miesiace, SZKOLA, POMOCE DYDAKTYCZNE


O dwunastu miesiącach

W pewnej wsi mieszkała wdowa, która wychowywała własną córkę Aldonę oraz pasierbicę Kasię. Macocha bardzo źle traktowała Kasię, bo ta była o wiele ładniejsza, niż jej Aldona. Kazała Kasi gotować, sprzątać, dbać o zwierzęta, a Aldona tylko wylegiwała się na piecu. Mimo to, z dnia na dzień Kasia piękniała, a Aldona stawała się coraz brzydsza. Kiedy w domu zjawiał się jakiś kawaler, zawsze zwracała uwagę na Kasię, nigdy na Aldonę. Matka obawiała się, że Aldona zostanie starą panną i postanowiła pozbyć się pasierbicy.

Pewnego styczniowego dnia macocha powiedziała do Kasi:

- Hej, Kasiu, idź do góry i przynieś mi bukiecik fiołków, stęskniłam się za ich widokiem!

- Ależ matulu kochana, skąd ja zimą wezmę fiołki? Czy kto kiedy słyszał, żeby fiołki kwitły pod śniegiem?

- Ty obiboku, cóż ty sobie myślisz? Zabieraj się stąd! A jak nie przyniesiesz fiołków, zamknę cię w ciemnej komórce! - groziła macocha.

Cóż biedna Kasia miała począć? Opatuliła się chustką i płacząc ruszyła w góry. A dzień był bardzo mroźny. Zaspy śnieżne sięgały do pasa, nigdzie ani ścieżki. Długo błądziła wśród drzew, dokuczał jej głód i chłód. Nagle ujrzała na szczycie góry ogień. Ostatkiem sił pobiegła w tamtym kierunku. Wokół ogniska leżało dwanaście pni, a na każdym z nich siedział mężczyzna. Pierwszy, najstarszy, był siwy, zgarbiony i trzymał laskę, a ostatni był bardzo piękny i młody. Wszyscy milcząc patrzyli na wijące się płomienie, Kasia najpierw się przeraziła, lecz po chwili zdobyła się na odwagę, podeszła bliżej i powiedziała:

- Witajcie, dobrzy ludzie. Nie wiem, kim jesteście, ale bardzo zmarzłam i proszę was, abyście mi pozwolili ogrzać się przy ogniu.

Najstarszy mężczyzna podniósł powoli głowę i powiedział:

- Ja jestem Styczeń, a to są moi bracia - miesiące. Dlaczego tu przyszłaś, dzieweczko? Czego szukasz w taką zawieruchę?

- Macocha wygnała mnie po fiołki - odparła dziewczynka,.

- Ależ o tej porze roku fiołki nie kwitną, przecież jest bardzo zimno i leży śnieg! - powiedział Styczeń.

- Wiem o tym, ale macocha rozkazała mi przynieść bukiecik fiołków. Jeśli tego nie zrobię, zamknie mnie w ciemnej komórce. Ach, dobrzy ludzie, poradźcie mi, gdzie ich szukać!

Wtedy Styczeń wstał, podszedł do trzeciego mężczyzny z kolei, wręczył mu laskę i rzekł:

- Bracie Marcu, siądź na moim miejscu!

Marzec to uczynił i machnął laską nad ogniskiem. Wtedy ogień buchnął wyżej, śnieg stopniał i zrobiła się wiosna. Drzewa wypuściły liście, wyrosła trawa i zakwitły fiołki. Dziewczynka obejrzała się wokół i zobaczyła istny niebieski kobierzec.

- Prędko zrywaj, Kasiu! - powiedział Marzec.

Kasia uklękła na kolana i zrywała fiołki tak długo, aż uzbierała ich duży bukiet. Potem serdecznie podziękowała braciom - miesiącom i szczęśliwa pobiegła do domu. Kiedy weszła do izby, macocha i Aldona bardzo się zdziwiły. Zapach fiołków wypełnił wnętrze chaty.

- Skąd je masz? - zapytała ze złością Aldona.

- Rosną na polanie u szczytu góry, jest ich tam bardzo dużo - odpowiedziała Kasia.

Aldona rzuciła fiołki w kąt, a sama położyła się na piecu i zaczęła rozmyślać.

Następnego dnia macocha zawołała Kasię i tak powiada:

- Skoro w górach jest tyle fiołków, to na pewno rosną też poziomki. Ruszaj natychmiast i przynieś ich cały koszyk!

- Ależ matulu, gdzie ja teraz znajdę poziomki? Czy ktoś słyszał, żeby pod śniegiem rosły poziomki?!

- Ach, ty leniu! Rozkazuję ci, marsz po poziomki! A jeśli ich nie przyniesiesz, to pójdziesz precz z domu! - krzyczała macocha.

Aldona wypchnęła Kasię za drzwi i nieszczęsna dziewczynka z płaczem poszła w góry. Było już ciemno, w zaspach śniegu nie można było znaleźć ścieżki. Długo błądziła, trzęsła się z zimna, męczył ją głód. I tym razem zobaczyła w oddali ogień. Resztkami sił pobiegła w tamtym kierunku. Wokół ogniska siedziało dwunastu mężczyzn, a na czele Styczeń!

- Witajcie dobrzy ludzie! Czy mogę ogrzać się przy waszym ogniu? Strasznie zmarzłam - prosiła Kasia.

Styczeń skinął głową i zapytał:

- Czego tym razem szukasz w taką zawieję?

- Poziomek - odparła Kasia.

- Przecież jest zima, teraz poziomki nie rosną! - odrzekł Styczeń.

- Ależ wiem o tym, ale macocha rozkazała mi nazbierać koszyczek poziomek. Jeśli tego nie zrobię, wygoni mnie z domy. Ach, dobrzy ludzie, bardzo was proszę, powiedzcie mi, gdzie znajdę poziomki?

Styczeń wstał i podszedł do szóstego mężczyzny z kolei, dał mu laskę i rzekł:

- Bracie Czerwcu, siądź na moim miejscu!

Czerwiec usiadł na miejscu Stycznia i machnął laską nad ogniskiem. Wtedy płomienie buchnęły wyżej, śnieg stopniał i zrobiło się lato. Trawa się zazieleniła, drzewa wypuściły liście, zakwitło mnóstwo kwiatów, a pod drzewami zaczerwieniły się poziomki.

- Prędko zbieraj, Kasiu! - ponaglał Czerwiec.

Dziewczynka uklękła i zbierała dopóty, dopóki nie napełniła koszyczka. Potem ukłoniła się nisko, podziękowała braciom - miesiącom i pobiegła do domu. Zdziwienie macochy i Aldony było ogromne, kiedy ujrzały Kasię z koszykiem pełnym poziomek.

- Skąd masz tyle poziomek, a mów prawdę? - krzyknęła Aldona.

- Tam, na samym szczycie góry, rosną pod drzewami.

Aldona wzięła koszyk, usiadła obok matki i obie najadły się do syta. Następnego dnia macocha mówi do Kasi:

- Hej, Kasiu, pójdziesz w góry, mam ochotę na jabłka!

- Ależ matulu, skąd mam w ziemie wziąć jabłka?

- Ty nierobie! Jeżeli nie pójdziesz natychmiast po jabłka, dostaniesz tęgie lanie! - groziła macocha.

I tym razem Kasia nałożyła ciepłą chustę i szlochając ruszyła w góry. Zamieć śnieżna szalała wokół, było bardzo zim no i po jakimś czasie dziewczynka tak opadła z sił, że nie mogła iść dalej. Usiadła na pniu drzewa, zamknęła oczy i czekała na śmierć. I wtedy w oddali usłyszała jakiś hałas. Słaniając się na nogach pobiegła w tamtym kierunku. A tam wokół ogniska siedziało dwunastu mężczyzn. Kasi mocniej zabiło serce na ich widok. Podeszła do braci - miesięcy i rzekła:

- Witajcie, dobrzy ludzie! Czy mogę się ogrzać przy ogniu, bo strasznie przemarzłam?

Styczeń skinął głową i Kasia usiadła przy ognisku.

- Cóż cię tym razem sprowadza? - spytał Styczeń.

- Macocha i jej córka rozkazały mi przynieść koszyk jabłek! - odpowiedziała dziewczynka.

- Przecież jabłka nie rosną o tej porze roku! - zdziwił się Styczeń.

- Wiem o tym - odrzekła Kasia - ale macocha powiedziała, że jak nie przyniosę jabłek, to mnie zbije.

Wtedy Styczeń wstał, podszedł do dziewiątego mężczyzny z kolei, wręczył mu laskę i rzekł:

- Bracie Wrześniu, usiądź na moim miejscu.

Wrzesień usiadł na miejscu Stycznia i machnął laską nad ogniskiem. Płomienie buchnęły wyżej, śnieg stopniał i zrobiła się jesień. Na gałęziach drzew pojawiły się liście i dorodne, czerwone jabłka. Kasia szybciutko zaczęła je zrywać i w krótkim czasie zapełniła owocami cały koszyczek.

- Spiesz się, Kasiu, biegnij już do domu! - ponaglał Wrzesień

Dziewczynka serdecznie podziękowała, pożegnała się i pobiegła do domu. Zdziwiła się macocha, dziwiła się i Aldona, kiedy ujrzały Kasię wracającą z koszykiem pełnym jabłek.

- Gdzie je zerwałaś? - zapytała macocha.

- Rosną tam, na górze, jest ich tam sporo.

- To dlaczego nie przyniosłaś więcej? - krzyczała Aldona.

- Ależ droga siostro, robiło się coraz zimniej i musiała wracać do domu - opowiedziała Kasia.

Macocha i jej córka zjadła koszyk jabłek i ciągle im było mało. Miała apetyt na jeszcze więcej.

- Teraz ja pójdę w góry - powiedziała Aldona do matki. - Narwę jabłek i wrócę.

Matka na próżno odradzała. Aldona nałożyła ciepły kożuch, chustkę na głowę i poszła. Długo błądziła po lesie, aż nagle w oddali ujrzała ogień. Pobiegła w tamtym kierunku i znalazła się na szczycie góry. A tam na dwunastu pniach siedziało dwunastu mężczyzn. Aldona najpierw się przeraziła, ale po chwili podeszła do ognia i nie witając się, ani nie prosząc o pozwolenie, wyciągnęła , aby się ogrzać.

- Czego tu szukasz? - zapytał Styczeń.

- Cóż cię to obchodzi, starcze! - odpowiedziała opryskliwie, odwróciła się i poszła w las.

Styczeń wstał i machnął laską nad ogniskiem. Ogień przygasł, zrobiło się ciemno, powiał mroźny wicher i zaczął padać gęsty śnieg. Aldona nie znalazła jabłek i postanowiła wracać do domu. Długo błądziła po lesie, aż w końcu ugrzęzła w śnieżnych zaspach i zmęczona zasnęła.

Matka spoglądała niecierpliwie na drzwi i wyglądała przez okno, ale córka nie wracała. „Muszą zobaczyć, gdzie ona jest” - postanowiła. Ubrała się ciepło i poszła. Na dworze wszystko zasypane śniegiem. Wołała córkę, ale nie usłyszała odpowiedzi. Błądziła w górach, a śnieg padał i padał, a lodowaty wicher smagał jej twarz.

A tymczasem Kasia posprzątała izbę, zrobiła pranie i usiadła do kołowrotka, lecz ani Aldona, ani macocha nie wracały. „Co się z nimi mogło stać?” - rozmyślała Kasia. Późną nocą poszła spać. Gwiazdy błyszczały na niebie, śnieżna pierzyna lśniła srebrnym blaskiem, ani śladu człowieka. Rankiem Kasia czekała na macochę i Aldonę ze śniadaniem, w południe z obiadem, a wieczorem z kolacją. Lecz ani macocha, ani jej córka nie zjawiły się, bo obie zamarzły w górach.

Pewnego dnia niedaleko domku Kasi przejeżdżał królewicz. Ujrzał dziewczynę i zakochał się w niej od razu. Kasia została księżniczką i oboje z królewiczem rządzili mądrze i sprawiedliwie przez długie lata.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
miesiace, SZKOLA, POMOCE DYDAKTYCZNE
przysłowia o miesiącach, pomoce dydaktyczne, różności
przysłowia o miesiącach, pomoce dydaktyczne, różności
ZAGADKI RÓŻNE, pomoce dydaktyczne
Test ze znajomości Balladyny(1), SZKOŁA POMOCE NAUKOWE
Rozwiąż działania, pomoce dydaktyczne, matematyka
odmiana rzeczownika, Pomoce dydaktyczne, Gramatyka, ortografia
konspekt dla gości, dokumentacja rozwoju zawodowego nauczyciela stażysty, Umiejętność prowadzenia za
trening smakowy, różne pomoce dydaktyczne
hist27.11.06, Szkoła- pomoce naukowe ;P, Ściągi;)
Tuwim i Brzechwa, różne pomoce dydaktyczne, dydaktyka
Program do zajęć rewalidacyjnych z matematyki w Zasadniczej Szkole Zawodowej Specjalnej, rewalidacja
pomoce dydaktyczne na egzamin
o Mikołaju na gazetkę 2, pomoce dydaktyczne, różności
ODNIEŚ SIĘ DO TWÓRCZOŚCI IGNACEGO KRASICKIEGO, Szkoła- pomoce naukowe ;P, Ściągi;), Polski
Kodeks etyki w działalności gospodarczej, Pomoce dydaktyczne, Etyka
teatr, Szkoła- pomoce naukowe ;P, Ściągi;), Polski
Program - up. lekkie, rewalidacja indywidualna, REWALIDACJA POMOCE, dydaktyka, pedagigika,rewalidacj

więcej podobnych podstron