CZASAMI ZA MGŁĄ
Pewien ksiądz podzielił się swoim doświadczeniem:
Przez całe lata "czułem" Boga żywego i żyłem Bogiem. Któregoś dnia odprawiając Eucharystię zacząłem się zastanawiać, co właściwie tu robię: łamię chleb, podnoszę kielich, ale to mi nie mówi o Bogu. Nie wiedziałem, dlaczego tak jest, co to może znaczyć.
Pewnego dnia, wychodząc z domu, spojrzałem na piękno ogromnych, jaśniejących gór, rozciągających się wzdłuż widnokręgu. Zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Następnego dnia z ciekawością popatrzyłem przed siebie, ale góry były lekko przysłonięte mgłą i nie zachwyciły mnie tak mocno. Trzeciego dnia nie widziałem nic: ciemne chmury zasłoniły piękno i potęgę gór. Wiedziałem jednak, że one tam są.
W tym momencie uświadomiłem sobie, że podobnie jest z Panem Bogiem. To, że nie odczuwam Jego obecności w danej chwili, nie znaczy wcale, że Go nie ma. To moje zmysły przysłaniają Go, a intelekt nie może odczuć, zauważyć.