scenariusz - Tom Schulman
STOWARZYSZENIE UMARŁYCH POETÓW
wersja trzecia, poprawiona, 29 września 1988
***********************************************************
OBSADA
Neil Perry ........................ Robert Sean Leonard
John Keating ........................... Robin Williams
Todd Anderson ............................. Ethan Hawke
Knox Overstreet .......................... Josh Charles
Charlie Dalton (Nuwanda) .................. Gale Hansen
Steven Meeks ......................... Allelon Ruggiero
Gerard Pitts ......................... James Waterstone
Richard Cameron ......................... Dylan Kussman
Chris Noel ........................... Alexandra Powers
Pan Perry .............................. Kurtwood Smith
Pan Nolan ................................ Norman Lloyd
***********************************************************
(c) dla polskiego przekładu: Konrad Grześlak, VI 2000
kgrzeslak@poczta.onet.pl
dla Misi i dla Agusi
***********************************************************
1 WNĘTRZE. JADALNIA W AKADEMII WELTON - DZIEŃ - RÓŻNE
UJĘCIA
RAZEM Z NAPISAMI POCZĄTKOWYMI
Z lewej strony widać fresk przedstawiający naturalnej wiel-
kości grupę chłopców patrzących adorująco na kobietę, która
reprezentuje wolność. Z prawej strony mamy fresk ukazujący
młodych ludzi zgromadzonych w sali konferencyjnej korpora-
cji wokół przemysłowca. Między freskami stoi chłopiec.
Dziwny dudniący DŹWIĘK MUZYKI zaczyna się i urywa, prze-
rwany przez dźwięk pompowania. Nauczyciel podchodzi szybko
do chłopca, poprawia mu krawat i odprowadza.
Na innej ścianie mamy ogromny portret dziewiętnastowiecz-
nego Szkota w spódnicy (kilcie). Przed obrazem - młodzi
chłopcy trzymający sztandary i kilkunastu starszych męż-
czyzn ubranych w kostiumy na dawną modłę grupują się w pro-
cesję. Nerwowym młodszym chłopcom (z siódmej klasy) pokazy-
wane są ich miejsca w szyku, dawane są im świece. Chłopcy
zapalają je jeden od drugiego, póki wszystkie świece się
nie palą.
Nagle MUZYKA WYBUCHA w całej okazałości. To DUDY (kobza).
Kobziarz, w spódnicy jak Szkot na portrecie, prowadzi pro-
cesję.
2 WNĘTRZE. KORYTARZ PROWADZĄCY DO JADALNI - DZIEŃ
Kobziarz wchodzi w długi i ciemny, kamienny korytarz. Nie
dająca spokoju barwa jego staroświeckiego instrumentu od-
bija się echem po całym budynku. Chwilę potem wchodzą za
kobziarzem inni uczestnicy procesji. Prowadzi ich koryta-
rzem i w dół schodami do...
3 WNĘTRZE. STARA KAMIENNA KAPLICA W WELTON - DZIEŃ
... gdzie dwustu chłopców w wieku szkolnym (high school) -
prawie wszyscy w czarnych blezerach - siedzi po obu stro-
nach głównej nawy i obserwuje procesję wchodzącą na podium
z przodu. Przy większości chłopców widzimy ich rodziców.
RÓŻNE UJĘCIA PROCESJI
CZTERECH SZESNASTOLETNICH CHŁOPCÓW NIESIE SZTANDARY. Każdy
z chłopców ma na sobie archaiczny kostium z przełomu wie-
ków. Każdy sztandar wysławia inny wyraz. Na pierwszym napi-
sane jest "TRADYCJA", na drugim "HONOR", na trzecim
"DYSCYPLINA", a na ostatnim "DOSKONAŁOŚĆ".
STARSI MĘŻCZYŹNI koło 70-tki i 80-tki, najwyraźniej naj-
starsi wychowankowie szkoły, idą ku podium, każdy z ety-
kietką z nazwiskiem i w swoim najlepszym ubraniu.
SIÓDMOKLASIŚCI trzymający świece są nerwowi i skrępowani.
Większość z nich koncentruje się bacznie na tym, by ich
świece nie zgasły podczas marszu. Jednemu z chłopców świeca
zgasła i teraz z trudem powstrzymuje się on od płaczu.
Kobziarz staje w rogu podium, maszerując w miejscu. Za nim,
w czarnych togach, siada trzydziestu paru nauczycieli. Naj-
starsi wychowankowie z procesji zasiadają w honorowych fo-
telach na podium.
Czterech młodych ludzi trzymających sztandary schodzi z
głównej nawy i zajmuje miejsca przy swoich rodzicach wśród
publiczności. Siódmoklasiści też siadają z rodzicami.
Ubrany w togę w czerni i purpurze mężczyzna, który zamyka
procesję, podchodzi do podium. To DYREKTOR GALE NOLAN, wy-
soki mężczyzna po 60-tce. Muzyka ustaje.
NOLAN
Panie i panowie, znakomici wychowanko-
wie, uczniowie: w tym roku przypada
setna rocznica powołania do życia Aka-
demii Welton.
Zaczyna się aplauz. Wkrótce cała kaplica stoi w burzliwej
owacji. Po stosownym czasie Nolan pokazuje wszystkim, by
usiedli.
NOLAN
Sto lat temu, w 1859 roku, czterdziestu
jeden chłopców zasiadło w tej sali i
zadano im to samo pytanie, które zada-
wane jest wam na początku każdego seme-
stru: Panowie, czym są cztery filary?
Wszyscy uczniowie stają na baczność. Natrafiamy na TODDA
ANDERSONA siedzącego między swoimi rodzicami. Todd ma 16
lat, dobrze wygląda, ale zdaje się być załamany, niepewny
siebie, nieszczęśliwy. Ma etykietkę z nazwiskiem, ale nie
ma blezera Akademii Welton. Kiedy inni wstają, matka Todda
trąca go łokciem. Todd wstaje. Patrzy, jak inni uczniowie:
WSZYSCY CHŁOPCY UNISONO
Tradycja! Honor! Dyscyplina! Doskona-
łość!
Wszyscy chłopcy siadają. Todd też siada. Wszyscy na powrót
są cicho.
NOLAN
W pierwszym roku istnienia Akademia
Welton miała pięciu absolwentów. W ze-
szłym roku z Akademii wyszło pięćdzie-
sięciu jeden absolwentów, z których
trzy czwarte dostało się do Ivy League!
Aplauz. Podczas owacji wyłuskujemy z tłumu KNOXA
OVERSTREETA i CHARLIE'GO DALTONA, obaj mają 16 lat i obaj
ubrani są w blezery Welton. Knox (siedzi między swoimi ro-
dzicami) trzyma sztandar. Ma kręcone włosy, wygląda na wy-
lewnego człowieka, jest niski, ale dobrze zbudowany. Char-
lie, także z rodzicami, ma przystojną, ale przyjazną twarz.
Nie ma sztandaru, ale kiedy Nolan wspomina o Ivy League
[grupa tradycyjnych uniwersytetów na Wschodzie USA o wyso-
kiej reputacji i społecznym prestiżu - przyp. tłum.], obaj
chłopcy pasują pod to jak ulał.
NOLAN
Tego rodzaju osiągnięcie jest rezulta-
tem żarliwego poświęcenia się nauczanym
tu zasadom. To dlatego wy, rodzice, po-
syłacie nam waszych synów, i to dlatego
jesteśmy najlepszą szkołą przygotowaw-
czą w Stanach Zjednoczonych.
(więcej aplauzu)
Nowi uczniowie...
Wszyscy zwracają oczy ku nowym uczniom - siódmoklasistom i
uczniom, którzy się przenieśli. Wśród nich jest Todd Ander-
son - wygląda na skrajnie zażenowanego.
NOLAN
Klucz do waszego sukcesu znajduje się w
naszych czterech filarach. To znaki
rozpoznawcze naszej szkoły i staną się
one kamieniami węgielnymi waszego ży-
cia. Richard Cameron, Kandydat do Sto-
warzyszenia Welton...
Wśród publiczności, niedaleko Todda, siedzi RICHARD
CAMERON, jeden z trzymających sztandary, 16 lat, mały klon
swojego ojca. Staje na baczność z entuzjazmem. Zbyt wiel-
kim.
CAMERON
Tak, sir!
NOLAN
Co to jest Tradycja?
CAMERON
Tradycja, proszę pana, to miłość do
szkoły, kraju i rodziny. Naszą tradycją
w Welton jest być najlepszym!
NOLAN
Dobrze, panie Cameron. George Hopkins,
Kandydat do Stowarzyszenia Welton. Ho-
nor.
Cameron siada. Twarz jego ojca rozjaśnia się w uśmiechu
niezwykłej satysfakcji.
HOPKINS
(poza kadrem)
Honor to godność i wypełnianie obowiąz-
ków!
NOLAN
Dobrze, panie Hopkins. Honorowy Kandy-
dat do Stowarzyszenia, Knox Over-
street...
Knox, jak wspomniano, jest jednym z trzymających sztandary.
Wstaje.
KNOX
Tak, sir.
NOLAN
Co to jest dyscyplina?
KNOX
Dyscyplina to szacunek dla rodziców,
nauczycieli, dyrektora. Dyscyplina po-
chodzi z wewnątrz.
NOLAN
Dziękuję, panie Overstreet. Honorowy
Kandydat Neil Perry.
Knox siada. Dumni ojciec i matka Knoxa poklepują go z uzna-
niem. Wstaje NEIL PERRY. Podczas gdy niektórzy chłopcy mają
wpięte w klapy marynarek dwie lub trzy odznaki za osiągnię-
cia, Neil ma ich przyczepione do kieszeni cały pęk. Neil ma
16 lat, emocjonalny, urodzony przywódca. Mimo to w jego
oczach widać więcej niż ślad złości i niezadowolenia. Obok
niego siedzi pochmurny PAN PERRY, jego ojciec.
NOLAN
Doskonałość, panie Perry.
NEIL
(recytuje)
Doskonałość jest rezultatem ciężkiej
pracy. Doskonałość jest kluczem do
wszelkiego sukcesu, i w szkole i wszę-
dzie.
Neil siada. Nie patrzy na swojego ojca, ani ojciec nie pa-
trzy na niego.
NOLAN
Panowie, w Welton będziecie pracować
ciężej, niż pracowaliście kiedykolwiek
w życiu, a nagrodą będzie sukces, któ-
rego wszyscy tu po was oczekujemy.
Chciałbym teraz wezwać na podium naj-
starszego żyjącego absolwenta Welton -
pana Alexandra Carmichaela Jr., Klasa
1866.
Osiemdziesięciolatek na scenie nie chce pomocy od siedzą-
cych obok niego i idzie wolno - z wielkim napięciem - do
podium, podczas gdy publiczność wstaje do kolejnej owacji
na stojąco.
PRZENIKANIE DO:
4 PLENER. AKADEMIA WELTON - GŁÓWNY TRAWNIK - DZIEŃ
Akademia Welton to zbiór tradycyjnych wypłowiałych kamien-
nych budynków. Jest rok 1959, ale w Welton to nie ma zna-
czenia. Ta szkoła z tradycjami jest zupełnie odizolowana od
polityki i trendów świata na zewnątrz.
Uczniowie stoją ze swoimi rodzicami pod ogromnym namiotem.
Przekąski, kawa, herbata i poncz leżą na przykrytych bia-
łymi obrusami stołach.
Matka Charliego, przejęta synem, stoi przy nim i poprawia
mu fryzurę. Potem całuje go.
Ojciec Knoxa obejmuje syna z uczuciem.
Pan Perry stoi przy Neilu i poprawia odznaki za osiągnięcia
przyczepione do marynarki.
Rodzice Todda Andersona stoją rozmawiając z inną parą, nie
zwracają w ogóle uwagi na Todda, który wygląda na bardzo,
ale to bardzo samotnego. Pan Nolan przechodzi obok i zerka
na etykietkę z nazwiskiem Todda.
NOLAN
A, pan Anderson. Ma pan przed sobą nie
lada wyzwanie, młody człowieku. Pański
brat był tu jednym z najlepszych.
TODD
(słabo, prawie niesłyszal-
nie)
Dziękuję.
Ojciec Neila, z Neilem za sobą, podchodzi do Nolana i prze-
rywa.
PAN PERRY
(w jakiś sposób zaniepoko-
jony)
Gale, słyszałem coś o nowym nauczycielu
angielskiego u juniorów.
NOLAN
Pan Gladen objął funkcję dyrektora w
Malford, więc zatrudniliśmy Johna Ke-
atinga.
PAN PERRY
(podejrzliwie)
Były uczeń, jak słyszałem?..
NOLAN
Najlepszy uczeń, panie Perry. I spędził
ostatnie dziesięć lat nauczając w Mc-
Millan School w Edynburgu.
PAN PERRY
(udając, że jest pod wra-
żeniem)
Och. McMillan.
Nolan rozgląda się wokół. Znajduje wzrokiem, pokazuje dło-
nią:
PO DRUGIEJ STRONIE TRAWNIKA stoi plecami do nas ubrany w
czarną togę nauczyciel, patrzy na piękne JEZIORO WELTON.
Jakby wyczuwał, że jest obserwowany, obraca się do nas twa-
rzą. To JOHN KEATING, pod czterdziestkę, z iskrzącymi się
oczyma.
Nolan kładzie rękę na ramieniu pana Perry i prowadzi go.
NOLAN
Chodźmy, pozna go pan. I polubi.
Obserwujemy, jak Nolan prowadzi pana Perry'ego przez traw-
nik i przedstawia panu Keatingowi, który podchodzi by się z
nimi przywitać. Todd stoi samotny, rozglądając się. Neil
Perry, teraz zostawiony sam sobie, też się rozgląda. Obaj
obserwują innych uczniów żegnających się ze swoimi rodzi-
cami.
5 PLENER. PARKING AKADEMII WELTON - DZIEŃ
Siódmoklasiści żegnają się z rodzicami. Drżące podbródki.
Młode oczy wstrzymujące łzy. Niektórzy chłopcy szlochają.
Dla większości tych młodych chłopców to pierwszy raz w ży-
ciu, gdy będą z dala od swoich rodziców i domów - i jest to
szokujące doświadczenie.
PLAN OGÓLNY, AKADEMIA WELTON
Akademia Welton leży w samotnej, odizolowanej dolinie w la-
sach Vermont. Chociaż położenie jest malownicze, izolacja
ta tylko pogłębia poczucie samotności, którego właśnie do-
świadcza większość siódmoklasistów.
6 SCENA POMINIĘTA
7 WNĘTRZE. WYŁOŻONA DĘBINĄ SALA PAMIĄTKOWA WELTON - DZIEŃ
Z 50-ciu członków młodszych klas (junior) siedzi na krze-
słach, bądź stoi dookoła pomieszczenia. Są tu wymienieni
wyżej uczniowie: Todd Anderson, Neil Perry, Knox Over-
street, Charlie Dalton, Richard Cameron. Wszyscy, prócz
Todda, mają na sobie blezery Welton. Todd wyróżnia się
przez to i wie o tym dobrze.
Schody przy ścianie prowadzą do drzwi na drugim piętrze.
Drzwi te otwierają się i wychodzi na schody gęsiego pięciu
chłopców. Stary nauczyciel (DR. HAGER) podchodzi do drzwi i
woła pięć nazwisk.
HAGER
Overstreet, Perry, Dalton, Anderson,
Cameron.
Chłopcy ci gęsiego wchodzą schodami. Kiedy to robią, sie-
dzący chłopiec (PITTS) nachyla się do chłopca obok (STEVENA
MEEKSA). Meeks wygląda na słodkiego jajogłowego, bardzo
krótko ostrzyżony. Ma kieszonkowy zegarek na łańcuszku.
PITTS
Kim jest ten nowy chłopak?
MEEKS
(wzrusza ramionami)
Anderson.
Stary Hager dostrzega tą wymianę zdań.
HAGER
Panowie Pitts i Meeks. Przewinienia.
Pitts i Meeks spuszczają wzrok. Pitts rzuca spojrzenie na
Meeksa i wywraca oczami.
HAGER
Następne przewinienie, panie Pitts.
Pittsowi znika uśmiech. Hager zamyka drzwi.
8 WNĘTRZE. GABINET DYREKTORA - DZIEŃ
Pięciu chłopców zajmuje miejsca w rzędzie krzeseł na wprost
pana Nolana. Nolan siada za biurkiem, przy nim na podłodze
leży PIES MYŚLIWSKI.
NOLAN
Witam z powrotem, panie Dalton. Jak tam
pana ojciec?
CHARLIE
W porządku, sir.
NOLAN
Pańska rodzina przeniosła się do tego
nowego domu, panie Overstreet?
KNOX
Tak, sir, jakiś miesiąc temu.
NOLAN
Cudownie. Słyszałem, że jest piękny.
(daje psu coś do jedze-
nia)
Panie Anderson, ponieważ jest pan tu
nowy, niech wyjaśnię, że w Welton wy-
znaczam zajęcia pozalekcyjne na podsta-
wie zasług i chęci. Zajęcia te są trak-
towane tak samo poważnie jak praca w
klasie... prawda, chłopcy?
CHARLIE, CAMERON, KNOX
Tak, sir!
NOLAN
Nieuczęszczanie na wyznaczone spotkania
będzie owocowało przewinieniami. Zaję-
cia pana Daltona to szkolna gazeta,
Klub Regulaminu, piłka nożna, wioślar-
stwo. Pana Overstreeta, Kandydata do
Stowarzyszenia Welton, to szkolna ga-
zeta, piłka nożna, Klub "Synowie Wycho-
wanków". Pana Perry'ego, Kandydata do
Stowarzyszenia Welton, to Klub Che-
miczny, Klub Matematyczny, kronika
szkoły, piłka nożna. Pana Camerona,
Kandydata do Stowarzyszeni Welton, to
Klub Dyskusyjny, wioślarstwo, Klub Re-
gulaminu, prawo, Rada Honorowa. Pan An-
derson, według pańskich zapisów z Ba-
lincrest, to piłka nożna, Klub Regula-
minu, kronika szkolna. Coś jeszcze, o
czym nie wiem?
Todd próbuje się przemóc. Wygląda, jakby próbował przemó-
wić, ale z jego ust nie wydobywa się żaden dźwięk.
NOLAN
Proszę mówić głośniej, panie Anderson.
TODD
(ledwo go słychać)
Wolałbym wioślarstwo, sir.
Widać, że strach Todda przed mówieniem jest zbyt duży, by
go zwalczyć. Nolan patrzy na Todda.
NOLAN
Wioślarstwo? Powiedział "wioślarstwo"?
Tutaj jest napisane, że grał pan w Ba-
lincrest w piłkę nożną.
TODD
(znów ledwo go sły-
chać)
Grałem... ale...
Na czoło Todda występuje pot. Todd zaciska pięści, aż bie-
leją mu knykcie. Wygląda tak, jakby za chwilę miał wybuch-
nąć płaczem. Pozostali chłopcy patrzą na niego.
NOLAN
Polubisz tutejszą piłkę nożną, Ander-
son. Jesteście wolni.
Chłopcy wstają i wychodzą. Todd wygląda bez dwóch zdań ża-
łośnie. Nauczyciel przy drzwiach woła następne nazwiska.
9 PLENER. TEREN AKADEMII WELTON (CAMPUS) - DZIEŃ
Uczniowie Welton idą ku swoim internatom. Neil Perry pod-
chodzi do Todda Andersona, który idzie samotnie. Neil po-
daje mu dłoń na przywitanie.
NEIL
Słyszałem, że mamy być współlokatorami.
Neil Perry.
TODD
(ściszonym głosem)
Todd Anderson.
Todd nie przestaje iść. Nastaje niezręczna cisza.
NEIL
Dlaczego opuściłeś Balincrest?
TODD
Mój brat tu chodził.
NEIL
Ach, więc jesteś z tych Andersonów.
10 WNĘTRZE. HALL INTERNATU DLA JUNIORÓW - DZIEŃ
Neil i Todd weszli właśnie do hallu internatu.
TODD
Moi rodzice od początku chcieli, żebym
tu chodził, ale nie miałem wystarcza-
jąco dobrych stopni. Musiałem pójść do
Balincrest, żeby się podciągnąć.
NEIL
Cóż, dostałeś nagrodę pocieszenia. Nie
oczekuj, że polubisz to miejsce.
TODD
Nie oczekuję.
11 WNĘTRZE. POKÓJ W INTERNACIE DLA JUNIORÓW - DZIEŃ
Każdy z małych pokoi zawiera dwa proste łóżka, dwie szafki
i dwa biurka. Miejsce walizek jest na podłodze. Wchodzi
Neil. Richard Cameron wsuwa głowę.
CAMERON
Słyszałem, że trafił ci się nowy. Cho-
lerny mówca z niego, co? O o...
Wchodzi Todd Anderson. Cameron czmycha. Todd usłyszał ko-
mentarz Camerona, ale ignoruje to. Kładzie walizkę na łóżku
i zaczyna rozpakowywać.
NEIL
Nie zważaj na Camerona. To dupek.
Ktoś puka do drzwi. Wchodzą Knox Overstreet, Charlie Dalton
i Steven Meeks.
CHARLIE
(do Neila)
Hej, słyszałem, że chodziłeś na letnie
zajęcia?
NEIL
Taa, z chemii. Ojciec pomyślał, że po-
winienem pójść naprzód.
CHARLIE
Cóż, Meeks jest znakomity z łaciny, a
ja nie zapomniałem do końca angiel-
skiego, więc jeśli chcesz, mamy już na-
szą grupę.
NEIL
Pewnie, ale Cameron też mnie pytał.
Ktoś ma coś przeciwko dołączeniu go?
CHARLIE
A co jest jego specjalnością? Wazeli-
niarstwo?
Niektórzy parskają śmiechem.
NEIL
Hej, to twój współlokator.
CHARLIE
To nie moja wina.
Nikt nie jest zachwycony Cameronem, ale też nikt nie opo-
nuje.
MEEKS
(do Todda)
Nie sądzę, żebyśmy się poznali. Jestem
Steven Meeks.
TODD
(nieśmiało wyciągając
dłoń)
Todd. Anderson.
Knox i Charlie również podają Toddowi dłonie.
CHARLIE
Charlie Dalton.
KNOX
Knox Overstreet.
Todd wita się z nimi.
NEIL
Todd jest bratem Jeffreya Andersona.
CHARLIE
O taa. Pewnie. Najlepszy student, mowa
pożegnalna, Laureat Narodowego Stypen-
dium.
Todd potakuje twierdząco.
MEEKS
Cóż, witaj w "Hell"ton.
CHARLIE
Tu jest w każdym calu tak ciężko, jak
mówią. Chyba, że jesteś geniuszem, jak
Meeks.
MEEKS
Kadzi mi, więc pomagam mu z łaciny.
CHARLIE
I z angielskiego, i z trygonometrii.
Meeks uśmiecha się. Ktoś puka do drzwi.
NEIL
Otwarte.
Wchodzi ojciec Neila. Neil jest zaskoczony.
NEIL
Ojcze. Myślałem, że... wyjechałeś.
Wszyscy chłopcy wstają.
MEEKS, CHARLIE, KNOX
Panie Perry.
PAN PERRY
Usiądźcie, chłopcy. Jak się macie?
CHŁOPCY
Dobrze, sir. Dziękuję.
PAN PERRY
Neil, uznałem, że masz na głowie zbyt
dużo zajęć pozalekcyjnych. Rozmawiałem
o tym z panem Nolanem i będziesz mógł
pracować nad szkolną kroniką w przy-
szłym roku.
NEIL
Ale ojcze, jestem zastępcą redaktora.
PAN PERRY
Przykro mi, Neil.
NEIL
Ale ojcze, to nie w porządku.
PAN PERRY
Koledzy, wybaczcie nam na chwilę.
Pan Perry wychodzi na korytarz, Neil za nim.
12 WNĘTRZE. KORYTARZ INTERNATU JUNIORÓW - DZIEŃ
PAN PERRY
Nie życzę sobie, żebyś kłócił się ze
mną publicznie, rozumiesz mnie?
NEIL
Ojcze, nie kłóciłem się z tobą.
PAN PERRY
Gdy skończysz już akademię medyczną i
będziesz na swoim, możesz robić, co ci
się żywnie podoba. Póki co, masz się
mnie słuchać.
NEIL
Tak, sir. Przepraszam.
PAN PERRY
Wiesz, jakie to ważne dla twojej matki,
prawda?
NEIL
Tak, sir.
Używając presji winy i kary pan Perry wykazał się subtelno-
ścią tyrana-terrorysty. Stanowczość Neila kruszy się w ob-
liczu despotyzmu ojca. Neil przerywa ciszę.
NEIL
Znasz mnie, zawszę biorę na siebie za
dużo.
PAN PERRY
Dobry chłopak. Zadzwoń do nas, jeśli
będziesz czegoś potrzebował.
Odwraca się i odchodzi.
13 WNĘTRZE. POKÓJ NEILA - DZIEŃ
Pozostali czekają w ciszy. Wchodzi skruszony Neil.
CHARLIE
Czemu on nie pozwala ci robić tego, co
chcesz?
KNOX
Właśnie! Postaw się mu! Nie może być
już gorzej.
NEIL
Co za nonsens. Tak, jakbyście wy posta-
wili się swoim rodzicom, panie Przyszły
Prawniku i panie Przyszły Bankierze!
Neila zdejmuje z koszuli odznakę za osiągnięcie w dziedzi-
nie kroniki szkolnej i ciska ją na biurko.
KNOX
Poczekaj chwilę. Ja nie pozwalam moim
rodzicom włazić mi na głowę.
NEIL
Taa, bo robisz dokładnie to, co ci mó-
wią! Będziesz w kancelarii prawniczej
twojego tatki, to pewne jak że tu
stoję.
(do Charliego)
A ty będziesz zatwierdzał pożyczki, aż
wykitujesz.
CHARLIE
OK, nie lubię tego ani trochę bardziej
od ciebie. Mówię po prostu --
NEIL
Skoro robisz tak samo, nie mów mi, jak
mam rozmawiać z ojcem. W porządku?!
KNOX
W porządku. Jezu, więc co masz zamiar
zrobić?
NEIL
To, co muszę. Pieprzyć kronikę.
MEEKS
Ja bym na pewno nie kruszył o to kopii.
To tylko stado ludzi próbujących zaim-
ponować Nolanowi.
NEIL
(gorzko)
Pieprzyć to wszystko. Mało mnie to
wszystko wzrusza.
Uderza dłonią w poduszkę na swoim łóżku i kładzie się w ci-
szy na plecach. Wszyscy są cicho, wyczuwając niezadowolenie
Neila. W końcu Charlie przerywa ciszę.
CHARLIE
Nie wiem jak inni, ale ja mógłbym od-
świeżyć łacinę. O ósmej u mnie?
NEIL
Pewnie.
CHARLIE
Czuj się zaproszony, Todd.
KNOX
Taa, zajdź do nas.
TODD
Dziękuję.
Chłopcy wychodzą. Neil leży w ciszy. Widzi odznakę za osią-
gnięcie, którą rzucił - podnosi ją. Todd dalej się rozpako-
wuje. Wypakowuje fotografię matki i ojca obejmujących star-
szego chłopca, którym najwyraźniej jest brat Todda,
Jeffrey. Todd stoi z boku, trochę osobno od rodziny. Todd
wypakowuje też grawerowany skórzany zestaw na biurko
(pióra, bibularz, itd.) i kładzie go na biurku.
NEIL
A ty co myślisz o moim ojcu?
TODD
(cicho, do siebie)
Wolałbym go od mojego...
NEIL
Co?
TODD
Nic.
NEIL
Todd, jeśli chcesz jakoś tu przetrwać,
będziesz musiał mówić głośniej. Cisi
może i obejmą władanie na ziemi, ale
nie dostaną się do Harvardu. Wiesz, co
mam na myśli?
Todd potakuje.
NEIL
Cholerny skurczybyk!
Neil przyciska metalowe ostrze odznaki do kciuka, raniąc
się do krwi. Todd drga. Neil nie. Neil ciska z powrotem od-
znakę.
14 WNĘTRZE. KLASA CHEMICZNA - DZIEŃ
Klasa ta to laboratorium, wypełnione buteleczkami, itp.
Neil, Todd, Knox, Charlie, Cameron, Meeks i inni członkowie
klasy juniorów siedzą dookoła. Nauczyciel w okularach stoi
na środku klasy rozdając grube podręczniki.
NAUCZYCIEL CHEMII
Dodatkowo prócz zadań z podręczników
każdy z was wybierze z listy projektów
trzy laboratoryjne eksperymenty i bę-
dzie przynosił mi opis jednego co pięć
tygodni. Pierwsze dwadzieścia zagadnień
z końca pierwszego rozdziału proszę
opracować na jutro.
UJĘCIE CHARLIEGO DALTONA, gdy na jego ławce ląduje gruby
podręcznik. Charlie rzuca niedowierzające spojrzenie na
Knoxa Overstreeta, który może tylko potwierdzić tę smutną
prawdę kiwnięciem głową. Todd bierze książki bez żadnej re-
akcji.
15 WNĘTRZE. KLASA ŁACINY - DZIEŃ
Ci sami studenci siedzą naprzeciw nauczyciela łaciny, McAL-
LISTERA, mężczyzny po 60-tce. Nauczyciel odmienia łaciński
rzeczownik przez przypadki z rażącym szkockim akcentem.
MCALLISTER
Agricola, agricolae, agricolas, agrico-
las, agricolatis, agricolatus.
UJĘCIE UWZGLĘDNIAJĄCE TODDA, NEILA, KNOXA i innych, gdy z
trudem nadążają za lekcją McAllistera.
16 WNĘTRZE. KLASA MATEMATYKI - DZIEŃ
Na ścianach wiszą tablice matematyczne. Stary łysy nauczy-
ciel ("odźwierny" Nolana), Dr. Hager, rozdaje książki.
Ogromny ładunek pracy dla uczniów.
HAGER
Wasza nauka trygonometrii wymaga abso-
lutnej precyzji. Brak u kogokolwiek
odrobionej pracy domowej będzie karany
odjęciem jednego punktu od końcowej
oceny. Radziłbym wam nie sprawdzać mnie
w tej kwestii. Kto zechciałby zacząć od
definicji kosinusa?
Wstaje Richard Cameron.
CAMERON
Kosinus to stosunek przyprostokątnej
przyległej do kąta do przeciwprostokąt-
nej. Jeśli zdefiniujemy kąt A, to...
17 WNĘTRZE. KLASA ANGIELSKIEGO - DZIEŃ
Uczniowie juniorzy - Todd, Neil, Knox, Charlie, Cameron,
Meeks i paru innych, których widzieliśmy - wchodzą do
klasy. Są obładowani książkami i wyglądają na wyczerpanych.
Z przodu klasy siedzi i gapi się za okno JOHN KEATING - na-
uczyciel, który mignął nam przelotem już wcześniej. Ubrany
w koszulę z kołnierzykiem, krawat, bez marynarki.
Chłopcy zajmują miejsca i rozkładają toboły. Keating gapi
się przez okno dłuższy czas. Uczniowie zaczynają wiercić
się, czuć nieswojo. W końcu Keating wstaje, bierze linijkę
i zaczyna wolno spacerować między ławkami. Zatrzymuje się i
patrzy jednemu z chłopców w twarz.
KEATING
(do czerwieniącego się
chłopca)
Nie krępuj się.
Odchodzi, zatrzymuje się przed Charliem Daltonem.
KEATING
(jakby odkrywał coś, o
czym wie tylko on)
Hm hm.
(idzie do Todda)
Hm hm.
(idzie do Neila)
Ha!
Keating uderza linijką w drugą dłoń, potem idzie wielkimi
krokami na przód klasy.
KEATING
Giętkie młode umysły!
Wchodzi na biurko, odwraca się twarzą do klasy.
KEATING
(energicznie)
Och Kapitanie, mój Kapitanie. Kto wie,
skąd to jest?
Nikt nie podnosi ręki.
KEATING
Napisał to poeta Walt Whitman o Abraha-
mie Lincolnie. W tej klasie możecie
zwracać się do mnie bądź "Panie Ke-
ating", bądź "Och Kapitanie, mój Kapi-
tanie".
Keating schodzi i zaczyna przechadzać się między ławkami.
KEATING
Abym stał się obiektem jak najmniejszej
ilości plotek, pozwólcie, że wam po-
wiem: tak, byłem uczniem tej instytucji
wiele wiosen temu, i nie, w tamtym cza-
sie nie posiadałem takiej charyzmatycz-
nej osobowości. Jednakże, jeśli ktoś
zechce naśladować mój sposób zachowa-
nia, wyjdzie mu to tylko na zdrowie.
Proszę zabrać podręczniki z tyłu, pano-
wie, i wyjdźmy do sali pamiątkowej.
Odchodzi od biurka i wychodzi. Uczniowie siedzą, nie bardzo
wiedząc, co mają robić, potem zdają sobie sprawę, że po-
winni iść za Keatingiem. Szybko gromadzą swoje książki,
biorą podręczniki i wychodzą.
18 WNĘTRZE. WYŁOŻONA DĘBINĄ SALA PAMIĄTKOWA WELTON - DZIEŃ
To sala, gdzie chłopcy poprzednio czekali. Ściany pokryte
są fotografiami klasowymi, datowanymi od XIX wieku. Szkolne
trofea wszelkiego rodzaju wypełniają szafki i półki. Ke-
ating wprowadza uczniów, obraca się do nich twarzą.
KEATING
Panie...
(Keating zerka na li-
stę)
Pitts. Niefortunne nazwisko. Proszę
wstać, panie Pitts.
Pitts wstaje.
KEATING
Proszę otworzyć podręcznik na stronie
czterdziestej i przeczytać nam pierwszą
strofę wiersza.
Pitts wertuje książkę. Znajduje wiersz.
PITTS
"Do dziewic, by nadrabiały czas"?
KEATING
Właśnie to.
Chichoty. Pitts czyta.
PITTS
Gromadź pąki róż, póki możesz,
Bo Czas wciąż i wciąż płynie,
Kwiat, który dziś się uśmiecha,
Jutro zginie.
KEATING
Gromadź pąki róż, póki możesz. Łaciń-
skim zwrotem na to zdanie jest "Carpe
Diem". Ktoś wie, co to znaczy?
MEEKS
Carpe Diem... chwytaj dzień.
KEATING
Bardzo dobrze, panie?..
MEEKS
Meeks.
KEATING
Chwytaj dzień, pókiś młody, patrz, byś
robił użytek z danego ci czasu. Czemu
poeta napisał te linijki?
UCZEŃ
Bo mu się śpieszyło?
KEATING
Bo jesteśmy żarciem dla robaków, kole-
dzy! Bo możemy doświadczyć tylko ogra-
niczonej ilości wiosen, lat i jesieni.
Pewnego dnia, w co trudno uwierzyć,
każdy z nas jak tu stoi przestanie od-
dychać, stanie się zimny i umrze!
Wstańcie i przyjrzyjcie się bacznie
twarzom chłopców, którzy chodzili do
tej szkoły sześćdziesiąt i siedemdzie-
siąt lat temu. Nie bójcie się, spójrz-
cie na nich.
Chłopcy wstają. Todd, Neil, Knox, Meeks i inni podchodzą do
klasowych fotografii, które wiszą jedna obok drugiej na
ścianach sali pamiątkowej.
UJĘCIA NA RÓŻNE FOTOGRAFIE NA ŚCIANACH. Z dalekiej prze-
szłości spoglądają na nas twarze młodych ludzi.
KEATING
Nie są inni niż żaden z was, czyż nie?
Jest w ich oczach nadzieja, tak jak w
waszych. Wierzą, że są przeznaczeni do
cudownych rzeczy, tak jak wielu z was.
Cóż, chłopcy, gdzie się teraz podziały
te uśmiechy? A gdzie nadzieja?
Chłopcy patrzą na zdjęcia, zelektryzowani tym, co mówi Ke-
ating.
KEATING
Czy przypadkiem większość z nich nie
czekała, aż było za późno, by uczynić
życie choć odrobinę takim, na jakie ich
było stać? Czy w pogoni za wszechmogą-
cym bóstwem sukcesu nie zaprzepaścili
swoich chłopięcych marzeń? Nad większo-
ścią z tych panów rosną żonkile! Jed-
nakże, chłopcy, jeśli zbliżycie się
bardzo blisko, usłyszycie, jak szepczą.
No dalej, nachylcie się. Zbliżcie się.
(głośny szept)
"Carpe Diem, koledzy. Chwytajcie dzień.
Uczyńcie wasze życie niezwykłym."
Todd, Neil, Knox, Charlie, Cameron, Meeks, Pitts - wszyscy
gapią się na fotografie na ścianie. Wszyscy pogrążeni są w
myślach.
19 PLENER. CAMPUS WELTON - DZIEŃ
Klasa wychodzi z sali pamiątkowej. Todd, Neil, Knox, Char-
lie, Cameron, Necks i Pitts idą razem, niosąc książki.
Wszyscy myślą o tym, co właśnie się wydarzyło.
PITTS
Dziwaczne.
NEIL
Ale inne.
KNOX
Można się było przestraszyć.
CAMERON
Myślicie, że będzie nas z tego pytał?
CHARLIE
O Jezu, Cameron, nic nie łapiesz?
PLENER. CAMPUS WELTON - DALEJ
MEEKS
Co z grupą z trygonometrii? Zaraz po
obiedzie?
RÓŻNI CHŁOPCY
W porządku. Pewnie. Super.
KNOX
Nie wyrobię się. Jestem umówiony na ko-
lację u państwa Danburry.
PITTS
Któż to taki, państwo Danburry?
CAMERON
Wielkie szychy. Jak się tam wkręciłeś?
KNOX
To przyjaciele mojego ojca. Pewnie mają
z dziewięćdziesiąt lat albo coś w tym
stylu.
NEIL
Posłuchaj, wszystko jest lepsze od tu-
tejszych obiadków.
CHARLIE
Zgadzam się z przedmówcą.
Grupa rozchodzi się. Neil idzie teraz tylko z Toddem, który
nie odezwał się słowem podczas całej dyskusji.
NEIL
Chcesz przyjść na zajęcia grupy?
TODD
Dzięki, ale wolałbym zrobić historię.
20 WNĘTRZE. POKÓJ TODDA I NEILA W INTERNACIE - PÓŹNE
POPOŁUDNIE
Todd wchodzi sam. Kładzie książki i siada przy biurku.
Kartkuje stos książek przed sobą, wzdycha na widok ogromu
pracy, która go czeka.
Todd bierze zeszyt i otwiera książkę od historii. Gapi się
na zeszyt przez chwilę, potem pisze "CHWYTAJ DZIEŃ" wiel-
kimi literami. Patrzy na słowa, które napisał, wzdycha, wy-
rywa kartkę, a potem zagłębia się w prace domowe.
A21 PLENER. CAMPUS WELTON - ZMIERZCH - SZEROKI PLAN
Kolory jesieni zanikają wśród nadchodzącej nocy. Stary Dr.
Hager wyjeżdża z campusu szkolnym samochodem typu kombi
("furą").
B21 PLENER. WALTON VILLAGE (NEW CASTLE) - ZMIERZCH -
PRZEJAZD "FURĄ"
21 PLENER/WNĘTRZE. DUŻA POSIADŁOŚĆ - ZMIERZCH
Knox Overstreet wychodzi z auta. Dr. Hager odjeżdża. Knox
puka do drzwi, wpuszcza go pokojówka. Knox jest oczarowany
tym domem wielkim jak pałac.
22 WNĘTRZE. BIBLIOTEKA POSIADŁOŚCI DANBURRYCH - ZMIERZCH
JOE DANBURRY to bystry mężczyzna około 40-tki, dobrze
ubrany, przyjazny. Jego żona, atrakcyjna blondynka mniej
więcej w tym samym wieku, siedzi obok niego.
JOE DANBURRY
Wejdź, Knox. Joe Danburry. To moja
żona, Janette.
KNOX
(zaskoczony)
Miło mi poznać.
PANI DANBURRY
Wykapany ojciec z ciebie. Jak on się
miewa?
KNOX
Doskonale. Właśnie wygrał dużą sprawę
dla General Motors.
JOE DANBURRY
Och. Wiem, co zamierzasz robić. Jaki
ojciec, taki syn, co?
(spoglądając poza
kadr)
Ginny. Chodź, poznaj Knoxa.
Wchodzi GINNY DANBURRY - 15 lat, ładna, nieśmiała, z czu-
pryną włosów w nieładzie.
PANI DANBURRY
Knox, to nasza córka Virginia.
GINNY
Ginny, mamo.
Knox kiwa głową. Jego "cześć" jest grzeczne. Jej "cześć"
jest nieśmiałe.
Wchodzi CHET DANBURRY - wysoki, kawał chłopa, kilka lat
starszy od Knoxa. Razem z nim jest śliczna nastoletnia bru-
netka, CHRIS NOEL, w krótkiej spódnicy tenisowej. Miękkie
żarzące się oczy, dobrze zbudowana - ta dziewczyna jest
oszałamiająca.
CHET
Tato, mogę wziąć Buicka?
JOE DANBURRY
Co jest nie tak z twoim wozem?
PANI DANBURRY
Chet, gdzie twoje maniery? Knox, to mój
syn Chet i jego dziewczyna Chris Noel.
To jest Knox Overstreet. Wybaczcie,
pójdę sprawdzić kolację.
CHET
(niedbale)
Cześć.
Knox i Chet podają sobie dłonie. Reakcja Knoxa na Chris
jest jak RAŻENIE PIORUNEM. Chris daje Knoxowi dłoń, uśmie-
cha się. Knox wita się z nią niemal z otwartymi na oścież
ustami.
CHRIS
Miło mi poznać.
KNOX
Cała przyjemność po mojej stronie.
CHET
Oj, tato, czemu o to jest zawsze takie
wielkie halo?
JOE DANBURRY
Bo kupiłem ci samochód sportowy, a na-
gle cały czas chcesz jeździć moim.
CHET
Mama Chris czuje się lepiej, gdy Chris
jeździ większym autem. Prawda, Chris?
Chet obdarza ją figlarnym uśmiechem. Chris czerwieni się.
CHRIS
Wszystko w porządku, Chet.
CHET
Nie w porządku. Oj tato.
Joe Danburry wychodzi z pokoju. Chet za nim.
CHET
No pozwól, tato.
Knox, Ginny i Chris zostają w pokoju. Knox uśmiecha się do
Chris.
KNOX
Więc, hm, do jakiej chodzisz szkoły?
CHRIS
Ridgeway High. Jak tam w Henley Hall,
Gin?
GINNY
(bez wyrazu)
OK.
CHRIS
(do Knoxa)
To szkoła bliźniacza do twojej, prawda?
KNOX
Tak jakby.
CHRIS
(do Ginny)
Weźmiesz udział w sztuce w Henley Hall?
(do Knoxa)
Wystawiają "Sen Nocy Letniej".
GINNY
Może.
KNOX
Jak poznałaś Cheta?
(obie dziewczyny patrzą na
niego)
To znaczy... Eee...
CHRIS
Gra w drużynie footballowej Ridgeway, a
ja ich dopinguję. Kiedyś chodził do
Welton, ale wylali go za złe oceny.
(do Ginny)
Powinnaś to zrobić, Gin. Byłabyś wspa-
niała.
Ginny spuszcza wzrok onieśmielona. Chet podchodzi do drzwi.
CHET
Chris. Dał mi go. Jedźmy.
CHRIS
Miło było poznać, Knox. Na razie, Gin.
KNOX
(umierając w środku)
Miło było poznać, Chris.
Chris i Chet wychodzą. Przez okno widzimy, jak Chet i Chris
odchodzą i obejmują się ramionami.
GINNY
(mówi Knoxowi w zaufa-
niu)
Chet tylko dlatego chce Buicka, żeby
mogli gdzieś zaparkować.
KNOX
A.
Na zewnątrz Chris i Chet wsiadają do Buicka i całują się.
Knox gapi się z zazdrością.
GINNY
Coś nie tak?
KNOX
Niee...
23 PLENER. DOM DANBURRYCH - ZMIERZCH
Chet i Chris odjeżdżają.
24 WNĘTRZE. ŚWIETLICA KLASY JUNIORÓW - NOC
Internat jest cichy. Neil, Cameron, Meeks, Charlie i Pitts
siedzą razem ucząc się matematyki. Kiedy do robią, Pitts
pracuje nad złożeniem do kupy małego kwarcowego radia. Todd
jest u siebie ucząc się samotnie. Knox wpełza do hallu, wy-
gląda na wstrząśniętego.
CHARLIE
Jak tam kolacja?
KNOX
Straszna. Tragiczna! Poznałem najpięk-
niejszą dziewczynę, jaką kiedykolwiek w
życiu widziałem.
NEIL
Szalonyś? Co w tym złego?
KNOX
Jest praktycznie zaręczona z Chetem
Danburry. Panem Kupa Mięcha we własnej
osobie.
PITTS
Szkoda.
KNOX
Nie szkoda. To tragedia! Czemu musi być
zakochana w palancie?!
PITTS
Wszystkie fajne lecą na palantów, wiesz
przecież. Zapomnij o niej. Weź książkę
do matmy i rozwiąż nam zadanie dwuna-
ste.
KNOX
Nie mogę tak po prostu o niej zapo-
mnieć, Pitts. A już na pewno nie mogę
myśleć o matmie!
MEEKS
Pewnie, że możesz. Pomyśl sobie, jak to
jest być tangensem - i już prawie je-
steś w matematyce.
CAMERON
Co ci, Meeks?
MEEKS
(zakłopotany)
Myślałem, że to mu pomoże.
KNOX
(siadając)
Naprawdę sądzisz, że powinienem o niej
zapomnieć?
PITTS
Masz jeszcze inną możliwość.
Knox klęka na kolano, jakby się oświadczał.
KNOX
Tylko ty, Pittsiaczku.
Pitts odpycha Knoxa. Knox siada z powrotem i zalewa go fala
rozpaczy.
25/26 SCENY POMINIĘTE
26A PLENER. CAMPUS WELTON - RANEK
Kobziarz z Welton maszeruje po trawniku ćwicząc. Uczniowie
śpieszą z internatów na śniadanie.
27 WNĘTRZE. KLASA KEATINGA - DZIEŃ
Światła są zgaszone, a okna zasłonięte. Keating siedzi na
krześle obok nauczycielskiego biurka. Wygląda poważnie,
uroczyście. Wszyscy siedzą nieruchomo.
KEATING
(miękki, kojący głos)
Chłopcy, cichutko otwórzcie podręczniki
na stronie 54.
Chłopcy robią to, o co ich prosi. Keating czyta, co nastę-
puje, z cichą czcią.
KEATING
Eugene Field, "Błękitny Chłopczyk"
Ten piesek w garść kurzu się zmienił,
Lecz stoi śmiało i broni,
Żołnierzyk od rdzy się czerwieni,
Muszkiet butwieje mu w dłoni.
Minął czas, gdy piesek był nowy,
Żołnierz maszerował grzecznie,
To było, gdy Błękitny Chłopczyk
Całował ich, kładł bezpiecznie.
"Nie odchodźcie, póki nie wrócę
Cichutko zostańcie w ławkach!",
Wchodzi do swojego łóżeczka
I śni o pięknych zabawkach.
A kiedy tak śpi, anielska pieśń
Budzi Chłopczyka jak w niebie,
"Lat tak wiele, wiele upłynie,
Zabawki nie zdradzą ciebie.
Zostaną tu wierząc w Chłopczyka,
I każdy tu o tym marzy,
By dotknęła go jego ręka,
Uśmiech zagościł na twarzy.
I rozmyślają lata całe,
Na krześle, od kurzu chorzy,
Gdzie Błękitny Chłopczyk się podział,
Co je tu niegdyś położył.
Keating jest w czytaniu mistrzem. Jego niesamowity głos
"wydoił" z tego sentymentalnego wiersza wszystko, co w nim
cenne. Wielu chłopców wygląda, jakby miało się rozpłakać.
Nagle Keating krzyczy:
KEATING
Aaaaaaa!!
Uczniowie podskakują na swoich miejscach.
KEATING
Melasa! Mdła melasa! Wydrzyjcie to ze
swoich książek. Wyrwijcie całą stronę!
Chcę, żeby te sentymentalne śmieci tra-
fiły do kosza, tam gdzie ich miejsce!
Idzie między ławkami z koszem i czeka, aż każdy z chłopców
wrzuci tam stronę z podręcznika. Chłopcy, wpędzeni przez
Keatinga w sentymentalną uliczkę, nie potrafią powstrzymać
się od śmiechu na tak nieoczekiwaną zmianę nastroju.
KEATING
Wydrzyjcie bez śladu. Chcę, żeby nic z
tego nie zostało! Eugene Field! Hańba!
27A WNĘTRZE. KLASA MCALLISTERA - DZIEŃ
Pan McAllister, szkocki nauczyciel łaciny, wychodzi z klasy
i idzie korytarzem do klasy Keatinga. Zagląda przez szybę w
drzwiach i widzi chłopców wyrywających strony ze swoich
książek. Zaalarmowany McAllister otwiera drzwi i wchodzi do
klasy Keatinga.
27B WNĘTRZE. KLASA KEATINGA - DZIEŃ
McAllister już ma udzielić chłopcom reprymendy, gdy nagle
zauważa Keatinga.
MCALLISTER
Co jest, do... Przepraszam, nie myśla-
łem, że pan tu jest, panie Keating.
Zbity z tropu i zmieszany McAllister wychodzi. Keating
idzie wielkimi krokami do przodu klasy, kładzie kosz na
podłogę i wkłada do niego nogę. Ugniata stopą śmieci parę
razy. Potem kopie kosz gdzieś dalej.
KEATING
To walka, chłopcy. Wojna! Jesteście du-
szami w krytycznym momencie życia. Albo
ulegniecie woli hoi polloi, a owoc
zgnije na krzewie - albo zatriumfujecie
jako jednostki. To może przypadek, że
częścią moich obowiązków jest nauczać
was o Romantyźmie, ale zapewniam was,
że traktuję to zadanie całkiem poważ-
nie. Nauczycie się w tej klasie tego,
czego wymaga od was ta szkoła, ale je-
śli wykonam porządnie moją pracę, to
nauczycie się też o wiele, wiele wię-
cej. Nauczycie się delektować językiem
i słowami, bo są one jak kamienie w
rzece, po których możecie przejść do
wszystkiego, co można zrobić w życiu, i
to zrobić dobrze. Chwilę temu użyłem
terminu "hoi polloi". Ktoś wie, co to
znaczy? No dalej, Overstreet, głąbie.
(śmiechy)
Anderson, jesteś mężczyzną czy kurcza-
kiem?
Więcej śmiechów. Wszystkie oczy skierowane są na Todda,
który wyraźnie cały się spina. Nie potrafi zmusić się do
mówienia. Potrząsa głową na "nie". Meeks podnosi rękę i
mówi:
MEEKS
[The] hoi polloi. Czy to nie znaczy
przypadkiem "tłuszcza" [the herd]?
KEATING
Dokładnie, Meeks. Greckie słowo na
"tłuszczę". Mimo to, niech cię
ostrzegę, kiedy mówisz "the hoi pol-
loi", to tak jakbyś mówił "the the
herd". Co oznacza, że też należysz do
"hoi polloi".
Keating uśmiecha się ironicznie. Meeks też się uśmiecha.
Więcej chichotów. Keating idzie na tył klasy.
KEATING
Wielu będzie spierać się, czy dziewięt-
nastowieczna literatura ma się jakkol-
wiek do szkoły biznesowej czy szkoły
medycznej. Powiedzą, że powinniśmy czy-
tać naszego Fielda czy Pipple'a, uczyć
się o rymie i rytmie, cicho zaś tylko
dążyć do spełniania naszych pozostałych
ambicji.
Uderza dłonią w ścianę za nim. Ściana odpowiada hukiem ni-
czym bęben. Chłopcy podskakują i odwracają się.
KEATING
(prowokujący szept)
Cóż, mówię im "nonsens"! Czyta się po-
ezję, bo jest się członkiem gatunku
ludzkiego, a gatunek ludzki przepeł-
niony jest pasją! Medycyna, prawo, ban-
kowość - są potrzebne by podtrzymać ży-
cie - ale poezja, romans, miłość,
piękno! To jest to, dla czego trzymamy
się życia. Czytamy u Whitmana:
Och życie, moje życie, pytania tych, co
przeżyli, niekończące się korowody nie-
dowiarków, miasta przepełnione głu-
potą...
Co dobrego w tym życiu, moim życiu?
Odpowiedź: To, że jesteś tu, że życie
istnieje, i świadomość, że potężna
sztuka trwa dalej, a ty możesz dopisać
własną kwestię."
Keating przerywa na chwilę. Klasa siedzi, chłonąc to.
KEATING
(przejęty ton)
"Że potężna sztuka trwa dalej, a ty mo-
żesz dopisać własną kwestię". Niesamo-
wite.
(pauza)
Poezja to upojenie, koledzy. Bez niej
jesteśmy przeklęci.
Keating czeka dłuższą chwilę.
KEATING
Co będzie waszą kwestią?
ZBLIŻENIE na twarze NEILA, KNOXA, CHARLIEGO, MEEKSA,
CAMERONA, PITTSA i TODDA, gdy kontemplują to pytanie. Ke-
ating delikatnie przerywa ten nastrój:
KEATING
Otwórzmy podręczniki na stronie sześć-
dziesiąt i przeczytajmy o zapatrywa-
niach Wordswortha na romantyzm...
25 WNĘTRZE. JADALNIA WELTON - DZIEŃ
W przejściu między stołami, z przodu pomieszczenia stoi
stół jadalny nauczycieli. Przed nim wszystkie stoły
uczniowskie. Pan McAllister siada po prawej Keatinga.
MCALLISTER
Całkiem interesujące zajęcia miał pan
dziś, panie Keating.
KEATING
Przepraszam, jeśli zszokowałem.
MCALLISTER
Nie trzeba przepraszać. To było całkiem
fascynujące, choć niefortunne.
KEATING
Słyszał pan całość?
MCALLISTER
Cichym mnichem to pan nie jest.
McAllister uśmiecha się. Keating też.
MCALLISTER
Ryzykuje pan bardzo zachęcając ich do
bycia artystami, John. Kiedy uświadomią
sobie, że nie są Rembrantami, Szekspi-
rami czy Picassami, zniewawidzą pana.
KEATING
Nie artystami, George, wolnomyślicie-
lami. Nie myślałem, że jesteś cynikiem.
MCALLISTER
Cynikiem? Realistą! Pokaż mi serce nie-
skażone głupimi marzeniami, a powiem
ci, że należy do szczęśliwego czło-
wieka.
Przeżuwa kawałek.
MCALLISTER
Ale nie powiem, żeby nie podobały mi
się twoje wykłady.
Keating uśmiecha się zadowolony.
INNE UJĘCIE - JADALNIA - DZIEŃ
Todd, Knox, Charlie, Cameron, Pitts i Meeks siedzą przy
stole i jedzą. Wchodzi Neil i dołącza do nich.
NEIL
Znalazłem w bibliotece kronikę z jego
klasy seniorów.
Neil otwiera kronikę i czyta.
NEIL
Kapitan drużyny piłkarskiej; Redaktor
kroniki; Dążący do Cambridge; Człowiek,
który najpewniej zdziała wiele; Wielbi-
ciel Kobiecych Ud; Stowarzyszenie Umar-
łych Poetów.
Różne ręce chwytają starą kronikę i zabierają ją Neilowi.
CHARLIE
Wielbiciel Kobiecych Ud? Niezły gagatek
był z pana "K".
KNOX
Co to jest Stowarzyszenie Umarłych Po-
etów?
MEEKS
Są jakieś zdjęcia w kronice?
NEIL
Nic. Żadnej wzmianki.
CHARLIE
Nolan.
Pan Nolan podchodzi do stołu chłopców. Pod stołem Cameron
bez pytania wciska kronikę Toddowi. Todd patrzy na Came-
rona, ale bierze ją.
NOLAN
Podobają się panu zajęcia, panie Perry?
NEIL
Tak, sir. Bardzo.
NOLAN
A nasz pan Keating? Wydaje się wam in-
teresujący, chłopcy?
CHARLIE
Tak, sir. Właśnie o tym rozmawialiśmy.
NOLAN
To dobrze. Jesteśmy nim zachwyceni.
Wiecie, był Laureatem Rhodesa.
Nolan wychodzi. Todd patrzy na kronikę, którą ukrywa na ko-
lanach pod stołem, potem wraca do jedzenia.
29 PLENER. CAMPUS - PÓŹNIEJ
Keating idzie przez szkolny trawnik, ubrany w sportową ma-
rynarkę i szalik, trzyma swoje książki. Pitts, Neil, Came-
ron, Knox, Charlie, Meeks i Todd podchodzą do niego.
NEIL
Panie Keating? Sir? Och Kapitanie, mój
Kapitanie.
(Keating zatrzymuje
się)
Co to było Stowarzyszenie Umarłych Po-
etów?
KEATING
Ach, więc chłopcy trochę pomyszkowali.
NEIL
Właśnie przeglądałem starą kronikę,
gdy...
KEATING
Nie ma nic złego w szperaniu.
Chłopcy czekają na więcej.
NEIL
Ale co to było?
Keating spogląda dookoła i upewnia się, że nie są obserwo-
wani.
KEATING
Umarli Poeci byli tajną organizacją.
Nie wiem, jak obecna administracja by
na to patrzyła, ale wątpię, żeby ich
reakcja była przychylna. Umiecie do-
trzymać tajemnicy?
Morze potakujących głów.
KEATING
Stowarzyszenie Umarłych Poetów zostało
stworzone, żeby wysysać z życia całą
kwintesencję. To zdanie z Thoreau i
było recytowane na każdym spotkaniu.
Spotykaliśmy się małą grupą w jaskini i
czytaliśmy każdy po kolei Shelleya,
Thoreau, Whitmana, nasze własne wier-
sze, cokolwiek - i pozwalaliśmy urokowi
tych chwil ogarniać nas swoją magią.
KNOX
Więc mówi pan, że to była paczka face-
tów siedzących i czytających poezję?
KEATING
(ubawiony)
Obie płcie uczestniczyły, panie Over-
street. I, uwierzcie mi, nie czytaliśmy
tak sobie, my pozwalaliśmy ściekać temu
z naszych języków jak miód. Kobiety
mdlały, unosiły się duchy... Bogowie
byli tworzeni, panowie.
Chłopcy myślą chwilę.
NEIL
Co znaczy ta nazwa? Czy czytaliście
tylko martwych poetów?
KEATING
Każda poezja była do przyjęcia. Nazwa
ta znaczyła tyle, że jeśli chciałeś
wstąpić do organizacji, musiałeś być
martwy.
KILKU CHŁOPCÓW
Co?
KEATING
Pełne uczestnictwo wymagało praktyki
przez całe życie. Żyjący byli po prostu
adeptami. Nawet ja wciąż jestem z tych
słabszych praktykantów.
Chłopcy nie wiedzą, co powiedzieć.
KEATING
Ostatnie spotkanie musiało się odbyć ze
dwadzieścia pięć lat temu. Od tamtej
pory nie było żadnego.
Keating odchodzi. Chłopcy stoją i patrzą. Neil obraca się
do nich.
NEIL
Pójdziemy jeszcze dzisiaj, mówię wam.
Wszyscy się piszą?
PITTS
Gdzie jest ta jaskinia, o której opo-
wiadał?
NEIL
Za strumieniem. Tak mi się wydaje.
PITTS
To mile stąd.
CAMERON
Jak dla mnie trąci nudą.
CHARLIE
To nie idź.
CAMERON
Wiecie, iloma to grozi przewinieniami?
CHARLIE
Więc nie idź, do diabła! Proszę.
CAMERON
Wszystko, co mówię, to że musimy być
ostrożni. Nie możemy dać się złapać.
CHARLIE
(sarkastycznie)
Bez jaj, Sherlocku.
NEIL
Kto jest za?
CHARLIE
Ja jestem.
Neil patrzy na Knoxa, Pittsa i Meeksa.
PITTS
Cóż...
CHARLIE
No dalej, Pitts...
MEEKS
Ma kiepskie oceny, Charlie.
NEIL
No to mu pomóż.
PITTS
Co to ma być, nocne zajęcia wyrównaw-
cze?
NEIL
Zapomnij, Pitts, przychodzisz. Meeks,
ty też masz kiepskie oceny?
Śmiechy.
MEEKS
W porządku. Wszystkiego można z raz
spróbować.
CHARLIE
Oprócz seksu.
Więcej śmiechów. Meeks rumieni się.
CAMERON
Jestem za, póki będziemy ostrożni.
CHARLIE
Knox?
KNOX
Nie wiem. Nie łapię tego.
CHARLIE
Oj chodź. To pomoże ci się dobrać do
Chris.
KNOX
Tak? Z czego to wnioskujesz?
CHARLIE
Kobiety mdleją!
KNOX
Ale czemu?
Grupa odchodzi. Knox wstrzymuje się, potem idzie za nimi.
KNOX
Czemu one mdleją?! Charlie, powiedz mi,
czemu mdleją!
Knox podąża za pozostałymi. Todd zostaje z tyłu. Nikt go
nie pytał, więc oddala się w swoją stronę.
30 WNĘTRZE. ŚWIETLICA - PÓŹNE POPOŁUDNIE
Uczniowie czytają. Neil siada obok Todda.
NEIL
(ściszony głos)
Słuchaj, zapraszam cię. Nie możesz
oczekiwać, że wszyscy cały czas będą
myśleć o tobie. Nikt cię nie zna.
TODD
Dzięki, ale nie o to chodzi.
NEIL
Więc o co?
TODD
Ja... po prostu nie chcę przyjść.
NEIL
Ale dlaczego? Nie rozumiesz, co mówi
Keating? Nie chcesz nic z tym zrobić?
TODD
Tak. Ale...
NEIL
Ale co? Cholera, powiedz mi.
TODD
Nie chcę czytać.
NEIL
Co?
TODD
Keating powiedział, że każdy po kolei
czytał. Nie chcę tego robić.
NEIL
Boże, ty chyba naprawdę masz problem,
nie? Czy czytanie może zrobić ci
krzywdę? Właśnie o to w tym wszystkim
chodzi. O wyrażanie siebie.
31 WNĘTRZE. INTERNAT - PÓŹNA NOC
Stary Dr. Hager, osiadły "marszałek" internatu, szwenda się
po pokoju, z uchylonymi drzwiami, i robi herbatę. Neil,
Charlie, Knox, Meeks, Pitts, Cameron i Todd przemykają ci-
cho obok drzwi i wychodzą.
32 PLENER. KAMPUS WELTON - NOC
Szkolny pies myśliwski podchodzi i warczy na chłopców.
Pitts podaje psu kawałek żarcia i pies odchodzi.
33 PLENER. TEREN SZKOŁY - NOC
Widać gwiazdy, wieje wiatr. SERIA UJĘĆ ukazuje chłopców
idących przez campus. Dochodzą do kamiennego muru ze starą
żelazną bramą, która jest zamknięta na łańcuch. Chłopcy
przeciskają się przez bramę i znikają w lesie za nią.
34 PLENER. LAS WELTON I STRUMIEŃ - NOC
Chłopcy idą przez straszny las szukając jaskini. Dochodzą
do brzegu strumienia i zaczynają szukać właściwego miejsca
pośród korzeni drzew i zwietrzałej skały. Charlie nagle wy-
nurza się z wejścia do jaskini.
CHARLIE
Uuu, jestem martwym poetą!
MEEKS
(przestraszony)
Aaa!
(przytomnieje)
Spadaj, Dalton!
CHARLIE
Oto i nasze miejsce.
KRÓTKIE PRZENIKANIE DO:
34A WNĘTRZE. JASKINIA - CHWILĘ PÓŹNIEJ
Budzi się świeżo rozpalony ogień. Chłopcy gromadzą się wo-
kół płomieni.
NEIL
Niniejszym przywracam do życia Kapitułę
Stowarzyszenia Umarłych Poetów w Wel-
ton. Te spotkania będą prowadzone
przeze mnie i pozostałych członków
obecnych w tej chwili. Todd Anderson,
ponieważ wolałby nie czytać, będzie
protokolantem naszych spotkań.
Todd nie jest zadowolony ze swojej roli, ale próbuje tego
nie okazywać.
NEIL
Na początek, zgodnie z tradycją, prze-
czytam przesłanie od członka Stowarzy-
szenia, Henry'ego Davida Thoreau.
Neil otwiera egzemplarz "Waldenu" H.D. Thoreau od Keatinga
i czyta.
NEIL
"Zamieszkałem w lesie, albowiem chcia-
łem żyć świadomie".
(opuszcza linijki)
"Chciałem żyć pełnią życia i wyssać z
niego całą kwintesencję!".
CHARLIE
W porządku. To popieram.
NEIL
"Wykorzenić wszystko, co nie jest ży-
ciem".
(opuszcza linijki)
"Bym w godzinie śmierci nie odkrył, że
nie żyłem". Adepcie Overstreet.
Knox występuje. Neil podaje mu "Waldenu". Knox przerzuca
kartki książki, póki nie znajduje innego podkreślonego aka-
pitu. Czyta.
KNOX
Miliony zbudzone są na tyle, by praco-
wać fizycznie; ale tylko jeden z mi-
liona zbudzony jest na tyle, by wydaj-
nie pracować intelektualnie; tylko je-
den na sto milionów, by żyć życiem po-
ety bądź kapłana. Budzić się to znaczy
żyć.
CHARLIE
Hej, to jest super.
Knox podaje książkę Cameronowi. Cameron czyta.
CAMERON
Jeśli ktoś podąża pewnie w kierunku
swoich marzeń i próbuje żyć takim ży-
ciem, jakie sobie wyobraził, sukces
spotka go nieoczekiwanie w najmniej
spodziewanym momencie.
KNOX
Tak! Chcę osiągnąć sukces z Chris!
Cameron podaje książkę Toddowi. Todd trzyma książkę, za-
miera. Zanim ktokolwiek zdąża zauważyć strach Todda, Neil
zabiera mu książkę i podaje ją Meeksowi.
MEEKS
Jeśli zbudowałeś zamki na niebie, twoja
praca nie musi iść na marne. Tam wła-
śnie mają stać. Teraz tylko podłóż pod
nie fundamenty.
NEIL
Boże, chcę zrobić wszystko! Chyba zaraz
mnie rozerwie.
Neil wydaje się być przepojony pragnieniem wyłamania się z
pleśni, która go otacza. Uderza dłonią o dłoń wyrażając tak
swoją determinację. Charlie otwiera książkę, którą przy-
niósł i przerzuca kartki.
CHARLIE
Posłuchajcie tego:
Poza otaczającą mnie nocą,
Czarną jak Piekło między biegunami,
Dziękuję wszystkim możliwym bogom
Za duszę moją niepokonaną.
ODJEŻDŻAMY od tej małej grupy chłopców stojących razem po-
środku nocy. Coś wibruje im w głowach, coś żywego i podnie-
cającego, jak wiatr i otaczające ich kołyszące się drzewa.
Charlie unosi dłonie w powietrze.
CHARLIE
Tu i teraz przysięgam nie bać się ni-
czego!
PRZENIKANIE DO:
35 WNĘTRZE. KLASA KEATINGA - DZIEŃ
KEATING
Unikajcie używania słowa "bardzo", bo
to oznaka lenistwa. Człowiek nie jest
bardzo zmęczony, tylko wyczerpany. Nie
mówcie "bardzo smutny", ale "posępny".
Język został wynaleziony w jednym celu,
chłopcy - by zalecać się do kobiet - i
w tym dążeniu nie ma miejsca na leni-
stwo. Nie ma na nie miejsca również w
waszych esejach.
Klasa śmieje się ze zrozumieniem. Keating zamyka książkę,
potem podchodzi do mapy z przodu pokoju i podnosi ją - pod
mapą na czarnej tablicy napisany jest cytat, który Keating
czyta na głos:
KEATING
Odkładam na bok kreda i szkoły,
Pozwalam mówić za wszelką cenę
Nietkniętej naturze,
Pierwotnej energii.
- Walt Whitman.
Ach, ależ trudno zignorować te kreda i
szkoły, pochodzące od naszych rodziców,
naszych tradycji, naszych czasów współ-
czesnych. Jakże mamy, jak Whitman, po-
zwolić mówić naszym prawdziwym naturom?
Jak otrząsnąć się z uprzedzeń, nawyków,
wpływów? Odpowiedzią jest to, moi dro-
dzy koledzy, że musimy bez przerwy pró-
bować znaleźć nowy punkt widzenia.
Wchodzi na biurko.
KEATING
Czemu tu stoję? By czuć się wyższym od
was? Stoję na moim biurku, by przypo-
mnieć sobie, że musimy bez przerwy zmu-
szać się do patrzenia na sprawy w różny
sposób. Świat wygląda stąd inaczej. Je-
śli w to nie wierzycie, stańcie tu i
spróbujcie. Wszyscy. Po kolei.
Keating zeskakuje. Chłopcy, z rzucającym się w oczy wyjąt-
kiem Todda, idą na przód sali i po kilku na raz wchodzą na
biurko Keatinga. Kiedy to robią, Keating kroczy wielkimi
krokami tu i tam między ławkami.
KEATING
Próbujcie nigdy nie myśleć o czymś tak
samo dwa razy. Jeśli jesteście czegoś
pewni, zmuście się do przemyślenia tego
w inny sposób, nawet jeśli wiecie, że
jest zły albo głupi. Kiedy czytacie,
nie koncentrujcie się wyłącznie na tym,
co autor miał na myśli, ale zajmijcie
się chwilę waszymi myślami. Musicie
walczyć, by znaleźć swój własny głos,
chłopcy, a im dłużej czekacie by za-
cząć, tym mniej prawdopodobne, że kie-
dykolwiek go znajdziecie. Thoreau po-
wiedział: "Większość ludzi prowadzi ży-
cie pełne cichej desperacji". Pytam:
czemu być na to skazanym? Zaryzykujcie
chodzenie po nowych ścieżkach. Teraz.
Płomień w waszych sercach mógłby zmie-
nić świat, koledzy. Nakarmcie go.
Keating idzie do drzwi. Wpatruje się w klasę, potem pstryka
światłami - wyłącza i włącza bez końca. Wydaje z siebie ha-
łas uderzającego pioruna.
KEATING
Oprócz esejów chcę, żeby każdy z was
napisał wiersz - coś swojego do przeka-
zania na głos klasie. Do zobaczenia w
poniedziałek.
Wychodzi. Zaraz potem wkłada z powrotem głowę.
KEATING
(szelmowski uśmiech)
I niech pan nie myśli, że nie wiem, że
to zadanie przeraża pana na śmierć, pa-
nie Anderson, ty krecie.
Keating wkłada dłoń i udaje, że wysyła na Todda świetlne
błyskawice. Klasa śmieje się. Todd zmusza się do niewyraź-
nego uśmiechu.
A36 WNĘTRZE/PLENER. CAMPUS WELTON - POPOŁUDNIE - RÓŻNE
LOKACJE
Pitts i Meeks wspinają się na szczyt dzwonnicy, która wień-
czy Kaplicę Welton. Przywiązują antenę kwarcowego radia
Pittsa do krzyża. Natychmiast łapią niewyraźnie stację roc-
kandrollową.
PITTS
Radio Wolna Ameryka.
Próbują dostroić muzykę, ale wkrótce przechodzi ona w szum.
Rzucają radio sfrustrowani.
36
Kilku uczniów Welton biegnie przez zieleń, kopiąc piłki.
37
Wzdłuż jeziora ćwiczy drużyna wioślarska Welton. Pan Nolan
siedzi w łodzi, pali fajkę i obserwuje.
38
Knox jedzie wzdłuż porośniętego drzewami jeziora na rowe-
rze. Dojeżdża do RIDGEWAY HIGH SCHOOL. Za płotem ubrani
jednakowo chłopcy ćwiczą football. Niedaleko od nich ćwiczą
kibicujące im dziewczyny [cheerleaders]. Knox zatrzymuje
się. Widzi:
Wśród kibicujących dziewczyn jest Chris. Śmieje się, gdy
ćwiczy okrzyki z innymi dziewczynami. Knox obserwuje ją ze
wzbierającą w oczach tęsknotą.
Chet Danburry przechwytuje podanie tuż przed Chris i by ją
rozbawić idzie dumny jak paw, potem odchodzi. Chris śmieje
się.
Knox wsiada z powrotem na rower i oddala się pedałując.
39 WNĘTRZE. POKÓJ TODDA I NEILA - POPOŁUDNIE
Todd siedzi na łóżku, obok niego leży ryza papieru. Todd
zaczyna pisać coś, zamazuje to, a na jego twarzy pojawia
się wyraz frustracji. Otwierają się drzwi. Wchodzi Neil,
wyglądając tak, jakby zobaczył Boga. Upuszcza trzymane
książki na biurko.
NEIL
Znalazłem to.
TODD
Znalazłeś co?
NEIL
Co chcę robić! Właśnie teraz. To, co
jest naprawdę we mnie.
Podaje Toddowi kartkę papieru. Todd czyta.
TODD
"Sen Nocy Letniej". Co to jest?
NEIL
Sztuka, głuptasie.
TODD
To wiem. A co to ma wspólnego z tobą?
NEIL
Wystawiają to w Henley Hall. Zobacz,
otwarte przesłuchania.
TODD
Więc?
NEIL
Więc zamierzam grać! Odkąd tylko pamię-
tam, chciałem tego spróbować. Zeszłego
lata próbowałem nawet pójść na letnie
próby repertuaru, ale oczywiście ojciec
by mi nie pozwolił.
TODD
A teraz pozwoli?
NEIL
Do diabła, nie, ale nie o to chodzi.
Chodzi o to, że po raz pierwszy w całym
moim cholernym życiu wiem, czego chcę,
i po raz pierwszy zamierzam to zrobić,
czy mój ojciec będzie tego chciał czy
nie! Carpe diem, do cholery!
Neil podnosi sztukę i czyta parę linijek na głos. Jest nimi
oczarowany. Zaciska uniesione w górę z radości pięści.
TODD
Neil, jak zamierzasz zagrać w sztuce,
jeśli twój ojciec ci nie pozwoli?
NEIL
Najpierw muszę dostać rolę, potem będę
się o to martwił.
TODD
Nie zabije cię, jeśli nie powiesz mu,
że chodzisz na próby?
NEIL
Z tego, co wiem, to nie musi w ogóle o
tym wiedzieć.
TODD
Daj spokój, to niemożliwe.
NEIL
Gówno prawda. Nic nie jest niemożliwe.
TODD
Czemu go najpierw nie spytasz? Może po-
wie "tak".
NEIL
Śmiechu warte. Jeśli go nie spytam, to
przynajmniej nie okażę swojego niepo-
słuszeństwa.
TODD
Ale jeśli wcześniej powiedział "nie",
to teraz...
NEIL
Jezu Chryste, po czyjej ty jesteś stro-
nie? Nawet jeszcze nie dostałem roli.
Nie mogę się cieszyć swoim pomysłem na-
wet przez małą chwilę?
Todd odwraca się z powrotem do swoich kartek. Neil siada na
łóżku i zaczyna czytać sztukę.
NEIL
A przy okazji, jest spotkanie dziś po-
południu. Idziesz?
TODD
(zblazowany)
Chyba tak.
Neil odkłada sztukę i patrzy na Todda.
NEIL
To, co ma do powiedzenia pan Keating,
gówno cię obchodzi, prawda?
TODD
Co to miało znaczyć?
NEIL
Bycie w klubie oznacza bycie przejętym
różnymi sprawami. A ty jesteś tak prze-
jęty jak mniej więcej dół z szambem.
TODD
Chcesz, żebym odszedł... o tym właśnie
mówisz?
NEIL
Nie, chcę, żebyś był. Ale bycie w czymś
oznacza, że musisz coś robić. Nie tylko
mówić, że jesteś.
TODD
(obraca się gniewnie)
Posłuchaj, Neil, doceniam twoje zainte-
resowanie moją osobą, ale ja nie jestem
taki jak ty. Kiedy mówisz, ludzie zwra-
cają na to uwagę. Ludzie idą za tobą.
Ja taki nie jestem.
NEIL
Czemu nie? Nie sądzisz, że mógłbyś?
TODD
Nie! Nie wiem, i pewnie nigdy się nie
dowiem. Chodzi o to, że nic nie możesz
z tym zrobić, więc odwal się, w po-
rządku? Potrafię się sobą zaopiekować.
Dobra?
NEIL
Eee... Nie.
TODD
Nie? Co to znaczy "nie"?
NEIL
(wzrusza ramionami)
Nie.
Neil otwiera sztukę. Todd czeka, czy Neil mu ustąpi. Ale
Neil tego nie robi.
40 SCENA POMINIĘTA
A41 PLENER. JASKINIA - POPOŁUDNIE
Chłopcy wchodzą do jaskini.
41 WNĘTRZE. JASKINIA - POPOŁUDNIE
Jest pogodne, rześkie jesienne popołudnie. Charlie, Knox,
Todd, Meeks, Neil, Cameron i Pitts siedzą dookoła. Neil re-
cytuje Thoreau.
NEIL
"Zamieszkałem w lesie, gdyż chciałem
żyć świadomie. Chciałem żyć pełnią ży-
cia i wyssać z niego całą kwintesen-
cję".
KNOX
(jęczy)
Boże, chcę wyssać całą kwintesencję z
Chris. Jestem taki zakochany i czuję,
że zaraz umrę!
NEIL
Wiesz, co powiedzieliby martwi poeci:
Gromadź pąki róż, póki możesz...
KNOX
Ale ona jest zakochana w: kretyn, syn
najlepszego przyjaciela mojego ojca. Co
powiedzieliby na to martwi poeci?
Knox odchodzi od grupy. Zalewa go fala rozpaczy.
CHARLIE
Czuję się, jakbym nigdy wcześniej nie
żył. Przez lata niczym nie ryzykowałem.
Nie mam zielonego pojęcia, czym jestem,
ani co chcę robić! Neil, ty wiesz, że
chcesz grać. Knox chce Chris.
KNOX
Potrzebuje Chris! Musi mieć Chris!
CHARLIE
Meeks, jesteś tu mózgiem. Co martwi po-
eci powiedzieliby na temat kogoś ta-
kiego jak ja?
MEEKS
Romantycy byli zawziętymi eksperymenta-
torami, Charles. Pławili się w wielu
rzeczach, zanim się ustatkowali, jeśli
w ogóle.
CAMERON
W Welton nie ma wielu sposobności do
eksperymentów, Meeks.
Charlie chodzi przez chwilę, potem wpada na pomysł. Zwraca
się do całej grupy.
CHARLIE
Niniejszym ogłaszam, że jest to Jaski-
nia Pasjonujących Eksperymentów Char-
lesa Daltona. W przyszłości ktokolwiek
chciałby tu wejść, musi mieć moje po-
zwolenie.
PITTS
Poczekaj chwilę, Charlie. Powinna nale-
żeć do klubu.
CHARLIE
Powinna, ale ja ją znalazłem i teraz to
ogłaszam. Carpe jaskinię, chłopaki.
Chwytaj jaskinię.
Charlie szczerzy się. Chłopcy patrzą po sobie i kręcą gło-
wami. Neil kieruje się do wyjścia.
NEIL
Muszę już iść na przesłuchania. Życzcie
mi szczęścia.
MEEKS
Powodzenia.
Neil wychodzi. Charlie znajduje kamień i zaczyna wykuwać
nim swoje imię na ścianie jaskini. Pitts potrząsa głową.
42 PLENER. BOISKO DO PIŁKI NOŻNEJ - POPOŁUDNIE
Na boisku wieje porywisty wiatr. Około pięćdziesięciu
chłopców stoi w swoich swetrach, ruszając się dookoła, pró-
bując się rozgrzać. Wśród nich jest Todd, Charlie, Pitts i
Knox, który trwa w stanie chorobliwej rozpaczy. Do chłopców
podchodzi Keating, trzymając pod jednym ramieniem takie
same piłki, a pod drugim teczkę.
PITTS
Zobaczcie no, kto jest trenerem piłkar-
skim.
KEATING
Spokój, spokój, jest nas całkiem nie-
mało, więc musimy być cicho, jeśli mamy
do czegokolwiek dojść. Kto ma listę?
UCZEŃ-SENIOR
Ja, sir.
Keating bierze trzy-stronicową listę i śledzi ją.
KEATING
Proszę odpowiadać "obecny". Chapman?
UCZEŃ (CHAPMAN)
Obecny.
KEATING
Perry?
(brak odpowiedzi)
Neil Perry?
Keating zerka na Todda. Todd nie wie co powiedzieć.
KEATING
Hmmmm. Watson?
(brak odpowiedzi)
Richard Watson? Też nieobecny, co?
KTOŚ
Watson jest chory, sir.
KEATING
Hmm. Chory oczywiście. Podejrzewam, że
powinienem dać Watsonowi przewinienia.
Ale jeśli dam je Watsonowi, to będę mu-
siał dać również przewinienia Perry'e-
mu, a przecież lubię Perry'ego.
Zgniata listę w kulę i odrzuca ją.
KEATING
Chłopcy, nie musicie być tu, jeśli nie
chcecie. Wszyscy, którzy chcą grać, za
mną.
Keating odmaszerowuje. Zadziwieni i rozbawieni jego kapry-
śnością chłopcy w większości podążają za nim w podnieceniu.
43 NOWE UJĘCIE - DALEJ NA BOISKU - PÓŹNIEJ
Większość chłopców siedzi na ziemi. Keating stoi przed
nimi.
KEATING
Entuzjaści mogą spierać się, że jedna
gra czy sport są z natury lepsze od in-
nych. Dla mnie najważniejszą rzeczą w
sporcie jest sposób, w jaki inne istoty
ludzkie potrafią popchnąć nas do ściga-
nia się. Platon, człowiek równie uta-
lentowany jak ja, powiedział "współza-
wodnictwo uczyniło ze mnie poetę, sofi-
stę, mówcę". Każdy ma wziąć pasek pa-
pieru i uszeregować się jeden za dru-
gim.
Rozdaje paski papieru zaciekawionym uczniom.
44 PLENER. BOISKO DO PIŁKI NOŻNEJ - PÓŹNIEJ
Chłopcy formują się w długi sznurek. Todd stoi apatycznie z
tyłu. Dziesięć stóp przed pierwszym chłopcem leży na ziemi
piłka.
KEATING
Wiecie, co robić... Dalej!
McAllister idzie wzdłuż boiska. Obserwuje zafascynowany,
jak chłopak z czoła linii występuje naprzód i czyta na głos
kwestię ze swojego paska papieru.
PIERWSZY CHŁOPIEC
Och, by staczać nierówne walki,
Spotykać wrogów nieustraszonych.
Biegnie i kopie piłkę w bramkę - niecelnie. Keating stawia
następną piłkę, potem kładzie płytę na przenośnym gramofo-
nie. Zaczyna grać muzyka klasyczna. Następny chłopiec,
Knox, występuje.
KEATING
Rytm, chłopcy! Rytm jest ważny.
KNOX
By być z nimi sam na sam,
By wiedzieć, ile można znieść.
Knox biegnie i kopie piłkę. Tuż przed tym, jak wali w nią
silnie nogą, krzyczy: "CHET!". Keating kładzie następną
piłkę.
MEEKS
By patrzeć naprzód, torturom, więzie-
niu, publicznej hańbie - twarzą w
twarz!
Meeks biegnie i kopie piłkę z wielkim przejęciem. Teraz
Charlie występuje i czyta.
CHARLIE
By być naprawdę Bogiem!
Zdeterminowany Charlie kopie piłkę do bramki. McAllister
uśmiecha się i idzie dalej.
45 SCENA POMINIĘTA
46 WNĘTRZE. POKÓJ NEILA I TODDA - NOC
Todd siedzi przy biurku, przed nim leży na wpół skompono-
wany wiersz. Todd dodaje linijkę, potem sfrustrowany łamie
ołówek. Wstaje i kroczy po pokoju, bierze inny ołówek i
znów próbuje.
47 WNĘTRZE. KORYTARZ W INTERNACIE - NOC
Wchodzi Neil, wygląda na oszołomionego.
NEIL
Dostałem to. Hej, wszyscy, dostałem
rolę! Mam zagrać Pucka. Hej, jestem
Puckiem!
GŁOS Z POKOJU
Więc "puckuj" się. Ciszej!
CHARLIE I INNI
Ekstra, Neil. Gratulacje!
48 WNĘTRZE. POKÓJ NEILA I TODDA - NOC
Neil wchodzi i zamyka drzwi. Jest niesamowicie podniecony,
wyciąga starą maszynę do pisania i zaczyna pisać. Todd ob-
serwuje.
TODD
Neil, jak zamierzasz to zrobić?
NEIL
Ciii. Właśnie tym się zajmuję. Potrze-
bują mieć list z pozwoleniem.
TODD
Od ciebie?
NEIL
Od mojego ojca i Nolana.
TODD
Neil, nie zamierzasz chyba...
NEIL
Cicho. Muszę pomyśleć.
Neil mruczy wersy ze sztuki, chichocze sam do siebie, potem
dalej pisze. Todd kręci głową niedowierzająco.
49 WNĘTRZE. KLASA KEATINGA - DZIEŃ
Knox stoi przed klasą i czyta wiersz, który napisał.
KNOX
Widzę słodycz w jej uśmiechu,
Jasne światło rozświetla oczy,
A pełnią życia i zadowoleniem
Jest wiedzieć, że ona...
Knox urywa. Opuszcza kartkę.
KNOX
Przepraszam. To głupie.
Knox idzie z powrotem na swoje miejsce.
KEATING
W porządku, Knox. Dobra robota.
(do klasy)
To, co zrobił Knox, demonstruje ważną
kwestię nie tylko w pisaniu poezji, ale
w każdym przedsięwzięciu. To znaczy,
gdy mamy do czynienia z ważnymi rze-
czami w życiu, z miłością, pięknem,
prawdą, sprawiedliwością.
Keating chodzi po klasie.
KEATING
I nie ograniczajcie poezji do słów. Po-
ezję można znaleźć w sztuce, muzyce,
fotografii, w sposobie przyrządzania
potraw - we wszystkim, gdzie można od-
naleźć ślad objawienia. Może istnieć w
najbardziej codziennych czynnościach,
ale nigdy, przenigdy nie może być zwy-
czajna. Proszę bardzo, piszcie o niebie
albo uśmiechu dziewczyny, ale kiedy to
robicie, pozwólcie waszej poezji przy-
wołać dzień zbawienia, dzień Sądu Osta-
tecznego, jakikolwiek dzień, nieważne -
tak by oświecała nas, wstrząsała nami i
- jeśli jest natchniona - wzbudzała w
nas małe poczucie nieśmiertelności.
CHARLIE
Och Kapitanie, mój Kapitanie. Czy ist-
nieje poezja w matematyce?
Chichoty w klasie.
KEATING
Oczywiście, panie Dalton, jest w mate-
matyce elegancja. Gdyby wszyscy zajmo-
wali się poezją, nasza planeta umarła
by z głodu, na miłość boską. Ale poezja
musi istnieć - i tu zatrzymajmy się, by
to nadmienić - w nawet najprostszym ak-
cie życia, albo zmarnujemy naprawdę cu-
downą możliwość, którą życie nam, isto-
tom ludzkim, oferuje. Wypowiedziawszy
to, kto chciałby następny recytować? No
dalej. W końcu i tak każdego przepytam.
Keating rozgląda się. Nie ma ochotników. Keating wykrzywia
twarz w uśmiechu.
KEATING
Spójrzcie na pana Andersona. Cierpi w
agonii. Wystąp, kolego, i pozwól nam
się wyciągnąć ze swojego nieszczęścia.
Wszystkie oczy patrzą na Todda. Wewnątrz Todd umiera.
Wstaje i wychodzi wolno na środek klasy, jak skazaniec w
drodze na egzekucję.
KEATING
Todd, czy przygotowałeś wiersz?
Todd kręci głową na "nie".
KEATING
Pan Anderson jest przekonany, że
wszystko, co ma w środku, jest bezwar-
tościowe i krępujące. Tak właśnie,
Todd? Czy nie tego się boisz?
Todd potakuje odruchowo na "tak".
KEATING
Więc dziś przekonasz się, że to co masz
w środku, warte jest bardzo wiele.
Keating podbiega do tablicy. Gwałtownie pisze:
"WYDAŁEM Z SIEBIE BARBARZYŃSKI RYK PONAD SKLEPIENIEM
ŚWIATA" - Walt Whitman.
KEATING
Ryk, dla tych co nie wiedzą, to głośny
krzyk bądź płacz. Todd, chciałbym, byś
zademonstrował nam barbarzyński ryk.
TODD
(prawie niesłyszalnie)
Ryk?
KEATING
Barbarzyński ryk.
Keating wstrzymuje się, potem nagle i gwałtownie podbiega
do Todda.
KEATING
Dobry Boże, chłopie! Krzycz!
TODD
(przestraszony)
Aaa!
KEATING
Jeszcze raz! Głośniej!
TODD
AAA!
KEATING
GŁOŚNIEJ!
TODD
AAAAAAAAAAA!
KEATING
W porządku! Bardzo dobrze! Mimo
wszystko jest tam barbarzyńca!
Keating klaszcze. Klasa też klaszcze. Todd, cały czerwony,
jakby trochę "rośnie".
KEATING
Todd, tam nad drzwiami jest portret
Whitmana. Kogo ci on przypomina?
Szybko, Anderson, nie myśl nad tym.
TODD
Szaleńca.
KEATING
Szaleńca. Może nim był. Jakiego rodzaju
szaleńca? Nie myśl! Odpowiedz.
TODD
Zwariowanego szaleńca.
KEATING
Użyj swojej wyobraźni! Pierwsza rzecz,
jaka przychodzi ci na myśl, nawet jeśli
to bzdura!
TODD
Szaleniec... szaleniec o spoconych zę-
bach...
KEATING
Teraz przemawia poeta! Zamknij oczy i
pomyśl o obrazie. Opisz, co widzisz.
TERAZ!
TODD
Zamykam... zamykam oczy. Jego obraz
płynie obok mnie.
KEATING
(pobudzająco)
Szaleniec o spoconych zębach.
TODD
Szaleniec o spoconych zębach ze spoj-
rzeniem, które ściera mi mózg.
KEATING
Doskonale! Pozwól mu działać. Nadaj
temu rytm!
TODD
Wyciąga dłonie i dusi mnie. Cały czas
mamrocze coś wolno. Prawda... Prawda
jest jak koc, który nigdy nie zakrywa
zimnych stóp.
To powoduje chichoty w klasie. A to złości Todda.
KEATING
Do diabła z nimi, ważny jest koc!
Todd otwiera oczy i zwraca się do klasy głosem pełnym pro-
wokującego rytmu.
TODD
Rozciągaj go, ciągnij go, a i tak nie
zakryje żadnego z nas. Kop go, bij go,
nigdy nie będzie go na tyle dużo...
KEATING
Nie przerywaj!
TODD
(walczy, ale wydobywa z
siebie)
Od chwili, gdy przychodzimy płacząc, do
chwili, gdy odchodzimy umierając, bę-
dzie krył tylko twoją głowę, choćbyś
jęczał, płakał i krzyczał!
Todd stoi nieruchomo długą chwilę. On i pozostali uczniowie
poczuli tę magię, to coś, co miało przed chwilą miejsce.
Neil zaczyna bić brawo. Inni przyłączają się. Todd prostuje
się i po raz pierwszy widać w nim ślad pewności siebie.
Aplauz urywa się. Keating podchodzi do Todda.
KEATING
Nie zapomnij tego.
49A PLENER. BOISKO DO PIŁKI NOŻNEJ - DZIEŃ
Piłka odskakuje od kopiącej ją stopy. Słychać IX Symfonię
Beethovena, czwartą jej część, "Odę do Radości". Keating
stoi z boku boiska obok swojego przenośnego gramofonu, pa-
trzy na chłopców grających w piłkę, wymachuje rękoma jak
dyrygent kierujący orkiestrą. Przed nim chłopcy grają w
piłkę pod tą spektakularną muzykę. Biegają, kopią, podają,
padają, blokują, główkują, robią zwody, odbierają piłkę -
wszystko to wśród przytłaczającego refrenu jednego z naj-
bardziej inspirujących utworów muzycznych, jakie kiedykol-
wiek powstały.
50A PLENER. JASKINIA MARTWYCH POETÓW - POPOŁUDNIE
Chłopcy wchodzą do jaskini.
50 WNĘTRZE. JASKINIA MARTWYCH POETÓW - POPOŁUDNIE
Neil wchodzi szybko trzymając małą połamaną figurkę. Inni
adepci Stowarzyszenia Umarłych Poetów zgromadzeni są do-
okoła Charliego, który siedzi cicho po turecku przed nimi.
Ma zamknięte oczy, w jednej ręce trzyma stary saksofon.
NEIL
Spójrzcie na to.
PITTS
Co to jest?
NEIL
Bożek tej jaskini.
Z głowy figurki wystaje pręt, na którym zatknięta jest
świeca. Neil wkłada figurkę w ziemię i zapala świecę.
Świeca oświetla figurkę - czerwono-niebieskiego dobosza, z
twarzą dziobatą i zwietrzałą, lecz ze szlachetnym obliczem.
Charlie, który nie ruszył się z miejsca, chrząka. Wszyscy
zwracają się ku niemu i siadają.
CHARLIE
Panowie, "Poetyka" według Charlesa Dal-
tona.
Wydaje z saksofonu oderwane nuty. Przypadkowe, wrzaskliwe,
brzmią jak kiepska odmiana Johna Cage'a. Nagle Charlie
przestaje.
CHARLIE
(jak w transie, z szybko-
ścią doręczyciela)
Śmiać się, płakać, przewracać, mamro-
tać, trza robić więcej. Trzeba być wię-
cej...
Gra jeszcze parę nut na saksofonie, potem:
CHARLIE
(bardziej gwałtownie niż
przedtem)
Chaos wrzeszczy, chaos marzy, płacze,
lata, trza być więcej!! Trzeba być wię-
cej!!
Charlie gra prostą, ale przecudowną melodię. Sceptycyzm
znika z twarzy chłopców. Gdy Charlie zanurza się w swojej
muzyce, tak samo robią pozostali. Melodia kończy się dłu-
gim, pięknym, łapiącym za serce dźwiękiem.
NEIL
Charlie, to było wielkie! Gdzie się na-
uczyłeś grać właśnie tak?
CHARLIE
Rodzice zmusili mnie do gry na klarne-
cie, ale go nienawidziłem.
(z kpiącym brytyjskim ak-
centem)
Saksofon jest bardziej dźwięczny.
Knox wstaje. Cofa się, pełen udręki i frustracji.
KNOX
Boże, dłużej tego nie zniosę! Jeśli nie
będę miał Chris, to się zabiję.
CHARLIE
Knox, musisz się uspokoić.
KNOX
Nie, byłem spokojny całe moje życie! To
mnie zabije, jeśli nie zrobię czegoś.
NEIL
Gdzie idziesz?
KNOX
Dzwonię do niej!
51 WNĘTRZE. TELEFONY W INTERNACIE - PÓŹNIEJ
Wszyscy chłopcy stoją wokół. Knox podnosi słuchawkę, wy-
kręca zuchwale numer, potem czeka.
52 WNĘTRZE. DOM CHRIS - POPOŁUDNIE
Chris ma włosy po myciu, w wilgotnym ręczniku, ale wygląda
oszałamiająco. Wchodzi i odbiera telefon.
CHRIS
Halo?
53 WNĘTRZE. TELEFONY W INTERNACIE / KLATKA SCHODOWA -
POPOŁUDNIE
Knox słyszy głos Chris. Zaczyna mówić, ale odkłada słu-
chawkę.
KNOX
Ona mnie znienawidzi! Państwo Danburry
mnie znienawidzą. Moi rodzice mnie za-
biją!
Patrzy po twarzach pozostałych. Nikt nic nie mówi.
KNOX
W porządku, do cholery, macie rację!
"Carpe diem", nawet jeśli od tego
zginę.
Podnosi słuchawkę i znów wykręca numer.
54 WNĘTRZE. DOM CHRIS - JAK WYŻEJ
Znów dzwoni telefon. Znów Chris wchodzi i odbiera.
CHRIS
Halo?
55 WNĘTRZE. INTERNAT - JAK WYŻEJ
KNOX
Cześć, Chris, tu Knox Overstreet.
56 WNĘTRZE. DOM CHRIS - JAK WYŻEJ
CHRIS
Knox. A tak, Knox. Cieszę się, że dzwo-
nisz.
57 WNĘTRZE. INTERNAT - JAK WYŻEJ
KNOX
Naprawdę?
(podniecony do swoich ko-
legów)
Cieszy się, że dzwonię!
58 WNĘTRZE. DOM CHRIS - JAK WYŻEJ
CHRIS
Chciałam do ciebie zadzwonić, ale nie
miałam numeru. Rodzice Cheta wyjeżdżają
w ten weekend z miasta, więc Chet wy-
prawia przyjęcie. Chciałbyś przyjść?
59 WNĘTRZE. INTERNAT - JAK WYŻEJ
KNOX
Cóż, pewnie!
60 WNĘTRZE. DOM CHRIS - JAK WYŻEJ
CHRIS
Rodzice Cheta o tym nie wiedzą, więc
proszę, zachowaj to w sekrecie. Ale mo-
żesz przyprowadzić kogoś ze sobą.
61 WNĘTRZE. INTERNAT - JAK WYŻEJ
KNOX
Przyjdę. U Danburrych. Piątek wieczór.
Dzięki ci, Chris.
Odkłada słuchawkę. Jest jak rażony piorunem. Wydaje z sie-
bie skowyt.
KNOX
Uwierzycie w to? Miała do mnie zadzwo-
nić! Zaprosiła mnie ze sobą na przyję-
cie!
CHARLIE
U Cheta Danburry'ego.
KNOX
Taa.
CHARLIE
No więc?
KNOX
Więc co?
CHARLIE
Więc naprawdę uważasz, że ona uważa, że
idziesz z nią?
KNOX
Do diabła, nie, Charlie, ale nie to
chodzi. Wcale nie o to chodzi!
CHARLIE
A o co?
KNOX
O to, że o mnie myślała! Spotkałem się
z nią tylko raz, a ona już o mnie my-
ślała. Cholera, to się stanie! Czuję
to. Ona będzie moja!
Wychodzi z pomieszczenia z telefonami, z głową w chmurach.
Pozostali patrzą po sobie, nie wiedząc co pomyśleć.
62 PLENER. AUDITORIUM (SALA WIDOWISKOWA) W HENLEY HALL -
DZIEŃ
Budynki w tej szkole zbudowane są z białej cegły. Neil par-
kuje swój rower i wchodzi do sali widowiskowej.
63 WNĘTRZE. SCENA W AUDITORIUM - PÓŹNIEJ
Na scenie aktorzy ze szkoły średniej są właśnie podczas
próby "Snu Nocy Letniej" Szekspira. Neil stoi pośrodku, gra
Pucka. Trzyma laskę, mającą na jednym końcu dzwoneczek
przyozdobiony głową błazna.
NEIL
(jako Puck)
Troje na razie? Chodźże jeszcze jedno,
Z dwojga obu rodzajów czworo wynika.
Oto idzie, smutna coś.
Amor to jest wredny ktoś,
Co kobiety biedne szaleństwem dotyka.
Wejście Ginny Danburry, która gra Hermię - czołga się, wy-
gląda na wyczerpaną. Kiedy zaczyna wygłaszać swoją kwestię,
PANI REŻYSER sztuki, kobieta po czterdziestce, przerywa
jej.
PANI REŻYSER
Dobrze, Neil. Naprawdę miałam uczucie,
że twój Puck tu rządzi. Pamiętaj, że
jest do bólu zachwycony tym, co robi.
NEIL
(rubasznie, figlarnie)
Amor to jest wredny ktoś,
Co kobiety biedne szaleństwem dotyka.
PANI REŻYSER
Doskonale. Kontynuuj, Ginny.
Gdy Ginny wchodzi raz jeszcze i zaczyna swoją kwestię...
GINNY
(jako Hermia)
Nigdy przed tak znużona i w takiej niedoli,
Mokra od rosy, zraniona przez różę,
Nie mogę tak pełzać, nie mogę już iść.
64 PLENER. INTERNAT W WELTON - NOC
... Neil jedzie na rowerze, parkuje. Kiedy zaczyna iść do
internatu, dostrzega sylwetkę siedzącą w bezruchu na murze.
NEIL
Todd?
Neil podchodzi, by lepiej się przyjrzeć. To Todd, siedzi w
ciemności bez marynarki.
NEIL
Co się dzieje?
Todd nie odpowiada.
NEIL
Todd, o co chodzi?
TODD
Dziś moje urodziny.
NEIL
Tak? Wszystkiego najlepszego. Dostałeś
coś?
Todd trwa w bezruchu. Potem wskazuje na pudełko. Neil spo-
gląda na nie. To, co jest w pudełku, to chyba opatrzony mo-
nogramem zestaw na biurko, który widzieliśmy w pokoju
Todda.
NEIL
To twój zestaw na biurko.
(pauza)
Nie łapię.
TODD
Dali mi dokładnie taki sam w zeszłym
roku!
NEIL
Ooo...
TODD
(przedrzeźnia)
Ooo.
Długa pauza.
NEIL
Cóż, może pomyśleli, że będziesz po-
trzebował jeszcze jednego. Może pomy-
śleli, że...
TODD
A może w ogóle nie pomyśleli, bo nie
jestem moim bratem! Jego urodziny to
zawsze wielkie halo.
(pauza: patrzy na ze-
staw)
Najgłupsze jest to, że nie podobał mi
się już ten pierwszy.
Odkłada zestaw.
NEIL
Wiesz, Todd, najwyraźniej niedoceniasz
wartości takiego zestawu na biurko.
TODD
Co?
NEIL
Chodzi mi, że to bardzo specjalny pre-
zent. Któż chciałby piłkę do nogi czy
kij do baseballa czy samochód, kiedy
może dostać taki cudowny zestaw na
biurko jak ten!
TODD
Taa! Spójrz tylko na tą linijkę!
Śmieją się. Narasta cisza.
TODD
(zamyślony)
Wiesz, jak tata mnie nazywał, kiedy do-
rastałem? "Pięć dziewięćdziesiąt
osiem". Tyle warte byłyby związki che-
miczne z ludzkiego ciała, gdyby w suro-
wym stanie zapakować je w butelki i
sprzedać. Powiedział mi, że tyle będę
wart, dopóki nie będę codziennie praco-
wał nad tym, by być lepszym. "Pięć
dziewięćdziesiąt osiem".
Neil potrząsa głową.
TODD
Kiedy byłem mały, myślałem, że rodzice
automatycznie kochają swoje dzieci. Tak
powiedzieli mi moi nauczyciele. Tak
czytałem w książkach, które mi dawali.
W to wierzyłem. Cóż, moi rodzice może i
kochali mojego brata, ale nie mnie.
Bierze głęboki oddech pełen udręki. Neil próbuje zmusić się
do powiedzenia czegokolwiek. Todd odchodzi do internatu.
65 PLENER. DZIEDZINIEC Z CEGŁY W WELTON - DZIEŃ
Klasa gromadzi się na dziedzińcu wyczekująco. Następny ka-
wał Keatinga? Keating zwraca się do nich.
KEATING
Ludzie, jestem zachwycony waszym postę-
pem, wyrażonym w waszych esejach i
wierszach. Mimo to wiem, że polityką
szkoły jest zachęcać do uczenia się w
grupach i jestem przekonany, że ten
niebezpieczny acz nieuchronny element
konformizmu wsącza się nieustannie w
waszą pracę. Panowie Pitts, Cameron,
Overstreet i Chapman, proszę tu stanąć
w szeregu.
Keating wskazuje czterem chłopcom, by stanęli obok niego.
KEATING
Na cztery zaczynacie chodzić razem do-
okoła dziedzińca. O niczym nie myśli-
cie. Tu nie ma stopni. Raz, dwa, trzy,
cztery.
Chłopcy zaczynają chodzić. Idą jedną stroną dziedzińca, po-
tem wzdłuż tyłu, wracają drugą stroną, potem wzdłuż przodu.
KEATING
Właśnie tak. Proszę dalej.
Kiedy chłopcy znów chodzą dookoła dziedzińca, zaczynają iść
razem jednym krokiem. Wkrótce staje się to swego rodzaju
marszem, tworzącym rytm raz-dwa-trzy-cztery. Keating za-
czyna uderzać w dłonie do tego rytmu.
KEATING
O, jest. Słyszycie?
(klaszcząc głośniej do
rytmu)
Raz dwa, raz dwa, raz dwa, raz dwa.
UJĘCIE PRZEZ OKNO
McAllister siedzi w pustej klasie i czyta książkę. Widzi
zamieszanie na dziedzińcu i wygląda.
UJĘCIE Z GÓRY
Maszerujący chłopcy wchodzą w ujęcie. Klasa dołącza się do
klaskania. Wkrótce chłopcy maszerują pełni wigoru do rytmu
wyznaczanego przez klaskanie całej klasy.
NOWE UJĘCIE
Ze swojego biura na drugim piętrze Nolan wygląda przez okno
i patrzy na maszerujących poniżej chłopców.
UJĘCIE NA KEATINGA
KEATING
W porządku, stańcie. Zapewne zauważyli-
ście, jak z początku panowie Overstreet
i Pitts zdawali się mieć inny krok niż
pozostali, ale wkrótce wszyscy chodzili
w tym samym rytmie. Nasza zachęta spra-
wiła, że było to jeszcze wyraźniejsze.
Ale ten eksperyment nie miał na celu
wyróżnić panów Pittsa i Overstreeta.
Zademonstrował nam, jak trudno jest
każdemu z nas słuchać własnego głosu
czy zachować własne przekonania w obec-
ności innych. Jeśli któryś z was sądzi,
że mógłby maszerować inaczej, to niech
spyta siebie, czemu uczestniczył w kla-
skaniu. Koledzy, jest w nas wszystkich
wielka potrzeba bycia akceptowanym.
Mimo to, ta potrzeba może stać się
zdradliwym nurtem, porywającym nas,
chyba że jesteśmy silnymi i zdetermino-
wanymi pływakami. Nie upierajcie się
przy oddzielnych ścieżkach tylko dla-
tego, by być "inaczej" czy "wbrew", ale
zaufajcie temu, co jest w was unikalne,
nawet jeśli jest dziwne czy niepopu-
larne. Jak powiedział pan Robert Frost
"dwie drogi rozchodziły się w lesie, a
ja... ja wybrałem tą mniej uczęszczaną.
I to była jedyna różnica".
Rozlega się dźwięk dzwonka oznajmiającego koniec zajęć. Ke-
ating odchodzi.
UJĘCIE NA NOLANA W JEGO BIURZE
Nolan odchodzi od okna.
UJĘCIE NA McALLISTERA W JEGO KLASIE
Rozweselony błazeństwami Keatinga wraca do swojej książki.
66 WNĘTRZE. WEJŚCIE DO JASKINI MARTWYCH POETÓW - NOC
Todd, Neil, Cameron, Pitts i Meeks siedzą dookoła. Wznosi
się mgła, a drzewa kołyszą się pośród wiatru.
MEEKS
Gdzie Knox?
PITTS
Przygotowuje się do przyjęcia.
CAMERON
A co z Charliem? To on upierał się przy
tym spotkaniu.
NEIL
Zamieszkałem w lesie, albowiem chciałem
żyć świadomie. Chciałem żyć pełnią ży-
cia i wyssać z niego całą kwintesencję
--
Z lasu słychać dźwięk dziewczęcego głosu.
DZIEWCZĘCY GŁOS
Niczego nie widzę.
GŁOS CHARLIEGO
To właśnie tu.
Do jaskini dochodzą Charlie i DWIE DZIEWCZYNY. Jedna jest
ładna, a druga nijaka. Dziewczyny mają około 20-tki, blon-
dynki, trzymają w dłoniach piwa. Nie wydają się z takich,
które mogłyby się zainteresować Charliem i resztą chłopców.
Są tutaj by się dobrze zabawić.
CHARLIE
Cześć, chłopaki, poznajcie Glorię i...
NIJAKA DZIEWCZYNA
Tinę.
CHARLIE
Tina i Gloria, a to klasa adeptów Sto-
warzyszenia Umarłych Poetów.
GLORIA
Ale dziwna nazwa! Nie powiecie nam, co
znaczy?
CHARLIE
Mówiłem wam, to tajemnica.
GLORIA
Czyż on nie jest słodki?
Gloria obejmuje Charliego czule. Pozostali członkowie klubu
są oszołomieni. Te dziewczyny to dzikie egzotyczne stworze-
nia bezwstydnie kochające mężczyzn - co oczywiście powo-
duje, że serca młodych chłopców zamierają w piersiach.
Dziewczyny chichoczą.
TINA
Już więcej nie mogę nazywać cię Char-
lie?
(obejmuje Charliego ramie-
niem)
Co oznacza Numama, kotku?
CHARLIE
Nuwanda, i sam to wymyśliłem.
GLORIA
Zimno mi.
Charlie obejmuje ramieniem Glorię.
MEEKS
Rozpalmy ognisko.
Charlie rzuca Meeksowi spojrzenie. Kiedy chłopcy rozchodzą
się by zgromadzić drzewo, Charlie zeskrobuje trochę błota
ze ściany jaskini i rozciera je na twarzy jak indiański wo-
jownik. Rzuca Glorii swoje najbardziej seksowne spojrzenie,
potem odchodzi do pozostałych chłopców. Dziewczyny szepczą
i chichoczą.
67 PLENER. DOM DANBURRYCH - NOC
Knox parkuje rower z boku domu. Zdejmuje płaszcz i wciska
do torby przy siodełku. Poprawia krawat, potem idzie do
drzwi wejściowych. Puka. Słyszy ze środka muzykę. Znów
puka. W końcu, ponieważ nikt nie otwiera, Knox sam otwiera
drzwi.
68 WNĘTRZE. DOM DANBURRYCH - JAK WYŻEJ
Knox wchodzi. Ze sprzętu Hi-Fi gra "Open the Door to Your
Heart" Darrella Banksa. W hallu przy wejściu siedzi na ka-
napie para i obmacuje się jak szalona. Na schodach, na dole
i na górze, są inne pary, które robią to samo. Knox stoi i
nie wie co zrobić. W tej chwili przechodzi hallem Chris, z
nieuczesanym chaosem zamiast włosów.
KNOX
Chris!
Chris obraca się i widzi Knoxa.
CHRIS
O, cześć. Cieszę się, że przyszedłeś.
Przyprowadziłeś kogoś?
KNOX
Nie.
CHRIS
Jest tu Ginny Danburry. Poszukaj jej.
KNOX
Ale, Chris...
CHRIS
Muszę znaleźć Cheta. Czuj się jak u
siebie.
Odchodzi. Knox ją obserwuje. Ogarnia go fala przygnębienia.
69 PLENER. LAS DOOKOŁA JASKINI - NOC
Charlie zbiera drzewo. Neil, Pitts, Todd i inni chłopcy
otaczają go.
NEIL
Charlie...
CHARLIE
Nuwanda.
NEIL
Nuwanda, co się dzieje?
CHARLIE
Nic, dopóki nie macie nic przeciwko
dziewczynom tutaj.
PITTS
Cóż, pewnie że nie. Po prostu... Mogłeś
nas ostrzec.
CHARLIE
Myślałem, że to będzie spontaniczne. To
znaczy, na tym przecież miało to
wszystko polegać, nieprawdaż?
NEIL
Gdzie je znalazłeś?
CHARLIE
Przechodziły koło płotu boiska do
piłki. Powiedziały, że ciekawi je
szkoła, więc zaprosiłem je na spotka-
nie.
CAMERON
Chodzą do Henley Hall?
CHARLIE
Nie sądzę, żeby chodziły do szkoły.
CAMERON
To miastowe?!
CHARLIE
Cameron, o co ci dokładnie chodzi? Za-
chowujesz się, jakby były twoją matką
czy coś takiego. Boisz się ich?
CAMERON
Do diabła, nie, ale boję się ich w ten
sposób, że jeśli zostaniemy z nimi zła-
pani, to jesteśmy martwi.
GLORIA
(poza kadrem)
Powiedzcie, co się tam dzieje?
CHARLIE
Właśnie zbieramy drewno.
(cicho, do Camerona)
Po prostu trzymaj gębę na kłódkę, pa-
lancie, a o nic się nie będzie trzeba
martwić.
CAMERON
Uważaj, do kogo mówisz "palancie".
NEIL
Och, uspokój się, Cameron.
Charlie rzuca Cameronowi spojrzenie - ironiczny przestrach
- potem odchodzi. Inni podążają za nim. Cameron obserwuje
Charliego i Neila przez chwilę, potem idzie za nimi.
70 WNĘTRZE. SPIŻARNIA U DANBURRYCH - NOC
Knox, bliski samobójstwa, szwenda się po zatłoczonym przy-
jęciu i dochodzi do spiżarni. Wokół stoją dzieciaki i ga-
dają. Para w rogu zajęta jest długim pocałunkiem. Jego dłoń
nie przestaje wędrować do jej kolana, a jej dłoń nie prze-
staje odpychać jego dłoni, chociaż nie przerywają poca-
łunku. To dzieje się bez przerwy podczas tej sceny.
Ginny Danburry stoi w rogu, ona i Knox wymieniają uśmiechy.
Przy zlewie stoi koleś i robi burbona z Colą. Koleś patrzy
na Knoxa.
KOLEŚ
Jesteś bratem Mutta Sandersa?
Knox kręci głową na "nie".
KOLEŚ
Bubba...
BUBBA jest wielkim pijanym mięśniakiem opierającym się o
lodówkę.
KOLEŚ
Ten gościu wygląda jak Mutt Sanders?
BUBBA
Jesteś jego bratem?
KNOX
Żadnego pokrewieństwa. Nigdy o nim nie
słyszałem. Przykro mi.
BUBBA
Powiedz, Steve, gdzie twoje maniery? Tu
stoi brat Mutta Sandersa, a ty nie za-
oferowałeś mu drinka? Chcesz trochę
burbona?
KNOX
Właściwie to nie.
Steve wkłada szklankę w dłoń Knoxa i napełnia ją burbonem,
dodając tylko odrobiny Coli. Bubba stuka się z nim szklan-
kami.
BUBBA
Za Mutta.
STEVE
Za Mutta.
KNOX
Za Mutta.
Bubba i Steve opróżniają swoje szklanki. Knox idzie za ich
przykładem, potem dostaje ataku kaszlu. Steve dolewa
wszystkim burbona.
BUBBA
Więc co tam, do diabła, słychać u
Mutta?
KNOX
(kaszląc nierówno)
Właściwie to nie znam Mutta.
BUBBA
(wznosi toast)
Za pieprzonego Mutta.
STEVE
Za pieprzonego Mutta.
KNOX
Pieprzonego Mutta.
Wychylają swoje drinki. Knox nie przestaje kasłać.
BUBBA
Cóż, chyba pójdę poszukać Patsy.
(klepie Knoxa w plecy)
Pozdrów ode mnie Mutta.
KNOX
Pozdrowię.
Knox i Ginny wymieniają porozumiewawcze spojrzenia. Bubba
zostawia Knoxa, który wciąż kaszle. Ginny odłazi gdzieś.
Steve nalewa sobie i Knoxowi następną szklaneczkę burbona.
71 WNĘTRZE. JASKINIA - NOC
Chłopcy rozpalili ognisko i dziewczyny ogrzewają dłonie.
Świeca na głowie "bożka jaskini" porusza się. Tina zauważa
figurkę z prętem na głowie.
TINA
Słyszałam, że wy chłopaki jesteście
dziwni, ale że nie aż tak dziwni.
Bierze łyka whisky i oferuje kolejkę Neilowi. Neil bierze i
pociąga. Najwyraźniej nie miał w życiu zbyt dużo whisky,
ale zachowuje się, jakby miał. Oddaje Tinie whisky.
TINA
No, podaj dalej.
Neil podaje dalej. Whisky krąży od chłopca do chłopca.
Każdy z nich próbuje pokazać, że smakuje mu ta potworna go-
ryczka. W przeciwieństwie do innych Toddowi udaje się prze-
łknąć whisky bez kasłania. Wszyscy są pod wrażeniem.
GLORIA
(do Todda)
Taaa!
(do innych)
Nie brakuje wam tutaj, chłopaki, towa-
rzystwa dziewczyn?
CHARLIE
Czy brakuje? To nas doprowadza do
szału. Przeciwko temu powstał ten klub.
Tak właściwie to chciałem ogłosić, że
zamieściłem w szkolnej gazecie artykuł,
podpisany przez Stowarzyszenie Umarłych
Poetów, domagający się dopuszczenia do
Welton dziewcząt, byśmy mogli wszyscy
przestać walić konia.
NEIL
Co?! Jak żeś to zrobił?
CHARLIE
Jestem jednym z tych od korekty. Prze-
myciłem mój artykuł.
CAMERON
Mój Boże, to już koniec!
CHARLIE
Czemu? Nikt nie wie, kim jesteśmy.
CAMERON
Nie sądzisz, że odkryją, kto to zro-
bił?! Nie wiesz, że przyjdą do ciebie i
zażądają odpowiedzi na pytanie, co to
jest Stowarzyszenie Umarłych Poetów?
Charlie, nie miałeś prawa robić czegoś
takiego!
CHARLIE
Jestem Nuwanda, Cameron.
GLORIA
(obejmując ramieniem Char-
liego)
Właśnie, to Nuwanda.
CHARLIE
Czy my po prostu urządziliśmy to dla
zabawy, czy też znaczy coś to, co mó-
wimy? Jeśli to wszystko, by przyjść i
poczytać sobie nawzajem garść wierszy,
to po co to, do cholery?
NEIL
Mimo to nie powinieneś tego robić,
Charlie. Nie przemawiasz w imieniu
klubu.
CHARLIE
Hej, moglibyście przestać wreszcie mar-
twić się o wasze małe cenne karczki?
Jeśli mnie złapią, powiem im, że to ja
to urządziłem. Wszystkie wasze tyłki są
bezpieczne. Słuchajcie, Gloria i Tina
nie przyszły tu słuchać kłótni. Robimy
spotkanie czy nie?
GLORIA
Taa, jak mamy się zdecydować, czy dołą-
czamy do klubu, jeśli nie zrobicie spo-
tkania?
NEIL
(rzuca Charliemu zasko-
czone spojrzenie)
Dołączamy?
Charlie to ignoruje. Zwraca się do Tiny.
CHARLIE
"Czyż mam przyrównać cię do dnia po-
środku lata? Boć przecież bardziej je-
steś od niego cudowna i spokojna..."
W swoim "recitalu" Charlie zwraca się bezpośrednio do Tiny.
Tina roztapia się jak po znieczuleniu.
TINA
Och, to takie słodkie!
Tina ściska Charliego. Pozostali chłopcy patrzą po sobie,
próbując - bez rezultatu - ukryć swoją niewiarygodną za-
zdrość.
CHARLIE
Napisałem to dla ciebie.
TINA
Napisałeś?
CHARLIE
Dla ciebie też jakiś napiszę, Gloria.
(zamyka oczy)
Ona idzie, piękna jak noc...
Oczy Charliego otwierają się. Zapomniał słów tego wiersza.
Kryje się z tym, przechodzi przez jaskinię.
CHARLIE
Ona idzie, piękna jak noc...
Charlie odwraca się plecami, otwiera książkę i czyta szybko
po cichu. Zamyka książkę, odkłada ją i odwraca się do Glo-
rii.
CHARLIE
po bezchmurnych krajach, rozgwieżdżo-
nych niebach; Wszystka piękność ciemno-
ści i jasności spotyka się w jej po-
staci, w jej oczach.
Gloria piszczy z zachwytu.
GLORIA
Czyż on nie jest cudowny?!
Pozostali chłopcy są całkowicie przerażeni, ale i potwornie
zazdrośni o to, że Charlie tak daleko w tym zaszedł. Gloria
przytula się do Charliego.
72 WNĘTRZE. LIVING-ROOM U DANBURRYCH - NOC
Gra głośno muzyka the Drifters. Wszystkie światła w pokoju
są wyłączone. Jedynym oświetleniem jest blask księżyca zza
okien. Dopiero kiedy nasze oczy przyzwyczajają się do ciem-
ności, widzimy, że pokój wypełniony jest obmacującymi się
parami.
Wchodzi Knox, który trzyma w dłoni kolejnego drinka i wy-
gląda na ubzdryngolonego. Idzie kawałek, potem potyka się o
parę leżącą na podłodze.
WKURZONY MĘSKI GŁOS
Hej!
KNOX
Przepraszam.
Knox opada na sofę. Po lewej siedzi para, która nieźle się
zabawia. Ich oddechy są jak oddechy jakichś gigantycznych
bestii. Po prawej Knoxa jest inna para, również uprawiająca
macanko. Knox próbuje wstać, ale para, o którą się wcze-
śniej potknął, przetoczyła się w międzyczasie pod jego
łydki i przygwoździła go do sofy. Knox próbuje ułożyć się
najwygodniej, jak może, w swoim małym legowisku na sofie.
Muzyka urywa się. Pokój brzmi jak symulacja szpitalnego od-
działu respiratorów. Dwoje w parze po prawej Knoxa wyglą-
dają i brzmią, jakby zamierzali odgryźć sobie nawzajem
wargi. Knox spogląda na parę po lewej. Słyszy:
MĘSKI GŁOS
Och, Chris, jesteś taka piękna.
Tą parą są Chris i Chet. Chris siedzi tuż obok Knoxa. Znów
zaczyna się muzyka. To "This Magic Moment" The Drifters.
Chris i Chet nie przestają ostro się pieścić. Knox próbuje
odwrócić gdzieś wzrok, ale nie może oderwać oczu od Chris.
CHET
Chris, jesteś wspaniała.
Chet całuje mocno Chris, a Chris opiera się o Knoxa. W po-
koju wypełnionym blaskiem księżyca Knox widzi zarys twarzy
Chris, jej kark, krągłości jej piersi. Dopija do końca swo-
jego drinka i próbuje odwrócić wzrok.
KNOX
Pomóż mi, mój Boże.
Chris bez opamiętania dalej opiera się o Knoxa. Knox walczy
z pokusą - próbuje nawet nie patrzeć - ale przegrywa walkę.
Nagle obraca się i patrzy znów na Chris. Cała racjonalna
strona jego natury krzyczy "nie", ale emocje szepczą "tak".
KNOX
(do siebie)
Carpe breastum. Chwytaj pierś.
CHRIS
(do Cheta)
He?
CHET
Nic nie mówiłem.
Chet i Chris znów się całują. Tak jakby działał niewi-
doczny, nie uznający oporu magnes, Knox wyciąga dłoń i za-
czyna bardzo delikatnie głaskać kark i szyję Chris, w dół
ku piersiom. Chris najwyraźniej myśli, że dłoń należy do
Cheta i pozwala jej płynąć w dół. Knox porusza dłoń w górę
i w dół, zmysłowo. Zamyka oczy i oddycha ciężko.
CHRIS (W CIEMNOŚCI)
Och, Chet, to tak cudownie czuć...
CHET (W CIEMNOŚCI)
Naprawdę?
(pauza)
Co?
CHRIS (W CIEMNOŚCI)
No wiesz...
Knox ucieka z dłonią. Chet myśli przez chwilę, potem znów
całuje Chris.
CHRIS (W CIEMNOŚCI)
Nie przestawaj.
CHET (W CIEMNOŚCI)
Czego nie przestawać?
CHRIS (W CIEMNOŚCI)
Chet...
Knox kładzie znów dłoń na szyi Chris. Znów zaczyna masować,
jeszcze bardziej delikatnie, płynąc w dół ku piersiom.
CHRIS (W CIEMNOŚCI)
Och... och...
Widzimy sylwetkę Cheta wahającego się nad Chris, próbują-
cego domyśleć się, o czym ona mówi. Poddaje się i kontynu-
uje całowanie. Chris nie przestaje okazywać tego, że jest
jej bardzo przyjemnie.
Knox odchyla głowę na sofie, a jego oddech staje się
ciężki. Narasta muzyka. Knox, nie potrafiąc się oprzeć, ma-
suje klatkę piersiową Chris, niebezpiecznie zbliżając się
do piersi. Chris zaczyna głośno oddychać. Knox wpada w eks-
tazę. Jego drink wypada mu z dłoni.
Nagle dłoń Cheta chwyta dłoń Knoxa i błyska światło lampy.
Knox staje twarzą w twarz ze wściekłym Chetem i zdezorien-
towaną Chris.
CHET
Co ty robisz?!
CHRIS
Knox?!
KNOX
(udając zaskoczenie)
Chet! Chris! Co wy tu robicie?
CHET
Oż ty...
Chet wali Knoxa pięścią w twarz. Łapie Knoxa za koszulę,
rzuca na podłogę i skacze na niego. Zaczyna nawalać go w
twarz, którą Knox z całych sił próbuje ochronić.
CHET
Ty pieprzony mały fiucie!
CHRIS
(zaczynając czuć dla Knoxa
współczucie)
Chet, nie musisz go krzywdzić.
Pięści Cheta uderzają Knoxa raz za razem.
CHRIS
Chet, przestać! On nie miał nic złego
na myśli.
Odciąga Cheta. Knox turla się gdzieś dalej, trzymając się
za twarz.
CHRIS
Dość tego!
Chet staje nad Knoxem, który trzyma się za zakrwawiony nos
i opuchniętą twarz.
KNOX
Przepraszam, Chris. Przepraszam!
CHET
Chcesz jeszcze, ty mały sukinsynu? Co?!
Wynocha stąd, do kurwy nędzy!!!
Napiera znów na Knoxa, ale Chris i inni odciągają go siłą.
Jeszcze inni pomagają Knoxowi wyjść z pokoju.
KNOX
(pijany)
Chris, przepraszam!
CHET
Jak cię następnym razem zobaczę, to nie
żyjesz!
73 SCENA POMINIĘTA
74 WNĘTRZE. JASKINIA - NOC
Ognisko rzuca na ścianę jaskini ciepłe światło. Gloria sie-
dzi z ramieniem wokół Charliego, patrząc na niego z uwiel-
bieniem w oczach. Butelka krąży między Tiną a innymi chłop-
cami.
CHARLIE
Hej, chłopaki, czemu nie pokażecie Ti-
nie ogrodu Umarłych Poetów?
MEEKS
Ogrodu?
PITTS
Jakiego ogrodu?
Charlie w ciszy rusza oczami na Pittsa i innych, żeby wy-
nieśli się po cichu. Neil szturcha łokciem Pittsa i poka-
zuje głową na zewnątrz. Nagle Pitts wstaje.
PITTS
Aaa. W porządku. Ten ogród. Chodźcie,
chłopaki.
Chłopcy i Tina idą ku wyjściu.
TINA
Ależ to dziwne! Wy nawet macie ogród?
Meeks stoi w jaskini, nie ruszając się z miejsca.
MEEKS
O czym wy, ludzie, mówicie?
Wszyscy pozostali wyszli. Meeks patrzy na Charliego, który
wpija w niego wzrok ostry jak sztylety.
MEEKS
Charles, eee, Nuwanda, my nie mamy
ogrodu.
Neil wraca i wyciąga za sobą Meeksa. Charlie czeka, aż
wyjdą.
CHARLIE
(do Glorii)
Boże, jak na takiego mądrego kolesia,
to jest całkiem głupi.
Gloria gapi się w oczy Charliego. Charlie uśmiecha się.
GLORIA
Myślę, że jest słodki.
CHARLIE
Myślę, że ty jesteś słodka.
Charlie patrzy na nią. Zamyka oczy i pochyla się nad nią
powoli do pocałunku. Kiedy ma już to zrobić, Gloria wstaje.
GLORIA
Wiesz, co naprawdę mnie w tobie fascy-
nuje?
CHARLIE
(mrugając oczami)
Co?
GLORIA
Wszyscy faceci, których spotykam, chcą
mnie tylko dla jednego, dla ciała. Ty
taki nie jesteś.
CHARLIE
Nie jestem?
GLORIA
Nie! Każdy inny już do tej pory by mnie
przeleciał, ale ty wolisz moją duszę.
Zrób dla mnie jeszcze trochę poezji.
CHARLIE
Ale...
GLORIA
Proszę! To takie wspaniałe, być doce-
nianą za mój umysł!
Wstaje i zaczyna kroczyć po jaskini. Charlie przesuwa dło-
nią po twarzy. Gloria odwraca się i patrzy na niego.
GLORIA
Nuwanda? Proszę...
CHARLIE
W porządku! Myślę!
(pauza)
"Nie pozwól memu małżeństwu prawdziwych
umysłów przyznać się do przeszkód; mi-
łość to nie miłość, gdy na widok od-
miany alarm podnosi lub gdy przychyla
się ku temu, kto ją niszczy".
Gloria wydaje z siebie seksualne jęki.
GLORIA
Nie przestawaj.
CHARLIE
(bardziej i bardziej gwał-
townie i do rytmu wyznacza-
nego przez jęki Glorii)
"O nie, to już na zawsze ustalony znak,
który wygląda nawałnic i nigdy się im
nie kłania; To gwiazda dla zagubionego
statku, której wartości nie dane nam
znać, choć zmierzyć można jej wyso-
kość".
GLORIA
To lepsze niż seks każdego dnia. To
jest romans!
Kiedy sfrustrowany Charlie dalej recytuje:
PRZENIKANIE DO:
75 WNĘTRZE. KAPLICA AKADEMII WELTON - DZIEŃ
Słychać szmer rozmów, gdy zgromadzeni w kaplicy uczniowie
idą ku swoim miejscom, podając sobie z ręki do ręki szkolne
gazetki. Twarz Knoxa jest opuchnięta. Twarze Neila, Todda,
Pittsa, Meeksa, Camerona, a przede wszystkim Charliego na-
znaczone są wyczerpaniem.
Pitts podaje Charliemu teczkę.
PITTS
(cicho)
Wszystko gotowe.
Charlie potakuje. Wchodzi pan Nolan. Wszyscy odkładają ga-
zetki i wstają. Nolan idzie szybkim krokiem do podium i po-
kazuje, by wszyscy usiedli. Wszyscy siadają.
NOLAN
W wydaniu Walter Honor z tego tygodnia
pojawił się nieautoryzowany i bluźnier-
czy artykuł o tym, że potrzeba w Welton
dziewcząt. Zamiast tracić mój cenny
czas na wykrycie współwinnych - a za-
pewniam was, że ich znajdę - proszę
wszystkich uczniów, którzy wiedzą co-
kolwiek o tym artykule, o ujawnienie
się tu i teraz. Kimkolwiek są winni,
jest to ich jedyna szansa na uniknięcie
wydalenia z tej szkoły.
Nagle gdzieś w pomieszczeniu DZWONI TELEFON. Charlie żwawo
podnosi teczkę na kolana i otwiera ją. W teczce jest dzwo-
niący telefon. Wszyscy zebrani są zdumieni. Nikt nigdy nie
zrobił tu czegoś równie obraźliwego. Nieustraszony Charlie,
grając super poważnego, odbiera telefon.
CHARLIE (DO TELEFONU)
(tak by wszyscy sły-
szeli)
Halo, Akademia Welton. Tak, jest tu,
chwileczkę. Panie Nolan, to do pana.
NOLAN
Co?!
Charlie przykłada słuchawkę z powrotem do ucha.
CHARLIE (DO TELEFONU)
Naprawdę? Poważnie? Powiem mu. Panie
Nolan, dzwoni Bóg. Mówi, że powinniśmy
mieć dziewczęta w Welton.
Uczniowie wybuchają śmiechem. Na podeście, gdzie siedzą na-
uczyciele, Keating jest zaskoczony i ubawiony, a jednak
zmartwiony. On i McAllister wymieniają zaniepokojone spoj-
rzenia. Wściekły Nolan, z twarzą nabiegłą krwią, idzie
szybko nawą do Charliego. Strąca telefon z kolan Charliego.
NOLAN
Nie będzie pan ze mnie robił pośmiewi-
ska, panie Dalton!
Bierze Charliego pod ramię i wyprowadza go gwałtownie z ze-
brania. Keating obserwuje to z niepokojem.
76 WNĘTRZE. BIURO NOLANA - DZIEŃ
Charlie stoi pośrodku pokoju. Wściekły Nolan chodzi wiel-
kimi krokami.
NOLAN
Kto jeszcze był w to zamieszany?
CHARLIE
Nikt, sir. To byłem tylko ja. Robiłem
korektę, więc umieściłem mój artykuł
zamiast artykułu Roba Crane'a.
NOLAN
Panie Dalton, jeśli myśli pan, że jest
pierwszym, który próbuje zostać wyrzu-
conym z tej szkoły, to niech pan to
przemyśli raz jeszcze. Inni próbowali
podobnych działań i przegrali, i pan
też na pewno przegra. Pochyl się i złap
się za łydki.
Charlie wykonuje polecenie, a Nolan przygotowuje wiosło.
Wiosło ma wywiercone dziury, żeby łatwiej nabierało prędko-
ści. Nolan zdejmuje marynarkę i staje za Charliem.
NOLAN
Proszę liczyć na głos, panie Dalton.
Uderza wiosłem w pośladki Charliego.
CHARLIE
Jeden.
Nolan bierze następny zamach wiosłem. Tym razem wkłada w to
więcej siły. Charlie krzywi się z bólu.
CHARLIE
Dwa.
Nolan uderza, a Charlie liczy. Przy czwartym uderzeniu ból
jest tak wielki, że Charlie mówi prawie niesłyszalnie. Przy
siódmym uderzeniu po policzkach Charliego spływają łzy.
Dziewiąte i dziesiąte uderzenie sprawiają, że Charlie dławi
się płaczem i nie potrafi wydusić z siebie słowa. Nolan za-
przestaje po dziesiątym razie.
NOLAN
Czy wciąż upierasz się przy tym, że to
był twój i tylko twój pomysł?
CHARLIE
(dławiąc się bólem)
Tak... sir.
NOLAN
Co to jest "Stowarzyszenie Umarłych Po-
etów"? Chcę nazwisk.
CHARLIE
(wciąż w "agonii")
To tylko ja, panie Nolan. Przysięgam.
Ja to przygotowałem.
NOLAN
Jeśli dowiem się o innych, panie Dal-
ton, zostaną wydaleni, a pan pozostanie
na liście uczniów. Proszę wstać.
Charlie wykonuje polecenie. Ma czerwoną, nabiegłą krwią
twarz. Walczy z łzami bólu i upokorzenia.
NOLAN
Welton umie przebaczać, panie Dalton,
pod warunkiem, że będzie miał pan od-
wagę przyznać się do swoich błędów. Gdy
będziesz gotowy przeprosić całą szkołę,
daj mi znać.
77 WNĘTRZE. INTERNAT JUNIORÓW - POPOŁUDNIE
Chłopcy drepczą w swoich pokojach, czekając na powrót Char-
liego. Ktoś widzi, że Charlie idzie. Wszyscy udają, że się
uczą.
Charlie wchodzi idąc powoli, próbując ukryć swój ból. Kiedy
idzie w kierunku swojego pokoju, Neil, Todd, Knox (z opuch-
niętą twarzą), Pitts i Meeks zbliżają się do niego.
NEIL
Co się stało? Wywalili cię?
CHARLIE
(nie patrząc na ni-
kogo)
Nie.
NEIL
Co się stało?
CHARLIE
Mam wszystkich wydać, przeprosić
szkołę, a wszystko zostanie wybaczone.
Charlie kieruje się do swojego pokoju. Pozostali patrzą po
sobie.
NEIL
Co masz zamiar zrobić? Charlie?
CHARLIE
Do cholery, Neil, mam na imię Nuwanda.
Charlie obdarza chłopców wiele mówiącym spojrzeniem, potem
wchodzi do swojego pokoju i trzaska drzwiami. Uśmiechy
uwielbienia pojawiają się na twarzach jego kolegów. Charlie
nie dał się złamać.
78 WNĘTRZE. BUDYNEK SZKOLNY W WELTON - POPOŁUDNIE
Keating idzie korytarzem. Już ma się zatrzymać i porozma-
wiać z McAllisterem, kiedy przechodzi Nolan.
NOLAN
Panie Keating, moglibyśmy zamienić
słówko?
79 WNĘTRZE. PUSTA KLASA KEATINGA - DZIEŃ
Keating i Nolan wchodzą. Keating włącza światło. Nolan roz-
gląda się dookoła.
NOLAN
To była moja pierwsza klasa, John, wie-
działeś o tym?
(patrzy na biurko Ke-
atinga)
Moje pierwsze biurko.
KEATING
Nie wiedziałem, że pan nauczał.
NOLAN
Angielskiego. Długo przed tym, jak tu
się uczyłeś. Było mi ciężko rzucić na-
uczanie, naprawdę.
(pauza)
Dochodzą mnie plotki, John, o pewnych
niecodziennych metodach nauczania w
twojej klasie. Nie mówię, że mają jaki-
kolwiek związek z wybrykiem małego Dal-
tona, ale nie ma chyba konieczności mó-
wić ci, że chłopcy w tym wieku są bar-
dzo podatni na wpływy.
KEATING
Pańska reprymenda z pewnością wywarła
wielki wpływ.
NOLAN
(puszcza to mimo uszu)
Co się tam wyprawiało pewnego dnia na
dziedzińcu?
KEATING
Na dziedzińcu?
NOLAN
Maszerujący chłopcy. Klaszczący razem.
KEATING
A, to. To było ćwiczenie mające udowod-
nić tezę. O złych stronach konformizmu.
NOLAN
John, tutaj program nauczania jest
ustalony. Przetestowany. Działa. Jeśli
go podważasz, to co ich powstrzyma
przed tym samym?
KEATING
Zawsze myślałem, że edukacja to uczenie
samodzielnego myślenia.
NOLAN
(niemal wybucha śmie-
chem)
W wieku tych chłopców? Nigdy w życiu!
Tradycja, John. Dyscyplina.
(klepie Keatinga po ramie-
niu)
Przygotuj ich do college'u, a reszcie
spraw daj toczyć się własnym życiem.
Nolan uśmiecha się i wychodzi. Keating stoi i myśli. Po
chwili w drzwiach pojawia się głowa McAllistera.
MCALLISTER
Na twoim miejscu nie martwiłbym się o
to, że ci chłopcy staną się wielkimi
konformistami.
KEATING
Czemuż to?
MCALLISTER
Ty też ukończyłeś te nawiedzone koryta-
rze, jak sam wiesz.
KEATING
I co?
MCALLISTER
Cóż, jeśli chcesz wychować zagorzałego
ateistę, daj mu solidne religijne na-
uczanie. Działa za każdym razem.
Keating patrzy na McAllistera. Nagle parska śmiechem. McAl-
lister uśmiecha się, potem znika w korytarzu.
79A WNĘTRZE. INTERNAT JUNIORÓW - POPOŁUDNIE
Chłopcy wychodzą, każdy na swoje zajęcia. Keating wchodzi i
podchodzi do Charliego, który również wychodzi z kolegami.
CHARLIE
(zaskoczony)
Pan Keating!
KEATING
Nie wiem, co za niefortunny bodziec po-
pchnął pana to tego śmiechu wartego wy-
czynu, panie Dalton, ale, czymkolwiek
był, mam nadzieję, że dał panu nauczkę.
CHARLIE
Jest pan po stronie pana Nolana?! A co
z carpe diem i wysysaniem z życia całej
jego kwintesencji, i z wszystkim innym?
KEATING
Wysysanie kwintesencji nie oznacza ko-
pania pod sobą dołków, Charles. Wciąż
masz zobowiązania wobec siebie i wobec
tych, którzy się tobą opiekują.
CHARLIE
Ale ja myślałem, że...
KEATING
Jest miejsce na odwagę i jest również
miejsce na ostrożność, Charles, a mądra
osoba rozumie, na które z nich jest po-
rzeba. Dać się wyrzucić z tej szkoły
nie jest aktem mądrości. Może nie jest
ona doskonała, ale wciąż są tu możliwo-
ści do wykorzystania.
CHARLIE
Taa? Jakie na przykład?
KEATING
Na przykład, jeśli pominąć wszystko
inne, możliwość uczęszczania na moje
zajęcia, rozumiemy się?
CHARLIE
(uśmiechając się)
Tak, sir.
KEATING
Więc uważajcie na swoje głowy - wy
wszyscy - zrozumiano?
NEIL, TODD, PITTS, MEEKS, CAMERON,
KNOX
Tak, sir.
Keating obdarza ich słabym uśmiechem i wychodzi.
80 SCENA POMINIĘTA
81 WNĘTRZE. KLASA KEATINGA - DZIEŃ
Chłopcy siedzą na miejscach. Keating podchodzi do tablicy i
pisze wielkimi bazgrołami: "COLLEGE".
KEATING
Panowie, dzisiaj weźmiemy pod rozwagę
umiejętność, którą uważam za nieodzowną
dla przetrwania w większości college'ów
- analizę książek, których nie czytali-
śmy. College zapewne zniszczy waszą mi-
łość do poezji. Godziny nudnych analiz
i seansów krytycyzmu zrobią swoje. Col-
lege również każe wam zajmować się
wszelkiego rodzaju literaturą - wiele z
niej będzie emitować transcedentną ma-
gię, której musicie się poddać; inna
zaś to tylko męty, których musicie uni-
kać jak zarazy.
Keating przerywa.
KEATING
Przypuśćmy, że uczęszczamy na zajęcia
zatutyłowane "Nowoczesne powieści".
Przez cały semestr czytaliście takie
arcydzieła jak wzruszający "Ojciec Go-
riot" Balzaca czy "Ojcowie i dzieci"
Turgieniewa, ale gdy dostajecie zadanie
na finałowy egzamin, okazuje się, że
macie napisać esej na temat rodziciel-
skiej miłości w "Debiutancie - niedo-
wiarku", powieści - a używam tu tego
pojęcia z czystej hojności - napisanej
przez nikogo innego, jak samego naszego
wykładowcę.
Keating patrzy na chłopców z uniesionymi brwiami, potem
mówi dalej.
KEATING
Po przeczytaniu trzech pierwszych stron
powieści zdajecie sobie sprawę, że wo-
lelibyście pójść na ochotnika na wojnę,
niż tracić swój cenny ziemski czas na
zatruwanie sobie umysłu takim szambem.
Ale czy się poddać? Dostać "F"? Abso-
lutnie nie, gdyż jesteście przygoto-
wani.
Keating kroczy po sali.
KEATING
Otwórzcie naszego "Niedowiarka" i prze-
czytajcie na obwolucie, że książka jest
o Franku, sprzedawcy sprzętu rolni-
czego, który poświęca wszystko, żeby
zapewnić swojej pnącej się po drabinie
społecznej córce Christine warunki do
debiutu, którego ona tak desperacko
pragnie. Zacznijcie swój esej od dekla-
racji, że rezygnujecie z odtwarzania w
tym miejscu fabuły, na tyle ją jednak
przywołajcie, by przekonać profesora,
że przeczytaliście książkę. Następnie
przerzućcie się na coś znajomego i pre-
tensjonalnego. Na przykład możecie na-
pisać: "Co się zaś nasuwa na myśl, to
podobieństwa między okrutnym obrazem
rodzicielskiej miłości odmalowanym
przez autora, a nowoczesną teorią
Freuda. Christine jest Elektrą, a jej
ojciec upadłym Edypem". W końcu
przejdźcie do niejasności i napiszcie
coś takiego:
Keating wstrzymuje się, potem mówi...
KEATING
"To co najbardziej rzuca się w oczy, to
tajemniczy związek powieści z naukami
hinduskiego filozofa Avesh Rahesh Nona.
Rahesh Non rozpatrywał bolesny fakt po-
zbywania się rodziców przez dzieci opa-
nowane przez trzygłowego potwora, po-
twora ambicji, pieniędzy i społecznego
sukcesu". Rozpatrzcie następnie teorie
Rahesh Nona na temat, czym żywi się po-
twór, jak obciąć mu głowy, etc., etc.
Skończcie pochwałą genialnej prozy pro-
fesora i jego nieskończonej odwagi,
która pchnęła go do przedstawienia wam
"Debiutanta - niedowiarka".
Meeks podnosi rękę.
MEEKS
Och, Kapitanie, mój Kapitanie. A co,
jeśli nie wiemy nic o kimś takim, jak
Rahesh Non?
KEATING
Rahesh Non nigdy nie istniał. Wy go
tworzycie, jego albo kogoś podobnego.
Żaden nadęty profesor college'u, jak
ten nasz, nie ośmieli się przyznać do
nieznajomości tak ważnej postaci i naj-
pewniej otrzymacie komentarz podobny do
tego, który ja otrzymałem:
Keating grzebie na biurku, znajduje kartkę i czyta z niej:
KEATING
Pańskie odwołania do Rahesh Nona były
pełne wnikliwości i dobrze zaprezento-
wane. Cieszę się widząc, że ktoś jesz-
cze prócz mnie docenia tego wielkiego,
acz zapomnianego wschodniego mistrza.
"A" z plusem.
Rzuca gdzieś kartkę.
KEATING
Panowie, analizowanie potwornych ksią-
żek, których nie przeczytaliście, bę-
dzie częścią naszego finałowego egza-
minu, więc radzę poćwiczyć to trochę
samemu. A teraz coś o pułapkach egzami-
nów w college'u. Wyjmijcie brudnopisy i
ołówki, chłopcy. Będzie quiz wiedzy
ogólnej.
Chłopcy wykonują polecenie. Keating rozdaje testy. Z przodu
sali ustawia ekran, potem idzie na tył i ustawia rzutnik do
slajdów.
KEATING
Wielkie uniwersytety są zatłoczone jak
Sodoma i Gomora, pełne tych rozkosznych
bestii, których tak mało tu widzimy:
kobiet. Poziom roztargnienia jest tam
bardzo wysoki, ale ten quiz został zro-
biony, by was na to przygotować. Niech
was uprzedzę, że ten test będzie się
liczył. Zaczynajmy.
Chłopcy zaczynają wypełniać testy. Keating wkłada slajd do
rzutnika. Na ekranie przed całą klasą pojawia się powięk-
szenie pięknej dziewczyny w wieku college'owym, schylającej
się, żeby podnieść ołówek. Widać bardzo dobrze jej
kształty, jest pochylona tak, że możemy zobaczyć jej
majtki. Chłopcy podnoszą na chwilę wzrok znad testów, więk-
szość po chwili zwraca uwagę już tylko na slajd.
KEATING
Skoncentrujcie się na testach, chłopcy.
Macie dwadzieścia minut.
Keating zmienia slajd. Tym razem widzimy piękną kobietę w
kusej bieliźnie (reklama z "Vogue" bądź z podobnego maga-
zynu). Chłopcom jest strasznie trudno skoncentrować się na
testach. Parada slajdów trwa dalej - piękne kobiety w od-
słaniających wiele i prowokujących pozach, spore powiększe-
nia greckich rzeźb nagich kobiet, itd. Chłopcy na próżno
starają się zająć testami. Knox na całej kartce pisze tylko
"Chris, Chris, Chris"...
PRZENIKANIE DO:
82-85 SCENY POMINIĘTE
86A PLENER. CAMPUS WELTON - ZMIERZCH
Chłopcy w kurtkach z wielkimi kapturami i w zimowych szali-
kach idą od budynku do budynku. Wiatr wieje i kręci liśćmi.
UJĘCIE NA ŚCIEŻKĘ, gdzie idą razem Todd i Neil. Todd trzyma
egzemplarz "Snu nocy letniej". Neil wymachuje swoją błazeń-
ską laską Pucka jak szpadą, gdy ćwiczy swoje kwestie.
NEIL
Otoś, łotrze, zwart i gotów.
Gdzież jesteś?
TODD
(czyta)
Będę tuż za tobą.
NEIL
(z pamięci)
Podążaj za mną tam, gdzie równina.
Boże, jak ja to kocham!
TODD
Tą sztukę?
NEIL
Tak, i granie! To musi być jedna z naj-
piękniejszych rzeczy na tym świecie.
Większość ludzi, jeśli mają szczęście,
żyje życiem o połowę mniej fascynują-
cym, niż pozwalają na to ich możliwo-
ści! Jeśli dostawałbym role, mógłbym
żyć i z tuzin razy.
Z teatralnym przesadnym gestem biegnie i wskakuje na mur.
NEIL
Być albo nie być, o to jest pytanie.
Boże, po raz pierwszy w całym moim ży-
ciu czuję, że naprawdę żyję! Musisz
tego spróbować.
Neil zeskakuje z muru.
NEIL
Powinieneś pójść na próby. Wiem, że po-
trzebują ludzi do obsługi świateł i
sprzętu.
TODD
Nie, dzięki.
NEIL
Mnóstwo dziewczyn. Dziewczyna, która
gra Hermię, jest niesamowita.
TODD
Przyjdę na przedstawienie.
NEIL
Tchórzliwa pipka. Gdzież jesteśmy?
TODD
Taa, gdzież ty jesteś?
NEIL
Włóż w to więcej siły!
TODD
TAA, GDZIEŻ TY JESTEŚ?!
NEIL
Właśnie tak! "Podążaj za mym głosem.
Wybadamy, czy ludzi tu nie ma". Do zo-
baczenia na obiedzie.
Neil i Todd doszli w międzyczasie do internatu. Neil wbiega
do środka. Todd potrząsa głową i odchodzi.
86 WNĘTRZE. POKÓJ TODDA I NEILA W INTERNACIE - ZMIERZCH
Neil wchodzi do pokoju wirując w podnieceniu, młócąc powie-
trze swoją błazeńską laską. Odwraca się i widzi swojego
ojca, siedzącego przy biurku. Neil jest tym porażony.
NEIL
Ojcze!
PAN PERRY
Neil, masz natychmiast poniechać tej
śmiechu wartej sztuki.
NEIL
Ojcze, ja...
Pan Perry skacze na równe nogi i wali dłonią w biurko.
PAN PERRY
Nie ośmielaj się mi pyskować! Wystar-
czy, że traciłeś czas na tę absurdalną
sprawę z aktorstwem. Ale ty mnie jesz-
cze rozmyślnie oszukałeś!
(chodzi wielkimi, wście-
kłymi krokami)
Kto ci to nakładł do głowy? Myślałeś,
że jak uda ci się to ukryć? Odpowiedz
mi!
NEIL
Nikt... Myślałem, że zrobię ci niespo-
dziankę. Mam same "A" i...
PAN PERRY
Naprawdę myślałeś, że bym się nie do-
wiedział?! "Mój siostrzeniec gra w jed-
nej sztuce z pana synem" - mówi pani
Marks. "Musiała się pani pomylić" - mó-
wię. "Mój syn nie gra w żadnej sztuce"
. Zrobiłeś ze mnie kłamcę, Neil! Teraz
pójdziesz jutro i powiesz im, że odcho-
dzisz.
NEIL
Ojcze, mam główną rolę. Przedstawienie
jest jutro wieczorem. Ojcze, proszę.
PAN PERRY
(podchodzi do Neila)
Nie dbam o to, czy świat się zawali ju-
tro wieczorem, ty kończysz z tą sztuką!
Czy to jasne? Czy to jasne?!
NEIL
Tak, sir.
Pan Perry przestaje. Patrzy ostro na syna.
PAN PERRY
Kosztowało mnie to wiele poświęceń, że-
byś się tu dostał, Neil. Masz mnie te-
raz nie zawieść.
Odwraca się i wychodzi. Neil stoi sam przez długi czas.
Idzie do biurka, potem nagle zaczyna walić w nie dłonią.
Wali tak i wali, a łzy ściekają mu po policzkach.
87 WNĘTRZE. JADALNIA W WELTON - WIECZÓR
Wszyscy "adepci" Stowarzyszenia, prócz Neila, siedzą i je-
dzą. Można zauważyć, że chłopcy - Charlie, Knox, Todd,
Meeks i Pitts - mają kłopoty z jedzeniem. Wyglądają nie-
zdarnie. Podchodzi do nich stary Hager.
HAGER
Panie Dalton, co z tobą, synu? Masz ja-
kiś problem z jedzeniem?
CHARLIE
Nie.
Hager obserwuje chłopców.
HAGER
Panowie Meeks, Overstreet i Anderson,
czy panowie są leworęczni?
CHŁOPCY
Nie, sir.
HAGER
Więc czemu jecie lewymi rękoma?
Chłopcy patrzą po sobie. Knox zabiera głos w imieniu grupy:
KNOX
Pomyśleliśmy, że byłoby dobrze przeła-
mać stare nawyki, sir.
HAGER
Co jest złego w starych nawykach, panie
Overstreet?
KNOX
Narzucają mechaniczny styl życia, sir.
Ograniczają swobodę umysłu.
HAGER
Panie Overstreet, sugeruję panu, by
martwił się pan mniej o przełamywanie
starych nawyków, a bardziej o nabiera-
nie dobrych nawyków względem nauki. Czy
pan mnie zrozumiał?
KNOX
Tak, sir.
HAGER
To się tyczy was wszystkich. A teraz
jedźcie normalnie prawidłowymi rękoma.
Hager ich obserwuje. Chłopcy wykonują polecenie. Kiedy Ha-
ger odchodzi, Charlie zmienia rękę z powrotem na lewą i za-
czyna nią jeść. Jeden za drugim, każdy robi to samo.
Wchodzi Neil, wygląda poważnie i smutno. Cicho zajmuje
swoje miejsce przy stole.
NEIL
Odwiedziny ojca.
TODD
Musisz zostawić sztukę?
NEIL
Nie wiem.
CHARLIE
Czemu nie porozmawiasz o tym z panem
Keatingiem?
NEIL
A co to da dobrego?
CHARLIE
Może będzie miał dla ciebie jakąś radę.
Może nawet porozmawia z twoim ojcem.
NEIL
Żartujesz? Nie bądź śmieszny.
88 PLENER. POKÓJ KEATINGA - WIECZÓR
Mieszkanie Keatinga jest na drugim piętrze internatu, ale
wchodzi się do niego od zewnątrz. Charlie, Todd, Pitts i
Neil stoją przed drzwiami. Charlie puka.
NEIL
To głupie.
CHARLIE
To lepsze, niż nic nie zrobić.
Nikt nie otwiera drzwi.
NEIL
Nie ma go tu.
Charlie próbuje otworzyć drzwi. Otwierają się.
CHARLIE
Zaczekajmy na niego.
Charlie wchodzi do środka.
INNI
Charlie! Nuwanda!
Charlie nie wychodzi. Ciekawość zwycięża w pozostałych
chłopcach, którzy niechętnie wchodzą za Charliem.
89 WNĘTRZE. POKÓJ KEATINGA - JAK WYŻEJ
Umeblowanie jest proste, spartańskie, a pokój wygląda,
jakby nikt w nim nie mieszkał. Chłopcy stoją dookoła, wy-
glądają na skrępowanych.
PITTS
(cicho)
Nuwanda, nie powinniśmy tu wchodzić.
Charlie i chłopcy oglądają sobie pokój. Na podłodze przy
drzwiach stoi walizka. Parę książek leży na łóżku. Charlie
podchodzi do biurka.
CHARLIE
Ja nie mogę!.. Spójrzcie na nią!
Na biurku stoi oprawione w ramki zdjęcie pięknej dwudzie-
stokilkuletniej dziewczyny. Obok zdjęcia leży napisany do
połowy list. Charlie podnosi i czyta.
CHARLIE
Moja droga Jessico. Gdy cię nie ma,
jest mi tu tak bardzo samotnie, bla bla
bla. Wszystko, co mogę zrobić, by sobie
ulżyć, to oglądać twoje piękne zdjęcie
albo zamknąć oczy i wyobrażać sobie
twój promienisty uśmiech - ale moja
kiepska wyobraźnia jest wobec twojej
osoby tylko mglistym substytutem. Och,
jakże tęsknię za tobą i chciałbym...
Pozostali chłopcy wyczuli w pokoju obecność kogoś jeszcze.
Cofają się od Charliego. Nagle Charlie przerywa i widzi Ke-
atinga.
CHARLIE
Witam!
Keating spokojnie zabiera Charliemu list i składa go.
KEATING
Kobieta jest katedrą, chłopcy. Oddawaj-
cie cześć każdej szansie, która się wam
przydarza.
Otwiera szufladę.
KEATING
Czy zechciałby pan jeszcze coś prze-
kartkować, panie Dalton?
CHARLIE
Przepraszam. Ja, my...
Keating wkłada list do szuflady i zamyka ją. Charlie wy-
gląda pomocy od kolegów. Neil występuje krok naprzód.
NEIL
Och Kapitanie, mój Kapitanie, przyszli-
śmy tu, żeby porozmawiać z panem o
czymś.
KEATING
W porządku.
NEIL
Tak właściwie, to chciałbym porozmawiać
z panem na osobności.
Charlie i pozostali cieszą się, że będą mogli wyjść.
PITTS
Muszę iść się pouczyć.
POZOSTALI
Taa. Do zobaczenia, panie Keating.
Wychodzą w pośpiechu.
KEATING
Wpadajcie, kiedy tylko chcecie.
CHŁOPCY
Dziękujemy, sir.
PITTS
(cicho, wychodząc)
Cholera, Nuwanda. Jesteś idiotą.
CHARLIE
(również wychodząc)
Nie mogłem się powstrzymać.
Keating też nie może się powstrzymać i uśmiecha się do sie-
bie. Neil i Keating zostają sami. Neil chodzi po pokoju,
rozglądając się.
NEIL
Jezu, nie dali panu za wielkiego po-
koju, co?
KEATING
(z grymasem)
Może nie chcieli, żeby ziemskie rzeczy
odrywały mnie od mojego nauczania.
NEIL
Czemu pan to robi? To znaczy, przy ca-
łym tym gadaniu o "chwytaniu dnia", my-
ślałbym raczej, że mógłby pan zwiedzać
świat czy coś takiego?..
KEATING
Cóż, ja zwiedzam świat, Neil. Nowy
świat. Widzieć ucznia takiego jak ty,
gdy zapuszcza korzeń i rozkwita. To
warte wszystkiego. Właśnie dlatego tu
wróciłem. Miejsce takie jak to potrze-
buje choć jednego nauczyciela takiego
jak ja.
(uśmiecha się ze swojego
dowcipu, potem...)
Czy przyszedłeś tu, żeby rozmawiać ze
mną o moim nauczaniu?
NEIL
Panie Keating, mój ojciec zmusza mnie
do rzucenia sztuki w Henley Hall. Kiedy
pomyślę o "carpe diem" i tym wszystkim,
to czuję się jak w więzieniu! To zna-
czy, rozumiem jego punkt widzenia. Nie
jesteśmy bogatą rodziną, jak rodzina
Charliego. Ale on zaplanował za mnie
resztę mojego życia i nigdy nie zapytał
mnie, czego ja chcę!
KEATING
Nie możesz przeżywać swojego życia dla
kogoś innego, Neil. Możesz żyć tylko
dla siebie. Czy powiedziałeś ojcu to,
co przed chwilą powiedziałeś mi? Poka-
załeś mu swoją pasję dla grania?
NEIL
Żartuje pan? On by mnie zabił!
KEATING
Więc również dla niego grasz jakąś
rolę, czyż nie? Rolę niebezpieczną i
autodestrukcyjną.
Keating obserwuje Neila chodzącego nerwowo.
KEATING
Neil, wiem, że to wydaje się niemoż-
liwe, ale musisz pójść do ojca i poka-
zać mu, co czujesz. Musisz pozwolić mu
zobaczyć, kim jesteś. To twoja jedyna
szansa.
NEIL
Wiem, co powie. Powie, że granie to ja-
kieś tam fochy, że to lekkomyślność i
że powinienem o tym zapomnieć. Powie
mi, jak na mnie liczą i żebym wybił to
sobie z głowy "dla własnego dobra".
KEATING
Cóż, jeśli to coś więcej niż fochy, to
będziesz musiał mu to udowodnić. Musisz
mu pokazać z pasją i zaangażowaniem, że
to jest to, co naprawdę chcesz robić.
Jeśli to nie zadziała, za jakiś czas
będziesz miał osiemnaście lat i bę-
dziesz mógł robić, co chcesz.
NEIL
Osiemnaście! To za dwa lata! A co ze
sztuką? Przedstawienie jest jutro wie-
czorem!
KEATING
Daj ojcu szansę na okazanie ci życzli-
wości. Porozmawiaj z nim. Pozwól mu zo-
baczyć, kim jesteś.
NEIL
Nie ma żadnego łatwiejszego sposobu?
KEATING
Nie, jeśli chcesz pozostać w zgodzie z
samym sobą.
Neil siedzi tam przez długą chwilę.
90/91 SCENY POMINIĘTE
92 WNĘTRZE. JASKINIA CHARLIEGO - NOC
Chłopcy siedzą w pomieszczeniu oświetlonym świecą. Charlie
gra na saksofonie. Knox siedzi w rogu, mamrocząc coś do
siebie, pracując nad wierszem miłosnym dla Chris. Todd sie-
dzi i też coś pisze. Cameron się uczy. Pitts zajęty jest
wydrapywaniem na ścianie jaskini cytatu z książki. Knox
spogląda na zegarek.
KNOX
Dziesięć minut do godziny policyjnej.
Nikt się nie odzywa. Knox patrzy na Todda.
KNOX
Co piszesz?
TODD
Nie wiem. Wiersz.
KNOX
Dla klasy?
TODD
Nie wiem.
Charlie nie przestaje grać na saksofonie. Todd dalej pisze.
Knox patrzy na swój wiersz miłosny dla Chris. Klepie się
dłonią z wierszem w nogę.
KNOX
Cholera. Cholera! Gdybym tylko mógł
sprawić, żeby Chris przeczytała ten
wiersz!
PITTS
Czemu go jej nie przeczytasz? U Nuwandy
to zadziałało.
KNOX
Ona nie zechce mnie nawet widzieć,
Pitts.
PITTS
Nuwanda recytował poezję Glorii i Glo-
ria cała na niego poleciała... prawda,
Nuwanda?
Charlie przestaje dąć w saksofon. Myśli przez chwilę nad
odpowiedzią.
CHARLIE
Absolutnie.
Znów zaczyna grać. Z oddali słyszymy dźwięk dzwona. Charlie
kończy grać swoją melodię, wkłada saksofon do futerału i
wychodzi. Todd, Cameron i Pitts też wychodzą. Knox stoi
sam, patrząc na wiersz. Potem wychodzi z determinacją.
KNOX
Do cholery! Do ciężkiej cholery! Jeśli
to zadziałało u niego, to zadziała i u
mnie.
93A PLENER. TEREN WELTON - WCZESNY RANEK
Mroźny świt wstaje nad campusem Welton. Śnieg przykrywa
ziemię. Szkolny kobziarz stoi i gra chwytającą za serce me-
lodię.
93 PLENER. INTERNAT JUNIORÓW - JAK WYŻEJ
Knox wychodzi z budynku internatu, ubrany tak, by było mu
ciepło przy tak mroźnej pogodzie. Wchodzi pośpiesznie na
swój rower i odjeżdża szybko.
94 PLENER. RIDGEWAY HIGH SCHOOL - RANEK
Duży znak oznajmia, że to Ridgeway High School. Knox pod-
jeżdża na rowerze pod szkołę na pełnej prędkości. Teraz
trzyma bukiet kwiatów. Z trudem łapiąc oddech parkuje
szybko rower i wbiega do szkoły.
95 WNĘTRZE. KORYTARZ RIDGEWAY HIGH SCHOOL - RANEK
Uczniowie obojga płci chodzą korytarzami tej publicznej
szkoły. Stoją przy swoich szafkach, wkładają tam kurtki, a
wyciągają książki. Knox biegnie korytarzem, rozglądając się
obłędnie. Idzie szybko korytarzem, zatrzymuje się i pyta o
coś uczniów, potem biegnie jak oparzony po schodach.
A96 WNĘTRZE. INNY KORYTARZ RIDGEWAY HIGH SCHOOL - JAK
WYŻEJ
Chris stoi przed swoją szafką, rozmawia z dwiema koleżan-
kami, wyjmuje jakieś książki. Knox dostrzega ją i podchodzi
do niej.
KNOX
Chris!
CHRIS
Knox! Co ty tu robisz?
Odciąga Knoxa z dala od koleżanek.
KNOX
Przyszedłem przeprosić cię za tamten
wieczór. Przyniosłem ci to oraz wiersz,
który napisałem.
Podaje jej kwiaty i wiersz. Chris widzi je, ale ich nie
bierze.
CHRIS
Jeśli Chet cię zobaczy, to cię zabije,
nie domyśliłeś się tego?
KNOX
Nie dbam o to. Kocham cię, Chris. Za-
sługujesz na coś więcej niż Chet i ja
jestem tym czymś. Proszę, weź to.
CHRIS
Knox, jesteś szalony.
Rozbrzmiewa dzwonek. Korytarze pustoszeją.
KNOX
Proszę. Zachowałem się jak dupek i wiem
to. Proszę?
Chris patrzy na kwiaty, jakby zastanawiała się, czy zaak-
ceptować prezent.
CHRIS
Nie! I przestań mnie niepokoić.
Wchodzi do klasy i zamyka drzwi. Korytarz jest teraz pusty.
Knox stoi trzymając swoje kwiaty i swój wiersz. Przez mo-
ment waha się, potem otwiera drzwi i wchodzi do klasy.
96 WNĘTRZE. KLASA CHRIS - JAK WYŻEJ
Zajęcia jeszcze się nie zaczęły, ale uczniowie zajmują już
miejsca. Nauczyciel pochyla się nad ławką i pomaga jednej z
uczennic przy pracy domowej. Knox wchodzi i podchodzi do
ławki Chris.
CHRIS
Knox, nie wierzę w to!
KNOX
Wszystko, o co proszę, to żebyś posłu-
chała.
(otwiera wiersz i
czyta)
"Niebiosa stworzyły dziewczynę zwaną
Chris, Z włosami i skórą ze złota, Do-
tykać jej to rajska przyjemność, Cało-
wać ją to zaszczyt nie do opisania".
Zakłopotana Chris czerwienieje. Jej koleżanki powstrzymują
się od chichotów. Knox dalej czyta.
KNOX
Stworzyły boginię i nazwały ją Chris,
Jak? tego się już nie dowiem, Lecz choć
ma dusza daleko jest w tyle, Moja mi-
łość tylko rośnie i rośnie.
Reszta klasy dojrzała w międzyczasie, co się dzieje, i te-
raz wszystkie oczy skierowane są na Knoxa. Chris kryje
twarz w dłoniach, ale Knox nie przestaje.
KNOX
I widzę słodycz w jej uśmiechu, Jasne
światło rozświetla oczy, A pełnią życia
i zadowoleniem, Jest tylko wiedzieć, że
ona żyje.
Knox opuszcza dłoń z wierszem. Chris patrzy na niego, zu-
pełnie zmieszana. Knox kładzie wiersz i kwiaty na ławce.
KNOX
Kocham cię, Chris.
Odwraca się i wychodzi.
97 WNĘTRZE. KLASA KEATINGA - DZIEŃ
Chłopcy siedzą. Keating jeszcze nie przyszedł. W tym momen-
cie wchodzi Knox i idzie szybko do swojej ławki.
CHARLIE
Jak poszło? Przeczytałeś jej to?
KNOX
Tak.
PITTS
Super! Co powiedziała?
KNOX
Nie wiem.
CHARLIE
Co znaczy, nie wiesz?
KNOX
Później wam powiem.
Drzwi klasy otwierają się. Wchodzi Keating, ubrany w swój
zwyczajny szalik i marynarkę. Kładzie książki na biurku,
potem patrzy na klasę kogoś szukając.
KEATING
Neil, moglibyśmy zamienić słówko?
Wychodzi na korytarz.
98 WNĘTRZE. KORYTARZ NA ZEWNĄTRZ KLASY - JAK WYŻEJ
Oprócz Neila i Keatinga na korytarzu nikogo nie ma. Keating
zamyka drzwi od klasy.
KEATING
Co powiedziałeś ojcu? Rozmawiałeś z
nim?
NEIL
(kłamie)
Taa.
KEATING
Naprawdę? Powiedziałeś ojcu to, co mi?
Pozwoliłeś mu zobaczyć twoją pasję dla
aktorstwa?
NEIL
Taa. Nie spodobało mu się to ani tro-
chę, ale przynajmniej pozwolił mi pozo-
stać w sztuce. Oczywiście nie będzie
mógł przyjść. Będzie w Chicago w inte-
resach. Ale myślę, że pozwoli mi pozo-
stać przy aktorstwie. Tak długo, jak
będę miał dobre stopnie.
Neil kieruje się z powrotem do klasy. Keating go obserwuje.
99 WNĘTRZE. TELEFONY W INTERNACIE / KLATKA SCHODOWA - NOC
Todd, Knox, Cameron, Pitts i Meeks są ubrani w płaszcze i
krawaty. Drepczą w hallu internatu. Knox, wciąż markotny,
stoi sam z boku.
MEEKS
Gdzie jest Nuwanda? Przegapimy wejście
Neila.
PITTS
Zanim wyszedł, powiedział coś o zrobie-
niu się na czerwono.
CAMERON
O co mu chodziło, do diabła?
PITTS
Przecież znasz Charliego.
Charlie zbiega po schodach.
MEEKS
Co znaczy "zrobić się na czerwono"?
Charlie rozgląda się czujnie dookoła, potem rozpina koszulę
odsłaniając namalowaną na klatce piersiowej czerwoną bły-
skawicę.
TODD
Po co ci to?
CHARLIE
Dla indiańskiego wojownika to symbol
męskości. Sprawia, że czuję się pełen
wigoru. Tak, że mógłbym doprowadzać
dziewczyny do szaleństwa.
PITTS
A co, jeśli to zobaczą, Nuwanda?
CHARLIE
(puszcza oko)
To nawet lepiej.
Pozostali patrzą po sobie znacząco, potwierdzając swoje
wspólne podejrzenia, że Charlie ostatecznie postradał zmy-
sły. Kiedy kierują się do hallu, mijają wchodzącą tu Chris.
KNOX
Chris!
CHRIS
Knox, czemu mi to robisz?
KNOX
(rozglądając się)
Nie powinno cię tu być.
Wyprowadza ją na zewnątrz internatu.
99A PLENER. BUDYNEK INTERNATU - NOC
Pada śnieg. Knox wyprowadza Chris z budynku i prowadzi
chodnikiem z dala od pozostałych.
KNOX
Jeśli cię tu przyłapią, będziemy oboje
w wielkich tarapatach.
CHRIS
Och, ale było w porządku, że przysze-
dłeś na chama do mojej szkoły i zrobi-
łeś ze mnie kompletną idiotkę?
KNOX
Nie chodziło mi o to, żeby robić z cie-
bie idiotkę.
CHRIS
Cóż, zrobiłeś! Chet dowiedział się i
jest wściekły. Musiałam bardzo się sta-
rać, żeby odciągnąć go od zamiaru
przyjścia tu i zabicia cię. Musisz z
tym skończyć, Knox.
KNOX
Ale ja cię kocham.
CHRIS
Mówisz to i mówisz bez końca, a nawet
mnie nie znasz!
Pozostali czekają przy internacie. Knox macha im dłonią.
KNOX
Idźcie. Dogonię was.
Pozostali odchodzą. Knox czeka, aż znikną.
KNOX
Oczywiście, że cię znam! Od pierwszej
chwili, kiedy cię ujrzałem, wiedziałem,
że masz cudowne uosobienie.
CHRIS
Tak po prostu?! Po prostu wiedziałeś?
KNOX
Oczywiście, że tak po prostu. Tak zaw-
sze się wie, kiedy coś jest w porządku.
CHRIS
A co, jeśli nie masz racji? Co, jeśli
mało mi na tobie zależy?
KNOX
Wtedy nie byłoby cię tu i nie ostrzega-
łabyś mnie przed Chetem.
To sprawia, że Chris zastanawia się przez chwilę.
CHRIS
Słuchaj, muszę już iść. Spóźnię się na
sztukę.
KNOX
Idziesz z Chetem?
CHRIS
Z Chetem? Na sztukę? Żartujesz sobie?
KNOX
Więc idź ze mną.
CHRIS
Knox, jesteś wkurzający!
KNOX
Daj mi tylko jedną szansę. Jeśli nie
polubisz mnie po dzisiejszym wieczorze,
zostawię cię w spokoju na zawsze.
CHRIS
Mhm...
KNOX
Obiecuję. Słowo Martwego Poety. Chodź
ze mną dziś wieczorem, potem, jeśli nie
będziesz chciała mnie więcej widzieć,
przysięgam, że grzecznie odejdę.
CHRIS
Boże, jeśli Chet się dowie, to...
KNOX
Chet o niczym się nie dowie. Usiądziemy
z tyłu i wyślizgniemy się, jak tylko
się skończy.
CHRIS
Knox, jeśli obiecujesz, że to będzie
tego koniec...
KNOX
Słowo Martwego Poety.
CHRIS
Co to znaczy?
KNOX
Moje słowo.
Przykłada palce do serca i patrzy szczerze. Prowadzi pod
rękę niechętną Chris.
CHRIS
Chyba straciłam rozum.
100 WNĘTRZE. AUDITORIUM W HENLEY HALL I SCENA - NOC
Auditorium wypełnione jest niemal do granic rodzinami, na-
uczycielami i uczniami. Charlie, Todd, Meeks, Cameron i
Pitts siadają z tyłu. Dostrzegają pana Keatinga parę rzędów
przed nimi i machają do niego. Obok Keatinga siedzi pan
McAllister.
Światła ściemniają się. Słychać prosty akompaniament mu-
zyczny - fujarki, bongosy, trójkąt. Kurtyna unosi się.
Kiedy wchodzą aktorzy, oklaskiwani są przez ich kolegów i
rodziny.
Kiedy aktorzy zaczynają sztukę, Charlie zauważa kątem oka,
jak Knox wchodzi z Chris. Znajdują miejsca i siadają razem.
Charlie rzuca Knoxowi zaskoczone, podniecone spojrzenie.
Knox kiwa lekko głową.
KRÓTKIE PRZENIKANIE DO:
101 NA SCENIE
Wchodzi Neil jako Puck, ma na sobie koronę z kwiatów.
Członkowie Stowarzyszenia Umarłych Poetów zrywają się w
burzliwej owacji. Przez moment Neil wygląda na zagubionego.
Todd zaciska kciuki.
NEIL
(jako Puck)
Leć, duszku. Gdzież teraz błądzisz?
AKTORKA Z HIGH SCHOOL
(jako Wróżka)
Ponad wzgórzem, nad doliną,
Poprzez lasy i przez wrzosy...
Keating rzuca spojrzenie w tył na Martwych Poetów i poka-
zuje im uniesione w górę kciuki na szczęście dla Neila.
Chłopcy widzą to i odwzajemniają gest.
NEIL
(jako Puck)
Dobrze mówisz: Jam tułacz nocny jest i wesoły,
Ja psociłem Oberonowi, i uśmiech mu dałem,
Gdy tłustą, fasolą karmioną szkapę zmamiłem,
Że niepodobną się stała do źrebięcia wcale.
UJĘCIE NA "MARTWYCH POETÓW"
oglądających w skupieniu przedstawienie. Kiedy Neil wymawia
swoje kwestie, wybuchając śmiechem tam, gdzie powinien,
Todd siedzi wymawiając bezgłośnie kwestie razem z nim, tak
jakby miało to pomóc Neilowi przetrwać przedstawienie. Mimo
to Neil najwyraźniej nie potrzebuje pomocy, a jego występ
jest całkiem udany. Charlie nachyla się do pozostałych.
CHARLIE
(podniecony szept)
Jest dobry! Jest cholernie dobry!
Ktoś z tyłu szepcze "ciii". Charlie odwraca się do tyłu i
szepcze "ciii" do upominającego. Potem odwraca się z powro-
tem i ogląda przedstawienie. Nagle, po ułamku sekundy, od-
wraca się z powrotem zaaferowany. Widzi:
Pan Perry wchodzi z tyłu auditorium i staje samotnie koło
drzwi.
CHARLIE
Mój Boże.
TODD
Co?
Charlie pokazuje innym, gdzie spojrzeć. Todd i pozostali
rzucają spojrzenie za siebie i widzą pana Perry'ego.
TODD
Jezu...
Wszyscy odwracają się z powrotem i oglądają sztukę, chociaż
teraz są całkiem spięci obecnością pana Perry'ego.
102 SZTUKA
Na scenie są aktorzy grający Lysandera i Hermię. Hermię gra
Ginny Danburry, która ubrana jest w ponętny kostium z liści
i gałązek.
LYSANDER
Jedna darń służyć nam ma za poduszkę,
Jedno serce i łóżko, dwa łona, jedna wiara.
GINNY
(jako Hermia)
Nie, dobry Lysandrze. Przez wzgląd na mnie, mój
drogi,
Połóż się dalej jeszcze, blisko mnie się nie
kładź.
UJĘCIE NA "MARTWYCH POETÓW"
Charlie przegląda program.
CHARLIE
Hermię gra Ginny Danburry. Knox jest
głupi. Ona jest piękna!
Meeks pokazuje palcem na usta, że Charlie był cicho.
NA SCENIE
GINNY
(jako Hermia)
Lecz miły przyjacielu, dla taktu i miłości,
Połóż się dalej, w twej ludzkiej skromności,
O takim oddzieleniu można też powiedzieć,
Iż staje się panną i prawym kawalerem,
Na razie leż dalej: dobranoc, druhu miły,
By twojej miłości złe moce nie zmieniły.
Charlie siedzi całkowicie oczarowany Ginny.
UJĘCIE NA KULISY
Kiedy Ginny i Lysander grają na scenie swoje kwestie, Neil
stoi za kulisami i wygląda na widownię. Dostrzega swojego
ojca siedzącego z tyłu auditorium. Mimo to Neila nie ogar-
nia panika. Ma spokojny wyraz twarzy.
NA SCENIE
LYSANDER
Oto moje łoże. Sen da ci wytchnienie!
GINNY
(jako Hermia)
Gdy mówił to, widziałam oczu jego zmrużenie!
Lysander i Ginny kładą się na scenie i idą spać. Gra akom-
paniament, rozpoczynając muzyczne interludium.
PRZENIKANIE DO:
103 MUZYCZNE INTERLUDIUM
Fujarki i bongosy tworzą nie dający spokoju czarowny na-
strój. W ZWOLNIONYM TEMPIE, bez słów, widzimy Neila na sce-
nie, grającego Pucka. Neil przechodzi do lirycznej zabawy,
bezwstydnie radosny, oczarowany i czarujący. To Neil, który
jest uosobieniem rozkwitającej młodości. Inni bohaterowie
też pojawiają się w zwolnionym tempie w interludium...
Ginny, jako Hermia, rozpalona tak, że nigdy byśmy nie przy-
puszczali... Charlie, zaklęty rzuconym przez nią czarem...
Keating, Todd i inni chłopcy - przejęci grozą i zachwyceni
wszystkim, co widzą. Knox patrzy na Chris w totalnym upoje-
niu. Chris zaczyna czuć jakieś uczucie do Knoxa, ale usil-
nie próbuje tego nie okazywać.
PRZENIKANIE DO:
104 NA SCENIE
Interludium się kończy. Neil stoi sam na scenie jako Puck.
Zwraca się do widowni, ale następujące słowa kieruje wprost
do swojego ojca.
NEIL
(jako Puck)
Jeśli my, cienie, was zgorszyliśmy,
Wiedzcie, że wszystko już naprawiliśmy
Żeście się tylko zdrzemnęli,
Gdyście wizje te widzieli.
Gnuśny blady motyw ten
Nic nie zrodził tylko sen.
Mili, nie róbcie nagany,
Wybaczycie, naprawiamy.
Jakem Puck jest najuczciwszy,
A szczęścia nie zasłużyliśmy,
Skrobać nam się w język żmiji,
Byśmy szkody naprawili.
A nie, Pucka kłamcą zwijcie.
Więc dobranoc już przyjmijcie.
Dajcie dłonie, łammy lody,
A Drozd sam naprawi szkody.
Jeśli były jakieś wątpliwości co do talentu Neila jako ak-
tora, to teraz zniknęły. Kurtyna opada. Widownia wybucha
entuzjastycznym aplauzem.
UJĘCIE NA WIDOWNIĘ
Chłopcy, Keating, wszyscy, wstają do owacji na stojąco.
UJĘCIE NA SCENĘ
Aktorzy kłaniają się po kolei. Ginny odbiera wielkie brawa.
Dostrzega Charliego, który klaszcze i krzyczy "brawo" jak
rażony piorunem. Knox uśmiecha się do Chris, kiedy oboje
klaszczą. Potem bierze ją za rękę - Chris się temu nie
sprzeciwia..
Neil wchodzi ponownie i kłania się. Członkowie Stowarzysze-
nia Umarłych Poetów krzyczą. Neil kłania się raz jeszcze.
Jeszcze więcej okrzyków pochodzących od ludzi na widowni, w
tym od Keatinga.
Ojciec Neila wyszedł.
105 WNĘTRZE. KULISY I ZAPLECZE - NOC
To miejsce to istny dom wariatów, wypełniony podnieconymi
aktorami, dumnymi rodzicami, ludźmi pragnącymi pogratulować
i życzyć szczęścia, itp. Kiedy członkowie Stowarzyszenia
Umarłych Poetów i pan Keating tu wchodzą, Charlie dostrzega
Ginny otoczoną gratulującymi ludźmi.
CHŁOPAK
Byłaś wspaniała.
Jeden z aktorów, chłopak w wieku Charliego, obejmuje ją ra-
mieniem.
AKTOR
Gratulacje!
Ginny jest w środku morza pochlebstw. Charlie czeka na
swoją kolejkę i myśli. W końcu staje przed Ginny. Z abso-
lutną szczerością mówi:
CHARLIE
Z twoich oczu wypływa jasne światło.
Ginny widzi, że on naprawdę tak uważa. Patrzą sobie w oczy.
106 WNĘTRZE. MĘSKA PRZEBIERALNIA - JAK WYŻEJ
Wchodzą podekscytowani aktorzy, pełni radości z tego, że
przedstawienie poszło tak dobrze. Neil, oszołomiony "doty-
kiem sztuki", niesiony jest na rękach przez kolegów-akto-
rów. W tej chwili pełnej nastroju święta wchodzi ojciec Ne-
ila, powstrzymujący się przed wybuchem gniewu.
PAN PERRY
Neil, chodź ze mną.
Neil schodzi z ramion kolegów.
NEIL
(zrezygnowany)
Tak, sir.
Pan Perry prowadzi Neila do drzwi przebieralni.
PAN PERRY
Okłamałeś mnie!
107 SCENA POMINIĘTA
108 PLENER. PARKING PRZED AUDITORIUM - NOC
Pan Perry wyprowadza Neila, jak więźnia, z auditorium i
prowadzi do samochodu. Pozostali aktorzy i widzowie gratu-
lują Neilowi głośno wołając. Todd, z tyłu tego całego
tłumu, próbuje dosięgnąć przyjaciela.
TODD
Neil, to było wielkie! Neil!
CHARLIE
Urządzamy przyjęcie!
PAN PERRY
NEIL.
NEIL
To nie ma sensu.
Pan Keating dosięga Neila i bierze go za ramiona.
KEATING
Neil, byłeś doskonały!
Pan Perry strąca i odpycha ręce Keatinga.
PAN PERRY
Wara od niego!
To działa na wszystkich jak uderzenie młotem. Pan Perry wy-
prowadza Neila z tłumu. Todd, Keating, Charlie, Pitts i
inni obserwują, jak pan Perry wsadza Neila do samochodu.
Charlie zaczyna iść w tamtą stronę, ale Keating go po-
wstrzymuje.
KEATING
Nie rób tego gorszym, niż już jest.
Pan Perry zapala silnik i odjeżdża. Twarz Neila za szybą
jest jak twarz więźnia zabieranego na egzekucję.
TODD
Neil!
Ogłuszeni wypadkami, członkowie Stowarzyszenia gromadzą się
w jednym miejscu.
PITTS
Wciąż mamy spotkanie?
109 WNĘTRZE. GABINET PANA PERRY'EGO - NOC
Matka Neila siedzi w kącie pokoju, jej oczy czerwone są od
płaczu. Ojciec Neila siedzi przy biurku. Wchodzi Neil,
wciąż ubrany w swój kostium Pucka. Patrzy na płaczącą
matkę. Zaczyna mówić, ale...
PAN PERRY
Synu, usilnie próbuję zrozumieć, czemu
uparłeś się przy swoim nieposłuszeń-
stwie, ale, jakikolwiek był powód, nie
pozwolę, żebyś zrujnował sobie życie.
Jutro zabieram cię z Welton i zapisuję
do Szkoły Wojskowej w Braden. Pójdziesz
do Harvardu i zostaniesz lekarzem.
Świeże łzy pojawiają się w i tak już zaczerwienionych
oczach Neila.
NEIL
(prosząco)
Ojcze, to dziesięć lat więcej. Nie wi-
dzisz, że to szmat życia?
PAN PERRY
Masz możliwości, o jakich mi się nawet
nie śniło! Nie pozwolę, żebyś je za-
przepaścił.
Pan Perry wychodzi z pokoju. Matka Neila wygląda, jakby
miała zamiar coś powiedzieć, ale nie mówi nic. Neil zostaje
sam.
110 WNĘTRZE. JASKINIA - NOC
ODJAZD KAMERY od zapalonej świecy na głowie "bożka ja-
skini", obok opróżnionej do połowy butelki wina i paru czy-
stych kieliszków, do Todda, Meeksa i Pittsa siedzących w
kupie, by nawzajem się ogrzać. Każdy z nich trzyma upity do
połowy kieliszek wina i patrzy markotnie w płomień, zdając
sobie sprawę, że symbolizuje on Neila. Po chwili Todd wali
dłonią w ścianę.
TODD
Następnym razem, gdy zobaczę ojca Ne-
ila, zatłukę go. Nieważne, co się ze
mną stanie!
Zaczyna chodzić po jaskini.
MEEKS
Gdzie Cameron?
PITTS
Kto wie? Kogo to obchodzi?
Wchodzą Charlie i Ginny.
CHARLIE
Chłopaki, to jest Ginny Danburry.
Ginny, to jest Todd, to Meeks, a to
Pitts.
PITTS
(do Ginny)
Byłaś cudowna!
Pozostali chłopcy potwierdzają to.
GINNY
(nieśmiało)
Dziękuję.
Charlie patrzy na Ginny z uwielbieniem. Wchodzą Knox i
Chris. Charlie patrzy na nich podekscytowany.
KNOX
Hej wszystkim, to jest Chris.
MEEKS
Taa, wiele o tobie słyszeliśmy!
(Knox gapi się na
niego)
To znaczy... No wiesz... Znaczy...
W wejściu jaskini pojawia się Keating. Światło księżyca od-
bija się od śniegu na zewnątrz, oświetlając Keatinga od
tyłu.
MEEKS, KNOX, TODD
(zaskoczeni)
Pan Keating!
KEATING
(do Charliego)
Dzięki za zaproszenie.
Keating widzi wino i nalewa sobie trochę do kieliszka.
KEATING
(wznosi toast)
Za Neila.
CHŁOPCY
Za Neila.
Wszyscy upijają trochę wina. Na zewnątrz cisza i wyjący
wiatr.
KEATING
Nie wolno nam teraz wpadać w ponurac-
two. Neil by tego nie chciał. Zrobił
dzisiaj coś wyjątkowego, wartego świę-
towania. Dołączmy do wyjącej nocy.
Keating wychodzi z jaskini. Pozostali podążają za nim.
Chris i Ginny patrzą na Knoxa i Charliego.
GINNY
Knox, co tu właściwie jest?
CHARLIE
Zobaczysz.
CHRIS
Muszę iść do domu. Chet może dzwonić.
KNOX
Tylko na małą chwilkę. Obiecałaś.
Charlie wyprowadza Ginny. Chris niechętnie idzie za Knoxem.
CHRIS
Jesteś naprawdę wkurzający.
111 PLENER. WZGÓRZA NIEDALEKO WELTON - NOC
Świeci księżyc w pełni, świecą gwiazdy, noc jest pogodna i
zimna. Wszystkie drzewa pokryte są soplami lodu. Mróz prze-
mienił to, co kiedy indziej jest jałowym lasem, w zimowy
fenomen. Matka Natura przykryła świat skrzącymi się brylan-
tami. Keating prowadzi grupę porośniętą drzewami ścieżką do
miejsca na zboczu, z którego można dojrzeć strumień.
Chłopcy i dziewczęta rozglądają się wokół. To wyjątkowo ma-
lownicze miejsce. Wszyscy stoją przez chwilę w ciszy, chło-
nąc widok.
KEATING
Spotykaliśmy się tu przy specjalnych
okazjach. Kto chciałby rozpocząć spo-
tkanie?
MEEKS
"Zamieszkałem w lesie, gdyż chciałem
wyssać z życia całą jego kwintesencję".
Ktoś chce coś poczytać?
Keating zaczyna zbierać drzewo na ognisko. Inni mu poma-
gają.
KEATING
No dalej, chłopcy, nie wstydźcie się.
TODD
Ja coś mam.
CHARLIE
To coś, co pisałeś?
TODD
Tak.
Zgłoszenie się Todda na ochotnika wszystkich zaskakuje.
Todd występuje krok naprzód i wyjmuje z kieszeni jakieś
kartki. Rozdaje paski papieru pozostałym.
TODD
Niech wszyscy czytają między zwrotkami.
Todd otwiera kartkę z wierszem i czyta.
TODD
Marzymy o jutrze, a jutro nie nadchodzi,
Marzymy o chwale, której wcale nie chcemy.
Marzymy o nowym dniu, choć on już nastał.
Uciekamy z bitwy, choć musimy w niej walczyć.
Todd kiwa głową. Wszyscy czytają:
WSZYSCY
I wciąż śpimy.
TODD
Nasłuchujemy wołania, choć nie uważamy,
Myślimy o przyszłości, co jest tylko planami,
Marzymy o mądrości, którą dzień w dzień mijamy,
Modlimy się o zbawcę, a w naszych rękach zba-
wienie.
WSZYSCY
I wciąż śpimy.
TODD
I wciąż śnimy. Wciąż się modlimy. I wciąż się
boimy.
(pauza)
I wciąż śpimy".
Todd zamyka wiersz. Pozostali gotują mu wielką owację.
MEEKS
To było wielkie!
Todd "rośnie", chłonąc to wszystko. Kiedy cofa się o krok,
inni klepią go gratulująco po plecach. Keating uśmiecha
się, dumny niezmiernie z postępu, jaki uczynił jego uczeń.
Urywa z drzewa sopel lodu w kształcie kuli.
KEATING
Dzierżę w dłoni kryształową kulę. Widzę
w niej wielkie rzeczy dla Todda Ander-
sona.
Todd patrzy na Keatinga, potem nagle, z wielką siłą, obej-
mują się. Przerywają, a Keating pociera zapałkę by rozpalić
ogień.
112 WNĘTRZE. POKÓJ NEILA W DOMU JEGO RODZICÓW - NOC
Neil siedzi sam w swoim przykrytym mrokiem pokoju gapiąc
się za okno. Wszystkie jego emocje wyschły i uleciały, a na
twarzy nie ma nawet odrobiny uczucia.
113 PLENER. ZBOCZE NAD STRUMIENIEM - NOC
Wszyscy kucają wokół ogniska i ogrzewają się. Po chwili Ke-
ating wstaje.
KEATING
A teraz "Generał William Booth idzie do
Nieba" autorstwa Vachel Lindsay. Kiedy
robię pauzę, pytacie: "Czyś skąpan jest
we krwi Baranka?"
(recytuje)
Booth odważnie przy dźwięku wielkiego werbla
dowodził...
WSZYSCY
Czyś skąpan jest we krwi Baranka?
Recytując głośno Keating zaczyna maszerować przez las.
Wszyscy maszerują za nim.
KEATING
Święci rzekli z poważnym uśmiechem: oto nadcho-
dzi...
WSZYSCY
Czyś skąpan jest we krwi Baranka?
114 WNĘTRZE. KORYTARZ W DOMU NEILA - NOC
Na końcu korytarza, w swojej sypialni, państwo Perry kładą
się do łóżka i wyłączają nocne lampki. Drzwi innego pokoju
otwierają się i wychodzi z nich na korytarz Neil. Niewi-
dziany przez rodziców skręca na rogu i odchodzi.
115 WNĘTRZE. GABINET PANA PERRY'EGO - NOC
Pokój oświetlony jest światłem księżyca. Neil podchodzi do
biurka swojego ojca. Otwiera górną szufladę i wkłada do
niej dłoń. Wyciąga ją z kluczem. Kluczem tym otwiera dolną
szufladę biurka. Bierze koronę z kwiatów, którą miał na so-
bie jako Puck, i wkłada ją na głowę.
116 PLENER. ZBOCZE NAD STRUMIENIEM - NOC
Grupa idzie za Keatingiem przez las, obok pokrytych szronem
drzew, przez przykryte śniegiem wzgórza, i recytuje wiersz
Vachel Lindsay.
KEATING
Drepczący trędowaci niżsi odeń rangą,
Chwiejnie klaskali mu w wilgotnych okopach,
Dziwki z alei i bladzi narkomani,
Umysły wciąż emocją się kierujące,
Te o łamliwej ducha sile.
WSZYSCY
Czyś skąpan jest we krwi Baranka?
117 WNĘTRZE. SYPIALNIA PANA PERRY'EGO - NOC
KAMERA PRZYBLIŻA SIĘ POWOLI do państwa Perrych, gdy śpią
mocno w swoim łóżku. PRZYBLIŻANIE dojeżdża i kończy bieg na
twarzy pana Perry'ego. Pan Perry podnosi wzrok.
PAN PERRY
Co to było?
PANI PERRY
Co?
PAN PERRY
Ten dźwięk. Słyszałaś go?
PANI PERRY
Jaki dźwięk?
Pan Perry wychodzi z łóżka.
118 WNĘTRZE. KORYTARZ W DOMU NEILA - NOC
Pan Perry, w piżamie, idzie szybkim krokiem korytarzem.
Wchodzi do pokoju Neila, potem wraca na korytarz. Kieruje
się ku swojemu gabinetowi. Za nim, wkładając szlafrok,
idzie pani Perry.
119 PLENER. PRZY SZCZYCIE WZGÓRZA - NOC
Keating staje przed wysokiem zamarzniętym wodospadem. Ta
przepiękna lodowa rzeźba zdaje się przeczyć prawom grawita-
cji. Nocne niebo jest niesamowicie pogodne. Ludzie z grupy
oświetleni są blaskiem księżyca odbitym od śniegu.
KEATING
Przyszedł lekko Chrystus w sukni i koronie
Do Bootha-żołnierza, a ciżba uklękła.
Zobaczył Jezusa-Króla. Twarzą w twarz byli,
I klęknął płacząc na tym miejscu świętym.
WSZYSCY
Czyś skąpan jest we krwi Baranka?
120 WNĘTRZE. GABINET PANA PERRY'EGO - NOC
Pan Perry wchodzi i zapala światło. Wszystko zdaje się być
w porządku. Pan Perry już ma wyjść, kiedy jego uwagę przy-
ciąga czarny przedmiot na dywanie... Rewolwer. Zatrwożony
pan Perry idzie dookoła biurka. Widzi bladą białą dłoń i
traci oddech: zakrwawiony Neil leży na podłodze, martwy.
Pan Perry klęka i obejmuje syna. Pani Perry podnosi po-
tworny lament.
PAN PERRY
Nie!
121 PLENER. SZCZYT WZGÓRZA - NOC
Keating zatrzymuje się. Odwraca się i patrzy na pola, do-
linę i na przecudowne niebo, które wszystko otacza. Wszyscy
są zmęczeni, ale wielcy duchem.
KEATING
"Możemy, bądź nie, być tworzywem dla
wieczności, ludzie, ale, podczas gdy tu
jesteśmy, stajemy się częścią niezmier-
nej groźnej świetności".
Wznosi dłonie ku niebu.
KEATING
Nie straćcie choćby sekundy z tego, lu-
dzie. Czujcie to całymi sobą.
Trzymając się za głowę od tyłu krzyczy do nieba.
KEATING
ŻYJĘ!!! ŻYJĘ!!!
Pozostali robią to samo. Krzyki wzmagają się, krzyki zabawy
i rozkoszy. Knox patrzy na Chris. Po twarzach ich obojga
płyną łzy. Obracają się ku sobie i całują.
122-123 SCENY POMINIĘTE
124 WNĘTRZE. POKÓJ TODDA W INTERNACIE - RANEK
ODJAZD KAMERY od zbliżenia DŁONI, by odsłonić, że jest to
dłon śpiącego Todda. Otwierają się drzwi i wchodzą Charlie,
Knox i Meeks. Wyglądają na wstrząśniętych. Delikatnie budzą
Todda.
CHARLIE
Todd. Todd...
Todd otwiera oczy. Siada, wygląda na wyczerpanego. Jego
oczy przyzwyczajają się do jasności, potem Todd zamyka je i
kładzie się z powrotem. Podnosi budzik i zezuje nań.
TODD
Jezu, jest dopiero ósma. Muszę pospać.
Kładzie się na chwilę, potem na powrót otwiera oczy. Widzi
pozostałych chłopców patrzących na niego. Wyczuwa, że coś
jest nie w porządku. Siada.
CHARLIE
Todd, Neil nie żyje. Zastrzelił się.
Todd patrzy na Charliego przez chwilę. Twarze pozostałych
chłopców potwierdzają to, co mówi Charlie.
TODD
O mój Boże...
Zaczyna wymiotować. Wymiotując wybiega z pokoju. Pozostali
patrzą na siebie nawzajem. Nagle Charlie wybucha płaczem.
Kryje twarz w dłoniach.
125 WNĘTRZE. ŁAZIENKA W INTERNACIE - DZIEŃ
Todd chodzi w tę i z powrotem, ze łzami ściekającymi mu po
twarzy. Uderza dłonią w ścianę.
TODD
Ktoś musi się dowiedzieć, że to jego
ojciec! Neil by się nie zabił! On ko-
chał życie!
KNOX
Nie myślisz chyba poważnie, że jego oj-
ciec...
TODD
Nie własnoręcznie! Do cholery, nawet
jeśli ten drań nie pociągnął za spust,
to...
Todd szlocha. W końcu się powstrzymuje.
TODD
Nawet jeśli pan Perry go nie zastrze-
lił, to go zabił. Muszą się o tym do-
wiedzieć!
Biegnie przez pomieszczenie.
TODD
NEIL! NEIL!!!
Upada na ścianę i wybucha niepohamowanym szlochem.
126 WNĘTRZE. KLASA KEATINGA - DZIEŃ
Keating siedzi sam przy biurku w pustej klasie, usiłując
powstrzymać emocje. Wstaje i idzie wolno do ławki Neila.
Podnosi leżącą tam książkę, książkę bardzo na miejscu:
To jego własny podniszczony egzemplarz "Waldenu" Thoreau.
Keating otwiera go. Znaczące są tu słowa na obwolucie:
"Martwi Poeci".
Keating opada ciężko na krzesło Neila. Z jego gardła dobywa
się dźwięk wielkiej boleści.
McAllister zagląda do klasy Keatinga przez drzwi z tyłu.
Patrząc jego oczami Keating wydaje się być w pewnym sensie
małym chłopcem siedzącym samotnie w pustej klasie.
127 WNĘTRZE. KAPLICA - PÓŹNIEJ
Zgromadzona jest tu cała szkoła. Wzdłuż ścian stoją nauczy-
ciele.
Jest tu i Keating, bardzo poważny. Wchodzi Nolan.
NOLAN
Panowie, śmierć Neila Perry'ego to tra-
gedia. Był świetnym uczniem, jednym z
najlepszych w Welton, i będzie nam go
okrutnie brakować. Skontaktowaliśmy się
z rodzicami każdego z was, by wyjaśnić
im sytuację. Oczywiście, wszyscy są za-
niepokojeni. Na żądanie rodziny Neila
mam zamiar poprowadzić gruntowne docho-
dzenie w tej sprawie. Wymagam od was
pełnej współpracy.
128 WNĘTRZE. MAGAZYN - DZIEŃ
Charlie, Todd, Knox i Pitts stoją i czekają w pomieszczeniu
wypełnionym złomem. Ktoś puka do drzwi i wchodzi Meeks.
MEEKS
Nie mogę go znaleźć.
CHARLIE
Powiedziałeś mu o spotkaniu?
MEEKS
Dwa razy.
CHARLIE
Cholera...
Charlie podchodzi do okna i wygląda na trawnik. W oddali
widać budynek administracyjny.
CHARLIE
Tak, chłopaki, wszystkich nas usmażą.
PITTS
Wcale tego nie wiesz. Może on...
CHARLIE
Cameron to kabel! Z jakiego to innego
powodu nie było go na poprzednim spo-
tkaniu? Właśnie teraz siedzi u Nolana w
biurze i kabluje!
PITTS
Ale czemu? Czemu miałby to robić?
CHARLIE
Żeby się ratować.
Na drugim końcu korytarza słychać dźwięk otwieranych drzwi.
Knox idzie do drzwi i wygląda. Widzi:
Cameron wchodzi w korytarz. Knox wychodzi z drzwi i poka-
zuje Cameronowi, żeby przyszedł do magazynu.
KNOX
(głośny szept)
Cameron.
Cameron patrzy na Knoxa. Waha się, potem wchodzi do maga-
zyny. Charlie, Todd, Knox, Pitts i Meeks gapią się na
niego.
CAMERON
Co jest grane, chłopaki?
CHARLIE
Kablowałeś, no nie, Cameron?
CAMERON
Pieprz się, pajacu. Nie wiem, o czym
mówisz.
CHARLIE
Mówię o tym, że właśnie powiedziałeś
Nolanowi wszystko o klubie!
CAMERON
Gdybyś o tym nie słyszał, Dalton, niech
cię poinformuję, że istnieje w tej
szkole coś takiego jak Kodeks Honorowy.
Jeśli nauczyciel pyta cię o coś, mówisz
mu prawdę albo zostajesz wydalony.
Charlie rusza na Camerona.
CHARLIE
Oż ty...
Meeks i Knox przytrzymują Charliego.
KNOX
Charlie...
CHARLIE
To szczur! Jest w tym po czubki uszu,
więc sprzedał się, żeby się ratować!
KNOX
Nie tykaj go, Charlie. Zrobisz to i wy-
latujesz!
CHARLIE
I tak już wyleciałem!
KNOX
Nie wiesz tego. Jeszcze nie!
CAMERON
On ma rację, Charlie. A jeśli jesteście
mądrzy, każdy z was zrobi dokładnie tak
jak ja i zacznie współpracować. Nie po-
dejrzewają nas o nic. Jesteśmy ofia-
rami. My i Neil.
CHARLIE
Co to ma znaczyć? To kogo podejrzewają?
CAMERON
Kogo? Pana Keatinga oczywiście. "Kapi-
tana" we własnej osobie. Nie myślicie
chyba, że mógłby uniknąć odpowiedzial-
ności, co?
CHARLIE
Pan Keating? Odpowiedzialny za Neila?
Czy właśnie o tym mówisz?!
Wyślizguje się z objęć Meeksa i Knoxa.
CAMERON
A kto miałby niby być, durniu? Admini-
stracja? Pan Perry? Keating nas wpako-
wał w to całe bagno, nie? Gdyby nie on,
Neil siedziałby teraz wygodnie w swoim
pokoju, uczył się chemii i marzył o zo-
staniu lekarzem.
TODD
To nieprawda! Pan Keating nie powie-
dział Neilowi, co ma robić. Neil kochał
aktorstwo.
CAMERON
Wierzcie w to czy nie, ale mówię wam:
pozwólmy usmażyć Keatinga. Czemu mamy
rujnować sobie życie?
CHARLIE
Ty dupku.
Charlie leci jak strzała przez pomieszczenie i uderza Came-
rona na odlew w twarz. Cameron upada na podłogę. Charlie
staje nad nim.
KNOX
Charlie!
CAMERON
(do Charliego)
Właśnie podpisałeś swój wilczy bilet,
"Nuwanda".
Cameron zakrywa swój krwawiący nos. Charlie odwraca się i
wychodzi. Inni też wychodzą.
CAMERON
(za nimi)
Jeśli jesteście sprytni, chłopaki, zro-
bicie dokładnie to, co ja zrobiłem! I
tak wiedzą o wszystkim. Nie uratujecie
Keatinga, ale możecie sami się urato-
wać!
129-130 SCENY POMINIĘTE
130A PLENER. CMENTARZ NA WZGÓRZACH VERMONT - RANEK
To ponury zimowy poranek. Porywisty wiatr niesie przeni-
kliwe zimno, podczas gdy szkolny kobziarz maszeruje przed
procesją, grając wzruszającą elegię. Trumna z Neilem nie-
siona jest na ramionach przez Todda, Charliego, Meeksa,
Pittsa, Knoxa i Camerona... Potem złożona zostaje obok
grobu. Większość tych chłopców, podobnie jak pan Keating,
przeżywa teraz ciężkie chwile, powstrzymując łzy. Matka Ne-
ila, w czarnym woalu, oraz pan Perry patrzą na trumnę, po-
dobnie jak Nolan, pozostali uczniowie i nauczyciele.
Żałobnicy gromadzą się i jeden po drugim kładą kwiaty na
trumnie Neila. Todd i pozostali chłopcy mają czerwone od
smutku twarze. Pan Perry podchodzi do Keatinga.
PAN PERRY
Jest pan za to odpowiedzialny!
Pan Keating jest oszołomiony tym oskarżeniem. Pan Perry od-
chodzi, zostawiając oniemiałego Keatinga.
131/131A WNĘTRZE. POKÓJ TODDA W INTERNACIE - DZIEŃ
Łóżko Neila jest zaścielone, a jego biurko puste. Todd sie-
dzi przy oknie i patrzy przez campus na budynek administra-
cyjny. W tej właśnie chwili Dr. Hager eskortuje Meeksa od
tego budynku, przez campus, z powrotem do internatu.
132 WNĘTRZE. KORYTARZ W INTERNACIE - JAK WYŻEJ
Todd wygląda ostrożnie przez drzwi swojego pokoju. Meeks i
Hager wchodzą w korytarz. Hager zatrzymuje się na końcu ko-
rytarza.
Meeks idzie cicho z powrotem do swojego pokoju. Kiedy mija
Todda, nie patrzy na niego. Ale po twarzy Meeksa płyną łzy.
Meeks wchodzi do swojego pokoju i zamyka drzwi.
HAGER
Knox Overstreet.
Knox wychodzi z pokoju i dołącza do Hagera na końcu koryta-
rza. Wychodzą razem. Natychmiast Todd idzie korytarzem do
pokoju Meeksa. Puka.
TODD
Meeks, to ja, Todd.
MEEKS
(z pokoju)
Idź sobie, muszę się uczyć.
Todd zastanawia się, co się mogło wydarzyć.
TODD
Co się stało z Nuwandą?
MEEKS
(z pokoju)
Wydalony.
Todd stoi oszołomiony.
TODD
Co im powiedziałeś?
MEEKS
(z pokoju)
Nic, czego wcześniej nie wiedzieli.
Todd odwraca się i odchodzi.
PRZENIKANIE DO:
133/133A WNĘTRZE. POKÓJ TODDA - PÓŹNIEJ
Todd patrzy, jak Knox eskortowany jest przez Hagera campu-
sem do internatu. Todd znów wygląda przez drzwi.
134 WNĘTRZE. KORYTARZ W INTERNACIE - JAK WYŻEJ
Wchodzą Knox i Hager. Policzki Knoxa drżą. Jest na skraju
załamania nerwowego. Wchodzi do pokoju i zatrzaskuje drzwi.
Todd wchodzi z powrotem do swojego pokoju i opiera się o
ścianę. Fakt, że złamano Knoxa, wstrząsnął nim do głębi.
Todd oddycha ciężko i spogląda na sufit.
DR. HAGER
(z korytarza)
Todd Anderson.
135 WNĘTRZE. ŚWIETLICA AKADEMII WELTON - DZIEŃ
To pokój ze schodami prowadzącymi do biura Nolana. Podąża-
jąc za Hagerem Todd wchodzi po schodach, jak człowiek wspi-
nający się na szubienicę.
136 WNĘTRZE. BIURO PANA NOLANA - DZIEŃ
Dyrektor Nolan siedzi przy biurku. W pobliżu siedzą rodzice
Todda. Todd i Dr. Hager wchodzą. Todd widzi swoich rodzi-
ców, a jego wargi zaczynają drżeć.
TODD
Tato. Mamo.
NOLAN
Proszę usiąść, panie Anderson.
Jest tylko jedno puste krzesło - jak krzesło dla więźnia na
przesłuchaniu - przed biurkiem Nolana. Todd siada. Patrzy
na rodziców, którzy siedzą ze wzrokiem zimnym jak stal. Na
czoło Todda występuje gęsty pot.
NOLAN
Panie Anderson, myślę, że całkiem do-
brze udało nam się złożyć w całość to,
co się tu zdarzyło. Przyznaje pan, że
należał do tego Stowarzyszenia Umarłych
Poetów?
Todd patrzy na swoich rodziców i na Nolana. Zamyka oczy.
Chce kiwnąć głową na "tak". Zanim mu się to udaje, odzywa
się jego ojciec.
PAN ANDERSON
Odpowiedz panu.
TODD
Tak...
NOLAN
Nie słyszę cię, Todd.
TODD
(nie głośniej niż poprzed-
nio)
Tak, sir.
Nolan patrzy na Todda, potem na jego rodziców. Decyduje się
nie drążyć kwestii tego, że Todda nie można usłyszeć.
NOLAN
Mam tu drobiazgowe opisy tego, co
działo się na waszych spotkaniach. Opi-
sane jest, jak wasz nauczyciel zachęcał
ciebie i kolegów do zorganizowania
klubu i do używania go jako źródła in-
spiracji dla lekkomyślnego i pobłażli-
wego wobec siebie zachowania. Opisane
jest, jak pan Keating, w klasie i poza
nią, zachęcał Neila Perry'ego do podą-
żania za jego obsesją aktorstwa, cho-
ciaż wiedział, że jest to całkowicie
niezgodne z wyraźnymi zaleceniami ro-
dziców Neila. To rażące nadużycie przez
pana Keatinga stanowiska nauczyciela
doprowadziło bezpośrednio do śmierci
Neila Perry'ego.
Nolan podaje Toddowi kartkę.
NOLAN
Przyczytaj to uważnie, Todd. Jeśli nie
masz nic do dodania czy poprawienia,
podpisz.
Todd bierze kartkę i czyta. Zajmuje mu to dużo czasu, a
kiedy kończy, jego ręce drżą razem z kartką. Todd podnosi
wzrok.
TODD
(do Nolana, wymawiając
słowa z wielkim trudem)
Co... co się stanie... z panem Keatin-
giem?
PAN ANDERSON
A co to ma wspólnego z tobą?
NOLAN
(do pana Andersona)
W porządku. Chcę, żeby wiedział.
(do Todda)
Nie jesteśmy jeszcze pewni, czy pan Ke-
ating złamał w jakiś sposób prawo. Je-
śli tak, zostanie oskarżony. To, co my
możemy zrobić - a podpisy twój i innych
pomogą to zagwarantować - to sprawienie,
że pan Keating nigdy już nie będzie
uczył.
TODD
Nigdy... nie będzie uczył...
Ojciec Todda wstaje i podchodzi do Todda.
PAN ANDERSON
Wystarczy. Podpisz, Todd.
PANI ANDERSON
Proszę, kochanie, na miłość boską.
TODD
Ale... nauczanie to jego życie! To dla
niego znaczy wszystko!
PAN ANDERSON
A co cię to obchodzi?
TODD
A co ja obchodzę ciebie?! Jego obcho-
dziłem. Ciebie nie.
Ojciec Todda staje nad nim i podnosi pióro.
PAN ANDERSON
Podpisz dokument, Todd.
Todd kręci głową na "nie".
TODD
Nie podpiszę tego.
PANI ANDERSON
Todd!
TODD
To nieprawda! Nie podpiszę tego.
Ojciec Todda chwyta pióro i próbuje włożyć je z powrotem w
dłoń Todda. Nolan wstaje.
NOLAN
W porządku! Nie potrzebujemy jego pod-
pisu. Ale niech ponosi tego konsekwen-
cje.
Nolan idzie dookoła biurka do Todda.
NOLAN
Myślisz, że możesz uratować pana Ke-
atinga? Widziałeś, chłopcze, mamy pod-
pisy wszystkich pozostałych. Ale, jeśli
nie podpiszesz, zostaniesz objęty dys-
cyplinarnie nadzorem do końca roku. Bę-
dziesz pracował popołudniami i w nie-
dziele. A jeśli wyjdziesz poza campus,
zostaniesz wydalony.
Rodzice Todda i pan Nolan patrzą na Todda, czekając aż
zmieni zdanie. Todd myśli, potem:
TODD
(cicho)
Nie podpiszę.
NOLAN
A więc zobaczymy się tu znów po zaję-
ciach. Wyjdź.
Todd wstaje i wychodzi. Nolan patrzy na rodziców Todda.
PANI ANDERSON
Przykro nam, panie Nolan. Nie mogę
oprzeć się wrażeniu, że to nasza wina.
PAN ANDERSON
(do podłogi)
Nie powinniśmy byli go tu przysyłać.
NOLAN
Bzdura. Chłopcy w jego wieku są bardzo
podatni na wpływy. Utemperujemy go tu.
PRZENIKANIE DO:
137 SCENA POMINIĘTA
137A WNĘTRZE. POKÓJ KEATINGA - PÓŹNIEJ
Keating siedzi przy biurku i patrzy nie wiadomo gdzie. Za
oknem, sam na wzgórzu, ćwiczy kobziarz z Welton. Keating
obserwuje kobziarza przez chwilę, potem wstaje i otwiera
walizkę. Z półki na książki bierze powoli swoją ukochaną
poezję - swojego Byrona, swojego Whitmana, swojego Word-
swortha.
138 WNĘTRZE. KLASA JĘZYKA ANGIELSKIEGO - DZIEŃ
Są tu Todd, Knox, Meeks, Pitts i reszta klasy. Rzucają się
w oczy pusta ławka Neila i pusta ławka Charliego. Todd wy-
gląda na odrętwiałego, wzrok ma spuszczony, przypomina nam
tego Todda, którego zobaczyliśmy, gdy pierwszy raz go wi-
dzieliśmy. Knox, Meeks i Pitts wyglądają na upokorzonych.
Wszyscy ex-członkowie klubu są zbyt zawstydzeni by patrzeć
na siebie nawzajem. Tylko Cameron wygląda prawie normalnie.
Siedzi w ławce i uczy się, tak jakby nic się nie stało.
Otwierają się drzwi. Wkracza przez nie Nolan. Wszyscy
wstają. Nolan siada przy nauczycielskim biurku. Wszyscy
siadają.
NOLAN
Przejmuję tę klasę do czasu egzaminów.
Podczas przerwy znajdziemy nowego sta-
łego nauczyciela angielskiego. Kto po-
wie mi, gdzie jesteście w podręczniku
Huttona?
Nolan patrzy dookoła. Nie ma ochotników.
NOLAN
Panie Anderson?
TODD
(cicho, prawie niesłyszal-
nie)
U Huttona...
Todd przegląda książki. Szpera nerwowo.
TODD
(wciąż cicho)
Myślę, że...
NOLAN
(zirytowany tym)
Panie Cameron, proszę mnie z łaski swo-
jej poinformować.
CAMERON
Bardzo dużo opuściliśmy, sir. Przerobi-
liśmy romantyków i większość z rozdzia-
łów o literaturze po Wojnie Domowej.
NOLAN
A co z realizmem?
CAMERON
Myślę, że większość opuściliśmy.
Nolan przerzuca podręcznik. Drzwi otwierają się. Wchodzi
pan Keating.
KEATING
(do Nolana)
Przyszedłem po moje rzeczy osobiste.
Mam poczekać na koniec zajęć?
NOLAN
Proszę je zabrać, panie Keating.
(do klasy)
Teraz, panowie, otwórzcie na stronie
pięćdziesiąt cztery. Panie Cameron,
proszę przeczytać głośno wiersz Eugene
Fielda.
CAMERON
Panie Nolan, ta strona została wyrwana.
NOLAN
Więc proszę pożyczyć książkę od kogoś
innego.
CAMERON
One wszystkie zostały wyrwane, sir.
NOLAN
(gapiąc się na Ke-
atinga)
Co masz na myśli mówiąc, że wszystkie
zostały wyrwane?
CAMERON
Sir, my...
NOLAN
Nieważne, Cameron.
Nolan daje Cameronowi swój podręcznik.
NOLAN
Czytaj.
CAMERON
Eugene Field, "Błękitny Chłopczyk":
Ten piesek w garść kurzu się zmienił,
Lecz stoi śmiało i broni,
Żołnierzyk od rdzy się czerwieni,
Muszkiet butwieje mu w dłoni...
Gdy Cameron czyta, Keating, który stoi przy szafce w kącie
pokoju, patrzy na swoich uczniów. Widzi Todda, którego oczy
pełne są łez. Widzi Knoxa, Meeksa, Pittsa... wciąż zbyt za-
wstydzonych by spojrzeć mu w oczy, niemniej jednak pełnych
emocji. Niesamowita jest bowiem ironia losu, że Nolan wy-
brał akurat "Błękitnego chłopczyka".
Keating kończy się pakować. Idzie przez pokój do drzwi.
Kiedy dochodzi do drzwi, Todd nie może dłużej tego znieść.
Wstaje.
TODD
(przerywając Camero-
nowi)
Panie Keating, oni nas zmusili do pod-
pisania tego!
NOLAN
Cisza, panie Anderson!
TODD
Panie Keating, to prawda! Musi mi pan
uwierzyć.
KEATING
Wierzę ci, Todd.
NOLAN
Proszę wyjść, panie Keating!
TODD
Ale to nie była jego wina, panie Nolan!
Nolan idzie szybkim krokiem między ławkami i pcha Todda z
powrotem na krzesło.
NOLAN
Proszę siedzieć, panie Anderson! Jesz-
cze jeden taki wybryk z pańskiej
strony...
(odwraca się do klasy)
Czy kogokolwiek innego! A wylecicie z
tej szkoły!
Odwraca się do Keatinga, który zrobił w międzyczasie kilka
kroków w stronę Todda, tak jakby chciał mu pomóc.
NOLAN
Proszę wyjść, panie Keating!
Chłopcy patrzą na Keatinga. On patrzy na nich, chłonąc ich
widok po raz ostatni. Odwraca się i idzie do drzwi.
TODD
Och, Kapitanie!
Keating odwraca się i patrzy na Todda. Tak samo robią wszy-
scy inni. Todd podpiera się jedną stopą o ławkę, potem
staje na niej obiema. Stoi na ławce, wstrzymuje łzy i ob-
raca się twarzą do Keatinga.
NOLAN
(idąc do Todda)
Siadaj!
Kiedy Nolan idzie między ławkami do Todda, Knox (którego
ławka jest po drugiej stronie klasy) woła pana Keatinga i
też staje na swojej ławce. Nolan odwraca się i widzi to.
Meeks zbiera się na odwagę i staje na swojej ławce. Pitts
robi to samo. Jeden za drugim, a potem grupowo, inni
uczniowie z klasy idą za przykładem i stają na ławkach w
cichym hołdzie dla pana Keatinga.
Nolan, który zaczął od Todda i od Knoxa, teraz stoi w bez-
ruchu. Jest oczarowany tym przytłaczającym odzewem.
Keating stoi przy drzwiach, przytłoczony emocjami.
KEATING
Dziękuję wam, chłopcy. Ja... dziękuję.
Keating patrzy Toddowi w oczy, potem we wszystkie oczy.
Kiwa głową i wychodzi.
UJĘCIA na członków Stowarzyszenia Umarłych Poetów stojących
na swoich ławkach:
MEEKSA
PITTSA
KNOXA
a wreszcie na TODDA, który powstrzymuje się przed wybuchem
łez, ale stoi dumnie.
WYCIEMNIENIE.
KONIEC
OD TŁUMACZA:
Wszystko, co nie jest prozą, również sam tłumaczyłem.
Wielbicieli poezji i Szekspira serdecznie przepraszam...