szego rozumu, a bynajmniej nie wyobraźni czy zmysłów. Tak więc na przykład, jakkolwiek widzimy bardzo jasno słońce, nie powinniśmy sądzić dlatego, że jest ono tak właśnie wielkie, jakim je widzimy; łatwo też możemy sobie przedstawić wyraźnie głowę lwa doczepioną do ciała kozy, co nie ma wcale znaczyć, by istniała na świecie Chimera; rozum bowiem bynajmniej nie wskazuje na to, by było prawdziwe to, co widzimy lub co sobie wyobrażamy. Z pewnością jednak wskazuje on na to, że wszelkie nasze idee lub pojęcia muszą zawierać jakąś podstawę prawdziwości; byłoby bowiem niemożliwe, by Bóg, który jest w pełni doskonały i zawsze prawdomówny, wprowadził je w nas bez niej. Co do tego, że nasze rozumowania nie są nigdy tak oczywiste i zupełne we śnie jak na jawie, aczkolwiek nasze wyobrażenia są równie lub bardziej jeszcze żywe i wyraźne, to rozum wskazuje nam również, iż, jako że nie jesteśmy zupełnie doskonali, myśli nasze nie mogą być wszystkie prawdziwe: ta prawda jednak, która w nich się zawiera, niezawodnie musi znaleźć się raczej wśród tych, które mamy na jawie, aniżeli we snach.
Tłumaczyła W. Wojciechowska
BŁAŻEJ PASCAL
Blaise Pascal (1623—1662), znakomity fizyk i matematyk francuski, badał zjawiska dotyczące ciśnienia atmosfery i hydro-statyki (stąd prawo Pascala). Ze względu na słabe zdrowie w 31. roku życia zrezygnował z badań naukowych i zaczął wieść życie mistyka i ascety. Zastanawiając się nad wartością poznania rozumowego, doszedł do przekonania, że wiedza rozumowa nie wychodzi poza prawdopodobieństwo, przeto nie może w sposób pewny rozwiązywać zagadek życia. Pascal dostrzegł natomiast niezawodność w „intuicji serca"; twierdził, że ma ona „swoje racje, których nie posiada rozum". Najważniejszym dziełem filozoficznym Pascala są Myśli, składające się z fragmentów i aforyzmów, gdyż autor nie zdążył utworu dokończyć.
Zob. Tadeusz Płużański: Pascal. Warszawa 1974.
Myśli *
22. (...) Są więc dwa rodzaje umysłów: jeden, który wnika żywo i głęboko w konsekwencje zasad, i to jest umysł logiczny; drugi, który zdolny jest ogarnąć wielką liczbę zasad nie gubiąc się w nich, i to jest umysł matematyczny. Jeden znamionuje siła i trafność, drugi szerokość zasięgu. Otóż można posiadać jedno bez drugiego: umysł może być silny, a ciasny, jak znowuż być rozległy, a wątły.
23. Ludzie, którzy nawykli sądzić wyczuciem, nie pojmują zgoła procesu rozumowania; chcą od razu ogarnąć rzecz jednym spojrzeniem i nie są przyzwyczajeni do szukania zasad. Drudzy, przeciwnie, przyzwyczajeni rozumować na podstawie zasad, nie pojmują zgoła spraw uczucia, szukając w nich zasad i nie umiejąc objąć ich jednym rzutem.
Skoro nie można być uniwersalnym i wiedzieć wszy
stkiego, co się da wiedzieć o wszystkim, trzeba wiedzieć wszy
stkiego po trosze. O wiele bowiem piękniej jest wiedzieć coś ze
wszystkiego niż wiedzieć wszystko o jednym: to najpiękniejsza
rzecz taka uniwersalność. Gdyby można mieć to i to, jeszcze
lepiej; ale jeśli trze:ba wybierać, trzeba wybierać owo pierwsze
i świat czuje to i tak czyni, świat bowiem jest często dobrym
sędzią.
Na ogół łatwiej daje się człowiek przekonać racjom,
do których sam doszedł, niż tym, które nastręczyły się komuś
drugiemu.
Potrzebne są wdzięk i prawda; ale trzeba, aby sam
wdzięk był czerpany z prawdy.
Wymowa służy do odmalowania myśli ci zatem, którzy
odmalowawszy dodają coś jeszcze, robią obraz /amiast portretu.
75. Znajomość Boga bez znajomości własnej nędzy rodzi pychę. Znajomość własnej nędzy bez znajomości Boga rodzi rozpacz. Znajomość Chrystusa stanowi pośrodek, ponieważ w niej znajdujemy i Boga, i swoją nędzę.
* Fragmenty pochodzą z Myśli w tłumaczeniu T. Żeleńskiego (Boya) w nowym układzie wg wyd. J. Chevaliera. Warszawa 1977, oraz z Antologii literatury francuskiej T. Żeleńskiego (Boya). Warszawa 1958.
144
Teksty filozoficzne — 10
145
Trzeba znać siebie samego: gdyby to nie posłużyło do
znalezienia prawdy, służy przynajmniej do wytyczenia własne-
,go życia, a nie ma nic godziwszego.
Nie uczy się ludzi, jak być ludźmi, a uczy się ich wszy
stkiego innego; im zaś nigdy tyle nie zależy na reszcie, co na
tym, aby być ludźmi. Zależy im wyłącznie na umiejętności je
dynej rzeczy, której się nie uczą.
92. (...) Człowiek jest jeno istotą pełną błędu wrodzonego i niepodobnego do zmazania bez łaski. Nic nie wskazuje mu prawdy. Wszystko go myli, te dwie podstawy prawdy, rozum i zmysły, poza tym, iż każdej z nich brak szczerości, oszukują się wzajem. Zmysły oszukują rozum przez fałszywe pozory; same padają znowuż ofiarą tegoż oszukaństwa: rozum mści się na nich. Wzruszenia duszy mącą zmysły i stwarzają w nich fałszywe wrażenia. Kłamią i oszukują się na wyprzódki.
101. Skąd pochodzi, iż człowiek chromy nie drażni nas, a umysł chromy drażni? Stąd, iż chromy uznaje, że my idziemy prosto, umysł zaś chromy powiada, że to my kulejemy; inaczej budziłby w nas litość, nie gniew.
107. Wyobraźnia nasza spęcznia nam tak bardzo teraźniejszość przez to, że ją ustawicznie rozważa, a tak pomniejsza wieczność przez niezastanawianie się nad nią, iż czynimy z wieczności nicość, a z nicości wieczność; wszystko to tkwi w nas tak mocno, że cały nasz rozum nie może nas obronić.
Tak więc skoro drudzy odkrywają jedynie niedosko
nałości i przywary, które mamy w istocie, oczywiste jest, że nie
czynią nam tym krzywdy, skoroć nie oni są tego przyczyną; i że
oddają nam przysługę pomagając nam uwolnić sio od zła, jakim
jest nieświadomość owych przywar. Nie powinniśmy się gnie
wać, że oni je znają i że gardzą nami: jako iż sprawiedliwe jest,
i aby nas znali takimi, jakimi jesteśmy, i aby gardzili nami, sko-
rośmy godni wzgardy.
Twierdzę stanowczo, iż gdyby ludzie wiedzieli, co mó
wią wzajem o sobie, nie byłoby w świecie ani czterech przyja
ciół: widać to ze sprzeczek wywoływanych od czasu do czasu
niedyskrecją.
151. Jesteśmy tak niesyci chwały, iż chcielibyśmy, aby nas znała cała ziemia, nawet ci, którzy przyjdą wówczas, gdy nas
nie będzie; a tak próżni, iż szacunek pięciu czy sześciu osób, które nas otaczają, cieszy nas i zadowala.
Ponieważ natura czyni nas zawsze nieszczęśliwymi
w każdym stanie, pragnienia nasze podsuwają nam stan szczę
śliwy, ponieważ do stanu, w którym jesteśmy, łączą przyjemno
ści stanu, w którym nie jesteśmy; a gdybyśmy osiągnęli te przy
jemności, nie bylibyśmy mimo to szczęśliwi, ponieważ mieli
byśmy inne pragnienia, zgodne z tym nowym stanem.
Niech każdy zbada swoje rnyśli: ujrzymy, iż wszystkie
zaprząta przeszłość i przyszłość. Nie myślimy prawie o teraźniej
szości; a jeśli myślimy, to jeno aby zaczerpnąć z niej treści do
snucia przyszłości. Teraźniejszość nie jest nigdy naszym celem.
Przeszłość i teraźniejszość są dla nas środkami; celem jest tylko
przyszłość. Tak więc nie żyjemy nigdy, ale spodziewamy się żyć;
gotujemy się wciąż do szczęścia, a co za tym idzie, nie kosztuje
my go nigdy.
362. Trzeba umieć wątpić, tam gdzie trzeba, twierdzić, tam gdzie trzeba, i poddać się, tam gdzie trzeba. Kto czyni inaczej, nie pojmuje siły rozumu. Są ludzie, którzy grzeszą przeciw tym trzem zasadom, albo przedstawiając wszystko jako rzeczy dowiedzione, z braku rozumienia dowodów; albo wątpiąc o wszystkim z braku zrozumienia, gdzie trzeba się poddać; albo poddając się we wszystkim, z braku wiadomości o tym, gdzie trzeba sądzić.
72. Niechaj tedy człowiek przyjrzy się naturze w jej wzniosłym i pełnym majestacie, niech oddali wzrok od niskich przedmiotów, które go otaczają. Niech spojrzy na to olśniewające światło, umieszczone jak lampa wiekuista, aby oświecało wszechświat; niechaj ziemia zda mu się jako punkcik w stosunku do rozległego kręgu, jaki ta gwiazda opisuje; i niech się zdumieje, że sam ten rozległy krąg jest jedynie drobnym punkcikiem w porównaniu do tego, który obejmują gwiazdy toczące się na firmamencie. Ale jeżeli nasz wzrok zatrzymują się tutaj, niechaj wyobraźnia idzie dalej; wcześniej znuży się pojmowaniem niż natura dostarczaniem przedmiotów. Cały ten widzialny świat jest jeno niedostrzegalną drobiną na rozległym łonie natury. Żadna idea nie zdoła się do tego zbliżyć. Darmo byśmy wydymali nasze
146
147
pojęcia poza wszelkie dające się pomyśleć przestrzenie; rodzimy jeno atomy w stosunku do istotności rzeczy. Jest to nieskończona kula, której środek jest wszędzie, powierzchnia nigdzie. Słowem, największym zmysłowym znakiem wszechpotęgi Boga jest to, iż wyobraźnia nasza gubi się w tej myśli.
Niechaj człowiek wróciwszy do siebie zważy, czym jest w porównaniu do tego, co jest, niech spojrzy na siebie jak na coś zabłąkanego w tym zakątku przyrody i niech z tego małego więzienia, w którym go pomieszczono (mam na myśli wszechświat), nauczy się oceniać ziemię, królestwa, miasta i samego siebie wedle słusznej miary. I czym jest człowiek w nieskończoności? (...)
Ostatecznie bowiem, czymże jest człowiek w przyrodzie? Nicością wobec nieskończoności, wszystkim wobec nicości, po-środkiem między niczym a wszystkim Jest nieskończenie oddalony od rozumienia ostateczności; cel rzeczy i ich początki są dlań na zawsze pokryte nieprzeniknioną tajemnicą; zarówno niezdolny jest dojrzeć nicości, z której go wyrwano, jak nieskończoności, w której go utopiono. Cóż ma tedy uczynić, jeśli nie zadowolić się jakimś pozorem rzeczy, w wiekuistej niemożności poznania ich celu lub początku? Wszystko wyszło z nicości i biegnie aż w nieskończoność. Któż nadąży tym zdumiewającym wędrówkom? Autor tych cudów rozumie je; nikt inny tego nie zdoła. (...)
Znajmy tedy swoją doniosłość; jesteśmy czymś, lecz nie wszystkim; to, co posiadamy z bytu, zasłania nam świadomość pierwszych zasad, które rodzą się z nicości, a nikłość tego, co mamy z bytu, zasłania nam widok nieskończoności.
Oto nasz prawdziwy stan; oto, co nas czyni niezdolnymi i do wiedzy pewnej, i do zupełnej niewiedzy. Żeglujemy po szerokim przestworzu, zawsze niepewni i chwiejący się, popychani od jednego do drugiego krańca. W jakimkolwiek punkcie chcielibyśmy się uczepić i umocnić, wraz chwieje się i oddala; a jeśli podążamy za nim, wymyka się naszemu chwytowi, wyślizguje się i ulata w wiekuistej ucieczce. Jest to nasz stan naturalny, a wszelako najbardziej przeciwny naszym skłonnościom; pałamy żądzą znalezienia oparcia i ostatecznej stałej podstawy, aby zbudować na niej wieżę wznoszącą się w nieskończoność; ale cały
nasz fundament trzaska i ziemia rozwiera się aż do otchłani.
139. Tak upływa całe życie. Szukamy spokoju, zwalczając jakieś przeszkody; kiedy je zaś przezwyciężymy, spokój staje się nie do zniesienia. Albo człowiek myśli o tych niedolach, które cierpi, albo o tych, które mu grożą. I gdybyśmy się nawet czuli dostatecznie ubezpieczeni ze wszystkich stron, nuda własną mocą nie omieszkałaby wynijść z głębi serca, gdzie ma swoje naturalne korzenie, i napełniłaby duszę swym jadem.
162. Nos Kleopatry: gdyby był trochę krótszy, cała powierzchnia ziemi wyglądałaby inaczej.
Kiedy zważam krótkie trwanie swego życia, wchło
nięte w wieczność będącą przed nim i po nim, kiedy zważam
małą przestrzeń, którą zajmuję, a nawet, którą widzę, utopioną
w nieskończonym ogro-mie przestrzeni, których nie znam i które
mnie nie znają, przerażam się i dziwię, iż znajduję się raczej tu
niż tam, nie ma bowiem racji, dlaczego raczej tu niż gdzie in
dziej, dlaczego raczej teraz niż wtedy. Kto mnie tu postawił? na
czyj rozkaz, i zarządzenie przeznaczono mi to miejsce i ten
czas?...
Wiekuista cisza tych nieskończonych przestrzeni prze
raża mnie.
Ileż królestw nie wie o.naszym istnieniu!
Czemu moja wiedza jest ograniczona? mój wzrost? mo
je trwanie raczej do stu lat niż do tysiąca? Jaką rację miała na
tura, aby mi dać to właśnie, aby 'wy'brać raczej tę liczbę niż inną?
Toć, w nieskończoności liczb, nie ma większej racji wybrać ra
czej tę lub inną, nic nie przemawia za tą lub ową!
282. Znamy prawdę nie tylko rozumem, ale także i sercem: w ten to ostatni sposób znamy pierwsze zasady i na próżno rozumowanie, które nie ma w tym udziału, sili się je zwalczyć. (...) Znajomość bowiem pierwszych zasad, jak przestrzeń, czas, ruch, liczby, jest równie mocna jak którakolwiek z tych, które czerpiemy z rozumowania. I na tych to wiadomościach serca i instynktu musi się opierać rozum, i na nich budować wszystkie swoje wywody. Serce czuje, że są trzy wymiary w przestrzeni i że liczby są nieskończone; rozum dowodzi następnie, że nie ma dwóch kwadratów liczb, z których jeden byłby podwójną drugiego. Zasady czujemy, twierdzenia wyprowadzamy ?,a pomo-
149
148
ca dowodu; i jedno, i drugie pewnie, mimo że odmiennymi drogami. I równie bezcelowe i niedorzeczne jest, aby rozum żądał od serca udowodnienia pierwszych zasad, nim zgodzi się na nie przystać, jak byłoby niedorzecznym, aby serce żądało od rozumu czucia wszystkich twierdzeń, które ten udowadnia.
Ta niemoc winna tedy prowadzić jedynie do upokorzenia rozumu, który chciałby sądzić o wszystkim, ale nie do zwalczania naszej pewności, tak jak gdyby tylko rozum zdolen był nas
0 czymś pouczyć. Dałby Bóg, abyśmy go, przeciwnie, nigdy nie
potrzebowali i abyśmy znali wszystkie rzeczy instynktem i uczu
ciem! Ale natura odmówiła nam tego dobra; dała nam, przeciw
nie, bardzo niewiele wiadomości tego rodzaju; wszystkie inne
możemy nabyć jedynie rozumowaniem.
I oto dlaczego ci, którym Bóg dał religię z poczucia serca, bardzo są szczęśliwi i bardzo słusznie przekonani. Ale tym, którzy jej nie mają, możemy ją dać jedynie rozumowaniem, w oczekiwaniu aż Bóg da im ją przez poczucie serca, bez czego wiara jest jeno ludzka i bezużyteczna dla zbawienia.
347. Człowiek jest tylko trzciną, najwątlejszą w przyrodzie, ale trzciną myślącą. Nie potrzeba, by cały wszechświat uzbroił się, aby ją zmiażdżyć: mgła, kropla wody wystarczy, aby go zabić. Ale gdyby nawet wszechświat go zmiażdżył, człowiek byłby
1 tak czymś szlachetniejszym niż to, co go zabija, ponieważ wie,
że umiera, i zna przemoc, którą wszechświat ma nad nim. Wszech
świat nie wie nic.
Cała nasza godność spoczywa tedy w myśli. Stamtąd trzeba nam się wywodzić, a nie z przestrzeni i czasu, których nie umielibyśmy zapełnić. Silmy się tedy dobrze myśleć: oto zasada moralności.
Tłumaczył T. Żeleński (Boy)
JAN LOCKE
John Locke (1632—1704) studiował nauki przyrodnicze i medycynę, jednakże znaczną część życia poświęcił polityce i filozofii i właśnie w tej dziedzinie uzyskał największy rozgłos. •Zajmował się głównie problematyką teoriopoznawczą, a zwłaszcza zagadnieniami podstaw i możliwością poznania ludzkiego. Twierdził, że idee (tzn. rzeczy będące przedmiotem myśli) nie są wrodzone, bo umysł jest czystą kartą, nie zapisaną żadnymi znakami (stąd „tabula rasa"). Idee zdobywamy przez doświadczenie rzeczy zewnętrznych i przez refleksję. Locke był pionierem liberalizmu. Do najważniejszych jego dzieł należą: Rozważania dotyczące rozumu ludzkiego, Myśli o wychowaniu i List o tolerancji. Zob. Zbigniew Ogonowski: Locke. Warszawa 1972.
List o tolerancji
Tolerancja w stosunku do tych, którzy w sprawach religii wyznają odmienne zapatrywania, do tego stopnia jest zgodna z Ewangelią i zdrowym rozsądkiem, że po prostu wydaje się rzeczą koszmarną, jeżeli ludziom w tak jasnym świetle mrok oczy przesłania. Nie chciałbym :utaj bynajmniej oskarżać pychy, żądzy panowania u jednych ani gwałtowności i fanatyzmu u drugich, bo to są przywary, które prawdopodobnie nie dadzą się całkowicie usunąć ze stosunków ludzkich, lecz mimo wszystko są one tego rodzaju, że nikt by się nie zgodził, aby mu jawnie je zarzucano, ale też nie ma prawie nikogo, kto by tym żądzom dał się na oślep ponosić, a nie szukał zarazem przez nie, przybrane w pozory obcych im właściwości i szlachetności, własnej swej chwały. Lecz aby jedni prześladowania i okrucieństwa, sprzecznego z duchem chrześcijańskim, nie stroili w barwę troski o państwo i poszanowania dla prawa, i na odwrót, by inni za parawanem religii nie szukali dla siebie swawoli obyczajów i bezkarności występków — krótko mówiąc, ażeby nikt nie mamił siebie lub innych, manifestując, że jest wiernym poddanym panującego bądź szczerym czcicielem Boga — uważam, że w pierwszym rzędzie należy dokonać rozdziału spraw państwa od spraw religii i sprawiedliwie zakreślić granice pomiędzy ko-
150
151