Po tym, jak to powiedział święty go wysłał. A barbarzyńca, po tym jak nie otrzymał wniosku i stracił nadzieję, położył rękę na ustach i bezsilny zawrócił, po tym jak zdradził biskupowi dokładnie odpowiedź mężnego świętego. Kiedy zgraja zabójców to usłyszała, stracili rozum i pozbyli się nadziei, zaczęli jeden po drugim szukać w lochu i głośno krzyczeć, żeby przestraszyć świętego, niosąc w rękach najrozmaitsze armaty(?!). Nieoczekiwanie całe miasto się zbiegło: tamci spieszyli się, aby być obecnym przy zabijaniu ascety, a Chrześcijanie - żeby zobaczyć uwieńczonego Chrystusa i zaszczycić jego świętymi modlitwami; jednym głosem powtarzali: „Panie, zmiłuj się!” Dostochvalniat (?)Mikołaj, jako czuł, że pójdzie do Boga, cieszył się w duchu i zapłakał gorącymi łzami (gorąco zapłakał), padł na kolana, uniósł ręce ku niebu i modlił się mówiąc: Wielki i wieczny Boże, który sam królujesz nad wszystkimi! Słowo Jednorodzonego Syna Bożego, który stoi po prawicy Ojca, życiodajne słowo Ojca, który przebywa od początku u wiecznego Boga, który przedstawia blask sławy i obraz wiecznego Ojca, który jest nieosiągalnym początkiem wiecznego początku, przez kogo wszystko zmienia się z niebytu w życie, i który wszystko podtrzymuje, komu wszystkie stworzenia się kłaniają, zarówno Ojcu jak i dającemu życie Świętemu Duchowi.
Str 311, 2 akapit
Tak więc jak święty złożył Bogu swe śluby wieczyste, cieszył się i weselił duchem bardzo mocno, bo ma zaszczyt otrzymać jak Chrystus życzenie męczeńskiej śmierci. Lecz, o ulubieńcy, kto opowie całą tę dostojną wdzięczność i dziękczynienie, które mu duchowy język chciał wypowiedzieć Panu Jego Bogu. Najwspanialsze było, to że wśród tych mąk i wyczynów śmierci był stale przed ojcem swoim. I z jakimi smutkami (?) duszy człowieczej w takie dni i czas. Ale święty był zawsze z Bogiem i tym co (sluczwasze?) z nim, jak że stawał się cudzym ciałem. Taka jest, bracia, miłość Boga i kto posiada taką miłość, błogosławiony jest bo ma w sobie Boga, ten jak Bóg jest miłością, jak mówi apostoł. Ale niech słucha co dzieje się później. Cierpiący, poddany już wielkiemu wyczynowi, znajduje się już wewnątrz ciemności i troszczy się, jak będzie się jawił przed Bożym tronem. Ten, komu w słowach apostoła nie był godzien całego świata, był pozostawiony bezbożnikom i innowiercom, jak dzikim lwom. „Daj nam - zawołali do strażników - niepokornika!” A nieugięty duchem i (bezbolezen?) Nikolaj , przygotowany na to, wyszedł przed nich, jak dał czcigodne instrukcje (?), swoim towarzyszom w okowach, którzy złożyli mu obietnicę, że będą się modlić za niego.
A агаряните położyli od razu ręce na niego, niemiłościwie go przewrócili na ziemię, uwolnili go z ciężkich, żelaznych łańcuchów, którymi spętane były jego ręce i nogi, i go zostawili prawie gołego, tylko w koszuli. Potem szybko mu wykręcili ręce do tyłu i związali je liną. A błogosławiony promieniował jasną twarzą jak kiedyś widzący Boga ? Mojżesz gdy śpiewał pieśni pochodzące z psalmów i mówił: „Chwałę twoją wielbię? Boże, ponieważ wybawiłeś duszę moją od ciemności/więzienia aby się wyspowiadała przed twoim świętym imieniem. Ty mnie wybawiłeś od upadku do jamy i mnie nie uwięziłeś we wrogich rękach ale postawiłeś szeroko moje nogi”??? . I jak się obrócił i pokłonił głową błogosławieni chrześcijanie, którzy tam byli, gdy pragnął bardzo aby ich zobaczyć?. Ale gdy to ujrzeli przeciwnicy Boga, zazdrościli chrześcijanom i jak wilki ich rozpędzili. Zamroczeni absurdem pomysłu (są ci ) którzy myśleli, że подвижникьт przerazi się ich bezczelności. Oni myśleli, nieszczęśnicy, że będą mogli go przestraszyć w ostatniej/najważniejszej godzinie. Od tego czasu…бидоха………… rozpędzeni chrześcijanie, nadszedł rozkaz od diecezjanina: nikt z chrześcijan niech się nie…мярка…..,,,,,…. i nie będzie obecnym na widowisku męczennika.
Strona 312 od „После ето…” do „любов в Христа.”
Wtedy oto co się stało: złapali młodego mężczyznę (chłopca), który wywodził się z chrześcijan i dał [nie wiem co mu dał]mu święty, aby nim związany aż do
śmieci (zabicia go). I to było wolą Boga, aby cieszyć się widokiem świętych braci. Ale jeszcze brat, który wcześniej rozmawiał z świętym i w więzieniu przyjęli jego słowa i jego dziedzictwo, przypomniałem sobie, co powiedział: "Dzień mojego wesela (mojej radości), jeśli to możliwe, niech każdy z nas przez to przejdzie - jako nieco powyżej szerzej (bardziej szczegółowo) powiedziano. Chłopiec zobaczył świętego , który samotny, wybrany jak owca, zostaje rzucona wśród zwierząt, odsunął od siebie tchórzostwo i lenistwo, oświetlony przez miłość męczennika i uzbrojony w broń krzyża, pokładając ufność w modlitwie świętego, na oczach wszystkich stanął odważnie przed twarzą świętego męczennika, szedł przed nim, spojrzał w górę , a potem wymienił z nim spojrzenia pełne miłości w Chrystusie.
Никола Нови Софииски str. 312-313 od "И в Това се вижда..." I w tym właśnie upatruje się rozwagę świętego, że nie powiedział Anie jednego życzliwego słowa. I w tym trudnym położenie starał się nie speszyć tego chłopca i by nie ucierpiał z jego powodu. I wielbi samego Boga i nieustannie się do niego modli. Kiedy dowiedział się, że zbliżyli się do miejsca zwanego miedzianym/miodowym rynkiem, gdzie znajdowała się świątynia Wstąpienia Pańskiego pokłonił się i radując się szybko wszedł do środka. Oczyma duszy zobaczył cara nad carami, Jezusa Chrystusa, oraz chór aniołów czekających na niego. Płonąc z miłości i żarliwy był niczym Ilia. Wychodząc przed szereg, przybywa na wyznaczone miejsce, gdzie musi walczyć z diabłem i zwyciężyć go siłą Chrystusa. Posiada on siłę nadaną od Boga, który go wzmacnia. Lekceważąc wszystko i rozmyślając o niebie, oczekuje kiedy jego dusza rozdzieli się z ciałem, by być razem z Bogiem. Taka właśnie jest żarliwość świętych. Dla nich śmierć jest jak sen, jest to coś pięknego. Według nich życie to strach przed śmiercią i życie z nikczemnymi namiętnościami. Śmierć przychodzi i zabiera nas niespodziewanie. Jednak najgorzej jest gdy bramy się zamkną i Bóg powie: „Idźcie sobie, nie poznaję Was”. Czy takie życie przynosi korzyść ? Nie przynosi, to jasne. Wróćmy jednak do tematu i zobaczmy jak czynią szczęśliwi oprawcy. Zostali zebrani w tysięczny tłum, z eparchą na czele, niosącym berło i flagę. Heroldzi krzyczeli a oni (chyba chrześcijanie) modlili się. Jednak Nikoła nawet nie miał czasu na strach, ponieważ wypełniony był modlitwą. Później, gdy męczennik wyszedł poza miasto, zanim dotarł na miejsce, jeden Bogu przeciwny wziął kamień i ciężko zranił świętego w głowę, tak, że poczuł silny ból i zalał się krwią. Szukali go długo, ale zabójca, który go widział skrył się w tłumie i uciekł od kary. Święty powoli osiągnął miejsce swojego męczeństwa, znalazł się w miejscu, które się nazywa Trzy studnie, na zachód od miasta Sredec i tam go przywiązano(powieszono) do wierzby przy małej szumiącej rzeczce, która płynęła pod jego nogami. Kiedy męczennik wyprostował się mężnie przy wierzbie, śmiały i niezłomny, przed oczami stanął mu znowu jak już powiedziano ulubieniec [wśród] męczenników i oczami świętego wypraszał ostatnie modlitwy(?). Bardzo cierpiącego Nikolę błogosławi ruchem swojej głowy i z radością oczy pokazały na swojego duchowego brata swoje odejście z ziemi do nieba(?). I oboje się pokłonili głową na ostatnią drogę, bez nich ktoś widzi(?!!!!!?), ponieważ oślepły ich oczy od siły Wiszącego(?), ale przedłużyli jego wiązanie powrozem o drzewo. Święty podniósł swoje oczy ku niebu i od widoku boskich rzeczy(boskiego stworzenia) poczuł się uszczęśliwiony. Jasny znak mu błyszczał niczym ogień, on szepnął i się pomodlił : „W twoje ręce oddaje ducha swojego” -powiedział. I jeszcze nie dopowiedział swojej modlitwy do końca, nieoczekiwanie zaczęli go uderzać kamieniami jak pierwszego męczennika Stefana, którego pierwszego uderzyli trzema wielkimi kamieniami w imię Świętej Trójcy. Po tym dziękczynnie pokłonili się na kolana(?). Jeden z zabójców wziął jeden duży kamień z potoku i z wszystkich sił uderzył świętego w ciemię. I tak zabił natychmiast męczennika, sprawił siebie najplugawszym z wszystkich zabójców męczenników.