naskalach (2)


„NA SKAŁACH CALVADOS” ANTONI SYGIETYŃSKI

Część I

Rozdział 1

Rybacki statek „Eufrazja” sunie po morzu. Na jego pokładzie znajduje się 17 letni Orange. Od kilku miesięcy buntował się on przeciw właścicielowi statku, Boudarda. Orange uważał, że jest już na tyle dorosły, by samemu łowić, a nie jedynie usługiwać starszym rybakom.

W pewnym momencie sieć rybacka zahacza o kamień, co powoduje pewne poruszenie na statku. Gdy sytuacja kryzysowa zostaje zażegnana, Boudard prosi Orange'a o przyniesienie mu hubki do fajki, lecz chłopak odpowiada butnie, że sam może po nią pójść, ma blisko. Właściciel wkurza się nie na żarty. Dochodzi do kłótni. Orange mówi, że nie chce już być chłopcem na posyłki. Żąda również zapłaty za swe trudy. Boudard się nie zgadza. Kłótnia się kończy, choć obydwaj panowie do niczego nie doszli.

W końcu statek dociera do skał Calvados, do Grandcamp. Tutaj Orange dalej jest obrażony i nie reaguje na prośby, groźby i rozkazy Bounarda. W końcu słucha, gdy Boudard używa jego prawdziwego imienia - Gabriel.

W końcu Orange Gabriel i Boudard docierają na targ, gdzie sprzedają ryby. Boudard skarży się syndykowi i opowiada o buncie chłopaka. Gabriel przyznaje się do winy i zostaje skazany na sześć dni uwięzienia w kozie. Ten nic sobie z tego nie robi. Wzruszona losem młodzieńca żona Boudarda boi się, by Gabriel nie zmarł z głodu i chce mu dać jedzenie. Jej mąż na to nie zezwala - już i tak go sześć lat chował, a teraz żmiję na pożegnanie ma pieścić? Boudardowa przywiązała się do Orange'a jak do własnego dziecka, lecz nie śmiała sprzeciwiać się upartemu mężowi.

Po sześciu dniach (w niedzielę) skończyła się kara Gabriela. Ten postanawia coś zjeść i rusza Wielką Ulicą. Tutaj natrafia na ojca Renoufa, równocześnie szynkarza. W toku rozmowy wychodzi na jaw, że Gabriel miał zamiar przenieść się do załogi „Petrela”, jednakże kapitan po rozmowie z Boudardem zrezygnował z przyjęcia Gabriela. Chłopak prosi ojca, by się za nim wstawił. Wchodzą więc do szynku, gdzie siedzi już Lemoine, kapitan „Petrela”. Rozpoczyna się rozmowa kwalifikacyjna. Okazuje się, że Gabriel to bardzo zaradny chłopak, który radził się na „Eufrazji” przez sześć lat i utrzymał jej pokład w dobrym stanie. W końcu Gabriel zostaje przyjęty.

Gabriel rozpoczyna pracę. Nie chce przepijać ani przejadać zarobionych pieniędzy - jego marzeniem jest własny statek. Oszczędzał na wymarzony statek tak, że nawet nie miał butów na zimę. Wszyscy się z niego śmiali, lecz on trwał w swym postanowieniu. Jednakże tylko miał dwóch prawdziwych wrogów - Boudarda, który go nienawidził „instynktownie” i Renoufa, który się na nim haniebnie zawiódł. Wszak oszczędzając na jedzeniu, Gabriel pozbawiał Renoufa zysku. W końcu chciał nawet, żeby Lemoine wyrzucił Gabriela ze swojego statku. Ten jednak polubił chłopaka. Co więcej, Gabriel okazał się bardzo dobrym majtkiem i „Petrela” przynosiła dzięki niemu większe zyski.

W końcu Gabriel awansował na rybaka. Musiał więc odbyć, jak nakazywało prawo, szkolenie u w Cherbourgu, które trwa czterdzieści dwa miesiące.

Pewnego dnia stała się rzecz dziwna - Gabriel długo siedział w szynku i nawet zamówił dwie filiżanki kawy. Jak się okazało, już za tydzień Gabriel miał ruszyć do Cherbourga. Lamentuje nad tym, że ten obowiązek odbiera mu pracę i odsuwa go od statku. Renouf odpowiada, że to w końcu jego obowiązek względem rządu, lecz Gabriela to nie cieszy. W wyniku tej rozmowy Gabriel sprytnie zabezpiecza swe zbierane przez dwa lata pieniądze - 726 franków - u Renoufa. Prosi go o przechowanie tych pieniędzy przez 42 miesiące, a w zamian chce tysiąc franków z góry, w zamian zrzekając się procentów. Na początku Renouf nie chce się na ten układ zgodzić, w końcu jednak daje się przekonać.

Rozdział II

Gabriel wskakuje do pociągu na stacji Isigny. Prawie w tym samym momencie z pociągu - który przyjechał z Paryża - wychodzi osiemnastoletnia Berta, córka Boudarda. Gabriel prędko żegna się z dziewczyna i wskakuje do pociągu. Następnie rusza z ojcem do ich domostwa.

Chata Boudarda to lepianka, która jakoś nie pasuje do otaczających ją kamienic. Dom Boudarda z zewnątrz wygląda bardzo biednie, nędznie, ale w środku przepych straszny - szafy w stylu Ludwika XVI, bogate meble, kwiaty, obrazy itp. itd. Berta spotyka wewnątrz matkę. Berta opowiada jej o swoich przygodach w Caen (gdzie przebywała u ciotki).

Następuje opis Berty. To piękna dziewczyna, jednak chorowita i słabowita od urodzenia. Matka od zawsze ją rozpieszczała. Podstawowe wykształcenie odebrała u „pobożnych sióstr”. W Caen spędziła kilka lat u ciotki. Jednakże Berta, jako marzycielka, wszędzie czuła się jakby nie na miejscu, brakowała jej wygód, spełnionych marzeń itp itd.

Z początku po przybyciu do Grandcamp wzięła się do robienia sieci, obszywania żagli itp. Jednakże nici raniły jej dłonie, więc musiała przerwać tę pracę. Ostatecznie zajęła się przygotowywaniem posiłków i praniem. Były to prace, które nie budziły u niej jakiegoś wstrętu, ale też nie odczuwała żadnej przyjemności.

Niegdyś zajmowała się czytaniem romansów, lecz teraz zabrakło nowych ksiąg, więc całymi dniami rozpamiętywała stare historie. Z początku wielu mężczyzn się za nią oglądało, lecz ostatecznie wszyscy zostali odstraszeni jej obojętnym zachowaniem. Ojciec z początku chciał ją wydać za tego czy tamtego kawalera, lecz nie była zainteresowana. W końcu straciła kontakt z Grandcamp, pogrążając się całkowicie w marzeniach.

Po dwóch latach miała dość. Nudziło ją życie w Grandcamp, żałowała, że odrzuciła zalotników w Caen. Chciała nawet przez chwilę wrócić do tego miasta, lecz na zamiarach się skończyło.

W końcu Gabriel wrócił z woja do Grandcamp. Wszyscy chcą wysłuchać jego przygód...

Otóż Gabriel nie chciał cały czas siedzieć na pokładzie statku i wiele razy próbował zwiać na ląd Cherbourga. Oficerowie go lubili, więc wysoko awansował. Ostatecznie został sługą komendanta. Przez dwa lata zawieszał płaszcze gości komendanta na wieszakach albo woził ich czółnem. Dostawał za to spore napiwki, co wzbudziło jego chciwość. I mimo, że w ostatnim półroczu służby nie musiał niczego czynić, przychodził z własnej woli do komendanta i usługiwał jego gościom, zbierając kolejne napiwki. Zarobił w wojsku tym sposobem 2000 franków.

Gabriel marzy o jeszcze jedenastu tysiącach. Składa u ojca Renoufa swoje zarobione pieniądze (Renouf występuje w Grandcamp w roli banku) i żali się na to, że brakuje mu jeszcze pieniędzy na statek. Renouf proponuje mu, by się ożenił - może dostać wysoki posag, jeśli wybierze odpowiednią kandydatkę. Renouf wymienia kolejne kobiety, z którymi ożenek byłby intratnym interesem, lecz żadna mu się nie podoba. Postanawia ożenić się z Bertą. Nie dość, że bogata (nawet dwadzieścia tysięcy posagu!), to jeszcze „od dawna ma na nią chrapkę”. Renouf odradza - Boudard na pewno nie pozwoli na ślub. Nie dość, że nie lubi Gabriela, to na dodatek Gabriel nie jest bogaty, a i sama Berta może nie być zainteresowana prostym rybakiem. Gabriel macha na to ręką - „E tam, to się nie ożenię”.

Następuje opis Gabriela Orange'a. Ojciec nieznany, matka rybaczka. On sam bardzo różnił się od innych rybackich dzieci - był proporcjonalny (spadek po ojcu). Był bez wątpienia najprzystojniejszym mężczyzną w Grancamp. W wojsku jeszcze zmężniał, więc stał się natychmiast obiektem westchnień wszystkich panien Grandcamp. Jednakże odrzucał wszystkie zaloty. Miał silne postanowienie - za rok będzie miał „Petrelę” i Bertę!

Z tym silnym postanowieniem wszedł do domu Boudarda jak do siebie. Spotkał tam żonę gospodarza. Rozmowa ze zmęczoną staruszką niezbyt długo trwa, Gabriel rusza na spotkanie z Bertą. Flirtuje z nią, ona zaś wydaje się zadowolona. Wyjawia jednak, że jej ojciec ciągle jest na niego zły. Berta jednak wyjawia, że jej wcale nie pilno za mąż i wyjdzie za niego „jak się ociepli”. W końcu spotkanie się kończy.

Bercie podobały się zaloty Gabriela, lecz ciągle żyła marzeniami i nie robiły w gruncie rzeczy na niej większego wrażenia (Bovaryzm...).

Tymczasem Gabriel rusza na spotkanie z ojcem. Rozmowa jest spokojna, jakby nigdy nic się między nimi nie zaszło. Boudard mówi, że strata Gabriela nie odbiła się za bardzo na jego finansach. Dyskutują o tym, co Gabriel będzie robił w przyszłości, lecz o Bercie na razie młodzieniec nie wspomina...

W nocy Berta śni o Gabrielu. Zaczyna się zastanawiać, czy ojciec pozwoliłby jej na ślub z Orangem? Gdyby nawet pozwolił, to nie chciałaby za niego wyjść. Nie jest taki, jak jej wymarzony kawaler.

Po chwili zaczęła sobie przypominać romantyczne opowieści jej ciotki z Caen. Po chwili zaczęła przydawać Gabrielowi zalet - choćby wyimaginowanych - które przysłaniają jego wady. Kiedy zaś zaczęła go porównywać z innymi rybakami, coraz bardziej zastanawiała się nad ślubem.

Przez kilka miesięcy spotykają się ukradkiem. W końcu, na pytanie Gabriela, czy wyjdzie za niego, ona odpowiada - „zapytaj ojca”.

Gabriel oczywiście rusza do Boudarda. Ten jednak stawia na swoim - nie odda mu córki. Kiedy mocno zdenerwowany Gabriel opuszcza dom, Boudard idzie do swej żony, opowiedzieć jej o bezczelnej prośbie rybaka. Jednakże jego żona jest już martwa - umarła z chwilą, gdy ten odmówił Gabrielowi Berty.

Boudard mówi Bercie o tym, że Gabriel prosił go o jej rękę i o jego odmowie (niezbyt się tym przejęła) i śmiercią matki (to ją bardziej dotknęło).

Ogłoszono żałobę w mieście. Po pogrzebie Boudard wspomina o tym, że przez ostatnie lata musiał opiekować się starą i zmęczoną nieboszczką. Żałuje, że teraz będzie sam, bo Berta pewnie za mąż wyjdzie. Podczas rozmowy z kolegami wspomina o tym, że Gabriel starał się o rękę jego córki. Mówią mu, żeby mu ją dał, lecz Boudard argumentuje swą umowę tym, że pewnie czyha na jej posag, a on mu nie chce żadnych pieniędzy dać. To od razu zmienia ich zdanie - oczywiście nie należy Gabrielowi oddać córki.

Berta smuciła się, myśląc o przyszłości. Matka nie żyje, ojciec całymi dniami na rybach, więc pewnie ona będzie musiała całe dnie sama w domu siedzieć! Ach, nie może być! Po krótkim namyśle postanowiła wstąpić do klasztoru. Nagle z ogrodu ukradkiem (i to nocą) wpada do jej pokoju Gabriel. Pociesza kobietę i zarzeka się, że wcale nie chodzi mu o posag, lecz o samą Bertę. Postanawia najpierw zdobyć statek i tym samym zacząć zarabiać większe pieniądze i dopiero wtedy prosić ojca o jej rękę. Kiedy Gabriel odchodzi, Berta zaczyna myśleć o nim i o małżeństwie bardziej i częściej niż o matce i ojcu. Dochodzi do wniosku, że musi za niego wyjść.

Widywała się z Orangem coraz rzadziej i w wielkiej tajemnicy, lecz to tylko sprawiło, że Berta coraz mocniej chciała zakończyć romans i wyjść za kochanka. Samotność jej coraz bardziej doskwiera. Obawia się tego, czy Gabriel na pewno stanie na ślubnym kobiercu.

Rozdział III

Kilka tygodni później. Miejscowa plotkarka, matka Gibert, opowiada wszystkim o tajemnych schadzkach Gabriela i Berty. Niektóre spotkania koloryzuje, by utrzymać zainteresowanie opowieścią. Widziała ich, jak się całowali, przytulali itp. Na dodatek widziała ich pierwsze spotkanie, niedługo po pogrzebie. Następnie plotkują o ojcu Gabriela, zastanawiając się, któż by mógł nim być... Kobiety postanawiają pogadać z Bertą.

Kolejny dzień. Berta, po wczorajszej rozmowie z „posłanniczkami” matki Gibert, wpadła w rozpacz i płacze jedynie. Szybko uciekła do kościoła, potem zaś na skały i tam spędziła cały dzień. Ojciec ruszył jej szukać. Zaczął wypytywać inne kobiety. Matka Gibert paple mu o podejrzanych schadzkach, na co ten reaguje gniewem i chce uderzyć Gibert za te oszczerstwa. W końcu dowiaduje się, że już wszyscy plotkują i rozgniewany ucieka.

Wraca do domu, gdzie oddaje się krótkiej destrukcji, potem dokonuje mniejszych zniszczeń w pokoju Berty, by w końcu zawrócić i ruszyć do szynku.

W szynku koledzy Gabriela też już wiedzą o schadzkach. Pytają marynarza, czy ma się zamiar niedługo żenić, lecz ten reaguje gniewem. Denerwuje się, słysząc że plotkara Gibert już wszystkim wypaplała. Co gorsza, ojciec Berty na pewno też się dowiedział... Wkurzony wali pięścią w stół, potem wychodzi na zaplecze. To ratuje go przed gniewem przechodzącego w pobliżu Boudarda. Ojciec, nie zauważywszy przez okno Gabriela, postanawia tę rozprawę przełożyć na jutro.

Gabriel postanawia na jakiś czas zwiać na morze i zastanowić się nad dalszymi krokami. Prosi ojca Renoufa, by pilnował Berty.

Sama zaś Berta od kilku dni unikała ojca i na całe dnie znikała, nie chcąc narazić się na gniew rodziciela.

Pewnego dnia plotkarki z obozu matki Gibert pukają do domu Berty, chcąc spojrzeć jej w oczy i ją zawstydzić. Nikt nie odpowiada, więc odchodzą. Kiedy jednak puka ojciec Renouf, Berta go wpuszcza do środka. Jak się okazuje, plotkarki udały jedynie, że odchodzą, a tak naprawdę zaczaiły się za pobliskimi skałami i przyglądały się tajemniczej schadzce.

Następnego dnia Gabriel czekał na Boudarda przed jego domem. Stała też niedaleko Berta, która miała powitać powracającego ojca. Gdy ten się w końcu pojawia, reaguje wściekłością i uderza córkę. Do akcji wkracza Gabriel, który atakuje Boudarda. Dochodzi do walki. Ostatecznie dochodzi do impasu - Gabriel Orange trzyma mocno w swych silnych ramionach Boudarda, łamiąc mu prawie kości, ten zaś wykręca mu ucho. Gabriel w końcu puszcza, Boudard zaś upada ciężko na ziemię i mdleje. Miejscowe kobiety podzieliły się na trzy grupy - jedna poszła zajmować się Boudardem, druga pocieszać Bertę, trzecia - w której znajdowała się matka Gibert - ruszyła pomóc Gabrielowi. Bliski wybuchu Gabriel każe wynosić się starej plotkarze. Ta z obrażoną miną opuszcza jego dom.

Rozdział IV

Boudard jest dość mocno poturbowany. Nad jego rekonwalescencją czuwa matka Gibert. Jednakże Boudard nie docenia jej starań. Pamięć o niedawnych świństwach sprawia, że staje się agresywny. Co gorsza, Gibert zaczyna narzekać na Bertę, krytykuje nieporządek w domu Boudarda itp. itd. Mimo jednak ostrych odpowiedzi Boudarda Gibert się nie zraża i dalej się nim zajmuje. Ten, nie mogąc znieść jej towarzystwa, udaje że zasnął.

W odwiedziny do chorego Boudarda przybywa Lemoine. Boudard przestaje udawać i prosi go, by wszedł do jego pokoju. Za Lemoine'm przybywają butny Gabriel i przestraszona Berta. Gabriel jeszcze raz prosi o rękę córki. Wstawia sie za nim Lemoine. Boudard odmawia. Gabriel zapewnia, że nie chce posagu. Boudard jednak stanowczo odmawia. Lemoine wtedy mówi, że przecież Boudarowi byłoby wstyd, gdyby Berta urodziła nieślubne dziecko. Zapada cisza. Berta jest w ciąży!

W końcu Boudard się łamie. Pyta Gabriela, ile by chciał posagu. Ten odpowiada, że 12 tysięcy - tyle na statek potrzebuje. Boudard nie chce dać tylu pieniędzy. Dochodzi do licytacji. W końcu ojciec zgadza się na 6 tysięcy.

W końcu Lemoine i Gabriel opuszczają dom Boudarda, a Berta cichutko siada przy ojcu.. Boudard przepędza jeszcze matkę Gibert. Berta spodziewa się gniewu ojca, lecz ten jej współczuje i odnosi się do niej łagodnie.

Po siedmiu dniach Boudard jest w stanie opuścić łóżko. Po dwóch tygodniach wrócił na statek, lecz okazało się, że nie był już zdolny do ciężkiej pracy. Jego wrogość względem Gabriela jeszcze wzrosła. W końcu zdecydował, że na gospodarza „Eufrazji” weźmie Lemoine'a, uważając, że to uczciwy człek. W taki oto sposób Gabriel i ojciec Renouf zostali właścicielami „Petreli”, a Lemoine „Eufrazji”.

W końcu nadszedł dzień ślubu. Okazało się, że bez zakazów i aury tajemnicy, intymne spotkania nie są już dla nich niczym ciekawym. Już pierwszego dnia małżeństwa pojawia się nuda.

W dzień po nocy poślubnej Gabriel prędko ruszył na połów, a Berta została sama w domu. Zdarzyło się to, czego najbardziej się obawiała - była samotna. Nic nie wyglądało tak, jak w jej romansach. Gabriel okazał się dość zimny i bardzo szybko się nią znudził. Jej marzenia szybko umarły, a ona musiała dla niego gotować, prać i czasem przynosić mu jedzenie, bo częściej szedł do szynku.

Zimą Gabriel ruszył na połów do Cherbourga, a Berta została sama w Grandcamp. Zamieszkała z ojcem. Przez pierwsze kilka dni żona tęskniła za mężem. Teraz, kiedy był tak daleko, wydawał jej się milszy i bliższy. Jednak pewnego dnia po prostu o nim zapomniała. Zaczęła kupować do domu najprzeróżniejsze bajery, kwiaty i donice.

Gabriel, wróciwszy z Cherbourga i zobaczywszy taką ilość kwiatów podejrzewał ją o zdradę. To zaś podejrzenie sprawiło, że Berta zaczęła się naprawdę zastanawiać nad zdradą. Po chwili jednak odrzuciła te myśli.

W końcu nadszedł dzień porodu. Niestety, Berta urodziła nieżywą córkę. Zrozpaczony i zagniewany Gabriel nawymyślał jej, potem zaś poszedł do szynku, gdzie upił się do nieprzytomności. Po pijaku wykrzywiał „Jej szczęście, że to córka! Nie wiem, czy byłbym nie zabił, gdybym zobaczył nieżywego syna!”

Od tej pory wzajemny stosunek małżonków stał się jeszcze chłodniejszy. Nie odzywali się do siebie czasem przez kilka tygodni. Berta nie śmiała odezwać się pierwsza, a Gabriel Orange „nie chciał psuć gęby do kobiety, która nawet dziecka nie umiała urodzić porządnie”. Gabriel rzucił się z powrotem w gorączkę zarabiania pieniędzy. Postanowił nawet objąć niepodzielną władzę na statkiem.

W tym celu ruszył do Anglii. Tam postanowił dokonać przemytu, by zarobić wielkie pieniądze, za które odkupi od ojca Renoufa „Petrelę”. Podczas tej eskapady musiał unikać statków „rządowych”, doszło do „pościgu”, statek osiadł na mieliźnie, przeżyli sztorm (podczas której jednak stracili kontrabandę), a ostatecznie statek doznał strasznych uszkodzeń. Gabriel popadł w depresję. Statek został tak mocno uszkodzony, że już się do niczego nie nadawał. Co więcej, okazało się, że na sfinansowanie tej wyprawy wyjął pieniądze ze wspólnej kasy marynarzy. Teraz musi im oddać stracone pieniądze. Jest jednak w stanie to zrobić, bo ma trochę oszczędności, ale strata to dla niego wielka. Co więcej, został na pełnym morzu razem z innymi marynarzami i grozi im śmierć. Na szczęście jakiś inny statek płynie w pobliżu i postanawia holować zniszczoną „Petrelę”. Wszyscy się cieszą z takiego zbiegu okoliczności. Wszyscy poza Gabrielem. „Co mi po życie bez mojej łupiny?”

CZĘŚĆ II

Rozdział I

Ojciec Renouf przywozi do Grandcamp rządowego inżyniera Armanda de Coux z Paryża. Armand postanawia ominąć hotel „Pod Białym Krzyżem” a zamieszkać u Renoufa w oberży (która jest równocześnie hotelem „Pod Gniadym Koniem), czym zjednuje sobie sympatię oberżysty. Inżynier od razu rzuca okiem na architekturę Grandcamp i nie jest zadowolony - nie podoba mu się miasteczko. Jedynie kościół mu się podoba.

Entuzjazm Renoufa topnieje, gdy okazuje się, że Coux jest dość opryskliwy i ma dość wysokie wymagania. Narzeka również na to, że musi długo czekać, by zostać obsłużonym. W końcu jednak udaje się go jakoś ulokować. Humor mu się poprawia, gdy przychodzi do niego służąca, która ma się nim zająć. Z początku zaczął się do niej zalecać, lecz gdy dała mu kosza, niezrażony ruszył się wykąpać. Następnie ruszył na przechadzkę po Grandcamp.

Tutaj pojawia się opis Couxa - człek postury słusznej, wysoki, proporcjonalny, jednak o twarzy niezbyt ciekawej. Był również dobrze ubrany, krok miał pewny. Szybko wzbudził zainteresowanie wszystkich kobiet i nienawiść wszystkich mężczyzn z Grandcamp.

W końcu inżynier rusza na plażę, gdzie spotyka Boudarda i Bertę. Boudard narzeka na to, że czasem głód miasteczka cierpi, ale jakoś sobie dają radę, bo jedzą wtedy psy. Wspomina też o tym, że za Napoleona było lepiej. W toku rozmowy wychodzi na jaw, że Coux jest „inżynierem wodnym” i został przysłany, by „ratować przed morzem”. Ma zrobić bulwar. Boudard nie jest zadowolony z tego, że będą musieli długo na niego czekać.

Następnego dnia do szynku schodzą się stali bywalcy. Wszyscy nabijają się z Renoufa, który musi znosić dumnego Couxa. W stosunku do inżyniera są bardzo grzeczni, lecz Coux dość szybko opuszcza towarzystwo, by przejść się po plaży.

Traf sprawia, że znowu spotyka Boudarda i Bertę. Rozprawiają o rybach, statkach, morzu. Boudard narzeka na Gabriela Orange'a - „na pewno nie wróci na noc”. Zainteresowany inżynier pyta o Orange. Dowiaduje się, że to zięć Boudarda, a z Bertą jest już cztery lata. Potem zapada cisza, wszyscy w milczeniu przyglądają się morzu i statkom.

W końcu wszyscy poszli na szynku. Tylko Coux został, przyglądając się morzu. Był zafascynowany tym ogromem wód. Zaczął marzyć i rozmyślać. W końcu jednak dzwonek na obiad wyrwał go z marzeń - miał przede wszystkim umysł praktyczny, więc doszedł do wniosku, że należy spożyć posiłek, potem zaś zająć się pracą. Zastanawiał się również nad tym, jakby wykorzystać morze i jego wody do tworzenia energii.

Wieczorem powrócił na brzeg morza, by dalej sycić swój estetyczny zmysł. Znowu spotkał Boudarda i Bertę. Berta rozmyślała o tym, co ma z sobą począć. Mąż nie wróci na noc, komu więc ma gotować obiad? Dziecko nie żyje. Berta nie ma po co wracać do domu. Jej koleżanki zaś są teraz z mężami, nie ma gdzie pójść. Kiedy jednak zapadła noc, zapłakała cicho i wróciła do domu.

Rozdział II

Armand de Coux już dziesięć dni spędził w Grandcamp. Jego wszystkie dni wyglądały tak samo - poza jedzeniem, patrzeniem na morze zajmował się pracą i pomiarami. Wielu ludzi się z nim spotykało i rozmawiało, ale w umyśle Couxa tylko jeden Boudard zarysował się wyraźnie. Wszyscy inni byli dla niego jedną masą. Kobiety - nawet mężatki - zalecały się do niego, lecz nie podobały się one w ogóle Couxowi. Co prawda w Paryżu zachowywał się niczym Don Juan, lecz tutaj, w Grandcamp całkowicie był obojętny na ich „pospolitą urodę”. Najbardziej obrażona za jego brak zainteresowania była Berta. Była najpiękniejszą kobietą w Grandcamp - a przynajmniej za taką się uważała - lecz mimo to Coux nawet na nią nie spojrzał. Obraziła się na niego i nadąsała. W końcu chciała mu pokazać swoje zagniewanie i ostentacyjnie go unikać, lecz on nawet tego nie zauważył.

Pewnego dnia cała masa natrętów kręciła się wokół Couxa, przeszkadzając mu w podnoszeniu liczby pi do trzeciej potęgi, przez co bardzo się zdenerwował. Poprosił Boudarda, by pomógł rozpędzić gapiów. Ten pomógł inżynierowi. Chwilę później jednak, zobaczywszy przechodzącą w pobliżu Bertę, zawołał córkę po imieniu.

Imię „Berta” przywołało u Couxa wspomnienie kelnerki z Paryża. Ze względu na wspomnienia zaczął się dziewczynie wnikliwiej przyglądać i po chwili zaczął dostrzegać jej piękno. Przerwał nawet pilną robotę. Berta również dyskretnie zaczęła mu się przyglądać i zaczęła go porównywać z Gabrielem. Coux to miastowy człowiek, wielki pan, czysty, zadbany, natomiast Gabriel to prosty rybak, często brudny. Westchnęła.

Coux zaczął wypytywać Boudarda o Bertę. Boudard wspominał o swej niechęci do Gabriela, przez którego nie może dzisiaj pracować. Berta broni męża, lecz jej ojciec ciągle na niego narzeka. Następnie rozmowa schodzi ponownie na bulwar. Boudard narzeka na nowy rząd - cesarz wybudował w Grandcamp część bulwaru, więc pewnie wybudowałby resztę, gdyby go nie „sprzedano”.

Kiedy Coux wraca do siebie, rozmyśla o Bercie. Z jednej strony z chęcią „spotkałby się z nią na osobności”, z drugiej jednak „za dużo zachodu”. Jak ją zdobyć? Ani do kina nie zaprosić, ani dać cukierków... Nie, za dużo roboty. Gdyby jeszcze Coux mógł spotkać się z nią gdzieś na uboczu.... ale niestety, bulwar (a raczej wybudowana przez Napoleona jego część) ciągle jest zapchany, a w domu nie wypada. W końcu dochodzi do wniosku, że da sobie z nią spokój. Po chwili jednak odzywa się urażona duma - „co, ze zwykłą wieśniaczką sobie nie poradzę?”. Te rozmyślania napełniają Couxa gniewem i po chwili zaczyna narzekać na całe Grandcamp, nawet na morze. Zdenerwowany i sfrustrowany zaleca się ponownie do służącej, lecz ta po raz kolejny go odrzuca. Jeszcze bardziej zdenerwowany Coux postanawia zdobyć Bertę i bierze się za to natychmiast - rusza na poszukiwania kobiety.

Berta natomiast marzyła o Armandzie de Couxie, który wydawał jej się wielkim panem, zgrabnym i wspaniałym. Nawet przestała się na niego gniewać. Zastanawia się nad swym związkiem z Gabrielem. Mąż wydaje jej się bardzo dobry, choć ponury i grubiański. No i nie ma go prawie w domu. Jednakże rozgrzesza go - ma ciężką pracę. W końcu nawet zaczęła serdecznie żałować męża - musi ciężko pracować i musi ją zostawiać samą i smutną.

Nagle przychodzi do niej Coux. Dochodzi do rozmowy o niczym, która i tak się nie klei. Coś tam wspominają o rybakach, coś o zawodzie Couxa, o Bercie, ale w gruncie rzeczy nic ważnego. W końcu Coux - mimo chęci jak najszybszego zabrania Berty w ustronne miejsce - odchodzi. Po drodze cieszy się tym, że zrobił na niej dobre wrażenia i ona jest już jego.

Tymczasem Berta zastanawia się nad Couxem. Dochodzi do wniosku, że takiego człowieka nigdy nie spotkała. Że to taki miły i wykształcony mężczyzna... Zaczynała się zastanawiać, czy z nim nie byłoby jej lepiej niż z Gabrielem. Po chwili żałuje, że urodziła się nad morzem, w tym pospolitym miejscu.

Jej dom również jej się przestał podobać. Pospolity jakiś taki... Jednak plusem było to, że okno wychodziło naprzeciw okna pokoju pana Couxa - i od tej pory oboje siadywali przy swoich oknach, pracując.

Pewnego razu Coux „nadybał ją przy płocie”. Udało mu się ją pocałować. Na szczęście nikt tego nie zobaczył, a sama Berta nie miała mu tego za złe. Kiedy jednak odszedł, zaczęła rozpaczać nad swym życiem. Gabriel tylko raz na tydzień schodził na ląd, ale nie spędzał tego czasu z nią, lecz w szynku. Kiedy Coux wracał tą samą drogą, zauważył że się smuci. Berta mówi mu, że jej nie jest dobrze. On na to, że jest przecież bardzo piękna i dobra. W końcu chce ją pocałować. Berta odpowiada, że mąż może się przypadkiem o tym dowiedzieć. Coux odpowiada, że mogą przecież wieczorem przejść się do sadu... Berta z początku się opiera. Coux mówi jej, że będzie na nią czekał dziś wieczorem na drodze do Maisy i odchodzi.

Couxowi dłuży się dzień niemiłosiernie. Nie może się doczekać spotkania z Bertą. Prosi ojca Renoufa o znalezienie nauczyciela, który nauczy go pływać czółnem. Renouf poleca Gabriela - lecz z nim mógłby pływać dopiero po dwunastej, bo całe dnie pracuje. Coux zgadza się na lekcje z Gabrielem, potem zaś wychodzi z szynku.

Czas strasznie mu się dłuży. Rusza na bulwar, gdzie zauważa Boudarda i Bertę. Przechodzi specjalnie koło dziewczyny ze trzy razy, lecz ona nie zwraca na niego uwagi.

W końcu nastał wieczór. Coux stanął na drodze do Maisy i czekał na pojawienie się Berty. Z początku się niecierpliwił. Minęła godzina. Zaczął sobie tłumaczyć, że przecież nie mogła wyjść przy wszystkich i pewnie niedługo się zjawi. Wyciągnął papierosa i spokojnie czekał.

Jednak w końcu się znudził i ruszył pod okna Berty. Te jednak były ciemne. Postanowił położyć się spać, lecz namiętność nie dawała mu spokoju i nie mógł zasnąć. Nie wiadomo, ile czasu minęło, lecz w końcu do domu wrócił Gabriel. Coux doskonale słyszał, co dzieje się w domu naprzeciwko. Jak się okazało, Berta spała u siebie, nie wyruszyła na spotkanie z Couxem. Gabriel ma pretensje do Berty, że „rozwaliła się na całym łóżku a dla niego miejsca nie ma”. Zaczyna na nią krzyczeć, a ta lamentuje i płacze. Pyta nawet, po co ją za żonę wziął. Gabriel odpowiada, że to przecież ona do niego oczy przewracała. Wypomina jej, że Boudard za mało pieniędzy w posagu dał. Nakazuje Bercie jutro porozmawiać z ojcem i zmusić go o dopłacenie. Jeśli Berta tego nie zrobi, to ją wyrzuci z domu. Kobieta się zgadza.

Kiedy Gabriel zasypia, Berta rozmyśla nad swym losem. Jest jej bardzo ciężko - mąż jest grubiański, ona sama w domu siedzi, to nie był jej wymarzony los. Przypomina sobie o kulturalnym i miłym Couxie i zasypia z uśmiechem na ustach.

Następnego dnia Coux był bardzo zdenerwowany. Zawód dnia wczorajszego sprawił, że wszystko według niego było złe i nieciekawe. Kiedy Renouf przypomina mu o spotkaniu z Gabrielem, ten zaczyna czuć strach. Przypomina sobie wczorajszą kłótnię, którą podsłuchał i przeraził się spotkania z tym „popędliwym człowiekiem”.

Następnie Coux rusza do kościoła. Nie jest co prawda wierzący, ale uważa, że religia jest potrzebna dla „prostych umysłów”, sam zaś czasem do kościoła wpada, by „dać dobry przykład prostym ludziom”. Zauważa w świątyni Bertę i siada obok niej.

Jego pojawienie się wzbudza zainteresowanie wszystkich wiernych. Ksiądz prędko zmienia kazanie i zaczyna opowiadać o tym, że świątyni przydałby się remont. Coux w ogóle nie zwraca uwagi na kazanie. Już po chwili - mimo początkowych oporów - trzyma Bertę za rękę. Ta się czerwieni, lecz w końcu przestaje się opierać. Pod koniec mszy jednak prędko ucieka, a Coux rusza na pobliski cmentarz.

Berta również się tam udaje. Zastaje tam Gabriela, który głośno narzeka na żonę i teścia. Kobieta zapewnia go, że porozmawia z ojcem.

W czasie drogi powrotnej małżeństwo Orange spotyka Couxa. Gabriel prędko zaczyna się podlizywać inżynierowi, tamten zaś jest uprzejmy i miły. Gabriel kulturalnie zaprasza Couxa na przejażdżkę łodzią, Coux nie odmawia. Przy okazji tłumaczy również Gabrielowi kim jest demokrata - „demokrata to człowiek, który zadaje się z niższymi od siebie”.

Dwulicowy Gabriel odprowadza wraz z Bertą Couxa aż pod same drzwi szyku (ma nadzieję na wysokie wynagrodzenie za udzielone lekcje), a kiedy ten się oddala, złorzeczy inżynierowi i ma mu za złe jego słowa.

Jednak już po śniadaniu Gabriel ruszył bardzo szybko po Couxa, by zacząć udzielać mu lekcji i niemalże siłą wywlókł go z jego pokoju. Podczas lekcji Gabriel ciągle komplementował Couxa. Za lekcję otrzymał srebrną pięciofuntówkę.

Od tej pory Gabriel spotykał się z Couxem jak najczęściej, by jak najwięcej zarobić, zaś Coux ciągle pożądliwym okiem patrzył na Bertę. Jednakże przeciągający się romans zaczął go nudzić. Postanowił działać energiczniej (bo z chłopkami inaczej nie można, nie znają się one na delikatnych uczuciach).

W nocy czatował na nią przed domem. Gdy się pojawiła, strasznie podniecony powiedział jej, że dziś, dziś... Berta się broniła, lecz powiedział jej, że przyjdzie za godzinę i jak drzwi do jej domu nie będą otwarte, to wybije okno.

Berta weszła roztrzęsiona do domu. Nie miała mu zamiaru otworzyć i zdradzić męża. Gdy rozległo się pukanie, postanowiła nie otwierać. Przerażona jednak perspektywą wybicia okna - czym naraziłaby się na gniew męża - machinalnie i instynktownie otworzyła mu drzwi, a potem uciekła do kąta, drżąc ze strachu. Coux wszedłszy do domu nie zauważył w ciemności Berty i ruszył do głównej izby. Berta chciała uciec, lecz usłyszał jej kroki i ją zatrzymał. Opierała się mu i prosiła, by poszedł, lecz w końcu Coux pociągnął ją do głównej izby. Tutaj przestała się opierać. Coux posadził ją na kolanach i zaczął opowiadać jej o tym, że będą szczęśliwi, będą zawsze razem, zabierze ją do Paryża... Berta się opierała, lecz w końcu doszło do kontaktu fizycznego. Gdy Coux wychodził z domu, Berta patrzyła na niego zapłakanymi oczami pełnymi uwielbienia..

Rozdział III

Gabriel stał się dla Berty obojętny, a niedługo później zaczęła go nienawidzieć. Berta dla Gabriela po utracie statku stała się jedynie ciężarem - utrzymywał ją w domu, bo miał nadzieję na spadek po Boudardzie. Ale Boudard nie chciał umrzeć. Gabriel stawał się coraz bardziej chciwy i rozważał ożenienie się z wdową po kowalu i zabrać jej majątek. Problemem była jednak Berta. Gabriel zaczął się zastanawiać, jakby się jej tu pozbyć...

Pytał nawet księdza o możliwość rozwodu, lecz ten się na to nie zgodził. Gabriel zdenerwowany wrócił do domu i zaczął pytać Bertę, czy Boudard dał pieniądze. Nakazuje jej jak najszybciej zdobyć pieniądze, albo ją wypędzi. Ona na to, że Boudard nie chce dać pieniędzy i prosi, by ją Gabriel nie wyrzucał z domu, bo jest w ciąży. „Tego mi tylko brakowało! Dwóch darmozjadów na głowie” - huknął Gabriel, a następnie rozkazał kobiecie usunąć ciążę. Berta zaczęła lamentować i płakać, lecz Gabriel ciągle przypominał o pieniądzach, nie zważając na jej rozpacz. Po chwili jednak Gabriel się uspokoił i doszedł do wniosku, że gdyby Berta urodziła dziecko, to może Boudard dałby się udobruchać i dałby pieniądze ze względu na wnuka. Podszedł więc do Berty i spytał ją, „kiedy spodziewa się chłopca”. W końcu (dzięki perspektywie wyciągnięcia od Boudarda pieniędzy) dochodzi do zgody między małżonkami. Następnie Gabriel postanawia odwiedzić Boudarda i prosić go o wypłacenie chociaż części pieniędzy. Najpierw jednak ruszył do szynku, gdzie chwalił się przed kolegami, że zostanie ojcem.

Wiadomość ta prędko dotarła do Couxa, który szybko domyślił się, że to jego dziecko i postanowił zwiać, póki ma jeszcze ma szansę. Projekt bulwaru był już na ukończeniu, za pięć dni opuści Grandcamp i nie wróci.

W nocy Berta czekała na swojego kochanka Couxa. Nie doczekała się.

Następnego dnia ojciec Renouf podzielił się z Gabrielem swymi podejrzeniami - że Berta nosi nie jego dziecko. Gabriel wpada we wściekłość i chce, by Renouf powiedział mu, kto jest kochankiem Berty. Renouf powiedział, że nie może zabić tego człowieka - przynajmniej nie przy wszystkich - bo trafi do więzienia. Wspomina też, że na Bercie już nic nie zarobi - Bourdard na pewno nie da mu pieniędzy, nawet po śmierci. Mówi, że jak się uspokoi, to powie mu, kto jest kochankiem. W końcu Gabriel dochodzi do wniosku, że weźmie ze sobą kochanka „na ryby”. Renouf uśmiecha się i popiera takie ciche zabójstwo. Wyjawia, że to Coux jest kochankiem. Gabriel wpada w gniew i poprzysięga zemstę. Potem idzie się upić w trupa.

Berta siedziała smutna w domu, zastanawiając się nad swym życiem. Zauważyła pijanego Gabriela i bardzo ją ten widok zniesmaczył. Potem zauważyła przez okno jak Coux goni służącą i zasmuciło ją bardzo, że on jej już nie chce. Miała nadzieję, że wieczorem przyjdzie chociaż jej „dobranoc” powiedzieć. Jednakże nic takiego się nie stało. Berta popadła w rozpacz.

Nazajutrz Renouf odwiedził Couxa i poprosił o pieniądze (bo obawiał się, że Gabriel może załatwić inżyniera zanim ten zapłaci). Następnie Coux wychodzi na przechadzkę. Mija zapłakaną Bertę i posyła jej całusa, potem rusza dalej. W domu Gabriel opryskliwie odnosi się do Berty i prędko idzie do szynku. Tutaj miał zamiar napić się wódki. Spytał Renoufa, czy Coux popłynie z nim jutro na makrele, lecz Renouf nie wie. Gabriel rezygnuje z wódki i rusza prosto do Couxa.

Początkowo Coux się nieco przeraził, bo myślał, że Gabriel się domyślił i chciał mu przetrzepać skórę. Gabriel jednak miał zamiar wyciągnąć go jutro na ryby. Coux początkowo się opiera, w końcu jednak ulega i umawiają się na połów jutro z rana. Coux cieszy się, że Gabriel niczego się nie domyślił i sądzi, że chodzi mu tylko o kolejną pięciofuntówkę.

Gabriel ruszył pić do szynku. Niedługo później pojawiła się Berta, która chciała z nim iść do Bourdarda po pieniądze. Gabriel kazał jej jednak odejść - Boudard i tak pieniędzy nie da, wyprawa się nie opłaca. Berta odchodzi. Jednakże bała się o los swego nienarodzonego dziecka. Gabriel był coraz bardziej obojętny i opryskliwy, nie mógł zapewnić dziecku przyszłości. Ruszyła więc sama prosić ojca o pieniądze. Spotkała go na bulwarze. Jednak Boudard nie miał zamiaru dać ani funta więcej Bercie - mówi, że Gabriel powinien zapracować. Nie wzrusza go nawet los wnuka. To dziecko Gabriela, więc to jego problem. Rozmowa trwa długo, lecz ojciec nie zmienia postanowienia.

Kiedy wróciła do domu, zauważyła pozostawioną jej na pamiątkę chustkę od Couxa. Cieszy ją bardzo ten prezent i przyrzeka, że zawsze będzie go miała w sercu. Po chwili jednak doszła do wniosku, że chustka mogłaby zdradzić ją i dziecko przed Gabrielem. Postanawia się jej pozbyć. Niedługo później zmienia zamiar. Ukryła ją między pieluszkami i postanawia użyć jej jako pewnego rodzaju szaliczka dla dziecka.

Potem zaczęła rozmyślać nad swoim życiem. Doszła do wniosku, że Coux nie jest dla niej - jest z wyższych sfer. Żałuje, że odchodzi, ale wydaje jej się, że rozumie. Boi się Gabriela i dochodzi do wniosku, że nie był nigdy dobrym mężem. Boi się, że może zabić jej dziecko.

Gabriel upił się straszliwie. Jednak nie miał zamiaru wracać do domu, bo ma coraz silniejszą chęć zabicia Berty. Prosi Renoufa o przenocowanie. Renouf jednak odmawia. Wrócił więc do domu, po drodze rozmyślając o swym nieudanym małżeństwie. Jednak perspektywa ożenku z wdową po kowalu i możliwość otrzymania sporej ilości pieniędzy (za który kupi statek) przywołały uśmiech na jego twarzy.

Berta mówi mężowi o tym, że była u ojca prosić o pieniądze, lecz ten ich nie dał. Odpowiedzą Gabriela jest pełne pogardy splunięcie.

Rano Gabriel prosi Bertę, by wypłynęła razem z nim na makrelę (oczywiście chce się jej pozbyć). Berta wzrusza się, bo myśli, że mąż chce z nią w końcu pobyć.

Gabrielowi czas się dłuży. Chce jak najszybciej znaleźć się na morzu i się zemścić. W końcu biegnie do Couxa, zabrać go na łódkę. Coux znowu się wymiguje, lecz w końcu ulega. Rusza z nim do łodzi, gdzie inżynier jest zdziwiony widokiem Berty, zaś Berta jest przerażona tą sytuacją. W końcu wyruszają na morze. W tym momencie rozlegają się dzwony, obwieszczające śmierć kogoś w Grandcampe. Berta jest coraz bardziej przerażona i traci w końcu przytomność. Coux zaś w milczeniu śmieje się z naiwności Gabriela. Równocześnie rozkoszuje się widokami i mówi, że chciałby tak całą wieczność płynąć.

Kiedy jednak wypływali coraz dalej, Coux zaczął coraz dziwniej się czuć. Pierwszy raz w życiu poczuł się słabym i nic nie znaczącym. Fale zaczynają się robić coraz większe. Docierają na pełne morze. Berta nagle zdaje sobie sprawę, co się zaraz stanie. Błaga męża o litość. Coux nie rozumie o co tu chodzi, ale instynktownie rzuca się na Gabriela. Większy rybak go jednak z łatwością powala. Następnie Gabriel zaczyna wywracać łódź.

Coux błaga o litość i proponuje mu pieniądze. Na początku chciwy Gabriel chce się zgodzić, lecz usłyszawszy, że Coux chce dać mu jedynie 1000 franków (co nie starczy na statek), rezygnuje. Zrozpaczona i zrezygnowana Berta zaczęła prosić Boga o wybaczenie grzechów. Nagle Gabriel wywraca łódź i prędko rzuca się do beczek (które były ostatnią nadzieją dla marynarzy - można się było na nie wdrapać i przez jakiś czas przetrwać). Berta i Coux znikają pod wodą. Gabriela chwyta jakaś dziwna niemoc i ma problemy z dotarciem do beczki. Jakoś jednak mu się to udaje, choć jest wyczerpany.

Na ratunek ruszają Boudard i Renouf. Zauważają na beczce Gabriela. Boudard jednak zauważa, że jest nieruchomy i dochodzi do wniosku, że umarł i się więcej nim nie zajmuje. Renouf jednak wciąga Gabriela na łódź. Okazuje się, że rzeczywiście wyzionął ducha. Smuci to bardzo Renoufa, bo Gabriel był jego przyjacielem. Prędko zajmuje się reanimacją, ale jego wysiłki niewiele dają. Wieczorem poszukiwania się kończą.

Boudard płacze nad martwą córką, Renouf nad Gabrielem. W szynku ludzie wspominają Gabriela - był dobrym marynarzem i gospodarzem statku. Dochodzą również do wniosku, że zmarł z wysiłku - płynął do beczki, ale żona i Coux chwycili się jego nóg i przez to doszło do wyczerpania (stąd ta niemoc Gabriela!). Boudard podejrzewa, że Gabriel sam wywrócił statek i chciał zabić Bertę i Couxa (wysnuwa ten wniosek, bo Gabriel przed skokiem do wody zdjął buty), lecz nikt mu nie dowierza. W tym jednak momencie ciało Gabriela zaczyna się ruszać! Szybko sprowadzają do niego lekarza.

Nazajutrz Gabriel Orange odzyskuje przytomność, żąda księdza i spowiada się. Trzy dni później umiera.

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
lascaux malowidło naskalne
Agonia naskalnego arcydzieła
Szokujące odkrycie! Naskalne malowidła Indian przedstawiają... dinozaury, W ஜ DZIEJE ZIEMI I ŚWIATA,
lascaux malowidło naskalne
199701 sztuka naskalna w poludn
OD RYSUNKOW NASKALNYCH DO ALFABETU

więcej podobnych podstron