SP w PL


Publication: Dziennik Polski
Provider:
WYDAWNICTWO JAGIELLONIA
Date: May 27, 2008

  1. 0x01 graphic
    0x01 graphic
    Podatkowe niewiadome

  2. Rząd planuje obniżki, ale jeszcze nie wie, jakie

Oprócz wprowadzenia reformy podatków w 2009 r., rząd planuje dalsze obniżki podatków w latach 2010 i 2011 - poinformował minister finansów Jacek Rostowski.

- W tej chwili nie jest dokładnie określone, jaki będzie ruch podatkowy w 2010 roku - powiedział Rostowski. - Na pewno mamy wolę, by podatek liniowy, ze znacznymi ulgami rodzinnymi był wprowadzony przed końcem kadencji rządu.

Dodał, że planowana na 2009 r. reforma w podatku dochodowym od osób fizycznych będzie oznaczać obniżenie przychodów budżetowych o 7,5 mld zł.

Rząd planuje, że w 2009 roku w Polsce będą obowiązywać dwie stawki podatku dochodowego PIT: 18 proc. i 32 proc. Obecnie obowiązuje trzystopniowa skala podatku dochodowego od osób fizycznych: 19 proc., 30 proc., 40 proc.

Minister zwrócił uwagę, że wprowadzona w tym roku ulga prorodzinna, w wysokości 1145,08 zł oraz obniżenie składki rentowej oznacza zmniejszenie przychodów budżetowych o 19 mld zł.

Zapewnił, że w 2009 roku Polska spełni kryteria inflacyjne i długoterminowych stóp procentowych.

Kryterium inflacyjne to inflacja wyliczana przez Eurostat za ostatnie 12 miesięcy. Nie może być ona wyższa niż średnia z trzech krajów UE o najniższej inflacji plus 1,5 proc.

Kryterium długoterminowej stopy procentowej jest spełnione, gdy średnioroczne, nominalne oprocentowanie długoterminowych obligacji skarbowych ukształtuje się na poziomie nieprzekraczającym więcej niż 2 punkty procentowe średniej obliczonej dla trzech krajów UE o najniższej stopie inflacji. (PAP)

Publication: Gazeta Wyborcza
Provider:
AGORA
Date: September 24, 2008

Podatek liniowy: Szansa czy zagrożenie dla gospodarki i polskiego przedsiębiorcy

Warto wspomnieć, że zarówno podatek liniowy, jak i jednolity jest niczym innym jak podatkiem proporcjonalnym, na temat którego od wielu lat wypowiadają się najwięksi światowi ekonomiści, m.in. Adam Smith, Jean Baptiste Say czy John Stuart Mill.

Formy opodatkowania

Dokonując przeglądu form opodatkowania przedsiębiorstw nie można zapomnieć, że np. podatek dochodowy od osób prawnych ma charakter liniowy. Zróżnicowany zakres opodatkowania, którego problem dotyczy, odnosi się do opodatkowania osób fizycznych, w tym prowadzących przedsiębiorstwa oraz podatku VAT. Stąd też w wielu dyskusjach porusza się temat ujednolicenia podatków w postaci wprowadzenia podatku nazywanego liniowym. W literaturze można odnaleźć wiele argumentów za wprowadzeniem zmian w poruszanej kwestii (mających dotyczyć zastąpienia progresji podatkowej podatkiem liniowym), ale i negujących tego rodzaju pomysły.

W artykule pt. Liniowy czyli sprawiedliwy A. Białkowska-Gużyńska wskazuje na zalety wprowadzenia podatku liniowego, do których zalicza to, że:

po pierwsze jest to podatek tani - tak w poborze, jak i z punktu widzenia podatnika; ze skomplikowanego systemu podatkowego żyją firmy i doradcy specjalizujący się w ulgach i zwolnieniach podatkowych; ich usługi drogo kosztują;

po drugie jest to podatek prosty, który nie zakłóca sygnałów płynących z gospodarki, a więc przyczynia się do właściwej alokacji kapitału;

po trzecie jest bardziej efektywny, gdyż jego ściągalność jest łatwiejsza;

po czwarte jest sprawiedliwy - im więcej zarabiasz, tym więcej płacisz, ale nie skokowo tylko wprost proporcjonalnie do dochodów.

Natomiast zdaniem przeciwników, zastosowanie podatku liniowego jest atrakcyjne czysto teoretycznie, choć zgodne z aktualnymi trendami światowymi. Podatek liniowy budzi wiele kontrowersji i nie może być dogmatycznie uznany za dobroczynny dla szybkiego rozwoju gospodarczego.

Korzyści dla nas

Powszechnie uznaje się, że wprowadzenie podatku liniowego ma zlikwidować istnienie w Polsce szarej strefy, choć założenie to nie zostało poparte do tej pory realnymi dowodami w tym zakresie. Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że część podmiotów gospodarczych funkcjonujących w szarej strefie będzie istniała zawsze, a jej reakcja na wprowadzenie procentowej stawki liniowej będzie znikoma. Wynika to z faktu, że oficjalne podmioty gospodarcze obciążone niższymi podatkami staną się bardziej konkurencyjne. Podmioty działające w szarej strefie nie mają więc powodu do zmniejszania swojej konkurencyjności na rynku. Wskazuje się, że w tej kwestii znacznie skuteczniejsze mogłyby okazać się działania mające na celu usprawnienie sposobu egzekwowania podatków, zwiększenie sankcji za prowadzenie nielegalnej działalności oraz lepsze działania aparatu skarbowego. Należy zauważyć, że do działania w szarej strefie przyczyniają się także wysokie składki płacone ZUS-owi.

Ponadto, zwolennicy wprowadzenia podatku liniowego często odwołują się do przykładu gospodarki amerykańskiej w kontekście dobrze znanej ekonomii krzywej Laffera, zgodnie z którą obniżenie indywidualnych podatków prowadzi do wzrostu ich sumarycznej wielkości dzięki pobudzaniu gospodarczemu. Zwolennicy takiej teorii powołują się na doświadczenia USA w zakresie odnoszonych sukcesów gospodarczych (np. obniżenie bezrobocia), zapoczątkowanych na początku lat osiemdziesiątych okresem tzw. "reaganomiki", które swoje źródło miały w poważnym obniżeniu opodatkowania dochodów osobistych, chociaż nie odzwierciedlały teorii prezentowanej za pomocą krzywej Laffera. Największym niepowodzeniem był czterokrotny wzrost deficytu budżetowego w Stanach Zjednoczonych w ciągu pierwszych trzech lat prezydentury R. Reagana. Warto wspomnieć, że w tym czasie nastąpił wśród amerykańskiego społeczeństwa najbardziej nierównomierny podział dochodów. Udział w tworzeniu dochodu narodowego 20 proc. najbiedniejszych amerykańskich rodzin zmniejszył się z 5,7 proc. w 1977 r. do 4,3 proc. w 1990 r. Dopiero od połowy lat 90. sukcesywnie zaczęło spadać bezrobocie, a korzyści z obniżenia podatków były widoczne dopiero po piętnastu latach. Należy zadać więc pytanie: czy idąc za przykładem USA, przy obecnym zadłużeniu publicznym stać Polskę na wprowadzenie podatku liniowego?

Przy obecnym stanie finansów publicznych obniżenie stawek podatkowych zmniejszy gwałtownie wpływy budżetowe. Jednak z punktu widzenia zwolenników wprowadzenia podatku liniowego warto podjąć takie ryzyko, zakładając, że bardziej precyzyjnie i oszczędnie będą wydatkowane środki pieniężne z budżetu państwa i budżetów samorządów terytorialnych oraz funduszy centralnych. To warunkowałoby, jak podkreśla to w swoim artykule J. Ickiewicz, redukcję wszelkiej administracji centralnej i terenowej oraz dublujące się różnego rodzaju instytucje centralne.

Zdaniem J. Ickiewicz okresowe zmniejszanie wpływów do budżetu zapewne zostałoby także w części zrekompensowane niższymi wydatkami na zasiłki. Według szacunków ekonomistów wzrost bezrobocia o 1 proc. powoduje wydatki z budżetu w wysokości 1,5 mld zł. Niższe podatki tworzą z reguły popyt, a także w konsekwencji doprowadzają do wzrostu zatrudnienia.

Jak twierdzi M. Orłowski, w konsekwencji należałoby również zastanowić się nad m.in. wadliwą strukturą m.in. wydatków publicznych, gdyż podatki wpływające do budżetu państwa wydatkowane są nie na cele inwestycje, tylko bieżącą konsumpcję. Pieniądze są wydatkowane w sposób nieefektywny, dlatego nawet tam, gdzie jest ich stosunkowo dużo, jakość usług, które obywatel i przedsiębiorca może od własnego państwa uzyskać jest bardzo zła. To powoduje jednoczesne sprzężenie zwrotne o negatywnym wpływie: wzrost wydatków państwa to wysokie podatki - znacznie niższe niż te, które powinny obowiązywać, aby Polska była atrakcyjnym krajem do inwestowania i prowadzenia legalnej działalności. Zasadne jest stwierdzenie, że poprawa polskiego sektora finansów publicznych powinna położyć kres tym zjawiskom, a w ślad za tym powinno iść zwiększenie sprawności działań systemu podatkowego, tworząc go prostszym i bardziej przyjaznym.

Warto podkreślić, że koszty reformy poniosłoby 95 proc. społeczeństwa, które do tej pory znajdowało się w pierwszym progu podatkowym, przy założeniu wprowadzenia 18-proc. podatku liniowego. Zadaniem ekonomistów propozycja podwyższenia kwoty wolnej od podatku nie spowodowałaby wydatnej obniżki podatku efektywnego. Zatem progresywny system podatkowy ma swoje uzasadnienie, gdyż dochody ukształtowane w wyniku pierwotnych mechanizmów rynkowych są nadmiernie zróżnicowane, a ich korekta jest niezbędna ze względów społeczno-politycznych.

Powyższe teoretyczne rozważania zostaną poddane weryfikacji w wyniku przeprowadzonych badań dotyczących kwestii wprowadzenia podatku linowego w Polsce. Dokonana przez A. Krajewską i St. Krajewskiego, ekonomistów z Uniwersytetu Łódzkiego, analiza z prezentowanego zakresu nie potwierdza oczekiwań zwolenników dotyczących wprowadzenia podatku liniowego w Polsce. Zadaniem A. Krajewskiej i St. Krajewskiego podatek liniowy nie jest równoznaczny ze zmniejszeniem fiskalizmu oraz nie prowadzi automatycznie do pobudzenia wzrostu gospodarczego. Powyższe stwierdzenie argumentują przytaczając następujące wyniki swoich badań:

porównanie wyników transformacji gospodarek w krajach nadbałtyckich i Grupy Wyszehradzkiej przekonuje, że wprowadzenie podatku liniowego nie zmniejsza szarej strefy (wskaźnik szarej strefy w tych krajach w połowie lat 90. był wyższy Estonia - 24,6 proc., Litwa - 30,2 proc., Łotwa - 32,6 proc.);

wyraźną konsekwencją wprowadzenia tego podatku (jak to już wcześniej zaznaczono) był wzrost zróżnicowania dochodów;

doświadczenia krajów nadbałtyckich sugerują wyraźnie, że wysokiego tempa wzrostu gospodarczego w tych państwach należy upatrywać w konsekwentnie rozwijanym systemie ulg podatkowych, które stymulowały inwestycje, napływa kapitału zagranicznego i podejmowanie działalności w strefach specjalnych. Analitycy z Uniwersytetu Łódzkiego wskazują, że interesujące są rozwiązania podatkowe wprowadzone w 2000 r., dotyczące zwolnienia z podatku zysku, pozostające w przedsiębiorstwie (nie podzielonego);

ponadto nie ma żadnej gwarancji, że dochody "wyzwolone" dzięki obniżeniu stopy podatkowej zostaną przeznaczone na inwestycje tworzące nowe miejsca pracy. Niska rentowność przedsiębiorstw i ryzyko związane z działalnością innowacyjną nie zachęcają bowiem do lokowania oszczędności w działalność gospodarczą i ewentualne oszczędności mogą być skierowane na zakup wysoko oprocentowanych obligacji państwowych lub luksusową konsumpcję.

Podsumowując...

Na potwierdzenie wyżej zaprezentowanych wyników badań można przytoczyć opinie Europejskiego Banku Centralnego na temat podatku liniowego, którą opublikowano w Biuletynie Miesięcznym EBC. Autorzy prezentują niezwykle powściągliwy pogląd dotyczący wyżej prezentowanych kwestii <ITALIC>:...Jeśli idzie o bodźce do pracy, inwestowania i wprowadzania innowacji, badania empiryczne przeprowadzone w odniesieniu do krajów bałtyckich, Gruzji, Rumunii, Rosji, Słowacji i Ukrainy nie przyniosły jednoznacznych dowodów na to, że wprowadzenie podatku rzeczywiście przyniosło oczekiwane korzyści...>Natomiast pogląd na temat podatku liniowego uznawanego jako prosty i łatwy w obsłudze zdaniem przedstawicieli EBC to tylko półprawda, ponieważ <ITALIC>:...rezultaty badań wskazują na fakt, iż złożoność systemu podatkowego niekoniecznie wynika z progresywnych stawek podatkowych, lecz raczej z definicji podstawy opodatkowania i możliwości uzyskania zwolnień podatkowych...

Reasumując, niewątpliwym wnioskiem jest fakt, że działania dotyczące tylko i wyłącznie poprawy polityki podatkowej dla rozwoju sektora przedsiębiorstw nie dadzą pożądanych skutków w postaci zwiększonego ożywienia gospodarczego wywołanego efektem skali. Weryfikacji należy poddać działania dotyczące całej polityki ekonomicznej Polski. Można stwierdzić, a jednocześnie zapytać: :Czy istnieje na tyle idealne rozwiązanie makroekonomicznych działań, które zweryfikowałoby i wyprowadziłoby gospodarkę polską ze stagnacji gospodarczej, prowadząc wprost do intensywnego rozkwitu? Znając historię gospodarczą świata i poszczególnych państw, których stan rozwoju gospodarczego jest na poziomie bardzo wysokim, zauważono, że poszczególne kraje stosowały różne metody rozwiązywania problemów makroekonomicznego rozwoju. Aczkolwiek od decydentów naszego kraju zależy, czy skorzystamy z wypracowanych metod rozwiązywania tego rodzaju problemów czy też będziemy dążyć do stworzenia własnej strategii działań makroekonomicznych. Należy pamiętać, że Polska gospodarka i mechanizmy jakie w niej zostały uruchomione wraz z wprowadzeniem gospodarki rynkowej ma własną specyfikę rozwoju i nie zawsze wzorce zachodnioeuropejskie czy też światowe mogą mieć zastosowanie w dokładnym odzwierciedleniu zastosowania ich na gruncie gospodarki polskiej.

* Katedra Ekonomiki Przedsiębiorstw, Wydział Zarządzania i Ekonomiki Usług, Uniwersytet Szczeciński

Literatura:

Białkowska - Gużyńska A.: Liniowy czy sprawiedliwy. Businessman Mag. 2003, nr 3;

Ciak J.: Transformacja systemu podatkowego w Polsce w latach 90. Bank i Kredyt 2001, nr 7;

Ickiewicz J.: Wpływ zmian w podatkach dochodowych na rozwój przedsiębiorstw w latach 1997-2001. W:: Wpływ otoczenia na zarządzanie finansowe przedsiębiorstw. Cz. 1. Przemiany środowiska finansowego w Polsce na przełomie stuleci. Warszawa, Wydaw. SGH, 2001;

Markowski K.: Rola interwencjonizmu państwowego w gospodarkach rynkowych. Warszawa, Wydaw. PWN 1993;

Orłowski W. M.: Reforma - tak, ale po co? Profit 2003, nr 9;

Raport specjalny. Business Week 2003, nr 8; Wnioski dla Polski z reform podatkowych w krajach nadbałtyckich. www.info.onet.pl;

Wernik A.: Wielki mit podatku liniowego. Rzeczpospolita 2008

Publication: Puls Biznesu
Provider:
Puls Biznesu Net S.A.
Date: September 24, 2008

Rośnie nadzieja na podatek liniowy

Pod koniec roku Ministerstwo Finansów ma przystąpić do analiz związanych z wprowadzeniem podatku liniowego. W ocenie Konfederacji Pracodawców Polskich mógłby on zdecydowanie uprościć polski system podatkowy. Zaletą podatku liniowego jest to, że jest on efektywny, prosty i tani zarówno w poborze dla fiskusa, jak i w obsłudze dla podatnika. Jest to tym ważniejsze, że według Banku Światowego jeszcze w zeszłym roku koszty administracyjne poboru podatków w Polsce były najwyższe spośród krajów OECD. Kolejną zaletą podatku liniowego jest jego łatwiejsza ściągalność.

Obecnie system podatkowy jest jedną z głównych barier rozwoju przedsiębiorczości. W Polsce pobiera się wiele rodzajów podatków, np. od dochodów (PIT, CIT), podatek VAT, podatek rolny, leśny, od nieruchomości, od środków transportowych, od posiadania psów, od spadków i darowizn, od czynności cywilnoprawnych (np. sprzedaż domu czy samochodu), od zysków kapitałowych (np. odsetki bankowe). Rozwój przedsiębiorczości blokują także opłaty: targowa, miejscowa, administracyjna i inne. Do tego dochodzą jeszcze składki społeczne i zdrowotne. Już sama złożoność systemu i jego nieprzejrzystość powodują, że przedsiębiorcy poświęcają dużo czasu na administrowanie podatkami w firmie. Poza tym polski system podatkowy odstrasza zagranicznych inwestorów, którzy po prostu nie chcą inwestować w naszym kraju ze względu na złożoność przepisów prawnych.

Jednak podatki nie stanowią jedynego kosztu wynikającego z systemu podatkowego. Należy pamiętać, że zarówno przedsiębiorcy, jak i skarb państwa ponoszą koszty administrowania podatkami. Proces naliczania podatków, składania deklaracji, korekt i innych dokumentów pochłania czas pracy przedsiębiorcy, który jest zmuszony zatrudniać dodatkowych pracowników na potrzeby obsługi podatkowej. Następnie urzędy skarbowe muszą dokonać czasochłonnej weryfikacji i kontroli składanych dokumentów. Oczywiście wiąże się to z dodatkowymi kosztami dla budżetu państwa, które ostatecznie i tak ponosi podatnik, czyli przedsiębiorca.

Piotr Rogowiecki

Piotr Rogowiecki (Puls Biznesu wyd. 2694, s. 3)

Publication: Gazeta Wyborcza
Provider:
AGORA
Date: September 10, 2008

Podatki w służbie nowoczesności

Piotr Skwirowski: Polska jest krajem innowacyjnym?

Leszek Białoń, doradca podatkowy w KPMG Tax: Nawet na tle krajów naszego regionu wypadamy dość kiepsko pod tym względem. Według raportu European Innovation Scoreboard z lutego 2008 r. wciąż należymy do grupy krajów najmniej innowacyjnych w Europie. Nasza pozycja nie zmienia się od pięciu lat, a np. Czechy, Litwa, Estonia przeskoczyły już do grupy krajów o średnim poziomie innowacyjności. Niestety, wiele wskazuje na to, że w najbliższej przyszłości naszymi znakami firmowymi będą wciąż żubr i czysta woda, jak na wystawie Expo w Saragossie. O tym, żeby porównywać się ze światowymi liderami innowacyjności: Szwecją, Finlandią, Danią, Niemcami czy Wielką Brytanią, możemy jedynie pomarzyć.

Można jakoś oddziaływać na zwiększenie udziału innowacyjności w gospodarce?

- Oczywiście tak, choć wysokość wsparcia nie zawsze przekłada się na osiągnięty poziom innowacyjności. Na świecie stosuje się różne metody - od bezpośrednich dotacji lub wzmożonej ochrony dla patentów i wynalazków po zachęty podatkowe. Rola zachęt wzrasta, w szczególności w krajach szybko rozwijających się, takich jak Chiny, Meksyk, Indie czy Brazylia. W naszym regionie absolutnym liderem pod tym względem są Czechy, które do każdego dolara wydanego na prywatne badania i rozwój dopłaciły w formie zachęt podatkowych prawie 30 centów. Ciekawe jest to, że Czechy w ostatnich latach podniosły też znacząco poziom wydatków na rządowe programy badawczo-rozwojowe. Dynamika wzrostu tych wydatków należy do najwyższych wśród krajów OECD. Widać w tym przemyślaną strategię ukierunkowaną na zapewnienie długotrwałego wzrostu gospodarczego i stałe podnoszenie wydajności.

Czy podatki to najlepszy sposób na wspieranie działalności badawczej?

- Nie zawsze i nie wszędzie. Obecnie wciąż największą rolę odgrywają bezpośrednie subsydia, choć zachęty podatkowe stanowią niezbędny element wsparcia, szczególnie w krajach, które chcą nadrobić stracony czas. Zachęty podatkowe zmniejszają bezpośrednio koszty prowadzenia badań, a to brane jest pod uwagę w pierwszej kolejności przez firmy.

O tym, czy zastosowane metody podatkowe są efektywne, decyduje skomplikowane porównanie wzrostu wartości wydatków prywatnych na badania i rozwój do strat budżetu z tytułu niepobranych podatków. W Europie najlepsze efekty osiągają Wielka Brytania, Holandia i Norwegia, najgorsze zaś - Portugalia, która miała w ostatnich dwóch latach najwyższy wzrost wartości zachęt podatkowych, ale wciąż znajduje się w gronie krajów rozwijających się pod względem innowacyjności. Paradoksalnie, kraje najbardziej innowacyjne w Europie, jak Szwecja i Finlandia, stosują zachęty podatkowe w sposób bardzo ograniczony. Ich pozycja jest jednak rezultatem innych czynników, takich jak stabilne środowisko ekonomiczne, wykształcone społeczeństwo, przyjazna i relatywnie mało zbiurokratyzowana administracja nastawiona przede wszystkim na współpracę, a nie kontrolę biznesu itp.

System możliwie szerokich i zdecydowanych zachęt dla działalności badawczo-rozwojowej wydaje się słuszną drogą do przeobrażenia Polski w perspektywie dekady lub dwóch. Bez tego nie dorobimy się polskiego odpowiednika fińskiej Nokii.

Co przeszkadza rozwojowi innowacyjności w Polsce?

- Polski system ułatwień dla firm innowacyjnych to przede wszystkim pomoc publiczna, czyli różnego rodzaju granty i subsydia, w tym unijne. Ale podlega ona ścisłym ograniczeniom wynikającym z członkostwa w UE. Takim ograniczeniom nie podlegają zachęty podatkowe, są one dostępne dla wszystkich przedsiębiorców. Dlatego ich rola na świecie wzrasta. W Polsce mają one jednak wciąż bardzo ograniczone zastosowanie. Na przykład przepisy przewidują co prawda możliwość zaliczenia do kosztów podatkowych odpisu na wewnętrzny fundusz innowacyjności utworzony na podstawie ustawy o niektórych formach wspierania działalności innowacyjnej, jednak firmy, które nie mają statusu centrów badawczo-rozwojowych, nie mogą z tego udogodnienia skorzystać.

Działalności badawczo-rozwojowej bezpośrednio nie dotyczy też zapisana w ustawach o podatkach od dochodów osób fizycznych (PIT) i prawnych (CIT) tzw. ulga technologiczna polegająca na możliwości odpisania od podstawy opodatkowania wydatków poniesionych przez firmę na nabycie nowych technologii. Są nimi nowatorskie, czyli stosowane na świecie nie dłużej niż pięć lat, rozwiązania nabywane w postaci tzw. wartości niematerialnych i prawnych, w szczególności wyniki badań i prac rozwojowych, które umożliwiają wytwarzanie nowego lub udoskonalonego produktu lub usługi. Ulga ta nie jest jednak adresowana do przedsiębiorców prowadzących działalność badawczo-rozwojową, lecz do wszystkich, którzy nabywają nowe technologie. Gdyby przedsiębiorca sprzedawał wyniki swoich prac badawczo-rozwojowych, udostępniając przy tym nabyte uprzednio nowe technologie (niezbędne do wykorzystania w procesie badawczym lub w trakcie prowadzonych badań), to może on stracić prawo do ulgi. Podatnik traci bowiem prawo do odliczeń, jeśli przed upływem trzech lat od końca roku podatkowego, w którym wprowadził nabyte nowe technologie do ewidencji, udzielił innym podmiotom prawa do nowej technologii.

Politycy, twórcy prawa nie widzą tego absurdu?

- Wśród decydentów zastraszająco niska jest świadomość tego, jak wiele przedsiębiorstw faktycznie prowadzi badania i prace nad rozwojem czy udoskonalaniem swoich produktów. U nas działalność badawczo-rozwojowa wciąż kojarzy się z ośrodkami naukowymi. Niewielu polityków uświadamia sobie, że taka działalność jest codziennością w firmach farmaceutycznych, firmach produkujących kosmetyki, wśród producentów różnych chemikaliów, farb czy klejów, nie mówiąc już o firmach z sektora samochodowego, producentach specjalistycznych maszyn i sprzętu, elektroniki i oprogramowania.

System zachęt podatkowych ukierunkowany jest bardziej na naukowe instytuty badawcze niż na biznes. Wystarczy zobaczyć, ile firm korzysta z dobrodziejstw ustawy o wspieraniu innowacyjności. Pomimo trzech lat obowiązywania tych przepisów dotychczas nie zarejestrowano żadnego centrum badawczo-rozwojowego wydzielonego z firmy produkcyjnej czy usługowej. Warunki dla uzyskania statusu CBR, który uprawnia do skorzystania z ulg, są po prostu zbyt trudne do spełnienia. Albo też przewidziane instrumenty wsparcia są mało atrakcyjne. Konieczność uzyskiwania co najmniej 50 proc. przychodów ze sprzedaży wytworzonych przez podatnika wyników badawczo-rozwojowych to wymóg nierealny dla większości firm, które działalność w tym zakresie prowadzą w tych samych jednostkach, które produkują i sprzedają towary lub usługi.

Symptomatyczna jest też postawa resortu finansów. W czasie jednego z niedawnych posiedzeń komisji "Przyjazne państwo", na którym rozpatrywano ekspercki projekt zmian w przepisach ustawy o CIT zmierzających do wprowadzenia ułatwień podatkowych dla działalności badawczo-rozwojowej, przedstawiciel Ministerstwa Finansów argumentował, że podatki nie powinny stanowić ogólnodostępnego instrumentu wsparcia takiej działalności, bo prowadzić to będzie do nadużyć. Jego zdaniem należy dążyć do tego, aby działalność badawczo-rozwojowa była domeną specjalistycznych instytutów badawczych i tylko wokół takich jednostek powinno koncentrować się ewentualne wsparcie podatkowe państwa.

Ciekawe, dlaczego w Polsce opór wywołują próby wprowadzenia ułatwień dla dziedziny, która w istotny sposób warunkuje rozwój kraju.

No to jak wspierać podatkowo działalność innowacyjną firm?

- Operowanie półśrodkami w stylu obecnej ustawy o wspieraniu innowacyjności jest stratą czasu. Jeśli zdecydujemy się na zachęty, to muszą być one zdecydowane i w miarę możliwości powszechnie dostępne. Towarzyszyć im powinna odpowiednia kampania informacyjna w kraju, a także za granicą, tak aby przyciągać zagranicznych inwestorów. Większość korporacji globalnych prowadzi kompleksowe programy badawcze, których część mogłaby być prowadzona u nas, gdyby istniał atrakcyjny, spójny i długofalowy program wspierania takich badań.

Program minimum to wprowadzenie możliwości zaliczania bezpośrednio do kosztów uzyskania przychodów wydatków na prowadzone przez przedsiębiorców prace badawcze lub rozwojowe w momencie ich poniesienia. Teraz podatnicy muszą czekać z podatkowym rozpoznaniem kosztów działalności badawczo-rozwojowej do momentu zakończenia prac. Jeśli zakończą się one wynikiem pozytywnym, to poniesione nakłady można amortyzować jako wartość niematerialną i prawną przez 12 miesięcy. Jeśli prace zakończą się wynikiem negatywnym, firma może odpisać poniesione wydatki jednorazowo w koszty dopiero po zakończeniu badań. Obecne przepisy powodują zatem, że faktycznie poniesione wydatki nie stanowią kosztu podatkowego nawet przez kilka lat. Podatnicy powinni mieć wybór w zależności od tego, co w ich indywidualnym przypadku jest bardziej korzystne - amortyzacja wartości niematerialnej przez dłuższy czas (nawet do pięciu lat) czy zaliczenie wydatków badawczo-rozwojowych do kosztów uzyskania przychodów w momencie ich poniesienia. Takie rozwiązanie stosowane jest choćby w USA czy Wielkiej Brytanii. Dodatkowo firmy prowadzące badania lub prace rozwojowe, dla których koniecznością jest skorzystanie z usług specjalistycznych ośrodków, np. krajowych publicznych jednostek naukowych, powinny mieć możliwość nieskrępowanego zaliczania bezpośrednio do kosztów podatkowych nabywanych usług badawczych lub wyników badań naukowych.

Należy też rozważyć wprowadzenie dodatkowych zachęt, choćby możliwości nieograniczonego w czasie rozliczania strat podatkowych w wysokości odpowiadającej poniesionym wydatkom na prace badawczo-rozwojowe.

Publication: Gazeta Prawna
Provider:
Grupa Wydawnicza INFOR
Date: September 1, 2008

Raport GP: co może zmienić się w podatkach jesienią

Ministerstwo Finansów trzyma się harmonogramu legislacyjnego przy tworzeniu projektów ustaw

Największe zmiany od 2009 roku czekają podatników w VAT i podatkach dochodowych

Najpóźniej jesienią Sejm musi zająć się projektami ustaw o akcyzie i finansach publicznych

Kończą się parlamentarne wakacje. Jutro, po raz pierwszy po letniej przerwie, zbiera się Sejm. Dla posłów oznacza to okres wytężonej jesiennej pracy. Kilka ważnych projektów zmian, które będą rozpatrywane w pierwszej kolejności, dotyczy podatków. Przede wszystkim Sejm zajmie się obszerną nowelizacją ustawy o VAT, na którą od lat czekają przedsiębiorcy. Należy mieć nadzieję, że prace nad zmianami ułatwiającymi rozliczenia, zainicjowane jeszcze przez poprzedni rząd, tym razem będą miały swój finał. Przełomowe zmiany dotyczą także procedury podatkowej. W Sejmie znajduje się rządowy projekt nowelizacji Ordynacji podatkowej wprowadzający zasadę wstrzymania decyzji podatkowej do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia oraz zasadę informowania podatników o planowanej kontroli fiskusa. Sejm będzie musiał się także zmierzyć z pokaźną liczbą projektów zmian w podatkach przygotowanych przez Komisję Przyjazne Państwo.

Ważne nowelizacje ustaw podatkowych na jesieni powinien przyjąć również rząd. Na akceptację Rady Ministrów czekają m.in. nowelizacje ustawy o PIT oraz nowa ustawa akcyzowa. Poniżej przestawiamy przegląd projektów ustaw podatkowych, którymi przez najbliższe tygodnie i miesiące będą zajmowali się Sejm oraz Rada Ministrów.

PRACE W SEJMIE

VAT

Rządowy projekt nowelizacji ustawy o VAT zakłada zmiany, których podstawowym celem jest uproszczenie zasad rozliczeń VAT. Nowelizacja likwiduje także wiele ograniczeń formalnoprawnych oraz dostosowuje polskie przepisy do wymogów unijnych.

Do najważniejszych zmian należy zniesienie funkcjonujących dziś dolegliwych sankcji finansowych i obciążeń biurokratycznych nakładanych na przedsiębiorców. Nowelizacja eliminuje 30-proc. sankcję VAT, czyli dodatkowe zobowiązanie podatkowe ustalane w przypadkach zaniżenia zobowiązania podatkowego przez podatnika. Zniesiony ma być również obowiązek składania kaucji gwarancyjnej w wysokości 250 tys. zł dla podatników rozpoczynających działalność w handlu wewnątrzwspólnotowym. W zamian za to rząd proponuje mniej restrykcyjny system zabezpieczeń dla podatników w postaci zabezpieczenia majątkowego do wysokości wnioskowanego zwrotu.

Wprowadzana jest możliwość dokonania korekty deklaracji po kontroli podatkowej, składania deklaracji kwartalnych przez wszystkich podatników oraz wykazywania podatku należnego z tytułu importu towarów bezpośrednio w deklaracji podatkowej (w przypadku niektórych procedur celnych). Skróceniu do jednego roku (obecnie trzy lata) ma ulec termin powrotu do zwolnienia podmiotowego od VAT. Rząd proponuje oczekiwaną przez podatników likwidację zakazu odliczania VAT z tytułu poniesionych wydatków, które nie stanowią kosztu uzyskania przychodów w rozumieniu przepisów o podatku dochodowym. Projekt ustala jeden podstawowy 60-dniowy termin zwrotu podatku.

Zliberalizowaniu mają ulec zasady wyłączenia z opodatkowania transakcji zbycia przedsiębiorstwa lub jego zorganizowanej części. W nowelizacji odstąpiono od wymogu, aby był to oddział samodzielnie sporządzający bilans. Ważne zmiany dotyczą także zwolnień z podatku. Zgodnie z nowelizacją, nie będzie trzeba płacić VAT od wszystkich obiektów budownictwa po pierwszym zasiedleniu. Zmieni się także wysokość rekompensaty dla podatników na zakup kas fiskalnych. Projekt przewiduje zwrot 90 proc. kwoty wydatkowanej, nie więcej jednak niż 700 zł.

ETAP LEGISLACYJNY

Pierwsze czytanie odbędzie się na rozpoczynającym się jutro posiedzeniu Sejmu.

KOGO DOTYCZĄ ZMIANY

Wszystkich podatników VAT.

KIEDY WEJDZIE W ŻYCIE

Większość nowelizowanych przepisów ma wejść w życie 1 października 2008 r. (jest to jednak raczej mało prawdopodobne). Od przyszłego roku mają obowiązywać m.in. przepisy wprowadzające zwolnienie dla budynków po pierwszym zasiedleniu przeznaczonych na cele niemieszkaniowe.

Do prac w sejmowej Komisji Finansów Publicznych już zostały natomiast skierowane dwie poselskie nowelizacje ustawy o VAT autorstwa PO i PiS. Pierwsze czytania projektów odbyły się jeszcze przed wakacjami. Nowelizacje poselskie powstały na bazie nowelizacji wypracowanej przez poprzedni Sejm, która w wyniku skrócenia kadencji trafiła do kosza. Oba projekty zawierają korzystne rozwiązania podatkowe. Dodatkowo przewidują jednak ujednolicenie momentu powstania obowiązku podatkowego oraz wprowadzenie ryczałtu VAT dla podatników prowadzących działalność w niewielkim rozmiarze.

ORDYNACJA PODATKOWA

Rządowy projekt zmian w Ordynacji podatkowej wprowadza rewolucyjne zmiany dotyczące wykonalności decyzji podatkowych. Decyzja podatkowa mająca charakter nieostateczny nie będzie podlegać wykonaniu. Zgodnie z obowiązującymi przepisami wniesienie odwołania od decyzji organu podatkowego nie wstrzymuje jej wykonania podatkowej. Projekt noweli resortu finansów odwraca tę zasadę, przewidując, że nieostateczna decyzja organu podatkowego nie będzie podlegać wykonaniu.

Nowelizacja przewiduje również wprowadzenie instytucji tzw. sprawdzonego podatnika. Dzięki niej podatnicy mają być zawiadamiani o kontroli podatkowej z siedmiodniowym wyprzedzeniem.

Projekt wprowadza ponadto możliwość zapłaty podatków przez najmniejszych przedsiębiorców również w formie gotówki, a nie jak obecnie - tylko w formie przelewu.

ETAP LEGISLACYJNY

Projekt przyjęty przez rząd i przesłany do Sejmu.

KOGO DOTYCZĄ ZMIANY

Wszystkich podatników.

KIEDY WEJDZIE W ŻYCIE

1 stycznia 2009 r.

PCC

Ważne zmiany w zakresie opodatkowania spółek kapitałowych zawiera rządowa nowelizacja ustawy o podatku od czynności cywilnoprawnych. Projekt ma na celu dostosowanie przepisów ustawy do Dyrektywy Rady nr 2008/7/WE. Zgodnie z projektem podatkowi nie będzie podlegała zmiana umowy spółki kapitałowej związana z przeniesieniem między państwami członkowskimi rzeczywistego ośrodka zarządzania spółki kapitałowej lub jej statutowej siedziby. W nowelizacji zaproponowano także zwolnienie z podatku działań restrukturyzacyjnych podejmowanych przez spółki kapitałowe.

ETAP LEGISLACYJNY

Pierwsze czytanie odbędzie się na rozpoczynającym się jutro posiedzeniu Sejmu.

KOGO DOTYCZĄ ZMIANY

Spółek kapitałowych mających rzeczywisty ośrodek zarządzania w Polsce oraz planujących działania restrukturyzacyjne lub przekształcenia.

KIEDY WEJDZIE W ŻYCIE

1 stycznia 2009 r.

CŁA

Zmiany w ustawie Prawo celne są nakierowane przede wszystkim na wprowadzenie ułatwień w obrocie towarami z państwami trzecimi, czyli nienależącymi do Unii Europejskiej. Uproszczenia będą podlegały m.in. na możliwości wydawania pojedynczych pozwoleń na stosowanie procedury uproszczonej (SASP). Przepisy kierowane są przede wszystkim do dużych firm posiadających swoje oddziały w kilku lub kilkunastu państwach UE.

Nowelizacja uchyla przepis regulujący normy ilościowe przywożonego paliwa zwolnionego z należności celnych.

Zaproponowano także nowelizację przepisów dotyczących właściwości organów celnych w sprawach związanych z udzielaniem pozwoleń na prowadzenie składu celnego. Zmiana przenosi upoważnienie do wydawania rozstrzygnięć w tej materii z dyrektorów izb celnych na naczelników urzędów celnych.

ETAP LEGISLACYJNY

Projekt przyjęty przez rząd

KOGO DOTYCZĄ ZMIANY

Wszystkich podmiotów prowadzących działalność w zakresie obrotu towarowego z państwami trzecimi lub świadczące usługi w zakresie tego obrotu

KIEDY WEJDZIE W ŻYCIE

1 stycznia 2009 r.

PIT I CIT

Po wakacyjnej przerwie Sejm będzie dalej pracował nad projektami PO dotyczącymi podatków dochodowych. Nowelizacja ustawy o PIT przewiduje zmianę definicji działalności gospodarczej zakładając m.in., że status przedsiębiorcy miałyby uzyskać również osoby prowadzące działalność na cudzy rachunek (np. agencji, komisanci). Projekt zmian w CIT dotyczy natomiast przyznania izbom gospodarczym zwolnienia z podatku dochodów przeznaczonych na cele statutowe.

Sejm będzie też kontynuował prace nad poselskimi projektami zmian w podatkach. Opozycyjny klub SLD jest autorem propozycji zakładającej zwiększenie z 1 do 2 proc. odpisu na organizację pożytku publicznego. Projekt trafił do Komisji Finansów Publicznych. Komisja rozpatrzy również inny projekt SLD dotyczący wydłużenia terminu na zgłoszenie spadku lub darowizny w urzędzie skarbowym, od którego zależy zwolnienie podatkowe dla nabywców należących do najbliższej rodziny.

Do prac nad zmianami w podatkach, które mają uprościć prowadzenie działalności i ułatwić kontakty z fiskusem zwykłym podatnikom, po wakacyjnej przerwie powróci również najbardziej zapracowana sejmowa Komisja Przyjazne Państwo. Do marszałka Sejmu trafiły już 72 komisyjne projekty ustaw, z czego aż 36 dotyczy podatków. Część z nich trafiła już do pierwszego czytania.

Inicjatywy ustawodawcze tzw. Komisji Palikota zdominują pierwsze powakacyjne posiedzenie Sejmu. Porządek rozpoczynającego się jutro posiedzenia przewiduje pierwsze czytanie 12 komisyjnych nowelizacji podatkowych. Większość z nich dotyczy zmian w VAT i obejmuje zmiany uwzględnione w rządowym projekcie nowelizacji, tj. likwidację 30-proc. sankcji VAT, kaucji gwarancyjnej, rozszerzenie wyłączenia opodatkowania przy zbyciu przedsiębiorstwa lub jego zorganizowanej części. Sejm zajmie się również propozycją rozszerzenia zakresu prawa do korekty VAT należnego w przypadku wierzytelności nieściągalnych. Do pierwszego czytania na najbliższym posiedzeniu Sejmu trafią ponadto zmiany w Ordynacji podatkowej oraz podatkach dochodowych m.in. określenie trzymiesięcznego terminu na wszczęcie przez organy podatkowe postępowania podatkowego po kontroli podatkowej oraz umożliwienie zaliczenia kosztów zaniechanych inwestycji do kosztów podatkowych.

Propozycje zmian

60 dni termin zwrotu VAT

2 proc. odpis podatkowy na organizację pożytku publicznego (obecnie można odliczyć 1 proc.)

90 proc. kwoty wydanej na zakup kasy fiskalnej podatnik otrzyma z powrotem (ale nie więcej niż 700 zł)

PRACE W MINISTERSTWIE

Ministerstwo Finansów w założonych w programie prac legislacyjnych Rady Ministrów terminach realizuje przygotowywanie projektów ustaw. Najważniejsze zmiany do ustaw są już gotowe i trwają nad nimi prace. Komitet Stały Rady Ministrów ma zająć się projektem ustawy o grach i zakładach wzajemnych. Projektami nowelizującymi ustawy o PIT oraz o CIT niebawem zajmie się Rada Ministrów. Podobnie będzie z projektem nowej ustawy o podatku akcyzowym. W uzgodnieniach międzyresortowych znajduje się jeszcze projekt ustawy o kontroli skarbowej, a także projekt ustawy o finansach publicznych.

CIT

Celem projektu z 5 sierpnia 2008 r. ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych jest dostosowanie polskich przepisów do przepisów prawa wspólnotowego, do Porozumienia o Europejskim Obszarze Gospodarczym (EOG) oraz Rekomendacji Rady OECD. Dzięki nowelizacji nastąpi zrównanie w opodatkowaniu krajowych i zagranicznych funduszy inwestycyjnych i emerytalnych. Dla instytucji zagranicznych będą obowiązywały analogiczne zasady rozliczeń jak dla jednostek polskich, tj. zostanie wprowadzona możliwość opodatkowania dochodu (zysku netto) z uzyskanych odsetek, przy zastosowaniu stawki 19 proc.

ETAP LEGISLACYJNY

Projekt jest skierowany do Rady Ministrów.

KOGO DOTYCZĄ ZMIANY

Unijnych funduszy inwestycyjnych i emerytalnych oraz unijnych instytucji finansowych.

KIEDY WEJDZIE W ŻYCIE

1 stycznia 2009 r.

AKCYZA

Projekt z 31 lipca 2008 r. ustawy o podatku akcyzowym został opracowany w związku z koniecznością harmonizacji polskich regulacji z zakresu podatku akcyzowego z przepisami UE. Do podstawowych, systemowych zmian zaproponowanych w tym projekcie należy zaliczyć: uregulowanie nowych zasad opodatkowania akcyzą energii elektrycznej - podatek będą płacić dostawcy, a nie wytwórcy; dostosowanie stawek akcyzy na papierosy do minimum unijnego; wprowadzenie obowiązku opodatkowania akcyzą węgla i koksu, z jednoczesnym zwolnieniem tych wyrobów od podatku do 1 stycznia 2012 r., oraz gazu ziemnego, z jednoczesnym jego zwolnieniem do 31 października 2013 r.

ETAP LEGISLACYJNY

Projekt jest już skierowany do Rady Ministrów.

KOGO DOTYCZĄ ZMIANY

Wszystkich podatników podatku akcyzowego.

KIEDY WEJDZIE W ŻYCIE

1 stycznia 2009 r.

PIT

Projekt z 14 sierpnia 2008 r. ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz o zmianie innych ustaw przewiduje wiele zmian w zakresie rozliczeń podatkowych. Warto tu wspomnieć o kilku największych. Dzięki nowelizacji podatnicy w zeznaniach podatkowych będą mogli uwzględniać zagraniczne składki ubezpieczeniowe. Zmieni się ulga prorodzinna. Będzie ona rozliczana proporcjonalnie do okresu posiadania w danym roku dzieci. Przykładowo gdy dziecko urodzi się w grudniu, ulga będzie przysługiwała tylko za miesiąc. Zostanie zlikwidowana ulga meldunkowa. W jej miejsce ma zostać wprowadzone inne zwolnienie. Zgodnie z propozycją resortu finansów podatnicy, którzy sprzedadzą po 1 stycznia 2009 r. mieszkanie (nabyte również po tej dacie), nie zapłacą PIT od tej transakcji, jeśli w ciągu dwóch lat od dnia zbycia przeznaczą pieniądze ze sprzedaży na inne cele mieszkaniowe.

ETAP LEGISLACYJNY

Projekt jest zaakceptowany przez Komitet Europejski. Skierowany do Komitetu Stałego Rady Ministrów, a potem do Rady Ministrów.

KOGO DOTYCZĄ ZMIANY

Wszystkich podatników podatku dochodowego od osób fizycznych.

KIEDY WEJDZIE W ŻYCIE

1 stycznia 2009 r. Trzeba jednak pamiętać, że jeśli nowe przepisy mają wejść w życie od początku przyszłego roku, cały proces legislacyjny wraz z publikacją w Dzienniku Ustaw musi się zakończyć do 30 listopada 2008 r. Przy wprowadzaniu zmian w ustawie o PIT musi być zachowana miesięczna vacatio legis.

GRY I ZAKŁADY WZAJEMNE

Jednym z celów wprowadzenia w życie projektu z 5 sierpnia 2008 r. ustawy o zmianie ustawy o grach i zakładach wzajemnych oraz niektórych innych ustaw jest pozyskanie dodatkowych środków dla Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej na budowę obiektów Euro 2012 poprzez poszerzenie dotychczasowego katalogu gier podlegających obowiązkowi uiszczania dopłat do stawek na niemalże wszystkie gry. Projektowane zmiany mają na celu także zapewnienie skuteczniejszego nadzoru nad rynkiem gier i zakładów wzajemnych, w tym poprzez zmiany strukturalne. Istotą projektu ustawy w zakresie licencjonowania i kontroli gier jest przyporządkowanie poszczególnych zadań kontrolnych organom jednej administracji (celnej), z jednoczesną częściową decentralizacją zadań w tym zakresie.

ETAP LEGISLACYJNY

Zakończono uzgodnienia międzyresortowe. Projekt jest skierowany do Komitetu Stałego Rady Ministrów.

KOGO DOTYCZĄ ZMIANY

Głównie podatników zajmujących się organizowaniem gier i zakładów wzajemnych.

KIEDY WEJDZIE W ŻYCIE

1 stycznia 2009 r. Część przepisów wejdzie w życie 1 marca 2009 r.

FINANSE PUBLICZNE

Projekt ustawy z 13 sierpnia 2008 r. o finansach publicznych zakłada uporządkowanie i konsolidację finansów publicznych oraz zmiany organizacyjne w budżecie. Przede wszystkim budżet państwa zostanie podzielony na dwie części: budżet środków krajowych oraz budżet środków europejskich. Co więcej, wprowadzone zostaną kolejne elementy budżetowania zadaniowego oraz wieloletni plan finansowy państwa na poziomie centralnym oraz wieloletnia prognoza finansowa na poziomie samorządów. Wydatki i dochody państwa oraz samorządów będą planowane na cztery lata. Oba plany będą jednak co roku aktualizowane. Kolejną istotną zmianą, która znalazła się w projekcie ustawy, jest zaostrzenie progów ostrożnościowych dotyczących zadłużenia państwa. Projekt ustawy o finansach publicznych zakłada również likwidację jednostek zaliczanych do gospodarki okołobudżetowej, czyli państwowych zakładów budżetowych, gospodarstw pomocniczych jednostek w sektorze państwowym i samorządowym, a także likwidację funduszy celowych.

Według oceny MF zmiany mają przynieść co najmniej 500 mln zł oszczędności rocznie.

ETAP LEGISLACYJNY

Projekt trafił do uzgodnień międzyresortowych.

KOGO DOTYCZĄ ZMIANY

Kierowników jednostek budżetowych, gospodarstw pomocniczych, zakładów budżetowych, funduszy celowych, agencji rządowych i innych przekształcanych jednostek sektora finansów publicznych oraz zatrudnionych w tych jednostkach pracowników.

KIEDY WEJDZIE W ŻYCIE

1 stycznia 2009 r., a likwidacje m.in. gospodarstw pomocniczych i zakładów budżetowych mają się zakończyć do 31 grudnia 2009 r.

KONTROLA SKARBOWA

Projekt z 6 sierpnia 2008 r. ustawy o zmianie ustawy o kontroli skarbowej oraz niektórych innych ustaw modyfikuje bądź koryguje niektóre rozwiązania organizacyjne i doprecyzowuje przepisy regulujące uprawnienia organów kontroli skarbowej, szczególnie w zakresie dostępu do informacji. Przykładowo urzędnicy kontroli skarbowej będą mieli prawo żądać podania informacji od internetowych serwisów aukcyjnych. Uproszczeniu i uelastycznieniu ma też ulec proces kontroli i audytu środków pochodzących z UE. Celem projektu jest także modyfikacja statusu inspektora kontroli skarbowej oraz możliwość poszerzenia kadry inspektorskiej o doradców podatkowych.

ETAP LEGISLACYJNY

Kończą się uzgodnienia międzyresortowe.

KOGO DOTYCZĄ ZMIANY

Pracowników urzędów kontroli skarbowej.

KIEDY WEJDZIE W ŻYCIE

Zacznie obowiązywać po upływie trzech miesięcy od dnia publikacji w Dzienniku Ustaw.

0x01 graphic

MAGDALENA MAJKOWSKA

EWA MATYSZEWSKA

ŁUKASZ ZALEWSKI

Publication: Gazeta Prawna
Provider:
Grupa Wydawnicza INFOR
Date: August 25, 2008

  1. 0x01 graphic
    0x01 graphic
    Na nowej skali PIT zyska tylko 5 proc. podatników

Od 1 stycznia 2009 r. zaczną obowiązywać dwie stawki podatku dochodowego od osób fizycznych - 18 i 32 proc.

Dopiero po przekroczeniu przychodów w wysokości 85 528 zł będzie trzeba płacić wyższy PIT

Na tych zmianach zyskają tylko najbogatsi podatnicy, z drugiego i trzeciego przedziału obowiązującej dziś skali

ANALIZA

Już za cztery miesiące podatnicy podatku dochodowego od osób fizycznych będą rozliczać swoje dochody według nowej, dwustopniowej skali podatkowej. Nowe stawki - 18 i 32 proc. - zastąpią dzisiejsze 19, 30 i 40 proc. Co ważne, próg przychodów, po przekroczeniu którego będzie trzeba płacić 32-proc. podatek, będzie wynosił tyle, ile dziś dla stawki 40-proc., czyli 85 528 zł. To dobra wiadomość dla podatników. Niestety dla niewielu. Nieco ponad 5 proc. osób rozliczających PIT według skali rzeczywiście skorzysta na tej zmianie. W tych pięciu procentach znajdują się osoby, które dziś płacą podatek według stawki 30- i 40-proc.

Również eksperci potwierdzają, że na nowej skali PIT skorzystają tylko najbogatsi podatnicy. Jednak - jak podkreślają nasi rozmówcy - ze względu na niewielką liczbę ulg podatkowych, tego typu zmiany są potrzebne w polskim systemie podatkowym.

Zyski nie będą duże...

Zmiana przepisów ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych polega na obniżeniu obowiązujących stawek podatkowych oraz likwidacji jednego z progów podatkowych. Jak podaje Joanna Patyk, konsultant podatkowy BDO Numerica, z obliczeń matematycznych wynika, że najwięcej na tej zmianie zyskają podatnicy najlepiej zarabiający (ponad 85 528 zł rocznie). Takie osoby będą oddawać fiskusowi 32 proc. dochodów, a nie jak dotychczas 40 proc.

- Na zmianie stawek podatkowych zyskają również podatnicy będący dotychczas w drugiej grupie podatkowej i opłacający podatek dochodowy w wysokości 30 proc. od nadwyżki ponad 43 405 zł. Podniesienie pierwszego progu podatkowego do 85 528 zł pozwoli takim podatnikom na opłacanie podatku według stawki 18-proc., zamiast obecnej stawki w wysokości 30 proc. - podkreśla Joanna Patyk.

Również Katarzyna Rzeżnicka, doradca podatkowy, starszy konsultant w PricewaterhouseCoopers uważa, że osobami, które rzeczywiście najbardziej skorzystają na wprowadzeniu od 2009 roku nowej, dwustopniowej skali podatkowej, będą osoby lepiej zarabiające, znajdujące się obecnie w drugim lub trzecim przedziale skali podatkowej. Dla tych osób zmiana skali podatkowej będzie najbardziej odczuwalna, gdyż ich marginalna stawka podatkowa zostanie zmniejszona z 40 do 32 proc. (dla osób, które obecnie znajdują się trzecim przedziale skali podatkowej) lub z 32 do 18 proc. (dla osób, które obecnie znajdują się drugim przedziale skali podatkowej).

- Dla osób, których roczne dochody nie przekraczają obecnie pierwszego pułapu skali podatkowej, zmiana skali podatkowej od 2009 roku może nie być tak widoczna, gdyż ich stawka podatkowa ulegnie zmniejszeniu o 1 proc. (z obecnych 19 do 18 proc. w 2009 roku), co przy miesięcznym wynagrodzeniu brutto w wysokości 3 tys. zł będzie prowadziło do zmiany miesięcznych dochodów netto o ok. 20 zł w porównaniu z sytuacją obecną - wylicza Katarzyna Rzeżnicka.

...ale warte ryzyka...

Faktem jest - jak zauważa Joanna Patyk - że podatnicy uzyskujący wysokie dochody odprowadzają najczęściej podatek z zastosowaniem liniowej stawki podatkowej określonej dla podatników prowadzących działalność gospodarczą, tj. w wysokości 19 proc.

- Obniżenie stawek podatkowych należy ocenić pozytywnie. Fakt, że nawet w przypadkach, gdy polskie stawki podatkowe są niższe od maksymalnych stawek podatkowych w innych państwach europejskich, często faktyczne obciążenia z tytułu podatków w Polsce są dużo wyższe niż w innych państwach europejskich - argumentuje Katarzyna Rzeżnicka.

Dodaje, że wynika to m.in. z tego, że w Polsce najwyższa stawka podatkowa jest stosowana do dużo niższych dochodów, niż ma to miejsce w państwach zachodniej Europy.

- Ponadto nasz system podatkowy daje z reguły dużo mniejsze (jeżeli nie znikome) możliwości odliczeń podatkowych - stwierdza ekspert z PricewaterhouseCoopers.

...choć wpłyną na budżet

Według Michała Grzybowskiego, doradcy podatkowego, dyrektora w Ernst & Young, zakładając, że ustawodawca ograniczy się wyłącznie do zmian w stawkach PIT, to największy efekt obniżenia obciążeń podatkowych powinny odczuć głównie osoby, których dochody mieściły się dotychczas w drugim progu podatkowym.

- Ich obciążenia z tytułu podatków osobistych powinny zmniejszyć się o około jedną trzecią. Zmniejszenie kosztów danin publicznoprawnych odczują również osoby, których dochody mieszczą się w obecnym trzecim progu podatkowym. W tym jednak przypadku obciążenia będą mniejsze o około 20 proc. - tłumaczy Michał Grzybowski.

Jednocześnie wskazuje, że zmniejszenie wpływów budżetowych wynikających z obniżenia stawek PIT powinno zostać, przynajmniej częściowo, zrównoważone przez większe wpływy z podatków pośrednich.

- Takie oczekiwanie może być tym bardziej uzasadnione, że osoby, osiągające wyższe dochody, przeznaczają, co do zasady, większe środki na nabycie dóbr i usług obciążonych podatkami pośrednimi, a w szczególności VAT - dodaje Michał Grzybowski.

Joanna Patyk zastrzega, że o ile zmniejszą się dochody Skarbu Państwa w związku ze zmianą progów podatkowych, okaże się dopiero po zakończeniu pierwszego roku kalendarzowego obowiązywania zmienionych przepisów podatkowych.

0x01 graphic

0x01 graphic

Ewa Matyszewska

ewa.matyszewska@infor.pl

Publication: Gazeta Prawna
Provider:
Grupa Wydawnicza INFOR
Date: June 30, 2008

  1. 0x01 graphic
    0x01 graphic
    Dla Polski korzystny byłby liniowy podatek z ulgami

Polska to jeden z nielicznych krajów w naszej części Europy, w którym nie ma podatku liniowego

Wprowadzenie podatku liniowego nie powinno ograniczać możliwości odliczania składek ZUS

W Polsce najlepszym rozwiązaniem byłby liniowy PIT z zachowaniem pewnych ulg

RAPORT

Polska jest jednym z ostatnich państw w naszym regionie, w którym obowiązuje progresywna skala PIT. Zarówno Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Słowacja, jak również Rumunia i Bułgaria wprowadziły podatek liniowy.

W wywiadzie dla GP wiceminister finansów Elżbieta Chojna-Duch powiedziała, że resort pracuje nad analizami w zakresie wprowadzenia podatku liniowego. Jednak jeszcze za wcześnie, aby mówić o szczegółach. Nie wiadomo nawet, jaką formę polski podatek liniowy miałby przyjąć - czy byłaby to jedna stawka PIT bez ulg i zwolnień, czy raczej jedna stawka z pewnymi ulgami.

Większość ekspertów uważa, że zwiększeniu atrakcyjności inwestycyjnej naszego kraju z pewnością pomogłoby wprowadzenie podatku liniowego.

Uproszczenie systemu

W Polsce najlepszym rozwiązaniem byłoby uproszczenie systemu podatkowego oraz wprowadzenie podatku liniowego z kwotą wolną - uważają specjaliści PricewaterhouseCoopers.

Polski system podatkowy jest podobny do systemów podatkowych obowiązujących w zdecydowanej większości krajów Europy Zachodniej. Na ten aspekt zwraca uwagę Jadwiga Chorązka, doradca podatkowy, menedżer w dziale doradztwa podatkowego PricewaterhouseCoopers, która tłumaczy, że stawki polskiego podatku dochodowego od osób fizycznych nie należą przy tym do najwyższych w Europie, ale również daleko im do atrakcyjnych 10-proc., przewidzianych np. w ustawodawstwie bułgarskim. Łatwo również zauważyć, że na tle innych krajów z naszego regionu polskie stawki podatkowe są zdecydowanie najwyższe.

- Nie tylko sama stawka podatku dochodowego ma wpływ na to, ile pieniędzy w rzeczywistości zostaje w kieszeni podatnika. Na dochód netto podatnika wpływają bowiem różnego rodzaju ulgi i odliczenia, jak również wysokość kwoty wolnej od podatku. Bardzo istotne znaczenie mają również stawki składek na ubezpieczenia społeczne - dodaje Jadwiga Chorązka.

Według naszej rozmówczyni, jak pokazuje przykład Czech, które w ostatnim roku wprowadziły podatek liniowy ze stosunkowo niską stawką podatku, samo obniżenie stawek może nie tylko nie doprowadzić do wzrostu wynagrodzenia netto podatnika, ale w niektórych sytuacjach nawet go obniżać (jak to ma miejsce w Czechach ze względu na sposób ustalania podstawy opodatkowania).

Zalety stawki liniowej

Podstawową zaletą wprowadzenia liniowej skali podatkowej jest stymulacja przedsiębiorczości. Zdaniem Łukasza Bączyka, konsultanta w dziale doradztwa podatkowego PricewaterhouseCoopers, z reguły stawka podatku liniowego jest niższa od marginalnej stawki podatkowej obowiązującej w skali progresywnej, w związku z czym podatnikom o stosunkowo wysokich zarobkach pozostaje więcej pieniędzy w portfelu. To z kolei pozwala im na inwestowanie na szerszą skalę. Czy można więc powiedzieć, że liniowy system podatkowy jest systemem przyjaznym podatnikowi?

- W dużej mierze zależy to od tego, czy wprowadzenie liniowej skali podatkowej pociągnie za sobą likwidację kwoty dochodów wolnych od opodatkowania oraz ulg i zwolnień podatkowych. W praktyce, jeżeli kwota wolna oraz ulgi i zwolnienia zostaną zlikwidowane, to osoby o stosunkowo niskich dochodach odczują większe obciążenie niż w przypadku skali progresywnej, w której ulgi i zwolnienia obowiązują - analizuje Łukasz Bączyk.

Wskazuje jednocześnie, że wprowadzenie podatku liniowego będzie korzystne dla wszystkich podatników wtedy, gdy określone ulgi, takie jak kwota wolna od opodatkowania, zostaną zachowane - tak, aby całkowite obciążenia podatkowe były de facto niższe niż w progresywnym systemie podatkowym.

System dla Polski

Podatek liniowy, inaczej proporcjonalny, w klasycznej postaci nie zawiera ulg i odliczeń. Poziom obciążeń podatkowych wynika wprost z zastosowania stawki podatkowej do dochodu uzyskanego przez podatnika i w zasadzie sprawia, że efektywna stawka powinna być równa nominalnej (pomijam kwestie zaokrągleń), bez względu na wysokość dochodu.

Marek Gadacz, doradca podatkowy w Pricewaterhouse-Coopers podkreśla, że wprowadzenie np. kwoty wolnej od podatku powoduje, że efektywna stawka podatkowa zależy od dochodu i w skrajnych przypadkach może być znacząco niższa od nominalnej. Odpowiedź na pytanie, który system byłby lepszy, zależy od stawki podatku.

- Przykładowo 18-proc. stawka bez kwoty wolnej powodowałaby zwiększenie efektywnego opodatkowania osób o najniższych dochodach. Z kolei drastyczne zmniejszenie stawki spowodowałoby bardzo duże uszczuplenie dochodów budżetowych, dlatego podatek z jedną stawką i kwotą wolną wydaje mi się lepszym rozwiązaniem - podsumowuje Marek Gadacz.

POSTULUJEMY

Ministerstwo Finansów powinno pracować nad wprowadzeniem podatku liniowego w Polsce. Pozwoliłoby to zwiększyć konkurencyjność Polski wobec innych państw Unii Europejskiej

0x01 graphic

EWA MATYSZEWSKA

ewa.matyszewska@infor.pl

Publication: Rzeczpospolita
Provider:
Presspublica
Date: June 16, 2008

  1. 0x01 graphic
    0x01 graphic
    Nie trzeba być rajem podatkowym, by przyciągać inwestorów



Efektywna stawka podatku, przewidywalny i stabilny
system, profesjonalna administracja skarbowa o tym, co może sprawić, że Polska stanie się atrakcyjnym krajem dla inwestorów, mówi Jacek kędzior, partner zarządzający Zespołem Doradztwa Podatkowego Ernst & Young

Rz: Czy o podatkach można mówić w kategoriach konkurencyjności?

Jacek Kędzior: Oczywiście inwestorzy nie wybierają danego kraju wyłącznie ze względu na otoczenie podatkowe. Nie trzeba być rajem podatkowym, aby stać się dla nich krajem atrakcyjnym. Nie zmienia to faktu, iż z perspektywy inwestorów zagranicznych tak samo zresztą jak polskich podmiotów gospodarczych, które inwestują poza granicami naszego kraju otoczenie podatkowe jest ważne. Inwestorzy zwracają uwagę na to, jaka jest efektywna stawka podatku i na ile system podatkowy jest przewidywalny i stabilny. Tak naprawdę to są najistotniejsze kryteria brane pod uwagę podczas wyboru lokalizacji. Jeżeli mowa o konkurencyjności systemu podatkowego, to przede wszystkim powinniśmy się zastanowić nad tym, czy wysokość obciążeń w Polsce na tle innych krajów europejskich jest porównywalna i czy jesteśmy lub możemy być pod tym względem bardziej atrakcyjni. Niesłychanie ważną kwestią z punktu widzenia przedsiębiorców jest praktyka stosowania prawa podatkowego. To mianowicie, czy inwestor może uzyskać interpretację przepisów na czas i czy faktycznie jest ona zgodna z obowiązującymi przepisami. Ważne jest też, aby interpretacja dawała gwarancję bezpieczeństwa. Musimy zatem cały czas konkurować z innymi państwami jakością naszej administracji podatkowej i jakością obsługi podatnika. Konkurencyjność to wreszcie polityka podatkowa. Stąd pytanie, czy są jakieś obszary, które uważamy z perspektywy interesu państwa za warte wspierania poprzez preferencyjne opodatkowanie. Czy np. chcemy, aby w Polsce były lokowane struktury holdingowe albo czy widzimy szanse na to, żeby nasz kraj stał się miejscem, w którym będą powstawały centra finansowe czy usługowe? Na te i inne pytania trzeba sobie odpowiedzieć, gdyż specyficzne regulacje podatkowe w różnych krajach są starannie analizowane i oceniane przez inwestorów.

Dużo mówi się o przyjaznym aparacie skarbowym. Czy pana zdaniem, takie probiznesowe podejście jest zauważalne?

Dzisiaj probiznesowe i proinwestycyjne podejście prezentują przede wszystkim samorządy, którym bardzo zależy na tym, aby przyciągnąć na swój teren jak najwięcej inwestorów. Z tego względu zastanawiają się nad tym, co mogą zrobić, aby zachęcić przedsiębiorcę do lokalizacji inwestycji w ich regionie. Patrzą na inwestycje przez pryzmat miejsc pracy w określonej miejscowości. Stąd zaangażowanie czy to władz specjalnych stref ekonomicznych, czy samorządów jest coraz bardziej zauważalne i doceniane.

Co możemy w takim razie zrobić, aby to zmienić? Czy widzi pan jakieś możliwości dla naszego kraju, konkretne działania?

Nie będę pewnie oryginalny, jeśli powiem, że nie jest konieczne myślenie o zasadniczej reformie systemu podatkowego. Na przykład o napisaniu nowej ustawy o podatku od towarów i usług. Nie ma się co oszukiwać nowa ustawa nie będzie krótsza od obecnej ze względu na poziom skomplikowania życia gospodarczego i regulacje europejskie. Moim zdaniem powinno się myśleć raczej o konkretnych rozwiązaniach, które odpowiadają konkretnym potrzebom. Innymi słowy, przepisy ustawowe na bieżąco powinny być analizowane i oceniane pod względem ich skutków, zgodności z realiami gospodarczymi oraz w tym kierunku nowelizowane. W ten sposób, wyciągając wnioski z dotychczasowego stosowania przepisów, tworzy się coraz lepsze prawo. Tak też zrobiono np. w rządowym projekcie nowelizacji ustawy o VAT, w którym zaproponowano m.in. rozliczenie importu poprzez deklarację podatkową, zniesienie 30-proc. sankcji za nieprawidłowe rozliczenie podatku, wprowadzenie kwartalnych deklaracji podatkowych czy uproszczenia dla magazynów konsygnacyjnych. To są konkretne rozwiązania, które sprzyjają biznesowi i eliminują niektóre bariery. Jeżeli natomiast mielibyśmy rozważać przyjęcie rozwiązań, które miałyby na celu uczynienie z Polski kraju, w którym są lokowane centra finansowe czy holdingowe, to odpowiednie regulacje podatkowe powinny być pochodną szerszej strategii. Jeśli strategia taka byłaby ponadpartyjna i realizowana dłużej, niż funkcjonuje jeden rząd, to mamy szansę, iż regulacje podatkowe mogłyby przyciągać odpowiednich inwestorów.

Jakichś zmian w prawie należałoby jednak dokonać

Prace w zakresie zmiany przepisów ustawy o VAT nie budzą szczególnych kontrowersji i powinny być realizowane. Jeśli zaś chodzi o podatek dochodowy od osób prawnych, to z pewnością powinniśmy pomyśleć o nim w kategoriach efektywnej stawki podatku. Przede wszystkim należy zastanowić się nad tym, czy i które kategorie wydatków powinny być nadal wyłączane z kosztów uzyskania przychodów i czy w obecnym otoczeniu gospodarczym utrzymywanie niektórych wyłączeń jest uzasadnione.

Wiele mówi się też o podatku liniowym. Czy jest on lekiem na całe nasze zło w postaci niejasnego prawa?

Idea podatku liniowego jest, w mojej ocenie, wyrazem oczekiwań co do uproszczenia systemu podatkowego. Wyraźnie trzeba jednak powiedzieć, że to nie liczba stawek podatkowych komplikuje system. To, co przede wszystkim sprawia, że podatek dochodowy od osób fizycznych jest mało przejrzysty, to liczne ulgi i zwolnienia. Dyskusja o podatku liniowym powinna być punktem wyjścia do dyskusji o administracji skarbowej. Poprawa funkcjonowania administracji, która powinna móc szybko i sprawnie wyjaśnić podatnikowi także skomplikowane przepisy, przyczyni się do większej akceptacji regulacji podatkowych. Tym bardziej że nie ma dziś żadnych dowodów naukowych na to, iż jedna stawka sprawi, że nagle zacznie szybciej tętnić życie gospodarcze. Owszem, obniżenie opodatkowania wraz z krytycznym przeglądem i pewnie eliminacją przynajmniej niektórych ulg podatkowych, sprawnie działająca administracja skarbowa w istocie doprowadzą do tego a nie sama stawka.

A zmiany w ordynacji podatkowej?

Krytycznie oceniam te projekty, które pojawiły się kilka tygodni temu. Odpowiadając na oczekiwania społeczne

Chyba bardziej urzędników

No właśnie, te zmiany były tak naprawdę wbrew idei, która jak rozumiem przyświecała ich opracowaniu. Bo jeśli chodziło o to, aby nie płacić od razu kwot wynikających z nieostatecznych decyzji podatkowych, to propozycja, która została przygotowana (nawiasem mówiąc, niestarannie), prowadziła do tego, że w praktyce każda decyzja będzie egzekwowana albo zabezpieczana. Innymi słowy, zmiany proponowane według pierwotnych projektów doprowadziłyby do sytuacji gorszej niż obecnie. Szczęśliwie w ostatnich dniach ministerstwo przedstawiło nową propozycję, która w mojej ocenie pozbawiona jest większości wad pierwotnego projektu. Po dopracowaniu ma szansę realizować związane z nią oczekiwania. To, co rzeczywiście wymaga zmiany w przepisach ordynacji, to regulacje dotyczące przedawnień. Po to, aby podatnik wiedział, kiedy przedawniają się zobowiązania podatkowe (z czym m.in. wiążą się terminy przechowywania dokumentów), a organy nie mogły różnymi swoimi działaniami przesuwać terminu przedawnienia.

A co z interpretacjami podatkowymi?

To temat rzeka. Moim zdaniem dwie kwestie są zasadnicze. Pierwsza to ich sprawne wydawanie. Druga to budowanie kompetencji administracji podatkowej, która sprawi, że interpretacje nie będą reprezentowały krótkoterminowego interesu fiskalnego, ale będą uwzględniały realia gospodarcze, w jakich funkcjonuje podatnik, i jego zamierzenia. Interpretacje podatkowe to obszar, którego nie możemy tracić z pola widzenia, bo on daje podatnikom komfort działania i bezpieczeństwo prawne. Nie można przy tej okazji nie wspomnieć o kwestii uprzednich porozumień cenowych. Do tej pory Ministerstwo Finansów zawarło ich kilka. Dziś przeciętny czas oczekiwania na załatwienie sprawy wynosi 9 10 miesięcy. To stosunkowo długi okres. Owszem, w innych krajach procedura ta trwa dłużej, ale tam też postępowania obejmują zwykle kilka krajów. Nie zmienia to jednak faktu, iż sprawna administracja w tym obszarze i przyśpieszenie tego procesu poprzez ciągłe budowanie i wzmacnianie zespołu ministerialnego powinno przyczynić się do szybszego zawierania uprzednich porozumień cenowych. Dopóki bowiem nie będziemy mieli podatkowych grup kapitałowych w takim rozumieniu, jak one funkcjonują w zachodniej Europie, dopóty porozumienia będą istotną gwarancją, że polityka cenowa firmy jest akceptowana przez administrację skarbową.

Ostatnio wiele mówi się o przyjaznym aparacie skarbowym. Czy z pana perspektywy jest to widoczne?

Nie lubię określenia przyjazna administracja. Relacje powinny być partnerskie, gdyż takie nie stwarzają ryzyka przekroczenia granicy, jaką powinien być profesjonalizm funkcjonowania aparatu skarbowego. W naszym kraju jednak funkcjonuje dość powszechne przekonanie, że prawem można wszystko załatwić, czyli jak zmienimy ustawę, to na pewno będzie lepiej. Oczywiście zmiany legislacyjne mogą mieć istotny wpływ na postawy obywateli, ale nie są wystarczające. Sądzę, że nie chcemy administracji przyjacielskiej, ale takiej, która jest zdolna pełnić w pewnym sensie usługową funkcję dla podatników. Takiej administracji, która będąc kompetentną, jednocześnie na bieżąco sprawdza i pilnuje, aby podatnicy wywiązywali się ze swoich obowiązków. Oznacza to konieczność wzmocnienia kompetencji kontroli skarbowej, która powinna móc przeciwdziałać zjawiskom uchylania się od opodatkowania. I to tak naprawdę jest wyzwanie.



Grażyna J. Leśniak

Publication: Gazeta Prawna
Provider:
Grupa Wydawnicza INFOR
Date: June 13, 2008

  1. 0x01 graphic
    0x01 graphic
    Będzie mniejsza ulga prorodzinna

Zmiana prawa - Nowelizacja ustawy o PIT zmodyfikuje ulgę prorodzinną

Od przyszłego roku ulga na dziecko ma być odliczana proporcjonalnie

Zdaniem ekspertów uzależnienie ulgi od daty urodzenia dziecka jest sprawiedliwe

Ministerstwo Finansów kończy właśnie prace nad zmianami w ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych. Jedna z fundamentalnych zmian, jakie tą nowelizacją mają być wprowadzone od przyszłego roku, to modyfikacja ulgi prorodzinnej. Ma być ona odliczana proporcjonalnie. Proporcja będzie zależała od okresu posiadania dziecka (tzn. od urodzenia dziecka do końca okresu, w którym przysługuje ulga).

- Gdy dziecko rodzi się w grudniu, niezasadne wydaje się korzystanie z ulgi pełnej, na cały rok - tłumaczyła w rozmowie z GP wiceminister finansów Elżbieta Chojna-Duch.

W przypadku dzieci, które dopiero się urodziły albo tych, które przestały w ciągu roku spełniać warunki niezbędne do skorzystania z ulgi (np. stały się pełnoletnie i nie uczą się dalej albo też są pełnoletnie i przestały się uczyć, albo ukończyły 25 lat), oznacza to zmniejszenie kwoty przysługującego odliczenia proporcjonalnie do okresu, w którym te warunki były spełnione. Jeśli zatem np. dziecko studiuje i ukończy 25 lat w kwietniu, ulga będzie przysługiwała rodzicom tylko za cztery miesiące. Dziś przysługuje im za cały rok. Zamiast zatem odliczyć w 2009 roku 1112,04 zł, odliczą tylko 370,68 zł. A to oznacza, że ich podatek będzie wyższy o 741,36 zł od tego, który zapłaciliby, gdyby po 1 stycznia 2009 r. nadal obowiązywały stare zasady. Takie same skutki odczują też rodzice dzieci, które dopiero się urodziły.

Konieczność dokonywania takich przeliczeń skomplikuje korzystanie z ulgi. Rodzicom łatwiej będzie się w rozliczeniach pomylić. Dlatego trudno taką zmianę uznać za obiecywane przez resort finansów upraszczanie systemu podatkowego.

Poza wprowadzeniem proporcji ulga ma być poszerzona. Swoim zakresem ma objąć opiekunów prawnych oraz rodziców, których dzieci uczą się za granicą. Resort finansów zastanawia się jeszcze nad przyznaniem tego zwolnienia rodzinom zastępczym, choć tu kwestia jest bardziej skomplikowana. Jedną z podstawowych zasad publicznego prawa finansowego jest zasada jednego źródła finansowania ze środków publicznych. Dochód rodziny zastępczej pochodzi także z budżetu publicznego. Ulga prorodzinna byłaby dla nich dodatkowym profitem.

Zdaniem większości ekspertów, których poprosiliśmy o ocenę propozycji resortu finansów, wprowadzenie proporcjonalnej ulgi prorodzinnej na pewno będzie rozwiązaniem sprawiedliwym. Innego zdania są sami podatnicy, nieszczędzący na naszym internetowym forum słów krytyki pod adresem Ministerstwa Finansów, oraz nieliczni eksperci. Większość z nich przypomina, że ciąża trwa dziewięć miesięcy, a wydatki związane z wychowywaniem dziecka zaczynają się na długo przed jego urodzeniem.

Naprawianie dużego błędu

Mimo powszechnej krytyki ze strony podatników, eksperci podatkowi są zgodni: proponowane przez MF zmiany idą w dobrym kierunku. Co więcej, część ekspertów uważa, że ulga w ogóle jest niepotrzebna. Skoro jednak już być musi, to lepiej w wersji odliczenia proporcjonalnego niż takiej jak dziś.

Zdaniem Jarosława Nenemana, byłego wiceministra finansów, propozycja, by wysokość ulgi była proporcjonalna do liczby miesięcy przeżytych przez dziecko, ma sens.

- Proponowane zmiany pewnie nieco ucywilizują tę ulgę. Jednak samo jej wprowadzenie to największy błąd dokonany w systemie podatkowym w ostatnich latach. Tej ulgi po prostu nie powinno być - uważa Jarosław Neneman.

Według niego, z nieznanych przyczyn część publicystów i polityków traktuje dzieci jako zło, coś, z czym wiążą się kłopoty i duże (wyliczane jedynie przez prasę) wydatki. Państwo powinno więc łagodzić te kłopoty i wydatki za pomocą ulgi podatkowej.

- Z mojej perspektywy (ojca trzech synów) sprawy nie wyglądają tak ponuro. Owszem, dzieci to spore zamieszanie i jeszcze większe wydatki, ale w mojej rodzinie nie traktuje się ich w kategoriach: koszt - korzyść. To przede wszystkim radość, którą trudno przeliczać na pieniądze - komentuje nasz rozmówca.

Dodaje jednocześnie, że jeśli jednak społeczeństwo uważa, że warto wspomagać finansowo wychowanie dzieci, to ulga w podatku jest najgorszym z możliwych rozwiązań. Ulga ta w Polsce pojawiła się z pobudek propagandowo-politycznych i była wyrazem niemocy dokonania czegoś mądrzejszego. I tak powstał kosztowny system, którego beneficjentami są wszyscy rodzice.

To zarzut nienowy. Już na etapie wprowadzania ulgi na naszych łamach mówiło się o tym, że konstrukcja ulgi sprawia, że opłaca się ona przede wszystkim bogatszym rodzicom. W niewielkim stopniu korzystają z niej rodzice w rodzinach wielodzietnych z niskimi dochodami - czyli ci, którzy potencjalnie najbardziej potrzebują wsparcia. Nie korzystają natomiast rolnicy, ryczałtowcy, podatnicy rozliczający się kartą podatkową itd.

- Za chwilę pewnie i te grupy zostaną jakoś tam na prędce, byle jak objęte tą ulgą. Tylko jak dać ulgę w podatku dochodowym komuś, kto go nie płaci? Już jestem pewien, że politycy coś wymyślą - twierdzi Jarosław Neneman.

Jego zdaniem, należy jak najszybciej zlikwidować ulgę prorodzinną i becikowe i całość pomocy państwa na wychowanie dzieci skupić po stronie wydatków. Wtedy będzie można ją precyzyjnie adresować do tych, którzy pomocy potrzebują. I nie powinny to być jedynie bezpośrednie transfery pieniężne, bo część z nich nie trafi do dziecka.

- Zbudowanie systemu wspomagającego wychowanie dzieci nie jest łatwe - ulga podatkowa jest o wiele łatwiejsza - politycy mogą odtrąbić zwycięstwo i zapomnieć o sprawie. A ulga, chociaż ładnie się nazywa i choć podatnicy ją (jak i każdą inną) uwielbiają, jest kosztowna i nieefektywna - argumentuje Jarosław Neneman.

Z tymi poglądami można oczywiście zgadzać się lub nie. Nie da się jednak ukryć, że ulga, jak mało która, wyjątkowo spodobała się podatnikom. I trudno się temu dziwić. Ze wstępnych danych wynika, że nawet kilka milionów Polaków, dzięki tej właśnie uldze, za ubiegły rok nie zapłaciło podatku wcale lub też uniknęło bolesnych dopłat w rozliczeniu rocznym. Ostrożne szacunki resortu finansów mówiły o tym, że w kieszeniach podatników mogło zostać nawet o 7 mld zł więcej niż rok wcześniej. Z tej perspektywy trudno dziwić się, że pomysł ministerstwa nie spodobał się tym, którzy z ulgi mogą dziś korzystać. Z drugiej strony wyraźnie też widać, że ulga służy głównie zmniejszaniu wysokości płaconych podatków. Nie stymuluje natomiast zwiększenia wydatków na dzieci, np. na ich edukację. Trudno zresztą, by tak było, skoro mniej zarabiające osoby nie są w stanie skorzystać z całej kwoty odliczenia.

Mniej dla rodziców

Jak już wspomniałam na wstępie, proporcjonalne rozliczenie ulgi oznacza dla większości rodzin zmniejszenie jej w pierwszym roku życia dziecka oraz w ostatnim roku jej przysługiwania. To zaś oznacza konieczność zapłacenia w tych latach wyższego podatku. Na ten sam aspekt zwraca uwagę Barbara Pyzel, doradca podatkowy w KPMG, która przyznaje, że rozważane zmiany nie są korzystne dla podatników. Jednak z drugiej strony rozliczenie proporcjonalne jest uważane za bardziej sprawiedliwe podatkowo. Ponadto rozliczenie proporcjonalne pozwoliłoby na wyjaśnienie pewnych nieścisłości w obecnych przepisach. Jeżeli dzieci mieszkają u obojga rozwiedzionych rodziców, to kwota odliczenia dla każdego rodzica stanowi iloczyn liczby miesięcy pobytu dzieci u rodzica i kwoty ulgi podzielonej przez 12. Nie do końca jednak wiadomo, jak rozliczyć rok, w którym nastąpił rozwód, bo wtedy dziecko mieszkało również kilka miesięcy z obojgiem rodziców - zauważa nasz ekspert.

Trudności z wychowaniem

Nawet wśród ekspertów podatkowych znajdują się jednak i tacy, którzy nowe rozwiązania uważają za niesprawiedliwe. I tak np. Paweł Jabłonowski, doradca podatkowy w Kancelarii Prawnej Chałas i Wspólnicy, twierdzi, że zmiany spowodują, że rodzice dzieci, które urodzą się pod koniec roku, najmniej w rozliczeniu za dany rok skorzystają z ulgi, która ma być rozliczana proporcjonalnie do okresu życia dziecka w danym roku podatkowym. Pozornie logiczne rozwiązanie nie jest w jego opinii sprawiedliwe. Jest tak dlatego, że ulga, która ma za zadanie wspierać finansowo rodziców w związku z wychowaniem dziecka, traci w ten sposób swój cel, jeśli chodzi o początkowy etap wychowania dziecka.

- Wiadomo bowiem, że duże nakłady związane z przyszłym wychowywaniem dziecka są czynione przez rodziców jeszcze przed jego urodzeniem. Przy projektowanym brzmieniu ustawy ulga nie będzie sprzyjać rodzicom właśnie na tym wstępnym etapie - podkreśla Paweł Jabłonowski.

Więcej dla budżetu

Z punktu widzenia podatnika możliwość proporcjonalnego odliczania ulgi rodzinnej spowoduje, że uzyskiwane przez niego miesięczne dochody powinny proporcjonalnie wzrosnąć, ponieważ ulga będzie rozliczana za każdy miesiąc. Strata dla podatników jest zatem ewidentna. Inaczej ma się natomiast rzecz z budżetem. Ten zyska, skoro płacone przez część podatników podatki będą wyższe. Nie ma się jednak co oszukiwać. Zysk budżetu wielki nie będzie.

Jak zauważa Grzegorz Gniadek, asystent podatkowy w BDO Numerica, z punktu widzenia budżetu państwa proporcjonalne naliczanie ulgi rodzinnej pozwoli na nieznaczne ograniczenie jej kosztów.

Ulga dla rodzin zastępczych

Z pochlebnym przyjęciem ekspertów spotkał się także pomysł rozszerzenia ulgi na rodziny zastępcze.

- Rozszerzenie ulgi na opiekunów prawnych należy uznać za krok w dobrym kierunku, prowadzący do pełnej realizacji zasady równego traktowania podatników względem prawa. Jednak zasada ta nadal nie jest w tym przypadku w pełni zachowana, ponieważ możliwości skorzystania z ulgi pozbawieni są rodzice zastępczy. Warto podkreślić, że ich wyłączenie z zakresu stosowania ulgi nie znajduje racjonalnego uzasadnienia - podkreśla Grzegorz Gniadek.

Tego samego zdania są także inni eksperci.

- Rozszerzenie ulgi dla rodzin zastępczych jest zasadne - dodaje Barbara Pyzel.

0x01 graphic

Z FORUM WWW.GAZETAPRAWNA.PL

Kto ma dzieci, ten wie, że przed urodzeniem dziecka wydatki są znaczne: łóżeczko, wózek, cała wyprawka plus opieka zdrowotna nad ciężarną. Maciuś

Jak dla Polaków ma być coś korzystne, to się to szybko likwiduje, wprowadzając prawo zbójeckie, by znów coś przywłaszczyć opodatkować, oskładkować... Opolka

Nawet gdy dziecko rodzi się w grudniu, to istnieje i jest członkiem rodziny przez wiele miesięcy wcześniej. Wymaga opieki i diagnostyki medycznej - często nierefundowanej przez NFZ, kobieta często ma trudności w zarobkowaniu - czasami zwolnienie, utrata uznaniowych premii. Prorodzinna

Rozliczanie ulgi na dzieci znacznie się skomplikuje, natomiast efekt w postaci dodatkowych wpływów podatkowych będzie mizerny. Niewiele ma to wspólnego z ideą upraszczania i obniżania podatków. Andrzej

Ewa Matyszewska

ewa.matyszewska@infor.pl

Publication: Gazeta Prawna
Provider:
Grupa Wydawnicza INFOR
Date: June 4, 2008

  1. 0x01 graphic
    0x01 graphic
    Jednolity CIT w Unii podkreśli polskie braki

Konkurencyjny system podatkowy to taki, gdzie oprócz niskich stawek zabezpieczone są warunki prowadzenia działalności gospodarczej. Ujednolicenie podstawy opodatkowania CIT w ramach Unii może unaocznić nam wiele braków naszego systemu.

ROZMOWA

0x01 graphic

Radosław Czarnecki, partner w Accreo Taxand

Fot. Wojciech Górski

Francja zamierza w okresie swojego przewodnictwa w Unii Europejskiej wprowadzić ujednoliconą podstawę CIT. Prace nad tym rozwiązaniem w UE trwają już od dłuższego czasu. Czy to dobry pomysł?

- Ujednolicona podstawa opodatkowania to oczywiście projekt nie nowy, na roboczo dyskutowany w Unii Europejskiej od co najmniej 2001 roku. W pierwotnym zamyśle ma być to opcja dla podatników. Byłoby to ułatwienie dla ponadnarodowych korporacji w administrowaniu podatkami, które dla wszystkich krajów, w których działają obliczałyby jedną podstawę opodatkowania na podstawie jednolitych zasad. Ponadto, ze względu na wyeliminowanie rozliczeń wewnątrzgrupowych przy obliczaniu jednolitej skonsolidowanej podstawy, teoretycznie znacznie zmniejszą się problemy związane z cenami transferowymi oraz podatkami u źródła.

Dlaczego prace trwają tak długo? Czy trudno określić podstawę opodatkowania?

- Sam mechanizm wyliczenia podstawy opodatkowania to najmniejszy problem w tym przedsięwzięciu. Wyjątkowo skomplikowanym zagadnieniem jest klucz alokowania skonsolidowanej podstawy pomiędzy kraje, w których działa dana firma. Innymi słowy, jeśli dochód osiągnięty przez daną firmę we wszystkich krajach wyniesie X, to jak ten X podzielić między poszczególne kraje, czy według liczby pracowników, wartości aktywów czy wartości dodanej? Koncepcyjnie to jest najtrudniejsze, lecz oficjalne dokumenty najmniej temu poświęcają uwagi. Sądzę, że może to przesądzić o niepowodzeniu projektu.

Jakie konsekwencje będzie miało ujednolicenia podstawy opodatkowania CIT w ramach Wspólnoty?

- Wprowadzenie ujednoliconej podstawy opodatkowania pomoże ocenić faktyczną wysokość obciążeń podatkiem dochodowym w poszczególnych krajach.

Pomysł Francuzów wspierają Niemcy. Dlaczego? Czyżby obawiali się konkurencji.

- Dotknęliśmy tu istotnego problemu. Łącznie nominalne obciążenia firm podatkiem dochodowym w Niemczech przekraczają w niektórych gminach 30 proc. I to już po reformie obniżającej znacznie podatki federalne i lokalne. A do tego dochodzą duże koszty pracy. W rezultacie wiele firm niemieckich przerzuca dochody do innych krajów, w tym do Polski. Samo ujednolicenie podstawy opodatkowania, jako że nastąpi wszędzie i będzie opcją dla firm, powinno pozostać bez zasadniczego wpływu na ten trend. Z drugiej strony z logicznego punktu widzenia ujednolicona podstawa opodatkowania jest krokiem w kierunku zbliżania podatków dochodowych.

O inicjatywie najgłośniej mówią kraje mało konkurencyjne, a większy sceptycyzm wyrażają kraje bardziej liberalne. O co zatem tak naprawdę chodzi?

- Warto się zastanowić, czy szczególnie aktywne wspieranie podobnych inicjatyw przez kraje najmniej konkurencyjne podatkowo nie jest zapowiedzią dalszych działań zmierzających do zneutralizowania konkurencji międzynarodowej w tej płaszczyźnie. I niekoniecznie chodzi o tworzenie jednolitych rozwiązań, lecz o wzmaganie wywierania presji na kraje o mniejszych obciążeniach podatkowych. Trzeba pamiętać o szczególnie wyraźnych głosach Niemiec czy Francji protestujących przeciwko niskim stawkom CIT w nowej Europie zaraz po akcesji.

Czy, jeśli uda się wprowadzić jednolitą podstawę opodatkowania CIT w Unii to odczujemy te zmiany w Polsce?

- Samo ujednolicanie podstawy łatwo sprowadzić do kwestii czysto technicznej. Dla polskich podatników ten projekt ma drugorzędne znaczenie. Podatnicy będą mogli łatwo porównać podatki w Polsce i w innych krajach. To jednak nie jest najistotniejsze. Ważnym tematem jest konkurencyjność naszego systemu podatkowego wobec systemów innych krajów UE.

Co zatem Polska powinna zrobić w zakresie podatków, aby stać się krajem konkurencyjnym?

- W skrócie system konkurencyjny to taki, gdzie oprócz w miarę niskich stawek zabezpieczone są przewidywalne warunki prowadzenia działalności gospodarczej. To oznacza konieczność zapewnienia względnej stabilności i przejrzystości przepisów. Bardzo ważna jest oparta na ścisłych procedura praktyka działania administracji - traktowanie podatnika nie jako przedmiotu opodatkowania, lecz jako partnera, bez którego cały system podatkowy nie ma sensu, otwarcie na dialog i informację. Istotne jest, aby system był nowoczesny, dostosowany do logiki współczesnej gospodarki. To wymaga świadomego podporządkowania polityki podatkowej jakiemuś celowi, który tu określamy jako konkurencyjność służącą przyciąganiu przedsiębiorczości, zamiast prowadzenia polityki skupionej na celach doraźnych, jak np. ostatnio proponowane zachęty podatkowe do pracy za granicą (tzw. abolicja).

Rozmawiała EWA MATYSZEWSKA

Publication: Gazeta Małych i Średnich Przedsiębiorstw
Provider:
Top Multimedia
Date: June 1, 2008

  1. 0x01 graphic
    0x01 graphic
    Podatek liniowy

dr Aneta Sokół
mgr Anna Owida Surmacz
Jak podaje literatura przedmiotu, nazwa podatek liniowy powstała z niezbyt trafnego przetłumaczenia tytułu książki dwóch amerykańskich ekonomistów Roberta E. Halla i Alvina Rabuschki "The flat tax", który powinien brzmieć "podatek jednolity".

Podatek liniowy i jednolity to nic innego jak podatek proporcjonalny, na temat którego od wielu lat wypowiadają się najwięksi światowi ekonomiści, m.in. Adam Smith, Jean Baptiste Say czy John Stuart Mill.
Formy opodatkowania Dokonując przeglądu form opodatkowania przedsiębiorstw nie można zapomnieć, że np. podatek dochodowy od osób prawnych ma charakter liniowy. Zróżnicowany zakres opodatkowania, którego problem dotyczy, odnosi się do opodatkowania osób fizycznych,
w tym prowadzących przedsiębiorstwa oraz podatku VAT.
Stąd też
w wielu dyskusjach porusza się temat ujednolicenia podatków w postaci wprowadzenia podatku nazywanego liniowym. W literaturze można odnaleźć wiele argumentów za wprowadzeniem zmian w poruszanej kwestii (mających dotyczyć zastąpienia progresji podatkowej podatkiem liniowym), ale i negujących tego rodzaju pomysły.

W artykule pt. Liniowy, czyli sprawiedliwy Alina Białkowska-Gużyńska wskazuje na zalety wprowadzenia podatku liniowego, do których zalicza to, że:
- po pierwsze jest to podatek tani - tak
w poborze, jak i z punktu widzenia podatnika; ze skomplikowanego systemu podatkowego żyją firmy i doradcy specjalizujący się w ulgach i zwolnieniach podatkowych; ich usługi drogo kosztują;
- po drugie jest to podatek prosty, który nie zakłóca sygnałów płynących z gospodarki, a więc przyczynia się do właściwej alokacji kapitału;
- po trzecie jest bardziej efektywny, gdyż jego ściągalność jest łatwiejsza;
- po czwarte jest sprawiedliwy - im więcej zarabiasz, tym więcej płacisz, ale nie skokowo tylko wprost proporcjonalnie do dochodów. Natomiast zdaniem przeciwników, zastosowanie podatku liniowego jest atrakcyjne czysto teoretycznie, choć zgodne z aktualnymi trendami światowymi.

Podatek liniowy budzi wiele kontrowersji i nie może być dogmatycznie uznany za dobroczynny dla szybkiego rozwoju gospodarczego. Korzyści dla nas Powszechnie uznaje się, że wprowadzenie podatku liniowego ma zlikwidować w Polsce szarą strefę, choć założenie to nie zostało poparte do tej pory realnymi dowodami w tym zakresie. Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że część podmiotów gospodarczych funkcjonujących w szarej strefie będzie istniała zawsze, a jej reakcja na wprowadzenie procentowej stawki liniowej będzie znikoma. Wynika to z faktu, że oficjalne podmioty gospodarcze obciążone niższymi podatkami staną się bardziej konkurencyjne.

Podmioty działające w szarej strefie nie mają więc powodu do zmniejszania swojej konkurencyjności na rynku. Wskazuje się, że w tej kwestii znacznie skuteczniejsze mogłyby okazać się działania mające na celu usprawnienie sposobu egzekwowania podatków, zwiększenie sankcji za prowadzenie nielegalnej działalności oraz lepsze działania aparatu skarbowego. Pamiętajmy, że do działania w szarej strefie przyczyniają się także wysokie składki płacone ZUS-owi.

Zwolennicy wprowadzenia podatku liniowego często odwołują się do przykładu gospodarki amerykańskiej w kontekście dobrze znanej ekonomii krzywej Laffera, zgodnie z którą obniżenie indywidualnych podatków prowadzi do wzrostu ich sumarycznej wielkości dzięki pobudzaniu gospodarczemu. Zwolennicy takiej teorii powołują się na doświadczenia USA w zakresie odnoszonych sukcesów gospodarczych (np. obniżenie bezrobocia), zapoczątkowanych w latach osiemdziesiątych okresem tzw. "reaganomiki", które swoje źródło miały w poważnym obniżeniu opodatkowania dochodów osobistych, chociaż nie odzwierciedlały teorii prezentowanej za pomocą krzywej Laffera. Największym niepowodzeniem był czterokrotny wzrost deficytu budżetowego w Stanach Zjednoczonych w ciągu pierwszych trzech lat prezydentury Reagana. W tym czasie bowiem nastąpił wśród amerykańskiego społeczeństwa najbardziej nierównomierny podział dochodów. Udział w tworzeniu dochodu narodowego 20 proc. najbiedniejszych amerykańskich rodzin zmniejszył się z 5,7 proc. w 1977 r. do 4,3 proc. w 1990 r. Dopiero od połowy lat 90. sukcesywnie zaczęło spadać bezrobocie, a korzyści z obniżenia podatków były widoczne dopiero po piętnastu latach. Należy więc zadać pytanie: czy idąc za przykładem USA, przy obecnym zadłużeniu publicznym stać
Polskę na wprowadzenie podatku liniowego?

Oto pytanie...
Przy obecnym stanie finansów publicznych obniżenie stawek podatkowych gwałtownie zmniejszy wpływy budżetowe. Jednak z punktu widzenia zwolenników wprowadzenia podatku liniowego warto podjąć takie ryzyko, zakładając, że bardziej precyzyjnie i oszczędnie będą wydatkowane środki pieniężne z budżetu państwa i budżetów samorządów terytorialnych oraz funduszy centralnych. To warunkowałoby, jak podkreśla
w swoim artykule Jerzy Ickiewicz, redukcję wszelkiej administracji centralnej i terenowej oraz dublujące się różnego rodzaju instytucje centralne.
Zdaniem Ickiewicza okresowe zmniejszanie wpływów do budżetu zapewne zostałoby także
w części zrekompensowane niższymi wydatkami na zasiłki. Według szacunków ekonomistów wzrost bezrobocia o 1 proc. powoduje wydatki z budżetu w wysokości 1,5 mld zł. Niższe podatki tworzą z reguły popyt, a także w konsekwencji doprowadzają do wzrostu zatrudnienia.

Jak twierdzi Witold Orłowski, w konsekwencji należałoby również zastanowić się m.in. nad wadliwą strukturą wydatków publicznych, gdyż podatki wpływające do budżetu państwa wydatkowane są nie na cele inwestycje, tylko bieżącą konsumpcję. Pieniądze są wydatkowane w sposób nieefektywny, dlatego nawet tam, gdzie jest ich stosunkowo dużo, jakość usług, które obywatel i przedsiębiorca może od własnego państwa uzyskać jest bardzo zła. To powoduje jednoczesne sprzężenie zwrotne o negatywnym wpływie: wzrost wydatków państwa to wysokie podatki - znacznie niższe niż te, które powinny obowiązywać, aby Polska była atrakcyjnym krajem do inwestowania i prowadzenia legalnej działalności. Zasadne jest stwierdzenie, że poprawa polskiego sektora finansów publicznych powinna położyć kres tym zjawiskom, a w ślad za tym powinno iść zwiększenie sprawności działań systemu podatkowego, tworząc go prostszym i bardziej przyjaznym.

Warto podkreślić, że koszty reformy poniosłoby 95 proc. społeczeństwa, które do tej pory znajdowało się w pierwszym progu podatkowym, przy założeniu wprowadzenia 18-proc. podatku liniowego. Zdaniem ekonomistów propozycja podwyższenia kwoty wolnej od podatku nie spowodowałaby obniżki podatku efektywnego. Zatem progresywny system podatkowy ma swoje uzasadnienie, gdyż dochody ukształtowane w wyniku pierwotnych mechanizmów rynkowych są nadmiernie zróżnicowane, a ich korekta jest niezbędna ze względów społeczno-politycznych.
Powyższe teoretyczne rozważania zostaną poddane weryfikacji
w wyniku przeprowadzonych badań dotyczących kwestii wprowadzenia podatku linowego w Polsce.
Dokonana przez Annę Krajewską i Stanisława Krajewskiego, ekonomistów z Uniwersytetu Łódzkiego, analiza z prezentowanego zakresu nie potwierdza oczekiwań zwolenników dotyczących wprowadzenia podatku liniowego
w Polsce. Zdaniem ekonomistów podatek liniowy nie jest równoznaczny ze zmniejszeniem fiskalizmu oraz nie prowadzi automatycznie do pobudzenia wzrostu gospodarczego. Powyższe stwierdzenie argumentują przytaczając następujące wyniki swoich badań:
- porównanie wyników transformacji gospodarek
w krajach nadbałtyckich i Grupy Wyszehradzkiej przekonuje, że wprowadzenie podatku liniowego nie zmniejsza szarej strefy (wskaźnik szarej strefy w tych krajach w połowie lat 90. był wyższy; Estonia - 24,6 proc., Litwa - 30,2 proc., Łotwa - 32,6 proc.);
- wyraźną konsekwencją wprowadzenia tego podatku był wzrost zróżnicowania dochodów;
- doświadczenia krajów nadbałtyckich sugerują, że wysokiego tempa wzrostu gospodarczego
w tych państwach należy upatrywać w konsekwentnie rozwijanym systemie ulg podatkowych, który stymulował inwestycje, napływ kapitału zagranicznego i podejmowanie działalności w strefach specjalnych. Analitycy z Uniwersytetu Łódzkiego wskazują, że interesujące są rozwiązania podatkowe wprowadzone w 2000 r., dotyczą ce zwolnienia z podatku zysku, pozostające w przedsiębiorstwie (nie podzielonego);
- ponadto nie ma żadnej gwarancji, że dochody "wyzwolone" dzięki obniżeniu stopy podatkowej zostaną przeznaczone na inwestycje tworzące nowe miejsca pracy. Niska rentowność przedsiębiorstw i ryzyko związane z działalnością innowacyjną nie zachęcają bowiem do lokowania oszczędności
w działalność gospodarczą, a ewentualne oszczędności mogą być skierowane na zakup wysoko oprocentowanych obligacji państwowych lub luksusową konsumpcję.

Podsumowując...
Na potwierdzenie wyżej zaprezentowanych wyników badań przytoczę opinię Europejskiego Banku Centralnego na temat podatku liniowego, którą opublikowano
w Biuletynie Miesięcznym EBC. Autorzy prezentują niezwykle powściągliwy pogląd dotyczący wyżej prezentowanych kwestii. (...) Jeśli idzie o bodźce do pracy, inwestowania i wprowadzania innowacji, badania empiryczne przeprowadzone w odniesieniu do krajów bałtyckich, Gruzji, Rumunii, Rosji, Słowacji i Ukrainy nie przyniosły jednoznacznych dowodów na to, że wprowadzenie podatku rzeczywiście przyniosło oczekiwane korzyści (...). Natomiast pogląd na temat podatku liniowego, uznawanego jako prosty i łatwy w obsłudze, zdaniem przedstawicieli EB
- to tylko półprawda, ponieważ (...) rezultaty badań wskazują na fakt, iż złożoność systemu podatkowego niekoniecznie wynika z progresywnych stawek podatkowych, lecz raczej z definicji podstawy opodatkowania i możliwości uzyskania zwolnień podatkowych (...).

Reasumując, działania dotyczące tylko i wyłącznie poprawy polityki podatkowej dla rozwoju sektora przedsiębiorstw nie dadzą pożądanych skutków w postaci zwiększonego ożywienia gospodarczego wywołanego efektem skali. Weryfikacji należy poddać działania dotyczące całej polityki ekonomicznej Polski. Można stwierdzić, a jednocześnie zapytać: Czy istnieje na tyle idealne rozwiązanie makroekonomicznych działań, które zweryfikowałoby i wyprowadziłoby gospodarkę polską ze stagnacji gospodarczej, prowadząc wprost do intensywnego rozkwitu? Znając historię gospodarczą świata i poszczególnych państw, których stan rozwoju gospodarczego jest na poziomie bardzo wysokim, zauważono, że poszczególne kraje stosowały różne metody rozwiązywania problemów makroekonomicznego rozwoju. Aczkolwiek od decydentów naszego kraju zależy, czy skorzystamy z wypracowanych metod rozwiązywania tego rodzaju problemów czy też będziemy dążyć do stworzenia własnej strategii działań makroekonomicznych. Należy pamiętać, że Polska gospodarka i mechanizmy jakie w niej zostały uruchomione wraz z wprowadzeniem gospodarki rynkowej ma własną specyfikę rozwoju i nie zawsze wzorce zachodnioeuropejskie czy też światowe mogą mieć zastosowanie na gruncie gospodarki polskiej.

Autorki reprezentują
Katedrę Ekonomiki Przedsiębiorstw
Wydział Zarządzania i Ekonomiki Usług
Uniwersytet Szczeciński

Publication: Gazeta Prawna
Provider:
Grupa Wydawnicza INFOR
Date: May 29, 2008

  1. 0x01 graphic
    0x01 graphic
    Podatnicy chcieliby niższych stawek

Wymarzony system podatkowy Polaków to trójstopniowa skala podatkowa ze stawkami 11, 17 i 24 proc.

W Polsce od początków funkcjonowania ustawy o PIT obowiązuje skala z trzema stawkami. Dziś wynoszą one 19, 30 i 40 proc. W przyszłym roku stawki te zmaleją do 18 i 32 proc.

W istocie stawki te są jednak dużo niższe. Skala podatkowa ma charakter progresywny. To oznacza, że osoba z drugiego przedziału skali wcale nie płaci podatku według stawki 30 proc., ale wypadkowej stawek 19 i 30 proc. Osoba taka do pewnego momentu płaci podatek według niższej stawki. Dopiero po przekroczeniu pewnego progu dochodów, od nadwyżki zaczyna oddawać fiskusowi większą część swoich zarobków.

Efekt ten występuje także w pierwszym przedziale skali, z uwagi na stosowanie kwoty zmniejszającej podatek. Wszystko to sprawia, że nominalna stawka (taka, która rzeczywiście jest stosowana) jest niższa.

W rozliczeniu za rok 2006 (dane za rok ubiegły będą znane dopiero jesienią) nominalne stawki podatku wyniosły odpowiednio 15, 12 proc. dla pierwszego przedziału skali podatkowej (dochody do 37 024 zł), 20,44 proc. dla drugiego przedziału (dochody powyżej 37 024 zł, niższe jednak niż 74 048 zł) i 30,46 proc. dla przedziału trzeciego (dochody powyżej 74 048 zł).

Stawki efektywne (rzeczywiście płacone) są jeszcze niższe. Jeśli uwzględnić odliczenia składek ZUS i składki zdrowotnej, to okaże się, że stawki te wynosiły odpowiednio: dla pierwszego przedziału - 7,26 proc., dla drugiego - 12,35 proc. i dla trzeciego - 21,97 proc. Jednak z punktu widzenia budżetu przeciętnego podatnika większe znaczenia ma wysokość stawki nominalnej. Składki, mimo że można je odliczyć, trzeba zapłacić.

Marek Kutarba

marek.kutarba@infor.pl

Publication: Gazeta Prawna
Provider:
Grupa Wydawnicza INFOR
Date: May 29, 2008

  1. 0x01 graphic
    0x01 graphic
    Podatek liniowy ma mniej zwolenników

Polscy podatnicy popierają progresję PIT wraz z ulgami podatkowymi

Prawie 90 proc. osób twierdzi, że system podatkowy jest skomplikowany i niesprawiedliwy

Podatnicy są niezadowoleni z wykorzystywania środków z podatków przez państwo

SONDAŻ

Polacy preferują progresywny system podatku dochodowego od osób fizycznych. Twierdzą, że osoby zarabiające najwięcej powinny oddawać fiskusowi najwyższe podatki. W konsekwencji spada liczba zwolenników podatku liniowego, zwłaszcza wśród osób starszych. Takie wnioski płyną z trzeciego ogólnopolskiego badania Portret polskiego podatnika Gazety Prawnej, PBS DGA i firmy Ernst & Young.

Niezmiennie od trzech lat największy procent przeciwników podatku liniowego można znaleźć wśród osób powyżej 59 roku życia, zwolenników zaś - wśród osób z wykształceniem wyższym i mieszkańców dużych miast.

Na razie jednak podatnicy mogą spać spokojnie. Podatek liniowy nie zostanie szybko wprowadzony. W wywiadzie dla GP minister finansów Jacek Rostowski twierdził co prawda, że sam chętnie liniowy PIT wprowadziłby jak najszybciej. Jednak biorąc pod uwagę realia, o jego wprowadzeniu można myśleć dopiero od 2010 roku. Pojawia się tu pytanie, jak liniowy PIT będzie wyglądał?

Tego, niestety, Ministerstwo Finansów jeszcze nie wie. Trwają prace nad formą podatku liniowego, a dokładnie nad tym, czy będzie to jedna stawka podatkowa i na tym koniec, czy raczej jedna stawka z jakimiś ulgami podatkowymi. Najczęściej mówi się o tzw. prorodzinnym podatku liniowym, czyli takim, który zachowałby ulgi prorodzinne. Gdyby został przyjęty drugi wariant, trudno będzie mówić o podatku liniowym. Trzeba jednak podkreślić, że ulgi podatkowe są popierane przez ponad 90 proc. podatników. W 2007 roku z odliczeń dokonało 31 proc. osób. W 2008 roku było to już 48 proc. Wzrost osób korzystających z ulg może być związany z wprowadzeniem od 1 stycznia 2007 r. ulgi z tytułu wychowywania dzieci. Z danych urzędów skarbowych zebranych przez Gazetę Prawną wynika, że ulga prorodzinna to najpopularniejsza forma odliczeń, wykorzystywana przez podatników w rozliczeniu za 2007 rok. Co więcej, większość osób chciałaby rozszerzenia zwolnień podatkowych, co oznacza, że typowy podatek liniowy z jedną stawką bez żadnych ulg będzie trudny do wprowadzenia. Taka tendencja wśród podatników nie dziwi. Korzystanie z ulg podatkowych przyczynia się również do zmniejszenia zobowiązań podatkowych. A każdy przecież chce oddawać do kasy państwa jak najmniej.

PIT dla najbogatszych

W zeszłorocznej edycji badania większość respondentów pytanych o wysokość podatku efektywnego, który powinny płacić osoby zarabiające miesięcznie odpowiednio 2 tys. zł, 5 tys. zł i 10 tys. zł brutto, była zdania, że we wszystkich przypadkach osoby te powinny przekazywać na rzecz państwa mniej niż do tej pory. Odsetek wyrażających poparcie dla obniżenia obciążeń podatkowych spadał jednak w miarę wzrostu rozpatrywanego poziomu dochodów. Obecnie różnica między procentem respondentów skłonnych zmniejszyć podatki najwięcej i najmniej zarabiającym jeszcze się zwiększyła (do 22 proc.). Wzrósł także odsetek badanych, zdaniem których ludzie zarabiający 10 tys. zł miesięcznie oddawać powinni więcej niż obecnie (z 20 proc. do 26 proc.).

Ocena systemu

Od trzech lat wśród osób biorących udział w sondażu przeważa jedna opinia: system podatkowy jest skomplikowany i niesprawiedliwy. Takie postrzeganie polskich podatków wynika m.in. z wysokości obciążeń podatkowych. Jak już podałam, podatnicy opowiadają się za wyższym opodatkowaniem osób zarabiających najwięcej. To z kolei przekłada się na sprawiedliwość systemu.

W Polsce powszechne jest przekonanie, że sprawiedliwy to taki system, w którym funkcjonuje zasada: zarabiasz więcej, oddaj więcej fiskusowi. Można nawet posunąć się do twierdzenia, że niewiele osób byłoby skłonnych zgodzić się na podatek liniowy i uproszczenie systemu podatkowego właśnie ze względu na takie rozumienie tego, co w podatkach jest sprawiedliwe.

Trzeba jednak podkreślić, że jest też całkiem spory odsetek osób, które system podatkowy postrzegają, jako prosty, a nawet bardzo prosty. Stanowią oni 20 proc. badanych. Zapewne spora grupa osób w tej grupie to prawnicy, doradcy podatkowi lub osoby na co dzień zajmujące się prawem podatkowym.

Wracając do sprawiedliwości podatków, również trzeba zauważyć, że i tu można znaleźć osoby, które postrzegają nasz system jako raczej sprawiedliwy lub zdecydowanie sprawiedliwy. Takich osób jest 17 proc. Co jednak najciekawsze, to to, że aż 11 proc. badanych nie ma w tym zakresie zdania.

Wydawanie pieniędzy

Na koniec zestawienie obrazujące podatki a finansowanie z budżetu państwa. Niestety, w tym zakresie wyniki nie są dobre. Ponad 70 proc. osób jest niezadowolonych ze sposobu wydawania przez państwo środków pochodzących z podatków. Tylko 18 proc. jest zadowolonych.

Ciekawe zestawienie dotyczy rozwiązań, które podatnicy uważają za korzystne dla siebie. Większość ankietowanych, bo aż 34 proc. osób, nie chce żadnych zmian w podatkach.

To może być skutkiem ciągłych zmian przepisów podatkowych i normalnego zmęczenia podatników ciągłym ich śledzeniem. 32 proc. popiera obniżanie stawek podatkowych i wprowadzenie częściowej odpłatności usług.

Co ważne, aż 15 proc. podatników chciałoby podwyższenia stawek podatkowych i jednoczesnej poprawy jakości usług. Aż 19 proc. osób nie ma w tej kwestii zdania.

0x01 graphic

Aż 68 proc. osób opowiada się za progresją PIT i obciążaniem najwyższymi podatkami osób zarabiających najwięcej. To efekt poczucia niesprawiedliwości w obciążeniach podatkowych

0x01 graphic

Ponad 80 proc. podatników twierdzi, że system podatkowy jest skomplikowany, a wysokość podatków niesprawiedliwa. To może być skutek częstych zmian przepisów

0x01 graphic

Większość badanych jest niezadowolona z tego, jak pieniądze z podatków są wydawane przez państwo. Wynika to z tego, że często podatnicy nie wiedzą, na co ich pieniądze są przeznaczone

0x01 graphic

Polacy gotowi są oddawać do budżetu po opłaceniu składek ZUS odpowiednio 11, 17 i 24 proc. Tymczasem w 2006 roku oddali: 14,82 proc., 19,51 proc. i 28,95 proc.

Ważne!

Mimo że większość Polaków uważa system podatkowy za zbyt skomplikowany i niesprawiedliwy, poprawia się wizerunek urzędów skarbowych. Coraz mniej osób obawia się kontaktów z przedstawicielami fiskusa. Podatnicy lepiej znają swoje prawa i obowiązki, a także procedurę podatkową

O SONDAŻU

Badanie zostało zrealizowane przez PBS DGA, 9-11 maja 2008 r. na ogólnopolskiej reprezentatywnej 1077-osobowej próbie Polaków, którzy ukończyli 15. rok życia. Badanie przeprowadzone zostało w technice CAPI (Computer Assisted Personal Interview), czyli bezpośredniego wywiadu kwestionariuszowego wspomaganego komputerowo, w ramach badania Omnibus realizowanego co dwa tygodnie przez PBS DGA. Przy zrealizowanej liczbie wywiadów błąd oszacowania wynosi +/-3 proc., co oznacza, że wyniki uzyskane w wylosowanej próbie respondentów nie różnią się o więcej niż 3 proc. od danych dla całej badanej populacji. Zakłada się przy tym 95-proc. poziom ufności.

Badanie stanowi kontynuację sondaży zrealizowanych w maju 2006 i 2007 r. w oparciu o tę samą metodologię i technikę badawczą na ogólnopolskich reprezentatywnych próbach Polaków, którzy ukończyli 15. rok życia.

18i 32 proc. będą wynosić od 2009 roku stawki PIT

Ewa Matyszewska

ewa.matyszewska@infor.pl

OPINIA

0x01 graphic

JACEK KĘDZIOR

partner Ernst & Young

Badanie pokazuje, że 72 proc. respondentów uważa, że system podatkowy nie jest sprawiedliwy. Równocześnie 71 proc. badanych uważa polski system podatkowy za skomplikowany. Zwróćmy uwagę, że skomplikowana legislacja podatkowa może wpływać, (i na pewno wpływa) na poczucie niesprawiedliwości. Niemniej jednak 94 proc. biorących udział w ankiecie uważa, że ulgi podatkowe są potrzebne, mimo że mogą być postrzegane jako główny powód skomplikowania systemu podatkowego lub przyczynę niesprawiedliwego różnicowania podatników. Dodatkowo zdecydowana większość respondentów opowiada się za jedną stawką podatkową. Biorąc to pod uwagę, pogląd o niesprawiedliwości systemu podatkowego wiązać należy zatem z efektywnym opodatkowaniem. Badani chcieliby bowiem, aby osoby o niższych dochodach płaciły niższe podatki, a osoby o wyższych dochodach - wyższe niż obecnie.

Publication: Gazeta Prawna
Provider:
Grupa Wydawnicza INFOR
Date: May 28, 2008

  1. 0x01 graphic
    0x01 graphic
    System ulg podatkowych powinien być poszerzany

Podatnicy w zeznaniach podatkowych chętnie korzystają z ulg i zwolnień

Dzięki odliczeniom prawie 70 proc. osób otrzyma zwrot podatku z urzędu skarbowego

Niemal 80 proc. podatników wypełnia zeznania samodzielnie lub przy pomocy rodziny

SONDAŻ

Polacy coraz częściej samodzielnie rozliczają się z urzędem skarbowym. Lepiej oceniają również pracę urzędników i w mniejszym stopniu niż kiedyś obawiają się kontaktów z fiskusem. Takie wnioski płyną z trzeciego ogólnopolskiego badania Portret polskiego podatnika Gazety Prawnej, PBS DGA i firmy Ernst & Young.

Z przeprowadzonego sondażu wynika, że ponad 90 proc. badanych uważa, że ulgi podatkowe są potrzebne. Podatnicy wskazują na potrzebę wprowadzenia lub utrzymania ulg związanych z: rehabilitacją i zakupem leków, remontami i budowami, edukacją, rodziną, internetem. Pozytywnie oceniane są także darowizny i ulgi inwestycyjne.

Co ważne, Polacy nie dość, że ulgi podatkowe popierają, to dodatkowo chętnie z nich korzystają. W 2007 roku odliczeń dokonało 31 proc. osób. W 2008 roku było to już 48 proc. Wzrost liczby osób korzystających z ulg może być związany z wprowadzeniem od 1 stycznia 2007 r. ulgi z tytułu wychowywania dzieci. Z danych urzędów skarbowych zebranych przez Gazetę Prawną wynika, że ulga prorodzinna to najpopularniejsza forma odliczeń wykorzystywana przez podatników w rozliczeniu za 2007 rok.

Korzystanie z ulg podatkowych przyczynia się również do zmniejszenia zobowiązań podatkowych. Świadczą o tym liczby z naszego sondażu. W 2007 roku 56 proc. badanych deklarowało, że oczekuje na zwrot podatku. W 2008 roku jest to już 67 proc. podatników, czyli około 16 milionów osób.

Rozliczenie roczne

Polacy coraz chętniej i częściej sami dokonują rozliczeń podatkowych. W sumie 76 proc. osób w 2008 roku wypełniało swoje zeznanie samodzielnie lub z pomocą rodziny i znajomych. Zaledwie 17 proc. podatników opłaciło w tym celu specjalistę. Takie dane są potwierdzeniem, że wypełnienie PIT jest dla Polaków coraz prostsze. Wynika to zapewne z lepszej znajomości prawa, a także powszechnie dostępnych programów komputerowych, które praktycznie same dokonują obliczeń. Podatnik ogranicza się do wpisania odpowiednich danych we właściwe rubryki. Reszty dokonuje za niego program komputerowy.

Kontakt z urzędem

Podobnie jak w poprzednich badaniach większość Polaków uznaje system podatkowy za zbyt skomplikowany i niesprawiedliwy. Jednak znacznie poprawił się wizerunek urzędów skarbowych. Wciąż zasadniczo postrzegane są jako posiadające nadmierną możliwość kontroli podatników i swobodę interpretowania przepisów. Jednak respondenci rzadziej jednak niż w 2007 i 2006 roku deklarowali, że odczuwają obawę przed kontaktami z urzędem skarbowym (34 proc. w porównaniu z 42 proc. w latach ubiegłych).

Tu warto podkreślić, że na lepszą poprawę wizerunku fiskusa wśród podatników od kilku już lat pracują sami urzędnicy. Najbardziej jest to widoczne podczas akcji rozliczeń rocznych PIT. W tym okresie urzędnicy organizują dodatkowe dyżury, punkty konsultacyjne, podpowiadają, jak wypełnić zeznania. Dużą popularnością cieszą się także organizowane corocznie w ostatnich dniach kwietnia dni otwarte w urzędach skarbowych. Trzeba też przyznać, że od sześciu lat urzędy w całej Polsce walczą o tytuł urzędu przyjaznego przedsiębiorcy. Na takie miano muszą pracować cały rok. Na wizerunku urzędów nie położyła się cieniem prowadzona w tym roku w czasie rozliczania PIT akcja protestacyjna związana z żądaniami płacowymi pracowników fiskusa.

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

O SONDAŻU

Badanie zostało zrealizowane przez PBS DGA, 9-11 maja 2008 r. na ogólnopolskiej, reprezentatywnej 1077-osobowej próbie Polaków, którzy ukończyli 15. rok życia. Badanie przeprowadzone zostało w technice CAPI (Computer Assisted Personal Interview), czyli bezpośredniego wywiadu kwestionariuszowego wspomaganego komputerowo, w ramach badania Omnibus realizowanego co dwa tygodnie przez PBS DGA. Przy zrealizowanej liczbie wywiadów błąd oszacowania wynosi +/-3 proc., co oznacza, że wyniki uzyskane w wylosowanej próbie respondentów nie różnią się o więcej niż 3 proc. od danych dla całej badanej populacji. Zakłada się przy tym 95-proc. poziom ufności.

Badanie stanowi kontynuację sondaży zrealizowanych w maju 2006 r. i 2007 r. w oparciu o tę samą metodologię i technikę badawczą na ogólnopolskich reprezentatywnych próbach Polaków, którzy ukończyli 15. rok życia.

Ewa Matyszewska

ewa.matyszewska@infor.pl

OPINIE

0x01 graphic

WIRGINIA AKSZTEJN, PBS DGA

Lepiej myślimy o urzędach skarbowych

W tym roku po raz trzeci zbadaliśmy opinie Polaków związane z systemem podatkowym. Coroczna powtarzalność badania umożliwia prześledzenie zmian postaw i zachowań na przestrzeni lat, a także wyodrębnienie ewentualnych trendów. Przystępując do analizy wyników bieżącej edycji badania, warto podkreślić zmianę, która zaszła w systemie podatkowym. Z ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych wykreślono ulgę odsetkową oraz niezbyt popularną ulgę na pomoc domową. Podatnicy otrzymali jednak możliwość odliczeń z tytułu wychowywania dzieci i - jak sądzić można na podstawie wyników badania - chętnie z niej skorzystali. Podczas gdy w rozliczeniu za rok 2006 z ulg podatkowych skorzystał mniej więcej co trzeci respondent, w tym roku - zdecydowała się na to niemal połowa badanych. Ze względu na charakter ulgi nie dziwi fakt, że odsetek korzystających z odliczeń szczególnie wzrósł wśród osób z przedziałów wiekowych 25-39 lat oraz 40-59 lat.

Jeśli chodzi o preferowany system podatkowy, większość Polaków wciąż opowiada się za różnicowaniem stawek podatkowych w zależności od osiąganych przychodów.

W zeszłorocznej edycji badania większość respondentów pytanych o wysokość podatku efektywnego, który powinny płacić osoby zarabiające miesięcznie odpowiednio 2 tys. zł, 5 tys. zł i 10 tys. zł brutto, była zdania, że we wszystkich przypadkach osoby te powinny przekazywać na rzecz państwa mniej niż do tej pory. Odsetek wyrażających poparcie dla obniżenia obciążeń podatkowych spadał jednak w miarę wzrostu rozpatrywanego poziomu dochodów. Obecnie różnica między procentem respondentów skłonnych zmniejszyć podatki najwięcej i najmniej zarabiającym jeszcze się zwiększyła (do 22 punktów procentowych). Wzrósł także odsetek badanych, zdaniem których ludzie zarabiający 10 tys. zł miesięcznie oddawać powinni więcej niż obecnie (z 20 proc. do 26 proc.).

Choć podobnie jak w poprzednich falach badania większość Polaków uznaje system podatkowy za zbyt skomplikowany i niesprawiedliwy, poprawia się wizerunek urzędów skarbowych. Wciąż zasadniczo postrzegane są jako posiadające nadmierną możliwość kontroli podatników i swobodę interpretowania przepisów. Respondenci rzadziej jednak niż w 2007 i 2006 roku deklarowali, że odczuwają obawę przed kontaktami z urzędem skarbowym (34 proc. w porównaniu z 42 proc. w latach ubiegłych). Drugi rok z rzędu utrzymuje się również wyższy niż w 2006 roku odsetek badanych, dla których procedury i zasady działania urzędu skarbowego są jasne (obecnie 32 proc.).

0x01 graphic

JACEK KĘDZIOR

partner Ernst & Young

Wyłaniający się z badania obraz urzędów skarbowych wymaga zastanowienia. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę, że coraz mniej osób odczuwa obawę przed kontaktem z urzędami skarbowymi. W mojej ocenie spowodowane jest to z jednej strony rosnącym profesjonalizmem urzędników administracji skarbowej, a z drugiej lepszą znajomością swoich praw przez podatników. Na dość wysokim poziomie (57 proc.) utrzymuje się przekonanie badanych, że można liczyć na pomoc urzędników w załatwieniu sprawy. Ocena ta naturalnie zawsze mogłaby być lepsza, co nie zmienia faktu, że stanowi ona wyraz uznania dla działalności pracowników urzędów. Prawdopodobnie respondenci mieli tu na uwadze bieżące kontakty z urzędem, gdyż tam, gdzie mamy do czynienia z interpretacją przepisów, to głos badanych jest zdecydowanie krytyczny. Zdaniem 74 proc. badanych urząd skarbowy dokonuje interpretacji przepisów na własną korzyść i chociaż trudno oczekiwać zdecydowanie odwrotnego rezultatu, to taka jednoznacznie negatywna opinia podatników powinna być przyczynkiem do refleksji osób nadzorujących administrację skarbową.

0x01 graphic

MICHAŁ GRZYBOWSKI

doradca podatkowy, menedżer w Ernst & Young

Pomimo stosunkowo ograniczonego katalogu ulg podatkowych blisko połowa ankietowanych skorzystała z odliczeń podatkowych w ramach rozliczenia za rok 2007. Jest to o 1/3 więcej niż w poprzednim roku podatkowym. Wydaje się, że jest to zasługą ulgi z tytułu wychowywania dzieci obowiązującej od końca 2006 roku. Warto zauważyć, że w ogólnej opinii respondentów ulgi podatkowe są potrzebne. Wskazane jest również poszerzenie ich zakresu. Jednocześnie prawie 3/4 podatników nie jest zadowolonych ze sposobu wykorzystania przez państwo pieniędzy uzyskiwanych z podatków. Te dwie opinie prowadzą do wniosku, że podatki w Polsce powinny, w większym niż dotychczas stopniu, pełnić funkcję motywacyjną. Respondenci badania akceptują bowiem progresywną skalę podatkową przewidującą relatywnie wysokie nominalne stawki podatkowe. Równocześnie jednak oczekują, że efektywne obciążenie podatkowe może być zmniejszone poprzez istnienie ulg stymulujących ich do określonych działań. Takimi działaniami mogą być rozpoczęcie działalności gospodarczej czy też inwestycje budowlano-remontowe oraz edukacyjne.

Publication: Rzeczpospolita
Provider:
Presspublica
Date: May 8, 2008

  1. 0x01 graphic
    0x01 graphic
    Targi o podatek liniowy



Przy jednej stawce PIT wpŁywy z podatków spadnĄ o 11 12 mld zŁ.
W zamian rząd obiecuje opozycji, że zmniejszą się koszty utrzymania urzędników skarbówki

Elżbieta Glapiak

Rodzinny podatek liniowy, który chce wprowadzić koalicja, to 17-proc. podatek z kwotą wolną od podatku, ulgą na każde dziecko i możliwością wspólnego rozliczania się małżonków. Opozycja odpowiada, że taki model będzie w praktyce obowiązywał od przyszłego roku, rząd nie proponuje więc nic nowego.

Donald Tusk poinformował po wtorkowym posiedzeniu rządu, że PSL zgodziło się na wprowadzenie rodzinnego podatku liniowego. Jeśli opozycja także wyrazi zgodę, to w ciągu miesiąca zostanie przygotowana odpowiednia ustawa. Szczegółów nie podał. Jednocześnie Marek Sawicki w wywiadzie dla Sygnałów dnia zdradził, że wprowadzenie podatku liniowego to dobry moment, żeby najmniej zarabiającym podnieść znacząco kwotę wolną od podatku. Prawdopodobnie to jest więc cena zgody PSL na podatek liniowy.Tyle tylko, że podnosząc kwotę wolną, trzeba to zrobić dla wszystkich podatników. W przeciwnym razie zostanie naruszona zasada równości obywateli.

Rząd ma mało czasu, aby przekonać opozycję do swej koncepcji, tym bardziej że niezmiennie powtarza ona swoje nie dla podatku liniowego. To byłoby korzystne tylko dla wąskiej grupy osób mówi Aleksandra Natalli-Świat z PiS. Anita Błochowiak z lewicy dodaje, że jej klub może się zgodzić na niższą stawkę dla biedniejszych Polaków, ale przy zachowaniu drugiej wyższej. Dlaczego mamy znacząco obniżać podatki dla najbogatszych? pyta.

Jakub Szulc z PO wyjaśnia, że nie chodzi tu o sprawiedliwość społeczną, ale o uproszczenie systemu. Wprowadzenie jednej stawki podatku na poziomie 17 proc. pozbawi budżet 11 12 mld zł, ale w zamian dostaniemy prostszy system i możliwość zmniejszenia zastępów urzędników, którzy dziś kontrolują tę machinę zapewnia.

Tymczasem politycy opozycji przypominają, że od stycznia 2009 r. mają obowiązywać dwie stawki podatkowe 18 i 32 proc. z kwotą wolną na poziomie 556 zł i progiem sięgającym 85 tys. zł. Podkreślają, że niższą stawkę będzie płacić 97 proc. podatników, więc de facto w kraju będzie obowiązywać podatek liniowy.

Zdaniem ekonomistów wprowadzenie podatku liniowego jest mało realne. Co chwilę pojawiają się wypowiedzi dotyczące wprowadzenia podatku liniowego, ale bez przemyślanej koncepcji, dlatego nie bardzo wierzę, że ktoś w rządzie poważnie dziś myśli o realizacji tych zapowiedzi mówi Mirosław Gronicki, były minister finansów.

Jedna stawka PIT obowiązuje w większości państw regionu. Rząd proponuje, by wynosiła ona w Polsce 17 procent.

Gospodarkę uzdrowi kompleksowa zmiana w podatkach

Przemysław Jakub Hinc, doradca podatkowy członek zarządu PJH Doradztwo Gospodarcze

Rz: Rząd zapowiada wprowadzenie rodzinnego podatku liniowego ze stawką 17 proc. Czy dla Polaków oznacza to rewolucję?

Przemysław Jakub Hinc: To dobra wiadomość, jednak faktyczne korzyści podatnicy odnieśliby w przypadku uproszczenia całego systemu podatkowego. Chodzi m.in. o CIT, VAT, opłaty skarbowe czy podatek od spadków i darowizn.

Opozycja twierdzi, że to nic nowego, bo od stycznia 2009 r. dla 97 proc. Polaków zostanie wprowadzony podatek liniowy.

To prawda, jednak najwyższe podatki płacą najbardziej aktywni i kreatywni ludzie, którzy często redukują swoje zaangażowanie w obawie o to, aby podatki nie pochłonęły ich wysiłku i trudu. To właśnie osoby, które zapłacą najwyższe podatki, aktywnie działają na rynku i tworzą nowe miejsca pracy.

Podobno niektóre kraje, gdzie obowiązuje podatek liniowy, myślą o wycofaniu się z niego, bo nie spełnił oczekiwań?

Podatek liniowy nie jest receptą na rozwiązanie wszystkich problemów. Zwłaszcza podatek od dochodów z działalności gospodarczej musi być poparty rozsądnym programem wspierającym rozwój i innowacyjność przedsiębiorstw. Na przykład w postaci ulg i zwolnień podatkowych dla inwestujących w nowe technologie. Inaczej rzeczywiście zostanie tylko płaskim podatkiem od wszystkich podatników.

Co dla gospodarki oznacza utrzymywanie skali progresywnej lub jej zamianę na podatek płaski?

Sama zmiana podatku progresywnego na płaski bez radykalnego uproszczenia systemu podatkowego oraz bez włączenia do tego systemu grup społecznych dotychczas wyłączonych z tego systemu, jak choćby rolników, będzie miała charakter wyłącznie kosmetyczny i nie należy się spodziewać tylko z tego powodu nadmiernie korzystnego wpływu na gospodarkę.

rozmawiała Elżbieta Glapiak






0x01 graphic

Publication: Wprost
Provider:
Agencja Wydawniczo - Reklamowa Wprost
Date: May 4, 2008

  1. 0x01 graphic
    0x01 graphic
    Pasożyty podatkowe

Sześć milionów dorosłych Polaków nie płaci podatków

Nasz
system podatkowy ma tyle dziur, że przepada w nich jedna czwarta dochodów z PIT i CIT oraz jedna trzecia dochodów z VAT. Fiskusowi zapłacimy w tym roku ponad 250 mld zł. Oznacza to, że dochody statystycznej rodziny zostaną uszczuplone o mniej więcej 20 tys. zł. Ta średnia mogłaby być o jedną trzecią niższa, gdyby podatki w Polsce były powszechne. Niestety, wielka grupa Polaków podatków nie płaci. Ci, którzy do 30 kwietnia rozliczyli się z fiskusem, są więc swego rodzaju jeleniami. Utrzymują bowiem nie tylko państwo, ale też podatkowych pasożytów.
Bezpodatkowcy
Podatek dochodowy rozliczają
w Polsce 24 mln obywateli, a uprawnionych do głosowania jest ponad 30 mln Polaków. A zatem w kraju nad Wisłą żyje ponad 6 mln osób, które korzystają z najważniejszego prawa, a nie są objęte najbardziej podstawowym obowiązkiem. Sześć milionów to liczba dorosłych mieszkańców takich krajów, jak Czechy czy Węgry.
Wśród tych sześciu milionów część stanowią ci, którzy nie osiągają dochodów. Bezdomni, bezrobotni czy ucząca się młodzież. Z wymienionych - tak naprawdę - tylko ci, którzy żyją na marginesie społecznym, nie zarabiają. Większość bezrobotnych i studentów pracuje na czarno, chwaląc sobie tę sytuację, bo równocześnie korzystają ze świadczeń społecznych i nieopodatkowanych dochodów.
Do „bezpodatkowców" należą
w Polsce także współwłaściciele 2,58 mln gospodarstw indywidualnych. Ta grupa społeczna jest w Polsce wyłączona z obowiązku podatkowego „na mocy definicji". Mocą definicji narzuconej przez Polskie Stronnictwo Ludowe jest bardzo biedna i gdyby ją opodatkować, przestałaby głosować na polityków spod znaku zielonej koniczynki. Prawda jest jednak taka, że już w 2006 r. przeciętne dochody na osobę w rodzinach rolników (687,75 zł) były o 10 proc. wyższe niż w rodzinach robotniczych (622,73 zł). A należy dodać, że w 2007 r. statystyczny rolnik otrzymał do tego 6,6 tys. zł unijnych dotacji (do 2012 r. ta grupa dostanie jeszcze 17,2 mld euro, czyli ponad 50 mld zł). Trzeba też zauważyć, że - przy niezmniejszonych zbiorach - rolnik w 2007 r. otrzymał za zboże dwukrotnie wyższą cenę niż rok wcześniej (nieznacznie mniejszy był wzrost dochodowości produkcji mleka). Mimo to rolnik - na mocy definicji - nadal jest zbyt biedny, by płacić podatek dochodowy (oraz podatek zdrowotny i emerytalny), a także VAT.
Tymczasem rząd zamierza poszerzyć grupę „bezpodatkowców" o izby gospodarcze. Do Sejmu skierowano właśnie projekt nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych. Zgodnie z założeniami projektu, grupa podmiotów, których dochody
w części przeznaczonej na cele statutowe, z wyłączeniem działalności gospodarczej, są zwolnione od podatku dochodowego, miałaby być rozszerzona o izby gospodarcze.

Dzieci fiskusa
Drugi obok rolniczej nędzy z uporem powtarzany mit głosi, że liczba urodzonych dzieci zależy od wysokości podatków i dlatego rodziców należy nagradzać ulgami podatkowymi. Nieważne, że to rozwiązanie ćwiczymy drugi rok (inni robili to dłużej z takim samym rezultatem) i jakoś owych „dzieci fiskusa" nie widać. Nieważne jest także, że kosztuje ono około 3 mld zł. Najważniejsze jest to, że wprowadzenie tej ulgi (i jej zapowiadany rozwój) kończy mrzonki o wprowadzeniu liniowego podatku dochodowego. Ten bowiem jest możliwy tylko przy jednakowym potraktowaniu wszystkich podatników i likwidacji wszelkich ulg i odpisów.

Czarna dziura z szarej strefy
Zmniejszenie dochodów budżetu z tytułu niepłacenia przez rolników PIT można szacować na 6 mld zł. Ale to nic
w porównaniu z tym, co finanse publiczne tracą z powodu tolerowania szarej strefy i związanego z tym zmniejszenia dochodów z VAT. Wielkość szarej strefy w Polsce jest szacowana przez największy światowy autorytet w tej kwestii, prof. Friedricha Schneidera, na ponad 20 proc. PKB. Obliczenia GUS były nieco skromniejsze - urząd oceniał wartość produkcji szarej strefy na 14,4-17,1 proc. PKB (i to jednak najwidoczniej nadmiernie psuło humor polityków, bo od 2004 r. GUS szacunków w tej sprawie zaniechał). Przyjmując jednak nawet najskromniejsze z tych wyliczeń, szara strefa wytworzy w 2008 r. towary i usługi o wartości ponad 200 mld zł. Gdyby były one opodatkowane, przyniosłyby budżetowi około 36 mld zł z tytułu VAT i około 12 mld z CIT i PIT (nie licząc akcyzy). To razem niemal 50 mld zł.
Oczywiście, można powiedzieć, że szarej strefy nikt do końca nie zwalczył. To prawda. Prawdą jest także to, że
w krajach „cywilizowanych" jest ona przynajmniej o połowę mniejsza (a w Austrii sięga tylko 1 proc. PKB). I jest to możliwe także u nas. Zależy nie tylko od moralności podatkowej, ale także od prostoty rozliczania i wysokości podatków.
Moralność nie jest naszą mocną stroną.
W Polsce rozpowszechniło się (a można powiedzieć, że jest nawet oficjalnie wspierane) przeświadczenie, iż szara strefa nie jest aż tak wielkim złem, bo tworzy miejsca pracy i pozwala ludziom biednym i nieszczęśliwym powiększyć dochody. Jest to prawda podobna do popularnego w kraju ościennym przekonania, że alkoholizm leczy i raka, i nagniotki. Szara strefa nie tylko kreuje nieuczciwą konkurencję, eliminując z rynku tych frajerów, którzy próbowali być uczciwi. Jest także antyrozwojowa dlatego, że firmy szarostrefowe nie inwestują (kto powiększa majątek, wiedząc, że można wpaść i wszystko stracić?) i dostarczają produktów niskiej jakości. Ma także oczywiste przełożenie na wzrost przestępczości kwalifikowanej, bo wyprodukować lewy towar może każdy, ale wprowadzić go na rynek na masową skalę - tylko mafia. Przez lata robiliśmy jednak wszystko, by jej to ułatwić, podtrzymując „jarmarki Europy".

Na świętego Nigdy
A istnieje proste rozwiązanie. Dobrym dowodem na jego skuteczność jest przeprowadzona
w 2004 r. obniżka stawki CIT z 27 proc. do 19 proc. Zmniejszyła ona - według GUS - wartość produkcji szarej strefy z 15,4 proc. PKB do 14,4 proc. PKB. Wprawdzie te dane jako szacunkowe można kwestionować, nie można jednak podawać w wątpliwość statystyki wpływów podatkowych. A wpływy z CIT wzrosły w 2005 r. o 3 mld zł, do 15,7 mld zł.
Po takim doświadczeniu mogłoby się wydawać, że władza będzie gotowa pójść za ciosem i dalej zmniejszać CIT. Ba, nawet taką obniżkę (do 15 proc.) zapowiedziała. Na zapowiedziach się jednak chyba skończy, ponieważ ta drobna reforma jest odkładana - podobnie jak podatek liniowy - ad Kalendas Graecas (a patronem tego kalendarza jest święty Nigdy).

Droga strefa korupcji
Wszyscy są na mocy konstytucji równi, ale trafiają się równiejsi. I ci podatków nie płacą. Niektórzy dlatego, że nie mogą, bo nie mają z czego - zaległości podatkowe wobec budżetu wynoszą prawie 20 mld zł i zwiększają się mimo świetnej koniunktury o mniej więcej miliard złotych rocznie (wśród owych dłużników, których lista jest utajniona, są 4 tys. firm zalegających budżetowi ponad milion złotych - a jak się wydaje, jeśli firma ma taką zaległość, to ma też wystarczający majątek, by płatność od niej wyegzekwować).
Wiele firm nie płaci podatków
w świetle prawa, bo państwo bardzo chętnie je umarza lub - co na jedno wychodzi - przyznaje stosowne dotacje. Umorzone kwoty zaległości podatkowych w ostatnich ośmiu latach wzrosły o niemal 60 proc., do 228 mld zł. Tylko w styczniu 2008 r. umorzono niemal 5 mld zł zaległości podatkowych. Z przywileju tego skorzystała m.in. jedna z bardziej znanych firm kosmetycznych na Pomorzu Środkowym - Pierre René, której umorzono w styczniu tego roku niemal 3,5 mln zł zaległości. Tymczasem jej właściciele, jak dowiedział się „Wprost", mieszkają w nowej luksusowej willi z basenem, kończą budowę luksusowego hotelu itp. - Dostaliśmy pomoc publiczną jako rekompensatę za błędy urzędników, którzy w 1999 r. wydali decyzję, zgodnie z którą mogliśmy nie płacić akcyzy na kosmetyki, po czym w 2004 r. kazano nam zapłacić zaległą akcyzę - tłumaczy Henryk de Lubicz Szeliski, współwłaściciel firmy. Z dokumentów Ministerstwa Finansów wynika jednak jednoznacznie, że chodzi nie o pomoc publiczną, lecz o umorzenie zaległości podatkowych, odsetek za zwłokę bądź opłat prolongacyjnych.
Innej firmie pod pretekstem bankructwa
w grudniu 2007 r. umorzono 760 mln zł długów. Obecnie działa ona pod nieco zmienioną nazwą (przy czym prezes pozostał ten sam). Nikt z firmy nie chciał z nami rozmawiać na temat umorzeń podatkowych. Podobnych przykładów są dziesiątki. W gronie obdarowanych umorzeniami są nie tylko szpitale (co już stało się w Polsce wręcz regułą), ale np. firmy przetwórcze, które przy obecnej agflacji (inflacji żywnościowej, czyli większych wpływach za sprzedaną żywność) i systemie unijnych dotacji rolnych powinny funkcjonować wręcz doskonale. Rocznie państwo umarza też liczone w setkach tysięcy złotych (a nierzadko w milionach) podatki osobom prywatnym. Nie udało się nam dotrzeć do decyzji z umotywowaniem takich umorzeń.
Już się wydawało, że po wejściu do unii zmora „pomocy publicznej" zniknie. A jednak nie.
W 2005 r. kosztowała ona 4,8 mld zł, w 2006 r. - 5,9 mld zł, a w roku 2007 - zapewne ponad 7 mld zł. Sporą część owej pomocy stanowi dotowanie specjalnych stref ekonomicznych. Mimo że istnieją już 15 lat, nikt nie pokusił się o solidny bilans ich działalności. A prawda o owych strefach jest taka, że pochłonęły już 6 mld zł pomocy publicznej (głównie zwolnień podatkowych), a zaowocowały zainwestowaniem 46 mld zł i stworzeniem 120 tys. miejsc pracy. Oznacza to, że na jedno miejsce pracy podatnicy wydali 50 tys. zł. To dość dużo, zważywszy na to, że znaczna część owych stanowisk i tak by powstała. Bez zbytniej ksenofobii warto także zauważyć, że tylko 20 proc. zainwestowanego kapitału pochodziło z kraju, a wszystkie badania pokazują, że o przyciąganiu inwestycji zagranicznych bardziej decydują korzystnie kształtujące się w Polsce koszty pracy i - ewentualnie - przyjazne otoczenie prawno-administracyjne, którego kiepskim substytutem są subwencje (ulgi podatkowe) finansowane przez podatnika. Dlatego pytanie o to, czy warto było tworzyć kosztowne (i korupcjogenne) strefy specjalne, czy też raczej należało się starać, aby Polska stała się jedną wielką wolną strefą ekonomiczną, jest w pełni zasadne. Podobnie jak zasadne jest pytanie, czy taki mądry kraj jak Polska stać na stworzenie powszechnego (bez złych wyjątków) i prostego systemu niskich podatków?


Fiskus dobroczyńca
Firmy, którym umorzono największe kwoty zaległości podatkowych (
w mln zł).
Styczeń 2007 - styczeń 2008
40,693 Huta Małapanew SA
14,750 Fundacja Stalexportu-Proexpo
7,305 Masa Upadłości Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Przemysłu Mięsnego (Zamość)
5,618 Przedsiębiorstwo Energomontażowe Przemysłu Węglowego Energomontaż PW SA
5,379 Zakłady Cukiernicze Spółdzielni Pracy Cukrogal
5,257 Przedsiębiorstwo Transportowe Handlu Wewnętrznego (Sosnowiec)
5,000 Zakłady Przemysłu Bawełnianego Morfeo SA
4,922 Zakłady Mięsne Resmięs
w Rzeszowie SA
3,495 Pierre René
3,222 Agencja Ratalnej Sprzedaży ARS SA
Publication: Gazeta Prawna
Provider:
Grupa Wydawnicza INFOR
Date: April 25, 2008

  1. 0x01 graphic
    0x01 graphic
    W Polsce potrzebny jest podatek katastralny

Zmiany systemu opodatkowania nieruchomości w Polsce powinny opierać się na podatku katastralnym, czyli podatku, którego wysokość jest uzależniona od wartości katastralnej nieruchomości.

ROZMOWA

Podatek od nieruchomości stosowany jest praktycznie we wszystkich krajach. Czy konstrukcja tego podatku w Polsce jest podobna do stosowanych za granicą rozwiązań?

- Opodatkowanie nieruchomości w Polsce jest niespójne z systemami obowiązującymi w krajach Unii Europejskiej, gdzie dominują systemy oparte na katastrze nieruchomości, czyli podatek płacony od wartości posiadanych nieruchomości.

Często słyszy się, że taki podatek jak w Polsce to anachronizm. Słusznie?

- Oczywiście. Obowiązujący w Polsce system opodatkowania nieruchomości jest przestarzały. Jego zasadnicze elementy przetrwały do dziś niemal od lat 70. Podatek od nieruchomości to jeden z ostatnich elementów systemu podatkowego, który oparł się reformie z przełomu lat 80. i 90.

Jakie są zasadnicze wady obowiązującego dziś podatku od nieruchomości?

- Do głównych mankamentów obecnego systemu opodatkowania nieruchomości należy zaliczyć, po pierwsze, podstawę wymiaru podatku. Stanowi ją albo powierzchnia - w przypadku gruntów i budynków, albo historyczna wartość księgowa w przypadku budowli. Podstawa opodatkowania nie jest więc ustalana na podstawie rzeczywistej wartość posiadanej nieruchomości.

Po drugie, brak ewidencji umożliwiającej wyliczenie podatku od rzeczywistej wartości nieruchomości.

Czyli winny jest brak systemu katastralnego jako systemu ewidencji nieruchomości?

- Tak. Obecnie stosowanym narzędziem przy naliczaniu podatku od nieruchomości jest system rozproszonych, płaskich baz danych na szczeblu gminnym, zawierających podstawowe informacje na temat gruntu, np. właściciel, położenie, powierzchnia. Dane te umożliwiają łatwe naliczenie podatku gruntowego według formuły powierzchnia razy stawka, przy czym stawka zależy od rodzaju nieruchomości, np. czy są to budynki mieszkalne, grunty związane z działalnością gospodarczą, użytki rolne, a nie od jego faktycznej wartości. Stawka wyznaczana jest przez radę gminy właściwą dla miejsca położenia nieruchomości, która kieruje się średnią wartością nieruchomości na danym terenie, poziomem zamożności mieszkańców oraz potrzebami budżetowymi.

I to już wszystkie wady?

- Nie. Jest jeszcze jedna. Brak zależności pomiędzy wzrostem wartości nieruchomości a kwotą podatkową. W efekcie rosnące korzyści dla posiadaczy nie przekładają się na większe wpływy podatkowe.

Co zatem trzeba zmienić w polskich przepisach w zakresie opodatkowania nieruchomości?

- Zmiany systemu opodatkowania nieruchomości w Polsce powinny opierać się na podatku katastralnym, czyli podatku, którego wysokość jest uzależniona od wartości katastralnej nieruchomości. Zwykle trwa to kilka lat, przez co system staje się bardziej przejrzysty i zrozumiały dla społeczeństwa. Proces wdrażania podatku katastralnego wiąże się z potrzebą stworzenia katastru nieruchomości i przeprowadzenia powszechnej taksacji w celu ustalenia wartości katastralnej nieruchomości.

Jest jednak obawa, że taki podatek spowoduje wzrost obciążeń i wielu osób nie będzie stać na utrzymanie nieruchomości?

- Możliwe jest wprowadzenie tego podatku w sposób, który nie spowoduje wzrostu obciążeń osób najmniej oraz średnio zarabiających, to jest poprzez odpowiednie ulgi w podatku dochodowym od osób fizycznych.

0x01 graphic

Fot. Wojciech Górski

Rozmawiała EWA MATUSZEWSKA

ANDRZEJ LADZIŃSKI

doradca podatkowy w Kancelarii Prawnej Grynhoff Woźny Maliński

Publication: Rzeczpospolita
Provider:
Presspublica
Date: April 16, 2008

  1. 0x01 graphic
    0x01 graphic
    Nie tylko o podatkach



Podatek progresywny cieszy się niezmiennym poparciem od lat. Obecnie popiera go 78 proc. Polaków. Podatku liniowego chciałoby tylko 16 proc. pisze socjolog

Wspólnotowość i solidarność traktowane są w III RP tak, jakby wymyślono je, czy nawet powołano do życia, w czasach PRL. Oczywiście w naukach społecznych dostrzegamy nadal wartość wspólnot w kształtowaniu tożsamości i podmiotowości jednostek, jednak towarzyszy temu ton lekkiej podejrzliwości. Wspólnoty muszą nieco wstydliwie usprawiedliwiać swoją wiarygodność, udowadniając, że nie zagrażają indywidualizmowi jednostek. Wspólnota religijna Kościół katolicki tłumaczyć musi, że nie prowadzi do fundamentalizmu, wspólnota narodowa że nie namawia do ksenofobii, a rodzina że obok przemocy i zagrożenia toksycznymi rodzicami dzieją się w niej także inne, ważne, a nawet dobre rzeczy.

  1. Liberalne slogany

To skutek obecności w życiu społecznym, debacie publicznej i polityce państwa wielu liberalnych sloganów i stereotypów. O wartościach, które przegrywają z owymi stereotypami, o wspólnotowości i solidarności jako drodze rozwoju Polski ostatnio we Wrocławiu w ramach Chrześcijańskiego Tygodnia Społecznego (11 13 kwietnia) rozmawiało grono wspaniałych ludzi, którzy swoje życie związali z niesieniem wsparcia i pomocy innym.

W debacie publicznej o owych wartościach tylko jedna wspólnota ma się znakomicie lokalna, bo przecież światowej sławy socjologowie (Francis Fukuyama, Robert Putnam) uznali kapitał społeczny (i społeczne zaufanie) za kluczowy czynnik rozwoju społeczno-gospodarczego. Tym samym społeczności lokalne nie są w debacie publicznej tak kontrowersyjne jak naród czy rodzina.

Dzięki integracji z Unią Europejską wyznawcy banałów i stereotypów z liberalnej półki pogodzili się w końcu z (a może tylko udają) wspieraniem rozwoju obszarów wiejskich, z funduszami strukturalnymi społecznym, rozwoju regionalnego czy spójności, chociaż to przecież także nasze podatki składają się na budżet unijny i krajowy z którego wspierane są liczne grupy i środowiska unijnych beneficjentów. Nawet tak sprzeczny z dogmatyczną wizją wolnego rynku termin jak ekonomia społeczna dzięki licznym projektom (z funduszu społecznego EFS) wszedł do publicznego obiegu i nie wzbudza otwartej wrogości.

I tak wspólnotowość i solidarność wchodzą do Polski unijnymi drzwiami, ale są, moim zdaniem, bezradne i przegrane w starciu z obiegowym myśleniem o rzeczywistości. Dlaczego?

Bowiem liberalne slogany i banały wdrukowały w społeczną świadomość przekonanie, że wspólnotowość prowadzi w prostej linii do komunizmu (czy socjalizmu lub lewicy, co w Polsce jest praktycznie dokładnie tym samym), a więc do odebrania jednostce jej indywidualizmu i osobistej wolności. Nic dziwnego, że ten sam sposób myślenia zniszczył w społecznej świadomości Solidarność, sprowadzając ją do kilku pomników i rocznic obchodzonych z roku na rok coraz bardziej wstydliwie.

  1. Solidarność jednorazowego użytku

Co prawda NSZZ Solidarność okazał się skutecznym instrumentem obalenia komunistycznego systemu, ale szybko uznano go za sprzęt jednorazowego użytku i kilka lat po zwycięstwie ogłoszono zagrożeniem dla wolnego rynku, modernizacji kraju, transformacji systemu i wszystkich niezbędnych reform. Za Solidarność przepraszała legenda warszawskiego podziemia Zbigniew Bujak, a do schowania jej sztandarów gorąco namawiał symbol polskiego zwycięstwa nad komunizmem Lech Wałęsa.

Jak wiele straciliśmy, pozwalając dogmatycznym liberałom skompromitować solidarnościowe korzenie wolnej Polski, pokazuje proste porównanie: dzisiaj do związków zawodowych należy 80 procent obecnych na rynku pracy Finów, 87 proc. Szwedów, ok. 30 proc. Brytyjczyków, 23 proc. Czechów i tylko 11 proc. Polaków. Przypomnijmy, że kraje skandynawskie są symbolem społeczeństw o wysokim poziomie zaufania, a więc i kapitału społecznego, oraz najniższym w Europie wskaźniku korupcji.

W 1987 roku, 12 czerwca, na gdańskiej Zaspie Jan Paweł II wygłosił do ludzi pracy pamiętne słowa o solidarności: Jeden drugiego brzemiona noście to zwięzłe zdanie apostoła jest inspiracją do międzyludzkiej i społecznej solidarności. Solidarność to znaczy jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie.

A więc nigdy jeden przeciw drugiemu. Jedni przeciw drugim. I nigdy brzemię dźwigane przez człowieka samotnie.

Moim zdaniem te słowa, chociaż wciąż żywe w naszej pamięci, zostały w praktyce społecznej III RP odrzucone. Wyniki badań zespołu socjologów Centrum Myśli JPII/OBOP z jesieni 2007 roku pokazują, że Polacy są społeczeństwem ceniącym wartości wspólnotowe: rodzinę, dzieci, znajomych, przyjaciół i służenie innym. Jednak pytani o to, czy realizujemy wskazania Jana Pawła II, odpowiadają: pielęgnujemy wartości rodzinne (66 proc.), troszczymy się o religijne wychowanie dzieci (65 proc.), pomagamy ubogim, cierpiącym i potrzebującym wsparcia (51 proc.), ale nie pielęgnujemy dziedzictwa Solidarności. Tylko 31 proc. uważa, że nadal jesteśmy mu wierni, 40 proc. sądzi, że je zaniedbujemy, a 29 proc. wybiera odpowiedź trudno powiedzieć.

Można odnieść wrażenie, że wspólnotowość i solidarność zostały przez elity III RP przekazane do zagospodarowania społeczeństwu pomagajcie sobie nawzajem, twórzcie organizacje pomocowe, wspierajcie się w trudnym losie, a wszystko to realizujcie sami, bez pomocy państwa i poza sferą pracy zawodowej.

Bowiem państwo i zakład pracy to struktury wspierające indywidualizm, ludzi sukcesu, zamożnych i najbardziej przedsiębiorczych. Państwo stawia na wygranych. Przegrani niechaj liczą na siebie i sobie podobnych. Biedą niech zajmuje się społeczeństwo obywatelskie i trzeci sektor.

  1. Niezauważony sondaż

Mam wrażenie, że polskie społeczeństwo straciło zdolność rozumienia państwa jako struktury organizującej władzę w naszej własnej wspólnocie nie dla radości i korzyści kadry kierowniczej i specjalistów, lecz dla rozwoju i zamożności możliwie wszystkich. Co najdziwniejsze, w III RP najbardziej powszechny zdaje się pogląd, iż podatki to opresywny haracz, a nie racjonalny instrument pozwalający wspólnie solidarnie rozwiązywać nasze własne problemy. Najzabawniejsze, gdy pozytywnie o korzyściach z integracji z UE mówią ci sami, którzy o podatkach wypowiadają się wyłącznie źle, tak jakby między korzyściami z integracji a systemem podatkowym (z którego składa się unijny budżet) nie było żadnego związku.

Powodem, dla którego pozwalam sobie pisać tak oczywiste rzeczy, jest niebywałe wydarzenie 7 kwietnia CBOS opublikował kolejny komunikat pt. Jakie podatki chcieliby płacić Polacy i żadna gazeta tego nie zauważyła!!! Dlaczego? Wystarczy przytoczyć wyniki sondażu (komunikat nr 57/2008 z 7 10 marca, próba losowa 1295 osób), by zrozumieć, dlaczego komunikat omawiający poglądy Polaków na system podatkowy przemilczano.

Okazało się, że co prawda większość Polaków chce reformy systemu podatkowego, ale w kierunku większego zróżnicowania, by biedniejsi płacili mniejsze, a bogatsi większe podatki. Za taką zmianą opowiada się 65 proc. badanych, za zmniejszeniem obciążeń dla wszystkich 33 proc. Wśród optujących za zmniejszeniem obciążeń podatkowych dla wszystkich są przede wszystkim ludzie z wyższym wykształceniem (56 proc.), kadra kierownicza i inteligencja (56 proc.) oraz osoby pracujące na własny rachunek (62 proc.).

W tej grupie bardziej liczne są także osoby najzamożniejsze i nieuczestniczące w praktykach religijnych. Na poglądy w tej kwestii nie ma większego wpływu identyfikacja polityczna badanych: prawica, lewica czy centrum. To po prostu elity chcą płacić mniej i bynajmniej tego nie ukrywają, chociaż, jak widać, nie chcą się podzielić z rodakami wynikami sondażu.

Okazuje się, że podatek progresywny cieszy się niezmiennym poparciem Polaków od lat: w 1998 roku popierało go 77 proc., a w 2008 r. 78 proc. Polaków. Za podatkiem liniowym było w 1998 roku 17 proc., a w 2008 r. 16 proc. badanych. Oczywiście liniowy podatek częściej popierają ludzie z wyższym wykształceniem (36 proc.), kadra kierownicza i inteligencja (41 proc.), ale, jak widać, także w tych grupach podatek ten nie cieszy się poparciem zdecydowanej większości.

  1. Elity niesolidarne

Jesteśmy najwyraźniej społeczeństwem wspólnotowym i solidarnym ze słabszymi, jakkolwiek ta cecha zdaje się nie obejmować w równym stopniu naszych elit. Domagamy się bowiem (72 proc. wszystkich badanych), by osoby zarabiające na podobnym poziomie płaciły różne podatki w zależności od liczby dzieci i innych utrzymywanych członków rodziny. Przeciwnikami różnicowania wysokości podatków od liczby posiadanych dzieci jest 19 proc. Polaków, ale 30 proc. osób z wyższym wykształceniem, 25 proc. najlepiej zarabiających, 26 proc. nieuczestniczących w praktykach religijnych, 33 proc. pracowników umysłowych niższego szczebla oraz 26 proc. kadry kierowniczej i inteligencji.

Na konkretne pytanie o poparcie dla najnowszego projektu rządu Donalda Tuska (podatek liniowy przy podwyższeniu kwoty wolnej od podatku i zachowaniu ulgi podatkowej na dzieci) popieram ten projekt odpowiedziało 38 proc. badanych, jestem przeciw temu projektowi 40 proc., a 23 proc. respondentów wybrało odpowiedź trudno powiedzieć. Oczywiście projekt rządu Tuska popiera 56 proc. osób z wyższym wykształceniem, 58 proc. kadry kierowniczej i inteligencji, 68 proc. pracujących na własny rachunek i 52 proc. nieuczestniczących w praktykach religijnych.

Można oczywiście przyjąć interpretację merytoryczną ludzie lepiej wykształceni i pełniący wysokie funkcje (elita kraju) lepiej niż inni rozumieją korzyści z podatku liniowego. Tyle że badacz nie może ignorować faktu, że taki podatek leży w interesie tej właśnie grupy. Co więcej, z sondażu CBOS wynika, że przedstawiciele tej grupy są tego świadomi.

Na pytanie: czy podatek liniowy byłby dla pana(i) korzystny, TAK odpowiada 31 proc. Polaków, ale 54 proc. badanych z wyższym wykształceniem, 65 proc. kadry kierowniczej i inteligencji, 62 proc. pracujących na własny rachunek, 46 proc. nieuczestniczących w praktykach religijnych. Najlepiej wykształcone elity naturalnie wiedzą, jaki system podatkowy jest dla nich najbardziej korzystny. Zadano także pytanie: czy taki (liniowy) system będzie korzystny dla polskiej gospodarki? TAK odpowiedziało 39 proc., NIE 20 proc., nie wiem 40 proc. badanych.

  1. Rolników nie stać

Sondaż CBOS sprawdził także opinie Polaków o systemie podatkowym dla rolników. Okazało się, że w tej kwestii jesteśmy podzieleni: 44 proc. badanych uważa, że rolnicy powinni płacić podatek gruntowy, 43 proc. podatek od dochodów osobistych. Elity są w swoich opiniach konsekwentne: o podatku od dochodów osobistych dla rolników marzy 61 proc. osób z wyższym wykształceniem, 62 proc. kadry kierowniczej i inteligencji oraz 58 proc. pracujących na własny rachunek. Także większość (60 proc.) nieuczestniczących w praktykach religijnych.

Dlaczego najbardziej kompetentne elity naszego społeczeństwa nie wiedzą, że dochody zdecydowanej większości rolników prowadzących gospodarstwa rolne będą zbyt niskie, by płacili podatek dochodowy nie wiem. Może taka wiedza wymaga innej postawy, przykładowo: wolnej od agrofobii, ale faktem jest, że efekt końcowy ewentualnej reformy przeprowadzonej dzisiaj (!) będzie taki, że większość płacących obecnie podatek gruntowy przestanie płacić cokolwiek, bo okaże się zbyt biedna.

To takie nasze szczególne myślenie związki zawodowe reprezentujące interesy zwykłych pracowników to organizacje roszczeniowe. Korporacje prawnicze, lekarskie, naukowe dbają przede wszystkim o jakość świadczonych usług, a rozwiązania, które sprzyjają wysokiemu poziomowi ich dochodów, nie są w najmniejszym stopniu przejawem roszczeń.

  1. Zmowa milczenia

Przyznam, że nie podjęłabym ryzyka napisania tych kilku gorzkich słów, które sprawią, że wysoko awansuję na liście największych populistów i ekonomicznych dyletantów, gdyby nie zmowa milczenia wokół sondażu CBOS 57/2008 zrealizowanego w pierwszej połowie marca. W końcu dziennikarze, od których zależała decyzja publikacji jego wyników, to także inteligencja, specjaliści i ludzie z wyższym wykształceniem.

Autorka jest doktorem socjologii związanym z Polską Akademią Nauk i Politechniką Warszawską

Większość Polaków chce reformy systemu podatkowego tak, by biedniejsi płacili mniejsze, a bogatsi większe podatki

Liberalne slogany i banały wdrukowały w społeczną świadomość przekonanie, że wspólnotowość prowadzi w prostej linii do komunizmu



Barbara Fedyszak-Radziejowska


0x01 graphic

Publication: Gazeta Prawna
Provider:
Grupa Wydawnicza INFOR
Date: March 17, 2008

  1. 0x01 graphic
    0x01 graphic
    System podatkowy musi przyciągać biznes

  2. Rozmawiamy z RADOSŁAWEM CZARNECKIM, partnerem w Zespole Doradztwa Podatkowego Accreo Taxand

  3. System podatkowy musi przyciągać biznes



Fot. Wojciech Górski
Radosław Czarnecki, partner
w Zespole Doradztwa Podatkowego Accreo Taxand

Wypracowanie konkurencyjnego systemu podatkowego, przyciągnie do Polski nowych inwestorów. Konkurencyjny system nie oznacza tylko obniżania podatków. Potrzebne są rozwiązania kompleksowe i wielopłaszczyznowe.

ROZMOWA

.  Przygotowaliście państwo opracowanie dotyczące potrzebnych zmian podatkowych. Jedną z propozycji jest wprowadzenie możliwości rozliczeń z urzędem skarbowym w euro. Po co takie rozwiązania?

- Głównym naszym przesłaniem jest postulat wypracowania konkurencyjnego systemu podatkowego. Podatki to nie tylko danina. To narzędzie do przyciągania biznesu. Nie chodzi tylko o niższe stawki, bo zawsze znajdzie się kraj, który szybko nas przelicytuje. Chodzi o system nowoczesny, stabilny, szczelny i przyjazny dla podatników.

Opcja podatkowego przejścia na euro to jeden z pomysłów, ale nie najistotniejszy. Wiele firm działających w Polsce, szczególnie międzynarodowych, już dziś prowadzi rachunkowość zarówno w złotych, jak i w euro (dla wewnętrznych rozliczeń). Eksporterom taki zabieg może choć częściowo zrekompensować negatywny wpływ na ich działalność szybkiej aprecjacji złotego wynikający m.in. z procesu wchodzenia do strefy euro.

.  Czy dużo podatników chciałoby z niej korzystać?

- Im bliżej strefy euro, tym więcej podmiotów będzie tym zainteresowanych.

.  Dla osób pracujących za granicą zamiast abolicji proponujecie kredyt podatkowy. W czym byłby on lepszy od abolicji?

- Nie waham się stwierdzić, że pomysł abolicji jest szkodliwy i motywowany czysto politycznie. Jest deprawujący dla systemu podatkowego, bowiem mówi podatnikom, że nie warto uczciwie płacić podatków. Tym gorszy, że pojawia się ponownie i to już po sześciu latach po zmiażdżeniu poprzedniej wersji abolicji przez Trybunał Konstytucyjny. Nie ma żadnej nadzwyczajnej sytuacji (np. zmiana systemu politycznego), która uzasadniałaby zastosowanie tego radykalnego środka. Szczególnie szkodliwe jest odpuszczanie za darmo. Kredyt, który proponujemy, jest tylko mniejszym złem. Oznaczałby on, że podatnik powinien w pewnym sensie odpracować w Polsce kwotę zaległości.

.  Czy kredyt podatkowy to jedyne dobre rozwiązanie w tym zakresie?

- Nie. Oczywiście istnieją jeszcze inne rozwiązania, które niwelowałyby niedogodności związane z pracą za granicą (np. różnicę w kosztach utrzymania), lepsze niż odpuszczanie podatków czy zbędne, aczkolwiek medialnie efektowne, renegocjowanie umów międzynarodowych.

.  Podatek od czynności cywilnoprawnych jest przez państwa oceniany jako zlepek rożnych regulacji. Co w takim razie trzeba w nim zmienić?

- PCC jest w wielu miejscach podatkiem archaicznym. Po pierwsze, systemowo nie powinien on wkraczać w obszar zastrzeżony dla VAT, a wkracza i to niekonsekwentnie. Po drugie, jego waga w kosztach finansowania przy obecnych stopach procentowych jest zbyt duża. Zmusza to podatników np. do korzystania z pośrednictwa banków, gdzie muszą ponosić koszty prowizji. Po trzecie, wypycha duże transakcje poza terytorium Polski zamiast je przyciągać.

.  Podatnik jako partner - to jedno z haseł państwa opracowania. Co się na nie składa?

- Władze skarbowe zamknięte są na rozmowę z podatnikami. Nie wynika to tylko z procedury, lecz także z określonej mentalności. Podatnika traktuje się jako zło konieczne zapominając, że bez niego system podatkowy i sama administracja nie ma racji bytu. Ale nie tylko o sam komfort podatnika chodzi. W nowoczesnej gospodarce procesy biznesowe ewoluują szybko. Bez rozmowy z podatnikami - przedsiębiorcami, przy skomplikowanych operacjach, urzędnicy nie są w stanie ustalić właściwie przedmiotu opodatkowania.

.  Co mogłoby wspomóc dialog między urzędem a podatnikiem?

- Nie może być tak, że urzędnik słysząc o danym instrumencie pochodnym biegnie do księgarni i na podstawie powierzchownej wiedzy wydaje osąd wart dziesiątki milionów złotych, zamiast porozmawiać z podatnikiem. Z takimi przypadkami spotykałem się w praktyce. Dobrym rozwiązaniem stymulującym ten dialog byłoby wprowadzenie opcjonalnego mechanizmu negocjacji przy wydawaniu interpretacji podatkowych.

.  Proponujecie państwo przeprowadzanie postępowań podatkowych z inicjatywy podatnika. Czy rzeczywiście podatnicy będą sami zgłaszać się do kontroli?

- Tak, nie mam wątpliwości. W ciągu mojej praktyki podatnicy, szczególnie zagraniczni inwestorzy, pytali o taką możliwość. Wbrew stereotypom, przedsiębiorcom nie zależy na ukrywaniu czegokolwiek przez administracją skarbową.

.  To na czym im zależy?

- Na świętym spokoju. Wtedy mogą skupić się na prowadzeniu biznesu, a to właśnie przynosi im pieniądze. Na podatkach się nie zarabia, najwyżej minimalizuje straty.

Rozmawiała Ewa Matyszewska

Publication: Manager Magazin
Provider:
Manager Media
Date: April 1, 2008

  1. 0x01 graphic
    0x01 graphic
    Tam gdzie fiskus nie sięga



Biznes bez barier. Cypr, Malta, Luksemburg i Szwajcaria - kraje te coraz więcej znaczą na biznesowej mapie świata. Minimalne podatki i formalności kuszą już nie tylko przedsiębiorców o niejasnych korzeniach, ale też duże firmy. Swoje spółki mają w rajach nawet największe banki.

Jakie są największe bariery rozwoju przedsiębiorczości? Polscy biznesmeni od lat wskazują na trzy kwestie. Po pierwsze, pozapłacowe koszty pracy, po drugie - nadmierne obciążenie podatkiem dochodowym, a po trzecie - uciążliwe procedury administracyjne i podatkowe związane z prowadzeniem działalności. Nie jest to zresztą tylko polska specyfika. Podobne zarzuty są również powszechne w wielu innych krajach. Nic więc dziwnego, że istnieje niemała grupa państw, które na niezadowoleniu przedsiębiorców ubijają niezły interes. Obniżają podatki do minimum, likwidują formalności i w efekcie ściągają biznes z całego świata. OECD szacuje, że w 2007 r.
w centrach finansowych w krajach offshore (czyli właśnie takich, gdzie podatki są bardzo niskie albo nie ma ich wcale) zarządzanych było 6-8 proc. równowartości zsumowanego produktu krajowego brutto wszystkich państw świata.
W nieoficjalnych danych przyjmuje się również, że wartość ulokowanych tam aktywów odpowiada nawet około jednej trzeciej tego PKB.
Tezę o opłacalności podobnego rozwiązania potwierdza również rosnąca lista dużych koncernów, które włączyły w swoje struktury spółki położone w krajach offshore lub przeniosły siedziby do takich centrów. Jednocześnie powoli obalany jest mit o rajach podatkowych, w których głównie pierze się brudne pieniądze.
Nie ma wątpliwości, że firmy - dzięki przeniesieniu części swojej działalności do krajów o łagodnym reżimie podatkowym lub włączeniu prowadzonych przez siebie przedsiębiorstw w ramy międzynarodowych struktur biznesowych, wykorzystujących spółki typu offshore (czyli zarejestrowane w rajach podatkowych) - mogą sporo zaoszczędzić. W dodatku potencjalne profity nie dotyczą tylko kwestii finansowych (niskie podatki). Istotny jest też czas, który zyskuje się dzięki ograniczonym procedurom administracyjno-prawnym. Ma to niebagatelne znaczenie dla poprawy konkurencyjności biznesu.
W gronie ponad 50 krajów i terytoriów określanych jako lokalizacje typu offshore na szczególną uwagę zasługują te, które położone są w stabilnych gospodarczo i politycznie regionach, nie figurują na tzw. czarnej liście rajów podatkowych (ogłaszanej przez Ministerstwo Finansów, obecnie liczącej 40 pozycji) oraz posiadają rozbudowaną sieć umów o unikaniu podwójnego opodatkowania zawartych z innymi państwami. Dodatkowym atutem może być podleganie przez dane państwo lub terytorium typu offshore postanowieniom europejskiej Dyrektywy Parent - Subsidiary (Dyrektywa Rady EWG nr 90/435/EEC o wspólnym systemie podatkowym w odniesieniu do spółek-matek i spółek-córek z różnych państw członkowskich). Duże znaczenie z perspektywy prestiżu prowadzonego biznesu ma również to, czy dany kraj postrzegany jest jako klasyczny raj podatkowy (czyli kraj stosujący szkodliwą konkurencję podatkową), jak to jest w przypadku znacznej części terytoriów zamorskich lub rajów zlokalizowanych w małych, ! wyspiarskich państwach. Dużo bardziej wiarygodne w oczach potencjalnych kontrahentów są firmy zarejestrowane m.in. na Cyprze, Malcie, w Luksemburgu i Szwajcarii.
Wszystkie te państwa są doskonale przygotowane na przyjęcie podatników niezadowolonych z lokalnych systemów podatkowych i administracyjnych. Funkcjonuje tam bowiem rozbudowany rynek usług wyspecjalizowanych firm, oferujących pomoc m.in. w założeniu i prowadzeniu spółki, jej obsłudze księgowej, zapewnieniu siedziby i utrzymania biura, wynajęciu lokalnych dyrektorów, członków zarządu i (tylko w wybranych jurysdykcjach) tzw. nominee shareholders, pozwalających na zachowanie anonimowości faktycznym właścicielom udziałów. Wszystko fachowo i dyskretnie.
Czas potrzebny na założenie spółki jest różny w poszczególnych krajach - jest to kilka dni w przypadku klasycznych rajów, do około miesiąca w przypadku spółki cypryjskiej albo szwajcarskiej. Szacunkowe koszty związane z założeniem firmy w raju podatkowym są różne, ale relatywnie niezbyt wygórowane. Na Cyprze oscylują wokół 4 tys. euro, podczas gdy rozpoczęcie działalności w Szwajcarii wymaga zapłacenia 10 tys. franków szwajcarskich. Rozważając powołanie do życia spółki offshore, należy również oczywiście brać pod uwagę koszty bieżącej działalności - przykładowo roczne utrzymanie spółki na Cyprze, wyłączając koszty obowiązkowego corocznego audytu ksiąg, sięga około 4 tys. euro.
Ceny nie powinny być jednak jedynym kryterium wyboru miejsca rejestracji firmy. W pierwszej kolejności trzeba oczywiście mieć na względzie rozmiar prowadzonego biznesu, jego strukturę organizacyjną oraz charakter i kierunek przepływów pieniężnych pomiędzy zaangażowanymi podmiotami (tj. zaangażowanymi spółkami i właścicielami udziałów). Tak naprawdę, żeby móc czerpać później korzyści z planowanej struktury, należy przeprowadzić wnikliwą analizę rozwoju biznesu.
Możliwe są jednak pewne uogólnienia. Biorąc pod uwagę specyfikę regulacji podatkowych i prawnych poszczególnych krajów, w znacznym uproszczeniu wskazać można na Cypr i Luksemburg jako lokalizacje korzystne dla prowadzenia spółek holdingowych i serwisowych, zwłaszcza świadczących usługi niematerialne. Również zarządzanie i czerpanie korzyści z licencji i znaków towarowych za pośrednictwem spółek offshore może przynosić znaczne oszczędności podatkowe. Specyficzny podział pomiędzy różne lokalizacje istnieje również z uwagi na branże, w których działają poszczególne firmy. Na przykład znacząca część funduszy, w tym zwłaszcza firm sekurytyzacyjnych, koncentruje swoją działalność głównie w Luksemburgu.
Przy analizie obciążeń podatkowych związanych z działalnością spółki offshore na pierwszy plan wysuwają się dwa aspekty: obciążenia podatkiem CIT bieżących zysków z działalności spółki oraz opodatkowanie zysku netto z działalności w chwili jego transferu do udziałowca.
Otóż stawka cypryjskiego CIT, należącego do najniższych w krajach Unii, wynosi 10 procent. Co więcej, wewnętrzne regulacje prawa cypryjskiego przewidują wiele podatkowych zwolnień, ulg i preferencyjnych rozwiązań, zarówno dla spółek, jak i dla osób fizycznych. Wystarczy wymienić brak ograniczeń czasowych dla odliczania strat poniesionych przez spółki i niepobieranie podatku u źródła w przypadku wypłat przez spółkę dywidendy oraz odsetek na rzecz cypryjskich nierezydentów. Ponadto korzystne regulacje polsko-cypryjskiej umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania pozwalają w określonych przypadkach na istotne zminimalizowanie obciążeń podatkowych związanych z transferem dochodu do udziałowca, jeżeli ten pełni jednocześnie funkcję dyrektora spółki.
Dość specyficzne rozwiązanie kwestii podatkowych przyjęto natomiast na Malcie, gdzie stawka podatku dochodowego wynosi aż 35 proc., jednak dzięki specjalnym formom rozliczeń z fiskusem oraz zwolnieniu z opodatkowania określonych kategorii dochodu, możliwe jest osiągniecie znacznie niższej efektywnej stopy podatkowej.
Luksemburg z kolei może być rozważany w szczególności jako lokalizacja dla spółki holdingowej. Ustawodawstwo tego kraju umożliwia założenie spółki (tzw. Société de Participation Financiere, SOPARFI), która korzysta przy spełnieniu określonych warunków ze zwolnienia
z opodatkowania wielu zysków inwestycyjnych. Ale to jeszcze nie wszystko. W zakresie dystrybucji zysków do finałowego odbiorcy - polskiego rezydenta - możliwa jest redukcja obciążeń podatkowych poniżej mającej zastosowanie w Polsce stawki 19 procent. Należy zaznaczyć jednak, że powyższe wyliczenia są jedynie przykładowe i w żaden sposób nie wyczerpują możliwych struktur optymalizacyjnych ani lokalizacji dla założenia spółek offshhore. Biorąc pod uwagę złożoność rzeczywistości gospodarczej, nie można wykluczyć w szczególności, że w niektórych przypadkach korzystniejsze może okazać się założenie spółki w którymś z klasycznych rajów podatkowych.
I choć koszty związane z uruchomieniem i prowadzeniem offshore mogą wydawać się wysokie, to możliwość zoptymalizowania obciążeń podatkowych związanych z prowadzoną działalnością może je z naddatkiem zrekompensować.

Marcin Sarnowski, konsultant w dziale doradztwa podatkowego PricewaterhouseCoopers

Jak działają firmy offshore


- handel międzynarodowy - spółki importowo-handlowe zarejestrowane w raju podatkowym wykorzystywane są do akumulowania zysku powstającego z transakcji handlowych poprzez refakturowanie transakcji lub agenta, któremu płacona jest prowizja;

- usługi - firmy zarejestrowane w raju mogą sprzedawać różnego rodzaju usługi: najpopularniejsze są usługi doradcze, marketingowe, księgowe, agencyjne. Osiągane w ten sposób dochody są akumulowane bez nadmiernego opodatkowania;

- inwestycje - inwestowanie poprzez firmy offshore gwarantuje anonimowość udziałowców i zmniejsza ograniczenia wynikające z prawa dewizowego. Jednocześnie ułatwiony jest dostęp do międzynarodowych rynków finansowych;

- inwestycje holdingowe - polegają na inwestowaniu wyłącznie w udziały w firmach należących do jednego przedsiębiorcy, podczas gdy spółka offshore wykorzystywana jest wówczas jako firma mająca oddziały w krajach o niższych zobowiązaniach podatkowych. Takie rozwiązanie umożliwa przedsiębiorstwom o rozbudowanej strukturze wykorzystywanie umów o unikaniu podwójnego opodatkowania;

- nieruchomości - rozwiązanie to polega głównie na posiadaniu nieruchomości za pośrednictwem firmy offshore, co powoduje, iż pominięty zostaje podatek od sprzedaży nieruchomości, darowizny czy spadku;

- patenty i prawa autorskie - spółka offshore przejmuje prawa wynikające z patentów, praw autorskich i znaków towarowych, umożliwiając akumulację zysków z opłat licencyjnych bez ponoszenia nadmiernych kosztów;

- bankowość i ubezpieczenia - w rejonach offshore możliwa jest rejestracja firm z licencją bankową lub ubezpieczeniową.


Korporacje nie chcą płacić

Firmy z rajów podatkowych wytwarzają 6-8 proc. światowej produkcji. Tylko na Kajmanach ulokowano 413 mld dolarów.

Mieszkańcy niewielkich jurysdykcji, jak Macau, Bermudy, Liechtenstein czy Guernsey, żyją jak w raju. W przenośni i... dosłownie. Bowiem raje podatkowe, w których mieszkają, zapewniają im nawet lepszy byt niż mieliby w Stanach Zjednoczonych lub najbogatszych krajach europejskich. W latach 1982-2003, jak pokazały badania Jamesa Hinesa z University of Michigan, wartość produktu krajowego brutto na osobę rosła tam rocznie średnio o 2,8 proc., czyli dwukrotnie szybciej niż wynosi średnia światowa (1,2 procent). Najbogatsze są Bermudy - 70 tys. dol. PKB na osobę, podczas gdy w USA jest to 46 tys. dol., a w Polsce 16,2 tys. dolarów.
Zerowe podatki, stabilność polityczna, przyjazne dla biznesu regulacje prawne i bardzo restrykcyjna polityka banków dotycząca udzielania informacji o klientach, przyciągają do rajów zarówno wielkie korporacje szukające oszczędności, jak i tych, którzy dorobili się majątku dzięki nielegalnym interesom. Mohammed Suharto z Indonezji czy Ferdinand Marcos z Filipin są wśród liderów politycznych, o których mówi się, że właśnie tu trzymają zdefraudowane przez siebie pieniądze. Część funduszy, dzięki którym finansowano przygotowania do zamachu na World Trade Center w 2001 r., przepłynęła przez Dubaj. Z kolei machinacje finansowe menedżerów Enronu, WorldComu i Tyco również odbywały się za pomocą skomplikowanych struktur finansowych, powiązanych między innymi z rajami podatkowymi.
Jednak raje to popularne miejsca do lokowania pieniędzy również dla dużych, działających całkiem legalnie przedsiębiorstw z całego świata. Kilkadziesiąt firm z listy Fortune 500 zarejestrowało większość swoich spółek zależnych właśnie tutaj. Są to między innymi działające w branży energetycznej: El Paso, AES, Aon, Mirant, Halliburton i Williams. Należą do nich także: Morgan Stanley, Citigroup, Bank of America, Boeing, Pfizer, Prudential Financial, Xerox, Lehman Brothers Holdings, American Express, Viacom,
PepsiCo, JPMorgan Chase, BellSouth.
Jak podaje ATTAC (Association for the Taxation of Financial Transactions to Aid Citizens), w rajach rocznie rejestruje się ok. 60 tys. spółek typu offshore. Większość dużych banków ma przynajmniej jeden taki oddział.
Nikt nie potrafi określić, ilu Polaków korzysta z rajów podatkowych i ile pieniędzy tam trzyma. Jednak szacuje się, że w 2002 r. na samym Cyprze zarejestrowanych było sto spółek należących do naszych rodaków (dla porównania - kilkanaście tysięcy spółek zarejestrowanych na Cyprze należy do Rosjan). To między innymi firma J&S, założona przez Ukraińców z polskimi paszportami. Holding ITI Mariusza Waltera, Jana Wejcherta i Bruno Valsangiacomo oraz firma Jana Kulczyka - Kulczyk Investment House - zarejestrowane są z kolei w Luksemburgu.
Tygodnik "The Economist" ze stycznia 2007 r., powołując się na dane OECD, podaje, że holdingi, które zarejestrowane zostały w rajach podatkowych, zarządzają 6-8 proc. wartości gospodarki światowej. Kajmany są piątym największym na świecie centrum bankowym - ulokowano w nim 413 mld dolarów. Na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych natomiast zarejestrowano już blisko 700 tys. spółek offshore'owych. Mająca 21 km kw. powierzchni i 10 tys. mieszkańców Nauru jest siedzibą dla 400 banków i instytucji finansowych, z samej Rosji trafiło tam 80 mln dolarów. Na wyspie Samoa zarejestrowanych jest 6 tys. spółek - jedna przypada na 30 mieszkańców. Z kolei wyspę Guernsey upodobało sobie 80 banków.
W 2005 r. magazyn "Tax Justice Network" oszacował, że kraje, których mieszkańcy trzymają swoje pieniądze na kontach w rajach podatkowych, tracą każdego roku z tego tytułu w sumie 255 mld dolarów. Carl Levin, amerykański senator, twierdzi, że przez raje ze Stanów Zjednoczonych ucieka nawet do 70 mld dol. rocznie. A kanadyjskie bezpośrednie inwestycje w takich jurysdykcjach (głównie Karaiby) w latach 1990-2003 wyniosły aż 75 mld dol. (88 mld dolarów kanadyjskich).
Istnienie rajów podatkowych ma niewątpliwie dobre i złe strony. Na pewno w wielu przypadkach pierze się tam brudne pieniądze. Jednak z drugiej strony, duże zróżnicowanie opłat podatkowych w różnych krajach świata powoduje, że firmy zaczynają szukać możliwości, jak być bardziej konkurencyjnymi na globalnym rynku. Według raportu "Paying Taxes. The Global Picture", opracowanego przez Pricewaterhouse-Coopers, przedsiębiorcy z Arabii Saudyjskiej płacą od dochodu 3 proc. podatku, w Bułgarii 15 proc., w Hiszpanii 35 proc., a w Kolumbii aż 39 procent. I jak tu konkurować?

MK

Publication: Rzeczpospolita
Provider:
Presspublica
Date: September 10, 2008

  1. 0x01 graphic
    0x01 graphic
    Polska: droga przez mękę dla ludzi biznesu



W rankingu Banku Światowego spadliśmy o cztery miejsca. Gdy nasi politycy opowiadają o reformach, inne kraje po prostu wprowadzają je w życie

Założenie firmy w Polsce wciąż zajmuje średnio 31 dni, tyle samo co na Białorusi wynika z rankingu Banku Światowego Doing Business 2009, który zostanie zaprezentowany dziś, a do którego dotarła Rz. Tymczasem w Gruzji wystarczą na to trzy dni, w Estonii siedem, a w Rumunii dziesięć.

Wzór wyznacza Nowa Zelandia tu przyszłemu biznesmenowi rejestracja firmy zajmie jeden dzień. Na wydanie pozwolenia na budowę czeka się w Polsce średnio 308 dni, gdy tymczasem w Estonii 118, Bułgarii 139 dni, a w najlepszej w tej kategorii Korei Południowej jedynie 34 dni.Ranking BŚ na 2009 rok (Bank traktuje go jako rekomendację dla inwestorów na przyszły rok) porównuje 181 krajów z punktu widzenia łatwości prowadzenia działalności gospodarczej. Polska znalazła się na 76. pozycji. Dwa lata temu naszą gospodarkę BŚ sklasyfikował na 68. miejscu, a w ubiegłym na 74. Wówczas zestawienie obejmowało 178 krajów. Po aktualizacji danych znaleźliśmy się na 72. pozycji, a spadek był jeszcze wyraźniejszy.

Tuż przed nami są Czechy, za nami Pakistan. Na lepszych miejscach znalazły się praktycznie wszystkie kraje Europy Środkowo-Wschodniej, poza Rosją. Co prawda analitycy BŚ uznali, iż nasza reforma sądownictwa gospodarczego i zmiany związane ze standardami zawodowymi syndyków zasługują na uznanie, podobnie jak uproszczenia procedur przyznawania kredytów dla przedsiębiorstw, jednak brak innych reform zepchnął nas o cztery miejsca w zestawieniu.

Od lat śledzę różne rankingi i wszystkie potwierdzają, że Polska nie należy do krajów przyjaznych biznesowi. Będziemy zajmować coraz gorsze pozycje, gdyż inne kraje się reformują, a u nas istotnych zmian nie ma uważa Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.

Szczerze mówiąc, jestem zaskoczony, że wasz kraj jest tylko o jedno miejsce przed Pakistanem. Jednak nawet najszybszy wzrost gospodarczy sam z siebie nie zwiększy konkurencyjności kraju. A przebudzenie może okazać się bardzo trudne dodaje Francois Colombie, przewodniczący Francuskiej Izby Przemysłowo-Handlowej.

Najlepszym miejscem do robienia biznesu jest od trzech lat Singapur. Tuż za nim Nowa Zelandia, USA, Hongkong, Dania i Wielka Brytania.

Lars Christensen - główny analityk Danske Banku w Kopenhadze

Z punktu widzenia inwestorów nie ma wielkiej różnicy, czy Polska jest na 76. czy na 74. miejscu. Inwestorów interesuje to, jak długo zakłada się firmę lub ile dni czeka się na uzyskanie pozwolenia na budowę. Są przecież kraje, w których firmę zakłada się w kilka godzin. Przedsiębiorcom nie chodzi już o poziom podatków, ale o proste przepisy podatkowe. To właśnie skomplikowane przepisy podatkowe sprawiają, że tak dużo pracy mają prawnicy. Jedna sprawa to prawo, a druga to codzienne egzekwowanie przepisów. Często lokalna administracja działa tak jak w czasach komunizmu. Cieniem na prowadzeniu działalności kładzie się też niska jakość infrastruktury, w tym dróg. Grzechem głównym polskiej administracji cały czas pozostaje rozbudowana biurokracja. W Polsce istnieje jeszcze wiele problemów do rozwiązania i w wielu wypadkach można je załatwić w dość prosty sposób. Przecież nie potrzeba tylu pozwoleń, dokumentów, urzędników. Mimo to polska gospodarka będzie nadal rozwijała się w tempie 4 4,5 proc., co na tle Europy jest dobrym wynikiem. Jednak konieczne reformy zdecydowanie łatwiej byłoby przeprowadzić rok temu, gdy wzrost gospodarczy przekraczał 6 proc.

czu



Aleksandra Fandrejewska, Danuta Walewska, Joanna Cabaj


0x01 graphic



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
przykłady pl and sp
KAT UNA SP PN63 pl
KAT UNA SP typ62 PN16 pl
KAT UNA SP PN25 pl
NanoSi SP RSD ISS SDS GHS Europe (EU) REACH Annex II (Reg 453 2010) CLP V4 2 PolandPolish (PL)
20120616 nowyekran PL Oświadczenie w sprawie śmierci JKM)śp
download Zarządzanie Produkcja Archiwum w 09 pomiar pracy [ www potrzebujegotowki pl ]
Wyklad 6 Testy zgodnosci dopasowania PL
SP dzienni w2
WYKŁAD PL wersja ostateczna
Course hydro pl 1
PERFORMANCE LEVEL, PL
struktura organizacyjna BTS [ www potrzebujegotowki pl ]
wyklad 2 Prezentacja danych PL
SP 10

więcej podobnych podstron