19 września 2007
|
Postanowilam zaczac pisac bloga.. To smieszne, kiedys lubilam pisac teraz mam w glowie pustke i strach, choc jestem tu anonimowa boje sie w pewien sposob upublicznic choc czesci moich mysli.. potraktuje to jako terapie psychiatryczna; p moze pozwoli mi to otworzyc sie na nowo, odnalezc pewnosc siebie i przekonac sie, ze jednak cos potrafie. To straszne, jak jeden czlowiek moze zniszczyc drugiego, jak toksyczna moze okazac sie milosc. Kiedys myslalam. ze mam nad wszystkim kontrole, moge pokochac kogo chce i rownie dobrze zrezygnowac, kiedy rozum mi tak podpowie. Teraz wiem, ze nie nalezy bawic sie miloscia, bo mozna wpasc we wlasne sidla. Z kazdym dniem coraz bardziej umieram.. i nie moge o tym nikomu powiedziec zeby nie zostac wysmiana badz nie wywolac irytacji swoja slaboscia. Czy mozna byc zbyt dobrym badz zbyt wrazliwym? "jestes uczuciowa i wrazliwa ale nic ponad to"... czasem negatywne slowa jednej osoby zagluszja miliony pozytywow plynacych od wielu innych ludzi, czemu tak jest? Czasem dochodze do wniosku, ze choc to przykre to jednak Nietzsche mial racje, to silni rzadza swiatem i ustawiaja po katach cala reszte. Chcialabym byc silna i bezwzgledna, potrafic nie tyle krzywdzic, co chociaz odplacac krzywda za krzywde i sie tym nie przejmowac.
Kowal
Staff Leopold
Całą bezkształtną masę kruszców drogocennych,
Które zaległy piersi mej głąb nieodgadłą,
Jak wulkan z swych otchłani wyrzucam bezdennych
I ciskam ja na twarde, stalowe kowadło.
Grzmotem młota w nią walę w radosnej otusze,
Bo wykonać mi trzeba dzieło wielkie, pilne,
Bo z tych kruszców dla siebie serce wykuć muszę,
Serce hartowne, mężne, serce dumne, silne.
Lecz gdy ulegniesz, serce, pod młota żelazem;
Gdy pękniesz, przeciw ciosom stali nieodporne:
W pył cie rozbiją pięści mej gromy potworne!
Bo lepiej giń, zmiażdżone cyklopowym razem,
Niżbyś żyć miało własną słabością przeklęte,
Rysą chorej niemocy skażone, pęknięte.