APACZE
ZACHODNI
BIBLIOTECZKA WABENO
APACZE ZACHODNI
KEITH H. BASSO
Apaczowi, jego żonie Agnieszce
przyjaciołom z GKPI to tłumaczenie poświęcam
Janusz
WSTĘP
Z pośród setek tubylczych grup żyjących i rozwijających się w Ameryce Północnej kilka
z nich z zadziwiającą konsekwencją przedstawiano w aspektach zafałszowanej historii - do takich społeczności należą min. Apacze z Arizony i Nowego Meksyku.
Gloryfikowani przez pisarzy, traktowani na zasadzie sensacji przez historyków i wreszcie totalnie pogrążeni przez komercyjny przemysł filmowy gdzie z dziwnym uporem tworzono „prawdziwy” wizerunek Apacza - jako istoty brutalnej, prawie pozbawionej cech ludzkich, żądnej krwi i siejącej zniszczenie - którego twórcom zabrakło odpowiedzialności i wiedzy. Nie ma praktycznie wątpliwości że Apacze przekształcili się z tubylczych amerykanów w amerykańska legendę, urojoną, błędną kreację ulepioną przez nie Indian, nie mogących dostrzec ogromu nieporozumienia związanego z etnicznymi i kulturowymi stereotypami krytykowanymi tylko przez nielicznych sprzyjających Apaczom ludzi.
Stereotypy niezmiennie wiążą się z nie dokładnie poznaną wersją historii narodów indiańskich a Apacze nie są tu wcale wyjątkiem. Ciągle istnieje powszechne przekonanie że Apacze to pojedyncze małe społeczności nie identyfikowalne na podstawie geograficznej lokalizacji, języka i kultury. A to nie jest prawdą. Istniało bowiem wiele różnych grup apackich, z których każda charakteryzowała się unikalnymi cechami kultury wyróżniającymi je z pośród innych. Istnieje także szeroko powszechny pogląd iż Apacze ujarzmieni przez armię Stanów Zjednoczonych zostali wyparci ze swych tradycyjnych terenów a później poddani cichej eksterminacji, to także nie wiele ma wspólnego z prawdą. W 1978 roku tylko w stanie Arizona żyło ponad 10 000 Apaczów. Ktoś w końcu mógłby przypuszczać że współcześni, nowocześni Apacze mający świadomość „błędu” swego prymitywnego sposobu życia, na zawsze wyzbyli się wszelkich przejawów swej dawnej kultury i wierzeń lecz i tu znowu nic bardziej błędnego. Choć prawdą jest iż nastąpiły pewne modyfikacje w ich kulturze szczególnie w okresie ich zamknięcia w rezerwatach w latach 70- tych XIX w, dodać jednak należy ze wiele aspektów swej tradycji ocalili i utrzymali do dnia dzisiejszego.
Jak podaje Kroeber (1939) „ biorąc pod uwagę wiedzę etnologiczną Apacze, oraz prawdopodobnie Ojibwa, należą do najmniej poznanych ocalałych społeczności tubylczych”.
I chociaż uczyniono wielki postęp w etnologii apackiej od czasu gdy Kroeber pisał w/w słowa trudno jest ciągle jednoznacznie twierdzić że znaleziono odpowiedzi na wszystkie zadane pytania. Wręcz przeciwnie, większość apackiej historii - nieudokumentowanej i kłopotliwej - nigdy nie będzie poznana w stopniu zadawalającym a dynamika rozwoju współczesnych społeczności apackich jedynie ten fakt potwierdza.
Współcześni Apacze mają pełną świadomość faktu iż większość aspektów ich kultury
i tradycji przypomina puzzle i jest totalnie niezrozumiała dla obcych. Reprezentują twarde stanowisko wyrażające się w twierdzeniu iż nikt kto nie narodził się Apaczem nigdy nie zrozumie co tak naprawdę oznacza być Apaczem i prawdopodobnie mają rację. Wyrażają jednocześnie chęć współpracy i mają świadomość że wszelkie działania ich samych czy też osób z zewnątrz mogą przyczynić się do rozwikłania wielu zagadek ich historii a współczesny model życia może ułatwić i umożliwić szeroką współpracę z nie Indianami na tym polu.
Idea ta została wyartykułowana w roku 1961 przez Leona Beatty szamana Zachodnich Apaczów:
„ Nie mam pojęcia czego chcesz się nauczyć o Apaczach, czy chcesz poznać przeszłość czy też to co pozostało nam dziś. Być może poznasz te sprawy i przekażesz je białym. Nie wiem czy masz zamiar to zrobić, cokolwiek jednak zrobisz będzie dobre. Będzie dobre dopóki to co chcesz im powiedzieć będzie wyrażone z szacunkiem.
..... Twierdzisz że biali ludzie uszanują to co chcesz im przekazać. Mam nadzieje że się nie mylisz. Mam taką nadzieję ponieważ w przeszłości nie była to prawda. Możesz spróbować. Aż do dnia dzisiejszego nasi ludzie ( Apacze ) obawiali się opowiadać o sobie obcym Dziś wielu nabrało już odwagi i wkrótce wielu będzie mówiło. Nie będą musieli się uczyć tego co będą chcieli przekazać. Wiedzą co chcą powiedzieć ponieważ wiedza ta towarzyszy im przez całe życie. Być może to ty przygotujesz białego człowieka na tą wiedzę. Spróbuj. Czas nadchodzi.”
JĘZYK I TERYTORIUM
Termin Apacze Zachodni używany jest w literaturze antropologicznej i historycznej w kategorii dwu różnych znaczeń, miedzy innymi w celu właściwej ich identyfikacji.
Niektórzy znawcy tematu używają terminologii Apacze Zachodni w odniesieniu do wszystkich Południowych Athapasków z wyjątkiem Navajo, zamieszkujących po zachodniej stronie Rio Grande (Kroeber 1939, Forbes 1960, Spicer 1962, Thrapp 1967, Moorhead 1968, Dobyns 1971 ). Jest to jednak niezbyt ścisłe ponieważ eliminuje z tej grupy Apaczów Chiricahua, poza tym kreuje przekonanie iż pomimo ważnych różnic kulturowych wszystkie grupy tego regionu i tak były do siebie bardzo podobne.
Bardziej jednoznaczną definicją, adoptowaną dla potrzeb tego opracowania, która eliminuje wspomniane nieścisłości jest definicja charakteryzująca Zachodnich Apaczów jako „ wszystkie te grupy Apaczów, z wyjątkiem Navajo, które zamieszkiwały w czasach historycznych i zamieszkują nadal w obecnych granicach stanu Arizona lecz bez Chiricahua, Warm Springs, grup sprzymierzonych z Apaczami oraz małych społeczności znanych jako Apacze Mansos zamieszkujących w pobliżu Tuscon ( Goodwin 1935 ).
W latach 50-tych XIXw Apaczów Zachodnich podzielono na pięć głównych grup zamieszkujących terytorium wschodniej centralnej Arizony.
Apacze Białej Góry ( White Mountain ) byli najbardziej na wschód wysuniętą grupą zamieszkującą w granicach Gór Sosnowych ( Pińaleno Mountain ) od strony południowej i Gór Białych ( White Mountains ) od strony północnej.
Apacze San Carlos zamieszkiwali w rejonie południowo zachodnim, u podnóża Santa Catalina i gór Galiuro, po obu stronach rzek San Pedro oraz Gila.
Apacze Cibecue należący do trzeciej grupy zamieszkiwali na północ od rzeki Salt poza granice Mogollon. Zachodnie rubieże Cibecue wyznaczała Sierra Ancha wraz z Górami Mazatzal i rzeką East Verde aż do terenów zajmowanych przez Południowych Apaczy Tonto.
Północni Apacze Tonto zamieszkiwali górny odcinek rzeki East Verde i aż na północ do granicy gór San Francisco.
Chociaż Zachodni Apacze legitymowali się wyraźnymi różnicami leksykalnymi odnotowanymi w opracowaniach Goodwina a odnoszącymi się do White Mountain, San Carlos, Cibecue oraz Tonto nie czyni się jednak podziału pomiędzy tymi ostatnimi tj. nie dzieli się ich na północnych i południowych. Ów podział został opracowany przez Goodwina na podstawie kryteriów geograficznych i językowych lecz nie ma odpowiednika w kulturze Apaczów Zachodnich. Sami Tonto zawsze uważali siebie za niezróżnicowaną wewnętrznie całość za wyjątkiem podziałów charakterystycznych dla lokalnych grup czy też wynikających z powiązań klanowych.
Klasyfikacja Goodwina zostanie przywołana także w części traktującej o historii Apaczów Zachodnich jako pomoc w zrozumieniu i prawidłowym zinterpretowaniu organizacji socjalnej u tych Indian przed rokiem 1850. Zachodni Apacze posługiwali się językiem należącym do grupy athapaskańskiej. Różnice w dialektach charakterystyczne były dla wszystkich pięciu grup apackich lecz nigdy nie wpływały na jakość ich komunikacji słownej.
PREHISTORIA I NAJWCZEŚNIEJSZE ZAPISKI
Brak jakichkolwiek śladów archeologicznych, a także szczątkowe tylko zapiski hiszpańskie sprawiają ze rekonstrukcja prehistorii Apaczów Zachodnich staje się zadaniem niemal niewykonalnym. Nie powstrzymuje to jednak ani historyków ani antropologów przed spekulowaniem na te tematy. Przegląd niektórych tylko teorii związanych z prehistorią Apaczów Zachodnich odsłania nieprawdopodobne możliwości interpretacyjne czy wręcz manipulacyjne stąd też żaden szanujący się uczony nie może się na nich opierać. Są to dane, które należy traktować jako co najwyżej wyjściowe i tymczasowe oraz podchodzić do nich z dużą dozą ostrożności.
Jest wysoce prawdopodobne że po roku 1525 ludność posługująca się językiem Athapaskan, która przybyła w przeszłości z nieznanych rejonów Kanady w rejony południowe kontynentu założyła swe osady na równinach Texasu i Nowego Meksyku. Na przestrzeni kolejnych stuleci ci bardzo późni przybysze z północy przekształcili się w mniej lub bardziej zorganizowaną populację i z nieznanych do końca przyczyn, na drodze wędrówki, osiedlili się na zachód od Rio Grande. Niektórzy z pośród nich opanowali tereny dzisiejszej Arizony a biorąc pod uwagę wymagania jakie postawiło im środowisko naturalne ( łącznie z obecnością innych społeczności ) należy przyjąć że tereny te stały się kolebką rozwoju i ekspansji języka, tradycji i kultury ludności, którą my dziś znamy jako Zachodni Apacze.
Początek procesu różnicowania się przybyłej z północy populacji, który w różnych regionach przybierał różne formy, doprowadził do wyłonienia się poszczególnych apackich społeczności. Antropologowie zakładają że kultura Południowych Athapasków była w miarę jednolita i relatywnie prosta. Hipotezy te opierają się na wnioskach wysnutych nad studiami apackich systemów kulturowych, które miały pomóc w rekonstrukcji systemu bazowego, systemu „matki”, z którego historyczni Apacze najprawdopodobniej ewoluowali ( Opler 1936, Kroeber 1937, Murdock 1949, Bellah 1952, Kaut 1956, 1957, Vogt 1961 ).
Proto-Apacze byli wpół-nomadami, myśliwymi i zbieraczami. Dorośli mężczyźni uzbrojeni w łuki polowali na bizony, antylopy, jelenie i inną pomniejszą zwierzynę, kobiety tymczasem zajęte były zbieraniem owoców ziemi. Kultura materialna była raczej uboga, łatwa w transporcie. Typowe domostwo Proto-Apacza zbudowane było najprawdopodobniej na stożkowej drewnianej konstrukcji obłożonej skórami zwierząt. Wykorzystywali także specjalne świdry do rozpalenia ognia, pewnikiem jest też fakt wykonywania przez nich prostej nie dekorowanej ceramiki. Ubrania i obuwie wykonywali ze skór jeleni i antylop a zanim zaadoptowali konia do transportu swego majątku używali psów.
Nie kwestionuje się także faktu że z reguły zamieszkiwali w małych rozrzuconych grupach, na zasadzie rozbudowanych rodzin, okresowo też dzielili się na pojedyncze grupy-rodziny i w takich składach udawali się na polowania bądź celem prowadzenia zbiorów roślin, ziół, owoców. Organizacja polityczna nie wykraczała poza „granice” spokrewnionych rodzin, istniała także funkcja lidera odpowiedzialnego za organizowanie polowań, wyznaczanie tras wędrówek całej grupy czy uczestniczącego jako mediator w sporach interpersonalnych. Pochodzenie Apaczów Zachodnich jest co najmniej dwutorowe, chociaż Murdock (1949 ) twierdzi iż Południowi Athapaskowie mogli przybyć na Południowy Zachód już z archaicznym pierwowzorem systemu matrylinearnego. C.B.White (1957 ) sugeruje z kolei ze istnieje pewne pokrewieństwo nomenklatury językowej Apaczów Zachodnich z językiem używanym na Hawajach z czym zgadza się Kaut (1957 ). W opozycji do tego stanowiska pozostają jednak Hymes oraz Driver (1958 ) wyrażający poglądy zbieżne z opiniami Hoijera (1956 ), Oplera (1936 ) oraz Kroebera (1937 ) iż porównywane słownictwo było jednak bardziej podobne.
Vogt (1961 ) dostarczył nauce podstawy wiedzy religijnej Proto-Apaczów: „obrządek religijny skupiał się wokół szamana, osoby która posiadła moc pochodząca z wizji lub innych nadnaturalnych okoliczności, to on odpowiadał za poprawne przeprowadzenie wszystkich ceremonii. Także okres dojrzewania dziewcząt wyrażano w stosownych ceremoniach jako ważny dla kobiety obrzęd „przejścia”. Śmierć swą tajemniczością budziła powszechny lęk tym samym respektem otaczano także panteon duchów, za przyczynę choroby postrzegano kontakt z błyskawicą lub pewnymi gatunkami zwierząt np. niedźwiedziem. Zakładając że Proto-Apacze skazani są na wieczne pozostanie w cieniu tajemnicy swej niezbadanej historii należy jednak wskazać na okoliczności towarzyszące rozprzestrzenianiu się ich potomków w głąb zachodnich terytoriów od rzeki Rio Grande. Zanim Apacze opanowali te terytoria zamieszkiwały tam ludy Pueblo, a wyparcie tych osiadłych społeczności miało nastąpić, jak dowodzą historycy i etnologowie, poprzez agresywną i wyniszczającą „inwazję” Południowych Athapasków ( Mindeleff 1891, Kidder 1924, Gladwin 1935 ). Hipotezy te zostały jednak poddane w wątpliwość ( Schroeder 1952, 1963, D.A.Gunnerson 1956, Carlson 1965 ) Wykopaliska archeologiczne sugerują iż na przestrzeni lat 1400-1450 narody Pueblo ( z wyjątkiem Piro ) zamieszkiwały tereny, na których żyją po dzień dzisiejszy. Potwierdzeniem tego niech będzie fakt iż nie istnieją solidne podstawy naukowe by twierdzić że Południowi Athapaskowie zamieszkiwali na zachód od Rio Grande przed rokiem 1500 ( Shroeder 1963 ). Wnioski wynikające z tych rozważań pozwalają twierdzić iż Pueblo opuścili swe terytoria na długo przed tym gdy spotkali na swej drodze Apaczów.
Na przestrzeni 1500r Apacze zamieszkujący prerie zainicjowali układy handlowe z Pueblo a po roku 1625 ostatecznie zamieszkali po zachodniej stronie rzeki Rio Grande ( Forbes 1960 ). Z roku 1630 pochodzą zapiski franciszkanina, ojca Alonso de Benavides, na temat narodu który nazywał Gila Apaches ( Apaches de Xila ) i ich zamieszkiwaniu w małych ranczeriach na stokach gór w zachodniej części Nowego Meksyku. Dalej na północ, jak podaje w swych zapiskach, żyli „Navajo-Apache” prowadzący zdecydowanie bardziej osiadły tryb życia i praktykujący uprawę ziemi.
Najwcześniejsze zapiski o Athapaskach zamieszkujących na zachód od rzeki Rio Grande pochodzą od Antonio de Espejo, który spotkał grupę Apaczów ( Querechos ) w pobliżu Pueblo Zuni w roku 1582 ( Hammond oraz Rey 1966 ). I chociaż wielu historyków uważa że chodzi tu o Navajo, istnieje duże prawdopodobieństwo że byli to jednak Gila Apacze. Potwierdzają to także wykopaliska archeologiczne na podstawie których stwierdza się że jest nieprawdopodobne ażeby Navajo zakładali swe osady tak daleko na południe aż do siedzib Zuni przed rokiem 1750 ( R.G. Vivian 1960, Hester 1962, Carlson 1965, Bannister 1964 ). Nie można jednoznacznie stwierdzić kiedy dokładnie przodkowie Zachodnich Apaczów spenetrowali po raz pierwszy tereny dzisiejszej Arizony. Nie znane są także fakty dotyczące warunków, które umożliwiły im zasiedlenie tych terenów i ich utrzymanie. Ten zupełny brak danych potwierdza fakt iż biali bardzo rzadko ryzykowali podróże na północ od rzeki Gila przed rokiem 1800; nie licząc przypadku ekspedycji Francisco Vasquez de Coronado z roku 1542 lecz i tak główny kierunek kolonizacji i eksploracji hiszpańskiej zwrócony był zdecydowanie na wschód. W konsekwencji centralne i północne tereny Arizony pozostały niezbadane, a w porównaniu z innymi indiańskimi narodami Texasu i Nowego Meksyku Apacze Zachodni pozostali w izolacji, tajemnicą owiane zostały także ich lokalizacja, warunki życia i kultura.
Stan totalnego braku wiedzy o Apaczach Zachodnich nie jest na szczęście do końca prawdziwy. Gdy północne granice hiszpańskiego imperium sięgnęły południowej Arizony, Apacze zamieszkiwali obie strony rzeki Gila ( Bolton 1916, Kino 1948, Wyllys 1931, Ives 1939, Spicer 1962 ). U schyłku 1600 roku ojciec Luis Velarde otrzymał informację od Indian Pima iż Apacze zamknęli szlak komunikacyjny wiodący na północ od Casa Grande ( Wyllys 1931 ), a w roku 1743 gdy inny ksiądz Ignacio Keller próbował przedostać się tym szlakiem został zmuszony do odwrotu ponieważ Apacze skradli jego konie ( Ives 1939 ). Jest całkiem prawdopodobne że na początku XVII w. wspomniani przez ojca Benavide Gila Apacze lub wymieniani także przez Antonio de Espejo Querechos ( którymi mogli być Navajo ) pojawili się w Arizonie w okolicach rzeki Little Colorado. Z dużym prawdopodobieństwem możemy twierdzić iż na przestrzeni XVIIIw. ci sami ludzie, których później nazwano Apaczami Zachodnimi opanowali rozległe tereny rozciągające się od granicy Mogollon, wzdłuż płaskowyżu Natanes aż do rzeki Gila.
Taka interpretacja wydarzeń pokrywa się z wieloma apackimi legendami, które opowiadają o przybyciu przodków gdzieś z północy i ich rozprzestrzenieniu się na wschód i zachód ( Goodwin 1939, 1942, Goddard 1920 ). Forbes (1960 ), wykazuje że Indianie, z którymi spotkał się Espejo w roku 1583 na terytoriach Północnych Tonto byli w rzeczywistości Apaczami Zachodnimi, aczkolwiek wielu badaczy przyjmuje także poglądy Bandeliera, (1890-1892) według którego byli to Yavapai ( Bolton 1916, Schroeder 1952, Hammond I Rey 1966 ). Hiszpańskie źródła z początku XVIIIw. podają z kolei iż w tych okolicach tj. pomiędzy terytorium Tonto a dorzeczem rzeki Verde zamieszkiwali Indianie Yuman co potwierdzałyby opinie Wyllsa 1931 oraz Schroedera 1955-1956 że Apacze nie dotarli w głąb terytoriów Tonto przed rokiem 1750. W świetle obecnych dowodów ta interpretacja wydaje się najbardziej rozsądna.
Pomimo znikomej wiedzy o kulturze Zachodnich Apaczów w wiekach XVII i XVIII udało się zebrać kilka informacji dotyczących najprawdopodobniej okresu Proto-Apaczy.
Jedna z nich wiąże się z umiejętnością uprawy ziemi. Posiadając takową wiedzę przejętą od Zachodnich Pueblo lub Navajo Apacze Zachodni z powodzeniem zaadoptowali ją i wykorzystali przy uprawie kukurydzy, fasoli, groszku (Goodwin 1935,1942, Buskirk 1949 ).
I chociaż rolnictwo nigdy nie zastąpiło polowań i zbieractwa jako podstawy przetrwania wprowadziło w ich cykl życia nowy element polegający na konieczności przejścia z całorocznych wędrówek za zwierzyną na rzecz okresowego zakładania półstałych osad by móc uprawiać wspomniane rośliny. To przekształcenie doprowadziło do wysnucia teorii przez niektórych badaczy o powstaniu prawie że wyspecjalizowanych w rolnictwie grup Apaczów, która to cecha w organizacji społecznej nie była spotykana u innych Południowych Athapasków z wyjątkiem Navajo. Innym ważnym dodatkiem w mozaice kultury Apaczów stał się koń. Pojawił się na Południowym-zachodzie za sprawą Coronado, i wkrótce stał się cenionym zwierzęciem niezbędnym przy transporcie majątku jak i po prostu źródłem pokarmu. Był przyczyną, dla której Apacze tak szybko rozszerzyli granice swych wpływów, byli w stanie ekonomicznie wykorzystywać możliwości istniejące daleko poza granicami ich terytoriów. W połowie XVIII w Zachodni Apacze zorganizowali rodzaj sieci handlowej i tras komunikacyjnych obejmujących ostatecznie kilka tubylczych sąsiednich społeczności ( także często nękanych przez Apaczów ) , zasięg tego „projektu” sięgał od osad Hopi w północnej Arizonie po hiszpańskie osiedla w centralnej Sonorze. Rozmach i zasięg tego swoistego systemu byłby kompletnie niemożliwy do realizacji bez mobilności, którą gwarantował koń.
Stopień wzajemnych kontaktów Apaczów Zachodnich a innymi społecznościami czego wynikiem mogły by być kulturowe zapożyczenia jest znany bardzo słabo. Niektórzy antropologowie ( na przykład Gifford 1940, Underhill 1948 ) na bazie spekulacji podają iż ważne elementy religii Apaczów Zachodnich zostały zaadoptowane przez tych ostatnich od Hopi inni ( na przykład Kroeber 1937 ) zakładają iż matrylinearny system klanowy, podstawowy element ich społecznej organizacji także pochodzi od Hopi. Są to jednak tezy bardzo trudne do udokumentowania czy udowodnienia. Pomimo tego wydaje się wysoce prawdopodobne iż pewne sfery kultury Apaczów Zachodnich te dotyczące tzw. kultury materialnej i duchowej podlegały bezsprzecznie wpływom pochodzącym z innych niż ich kultura źródeł.
Związki handlowe i potyczki zbrojne Apaczów Zachodnich około 1850 r
|
Maricopa |
Pima |
Ópata |
Papago |
Havasupai |
Walapai |
Hopi |
Chiricahua |
Zuni |
Navajo |
Yavapai |
White Mountain San Carlos Cibecue Southern Tonto Northern Tonto
|
W
W W
W
W |
W
W W
W
W |
W
W W
B
B |
W
W W
B
B |
B
B B
W
W |
B
B B
W
W |
B
B H
H
H |
H
B H
B
B |
H
H B
B
B |
H,W
B H,W
B
H,W |
H,W
H,W H,W
H
H |
Legenda: H- handel, W- potyczki zbrojne, B- brak kontaktu
HISTORIA: HISZPANIE I MEKSYKANIE
Indiańskie społeczności Południowegozachodu różnorako reagowały na hiszpański kolonializm. Jeżeli chodzi o Apaczów Zachodnich to reakcje te przyjęły formy regularnych podjazdów i częstych utarczek zbrojnych. Nie jest do końca pewne kiedy dokładnie Apacze po raz pierwszy zaatakowali hiszpańskie osady, prawdą natomiast jest że stało się to regularną praktyką w połowie XVIII w. Posiadane obecnie dane dowodzą że Apacze nigdy nie przygotowywali swych zbrojnych wypadów celem powiększenia zajmowanego terytorium, nigdy też nie było ich celem wyrzucenie czy eliminacja Europejczyków osiedlających się na obrzeżach ich „granic” ( Goodwin 1942, Spicer 1962, Basso 1971 ). Wręcz przeciwnie Apacze postrzegali te sąsiednie społeczności jako doskonałe źródło zaopatrzenia w zboża czy bydło domowe i to na przestrzeni całego roku. Taki układ przynosił im wyraźne korzyści a fakt ten może tłumaczyć dlaczego nigdy najazdy apackie nie cechowały masowe mordy czy totalna destrukcja majątku nieprzyjaciela. Hiszpańskie wysiłki mające na celu przejęcie kontroli nad Apaczami oraz ich ostateczne zwyciężenie nie przyniosły oczekiwanych rezultatów ( Spicer 1962, Thrapp 1967, Moorhead 1968 ). Hiszpanie rozlokowali swe placówki w wielu miejscach przygranicznych z terytoriami apackimi - Arispe, Fronteras, Tubac, Tuscon - była to jednak kiepska linia obrony tym bardziej że dobrze jeżdżący Apacze byli dla Hiszpanów praktycznie nieosiągalni. Lata pomiędzy 1765 a 1780 przyniosły wzmożenie intensywności najazdów ze strony Apaczów Zachodnich, Hiszpanie pozostawali całkowicie bezradni i w końcu musieli uznać iż ich wysiłki mające na celu eksterminację Apaczów są po prostu niewykonalne. W roku 1786 przystąpiono do reorganizacji struktur administracyjnych Nowej Hiszpanii, wprowadzono także nową politykę względem indiańskich narodów a prekursorem tych idei był Viceroy Bernardo de Galvez. Polityka Galveza zakładała podjęcie natychmiastowych akcji obronnych przeciwko wszystkim indiańskim narodom, z którymi Hiszpania pozostawała w stanie wojny. W przypadku gdy któreś z wrogich plemion zadeklarowałoby chęć zawarcia pokoju, przymuszano je do zamieszkania w pobliżu hiszpańskich placówek gdzie powoli uzależniano je od dostaw: ubrań i pożywienia, zaopatrywano je także w kiepskiej jakości broń oraz alkohol. Takie rozwiązania miały przynieść zamierzone skutki w postaci złagodzenia indiańskich „charakterów” i wypracowanie pośród nich postaw gwarantujących pokój i wszelką niechęć do działań wojennych. Ważne było także jak największe uzależnienie ich od alkoholu.
I co do tej kwestii stanowisko Galveza było nader jasne: „ Systematyczne zaopatrywanie Indian w alkohol będzie doskonałym środkiem na przejęcie nad nimi kontroli, na odkrycie ich sekretów, na ujarzmianie wszelkich myśli o buncie i wreszcie pozwoli na stworzenie modelu społecznego opartego na całkowitej zależności od nas”.
Wprowadzenie tego cynicznego i wywrotowego planu miało zagwarantować Hiszpanom życie w pokoju a Apaczom społeczną destrukcję i upadek morale wśród wojowników.
Przez 25 lat wprowadzano w życie założenia tej polityki i faktycznie zaczęła przynosić oczekiwane przez Hiszpanów efekty. Niektóre grupy Zachodnich Apaczów zadeklarowały chęć współżycia w pokoju, część z nich przeniosła się w okolice hiszpańskich placówek. W roku 1825 indiańskie napaści odnotowano już jako incydenty a ćwierć wieku później pierwsi hiszpańscy górnicy i ranczerzy zaczęli zasiedlać północną Sonorę i południową Arizonę. W tym samym czasie pomiędzy Apaczami a Hiszpanami zawiązał się specyficzny rodzaj „więzi”, cotygodniowo Apacze otrzymywali przewidziane im żywnościowe racje a także, jak ujął to żyjący w Tuscon misjonarz, tylko wady i nic co dobre i pożyteczne.
Polityka pacyfikacji niezależności ich życia prawdopodobnie powiodła by się w 100% gdyby nie okoliczności, które zatrzymały tę specyficzną strategię a mianowicie Meksykańska Wojna o Niepodległość.
Przed rokiem 1821, w którym to Meksyk uzyskał niepodległość sytuacja na północnych rubieżach państwa stawała się coraz gorsza. Młody meksykański rząd borykający się z poważnymi kłopotami finansowymi nie był w stanie dotować systemu Glaveza spowodowało to iż coraz więcej apackich grup, niezadowolonych z takiego obrotu sprawy, opuściła obozowiska znajdujące się w pobliżu hiszpańskich placówek i zaczęła wędrówkę na północ do miejsc będących ich ojczyzną. Rok 1831 zapoczątkował kolejne fale najazdów Apaczy Zachodnich a znękana wojną Sonora po raz kolejny uwikłana została w konflikt, który przerastał jej siły.
Reakcja Meksyku była gwałtowna i bardzo nieprzemyślana. Odrzucając wszelkie możliwości pertraktacyjne z Indianami, powrócono do realizacji programu eksterminacji podobnego do tego z przed sześciu dekad. Powołano do życia armię ochotniczą, nie mogła jednak pochwalić się wielkimi sukcesami. Apacze natomiast coraz bardziej pewni siebie podejmowali wypady coraz dalej w głąb Meksyku. Od roku 1853 gdy Anglo-Amerykanie przejęli kontrolę nad Arizoną, populacja Sonory drastycznie spadla. Liczba mieszkańców stołecznego miasta Arispe w roku 1821 wynosiła 7000 osób, w 1846 liczba ta spadła do 1500. Miasta Tuscon oraz Tubac były kilkakrotnie oblegane przez oddziały Apaczów nie poniosły jednak znaczących strat. Stało się jasne że meksykańska polityka indiańska „spaliła na panewce” i indiański problem ciągle czekał na swe rozwiązanie.
Odnośnie wzrostu częstotliwości apackich najazdów zaobserwowano iż kontakt z Hiszpanami totalnie zrewolucjonizował życie Apaczów i to w stopniu w jakim nie spotykało się u innych Południowo-zachodnich ludów. Jest to z pewnością spostrzeżenie trafne, należy jednak podkreślić że zmiany dotyczyły prawie wyłącznie sfery ekonomii ponieważ pozostałe dziedziny kultury Apaczów - język, mitologia, rytuały, organizacja społeczna - pozostały praktycznie nietknięte. W najszerszym rozumieniu tej kwestii można przypuszczać iż było to następstwo faktu że w okresie „hiszpańskim” oraz „meksykańskim” Zachodni Apacze zawsze pozostawali na marginesie systemu administracji kolonialnej i misji. Terytoria Zachodnich Apaczów nigdy nie były zasiedlane przez Hiszpanów a i oni sami nigdy nie podporządkowali się założeniom hiszpańskiej polityki. W rezultacie, warunki w jakich dochodziło do kontaktów pomiędzy Apaczami i Hiszpanami oraz cele jakim te spotkania miały służyć całkowicie zależały od Apaczów to oni także dokonywali selekcji i adoptowali na swój grunt te elementy hiszpańskiej kultury, które były im najbardziej przydatne. Zasadniczo dotyczyło to aspektów kultury materialnej : lance, tarcze, siodła, strzemiona, uzdy, broń palna, ubrania, karty do gry.
Hiszpańscy i meksykańscy jeńcy, którymi z reguły były kobiety wzięte do niewoli jako małe dzieci, bez wątpienia zasilały populację Apaczów pod katem liczebności, nie ma jednak wystarczających dowodów by twierdzić że były to osoby, które znacząco wpłynęły na zmiany w ich kulturze. Wręcz przeciwnie większość z nich całkowicie została zasymilowana, pełniąc role matek i żon dla apackich mężczyzn, co więcej nie są znane przypadki porzucenia przez nich stylu życia, który uważały za spójny i satysfakcjonujący.
Jeńcy hiszpańscy przyczynili się do wprowadzenia do słownika apackiego kilku nowych, hiszpańskich słów, poza tym to dzięki nim Apacze poznali nowe dla siebie formy hazardu, po części zmodyfikowali także elementy ubioru i wprowadzili pewne zmiany w technice przyrządzania potraw. Pomimo tego nie można jednak twierdzić że był to wpływ przynoszący istotne, zauważalne zmiany w kulturze Apaczów Zachodnich.
KULTURA - OKOŁO ROKU 1850
Praktycznie do początku XXw nauka nie posiadała żadnych pewnych informacji o kulturze Apaczów Zachodnich aż do czasów Plin'ego E. Goddarda (1920 ), jednego z prekursorów amerykańskiej antropologii, który zaczął gromadzić mity Apaczów z Fort Apache oraz San Carlos. Poza tym coraz liczniej publikowano także wojskowe raporty oraz wspomnienia oficerów armii Stanów Zjednoczonych ( Bourke 1886, 1891, 1892, B.Davis 1963, Cruse 1941, Crook 1946, Bigelow 1958, Reagan 1931 ) do tego należy dodać zapiski dziennikarzy i wspomnienia podróżników ( Cozzens 1876, Blount 1919 ) oraz misjonarzy ( Guenther 1958 ).
Jednakże i taki zasób informacji ciągle nie pozwalał na stwierdzenia że jest to już wiedza ugruntowana i obszerna. Dopiero gdy na początku lat 20-tych XXw osadzono Apaczów Zachodnich w rezerwatach można mówić o początku poważnych studiów etnograficznych nad ich kulturą. Najbardziej zaawansowane badania w tej materii prowadził Grenville Goodwin, etnograf samouk o niezwykłym talencie w tej dziedzinie nauki, który mieszkał pośród Apaczów Zachodnich przez prawie 10 lat. Jego publikacje to pierwsze uznane prace opisujące kulturę Apaczów jako zintegrowany system ( Goodwin 1933, 1935, 1938, 1939, 1942 ). Pracował z wieloma Apaczami należącymi do tzw starszyzny plemienia : „elders”, będącymi reprezentantami White Mountain, San Carlos, oraz Cibecue. To od nich zdobył masę bezcennych informacji dotyczących aspektów codziennego życia.
Materiały te stały się podstawą jego głównej pracy (1942 ), odtwarzającej w detalach i rekonstruującej życie apackiej społeczności w połowie XIX w. zanim dotarli do nich biali Amerykanie.
Terytoria kontrolowane przez Apaczów Zachodnich obejmowały prawie 90 000 mil2
Był to teren bardzo zróżnicowany pod względem ekologicznym, to kraina poszarpanych gór, głębokich kanionów, lasów liściastych i iglastych oraz jałowych pustyń. Wysokość ponad poziom morza waha się od 2000 stóp do prawie 12 000 stóp, różnice temperatur także robią wrażenie i wahają się od poniżej zera w okresie zimy do prawie 100oC w miesiącach od lipca do sierpnia ( Lowe 1964 ). Opady deszczu występują głównie w lecie i w okresie zimowym średnie roczne wartości wahają się od 4 cali na nizinach do 20-30 cali w wyższych partiach gór. Jeżeli chodzi o roślinność to przeważają gatunki charakterystyczne dla pustyń: liczne odmiany kaktusów, sosna karłowata, jodły, krzewy bawełniane, dęby. Świat zwierząt reprezentują min.: jelenie, niedźwiedzie, łosie, antylopy różnych gatunków.
Pomimo niezaprzeczalnych podobieństw w języku i kulturze Apaczów wyróżnić jednak możemy kilka zasadniczych różnic pomiędzy przedstawicielami pięciu apackich odłamów. Różnice te dotyczą głównie: populacji, stopnia użytkowania konia, stopnia zaangażowania w rolnictwo. Największą grupę stanowili Apacze White Mountain, których populacja sięgała od 1400 do 1500 osób, następnie kwalifikuje się Apaczy San Carlos i Cibecue z liczbą 900 do 1000 osób, Południowych Tonto około 800 do 900 osób oraz Północnych Tonto około 400 do 500 osób. Ten ranking koreluje dokładnie z powierzchnię terytoriów pozostającą pod kontrolą w/w grup jak również ze stopniem użytkowania konia.
Prowadząc podobne zestawienie dotyczące tym razem stopnia zaawansowania w rolnictwie na pierwszym miejscu postawić musimy Apaczy Cibecue następnie White Mountain, San Carlos, Południowych Tonto oraz Północnych Tonto ( Goodwin 1942 ).
Chociaż Apacze Zachodni podjęli gospodarkę rolną nigdy jednak nie stanowiła ona dla nich głównego źródła pożywienia, polowania i zbieractwo ciągle pozostawały najważniejsze.
Według szacunków przeprowadzonych przez Goodwina produkty uzyskane drogą uprawy ziemi stanowiły około 25 % całorocznej diety pozostała część to kombinacja pokarmów mięsnych i roślin. Ponieważ Apacze Zachodni nie mogli opierać swej egzystencji na nadwyżkach rolnych, zmuszeni byli do ciągłego przemieszczania się w poszukiwaniu zwierząt czy jadalnych roślin stąd też nie mieli szans na założenie jakichkolwiek stałych osad. I faktycznie pomijając miesiące zimowe pozostawali w ciągłym ruchu. W kwietniu rozpoczynał się sezon wędrówek na północ, w tym czasie Apacze opuszczali swe obozowiska nad rzekami Salt, Black oraz Gila i kierowali się w stronę farm zlokalizowanych nad brzegami strumieni u podnóża gór. Tam też budowali swe domostwa w kształcie kopuły zwane gową, naprawiali zniszczone rowy irygacyjne i rozpoczynali siew kukurydzy, fasoli i dyni. Praktycznie tuż po okresie kiełkowania, z reguły w maju, Apacze organizowali się w grupy zbieraczy zaangażowanych w pozyskiwanie bulw mescalu, które z kolei rozgniatano na pomniejsze kawałki, uzyskiwano coś w rodzaju papki następnie kształtowano w prostokątne ciasteczka i wypiekano w specjalnie przygotowanych do tego celu glinianych piecach. Gotowe wypieki celem przygotowania do transportu pakowano w odpowiednio duże kosze.
W między czasie starsi członkowie grupy, mniej sprawni fizycznie oraz dzieci pozostawały na terenie farm celem kontynuowania uprawy zbóż i ochrony ich przed zwierzętami i ptakami.
W końcówce czerwca i na początku lipca po raz kolejny organizowano wyprawy w teren celem pozyskania owoców saguaro ( Carnegiea gigantea ), kłujących gruszek ( Opuntia spp. ), cholla ( Opuntia spp. ), dojrzałych kaktusów i innych nadających się do spożycia roślin. Każda grupa zbieraczy składała się od 8 do 12 kobiet, które były ze sobą spokrewnione. Normalnie w skład grupy wchodziły 3 lub 4 najstarsze siostry oraz ich zamężne lub samotne córki. Kobiety te oraz ich rodziny zamieszkiwali razem przez cały rok pomagając sobie wzajemnie w uprawie ziemi, po części gwarantowało to także utrzymanie odpowiedniej pozycji społecznej ważnej z punktu widzenia posiadania korzyści i zasobów ekonomicznych osiąganych inaczej aniżeli przez najazdy.
W lipcu i sierpniu podejmowano zbiory fasoli mesquite ( Prosopis spp. ), owoców yuki i żołędzi dębu Emora ( Quercus emoryi ) lecz w raz ze zbliżającym się końcem września gdy zasiane wiosną zboża zaczęły dojrzewać aktywność związana ze zbieractwem stopniowo była zawieszana. Dojrzałe zboża zbierano w październiku. Większość plonów poddawano prażeniu i zjadano na miejscu część wysuszano jednak na słońcu i przechowywano w ziemnych kryjówkach jako nasienie na przyszły rok. Najlepszy czas polowań następował późną jesienią, w tym czasie kobiety i dzieci angażowały się w zbiory dużych ilości orzeszków sosny i jagód natomiast mężczyźni wyruszali na dalekie polowania w poszukiwaniu jeleni i antylop.
W listopadzie natomiast gdy zaopatrzono się już w wystarczające ilości mięsa ( wędzone mięsne paski ) Apacze opuszczali swe farmy i schodzili na niziny do zimowych obozowisk.
Od grudnia do marca życie Zachodnich Apaczów koncentrowało się na polowaniach, zbieractwie i najazdach. Częstotliwość apackich najazdów nie jest dokładnie znana lecz Goodwin kategorycznie twierdzi że swe apogeum osiągała w miesiącach zimowych.
Okres ten charakteryzowały częste okresy braku żywności stąd częste najazdy Apaczów, których celem było zdobycie bydła domowego i uzyskanie tym samym gwarancji przetrwania ich społeczności.
Kobiety, które nie brały udziału w najazdach zasadniczo zajmowały się w tym czasie wyprawianiem skór oraz „produkcją” skórzanej odzieży. Starsze dziewczyny pomagały zazwyczaj w tych czynnościach podczas gdy młodzi chłopcy uzbrojeni w proce i małe łuki wyruszali na polowania na ptaki i dziko żyjące króliki.
Pomimo dość systematycznych najazdów mających zapewnić im przetrwanie, okres zimy nigdy nie był dla Apaczów Zachodnich okresem sprzyjającym zawsze z wielką niecierpliwością wyczekiwali na pierwsze oznaki wiosny. W końcu marca rozpoczynali przygotowania do wymarszu w kierunku swych farm i rozpoczynali kolejny cykl życia.
ORGANIZACJA SPOŁECZNA
Poszczególne grupy Apaczów Zachodnich w różnym stopniu kontaktowały się ze sobą. Otwarte konflikty zdarzały się niezwykle rzadko - czasami dochodziło do zawierania małżeństw pomiędzy przedstawicielami poszczególnych grup - co upoważnia do stwierdzenia iż poszczególne grupy cieszyły się autonomią i nigdy nie tworzyły struktur organizacji o charakterze zjednoczenia. Każda z wymienionych głównych grup Apaczów Zachodnich składała się od dwóch do pięciu społeczności pomniejszych. Żadna jednak nie była jednostką dominującą, każda z nich posiadała swe własne, jasno określone terytoria łowieckie i za wyjątkiem szczególnych przypadków braku zwierzyny nigdy nie wchodziły w granice łowieckie grupy sąsiedniej.
Nawiązując do spisów wojskowych wykorzystanych przez Goodwina ( 1942 ) w przybliżeniu można podać średnią ilość osób wchodzących w skład poszczególnych grup Apaczów Zachodnich około roku 1880. Szacuje się że było to około 387 osób. Nie są to jednak wartości stałe i tak np. grupa San Carlos ( jedna z czterech wchodzących w skład grupy podstawowej San Carlos ) liczyła raptem 53 osoby podczas gdy Wschodni White Mountain ( wchodzący w skład grupy głównej White Mountain ) liczyli 748 osób. Interesującym jest iż pomimo charakteryzującej te społeczności wewnętrznej spójności nigdy nie próbowały nawet współpracować ze sobą na kanwie np. wspólnej polityki.
Jak zanotował Goodwin (1935 ) : „Jedność grupy należy rozpatrywać tylko w sensie przywiązania terytorialnego i podobieństw językowych.”
Najważniejszym segmentem struktury społecznej Apaczów Zachodnich była grupa lokalna. To wokół tej jednostki kręciło się całe życie społeczne i religijne. Jak wspomniano wcześniej liczba członków poszczególnych grup liczyła średnio od ok.35 do przeszło 200 osób lecz niezależnie od tego każda społeczność posiadała swe własne tradycyjne farmy i miejsca polowań, każda z nich posiadała przywódcę odpowiedzialnego za organizację różnorakich przedsięwzięć np. wypraw handlowych, prac irygacyjnych czy tych związanych z przenoszeniem obozowiska z miejsca na miejsce. Brak wzajemnej solidarności pomiędzy poszczególnymi grupami rekompensowany był właśnie na poziomie grupy lokalnej charakteryzującej się wysokim stopniem zwartości wewnętrznej. Nadmienić należy także że większość członków danej grupy była ze sobą spokrewniona i niepisanym prawem zobligowana do wzajemnej pomocy. Zawierane małżeństwa dotyczyły z reguły członków tej samej społeczności i jak wszystko na to wskazuje w takich ramach były preferowane.
Kaut ( 1957 ) podaje informacje, które mogą wyjaśnić wspomniana kwestię:
„ Ogólnie rzecz biorąc osoba dojrzewająca w określonej społeczności i na określonym terytorium dobrze funkcjonuje jako jeden z elementów struktury ekonomicznej pozostając w ramach tejże grupy. System matrylinearny wymaga by kobieta wychowana na danym terenie znała tajniki uprawy ziemi i była biegła w zbieractwie. Szczególnie właśnie zbieractwo wymaga specjalistycznej wiedzy związanej z pozyskiwaniem różnych roślin w różnych porach roku. Co do mężczyzn to ich aktywność wiąże się głównie z polowaniami i najazdami, które także mimo wszystko wymagały odpowiedniej wiedzy i przygotowania oraz umiejętności współdziałania w grupie. Wierzono że myśliwy wraz z doświadczeniem wzrasta także w moc pochodzącą właśnie z ziemi stanowiącej terytorium łowieckie traci ja natomiast na terytoriach obcych. Od najmłodszych lat przygotowywano mężczyzn do prowadzenia wojen i organizowania najazdów a pierwszymi nauczycielami byli rodzice matki, ojciec, starsi bracia oraz bracia matki. Dla tych właśnie powodów lokalne grupy stanowiły tak zintegrowane społeczności mogące efektywnie działać na znanych sobie terenach w przeciwieństwie do innych grup w skład których wchodziło dużo mężczyzn lecz byli obcymi na danym terytorium.”
Lokalne społeczności składały się od dwóch do pięciu pomniejszych jednostek, które Goodwin klasyfikuje jako rozbudowane rodziny. W większości przypadków była to rodzina oparta na ważnej pozycji społecznej kobiety stąd też każde od trzech do ośmiu domostw tworzących mini wspólnoty miało co najmniej jedną przedstawicielkę spokrewnioną z najstarszą kobietą w grupie. Spotykało się jednak wyjątki, ponieważ pomimo przeważających tendencji aby wychodzić za mąż za mężczyzn, którzy z kolei pozostaliby w klanie rodzinnym żony, nie było czymś niezwykłym kiedy najstarszy syn - szczególnie jedynak - pozostawał ze swoimi rodzicami i siostrami a kobieta, którą pojmował za żonę wchodziła do jego rodziny. Osoby należące do systemu matrylinearnego, stanowiącego sedno rodziny, dzieliły członkostwo tego samego klanu. Była to rzecz znacząca ponieważ rodzina, w przeciwieństwie do lokalnej grupy, była określana ( nazywana ) nie na podstawie lokalizacji geograficznej lecz na podstawie klanu do którego należała.
Dlatego też Goodwin pisał: „ Apacze bardzo chętnie identyfikują poszczególne rodziny na podstawie klanu, do którego dana rodzina należy, często też mawiają - „ ludzie z tej rodziny należą do takiego a takiego klanu” - chociaż istniała możliwość że w jej składzie znajdowały się członkowie kilku różnych klanów.... Poprzez wymienienie nazwy klanu chciano podkreślić spójność i jedność rodziny....”
Każda rodzina posiadała swego przywódcę. I chociaż mógł on należeć w prostej linii do klanu danej rodziny z reguły osoba taka pochodziła z zewnątrz a jej spokrewnienie wynikało z zawartego małżeństwa. I tak, po przez wżenienie się do rodziny, mężczyzna zobowiązany był do pracy na rzecz rodziców żony i pozostawał do ich całkowitej dyspozycji. W miarę upływu czasu gdy pojawiały się na świecie jego własne dzieci a on sam nabierał coraz większego doświadczenia i cech przywódczych był zwalniany z tych obowiązków na rzecz obarczenia go odpowiedzialnością za całą szeroko pojętą rodzinę ( klan ). Przekazanie obowiązków mogło też odbywać się na następującej zasadzie: do kandydata podchodził sprawujący władzę i oświadczał: „ Dbałem o tych ludzi przez wiele lat, teraz jestem już słaby. Zrobiłem co było w mojej mocy. Twoje własne dzieci są częścią tej społeczności dlatego myślę że teraz ty możesz zaopiekować się naszym obozowiskiem” (Basso 1970 ). To z inicjatywy i pod nadzorem przywódcy klanu członkowie rodziny podejmowali prace na farmach to on odpowiedzialny był za przygotowanie niektórych ceremonii, to wreszcie on był mediatorem podczas ewentualnych sporów i kłótni. Do jego obowiązków należało także prowadzenie swego rodzaju nauczania swych ewentualnych następców, które realizowano każdego dnia przed wschodem słońca. Przemowy te z reguły koncentrowały się wokół tematyki zbieractwa i sposobów prowadzenia tego rodzaju aktywności.
Poniższy fragment znakomicie oddaje idee takich spotkań:
„ Nie bądź leniwy. Nawet jeżeli na twej drodze napotkasz głęboki kanion lub strome zbocze musisz tam wejść. Dzięki temu łatwiej będzie ci upolować jelenia. Jeżeli ktokolwiek z was wyjdzie dziś, jutro lub pojutrze na polowanie, troszczcie się o siebie gdy będziecie sami. Gdy tropisz jelenia stąpaj po kamieniach. Jeżeli jednak kamień usunie ci się nagle spod stopy uważaj by upadając nie skaleczyć się. Jeżeli na swej drodze napotkasz rozrośnięte drzewo nie zbliżaj się do niego ponieważ w konarach może czaić się puma. Zawsze omijaj gęste zarośla ponieważ w ich cieniu może kryć się niedźwiedź lub wilk. Jeżeli tropisz jelenia a zdarzy się że zacznie on uciekać nigdy nie podejmuj próby pościgu ponieważ i tak go nie dogonisz.
Do wszystkich kobiet wychodzących zbierać żołędzie i orzechy, nigdy nie pracujcie same zawsze wychodźcie w trzy lub cztery. Troszczcie się o siebie nawzajem. Jeżeli będziecie ścinały kaktusy meskalu nigdy nie stawajcie tuż pod nim ponieważ może się na was przewrócić. Jeżeli odcinacie „głowę” kaktusa czyńcie to na wpół przymkniętymi oczami ponieważ wytryskujący nagle sok może pozbawić was wzroku.” ( Goodwin 1942 )
Organizacja socjalna Apaczów Zachodnich opierała się na matrylinearnym systemie klanowym. W przeciwieństwie do systemu plemienia czy lokalnej grupy , które możemy lokalizować geograficznie nie da się tego uczynić z klanem. Członkowie poszczególnych klanów rozrzuceni byli po całym terytorium kontrolowanym przez Apaczów Zachodnich, tworzyli rozległe i zawiłe „sieci” pokrewieństwa przenikające wszystkie grupy lokalne i rodziny. Członkowie klanu uważali się za spokrewnionych w linii matki, uważali się za potomków mitycznej kobiety, która wyznaczyła tereny upraw dla poszczególnych klanów. To miejsce lokalizacji poszczególnej farmy „nadawało” nazwę klanom i było zachowywane w tajemnicy. Przyjmuje się istnienie 60 klanów.
Zawieranie małżeństwa w obrębie tego samego klanu było zabronione chociaż małżeństwa w linii ojca zdarzały się, na co istnieją odpowiednie dowody, a nawet były preferowane. Osoby należące do tego samego klanu zobowiązane były do niesienia sobie szeroko pojętej pomocy i jeżeli zaistniały okoliczności wymagające osądu niewłaściwego postępowania kogoś z innego klanu względem tego do którego należał poszkodowany, zdarzało się że zwoływano cały klan by dokonać odwetu lub zemsty. Ponad tymi wzajemnymi zobowiązaniami pozostającymi w kręgu klanu nie istniał u Apaczów Zachodnich żaden inny system władzy czy prawa.
Głównym sensem istnienia klanu była właściwa „regulacja” małżeństw, egzekwowanie wzajemnych zobowiązań oraz podejmowanie działań wymagających wysiłków przekraczających możliwości jednej rodziny. Większość z 60 klanów Apaczów Zachodnich deklaruje swe pochodzenie od jednego z trzech klanów archaicznych, na podstawie których grupują się oni w fratrie ( Kaut 1956, 1957 ).
Struktura fratrii najbardziej zbliżona jest do relacji charakteryzujących poszczególne rodziny tworzące klan i określana jest przez samych Apaczów na zasadzie: „blisko spokrewnieni”, „spokrewnieni”, „daleko spokrewnieni”. Pojedynczy klan należał do kategorii „ blisko spokrewnionych” i w jego skład wchodziło od 2 do 10 innych klanów. Członkowie „ blisko spokrewnionych” nie mogli zawierać małżeństw w swoim obrębie byli natomiast związani obowiązkiem wzajemnej pomocy opierającej się na zasadach prawie że identycznych jak te istniejące pomiędzy członkami tego samego klanu. „Blisko spokrewnieni” tworzyli rodzaj segmentu, grupy funkcjonującej na zasadach pokrewieństwa względem pozostałych klanów.
„Spokrewnieni” tworzyli odrębną sekcję aczkolwiek także i oni związani byli wzajemnymi zobowiązaniami. Ich wzajemne relacje cechowały więzi równie silne jak w przypadku „ blisko spokrewnionych”. Także i tutaj wzajemne małżeństwa były zakazane jednakże zdarzało się że dwie sekcje „spokrewnionych”, pozostając z całym szacunkiem do klanów pozostałych, decydowały się na zawieranie małżeństw. Na przykład: jeżeli sekcja A pozostaje w relacji pokrewieństwa do sekcji B, która z kolei spokrewniona jest z sekcją C, nie oznacza to automatycznie iż pomimo niewątpliwego pokrewieństwa pomiędzy A i B istnieje ta sama korespondencja pomiędzy A i C.
Kaut ( 1957 ) zauważa: „ termin „spokrewniony” oznacza system wzajemnych powiązań i restrykcji dotyczących zawieranych małżeństw pomiędzy poszczególnymi grupami należącymi do klanów „blisko spokrewnionych”. „Odległe pokrewieństwo” pomiędzy dwoma klanami ( sekcjami ) generalnie odnosi się do pokrewieństwa względem klanu trzeciego.
Członkowie klanów „ daleko spokrewnionych” mogli zawierać małżeństwa pomiędzy sobą i nie byli związani tak silnymi obligacjami co do wzajemnej pomocy.
Jest istotnym aby przypomnieć sobie iż poszczególni członkowie fratrii zamieszkiwali w lokalnych grupach rozrzuconych na całym terytorium pozostającym we władaniu Apaczów Zachodnich. Ustanawiając tak silne wzajemne relacje pomiędzy pojedynczymi osobami, zamieszkującymi czasami w przeciwległych zakątkach kraju, zapewniono jednocześnie iż system fratrii stawał się gwarantem ich spójności i siły.
MAŁŻEŃSTWA
Zasady, którymi rządziły się klany oraz restrykcje związane z zawieraniem małżeństw były najbardziej znaczącymi czynnikami determinującymi „warunki” jakimi powinien odpowiadać współmałżonek. Do wielkiej rzadkości należały przypadki zawierania małżeństw pomiędzy kuzynostwem z linii ojca tak jak to miało miejsce w przypadku małżeństw pomiędzy „spokrewnionymi”, gdy się jednak zdarzały to były potępiane jako kazirodcze, wierzono że podtrzymywanie takiego związku doprowadza do szaleństwa lub śmierci jednego ze współmałżonków. Przygniatająca większość małżeństw kojarzona była w oparciu o osoby pochodzące z klanów nie spokrewnionych dzięki temu zapewniano stworzenie jednej z najważniejszych funkcji rodziny jaką było zawiązanie relacji wzajemnych zobowiązań względem osób pochodzących z różnych fratrii.
Kobiety Apaczów Zachodnich wychodziły zwykle za mąż przed 18 rokiem życia, mężczyźni natomiast mniej więcej w 20 roku. Aczkolwiek wskazane było udowodnienie przez młodych kandydatów na małżonków swych umiejętności i zdolności związanych z polowaniem, uczestniczeniem w podjazdach czy w przypadku dziewczyny w zakresie wszelkich obowiązków należących do dojrzałej kobiety. Zaznaczyć należy iż lenistwo i pewien brak predyspozycji fizycznych do spełniania roli małżonka stawały się przeszkodami uniemożliwiającymi pełnienie tak odpowiedzialnej roli społecznej. Praktyczny aspekt małżeństwa stanowił priorytet dla rodziców przyszłych małżonków i to właśnie często oni sami byli inicjatorami spotkań pomiędzy młodymi. Status rodziny stanowił ważny aspekt życia społecznego a małżeństwo rodziło więzy tak pożądane w przypadku łączenia się z rodzina majętną. Taka rodzina była w stanie szczodrze obdarowywać jeszcze na długo przed samem faktem zawarcia małżeństwa. Pomimo niezaprzeczalnej ważności i wartości czynnika ekonomicznego decydującego o przychylności rodziny na zawarcie związku małżeńskiego, apaccy rodzice nie nalegali zbytnio na swych synów i córki gdy pomiędzy młodymi nie istniały choćby zalążki porozumienia. Miłość stanowiła esencję związku małżeńskiego a jej zupełny brak uważano jako bardzo destruktywny dla związku. Nie mniej jednak i tak kształtowano charaktery młodych ludzi by inne względy niekoniecznie bezpośrednio związane z miłością także mogły decydować o zawarciu związku, stąd też częsta akceptacja decyzji rodziców przez młodych co do wyboru partnera życiowego.
Najpopularniejsza metoda oświadczyn polegała na tym iż ktoś z rodziny przyszłego małżonka informował rodzinę przyszłej małżonki o decyzji „pana młodego”, z reguły też towarzyszyło temu wręczenie rodzicom „panny młodej” drobnego prezentu. Jeżeli oświadczyny zostały przyjęte to po kilku tygodniach rodzina „panny młodej” zostawała obdarowywana znacznie liczniejszymi i bogatszymi prezentami w postaci: pożywienia, wyprawionych skór, koni i innych uznanych za cenne przedmiotów. Wraz z przyjęciem wszystkich prezentów przez rodziców „panny młodej” związek uważano za zawarty a młody małżonek rozpoczynał nowe życie w obozie rodziny swej żony. Niedługo potem rodzina „panny młodej” odwzajemniała się rodzicom „pana młodego” i obdarowywała ich także bardzo wartościowymi prezentami, proces wzajemnych „obdarowań” mógł trwać nawet trzy lub cztery lata.
Goodwin (1942 ) podaje iż „ rodzina panny młodej oczekiwała z reguły na prezenty o większej wartości niż te, które przesłała rodzinie pana młodego stąd tez w pewnym stopniu można mówić tu o zapłacie za pannę młodą”.
Czasami sami Apacze podkreślają że „ w tamtym czasie nie można było starać się o dziewczynę nie dając rodzicom panny młodej nic w zamian. W pierwszej kolejności należało obdarować prezentem jej rodziców, którego wartość musiała kształtować się na przyzwoitym poziomie”. Dość często dochodziło także do rozwodów a nic nie stawało na drodze rozwiedzionych by zawrzeć związek małżeński po raz kolejny i to w bardzo krótkim czasie. Ponowne związki małżeńskie nie budziły już jednak tylu emocji i nie przywiązywano do nich tak dużej wagi jak do tych pierwszych, nie było również konieczne by wzajemnie obdarowywać się prezentami. Powszechnie uznawanymi powodami, dla których dochodziło do rozwodów były: lenistwo, nie przygotowanie do pełnienia obowiązków w rodzinie, awanturnictwo, bez podstawna zazdrość, niewierność czy brak poszanowania ze strony rodziców żony. Większość rozwodów poprzedzały „gorące” sprzeczki, po których mężczyzna z reguły pakował należące do niego rzeczy i wracał do swego rodzimego klanu.
Z czasów historycznych wynika że zdarzały się i małżeństwa, w których mężczyźni Apaczów Zachodnich posiadali więcej jak jedną żonę. Sam Goodwin zaobserwował tylko 12 małżeństw poligamicznych tuż przed rokiem 1880 i w każdym z tych przypadków małżonkowie ci pełnili funkcję albo przywódcy poszczególnej grupy lub też posiadali niezwykłe wpływy i poparcie społeczne. Pozostałe związki były monogamiczne. 10 z 12 związków poligamicznych tworzono z kobietą należącą do tego samego klanu lub fratrii, w trzech przypadkach dochodziło do zaślubin z siostrami.
PRZYWÓDCY
W apackiej społeczności największą godnością było pełnienie roli wodza lokalnej grupy. Osoby pełniące te funkcje wybierano na zasadach selekcji oraz na podstawie nieprzeciętnych umiejętności organizatorskich związanych z polowaniami czy tez przygotowaniem najazdów. Pod uwagę brano także cechy charakteru, osoba przywódcy musiała budzić zaufanie, ważne były także oddanie dla interesów społecznych oraz szacunek jakim kandydat na przywódcę musiał się legitymować. Pośród Apaczów Zachodnich, jak pośród pozostałych Apaczów, przywódca grupy posiadał władzę absolutną nad pozostałymi członkami grupy lecz nigdy nie egzekwował tego za pomocą środków przymusu. Przewodzenie grupie polegało na wykorzystywaniu zalet charakteru, umiejętności doprowadzania do konsensusu wewnątrz grupy czy też na przykładnym sposobie życia stającego się wzorcem do naśladowania dla innych. Krótko mówiąc przywódca miał być przykładem dla innych, osobą o nieskazitelnej moralności. Były to wartości do których Apacze przywiązywali niesamowitą wagę, można podzielić je na następujące kategorie:
Pracowitość. Przywódca nigdy nie pozostawał bezczynny. Dzień rozpoczynał bardzo wcześnie, jadł i pił bardzo oszczędnie, pozostawał też aktywny na polu działań na rzecz społeczności, którą reprezentował.
Szczodrość. Przywódca zawsze był przygotowany na konieczność dzielenia się jedzeniem lub innymi dobrami z kimś kto bardzo je potrzebował a w danym momencie nie mógł tego sobie zagwarantować.
Obiektywność. Cecha wymagana zawsze podczas współpracy z innymi a zwłaszcza gdy pośredniczył jako mediator w czasie konfliktów interpersonalnych. Nigdy nie mógł pozwolić sobie na niesprawiedliwy osąd czy wyrok szczególnie wtedy gdy w sprawie pojawiały się osoby mu bliskie ( przyjaciele ) lub osoby spokrewnione.
Cierpliwość. Przywódca musiał kontrolować swój temperament przez cały czas sprawowania tej publicznej funkcji. Nie mógł otwarcie i w gniewie krytykować, okazywać niezadowolenia czy oburzenia w stosunku do członków swej grupy.
Sumienność. Przywódca nigdy nie podejmował decyzji bez głębszego jej przemyślenia. Wszystkie ważne decyzje dotyczące całej społeczności podejmował wraz z innymi osobami darzonymi szacunkiem i estymą ( tzw: „starsi” ), rozważał wszystkie podsunięte opinie i sugestie.
Elokwencja. Przywódca musiał być dobrym mówcą, zwłaszcza wtedy gdy musiał przekonywać do działań mających przynieść wymierne efekty dla całej społeczności.
Godność przywódcy grupy zwalniała go od osobistego zaangażowania w takie działania jak np. zbieranie drew na opał a jego domostwo było także okazalsze aniżeli pozostałych członków społeczności. Przywódca grupy nigdy nie podróżował w pojedynkę a gdyby w jakichś niesamowitych okolicznościach został zamordowany, członkowie społeczności do której należał zobligowani byli do działań odwetowych przy użyciu wszelkich sił i środków.
Bardzo znaczącym jest to co zanotował Goodwin: „ żaden Apacz nie pamięta przywódcy, który nie spełniałby pokładanych w nim nadziei czy też raził by brakiem kompetencji. Ludzie znają się bardzo dobrze stąd tez istnieje małe prawdopodobieństwo błędnego wyboru przywódcy.”
NAJAZDY I WOJNY
Apacze Zachodni bardzo wyraźnie dzielili znaczenia najazdów ( polegających na odebraniu własności należącej do wroga ) i wojen ( z reguły przynoszących ofiary wśród ludzi ). Najazdy organizowano przede wszystkim w celu kradzieży bydła. Wyprawy wojenne z kolei miały inne podłoże i wiązały się z prowadzeniem działań odwetowych za śmierć kogoś należącego do klanu lub rodziny kto zginął podczas walki. Jest to dość istotne by mieć świadomość różnic pomiędzy tymi pojęciami stąd też warto „przyjrzeć” się im bliżej.
Najazdy organizowano w następstwie zdarzających się okresów braku pożywienia. Gdy braki pożywienia stawały się faktem zwykle któraś ze starszych kobiet publicznie zwracała na ten fakt uwagę nawołując jednocześnie do szybkiego przygotowania najazdu celem zdobycia bydła pochodzącego z wrogich farm. Pozostawało w zwyczaju iż w ciągu kilku najbliższych dni przywódca lokalnej grupy organizował ludzi i sam stawał na czele wyprawy. Podczas tych przygotowań określano przeciwko komu najazd będzie organizowany. W wyprawie brali udział wszyscy sprawni mężczyźni aczkolwiek pod warunkiem że przeszli pomyślnie okres „bycia nowicjuszem” podczas którego przekazywano im wiedzę związaną z najazdami w aspekcie praktyki jak i rytuału (Basso 1971 ). Grupa mężczyzn biorących udział w najazdach liczyła zwykle od 5 do 15 osób, pod uwagę brano bowiem fakt iż im mniej osób jest zaangażowanych w najazd tym większa szansa na pozostanie niezauważonym. Cała grupa przemieszczała się stosunkowo wolno aż do momentu wejścia na wrogie terytorium. Wtedy dopiero przyspieszano kroku, wykorzystywano wszelkie znane sposoby by pozostać niezauważonym, wtedy też w życie wchodziły liczne tabu związane z tego typu przedsięwzięciami łącznie z używaniem specjalnego „wojennego dialektu”. Ponad wszystko jednak biorący udział w najazdach starali się nie dopuszczać do konfliktu zbrojnego, nie ze strachu jednak lecz w obawie wyjawienia swego położenia i liczby uczestników co z kolei pozwoliłoby ich wrogom na powiadomienie innych o ich obecności i stwarzało możliwości zatrzymania i przejęcia łupu. Czas akcji najazdu miał zwykle miejsce we wczesnych godzinach rannych. W dwie lub trzy osoby podkradano się do stada i tak cicho jak to było możliwe kierowano uprowadzone stado na otwarte tereny. Tam stado otaczali pozostali uczestnicy wyprawy i tak kontrolowane uprowadzali w kierunku swych domostw. Teraz znaczenia nabierała szybkość z jaką się poruszali dlatego też nie było czymś niezwykłym iż pozostawali bez snu nawet cztery do pięciu dni będąc ciągle w ruchu. W momencie osiągnięcia rodzimych granic natychmiast wysyłano posłańca do wioski z informacją o z sukcesem zakończonej wyprawie. Osoby biorące udział w najeździe otrzymywały przywilej obdarowania zdobytym bydłem te osoby, które w ich mniemaniu na to zasługiwały i z reguły były to osoby pochodzące z najbliższej rodziny. Mogło się jednak zdarzyć że bydło trafiało w pierwszej kolejności do wdów i rozwiedzionych gdy ci wcześniej poprzez śpiewy i tańce na cześć danego wojownika zobowiązali go do ofiarowania im co najmniej jednego zwierzęcia.
Był to dość ważny zwyczaj przynoszący wymierne efekty ekonomiczne, zapewniający jednocześnie sprawiedliwą dystrybucję zdobytego bydła pomiędzy całą społecznością a nie tylko pomiędzy najbliższą rodziną uczestników najazdu.
Podczas gdy wyprawy po bydło angażowały mężczyzn wchodzących w skład pojedynczej grupy lokalnej to wyprawy wojenne wymagały rekrutacji wojowników pochodzących z całego klanu czy fratrii. Do świętego obowiązku wojownika ( po linii matki ) należało pomszczenie śmierci osoby przynależącej do wspólnego klanu a obowiązek ten rozciągano także na członków danej fratrii czy nawet na osoby pozostające w tzw: dalekim spokrewnieniu, jeżeli zamieszkiwali razem w jednej lokalnej społeczności. Przyznać jednak należy że ci ostatni zwykle ograniczali się do sponsorowania wyprawy natomiast co do pozostałych to byli oni wzywani do bezpośredniego zaangażowania się i niezmiernie rzadko odmawiali. Gdy decyzja o wojnie została podjęta nieodwołalnie przywódca lokalnej grupy, stanowiącej „serce” wyprawy, wysyłał do pozostałych grup posłanie zapraszające wszystkich spokrewnionych zmarłego do stawienia się na oznaczonym miejscu. Tam wszyscy ci, którzy podjęli już decyzję o uczestnictwie w wojnie zbierali się w ceremonialnym miejscu zwanym:
„ikał sităă”. Wojownicy wszystkich klanów wzywani byli do ceremonialnego tańca oraz do podjęcia przemowy, która wzbudzić miała w wysłuchujących odwagę oraz usposobić do rozmyślania o „wzbudzonym gniewie, walce i śmierci”.
W tym oto miejscu przebiegała granica pomiędzy wyprawą wojenną a najazdem, podczas którego za wszelką cenę starano się unikać otwartego konfliktu chyba że stawało się to absolutnie konieczne.
Wyprawy wojenne angażowały zwykle ponad 200 mężczyzn, którymi kierował jeden przywódca. Pośród siebie mieli oni także szamana, którego głównym zadaniem było duchowe wspieranie uczestników wyprawy na wrogie terytoria oraz przewidywanie przyszłości i wczesne ostrzeganie przed zbliżającym się konfliktem. Przed walką, gdy przewidywania co do jej zakończenia były pomyślne dla wyprawy, szaman odprawiał krótkie ceremonie mające przynieść wojownikom ochronę przed przeciwnikiem oraz skutecznie podnosić ducha walki.
Wojownicy Apaczów Zachodnich preferowali atakowanie miast i osiedli, w których ginęli ich pobratymcy czasami udało się nakierować impet nienawiści na pojedynczą osobę odpowiedzialną za śmierć apackiego wojownika; z reguły jednak określenie winnego śmierci danego Apacza było niewykonalne stąd też wojenne oddziały atakowały każdy obóz, osadę czy miasto napotkane na terytorium wroga. Ich strategia działania także była praktycznie że niezmienna i polegała na wysłaniu grupy zwiadowców, których zadaniem było określenie celu ataku, okrążenie wybranego „obiektu” pod osłoną nocy a następnie o wczesnym brzasku podjęcie ataku i zabicie tylu wrogów ile było to możliwe. Po zakończeniu walki przywódca wyprawy mógł sugerować dalsze akcje lecz w większości wypadków pojedyncze zwycięstwo uważano za wystarczające zwłaszcza gdy dodatkowo udało się zdobyć łupy lub przejąć stada bydła.
NAJAZDY I WOJNY
Apacze Zachodni bardzo wyraźnie dzielili znaczenia najazdów ( polegających na odebraniu własności należącej do wroga ) i wojen ( z reguły przynoszących ofiary wśród ludzi ). Najazdy organizowano przede wszystkim w celu kradzieży bydła. Wyprawy wojenne z kolei miały inne podłoże i wiązały się z prowadzeniem działań odwetowych za śmierć kogoś należącego do klanu lub rodziny kto zginął podczas walki. Jest to dość istotne by mieć świadomość różnic pomiędzy tymi pojęciami stąd też warto „przyjrzeć” się im bliżej.
Najazdy organizowano w następstwie zdarzających się okresów braku pożywienia. Gdy braki pożywienia stawały się faktem zwykle któraś ze starszych kobiet publicznie zwracała na ten fakt uwagę nawołując jednocześnie do szybkiego przygotowania najazdu celem zdobycia bydła pochodzącego z wrogich farm. Pozostawało w zwyczaju iż w ciągu kilku najbliższych dni przywódca lokalnej grupy organizował ludzi i sam stawał na czele wyprawy. Podczas tych przygotowań określano przeciwko komu najazd będzie organizowany. W wyprawie brali udział wszyscy sprawni mężczyźni aczkolwiek pod warunkiem że przeszli pomyślnie okres „bycia nowicjuszem” podczas którego przekazywano im wiedzę związaną z najazdami w aspekcie praktyki jak i rytuału (Basso 1971 ). Grupa mężczyzn biorących udział w najazdach liczyła zwykle od 5 do 15 osób, pod uwagę brano bowiem fakt iż im mniej osób jest zaangażowanych w najazd tym większa szansa na pozostanie niezauważonym. Cała grupa przemieszczała się stosunkowo wolno aż do momentu wejścia na wrogie terytorium. Wtedy dopiero przyspieszano kroku, wykorzystywano wszelkie znane sposoby by pozostać niezauważonym, wtedy też w życie wchodziły liczne tabu związane z tego typu przedsięwzięciami łącznie z używaniem specjalnego „wojennego dialektu”. Ponad wszystko jednak biorący udział w najazdach starali się nie dopuszczać do konfliktu zbrojnego, nie ze strachu jednak lecz w obawie wyjawienia swego położenia i liczby uczestników co z kolei pozwoliłoby ich wrogom na powiadomienie innych o ich obecności i stwarzało możliwości zatrzymania i przejęcia łupu. Czas akcji najazdu miał zwykle miejsce we wczesnych godzinach rannych. W dwie lub trzy osoby podkradano się do stada i tak cicho jak to było możliwe kierowano uprowadzone stado na otwarte tereny. Tam stado otaczali pozostali uczestnicy wyprawy i tak kontrolowane uprowadzali w kierunku swych domostw. Teraz znaczenia nabierała szybkość z jaką się poruszali dlatego też nie było czymś niezwykłym iż pozostawali bez snu nawet cztery do pięciu dni będąc ciągle w ruchu. W momencie osiągnięcia rodzimych granic natychmiast wysyłano posłańca do wioski z informacją o z sukcesem zakończonej wyprawie. Osoby biorące udział w najeździe otrzymywały przywilej obdarowania zdobytym bydłem te osoby, które w ich mniemaniu na to zasługiwały i z reguły były to osoby pochodzące z najbliższej rodziny. Mogło się jednak zdarzyć że bydło trafiało w pierwszej kolejności do wdów i rozwiedzionych gdy ci wcześniej poprzez śpiewy i tańce na cześć danego wojownika zobowiązali go do ofiarowania im co najmniej jednego zwierzęcia.
Był to dość ważny zwyczaj przynoszący wymierne efekty ekonomiczne, zapewniający jednocześnie sprawiedliwą dystrybucję zdobytego bydła pomiędzy całą społecznością a nie tylko pomiędzy najbliższą rodziną uczestników najazdu.
Podczas gdy wyprawy po bydło angażowały mężczyzn wchodzących w skład pojedynczej grupy lokalnej to wyprawy wojenne wymagały rekrutacji wojowników pochodzących z całego klanu czy fratrii. Do świętego obowiązku wojownika ( po linii matki ) należało pomszczenie śmierci osoby przynależącej do wspólnego klanu a obowiązek ten rozciągano także na członków danej fratrii czy nawet na osoby pozostające w tzw: dalekim spokrewnieniu, jeżeli zamieszkiwali razem w jednej lokalnej społeczności. Przyznać jednak należy że ci ostatni zwykle ograniczali się do sponsorowania wyprawy natomiast co do pozostałych to byli oni wzywani do bezpośredniego zaangażowania się i niezmiernie rzadko odmawiali. Gdy decyzja o wojnie została podjęta nieodwołalnie przywódca lokalnej grupy, stanowiącej „serce” wyprawy, wysyłał do pozostałych grup posłanie zapraszające wszystkich spokrewnionych zmarłego do stawienia się na oznaczonym miejscu. Tam wszyscy ci, którzy podjęli już decyzję o uczestnictwie w wojnie zbierali się w ceremonialnym miejscu zwanym:
„ikał sităă”. Wojownicy wszystkich klanów wzywani byli do ceremonialnego tańca oraz do podjęcia przemowy, która wzbudzić miała w wysłuchujących odwagę oraz usposobić do rozmyślania o „wzbudzonym gniewie, walce i śmierci”.
W tym oto miejscu przebiegała granica pomiędzy wyprawą wojenną a najazdem, podczas którego za wszelką cenę starano się unikać otwartego konfliktu chyba że stawało się to absolutnie konieczne.
Wyprawy wojenne angażowały zwykle ponad 200 mężczyzn, którymi kierował jeden przywódca. Pośród siebie mieli oni także szamana, którego głównym zadaniem było duchowe wspieranie uczestników wyprawy na wrogie terytoria oraz przewidywanie przyszłości i wczesne ostrzeganie przed zbliżającym się konfliktem. Przed walką, gdy przewidywania co do jej zakończenia były pomyślne dla wyprawy, szaman odprawiał krótkie ceremonie mające przynieść wojownikom ochronę przed przeciwnikiem oraz skutecznie podnosić ducha walki.
Wojownicy Apaczów Zachodnich preferowali atakowanie miast i osiedli, w których ginęli ich pobratymcy czasami udało się nakierować impet nienawiści na pojedynczą osobę odpowiedzialną za śmierć apackiego wojownika; z reguły jednak określenie winnego śmierci danego Apacza było niewykonalne stąd też wojenne oddziały atakowały każdy obóz, osadę czy miasto napotkane na terytorium wroga. Ich strategia działania także była praktycznie że niezmienna i polegała na wysłaniu grupy zwiadowców, których zadaniem było określenie celu ataku, okrążenie wybranego „obiektu” pod osłoną nocy a następnie o wczesnym brzasku podjęcie ataku i zabicie tylu wrogów ile było to możliwe. Po zakończeniu walki przywódca wyprawy mógł sugerować dalsze akcje lecz w większości wypadków pojedyncze zwycięstwo uważano za wystarczające zwłaszcza gdy dodatkowo udało się zdobyć łupy lub przejąć stada bydła.
RELIGIA I ŚWIATOPOGLĄD
Fundamenty światopoglądu Apaczów Zachodnich zawarte zostały w bogatych i bardzo skomplikowanych mitach i podaniach, które tłumaczyły początki narodzenia wszechświata oraz pozostałe etapy jego rozwoju aż do czasów obecnych. Mity te wraz z innymi podaniami nawiązującymi do powstania ceremonii oraz sił nadnaturalnych objęte były tabu a ich opowiadanie czy interpretowanie mogło mieć miejsce tylko w przypadku zaistnienia szczególnych okoliczności a i tak słuchaczami mogli być tylko starsi mężczyźni. Z całej gamy mitów zakazanych dwa zwolnione były z tego rodzaju restrykcji, były to mity o Kojocie oraz Wielkiej Sowie. Opowiadanie ich miało przynosić pewne efekty wychowawcze stąd często relacjonowano je dzieciom.
Ziemia ukształtowana została pod wnikliwym nadzorem Dawcy Życia przez Czarny Wiatr, Czarny Metal, Czarny Grzmot i Czarną Wodę. Jednak jej powierzchnia była naga stąd też cierpiała przenikliwe zimno. Widząc to Czarny Grzmot podarował jej „włosy” i tak powstały drzewa i trawy. Czarna Woda podarowała jej krew pod postacią rzek i strumieni. Czarny Metal obdarował ją kośćcem i tak powstały góry i skały. Także Czarny Wiatr przygotował swój dar dla ziemi, był to „oddech” pod postacią łagodnego wiatru.
Teraz dopiero ziemia zaczęła żyć całą swą mocą.
Pierwsi ludzie, którzy zamieszkali ziemię wyłonili się z pod jej powierzchni lecz życie było wtedy bardzo trudne i niebezpieczne ponieważ ziemię zamieszkiwały okrutne stwory, które pożerały mężczyzn i porywały kobiety. W trudnym dla ludzi czasie młoda dziewica o imieniu Kobieta Która Się Zmienia ( Changing Woman ) zaszła w ciążę a wkrótce potem wydała na świat bliźnięta. Jeden z nich był synem Słońca drugi natomiast synem Czarnej Wody. Pierwszy z nich zwany Zabójcą Potworów gdy osiągnął dojrzałość wyruszył do domu swego ojca. Na początku Słońce nie przyjmował do wiadomości że ten młody mężczyzna może być jego synem dlatego poddał go wielu nużącym próbom. Jednak z pomocą Kobiety Pająka, Muchy i innych przyjaznych mocy Zabójca Potworów pomyślnie przeszedł wszelkie testy. Wtedy dopiero Słońce uznał go za swego syna i obdarowało apackim ubiorem, łukiem, strzałami oraz koniem. Gdy Zabójca Potworów powrócił na ziemię nauczył pozostałych jak prawidłowo używać przyniesione przez niego dary. Później wraz ze swym bratem bliźniakiem zabili wszystkie krążące po ziemi Monstra i Stwory będące przyczyną wszystkich nieszczęść, bólu i cierpienia pierwszych ludzi. W końcu ziemia oczyszczona z niebezpieczeństw stała się przyjaznym człowiekowi miejscem do zamieszkania.
Z pośród wszystkich postaci pochodzących z apackich mitologii żadna nie była otaczana takim ciepłem jak Kojot. Była to postać znakomicie odzwierciedlająca ludzkie słabości ale i cechy pozytywne, konstruktywne. Był zarówno godny podziwu jak i popadający w patetyczność, prezentował dostojność ale i groteskowość.
To właśnie Kojot pierwszy pokazał Apaczom jak żyć, jak uprawiać kukurydzę, zbierać meskal, jak przygotować jamy do wypiekania, jak palić tytoń. Lecz to także ten sam Kojot był tym kto próbował skraść Słońcu ogień wtedy zresztą przypalił sobie ogon, to on oszukał Królika czego konsekwencją była utrata wzroku, to on przechwalał się przed Borsukiem o swoich niesamowitych możliwościach fizycznych, a następnie został niemiłosiernie przez niego poturbowany.
Pomimo iż Kojot postępował czasami bardzo głupio i nierozsądnie w jego postępowaniu dopatrywano się nauk moralnych i apaccy rodzice chętnie nawiązywali do jego historii pouczając przy tym swe własne dzieci.
„ Nigdy nie postępuj tak jak on” powiadali, „ w przeszłości zrobił wiele głupstw takich jak zaślubienie swej własnej córki czy kradzieże. I dlatego że to on je zrobił nigdy ich nie powtarzaj. Kojot próbował poślubić swe własne dziecko dlatego nawet dzisiaj są pośród nas tacy co myślą bardzo podobnie, lecz ty nie możesz tego robić ani myśleć w ten sposób. To jest bardzo złe” ( Goodwin 1939 ).
Terminu: diyih, „moc nadnaturalna” Apacze Zachodni używali na określenie jednej lub wszystkich sił czy też mocy emanujących z określonych gatunków zwierząt, roślin, minerałów, ciał niebieskich i zjawisk przyrody. Siły te były postrzegane i „rozumiane” na równi z tymi, które można było zaobserwować i które pochodziły ze źródeł obserwowalnych , materialnych. Siły te chociaż współistniały z tymi nadnaturalnymi, nieosiągalnymi dla człowieka, miały moc „wmieszania się” w ludzkie losy. Zgodnie z wierzeniami Apaczów istniało w kosmosie niewyczerpalne źródło wszystkich rodzajów mocy mogących mieć wpływ na ludzkie sprawy.
Wierzono iż tylko niewielka część tych mocy może być przez człowieka zdobyta i pozostawać pod jego kontrolą, reszta nie podlegała jakimkolwiek wpływom. Były to „obszary” nie posiadające moralnego sacrum stąd też ich działanie nie zawsze sprzyjało ludziom i ich oczekiwaniom. I tak, jeżeli działanie mocy zostało zaburzone przez niewłaściwe zachowanie się człowieka lub gdy chciano wykorzystać ją do złych celów mogło się zdarzyć że osoba postępująca w tak niegodny sposób karana była poprzez chorobę lub brak życiowej pomyślności.
Moc można było zdobyć w jeden z dwóch znanych sposobów. Pierwszy z nich zwany: diyih yaanyaa - moc przychodzi do niego- polegał na poddaniu się woli mocy, która sama wybierała daną osobę na swoją „własność”. Drugi przypadek z kolei zwany: diyih baanyaa - on kieruje się ku mocy - był odwrotnością sytuacji opisanej powyżej. Osoby, które były poszukiwane przez moc ( zwykle doznawały wizji ) uważane były przez pozostałych za postaci charyzmatyczne. Przede wszystkim dlatego że nie musieli poszukiwać mocy, ona sama przychodziła do nich. Odwrotny stosunek przyjmowano względem tych, którzy nie poszukując mocy nie doświadczali tych specyficznych milczących dowodów obecności mocy w ich życiu ( wizje ) a rościli sobie prawo do takiego uznania. Niezależnie od metody zdobycia mocy jedynymi sposobami zapanowania nad tymi siłami były specjalne śpiewy i modlitwy, które zgodnie z wierzeniami zostały podarowane Apaczom na krótko po tym jak Stwórca ukształtował ziemię. Wspomniane śpiewy i modlitwy stanowiły integralne części mocy - należały do niej. Dlatego też związki pomiędzy mocą „przychodzącą do człowieka” i mocą „kierowaną przez człowieka” są bardzo bliskie i silne a potwierdzeniem tego jest wspólny dla obu termin: diyih.
Posiadłą moc można było wykorzystywać do różnych celów dlatego też każdy Apacz, który ją posiadł lub był w jej władaniu musiał na zasadzie prób i błędów nauczyć się nią kierować i wykorzystywać do właściwych celów. Gdy działanie mocy nie sprawdzało się w jakiejś dziedzinie, zadaniem osoby posiadającej moc było nie wykorzystywanie jej w przyszłych identycznych okolicznościach. Sprawa wyglądała jednak inaczej gdy moc działała wtedy taka osoba mogła być wielokrotnie przyzywana do jej wielokrotnego wykorzystania. Wspomniane próby wykorzystywania mocy w różnych okolicznościach pozwalały na dość dokładne określenie zakresu w jakim moc mogła być wykorzystywana.
Pozostałe okoliczności wykorzystywania mocy, z wyjątkiem przypadków dotyczących uleczania, wyczerpująco opisują Goodwin (1942 ) oraz Basso (1969, 1970 ).
Możliwości jakimi obdarowywała moc jej posiadacza nie ograniczały się wyłącznie do wypełniania określonych zadań, generalnie rzecz biorąc działanie mocy można było ukierunkować także na „stworzenie” tarczy ochronnej przeciwko nieprzyjaciołom i wszelkim przeciwnością. W normalnych warunkach nie było to jednak działanie, które przez posiadacza mocy było oczekiwane. Było to raczej przekonanie iż godne traktowanie mocy, nie wykorzystywanie jej do błahych spraw zapewni jej ciągłe towarzyszenie niezależnie od okoliczności. W przypadku niewłaściwego traktowania mocy można było doprowadzić do jej zaniku, co w efekcie mogło przyprawić jej właściciela o chorobę lub narazić na jakieś niebezpieczeństwo. Najpewniejszą i najbezpieczniejszą metodą efektywnego korzystania z mocy było traktowanie ją z szacunkiem i kurtuazją godną istoty ludzkiej. I tak np. gdy chciano działać mocą nie powinno się robić nic co mogło by być odebrane przez nią ( przez moc ) jako przymuszenie czy wymuszenie. Wypowiadając życzenie związane z działaniem mocy należało to robić z godnością i szacunkiem a wszelki pośpiech czy niedbałość były zakazane, w żadnym przypadku nie można było pozwolić sobie na „ dyrygowanie mocą”.
Działając za pomocą mocy zawsze należało złożyć jej dziękczynienie za pomocą dziękczynnych modlitw czy poprzez odśpiewanie kilku odpowiednich pieśni. Krótko mówiąc konstruktywne współdziałanie z mocą podobnie jak i konstruktywne współdziałanie z ludźmi opiera się na czynieniu świadomego wysiłku ku wypracowaniu sobie odpowiednich relacji.
Zaniedbanie tej specyficznej etykiety w stosunku do mocy mogło doprowadzić do jej wrogich i niechcianych „działań” a w efekcie do całkowitego zerwania istniejącego związku.
Apacze Zachodni wyraźnie wyróżniali osoby posiadające moc od pozostałej części społeczności. Osoby takie kwalifikowano w odpowiednie klasy społeczne; i tak terminem: diyin określano szamanów ( medicine man ) natomiast termin: inlgashn rezerwowano dla czarownika bądź czarownicy ( witch ). Moc szamana wykorzystywano publicznie podczas licznych ceremonii natomiast czarownicy swą moc ukrywali, manipulując nią i wykorzystując do celów prywatnych, to oni odpowiadali za „wypadki” nagłych gwałtownych chorób, uszkodzeń ciała czy niewytłumaczalne zniszczenie czyjejś własności prywatnej.
Tajność poczynań czarownika przyprawiała społeczność o nie lada kłopot, bardzo trudno było go „przyłapać” na gorącym uczynku i w konsekwencji osądzić i skazać. Do rzadkości należały przypadki absolutnej pewności co do czarodziejskich praktyk doprowadzających do śmierci konkretną osobę. W przypadku udowodnienia jednak że takie praktyki faktycznie przyczyniły się do zgonu osoby krewni zabitego mieli pełne prawo szukać zemsty na sprawcy. Zwykle jednak jak wspomniano wcześniej podejrzenie opierało się na niepewnych dowodach w związku z tym zwoływano specjalny trybunał zwany: inlgashn baa ya' iti' - co dosłownie tłumaczy się jako: rozmawiają o czarownikach. Trybunałowi przewodniczył lokalny przywódca a jego skład tworzyły specjalnie typowane osoby. Oskarżenia były jasne, starano się także przedstawić stosowne dowody. Gdy oskarżony odmawiał współpracy z sądem lub gdy wina była nader oczywista wieszano takiego czarownika za przeguby rąk w taki sposób by z ledwością dotykał czubkami stóp ziemi. Jeżeli w dalszym ciągu nie przyznawał się do winy zostawiano go w takiej pozycji przez kilka godzin lub nawet w ostateczności rozpalano pod jego stopami ognisko celem przyspieszenia przyznania się do winy. Goodwin ( 1942 ) podaje iż podejrzanych o czary czasami zabijano bez względu na to czy przyznali się do winy czy tez nie, z reguły jednak osobom takim darowano życie pod warunkiem natychmiastowego opuszczenia społeczności z zakazem powrotu na zawsze.
Szerzej na temat uprawiania czarów pośród Apaczów Zachodnich pisze Basso ( 1969 ) i u niego należy szukać bardziej szczegółowych informacji.
Wiedza konieczna do prawidłowego prowadzenia ceremonii religijnych była bardzo specjalistyczna stąd jedyną osobą kompetentną do prowadzenia nauki w tej dziedzinie był szaman. Przekazywane przez niego instrukcje koncentrowały się na nauce wymaganych pieśni, na umiejętności określania „opłat” za prowadzenie ceremonii. Nauka trwała zwykle kilka lat. W okresie nauki uczeń zamieszkiwał wraz z szamanem poza stałą wioską gdzie zagwarantowany był spokój i warunki do pracy.
Popis mistrzostwa opanowania ceremonialnych pieśni wymagał nieprzeciętnych zdolności umysłowych a lepiej jest to zrozumiałe gdy uświadomimy sobie iż adept do godności szamana musiał perfekcyjnie opanować ponad 80 różnych pieśni a każda pojedyncza pieśń składała się z ponad 32 wersów. Co więcej wymagane ćwiczenia z opanowania pieśni wykonywano tak długo dopóki szaman nie stwierdzał nieskazitelności każdego słowa, każdego wersu oraz bezbłędnego umiejscowienia słów i wersów we właściwych miejscach i we właściwych sekwencjach. Sprawę z nauczaniem pieśni komplikował jeszcze fakt iż zawierały one mnóstwo archaicznych słów i fraz nie wykorzystywanych w języku mówionym. Nie należało do rzadkości iż osoba przyuczana do prowadzenia ceremonii zobligowana była do jednoczesnej nauki zupełnie nowego języka. Sprostanie takim warunkom wymagało od adepta naprawdę dobrej sprawności umysłowej i bezbłędnej pamięci do tego dodać należy także wymóg legitymowania się doskonałą sprawnością fizyczną.
Samo śpiewanie pieśni nie należało do sprawy łatwej. Śpiewano w zakresie większym niż jedna oktawa poza tym często i gwałtownie zmieniano jej tempo i wysokość. Od śpiewającego oczekiwano by śpiewał tak mocno ( silnie ) jak tylko potrafił, chodziło o to by moc, do której żądane pieśni należały „wiedziała” że śpiewający je szaman jest równie silny jak ona sama. Krótko mówić zaśpiewanie tylko jednej pieśni wymagało od szamana niesamowitego zaangażowania. Gdy weźmiemy pod uwagę fakt że śpiewanie pieśni ceremonialnych mogło trwać i cały dzień przestanie dziwić iż niektórzy szamani po takim wysiłku po prostu padali ze zmęczenia i tracili świadomość.
Po „zatwierdzeniu” kwalifikacji szaman prowadził styl życia niewiele odbiegający od tego, który był udziałem wszystkich. Jeżeli jego działanie jako szamana przynosiło oczekiwane efekty i tym samym potwierdzał on umiejętność współdziałania z otrzymana mocą bardzo szybko awansował na drabinie społecznej zapewniając sobie niekłamany szacunek. Także jego częste uczestnictwo, jako eksperta, w różnych ceremoniach stawało się źródłem uzyskiwania przez niego osobistych korzyści.
Każde przyuczanie do funkcji szamana Apacze przyjmowali z wielkim zadowoleniem ponieważ w ich społeczności była to postać, której funkcja łącznika pomiędzy światem duchowym a tym rzeczywistym była nie przeceniona. Gdy relacje pomiędzy mieszkańcami świata duchowego i tego na ziemi nie układały się dobrze lub przez jakieś okoliczności zostały zakłócone czego efektem był np. brak życiowego powodzenia, tylko interwencja szamana mogła doprowadzić do przywrócenia właściwych relacji pomiędzy tymi światami i odnowić utracona równowagę.
Jednym z fundamentów apackiej kultury było przekonanie iż poważne zaburzenia zdrowia psychicznego były wynikiem postępowania „bez szacunku” względem mocy i rzeczy, które uznawano za święte ( godiyihgo ). Znamienity jest też fakt iż większość pojawiających się pośród Apaczów chorób wiązano z nieprzestrzeganiem obowiązującego tabu. Np. były osoby, którym nie wolno było gotować w jelenich żołądkach lub też jeść ich języków bądź odcinać ich ogonów z całego kawałka skóry. Przestrzegano zalecenia by drewno używane do podtrzymywania ognia nie było tego samego gatunku co drewno, z którego korzystano do rozniecania ognia celem przygotowania posiłków. Sądzono iż jest bardzo niebezpiecznie używać do rozniecania ( wachlowania ) ognia cudzego nakrycia głowy ( kapelusza ), z takim samym respektem podchodzono do czynności związanej z przeczesywaniem końskiego ogona, wierzono bowiem iż wyczesane włosie nie może spaść i dotknąć ziemi. Inne tabu mogło dotyczyć zakazu oddawania moczu w rzekach i strumieniach czy załatwiania się w pobliżu upraw kukurydzy. Tabu tego typu można mnożyć na setki.
Wiele tabu odnosiło się tylko do mężczyzn i do ich działań, które zwyczajowo wykonywali; inne natomiast dotyczyły tylko kobiet. Wszystkie jednak miały jedną wspólna cechę: ukierunkowanie na zachowanie szacunku względem mocy i jej źródeł.
Złamanie tabu i wywołanie tym samym niepożądanego działania mocy mogło przynieść kilkudniową chorobę bądź nawet „położyć” do łóżka na wiele lat. Złe działanie mocy uaktywniało się samo, nagle i bez ostrzeżenia. Osoba, doświadczająca takiego właśnie oddziaływania mogła uczynić dwie rzeczy. Po pierwsze pozostać biernym lecz wtedy należało się liczyć z postępującymi konsekwencjami choroby lub też zacząć poszukiwać przyczyn zachorowania i rozpocząć proces uleczania poprzez ceremonie.
Swą złożonością apacki system ceremonialny jest bardzo podobny do systemu ceremonialnego Navajo, istnieje szereg dowodów na to że część rytuałów i ceremonii Apaczów Zachodnich jest prawie identyczna z ceremoniami Navajo. Sedno tych rytuałów spoczywa w kwestii uleczania bądź pozyskania jak najlepszej ochrony przed działaniem choroby tym nie mniej część z nich dotyczyła bardzo ważnych ceremonii związanych z polowaniami, wojną czy początkiem okresu dojrzewania u dziewczyn i młodych chłopców.
Ceremonie uzdrowienia dzieli się na dwie zasadnicze grupy a każda z nich ma jedną, dwie, cztery, oraz osiem nocnych sesji. Ceremonie te zwane: goch'itaal rozpoczynają się o zachodzie słońca i trwają do zachodu słońca dnia następnego; ceremonie te stanowią pewien kontrast z ceremoniami `idot'aal , które rozpoczynają się o tym samym czasie lecz kończą się tuż przed północą. Różnice te wynikają też i z funkcji obu ceremonii. Ceremonie krótsze praktykowano głównie celem „diagnozowania” problemu , z którym potem miano się zmierzyć, celem zidentyfikowania mocy odpowiedzialnej za stan choroby czy innych okoliczności i podjęcia odpowiednich kroków. Ceremonie dłuższe wiązały się z właściwym działaniem mającym na celu neutralizację choroby bądź jej całkowite usunięcie.
Ceremonie lecznicze miały dość sprecyzowaną „budowę”. Były kanwą, do której dyskretnie dołączano pewne elementy. Elementy te - rytualne przedmioty osobiste, rytualne malowidła wykonane za pomocą piasku, tancerze w maskach, stylizowane gesty oraz pieśni i modlitwy - wprowadzano gdy wymagały tego okoliczności lub wynikało to z osobistych preferencji szamana. Pomimo iż wiele z wymienionych powyżej elementów wykorzystywano w różnych ceremoniach niektóre zarezerwowane były tylko dla ściśle określonych obrzędów.
Np. prawie zawsze wykorzystywano koraliki wykonane z turkusu, orle pióra, bębny, pyłki kwiatów ( wykorzystywane do błogosławienia osoby poddawanej leczeniu ) a także przedmioty i kolory określające i symbolizujące cztery kierunki świata. Podczas ceremonii nieustannie śpiewano pieśni „otrzymane” od Jelenia, Gromu i Niedźwiedzia nieustannie też modlono się do Kobiety, Która Się Zmienia, Słońca oraz Dawcy Życia. Podczas wszystkich ceremonii szaman, który im przewodniczył wygłaszał wstępne przemowy zachęcające wszystkich obecnych do pozytywnego myślenia i stosownego postępowania. Główny cel terapeutyczny ceremonii przeprowadzanych przez Apaczów Zachodnich wiązał się przede wszystkim z otoczeniem chorego otuchą oraz niekłamanym wsparciem w walce ze słabościami. Jeszcze na długo przed samą ceremonią informowano pacjenta o zamiarze przeprowadzania obrzędu uleczenia względem jego osoby. W przeddzień ceremonii rozpoczynano opowiadanie mitów, które wyjaśniały pochodzenie ceremonii natomiast z chwilą przystąpienia do właściwych obrzędów wznoszono nieustanne modły i śpiewano pieśni mające odesłać chorobę i przywrócić w jej miejsce „dobro'. Osoby uczestniczące w obrzędzie leczenia należały do najbliższej rodziny chorego - dzieci, przyjaciele, krewni. Ich zadanie z kolei polegało na skoncentrowaniu swej woli i sil na osobie chorego i wspieraniu go podczas tego czasu próby. Wszyscy bardzo chcieli by przywrócono zdrowie choremu. Także prestiż i autorytet szamana odgrywał nie małą rolę ponieważ utwierdzał chorego w przekonaniu iż zostanie zrobione absolutnie wszystko by przezwyciężyć chorobę. Poza tym osoba poddawana leczeniu znała metody leczenia praktykowane przez szamana zamieszkującego w lokalnej społeczności i doświadczała skuteczności jego działania w stosunku do innych osób względem, których proces uzdrowienia przebiegł pomyślnie. Główną korzyścią wynikającą z apackich ceremonii uleczania było osiągniecie efektu psychologicznego. Przez wiele stuleci umiejętności lekarza kojarzono przede wszystkim z chęcią i wolą uzdrowienia co w połączeniu z wiarą w to uzdrowienie przynosić mogło niebywałe efekty. Poza tym jest dobrze udokumentowany fakt iż wiele różnych chorób było efektem zaburzeń psychicznych. Proces uzdrawiania przynosił oczekiwane efekty w przypadku wzbudzenia silnego przekonania u osoby chorej w pomyślność tych ceremonii.
Nie bez znaczenia pozostawało także wypracowanie u takiej osoby poczucia bezpieczeństwa, optymizmu, odbudowania wiary w jej siły i przywrócenie nadziei
HISTORIA: ANGLO-AMERYKANIE
W roku 1853 cała Arizona przeszła pod kontrolę Stanów Zjednoczonych. Wkrótce potem osadnicy jak i poszukiwacze złota wabieni łatwością zdobycia majątków stali się bardzo niewygodnymi sąsiadami dla kontrolujących ten obszar Apaczów Zachodnich. Podczas pierwszych kontaktów Apacze zachowywali daleko posuniętą ostrożność oraz pokój, myśleli iż Amerykanie podobnie jak i oni kontynuować będą wojnę z Meksykiem. Gdy jednak na tyle stało się oczywiste iż to na czym zależy Amerykanom to jak najszybsze wyegzekwowanie od Apaczów zakazu prowadzenia wojen podjazdowych a z czym się wiązał także i zakaz niepokojenia osad górniczych, początkowa nieufność przekształciła się w otwartą wrogość. Rezultaty rozpętanego konfliktu, trwającego prawie 40 lat, niosły ze sobą wiele tragedii, wiele niemoralnych potyczek a ich efektem była upokarzająca Apaczów Zachodnich porażka i osadzenie w rezerwatach.
Na przestrzeni lat 50 tych XIX w uwaga Amerykanów koncentrowała się wokół Apaczów Chiricahua stanowiących główną przeszkodę dla osadnictwa w nowo utworzonym Terytorium Nowego Meksyku. Co prawda podpisano kilka traktatów z poszczególnymi grupami Chiricahua, w których Amerykanie zapewnili sobie bezpieczeństwo działania Poczty Narodowej ( Overland Mail ). Przez chwilę wydawało się że stworzono solidne podwaliny pod trwały pokój. Lecz oczekiwane pojednanie nie nadchodziło. W roku 1861 jeden z młodych oficerów kawalerii amerykańskiej usiłował odzyskać meksykańskiego jeńca od jednej z centralnych grup Apaczów Chiricahua w dość nietypowy sposób, mianowicie biorąc do niewoli jej przywódcę Cochisa oraz kilku innych pomniejszych wodzów. Samemu Cochisowi udało się zbiec lecz pozostali zostali zamordowani. W odpowiedzi apacki wódz pozbawił życia angielskiego handlarza i wojna wybuchła na nowo. Złamano zawarte traktaty, wznowiono ataki na Pocztę a wkrótce potem rząd Stanów Zjednoczonych oficjalnie ogłosił wojnę z Apaczami i zadeklarował wyniszczenie ich tak szybko jak to tylko możliwe. Początkowo działania wojenne ograniczały się do obszarów zachodnich Nowego Meksyku oraz południowo-wschodniej Arizony. Gdy jednak w roku 1863 odkryto pokłady złota w samym sercu kraju Północnych Tonto niepokoje ogarnęły i ten region. Żołnierze stacjonujący w Fort Whipple w pobliżu Prescott zabijali bez ograniczeń wszystkich napotkanych Apaczów natomiast cywile organizowali prywatne krucjaty tworząc tzw: oddziały łowców Indian.
Do mniej znanych przykładów bezpardonowych działań należy historia śmiertelnego zatrucia grupy Apaczów uczestniczących w niby pokojowej konferencji, którym podano do jedzenia zatrutą żywność. W takich okolicznościach zrozumiała pozostaje odpowiedź Apaczów wyrażająca się licznymi masakrami osadników. Od tego też czasu jasne stało się dla Apaczów iż jedyną drogą do zapewnienia sobie bezpieczeństwa jest siłowe usunięcie angielskich osadników z centralnej Arizony.
W roku 1864 założono na terytoriach należących do Apaczów White Mountain nad rzeką Gila osadę Camp Goodwin ( nazwaną tak na cześć pierwszego gubernatora Arizony ). Było to zdarzenie bardzo ważne dla Apaczów zamieszkujących głęboko na północy. Wciśnięci pomiędzy Apaczów Tonto a Chiricahua Apacze White Mountain oraz Cibecue zamieszkiwali rejony, które z geograficznego punktu widzenia zapewniały im doskonałą izolację stąd też bardzo długo pozostawali nie niepokojeni przez wojskowe operacje. Przewodziło im kilku wpływowych wodzów, którym bardzo zależało na uniknięciu losu ich pobratymców ze wschodu jak i zachodu tak więc gdy do Camp Goodwin przybyły pierwsze oddziały wojskowe i wysunięto pierwsze propozycje pokojowe natychmiast podpisano stosowne układy. Zaznaczyć jednak należy i pomimo podpisanych porozumień na przestrzeni następnych lat Apacze White Mountain i Cibecue organizowali szereg wypadów na obszary Meksyku z tym jednak że za wszelką cenę unikali otwartych konfliktów z amerykańskimi żołnierzami. Zawarcie tego specyficznego układu zaowocowało dwoma ważnymi konsekwencjami. Po pierwsze na mocy tego układu powstał w roku 1868 Camp Ord ( późniejszy Fort Apache ), po drugie wojownicy White Mountain oraz Cibecue zaoferowali się generałowi George'owi Crook'owi jako przewodnicy i zwiadowcy w później zorganizowanej kampanii przeciwko Apaczom Tonto i Chiricahua.
W latach 70 - tych XIX w. coraz jaśniejszym było iż brak struktur wojskowych w Arizonie nie pozwala na skuteczne prowadzenie działań przeciwko Apaczom. W związku z tym w niedługim czasie rozbudowano całą sieć fortów wojskowych lecz mimo to brak wyszkolenia żołnierzy oraz brak jasnego planu działań czynił te placówki nieefektywnymi i niezdolnymi do poradzenia sobie z istniejącym problemem. Po masakrze w Camp Grant w roku 1871 gdzie rozjuszone tłumy cywilów z Tuscon oraz grupa Indian Papago wymordowali ponad 75 apackich kobiet i dzieci rząd federalny zadecydował o wprowadzeniu nowej polityki względem Indian w Arizonie. Główne założenia tej polityki koncentrowały się na przywróceniu armii odpowiedniego statusu i ukróceniu nielegalnych działań licznej grupy skorumpowanych cywilnych agentów rządowych. Ponad to realizacja założeń tej polityki miała doprowadzić do osadzenia Apaczów w rezerwatach. Rezerwaty miały być organizowane na terenach macierzystych należących do Apaczów, miały gwarantować bezpieczeństwo ich mieszkańcom oraz przysposabiać zamieszkujących tam Indian do uprawy ziemi i hodowli bydła. Na przestrzeni lat 1871 i 1872 powstały zorganizowane na tych zasadach cztery rezerwaty. Wyodrębniono duży obszar wokół Fort Apache, który stał się rezerwatem dla Apaczów Cibecue i północnych odłamów White Mountain. W centralnej Arizonie główną „kwaterą” dla Północnych i Południowych Tonto oraz niektórych grup Yavapai stały się tereny Camp Verde. Obszary wokół Camp Grant stały się siedzibą dla Apaczów San Carlos i południowych White Mountain. Natomiast Chiricahua osadzono w zachodnim Nowym Meksyku w pobliżu Ojo Caliente ( Gorące Źródło ).
W miedzy czasie oficjalne dowództwo w Arizonie objął gen. Crook. Był wielkim sceptykiem co do pomyślnego zrealizowania założeń wspomnianej polityki. Zdawał sobie sprawę ze tylko niewielka część Apaczów znajduje się w rezerwatach a pozostali ciągle byli na wolności. W opisywanych regionach wszystkie grupy indiańskie żyły niespokojnie i w atmosferze strachu. W wyniku wzrastającego napięcia w Camp Grant przeniesiono rezerwat do San Carlos nad rzeką Gila. Apacze pomimo tak trudnej sytuacji ciągle kontynuowali wypady na Meksyk stąd też istniejące napięcie pomiędzy Anglo-Amerykanami a Indianami ciągle wzrastało.
Crook coraz bardziej przekonany był o konieczności podjęcia działań wojskowych i gdy doszło do zamieszek w regionie Pescott rozpoczął szeroko zakrojoną kampanię przeciwko wszystkim Apaczom znajdującym się poza granicami wyznaczonych rezerwatów. Zimą 1872 podjął intensywne działania przeciwko Apaczom Tonto i po kilku miesiącach zmusił ich do poddania się. Poległo wtedy kilkuset Indian a resztki zamknięto jako jeńców wojennych w Camp Verde. Ostrzeżono ich przed próbami ucieczki i zmuszono do współdziałania z Biurem ds. Indian. W centralnej Arizonie zapanował względny spokój a gen. Crooka ogłoszono bohaterem.
W roku 1874 Departament ds. wewnętrznych rozpoczął realizacje programu przesiedleń, którego głównym celem było zebranie wszystkich Apaczów Zachodnich, Chiricahua oraz Yavapai na terenie jednego tylko rezerwatu - San Carlos. Jak mniemano taka centralizacja Apaczów pozwoli na lepszą ich kontrolę i znacznie obniży zagrożenia dla osadników związane z zasiedlaniem Arizony. Z punktu widzenia Waszyngtonu polityka przesiedleńcza była bardzo korzystna lecz jej wprowadzenie zaowocowało nieprzewidzianymi konsekwencjami, które zamiast zakończyć problem wojen z Apaczami rozpętały go na nowo.
W lutym 1875 z Camp Verde do rezerwatu San Carlos przeniesiono ponad 1400 Apaczów Tonto i Yavapai. W 1875 do San Carlos trafiło 325 Chiricahua aczkolwiek większość z nich wrogo nastawionych do Amerykanów pod przywództwem takich osobowości jak Juh czy Geronimo pozostawała na wolności.
Gdy w 1877 do San Carlos przesiedlono kolejnych 400 Chiricahua z Victorio na czele liczba Indian w rezerwacie wzrosła do ponad 5000 osób. Wiele grup zmuszonych do zamieszkania w rezerwacie nigdy przedtem nie miało ze sobą kontaktu rodziło to napięcia, podejrzenia i konflikty. Co więcej dotyczyły one spięć rodzących się wewnątrz pojedynczych grup a zwłaszcza pośród Chiricahua. Niektóre grupy wyczerpane wojną poszukiwały pokoju inne natomiast nie znajdując w rezerwacie warunków do godnego życia wyczekiwały na dogodny moment do podjęcia ucieczki. Wszyscy Apacze w San Carlos żyli w poczuciu bezsilności i w obliczu niepewnej przyszłości.
W sześć miesięcy od momentu przybycia do rezerwatu uciekł z niego Victorio wraz z ponad 300 mężczyznami, kobietami i dziećmi. Poddał się jesienią 1879 r w Ojo Caliente lecz tylko po to by ponowić ucieczkę i rozpętać piekło i panikę na całym terytorium Południowego-zachodu. W 1881 r gdy wiele wypraw wojskowych przeciwko Apaczom nie przynosiło oczekiwanych rezultatów większa część mieszkańców rezerwatu San Carlos opuściła go potwierdzając tym samym totalna porażkę polityki przesiedleń prowadzoną przez Stany Zjednoczone. Musiały minąć dwa lata zanim udało się sprowadzić z powrotem do rezerwatu około 1000 Indian, którzy zadecydowali o ucieczce. Wielkie wrażenie wywołała ekspedycja generała Crooka w roku 1883 w samo serce Sonory w góry Sierra Madre przeciwko Geronimo co w ostateczności po wielu negocjacjach doprowadziło do poddania się Geronima i 400 będących z nim współplemieńców. W roku 1884 przywrócono pokój a kilka grup Apaczów łącznie z Geronimo osiadło w Fort Apache. Tam pod kontrolą wojska pracowali przy irygacji terenu i uprawach kukurydzy. Sam gen. Crook bardzo polegał na indiańskiej policji, której zadaniem było pilnowanie porządku oraz na utworzonych w rezerwacie strukturach sądowniczych opartych na apackiej tradycji. Większość Apaczów z Fort Apache zdołała zaaklimatyzować się do warunków panujących w rezerwacie i do minimum udało się także sprowadzić wybuchy niezadowolenia czy buntu.
Taki pozorny spokój udało się utrzymać do roku 1885 gdy Geronimo rozjuszony zakazami Crook'a uciekł z rezerwatu zabierając ze sobą 33 mężczyzn, 8 chłopców zdolnych do walki oraz 92 kobiety i dzieci. Podziw budzi fakt iż udawało im się unikać pogoni przez 16 miesięcy. Ostatecznie jednak będąc zmuszeni po raz kolejny do ucieczki w głąb Meksyku zadecydowali o poddaniu się. Finał tej ucieczki był taki iż w niedługim czasie od kapitulacji zostali przetransportowani do Holbrook w Arizonie następnie załadowano ich w wagony i drogą morska odesłano do Fort Marion na Florydzie. Przez następnych kilka lat obserwowano stopniowy spadek w ilości ucieczek i buntów w Fort Apache oraz San Carlos te na wielką skalę już praktycznie nie zdarzały się. W roku 1890 wojny z Apaczami zakończono.
Biorąc pod uwagę całość konfliktu pomiędzy Anglo-Amerykanami a Apaczami Zachodnimi należy stwierdzić iż najwięcej cierpień doświadczyli Chiricahua. Pośród Apaczów Zachodnich też rzecz jasna padały ofiary lecz z wyjątkiem ich przesiedlenia do San Carlos w połowie lat 70-tych XIX wieku praktycznie nie „ruszano” ich z ziem macierzystych. Najcięższych prób doświadczyli Apacze Tonto lecz pomimo tego zdolni byli do odrodzenia się na terenach rezerwatów: Camp Verde, Middle Verde, Rimrock, Clarkdale oraz w małej społeczności w pobliżu Payson w Arizonie. Od samego początku wojny najmniej narażeni na jej skutki byli Apacze Cibecue oraz White Mountain bez większych też problemów przywykli do warunków rezerwatu.
Podsumowując efekty tej wojny należy powiedzieć iż udało się Amerykanom zniszczyć tradycyjny model życia Apaczów Zachodnich oraz przejąć nad nimi całkowitą kontrolę.
REZERWATY I KIERUNKI PRZEMIAN KULTUROWYCH
Po zakończeniu walk z Apaczami rząd Stanów Zjednoczonych zaczął skupiać swą uwagę na wysiłkach związanych z modyfikacją kultury Apaczów i ich ewentualnej asymilacji ze społeczeństwem Anglo-Amerykańskim. Do rozwiązania w pierwszej kolejności powstały trzy problemy. Pierwszy dotyczył rozwoju ekonomicznego rezerwatów mającego zapewnić bezpieczeństwo materialne dla zamieszkujących je Indian. Druga kwestia dotyczyła rozwoju szkolnictwa na terenach rezerwatów, którego głównym celem byłoby nauczanie podstaw „cywilizacji” apackich dzieci, wykorzenienie ich języka oraz kultury. Trzeci temat związany był z budową kościołów i systematyczne nawracanie wszystkich Apaczów na Chrześcijaństwo. Po prawie stu latach realizacji tych planów spokojnie można stwierdzić iż żadne z w/w założeń nie zostało zrealizowane w 100%. Pomimo także dość zaawansowanej eksploatacji bogactw naturalnych znajdujących się na terenach rezerwatów i osiąganych z tego tytułu zysków większość Apaczów ciągle pozostawała na granicy ubóstwa.
Praktycznie rzecz biorąc na dzień dzisiejszy wszystkie apackie dzieci nauczane są języka angielskiego co nie przeszkadza w postawieniu tezy iż i tak najważniejszym dla nich językiem pozostał język Apaczów Zachodnich. Także szczere wysiłki misjonarzy chrześcijańskich chcących nawrócić ich na prawdziwą wiarę nie przyniosły oczekiwanych owoców, w społecznościach apackich ciągle organizuje się ceremonie prowadzone przez szamanów, ciągle wierzy się w moc czarów a pochodzenie wszechświata oraz porządek rzeczy wyjaśnia się za pomocą tradycyjnych legend i mitów.
Podsumowując; pomimo niezaprzeczalnych zmian w sferze ekonomicznej i społecznej Apaczów Zachodnich ciągle pozostają oni na marginesie społeczeństwa amerykańskiego, ciągle też pielęgnują swój tradycyjny system kultury, który jednoznacznie pozwala im się samookreślać i utożsamiać z kulturą całkowicie należącą do nich i tylko do nich.
Zmiany ekonomiczne następowały bardzo powoli, szczególnie w rezerwacie Fort Apache gdzie stare metody zdobywania pożywienia wraz z coraz aktywniejszą uprawą roli stanowiły o pewnej samo-wystarczalności Indian i nie uzależniały tak bardzo od systematycznych dostaw artykułów spożywczych od białych amerykanów. Na krótko przed nastaniem XX w. gdy populację Apaczów szacowano na 1811 osób, duża grupa z pośród nich rozpoczęła prace, na rzecz różnych przedsiębiorców, związane z pozyskiwaniem drewna. Rozszerzeniu uległo także ich codzienne menu, coraz częściej używano mąkę, kawę, cukier, fasolę. W roku 1907 ponad 80 Apaczów zatrudniła armia amerykańska, praca ich polegała na zbieraniu siana i traw dla koni kawalerii stacjonującej w Fort Apache, w 1910 wielu Apaczów zatrudniono jako kowboji na licznych ranczach białych plantatorów dzierżawiących duże obszary rezerwatu. 11 lat później populacja Apaczów wzrosła do 2456 a rząd amerykański postanowił przekazać na rzecz rezerwatu 400 sztuk bydła początkując tym samym rozwój regularnej hodowli bydła domowego, w który zaangażowano początkowo 80 apackich rodzin. Prowadzony eksperyment prawie „spalił na panewce” aczkolwiek nie został odrzucony i w roku 1931 pogłowie bydła hodowanego w rezerwacie Fort Apache wyniosło 20 000 sztuk. Wkrótce potem hodowla bydła stała się głównym zajęciem dla mieszkańców rezerwatów Fort Apache oraz San Carlos. Rozwój ekonomiczny rezerwatu ciągle postępował do przodu a jego tempo wzrosło z chwilą zakontraktowania dodatkowych prac związanych z pozyskiwaniem drewna, wkrótce potem rocznie uzyskiwano do 50 000 000 stóp tarcicy a zatrudnienie gwarantowano 200 osobom.
W roku 1954 plemię Apaczów White Mountain, w tym czasie już jako legalna jednostka zarządzana przez radę plemienną, wychodząc naprzeciw licznym potrzebom związanym z rozwojem turystyki utworzyło Przedsiębiorstwo Rekreacyjne ( Recreation Enteprise ) zajmujące się sprzedażą licencji na polowania i połowy ryb oraz działające na rzecz rozwoju szeroko pojętej bazy turystycznej. Pomimo jednak tak licznych inicjatyw mających zapewnić samodzielność w funkcjonowaniu rezerwatu Fort Apache wielu jego stałych mieszkańców borykało się z brakiem pracy i żyło na granicy nędzy. Gdy w 1969 r populacja mieszkańców rezerwatu osiągnęła liczbę 6000 przeprowadzone badania socjologiczne potwierdziły iż skala bezrobocia w rezerwacie wynosi 7,3% co dwukrotnie przekracza wartości krajowe. Te same badania dowodziły iż dla 49% procent rodzin zamieszkujących w Fort Apache roczne dochody ( pomimo zapomóg społecznych ) nie przekraczały 1000$ natomiast średni dochód na jednego członka rodziny nie był wyższy niż 550$.
Inne badania informowały iż 80% z pośród 1163 apackich domostw nie spełnia podstawowych standardów. Statystyczne domostwo składało się z 2 pokoi, na które przypadało 2,9 osoby. Jeszcze gorzej wyglądała kwestia sanitarna. W 1969 90% domów w Fort Apache nie miało ogrzewania, 74 % nie posiadało instalacji hydraulicznej, 46% nie posiadało instalacji elektrycznej. Biorąc pod uwagę tak bardzo niekorzystne warunki w jakich przyszło żyć mieszkańcom rezerwatu nie dziwią statystyki informujące o tym iż 58% pacjentów szpitala w Whiteriver stanowiły dzieci poniżej 15 roku życia. W 1968 r amerykańskie statystyki podawały że ilość zgonów niemowląt na każde 1000 narodzin wynosiła 22; te same dane dotyczące Indian z Arizony przedstawiały się odpowiednio: 1000/39 natomiast dla mieszkańców rezerwatu Fort Apache wskaźnik ten był: 1000/78,1.
Na długo przedtem zanim biali zaczęli zaopatrywać Zachodnich Apaczów w artykuły spożywcze Indianie ci produkowali napój alkoholowy zwany: tulapai ( „szara woda” ). Produkowano go z ziaren kukurydzy był to słodkawy napój, który spożywano dopiero po wyprodukowaniu dużych ilości i stwierdzeniu jego lekko oszałamiającego działania. W przeszłości spożywanie tego napoju ograniczone było do organizowanych ceremonii gdy zbierała się grupa ludzi celem przeprowadzenia jakichś wspólnych działań.
Osadzenie Apaczów w rezerwatach nie ukróciło praktyki produkowania tego napoju wręcz przeciwnie wzmagająca się frustracja doprowadzała do coraz częstszego nadużywania tego alkoholu. Zaczęto traktować go jako swoisty środek znieczulający na mnożące się liczne problemy a związku z tym iż na terenie rezerwatu dostępne były i inne gatunki alkoholi wcześniej Indianom nie znane jak piwo, wino czy whiskey szybko zajęły one miejsce tulapai. Na konsekwencje związane z nadużywaniem alkoholu nie trzeba było długo czekać i już wkrótce jednym z najpoważniejszych problemów rezerwatu stał się alkoholizm niszczący wszystkie aspekty życia Apaczów Zachodnich. Zanotowano iż 85% wszystkich przestępstw popełnionych w rezerwatach Fort Apache oraz San Carlos związanych było z nadużyciem alkoholu. Zmora ta zbierała swe owoce także w środowisku młodzieży i coraz częściej atakowała kobiety.
Ogólna sytuacja rezerwatów Fort Apache, San Carlos czy Camp Verde była bardzo zbliżona pomimo tak różnych kolei losu grup apackich zamieszkujących te rezerwaty i jasnym stało się że podstawowe komplikacje ekonomiczne dotykające wszystkie społeczności zamieszkujące rezerwaty mają swe źródło w praktycznie tych samych czynnikach społecznych i gospodarczych.
Po pierwsze brak stałych etatów na terenie rezerwatu, po drugie ewentualna praca zmuszała do długich rozłąk z rodziną i często podejmujący taką pracę Apacze porzucali ją, po trzecie - alkoholizm nie będący żadną gwarancją na utrzymanie posady, po czwarte wielu z pośród Apaczów Zachodnich, szczególnie kobiet, swą egzystencję oparło wyłącznie na otrzymywanym zasiłku rządowym, po piąte ciągłe odwoływanie się do tradycyjnych wartości, które z reguły były sprzeczne z wartościami młodego społeczeństwa Anglo-Amerykańskiego.
Okoliczności, które przyczyniły się do istotnych zmian w ekonomii życia Apaczów Zachodnich wyraźnie wpłynęły także na jakość życia społecznego. Przede wszystkim należy wymienić rozwój osadnictwa wokół placówek handlowych oraz założonych szkół i towarzyszący im postępujący zanik lokalnych grup i całych plemion tubylczych amerykanów.
Np. w roku 1893 na terenach Cibecue zamieszkiwało 13 lokalnych grup indiańskich. Grupy te tworzyły trzy zasadnicze społeczności: 1. Canyon Creek, w skład której wchodziło 5 pomniejszych grup, 2. Carrizo z 4 pomniejszymi grupami oraz 3. Cibecue właściwi także składający się z 4 społeczności. W roku 1881 utworzono w Cibecue Creek dodatkową agencję i wkrótce też wokół niej zaczęły gromadzić się lokalne grupy zamieszkujące okoliczne tereny. Wraz z otwarciem szkoły oraz zorganizowaniem stałych dostaw żywieniowych samodzielne życie społeczności z nad rzek Salt oraz Gila przestało mieć rację bytu także Indianie z Canyon Creek i Carrizo założyli swe stałe osady wokół Cibecue. Konsekwencją takiej koncentracji poszczególnych grup w jednym miejscu było doprowadzenie do zatarcia wyraźnych dotąd podziałów pomiędzy tymi grupami, powstał twór o cechach zupełnie „nowego” społeczeństwa.
Populacja Zachodnich Apaczów w Arizonie w 1972r
Rezerwat Fort Apache
Whiteriver - North Fork 1 868
East Fork (Seven Mile ) 1 075
Canyon Day 900
Cedar Creek 278
Carrizo 255
Cibecue 1 015
Inne 37
Rezerwat San Carlos
San Carlos 2 320
Bylas 1 094
Rezerwat Camp Verde
Clarkdale oraz Middle Verde 700
Payson 80
Razem: 9 622
Tym samym skończył się jednoznacznie okres “izolacji” jako główny czynnik kształtujący wewnętrzne życie poszczególnych społeczności znaczenia nabrał z kolei system klanów, którego ważność jak nigdy dotąd nie była tak znacząca. W Cibecue jak i pozostałych miejscach osiedlenia Apaczów Zachodnich często dochodziło do praktycznie codziennych spotkań pomiędzy członkami poszczególnych klanów w przeszłości będących rozrzuconymi po całym obszarze Arizony czy Meksyku.
Używany współcześnie przez Apaczów termin: hat'i'ii może odnosić się zarówno do określenia pojedynczego klanu lub i do członków danego klanu zamieszkujących na tym samym terenie. Członkowie tego samego klanu regularnie pomagali sobie w chwilach kryzysu obdarowując się przy okazji różnego rodzaju drobnymi upominkami.
Obecnie obserwuje się że zjednoczenie klanów jest jeszcze bardziej ewidentne jak chociażby w przypadku organizowania długich i kosztownych ceremonii takich jak np. ceremonia dojrzewania dziewcząt.
Wszystkie prace przygotowawcze związane z tą ceremonią zaczynały się już na 2 miesiące wcześniej i angażowały wszystkich krewnych dziewczyny mającej wziąć udział w tej ceremonii. To na nich spoczywał obowiązek zapewnienia wyżywienia gości oraz wykonanie wszystkich przygotowawczych prac fizycznych. Rozróżnienie pomiędzy klanem, rozumianym w najszerszym tego słowa znaczeniu a rodziną klanową musi być jednoznaczne ponieważ chociaż związki klanowe ciągle zapewniają istnienie silnych relacji pomiędzy poszczególnymi osobami zamieszkującymi czasami różne osady czy też wioski, Apacze otwarcie deklarują iż najistotniejsze i najsilniejsze związki łączą ich tylko z krewnymi, którzy zamieszkują w najbliższym sąsiedztwie. Jest to cecha bardzo charakterystyczna dla współczesnych Apaczów i ich organizacji społecznej; aczkolwiek solidarność pomiędzy rodzinami jest ciągle żywa to relacje te mają tendencję słabnącą.
Notuje się także rosnącą niestabilność w strukturach fratrii. W rezerwacie Fort Apache zaobserwowano iż na przestrzeni 20 lat zawarto zaledwie kilkanaście związków małżeńskich pomiędzy osobami należącymi do klanów „spokrewnionych” lub „blisko spokrewnionych”.
W czasach historycznych główne wysiłki związane z zapewnieniem bezpieczeństwa materialnego pojedynczej rodziny angażowały całe grupy spokrewnionych ze sobą osób „czujących” konieczność i obowiązek dzielenia się wszystkimi owocami zrealizowanej pracy. Postawa ta przestała mieć rację bytu w XX stuleciu.
Pieniądze oraz karty kredytowe, które narzucono Apaczom wyparły system wartości związany z poświęceniem się dla drugiego człowieka, tworząc tym samym trwałe modyfikacje w idei pracy zespołowej oraz w podstawowych funkcjach rodziny.
Najistotniejsze zmiany związane były z pojawieniem się idei tzw: rodziny jedno pokoleniowej, jako podstawowej jednostki ekonomicznej i społecznej pozostającej jednak w wyraźnej sprzeczności z ideą: rodziny rozbudowanej. Członkowie rodziny jedno pokoleniowej większość swych dochodów przeznaczali na zakup podstawowych artykułów takich jak jedzenie i odzież i chociaż były to „działania” zmierzające do osiągnięcia statusu rodziny samowystarczalnej nie można jeszcze twierdzić iż mamy do czynienia z autonomiczną komórką społeczną. Dobrobyt takiej rodziny uzależniony był bowiem w dalszym ciągu od relacji i związków z najbliższymi sąsiadami co w efekcie i tak tworzyło struktury „rodziny rozbudowanej”.
I pomimo że nowoczesna apacka rodzina nie angażowała się już więcej w taki rodzaj prac jak np.: zbieractwo, wymagające podjęcia wspólnych wysiłków, nie ma podstaw do opinii podważających jedność i spójność apackiej rodziny.
Kobiety należące do jednego klanu po dzień dzisiejszy znajdują upodobanie do wspólnych spotkań, podczas których wykonują szereg prac związanych z prowadzeniem gospodarstwa domowego jak: pranie, mielenie ziaren zbóż, zbieranie gałęzi na opał, gotowanie czy nawet pomoc przy wychowaniu dzieci. Bardzo powszechnym pośród Apaczów jest porównywanie takich kobiet do pni drzew, ich dzieci do konarów tych drzew a mężów tych kobiet do liści na tych drzewach rosnących. „Liście mogą opaść” - powiadają - „lecz pnie i konary nigdy się nie złamią”.
EDUKACJA
Częścią programu asymilacyjnego Zachodnich Apaczów ze społeczeństwem Anglo-Amerykańskim było tworzenie na terenach rezerwatów: Fort Apache oraz San Carlos w latach 1895 a 1922 szeregu szkół misyjnych oraz placówek o charakterze zarządu. To tam apackie dzieci poznawały język angielski, to tam uczono ich podstaw uprawy ziemi, krawiectwa oraz zasad przygotowywania „właściwych” posiłków. Jednocześnie dzieci poddawano bardzo ostrej dyscyplinie wychowawczej. Klasy podzielono według płci, językiem wykładowym jak i generalnie obowiązującym był angielski. Za brak posłuszeństwa karano chłostą, przykuciem do żelaznej kuli z łańcuchem lub ograniczano wyżywienie do porcji samego chleba i wody ( Spicer 1962 ).
W związku z takim stanem rzeczy apaccy uczniowie często decydowali się na ucieczki ze szkół wzbudzając w sobie jednoczesną głęboką niechęć do angielskich metod nauczania. Należy jednak podkreślić iż z biegiem czasu metody te uległy pewnym przeobrażeniom aczkolwiek i tak nie potrafiono poradzić sobie z wieloma podstawowymi problemami, które kładły się cieniem na wszelkie relacje pomiędzy nauczycielem a wychowankiem. Generalnie rzecz biorąc prawie wszyscy Apacze podejmujący naukę w szkołach radzili sobie bardzo kiepsko. Wyniki przez nich osiągane były bardzo złe a absencja na zajęciach była zjawiskiem chronicznym. Aczkolwiek byli i tacy, którzy pomimo wszelakich trudności kończyli szkoły średnie oraz uniwersytety. Badania przeprowadzone przez Parmee'go ( 1968 ) w rezerwacie San Carlos dowiodły iż większość apackich rodziców w ogóle nie zna i nie interesuje się głównymi założeniami programu edukacyjnego. Pośród nich była też część, która w ogóle sprzeciwiała się nauce swych dzieci w szkołach jako pozostającej w sprzeczności z tradycyjnymi wartościami narodu, do którego należą.
Jednocześnie sam program edukacyjny był tak fatalnie przygotowany iż stanowił problem dla samego siebie. Angielscy nauczyciele klas najmłodszych nie posiadali żadnego przygotowania w nauczaniu początkowym nie potrafili wspomagać swych uczniów w licznych kłopotach związanych z przyswajaniem wiedzy. Ci uczniowie, którym udawało się zaliczać poszczególne klasy i tak ciągle mieli poważne kłopoty by poprawnie i bez kłopotu porozumieć się w języku angielskim. Natomiast skonsternowani i sfrustrowani nauczyciele zaczynali skarżyć się na poczucie „ zagubienia” i często uciekali się do dziwnych i zawiłych metod pracy. W konsekwencji ci Apacze, którzy dostawali się na uczelnie wyższe nie byli dostatecznie dobrze przygotowani by sprostać wymaganiom życia w „białym” społeczeństwie. Poddając ocenie wartość programu edukacyjnego z roku 1961 Parmee stwierdził iż: „ co prawda cała treść tego programu zorientowana była na całkowitą asymilację Apaczów ze społeczeństwem Anglo-Amerykańskim i ich kulturą lecz stała w zupełnej sprzeczności z oczekiwaniami samych zainteresowanych”.
Później czyniono jeszcze wielokrotnie różne próby mające zmienić ten stan rzeczy lecz po dzień dzisiejszy apackie dzieci przychodząc do szkół stają w obliczu różnych trudności i kłopotów, którym oficjalny program edukacyjny nie jest w stanie niestety sprostać.
SYNONIMY
Nazwa Apacze Zachodni wykorzystywana jest przez antropologów do określenia tych Apaczów, którzy zamieszkują na terenach rezerwatów w stanie Arizona oraz na określenie ich bezpośrednich przodków.
Określenie Apacze Zachodni w znaczeniu bardzo ogólnym wykorzystano także na potrzeby tego opracowania.
Nazwa języka: ”Apacze Zachodni” pochodzi bezpośrednio od nazwy tych Indian ( Perry 1972). Wcześniejsze opracowania często nazywały go językiem Apaczów San Carlos dlatego iż wszystkie formy lingwistyczne pochodzące od społeczności San Carlos „rozciągnięto” na pozostałe grupy Apaczów tworząc tym samym jeden „twór”: język Apaczów San Carlos oraz innych wspólnych dialektów ( Hoijer 1946 ) lub po prostu: „San Carlos” ( Hoijer 1943 ).
Oficjalnie do Apaczów Zachodnich zalicza się Apaczów White Mountain oraz Apaczów San Carlos, nazwy tych społeczności pochodzą od miejsca lokalizacji rezerwatów, które zamieszkują. Nazwy te początkowo odnosiły się tylko do dwóch z pięciu grup Apaczów Zachodnich.
Nie istnieje żadne apackie określenie związane z nazwą: „Apacze Zachodni”, Apacze samych siebie określają słowem: ndee-nee co w wolnym tłumaczeniu znaczy: Człowiek, osoba, Apacz.