Kasia wróciła do domu z kwaśną miną. Pani fryzjerka obcięła jej włosy nie tak, jak chciała.
— Wiesz - mama próbowała jakoś załagodzić nieprzyjemną sytuację - mnie także zdarzają się czasem takie przykrości, ale to nie, powód, żeby wylewać łzy. Poza tym włosy szybko odrastają.
— Tak, ale jak ja teraz pójdę na spacer z Panem Jezusem?
Chciałam wyglądać ładnie, czy to coś złego?
Staś wyjrzał zza ciężarówki i powiedział:
— Mnie się podobasz. Mogę pójść z tobą? Obiecuję, że będę
grzeczny.
Na te słowa Kasia szybko przełknęła gorzką łzę i ucałowała brata w oba policzki.
Pewnie, że pójdziesz! - zawołała. - I ty, i mama, i tatuś, i Jasiek! Wszyscy pójdziemy!
I będziemy z Panem Jezusem spacerowali po ulicach?
Aha.
I pójdziemy na lody?
Może. Potem...
— Ciekawe, czy Pan Jezus lubi lody.
Jasiek i Michał, którzy weszli akurat do mieszkania, uśmiechnęli się na te słowa.
— Ładnie wyglądasz - stwierdził Michał, widząc
Kasię w nowej fryzurze.
Kasia zmieszała się. Wtedy Staś powiedział do Michała:
Też to zauważyłem. Jeszcze przed tobą. Ale to nie szkodzi. Jeśli chcesz, możesz i ty pójść jutro z nami na spacer.
Na jaki spacer?
O, Matyldo! - roześmiała się Kasia. - Nie wiesz? Na spacer z Panem Jezusem!
Ewa Skarżyńska
MRN 171-172 (2008) s. 17