Obsesyjne wyszukiwanie „czerni” w opowiadaniach Hłaski
Tytułowe opowiadanie debiutanckiego tomu - Pierwszy krok w chmurach, przedstawiające konflikt między „zbydlęconą” dojrzałością a młodzieńczą niewinnością, ukazuje cały specyficzny mechanizm literackiej rozpaczy Hłaski. Będzie się on w rozmaitych wariantach „przewijał” właściwie przez wszystkie jego dzieła, podobnie jak w kolejnych utworach dochodził będzie do głosu nadużywany, dość naiwny sentymentalizm, używany jako substytut rozmaicie rozumianej prawdy oraz specyficzny mizoginizm bohaterów (czyżby „odziedziczony” po autorze”?). Mizoginizm ów jest sygnałem odrazy wobec świata, losu, seksu, jak też symbolem czy też przejawem tęsknoty za wartościami i obrony własnej osobowości. W opowiadaniach widać bardzo wyraźnie pewną specyficzną dążność autora do prezentowania „czarnej”, parszywej strony życia. Zło unicestwia tutaj wszelkie wartości moralne, jak w metaforze matki-kurwy (określenie to podaję za Stanisławem Sabro). Hłasko bezlitośnie obnaża ciemną stronę rzeczywistości, wręcz ją kompromituje. Szydzi ze złudzeń, ale nie z marzeń i tęsknot, bo to właśnie one pozwalają nie poddać się, są siłą, która ocala od wszechogarniającej „czerni”.
Bohaterowie ponoszą klęskę. Najczęściej jest to klęska miłosna, ale też klęska niemocy własnej osobowości. Na nic zdaje się upór czy moralna niewinność - miłość pada ofiarą seksualnego popędu, wiara i oddanie napotykają na kłamstwo i egoizm, które okazują się silniejsze. A jednak zdeptane wartości nie przestają istnieć, zaryzykować można chyba twierdzenie, że dochodzą do głosu tym bardziej, im bardziej są niszczone i deprecjonowane
Problematyka opowiadania „Pierwszy krok w chmurach”
Opowiadanie Pierwszy krok w chmurach Marka Hłaski ukazało się w maju 1956 roku w debiutanckim tomie pod tym samym tytułem, nakładem wydawnictwa S.W. "Czytelnik" (10 205 egzemplarzy). Historia dwójki zakochanych, przyłapanych na miłosnej schadzce przez grupę pijaków, zbudowana na kontraście między nieskazitelnością a wulgarnością, cieszyła się tak ogromną popularnością wśród czytelników, że została dwukrotnie wznawiana w wyższych nakładach. Stało się to w marcu 1957 (II wydanie - 20 000 egzemplarzy) i w styczniu 1958 roku (III wydanie). Sukces czytelniczy przełożył się na uznanie krytyków. Recenzje i omówienia opowiadania zapełniły i po dziś dzień zapełniają znaczące tygodniki literackie, a nawet prasę codzienną. O twórczości Hłaski wypowiedzieli się najznakomitsi ówcześni krytycy i pisarze, między innymi Michał Głowiński, Andrzej Kijowski, Henryk Bereza, Artur Sandauer, Andrzej Braun, Zbigniew Florczak, Jan Józef Lipski, Jan Błoński, Zygmunt Lichniak, czy Gustaw Herling-Grudziński, który tuż po przeczytaniu utworu napisał:
Czytałem to opowiadanie dwukrotnie, za każdym razem ze ściśniętym sercem, i nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że oprócz czysto realistycznego ma ono jeszcze inne, znacznie głębsze dno.
Sprecyzowanie owego głębszego dna wymaga przyjrzeniu się pokrótce fabule dzieła, którego akcja została osadzona w realiach Polski lat pięćdziesiątych. Pierwszy krok w chmurach zaczyna się sarkastycznym, trzeźwym, nieprzyjaznym, rzeczowym i konkretnym opisem sobotniego popołudnia w centrum miasta. Hłasko zawarł w nim wszystkie charakterystyczne elementy swej prozy - opustoszałe ulice, wyludnione parki, ale za to tętniące życiem bary i knajpy, w których unoszą się opary alkoholu i tytoniu. Narrator konstatuje W sobotę miasto traci swoją pracowitą twarz (…) W sobotę miasto ma pijaną mordę.
Świat przedstawiony w opowiadaniu nie przypomina pejzaży, jakimi zarzucała czytelnika siermiężna literatura socrealizmu. Roześmianych od ucha do ucha, umięśnionych i błyszczących od potu robotników czy zadowolone z życia, silne traktorzystki Hłasko zastąpił szarymi i ponurymi obrazami, ludźmi, których postępowaniem nie kieruje szlachetna motywacja, a którzy za odrobinę „rozrywki” są gotowi do najokropniejszych rzeczy. Ludzie opisani przez Hłaskę wegetują jedynie po to, by pić. W kolejnej części opowiadania narrator przenosi czytelnika na obrzeża miasta, które także na peryferiach jest odpychające, szare i brudne, namalowane bez użycia zieleni czy złota słonecznych promieni. Dodatkowo atmosferę beznadziei i bezmyślnej egzystencji, bylejakość życia wzmacniają ludzie siedzący przed swoimi domostwami, tępo patrzący w przestrzeń. To właśnie z takiego środowiska wyłonią się główni bohaterowie opowieści, ludzie kierujący się prymitywnymi instynktami. Kolejna sekwencja opowiadania jest momentem kulminacyjnym akcji. Trzej wścibscy, wulgarni i prymitywni mężczyźni - malarz pokojowy pan Genek, Maliszewski i jego szwagier Heniek z nudów i wewnętrznej pustki podglądają młodą parę na miłosnej schadzce na ogródkach działkowych. Są bardzo wulgarni, niezwykle ordynarnie komentują zachowanie dwójki, brutalnie przerywają akt, bijąc chłopaka i wyzywając dziewczynę. W konsekwencji ich uczucie z pięknego i wzniosłego zostaje zamienione w brudne i ohydne, zostaje sprowadzone do poziomu otoczenia, ośmieszone i splugawione. Ich tytułowy pierwszy krok w chmurach przynosi gorycz i uczucie niesmaku, a miał być początkiem nowego etapu życia, uniesieniem ponad ziemię. Oni teraz już nie będą się kochać. Będą siebie mieli dosyć na zawsze. Po takim czymś nie będą mogli patrzeć na siebie. Niepotrzebnie to wszystko wyszło - te słowa pana Gienka, który wraz z towarzyszami idzie na piwo, kończą opowieść.
Nakreślona sytuacja fabularna implikuje co najmniej kilka problemów, wśród których na wymienienie oraz krótkie omówienie zasługują dwa: zburzenie socjalistycznego mitu robotnika oraz stworzenie nowego - legendy straconego pokolenia. Hłasko na przykładzie pana Gienka i jego towarzyszy dał sprzeciw wręcz kultowym w literaturze propagandowej lat 50. wizerunkom robotników. Nie wyidealizował budowniczych systemu, jak to czynili jego koledzy. Pozostał wierny prawdzie i temu, co widział każdego dnia na ulicach. Odchodząc od głębokiej introspekcji psychologicznej bohaterów, rezygnując z wnikania w ich dusze, wprowadził technikę krótkich, „żołnierskich” dialogów w stylu hemingwayowskim oraz - podobnie jak Tadeusz Borowski w swoich Opowiadaniach czy Imre Kertesz w głośnym Losie utraconym, behawiorystyczny zapis zachowań. Kierując się zasadą obserwacji zewnętrznego zachowania, stworzył bardzo sugestywne postaci, cechujące się prymitywizmem, otępieniem umysłowym, chamstwem, czego dowodzi ich postępowanie oraz wulgarny język. W konsekwencji robotnicy przedstawieni przez Hłaskę to ludzie pozbawieni moralności, którzy z nudów unicestwiają to, co piękne i szlachetne. Ich wina jest oczywista. Trochę minimalizuję jej wagę świadomość popełnionej zbrodni wobec młodych, czego dowodem są słowa Gienka i Heńka.
Charakterystyka Kuby, bohatera Pętli
Głównym bohaterem opowiadania Marka Hłaski pod tytułem Pętla jest Kuba Kowalski - młody, wysoki blondyn, o jasnym niemocnym zaroście oraz twarzy nieprzyjemnej, lecz ozdobionej ładnymi ustami. Jego wygląd zewnętrzny uzupełniają kapelusz, płaszcz i szal.
Przed poddaniem się nałogowi ten wrażliwy oraz inteligentny mężczyzna pracował jako inżynier. Stracił posadę, gdy przestał walczyć z alkoholizmem, który zmieniał go w osobę niepanującą nad sobą, agresywną, cierpiącą na zaniki pamięci po przekroczeniu pewnej granicy zażytego trunku, kradnącą, przepijającą wszystkie pieniądze, kłamiącą. Ostatnie godziny jego życia są kanwą opowiadania Hłaski. W ciągu doby zdąży obiecać ukochanej Krystynie pójście do poradni antyalkoholowej i żarzycie tak zwanego antabusu, odebrać sześć telefonów od wścibskich, wręcz grubiańskich kolegów i znajomych, mających się za jego przyjaciół, uciec z domu, włóczyć się po ulicach, sięgać po kieliszek, wylądować w rynsztoku, przejść przez męki delirium tremens, wrócić nocą do domu, odszukać butelkę wódki, dokonać rozrachunku z życiem, a w końcu powiesić w przedpokoju na rurze gazowej.
Kuba jest przede wszystkim człowiekiem od wielu lat uzależnionym od alkoholu, który ma wpływ na jego życie - stracił pracę, opuścili go przyjaciele, a społeczeństwo poddało ostracyzmowi.
Mimo iż postanawia zerwać z nałogiem, pragnie by nikt już nie nazywał go pijakiem, nikt nie odwracał się od niego na ulicy, nikt nie okazywał współczucia, którego nienawidził, troski, którą się brzydził i żalu, że jest zdolny, młody, zdrowy i pije, chce wrócić do społeczeństwa jako wartościowy obywatel (wrócę do życia. Nie wiem, czy będę szczęśliwy, ale może nie będzie mi najgorzej. Będę razem z ludźmi; to już dużo. Nie jako pijaczek. Jako normalny człowiek
), być normalnym, w pełni odpowiedzialnym za swoje życie człowiekiem, pragnie by było mu wolno tyle co innym, by nie usprawiedliwiała go żadna choroba to jednak nie ma na tyle silnej woli, by dotrzymać obietnicy, złożonej ukochanej.
Choć czuje się opuszczony, niezrozumiany, samotny, szuka akceptacji i wsparcia społecznego, to jednak nałóg okazuje się silniejszy. Nie pomaga zerwanie z ciągłym rozpamiętywaniem przeszłości, która przyczyniła się do jego stanu, co widać podczas libacji w barze „Pod Orłem” czy chęć zastąpienia wódki „miłością”, nie skutkują prośby i błagania Krystyny. Pusty plac, oferujący szansę zbudowania nowej czystej, wolnej przestrzeni nie okazał się kluczem do wyzdrowienia. Dla Kuby lepsze było to, czego doświadczał pod wpływem alkoholu, natomiast wszystko, co otaczało go w stanie trzeźwości, było nie do zniesienia, bolało i raniło. Świat był szary do momentu, gdy ni napił się kolejnego kieliszka. Jakby tego było mało, rozrachunek z sobą zawsze zostawiał do następnego dnia, „zapijał” problemy i smutki. Wolał nie pamiętać przez kilka godzin o kłopotach, nich spróbować raz na zawsze się z nimi rozprawić. Bohater popełnia samobójstwo, ponieważ napotkany w barze mężczyzna przekonuje go, że nie wyrwie się ze szpon nałogu, że zawsze już będzie nikim więcej niż pijakiem. Pozbawiony złudzeń, zatapiający się w beznadziejności swojego położenia, pragnąc oszczędzić dalszego poniżenia, wzroku ukochanej Krystyny, którą narażał na dalsze uwagi społeczeństwa oraz swoje złe postępowanie, zacisnął tytułową pętlę na szyi. Jego decyzja może być postrzegana w zależności od naszego osobistego stosunku do alkoholizmu. Jeśli traktujemy go jako chorobę, współczujemy i rozumiemy Kubę, który nie miał już siły walczyć z nałogiem. Z kolei jeśli alkoholizm to dla nas nic innego jak próba charakteru, przeszkoda, którą musimy pokonać - decyzja Kuby pozostanie niezrozumiałą i dowodzącą braku jego silnej woli.
Moim zdaniem Kuba, podobnie jak inni bohaterowie opowiadań Marka Hłaski, uciekając przed sobą i światem, po prostu przegrywa szansę na życie przy boku ukochanej kobiety.
Problematyka „Pętli” - alkoholizm, samotność, samobójstwo.
Opowiadanie Pętla, opublikowane w 1956 roku w 4. numerze miesięcznika „Twórczość”, jest tragiczną historią młodego człowieka. Porusza między innymi takie problemy, jak alkoholizm, samotność oraz samobójstwo. Ich uniwersalizm sprawia, że 70-cio stronicowy utwór jest ponadczasowy, a sugestywny film nakręcony na jego podstawie w 1957 przez Wojciecha Jerzego Hasa, z doskonałą rolą Gustawa Holoubka, nadal zmusza do chwili zastanowienia nad własnym życiem, co jest wywołane nie tylko doskonałymi dialogami i scenariuszem Hłaski, lecz także i charakterystycznym językiem filmowym reżysera, na którym składają się niecodzienna umiejętność budowania klimatu ekranowej opowieści, aluzyjne i taktowne ukazywanie powikłanej, często zranionej psychiki bohaterów, admiracja jednostką wyrzuconą poza główny nurt życia, niepotrafiącą nawiązać kontaktu ze społeczeństwem. Choć do tej pory wiele razy wystawiono Pętlę w teatrze, to jednak utwór zdobył wielką popularność przede wszystkim za sprawą tej adaptacji filmowej. Wymienione motywy dotyczą głównego bohatera, którego ostatnie kilka godzin życia jest kanwą dla opowiadania. Uzależnienie, samotność, a w konsekwencji tego samobójstwo Kuby są przedstawione niezwykle sugestywnie, spotęgowane jeszcze bardziej po śmierci Hłaski, o której traktuje ważny fragment artykułu Lecha Kurpiewskiego:
(…) zmarł (…) w Wiesbaden, gdzie zatrzymał się na kilka dni podczas swojej podróży z USA do Izraela. To był 14 czerwca 1969 roku. Rankiem tego właśnie dnia znaleziona go leżącego obok łóżka… na nocnym stoliku stała pusta ampułka po proszkach nasennych. Szybko rozniosła się wieść o samobójstwie pisarza. Nikt nie próbował dociekać, czy taka wersja śmierci jest prawdziwa, gdyż po prostu odpowiadała ona, choć z całkiem różnych powodów, wszystkim: zarówno tym, którzy w swych moralizatorskich zapędach mogli powiedzieć - nie dbając nawet o zachowanie pozorów taktu - że taki koniec był do przewidzenia, czeka bowiem wszystkich, którzy odrywają się od ojczystych korzeni, jak też wielbicielom Hłaski, jego rówieśnikom, dla których samobójczy gest autora Pętli stał się symbolem jego wierności własnej twórczej i życiowej postawie, ostatecznym, a może nawet jedynym z możliwych, dopełnieniem legendy „buntownika bez powodu”. I nie ważne było, że wszystko wskazywało na to, że śmierć pisarza - który chorował na serce i cierpiał na bezsenność - jakkolwiek tragiczna, była dziełem zbiegu okoliczności, nieszczęśliwym wypadkiem. Jeszcze raz biografię Hłaski potraktowano jako jego największą powieść. W zakończeniu tej powieści jedno tylko było prawdą: śmierć człowieka. Enigmatyczne opowiadanie jest swoistym studium alkoholizmu. Hłasko, mimo zaledwie 22 lat w momencie pisania Pętli, sportretował człowieka uzależnionego, któremu wydaje się, że w każdej chwili może zerwać z nałogiem, że to zależy tylko od jego chęci. Ukazał także stosunek społeczeństwa do ludzi, którzy pragną wyjść z uzależnienia, a którym na każdym kroku przypomina się o ich chorobie, zachęcając tym samym do szukania zapomnienia w alkoholu, czego przykładem mogą być gratulacje złożone z okazji abstynencji przez kolegów Kuby, które w rzeczywistości są dowodem nieufności w postanowienie przyjaciela i wyrazem wścibstwa, wyzwalają wspomnienia i złe emocje, co nie sprzyja wyciszeniu, a pogrąża go już na początkowym etapie walki z wyniszczającym uzależnieniem Z kolei problem samotności doskonale widać w relacjach Kuby z Krystyną - ukochaną czekającą na poddanie się leczeniu w przychodni antyalkoholowej i powrót skruszonego partnera do domu. Hłasko pokazuje, że alkoholik zawsze jest sam, nie licząc milczącej towarzyszki wódki.
Tytułowa pętla zaciska się na szyi bohatera w miarę rozwoju akcji (próbując uciec od chęci napicia się, wychodzi do miasta, które okazuje się oazą alkoholików, zaklętym kołem, z którego nie ma ucieczki), kończąc się w finale jego samobójstwem. Kuba wyrywa kabel telefoniczny, zawiązuje na nim pętlę i wiesza się w przedpokoju na rurze gazowej…
Marek Hłasko w swoim opowiadaniu jest wierny realizmowi i szczery. Nie ubarwia nałogu, który także i jego doprowadził w kilka lat po wydaniu Pętli do śmierci. Bohaterowie utworu zapadają w pamięć. Nie są czyści, schludni, mili, nie rzucają dowcipnymi uwagami czy rubasznymi anegdotkami. Są podobni do postaci z filmu Billy Wildera The Lost Weekend oraz do bohaterów obrazu Chwasty Hectora Babenco, odtwarzanych przez mistrzowski duet Jacka Nicholsona i Meryl Streep. Tak jak oni, cierpią na paranoję, nękają ich omamy, dręczy depresja, delirium tremens, aż w końcu jedyną ucieczką okazuje się być samobójstwo.
Konstrukcja bohatera w opowiadaniach Hłaski
Bohaterami opowiadań są zazwyczaj młodzi, wrażliwi ludzie, którym przyszło żyć w szarym, brudnym świecie peerelu. Ich niewinność, wiara w miłość i chęć realizowania własnych marzeń zupełnie nie pasują do otaczającego świata i wyzwalają w otoczeniu chęć, by zniszczyć je za wszelką cenę, choć brak ku temu jakichkolwiek powodów. I niestety zazwyczaj się to udaje. Mężczyzna:
Postacią męską charakterystyczną dla prozy Marka Hłaski jest typ będący w pewnym sensie współczesną odmianą bohatera romantycznego - ponury, zamknięty w sobie, wobec którego „wszyscy są odwróceni” (podobnie jak on wobec nich). Jego młodzieńcze marzenia i wyobrażenia o świecie zostały brutalnie sprowadzone „na ziemię” przez wszechobecnych „życzliwych”. Nie wierzy w miłość ani prawość kobiet (zwykle ma już za sobą gorzkie doświadczenia w relacjach z płcią przeciwną). To twardy mężczyzna, który ukrywa dobre cechy swego charakteru, pokazując otoczeniu nieprzeniknioną, zaciętą twarz z ustami wykrzywionymi w ironicznym, pełnym szyderstwa grymasie uśmiechu.
Kobieta:
Kobiety w opowiadaniach Hłaski przedstawiane są w dwóch wariantach, żaden ze sposobów portretowania nie jest jednak pochlebny. Henryk Panas określił je jako „niezwykłe w swej obskurności”.
Pierwszy „typ” to młode, zwykle ładne dziewczyny, które dopiero wchodzą w życie. Mają swoje ideały, wierzą w miłość, kochają mężczyzn, z którymi są, nawet jeśli ci na to ewidentnie nie zasługują (jak Krystyna z „Pętli”). W otoczeniu budzą z jednej strony podziw i współczucie z uwagi na wielkie poświęcenie, z drugiej - pogardę, bo miłość jest źródłem ich słabości, sprawia, że okazują się niezdolne do zdrowego egoizmu.
Drugi typ Hłaskowskiej bohaterki to kobieta „z przeszłością”. Miała wielu mężczyzn, jest zimna, wyrachowana, bez wahania bierze to, czego chce. Nikt jej nie szanuje, ale też ona sama nie darzy siebie szacunkiem. Inni mówią o niej „szmata” lub „dziwka”. Zwykle to ona jest „tą złą”, która odbiera złudzenia młodzieńcom, którzy są w niej zakochani, a przynajmniej tak im się wydaje.