Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknijTUTAJ.
 Gości Online: 1 Brak Użytkowników Online
CamelBak ThermoBak 3L
Autor: Ronin
Problem
W sytuacjach wzmożonego wysiłku fizycznego, nierzadko połączonego z koniecznością koncentracji i prawidłowego funkcjonowania naszej percepcji, woda jest jednym z podstawowych „paliw”, jakie dostarczać powinniśmy naszemu organizmowi. Podobnie jak w przypadku kalorii, także i tutaj niektórzy stwierdzą, że bez wody można przeżyć nawet kilka dni. Oczywiście jest to prawda, jednak w zależności od budowy ciała, rodzaju wysiłku i warunków zewnętrznych, objawy odwodnienia pojawić się mogą nawet po kilku lub kilkunastu godzinach. Z racji tak różnych wskazań, podstawowym parametrem, na podstawie którego określa się stopień odwodnienia, jest utrata wody w stosunku do masy ciała danego osobnika. Badania wskazują, że pierwsze objawy odwodnienia pojawiają się już przy utracie wody równej 2% (osłabia się wtedy zdolność do termoregulacji), przy utracie równej 3% zwiększa się męczliwość mięśni, utrata 4-6% prowadzi do obniżenia siły napięcia mięśni, skrócenia czasu, przez jaki jesteśmy zdolni do wysiłku fizycznego. Utrata poniżej 6%, może prowadzić do śpiączki lub nawet śmierci (na podstawie badań Iowa State University, 2007). Odwodnienie to coś, czemu nie da się zapobiec (można je oczywiście nieznacznie ograniczyć, jednak metody te nie są przedmiotem tego opracowania), ponieważ wodę tracimy w różny sposób, w trakcie zwykłej aktywności. Wydalamy ją razem z moczem i kałem, odparowuje ona przez skórę, wydalamy ją w wydychanym powietrzu… Z tego powodu zmuszeni jesteśmy do ciągłego uzupełniania płynów. Niestety uzupełnianie to ograniczone jest faktem, że nasz organizm jest w stanie efektywnie zagospodarować około 1 l wody na godzinę. Z tego powodu zaleca się (poniższe zalecenia sformułowane zostały przez naukowców z American College of Sports Medicine, Indianapolis, Indiana): - noszenie odpowiedniej do wysiłku, jakiemu jesteśmy poddani, ilości wody przy sobie; - picie, zanim poczujemy pragnienie, które jest pierwszym objawem odwodnienia; - rozłożenie przyjmowania płynów w czasie (najlepiej pić po parę łyków, co dziesięć minut, nigdy więcej niż 250 ml na raz); - zapewnienie, prócz wody, odpowiednich dostaw soli i elektrolitów do organizmu - substancje te „wypacamy” razem z wodą; - picie wody chłodnej - ułatwia to jej absorbowanie przez nasz organizm. O ile zwykły cywil nie musi specjalnie przejmować się zagadnieniem uzupełniania płynów na bieżąco, to żołnierz zmuszony do ciężkiego wysiłku fizycznego, nierzadko w wysokich temperaturach, chcący dodatkowo pozostawać sprawnym mentalnie, o zapewnienie sobie odpowiednich ilości wody musi niestety zadbać. Ile wody potrzebuje taki osobnik? Według strony CamelBak-a żołnierz (mężczyzna o wadze około 70 kg) działający w temperaturze 25 st. C (upalne lato), aby zachować pełną wydolność fizyczną i psychiczną, powinien pić nawet 1 l wody na… godzinę! Sytuację pogorszyć potrafi osłona balistyczna, czy kombinezon przeciwchemiczny. Przy jeszcze wyższej temperaturze czy wysiłku, zapotrzebowanie to zwiększyć się może nawet do 3 l! Gdzie nosić całą tę wodę?

powyżej: członek oddziału SEK-T: Spezialisierte Einsatzkräfte Territorialverteidigung, z CamelBak-iem ThermoBak 3L na plecach, w trakcie ćwiczeń na strzelnicy.
Rozwiązanie
To, że żołnierz musi nosić ze sobą wodę, jest nieuniknione. Do całkiem niedawna żołnierze używali w tym celu różnej maści manierek - od drewnianych, poprzez metalowe, aż po wykonane z różnych tworzyw sztucznych. Problem z manierką polega jednak a tym, że nie pozwala ona na kompresję swojej objętości, w zależności od ubywania z niej płynu. Skutkuje to tym, że bez względu na to, czy manierka jest pusta czy pełna, zajmuje ona w ekwipunku zawsze tyle samo miejsca. Problem ten udało się rozwiązać wraz z rozwojem wspomnianych już tworzyw sztucznych. Technologie te pozwoliły na wytworzenie miękkich pojemników na wodę (idea jest bardzo stara i wywodzi się z bukłaków wykonanych ze skóry, znanych chyba we wszelkich szerokościach geograficznych) posiadających odpowiednią wytrzymałość, która umożliwia ich stosowanie w trudnych warunkach bojowych. Pełną użyteczność, „patent” ten uzyskał jednak dopiero po dodaniu do niego rurki, która umożliwia picie z worka, bez angażowania rąk. Firmą przodującą w tego rodzaju produktach, jest z całą pewnością amerykański CamelBak, który istnieje od 1991 r., zaopatrując w zasadzie od początku, armie wielu państw w swoje systemy. Oczywiście część produktów przeznaczona jest na rynek cywilny i „camelbaki” zobaczyć możemy, np. u sportowców. Warto dodać, że firma zajmuje się w zasadzie od początku, wyłącznie produkcją i doskonaleniem systemów umożliwiających transport wody, co z całą pewnością ma niebagatelny wpływ na jakość jej produktów. Poza tym projektując swoje wyroby, współpracuje stale ze służbami mundurowymi reagując na bieżąco na ich zmieniające się wciąż potrzeby.
CamelBak dla Niemców?
Niestety Bundeswehra nie zakontraktowała jak dotąd żadnego konkretnego modelu camelbaka, i sprzęt tego rodzaju żołnierze zmuszeni są kupować sobie prywatnie. Pomimo tego wiele produktów spełnia wymogi bycia „półkontraktem” (wykonane są z tych samych materiałów, które wymagane są w przypadku produktów kontraktowych, ale nie są oficjalnie zakupione przez armię), więc nie wyróżniają się specjalnie na tle pozostałych elementów wyposażenia żołnierza. Z racji pewnej ograniczonej dowolności w kupowaniu camelbaków przez żołnierzy Bundeswehry, skupię się na opisie modelu najczęściej pojawiającego się na ich plecach. Chodzi tu mianowicie o CamelBak-a ThermoBak 3L w kamuflażu flecktarn.
Konstrukcja i materiały
Konstrukcja tego modelu jest niezwykle prosta i pozbawiona zbędnych udziwnień. Opisywany camelbak składa się z miękkiego pojemnika na wodę, zakrętki, rurki z zaworem, ustnika z osłoną, a także pokrowca/plecaka na cały zestaw. Wszystkie elementy produktu oznaczone są numerami standaryzacyjnymi NSN. Poza tym producent umożliwia kupno każdego, nawet najmniejszego elementu, który ulegnie uszkodzeniu czy zużyciu - oczywiście możliwa jest także wymiana starszych elementów na nowsze modele, ponieważ takie drobiazgi jak ustniki czy rurki, są wymienne między dowolnymi modelami z różnych okresów. Dodatkowo oferowane są także akcesoria takie jak ustniki umożliwiające podłączenie systemu do maski p. gaz., filtry do wody, narzędzie i środki czyszczące. Złożony camelbak waży około 0,51 kg pusty i 3,34 kg napełniony.
Pojemnik na wodę to jedna ze starszych wersji, oznaczona przez producenta jako Long-Neck Water Beast. Zbudowany jest on z dwóch prostokątnych płatów tworzywa sztucznego, zgrzanych ze sobą na brzegach. Przednia ścianka worka zaopatrzona jest we wlew szerokości około 5 cm (tak wąski wlew wymaga używania do czyszczenia camelbaka szczotki na drucie - nie można włożyć przez niego całej ręki, jak w przypadku nowszych modeli Omega), oraz zatrzask umożliwiający podłączenie rurki. Materiał, z którego wykonany jest pojemnik to półprzezroczyste (brązowe), chropowate tworzywo poliuretanowe, pozbawione jakiegoś specyficznego zapachu czy smaku. Tworzywo to jest antybakteryjne (zabezpieczone technologią HydroGuard™, która eliminuje możliwość rozwoju 99,99% bakterii - technologia ta obejmuje także pozostałe elementy systemu, mające kontakt z wodą - informacje na temat odpowiedniego czyszczenia CamelBak-ów, znajdziecie na stronie producenta). Pojemnik oznaczony jest numerem NSN: 0465-01-465-2096.
Kolejnym elementem całości jest zakrętka. Element ten wykonany jest z czarnego tworzywa sztucznego i składa się z obręczy, która nachodzi na wlew, połączonej z zakrętką, co uniemożliwia jej zgubienie. Sposób montażu tego pierścienia na wlewie jest banalny - należy go przecisnąć przez gwint siłą.
Rurka systemu wykonana jest z tworzywa takiego samego jak pojemnik (tutaj jednak zewnętrzna powierzchnia jest gładka), i zakończona po obu stronach specjalnymi zatrzaskami, które umożliwiają dopięcie do worka z jednej, i do ustnika z drugiej strony (elementy na końcach rurki skonstruowane są z twardego tworzywa sztucznego i z rurką połączone poprzez ciasne spasowanie, bez specjalnych dodatkowych patentów). Zatrzaski te wykonane są bardzo sprytnie i składają się z tulejki dołączonej do końca rurki, wewnątrz której znajduje się miękki pierścień połączony z przyciskiem. Pierścień ten w stanie spoczynku ma kształt elipsy i trzyma się dołączonego do niego elementu w dwóch punktach, za wyżłobienie w dołączanym elemencie (np. ustniku). W momencie naciśnięcia na przycisk, elipsa zostaje ściśnięta i uzyskuje kształt okręgu, co umożliwia odłączenie/podłączenie danego elementu. Po puszczeniu przycisku elipsa wraca do pierwotnego kształtu i ponownie trzyma się ustnika/pojemnika na wodę. Prawda, że proste? Koniec rurki od strony ustnika wyposażono dodatkowo w obrotowy zawór, umożliwiający regulację przepływu płynu. Zawór ten to kolejny patent firmy oznaczony jako HydroLock™ (NSN: 8465-01-499-9948).
Dodatkowo rurkę pokryto na całej długości pianką neoprenową, która z założenia zapobiegać ma zamarzaniu/nagrzewaniu płynu w jej wnętrzu, w niskich/wysokich temperaturach. Patent ten jest średnio skuteczny i pierwszy łyk wody w gorący dzień, jest zawsze obrzydliwie ciepły. Aby tego uniknąć, dobrze jest wdmuchiwać do rurki powietrze po napiciu się - zapobiegnie to, w zależności od pory roku, nagrzaniu, lub zamarzaniu wody. Długość rurki to około 120 cm. Taka długość pozwala na np. zakładanie camela na fotel w samochodzie, i picie z niego w trakcie jazdy. Rurka CamelBak-a oznaczona jest numerem NSN: 4720-01-524-2444.
Do końca rurki dołącza się ustnik, wyposażony w specjalną osłonę. Ustnik ten to stosunkowo nowy model, oznaczony przez CamelBak-a jako Big Bite™ Valve (NSN: 8465-01-517-4774). Producent podaje, że ustnik ten wykonany jest z silikonu wykorzystywanego w medycynie. Konstrukcja ustnika jest bardzo prosta, i umożliwia picie przez niego po ściśnięciu jego końca zębami. Bardzo sprytnym elementem jest także osłona ustnika (NSN: 8465-01-523-9643), mająca kształt kaptura, która zapobiega zabrudzeniu go błotem, czy kurzem (oczywiście zastosowano tu konstrukcję zapobiegającą jej zgubieniu). Osłona ta wykonana jest z tego samego materiału, co ustnik.
Do przenoszenia systemu służy specjalny plecak o wymiarach 470 x 254 x 25 mm. Ma on niezwykle prosta formę i widać, że z założenia służy on jedynie do transportu worka z wodą (nie ma w zasadzie żadnych, dodatkowych kieszeni). W tym modelu plecaka, worek nie jest przeciskany przez otwór przeznaczony na wlew (jak to było w poprzednich wersjach) a wsuwany bokiem, przez rozcięcie na całej długości plecaka, zamykane zamkiem (oczywiście YKK).
W tym miejscu warto dodać, że plecak posiada dwie takie zakrzywione zaszewki po obu stronach, które działają podobnie jak zaszewki np. w rękawach niektórych kurtek, dostosowując kształt plecaka do zmieniającej się zawartości płynu. Po włożeniu worka w plecak wystarczy przepchać wlew przez okrągły otwór (od wewnątrz podszyty jest on prostokątnym kawałkiem plastiku, co zwiększa jego sztywność) i zabezpieczyć od zewnątrz przez nałożenie obręczy od zakrętki. Rurkę wsuwamy przez jeden z otworów nad szelką - to, że plecak zaopatrzony jest w dwa takie otwory, umożliwia wyprowadzenie rurki na dowolną stronę (w zależności od preferencji użytkownika). Dodatkowe, zabezpieczenie przylegania rurki do szelki, składa się z odpowiednio rozmieszczonych na jej długości D-ringów (w sumie dwa na szelkę). Sam system nośny plecaka jest mało wyrafinowany - szelki nie posiadają żadnego podszycia z gąbki i są to zwykłe, nylonowe pasy, o szerokości około 40 mm. Każda z szelek wyposażona została w klamrę na jej końcu (w dolnej części), pozwalającą regulować długość szelki, oraz szybko odpiąć ją w razie konieczności. Nadmiar taśmy można zabezpieczyć po zwinięciu w wałek, specjalną obręczą wykonaną z rzepu. Aby zapobiec przesuwaniu się plecaka na boki, na piersi umieszczono wąski (20 mm) poziomy pasek z klamrą, z możliwością regulacji jego długości, oraz wysokości. Pasek ten jest przydatny, gdy nie mamy na sobie za dużo oporządzenia, stanowi jednak spore utrapienie, gdy nosimy na sobie coś więcej, niż tylko camelbaka, dlatego dobrze, że można go łatwo i bezinwazyjnie odczepić. Ostatnie elementy systemu nośnego to dwa paski pozwalające na przenoszenie camelbaka w ręce - jeden na szczycie plecaka, a drugi na jego tylnej ściance. Oba mogą być użyte jako uchwyt ewakuacyjny, w awaryjnej sytuacji, w której camelbak zasłoniłby taki uchwyt np. na kamizelce. W celu ułatwienia przenoszenia plecaka w sposób inny, niż przy wykorzystaniu systemu nośnego, producent umieścił dodatkowo cztery D-ringi (dwa w połowie plecaka, po prawej i lewej stronie i dwa na dole), które pozwalają przytroczyć camelbaka np. do kamizelki. W dnie plecaka umieszczono okuty otwór drenażowy, zapobiegający gromadzeniu się w jego wnętrzu wody (np. po zanurzeniu się w rzece w trakcie przeprawy). Ostatnim patentem jest wszyta w tylną ściankę płaska kieszeń, która pozwala na przechowywanie płaskich przedmiotów (np. map - średnio wygodne rozwiązanie, które nie pozwala na szybkie wyjęcie przechowywanego przedmiotu), lub schowanie szelek, gdy camelbaka przytroczymy bezpośrednio do kamizelki. Warto dodać, że główna komora plecaka obszyta jest pianką neoprenową, co doskonale izoluje termicznie, zawarte w worku płyny. Jeśli chodzi o zastosowane w produkcji całości materiały, to jedynym kontraktowanym dla BW jest Cordura firmy DuPont, użyta do uszycia zewnętrznej warstwy plecaka. Nylonowe taśmy niestety są nieco jaśniejsze, niż te w sprzęcie przeznaczonym dla BW, chociaż strukturą i splotem przypominają nieco te z produktów KHS. Klamry i D-ringi, to z kolei produkt ITW Nexus (są to elementy równie markowe, co te od YKK, nie martwię się więc o ich wytrzymałość) w kolorze czarnym, z logo CamelBak. Ścianka plecaka, od strony pleców użytkownika, obszyta jest z kolei nylonowym materiałem, o splocie nieco cieńszym niż Cordura, przez co mniej szorstkim. Kolor tego materiału to jasna oliwka - taka sama jak w przypadku taśm.
Użytkowanie - CamelBak dla zwiadowcy?
W zadaniach związanych z dalekim rozpoznaniem, gdzie integralnym elementem wyposażenia jest wielki, ponad 100 l plecak, zastosowanie camelbaka wydaje się być niezwykle ograniczone. Rzadko zdarza się konieczność noszenia go na jego własnym systemie nośnym, i większość czasu przenoszony jest w bocznej kieszeni plecaka. Mimo to, możliwość zabrania ze sobą 3 l wody, w sytuacji porzucenia plecaka, wydaje się bardzo kusząca. Poza tym plecak można zostawiać na punkcie obserwacyjnym, i w razie konieczności przeprowadzenia patrolu wokół punktu, zabrać ze sobą camelbaka. W ten sposób, w zadaniach tego rodzaju, camelbak zazwyczaj przyporządkowywany do 2. linii wyposażenia, staje się elementem 3. linii. Dzięki rurce wyprowadzonej zaraz koło ust, konieczność napicia się nie jest takim problemem, jakim byłaby, gdyby wodę trzeba było wyciągać z plecaka (oszczędzamy nie tylko czas, ale i polepszamy nasze maskowanie, ograniczając ruchy). Wszystko to powoduje, że pijemy częściej i chętniej, co przekłada się na prostsze utrzymanie dyscypliny zapobiegającej odwodnieniu. Oczywiście zabranie ze sobą camelbaka nie zwalnia nas z noszenia zapasu wody w drugiej linii (w manierkach, czy np. jakimś miękkim pojemniku typu worek Platypus-a). Na koniec warto dodać, że producent daje dwuletnią gwarancję na swoje produkty.
Źródła: www.camelbak.com www.camelbak.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone / All rights reserved © 2003-11 Armia Wyzwolenia Rozłóg - Świebodzin
Engine | Tuzimek.com | Site ver. 3.0
|
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknijTUTAJ.
 Gości Online: 1 Brak Użytkowników Online
Plecak bojowy (Kampfrucksack)
Autor: Ronin
Wstęp
Kampfrucksack to standardowy plecak Bundeswehry. Jego pojemność wynosi około 65 litrów. Konstrukcja upodabnia go do plecaków turystycznych, dotyczy to zwłaszcza rozwiązań takich jak otwierana z dołu, dodatkowa, wewnętrzna komora, system nośny, klapa nachodząca na komin, zwiększający pojemność głównej komory. Mimo to wiele rozwiązań wskazuje na typowo wojskowe przeznaczenie plecaka, charakteryzującego się optymalną pojemnością, prostotą, niewielkim kosztem produkcji, doskonałymi materiałami (więcej o materiałach znajdziesz w artykule o oporządzeniu Bundeswehry) i niezawodnością.
System nośny
Plecak posiada bardzo prosty i mało wyrafinowany system nośny, składający się z dwóch szelek (regulowanych sprzączkami zaciskowymi z dołu oraz dwoma paskami pod klapą plecaka, służącymi do regulacji odległości jego górnej części od pleców), prostym pasem biodrowym (wykonanym z wąskiej taśmy nylonowej, bez podkładów zapobiegających obcieraniu) oraz pasem przechodzącym poziomo przez pierś. Niestety brak tutaj możliwości regulacji wysokości systemu nośnego względem tylnej ścianki plecaka. Mimo tego, dzięki uproszczeniom, znacznie łatwiej nosić jest plecak wraz z oporządzeniem - pas biodrowy nie koliduje w żaden sposób z pokrowcami na pasie oporządzenia, natomiast pasek na piersi jest łatwy w demontażu, koniecznym gdy nosimy cokolwiek na piersiowej części oporządzenia (np. radio lub bandolier na granaty...). Pasek ten posiada także jedną wadę. Standardowo wszyto w niego gumkę, której zadaniem jest ułatwienie ruchów klatki piersiowej w trakcie oddychania. Gumka ta dość szybko ulega całkowitemu rozciągnięciu, przestaje spełniać swoją funkcję, a wymiana jej na inną jest praktycznie niemożliwa (należy wtedy wymienić cały pasek).

powyżej: kandydaci na operatorów KSK (miejscowość Calw, rok 2007). Każda z niesionych przez nich, drewnianych kłód, waży około 25 kg. Łącznie z zawartością plecaka, obciążenie wynosi 50 kg. Test ten daje dobre wyobrażenie o wytrzymałości systemu nośnego plecaka.
Charakterystyczną cechą plecaka jest brak klasycznego stelaża. Zastępuje go specjalna kieszeń w części plecowej większej komory wewnętrznej, w której umieszczamy standardową karimatę BW, tzw. „wafel” (składaną w kostkę). Karimata usztywnia plecak, jest także na tyle miękka, że spełnia dodatkową funkcję amortyzując ucisk zawartości plecaka na kręgosłup. Usztywnieniu plecaka służy także aluminiowa, odpowiednio wyprofilowana rurka, przebiegająca poziomo, w tylnej, wewnętrznej części plecaka, zaraz pod klapą.
Wór
Cechą odbiegającą od standardowych rozwiązań, jest zastosowanie bardzo małej, dolnej komory. Komora ta zamykana jest na zamek, zabezpieczony dodatkowo dwoma klamrami i taśmą, umożliwiającą jej kompresję. W tego rodzaju komorze najczęściej nosi się śpiwór, jednak w tym przypadku, jest ona za mała i z założenia służy do czego innego (przeznaczona jest do noszenia kompletu Gore-Texowego).
Miejsce na śpiwór znajduje się natomiast na górnej części plecaka, gdzie umieszczone są dwa długie troki. Gdy używamy ich do noszenia zapasu amunicji do MG, radia lub czegokolwiek innego, śpiwór umieszczamy w głównej komorze. Mała dolna komora ma jeszcze jedną zaletę. Dzięki takiemu rozwiązaniu plecak jest niższy niż większość mu podobnych, przez co nie mamy żadnych problemów gdy nosimy go wraz z oporządzeniem (w takiej konfiguracji, w przypadku innego plecaka, zawadzałoby nam "cargo"). Dolna komora oddzielona jest od górnej przegrodą wykonaną z nylonu i ściąganą linką. W razie potrzeby przegrodę tę można całkowicie rozciągnąć na wewnętrzne ścianki plecaka, zwiększając pojemność głównej komory.
Kieszenie
Kampfrucksack posiada dwie boczne, przyszyte na stałe kieszenie, jedną kieszeń na klapie (ułożoną w poziomie, dzięki czemu możliwe jest korzystanie z niej nawet, gdy przyciska ją przytroczony do górnej części plecaka śpiwór), jedną kieszeń wewnątrz klapy (zamykaną na zamek umieszczony w tylnej części klapy) oraz jedną małą kieszeń w przedniej części klapy (zamykaną na rzep). Trzy większe kieszenie zamykane są przy pomocy taśmy i sprzączki zaciskowej. Taśma jest na tyle długa, że nie wymaga wyplecenia jej ze sprzączki, gdy chcemy uzyskać dostęp do wnętrza kieszeni.
Pozostałe rozwiązania
W plecaku, prócz wspomnianych wcześniej troków mieszczących się na górnej klapie, nie zastosowany zbyt wielu dodatkowych patentów. Jednym z tych, które możemy zaobserwować jest uchwyt wraz z dwoma krótkimi trokami, pozwalający na przytroczenie do przedniej części plecaka karabinu, nart lub czekana.
Na klapie umieszczono natomiast rzep, służący zamontowaniu na nim taśmy z nazwiskiem żołnierza.
Podsumowanie
Kampfrucksack sprawdza się doskonale w typowo militarnym charakterze, głównie dzięki łatwemu dopasowaniu go do oporządzenia użytkownika oraz posiadaniu rozwiązań, umożliwiających troczenie dodatkowego zapasu amunicji, czy radia. Ważna jest też niewielka masa pustego plecaka, oraz optymalna pojemność. Jego konstrukcja jest niezwykle prosta, wszystko wydaje się przemyślane i zaprojektowane pod wyposażenie żołnierza (wyczuwalne jest wręcz przystosowanie kieszenie do regulaminowego rozmieszczenia w nich ekwipunku). Podstawową wadą jest natomiast brak możliwości troczenia elementów standardowego oporządzenia oraz przyszyte na stałe, boczne kieszenie. Rozwiązanie takie łatwo można było włączyć w projekt plecaka (jest na nim kilka miejsc wręcz proszących się o panele montażowe systemu S95) dziwi, więc jego brak. A przecież możliwość troczenia dodatkowo torby uniwersalnej, czy pokrowca na saperkę znacznie ułatwiłaby użycie plecaka w polu. Problem ten teoretycznie, rozwiązać można na własną rękę (doszywając panele montażowe z wyciętych fragmentów pasa od oporządzenia) nie jestem jednak pewien, z jakim skutkiem. Mimo to jest to jeden z lepszych modeli plecaka, jakie miałem okazję używać.
Przykładowa treść metki kontraktowej plecaka:
8465 12 328 1692 05/97 SPEKON
Pflegeanleitung
Schmutz mit lauwarmen Wasser (gegebenenfalls unter Verwendung von Feinwaschmitteln) mittels Lappen oder Schwamm abwaschen. Mit klarem Wasser gut nachreinigen und freihängend trocknen. Lösungsmitteln aller Art dürfen zur Reinigung nicht verwendet werden.
Źródła: Technische Lieferbedingugen: Bundesamt für Wehrtechnik und Beschaffung, „Kampfrucksack“, 22.07.2004 r.
Wszelkie prawa zastrzeżone / All rights reserved © 2003-11 Armia Wyzwolenia Rozłóg - Świebodzin
Engine | Tuzimek.com | Site ver. 3.0
|
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknijTUTAJ.
 Gości Online: 1 Brak Użytkowników Online
Berghaus Atlas
Autor: Ronin
Wstęp
Zadania, związane z dalekim rozpoznaniem za linią wroga, to bardzo charakterystyczna grupa, wymagająca specjalistycznego wyposażenia. O ile w przypadku najbardziej typowych operacji specjalnych, to znaczy szybkich akcji, prowadzonych po desancie z wody lub drogą powietrzną, survival przewidziany jest w sytuacji, gdy coś pójdzie nie tak - grupa zostanie rozbita, nie dotrze do punktu ekstrakcji i jej członkowie zdani są na siebie, o tyle w przypadku zadań związanych z dalekim rozpoznaniem, survival stanowi integralną część każdego z nich. Długie przebywanie na wrogim terytorium, często zamieszkanym przez cywilów, z którymi kontakt może zagrozić grupie, generuje konieczność samodzielnego zaopatrzenie się w podstawowe środki do bytowania takie jak woda i żywność, schronienie, miejsce do spania itp. Żołnierze zmuszeni są więc do zabrania ze sobą odpowiednich środków umożliwiających im bytowanie w na tyle „komfortowych” warunkach, że nie stwarzają one ryzyka obniżenia sprawności członków grupy. Żołnierz musi więc zabrać ze sobą odpowiedni zapas wody - zapas ten wystarczyć powinien jedynie na pierwsze godziny patrolu ponieważ na dłuższą metę wodę i tak pozyskuje się z terenu, na którym przyszło bytować, mimo to jest to kilka kilo i dm3 więcej; a także żywności - tutaj sprawa jest nieco bardziej skomplikowana i członkowie patrolu zabierają zazwyczaj jedzenie na cały okres pobytu na wrogim terytorium. Dodatkowo trzeba zabrać ciepły śpiwór i karimatę, odzież na zmianę, płachtę do budowy schronienia i wiele dodatkowego sprzętu - ktoś przecież musi nieść radio, zestaw medyczny karabin snajperski itp. Gdzie to wszystko nosić? Oczywiście w plecaku. Już na pierwszy rzut oka widać jednak, że standardowy plecak piechoty o pojemność 65 l się do tego nie nadaje. Przede wszystkim jest on za mały. Poza tym prosty system nośny nie zapewnia wystarczającego komfortu przy przenoszeniu ponad 30 kg, często na dystansach kilkudziesięciu kilometrów. Takie obciążenie powinno spoczywać na biodrach, a plecak piechoty nie ma przecież wystarczająco rozbudowanego pasa biodrowego. Wszystkie te cechy powodują, że jednostki specjalne oraz jednostki specjalnego przeznaczenia zmuszone są do wykorzystywania zupełnie innego typu plecaka.

powyżej: operacje powietrznodesantowe także wymagają pewnych szczególnych rozwiązań - spadochroniarze po wylądowaniu, przez długi okres czasu zdani są na siebie i podobnie jak jednostki rozpoznawcze, zmuszeni do przenoszenia całego dobytku na plecach. Na zdjęciu żołnierze z Luftlandebrigade 31 z plecakami Berghaus Atlas - uwagę zwraca antena od radiostacji SEM 70 wystająca spod klapy plecaka, żołnierza widocznego na pierwszym planie. Charakterystyczna jest także powszechność wykorzystania przeciwdeszczowych pokrowców w maskowaniu (miejscowość Altengrabow, rok 2006).
Wpływy brytyjskie
„Moda” na duże i komfortowe plecaki przyszła do niemieckich jednostek specjalnych z Wielkiej Brytanii. Wspólne szkolenia z członkami Special Air Service sprzyjały przepływowi informacji oraz wyposażenia… Brytyjczycy już wtedy zaopatrywali swoich żołnierzy w duże i komfortowe plecaki, nazywane przez nich „Bergan(s)/Bergen” od nazwy norweskiej firmy Bergans of Norway, która szyła plecaki używane w armii Jej Królewskiej Mości. Nazwa pozostała nawet po wprowadzeniu na wyposażenie plecaków innych producentów i do dziś żołnierze brytyjscy mówią na każdy duży, wojskowy plecak „bergen”. Modelem, który dzięki brytyjskim wpływom przyjął się w armii niemieckiej, był kupowany prywatnie lub wymieniany z kolegami z UK, ogólnowojskowy Rucksack All Arms, 120 l „full size bergan" na kontrakcie brytyjskiej MoD (Ministry of Defence), zazwyczaj w oliwkowym kolorze. Z czasem żołnierze zaczęli zaopatrywać się w kolejne, pokrewne modele o zbliżonych cechach użytkowych i tak, w połowie lat 90-tych najpopularniejszy okazał się model Vulcan produkowany przez firmę Berghaus (nie mylić z Bergans). W międzyczasie doszło do próby wprowadzenia modelu zaprojektowanego specjalnie dla KSK - mowa tu o dziś bardzo rzadkim plecaku izraelskiej firmy KATA, oznaczonym jako B2 (plecak ten, produkowany w kamuflażu flecktarn, widoczny jest na starszych materiałach na temat KSK), jednak ten z powodu niezbyt udanej konstrukcji systemu nośnego, o czym w dalszej części artykułu, został wyparty przez modele Berghausa i nie zagościł na długo w jednostce. Vulcan szybko osiągnął status kultowego i wykorzystywany był w wielu jednostkach na całym świecie - pomimo kilku wad jest nadal często widywany. Jak widać w bardzo krótkim czasie, żołnierze niemiecki sił specjalnych zaopatrywali się lub zaopatrywani byli w kilka wzorów plecaków - było tak do momentu, aż znaleziono najbardziej optymalny…
Producent
Istniejąca od 1966 r. firma Berghaus poszczycić się może długoletnim doświadczeniem w produkcji wyposażenia trekkingowego dla turystów oraz survivalowców. Jej produkty często stanowiły przełom, zwłaszcza w dziedzinie wykorzystywanych materiałów oraz technologii. Chociaż firma specjalizuje się w sprzęcie turystycznym, wprowadziła do produkcji kilka modeli plecaków, przeznaczonych dla wojska. Jednym z nich był wspomniany wcześniej Vulcan, w wersji rozwojowej oznaczony jako Atlas. Firma zbierała opinie na temat wad zaobserwowanych przez użytkowników, a zmiany poszły na tyle daleko, że Atlas to właściwie całkowicie nowy plecak. Model ten z czasem przyjęto oficjalnie na wyposażenie jednostek specjalnych oraz jednostek specjalnego przeznaczenia Bundeswehry (oznaczenie kontraktowe: VersNr: 8465-12-351-1738) i obecnie Berghaus Atlas widywany jest zarówno wśród piechoty górskiej (Gebirgsjäger), spadochroniarzy (Fallschirmjäger), płetwonurków bojowych (Kampfschwimmer) operatorów KSK oraz jednostek dalekiego rozpoznania. Co czyni ten plecak tak uniwersalnym?
Materiały
Plecaki Berghausa wykonane są z materiału nieco innego niż większość znanego nam sprzętu. Wojskowe wyposażenie wykonane jest zazwyczaj z Cordury 1000, natomiast Berghaus zamówił specjalnie na swoje potrzeby materiał oznaczony jako Ardura 1000. Czym różnią się oba materiały i dlaczego producent zdecydował się na tak nietypowy krok - w końcu oryginalna Cordura to klasa sama w sobie? Ardura 1000 to najwyraźniej materiał o nieco innej gramaturze, niż Cordura 1000 firmy DuPont, chociaż o podobnym splocie. Producent twierdzi, że materiał posiada parametry użytkowe zbliżone do Cordury. Nie znam dokładnych danych technicznych materiału ponieważ producent nie udostępnia ich, jednak różnica jest wyczuwalna i wrażenie określić można jako coś między Cordurą 500 a 1000. Mniejsza gramatura materiału, którego na ponad 100 l kolosa trzeba naprawdę dużo, teoretycznie skutkuje mniejszą masą pustego plecaka - cecha ta nie jest może istotna w przypadku lekkich rzeczy, jak kamizelki, czy ładownice, nabiera jednak znaczenia w przypadku plecaków. Dla porównania plecaki o zbliżonej pojemności, wykonane z Cordury, potrafią ważyć nawet ponad 4 kg (np. konkurencyjny Lowe Saracen), podczas gdy masa pustego Berghausa Atlas nie przekracza 3 kg. Co ciekawe, procedura zamawiania specjalistycznych materiałów przez markowych producentów okazuje się coraz bardziej powszechna. Dla przykładu Tatonka/Tasmania Tiger wykonuje swoje plecaki z materiału Texamid 11.1, swojego materiału używa też Bergans, Karrimor... Trudno powiedzieć ile w tym praktycznych korzyści - 1 kg różnicy w masie, które nie koniecznie musi być zasługą zastosowanego materiału, a ile chwytu marketingowego, prawda jest jednak taka, że materiałowi nie mam nic do zarzucenia. Po opiniach innych użytkowników widać, że jest to dość powszechny wniosek. Materiał użyty w produkcji wojskowych plecaków Berghausa produkowany jest w charakterystycznym dla firmy, oliwkowym kolorze. Bundeswehra nie zamówiła modeli szytych w kamuflażu flecktarn czy jego pustynnej wersji, ponieważ tak czy inaczej na plecaku nosi się maskujący pokrowiec, który dodatkowo chroni przed deszczem. A ponieważ jednostki specjalne operują w różnych warunkach, ułatwiło to jednocześnie zaopatrzenie. Poza tym materiał został podgumowany od spodu, zapewnia więc w miarę dobre zabezpieczenie przed wilgocią, śniegiem i lodem.

powyżej: żołnierz piechoty górskiej (Austria, rok 2007). Na wierzchu plecaka widać zamocowany Universaltragegerät UT 2000 (w wolnym tłumaczeniu: uniwersalne urządzenie do przenoszenia - rodzaj sztywnych noszy, mogących w razie potrzeby posłużyć w warunkach zimowych, jako sanie do ciągnięcia rannego lub też transportu dowolnego ekwipunku).
Dodatkowo w plecaku zastosowano gładki w dotyku, nylonowy materiał, z którego wykonano wierzch pasa biodrowego oraz szelek, a także szary materiał, w dotyku przypominający bawełnę, którym obszyte są wszystkie powierzchnie, mające bezpośredni kontakt z ciałem (spodnia część pasa biodrowego oraz szelek, a także cześć plecowa). Komin, oraz rękaw oddzielający dolną i górną komorę plecaka, wykonane są z podobnego, jednak nieco cieńszego, podgumowanego od spodu nylonowego materiału. Wszystkie klamry oraz zatrzaski to produkt firmy National Molding/Duraflex z serii Stealth®. Klamry te wykonane są z tworzywa acetal, które charakteryzuje się dużą wytrzymałością mechaniczną oraz sztywnością. Poza tym tworzywo odporne jest na chemikalia a także niskie/wysokie temperatury - nie traci swoich właściwości w zakresie - 40 do + 132 st. C. Zamki to produkt firmy YKK. Zupełnie nie trafiono jednak z kolorem i o zgrozo, zastosowano takie o błyszczącej, srebrnej główce (!) z dowiązaną oliwkową tasiemką. Jedyny wyjątek stanowią zamki, którymi dopinane są kieszenie boczne - te w całości pomalowane są na oliwkowy kolor co widoczne jest na zdjęciach w dalszej części artykułu.
Problem ten żołnierze rozwiązują w przeróżny sposób. Jedni oklejają oliwkowym panzertapem uchwyty główki, inni z kolei obcinają je za pomocą kleszczy czołowych i zamiast błyszczących uchwytów dowiązują oliwkową linkę, plastykowy zacisk do kabla itp. Samej główki zamka nie trzeba wymieniać, ponieważ zasłonięta jest przez fałdę zabezpieczającą zęby zamka przed uszkodzeniem. Spośród stosowanych rozwiązań zdecydowałem się na drugie i błyszczące uchwyty zastąpiłem 10 cm odcinkiem Paracorda 550 w kolorze OD Green - pętlę zamknąłem dwuczęściową główką produkcji National Molding, wykonaną w tej samej technologii i kolorze, co wszystkie klamry i zatrzaski w plecaku.
W konstrukcji zastosowano sztywne taśmy świetnej jakości, wykonane w szerokościach 2 cm, 2,5 cm i 5 cm, w kolorze OD Green - niestety po długim okresie intensywnego użytkowania taśma ma tendencję do tracenia koloru i w miejscach zgięcia/tarcia robi się prawie biała. Producenta taśm nie udało mi się ustalić.
System nośny
System nośny to najważniejsza część każdego plecaka. To on decyduje o tym czy odczuwamy komfort czy dyskomfort w trakcie marszu, niezależnie od tego, jaki wór do niego zamocujemy. To właśnie świetnie zaprojektowany system nośny jest największym plusem Berghausów i to właśnie innowacyjne systemy nośne rozsławiły firmę. Do przełomu doszło w latach 70-tych, gdy firma wprowadzała na rynek pierwsze na świecie (!) modele plecaków wyposażonych w stelaż wewnętrzny, oraz szelkami, częścią plecową i pasem biodrowym grubo obszytymi miękką gąbką - w tym czasie na rynku królowały plecaki z niezbyt wygodną ramą zewnętrzną oraz skąpo „wymoszczonym” systemem nośnym, dlatego produkty Berghausa szybko zyskały uznanie wśród użytkowników. Innowacyjny system nośny zastosowano w modelu Cyclops oraz jego następcach. Z czasem system ulepszono i obecnie plecaki Berghausa wyposażane są w drugą generację Cyclopsa - nawet gdy pracowano nad ulepszeniem modelu Vulcan, nie wprowadzono żadnych zmian w obrębie systemu nośnego, i oba plecaki - Vulcan i jego następca Atlas - posiadają system Cyclops II. Podstawą systemu nośnego jest odpowiednio wyprofilowany pas biodrowy, który przenosi większość ciężaru plecaka na miednicę, odciążając tym samym ramiona oraz kręgosłup. W Berghausie Atlas pas biodrowy wykonany jest wyjątkowo stabilnie - jego boczne części to dwie poduchy o kształcie trapezu równoramiennego. Każda z poduch ma 26 cm długości, 15 cm szerokości (w najszerszym miejscu) i zwęża się stopniowo do 6 cm. Grubość poduch to około 3,5 cm. Na ich wierzchu naszyta jest szeroka, 5 cm taśma - to ona utrzymuje większość ciężaru. Taśma ta jest na tyle długa, że wystaje daleko poza obrys poduch tworząc odcinki służące obustronnej regulacji długości pasa biodrowego.
Pas w przedniej części zamykany jest za pomocą opatentowanej klamry, nazywanej Bergbuckle. Klamra ta działa na prostej zasadzie, zbliżonej do haka. Jedna połowa klamry to płaski „hak” zaczepiany o drugą połowę klamry, uformowaną na kształt ramy. Aby otworzyć klamrę wystarczy szarpnąć płaski hak, obracając go tym samym o 90 stopni - najważniejszą zaletą klamry jest więc to, że łatwo rozpiąć ją w stresie, np. gdy pod ostrzałem szybko trzeba zdjąć plecak.
W tylnej części, po prawej i lewej stronie pasa biodrowego, naszyto taśmę służącą stabilizacji brzegów worka plecaka, względem systemu nośnego - dzięki nim po założeniu plecaka możliwe jest naprężenie brzegów worka tak, żeby ten nie kiwał się na boki. Taśma naszyta jest na dolną część worka, przechodzi przez D-ring doszyty mniej więcej w połowie poduch pasa biodrowego, łamie się o 180 stopni wracając do dolnej części worka, gdzie przechodzi przez regulator długości z tworzywa (drabinkę). Regulacja naprężenia odbywa się poprzez zaciąganie/luzowanie taśmy.
Kolejnym elementem systemu nośnego są dwie, anatomicznie wyprofilowane poduszki mieszczące się w części plecowej - dzięki nim zawartość worka nie uciska pleców, poza tym ograniczając powierzchnię, na jakiej część plecowa styka się z ciałem, polepszają wentylację - powietrze swobodnie wpływa w profilowany rowek między poduszkami. Poduszki te ułożone są względem siebie równolegle i zwężają się idąc od dołu do góry, gdzie przechodzą stopniowo w szelki. Obie poduszki, dla zwiększenia trwałości punktu łączenia ich z workiem, obszyte są na zewnętrznych krawędziach lamówką. Charakterystyczną cechą opisywanego systemu nośnego jest to, że szelki (szerokości 7 cm i grubości 1,5 cm) doszyte są do plecaka „na stałe”, w celu zapewnienia maksymalnej stabilizacji. Niby nic nadzwyczajnego, ponieważ rozwiązanie takie powszechnie stosowane jest w większości współczesnych plecaków dla piechoty (chociażby w używanym w Bundeswehrze Kampfrucksack, czy brytyjskich bergenach) posiada jednak pewną dość znaczącą wadę - nie pozwala na dostosowanie układu pasa biodrowego i szelek, do wzrostu użytkownika. Osoby o różnym wzroście mają przecież różną odległość między biodrami a ramionami, inna musi więc być odległość między pasem biodrowym a szelkami, dlatego rozwiązanie takie może nie być wygodne dla bardzo wysokich/bardzo niskich osób. W przypadku Berghausów zastosowano jednak pewne udogodnienie... Od jakiegoś czasu panuje moda na plecaki z regulowanym w pionie systemem nośnym. Regulacja ta odbywa się zazwyczaj poprzez przesuwanie po osi plecaka punktu, w którym z częścią plecową, łączą się jego szelki - te nie są więc doszyte do plecaka na stałe, a przyczepiane do części plecowej, za pomocą np. systemu taśm z rzepem. Regulacji podlega więc odległość między pasem biodrowym a punktem, w którym „zaczynają się” szelki. W teorii brzmi to dobrze, jednak w praktyce bywa uciążliwe, gdy plecak jest naprawdę mocno obciążony. W takich sytuacjach przesuwalne, jednopunktowe łączenie szelek z plecakiem okazuje się niezbyt stabilne i powoduje kiwanie się worka na boki. O ile system z regulacją położenia szelek sprawdza się w przypadku plecaków o małej pojemności, o tyle nie jest zbyt wygodny w plecakach o dużej pojemności wyładowanych ciężkim, wojskowym sprzętem… To właśnie ta cecha zniechęciła członków KSK do używania wspomnianego wcześniej plecaka firmy KATA, który posiadał taki rodzaj regulacji. Oczywiście istnieją zaawansowane systemy nośne, w których w mniej lub bardziej szczęśliwy sposób, udało się rozwiązać ten problem, są one jednak skomplikowane i nie zawsze nadają się do wykorzystania w wojsku. Projektanci z Berghausa poszli więc w inną stronę i zastosowali prostsze rozwiązanie - skoro każdy kupuje sobie ubranie pod wymiar, czemu nie szyć plecaków dostosowanych do wzrostu różnych osób? Rozwiązanie to pozwala na stabilne zszycie szelek z plecakiem, zapobiegając kiwaniu się worka na boki, jednak w zależności od wzrostu osoby, są one doszywane na różnej wysokości części plecowej. Wspomniane rozmiary nie dotyczą pojemności plecaka, jak niektórym się błędnie wydaje. Wojskowe plecaki produkcji Berghausa szyte są w trzech rozmiarach, które służą maksymalnie wygodnemu dobraniu plecaka pod użytkownika. Rozmiary podawane są na metce doszytej do górnego brzegu części plecowej plecaka, między szelkami. W rozmiarówce pominięto najmniejszy - 1, w którym firma szyje plecaki cywilne, ponieważ z założenia przeznaczony jest dla kobiet. Oczywiście plecaki dostosowane do noszenia przez osoby o różnym wzroście, posiadają różne numery kontraktowe:
rozmiar 2 - osoby o wzroście 160 - 177 cm (VersNr: 8465-12-351-1738) rozmiar 3 - osoby o wzroście 170 - 183 cm (VersNr: 8465-12-351-1739) rozmiar 4 - osoby o wzroście 183 - 198 cm (VersNr: 8465-12-351-1740)
Prócz w/w rozmiarów, w plecakach Berghausa zastosowano dodatkowo taśmy (szerokości 2,5 cm) regulujące długość szelek. Taśmy doszyte są do worka i przechodzą przez regulator umieszczony na końcu szelki. Ciekawostką jest to, że luźny koniec taśmy, który zazwyczaj swobodnie zwisa, wyposażony został w D-ring, który prowadzi go równolegle do głównego odcinka. Rozwiązanie nie zaburza więc regulacji a jednocześnie ogranicza ilość luźno zwisających z plecaka pasków - prócz szelek rozwiązanie to zastosowano w paskach zamykających górną oraz dolną klapę.
W plecaku zastosowano klasyczne taśmy stabilizujące skrajne punkty górnej części worka oraz dodatkowo system pozwalający na wyregulowanie (a jednak!) odległości między szelkami a pasem biodrowym, w zakresie przewidzianym przez rozmiar plecaka (około kilkunastu cm). Całość zaprojektowana jest w banalny sposób - jeden odcinek taśmy naszyty został na wierzch szelki a na nim ułożony jest drugi. W pewnym momencie oba odcinki rozdzielają się i wierzchni przechodzi przez regulator długości taśmy doszyty do worka plecaka. Punkt, w którym obie taśmy rozdzielają się, regulowany jest przez klamrę z tworzywa - im bliżej dosuniemy ją do części plecowej plecaka, tym niżej szelki zaczynają do niej przylegać. Im dalej odsuniemy regulator, tym wyżej szelki przylegają do części plecowej. Aby zapobiec luźnemu zwisaniu końców taśmy, do szelek plecaka montowany jest plastykowy uchwyt. Na zdjęciu poniżej, po prawej stronie, widać różnicę między skrajnie wyregulowanymi szelkami.
Aby szelki nie rozsuwały się na boki, oraz w celu dodatkowego rozłożenia masy plecaka na przód klatki piersiowej, zastosowano standardowy pasek piersiowy z klamrą - oczywiście zastosowano konstrukcję umożliwiającą regulację wysokości, na jakiej wspomniany pasek się znajduje.
Pasek ten ma konstrukcję zbliżoną do znanego z plecaka Kampfrucksack i tak jak on, z jednej strony posiada gumę ułatwiającą ruchy klatki piersiowej w trakcie oddychania. Tutaj ujawnia się wada identyczna jak w przypadku Kampfrucksacka - guma w toku używania może się całkowicie rozciągnąć, a że naszyta jest na stałe nie ma możliwości łatwej jej wymiany. W przypadku Atlasa wada jest jednak jeszcze bardziej uciążliwa, ponieważ pas piersiowy zaszyty jest na plecaku na stałe i nie da się go zdemontować, a po rozciągnięciu trzeba wypruć starą i naszyć nową gumę.
Sztywność całemu systemowi nośnemu zapewnia wewnętrzny stelaż. Stelaż ten wsuwany jest od góry, w kanaliki naszyte na tylnej ściance worka, wewnątrz plecaka. Przed wysunięciem zabezpieczają go dwie ukośne taśmy z regulatorem, oraz fałda nylonowego materiału. Pełni ona także funkcję ochronną, zabezpieczając zawartość plecaka przed łepkami śrub, którymi stelaż jest skręcony.
Sam stelaż ma postać trzech aluminiowych płaskowników, skręcony ze sobą śrubami na kształt symbolu Π - końce płaskowników zabezpieczone są plastykowymi nakładkami.
Wór
Wór Atlasa (o pojemności około 100 l) podzielony jest na dwie komory - dolną oraz górną. Dolna komora zamykana jest za pomocą łukowatego, dwustronnego zamka oraz dodatkowo dwóch zatrzasków z regulacją - ich zadaniem jest odciążenie zamka w sytuacji, w której wypchana komora mogłaby go naprężać narażając na uszkodzenie - wiadomo, że zamek łatwiej jest rozerwać niż plastykowy zatrzask. Klamry pozwalają także na kompresję zawartości wspomnianej komory. Łukowaty zamek to jedno z usprawnień, wprowadzonych w toku ulepszania Berghausa Vulcan. Łuk ułatwia schowanie do plecaka dużego śpiwora, którego nie trzeba przepychać siłą przez otwór - wystarczy go położyć w dolnej komorze, zasłonić klapą, zasunąć zamek i zamknąć zatrzaski. Komora jest na tyle obszerna, że spokojnie mieści duże śpiwory, jak np. wykorzystywany w niemieckich jednostkach specjalnych Ajungilak Tyin.
Dolna komora oddzielona jest od górnej za pomocą rękawa z wszytym w brzeg ściągaczem ze sznurka. Ściągacz ten nie jest doszyty na stałe na całym swoim obwodzie i krawędź łączącą się z tylną ścianką plecaka można odczepić - trzyma się za pośrednictwem rzepu.
Rozwiązanie to ułatwia przenoszenie wewnątrz plecaka długich przedmiotów. Gdyby rękaw naszyty był na stałe, przenosząc np. karabin snajperski musielibyśmy całkiem z niego zrezygnować, rozwijając na wewnętrzne ścianki plecaka, a tak wystarczy odczepić tylko jego tylną krawędź bez obaw o to, że przedmioty z różnych komór nam się pomieszają.
powyżej: snajper bliżej nieokreślonej jednostki (najprawdopodobniej pododdziału specjalnego, któregoś z batalionów spadochroniarzy) w drodze na stanowisko (Afganistan, rok 2001). Z jego plecaka wystaje lufa oraz złożony dwójnóg karabinu G 22. Gdyby nie możliwość częściowego odczepienia od wewnętrznych ścianek plecaka przegrody między komorami, przenoszenie karabinu byłoby utrudnione.
Górna klapa plecaka to klasyczny i znany z cywilnych plecaków turystycznych projekt - zamykana jest dwoma zatrzaskami. Istotnym udogodnieniem są dwa regulatory umieszczone z tyłu klapy, które wraz z regulowanymi zatrzaskami z przodu, umożliwiają symetryczne wyregulowanie wysokości plecaka. Gdyby klapa była z jednej strony doszyta na stałe, to w miarę wypełniania komina, zmieniałby się kąt pod jakim byłaby przechylona w stronę pleców - regulacja powoduje, że niezależnie od wypełnienia plecaka klapa zawsze jest w poziomie. Dzięki temu, że z regulatorów taśmę można bez problemu wypleść, możliwy jest całkowity demontaż klapy.
Cecha ta użyteczna jest zwłaszcza dla sanitariuszy, którzy przytraczają w miejsce klapy plecaka, mały plecak medyczny - dzięki takiemu zamocowaniu może on zostać szybko odpięty w dowolnej sytuacji.
powyżej: żołnierze Fernspählehrkompanie 200. Operator po lewej stronie zdecydował się na całkowity demontaż klapy plecaka, w miejsce której przyczepił zestaw medyczny. Operator po prawej zdecydował się na podobne rozwiązanie, jednak zamiast plecaka medycznego zainstalował małego, 35 l Berghausa Munro.
W boczne krawędzie klapy wszyto płaską gumę, ułatwiającą dostosowanie jej szerokości do rozmiarów opcjonalnie wysuniętego komina.
Po otwarciu klapy zauważyć możemy regulator (linka z zaciskiem) umożliwiający kompresję wejścia do głównej komory plecaka oraz szeroki rękaw, stanowiący komin plecaka. Komin ten umożliwia regulację objętości i w razie potrzeby może zostać wysunięty do góry, zwiększając ją.
W poprzek komina przechodzi jedna taśma z zatrzaskiem pozwalająca na przypięcie plecaka medycznego lub zwykłego escapepacka jak na przykład Berghaus Munro - dzięki temu po otwarciu klapy dodatkowy plecak trzyma się głównej komory i nie ląduje na ziemi. Taśma ta służy także zapobieżeniu swobodnego opadania klapy po otwarciu - klapa trzyma się taśmy za pośrednictwem D-ringu, który swobodnie przesuwa się po jej długości w trakcie otwierania/zamykania plecaka.
Po odpięciu paska oraz rozwinięciu komina, naszym oczom ukazuje się bardzo przestronna, główna komora plecaka.
Kieszenie
W plecaku zastosowano kilka dodatkowych kieszeni, pozwalających posegregować wyposażenie i zwiększających pojemność całości. Największe z nich znajdują się na bokach plecaka (każda o wymiarach 40 x 20 x 12 cm, więc pojemności około 10 l). Obie zapinane są na łukowate zamki - ponownie skorzystano tutaj z doświadczeń w użytkowaniu Berghausa Vulcan, w którym kieszenie boczne zapinane były w poziomie - po wymianie na łukowate zamki możliwe jest szersze otwarcie kieszeni i łatwiejszy dostęp do zawartości. Kieszenie te można w razie potrzeby odpiąć od głównej części plecaka, ponieważ trzymają się za pośrednictwem zamków oraz dodatkowo czterech szlufek naszytych na tylnych ściankach kieszeni, przez które przeciągnąć można taśmy kompresujące w poziomie boczne ścianki plecaka. Na każdym boku umieszczono po dwie takie taśmy.
Po odpięciu od plecaka, kieszenie można spiąć ze sobą zamkiem. Zamki skonstruowane są w taki sposób, że kieszenie można spinać w dowolnym układzie prawa/lewa - to samo dotyczy ponownego dopinania ich do plecaka. Po spięciu, tworzą dwukomorowy, 20 l day-sack (mały plecak mieszczący wyposażenie na 24 h patrol).
Producent dołączył do kieszeni specjalne szelki - obie posiadają identyczną konstrukcję (każda to prosty kawałek taśmy o wymiarach 107 x 2 cm z naszytą miękką wyściółką o wymiarach 33 x 5 cm i grubości 1 cm) i zaczepione mogą być w dowolnym układzie prawa/lewa o naszyte na brzegach kieszeni drabinki z tworzywa - na każdej znajdują się cztery sztuki, po dwie na dole i na górze. Możliwe jest także wykorzystanie w charakterze małego, 10 l plecaka, pojedynczej kieszeni. W tym celu wystarczy zaczepić o nią obie szelki. Kolejną zewnętrzną kieszenią jest umieszczona na klapie, płaska kieszeń zamykana poziomym zamkiem. Także ona została przeprojektowana w toku modernizacji - zmieniono głównie jej kształt wkomponowując w półokrągły obrys klapy.
Ostatnią, płaską i zamykaną zamkiem kieszeń, umieszczono po wewnętrznej stronie klapy.
Pozostałe
W plecaku zastosowano kilka dodatkowych rozwiązań, ułatwiających korzystanie z konstrukcji. Na przedzie plecaka, w jego dolnej części, naszyto symetrycznie dwie pętle, służące do przenoszenia kijków narciarskich, czekana itp. Koniec kijka można wstawić w pętlę. Kije stabilizuje się poprzez umocowanie ich górnej części w specjalnym zamknięciu składającym się z dwóch pasujących do siebie plastykowych połówek oraz kawałka gumy o okrągłym przekroju - zamknięcie skonstruowane jest tak, że pod wpływem naprężania samoczynnie się zaciska. Oba umieszczono w górnej części plecaka, tuż pod klamrą zamykającą klapę.
Rozwiązanie to zaczerpnięte zostało z produkowanych przez Berghausa plecaków trekkingowych.
powyżej: "Sicherheitsüberprüfung durchgeführt, MG entladen, Patronenlager frei, entspannt und gesichert!" - kolejny żołnierz piechoty górskiej, tym razem w trakcie szkolenia z obsługi ukm-u MG 3 (Austria, rok 2007). Jak widać, możliwość przytroczenia na zewnątrz Berghausa Atlas ekwipunku do jazdy na nartach, przydać się może nie tylko turystom.
Na przedzie plecaka, na wysokości zatrzasków górnej i dolnej klapy, naszyto cztery, umieszczone w pionie D-ringi - przez każdą parę można przeciągnąć dodatkową taśmę z regulatorem długości i skompresować za jej pomocą plecak w poziomie lub wykorzystać ją do mocowania dowolnego wyposażenia.
Przy krawędziach bocznych ścianek plecaka, na wysokości taśm kompresujących jego objętość, naszyto cztery poziome szlufki (po dwie z każdej strony). Szlufki te pozwalają np. na zahaczenie haków umieszczonych na końcach Bungee Cordów stosowanych, gdy chcemy coś zamocować na zewnątrz plecaka, lub dowiązanie linek przeciwdeszczowego pokrowca.
Plecak posiada dwa uchwyty służące do doraźnego przenoszenia gdy nie jest niesiony na plecach - po jednym z tyłu (umieszczony między szelkami, widoczny na zdjęciach systemu nośnego) oraz przodu. Ten ostatni naszyto między zatrzaskami górnej klapy. Na wierzchu klapy naszyto z kolei dwie poziome taśmy, z przeszyciami co około 5 cm. W taśmy te można wpleść okrągłą gumę ze ściągaczem, i wykorzystać do stabilizacji lekkich przedmiotów na zewnątrz plecaka.
Podsumowanie
Berghaus Atlas to typowy „koń roboczy” - funkcjonalna i mocna konstrukcja, bez zbędnych udziwnień. Projektanci bardzo dobrze wykorzystali doświadczenia płynące z długoletniego używania modelu Vulcan przez żołnierzy różnych krajów, w różnych strefach klimatycznych. W plecaku poprawiono jedynie drobiazgi irytujące użytkowników Vulcana, nie zmieniając nic z oryginalnej koncepcji, dlatego Berghaus Atlas odziedziczył po swoim poprzedniku ordynarną wręcz prostotę, w której trudno się do czegokolwiek przyczepić. Za największy plus plecaka uważam łatwość, z jaką poddaje się konfiguracji - wystarczy odpiąć boczne kieszenie, schować komin, obniżyć klapę oraz delikatnie ściągnąć boczne troki, aby z plecaka zaprojektowanego pod kątem miesięcznej operacji zrobić model nadający się na tygodniowy wypad.
Kariera markowego produktu w Bundeswehrze okazała się jednak krótka… Podobno firma Berghaus za wysoko wyceniała pojedyncze egzemplarze i wraz z zaopatrywaniem w plecaki coraz większej grupy żołnierzy, rosły koszta. Problem ten doprowadził do zamówienia przez BWB identycznego modelu u tańszego producenta - chodzi o bliżej nieokreślonego podwykonawcę LHBw (Bundeswehr-Bekleidungsgesellschaft mbH), jednego z czołowych dostawców wyposażenia dla niemieckiej armii. W projekcie nie zmieniono dosłownie nic, prócz charakterystycznego dla Berghausa materiału - nowe plecaki są delikatnie ciemniejsze oraz wykonane z cieńszego materiału, prawdopodobnie Cordury 500. Oryginalny Berghaus powoli staje się więc rzadkością, na rzecz Atlasów z logiem LHBw...
Wszelkie prawa zastrzeżone / All rights reserved © 2003-11 Armia Wyzwolenia Rozłóg - Świebodzin
Engine | Tuzimek.com | Site ver. 3.0
|
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknijTUTAJ.
 Gości Online: 1 Brak Użytkowników Online
Ajungilak Tyin
Autor: Ronin
Wstęp
Ludzki organizm nie jest przystosowany do ciągłej aktywności. Aby umożliwić sprawne funkcjonowanie, wymaga przerw na zregenerowanie sił. Przerwy takie są naturalnym sposobem na zregenerowanie energii i w przypadku wysiłku porównywalnego z tym, do jakiego zmuszeni są żołnierze w trakcie stawianych przed nimi zadań, powinny wynosić co najmniej osiem godzin na dobę. Niestety podczas wspomnianych zadań na regularny, nieprzerwany i wygodny sen raczej nie ma co liczyć. Żołnierze często spać muszą w nieregularnych odstępach czasu, w niewygodnej pozycji, w zimnie i wilgoci. Gdy olbrzymi wysiłek w ciągu dnia połączymy ze złymi warunkami snu, otrzymujemy bardzo niebezpieczną mieszankę - mocno zmęczeni patrolem, obserwacją czy walką żołnierze nie mają praktycznie szans na prawidłowe zregenerowanie swoich sił. O ile podczas krótkich zadań trwających dobę lub dwie, stan taki nie wpływa znacznie na kondycję psychofizyczną żołnierzy (do funkcjonowania w opisanych warunkach przygotowuje ich w końcu szkolenie, poza tym duże znaczenie ma tutaj adrenalina, która na krótką metę ułatwia sprawne funkcjonowanie w tego rodzaju warunkach), o tyle podczas zadań związanych z dalekim rozpoznaniem trwających kilka tygodni, długotrwałe funkcjonowanie bez możliwości odpowiedniego zregenerowania sił, może poważnie zagrozić sprawności żołnierzy i tym samym powodzeniu zadania. Aby temu zapobiec ważne jest regularne wysypianie się. Wiadomo jednak, że czas na sen to towar deficytowy. Dlatego właśnie, zwłaszcza w sytuacjach wzmożonego wysiłku fizycznego oraz psychicznego, powinien być on maksymalnie wykorzystany. Oznacza to, że mając do dyspozycji niewiele czasu na sen, powinniśmy zadbać o to, aby spędzić go w jak najbardziej komfortowych warunkach, pozwalających organizmowi w niezakłócony niczym sposób wykorzystać w maksymalnym stopniu każdą godzinę. W praktyce jest to o tyle trudne, że żołnierze rzadko kiedy mają okazję spać w zadaszonych, ogrzanych, suchych i czystych pomieszczeniach. Podstawową barierą oddzielającą ich ciało od warunków zewnętrznych jest ich śpiwór, a ten z kolei, do spełnienia ma kilka podstawowych zadań… Jak wiadomo podczas snu nasz organizm spowalnia różne procesy, w celu oszczędzenia energii. Jednym z procesów zużywających energię, na który znaczny wpływ mają warunki zewnętrzne, jest utrzymanie stałej ciepłoty ciała. Oznacza to, że gdy jest nam zimno (lub za gorąco), nasz organizm musi zużyć więcej energii, niż podczas snu w optymalnej temperaturze. Zużycie większej ilości energii oznacza mniej komfortowy sen, co przekłada się na jego gorszą „jakość”. Podstawowym zadaniem śpiwora jest odpowiednia izolacja cieplna naszego ciała. Izolacja ta związana jest jednak z kilkoma dodatkowymi czynnikami (min. z wilgotnością), dlatego w rezultacie jest to dość skomplikowany proces. Odpowiednia wygoda jest drugim czynnikiem istotnym dla komfortu podczas snu. Śpiwór nie powinien być nieprzyjemny w dotyku (zbyt szorstki, czy „sztuczny”), poza tym nie powinien zanadto krępować ruchów utrudniając przybranie wygodnej pozycji - ta grupa czynników jest przy obecnych technologiach stosunkowo łatwa do opanowania, dlatego skupię się na pierwszej, którą wymieniłem.
Kiedy jest nam ciepło?
Ludzki organizm produkuje ciepło bez przerwy w trakcie wielu różnych, naturalnych dla niego procesów. Ciepło odczuwamy, gdy ilość, wytwarzana przez nasz organizm jest tak duża (lub większa) jak ilość ciepła, którą tracimy w wyniku różnych zjawisk fizycznych - oznacza to, że ciepło, które tracimy, na bieżąco uzupełniane jest przez to, które wytwarzamy. Mamy tu do czynienia z dwoma grupami czynników - z jednej strony tymi, które modyfikują ilość ciepła wytwarzaną przez nasz organizm, z drugiej strony z tymi, które prowadzą do wychłodzenia. Subiektywne ciepło odczuwamy wtedy, gdy zachowana jest równowaga między obiema grupami czynników. Równowaga (a nie przewaga) jest o tyle istotna, że nie prowadzi do przegrzania organizmu.
Co modyfikuje ilość ciepła wytwarzaną przez organizm?
Naukowcy wyliczyli, że ludzki organizm jest w stanie wyprodukować około 75 - 100 watów ciepła w trakcie jednej nocy. Niestety wartość ta jest różna, w zależności od budowy naszego ciała, płci, wieku… W jaki sposób czynniki te modyfikują ilość ciepła jaką produkujemy?
zawartość tłuszczu w organizmie - czynnik ten jest niezwykle istotny, ponieważ tłuszcz pokrywający nasze ciało, to jeden z bardziej rozpowszechnionych w naturze izolatorów, zabezpieczających organy wewnętrzne przed wychłodzeniem. Tłuszcz nie jest jednak wyłącznie izolatorem - jest to także wskaźnik charakteru naszego metabolizmu. Czynnik ten jest istotny zwłaszcza w sytuacjach znacznego wysiłku towarzyszącego nam w ciągu dnia. Osoba, która spala na bieżąco wszystkie zasoby kalorii, jakie dostarcza swojemu organizmowi wraz z żywnością (czyli nie mająca tendencji do „odkładania” zapasów), dysponuje skąpymi rezerwami potrzebnymi do utrzymania ciepłoty ciała w nocy. Jeżeli patrol prowadzony jest w trudnych warunkach terenowych, przy stosunkowo niskiej temperaturze, kalorii tych trzeba spalić jeszcze więcej, niż podczas zwyczajnych aktywności. W efekcie, po całym dniu wysiłku, osoba bardzo chuda, nie dysponuje tak dużymi zasobami kalorii do spalania podczas snu, jak osoba o metabolizmie nastawionym na „gromadzenie zapasów”. Osoba chuda narażona jest więc na znacznie większy dyskomfort;
płeć - to bardzo istotny czynnik. Organizm kobiety produkuje ciepło i gospodaruje nim w nieco inny sposób, niż mężczyzny (mniej wydajny w kwestii utrzymania ciepłoty ciała). Dlaczego? Kobiety mają przede wszystkim cieńszą, niż mężczyźni skórę. Różnica w grubości skóry to jakieś 15 % - cieńsza skóra oznacza gorszą izolację. Drugi powód gorszej gospodarki ciepłem to inna muskulatura. W przypadku mężczyzn mięśnie to około 40 % masy, natomiast tłuszcz jakieś 10 %. U kobiety stosunek ten wygląda inaczej i bliższy jest 25/25 %. Zgodnie z logiką kobiece ciało, z racji lepszego, niż u mężczyzn „otłuszczenia”, powinno lepiej izolować. Niestety z racji znacznie mniejszej muskulatury kobiety produkują zwyczajnie mniej ciepła (a to właśnie mięśnie są podstawowym jego źródłem). Pomijam zupełnie fakt, że współczesne kobiety są znacznie chudsze, niż dawniej… Ostatnią przyczyną gorszej gospodarki ciepłem jest działanie układu krwionośnego kobiety. Z racji naturalnego przystosowania do ciąży, organizm kobiety w sytuacji wychłodzenia, większość ciepła przenosi na podbrzusze, z dala od kończyn, co prowadzi do ich ochłodzenia. Z tych powodów kobieta jest zdecydowanie bardziej narażona na negatywne oddziaływanie niskich temperatur - różnica w odczuwaniu komfortu to około 5 st. C;
wiek - to kolejny czynnik modyfikujący ilość ciepła wydzielaną przez nasz organizm. Najlepiej z zimnem radzą sobie osoby w wieku 16 - 24 lata - ich organizmy wydzielają na tyle dużą ilość ciepła, że nie odczuwają oni, aż tak silnie, niskich temperatur. Starsze osoby wydzielają mniej ciepła i różnica temperatur, w której odczuwalny jest przez jednych i drugich komfort, to kolejne 5 st. C;
kondycja fizyczna - przyzwyczajenie do wysiłku fizycznego prowadzi do wytrenowania odpowiednich reakcji naszego organizmu i tym samym do wydajniejszego spalania kalorii. Osoba wysportowana przyzwyczajona jest do ekonomicznego dysponowania zasobami (wykorzystywanymi podczas wysiłku, do pracy mięśni) i spala kalorie o wiele wydajniej, niż osoba nie wysportowana. Zdolność do wydajnego spalania kalorii podczas wysiłku jest istotna także podczas ogrzewania organizmu - w obu przypadkach mamy do czynienia w zasadzie z tym samym procesem, inny jest jedynie cel. Dodatkowym czynnikiem związanym z kondycją fizyczną, jest stopień zmęczenia naszego organizmu, będący wynikiem wysiłku towarzyszącego nam w ciągu dnia. Osoby o słabej kondycji po całodniowym wysiłku są zdecydowanie mocniej zmęczone, niż te o lepszej kondycji. Silne zmęczenie prowadzi z kolei do pogorszenia zdolności organizmu do wytwarzania ciepła;
przyzwyczajenie do niskich temperatur - organizm można wytrenować/przyzwyczaić do funkcjonowania w niskich temperaturach. Jest to niezależne od naszej kondycji. Częste wystawianie na działanie niskich temperatur uczy nasz organizm skutecznych metod radzenia sobie z nimi. Dzięki takiemu przyzwyczajeniu nasz organizm produkuje ciepło wydajniej, niż organizm osób, które większość czasu spędzają w wyższych temperaturach.
Powyższe czynniki wpływają na ilość ciepła, jaką wytwarza nasz organizm niezależnie od naszej aktywności. Niestety, gdy śpimy, wszystkie procesy w naszym ciele spowalniają (jest to konieczne do tego, aby w trakcie snu faktycznie doszło do regeneracji zasobów), dlatego leżąc w miejscu, praktycznie w kompletnym bezruchu, produkujemy zdecydowanie mniej ciepła, niż w trakcie wysiłku, podczas którego dodatkowe ciepło jest produktem ubocznym pracy mięśni. Fakt ten powoduje, że powyższe czynniki mają większe znaczenie podczas snu, niż podczas wysokiej aktywności fizycznej… Warto zwrócić również uwagę na to, jak silnie wymienione czynniki potrafią zróżnicować próg odczuwania ciepła w przypadku różnych osób. Dla porównania - szczupła kobieta w wieku około trzydziestu lat, bez odpowiedniego przygotowania fizycznego i przyzwyczajenia do niskich temperatur, będzie odczuwała zimno przy temperaturze o kilkanaście stopni wyższej (!), niż „dobrze” zbudowany mężczyzna w wieku dwudziestu paru lat, przygotowany kondycyjnie do wysiłku oraz przyzwyczajony do znoszenia niskich temperatur.
Co prowadzi do utraty ciepła?
Utrata ciepła praktycznie zawsze przebiega w ten sam sposób. Podstawowym parametrem mającym na nią wpływ jest przewodnictwo cieplne - zdolność substancji do przewodzenia ciepła, charakterystyczna dla różnych substancji - oznacza to, że w tych samych warunkach więcej ciepła przepłynie („ucieknie”) przez substancję o większym współczynniku przewodności cieplnej, niż przez substancję o niższym współczynniku przewodności. Nasz organizm otoczony jest przez wiele różnych substancji, które w wyniku różnych zjawisk fizycznych ochładzają go. Generalnie substancjami odprowadzającymi ciepło z naszego organizmu są (od najsłabiej przewodzących do najsilniej przewodzących): powietrze, woda oraz substancje stałe, głównie w postaci podłoża, na którym leżymy. Procesy, w wyniku których wspomniane substancje odprowadzają od naszego organizmu ciepło, to:
konwekcja - proces przenoszenia ciepła wynikający z ruchu materii w gazie (w naszym przypadku w powietrzu), bądź cieczy. Konwekcja przybiera różne formy. Nas najbardziej interesuje ta, w której nagrzane powietrze w naturalny sposób unosi się do góry. Powietrze staje się przez to jednym z elementów, „transportujących” ciepło z dala od naszego ciała. Zasada działania jest prosta - cząsteczki powietrza nagrzane przez nasze ciało przemieszczają się „zabierając” ze sobą ciepło. Aby nie tracić ciepła w wyniku konwekcji, należy zatrzymać nagrzane powietrze blisko naszego ciała (zapobiec jego ruchom). Generalnie konwekcja prowadzi do największych procentowo strat ciepła przez nasz organizm, nawet mimo tego, że samo powietrze nie przewodzi ciepła tak dobrze, jak woda,czy substancje takie jak metale, beton itp.;
kontakt z powierzchniami - najczęściej ciepło ucieka przez podłoże, dlatego ważne jest odpowiednie odizolowanie się od niego. Im mniejszy współczynnik przewodności cieplnej substancji, na jakiej leżymy, tym mniej ciepła nam ona odbiera. Jednym słowem - leżąc na betonie, tracimy więcej ciepła, niż gdy leżymy na trawie lub styropianie. Dlatego właśnie istotny jest dobór powierzchni, na której się kładziemy oraz rodzaj izolatora znajdującego się między naszym ciałem a tą powierzchnią;
oddech - w trakcie wdechu wciągamy do płuc chłodne powietrze z zewnątrz. W płucach ulega ono ogrzaniu, po czym zostaje wydalone w trakcie wydechu. Proces ten jest stały i utraty ciepła w jego wyniku praktycznie nie da się uniknąć (chyba, że powietrze będziemy wydychali bezpośrednio do wnętrza śpiwora);
gromadzenie się wilgoci - wilgoć ma tendencję do gromadzenia się w izolatorze śpiwora. Z racji większego od powietrza współczynnika przewodnictwa cieplnego, woda lepiej odprowadza ciepło, niż samo powietrze - mokry izolator nie jest więc tak skuteczny jak suchy. W jaki sposób wilgoć gromadzi się w warstwie izolującej? Jak się okazuje nie jest do tego wcale potrzebne zamoczenie śpiwora… Nasza skóra cały czas „oddycha” wydalając przez pory spore ilości wody. Woda odparowuje z nas niezależnie od temperatury (ta może jedynie zmniejszyć lub nasilić ten proces). Stratom ciepła spowodowanym wilgocią zapobiec można jedynie poprzez odpowiednie odprowadzanie nadmiaru wilgoci poza śpiwór tak, aby izolator wciąż pozostawał suchy. Niestety tkaniny posiadają ograniczone właściwości w zakresie odprowadzania wilgoci i gdy nasze ciało wydziela jej więcej, niż przeciętnie, mogą nie nadążyć. Do sytuacji takiej dochodzi zazwyczaj w wyniku pocenia. Pocenie to naturalny sposób organizmu na obniżenie temperatury. Gdy jest nam gorąco, a ilość ciepła, jaką oddajemy na zewnątrz za pomocą powietrza, jest za mała, nasz organizm zaczyna się pocić. Niestety, gdy temperatura spada a wilgoć zostaje, nasz organizm nadal skutecznie się wychładza. Najdotkliwiej odczuwamy to, gdy po dużym wysiłku fizycznym (podczas którego praca mięśni doprowadziła do wydzielenia dużych ilości ciepła, tym samym zmusiła nasz organizm do pocenia) nagle nasze mięśnie przestaną pracować. Nasze ciało jest wilgotne, jednak mięśnie nie wytwarzają już tyle ciepła, co wcześniej i robi nam się zimno - jest to podstawowy powód, dla którego nie powinniśmy kłaść się w śpiworze bezpośrednio po wysiłku fizycznym, gdy jesteśmy cali zlani potem. Lepiej odczekać i nieco ochłonąć (lub ewentualnie przebrać się w mniej wilgotne ubranie). Do podobnej sytuacji dojść może również, gdy źle dobierzemy śpiwór, jest nam w nim za gorąco i w rezultacie spocimy się;
promieniowanie - nawet gdyby wyeliminować wszelkie substancje mające kontakt z naszym organizmem, nadal będziemy oddawali ciepło na zewnątrz. Przyczyną tego jest promieniowanie cieplne. Promieniowanie to jest falą elektromagnetyczną o określonym widmie częstotliwości, emitowaną przez każde ciało mające temperaturę większą od zera bezwzględnego (czyli w praktyce przez wszelkie obiekty w naszym otoczeniu) - w jego przypadku niepotrzebne są w zasadzie żadne substancje pośredniczące w transporcie ciepła - po prostu przebiega i nie mamy na to większego wpływu. Na szczęście promieniowanie cieplne to czynnik o niewielkim znaczeniu w utracie przez nasz organizm ciepła i nie musimy się nim specjalnie przejmować.
Ale co zrobić, by nie zmarznąć podczas snu? Generalnie śpiwór nie wpływa zbyt mocno na pierwszą grupę czynników. To jak wytwarzamy ciepło jest bardzo indywidualną kwestią, zależną od naszego organizmu. Śpiwór może jedynie w odpowiedni sposób zminimalizować czynniki z drugiej grupy, „izolując” nas od otoczenia. Aby śpiwór spełniał swoją funkcję, powinien w pierwszej kolejności ograniczyć konwekcję. W tym celu ścianki śpiwora wypełnione są odpowiednim materiałem o właściwościach zatrzymujących ciepłe powietrze. Najbardziej popularnym materiałem o takich właściwościach jest naturalny lub sztuczny puch. Materiał ten składa się z włókien, między którymi gromadzi się ciepłe powietrze - puch więzi je i nie pozwala uciec na zewnątrz. Tym samym temperatura wewnątrz śpiwora podnosi się, a nasz organizm nie musi wytwarzać aż tyle ciepła. Druga kwestia to izolacja od podłoża. Niestety w tym przypadku śpiwór ma niewielkie znaczenie i ważniejsza jest mata, którą kładziemy pod niego izolując się tym samym od podłoża. Zasada działania maty jest bardzo podobna do działania puchu, przy czym mata jest bardziej odporna na ściskanie (ściśnięty ciężarem naszego ciała puch nie ma możliwości uwięzienia między swoimi włóknami ciepłego powietrza i traci właściwości izolujące - stąd sam śpiwór nie zabezpiecza nas przed wychłodzeniem w wyniku kontaktu z podłożem), dlatego mata ma zazwyczaj postać sztywnej gąbki, w strukturze której znajduje się duża ilość pęcherzyków powietrza, lub idąc jeszcze dalej, ma ona formę wypełnionego powietrzem materaca. Istotne jest także, aby śpiwór był w stanie przepuszczać na zewnątrz parę wodną, wytwarzaną przez nasz organizm, nie dopuszczając tym samym do zawilgocenia izolatora. Po co? Im mniej wilgoci zgromadzi się wewnątrz śpiwora (głównie w warstwie izolującej), tym lepiej śpiwór trzymał będzie temperaturę - w końcu samo powietrze uwięzione między włóknami puchu przewodzi ciepło słabiej, niż wilgoć. Właściwość tę uzyskuje się zazwyczaj dzięki odpowiednim materiałom, z których wykonane są wewnętrzna oraz zewnętrzne ścianki śpiwora. Jak widać śpiwór, aby zapewnić nam odpowiednią izolację termiczną, ma do spełnienia wiele zadań. Im cięższe warunki i większa chęć uzyskania komfortu, tym zadania te stają się trudniejsze. Śpiwór jest więc jednym z istotniejszych elementów ekwipunku żołnierza szykującego się do długotrwałej operacji, wymaga się więc od niego znacznie wyższej jakości, niż od standardowego, ogólnowojskowego wyposażenia. To, że jednostki specjalne wykorzystywać będą zupełnie inny rodzaj śpiwora, niż „zwyczajne” wojsko, jest raczej oczywiste… Z tego właśnie powodu, jednostki dalekiego rozpoznania zostały zaopatrzone w doskonałej jakości śpiwór, oznaczony jako Ajungilak Tyin (VersNr: 8465 - 12 - 342 - 6220).
Producent
Norweska firma Ajungilak, powstała w 1855 r. Z założenia produkować miała pościel, jednak z racji żywych wśród Norwegów tradycji outdoor-owych, jako jedną z gałęzi zaplanowano produkcję puchowych śpiworów. Od tego momentu produkcja śpiworów, wraz z kolejnymi latami, pochłaniała coraz więcej zasobów firmy, aż w roku 1997 całkowicie zarzucono oryginalną koncepcję produkcji pościeli. Skupiono się więc wyłącznie na wysokiej jakości śpiworach przeznaczonych dla najbardziej wymagających użytkowników, których życie często zależy od jakości wyposażenia - himalaistów oraz polarników. To, że produkty przeznaczone do wykorzystania w najcięższych warunkach zainteresują wojsko wydawało się jedynie kwestią czasu… Pod koniec lat 90-tych, firma zaczęła zaopatrywać jednostki specjalne Bundeswehry (za pośrednictwem swojego niemieckiego przedstawiciela z siedzibą w Hamburgu) w jeden ze swoich, z założenia przeznaczonych dla wojska, śpiworów.
Podstawowe parametry techniczne
Opisywany śpiwór waży około 2550 g (wliczając ciężar worka kompresującego), z czego samo wypełnienie to około półtorej kilograma - dotyczy to egzemplarzy przeznaczonych dla osób o maksymalnym wzroście 2 m (modele przewidziane dla niższych osób, chociaż są produkowane, nie trafiły na wyposażenie wojska!). Skompresowany śpiwór ma objętość nieco ponad 15 dm3. Najistotniejszymi dla komfortu parametrami są zakresy temperatur, dla jakich przeznaczony jest opisywany śpiwór. Według metki dolną granicą komfortu jest - 20 st. C, natomiast ekstremalną granicą - 30 st. C. Temperatury te podane są niestety dla norweskiej normy z 1997 r. Normę tą opracowano głównie dla wysportowanych i przyzwyczajonych do trudów mężczyzn, dlatego w przypadku nieprzyzwyczajonych do outdoor-u domatorów, nie do końca odpowiada ona rzeczywistości. Nowsza norma EN 13537, wprowadzona przez CEN (Comité Européen de Normalisation - Europejski Komitet Normalizacyjny) w 2002 r. określa te granice nieco bardziej restrykcyjnie, biorąc pod uwagę grupy użytkowników nieprzewidziane we wcześniejszych normach - średnia różnica zakresów między starszą a nowszą normą, to około 5 st. C (niestety posiadany przeze mnie egzemplarz śpiwora został uszyty na rok przed wprowadzeniem najnowszej normy, stąd stara informacja na metce). A co oznaczają zakresy temperatur w praktyce? Temperatury określające granice komfortu informują o minimalnej (oraz maksymalnej) temperaturze zewnętrznej, w jakiej będziemy w stanie przespać w niezakłócony sposób całą noc. Temperatura ta powinna zostać określona dwoma granicami - górną oraz dolną. Górna granica mierzona jest dla osoby śpiącej w śpiworze z rozwiniętym kapturem oraz rękoma wystawionymi na zewnątrz - w tej temperaturze osoba śpiąca w ten sposób nie ma prawa przegrzać się, ani zanadto spocić. Na metce nie znajdziemy informacji na temat maksymalnej temperatury, w jakiej przewidziano wykorzystywanie opisywanego śpiwora. Z pomocą przyszła jednak strona producenta, na której to górną granicę dla tego modelu określono na poziomie + 20 st. C (według nowszej normy EN 13537). Dolna granica komfortu określa z kolei możliwość wygodnego przespania całej nocy (lub co najmniej ośmiu godzin bez budzenia się) przy niskich temperaturach na zewnątrz. Według metki dolną granicą komfortu jest - 20 st. C (stara norma), na stronie producenta podano natomiast dolną granicę komfortu na poziomie - 15 st. C. Ostatnią granicą, jaką należy rozważyć w przypadku opisywanego śpiwora, jest granica ekstremalna. Granica ekstremalna to taka, przy której śpiwór pozwala na nie komfortowe przespanie, co najmniej sześciu godzin, podczas których mamy gwarancję, że temperatura naszego ciała nie spadnie do niebezpiecznego dla zdrowia lub życia poziomu. Dla opisywanego śpiwora granicę ekstremalną określono według starej normy na poziomie - 30 st. C (informacja na metce), natomiast według nowej normy - 33 st. C (strona producenta). Jak widać w przypadku temperatury ekstremalnej obie normy praktycznie się pokrywają - prawdopodobnie dlatego, że nowsza norma także określa granicę ekstremalną dla najlepiej przygotowanych osób. Poniżej przedstawiono tabelę, w której zestawione są powyższe informacje.

Materiały
Z racji dość skomplikowanych wymagań, śpiwory wykonane muszą być ze starannie dobranych materiałów o zbalansowanych cechach użytkowych. Dwoma podstawowymi materiałami składającymi się na konstrukcję śpiwora jest materiał użyty do wykonania zewnętrznej i wewnętrznej powłoki oraz wypełnienie. Odpowiednio zestawione materiały pozwalają na zachowanie balansu między zdolnością do izolacji oraz możliwością przepuszczania pary. W przypadku opisywanego śpiwora mamy do czynienia z technologią oznaczoną przez producenta jako Ultraloft.
Powłoka zewnętrzna oraz wewnętrzna Ajungilaka Tyin wykonana została ze 100 % poliamidu w oliwkowym kolorze (bronzegrün, RAL 6031). Z racji charakterystycznego splotu (Nylon-Ripstop) materiał ten jest wyjątkowo wytrzymały, nie ma obaw, że śpiwór rozedrze się z byle powodu. Cecha ta jest istotna, ponieważ wszelkie uszkodzenia powodujące wypadanie wypełnienia, poważnie obniżają zdolności izolacyjne śpiwora. Dzięki odpowiednio dobranej gęstości splotu, pozwalającej na zachowanie właściwości paroprzepuszczalnych, materiał zapobiega zawilgoceniu wypełnienia śpiwora (wilgoć wydzielana przez nasze ciało jest na bieżąco odparowywana na zewnątrz) przy jednoczesnym zachowaniu wiatroodporności. Dodatkowym plusem jest fakt, że materiał ma właściwości hydrofobowe - praktycznie nie pochłania wilgoci, dzięki czemu nawet po kontakcie z dużą ilością wody, nie traci właściwości izolujących. Pomyślano także o komforcie w dziedzinie kontaktu gołej skóry z tkaniną, dlatego zastosowany materiał jest bardzo miękki i przyjemny w dotyku. Kolejnym istotnym dla cech użytkowych śpiwora materiałem jest wypełnienie, pełniące funkcję izolatora. W przypadku śpiworów do czynienia mamy z dwiema grupami wypełnień, charakteryzujących się innymi cechami użytkowymi. Mowa tu o wypełnieniach naturalnych oraz syntetycznych. Jaka jest między nimi różnica? Podstawowym parametrem opisującym izolatory jest „cuin” (z angielskiego Cubic Inch - cal sześcienny). Parametr ten opisuje objętość powietrza (wyrażoną w calach sześciennych) więzionego przez jedną uncję (1 oz - około 28,35 g) danego wypełnienia. Wartość 400 cuin oznacza więc, że 1 uncja danego wypełnienia jest w stanie uwięzić 400 cali sześciennych powietrza. Im wyższa wartość cuin, tym śpiwór (przy zachowaniu tej samej masy) jest cieplejszy. Wypełnienia syntetyczne mają o około połowę niższe wartości cuin, niż wypełnienia naturalne. Czy oznacza to, że śpiwór z wypełnieniem naturalnym jest dwukrotnie cieplejszy? Nie całkiem… Gorsze wartości cuin w przypadku syntetyków oznaczają raczej, że dla zachowania tej samej ilości więzionego powietrza (więc tych samych właściwości izolacyjnych), należy wykorzystać dwukrotnie więcej wypełnienia. Idąc jeszcze dalej - śpiwory syntetyczne o takich samych właściwościach izolujących, co ich „naturalni” odpowiednicy, są dwukrotnie cięższe i zajmują dwa razy tyle miejsca. Dla przykładu śpiwór o bardzo zbliżonych właściwościach izolacyjnych, co opisywany tutaj Ajungilak Tyin - mowa tu o Ajungilaku Ascent Winter posiadającym wypełnienie naturalne, waży 1650 g i ma 8,2 dm3 objętości (dla przypomnienia Ajungilak Tyin - 2550 g i 15 dm3). Niestety wypełnienie naturalne ma jedną, bardzo poważną wadę - jest znacznie bardziej wrażliwe na wilgoć. Materiały syntetyczne mają zdecydowanie lepsze właściwości hydrofobowe, niż ich naturalne odpowiedniki. Syntetyczne wypełnienie nie ma tendencji do „łapania” wilgoci, a z racji tego, że wilgoć również wpływa na właściwości termoizolacyjne materiałów, narażone na jej działanie śpiwory syntetyczne, nie tracą swoich właściwości tak drastycznie, jak wypełnione naturalnym puchem. Idąc dalej - śpiwór syntetyczny oraz jego naturalny odpowiednik, oba posiadające te same właściwości izolacyjne w stanie suchym, w warunkach podwyższonej wilgotności, pochłoną różną jej ilość. Mniej wilgoci wchłonie śpiwór syntetyczny, co w efekcie przełoży się na lepsze właściwości termoizolacyjne. W przypadku zadań związanych z dalekim rozpoznaniem nie ma co liczyć na możliwość regularnego wietrzenia śpiwora i pozbywania się nadmiaru wilgoci. Stanowiska obserwacyjne są bardzo ciasne i śpiwora zwyczajnie nie ma gdzie rozwiesić. Z racji tego, że na obniżenie właściwości izolujących spowodowane wszechobecną wilgocią oraz brakiem możliwości wietrzenia śpiwora żołnierze nie mogą sobie pozwolić, wybór rodzaju wypełnienia jest raczej oczywisty - kosztem zwiększenia o niecały kilogram masy oraz objętości, zdecydowano się na wykorzystanie wypełnienia bardziej odpornego na wilgoć. O jakim typie wypełnienia jest mowa? W Ajungilaku Tyin wykorzystano wypełnienie będące zestawieniem trzech typów syntetycznych włókien, wymieszanych ze sobą w odpowiednich proporcjach (dokładny skład jest niestety tajemnicą firmy). Dlaczego wykorzystano aż trzy rodzaje włókien? Każdy typ cechuje się zupełnie innymi właściwościami w zakresie izolacji, możliwości kompresji oraz odporności (pewne rodzaje wypełnienia mogą z czasem tracić swoje właściwości w wyniku zgniatania) - zestawienie kilku rodzajów włókien pozwala na wywarzenie cech użytkowych wypełnienia w najbardziej odpowiadający docelowemu odbiorcy sposób. W opisywanym śpiworze wykorzystano tzw. „mikrowłókna” - włókna w kształcie „miotełek” (bardzo zbliżone wyglądem do naturalnego puchu). Włókna te charakteryzują się najlepszymi spośród użytych typów, właściwościami w dziedzinie zatrzymywania powietrza oraz optymalną możliwością kompresji. Kolejnym rodzajem są podłużne proste włókna o okrągłym przekroju, przedzielone dwoma przegrodami dzielącymi przekrój na cztery komory ułożone wzdłuż - włókna te są najwytrzymalsze spośród użytych i zapewniają zachowanie odpowiednich właściwości termoizolacyjnych wraz z upływem czasu (nie „zużywają się” tak szybko w wyniku kompresji, jak inne rodzaje). Ostatnim typem włókien są zakręcone na kształt sprężyny włókna o okrągłym przekroju (rurki) - włókna te polepszają właściwości zatrzymywania powietrza przez wypełnienie. Zamek śpiwora (długości około 180 cm) to oczywiście produkt YKK. Jedyne, co wzbudza moje wątpliwości to jego masywność - zęby są stosunkowo małe i obawiam się, że mocno zabrudzone mogą się zacinać. Masywniejszy zamek pewnie rozwiązałby sprawę, choć z drugiej strony, duże zęby mogłyby pogorszyć zdolność zatrzymywania ruchu powietrza przez zamek.
Konstrukcja
Konstrukcja śpiwora jest stosunkowo prosta. Całość uszyta jest w układzie „mumia”. Układ ten cechuje się anatomicznym kształtem - śpiwór jest wąski na wysokości głowy, szerszy w okolicy barków i zwęża się stopniowo w stronę stóp. Całość uszyta jest tak, aby zredukować do minimum ilość szwów - widoczne na zewnątrz są w zasadzie wyłącznie cztery: po jednym w okolicy głowy oraz stóp, jeden na całej długości po prawej stronie oraz dwa umieszczone ciasno obok siebie, którymi wszyte są obie polówki zamka po lewej stronie. Oznacza to, że największe powierzchnie śpiwora - przód oraz tył, to jednolite fragmenty materiału! Mała ilość szwów ogranicza miejsca przerywające ciągłość tkaniny, tym samym polepsza termoizolację.
Okolice głowy wyposażone zostały w ściągacz, umożliwiający ścisłe dopasowanie śpiwora uszytego w tym miejscu na kształt kaptura. Konstrukcja opisywanego kaptura składa się w zasadzie z dwóch podstawowych elementów - wierzchniego „dekla” w kształcie półkola, zszytego bezpośrednio z częścią plecową oraz kanalikiem ściągacza, regulującym eksponowaną powierzchnię twarzy.
Jego konstrukcja jest bardzo zbliżona do ściągaczy w kapturach kurtek (naokoło eksponowanej powierzchni umieszczony jest kanalik z wprowadzoną do wnętrza linką), z tą różnicą, że o ile w kurtkach plastykowe zaciski umieszczane są na końcach linki, tak tutaj końce linki wszyte są na stałe w okolicy zamka a złożona wpół linka wychodzi na zewnątrz mniej więcej w połowie kanalika, po prawej stronie głowy na wysokości oczu. Rozwiązanie to powoduje, że z łatwością ściągamy jednocześnie oba końce linki, jego minusem jest natomiast brak możliwości wymiany linki po jej uszkodzeniu.
Zamek to bardzo newralgiczny element śpiwora, ponieważ właśnie przez niego ucieka większość ciepła. W opisywanym modelu zamek (z dwoma główkami pozwalającymi na otwieranie zamkniętego zamka w dowolnym kierunku - z góry na dół lub z dołu do góry, dodatkowo górna główka posiada dwa uchwyty, co umożliwia obsługę od zewnątrz oraz od wewnątrz śpiwora) wszyty jest wzdłuż, po lewej stronie. Dlaczego nie zastosowano standardowego rozwiązanie, z zamkiem naszytym po środku? W wyniku konwekcji ciepło ucieka w zasadzie pionowo w górę - zamek naszyty na boku ogranicza to zjawisko (jak już pisałem wierzchnia część śpiwora to praktycznie jednolity kawałek stosunkowo szczelnego materiału).
Ciekawym rozwiązaniem, o które się pokuszono, jest specjalna, trójkątna patka z materiału wszyta na początku zamka. Jej zadaniem jest zabezpieczanie szwów przed rozerwaniem po całkowitym otwarciu zamka. Poza tym ogranicza ona ruch powietrza przez otwór poniżej początku zamka.
Na wysokości stóp śpiwór uszyty jest w bardzo ergonomiczny sposób. Dno składa się z okrągłego kawałka materiału zszytego prostopadle z przednią oraz tylną częścią śpiwora. Takie rozwiązanie powoduje, że ustawione na sztorc stopy mogą cieszyć się pełną swobodą.
Po rozpięciu zamka naszym oczom ukazuje się kilka kolejnych, ciekawych rozwiązań.
To, co najbardziej rzuca się w oczy to seria ułożonych wzdłuż materiału szwów, poprowadzonych zygzakiem o odchyleniach w kształcie trapezu równoramiennego. Zygzaki te dzielą wewnętrzne ścianki śpiwora na coś w rodzaju podłużnych komór, których zadaniem jest ograniczenie przemieszczania się wypełnienia - uniemożliwiają tym samym zbicie się wypełnienia w duże kołtuny w jednym miejscu, dzięki czemu izolacja w śpiworze pozostaje jednolita. Przeszycia takie naruszają, co prawda, ciągłość tkaniny (co w przypadku zewnętrznych ścianek nie jest pożądane), jednak z racji tego, że ciepłe powietrze musi się jakoś dostać między włókna izolatora, ich obecność na wewnętrznych ściankach jest jak najbardziej uzasadniona. Przeszycia te mają więc podwójną funkcję.
Ciekawym, dość rzadko spotykanym w śpiworach rozwiązaniem, jest kołnierz wszyty do wnętrza. Kołnierz ten ma szerokość około 11 cm i wszyty jest w poprzek śpiwora, na wysokości szyi. Aby umożliwić w miarę ciasne spasowanie z szyją śpiącej osoby, w kanalik znajdujący się na brzegu kołnierza wprowadzono gumę o okrągłym przekroju. Konstrukcja jest praktycznie identyczna, jak w przypadku linki w kapturze - końce zszyte są ze śpiworem na stałe, a złożona na pół guma wychodzi na zewnątrz mniej więcej w połowie kołnierza po prawej stronie, gdzie blokowana jest za pomocą plastykowego zacisku. Zaszycie końców gumy na stałe powieliło wadę uniemożliwiającą wymianę po trwałym rozciągnięciu lub uszkodzeniu.
Po lewej stronie opisywany kołnierz zakończony jest naszytymi w poprzek rzepami, pozwalającymi na jego spięcie. Co ciekawe końce kołnierza zakończone są obiema polówkami rzepu (tą z włoskami oraz tą z haczykami) umieszczonymi blisko obok siebie. Rozwiązanie takie pozwala na złożenie wpół każdego z końców kołnierza i zabezpieczenie rzepu z haczykami „zaślepką” z włoskami - dzięki temu haczyki nie czepiają się wnętrza śpiwora i nie ma obaw jego poszarpania. Poza tym rozwiązanie takie pozwala na pewne spięcie ze sobą obu końców kołnierza - po każdej stronie obie połówki naszyte są w odwrotnym układzie, co oznacza, że prawa wierzchnia połówka klei się do prawej dolnej, a lewa dolna do prawej górnej, przy jednoczesnej możliwości spięcia ze sobą prawej oraz lewej połówki.
Jak już wcześniej wspominałem, jednym z podstawowych problemów w kwestii utrzymania stałej temperatury jest szczelność zamka. Metodą pozwalającą rozwiązać ten problem jest wszycie dodatkowej listwy zakrywającej zamek. W kurtkach listwy takie wszywane są zazwyczaj na zewnątrz, w przypadku opisywanego śpiwora listwę (szerokości około 12,5 cm) wszyto natomiast od wewnątrz. Jej zadaniem jest zasłonięcie zamka, tym samym ograniczenie ilości ciepłego powietrza, które mogłoby uciec przez szpary między zębami.
Worek kompresujący
Zadaniem worka kompresującego jest nie tylko minimalizacja objętości śpiwora, pozwalająca na wygodne jego przenoszenie. Worek powinien także pozwalać na przechowywanie śpiwora w niezbyt mocno ściśniętym stanie. Taki sposób przechowywania znacznie przedłuża żywotność wypełnienia - jak wspominałem, ściśnięte włókna wypełnienia odkształcają się tracąc swoje właściwości, stąd w trakcie długotrwałego przechowywania śpiwora powinniśmy ograniczyć jego kompresję. Oznacza to, że worek powinien charakteryzować się dużą rozpiętością między stanem nie skompresowanym (do przechowywania w szafie), a skompresowanym (gdy śpiwór nosimy w plecaku).
W przypadku opisywanego śpiwora mamy do czynienia z masywnym workiem (VersNr: 8465 - 12 - 342 - 6222) o bardzo prostej konstrukcji, wykonanym z grubego 100 % poliamidu w szaro-błękitnym kolorze, pokrytego od wewnętrznej strony cienkim podgumowaniem - materiał ten jest stosunkowo odporny na wodę, możemy więc być pewni, że zatrzyma wilgoć, której udało się przeniknąć przez szwy plecaka. System kompresji worka jest bardzo prosty - oparto go o dwa nylonowe, czarne paski o szerokości 3,5 cm, przechodzące wzdłuż worka w pionie oraz w poziomie. Paski te umożliwiają kompresję wyłącznie długości, stąd niezależnie czy skompresowany czy nie, śpiwór w worku ma zawsze taką samą grubość. Wejście do worka otoczone jest kanalikiem, w który wprowadzona jest linka. U wyjścia z kanalika linka blokowana jest za pomocą plastykowego zacisku. System ten pozwala na zwężenie wejścia do worka. Zwężenie takie nie do końca zamyka nam śpiwór w worku (nie da się go zaciągnąć tak, aby nie zostawić choćby małego otworu), stąd w brzeg wszyto prostokątny kawałek materiału - pełni on rolę dekla zamykającego szparę pozostałą po zaciągnięciu wejścia.
Mniej więcej w 1/3 długości worek otoczony jest poprzecznie naszytą taśmą, zabezpieczającą szwy przed rozerwaniem (kompresowany na długość śpiwór powoduje wzrost siły działającej na boczne ścianki worka), a także utrzymującą podłużne taśmy kompresujące w prawidłowej pozycji, uniemożliwiając „uciekanie” na boki - tam gdzie taśma kompresująca przechodzi pod otokiem uformowano płaskie tunele umożliwiające swobodny ruch ściąganej taśmy wzdłuż worka, jednocześnie uniemożliwiając ześlizgiwanie się jej na boki. Na wysokości dna worka znajdują się cztery drabinki pozwalające na skracanie taśm kompresujących. Drabinki te zszyte są z workiem za pośrednictwem dwóch, krzyżujących się na dnie worka krótkich pasków.
Co ciekawe, wierzchnia taśma nie jest przyszyta do dna na całej swojej długości, dzięki czemu tworzy uchwyt, ułatwiający transport śpiwora lub wyciągnięcie go z wnętrza plecaka - na uchwycie umieszczono pomarańczową metkę z logiem producenta.
Podsumowanie
Zlecenie produkcji śpiworów dla niemieckich jednostek specjalnych producentowi, będącemu liderem w tej dziedzinie, było z całą pewnością sensowną, choć kosztowną decyzją. Ajungilak Tyin to doskonały śpiwór. Jego na pozór prosta konstrukcja spełnia właściwie wszystkie wymogi stawiane tego rodzaju wyposażeniu - całość ma optymalne właściwości w zakresie termoizolacji (nie tylko dzięki wypełnieniu i materiałom odprowadzającym nadmiar wilgoci, lecz także konstrukcji o minimalnej ilości szwów oraz zamkowi wszytemu z boku), jest stosunkowo wytrzymała na uszkodzenia mechaniczne, odporna na wilgoć i wiatr oraz wygodna w użyciu - w śpiworze nie jest za ciasno, a materiał nie jest szorstki, czy nieprzyjemny w dotyku. Jedyne, do czego można się przyczepić to duża masa śpiwora oraz słabe możliwości kompresji (brak pasków wszytych w poprzek worka znacznie ją ogranicza). O ile w przypadku masy wiele nie da się zrobić (taka już natura użytego wypełnienia - syntetyk o takim zakresie temperatur musi swoje ważyć) o tyle worek mógłby być lepszy. Mimo wszystko w porównaniu z innymi konstrukcjami, jakie miałem okazję używać opisywany śpiwór zajmuje pierwszą pozycję.
Źródła: www.mammut.ch
Mammut Sports Group AG, „Sleep Well-Broschüre Teil I”, Szwajcaria 2006 Mammut Sports Group AG, „Sleep Well-Broschüre Teil II”, Szwajcaria 2006
Wszelkie prawa zastrzeżone / All rights reserved © 2003-11 Armia Wyzwolenia Rozłóg - Świebodzin
Engine | Tuzimek.com | Site ver. 3.0
|