Cierpienia młodego Wertera
Powieść pt. "Cierpienia młodego Wertera" to romans sentymentalny, przedstawiający konflikt osobowości tytułowego bohatera z feudalnym społeczeństwem. Nieszczęśliwa miłość, przesądy stanowe, chorobliwa
uczuciowość, pesymizm i zniechęcenie do życia doprowadzają bohatera do samobójczej śmierci.
Dziady II i IV
Tłem obu części "Dziadów" jest ludowy, pogański, w zmodyfikowanej formie przyjęty przez chrześcijaństwo obrzęd, obchodzony na Litwie ku czci przodków. W "Dziadach" obrzędem nie kieruje ksiądz, lecz Guślarz, wywołując dusze w czyśćcu cierpiące wypowiada pogańskie zaklęcia. W ten sposób chciał poeta podkreślić, że ten znany obrzęd ludowy sięga czasów pradawnych, przedchrześcijańskich. Akcja II części dramatu rozgrywa się w ciemną noc, w kaplicy przy cmentarzu, a ponury nastrój wzmaga się na skutek powtarzających się wypowiedzi chóru, złożonego z wieśniaków:
"Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie".
W tej scenerii pojawiają się wywoływane przez Guślarza duchy, które możemy umownie podzielić na trzy kategorie. Do duchów lekkich możemy zaliczyć duszyczki dzieci, Józia i Rózi. Mimo że niczego im nie brakuje w raju, nie czują się tam szczęśliwe, a do osiągnięcia szczęścia potrzebne jest im ziarnko goryczy, ponieważ w swym krótkim życiu nigdy nie zaznały smutku, a przecież - zdaniem romantycznego poety - pełnię człowieczeństwa osiąga się właśnie poprzez cierpienie:
"Bo słuchajcie i zważcie u siebie,
Że według Bożego rozkazu:
Kto nie doznał goryczy ni razu,
Ten nie dozna słodyczy w niebie".
Duchem kategorii średniej jest zjawa młodej dziewczyny Zosi, która była olśniewająco piękna, wciąż otaczali ją młodzi chłopcy, wielbiący jej urodę, ale ona kpiła ze wszystkich, nie rozumiała ich uczuć, sama też nie
potrafiła nikogo pokochać. To właśnie jej jest największa wina, za to "bujanie w obłokach" cierpi Zosia po śmierci, w myśl zasady:
"Kto nie dotknął ziemi ni razu,
Ten nigdy nie może być w niebie".
Reprezentantem duchów ciężkich jest duch złego pana, który dręczył i prześladował swoich poddanych, a w noc wigilijną odpędził od drzwi swego domu kobietę z dzieckiem na ręku, która potem zmarła z głodu. Zły pan
skazany jest na wieczne męki pośmiertne, pragnie choć kropli picia, okruszyny jadła, ale dzikie ptactwo - kruki i wrony rozszarpują jadło na oczach pana. Są to w istocie prześladowani przez pana za życia chłopi - karani chłostą za to, że zerwali jabłko z sadu pana, morzeni głodem słudzy, wreszcie wspomniana już kobieta z dzieckiem. Dla złego pana nie ma już ratunku zgodnie z zasadą:
"Tak, musisz dręczyć się wiek wiekiem,
Sprawiedliwe zrządzenia Boże!
Bo kto nie był ni razu człowiekiem,
Temu człowiek nic nie pomoże".
Tak więc aby osiągnąć pełnię człowieczeństwa, trzeba zaznać w życiu doczesnym goryczy i cierpienia, trzeba rozumieć cudze uczucia i samemu umieć kochać, wreszcie nie wolno nikogo krzywdzić, nie można patrzeć
obojętnie na cierpienie innych. W czasie letnich wakacji w 1818 roku poeta trafił przypadkowo do Tuhanowicz, miejscowości leżącej niedaleko Zaosia. Tam właśnie poznał poeta Marylę Wereszczakównę, która wkrótce stała się największą miłością jego życia. Wspólne czytanie romansowych lektur, urocze wycieczki z Tuhanowicz do romantycznych Płużyn, potajemne spotkania w tuhanowickim parku sprzyjały rozwojowi wzajemnych uczuć. Niestety, wielka miłość Mickiewicza zaczynała powoli nabierać cech tragicznych. Maryla siłą uczucia nie potrafiła dorównać romantycznemu poecie. Ulegając pod wpływem rodziny mocno zakorzenionym przesądom stanowym, bogata i posażna panna odrzuciła miłość ubogiego szlachcica, początkującego poety i w lutym 1821
roku wyszła za mąż za hrabiego Wawrzyńca Puttkamera. Tragiczna miłość do Maryli odbiła się głębokim echem w twórczości poety, a szczególnie w "Dziadach" cz.IV, gdzie poeta napisał:
"Maryjo, siostro moja! Nie krewnym łańcuchem
Aleśmy pobratani umysłem i duchem
Gdy mi dziwactwo losu i twój wyrok wzbrania
Równie święte, a milsze powtarzać nazwania
Choć innym spojrzyj okiem w przeminione lata
I pamiątki kochanka przyjmij z ręki brata".
Część IV "Dziadów", mimo swej formy dramatycznej, jest wielkim monologiem lirycznym głównego bohatera - Gustawa. Przybywa on w noc "dziadów" do domu swego dawnego nauczyciela, unickiego księdza. Jest błąkającym się po świecie duchem i chce opowiedzieć księdzu o przyczynach, które doprowadziły go do obłąkania i samobójczej śmierci. Gustaw opowiadając swoje losy, dzieli je na trzy części - są to godziny miłości, rozpaczy i przestrogi. W godzinie miłości Gustaw opisuje pierwsze spotkanie z ukochaną, dni szczęśliwej miłości, powraca nawet do wspomnień z dzieciństwa i młodości, opisując młodzieńcze zabawy czy też powrót do rodzinnego domu po kilkuletniej nieobecności. Narodziny romantycznej miłości, która przysporzyła mu tylu cierpień i gorzkich rozczarowań wiąże, poeta z lekturą "książek zbójeckich", takich jak "Cierpienia młodego Wertera" Goethego czy też "Nowa Heloiza" J.J. Rosseau, które skłoniły go do marzycielstwa, na których podstawie wyrobił sobie nierzeczywiste pojęcia o idealnym, lecz niestety, nie istniejącym świecie. Gustaw wini również księdza, swego nauczyciela za to, że wprowadził go w świat bohaterów książkowych. Ksiądz natomiast reprezentuje odmienną, racjonalistyczną postawę. Sam również przeżył śmierć żony i dziecka, potrafił jednak pogodzić się z nieszczęściem, nie szukał dla siebie ratunku w samobójstwie. Racjonalistyczna postawa księdza przejawia się również w jego niechęci do obrzędu dziadów jako pogańskiego zwyczaju, którego nie można interpretować rozumowo. Natomiast Gustaw wraz z ludem wierzy w świat ducha. Natomiast w godzinie rozpaczy nieszczęśliwy Gustaw rozpamiętuje swe przeżycia. Wspomina, że doznał obłędu obserwując wesele ukochanej, stojąc pod oknami pałacu. Obłęd zaś doprowadził nieszczęśliwego kochanka do samobójstwa. Uczucia rozpaczy, miłości i uwielbienia, żalu i gniewu, ironii i czułości, oburzenia i tkliwości wypierają się nawzajem w słynnym monologu:
"Kobieto! puchu marny! ty wietrzna istoto!
Postaci twojej zazdroszczą anieli,
A duszę gorszą masz, gorszą niżeli!...
Przebóg! tak ciebie oślepiło złoto!
I honorów świecąca bańka, wewnątrz pusta!".
Gustaw ma typowe cechy bohatera romantycznego - przeżywa tragiczną, nieszczęśliwą miłość, która podobnie jak u Wertera prowadzi do samobójstwa, buntuje się przeciwko światu i niesprawiedliwym stosunkom społecznym, szydzi z tych, którzy w zdobyciu bogactwa upatrują szczęście. W godzinie trzeciej, która ma być godziną przestrogi, Gustaw chce podzielić się z ludźmi swymi przeżyciami i wyciągnąć z nich odpowiednie wnioski:
"Bo słuchajcie i zważcie u siebie,
Że według Bożego rozkazu:
Kto za życia choć raz był w niebie,
Ten po śmierci nie trafi od razu".
W "Dziadach" stworzony został nowy typ dramatu romantycznego, w którym odrzucone zostały wszystkie klasyczne reguły, znamionujące formę dramatyczną. Utwór charakteryzuje się luźną budową, fragmentaryczną akcją, zastąpioną w części IV monologiem wewnętrznym bohatera. Formę dramatyczną przenikają elementy liryczne (wyznania Gustawa), świat realny łączy się ze światem fantastycznym. Część II "Dziadów" miała być w założeniach autora dziełem stojącym na pograniczu poezji i muzyki. W tekście pierwszego wydania pojawiają się takie uwagi, jak "aria", "recitativo", "duo". W utworze przedstawiony został ludowy obrzęd wywoływania duchów, zaprezentowane zostało również ludowe widzenie świata, ludowa ocena konfliktów moralnych. Z ludowym widzeniem świata wiąże się wprowadzenie elementów fantastycznych, akcja obu części "Dziadów" rozgrywa się jak gdyby na pograniczu dwóch światów: rzeczywistego i pozaziemskiego świata duchów, przy czym obydwa te światy wzajemnie się przenikają. "Dziady" cz. II i IV zostały entuzjastycznie przyjęte przez zwolenników nowego prądu, ale także nestor polskich poetów, Julian Ursyn Niemcewicz, powiedział wtedy o Mickiewiczu: "Jest to geniusz". Nowatorska forma dramatyczna wywołała szok u zwolenników tradycyjnej poetyki, toteż jeden z przedstawicieli obozu klasyków powiedział o dziele Mickiewicza, nawiązując do wypowiedzi chóru z cz. II "Dziadów":
"Ciemno wszędzie, głucho wszędzie
głupio było, głupio będzie".
Dziady III
Wieść o wybuchu powstania listopadowego zastała Adama Mickiewicza w Rzymie. Był to grudzień 1830, ale dopiero w kwietniu następnego roku wyjechał do Paryża, a następnie przybył do Wielkopolski. Niestety, nie udało mu się przekroczyć granicy Królestwa Kongresowego. Po upadku powstania w marcu 1832 roku Mickiewicz wyjechał do Drezna. Legenda literacka głosi, że pomysł napisania "Dziadów" cz.III powstał w wyobraźni poety w niedzielę 25 marca 1832 roku w katedrze drezdeńskiej, podczas uroczystej mszy, uświetnionej muzyką Mozarta. Pierwsza wersja utworu była gotowa 6 kwietnia, ostateczna 29 kwietnia, drukiem dramat ukazał się w październiku 1832 roku. Głównym problemem utworu jest ukazanie różnorodnych antagonizmów: między Rosją a Polską, między despotyzmem a wolnością, między dobrem a złem.
Despotyzm władców stał się motorem ówczesnych dziejów, panoszy się żądza władzy i ucisk narodów. Jedynym łącznikiem między częścią drugą i czwartą "Dziadów" a częścią trzecią jest postać Gustawa, który przeżywa w celi klasztoru bazylianów znamienne przeistoczenie. Słowa wypisane na ścianie celi "Gustaw umarł, narodził się Konrad" mają znaczenie symboliczne. Informują, że nieszczęśliwy kochanek Gustaw staje się bojownikiem o wolność swego narodu. To przeobrażenie było charakterystyczne w ogóle dla polskiego
bohatera romantycznego, u którego romantyczna miłość schodziła na drugi plan, ponieważ głównym celem stała się walka narodowowyzwoleńcza. Bezpośrednim bodźcem do napisania "Dziadów" cz.III był upadek powstania
listopadowego, poeta jednak, który nie brał udziału w powstaniu, opisał w utworze wydarzenia wcześniejsze, w których uczestniczył, związane z procesem filaretów w Wilnie. Dedykacja, zamieszczona na wstępie dzieła,
brzmi: "Świętej pamięci Janowi Sobolewskiemu, Cyprianowi Daszkiewiczowi, Feliksowi Kółakowskiemu spółuczniom - spółwięźniom - spółwygnańcom za miłość ku ojczyźnie - prześladowanym, z tęsknoty - ku ojczyźnie - zmarłym w Archangielu - na Moskwie - w Petersburgu, narodowej sprawy męczennikom
poświęca autor". Poeta przedstawił martyrologię polskiej młodzieży, scharakteryzował zróżnicowane pod względem poglądów i postawy ideologicznej społeczeństwo polskie, ukazał metody działania carskich urzędników.
MARTYROLOGIA NARODU W "DZIADACH" CZ.III
Akcja pierwszej sceny rozgrywa się w celi Konrada, w klasztorze bazylianów, zamienionym wówczas na więzienie. Więźniowie spotykają się w wieczór wigilijny w jednej celi, opowiadają o nieprawnych sposobach więzienia, bez przedstawienia dowodów winy, o metodach stosowanych podczas śledztwa. Powszechne było morzenie głodem, podawanie niestrawnego jedzenia. Jeden z więźniów mówi:
"Tydzień nic nie jadłem
Potem jeść próbowałem, potem z sił opadłem
Potem jak po truciźnie czułem bóle, kłucia,
Potem kilka tygodni leżałem bez czucia
Nie wiem, ile i jakiem choroby przebywał,
Bo nie było doktora, co by je nazywał".
Inny z więźniów, Jan Sobolewski, był prowadzony na przesłuchanie przez miasto i miał wówczas okazję obserwować wywóz skazańców na Sybir. Także lud zgromadzony w pobliskim kościele wyległ na ulicę, ze zgrozą i przerażeniem obserwując przebieg wydarzeń. Skazańcami byli młodzi ludzie, nawet bardzo młodzi. Sobolewski twierdzi, że widział wśród nich nawet dziesięcioletnie dziecko, które nie mogło udźwignąć dzięsięciofuntowych kajdan, nogi dziecka były do krwi poobdzierane łańcuchem. Wśród uwięzionych Jan Sobolewski rozpoznał swego przyjaciela Janczewskiego. Zmienił się on bardzo - wychudł, postarzał, ale cierpienie nadało szlachetny wyraz jego twarzy. Janczewski nie zauważył towarzyszącego Sobolewskiemu kaprala, toteż gestem i wyrazem twarzy dawał do zrozumienia, że bardzo się cieszy z uwolnienia przyjaciela. Janczewski wzruszył Sobolewskiego swą szlachetną i patriotyczną postawą. Stojąc dumnie w kibitce wodził wzrokiem po płaczącym tłumie, jakby chciał powiedzieć: "nie bardzo mnie boli". W momencie kiedy kibitka ruszyła, Janczewski zdjął kapelusz, podniósł w górę rękę, krzyknął trzykrotnie mocnym głosem:
"Jeszcze Polska nie zginęła".
Ostatnim więźniem wyprowadzonym z ratusza był Wasilewski, okrutnie bity w czasie śledztwa, nie mógł iść o własnych siłach, spadł od razu z pierwszego stopnia schodów. Opis Wasilewskiego z rozkrzyżowanymi rękami sugeruje analogię między cierpieniem Chrystusa na krzyżu a męką narodu polskiego. Inny, równie przejmujący obraz męczeństwa narodu polskiego został przedstawiony w scenie noszącej tytuł "Salon warszawski". Adolf opowiada zgromadzonemu przy drzwiach salonu towarzystwu o męczeństwie Cichowskego. Cichowski był uroczym młodzieńcem, duszą każdego towarzystwa, ulubieńcem dzieci. W niedługim czasie po ślubie został aresztowany, po czym upozorowano jego samobójstwo, pozostawiając płaszcz i kapelusz nad brzegami Wisły. Mówiono także o torturach stosowanych w śledztwie, o karmieniu śledziami bez podawania picia, o pojeniu opium, o straszeniu nocą. Żona starała się o uwolnienie męża, ale niestety, bezskutecznie. Po latach bezowocnego śledztwa przywieziono Cichowskiego do domu, potajemnie, zmuszono żonę do podpisania oświadczenia, że mąż wrócił zdrowy z Belwederu. Przebyte śledztwo, okrutne tortury stosowane w trakcie przesłuchań spowodowały, że Cichowski powrócił do domu z objawami choroby psychicznej. Zmienił się także wygląd zewnętrzny Cichowskiego. Był opuchnięty od złego jedzenia i wilgoci, blady, pomarszczony, mimo młodego wieku całkiem wyłysiał, a cierpienia długoletnich przesłuchań i bezsennych nocy odbiły się niezatartym piętnem w jego oczach. Adolf kończąc opowiadanie płakał nad losem Cichowskiego, głęboko wzruszona była grupa stojących przy drzwiach polskich patriotów. Represje i prześladowania stosowano także wobec nieletnich uczniów gimnazjum, wśród których zalazł się syn pani Rollison. Zrozpaczona matka przychodzi przychodzi błagać senatora Nowosilcowa o łaskę dla jedynego syna, który już rok trzymany jest w więzieniu o chlebie i wodzie. Wreszcie uzyskuje obłudną - jak się okazuje - obietnicę rychłego zajęcia się sprawą syna. W istocie Nowosilcow z urzędnikami i doradcami obmyśla plan zręcznego pozbycia się więźnia, o którego męczarniach wieści krążą po Wilnie. Scena balu u senatora zostaje nagle przerwana okrutnym krzykiem zrozpaczonej matki, która wtargnęła do sali balowej, aby odsłonić przed Nowosilcowem jego własne okrucieństwo. Nieszczęśliwa matka, pozbawiona jedynej radości swojego życia, rzuca przekleństwo na Nowosilcowa, zbryzganego niewinną krwią tylu młodych ludzi. Przytoczone przykłady martyrologii narodowej mają znaczenie symboliczne - informują czytelnika, w jaki sposób prześladowano Polaków, jak tępiono wszelkie objawy patriotyzmu, którego nosicielami była w przeważającej mierze polska młodzież.
CHARAKTERYSTYKA NARODU POLSKIEGO W "DZIADACH" CZ.III
Poszczególne sceny dramatu przynoszą również charakterystykę polskiego społeczeństwa, które nie było całkowicie jednomyślne. Zdecydowanie przeważali patrioci, ale znajdowali się również w społeczeństwie
kosmopolici, całkowicie obojętni na losy ojczyzny, pogodzeni z władzą cara w Polsce, a nawet tacy, którzy zaprzedali się w służbę zaborcy. Najbardziej patriotyczna grupa to młodzież wileńska, która wzrasta w atmosferze filomackiej solidarności, koleżeństwa i przyjaźni. Zasady te obowiązywały nadal w klasztornej celi. Oto Tomasz Zan, stojący niegdyś na czele towarzystwa, chce wziąć na siebie całą winę, Frejand zaś odpowiada, że dałby się chętnie powiesić, aby taki człowiek jak Tomasz mógł przeżyć
choć jedną chwilę dłużej. O postawie patriotycznej, męstwie, odwadze, o antycarskich nastrojach świadczą także pieśni śpiewane przez więźniów. Ta, którą śpiewa Jankowski, ma niemal bluźnierczy charakter, ponieważ jej autor stwierdza, że dopóki tyle łotrostwa na świecie, dopóki bezkarnie jak bestia będzie rządził i Nowosilcow, dotąd trudno mu będzie uwierzyć w to, że Jezus i Maria sprzyjają więźniom. Najbardziej dramatyczną, przepełnioną żądzą zemsty pieśń śpiewa Konrad. Po każdej strofie powtarza się złowrogi refren:
"Tak! zemsta, zemsta, zemsta na wroga Z Bogiem i choćby mimo Boga!".
Postawa polskiego społeczeństwa została wszechstronnie scharakteryzowana w scenie pt. "Salon warszawski". Przedstawione tu towarzystwo zostało podzielone na dwie grupy - tak zwane towarzystwo stolikowe, składające się z wysokich urzędników, wielkich literatów, dam z towarzystwa, generałów i oficerów. Tematem ich rozmów są organizowane w Warszawie bale i zabawy. Wszyscy żałują, że Nowosilcow wyjechał z Warszawy, ponieważ był świetnym organizatorem tego typu imprez. Negatywnie zostało też przedstawione środowisko warszawskich literatów. Po wysłuchaniu opowiadania Adolfa o męczeństwie Cichowskiego toczy się dyskusja, czy jego dzieje mogą stać się tematem literackim. Literaci warszawscy zgodnie stwierdzają, że nie, ponieważ po pierwsze temat jest zbyt nowy, zbyt współczesny, żyją jeszcze uczestnicy i świadkowie tragicznych wydarzeń, a w dodatku temat jest zbyt okrutny, zbyt krwawy.
"Nasz naród scen okropnych, gwałtownych nie lubi,
Śpiewać, na przykład, wiejskich chłopów zalecanki,
Trzody, cienie - Słowianie, my lubim sielanki".
Druga grupa - tak zwane towarzystwo przy drzwiach - pozostaje w wyraźnej opozycji do obozu kosmopolitów zupełnie obojętnych na sprawy narodowe. W grupie tej rozmawia się po polsku, a nie po francusku, ostro krytykuje się postawę arystokracji. Axxx Gxxx (Adam Gurowski, uczestnik powstania listopadowego, należący do obozu demokratów) twierdzi, że arystokracja zasłużyła sobie na to, aby zawisnąć na haku, natomiast Nxxx (Ludwik Nabielak, uczestnik ataku na Belweder, po powstaniu emigrant) ubolewa, że ludzie o takim obliczu ideowym stoją na czele polskiego narodu. Podsumowaniem tej sceny są słowa Piotra Wysockiego (podoficera,
instruktora w Szkole Podchorążych, organizatora powstania listopadowego):
"...Nasz naród jak lawa,
Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa,
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi,
Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi".
Plugawa, zimna i twarda skorupa to polska arystokracja, kosmopolityczna, obojętna na losy narodu, pogodzona z niewolą i władzą cara, natomiast wewnętrzna, gorąca lawa to patriotyczna, nienawidząca carskiego zaborcy
młodzież polska. W społeczeństwie polskim znajdują się także jawni zdrajcy ojczyzny, ludzie z otoczenia Nowosilcowa - Pelikan (postać autentyczna - dr Wacław Pelikan) oraz Doktor, posiadający cechy dr Augusta Becu, ojczyma Słowackiego. Wszelkimi sposobami próbują oni wkraść się w łaski senatora, prawiąc mu komplementy, śpiesząc skwapliwie z donosami. Pelikan na polecenie Doktora policzkuje Księdza Piotra, obrońcę więzionej i prześladowanej młodzieży wileńskiej. Ksiądz przepowiada Doktorowi rychłą śmierć i tak też się staje, doktor ginie od uderzenia pioruna (August Becu także zginął od uderzenia pioruna). Obaj zausznicy rywalizują nawet między sobą o względy senatora, oni obmyślają perfidną metodę zgładzenia młodego Rollisona. Ich okrucieństwo i podłość na pewno nie pozostanie bez kary, a pierwszą jej zapowiedzią jest uderzenie pioruna, od którego ginie Doktor.
INDYWIDUALIZM ROMANTYCZNY "WIELKIEJ IMPROWIZACJI"
Konrad, którego Mickiewicz uczynił poetą, cenionym przez przyjaciół i obdarzonym improwizatorskim talentem, ma wiele cech samego autora. Konrad w scenie II wygłasza monolog zwany "WIELKĄ IMPROWIZACJĄ". Fragment ten jest owocem niezwykłego natchnienia poetyckiego, jednocześnie kreuje
on Konrada na głównego bohatera utworu, czyni z niego wielkiego patriotę, gotowego oddać swe życie w obronie własnego narodu, stawia go ponad współwięźniami, których Konrad przewyższa siłą uczucia, talentem,
niezwykłą indywidualnością. Konrad nosi też takie samo imię jak poprzedni bohater Mickiewicza, co wskazuje na to, że obie postacie reprezentują tę samą ideę - nie mogą pogodzić się z niewolą swojego narodu. "WIELKA
IMPROWIZACJA" to owoc długich, samotnych przemyśleń, których wynikiem było uświadomienie sobie tragedii narodu. Konrad buntuje się przeciw nieszczęściom, szuka ratunku w ufności religijnej, ale jednocześnie
oskarża Boga o obojętność wobec własnego narodu. W szczytowym momencie niezwykłego uniesienia, Konrada ogarnia poczucie niezwykłej potęgi, równej mocy boskiej:
"Dziś mój zenit, moc moja dzisiaj się przesili
Dziś poznam, czym najwyższy, czylim tylko dumny".
Konrad mówi o swej wielkiej miłości do ojczyzny, którą tak bardzo pragnie widzieć szczęśliwą i wolną. W tym celu żąda od Boga, aby mu dał moc panowania nad światem, wówczas będzie rządził ludźmi czystym aktem woli - uczuciem. Bunt przeciwko obojętnemu na nieszczęścia ludzi Bogu wyraża się w trzech kolejnych bluźnierstwach: Bóg nie jest miłością, lecz mądrością, miłość to tylko omyłka Boga, a Bóg nie jest ojcem świata, lecz jego carem. Konrad czuje, że nadeszła wielka chwila, chce jak mityczny Prometeusz podjąć samotną walkę z Bogiem w celu uszczęśliwienia narodu. To równanie się z Bogiem jest przejawem wielkiego indywidualizmu Konrada, jego zarozumiałości i pychy. Utożsamianie się z ojczyzną, chęć podjęcia samotnej walki o dobro narodu, uszczęśliwienia ludzi przez jednostkę - taką postawę bohatera nazwano prometeizmem, od imienia mitycznego Prometeusza, który wbrew boskiej woli darował ludziom ogień, uczył ich różnych rzemiosł i umiejętności, a za co poniósł surową karę. Buntujący się przeciwko Bogu Konrad, mimo swego patriotyzmu i umiłowania narodu, którego cierpienia odczuwa jak swoje własne, ponosi klęskę. Bluźnierstwa wypowiedziane przez Konrada powodują, że popada on w moc szatana. Tak więc mimo że Adam Mickiewicz nie przedstawił bezpośrednio wydarzeń związanych z powstaniem listopadowym poprzez "WIELKĄ IMPROWIZACJĘ", wypowiedział się na temat przyczyn jego klęski. Skrytykował to, że Konrad działa w osamotnieniu, świadomie wywyższa się ponad ludzi, o których szczęście i wolność chce walczyć:
"...z góry na ludy spoziram (...)
Gdzie człowiek, co z mej pieśni całą myśl wysłucha".
Podobnie spiskowcy zaprzepaścili wielką szansę zwycięstwa, ponieważ nie pomyśleli o tym, aby zaangażować do walki cały naród.
MESJANIZM "WIDZENIA KSIĘDZA PIOTRA" - "DZIADY" CZ.III
Poeta ukazując klęskę Konrada nie chciał pozostawiać czytelnika w przekonaniu, że naród polski nie ma już żadnej szansy na odzyskanie niepodległości. Tę nadzieję przedstawił autor w symbolicznym "WIDZENIU
KSIĘDZA PIOTRA". Rozpoczyna się ono od obrazu prześladowanej młodzieży wileńskiej, wywożonej na Syberię. Ksiądz Piotr zwraca się z dramatycznym pytaniem do Boga:
"Tam na północ - Panie, Panie!
Takiż to ich los - wygnanie!
I dasz ich wszystkich wygubić za młodu,
I pokolenie nasze zatracisz do końca".
W dalszej części swej sennej wizji ksiądz Piotr widzi jedno "dziecię", któremu udało się ujść z życiem. Wyrośnie ono na obrońcę i wskrzesiciela narodu. Mickiewicz nadaje mu tajemnicze imię "czterdzieści i cztery",
którego znaczenie mimo różnych prób interpretacji nie zostało ostatecznie wyjaśnione. Po tym proroctwie następuje obraz męczeństwa narodu polskiego, ukazany w sposób analogiczny do męczeństwa Chrystusa na krzyżu. Tak jak Chrystus był Mesjaszem (zbawcą, odkupicielem) dla całej ludzkości, tak Polska ma spełnić podobną rolę wobec narodów europejskich, pozostających w niewoli. W tym przekonaniu o niezwykłym posłannictwie wybranego narodu zawiera się istota mesjanizmu. W myśl tej teorii Polska jest Chrystusem
narodów, gdy więc miara się wypełni, Polska, tak jak Chrystus, zmartwychwstanie, odzyska wolność i przyniesie ją innym ujarzmionym narodom. Zanim to jednak nastąpi ukazana jest symboliczna symboliczna
scena ukrzyżowania Polski, w którym niepoślednią rolę odgrywają państwa europejskie. Rolę Heroda w tym akcie pełni car Mikołaj I. Piłatem, umywającym ręce jest Francja, która mimo zabiegów dyplomatycznych ks. A.
Czartoryskiego nie udzieliła Polsce pomocy. Rolę żołdaków pełnią Prusy i Austria, a żołdak Moskal wytacza krew niewinnego narodu, zostaje też nazwany "najgłupszym, najsroższym z siepaczy". W końcowej części widzenia poeta powraca do wizji wskrzesiciela narodu, nazywa go namiestnikiem wolności na ziemi, powtórnie nazywa go tajemniczym imieniem:
"Z matki obcej, krew jego dawne bohatery,
A imię jego czterdzieści i cztery".
"DZIADY CZ.III - USTĘP"
Utwór kończy się tak zwanym "Ustępem", w którym poeta zawarł swe refleksje dotyczące despotycznych rządów carskich. Ta część utworu nie łączy się z dramatem ani pod względem fabuły, ani ze względu na formę - ma bowiem charakter epicki. We fragmencie zatytułowanym "Droga do Rosji" stwierdza, że naród rosyjski jest tak samo uciemiężony przez swego władcę. Na razie ten prosty, biedny lud nie wie jeszcze, co to jest wolność, ale nadejdzie jeszcze taki dzień, kiedy powstanie przeciwko swym władcom i ciemiężycielom. Z zaciekłą nienawiścią wypowiada się też poeta o carskiej tyranii we fragmencie "Przedmieścia stolicy" stwierdzając, że piękne budowle państwa carów wzniesione zostały dzięki niewolniczej pracy podbitych narodów, a więc "krwią Litwy, łzami Ukrainy i złotem Polski". Podobne przekonanie zostało przedstawione we fragmencie "Petersburg", gdzie poeta opisuje jak powstawał ten "Paryż północy". Na rozkaz cara przy budowie tego miasta pracowały setki tysięcy rosyjskich chłopów, tysiące poniosło śmierć. Poeta przewiduje jednak, że kiedyś nadejdzie kres państwa tyranów. Mówi o tym w wierszu "Ustępu" pt. "Pomnik Piotra Wielkiego". Miał on być wyrzeźbiony na wzór pomnika Marka Aureliusza, ale tamten rzymski wódz i cesarz był czczony przez swój lud i uważany za ojca, toteż jego koń stąpa "równym krokiem", aby ludzie mogli podejść bliżej władcy. Natomiast koń Piotra Wielkiego przedstawiony został w szalonym pędzie, a więc tratuje wszystko na swej drodze, nie zważając na nic. W zakończeniu wiersza poeta pyta:
"Lecz skoro słońce swobody zabłyśnie
I wiatr zachodni ogrzeje te państwa,
I cóż się stanie z kaskadą tyraństwa."
Na szczególną uwagę zasługuje "Przegląd wojska". Ukazana tu została potęga militarna państwa carów, despotyzm władcy, usilne zabieganie generałów o względy cara. Wstrząsający jest widok placu po przeglądzie wojska, na którym pozostało dwadzieścia trupów żołnierzy. Jedni zostali stratowani końskimi kopytami, inni zamarzli, inni zostali uderzeni kolbą w głowę, kiedy zmylili krok w marszu. Przerażający w swym okrucieństwie jest obraz rannego człowieka, z poszarpanymi wnętrznościami, któremu zabroniono krzyczeć, aby car nie zwrócił uwagi na ten nieprzyjemny widok, a żołnierz przyzwyczajony ślepo spełniać rozkazy, zaciął usta z bólu i zamilkł. Ze zmiażdżonym ramieniem, przeklinając cara pozostał na placu młody Litwin, któremu dowódca umyślnie dał narowistego konia mówiąc: "Niech skręci szyję Lach sobaka". Nazajutrz po paradzie odnaleziono jeszcze jednego trupa - oficerskiego sługę, który pozostał tam, czekając na rozkaz pana, który o nim zapomniał. Wiersz ten kończy się ogólną, pełną żalu refleksją poety:
"O biedny chłopie! heroizm, śmierć taka,
Jest psu zasługą, człowiekowi grzechem (...)
O biedny chłopie! za cóż mi łza płynie,
I serce bije, myśląc o twym czynie.
Ach, żal mi ciebie, biedny Słowianinie!
Biedny narodzie! żal mi twojej doli,
Jeden znasz tylko heroizm - niewoli".
"DZIADY" CZ.III JAKO DRAMAT ROMANTYCZNY
"Dziady" cz.III to jeden z najwybitniejszych polskich dramatów romantycznych, utwór o niezwykłej sile oddziaływania, zadziwiający różnorodnością zastosowanych środków artystycznych. Konrad jest typowym bohaterem romantycznym, jak Prometeusz skłócony z Bogiem, człowiek o wybitnej indywidualności, pełnym tragizmu, którego źródłem jest nieszczęście jego narodu. Typowo romantycznym jest również celowe nieprzestrzeganie klasycznych jedności miejsca, czasu i akcji, a także łączenie w ramach formy dramatycznej elementów epickich i lirycznych. Charakter epicki mają opowiadania Sobolewskiego i Adolfa o męczeństwie polskiej młodzieży, wiersze zamieszczone w "Ustępie", natomiast "Wielka Improwizacja" to fragment o charakterze lirycznym, choć nie pozbawiony cech dramatycznych, o silnym napięciu emocjonalnym (bunt przeciw Bogu, walka o duszę Konrada). Wybitnym osiągnięciem poety jest również umiejętne wprowadzanie scen realistycznych i fantastycznych, w zależności od tematu. Sceny realistyczne dotyczą zazwyczaj niedawnej przeszłości Polski, ukazują martyrologię społeczeństwa czy też jego charakterystykę. Sceny fantastyczne to przede wszystkim dramat Konrada oraz sceny wizyjne dotyczące przyszłości Polski, ukazane w widzeniu księdza Piotra. W scenach tych mamy do czynienia z działaniem sił nadprzyrodzonych, egzorcyzmami, złymi i dobrymi mocami, prowadzącymi walkę o duszę człowieka. "Dziady" to dramat o luźnej kompozycji, w którym poszczególne sceny łączy wspólna idea dramatu - problem niewoli narodowej i towarzysząca mu wiara w odzyskanie niepodległości. Mickiewicz starał się również zastosować w dramacie efekty muzyczne - w klasztornej celi więźniowie śpiewają patriotyczne pieśni. Konrad przedstawia siebie jako orła walczącego z czarnym krukiem przy akompaniamencie fletu. Natomiast po "Improwizacji" dochodzą do jego celi
odgłosy pieśni bożonarodzeniowych, a chór aniołów śpiewa na nutę "Anioł pasterzom mówił". Na balu u senatora menuet zastąpiony został po wtargnięciu pani Rollison arią komandora z opery "Don Juan".
O wielkości dzieła świadczy niezwykłe wrażenie, jakie "Dziady" wywarły nie tylko na Polakach, dla których był to dramat narodowy, ale także na przedstawicielach innych narodowości. O wielkości dzieła z entuzjazmem
pisała znana francuska pisarka George Sand:
"Prześladowanie, cierpienia i wygnanie
rozwinęły w nim siły, nie znane
mu przedtem. (...) Od czasów proroków
Syjonu, od czasu ich łez i jęków, żaden
głos nie wzniósł się z taką siłą, aby opiewać
przedmiot tak ogromny, jakim jest upadek narodu".
Faust
Dramat pt. "Faust" jest najwybitniejszym dziełem Goethego. Są w nim przedstawione dzieje nieprzeciętnego człowieka, poszukującego prawdy, szczęścia, celu i sensu życia. Bohater - XVI-wieczny uczony - całe swe
życie spędził studiując mądre księgi, ale mimo to nie posiadł prawdziwej wiedzy o życiu, ponieważ wszelkie ludzkie poznanie ma swoje granice. Zniechęcony bohater wyznaje:
"Magistrem jestem, nawet zowią mnie doktorem,
I tak latami z męką, z wewnętrznym oporem
Oświecam rzeszę uczniów bezpłodnym zarzewiem
I wiem, że nic nie wiemy - i że ja nic nie wiem".
Tak więc bohater, nie znalazłszy zadowolenia w naukach, zaprzedaje duszę diabłu Mefisto, odzyskując w zamian młodość. Wówczas zdobywa bogactwo, sławę, miłość. Mimo to nadal nie czuje się szczęśliwy, wciąż nie mogąc odnaleźć celu i sensu życia. Zadowolenie i całkowitą satysfakcję przynosi mu dopiero praca dla innych ludzi, która polega na osuszaniu nadmorskich bagien, w celu przekształcenia ich w urodzajne pola.
Fortepian Szopena
"Fortepian Szopena" związany jest z kategorią tragizmu u Norwida. Tragiczność w tym wierszu łączy się z realnym i symbolicznym zarazem aktem niszczenia wielkiej wartości. W poemacie ukonkretnieniem tej wartości jest "sprzęt podobny do trumny" - fortepian, na którym grywał Chopin w czasach warszawskich. Fortepian ten został wyrzucony na bruk z okien pałacu Zamoyskich w czasie akcji odwetowej wojska po zamachu na cesarskiego namiestnika w Królestwie Polskim - gen. Berga. Muzyka Chopina jest przedstawiona przez Norwida jako ziemskie dopełnienie piękna doskonałego. Ma ono siłę podnoszenia rzeczywistości do ideału, przemieniania jej w byt doskonały. Takiej transformacji doznała w muzyce Chopina Polska i polskość. W poemacie zarysowuje się tragiczny i wieczny konflikt między pięknem doskonałym, pojmowanym przez Norwida jako dobro, a historią, życiem, realnością - skażonymi przez zło, małość, przez "brak", wedle określenia samego poety. Reprezentantami tego zła są w poemacie właśnie żołnierze ciskający na bruk fortepian. Ale w tym momencie dochodzi w poemacie do głosu norwidowska ironia. Powoduje ona, że efekt czynu mija się z
intencjami, że zniszczenie rzeczy nie jest równoznaczne z zagładą wartości. Zakończenie uderza w ton triumfu: "Ciesz się, późny wnuku.../ Jękły głuche kamienie:/ Ideał - sięgnął bruku - -". Tę wspaniałą i tajemniczą formułę można rozumieć jako pogodzenie piękna doskonałego i realności, wtopienie się ideału w życie, odkupienie zła przez symboliczny akt cierpienia, wreszcie można ją także zinterpretowac jako zejście Chopina w lud.
Nastroje i tempo poszczególnych fragmentów i cząstek poematu:
I i II - tempo powolne; smutek i refleksja wypływający ze wspomnienia zestawienie Chopina z lirą Orfeusza;
III - bardzo dynamiczne tempo - wykrzyknienia; nastrój podniosły (hymn pochwalny); obraz Chopina jak kutej w marmurze postaci; alabastrowa ręka porównana z klawiaturą z kości słoniowej;
IV - ton patetyczny;
V - obraz Polski w muzyce Chopina; nastrój radości;
VI - uczucie załamania, zawiedzenia - pogłos dźwięków fortepianu;
VII - nastrój podziwu; zwrotka o sztuce, literaturze, dramacie; poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, czym jest sztuka; pozorny dialog, który przechodzi w monolog;
VIII - obraz Warszawy ogarniętej zapałem rewolucyjnym;
IX - zryw - wyrzucenie przez Rosjan z okna zamku fortepianu; pokazanie ogromu wojsk rosyjskich, jęku wdów, żałoby; tempo przyśpieszone, bardzo dynamiczne - krótsze wersy;
X - obraz fortepianu porównany z ciałem Orfeusza rozrywanym przez Menady.
Giaur
Jerzy Byron jest twórcą nowego gatunku - powieści poetyckiej, której pierwowzór stworzył w utworze pt. "Giaur". Bohaterem tej powieści poetyckiej jest pewien mnich, który przed śmiercią decyduje się opowiedzieć spowiednikowi swe tragiczne dzieje. W młodości bohater zakochał się w Leili, brance tureckiego baszy Hassana. Kiedy ich miłość wyszła na jaw, okrutny Hassan rozkazał utopić "niewierną" Leilę. Giaur czuje się w pewien sposób odpowiedzialny za śmierć ukochanej i przysięga zemstę sprawcy ich nieszczęścia. Zabicie Hassana nie przywraca jednak Giaurowi spokoju sumienia, chroni się on przed znienawidzonym światem do klasztoru. Stan jego psychiki najlepiej ilustrują słowa poety:
"Żyłem, lecz ból mi oddychać nie dawał,
Wąż pierś mą ścisnął, serce me obwinął,
Myśli me kąsał i zemstą napawał.
Odtąd świat cały miałem w obrzydzeniu,
Nie śmiałej w oczy zajrzeć przyrodzeniu,
Na wszystkie jego dźwięki i ozdoby
Padł całun mojej wewnętrznej żałoby".
Tak więc bohater typu bajronicznego to człowiek o nieprzeciętnej osobowości, skłócony ze światem i ze społeczeństwem, w którym mu przyszło żyć, przeżywający nieszczęśliwą miłość, prowadzącą do tragicznych skutków. Akcja "Giaura" rozgrywa się w Grecji, która znajdowała się wówczas pod panowaniem tureckim, stąd liczne aluzje do niewoli Greków. Poeta nawołuje naród grecki do walki o wolność, a idea walki ujarzmionego narodu o wolność staje się myślą przewodnią całego utworu. Autor stara się zaszczepić Grekom wiarę w zwycięstwo ich słusznej sprawy tymi słowami:
"Walka o wolność, gdy się raz zaczyna,
Z ojca krwią spada dziedzictwem na syna,
Sto razy wrogów zachwiana potęgą
Skończy zwycięstwem...".
Utwór powstał w roku 1813, a jedenaście lat później, kiedy naród grecki rozpoczął walkę o wolność, Byron przybył do Grecji, by wziąć udział w powstaniu. Niestety, zachorował na malarię i zmarł, mając zaledwie 36 lat,
niejako czynem potwierdzając wierność ideałom wolności, które głosił w swoich utworach.
Grób Agamemnona
Wiersz "Grób Agamemnona" dzieli się na dwie części. Część pierwsza ma charakter luźnych refleksji, dotyczących własnej poezji, które poeta snuje w trakcie zwiedzania grobu Agamemnona, króla Argos i Myken, naczelnego wodza wojski tureckich pod Troją. Przypominając krwawe dzieje rodu Atrydów poeta jak gdyby uświadamia sobie, że dawne, bohaterskie dzieje zna dzięki Homerowi. Promień słońca wdzierający się do grobowca poprzez zasłonę z liści został porównany przez poetę do struny z harfy Homera. Wówczas Słowacki oddając hołd wielkiemu greckiemu epikowi odczuwa niedoskonałość własnej poezji, przyznaje, że nie umie wydobyć czarownych dźwięków ze strun Homerowej harfy. Jak w wielu innych utworach, Słowacki żali się na niezrozumienie własnej poezji wśród "słuchaczów głuchych". Druga część to bolesny rozrachunek z własnym narodem, któremu poeta pragnie uświadomić zarówno przyczyny klęski powstania listopadowego, jak i utraty
niepodległości. Słowacki w poetyckiej wizji ukazuje siebie mknącego na koniu przez Grecję. Żaden Polak nie ma prawa zatrzymać się pod Termopilami, gdzie Grecy bohatersko walcząc z Persami zginęli (wszyscy), nikt nie oddał się do niewoli, a czyn ich na zawsze pozostał symbolem patriotyzmu i poświęcenia dla ojczyzny. Niestety, Polacy nie wykazali się taką odwagą i gotowością poświęcenia życia dla ojczyzny. Polacy, nadal skrępowani łańcuchem niewoli, nie mogą bez zażenowania stanąć nad mogiłą Leonidasa. Jedynym miejscem, godnym Polaka jest niestety Cheronea, gdzie Grecy ponieśli klęskę (uciekli z pola walki) i utracili niepodległość. Tak surowo oceniając postawę Polaków w powstaniu listopadowym, w dalszej części wiersza Słowacki stara się odnaleźć przyczyny upadku niepodległości. Tkwią one w wadach szlachty, która została nazwana "czerepem rubasznym". Szlachta nie pozwoliła dojść do głosu masom ludowym, to znaczy więziła "duszę anielską narodu". Oddziaływanie szlachty na naród porównane zostało do zabójczego działania koszuli Dejaniry, która spowodowała śmierć Heraklesa w straszliwych męczarniach. Słowacki wytyka też polskiej szlachcie skłonność do wystawnego, pełnego przepychu życia i do naśladowania obcych wzorów:
"Polsko! lecz ciebie błyskotkami łudzą
Pawiem narodów byłaś i papugą,
A teraz jesteś służebnicą cudzą".
W wierszu zawarta została również wizja nowej, wolnej Polski - narodu zjednoczonego, spójnego wewnętrznie, a tak potężnego, że "ludy przelęknie". Nie szczędząc słów oskarżenia pod adresem rodaków poeta wyznaje ze wstydem, że sam również nie wziął udziału w powstaniu. Identyfikuje się więc z narodem, oskarżając siebie, ma prawo oskarżać cały naród:
"Mówię - bom smutny - i sam pełen winy".
Konrad Walenrod
W roku 1825 Adam Mickiewicz opuścił Odessę na polecenie władz carskich i udał się do Moskwy, gdzie miał podjąć pracę w kancelarii księcia Golicyna. W tym czasie powrócił poeta do pomysłu podjętego już w Odessie, dotyczącego napisania powieści z dziejów krzyżackich. Praca nad utworem trwała stosunkowo długo, ostatecznie utwór ukazał się w 1828 roku w Petersburgu i wkrótce został przedrukowany w Krakowie. Cenzura carska, mimo pewnych zastrzeżeń, nie spostrzegła istniejącej w utworze podwójnej treści. Poeta umieścił akcję utworu w XIV wieku, ale był to tylko tak zwany kostium historyczny, służący do zmylenia cenzury. Rzeczywistym bohaterem utworu było współczesne Mickiewiczowi, walczące z caratem młode pokolenie
patriotów polskich. Głównym bohaterem utworu jest Litwin, który w dzieciństwie został porwany przez Krzyżaków, natomiast ojciec, matka i rodzeństwo zginęli podczas najazdu. Dziecku Krzyżacy nadali imię i nazwisko Walter Alf, mały chłopiec stał się wkrótce ulubieńcem mistrza krzyżackiego, Winrycha. W zamku krzyżackim znajdował się również litewski wajdelota (wędrowny pieśniarz) Halban, służący Krzyżakom jako tłumacz. To on właśnie uświadomił chłopcu kim właściwie jest, śpiewał mu litewskie pieśni, opowiadał o ojczyźnie. Walter wielokrotnie chciał powrócić do ojczyzny, ale Halban tłumaczył mu, że jeszcze nie nadeszła odpowiednia pora - Alf miał najpierw poznać wszelkie arkana sztuki rycerskiej, wszelkie tajemnice wroga. Kiedy Walter wziął udział w walce, od razu - wraz z Halbanem - dał się wziąć do niewoli. Przybył do Kowna wraz z innymi krzyżackimi jeńcami, ale książę Kiejstut dał wiarę opowieściom Waltera Alfa i Halbana. Pozostał na dworze księcia, uczył Litwinów nowoczesnych metod walki, wkrótce też pojął za żonę córkę księcia, Aldonę. Młodzi kochali się, ale Waltera dręczyła wciąż sytuacja ukochanej ojczyzny, która była ustawicznie zagrożona. Krzyżacy napadali wciąż na poszczególne miasta, zajęli kolejno Kowno i Kiejdany, a Litwini chronili się w lasach i górach. Tak więc Walter "Szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie". Zrozumiał też, że Litwini nie są w stanie pokonać wroga w otwartej walce. Jako średniowieczny rycerz, ceniący nade wszystko honor, wzdragał się przed zdradliwymi i podstępnymi metodami walki, wiedział jednak, że nie ma innego sposobu:
"Jeden sposób, Aldono, jeden pozostał Litwinom:
Skruszyć potęgę Zakonu: mnie ten sposób wiadomy -
Lecz nie pytaj, dla Boga! Stokroć przeklęta godzina,
W której, od wrogów zmuszony, chwycę się tego sposobu".
Po dramatycznym pożegnaniu z żoną Aldoną, po całonocnej naradzie z Kiejstutem Walter wraz z Halbanem opuszcza Litwę. Wkrótce jako giermek Konrada Wallenroda udaje się do Palestyny. Konrad ginie w tajemniczych okolicznościach, a Walter Alf podszywa się pod tę postać, przyjmuje śluby zakonne, walczy dzielnie w Hiszpanii, a następnie po śmierci Winrycha zostaje wybrany mistrzem Zakonu. Wówczas przychodzi pora na realizację śmiałych planów Konrada. Rządzi Zakonem nieudolnie, Krzyżacy często przegrywają, wydaje się, jakby Litwini znali wszelkie posunięcia Krzyżaków. Halban, towarzyszący wciąż bohaterowi namawia go, aby wreszcie przystąpił do decydującej walki, która przyniosłaby Zakonowi całkowitą klęskę. Konrad wreszcie decyduje się, prowadzi Krzyżaków do walki, w której ponoszą oni druzgocącą klęskę. Niestety, Konrad został zdemaskowany, podsłuchano bowiem jego rozmowy z tajemniczą pustelnicą, którą w istocie jest żona Aldona. Wówczas bohater, aby uniknąć krzyżackiego sądu, popełnia samobójstwo, co powoduje także śmierć jego żony, Aldony. O Konradzie Wallenrodzie mówi się zawsze jako o bohaterze tragicznym. W istocie tragiczne było jego życie, począwszy od porwania w dzieciństwie, poprzez młodość spędzoną wśród wrogów. Bohater ma też poświęcić szczęście osobiste swoje i Aldony, aby ratować ukochaną ojczyznę, będąc u celu musi popełnić samobójstwo. Najistotniejszym jednak źródłem tragizmu bohatera jest konieczność wstąpienia na drogę podstępu i zdrady. Ta konieczność rodzi u niego głęboki konflikt wewnętrzny, wyciska nieodwracalne piętno na jego psychice. Konrad Wallenrod ma również typowe cechy bohatera romantycznego - jest samotny, wyrasta ponad otoczenie, przeżywa romantyczną miłość, jest skłócony z samym sobą. Od nazwiska bohatera powstał termin "wallenrodyzm". Jest to postawa bohatera, który pod pozorami wiernej służby knuje okrutną zemstę na znienawidzonym wrogu, chociaż ta zdradliwa metoda walki wywołuje u niego głęboki konflikt wewnętrzny. Bohater tego typu poświęca szczęście osobiste dla dobra ojczyzny, jest żarliwym patriotą, ale jednocześnie bohaterem prawdziwie tragicznym. Bohaterowie innych utworów Mickiewicza także będą wielkimi patriotami, a głównym problemem polskiej literatury romantycznej staje się zagadnienie walki narodowowyzwoleńczej. Omawiając dzieje Konrada Wallenroda należy wspomnieć również o balladzie "Alpuhara", którą sam bohater śpiewa na zamku krzyżackim, a w której przedstawione zostały dzieje Almanzora, analogicznie do dziejów Konrada. Almanzor był wodzem Maurów, plemion muzułmańskich w Hiszpanii, walczących w XV wieku przeciwko wojskom króla Ferdynanda Katolickiego. Maurowie zostali pokonani i wyparci nawet z Grenady, miasta, które sami założyli po podbiciu Hiszpanii w 711 roku. Almanzor nie mogąc pogodzić się z klęską, postanowił poświęcić swe życie, aby dokonać okrutnej zemsty na znienawidzonym wrogu. W tym celu przedziera się przez stanowiska nieprzyjaciela i udaje się do Grenady, gdzie panuje epidemia dżumy. Kiedy już jest pewny, że został zarażony dżumą, przybywa do obozu Hiszpanów w rzekomo przyjacielskich zamiarach. Twierdzi, że pogodził się z klęską, że chce uznać zwierzchnictwo króla hiszpańskiego, a nawet przyjąć religię chrześcijańską. Hiszpanie, doceniając odwagę Almanzora witają się z nim serdecznie, obejmują go i całują. Wtedy Almanzor, osiągnąwszy swój cel, oznajmia przerażonym Hiszpanom straszliwą prawdę:
"Jam was oszukał, wracam z Grenady,
Ja wam zarazę przyniosłem,
Pocałowaniami wszczepiłem w duszę
Jad, co was będzie pożerać,
Pójdźcie i patrzcie na me katusze:
Wy tak musicie umierać!".
Tak więc Almanzor stał się dla Konrada wzorem do naśladowania, Walter Alf także wybrał drogę podstępu i zdrady, aby doprowadzić wroga do klęski, także musiał w tym celu poświęcić życie. "Konrad Wallenrod" to powieść poetycka, jeden z najpopularniejszych gatunków literackich epoki romantyzmu. Jest to romantyczna odmiana poematu epickiego. Narracja powieści poetyckiej łączy elementy epickie, liryczne i dramatyczne, które nadają opowiadaniu charakter subiektywny. Narrator niejednokrotnie zwraca się sam do siebie, wyraża własne uczucia, komentuje i ocenia poczynania bohaterów, stara się wytworzyć nastrój niesamowitości i grozy. Fragmenty fabuły nie są ze sobą powiązane, co stwarza celowe i zamierzone niejasności. Narrator nie liczy się z następstwem czasowym, zakłóca układ chronologiczny wydarzeń, które najczęściej rozgrywają się w środowisku egzotycznym - orientalnym lub historycznym. Utwór Mickiewicza spełnia te wymogi - fabuła jest fragmentaryczna, akcja rozgrywa się w środowisku historycznym. Do elementów lirycznych, przenikających formę epicką, można zaliczyć "Pieśń Wajdeloty" - elementy dramatyczne odnajdujemy w rozmowach Konrada z Pustelnicą Aldoną. W utworze dochodzi nie tylko do zatarcia granic między epiką, liryką i dramatem, ale także do pomieszania gatunków literackich, ponieważ w obrębie poematu epickiego odnajdujemy balladę "Alpuharę", mogącą stanowić odrębny utwór, gdyż przedstawiana w nim akcja nie łączy się z wydarzeniami samego dramatu. Na uwagę zasługuje też zastosowanie w "Pieśni Wajdeloty" polskiej odmiany greckiego heksametru, którego niedościgły wzór możemy odnaleźć w "Iliadzie" i "Odysei". W "Pieśni" najczęściej spotykamy wersy piętnastozgłoskowe z akcentem na trzeciej, szóstej, ósmej, jedenastej i czternastej sylabie. Zastosowanie heksametru - antycznej miary wersowej, stosowanej w największych epopejach starożytności podnosiło wartość epicką poematu, bohaterskie dzieje Konrada i jego żony Aldony stawiało na równi ze zmaganiami mitycznych bohaterów przedstawionych w "Iliadzie". Pozostałe części utworu mają wersy o różnej długości z wyraźną przewagą wiersza jedenastozgłoskowego. "Konrad Wallenrod" był utworem kontrowersyjnym, szczególnie dla współczesnych Mickiewiczowi czytelników, ze względu na postać głównego bohatera, który działał na drodze podstępu i zdrady. Dziś postać głównego bohatera jest dla nas wzorem prawdziwego patriotyzmu, wzruszają nas też do głębi jego tragiczne dzieje, zakończone samobójczą śmiercią.
Kordian
"Kordian" został napisany w 1833 roku w Szwajcarii, wydany zaś anonimowo w Paryżu w 1834 r. W podtytule autor umieścił informacje: spisek koronacyjny, pierwsza część trylogii. Wypadki będące tłem wydarzeń w "Kordianie" rozegrały się w Warszawie w nocy z 24 na 25 maja 1829 roku, kiedy to do
stolicy przybył następca cara Aleksandra, młodszy brat Konstantego Mikołaj, aby koronować się na króla Polski. Spiskowcy działali w porozumieniu z wpływowymi osobistościami ówczesnego życia politycznego, wśród których główną rolę odgrywał Julian Ursyn Niemcewicz. Ludzie ci w ostatniej chwili, obawiając się konsekwencji, odmówili udziału w spisku.
KRYTYKA WODZÓW POWSTANIA LISTOPADOWEGO W "PRZYGOTOWANIU"
Akcja tej sceny, poprzedzająca akcję właściwą, rozgrywa się nocą 31 grudnia 1799 roku w chacie czarnoksiężnika Twardowskiego w Karpatach. W diabelskim kotle ukazują się kolejno przywódcy powstania, są to przeważnie ludzie w podeszłym wieku, toteż cechuje ich ostrożność działania, kunktatorstwo w stosunku do wroga. Żaden z nich nie nadaje się na przywódcę powstania. Generał Józef Chłopicki ma "sprzeczne z naturą nazwisko", a więc nie ma zamiaru szukać pomocy wśród chłopów, jest za stary na przywódcę, nieudolny w działaniu. Z atramentu zaczerpniętego z kałamarza Talleyranda, który niestety blednie, rodzi się książę Adam Czartoryski. Jego dyplomatyczne zabiegi o uzyskanie poparcia dla powstania na zachodzie okazały się bezowocne. Jest to jedyna postać, dla której poeta znalazł słowa uznania "mimo czary wyszedł jakiś człowiek godny". Natomiast Jan Skrzynecki bezmyślnie zlekceważył plany wojenne zdolnego stratega, generała Prądzyńskiego, które mogły przynieść powstańcom zwycięstwo. Skrzynecki unikał też walki z wrogiem. Skrytykowany został również Julian Ursyn Niemcewicz. Poeta zarzuca mu konserwatyzm, który jest tym bardziej zgubny, że autor "Śpiewów historycznych" cieszył się dużym autorytetem w społeczeństwie. Także Joachim Lelewel, przywódca emigracyjnego Komitetu Narodowego Polskiego, nie znalazł uznania w oczach Słowackiego. Lelewel niezaprzeczalnie posiada dużą wiedzę książkową, ale traci czas na rozpamiętywanie "czy lepiej jest, kiedy jest król? czy kiedy go nie ma", podczas gdy Polska jako państwo, niestety, jeszcze nie istnieje. Z zarzutem jawnej zdrady spotkał się dyktator ostatniej fazy powstania generał Jan Krukowiecki. To on właśnie doprowadził do poddania Warszawy Rosjanom. Poeta kieruje doń słowa pełne oskarżycielskiej pasji:
"On z krwi na wierzch wypłynie - to zdrajca!
A gdy zabrzmi nad miastem dział huk,
On rycerzy ginących porzuci
Z arki kraju wyleci jak kruk,
Strząśnie skrzydła, do arki nie wróci...
Kraj przedany on wyda pod miecz".
KRYTYKA IDEI SZLACHECKIEGO REWOLUCJONIZMU W "KORDIANIE"
Głównym bohaterem dramatu jest podchorąży Kordian. Zapowiedź jego późniejszych konfliktów odnajdujemy już w przygotowaniu, kiedy to Szatan każe Mefistofelesowi opętać jakiegoś żołnierza - Polaka. W pierwszym akcie poznajemy Kordiana jako romantycznego piętnastoletniego młodzieńca, który wspomina samobójczą śmierć swojego przyjaciela, a potem mówi o własnych uczuciach, nieokreślonych pragnieniach, niezaspokojonych żądzach. Najbardziej dotkliwie młody Kordian odczuwa brak celu i sensu życia, który tak bardzo chciałby odnaleźć:
"Boże zdejm z mego serca jaskółczy niepokój,
Daj życiu duszę i cel duszy wyprorokój...".
Stary sługa Grzegorz, dawny żołnierz napoleoński, opowiada chłopcu najpierw żartobliwą bajkę o Janku co "psom szył buty", potem o walkach w Egipcie, w których uczestniczył, wreszcie opowiada o swych tragicznych wspomnieniach z Syberii. Te opowieści Grzegorza potęgują u Kordiana marzenia o wielkim czynie, o bohaterstwie, których nie jest w stanie zrealizować. Te odczucia, a także nieszczęśliwa miłość do Laury doprowadza Kordiana do samobójstwa. Reasumując, w akcie pierwszym Kordian przeżywa typowo romantyczne rozterki, wahania i zwątpienia. Jest to oderwanie od rzeczywistości, życie w świecie marzeń, stronienie od ludzi i samobójcze myśli. W drugim akcie Kordian rozpoczyna wędrówkę po Europie, a efektem tych podróży są kolejne rozczarowania młodzieńca. Pierwszym etapem jego podróży jest Londyn. Anglia była mu dotąd znana jedynie z literatury. Rzeczywistość, którą ma teraz okazję obserwować, jest zupełnie inna. Prawo można oszukać, kryjąc się przed wierzycielami, zaszczyty i uznanie można kupić. Kolejne rozczarowanie przeżywa Kordian we Włoszech. Zachowanie się Wioletty powoduje, że Kordian przestaje wierzyć w romantyczną, wyidealizowaną miłość. Okazuje się bowiem, że uczucie kobiety można także kupić. Najbardziej charakterystyczna dla kształtowania się postawy ideologicznej Kordiana jest scena u papieża. Jak wiadomo, papież Grzegorz XVI potępił w 1832 roku powstanie listopadowe. Słowacki podkreśla całą absurdalność stanowiska chrześcijańskiego papieża, który nakazuje Polakom czcić prawosławnego cara. Akt drugi kończy się fantastyczną sceną na szczycie Mont Blanc. Kordian wygłasza tu liryczny monolog. Wreszcie doznaje poczucia siły i potęgi, odnajduje cel i sens życia. Ideą jego życia staje się walka o wolność narodu. W tej walce chce udowodnić swe bohaterstwo i poświęcić się za naród, tak jak legendarny Szwajcar Winkelried walczący z Austriakami. Aby wcielić w czyn hasło "Polska Winkelriedem narodów", Kordian przybywa do Polski i postanawia zabić cara. Na placu Zamkowym tłum obserwuje orszak koronacyjny cara, który koronuje się w katedrze. W scenie trzeciej pojawia się Kordianowi Mefistofeles w postaci Nieznajomego, który podsuwa Kordianowi zgubną ideę samotnej walki. Podobnie spiskowcy nie umieli i nie chcieli trafić do ludu, świadomie odsuwali go od działania. Tak więc szansa zaangażowania tłumu do udziału w walce została w dramacie zaprzepaszczona. Kordian i garstka spiskowców zastają sami. Zbierają się oni w podziemiach katedry św. Jana, gdzie ma się odbyć głosowanie na temat zabójstwa cara. Zdecydowanym przeciwnikiem tego jest Prezes, w którego osobie można domyślić się J.U. Niemcewicza. Wysuwa on szereg argumentów przeciwko zabiciu cara. Jeden z nich możemy nazwać moralnym, ponieważ Prezes mówi, że dotąd nigdy tron Polski nie został skalany krwią. Ważny jest także argument polityczny. Prezes zastanawia się, co powie Europa na ten krwawy czyn Polaków. Osamotniony, opuszczony nawet przez spiskowców Kordian postanawia jednak zrealizować swój zamiar. Niestety, okazuje się, że jest zbyt słaby psychicznie, aby dokonać tego czynu. Przed sypialnią cara musi stoczyć przegraną walkę z własnym Strachem i Imaginacją. Kordian, wyczerpany walką ze straszliwymi, krwawymi widziadłami, pada zemdlony przed sypialnią cara. Podejrzany o próbę zamachu, zostaje odesłany do szpitala wariatów. W szpitalu Kordian znów spotyka Mefistofelesa, który występuje tym razem w postaci Doktora. Zadaniem jego jest uświadomić Kordianowi cały bezsens jego dotychczasowych poczynań. W tym celu Doktor pokazuje Kordianowi dwóch obłąkanych, z których jeden wyobraża sobie, że jest krzyżem, na którym ukrzyżowano Chrystusa, drugi zaś, trzymając ustawicznie w górze rękę twierdzi, że zasłania ludy przed nieba potopem. Dramat kończy się sceną, gdy Kordian stoi przed plutonem egzekucyjnym, a adiutant nadjeżdża z rozkazem odwołującym egzekucję. Reasumując należy stwierdzić, że Kordian jest postacią syntetyczną, reprezentantem szlacheckich rewolucjonistów z 1830 roku. Najważniejsze błędy tej ideologii to brak konkretnego programu politycznego, niedostrzeganie potrzeby uczynienia powstania ruchem ogólnonarodowym, naiwność polityczna spiskowców, którzy wierzyli, że samo zabicie cara przyniesie Polsce niepodległość i wreszcie słaba odporność psychiczna, której wyrazem jest zwyciężony przez własny strach Kordian. Spiskowcy zostali więc skrytykowani przez Słowackiego za niedostatki ideologii, a przywódcy powstania za konserwatyzm i ugodową wobec cara politykę.
CECHY ARTYSTYCZNE DRAMATU
Wizja sceniczna utworu wzorowana była na modnych wówczas w Paryżu monumentalnych widowiskach, które charakteryzowały się scenami wymagającymi perspektywicznych panoram i rozbudowanych dekoracji, scenami z użyciem tłumów. Spoiwem łączącym poszczególne sceny był sam bohater. "Kordian" jest jednym z najwybitniejszych dramatów romantycznych. Główny bohater jest bohaterem romantycznym, przeżywającym rozterki i wahania, w końcu ogarniętym ideą walki o wolność ojczyzny. Występują w dramacie
elementy fantastyczne - monolog na szczycie Mont Blanc, scena przed sypialnią cara. Poeta nie przestrzega reguły tzw. czystości gatunków i rodzajów - opowiadania Grzegorza mają charakter epicki, monolog Kordiana
ma charakter liryczny. W "Kordianie" mamy do czynienia z tzw. Kompozycją otwartą, poszczególne sceny są ze sobą tylko luźno powiązane, najczęściej osobą głównego bohatera.
Nie- Boska Komedia
"Nie-Boska komedia" - dramat został napisany w Wiedniu i Wenecji w 1833 roku, wydany drukiem anonimowo w Paryżu w 1835 roku. Utwór dzieli się na dwie części - dramat rodzinny (akt I i II) oraz dramat społeczny (akt III i IV). Obie części łączy postać Męża - hrabiego Henryka. Każda część dramatu opatrzona jest wstępem o charakterze liryczno-epickim, pisanym zrytmizowaną prozą, zawierającym metaforyczne wprowadzenie, swoisty komentarz do przedstawionej w danym akcie problematyki. Założeniem kompozycyjnym dramatu jest trzykrotna przestroga, dana Mężowi przez Anioła Stróża, którą niestety bohater lekceważy. Pierwsza przestroga "kto ma serce - on jeszcze zbawion być może" wskazuje na wartość nadrzędną, jaką jest miłość. Drugie napomnienie brzmi: "Wracaj do domu i kochaj dziecię Twoje". Trzecia szansa, zawarta w słowach Anioła Stróża "schorzałych, zgłodniałych, rozpaczających pokochaj bliźnich twoich, biednych bliźnich twoich, a zbawion będziesz", także zostaje przez Męża zaprzepaszczona. W dramacie rodzinnym hrabia Henryk występuje jako Mąż. Przedstawiony jest jako poeta oderwany od życia, nie umiejący docenić jego wartości, żyjący we własnym świecie poezji i marzeń. To oderwanie od życia, pogoń za złudnym marzeniem przynosi wiele nieszczęść. Żona doprowadzona zostaje przez Męża do obłędu, a potem do śmierci. W dramacie rodzinnym ukazując postawę Męża skrytykował poeta poezję romantyczną, oderwaną od ówczesnej rzeczywistości. Poetę romantycznego przedstawił Krasiński jako egoistę, bezkrytycznie uwielbiającego poezję. Tak właśnie postępuje Mąż, który zapytany przez Dziewicę-poezję: "Pójdzieszli za mną, w którykolwiek dzień przylecę po ciebie?" odpowiada: "o każdej chwili twoim jestem". Piękna Dziewica-poezja okazuje się złudną marą, a jej bezgraniczne uwielbienie jest źródłem nieszczęść romantycznego poety, który widzi dramatyczną sprzeczność między życiem poety a uprawianą przez niego poezją. Ta sprzeczność, sformułowana w słowach: "przez ciebie płynie strumieńpiękności, ale Ty nie jesteś pięknością" stanowi źródło tragizmu romantycznego poety. Część druga utworu, tak zwany dramat społeczny, to obraz rewolucji powszechnej. Arystokraci i bogaci bankierzy prowadzą walkę z rewolucjonistami. Arystokratami dowodzi hrabia Henryk, na czele obozu rewolucji stoi Pankracy. Arystokracja - hrabiowie, książęta różnej narodowości - to ludzie tchórzliwi, myślą tylko o ratowaniu własnego życia, nawet za cenę honoru, pozbawieni godności osobistej. O całkowitej degradacji arystokracji mówi Pankracy w trakcie rozmowy z hrabią Henrykiem: "Ów starosta, baby strzelał po drzewach i Żydów piekł żywcem - Ten z pieczęcią w dłoni i podpisem - kanclerz - sfałszował akta, spalił archiwa, przekupił sędziów, trucizną przyśpieszył spadki - stąd wsie twoje, dochody, potęga. - Tamten, czarniawy, z ognistym okiem, cudzołożył po domach przyjaciół - ów z runem złotym, w kolczudze włoskiej, znać służył u cudzoziemców - a ta pani blada, z ciemnymi puklami, kaziła się z giermkiem swoim - tamta czyta list kochanka i śmieje się, bo noc bliska - tamta, z pieskiem na robronie, królów była nałożnicą. Stąd wasze genealogie bez przerwy, bez plamy. (...) Głupstwo i niedola kraju całego - oto rozum i moc wasza. Ale dzień sądu bliski i w tym dniu obiecuję wam, że nie zapomnę o żadnym z was, o żadnym z ojców waszych, o żadnej chwale waszej". Hrabia Henryk stara się oczywiście odrzucić zarzuty Pankracego, przypominając, że to szlachta broniła wiary, tradycji, religii, granic, opiekowała się chłopami. Krasiński, sam będąc arystokratą, potrafi zdobyć się na obiektywny sąd o własnej klasie. Stwierdził, że ci, którzy bronili dawnej religii i honoru, sami są pozbawieni poczucia honoru, tchórzliwi i podli. Jeden tylko hrabia
Henryk zachowuje nawet w obliczu klęski swą godność osobistą, popełnia samobójstwo, aby nie być upokorzonym przez wroga. Nie jest on jednak pozbawiony wad, staje na czele obrońców św. Trójcy z pobudek czysto egoistycznych, cieszy go szansa odegrania roli przywódcy, uchwycenia w swe ręce losów starego świata. Jest osamotniony, pogardza bowiem tymi, którymi dowodzi, a także tymi, z którymi walczy. Hrabia Henryk za swój egoizm zostanie należycie oceniony w scenie, w zamkowych podziemiach: "Za to, żeś nic nie kochał, nic nie czcił prócz siebie, prócz siebie i myśli swych, potępion jesteś - potępion na wieki". Zanim jednak dojdzie do ostatecznej klęski arystokracji w okopach świętej Trójcy, hrabia Henryk podejmie wędrówkę przez obóz rewolucjonistów, obserwując z uwagą swych wrogów. W obozie tym znajdują się chłopi, rzemieślnicy, robotnicy, którzy nie mogli dłużej znosić wyzysku arystokracji. Są wynędzniali, utrudzeni, ubrani w łachmany, doprowadzeni do ostateczności, gotowi do walki na śmierć i życie. Nie są uświadomieni, obce im są wszelkie idee. Motorem ich działania jest gromadzona i tłumiona od wieków nienawiść i chęć zemsty. Oto słowa pieśni śpiewanej przez chłopów pańszczyźnianych, którzy prowadzą na stracenie dziedzica: "Panom - tyranom śmierć - nam biednym, nam głodnym, nam strudzonym jeść, spać i pić". Obóz rewolucji został przedstawiony przez Krasińskiego negatywnie. Poeta przedstawia rewolucjonistów jako fanatyczny tłum, który umie burzyć stare wartości, ale do tworzenia nowych w ogóle się nie nadaje. Na gruzach "starego świata" zapewne powstanie nowa arystokracja. Przecież o własnej sławie myśli Bianchetti, przechrzty też chcą wykorzystać rewolucję społeczną do własnych celów, do przejęcia władzy. Tak jak hrabia Henryk wyróżnia się szlachetnością, dumą, odwagą wśród arystokracji, tak też Pankracy jest najwybitniejszą postacią w obozie rewolucjonistów. On jeden ma świadomość celów i zadań rewolucji. Wie, że po zburzeniu starego porządku trzeba umieć zbudować nowy. Podobnie jak hrabia Henryk arystokratami, tak i Pankracy pogardza rewolucjonistami, umie też należycie ocenić szlachetne rysy charakteru hrabiego Henryka mówiąc po zdobyciu okopów świętej Trójcy do zgromadzonych arystokratów:
"... on jeden spośród was dotrzymał słowa.
- Za to chwała jemu, gilotyna wam".
Klęskę ponosi jednak nie tylko hrabia Henryk. Dramat kończy się katastrofą również dla chwilowo tylko zwycięskiego Pankracego. Oto pojawia mu się postać Chrystusa "jak słup śnieżnej jasności, stoi nad przepaściami - oburącz wsparty na krzyżu jak na szabli mściciel". Pankracy pada martwy na widok Chrystusa, rażony "błyskawicą" jego wzroku. Tak więc poeta-arystokrata nie odważył się oddać zwycięstwa rewolucjonistom całkowicie, chociaż obserwując ruchy rewolucyjne w Zachodniej Europie wiedział, że rewolucja społeczna jest nieunikniona, a spowodowana została nędzą, krzywdą i cierpieniem mas ludowych oraz egoizmem i zachłannością arystokracji. Zdaniem Krasińskiego, niczego nie można zbudować poprzez zemstę i nienawiść, ludziom, społeczeństwom powinna zawsze przyświecać idea miłości Chrystusowej. W ten sposób Zygmunt Krasiński staje w obronie religii oraz szlachetnych rycerskich tradycji, którym sprzeniewierzyła się współczesna arystokracja. W "Nie-Boskiej komedii" poeta przedstawił klasyczne pojęcie tragizmu. Oto sytuacja tragiczna - rewolucja jest nieunikniona, ale jest to katastrofa przynosząca zagładę dotychczasowego dorobku ludzkiego. Obaj przeciwnicy reprezentują tak zwane racje niepełne, cząstkowe. Pankracy słusznie krytykuje arystokratów, ale słuszne są też zarzuty Henryka, skierowane pod adresem rewolucjonistów: "... widziałem wszystkie stare zbrodnie świata, ubrane w szaty świeże, nowym kojące tańcem - ale ich koniec ten sam co przed tysiącami lat - rozpusta, złoto, krew". Nieprzemijające wartości utworu to: trafna ocena ówczesnej sytuacji społecznej w Europie, przekonanie, że niewłaściwe stosunki społeczne muszą doprowadzić do rewolucji społecznej, właściwy obraz arystokracji, przejmujące obrazy nędzy, cierpień, głodu, wyzysku chłopów i robotników. "Nie-Boska komedia" jest dramatem romantycznym, składa się z luźno powiązanych ze sobą scen. Utwór o charakterze dramatycznym zawiera też fragmenty liryczne, sceny realistyczne, sąsiadują ze scenami fantastycznymi. Charakterystyczną cechą utworu jest to, że nie dotyczy on konkretnych wydarzeń społecznych, konkretnego społeczeństwa, ponieważ poeta chciał ukazać w otworze uogólniony i ponadczasowy dramat ludzkości.
Oda do młodości
"Oda do młodości" to utwór napisany w Kownie w 1820 roku. Stanowi dowód ścierania się klasycznych reguł z nowymi, romantycznymi tendencjami. Wyraża ona dążenie do powszechnego szczęścia, przekonanie o konieczności likwidacji zła w samym zarodku, wezwanie do walki o postęp i dobro ludzkości, do przebudowy świata. Kompozycja utworu została oparta na kontraście między zmaterializowanym światem samolubów a młodymi, którzy kierują się szlachetnymi ideałami. Motywem konstrukcyjnym jest motyw lotu. Z lotu ptaka można obejrzeć martwy świat, dzięki skrzydłom ulecieć w "rajską dziedzinę ułudy". W dole można zobaczyć "płaza w skorupie", czyli egoistyczny świat samolubów. W dalszej części wiersza motyw lotu zostaje zastąpiony obrazem walki, w której żadna ofiara nie idzie na marne, staje się bowiem kolejnym szczeblem w drodze do postępu i wspólnego szczęścia.
"I ten szczęśliwy, kto padł wśród zawodu.
Jeżeli poległym ciałem
Dał innym szczebel do sławy grodu".
W ostatniej części utworu odnajdujemy obraz nowego świata, wyłaniającego się z zamętu ducha. "Oda" łączy w sobie w sposób harmonijny elementy klasyczne z romantycznymi. Echa oświeceniowych haseł to pogarda dla wszelkiej ciemnoty i zacofania, optymistyczna wiara w postęp, kult dla przyjaźni i wspólnego działania, idee równości i braterstwa wyrażone w hasłach:
"Razem, młodzi przyjaciele!...
W szczęściu wszystkiego są wszystkie cele".
Romantyczne natomiast jest przekonanie, że są siły potężniejsze od rozumu, takie jak miłość, młodzieńczy zapał i entuzjazm:
"Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga,
Łam, czego rozum nie złamie:
Młodości! orla twych lotów potęga,
Jako piorun twoje imię".
O romantycznej postawie poety świadczy też zerwanie z ograniczonością i pogardą dla współczesnego świata:
"Niechaj, kogo wiek zamroczy,
Chyląc ku ziemi poradlone czoło,
Takie widzi świata koło, jakie tępymi zakreśla oczy".
Pan Tadeusz
Dzieło było pisane od 1832 roku, z pewnymi przerwami, przez 15 miesięcy, drukiem utwór ukazał się w Paryżu w 1834 roku. Według pierwotnego zamiaru miała to być idylla w typie "Hermana i Doroty" Goethego, ale w toku pracy utwór rozrósł się w epicką epopeję z życia szlachty, w XII księgach. Geneza utworu została wyjaśniona przez samego poetę w "Epilogu". Praca nad utworem była dla poety ucieczką od intryg i waśni paryskiej, polskiej emigracji. Dźwięczą tu jeszcze słowa szczerego żalu poety, że nie wziął udziału w powstaniu:
"Biada nam zbiegi, żeśmy w czas morowy
Lękliwe nieśli za granicę głowy".
Najlepszym schronieniem od swarów i emigracyjnych kłótni był dla poety kraj lat dziecinnych. Poeta wyjaśnia również dlaczego nie podjął się pisania o dziejach najnowszych, najbardziej tragicznych:
"Ale o krwi tej, co się świeżo lała
O łzach, którymi płynie Polska cała, (...)
O nich pomyśleć - nie mieliśmy duszy! (...)
O, Matko Polsko! Ty tak świeżo w grobie
Złożona - nie ma sił mówić o tobie".
W końcowym fragmencie "Epilogu" poeta pisze o swych marzeniach, aby jego utwory trafiły do każdego polskiego domu, a będzie to dla poety droższa nagroda niż laur z Kapitolu. Bodźcem do napisania "Pana Tadeusza" była też dręcząca poetę tęsknota do rodzinnej Litwy, którą opuścił w 1824 roku. Najpełniejszym i najbardziej wzruszającym wyrazem tej tęsknoty jest "Inwokacja" rozpoczynająca się od słów, znanych zapewne każdemu Polakowi:
"Litwo! Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie,
Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie
Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie".
Poeta prosi Pannę Świętą z Częstochowy i Ostrej Bramy:
"Tymczasem przenoś duszę moją utęsknioną
Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych,
Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych
Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem,
Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem;
Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała,
Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała".
Fabuła utworu jest wielowątkowa, na plan pierwszy wysuwają się tragiczne dzieje emisariusza Jacka Soplicy, kryjącego się pod kapturem księdza Robaka. Ściśle z nim powiązany jest awanturniczy wątek sporu o zamek,
zakończony najazdem, oraz perypetie miłosne Tadeusza i Zosi. Akcja utworu rozgrywa się na Litwie w fikcyjnej wsi Soplicowo w roku 1811 i 1812, kiedy to cała Polska czekała na wkroczenie wojsk Napoleona. Zagadnienie walki narodowowyzwoleńczej skupione jest wokół postaci Napoleona. Mickiewicz wiedział już, że Napoleon nie spełnił żadnych oczekiwań Polaków, a mimo to nie próbuje obalić jego mitu w społeczeństwie polskim. Jedynie Maciek Dobrzyński, który "zawsze tam szedł, gdzie ojczyzny dobro upatrywał" jest krytycznie ustosunkowany do francuskiego wodza.
JACEK SOPLICA - NOWY TYP BOHATERA ROMANTYCZNEGO
Główną postacią utworu jest Jacek Soplica, który całe swe życie poświęcił walce o wolność ojczyzny. W młodości był ulubieńcem okolicznej szlachty, typowym warchołem i zabijaką. Bywał nawet zapraszany przez miejscowego magnata Stolnika Horeszkę. Jacek był potrzebny Horeszce, ponieważ mógł dowolnie manipulować na sejmikach głosami okolicznej szlachty. Stolnik Horeszko miał córkę Ewę, młodzi szybko pokochali się. Dumny magnat nie zgodził się oddać ręki córki ubogiemu szlachcicowi - wolał unieszczęśliwić oboje. Ewa została wkrótce wydana za bogatego kasztelana, z którym pojechała na zesłanie, pozostawiając w kraju pod opieką Telimeny córkę Zosię. Jacek zaś ożenił się z "pierwszą napotkaną po drodze kobietą", która urodziła mu syna Tadeusza i w niedługim czasie zmarła. Urażona ambicja Jacka Soplicy doprowadziła go do krwawej zemsty. Często błąkał się w pobliżu zamku Horeszków, nie mogąc pogodzić się ze stratą ukochanej. Pewnego razu był więc mimowolnym świadkiem triumfalnego odpierania przez Horeszkę ataku Moskali na zamek. Emocje spowodowane wyrządzoną przez Horeszkę krzywdą zwyciężyły. Jacek wymierzył z pistoletu, a oddany strzał, niestety, okazał się celny. To wydarzenie spowodowało przełom w życiu Jacka Soplicy, tym bardziej że niesłusznie wzięto go za stronnika Moskali. Jacek wyjechał, udał się do Legionów, był kilkakrotnie ranny, aż wreszcie w przebraniu księdza Robaka powrócił na Litwę ze specjalną misją - miał organizować powstanie na Litwie, którego wybuch był naznaczony na moment wkroczenia wojsk napoleońskich. Jacek z narażeniem życia wędrował od dworu do dworu, w karczmach wiejskich agitował też chłopów do powstania. Nawet własnemu synowi nie wyjawił kim jest, chociaż niejednokrotnie bardzo tego pragnął. Jacek Soplica jest wzorem prawdziwego patrioty, który wszystko poświęcił w służbie ojczyźnie, podobnie jak Konrad Wallenrod czy Konrad z "Dziadów". Mimo to zwykło się mówić o Soplicy, że jest przykładem nowego typu bohatera w literaturze polskiej. Ta nowość polegała przede wszystkim na tym, że Jacek Soplica nie działał już samotnie, tak jak jego wielcy poprzednicy, lecz poparcia dla swej idei niepodległościowej szukał wśród szerokich mas szlacheckich oraz wśród ludu. Ta przemiana polskiego bohatera romantycznego, obserwowana na przykładzie Soplicy, znamienna jest dla całego pokolenia polskich rewolucjonistów, którzy po klęsce powstania
listopadowego zrozumieli, jak wielkim błędem była idea samotnej walki szlachty, która nie zdecydowała się szukać poparcia i pomocy wśród polskiego ludu. Soplica ma także wiele cech charakterystycznych dla bohatera romantycznego, a więc przeżywa nieszczęśliwą miłość, jest pełen wewnętrznego rozdarcia, przeżywa konflikty, a przede wszystkim jest postacią dynamiczną, jego charakter kształtuje się w trakcie trwania akcji utworu. Mickiewicz świadomie podkreśla - jak wielkie znaczenie w życiu człowieka odgrywa służba ojczyźnie. Żarliwy patriotyzm i poświęcanie się dla ojczyzny powoduje, że przebaczamy Jackowi Soplicy wszystkie grzechy
jego młodości, stawiamy go w rzędzie tych bohaterów literackich, którzy stanowią dla nas wzory osobowe. Ostatecznie Jacek Soplica nie osiąga zamierzonego celu. Plany jego krzyżuje dawny sługa Horeszki Gerwazy, który poprzysiągł zemstę na wszystkich Soplicach. Organizuje on przy pomocy mieszkańców zaścianka - Dobrzyńskich - zajazd na Soplicowo. W momencie kiedy interweniuje wojsko carskie, zwaśnione strony natychmiast się godzą w obliczu wspólnego wroga i zwracają przeciwko Moskalom. To zostaje poczytane za bunt, uczestnicy walki muszą uciekać za granicę, aby powrócić z wojskami Napoleona. Sam Jacek Soplica zostaje ciężko ranny i umiera, uzyskawszy przedtem przebaczenie Gerwazego. Wątek sporu o zamek między Soplicami a przedstawicielem rodu Horeszków, Hrabią, został rozwiązany w sposób tradycyjny - zwaśnione rody godzą się dzięki małżeństwu Zosi (córki Ewy Horeszkówny) z Tadeuszem (synem Jacka Soplicy). Epopeja kończy się postępowym akcentem (chociaż nierzeczywistym). Tadeusz po odziedziczeniu majątku przeprowadza w swoich dobrach uwłaszczenie chłopów.
REALIZM "PANA TADEUSZA"
"Pan Tadeusz" jest realistycznym obrazem ówczesnej Polski szlacheckiej. Szlachta polska nie była klasą jednolitą, toteż spotykamy w utworze przedstawicieli arystokracji, dumnego i zarozumiałego Stolnika Horeszkę,
któremu - jak twierdzą biografowie poety - nadał Mickiewicz cechy hrabiego Ankwicza, poznanego w Rzymie, który niechętnie patrzył na młodego poetę zabiegającego o rękę jego córki. Na przykładzie rodu Horeszków Mickiewicz przedstawia zachodzący w tym czasie proces ubożenia magnatów. Majątek Horeszków został skonfiskowany, ponieważ Horeszko jest uczestnikiem konfederacji barskiej. Do bogatej szlachty można zaliczyć Podkomorzego, który cieszy się pewnym poważaniem wśród szlachty, jest dumny ze swego stanowiska, które w istocie jest mało znaczące. Natomiast Soplicowie należą do szlachty średniozamożnej. Jacek Soplica staje się wzorem obywatela i patrioty, ale także jego brat - Sędzia oczekuje na przyjście Napoleona, a swego bratanka stara się wychować w duchu patriotyzmu. Podkreślić należy również jego humanitarny stosunek do służby, troskę o gospodarstwo. Typowym rezydentem, zubożałym szlachcicem jest Wojski, urodzony myśliwy,
organizator polowań, słynny ze swej gry na rogu. Pełni on w Soplicowie rolę marszałka dworu. Natomiast Woźny Protazy - Baltazar Brzechalski i Klucznik - Gerwazy Rębajło pełnią rolę zwykłych służących, chociaż mogą udowodnić swe szlacheckie pochodzenie. Są oddani i wierni swym panom, a doskonałym przykładem tego jest Gerwazy, który po zabójstwie swojego pana poprzysiągł zemstę wszystkim Soplicom, przebaczając Jackowi dopiero przed jego śmiercią. Zupełnie odrębną grupę stanowi szlachta zaściankowa, osiadła w Dobrzynie. O Dobrzyńskich dowiadujemy się, że przybyli z centralnej Polski na Litwę, dawniej byli rodem dość licznym i możnym, ale zubożeli. Oprócz posiadania herbów rodowych niczym właściwie nie różnili się od chłopów, sami musieli pracować na swych małych zagonach. Na czele zaścianka stał Maciej Dobrzyński, starzec siedemdziesięciokilkuletni, cieszący się wielkim poważaniem wśród swoich. Tę szlachtę zaściankową poeta ukazał w jasnym świetle. To właśnie Maciej Dobrzyński obok Jacka Soplicy jest przykładem wielkiego patrioty, który "tam szedł, gdzie Ojczyzny dobro upatrywał". Maciek Dobrzyński jest także nosicielem wielu innych dodatnich cech. Jest odważny i szlachetny, cechuje go wielka mądrość życiowa. Swej odwagi dowiódł walcząc w powstaniu kościuszkowskim, wracając na pole bitwy, będące pod ciągłym ostrzałem Moskali, aby zabrać stamtąd pozostawionego przez innych ciężko rannego szlachcica. Należnej mu nagrody nie przyjął jednak, mimo że był ubogi. Cieszył się poważaniem, ponieważ znał się doskonale na gospodarstwie, jego rady były zawsze mądre i dobre, ale nie zabiegał o tę popularność, wręcz odwrotnie. Tak więc, zdaniem autora, to właśnie te szlacheckie zaścianki były ostoją patriotyzmu i polskości. Zaściankowa szlachta podtrzymywała świadomość narodową, przywiązana do swych herbów rodowych, które niezależnie od stanu majątkowego pozwalały jej przynależeć do wielkiej społeczności szlacheckiej. Adam Mickiewicz z niezwykłym sentymentem opisywał szlachtę polską, z której sam się wywodził, tworząc niemal sielankowy obraz życia dworskiego. Ta sielankowa atmosfera różni "Pana Tadeusza" od innych utworów poety, czyni go jakby bardziej romantycznym. Mimo sentymentu poeta potrafi zdobyć się na obiektywizm, ukazując zarówno zalety, jak i wady szlachty. Dominującą cechą polskiej szlachty jest patriotyzm i przywiązanie do tradycji. Działalność księdza Robaka pada na podatny grunt, szlachta nienawidzi Moskali i jest gotowa z nimi walczyć. Przywiązanie do tradycji uzewnętrznia się w przestrzeganiu staropolskich zwyczajów i gościnności, którym żaden szlachcic nie umiałby uchybić. Jednocześnie poeta dostrzega wady tego środowiska i pisze o nich najczęściej z dyskretnym humorem. Główną wadą szlachty jest pieniactwo, skłonność do awantur, burd, bijatyk i procesów. Takim pieniaczem był nawet
w młodości Jacek Soplica - doskonałą ilustrację tej cechy stanowi spór Asesora z Rejentem czy Doweyki z Domeyką, a przede wszystkim ciągnący się od wielu lat spór o zamek, w którym żadna ze stron nie chce ustąpić.
Szlachta nie jest też dostatecznie wykształcona, o czym świadczą wykład Wojskiego o astronomii czy też niezrozumienie przez Sędziego mowy Hrabiego o gotyckiej architekturze zamku. Oprócz tych cech wspólnych, charakterystycznych dla całego środowiska szlacheckiego, zadbał autor także o indywidualizację postaci, która wyrażała się w charakterystycznym stroju, specyficznej mimice i ruchach, określonej pozie, a nawet w posługiwaniu się językiem, całkowicie odmiennym w ustach Rejenta, Protazego i Podkomorzego. Ten realistyczny obraz szlachty byłby niepełny, gdyby poeta nie zauważył szerzącego się wśród szlachty kosmopolityzmu. Bezkrytyczne zapatrzenie się w cudze wzory, lekceważenie cech narodowych, były wadami społecznymi, które wytykał już Ignacy Krasicki w "Satyrach". W "Panu Tadeuszu" takimi kosmopolitami są Hrabia i Telimena. Śmieszna jest skłonność Hrabiego do przeżywania romantycznych przygód. Niestety, nie docenia też piękna ojczystej przyrody, z zachwytem wspomina lazurowy błękit włoskiego nieba. Podobny typ reprezentuje Telimena, która mimo romantycznej pozy, śmieszy czytelnika swymi zabiegami i staraniami o męża. Wiąże swe nadzieje z o wiele młodszym od siebie Tadeuszem, potem obiektem jej uczuć zostaje Hrabia, zamieniony z konieczności na Rejenta, który może zostać jej mężem, jeśli będzie się ubierał według francuskiej mody. Telimena z dumą wspomina swój pobyt w Petersburgu, chlubi się swymi znajomościami z urzędnikami
carskimi. Ten obraz życia i obyczajów szlacheckich, nakreślony przez autora z takim upodobaniem, pozwolił mu rzeczywiście uciec od "za późnych żalów, potępieńczych swarów" do "kraju lat dziecinnych", który "zawsze zostanie święty i czysty, jak pierwsze kochanie".
WARTOŚCI ARTYSTYCZNE "PANA TADEUSZA"
"Pan Tadeusz" zyskał sobie miano epopei narodowej, ponieważ podobnie jak wielkie epopeje starożytności, dawał szeroki obraz życia społeczeństwa, a losy bohaterów jednostkowych ukazywał na tle ważnych wydarzeń
historycznych, w przełomowym dla narodu momencie dziejowym. Podobnie jak starożytne eposy, utwór rozpoczyna się od inwokacji, z tą różnicą, że poeta nie prosi muz o natchnienie, lecz źródłem natchnienia dla niego mają być wspomnienia o dalekiej, tak bardzo umiłowanej ojczyźnie. Ponieważ romantycy programowo burzyli wszelkie reguły i prawidła w poetyce, świadomie nie przestrzegali czystości rodzajów literackich, tak więc epicki charakter dzieła został naruszony przez liczne fragmenty liryczne, w których dochodzą do głosu uczucia samego narratora. "Pan Tadeusz" nie jest też utworem "czystym" gatunkowo, ponieważ łączy w sobie elementy epopei, poematu epickiego, powieści i sielanki. To typowe dla romantyzmu pomieszanie rodzajów i gatunków literackich oraz koncepcja głównego bohatera Jacka Soplicy pozwala nazwać "Pana Tadeusza" utworem romantycznym. Zgodnie z duchem czasu były też próby połączenia słowa poetyckiego i muzyki. Wyrazem tych tendencji są między innymi dwa koncerty opisane w utworze. Pierwszy z nich to koncert Wojskiego - gra na rogu obwieszczająca zakończenie polowania. Wojski był niedoścignionym mistrzem w tej umiejętności, podobnie jak i w organizowaniu całego polowania. Umiał wydobywać z rogu takie dźwięki, które ilustrowały cały przebieg polowania - dźwięczne, rześkie dźwięki to odgłosy pobudki, potem dało się słyszeć szczekanie psów, wreszcie strzały. Wówczas dźwięki stają się coraz bardziej głośne, naśladujące wycie wilków, ryk niedźwiedzi i żubrów. Podobnie mistrzem, tyle że w grze na cymbałach, był karczmarz Jankiel, ukazany w utworze jako patriota, który wita legionistów Dąbrowskiego z takim samym wzruszeniem, jak wszyscy Polacy. Jankiel zdecydował się zagrać na usilne prośby Zosi, a w swej grze zawarł całe ówczesne dzieje narodu, zarówno chwile piękne i wzniosłe, jak i te tragiczne. Słuchacze bezbłędnie odgadywali intencje grajka, sami przecież tworzyli tę historię. Pierwsze mocne i triumfalne dźwięki, radosne i skoczne, był to szczęśliwy dla narodu okres, kiedy król, sejm i cały naród podejmowali próby ratowania Rzeczypospolitej, uwieńczone Konstytucją 3-maja. Złowieszcze, fałszywe akordy, uporczywe trącanie zdradzieckiej struny przez Jankiela zostało wkrótce odczytane przez Klucznika, który zawołał: "Znam, znam głos ten! to jest Targowica". Odgłosy szturmu, wystrzały, naśladowanie jęków rannych i płaczu matek, to były dźwięki ilustrujące powstanie kościuszkowskie i rzeź Pragi. Dźwięki piosenki o żołnierzu tułaczu,
"...który borem, lasem idzie,
z biedy i z głodu przymierając czasem"
od razu zostały skojarzone z emigracją po powstaniu kościuszkowskim i tworzeniem się legionów oraz ich przybyciem na ziemie polskie. Dźwięki pieśni legionów "Jeszcze Polska nie zginęła" całkowicie potwierdziły te
domysły słuchaczy. Koncepcja całego koncertu Jankiela została oparta na trzech wszystkim znanych utworach. Są to: "Polonez 3 Maja", pieśń "Idzie żołnierz borem, lasem" i "Mazurek Dąbrowskiego". Niezwykłe wrażenie na czytelniku wywierają także przepiękne opisy przyrody, które są dowodem miłości poety do ojczystej, nadniemeńskiej ziemi. Plastykę, niezwykłą malowniczość opisów osiąga Mickiewicz poprzez zastosowanie różnorodnych środków artystycznych. Opisy wschodu czy też zachodu słońca, chmur, burzy, stanowią arcydzieło poezji opisowej. Takim opisem wschodu słońca rozpoczyna się księga szósta. Ranek był mglisty i wilgotny. Poeta stosuje personifikację, nadając cechy ludzkie zarówno słońcu, jak i rozpoczynającemu się dniu. Utwór zaś kończy się opisem zachodu słońca. Uwagę poety przykuwają obłoki płynące po niebie, oświetlone jaskrawymi promieniami zachodzącego słońca. W tych promieniach obłoki są różnokolorowe, a barwy ich ulegają ustawicznym zmianom. Przyroda niemal zawsze traktowana jest przez poetę jako żywa istota. Wystarczy wspomnieć ową brzezinę, "która jako wieśniaczka, kiedy płacze syna, lub wdowa męża, ręce załamie, roztoczy po ramionach do ziemi strumienie warkoczy". Zachodzące zaś słońce "spuszcza głowę" i zasypia "westchnąwszy ciepłym powiewem". "Pan Tadeusz" to niewątpliwie jeden z najpiękniejszych utworów w naszej literaturze, przynoszący pełen sentymentu obraz życia szlachty. Pierwszy obiektywny sąd o utworze wypowiedział Juliusz Słowacki we fragmencie "Beniowskiego":
"Jednak w tej cudnej epopei żyją;
W ich lasach trąba gada (...)
Słuchaj i patrzaj, bo, jako zjawienie,
Litwa, ubrana w tęczowe promienie,
Wychodzi z lasu ...".
Niezwykły hołd genialnemu poecie złożył Henryk Sienkiewicz. W noweli pt. "Latarnik" ukazał, jak wielka jest siła oddziaływania "Pana Tadeusza". Bohater noweli - były powstaniec Skawiński - otrzymawszy egzemplarz "Pana Tadeusza" zapomina o całym świecie. Już sam dźwięk ojczystej mowy wywołuje niezwykłe wzruszenie. Słowa "Litwo! ojczyzno moja!" wyrażają pragnienia i tęsknoty samego Skawińskiego, bohater całkowicie identyfikuje się z tęskniącym do ojczystej ziemi autorem "Inwokacji". Skawiński, czytając "Pana Tadeusza", nie zapalił tego dnia latarni i stracił pracę. Lecz na dalszą tułaczkę po świecie wyruszał już jako inny człowiek, odzyskał bowiem utraconą świadomość narodową, znów poczuł się Polakiem.
Romantyczność
Ballada "Romantyczność" to udramatyzowana scenka, w której obłąkana dziewczyna Karusia rozmawia ze swoim zmarłym kochankiem, którego widzi co noc we śnie. Zjawa jest biała jak chusta, ma zimne dłonie i znika kiedy zaczyna świtać, kiedy pierwszy kur zapieje. Dziewczyna obawia się zjawy, jednocześnie prosi, aby ukochany nie opuszczał jej. Obłąkanej przygląda się tłum wiejskich ludzi i mędrzec. Z postawą ludu, który współczuje rozpaczającej dziewczynie, solidaryzuje się sam poeta:
"I ja to słyszę, i ja tak wierzę,
Płaczę i mówię pacierze".
Natomiast mędrzec, czyli jak sam poeta wyjaśnił Jan Śniadecki, szydzi z dziewczyny, ludu i poety, mówiąc:
"Ufajcie memu oku i szkiełku
Nic tu nie widzę dokoła.
Duchy karczemnej tworem gawiedzi,
W głupstwa wywarzone kuźni,
Dziewczyna duby smalone bredzi,
A gmin rozumowi bluźni".
Replika poety staje się hasłem naczelnym romantyków polskich:
"Czucie i wiara silniej mówi do mnie
Niż mędrca szkiełko i oko (...)
Miej serce i patrzaj w serce".
W balladzie tej są głoszone typowo romantyczne poglądy, które wyrażają się nie tylko w głoszeniu bezwzględnej wyższości uczucia nad rozumem, czy też w wprowadzeniu ludowej bohaterki, obłąkanej Karusi. Romantyczne jest także poczucie niezrozumienia i osamotnienia, motyw nieszczęśliwej miłości:
"Nie lubię świata,
Źle mnie, w złych ludzi tłumie".
W utworze pojawiają się dwa tematy: przeżycia dziewczyny i reakcja otoczenia. Tło wiejskie, małomiasteczkowe, akcja w dzień. Dziewczyna rozpacza, widzi ukochanego w transie. Chce odejść, bo ludzie nie rozumieją jej uczuć. Nie jest obłąkana, tylko bardzo przeżywa. Cechy romantyczne to: nieszczęśliwa miłość, życie we własnym świecie, bunt przeciwko zastanej rzeczywistości, wykazuje cechy obłędu. Dziewczynę obserwuje podmiot liryczny ze starcem i tłum ludzi. Ludzie zachowują się różnie, można wyróżnić trzy typy zachowań:
- boją się duszy kochanka - wierzą, że ona z nim naprawdę rozmawia - to jest to, w co wierzą prości ludzie;
- narrator wierzy i czuje to co się dzieje, stara się zrozumieć, wierzy w istnienie świata duchów;
- postawa starca - ufa swojemu "szkiełku i oku", nie wierzy w przesądy ludzi.
Świat romantyczny jest przedkładany nad klasyczny, bo ma większe możliwości poznania. Programowy charakter - do tej pory nikt nie wypowiadał się w takiej formie - odwołanie do ludowości, wprowadzenie
"prawd żywych". Ogólnie ballady charakteryzuje:
- tajemniczość
- wiara w możliwości kontaktu ze światem pozazmysłowym
- nieszczęśliwa miłość
- wierzenia ludu
- kierowanie się intuicją, wiarą i uczuciem
- mistycyzm
- bohater z ludu odznaczający się jakąś niezwykłą cechą (np. obłąkany)
- motto Szekspira
Dalsze ballady kontynuują manifest zawarty w "Romantyczności".
Sonety krymskie
Po procesie filomatów Adam Mickiewicz został skazany na przymusowy pobyt w Rosji. Po kilkumiesięcznym pobycie w Petersburgu władze skierowały Mickiewicza, Jeżowskiego i Malewskiego do Odessy, gdzie poeta przebywał około dziewięciu miesięcy. W roku 1825 Mickiewicz odbył piękną podróż na Półwysep Krymski w towarzystwie Henryka Rzewuskiego i Karoliny Sobańskiej. Pod wpływem wrażeń z tej pięknej wycieczki poeta napisał cykl "Sonetów krymskich", składający się z 18 utworów. Ujęcie wrażeń z podróży w formę sonetów stosowane było przez tzw. angielskich poetów jezior i romantyków niemieckich. W cyklu 18 utworów zamknął poeta wiele obrazów pięknej i malowniczej przyrody Krymu, wprowadzając w ten sposób modną w romantyzmie orientalną tematykę. Cały cykl powiązany jest dyskretnie poprzez dzieje poety-Pielgrzyma, wygnańca stęsknionego za krajem, który był zmuszony opuścić, osamotnionego i dręczonego przez wciąż powracające wspomnienia. W niektórych wierszach ów Pielgrzym wypowiada się w pierwszej osobie,
wyrażając wówczas uczucia, myśli i przeżycia samego poety, innym razem przygody Pielgrzyma opowiada narrator, czasem spotykamy w sonetach niezwykle ciekawą i oryginalną formę dialogu pomiędzy Pielgrzymem a Mirzą. Przedstawienie postaci Mirzy, mieszkańca Krymu - mahometanina, pozwoliło poecie nadać orientalny koloryt sonetom, który autor osiągnął poprzez uzasadnione w ustach Mirzy apostrofy do Allacha, liczne szczegóły muzułmańskich obrzędów religijnych, słownictwo tureckie i tatarskie. Pierwszy z cyklu 18 sonetów nosi tytuł "Stepy Akermańskie". Poeta oszołomiony jest nie spotykanym dotąd widokiem stepu nad Dniestrem, jego bujnej roślinności. Falująca roślinność stepowa porównana jest do przestworu oceanu, na którym rozsiane są kolorowe wyspy kwitnących krzewów. Wraz z nadchodzącym zmierzchem zapada taka cisza, że słychać
lecące żurawie i motyla kołyszącego się na trawie. W części refleksyjnej poeta wspomina Litwę, nasłuchuje, czy nie dobiegnie doń głos z dalekiej ojczyzny:
"W takiej ciszy - tak ucho natężam ciekawie,
Że słyszałbym głos z Litwy. - Jedźmy, nikt nie woła".
W sonecie tym uderza bogactwo różnych środków artystycznych. Przeważają poetyckie metafory "suchy przestwór", "powódź kwiatów", "wóz nurza się w zieloność" oraz epitety "szumiące łąki", "koralowe ostrowy", "ciągnące żurawie". Nawet budowa poszczególnych zdań dostosowana jest do charakteru opisu. Przy pomocy długich, rozwiniętych zdań przedstawia poeta podróż wozem po stepie. W miarę zapadania mroku rośnie niepokój poety, zdania są krótsze, urywane. Sonet drugi "Cisza morska", trzeci "Żegluga" oraz czwarty "Burza" zawierają wrażenia wywołane wycieczką morską. Wiatr wzmaga się, miota okrętem, który szarpie się wśród fal, jakby był na uwięzi. Okręt nabiera cech istot żywych, a nawet cech ludzkich (animizacja i uosobienie) - "okręt zrywa się z wędzidła", "przewala się", "nurkuje w pienistej zamieci", "wznosi kark", "skroś niebios leci", "obłoki czołem sieka", "wiatr chwyta pod skrzydła", "dąsa się". Wraz z nasileniem się burzy rośnie natchnienie twórcze poety:
"I mój duch masztu lotem buja śród odmętu,
Wzdyma się wyobraźnia jak warkocz tych żagli".
Zupełnie inny nastrój panuje w sonecie "Burza". Zastosowanie krótkich, urywanych zdań, równoważników zdań pozwala na ukazanie groźnych zjawisk przyrody, walki załogi okrętu ze złowieszczym żywiołem, przerażenia
pasażerów. Rytm zdań dostosowany został do treści wiersza, odpowiednio dobrane zwroty naśladują odgłosy burzy. W części refleksyjnej ukazane zostały odczucia samego poety. Samotny Pielgrzym, zrezygnowany i niczego już nie oczekujący od życia zazdrości tym, którzy mają jeszcze z kim się żegnać lub umieją znaleźć pocieszenie w modlitwie:
"Jeden podróżny siedział w milczeniu na stronie
I pomyślił: szczęśliwy, kto siły postrada,
Albo modlić się umie, lub ma się z kim żegnać".
Prawdziwie nowatorskie i niezwykle oryginalne okazały się sonety poświęcone okolicom górskim oraz samym górom. W sonecie "Bakczysaraj w nocy" poeta nagromadził wiele wyrazów wschodnich, tatarskich, oznaczających przedmioty i pojęcia znane tylko na ziemiach zamieszkałych przez muzułmanów. Miasto Bakczysaraj to dawna stolica Girajów, chanów krymskich, panujących na Krymie od XV do XVIII wieku. Wyrazy wschodnie użyte przez autora, takie jak "dżamid", "izan", "Harem", "menar", "Eblis", "farys" stwarzają specyficzny nastrój, nadają sonetom cechy kolorytu orientalnego. Bakczysaraj ukazany jest w czasie zapadającego zmierzchu - z meczetów rozchodzą się wierni wyznawcy, odgłosy izanu (zwoływania na modlitwę) stają się coraz cichsze. Księżyc zostaje nazwany przez poetę "srebrnym królem nocy", na niebie pojawiają się gwiazdy, a wśród nich płynie samotny obłok, porównany do białego łabędzia. Sonet nie dzieli się na część opisową i refleksyjną, także strofy trzywierszowe poświęcone są opisowi krajobrazu - w oddali majaczą granitowe skały, niekiedy błyskawica jak farys przecina ciemny błękit nieba. W sonecie "Czatyrdah" narratorem jest Mirza. Czatyrdah, jeden ze szczytów górskich na Krymie został ukazany w całej swojej potędze, toteż
uzasadnione staje się porównanie go do sułtana tureckiego. Dzięki odpowiednio dobranym przenośniom i porównaniom, góra przeistacza się w groźnego władcę, obdarzonego nadludzką potęgą, całkowicie obojętnego
na to, co się wokół niego dzieje. Zastosowane przez poetę przenośnie są niezwykle oryginalne, pełne poetyckiego uroku. Oto jedna z nich:
"Ciemny las twoim płaszczem, a janczary strachu
Twój turban z chmur haftują błyskawic potoki".
Wspomnieć też należy o sonecie "Ajudah", ponieważ w utworze tym przedstawił poeta problem od wieków poruszany przez wielu artystów - jest to zagadnienie sławy, która zapewni artyście nieśmiertelność. Poeta w
romantycznej pozie wsparty na Ajudahu skale patrzy w dół, obserwując spienione fale rozbijające się o brzeg. Także w serce poety uderzają różne namiętności, ale to właśnie te burze życiowe, cierpienia są stałym źródłem
poezji, to one, dzięki talentowi, zapewniają poecie nieśmiertelność:
"Namiętność często groźne wzbudza niepogody,
Lecz gdy podniesiesz bardon, ona bez twej szkody
Ucieka w zapomnienia pogrążyć się toni
I śmiertelne pieśni za sobą uroni,
Z których wieki uplotą ozdobę twych skroni".
Niekłamany zachwyt nad barwną przyrodą Krymu nie umniejszył tęsknoty poety do ojczyzny. O tej tęsknocie wciąż wspomina autor sonetów. Oto przykład z sonetu pt. "Pielgrzym":
"Litwo! piały mi wdzięczniej twe szumiące lasy,
Niż słowiki Bajdaru, Salhiru dziewice,
I weselszy deptałem twoje trzęsawice
Niż rubinowe morwy, złote ananasy".
Świteź
"Świteź" to wspaniały opis przestrzeni - ciemnego boru Płużyn, jeziora, które w nocy wywołuje romantyczne złudzenia optyczne. Człowiek czuje się zamknięty w kosmicznej kuli, zarazem w ciemności boru. Przedstawione w utworze noc i ciemność oraz bliskość natury to właśnie cechy romantyczne. Tu gdzie dziś rozciąga się jezioro, dawniej był gród litewski. Mężczyzn grodu wezwał książę Mendog do walki z carem. Kobiety pozostały same i zostały zaatakowane przez Ruś. Córka Tuhana próbowała zapobiec tragedii
modląc się do Boga i protestując przeciw pogańskiemu pomysłowi samounicestwienia (mieszkanki grodu, pragnąc uniknąć hańby, postanowiły dokonać samobójstwa i zniszczyć wszystkie bogactwa). Bóg wysłuchał córki Tuhana. Zamienił miasto w jezioro, a ludzi w kwiaty i zioła. Kwiaty "cary" mają zdolność trucicielską i doświadczyli tego car i jego poddani. Zachwyceni pięknością kwiatów zrywali je i otruli się. Ballada i legenda w
niej zawarta ma cechy romantyczne:
- jest romantyczną interpretacją danego zjawiska, jest odpowiedzią na pytanie: jak powstało jezioro Świteź, zioła i kwiaty;
- fantastyka - polega na cudownym przemienieniu ludzi w kwiaty i zioła, a miasta w jezioro, na obecności syreny (postaci baśniowej), która relacjonuje historię;
- tajemniczość - miejsce akcji jest opisane tajemniczo, groźnie (zatopione w ciemnym borze), legendy głoszą, że dzieją się tam straszne rzeczy;
- historyzm - opowieść o zatopionym mieście odwołuje się do historii Litwy i jej walk z Rosją;
- postawa kobiet i mężczyzn walczących z wrogiem ożywia element patriotyczny;
- świat przyrody - tafla wody, gwiazdy, bór, kwiaty, noc - opis ten odgrywa ważną rolę i jest charakterystyczny dla romantyzmu. W utworze tym poeta przedstawia ludową wiarę w istnienie boginek wodnych, w zatopione na dnie jezior miasta. Opis jeziora Świteź urzeka pięknem, tajemniczością i grozą. W nocy z okolic jeziora dochodzą dziwne, straszne nieraz dźwięki. Zaintrygowany dziedzic z Płużyn postanawia dowiedzieć się "co w trawie piszczy". Zarzuca sieci i wyławia rusałkę, która opowiada historię zatopionego miasta. W czasie wojny władca miasta Tuhan wyrusza na pomoc Mendogowi i musi zostawić miasto bez ochrony, tylko same kobiety i starców. W nocy gród napadają wojska rosyjskie. Kobiety postanawiają popełnić samobójstwo, żeby nie zostać zhańbione. Córka Tuhana modli się do Boga o śmierć. Wtedy Świteź występuje z brzegów i zatapia miasto, a jego
mieszkańcy zamienieni zostają w niezwykle piękne i trujące kwiaty, powodujące śmierć każdego, kto je zerwie. Kwiaty zostają zrywane przez rosyjskich żołnierzy i ci umierają. Jest to kara za to, że napadli na bezbronne miasto i ludzi. Przekonanie, że każda zbrodnia zostanie ukarana. Karę ponosi także - zgodnie z ludowym poczuciem moralności - za niedochowanie przysięgi bohater "Świtezianki". Spotyka on nad brzegiem
Świtezi piękną nieznajomą, której przyrzeka wierność i miłość i prosi ją o zamieszkanie z nim. Poddany zostaje próbie po tym wydarzeniu. Ta sama Świtezianka przemienia się w inną piękną dziewczynę i obiecuje mu
niespotykane przeżycia i rozkosze. Strzelec ulega i łamie złożoną przysięgę, wtedy dziewczyna zmienia się w Świteziankę i mówi:
"A gdzie przysięga? gdzie moja rada?
Wszak, kto przysięgę naruszy,
Ach, biada jemu, za życia bida!
I biada jego złej duszy".
Tak więc, zgodnie z ludowymi wyobrażeniami na ten temat, za niedochowanie przysięgi niewiernego strzelca spotkała okrutna kara, ponieważ i jego i tajemniczą dziewczynę pochłonęły wody jeziora. Nieszczęśliwa dusza jego, jęczy pod pobliskim modrzewiem.
Zemsta
Punktem wyjścia do napisania "Zemsty" było dla Fredry "historyczne podanie zwyczajów ojców naszych". Jaka była treść podania i w jakich okolicznościach Fredro na nie natrafił? W 1828 roku pisarz po wielu staraniach i długim okresie oczekiwania ożenił się z Zofią z Jabłonowskich Skarbkową. W posagu otrzymał majątek ziemski z połową starego zamku w Odrzykoniu. Druga połowa należała do kogoś innego. Przeglądając papiery związane z historią świeżo otrzymanego majątku, musiał natrafić na akta procesowe właścicieli zamku odrzykońskiego z pierwszej połowy XVII wieku: Piotra z Dąbrownicy Firleja i Jana Skotnickiego. Pierwszy z nich, dumny i bogaty wojewoda ze znanego rodu, był właścicielem zamku dolnego. Drugi, znany pieniacz, zajmował tzw. Zamek górny. Firleja raziło bardzo sąsiedztwo Skotnickiego, którego uważał za chudopachołka. Jak mógł, dokuczał sąsiadowi. Skotnicki nie pozostawał mu dłużny, m.in. skierował rynny na zabudowania Firleja. Z kolei Firlej zrewanżował się Skotnickiemu, napadł na robotników naprawiających mury wyższego zamku, a przy okazji poniszczył rynny. Skotnicki pozwał Firleja pod sąd. Sprawę wygrał, ale zatargi trwały nadal. Dopiero w roku 1638 położył im kres ślub wojewodzica Piotra Firleja a kasztelanką Zofią Skotnicką. Przystępując do pisania "Zemsty", postanowił pisarz wskrzesić dzieje sporu na kartach komedii. Opierając akcję utworu na podaniu historycznym, zdawał się wstępować wyraźnie na ścieżkę praktyki twórczej, którą już w tym czasie kroczyli romantycy. Mickiewicz, młody Słowacki, młody Krasiński, a także liczne grono pomniejszych pisarzy romantycznych tworzyli dzieła oparte na podaniach gminnych i przekazach historycznych. Respektowanie realiów przekazu źródłowego pozwalało romantykom na uchwycenie kolorytu lokalnego, czyli znamiennej dla konkretnego miejsca i czasu atmosfery społeczno-obyczajowej i elementów topograficzno-architektonicznych przeszłości. W ten sposób realizowali oni Schillerowską dewizę, że "co ma ożyć w pieśni, zginąć powinno w rzeczywistości". I tak z uwielbianą przez romantyków podnietą twórczą, jaką było podanie historyczne, postąpił Fredro całkiem nieromantycznie. Z akt siedemnastowiecznych przejdzie do utworu sytuacja topograficzna, dwie sąsiadujące ze sobą części zamku, skłóceni z sobą właściciele oraz spór o mur graniczny. Istotne konflikty utworu będą konfliktami charakterystycznymi dla pierwszych dziesięcioleci XIX wieku, bohaterowie komedii staną się postaciami doskonale mieszczącymi się w tym okresie. Zamiar napisania komedii współczesnej powziął pisarz od pierwszych chwil pracy nad tekstem utworu. W początkowych szkicowych wersjach utworu Firlej miał się ukazać widzom i czytelnikom w postaci Barona, przeplatającego w
rozmowie polskie słowa z wyrazami francuskimi, co - jak należy podkreślić - zdarzało się typowym magnatom polskim dopiero od końca XVIII wieku. Przypadkowym sąsiadem Barona został dorobkiewicz Kiełbik, mocno
uwspółcześniona postać dawnego Skotnickiego. Przypadkowym, bo zamek nie dostał się w ręce adwersarzy (z łac. przeciwników) naturalną drogą spadku, lecz obaj nabyli go niezbyt dawno, najprawdopodobniej w wyniku
licytacji magnackiego majątku, jakich wiele było właśnie na przełomie XVIII i XIX wieku, kiedy upadały wielkie fortuny dawnej Polski. Obu przeciwników przedstawił nam pisarz w roli kollokatorów, czyli dziedziców
cząstek dawnych posiadłości magnackich, postaci znamiennych dla stosunków polskich w pierwszej połowie XIX wieku. W trakcie dalszej pracy nad komedią Fredro przerabiał tekst w wielu kierunkach i przez pewien czas nosił się nawet z zamiarem przeniesienia akcji w wiek XVII. Zamiar ten jednak porzucił i w ostatniej wersji związki z teraźniejszością zostały jeszcze silniej zaznaczone (głównie przez wprowadzenie na scenę kochanków o wyraźnie uwspółcześnionej indywidualności) niż w wersjach poprzednich. "Zemsta" okazała się zatem komedią współczesną, czyli jej akcja toczyła się w okresie, który swobodnie obejmowała pamięć pisarza i jego doświadczenie czy obserwacja. Ale był to w dziejach społeczeństwa polskiego okres szczególny. Na oczach autora "Zemsty" kończyła się rzeczpospolita szlachecka. A jednocześnie wyrastało pokolenie, które współtworzyło nową formację kulturową. Pokazując początek XIX wieku, uchwycił Fredro, podobnie jak Mickiewicz w "Panu Tadeuszu", tę szczególną w dziejach narodu chwilę, gdy w obrębie trzech pokoleń spotkały się trzy skrajnie różne formacje kulturowe: czasów saskich, epoki stanisławowskiej i preromantyczna. Był to okres przeobrażeń szybkich i gwałtownych, w którym nieuniknioność przemian historycznych i obyczajowych dawała o sobie znać z siłą nigdy dotąd w takim stopniu nie ujawnioną. I dlatego też "Zemsta", będąc komedią współczesną, stała się pośrednio komedią historyczną. Dla przedstawienia swoich bohaterów wybrał pisarz równie odległą, jak autor "Ostatniego zajazdu na Litwie", mazowiecką prowincję, jedyne miejsce, w którym mogli oni obok siebie egzystować swobodnie i prawdopodobnie. Uzyskał przez to nadzwyczajne efekty estetyczne, stworzone właśnie dzięki owemu niezwykłemu, a przecież możliwemu połączeniu i współistnieniu. Tam, na bocznicy głównego nurtu historii, dożywały swoich dni muzealne okazy z epoki saskiej, rozpoczynali emerytalny wiek amanci stanisławowskiej Warszawy i wchodzili na arenę życia obyczajowego młodzi, preromantyczni kochankowie.
KONSTRUKCJA AKCJI W ZEMŚCIE
Punktem wyjścia komediowych perypetii utworu uczynił pisarz antagonizm dwóch czołowych postaci: Cześnika i Rejenta. U źródeł poczynań obu antagonistów tkwiły historyczne realia epoki. Cześnik zajmował stosunkowo
wysokie, dziewiąte miejsce w liczącej aż dwadzieścia cztery miejsca tabeli urzędów szlacheckich. Rejent lokował się na miejscu przedostatnim. "Pozna szlachcic po festynie, jak się panu w kaszę dmucha" - mówił Cześnik w szczytowym punkcie konfliktu, akcentując swą stanową wyższość. Był to ponadto antagonizm mocno uwikłany w sytuację ekonomiczną. "Co za czynsze - To kobieta! Trzy folwarki...". Tak wygląda preludium miłości i zalotów Cześnika do Podstoliny. Ten sam wzgląd odegrał poważną rolę w postępowaniu Rejenta. Ożenek Wacława z Podstoliną traktował on jak dobry interes i skwapliwie wprowadził do przedmałżeńskiej umowy zabezpieczające ją zastrzeżenie:
"Intercyzę przyłączyłem,
Gdzie dokładnie wyraziłem -
Która zerwać zechce strona,
To zapłaci sto tysięcy".
Tym samym istnieje w utworze materiał na obyczajową tragedię, o jakiej mówił Papkin, kreśląc przed oczyma Podstoliny obraz złowrogiej zemsty Cześnika:
"Ach, co robisz Podstolino,
Z twej przyczyny wszyscy zginą.
Czyliż Cześnik ci nie znany?
On nie zniesie tego sromu,
On pochodnią i żelazem
Śmierć wyrzuci w wasze ściany,
Gruz zostawi z tego domu".
A przecież ten pełen autentycznych konfliktów, bogato w realiach epoki zanurzony utwór pozostaje niewątpliwie komedią. O przebiegu wydarzeń w "Zemście" decyduje charakterystyczne dla komedii jako gatunku założenie groteskowe. Opiera się ono na trzech odrębnych układach, połączonych ze sobą na zasadzie komicznej sprzeczności. Pierwszą, wstępną fazę komicznej sprzeczności tworzą cechy charakteru obu adwersarzy. I tak Cześnik, człowiek dumny, jest jednocześnie osobą małostkową i zawziętą. Nie musi walczyć z uboższym od siebie i mniej znaczącym sąsiadem. Ale wspomniane cechy charakteru wikłają go w drobiazgowy i tym samym komiczny spór z godnym sobie, bo równie nieustępliwym przeciwnikiem. Rejent, człowiek aż do śmieszności skąpy i ostrożny w postępowaniu z ludźmi - w dążeniu do pokonania Cześnika okazuje się zadziwiająco konsekwentny i odważny. Drugi i trzeci układ sprzeczności wynika z okoliczności konfliktu i miejsca akcji. Bohaterowie komedii drogą kombinacji majątkowych znaleźli się we wspólnym posiadaniu jednego domostwa. Żadnemu z nich nie przychodzi na myśl przeprowadzka, odsprzedaż czy też pomysł budowy osobnego domu. Przeciwnie - każdy z nich, kierowany irracjonalną i przesadną zawziętością, dąży do
pozbycia się współwłaściciela za każdą cenę. W tym układzie scenariusz "Zemsty" przypomina treść bajki Fredry pt. "Paweł i Gaweł". Groteskowo przecież wygląda główny, wysunięty przez pisarza na pierwszy plan, przedmiot sporu - ów mur graniczny. Rejent zna plany swego syna i jego randki przez dziurę w murze. Chce zdecydowanie odgrodzić się od kontaktów ze znienawidzonym sąsiadem. Zamierza naprawić mur na własny koszt. Cześnik protestuje gwałtownie. I nielogicznie. Przecież i jemu powinno zależeć na pełnej izolacji, i to jeszcze za cudze pieniądze. Ale rozpoczyna spór - już nawet nie o mur - lecz o prawo do jego naprawy. Tym samym zawziętość wyolbrzymia każdy drobiazg i czyni bohaterów ślepymi na sprawy o dalekosiężnych skutkach. Taką centralną sprawą jest miłość Wacława i Klary. Stoi jej na przeszkodzie mur nienawiści. Ale zawziętość i przekora obalają ową przeszkodę. Upór Rejenta, który konsekwentnie - od decyzji naprawy muru aż po decyzję ożenku syna z Podstoliną - chce zniszczyć miłość młodych, wywołuje równie konsekwentną zawziętość Cześnika. I logika tej "kontrzawziętości" prowadzi do ślubu. Fragment z rzeczywistych dziejów starego zamczyska posłużył Fredrze za pretekst do nasycenia utworu elementami parodii. Parodia zaczęła się od chwili, gdy autor kazał swoim bohaterom, ludziom sobie współczesnym, zamieszkiwać stare zamczysko. Uzyskał przez to efekt dla komedii ważny, bo artystycznie płodny: komiczny kontrast. Kontrast pomiędzy "poetyckością" miejsca akcji a "prozaicznością" zamieszkujących to historyczne miejsce postaci.
JĘZYK KOMEDII
"Zemsta" jest utworem opartym na szczególnego rodzaju kontrastach komicznych. Śmieszne są postacie zamaszystego rębajły i chytrego palestranta, szacownych obywateli ziemskich z przełomu XVIII i XIX
stulecia, których pisarz umieścił w zamczysku z XV wieku, każąc odgrywać przy pomocy Papkina sceny z rycerskiego romansu. Ale źródłem komizmu w utworze są nie tylko charaktery czy akcja. Bije ono pełnym blaskiem również poprzez wspaniały język i "giętki wiersz" Fredry. I swoją wyjątkową żywotność w świadomości narodowej każdego z nas zawdzięcza "Zemsta" także językowi. W utworze nie spotykamy się prawie z archaizmami i tylko sporadycznie jawi się jakieś słowo ("czwałem", "zyszczem", "sztuka" zamiast stuka) użyte w formie wcześniejszej niż obowiązywała we współczesnej polszczyźnie czasów Fredry. Spotykamy się jednak w "Zemście" z innymi odstępstwami od norm ówczesnego języka literackiego, mianowicie z regionalizmami. W komedii pojawiają się następujące formy, używane prawie wyłącznie w Małopolsce i to w języku potocznym: "jendyk" zamiast "indyk"; "miesce" zamiast "miejsce"; "świędzą" zamiast "swędzą"; "parszchając" zamiast "parskając"; "czej" zamiast "a nuż"; "chlepcze" zamiast "szepce". Wyjątkową inwencję wykazał Fredro w doborze wyrazów pod kątem określonych potrzeb dramatycznych. Język "Zemsty", bardzo ubogi w metafory czy porównania, jest maksymalnie zbliżony do toku mowy potocznej. Stąd mnóstwo
w utworze wyrażeń oddających rytm języka potocznego i zarazem stan emocjonalny rozmówcy (np. partykuły: "tfy", "hę", "fiu", "ba", "he", "mru, mru"). Ponadto w języku "Zemsty" roi się od przekleństw. Po kilkanaście
razy powtarza się słowo "czart", po kilka "gad" czy "do kaduka". Rejent używa powiedzonka "serdeńko", Cześnik - "mocium panie". Powszechnie używanym środkiem artystycznym, służącym zbliżeniu języka
"Zemsty" do kolorytu mowy codziennej, są ponadto przysłowia, zwroty przysłowiowe bądź też parafrazy aluzyjne. Blask języka potocznego, tak żywo oddany w "Zemście", jest dodatkowo ukonkretniony przez występujące w utworze zjawisko indywidualizacji językowej postaci. Chodzi nie tylko o to, że główni bohaterowie komedii mają swoje charakterystyczne powiedzonka czy porzekadła, ale że przedstawiciele różnych pokoleń i zawodów mówią różnym językiem.
PODSUMOWANIE
Wartość "Zemsty" polega głównie na genialnym uchwyceniu zasadniczych rysów kultury sarmackiej. Przemijała ona wraz z pierwszą niepodległością. Fredro, podobnie jak Mickiewicz w "Panu Tadeuszu", uchwycił jej główne
cechy. Ale był to zmierzch pozorny. Sarmatyzm przetrwał w naszej świadomości i obok romantyzmu spółtworzy po dziś dzień nasz narodowy charakter. Stąd też "Zemsta" - utwór historyczny - funkcjonuje jako
znakomity układ odniesienia do sytuacji z współczesnego nam życia.