ZDĄŻYĆ PRZED PANEM BOGIEM - Hanna Krall
Znaczenie tytułu
Tytuł utworu odnosi się dwóch kwestii. Pierwsza z nich dotyczy samego Edelmana, cenionego kardiochirurga. Jak sam twierdzi, bierze on, jako lekarz, udział w wyścigu z Bogiem. Za swoje zadanie uważa uratowanie życia swojego pacjenta, zanim Bóg mu je odbierze. Mówi, że
Pan Bóg już chce zgasić świeczkę, a ja muszę szybko osłonić płomień, wykorzystując Jego chwilową nieuwagę. Niech się pali choć trochę dłużej, niż On by sobie życzył.
Drugie znaczenie wiąże się z Żydami mieszkającymi w getcie, a zwłaszcza powstańcami, którzy popełnili zbiorowe samobójstwo w bunkrze przy ulicy Miłej 18. „Zdążyć przed Bogiem” to w tym przypadku samemu wybrać moment śmierci. Przy tym powiązanie Niemców z Bogiem można rozpatrywać na trzy sposoby. Po pierwsze – sami, zgodnie z hitlerowską doktryną, uważali się oni za ludzi lepszego gatunku, naznaczonych boskim pierwiastkiem. Po drugie – okrzyk bojowy Niemców to „Bóg z nami” (niemieckie „Gott mit uns”). Po trzecie – niemieccy żołnierze byli przez Żydów nazywani bogami śmierci
Problematyka utworu
Czas i miejsce akcji oraz bohaterowie
Akcja utworu toczy się na kilku płaszczyznach, zarówno jeśli chodzi o czas, jak i miejsce. Główne z nich to: getto warszawskie w czasie powstania oraz okolice wokół niego, a także lata siedemdziesiąte, kiedy Hanna Krall przeprowadza wywiad z Markiem Edelmanem (miejsce: szpital miejski, w którym w czasach powojennych Edelman asystuje Profesorowi). Inne miejsca, które pojawiają się w utworze epizodycznie to na przykład szpital Świętego Kazimierza w Radomiu czy klasztor dominikanek w Koloni Wileńskiej.
Główni bohaterowie zdarzeń w getcie warszawskim to przywódcy powstania – Mordechaj Anielewicz oraz jego zastępcy: Edelman, Geller, Jurek Wilner, Lutek Rotblat. Poza nimi pojawiają się i inne postacie. Są to zarówno zapomniani przez historię bohaterowie (tacy, jak pielęgniarki podające dzieciom truciznę, aby oszczędzić im śmierci z rąk hitlerowców, czy Pola Lipszyc, która dobrowolnie idzie na śmierć razem ze swoją matką), jak i ludzie spoza getta, między innymi: przyjaciel Wilnera – Henryk Grabowski, akowiec „Wacław” czy Mietek Dąb, który uratował życie Edelmanowi. W czasach powojennej praktyki lekarskiej Edelmana głównymi bohaterami zdarzeń są lekarze (sam Edelman, Profesor, Elżbieta Chętkowska, Aga Żuchowska oraz pacjenci (prezes Rzewuski, pani Bubnerowa, pan Rudny). Poza tym pojawia się wiele innych postaci. Wśród nich jest między innymi Jürgen Stroop, wysoki oficer hitlerowski, odpowiedzialny za likwidację getta warszawskiego. Edelman spotyka go po wojnie, podczas jego procesu.
Kompozycja utworu
Zdążyć przed Panem Bogiem to wielowątkowy tekst będący jedną całością. Poszczególne fragmenty pooddzielane są od siebie tylko odstępami. Wydarzenia w utworze zostały przedstawione z różnych perspektyw, w sposób niezupełnie chronologiczny. Zdarzenia pokazane są w utworze za pośrednictwem rozmów narratorki (wywiad – patrz też punkt „Gatunek literacki” niniejszego opracowania) z Markiem Edelmanem oraz jej komentarzy, podpartych wypowiedziami innych osób i tekstami źródłowymi. Wśród nich pojawiają się informacje, dodające szczegóły i porządkujące opowieści Edelmana. Całość koncentruje się wokół dwóch głównych wątków – powstania w getcie warszawskim i kariery lekarskiej Edelmana. Ponadto w utwór wplecione są fragmenty pracy naukowej na temat zachowania ludzkiego organizmu podczas głodu, pisanej przez lekarzy w getcie oraz wiersze: Kontratak Władysława Szlengla i trzy – bez tytułów – z zeszytu Jurka Wilnera.
Deheroizacja walki
Z relacji Edelmana wynika, że powstanie w getcie, przez samych powstańców uważane było bardziej za konieczność niż wzniosły czyn bohaterski. Były zastępca przywódcy ŻOB-u opowiada w sposób chłodny, rzeczowy, przedstawiając zdarzenia tak, jak je pamięta. Nie szczędzi odwołań do brutalnych, prozaicznych lub niepopularnych faktów. Nie próbuje minionych zdarzeń w żaden sposób uwznioślać. Mówi na przykład o niezbyt chlubnej przeszłości przedwojennej Anielewicza, o prostytutkach z getta, o bezczynności Żydów wobec zagrożenia śmiercią i sytuacji ekstremalnych (między innymi scena, w której kilku Ukraińców gwałci po kolei młodą dziewczynę, a przebywających w sali obok kilkaset ludzi, którzy to widzą, pozostaje bezczynnych). Przeciwko takiemu przedstawianiu czasów wojny protestuje opinia publiczna, co także jest przedstawione w Zdążyć przed Panem Bogiem. Okazuje się nawet, że Edelman inaczej pamięta fakty niż podają oficjalne źródła (na przykład: powstańców było według niego dokładnie dwustu dwudziestu, nie około sześciuset, nad gettem nie było żydowskich chorągwi w czasie wybuchu powstania). W momencie opowiadania o tamtych zdarzeniach jest mu jednak wszystko jedno, mówi, że to i tak już nie ma znaczenia i nie przeczy oficjalnym źródłom. Taka postawa Edelmana jeszcze bardziej sprawia, że czytelnik daje wiarę właśnie jego słowom.
Postawy bohaterów (wybrane przykłady)
Luba Blumowa jest żoną Abraszy Bluma, bojownika ŻOB-u, który ginie podczas powstania. Prowadzi ona szkołę pielęgniarską w getcie warszawskim. Jako przełożona pielęgniarek pilnuje, aby wszystko było w jak największym porządku, a sama szkoła (zresztą jedyna w getcie) przypominała szkołę z prawdziwego zdarzenia. Dba o dyscyplinę wśród swoich podopiecznych. Akceptuje to, że pielęgniarki, pracujące w ambulatorium przy Umschlagplatzu, aby ratować ludzi od wywiezienia ich do obozu zagłady, specjalnie łamią im nogi (tacy pacjenci byli wówczas odsyłani do domu). Blumowa przeżyła okupację. Prowadziła po niej sierociniec dla dzieci, które zostały wyjątkowo skrzywdzone w wyniku wojny.
Doktor Teodozja Goliborska. Jej matka i siostrzenica zostały zamordowane przez hitlerowców w obozie zagłady w Treblince. Obwiniała szwagra za śmierć matki w taki sposób. Ten nie pozwolił swojej teściowej popełnić samobójstwa. Uratował ją, kiedy połknęła truciznę. Sama Goliborska podczas wojny pracowała w szpitalu w getcie. Poza opiekowaniem się pacjentami, prowadziła tam badania nad wpływem głodu na organizm człowieka. Była jedyną, która przeżyła, współautorką poświęconej temu problemowi, obszernie cytowanej w reportażu Krall, pracy naukowej pod tytułem Choroba głodowa. Przyznała również, że wyniki tych badań do niczego jej się, w późniejszej karierze lekarskiej, nie przydały. Pracując w szpitalu, znała już Marka Edelmana, który był tam gońcem. Domyślała się, że ma on jeszcze inne zajęcia i nie obciążała go zbytnio pracą. Goliborska odznaczyła się dwoma czynami. Po pierwsze uratowała kierownika referatu żydowskiego w Komendzie Głównej Armii Krajowej (AK) – Henryka Wolińskiego (pseudonim „Wacław”). Kiedy został on złapany przez gestapo, wykupiła go, poświęcając swój piękny dywan perski. Po drugie, schowała w swoim mieszkaniu pod szczotką do froterowania pięć tysięcy dolarów otrzymanych od AK na zakup broni. Niemcy, mimo rewizji nie znaleźli pieniędzy. Po ucieczce z getta Goliborska ukrywała się w Warszawie. Między innymi w czasie powstania warszawskiego razem z Edelmanem. Przeżyła wojnę i wyemigrowała później do Australii. Tam pracowała jako lekarz. Podczas spotkania po latach z Edelmanem wspominała jego czerwony sweter, w którym ten biegał po dachach budynków, strzelając do Niemców. Przysłała mu później z Australii w prezencie taki sam.
Pola Lipfszyc – kiedy dowiedziała się, że jej matka jest prowadzona na Umschlagplatz, pobiegła za wywożonymi. Nawet narzeczony ja podwiózł rykszą, żeby mogła dołączyć do kolumny. Udało jej się, dołączyła do tłumu, który wsiadał do wagonów.
Tenenbaumowa – miała córkę Dedę, była przełożoną pielęgniarek. Kiedy dostała numerek, który uprawniał do pozostania w getcie i ratował przed wywozem do obozu, dała go na chwilę córce do potrzymania. Poszła do innego pomieszczenie, gdzie połknęła fiolkę luminalu. Została znaleziona na drugi dzień, wciąż żyła.
Siostrzenica Tosi i jej mąż – rabin dał im ślub. Po nim zosała zgarnięta przez Ukraińców, którzy skierowali lufę w jej brzuch. Mąż odsunął lufę i zasłonił ręką brzuch żony. Ona i tak poszła do obozu, a on uciekł (z urwaną ręką) na aryjską stronę, zginął w powstaniu warszawskim.
Fakty historyczne w utworze
Cały utwór odwołuje się do zdarzeń, które rzeczywiście miały miejsce. Występują realne postacie, przytoczone zostały konkretne daty, ceny, liczby, opracowania naukowe itd. W zakończeniu utworu narratorka usiłuje nawet uporządkować wszystkie zebrane fakty i stworzyć z nich całość. Charakterystyczne jest jednak to, że jednocześnie mówi Edelmanowi, iż
Przecież nie piszemy historii. Piszemy o pamiętaniu.
Sens walki powstańców
W polskiej tradycji powstaniowej sensem walki było zazwyczaj pokazanie światu, że się walczy o wolność, próbuje ją zdobyć czy odzyskać. Tak było podczas powstań kościuszkowskiego, listopadowego, styczniowego. Powstanie w getcie warszawskim miało zupełnie inny powód i inny sens. ŻOB-owcy nie walczyli o wolność. Od samego początku wiedzieli, że nie mają szansy na wygraną. Celem ich walki było zginąć z bronią w ręku, nie dać się bezwolnie zamordować hitlerowcom. Doskonale ilustrują to słowa Edelmana:
Przecież ludzkość umówiła się, że umieranie z bronią jest piękniejsze niż bez broni. Więc podporządkowaliśmy się tej umowie.
Gatunek literacki
Gatunek literacki
Zdążyć przed Panem Bogiem w znacznej części ma formę wywiadu, który narratorka przeprowadza z Edelmanem. Odpowiada on na pytania według przygotowanego wcześniej scenariusza. Utwór w całości utrzymany jest w konwencji reportażu, a co za tym idzie można umieścić go na pograniczu literatury pięknej i literatury faktu. Sam gatunek, co widać na przykładzie utworu Krall, cechuje się dokumentaryzmem, wiarygodnością, autentyzmem i aktualnością oraz ważnością opisywanych spraw. Pisany powinien być według ustandaryzowanego dla siebie schematu, który zawiera odpowiedzi na następujące pytania:
Kto? – Marek Edelman i postacie, które zostają przywołane z imienia i nazwiska;
Gdzie? – w getcie warszawskim, szpitalu miejskim, innych, zawsze dokładnie określonych miejscach;
Kiedy? – w czasie powstania w getcie warszawskim, w latach powojennych, z podawaniem dokładnych dat;
Jak? – jak wyglądało powstanie w getcie warszawskim, sytuacja przed nim;
Dlaczego? – dlaczego ŻOB-owcy walczyli, dlaczego Edelman został lekarzem.
Każde z tych pytań (w różnych formach) pojawia się w utworze co najmniej kilka razy.
Charakterystyka postaci
Mordechaj Anielewicz
Podstawowe informacje o bohaterze
Mordechaj Anielewicz to jeden z głównych bohaterów pojawiających się w literackim reportażu Zdążyć przed Panem Bogiem Hanny Krall. Przed wybuchem wojny mieszkał z matką na Solcu (osiedle w Śródmieściu Warszawy). Była ona biedną handlarką, sprzedającą ryby. Podobno kazała synowi malować im skrzela czerwoną farbą, aby wyglądały na świeże i klienci je kupowali. W czasie wojny Anielewicz działał w Żydowskiej Organizacji Bojowej (ŻOB), a podczas powstania w getcie warszawskim był jej komendantem. Ponadto bezpośrednio dowodził grupą walczącą w getcie centralnym. Spotykał się z dziewczyną o imieniu Mira. Razem z około osiemdziesięcioma ŻOB-owcami, którymi dowodził, 8 maja 1943 roku zastrzelił się w bunkrze, głównej kwaterze bojowników żydowskich, przy ulicy Miłej 18 (chociaż nie on, a jeden z jego zastępców wydał komendę do popełnienia zbiorowego samobójstwa). Zanim jednak to zrobił, zabił swoją dziewczynę. W miejscu, w którym miało miejsce tragiczne zdarzenie, znajduje się obecnie skwer, a na nim stoi kamień z napisem upamiętniającym powstańców.
Charakterystyka
O wyglądzie zewnętrznym bohatera nie ma w utworze wielu informacji. Wiadomo, że jest on przystojnym młodym mężczyzną. W chwili śmierci ma dwadzieścia jeden lat (tak błędnie podaje Edelman, w rzeczywistości miał dwadzieścia cztery).
Z relacji Marka Edelmana wynika, że przed wojną Anielewicz był wiecznie głodnym, porywczym młodzieńcem. Inny bohater występujący w utworze, Henryk Grabowski, wychowywał się w dzieciństwie w tej samej dzielnicy, co Anielewicz. Wspomina go jako zadziornego rozrabiakę i twierdzi, że ten już za młodu potrafił się bić i razem uczestniczyli w bójkach z chłopakami z innych części miasta.
W czasie powstania, ku temu, aby Anielewicz został komendantem, nie było szczególnego uzasadnienia. Chciał nim być, a jego towarzysze uważali, że nadawał się do tej roli. Dostrzegali, że był ambitny, zdolny, żywy i oczytany. Miał także dużo zapału do walki przeciwko hitlerowcom. Mimo że od początku powstania twierdził, że nie wierzy w jego zwycięstwo i głośno o tym mówił, opowiadający o nim Edelman przypuszcza, że było jednak inaczej i że miał nadzieję na wygraną. Przy tym Anielewicz odznaczał się porywczością i dziecinną naiwnością. Świadczy o tym choćby to, że kiedy chciał zdobyć dla ŻOB-owców dodatkowy rewolwer, zabił strażnika na ulicy. Nie liczył się z tym, co się może stać w wyniku jego czynu. A stało się to, że hitlerowcy w odwecie zmasakrowali kilkaset osób. Inny przykład zachowania, ilustrujący cechy charakteru Anielewicza, to sytuacja, w której razem ze swoimi ludźmi był prowadzony przez hitlerowców na plac, żeby stamtąd można było odwieźć ich do obozu zagłady. Wówczas niemający broni ŻOB-owcy rzucili się na wrogów z gołymi rękami.
Komendant powstania stracił wiarę w zwycięstwo i załamał się ostatecznie wówczas, gdy okazało się, że ŻOB-owcy nie mogą liczyć na pomoc Armii Krajowej (AK). Próbowała ona szturmować getto i pomóc w ten sposób powstańcom, ale akcja ta zakończyła się niepowodzeniem.
Michał Klepfisz
Podstawowe informacje o bohaterze
Michał Klepfisz to jedna z postaci pojawiających się w Zdążyć przed Panem Bogiem Hanny Kall. Bohater urodził się 17 kwietnia 1913 roku. Był żonaty i miał córkę (obie kobiety przeżyły wojnę). Jego siostra w czasach przedwojennych należała do klubu sportowego „Skra”, gdzie razem z inną bohaterką pojawiającą się w utworze, Marią Sawicką, biegała na osiemset metrów. Klepfisz skończył uczelnię wyższą, był inżynierem chemikiem. W czasie wojny należał do Żydowskiej Organizacji Bojowej (ŻOB). Zginął drugiego dnia powstania w getcie warszawskim, 20 kwietnia 1943 roku, podczas walk z hitlerowcami.
Charakterystyka zewnętrzna
Bohater w czasie, kiedy zginął, miał trzydzieści lat (w tekście utworu Edelman, opowiadając o nim, błędnie podaje, że dwadzieścia kilka). Był wysokim i szczupłym szatynem. Na tych, którzy go znali, sprawiał wrażenie cichego i spokojnego. Edelman wspomina go serdecznie, mówi o nim:
Wyjątkowo udany chłopak.
Charakterystyka wewnętrzna
Klepfisz, jako członek ŻOB-u, jeszcze przed powstaniem w getcie warszawskim chodził do Zbigniewa Lewandowskiego pseudonim „Szyna” z AK na szkolenia. Odbywały się one na ulicy Marszałkowskiej 62 i dotyczyły posługiwania się bronią oraz konstruowania ładunków wybuchowych. Zdobytą wiedzę bohater przekazywał potem bojownikom z getta.
Mimo że bohater był człowiekiem spokojnym, w krytycznej sytuacji potrafił przejąć inicjatywę i odznaczyć się wyjątkową odwagą. W heroiczny sposób poświęcił się za swoich towarzyszy broni. Na strychu jednego z domów przy ulicy Bonifraterskiej własnym ciałem zasłonił niemiecki karabin maszynowy, aby pozostali ŻOB-owcy mogli bezpiecznie przejść. Zresztą dzięki temu udało im się odeprzeć hitlerowskie natarcie. Wieść o czynie Klepfisza dotarła na Zachód Europy. Został on pośmiertnie odznaczony przez Wodza Naczelnego wojsk polskich, generała Władysława Sikorskiego Krzyżem Kawalerskim Virtuti Militari V klasy (Virtuti Militari to najwyższy istniejący polski order wojenny). Symboliczny grób bohatera znajduje się na cmentarzu żydowskim. Nad grobem tym stoi pomnik upamiętniający bojowników ŻOB-u, uczestników powstania w getcie warszawskim.
Profesor
Podstawowe informacje o bohaterze
Profesor (w rzeczywistości Jan Moll, choć w utworze nie pojawia się jego imię i nazwisko) to jeden z bohaterów występujących w Zdążyć przed Panem Bogiem Hanny Krall. W czasie wojny pracował jako chirurg w szpitalu Świętego Kazimierza w Radomiu. Po wojnie był kierownikiem kliniki i wybitnym kardiochirurgiem, przeprowadzającym nowatorskie operacje serca. Miał żonę, trójkę dzieci i wnuki. Był praktykującym katolikiem. O jego przodkach dowiadujemy się tyle, że pradziad to napoleoński oficer, zaś dziad powstaniec (nie wiadomo, czy styczniowy, czy listopadowy).
Charakterystyka
W czasach powojennych widzimy Profesora jako starszego, dystyngowanego mężczyznę. Był wysoki, szpakowaty. Odznaczał się tym, że miał piękne dłonie. Potrafił mówić w wielu (nie wiadomo ilu dokładnie i jakich) językach obcych. Lubił muzykę. Sam czasami grywał na skrzypcach, a zawód chirurga porównywał do bycia pianistą. Zarówno jeden, jak i drugi musi jego zdaniem, aby utrzymać wprawę zawodową, nieustannie ćwiczyć swoje palce.
Pracując podczas wojny w Radomiu Profesor, bardo często operował rannych partyzantów. Dzięki temu nabrał niesłychanej praktyki lekarskiej. Zoperował wówczas nieprzeliczoną ilość: brzuchów, klatek piersiowych i głów. Dla jego dalszej kariery zawodowej najistotniejsze okazało się przeprowadzanie zabiegów na klatkach piersiowych.
Po wojnie, kierując kliniką, jednocześnie przeprowadzał skomplikowane, nowatorskie operacje na ludzkich sercach. 20 czerwca 1952 roku na pacjentce Genowefie Kwapisz dokonał pierwszego zakończonego pełnym powodzeniem zabiegu na otwartym sercu. W utworze wymienieni zostali i inni jego pacjenci, którym uratował życie. Są to między innymi: pan Rudny, pani Bubnerowa czy pan Rzewuski. Do przeprowadzania tych operacji według nowych pomysłów namawiali go asystujący mu wówczas: Marek Edelman, Elżbieta Chętkowska i Aga Żuchowska. Prawdopodobnie, gdyby nie oni i ich wiara w powodzenie zabiegów, Profesor nigdy by ich nie przeprowadzał. Doszło jednak do tego, że na nowatorskich metodach zastosowanych przez Profesora wzorowali się później chirurdzy z Niemiec i Stanów Zjednoczonych. Ponadto, na potrzeby prowadzonych operacji inżynier Sejdak skonstruował sztuczne serce.
Sam Profesor zaś przyznawał, że przed każdą operacją, którą przeprowadzał z zastosowaniem nowatorskiej metody, odczuwał strach i do samego końca miał nadzieję, że jednak zabieg się nie odbędzie. Myślał nawet o tym, aby uciec ze swojego gabinetu, ale zdawał sobie wówczas sprawę, że nie miał dokąd iść i i tak w końcu musiałby wrócić. Profesor nie bał się ani tego, że pacjent umrze, ani gniewu Bożego. Najgorszym byłoby dla niego, gdyby inni lekarze oskarżyli go o eksperymentowanie na ludziach, uznali jego działania za sprzeczne z etyką lekarską i pozbawili prawa wykonywania zawodu.
Arie Wilner (Jurek Wilner)
Podstawowe informacje o bohaterze
Jurek Wilner jest bohaterem występującym w Zdążyć przed Panem Bogiem Hanny Krall. Jego historię poznajemy głównie z przekazów: Marka Edelmana (jeden z przywódców powstania w getcie warszawskim, jedyny, który przeżył; z nim narratorka prowadzi w utworze wywiad), „Wacława” (Henryk Woliński; członek Armii Krajowej; zajmował się w Komendzie Głównej AK pomocom Żydom i kontaktami z nimi) oraz Henryka Grabowskiego (przyjaciel Wilnera; pseudonim Heniek „Słomiarz”). Poza tym, kilkakrotnie w utworze cytowane są wiersze autorstwa Wilnera.
Charakterystyka
Na temat wyglądu zewnętrznego bohatera można znaleźć w utworze niewiele informacji. Dowiadujemy się, że jest on przystojnym młodzieńcem. Ma niebieskie oczy i blond włosy.
Kiedy wybucha wojna, Wilner ukrywa się w klasztorze dominikańskim w Koloni Wileńskiej. Schronienie jemu i kilku innym Żydom zapewnia tam przełożona świątyni. Jest on jej ulubieńcem, ze względu na to, że wyglądem przypomina jej brata, który został uwięziony przez hitlerowców. To przełożona klasztoru zmienia imię Wilnera z żydowskiego Arie na polskie Jurek. Z tego okresu życia bohatera dowiadujemy się także, że ma poglądy socjalistyczne – gdy zakonnica rozmawia z nim o Bogu, on opowiada jej o Marksie. Wilner wyjeżdża z Koloni Wileńskiej do Warszawy, wcześniej jednak pozostawiając przełożonej klasztoru swój zeszyt (o pożółkłych kartkach, w ceratowej brązowej okładce). Zapisuje w nim wiersze, między innymi te, które cytowane są w utworze.
W Warszawie bohater mieszka na ulicy Podchorążych, u poznanego wcześniej w Koloni Wileńskiej Henryka Grabowskiego. Obaj serdecznie przyjaźnią się ze sobą. Grabowski wspomina, że Wilner ma filozoficzne usposobienie. Często rozmawiają o sensie życia i umierania. Owo filozoficzne usposobienie bohatera widać również w cytowanych w utworze fragmentach z jego zeszytu.
W tym też mieszkaniu lub w klasztorze karmelitek bosych na ulicy Wolskiej Wilner przechowuje broń oraz ładunki wybuchowe dla Żydowskiej Organizacji Bojowej (ŻOB), w której działa. Jest przedstawicielem ŻOB-u poza terenem getta (czyli po tak zwanej „aryjskiej stronie”). Współpracuje z władzami Armii Krajowej (między innymi z „Wacławem”) przy przenoszeniu wiadomości do getta oraz przygotowywaniu raportów na temat sytuacji Żydów w getcie, które przesyłane są na Zachód Europy.
Na początku marca 1943 roku Wilner zostaje aresztowany przez gestapo. Pomimo że jest okrutnie torturowany, nie mówi hitlerowcom o niczym, co wie przynajmniej przez tydzień (Edelman twierdzi, że tydzień; Grabowski, że dwa tygodnie; „Wacław”, że miesiąc). Świadczy to o jego dużej wytrzymałości, samozaparciu i oddaniu sprawie, ponieważ spiskowcy byli umówieni co do tego, żeby zachować milczenie przez trzy dni od momentu aresztowania (aby mogli się przygotować na ewentualną wizytę gestapo). Po tym czasie, jeśli byli torturowani, mogli wydać współspiskowców. Wilner przyłącza się go grupy więźniów, którzy mają być rozstrzelani. Tak się jednak nie dzieje i z rąk hitlerowców jego ucieczkę organizuje Grabowski. Bohater jest wyniszczony w wyniku tortur, „Słomiarz” pomaga mu odzyskać zdrowie.
Po tym Wilner, mimo namów przyjaciela, żeby uciekał na wieś, wraca do getta i bierze czynny udział w powstaniu. Jest w bunkrze przy ulicy Miłej 18 ósmego maja, kiedy około osiemdziesięciu członków ŻOB-u wraz z rodzinami popełniła samobójstwa. Jako pierwszy nawołuje wówczas do wspólnej śmierci i strzela do samego siebie. Wynika to z tego, że nie chce trafić w ręce hitlerowców, którzy i tak go zamordują. Woli sam odebrać sobie życie.
Zdążyć przed Panem Bogiem - streszczenie
Na początku wywiadu poznajemy Marka Edelmana, cenionego lekarza kardiochirurga, podczas powstania w getcie warszawskim jednego z jego przywódców (jedynego, który przeżył). Narratorka rozpoczyna z nim rozmowę. Prosi go, aby opowiedział o pierwszym dniu powstania (19 kwietnia 1943 roku). Edelman opowiada o przyczynie wybuchu powstania. Snuje wspomnienia na temat ciężkiej sytuacji w getcie (panował głód), masowych transportach Żydów do hitlerowskiego obozu zagłady w Treblince, samobójstwach, swojej działalności w Żydowskiej Organizacji Bojowej (ŻOB). Członkowie tej właśnie organizacji, nie chcąc być bezwolnie mordowanymi przez Niemców, postanowili działać i wywołali powstanie, mimo świadomości niemożliwości jego wygrania. Nie walczyli o wyzwolenie, wybrali sposób śmierci z bronią w ręku, nie na ulicy czy w komorze gazowej. Głównodowodzącym powstania mianowany został Mordechaj Anielewicz, syn prostej handlarki. Dowiadujemy się, że przed wojną pomagał on matce, kolorując na czerwono rybie skrzela, aby towar wyglądał na świeższy.
Następnie w utworze przedstawione zostaje krytyczne stanowisko czytelników wobec powyższego wywiadu z Edelmanem. Wywołuje on oburzenie wśród opinii publicznej, spowodowane stwierdzeniem, że powstanie było tylko wyborem sposobu umierania, realistycznym pokazaniem brutalności życia i śmierci w getcie oraz przedstawieniem przedwojennych zajęć Anielewicza. Wspomniany zostaje też raport „Wacława”, dokument na temat sytuacji w getcie, w który nie uwierzono w Zachodniej Europie. Okazuje się, że właśnie dlatego Edelman opowiada o powstaniu po trzydziestu latach od jego zakończenia. Zdaje sobie sprawę, że przedstawia zdarzenia w sposób brutalnie realistyczny, nie traktując walki z hitlerowcami jako czynu bohaterskiego, o którym mówić czy wręcz krzyczeć powinno się z patosem.
Reportażystka dokładniej przedstawia problem głodu, opierając się na badaniach naukowych prowadzonych przez lekarzy z getta. Pokazuje przy tym liczne drastyczne przykłady (między innymi kobieta zjadła kawałek swojego zmarłego wcześniej syna, wygłodniały tłum rzucił się na dzieci, którym dano zupę) oraz szczegółowo opisuje symptomy choroby głodowej (sinienie, wzmożony porost owłosienia na całym ciele, zaniki takich organów jak serce, wątroba, śledziona, otępienie).
Następnie pojawia się postać Profesora. Jest on cenionym kardiochirurgiem, który swoje doświadczenie zawdzięcza operowaniu rannych podczas wojny partyzantów. Jako pierwszy wykonuje rewolucjonizujące leczenie chorób serca nowatorskie operacje. Asystuje mu przy nich i podpowiada rozwiązania między innymi Edelman.
Po tym znowu pokazane jest getto w latach wojny. Przy okazji przedstawiania jak Żydzi idą do transportu odchodzącego do obozu zagłady Edelman stwierdza, że o wiele bardziej heroiczna była śmierć czterystu tysięcy ludzi zagazowanych od śmierci powstańców w walce. Następnie Edelman dalej snuje opowieść o wydarzeniach w getcie. O walkach, schodzeniu do kanałów, okaleczaniu przez pielęgniarki pacjentów, aby nie byli w stanie iść na transport do obozu zagłady, rozdawaniu numerków na życie. Mówi też, w jaki sposób został jednym z przywódców ŻOB-u. Następnie opowieść Edelmana przerwana zostaje uzupełnieniem dokonań Profesora. Kiedy Edelman wraca do wątku powstania w getcie, mówi o powstaniu ŻOB-u. Przedstawia, czym organizacja się zajmowała (kolportaż gazetek o sytuacji Żydów na całą Polskę, zaopatrywanie się w broń). Pojawia się także wątek podpalenia getta przez Niemców oraz strzelanin z nimi.
Kolejnym motywem jest motyw nienakręconego po wojnie filmu o getcie. Planował go zrealizować Andrzej Wajda. Chciał, aby Edelman w nim wystąpił. Ten odmówił jednak.
Następuje kolejny powrót do lat powojennych. Edelman na prośbę Krall tłumaczy, dlaczego został lekarzem. Uważa, że w takim sposób może dalej, podobnie jak w getcie, ratować ludzkie życie. Opowiada także o swojej żonie, Ali.
W końcu dziennikarka porządkuje wszystkie przedstawione przez Edelmana relacje. Podaje liczby (na przykład broni po jednej i drugiej stronie walczących), nazwy ulic, daty, ceny (broni, żywności), układa zdarzenia chronologicznie. Następnie Edelman zapytany, w jaki sposób przeżył, stwierdza, że był to właściwie przypadek. Powraca do wątku swojej kariery lekarskiej. Po raz kolejny porównuje swoją pracę z ratowaniem istnień ludzkich w getcie.