kosztu wybuchów. — Usiadł i oparł dłonie na kościstych kolanka. Jego wysokie czoło było białe i wilgotne jak świeżo ugotowane jajko Brałem udział w tym programie. Ktoś na górze wymyślił, że przyd^ się do tego moje umiejętności. Załatwialiśmy to nocą, pływając wyspy do wyspy na małych motorówkach. Dobijaliśmy do brzegu, \vn waliśmy ludzi przez tuby, a potem dawaliśmy im czeki i odpływaliśmy ^ Potrząsnął głową. — Dwadzieścia pięć tysięcy za życie ludzkie. Triumf przedsiębiorstwa ubezpieczeniowego. — Zdjął okulary i przetarł oczy.,, Kiedy zrozumiałem, jakie szkody zostały wyrządzone przez wybucj, robiłem dla tych ludzi, co mogłem. Samuel był miłym człowiekiem Bardzo dobrym cieślą.
Jak ludzie reagowali na wypłaty? — spytałem.
Niektórzy bali się i byli na nas źli. Wielu jednak okazywało
wdzięczność". Stany Zjednoczone podawały pomocną dłoń. - - Włoży!
okulary. — Cóż, sięgnijmy po następne pudło. Miejmy nadzieje, że trafi s*
coś bardziej zwykłego.
Przynajmniej próbowałeś im pomóc — powiedziałem.
To, że się tam kręciłem, synu, bardziej pomogło mnie samemu, nfo
im. Do tamtej pory sądziłem, że medycyna ogranicza się do rozpoznana
choroby, przepisywania leków, wycinania. Moja własna niemoc uzmysłowiła
mi, że to o wiele więcej. A jednocześnie mniej. Pracujesz na onkologii
dziecięcej, wiec znasz to doskonale.
Gdy tam trafiłem, rak przestał być wyrokiem śmierci. Widziałem
wystarczająco wiele przypadków wyzdrowienia, by nie czuć się jak pracownik
zakładu pogrzebowego.
Tak. To wspaniałe. Jednak mimo wszystko wciąż spotykasz si(
z cierpieniem. Twoje artykuły o panowaniu nad bólem są naukowe, a jedno
cześnie pełne współczucia. Znam je wszystkie. Czytałem miedzy wierszani
To jeszcze jeden powód, że poczułem, iż jesteś kimś, kto potrafi zrozumieć
Co zrozumieć?
Dlaczego stary wariat chce nagle uporządkować swoje życie.
Tylko tyle. Ben powiedział mi, że Creedman mieszkał u ciebie i były ^jakieś kłopoty. __ Tak, to prawda.
^ Czy to tutaj został przyłapany na myszkowaniu? — spytałem, ac na sąsiednie pomieszczenie.
Nie _ odparł. — To było w moim biurze. Dwa pawilony dalej. twierdził, że zabłądził i właśnie wychodził, gdy został nakryty i Bena. Nie robiłbym z tego sprawy, ale obraził Bena. A tego nie toleruje. ^dałem, by opuścił mój teren. Teraz chętnie krytykuje mnie i Aruk. _ Nazwał to miejsce Knife Castle.
_ l prawdopodobnie opowiedział te historie o niewolnikach wyrzynają-cych niedobitki Japończyków. _ A to nieprawda?
Bomby aliantów prawie całkowicie wybiły żołnierzy japońskich. Trzy
dni nieustającego bombardowania. Trzeciej nocy Amerykanie ogłosili przez
radio zwycięstwo. Wtedy niektórzy z przymusowych robotników opuścili
baraki i zaczęli plądrować dom — co jest w pełni zrozumiałe po tym, co
przeżyli. Trafili na kilku Japończyków i doszło do walki wręcz. Japończycy
ustępowali im liczebnością. Pan Creedman uważa się za dziennikarza, ale
najwyraźniej pociąga go fikcja — co nie oznacza, że te dwie dziedziny bardzo
si« od siebie różnią, przynajmniej w dzisiejszych czasach.
Powiedział mi także, że robiłeś sekcje zamordowanej. Czy zgadzasz
się, że mordercą był marynarz?
- Jestem zaniepokojony, Alex.
— Czym?
Wypadek Pickera, a teraz to. Trudno się dziwić, jeśli uznasz Aruk za
okropne miejsce, ale nie mieliśmy tu od dawna żadnych wypadków. A coś
podobnego nie zdarzyło się od trzydziestu lat.
Podobnego?
Złożył ręce i spojrzał na obracający się u sufitu wentylator. Nagle otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz.
- Zaraz wrócę.
Następne przypadki rzeczywiście okazały się mniej niezwykłe. Kiedy przeglądałem kartę kobiety chorej na cukrzyce, Bili powiedział:
— Zostawiam cię samego. Nie pracuj zbyt długo, spędź1 przyjenm"
resztę dnia.
Wstał i ruszył w kierunku drzwi.
Chce cię o coś zapytać, Bili.
Słucham?
Dziś rano spotkałem w miasteczku Toma Creedmana. Wspomniał c*
o morderstwie, które miało miejsce pół roku temu, i o jakichś niepokój**
społecznych, które doprowadziły do blokady.
Co jeszcze mówił?
70