Poezja Tadeusza Rozewicza


Poezja, proza i dramaturgia Tadeusza Różewicza.

I.

Tomiki Różewicza (jest ich więcej, ale nie widzę sensu, żeby wypisywać wszystkie, te ze spisu lektur pogrubiłam):

1944 - Echa leśne

1946 - W łyżce wody

1947 - Niepokój

1948 - Czerwona rękawiczka

1950 - Pięć poematów

1951 - Czas który idzie

1952 - Wiersze i obrazy

1954 - Równina

1956 - Poemat otwarty

1958 - Formy

1960 - Rozmowa z księciem

1963 - Nic w płaszczu Prospera

1968 - Twarz trzecia

1969 - Regio

1995 - Uśmiechy

1998 - Zawsze fragment. Recycling

2002 - Szara strefa

2008 - Kup kota w worku

II.

→ O poezji Tadeusza Różewicza pisał m.in. Marian Kisiel w artykule pt. „Pamięć, biografia, poezja”. W artykule tym przywołuje fragmenty wierszy Różewicza i wyróżnia trzy główne tematy w poezji Różewicza:

1) PAMIĘĆ - która ocala, ale i wprowadza niepokój

2) BIOGRAFIĘ - która jest centrum życia i myśli

3) POEZJĘ - która jest sztuką w ogóle, ale może być też tylko słowami (lub milczeniem)

Te trzy główne tematy wiążą się z zagadnienami takimi jak:

Gdy przyporządkujemy te cztery zagadnienia każdemu z trzech tematów głównych wyjdzie nam 12 problemów.

→ Kisiel przywołuje programowy poemat Różewicza pt. Poetyka:

czysty jest śpiew

poety

który służy

dobrej sprawie

on mija cmentarzyska

słów i obrazów

rozgania szkoły rekwizyty

dotyka serc i rzeczy

pisze wiersze proste

→ Sam Różewicz o swojej twórczości pisze tak: „z materii zabrudzonej krystalizuję wiersz”, czyli wiersz staje się sztuką wydobywając się z pewnego chaosu. W wierszu pt. Moja poezja pisze:

Moja poezja

Niczego nie tłumaczy

Niczego nie wyjaśnia

(...)

ma wiele zadań

którym nigdy nie podoła

Różewicz jest pewny poezji jako sztuki, ale niepewny poezji jako słów.

→ W „Echach leśnych”, ale zwłaszcza w „Niepokoju” i „Czerwonej rękawiczce” poeta uznaje historię, lata II wojny światowej za „punkt zero” dla ludzkości. I widać to w najsłynniejszym wierszu, w Ocalonym. W wierszu tym jako pierwszy poeta Różewicz pokazał załamanie się tradycyjnego świata wartości. Zastosowana jest w nim reguła dwumianu nieodwracalnego przy pojęciach „pustych”(polega na tym, że pojęcia jasne, dobre występują przed pojęciami ciemnymi, złymi) - a więc np. najpierw wymienia miłość, a potem nienawiść. Natomiast reguła ta zostaje złamana przy pojęciach „jednoznacznych” - najpierw wróg, a potem przyjaciel.

OCALONY

Mam dwadzieścia cztery lata

ocalałem

prowadzony na rzeź.

To są nazwy puste i jednoznaczne:

człowiek i zwierzę -> reguła dwumianu nieodwracalnego

miłość i nienawiść

wróg i przyjaciel -> złamanie reguły dwumianu

ciemność i światło.

Człowieka tak się zabija jak zwierzę

widziałem:

furgony porąbanych ludzi

którzy nie zostaną zbawieni.

Pojęcia są tylko wyrazami:

cnota i występek

prawda i kłamstwo

piękno i brzydota

męstwo i tchórzostwo.

Jednako waży cnota i występek

widziałem:

człowieka który był jeden

występny i cnotliwy.

Szukam nauczyciela i mistrza

niech przywróci mi wzrok słuch i mowę

niech jeszcze raz nawie rzeczy i pojęcie

niech oddzieli światło od ciemności.

→ W wierszu Przystosowanie przeprowadzone jest studium człowieka - płaza:

PRZYSTOSOWANIE

Byłem na dnie -> obumarła wiara, nadzieja, miłość

kurczyły się zanikały

piękne ramiona miłości

żywe ramiona wiary

ramiona pełne nadziei

opadły

patrzcie patrzcie

oto człowiek płaski -> porównuje się do płaza, reguła animalizacji

pełzający

nowotwór

z okiem wielkim jak strach

wędrowałem przez węgiel i kredę -> wędrówka człowieka przez historię,

kamień metal i kość nawiązanie do epok geologicznych,

zimnokrwisty na pamięć historii -> pamięć kultury

z jamą ustną i odbytem

mijałem zgniłe kadłuby

pięknych niegdyś istot

które leżały na dnie

umarłe nieprzystosowane

ja wypłynąłem

patrzcie patrzcie

dzieci mogą mnie teraz

pokazywać palcami

i w cyrku mogą mnie

pokazywać

→ W Jatkach - o ideałach młodości mówi się tak jak o mięsie, po wojnie zostały one zabite, poćwiartowane, wystawione na pokaz. Pamięć jednostki stała się ofiarą kapitałową.

→ W artykule tym znajduje się też wzmianka o tomiku „Nic w płaszczu Prospera” (1963) - Różewicz coraz rzadziej podejmuje temat biografii i młodości, częściej pyta o biografię kultury. Pamięć kultury jest świadomością genezy istnienia. W Opowiadaniu dydaktycznym pisze m.in. o tym, że jakaś epoka się kończy, inna zaczyna, a twórca zawsze chce tworzyć dzieło wielkie. Różewicza zajmują ludzie, a nie dzieła. W wierszu Frans Hals przywołuje postać malarza - portrecisty, który żył w nędzy, ale „uzyskuje godność w jednym spojrzeniu w portrecie”, czyli życie nabiera sensu przez sztukę, sztukę, która utrwala ludzkie twarze.

→ Jan Błoński pisał o Różewiczu, że ściągnął on lirykę na ziemię, a proces poetycki nabrał charakteru moralnego. Służyć prawdzie = używać języka prawdy.

→ Janusz Sławiński pisze o „poetyckiej moralistyce” / poezji moralistycznej (nie moralizującej!!) Różewicza. Pokazuje jak trudne są w realizowaniu wartości moralne. Chodzi o sposób wyrażania treści moralnych w określonym języku liryki.

→ Marian Kisiel napisał też artykuł „Poeta punktu zero”. Pisał o tym, że Różewicz zastanawiał się jak stworzyć poezję po Oświęcimiu. Poeta przyznawał, że „sadzi kwiatki na śmietnikach”. W wierszu Drzewo Kisiel zauważa antypoetyckość, bo Różewicz pisze, że dawni poeci byli szczęśliwi, świat był jak drzewo, oni jak dzieci, na drzewo spadła żelazna ulewa, drzewo spłonęło, a nasze drzewo w nocy zaskrzypiało i zwisło na nim pogardzone ciało. W tomiku recycling poeta pisze, że wojna nie nauczyła ludzi dostatecznie, bo i w czasach współczesnych zdarzają się straszne rzeczy, np. klonowanie owiec. Poezja Różewicza nie jest nihilistyczna, jest wbrew nihilizmowi, to troska o człowieka.

W znanym wierszu pt. „Warkoczyk” jest opis tragedii oświęcimskiej, gdzie:

Kiedy już wszystkie kobiety

z transportu ogolono

czterech robotników miotłami

zrobionymi z lipy zamiatało

i gromadziło włosy

(...)

W wielkich skrzyniach

kłębią się suche włosy

uduszonych

i szary warkoczyk

mysi ogonek ze wstążeczką

za który pociągają w szkole

niegrzeczni chłopcy

→ Różewicz uważa, że język w wierszu ma być taki jak język prozy, tzw. „pokora języka” - wiersz ma opisywać rzeczywistość i służyć prawdzie.

→ Podmiot liryczny jest u Różewicza między sielanką a apokalipsą. Nie jest w stanie ująć swych doświadczeń w całości, tęskni za jednoznacznym porządkiem moralnym. Nie jest w stanie określić swej tożsamości. Styl Różewicza to retoryka bezradności. Sposoby rozbicia podmiotu lirycznego przez wyliczenia, paralelizmy. Nie ma nadrzędności ani podrzędności. Różewicz cenił Przybosia, ale Przyboś twierdził, że świat można zmieniać, Różewicz uważa, że nie. U Przybosia jedność „ja”, u Różewicza - rozbicie.

III.

Wiersze z tomiku NIEPOKÓJ (wiersze z lat 1945-46).

• „Róża”

Róża to kwiat -> dwumian: kwiat a umarła

albo imię umarłej dziewczyny. -> alternatywy albo kwiat albo imię

Różę w ciepłej dłoni można złożyć

albo w czarnej ziemi.

Czerwona róża krzyczy

złotowłosa odeszła w milczeniu.

Krew odeszła z bladego płatka

kształt opuścił suknie dziewczyny.

Ogrodnik troskliwie krzew pielęgnuje

ocalony ojciec szaleje.

Pięć lat mija od Twej śmierci

kwiat miłości, który jest bez cierni.

Dzisiaj róża rozkwitła w ogrodzie -> między sielanką a apokalipsą

pamięć żywych umarła i wiara.

• „Lament” - na początku apostrofa: zwracam się do was kapłani nauczyciele sędziowie artyści (...), prosi o to, aby go wysłuchano, w wierszu tym poeta wyznaje: nie jestem młody niech was nie zwodzi biała szyja - przeżył wojnę, jest doświadczony przez los. Pisze: jestem mordercą jestem narzędziem. Porównuje się do zwierzęcia, bo: buchał z nozdrza opar krwi, w końcowej części wiersza wyznanie: nie wierzę w przemianę wody w wino, nie wierzę w grzechów odpuszczenie, nie wierzę w ciała zmartwychwstanie.

• „Matka powieszonych” - kobieta, która ociera się o szorstką skórę tłumu (w ostatnim wersie o łuskę - tłum jest nieczuły na jej ból). Matka określona jest jako czarna i pomylona, śpiewa i wyje, idzie na dno, w rozpaczy po utracie dziecka.

• O „Ocalonym” już nie piszę, bo był wcześniej.

• „Termopile polskie” - tytułem wiersz nawiązuje do bitwy pod Termopilami, między Spartanami a Persami. Spartanie mimo pewnej śmierci zostali wtedy bohatersko na polu walki. Termopile Różewicza (trzy bitwy w 1939 roku) nie powielają starożytnych. Są brutalną relacją z miejsca zagłady. Przeciwstawiają się heroizacji wojny. Krople krwi nie będą policzone (czyli brak zbawienia). Pisze o głowach ciosanych łopatą, o tragediach jednostek - Żyda, partyzanta, kurierki. Na koniec pojawia się cyjanek, który zabija, sypie na usta biały słodki śnieg...

Wiersze z tomiku CZERWONA RĘKAWICZKA

W „Widzę szalonych” przywołuje wspomnienia wojny, które wciąż go prześladują, umarłych, którzy poszli na dno, i teraz jeszcze przechylają moją łódź niepewną. Nazywa siebie okrutnie żywym, który rok za rokiem odtrąca sztywne dłonie tamtych.

W „Wyobraźni kamiennej” - wspomina sklep Rozenberga, który widział przed wojną, Rozenberg nie zobaczy już wysp Oceanu Wielkiego, w kloace dopadli go Ukraińcy skonał uduszony. Podmiot liryczny pisze, że leży spokojnie obok kobiety ze złotym warkoczem, szary człowiek z wyobraźnią małą kamienną.

W wierszu „Odwiedziny” podmiot liryczny spotyka kobietę, której obcięli włosy (była w Oświęcimiu), ona mówi do niego: patrz co ze mną zrobili, on wychodzi od niej ze ściśniętym gardłem.

W wierszu „Kasztan” pojawia się wspomnienie dzieciństwa i domu rodzinnego, że smutno go opuszczać, gdy nic nie wróży rychłego powrotu, wspomnienie drzewa, które zostało zasadzone przez ojca, i matki, która jest tak mała, że można ją nosić na rękach. Wspomina konfitury, żołnierzyki ołowiane, a Bóg wszechmocny wisi na ścianie bezradny i źle namalowany/dzieciństwo jest jak zatarte oblicze/na złotej monecie/która dźwięczy/czysto.

W wierszu „Obcy” pisze, że jego oczy są pełne łez, że nie może się dźwignąć z ziemi do nieba.

W wierszu „Powrót” pojawia się wspomnienie matki: nagle otworzy się okno/ i matka mnie zawoła / już czas wracać (...) / nic mi nie jest dajcie/ mi spokój / tu w niebie matki robią / zielone szaliki na drutach / brzęczą muchy / ojciec drzemie pod piecem / po sześciu dniach pracy / Nie - przecież nie mogę im / powiedzieć że człowiek człowiekowi / skacze do gardła.

W wierszu „Kobieta w czerni stąpa po różach” pojawia się obraz kobiety, która myśli o synach, którzy poszli na wojnę. Idzie sama drogą i niesie chleb, którego nie trzeba już dzielić.

W wierszu „Księżyc świeci” - przedstawiony jest obraz księżyca, który świeci mimo, że człowiek ucieka, upada, gaśnie, księżyc świeci dalej, pozostaje twarz umarłego, kałuża wody.

W wierszu „Gniazdo opuszczone” przywołany jest obraz gniazda, do którego wróci ptak, tylko ty jesteś dalsza/porzuciłaś mnie/aby nie wrócić więcej/do miejsca/ w którym umarłaś.

W wierszu „Był” wspomina swojego brata, który młodo zmarł.

W „Ale kto zobaczy” - wspomnienie matki, która trzęsie się, z drewnianym uśmiechem, wierzyła przez 50 lat, a teraz mówi: nie wiem...jak zaszczute zwierzątko, ach chciałbym ją nosić na sercu i karmić słodyczą.

W wierszu „Jak dobrze” - pojawia się myśl, że dobrze jest - może zbierać jagody w lesie, a myślał, że nie ma lasu i jagód (...) jak dobrze / jestem z tobą / tak mi serce bije / myślałem człowiek / nie ma serca.

Wiersze z tomiku CZAS KTÓRY IDZIE

Wiersz „O maleństwie piosenka” - o dziecku, że jest jak pączek, który spadł na martwą ziemię. W wierszu „Wodzę oczami” - pisze, że nad jego domem płyną chmury czarne, które warcząc przewalają się nad ziemią, a on wrasta w życie i mocniej kocha ziemię, deptaną ludzkimi stopami. W „Obietnicy” wyznaje, że on - człowiek pobity w tej wojnie stworzy obraz nowy i pełen ciepła. W „Szybciej niż w marzeniu” pisze o dziewczynce, która narysowała dom i powiedziała, że w takim domu będzie mieszkać, gdy skończy się pięciolatka (bo obecnie mieszka w domu z gliny). Różewicz w następnych wierszach opisuje na przykład pejzaż, wodospad, czy ołtarz Wita Stwosza - czyli tematyka wojny i jej traumy raczej zanika na rzecz nowego świata. W „Czasie, który idzie” pisze tak: chcesz mieć spokój i idziesz powoli na dno/ wejdź w siebie i zobacz w pustce wszystko umiera/uciekaj stąd uciekaj/ rzeczywistość ramiona otwiera/ czas który idzie jest piękniejszy/ ludzie nie będą umierali jak larwy/ komunizm ludzi podniesie/ obmyje z czasów pogardy. W wierszu „Rozmowa z matką” pojawia się opis matki, która wypłakała oczy, opadł z sił i ciała, jest mała jak dziecko.

Wiersze z tomiku POEMAT OTWARTY

W „Zasłonach” pojawia się motyw matki i domu rodzinnego, pisze o rękach matki, które podają chleb i mleko, wywołują ogień z drewna, otwierają światło. Pisze o dzieciństwie, pierwszej gwiazdce. Zasłona młodości składa się z błyskawic i chmur, to odkrywanie świata, złamane serca, miłość na sprzedaż. Krew spływa z oblicza ziemi, opada zasłona młodości rozdarta od nieba do ziemi.

W „Ciele” pisze, że wyniósł je z głodu ognia i wojny.

W „Krzyczałem w nocy” - o tym, że umarli stali w jego oczach.

W „Drewnie” - o drewnianym Chrystusie ze średniowiecznego misterium, który idzie na czworakach, cały w czerwonych drzazgach, w cierniowej obroży, z głową zbitego psa, jak to drewno łaknie.

W „Kryształowym wnętrzu brudnego człowieka” podmiot liryczny wyznaje: żałujcie, że nie możecie wejść we mnie / staniecie w kryształowym wnętrzu mego ducha i będziecie mówić milcząc jaki on dobry, szlachetny, czysty, skromny, cichy, mądry, jasny, sam jest światłem, oczom waszym ukaże się lew i baranek, wół i osioł, to ja jestem, jeden we wielu osobach.

W „Pijanym Józku” przywołuje obraz pijaka, który leży pod płotem, pił przez cały tydzień, krzyczał, bo widział potwory (a to były dzieci), zatacza się, upada, podmiot zwraca się do ludzi: postawmy go na nogi dobrzy ludzie. W „Chaskielu” przywołuje obraz chłopca, który bawił się w chowanego, potem przyszli Niemcy, Chaskiel malał z gwiazdą na rękawie, zbliżał się do grobu, schowanka śmierci go wydały, leżał jak robak, morze czerwone schowało go. W „Zostawcie nas” - pojawia się prośba o to, aby zapomnieć o pokoleniu podmiotu lirycznego, o to, aby zostawić ich młodość. W wierszu „W środku życia” podmiot liryczny wyznaje: po końcu świata po śmierci znalazłem się w środku życia, stwarzałem siebie, to jest stół mówiłem, na stole leży chleb, nóż, człowieka trzeba kochać, staruszka jest potrzebniejsza niż siedem cudów świata, kto myśli, że jest niepotrzebna ten jest ludobójcą. W „To się złożyć nie może” podmiot liryczny wymienia różne czynności, np. wstawanie, rodzenie dzieci, ozdabianie, mruganie, klaskanie, picie wódki, spacerowanie, itd. - to jest umieranie.

Wiersze z tomiku TWARZ TRZECIA

W wierszu „Z życiorysu” pojawia się informacja o roku i miejscu urodzenia: Radomsko, 1921, i stwierdzenie mój życiorys kończył się już parę razy.

„Acheron w samo południe” - podmiot liryczny wspomina, że dawniej las był lasem, Bóg Bogiem, Diabeł Diabłem, noc nocą, śmierć śmiercią, życie życiem, zbierało się grzyby, piekło się placki kartoflane, nikt tu nie słyszał o Hitlerze, w Częstochowie potępiano komunizm, dzieci straszono Cyganami i Żydami, i na koniec: moim zadaniem jest zgoda.

W „Cudzie dnia powszedniego” uważa za cud to, że może poczytać gazetę, można zjeść kiełbasę, przyjmuję wszystkie warunki życia, punkt po punkcie.

W „Buduję” - stwierdza, że chodzi po lodzie, który pęka, po tym kruchym świecie i buduje dom - zamek na lodzie.

W „Opowiadaniu o starych kobietach” pisze, że tylko głupcy śmieją się ze starych, brzydkich kobiet, bo to są piękne kobiety - wychodzą o świcie, kupują mleko, chleb, mięso, a kiedy umierają, z oka wypływa łza i łączy się na ustach z uśmiechem młodej dziewczyny.

W „Wyjściu” pisze o tym, że żyje się w zamkniętym świecie słów i twarzy, inni nas klasyfikują, określają, przyszpilają.

I tutaj znajduje się też wspomniany wcześniej wiersz „Moja poezja” - o poezji, która nie podoła wyznaczonym przez siebie celom.

Wiersze z tomiku REGIO

To wiersze w których pojawiają się twórcy: Lew Tołstoj (Wspomnienie snu z roku 1963, Z kroniki życia Lwa Tołstoja), Kazimierz Przerwa - Tetmajer (Kazimierz Przerwa - Tetmajer),

Niektóre wiersze mają w tytułach daty, np. (Kwiecień 1955 rok, 11 lipca 1968 deszcz, Klatka 1974). I dwa przykłady:

REGIO

VESTIBULUM VAGINAE

w ciemnej ciepłej

szorstkiej

wydłużającej się

piwnicy

wymoszczonej

duszną wilgocią

gniły wiosną

ziemniaki

puszczały ze ślepych

oczek mleczne

kiełki

pachniało

zbutwiałą słomą

słodką zgnilizną

tutaj odbywały się

wtajemniczenia

misteria

dzieci

jedynych mieszkańców nieba

na ziemi

tu

natura odsłaniała tajemnicę płci

odsłaniała okolicę łona

odbytu

słodycz podpływała

ciemna gęsta

ciepła

piwnica

tutaj niewinni

jak ptaki psy

owady

szukaliśmy gorączkowo

owego wejścia

przeczuwanego

zamkniętego

przez zaciśnięte

wargi

rima pudendi

naśladując podpatrzone

ruchy zwierząt

oślepieni przeczuciem

wypełzaliśmy

z nory na słońce

dzień łowił nas

w swoją klarowną źrenicę

wracaliśmy do światła

przedsionek

pochwy

zamykał się

T E M P L UM

świątynia boga miłości

w Kara Korum

kamienne żółwie

w klepsydrze pustyni

ośmioramienny

tłusty owalny

uśmiechnięty bóg

jego pieszczoty

są ustokrotnione

mówią o tym

wniebowzięte twarze

ziemianek

dalej dalej

ten sam

ale w innej postaci

dosiada kobiety

jak konia

na sposób zwierzęcy

nasienie w nią miota

zielony miękki raj

ściele się dokoła

dalej ręce nogi

uda

na ramionach

jak białe skrzydła

wzniesione nad głową

gdzie ziemia

tam niebo w białkach

odwrócone

wywrócone

w podłużnych

nieruchomych oczach

na phallus

wbita jak na rożen

w otwartych ustach

obejmuje

zaciska wargą

boga

śmiertelna

związane w węzeł bez twarzy

ciała

dalej

łączą się

stojąc

jak nagie kolumny

Za czarną jedwabistą wodą

pod przeźroczystą powierzchnią

raju

dyszy i płonie

świat potępionych

lecą

jak liście

wąskie srebrne

ciała kobiet

spadają w ogień

wśród uśmiechniętych lwów

zmrużonych tygrysów

wśród puszystych lisów i wilków

wśród róż i rajskich ptaków

las phallusów wstaje

do nieba

księżyc i słońce toczą promienne głowy

po łagodnych panieńskich

wzniesieniach

VESTIBULUM VAGINAE - POWRÓT

dojrzewające ciała

ukrywały się przed

groźnym okiem

brodatego boga ojca

w ciemnej

ciepłej

wydłużającej się

piwnicy

narządy płciowe

łączyły się w wyobraźni

z rodnymi częściami

zwierząt ptaków owadów

z zalążniami roślin

przez wybite

na światło okienko

na naszych oczach

łączyły się w powietrzu motyle

w wilgotnych trawach ropuchy czarownice

odbywały się hałaśliwe

psie wesela

kary ogier

wspinał się

tańczył

spadał na klacz

giętki phallus

wyłaniał się z czarnego

futerału ruchliwy jak ogień

rżenie napełniało niebo

rozsadzało małe drżące ciała

sinoczerwony płomień

kołysał się nad ziemią

obraz grzmiał

wzbijał się w powietrze

nasze usta były suche

spalone

udami ściskaliśmy

obłe grzbiety galopujących zwierząt

traciliśmy oddech

USTA WARGI

Wielkie ciężkie białe

toczone wznoszące się

piersi

Seks-Bomby

w czarnym rozchylonym

futrze

wargi

duże

wargi małe słodkie życie

regio

okolica kraina

granica

strona nieba

regio femoris

regio orbitalis

regio oralis

okolica ustna

w okolicy ustnej

wyróżniamy czerwień wargową

rubor labiorum

O V O

świat jaje pełne

światła

mrowiliśmy się

jak czarne plemniki

uderzaliśmy

w nieprzeniknioną

błonkę

zamknięty rozrastał się

tęczował

jak bańka mydlana

w której wirowało

niebo

pękał pod naporem

naszych instynktów

otwierał się

przenikaliśmy

w krajobraz

w mięso ludzkie

w ciała zwierząt

barw

smaków

zapachów

wargi rozchylały się

ukazywały

do raju wskoczył

mały

jak iskra

diabeł

i surowy bóg ojciec

w binoklach

powiedział

betrachten wir

unseren Leib

als Tempel Gottes

denn wir nicht entweihcn

durfen

jaje świata

zamknęło się

opancerzyło

tęgopokrywe wrogie

kaleczące do krwi

nasienie zostało zakopane

nagość ukryta

ciało rosło

do bólu

coraz dotkliwsze

zwarły się

wargi wstydliwe

MONS PUBIS

tej nocy zbliżała się

wojna

było to w podrzędnym

lokalu rozrywkowym

w wesołej dzielnicy portowego miasta

tytuły w gazetach rosły

z godziny na godzinę

rozkazy zostały wydane

okręty dwóch supermocarstw

płynęły naprzeciwko

strip-tease a la Paris

biała twarz

wykrojone w niej

oczy usta

kobieta

oddawała się

na tej sali

wszystkim

tytuły w gazetach rosły

zbliżała się zagłada

muzyka mechaniczna

rozdzierała

w czerwonym świetle

rozbierała się

jasnowłosa

wysoka

kobieta zdejmowała

rozchylała

przeźroczystą szatę

jej uda świeciły fosforycznym

światłem

palcami dotykała

ust

powoli rozchylała

wargi

w obłoku światła

dłonie złożyła

na łonie

toczyła dłonie

od stóp do gardła

wzdłuż

oddawała się sobie

oddawała się przedmiotom

muzyce

światłu

które spadało na nią

prostopadłe czerwone

niebieskie złote

ogarniała

otaczała

zamykała

niewidzialnego ptaka

białego łabędzia

rubor laborium

strumień światła

wpadał w otwartą twarz

w usta

niósł w sobie

wszystkich zebranych

tu mężczyzn

złożyła dłonie

na wzgórku Wenery

kiedy mężczyźni

starcy i młodzieńcy

w białych kołnierzykach

krawatach

w napięciu ziewając

z kieliszkiem w dłoni

z uśmiechem

spłynęli

po długich szczupłych palcach

zakończonych

rubinowymi srebrnymi

pazurkami

kiedy spłynęli

do vestibulum vaginae

kobietę pokrył

obłok światła

pękła czerwień wargowa

w ciszę wpadła

rozdzierająca ostra

muzyka

zapłonęły światła

kobieta oddalała się

na mgnienie otwierając

płaszcz

zmęczona uśmiechnięta

z twarzą między nogami

znikała za ciężką kotarą

Wiersz „Cierń”:

nie wierzę
nie wierzę od przebudzenia
do zaśnięcia

nie wierzę od brzegu do brzegu
mojego życia
nie wierzę tak otwarcie
głęboko
jak głęboko wierzyła
moja matka

nie wierzę
jedząc chleb
pijąc wodę
kochając ciało

nie wierzę
w jego świątyniach
kapłanach znakach

nie wierzę na ulicy miasta
w polu w deszczu
powietrzu
złocie zwiastowania

czytam jego przypowieści
proste jak kłos pszenicy
i myślę o bogu
który się nie śmiał

myślę o małym
bogu krwawiącym
w białych
chustach dzieciństwa

o cierniu który rozdziera
nasze oczy usta
teraz
i w godzinie śmierci

PROZA I DRAMATURGIA TADEUSZA RÓŻEWICZA

To może na początek kilka najważniejszych słów o autorze:

  1. PROZA (z prozy w spisie jest to, co zaznaczyłam pogrubioną czcionką)

Opowiadania:

1955 - Opadły liście z drzew

1960 - Przerwany egzamin

1966 - Wycieczka do muzeum

1970 - Śmierć w starych dekoracjach

1979 - Próba rekonstrukcji

Napisał też Przygotowanie do wieczoru autorskiego - zbiór wspomnień.

ŚMIERĆ W STARYCH DEKORACJACH

Narratora - bohatera poznajemy w samolocie. Obserwuje on swego współpasażera (Jadziak), zwraca uwagę na stewardessę, która przynosi jedzenie. Jadziak je. Narrator - bohater: „niestety przez pierwszą część mojej napowietrznej podróży widziałem prawie wyłącznie głowę Jadziaka”. W Wiedniu wspomina narrator o rozbiorach, zastanawia się „co Austryjacy wiedzą o Polsce? Niewiele”. Pił coca-colę i obserwował ludzi, np. parę japońską. Nachodzi go refleksja, że: „wszyscy teraz rządzimy i myślimy, nawet życie rodzinne zmienia się, bo mężczyźni trzepią dywany”. Czyta gazetę, o tym, że Rosjanie wystrzelili wczoraj rakietę kosmiczną z pomieszczeniem dla człowieka. Znów lecą dalej. Jadziak ciągle zmienia miejsce. Opowiadał mu (narratorowi-bohaterowi) o rodzinie syn ma maturę, a drugi kończy podstawówkę. Pyta: „a Pan, jeśli można wiedzieć?”. W tej chwili rozlega się głos, że będą lecieć nad Alpami. „Coś wiedziałem o Alpach” (wspomina słonie Hannibala). Więcej nie pamięta, myśli: „Wszystko przemija. Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”. Pod sobą widzi śnieg. Myślał o życiu w górach, mało wie, ale wie, że tutaj stanęła noga Polaka, Malczewskiego, autora „Marii”, bo zdobył Mont Blanc. Przytacza fragment Mickiewicza „Do...(Na Alpach w Splugen)”. Jadziak zaproponował mu wynajęcie razem pokoju w pensjonacie, tak wyjdzie taniej. Narrator spytał żartobliwie: „A nie straszy pan przypadkiem po nocach?” (chodziło mu o chrapanie). Jadziak odparł, że nie chrapie. Jadziak powiedział, że tyra jak dziki osioł, ale dzieciom i żonie zapewnił wszystko. W Rzymie po Jadziaka przyjechał kolega. W drodze narrator widział wystawy sklepowe. Poszedł do pensjonatu. Pojawia się w jego myśleniu refleksja nad przyrodą, stwierdza, że odgrywa ona coraz mniejszą rolę w życiu mieszkańców miasta. Zastanawia się „ile to razy człowiek chciał uciec z duszą na listek i tak już zostać na tym listeczku”. Wspomina jak to Tołstoj krytykował Szekspira za to, że nie jest artystą. Myśli: „Dzieją się na tej ziemi rzeczy o których nie śniło się filozofom, a ja? Leżę tutaj w pokoju w pensjonacie EREMO”. Ma zamiar zwiedzić bazylikę św. Piotra. Przywołuje cytat: „Ty jesteś Piotr opoka i na tej opoce zbuduję kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą”. Uważa, że Judasza zgubił spryt, a Kain miał charakter. Z Hitlerem to nie wiadomo właściwie jakiego był pochodzenia. Potem refleksja nad jedzeniem - nie je mięsa. Dotarł do Watykanu. Restauracja tamtejsza droga, podaje ceny w lirach („z tego rachunku wynika, że powinienem w przyszłości odżywiać się w dalszej odległości od państwa Watykan”). Refleksja na „Sądem Ostatecznym” Michała Anioła (wspomina, że miał on przetrącony w bójce nos). Podziw miesza się z zadumą. Uważa, że ludzie są do siebie podobni, choć „jest to olbrzymia niezliczona ilość światów, a każdy z nich mieści sobie piekło i niebo. Jednak najbardziej udoskonalony system opieki społecznej nie zastąpi miłości bliźniego”. Stwierdza, że dziś ludzie kochają tylko siebie. Wspomina, że kościół uważa sprawy cielesne za grzeszne. Uważa, że niełatwo jest zostać świętym. Stwierdza, że zło rodzi się z głupoty, a głupota z bezmyślności. Wybiera się do Koloseum. Wspomina Nerona i Musolliniego - zawojował ludzi słowem. Mowa może wyrządzić wiele dobrego, ale i złego. Na dole słychać stuki, a już północ. Śmieszą go reklamy. I dziwi się, że 20 skarbonek w jednym rzymskim kościele. Myśli tak: „Jestem pewien, że Bóg przyszedł do mnie, a potem odszedł, gdyby był we mnie, nie opuściłby mnie nigdy. Ja Go nie opuściłem - On mnie opuścił”. Pisze o audiencji u Jana XXIII na gapę. Pisze o nim Wielki Człowiek. Wspomina jak go nieśli, że był uśmiechnięty. Narrator widział katakumby, które są pod restauracją (na dole królestwo Hadesu, a na górze jak na uczcie u Petroniusza). W restauracji obserwuje dwie kobiety. Zauważa, że ludzie różnie reagują na widok rzeźb. Potem mówi: „Zalewa nas, ludzi współczesnych istna powódź informacji i trudno się w tym wszystkim połapać”. Wałęsał się wśród ruin, aż znalazł się pod łukami sklepienia wśród malowanych dekoracji teatralnych. Usiadł na krześle, pomyślał ile i na co dziś wydał (skarpetki, widokówki, krawat). Jutro wybiera się nad morze. Wśród dekoracji Sfinks.

PS. Bohater tego opowiadania został znaleziony przez dozorcę wśród starych dekoracji.

październik 1969

PRZYGOTOWANIE DO WIECZORU AUTORSKIEGO

Ukazał się w 1971 roku. Tak ogólnie jest to zbiór esejów, wspomnień, notatek, szkiców. Pisze w nim głównie o procesie twórczym, o relacjach z innymi twórcami. Każda część ma swój tytuł. Pierwsze trzy części skupiają się wokół osoby Staffa. W „Zostanie po mnie pusty pokój” pisze o roku 1957, wspomina, że napisał wtedy list do Leopolda Staffa (chciał się skonsultować w sprawie utworów), ale dostał zwrot, bo Staff zmarł. Mówi, że jest w poezji przeciwieństwem Starego Poety - „u mnie dużo ciemności i mało harmonii”. Wspomina żonę Poldka - Helenę, bardzo serdeczna kobieta. Przyznaje, że uwielbiał Staffa, za życia wydawał mu się nieśmiertelny. Ostatni książka, którą podarował Staffowi to „Uśmiechy”. Wspomina Staffa jako surowego, obiektywnego, ironicznego i czujnego w sądach nad poezją. Różewicz w te wspomnienia wplata wiersz „znałem boga poezji” - o tym, że mieszkał na Nowym Świecie 60, i nikt nie wiedział, że nazywa się Leopold Staff, umarł, poszedł jak kamień w wodę”. W „Kto jest ten dziwny nieznajomy” - dalej pisze o Staffie, przytacza jego wiersz pt. „Człowiek” (o tym, że przez tysiąclecia człowiek zrobił tyle zła, że zastanawia się czy, czy godzien pisać go przez duże „C”). Zastanawia się jaką drogę przeszedł Staff - od „Snów o potędze” do „Wikliny”, od doskonałego sobetu „Kowal” po „Przebudzenie”. Data - 1.01.1963r. W „Oku poety” (notatka z 1964 roku), pisze, że oko Staffa to oko poety. Takie oko miał jeszcze Leśmian i Przyboś. Mówi, że oko poety podobne jest do kamery filmowej. Staff był w poezji przezroczysty.

W „Z umarłych rąk Czechowicza (wstęp do „Wierszy wybranych”) Różewicz pisze o Czechowiczu, że „cały jest ze snu, muzyki, ciszy”. Jak „łąka podmiejska pełna zapachu, ziół, kwiatów”. Pisze o nim, że to poeta prowincji, ale nie prowincjonalny. Czechowicz zginął o bomby niemieckiej w 1939 roku. Janusz, brat Różewicza - został rozstrzelany w 1944 roku. Czechowicz twierdził, że trzeba pisać „według wewnętrznej muzyki”.

W „Pani Marusia Kasprowiczowa” Różewicz wspomina swój pobyt w Zakopanem, w 1947 roku, mówi, że rozmawiał z p.Marusią o poezji, Bogu, metafizyce.

Kolejna część to „Tożsamość (wspomnienia o Karolu Kuryluku)”. Zaczyna od tego, że umarli zaludniają jego życie, żyją w jego pamięci (np. Staff, Dąbrowska, Tuwim, Borowski). Kuryluk był redaktorem pisma „Odrodzenie”, wspomina go jako surowego, ale solidarnego. Przyboś był bardziej „wyluzowany”. Cenił Kuryluka.

W „Zamknięciu” wspomina podziw nad Zygmuntem Hierowskim, który mimo choroby robił doktorat, poświęcał się pracy. Zastanawia się, czy „umarli tak długo żyją, jak ich obraz w naszej pamięci?”

W „Dusza z ciała wyleciała” - pisze o Kazimierzu Wyce, Różewicz pisze o nim tak: „Odchodzisz na zielone łąki, podkrakowskie błonia, ale ja ciągle mówię do Ciebie żyjącego, nie byłem na Twoim pogrzebie, byłeś dla mnie zbyt żywy”.

W kolejnej części książki znajduje się wiersz Różewicza „Widziałem cudowne monstrum” - o tym że stworzenie poezji po Oświęcimiu jest zadaniem.

W „Do źródeł” - przywołuje 1945 rok, kiedy był w Krakowie i studiował historię sztuki na UJ. Uważa, że estetyka wyschła, ważna jest etyka. Nie metafizyka, a realizm. Przywołuje swój wiersz „Moja poezja” (niczego nie tłumaczy, nie wyjaśnia). W dalszej części pisze o tym, że w wierszach posługuje się obrazem, że utwór ma być zrozumiały, prosty, bez pięknych przystanków stylistycznych. Dalej nasuwa się myśl, że wstyd przyznać się, że jest poetą „poezja zaginęła, czyli jestem pozagrobowym?” Pisze, że poezja musiała umrezć, aby zmartwychwstać. Pisze, że śmieszy go zestawienie: „poezja - ogród”. Przeżył wiele. Pisze, że próbuje sadzić kwiatki na śmietnikach. Pyta: „czy to jest nihilizm? Nie, to trudna, brudna robota”. O dziennikarzach pisze, że są wśród nich kłamcy, ale nie wszyscy są jednakowi. Znajduje się też notatka z 1967 roku o Ludwigu Wittgensteinie - zmarł w 1951 roku, pisze o nim, że to najznakomitszy filozof, cały swój majątek rozdał ubogim, nazywa go świętym. Wittgenstein pisał: „Mój duch jest martwy. To nie jest skarga, ponieważ nie cierpię z tego powodu. Wiem przecież, że życie musi się kiedyś skończyć i że życie duchowe może ustać przed życiem biologicznym”. W podtytule „Rozmowa” Różewicz przytacza dialog o sztuce, gdzie ktoś pyta go, o czym będzie nowa sztuka, gdy odpowiada, że o śmierci, tamten stwierdza, że ludziom się nie spodoba, ale pomysł został zrealizowany i tak powstała „Śmierć w starych dekoracjach”. Różewicz pisze, że opowiada w niej starszy człowiek, który nagle przerywa opowiadanie, bo umiera. Opowiada się przeciwko mistyce w życiu i mistyce śmierci. Bohater to realista. Różewicz wyjaśnia, że „Niepokój” to tytuł, który ma na celu niepokój o sprawy tego świata, o kształt nowego życia w Polsce. W kolejnej części - „Przygotowaniu do wieczoru autorskiego” - pisze, że ów wieczór odbędzie się jutro o 19. Uważa, że źle zrobił, że się na niego zgodził, bo musi tam iść i mówić, a wie, że czyta monotonnie. Wspomina, że pewna pani napisała, że jego rozpacz jest tak czarna, że nie chce się w nią wierzyć. Mówi, że nic go nie obchodzą wartości estetyczne. Mówi, że jego pokolenie to pokolenie zarażone śmiercią. Uważa, że poezja musi się odbić od dna, aby znów wydobyć się na powierzchnię. Potem w dalszej części książki Różewicza zawarty jest „Rajski ogródek” (sztuka w 1 akcie) - osoby: Matka, ojciec, Córeczka - Grażynka, Kobieta, Moralista. W ogródku. Matka zwraca się pieszczotliwie do Grażynki, że może zjeść śliweczkę z ogródka. Dziewczynka zrywa, ale zauważa „wstrętną, starą ropuchę” (starszą kobietę). Ojciec każe kobiecie odejść, mówi, że stoi ona na prywatnej dróżce, popycha ją, kobieta umiera. Matka i ojciec zakopują ją i sieją na grobie kwiaty i zioła. Koniec. W dalszej części, Różewicz pisze, że chciałby napisać poemat o twarzach, bo każda coś wyraża i jest inna. W „Zabawkach” wspomina swoje zabawki, np. Koń - kijek, robiło się zabawki z kasztanów, patyków, sznurków, guzików. Kijek był koniem. Kopyciarka - łyżwa (deseczka). Z korków robiło się żołnierzy, strażaków. Wycinali też z gazet zwierzęta i zamykali je w klatkach z drucików, karmili trawą. Wspomina wycieczki do kina i niemożność zobaczenia filmu na skutek braku pieniędzy na bilet. Wspomina też mecze piłki nożnej. W „Rozmowie z Głodomorem” przedstawia Głodomora, który uważa, że na świecie nie ma drugiego takiego głodomora jak on. Głoduje on dla innych, mówi, że wybrał klatkę i czuje wolność. Strażnicy pilnują Głodomora, który nuci piosenkę. Ludzie przychodzą i oglądają go, uważają, że 39 dni nic nie jadł dla sławy. On nie je, bo nie może znaleźć potrawy, która by mu smakowała.

2) DRAMATURGIA

Dramaty (pogrubioną czcionką te, które nas obowiązują na egzamin - były w spisie lektur):

Kartoteka - 1960

Świadkowie albo nasza mała stabilizacja - 1964

Białe małżeństwo - 1974

Do piachu - 1979

Kartoteka rozrzucona - 1994

KARTOTEKA

Kartoteka - to debiut Różewicza jako dramatopisarza.

Streszczenie:

Bohaterem sztuki jest człowiek bez określonego dokładniej wieku, zajęcia i wyglądu. Przez drzwi przechodzą różni ludzie. Cały czas dręczą go wspomnienia. Bohater leży, wyciąga rękę i mówi: „To jest moja ręka. Moje palce”. Wchodzą rodzice bohatera. Matka mówi, że jest on 40-letnim dyrektorem administracji operetki. Ojciec mówi, żeby nie udawał, że śpi. Bohater: „Stój, bo strzelam! Halt!”. Matki tłumaczy ojcu, że mówi przez sen „ta straszna wojna”. Ojciec pyta go, czemu wyjadał cukier, Bohater odpowiada: „coś mnie podkusiło tatusiu”. Nazywa syna łapserdakiem i wyrodkiem. Pod kołdrą leży kobieta. Bohater mówi do rodziców, że spłodzili potwora, mówi, że 10 lat podawał babci strychninę w biszkoptach. Kobieta spod kołdry mówi, że niedługo czas na konferencję. Rodzice wychodzą. Chór Starców śpiewa: „aaa, kotki dwa”. Bohater zasypia. Budzi go wystrzał armatni. Bohater: „Idioci. Znów wojna?”. Kobieta mówi, że księżna Monako powiła ośmioraczki. Wchodzi Olga, chce, żeby Bohater wytłumaczył się z 15 lat życia, nazywa go Henrykiem, on mówi, że jest Wiktor. Ignoruje ją, nie chce rozmawiać. Czyta w gazecie o brudnych kuflach piwa z muchami w środku. Starcy mówią, że w tym nie ma żadnego symbolu, że co z niego za bohater. Wchodzi stary człowiek. Bohater krzyczy: „wujek!”. Wujek mówi, że był z pielgrzymką w klasztorze, pyta Bohatera: „a co u ciebie Stasiu?”, ten odpowiada, że nic, niech sobie wujek nogi wymoczy. Odmienia słowo wujek przez przypadki. Mówi, że miał do wujka napisać, ale myślał, że umarł. Bohater mówi też, że był w Paryżu, kupiła tam perfumy, szczoteczki, itp. Mówi wujkowi, że klaskanie mu ciąży, a klaskał, dodaje: „nie mogę się zamienić w człowieka”, czuje pustkę. Wujek chce go zabrać do domu, ale Bohater mówi, że jeszcze nie. Wujek odchodzi. Przychodzi dwóch mężczyzn. Mierzą pokój Bohatera. Wyjmują z dłoni Bohatera papiery, życiorysy. Czyta na głos: „Urodzony w 1920 roku, po ukończeniu szkoły ludowej...po otrzymaniu świadectwa dojrzałości starałem się o przyjęcie do magistratu ...w 1938 roku wyczyściłem buty kapą z łóżka...po ukończeniu szkoły podstawowej...nie zdążyłem ukończyć, gdy 1 września 1939 roku wybuchła wojna...ten straszliwy kataklizm...” Mężczyźni wychodzą. Na czworakach wchodzi ulizany pan, Bobik, jak pies aportuje, chcą go sprzedać Bohaterowi. Bohater daje za niego skarpetki. Wchodzi kelnerka, stawia tacę, wybiega. Bohater mówi, że ma ręce poplamione krwią. Wygania pana, bo powiedział, że okupację przeżył dzięki żonie. Wchodzą dwie panie, wychodzą. Bohater wyciąga sznur, zakłada na szyję, wchodzi do szafy, zamyka ją i mówi: „sami się wieszajcie”. Zauważa, że „baba kocha bardziej tego psa niż mnie człowieka”. Wchodzi tłusta kobieta. , wypomina mu, że 25 lat temu ją podglądał. On mówi jej, że nie ma czasu, czyta listy, w których każdy zwraca się do niego innym imieniem. Tłustą kobietę nazywa „beczką sadła”. Mówi, że kiedyś przez nią cierpiał, gdy była piękna. Wchodzi Żywa Pani. Chór Starców mówi, że Bohater się upił. On chce z nimi skończyć. Przebija nożem dwóch Starców, trzeciemu urzyna głowę. Uśmiecha się do widowni, myje ręce. Mówi do siebie: „Widzisz głupcze! No, przebij głową. Wal! Wszystko umiera pod twoją ręką, bo nie wierzysz”. Wchodzi młoda dziewczyna. Jest Niemką. On jej dziękuje za to, że się uśmiecha, dobrze jej życzy. Mówi, że on i jej ojciec polowali na siebie w lasach „ja dawny polski partyzant , życzę pani szczęścia”. Rozlega się niemiecki język z megafonu. Bohater staje pod ścianą. Chór Starców: „Nie bój się, to jest twój pokój”. Wchodzi nauczyciel z teczką. Mówi Bohaterowi, że jest spóźniony z maturą o 20 lat. Pyta go o przyłączenie Rusi Czerwonej, pyta co ostatnio czytał, o plany na przyszłość. Mówi, że ma zamiar uczyć się chińskiego. Nauczyciel pyta o Chopina. Bohater przywołuje Nauczyciela do siebie. Pokazuje mu rękę i pyta co to jest. Odpowiada, że ręka. Bohater: „Ręką można zabić, napisać wiersz, receptę”. Wchodzą rodzice Bohatera - znów zwracają się do niego innym imieniem. Bohater opowiada Sekretarce, że jak był mały chciał być strażakiem i poetą. Ona je jabłko. Chór Starców: „dzieckiem w kolebce, kto łeb urwał Hydrze”. Wchodzi Dziennikarz. Pyta Bohatera, czy jest zadowolony z życia. Bohater: „Tak...nie...do pewnego stopnia”. Bohater mówi, że Dziennikarz przyszedł za późno. Dziennikarz odchodzi.

DODATEK

Przychodzi Przyjaciel z Dzieciństwa. Mówi, że dziś spowiedź u franciszkanów. Mówi, że utopił się w 1936 roku, że o wojnie nie wie. Bohater opowiada, że bomby spadły na miasto, że w 1945 wojna się skończyła. Przyjaciel wychodzi. Wchodzi Tłusta Kobieta, skarży się, że jej mąż uciekł z jakąś kobietą. Bohater mówi, żeby mu nie przeszkadzała. Czas mija. Bohater z brodą. Bohater w Budapeszcie. Wchodzi kelner, który pyta go, czym się zajmuje. Bohater: „jestem poetą”, śmieje się i płacze. Kelner mówi, że też pisze wiersze. Chłop mówi, że służył w pierwszym oddziale partyzanckim. Bohater: „Ludzie dajcie mi spokój z przeszłością”. Dziennikarka przychodzi, żeby zrobić wywiad. Okazuje się, że Chłop został zabity przez Bohatera w lesie omyłkowo. Bohater do dziennikarki: „Jeśli chodzi o mnie motorem mej pracy jest i była miłość do prostego człowieka”. Mówi też: „Całą pustkę, cały strach współczesnej ludzkości noszę w brzuchu”. I dalej: „Właściwie to nie wiem co robić. Jak się żyje to trzeba jeszcze grać. Trzeba prowadzić kartotekę.” Przychodzi Wujek. Moczy nogi. Wchodzi Stary Górnik, mówi, że Bohatera spotkał w 1951 roku, w kopalni. Wujek przypomina mu, ż klaskał - ten odpowiada, że tak - bo się bał. Palą papierosy. Co 5 minut wchodzi wstrętna baba: „nie nudź babci. Masz brudne rączki”.

koniec

O dramacie (Lech Sokół):

Idea sięga 1957 roku, została napisana w latach 1958-1959. Wystawiona była w Teatrze Dramatycznym w Warszawie, w 1961 r.

Różewicz swój teatr nazywa realistycznym i poetyckim. Realistycznym - bo przedstawia ukrytą istotę rzeczywistości. Świat nie istnieje w formie czegoś stałego, solidnego jak to było kiedyś. Doświadczenie wojny przynosi brak jedności i pewności, a więc świat wyszedł z formy. W sztuce Różewicza nie ma indywidualizacji bohatera, jest on anonimem, jednym z wielu. To Każdy (Everyman), jego los jest jakby ekranem na którym oglądamy losy pokolenia. Odnosi się do niego wiele imion, jak ze spisu, z kartoteki, a więc wyraża się tu zbiorowość. Członkowie Chóru strofują go, przypominają obowiązki wobec teatru: „Rób coś, ruszaj się, myśl. On sobie leży, a czas leci”. Sztuka została napisana na zasadzie kompromisu z teatrem. Chór Starców kazał Bohaterowi coś mówić. Powraca pytanie: jak możliwe jest życie po tym wszystkim. Bohater dotknięty jest klęską bierności. Bierność ma cechy małej stabilizacji - bierność duchowa to forma śmierci. Rozkład tradycyjnego Bohatera, ale i akcji. To „dramaturgia otwarta”, czyli odznaczająca się luźną kompozycją i brakiem podziału na akty. Różewicz jest moralistą, nie - estetą.

Potem powstała też „Kartoteka rozrzucona”.

Jeśli chodzi o kompozycję - nie ma tu podziału na akty i sceny, czas jest synchroniczny, a nie linearny. Światem rządzi groteska. Różewicz przywołuje różne tradycje, np. romantyczną, czy tragedię grecką (Chór Starców) po to, aby je ośmieszyć.

To jeszcze parę słów z wykładu p.Opackiej - to dramat o dezintegracji osobowości. Wojna to tylko jedna z przyczyn, które doprowadziły do rozbicia tożsamości. Biurokratyzacja też rozbija. Kartotekę poprzedza wiersz „Rozebranie”, z 1956 roku, ale rzadko jest on dołączany do całości (jak czytałam to faktycznie nie było go). Wiersz mówi o rozpadzie człowieka na kawałki, o tym, że doświadczenia nie łączą się ze sobą, podmiot liryczny został podzielony na kawałki. W finale wiersza - że nie był ani biały ani czarny, tylko szary człowiek, wers: „mówią o mnie, że żyję”. Podmiot nie ma świadomości siebie i o tym też jest Kartoteka. Jeśli chodzi o bohatera - nie ma on jednego imienia, imiona są wymienne, jak w kartotekach, przestrzeń jest symultaniczna - bohater leży w pokoju - ulicy. Ci, którzy przychodzą do bohatera narzucają mu określone role: syna, dyrektora, maturzysty, partyzanta. Leży w łóżku jak chory, chory jest świat. Kartoteka to sposób naszego istnienia - w kartotece u lekarza, czy gdziekolwiek. Następuje w niej przypadkowość występowania po sobie. Każdy patrzy na nas przez jedną rolę.

ŚWIADKOWIE ALBO NASZA MAŁA STABILIZACJA

Osoby: on - recytator poezji; ona - recytatorka; kobieta i mężczyzna (są małżeństwem); obcy, może kelner, może służący; drugi, trzeci - panowie w średnim wieku.

Część I

Recytator i recytatorka deklamują poemat pod tytułem „Nasza mała stabilizacja”.

Ona: Głupota przybiera rozmiary normalne.

On: nieskończoność jest krótsza od nogi Sophii Loren

Ona: miłość i nienawiść zmniejszyły wymagania

On: biel nie jest już taka biała

Ona: domy stoją

On: samochody jeżdżą

Ona: panowie mają panie

On: panie mają futra

On: a wiesz boję się trochę że mogą to stracić

Oboje: naszą małą stabilizację

On: że mogą stracić to wstawanie z łóżka

Ona: i pracę, mieszkanie

On: i twoje i moje poglądy

On: ale tak w głębi wierzę że wszystko się jakoś ułoży

nasza mała stabilizacja może jest snem tylko

Część II

Kobieta w pokoju, w wiosennej sukni, z listami na powiekach, słychać muzykę. Kobieta: „a co robisz kotku?”. Mężczyzna: „Zdechłem piesku”. Pytają co im się śniło - i jej, i jemu - szafa. Mężczyzna wchodzi do pokoju, podziwia widok z okna. Kobieta mówi, że czasem patrzy na chmury i wtedy myśli, że tak płyną jak życie, obserwują kotka, mówią, że zabawny. Kobieta mówi, że przyjedzie mama, ale nie w odwiedziny, tylko chce zostać u nich na zawsze. Stwierdzają, że to dobrze, odpocznie sobie. Mówią, że życie jest piękne. Kobieta dodaje, że tylko ludzie są straszni - ale nie wszyscy. Mężczyzna pije mleko. Sparzył język i rozbił garnuszek. Kobieta pyta czy nic mu nie jest. On, że nic się nie stało. On: „strasznie się cieszę, że to mija, było mi strasznie przykro, że się tak oparzyłeś. Wolałabym sama sobie oparzyć. Widzieć jak cierpi kochana osoba jest większą katuszą”. Kobieta chce, żeby ubrał krawat i nie zapomniał o kurze na rosół dla mamy. Mężczyzna mówi, że w zeszłą środę miał być koniec świata, indyjska księżniczka wykonywała tańce błagalne. Kobieta mówi, że chce umrzeć, nie chce tak dalej żyć. Zdejmuje listki z powiek. Wmawia mężczyźnie, że pewnie myśli: „skoro nie chcesz żyć, to umieraj' (krzyczy na niego). On podaje jej filiżankę, pyta, czy jej lepiej, ona, że tak, przeprasza go. Mówi, że czasem jest nieszczęśliwa, ale czasem i szczęśliwa. Mężczyzna widzi dziewczynkę głaszczącą kotka. Rozmawia z kobietą o kocich zwyczajach (łapią myszy, są mięsożerne). W tle muzyka sielankowa. Kobieta pyta, czy mężczyzna ją kocha. Odpowiada „oczywiście”. Patrzy w okno, a ona ćwiczy mięśnie twarzy w lustrze. Mężczyzna mówi, że chłopiec wrzucił kotka do wody i wpycha go jeszcze nogą, gdy ten chce uciekać, męczy go, podrzuca, w końcu zakopuje w ziemi. Małżonkowie wychodzą z domu. Wchodzi Kelner, zamyka po nich okno.

Część III

Ciemno, taras kawiarni. Dwaj mężczyźni siedzą od siebie w pewnej odległości, nie widzą swych twarzy. Jeden z nich mówi, że nie lubi samotności. Drugi: „ja też”. Mówi, że ma masę spraw na głowie, kocha i nienawidzi. Np. rodzinne miasto: domy, mosty, tramwaje. Trzeci: „a ja nie kocham”. Drugi mówi, że Trzeci musi go poznać, coś ich łączy według niego. Prosi go o uwagę. Trzeci: „zawsze zajmuję się swoimi sprawami, ale to mi nie przeszkadza słuchać innych (ziewa). Mówi, że słucha. Drugi: „Jeśli nie będziesz słuchał uważnie, to wyrobisz sobie o mnie fałszywe zdanie”. Trzeci wstaje. Drugi opowiada o sobie, że ostatni raz rozmawiał tak ze swoim przyjacielem, 20 lat minęło. Przyjaciel zginął. Wspomina, że rozmawiał z nim o duszy, sensie. Upierał się, że duszy nie ma. Wraca Trzeci. Drugi mówi, żeby Trzeci mu o sobie opowiedział. Drugi widzi psa, mówi, że nie może opuścić swojego miejsca, bo wywalczył je sobie. Trzeci mówi, że wierzy. Drugi, że nie. Drugiemu coś śmierdzi, ale nie chce się ruszyć, mówi, że może przywyknie. Nie chce się pochylić. Nikomu nie spieszy się, żeby uprzątnąć.

BIAŁE MAŁŻEŃSTWO

Streszczenie:

obraz 1

sypialnia dziewcząt

W didaskaliach (piszę o nich, bo u Różewicza są dość rozbudowane) zawarte są wskazówki dotyczące scenerii: na stoliku lampa, w słabym świetle widać meble, obrazki na ścianach. Dziewczyna z rozplecionymi włosami, w białej koszuli zapiętej pod szyję siedzi na łóżku (Bianka). Druga dziewczyna (Paulina) śpi z głową schowaną pod kołdrą.

Bianka budzi Paulinę, chce się przy niej ogrzać, bo jej zimno. Opowiada jej o swoim śnie - śniło się jej, że wpadła do studni i wlewała się w nią woda. Bianka zbliża się do łóżka Pauliny, gładzi ją dłonią, Paulina pokazuje jej język. Paulina mówi, że otruła się z miłości do Beniamina, chce, żeby pożegnała ciocię i dziadka. Mówi, że słoik z trucizną znajdzie pod łóżkiem. Bianka nazywa ją egoistką („sama zeżarła” - w gruncie rzeczy chodziło o...sok z czarnych jagód ). Siada okrakiem na Paulinie. Obserwuje tłustą twarz przyjaciółki. Maluje Paulinie sokiem wąsy i brodę. Nazywa ją „wstrętną, białą kluchą” (bo znów śpi). A zaraz potem: „Obudź się mój królewiczu, bo ci odgryzę nos!”, Paulina ukrywa nos w dłoniach, mówi: „oddaj mi nos glisto!”. Paulina mówi, że Bianka ma robaki w brzuchu. Bianka mówi, że jej poczyta, a Paulina, że nie chce żadnych poezji. Czyta Paulina - o anatomii ciała (na temat rozerwania błony przez samca). Paulina czuje głód. Bianka ma dla niej leguminę, mówi, że może jeść bez łyżeczki - ręką. Bianka czyta dalej - o tym, że człowiek jest zwierzęciem ssącym, że włosy rosną na głowie, pod pachami. Paulina czyta o dromaderze (mówi, że to taki urzędnik na placówkach dyplomatycznych, że był nim kolega Słowackiego, Bianka podpowiada, że „Szpicnagel”). Bianka opuszcza łóżko Pauliny, odwracają się do siebie plecami.

obraz 2

szkło i porcelana

W saloniku w stylu biedermeier siedzą rodzice Bianki. Ojciec (Wincent) czyta gazetę, matka (Redzia) przegląda zeszyt. Ojciec mówi, że umarł Kazio Mizerski. Matka nie słucha, zaczytana w kajecie. Ojciec czyta dalej, ów Kazio miał Zakład Zdrojowy w Truskawcu. Matka do siebie: „...nie...nie...”. Ojciec dalej o Kaziu, że był znanym balneologiem. Matka mówi ojcu, że w tym kajecie są jakieś poezje. Ojciec zaczyna je czytać: „Kocham pierwszy raz...(...) czemu nie mogę cię zniszczyć jak różę, za mną pustynia, cwałuje po niej śmierć na garbatym wielblondzie” (tu nie zrobiłam błędu - ma być wielblondzie ;). Matka mówi do ojca, że boi się o córkę, bo to Bianki zeszyt. Czyta z egzaltacją dalej. Wchodzi Kucharcia (służąca). Ojciec wraca do czytania gazety, matka radzi iść po szkło i porcelanę do Fijałkowskiego.

obraz 3

konfesjonał

Na tle fioletowej kotary stoi pusty konfesjonał. Wchodzi Bianka w białej sukience, z wiankiem na głowie. Bianka mówi, że chciałaby być mężczyzną - żołnierzem lub księdzem. Pyta: Dlaczego nie mogę być kapłanem? I odpowiada sobie: Bo jestem dziewczyną, „jesteśmy naczynia nieczyste” (bo krwawi). Uważa to za podłe i głupie. „Nienawidzę ojca. Ojciec goni mamę, napada ją, słyszałam jak jęczała”. Przez scenę przebiega naga kobieta, goni ją Byk-Ojciec. Byk-Ojciec klęka na stopniach konfesjonału, mówi, że pogardza sobą, bo pożąda każdej. Wchodzi Dziadek. Widać też dojarkę za którą zrywa się Byk-Ojciec. Dziadek mówi, że pragnie, myślał, że nieczystość minie z wiekiem, ale nie, poza tym brzydzi się śmiercią. Matka mówi, że nie kochała ojca, nienawidzi go, wydano ją za niego bez miłości. Mówi, że było ich w domu 17 dziewczyn i 1 chłopiec, Beniamin - zmarł on na koklusz. Kucharcia mówi, że pan się do niej dobierał i dał jej rubla. Matka daje jej wskazówki jak usmażyć kotlet, tak, aby smakowało panu...

obraz 4

o przyjdź...

Salonik w stylu secesyjnym. Przy fortepianie siedzi Bianka i gra utwór romantyczny. Obok niej młody mężczyzna (Beniamin). Beniamin deklamuje: „O przyjdź jesienią i dłonie swoje na cierpiące połóż mi skronie...” Bianka klaszcze, ale potem ogarnia ją strach - między nogami Bena widzi członek. Zakrywa twarz i piszczy. Ojciec deklamuje: „zamiast w głupiej tkwić ascezie, żyj, używaj ile wlezie!”. Ben nie wie czemu Bianka się go tak przestraszyła. Bianka klęka u kolan Dziadka - członek się podnosi, oddala się od Dziadka.

obraz 5

w sypialni dziewcząt krew

Bianka wierci się przez sen, wyciąga rękę spod kołdry i widzi na niej krew. Paulina chrapie. Bianka wyskakuje z łóżka i piszczy. Zbliża się do łóżka Pauliny - ta pyta ją, czemu jest we krwi. Bianka odpowiada, że chyba w niej coś pękło. Wchodzi Ciotka, mówi, że Bianka musi się umyć. Bianka mówi, żeby Ciotka nie mówiła nic ojcu. Bianka pyta Paulinę, czy się nią brzydzi. Ta milczy. Bianka mówi, że miała widzenie - 3 lata temu widziała św. Mikołaja (Paulina mówi, że św.Mikołaj to bajka, że nie wierzy w bajki). Bianka mówi, że nie dostanie rozgrzeszenia za takie słowa o Mikołaju. Płacze. Opowiada jej sen z Mikołajem, jak to Mikołaj odchylał kołdrę i jej koszulę, a ona udawała, że śpi. Nie chce, żeby Paulina o tym komukolwiek mówiła.

obraz 6

wesele i żałoba

Matka i Ciotka liczą wyprawę dla Bianki. Układają bieliznę. Ciotka mówi, że niepokoi się o Biankę, bo ojciec wychował ją na chłopaka, na żołnierza, że nie jest kokieteryjna i biedny ten Beniamin. Matka mówi, że może w miłości córka się odmieni. Ciotka mówi, że to samo mówiło się o matce, gdy wydawano ją za Wincentego. Oglądają ubrania. Paulina pyta kiedy pogrzeb Dziadzi. Potem kobiety mówią, że w żałobie też można ładnie wyglądać. Dziadek przy pustym konfesjonale - myślał, że siwe włosy sprawią, że będzie myślał o wnukach, itp., ale tak nie jest.

Obraz 7

w czarnym borze - przyszłość i teraźniejszość

Dekoracja prawie operowa, dwie dziewczynki w białych sukienkach biegają wśród drzew. Bianka woła Paulinę. Przed Bianką staje jakiś mężczyzna, ona zakrywa twarz. On znika. Matka rozmawia z Ciotką. Mówi, że Ciotka mogła być z Wincentym. Ciotka wspomina, że Michał zmarł w trakcie konsumowania związku. Bianka rozmawia z Beniaminem. Mówi, że zalewa ją woda i ogień. Beniamin, że i to, i to jest potrzebne. Paulina chwali się znalezionym grzybem. Beniamin radzi jej, żeby go wyrzuciła (bo trujący, sromotnik). Mówi, że chciał pisać pracę doktorską o grzybach. Bianka rzuca sromotnikiem. Paulina mówi, że to z wściekłości. Paulina mianuje się królową grzybobrania. Potem jedzą - Beniamin nóżkę, a Dziadek kuperek.

obraz 8

słodycze

Sypialnia dziewcząt. Paulina trzyma ciastka, cały czas coś je lub pije. Pyta Biankę jak jej się Beniamin oświadczał. Bianka odpowiada, że nie mógł wykrztusić z siebie słowa, patrzyli sobie w oczy. Paulina mówi, że w zamian za bombonierkę chciał jej pończoszkę, którą potem pocałował. Mówi Biance, że mężczyzna zrobił z kobiety aniołka, motylka, a on sam jest jak ogier czy byk. Paulina obiecała sobie kiedyś pierdnąć przy mężczyznach „niech zobaczą durnie, że jestem człowiekiem, a nie Goplaną z galarety”. Denerwuje ją to, że rozporządzają nimi jak cielętami. Bianka mówi, że pragnie mariage blanc. Chce, żeby w podróż poślubną Paulina jechała z nimi. Paulina mówi, żeby pokazała język, Bianka pokazuje i pyta po co, a Paulina na to, że Bianka głupia.

obraz 9

rysopis

Bianka ogląda swoje ciało (może w śnie). Wchodzi Byk-Ojciec. Bianka mówi nie swoim głosem: „idę za mąż, do 10 roku życia matka ubierała mnie jak chłopca (syn Eraź zmarł). Matka mówi: „6 kołysek, 5 trumien, 9 ciąż, o których ty nic nie wiesz, czuję się jak zwierzę”, mówi, że jeszcze teraz przychodzi pijany i męczy ją. Ojciec goni matkę. Wchodzi Bianka w stroju toreadora, zamiast płachty ma biały welon. On tratuje welon. Ona wbija mu szpadę w bok. On: „Cóżem ci uczynił córeczko?”. Kona. Ciotka mówi Beniaminowi, że jeszcze nie kochał, on odpowiada, że to prawda, ale wszystko włożył w poezję. Ciotka: „Czas już wyjąć...ten kapitał uczuć”. Dziadek mówi, że Bianka się garbi, ale to normalne w jej wieku. Ben deklamuje: „kocham cię kobieto...: Ciotka: „Mariage blanc...”.

obraz 10

wyprawa panny młodej

Bianka mówi Paulinie, że to ich ostatnia wspólna noc. Paulina mówi, że Dziadek ją dotykał i wtedy trzepała go po łapach. Bianka mówi Paulinie, że Ben przysiągł, że jej nie dotknie. Mówi, że nie może wyjść za mąż: „przecież on mnie przebije, zabije”. Bianka rozdziera bieliznę, którą przygotowano jej jako wyprawkę. Okrywa się kołdrą.

obraz 11

próba

Beniamin pyta Paulinę, czy nikt już nie przyjdzie. Ona, że nikt, zamyka drzwi na klucz. Pyta go, czy ma ze sobą rolę, on mówi, że zna ją na pamięć. Paulina mówi, że zagra Biankę. Ben zaczyna: „Selenus widząc św. Febricię tak stateczną, zwlec ją z szat kazał”, w tym czasie Paulina odpina bluzkę, zdejmuje spódnicę. Ben milczy. Paulina: „zachowaj mnie w czystości, a z ciałem uczyń co zechcesz, byle dusza ocalała”. Ben pyta, czy ma mówić za Selenusa, ona, żeby mówił za kogo chce. Paulna zdejmuje halkę. Ben pyta ją, co robi. Paulina, żeby mówił rolę, a nie gapił się na nią. Ben: „rozciągnąć ją (chrząka i połyka ślinę) i powiesić na palach”. On „pożera ją wzrokiem”, Beniamin bije ją lekko po plecach. Mówi jej, że za daleko zaszli. Paulina siada mu na kolanach, mówi mu, że Bianka cały czas jest zimna. Ben, że jak może tak o niej mówić, przecież to jej przyjaciółka. Paulina mówi, że tamta ma robaki. Ben zniesmaczony. Paulina wspomina jak bawili się z Eraziem w doktora. Dziadek szuka Pauliny.

obraz 12

gorzko!gorzko!

Goście weselni. Mężczyźni mają nosy przypominające członki. Służba wnosi „małżeńskie łoże”. Beniamin rozbiera się, Bianka leży na łóżku jakby była w trumnie. Mówi mu, żeby się ubrał - ubiera się. Bianka mówi, że jest syreną. Beniamin, że ją kocha. Ona mówi mu, żeby się nie bał, nie opuści go. Ben zasypia. Głosy: „mariage blac”.

obraz 13

jestem

Głos Bena: „Jesteś gotowa?” Ona nie odzywa się, tylko patrzy w lustro, potem w ogień. Wrzuca do kominka kapelusz, suknię. Obcina włosy, zakrywa piersi i mówi do odbicia: „jestem”, krzyczy: „jestem gotowa!” Wchodzi Ben. Bianka: „Jestem...twoim...bratem...”

maj-październik 1973

Jak to p.Opacka powiedziała - „tu nie o pornografię chodzi”.

DO PIACHU

Nie ma tego dramatu w spisie lektur, ale p.Opacka wspominała na wykładzie, że pokazuje on partyzantów, którzy wychodzą na przeszpiegi i napadają na plebanię, zabijają księdza i gwałcą gospodynię. Dramat ten był źle odczytany. W latach 80-tych w Teatrze Telewizji wystawił go Kazimierz Kutz. Skandal gigantyczny, bo demitologizuje partyzantów. A chodziło o to, jak potworne skutki wywołuje wojna - w partyzantach obudziły się straszne instynkty.

I to już tak poza lekturami z tego spisu, na tzw. dokładkę (ale taką raczej strawną :) pomyślałam, że Wam dopiszę jeszcze jeden z dramatów Różewicza:

DZIDZIBOBO CZYLI MIŁOŚĆ ROMANTYCZNA CZEKA JUŻ POD DRZWIAMI

On - lat 18

Ona - lat 17

Jakiś pokój, jakieś obrazy. On żuje gumę.

ONA będziemy mieli bobo stary

ON co to jest bobo stara

ONA dzidzi stary

ON jakie dzidzi stara

ONA tycie

ON tycie?

ONA no tycie tyciusieńkie tłuściutkie

ON (przestaje żuć przykleja gumę do ściany)

wykrztuś wreszcie co to jest bobo

ONA bobo to dzidzi

ON dzidzibobo bobodzidzi gadaj ludzkim językiem stara

ONA proszę bardzo zostałeś ojcem

ON ja ojcem?

ONA zostałeś tatusiem

ON (wyciąga butelkę piwa, pije) tatusiem

ONA tatusiem naszego dzidziusia

ON straszysz

ONA byłeś pętakiem a teraz jesteś tatą będziesz słodką papą

ON papątatą idiotka

ONA nie cieszysz się

ON stara! Coś ty wymyśliła!

ONA włoski będzie miało mięciutkie

ON łysy łeb włoski rude rzadkie tłuste

ONA podaj mi rękę kochany patrz mi w oczy powiedz że będziesz kochał na wieki

ON ty mnie stara nie strasz to ten profesor Kogiel Mogiel co języki pomieszał cudotwórca od mitologii romantycznej

ONA (płacze) O! Ja nieszczęśliwa!

ON jak mogłaś powiedzieć „o! Ja nieszczęsliwa!” takie jedno stwierdzenie niszczy ten dramat i sztukę

ONA jaką sztukę ty kabotynie osesku autorzyno

ON znów psujesz masz mówić językiem nastolatki z lat 70-tych a ty nagle używasz języka cioci. Pani Dulska nie może zasuwać językiem Antygony

ONA niby dlaczego?

ON wszystko zawali się nie tylko w dramaturgii ale i w życiu. Jeśli kelner zacznie mówić językiem Paska albo Leśmiana to go zamkną w domu wariatów. W sztuce Dzidzibobo zmiana konwencji to grób. Zresztą, dokonało się.

ONA ja już dłużej nie mogłam słuchać tego, co mówię i dlatego pod koniec zmieniłam...

ON z chwilą „o!ja nieszczęśliwa!” wszystko uległo rozbiciu nie do zaklasyfikowania

ONA to bardzo ciekawy przyczynek stary do patologii dramatu współczesnego

Janusz Sławiński, „Próba porządkowania doświadczeń”, W: „Teksty i teksty”(fragment dotyczący twórczości Różewicza).

- niekrystalizacja „ja” lirycznego stanowi wyraz niemożności wytłumaczenia sobie i innym doświadczeń koszmaru okupacji i swojego przetrwania, akt protestu wobec tych doświadczeń, włączenie w spójny kompleks osobowości, uporządkowanie, stanowiłoby jej uznanie(retoryka bezradności).

- rozproszenie i bezład „ja” oraz tęsknota za jednoznacznym porządkiem moralnym, przypuszczenie, że porządek taki jest możliwy i osiągalny.

- liryka Różewicza- pomiędzy apokalipsą, a sielanką: apokalipsa-przerażenie nie dającą się objąć katastrofą, której skutki tkwią w okaleczonych ciałach i psychikach, sielanka- poczucie ładu, oczekiwanie na formę, która na nowo się utworzy. „Ja” oscyluje pomiędzy rozbiciem, a wolą formy”

- oszczędne metafory, prosty język codzienności, przekazać treści prawdziwe

- spór o życie, które musi być regulowane pewnymi wartościami moralnymi

- stare systemy wierszy nie nadają się do opisu tego co jest teraz, Różewicz stworzył więc swój system :

Wiersz Różewiczowski

- brak rymów

- różna ilość sylab w wersie(wzmacnia napięcie emocjonalne)

- przeżutnie (wprowadzają moment zatrzymania)

- różna długość strof, zwrotek, podziały są podporządkowane tematyce

słowa proste- pokora języka

-dwumian nieodwracalny( o nim w artykule Kisiela poniżej)

-alternatyw( zdania konstruowane na podstawie albo- albo)

-współrzędność- brak wynikowości zdań typu nadrzędne i podrzędne.

- oszczędne metafory( prawdziwe)

- stosuje wyliczenia i przeciwstawienia

- paraleizmy ( podkreślają rozdarcie i niepokój ja lirycznego)

- odejście od symbolu do elementów zaczerpniętych z rzeczywistości

-nie liczy się samo dzieło, lecz autor (jego los)

Marian Kisiel „Pamięć, biografia, poezja” przypisy do wierszy na początku lat 90.

Pamięć -Spór o postawy ludzkie, o życie: - Niepokój, Echa leśne, Czerwona rękawiczka.

Biografia- jest tym, co wyznacza miarę egzystencji człowieka, bez niej nie ma pamięci ani punktu zero, nie ma człowieka- Poemat otwarty, Kryształowe wnętrze brudnego człowieka, W środku życia.

Poezja- sztuka artystyczna, sposób egzystencji uobecniający się w akcie twórczym, daje poczucie nieśmiertelności jest procesem nieskończonym.

Z książki: Różewicz parokrotnie- Kazimierza Wyki.

Tadeusz Różewicz

Zbiory opowiadań :

1955 - Opadły liście z drzew

1960 - Przerwany egzamin

1966 - Wycieczka do muzeum

1970 - Śmierć w starych dekoracjach

1971- Przygotowanie do wieczoru autorskiego

1979 - Próba rekonstrukcji

Zbiory wierszy i poematy 

1944 - Echa leśne

1946 - W łyżce wody

1947 - Niepokój

1948 - Czerwona rękawiczka

1950 - Pięć poematów

Przepaść

Ocalony

List do ludożerców

1951 - Czas, który idzie

1952 - Wiersze i obrazy

1954 - Równina

1961 - Et in Arcadia ego (poemat)

1956 - Poemat otwarty

1958 - Formy

1960 - Rozmowa z księciem

1961- Głos anonima

1961- Zielona róża

1962 - Nic w płaszczu Prospera

1964 - Twarz

1968 - Spadanie, Non-stop-show (poemat)

1968 - Twarz trzecia

1969- Regio

1974 - Wiersze

1977 - Duszyczka

1987 - Poezje

1989- Na powierzchni poematu i w środku

1991 - Płaskorzeźba

1996 - Zawsze fragment

1998 - Zawsze fragment. Recycling

1999 - Matka odchodzi - książka otrzymała laur Śląskiego "Oblicze Ojczyzny " Wawrzynu Literackiego za 1999 oraz Nike w 2000

2001 - Nożyk profesora (poemat i wiersze)

2002 - Szara strefa

2004 - Wyjście

19552005 - Uśmiechy

2008 - Kup kota w worku

Dramaty 

1961Kartoteka

1962 - Grupa Laokoona

1962 - Świadkowie albo Nasza mała stabilizacja

1964- Śmieszny staruszek

1964- Akt przerwany

1966 - Wyszedł z domu

1970 - Stara kobieta wysiaduje

1972 - Na czworakach

1975 - Białe małżeństwo

1979 - Śmierć w starych dekoracjach

1979 - Do piachu

1982 - Pułapka

1997 - Kartoteka rozrzucona

1997 - Palacz

Inne 

Zabawy przyjemne i pożyteczne Tadeusza Różewicza, Eugeniusza Geta Stankiewicza i... (2006) - film dokumentujący wrocławską wystawę pod tym tytułem (płyta DVD, dodatek do "Odry" 10/2006)

Kazimierz Wyka Różewicz parokrotnie

Różewicz to:

,,…ileż to skał drąży wąż, po czym zamieszkuje w ich otworach…”

„…nie ma poezji w człowieku zimnym, i nie ma poezji w człowieku gorącym”, „ od kilku lat/proces umierania poezji/jest przyspieszony

Poetą jest ten ten, który pisze wiersze i ten, który wierszy nie pisze.. Poetą jest ten który odchodzi i ten który odejść nie może”

Różewicz autentyczny, z jego wyobraźnią i z jego indywidualnością. Z jego odzewem na lata hitlerowskiej okupacji i grozę czasów pogardy. Różewicz zmagający się z moralnym i poetyckim obowiązkiem wypowiedzi dla przeżyć i urazów, które niewypowiedziane- dławią.

Byłoby rzeczą niesprawiedliwą Różewiczowi samemu, a nie sprawcom, wystawiać dziś rachunek za poczucie zażenowania i wstydu, jakie ogarnia latem 1956 przy czytaniu tych zbiorów. One są klinicznym preparatem, szczególnie Czas, który idzie „Odwróćmy od przeszłości nasze puste oczy. Nad nami gołąb biały w świetle piórka moczy” To nie rymowanka z Płomyczka, to także Różewicz. W tym okresie wzruszenia, nagany i pochwały poetów polskich wyniosły się z kraju i poszły w optymistyczną emigrację.

Porównując dwa utwory pierwszy z Czerwonej rękawiczki, drugi z Poematu otwartego zauważamy, że w pierwszym wzruszenie wypowiada się ogólnikowo i nastrojowo, jest to typowa monodia, natomiast w drugim widoczne są prozaizmy-jest bogatszy i śmielszy, wiele głosów w nim przemawia- tam moment liryczny tu zdarzenie liryczne.

Różewicz mówił o sobie „Szary człowiek z wyobraźnią małą kamienną i nieubłaganą- tak rygorystycznie obecną, że składniki owej wyobraźni tworzą budulec obrazowania

Proza i dramaturgia Tadeusza Różewicza. Literatura po roku 1939.

Dramaturgia

Pierwszy utwór dramatyczny Tadeusza Różewicza, "Kartoteka", został wydrukowany w 1960 roku. Różewicz był już wtedy ukształtowanym poetą, który zaczął tym razem w kolejnych dramatach mierzyć się i wchodzić w ostry spór zarówno ze współczesną cywilizacją i kulturą, jak i formą dramatyczną, prowadząc swój dramat ku granicom gatunku.

"Co mnie wiąże z teatrem? - pyta Różewicz i odpowiada ironicznie - "Z teatrem wiąże mnie chęć napisania sztuki prawdziwie realistycznej i równocześnie poetyckiej. Nie jest to sprawa prosta, ponieważ nie wiem, czym się różni teatr poetycki od realistycznego. Czy sztuka poetycka ma być poprzerastana żyłami realistycznymi, czy też realne mięso dramatyczne winno być przerośnięte żyłami 'poezji'." (Tadeusz Różewicz, "Teatr niekonsekwencji", Warszawa 1970)

Dramaturgia Różewicza wyrosła z jego poezji, w której konkret nabiera cech metaforycznych. Autor, żywo zainteresowany najnowszą dramaturgią, powołujący się na twórczość Antoniego Czechowa i Samuela Becketta, a także koncepcje Leona Chwistka i Witkacego, stworzył model dramaturgii, jak to określał, "otwartej", bez początku i bez końca oraz radykalną koncepcję "teatru wewnętrznego". Dramaturgii, w której rozkładowi ulega tradycyjna akcja na rzecz struktury składającej się z działań przypadkowych, improwizacyjnych, elementarnych, w którą to strukturę czytelnik albo widz może bez problemu się zaangażować, aby, jak mówił Różewicz

"(...) każdy mógł niejako wejść w środek ze swoimi sprawami. Coś podobnego było także w 'Kartotece'. Tam też każdy mógł wejść w środek, dopisać jakiś fragment czy koniec, rozszerzyć czy uzupełnić jakąś scenę" (za: Marta Fik, "Teatr Tadeusza Różewicza", "Pamiętnik Teatralny" 1974, nr 1).

Zresztą sugestie te nie dotyczą jedynie odbiorcy, czytelnika, widza czy reżysera, także sam autor wielokrotnie powracał do tych samych wątków, rozwijał je, "przepisywał" na nowo, reinterpretował. I tak na przykład zmodyfikowana wersja starego tekstu, "Kartoteka rozrzucona", powstała w 1992 roku, w wiele lat po napisaniu debiutanckiego dramatu. Natomiast postulowany przez poetę "teatr wewnętrzny" z jednej strony uzupełniał koncepcję "otwartości", bo próbował usunąć z dramatu tradycyjne "dzianie się", z drugiej zaś stawiał na eksponowanie aktów wewnętrznych bohaterów. Poza wszystkim był również wyrazem ostrej polemiki, zaciekłej walki z dotychczasowym, zarówno klasycznym jak i awangardowym, teatrem, jego konwencjami i przyzwyczajeniami. Różewicz, starając się wyrugować z dramatu zewnętrzne działanie, stawiał tym samym teatr "pod murem", jego koncepcja kierowała się więc w stronę, jak sam to określał, "teatru niemożliwego". Spór z teatrem objawiał się zarówno w kompozycji dramatów, z których wiele ma charakter scenariuszy, jak i w licznych autorskich komentarzach, didaskaliach, "wyznaniach" autora, tak jak na przykład w "Akcie przerywanym" - dramacie rozpadającym się na szereg pojedynczych scen, w którym komentarz jest tak samo ważny jak zapis poszczególnych scen czy "Przyroście naturalnym" noszącym podtytuł "Biografia sztuki teatralnej" - jednej z najważniejszych wypowiedzi autora dotyczących dramatu i teatru. Różewicz powoli i konsekwentnie budował własną wizję teatru. Często irytował zresztą krytyków i reżyserów niekonsekwencją, brakiem spójnego, gotowego programu teatralnego.

"Opanowywanie teatru, wypróbowywanie arsenału środków, zdobywanie wiedzy scenicznej, czyli cała robota wstępna, eksperymentatorska odbywała się w dalszych, kolejnych publikacjach i kolejnych premierach, na oczach wszystkich". - pisał Tadeusz Drewnowski ("Dialog" 1988, nr 7).

Różewicz, zaangażowany burzyciel zastanych form, uznawany za wielkiego moralistę, ale i atakowany za nihilizm, z pewnością jest twórcą obdarzonym wyjątkowo przenikliwym spojrzeniem na współczesność, żywo i z rozgorączkowaniem na tę współczesność reagującym. Debiut dramatopisarski trzydziestodziewięcioletniego poety - "Kartoteka" - wyrastał z osobistych i pokoleniowych doświadczeń autora i wkrótce uznany został za generacyjną summę oraz tekst, w istocie, klasyczny. Różewicz, urodzony przed wojną, którego młodość przypadła na czasy hitlerowskiej i sowieckiej okupacji, a lata dojrzałe na okres stalinizmu, sumował tutaj swoje doświadczenia. Dramat, w którym główną postacią jest nie działający lecz leżący w łóżku Bohater utrzymany jest w poetyce, można powiedzieć, umownego czy teatralnego snu. Technikę, jaką posłużył się tutaj Różewicz często nazywano również techniką collage'u. Pokawałkowana struktura dramatu jest zapisem pamięci i odbiciem duchowego wnętrza Bohatera.

"Rzetelna próba scałkowania ludzkiego świata - i jakiejś biografii, i losu pokolenia doświadczonego najbardziej tragicznie - może być dzisiaj tylko zbiorem: zbiorem czegoś , co jawi się nam w rozsypce, w pomieszaniu materii i hierarchii ważności i wartości, i w postaci homogenicznej papki." - pisał Józef Kelera. - "I to jest sfera współczesnego dramatu." (w: Tadeusz Różewicz, "Teatr", t. I, Kraków 1988)

W kolejnej sztuce, jednej z najbardziej tradycyjnych w dorobku autora - "Grupie Laokoona", Różewicz zajmuje się dzisiejszą kondycją sztuki, a ściślej, jej jałowością i oderwaniem od życia. Uderza w pustą estetykę. W tej rodzinnej komedii w parodystyczny sposób wyławia frazesy i snobizmy związane ze sztuką i jej odbiorem i konfrontuje je z rzeczywistością.

Różewicz wnikliwie i w analityczny sposób rejestruje największe zagrożenia w przemianach społecznych i kulturowych drugiej połowy XX wieku. Obraz niemożności międzyludzkiego porozumienia, zniszczenia cywilizacyjnego i pustki otaczającej człowieka, tym bardziej wstrząsający bo już spowszedniały przedstawia w poetyckim moralitecie - "Świadkach albo naszej małej stabilizacji". W "Przyroście naturalnym", właściwie eseju o niemożności napisania dramatu, autor, jak deklaruje, chciał zająć się globalnym problemem demograficznym. Prezentacja cywilizacji jako monstrualnego śmietniska pojawia się w "Starej kobiecie wysiaduje". Jednak w centrum zainteresowania poety pozostaje zawsze człowiek, jego postawy społeczne i etyczne czy filozoficzne, obnażane i często kompromitowane.

"Bo ukazując sprzeczności dwudziestowiecznej cywilizacji, w gruncie rzeczy nie cywilizację tym wszystkim obwiniał. - pisał Tadeusz Drewnowski. - "To nie cywilizacja przeżywa kryzys (technika rozwija się znakomicie, jak nigdy), lecz współczesny człowiek i współczesna kultura." ("Dialog" 1988, nr 9)

Różewicz dokonuje obrachunku ze zbiorową świadomością Polaków. W dramacie "Spaghetti i miecz" uderza w skostniałe stereotypy "kombatanckie". "Do piachu..." - drugi po "Kartotece" bardzo osobisty, autobiograficzny utwór poety, w warstwie fabularnej odwołuje się do wojennych doświadczeń Różewicza - żołnierza AK. Sztuka pisana przez 17 lat (1955-1972) została zatrzymana przez cenzurę, potem wystawił ją w Teatrze na Woli Tadeusz Łomnicki. Przedstawienie zostało zdjęte. Różewicza zaczęto mocno atakować, zarzuty padały z obu stron - władzy i opozycji, swoje oburzenie wyrażały środowiska kombatanckie dostrzegające w dramacie przede wszystkim szarganie świętości, dezawuowanie narodowego mitu walki o niepodległość. Ostatecznie "Do piachu..." doczekało się druku dopiero w 1979 roku. Sztuka nadal budzi kontrowersje, środowiska akowskie tak samo ostro zareagowały, kiedy telewizyjną wersję dramatu w 1990 roku pokazał Kazimierz Kutz. Ten poetycko-naturalistyczny dramat opowiada historię Walusia - prostaczka z leśnego oddziału, który z kolegami "poszedł na bandziorkę", nie zdążył uciec, jak sprytniejsi od niego kompani i zgodnie z nieubłaganą logiką wojny, bez miłosierdzia, został zaocznym wyrokiem skazany na śmierć. A do piachu posłali go jego koledzy z oddziału. Wątek "akowski" przyćmił wymowę tej sztuki, którą Różewicz podjął walkę nie tylko w imię demitologizacji historii. Poeta próbował uczynić z Walusia bohatera tragicznego na miarę "zdechłych", wynaturzonych czasów, w jakich przyszło bohaterowi żyć i umierać. We wstrząsający sposób obrazował demoralizację, która w tym wypadku dokonywała się w rzeczywistości wojennej.

Ważnym tematem w dramaturgicznej twórczości poety są również zachowania psychosomatyczne. Jednak ciało i biologia pojawiają się tutaj zawsze w kontekście historycznych czy społecznych uwarunkowań. W dramacie "Stara kobieta wysiaduje" spotęgowana płodność Starej Kobiety zderzona jest z po brzegi wypełniającym scenę wysypiskiem po cywilizacyjnej katastrofie. Pejzaż opisany został w didaskaliach: "Śmietnisko 'jak morze' , od brzegu do brzegu. (...) Może pobojowisko. Olbrzymi śmietnik. Poligon. Nekropol. Jednak plaża. Plaża nadmorska." ("Stara kobieta wysiaduje" w: Tadeusz Różewicz, "Teatr", t. II, Kraków 1988). W "Białym małżeństwie", w parodystyczny, niemal farsowy sposób, ukazana jest cielesność i uwikłanie w nią głównej bohaterki - Bianki. Jednak operowanie ciałem staje się tutaj wyrazem ingerencji i, więcej jeszcze, dominacji kultury z jej nakazami i zakazami, kultury, która "zagarnia" i kiełzna naturę pojętą jako "instynkt ku życiu".

W dramatach Różewicza silnie obecne są wątki autotematyczne, poeta pisze o sytuacji twórcy w drugiej połowie XX wieku. Dobitnie o zamieraniu twórczości i pożegnaniu, milknięciu poety wyraża się w dramacie "Na czworakach", gdzie pisarz Laurenty sprowadzony zostaje do tytułowej pozycji, bawiąc się kolejką elektryczną... Temat ten powraca w "Odejściu głodomora" i "Pułapce" - sztukach, których bezpośrednią inspiracją była biografia i twórczość Franza Kafki. Gorzko i okrutnie mówią one o artyście zniewolonym i wyobcowanym, człowieku, który znalazł się w sytuacji bez wyjścia, w wewnętrznej pułapce.

"Dwa ostatnie utwory - pisał o tych dramatach Józef Kelera - zmierzają już wyraźnie ku syntezie. Dramat biologii i historii, ciała i kultury, artysty i sztuki - zbiegną się w jeden zintegrowany motyw, obraz, dramat uniwersalnej i globalnej pułapki." (w: Tadeusz Różewicz, "Teatr", t. I, Kraków 1988)

Podsumowanie:

PROZA

Na prozę Różewicza składają się: opowiadania:

W latach siedemdziesiątych pisarz wydał książki: Teatr niekonsekwencji (1970) oraz Przygotowanie do wieczoru autorskiego (1971). Opracował również wybór wierszy Leopolda Staffa i Józefa Czechowicza. Ponadto jest autorem scenariuszy filmowych.

Przejście między dramatem a prozą stanowią Akt przerywany i Przyrost naturalny.

Poezja i proza współistniały. W latach 1945-1947, jeszcze przed ukazaniem się tomiku Niepokój, opublikował Różewicz pierwsze opowiadania.

Daje się zauważyć skłonność do wydłużanie wypowiedzi, która podlegając dalszej ewolucji przekształca się ostatecznie w odrębnych formach poematów.

Od tomiku Formy rozpoczyna się dołączanie do kolejnych tomików poetyckich fragmenty prozy poetyckiej. Poematy prozą charakteryzują się w stosunku do wierszy pewną odrębnością tematyczną. Zmieniają się w prywatny pamiętnik artysty, w swoistą spowiedź z różnego typu lęków, a nawet obsesji, zmierzają ku przypowieści bądź ku alegorii.

Jeśli wziąć pod uwagę wybór zdarzeń, wokół których budował Różewicz fabuły swych opowiadań, to stwierdzić trzeba, iż wszystkie uzewnętrzniają niejako ogólny stan moralnych klęsk człowieka.

Destrukcja tej sfery życia ludzkiego była szczególnie silnie odczuwana przez pokolenie Różewicza. Wychowało się ono na Conradzie, wzrastało w szacunku dla czynu i związanych z nim sensów etycznych. Opowiadania Różewicza odnotowują rozpad tego światopoglądu. Wojna nie potwierdziła jego prawdziwości. Niezwykła to konstatacja z której wyrasta tragizm opowiadań.

Jawi się człowiek zdeterminowany, określany przez okoliczności zewnętrzne, na które nie ma wpływu, przez strach jako uczucie najsilniejsze.

Wszystkie udręczenia ciała (zmęczenie, głód, wszawica, świerzb, rany) odbijają się bezpośrednio na psychice ludzkiej i decydują o wyborze wszelkich wyborów.

Człowiek jest ukształtowany przez świat, przez wydarzenia nie podejmuje prób poprawy swego losu.

W opowiadaniu Przerwany egzamin dokonują się, podobnie jak w poezji Różewicza, charakterystyczne przewartościowania szczegółów przejmowanych z rzeczywistości zewnętrznej, z własnej biografii.

Egzamin dojrzałości o którym mowa w utworze składamy nei przed komicją szkolną, lecz przed wszystkimi ludźmi, składamy nie w szkole lecz w życiu. Taki zabieg właściwy jest alegorii, zaś konsekwentnie rozwijana w ciąg narracyjny - prowadzi do paraboli.

Historia jest wszechobecna; leży u podstaw opowieści o człowiek, który z opóźnieniem przystąpił do „egzaminu dojrzałości”, jednakże nie mógł go zdać, wszystko się bowiem zmieniło - i regulamin egzaminu, i pytania, i egzaminatorzy. Wszyscy pytali a nikt nie słuchał odpowiedzi: świat uległ destrukcji, stał się płynną magmą. U źródeł tego przeobrażenia leży zburzenie moralnego, społecznego i psychicznego ładu ludzkiego w czasie wojny. Z opowiadani wynika, że poeta jest wolny od odpowiedzi, a nawet od egzaminu. Niedojrzałość uznać można za jego stan naturalny. To oczywiście żart.

Sens literatury rodzi się z cierpienia i bólu świata.

Tajemnicę życia znają tylko kobiety („bo one rodzą dzieci”) im pytań się nie zadaje bo one wiedzą. Tajemnica tkwi w przedmiotach codziennego użytku i w „ludzkich ciałach”, prawda życia ukazuje się prostsza i ważniejsza niż prawda sztuki.

Opowiadanie „Morze”, które, choć związane z wojną, z walką partyzancką, nie weszło do tomu „Opadły liście z drzew”. Zostały w tym utworze zbliżone dwa osobne fragmenty: pierwszy dotyczy walk partyzanckich, drugi - powojennej podróży nad morze. „ Zobaczyć morze było marzeniem żołnierza, ale oznaczało ono pragnienie powrotu do normalności, do pokoju.

Różewicz śledzi rysy dobrze mu znane - blizny po wojnie. Opowiadania z tomu „Przerwany egzamin tworzą w sensie artystycznym skomplikowany układ przemieszczeń.

„Trucizna”, „Owoc żywota”, „Spowiedź”, przynoszą kontynuację i weryfikację wątków partyzanckich.

W opowiadaniach tych życie i stoją obok siebie, „jednako ważą”, przenikają się wzajemnie.

Opowiadania Morze, Nowa szkoła filozoficzna przedstawiają duchowe losy ocalonych. Zwrócenie się ku życiu, co w opowiadaniach partyzanckich oznaczało przede wszystkim bunt przeciwko rzeczywistości, zmierza ku rozpoznawaniu charakteru świadomości właśnie sferze życia ludzkiego. Powstaje całościowa wizja ludzkiej kultury i cywilizacji -chorej, którą drąży śmierć.

Opowiadanie „Stara kobieta wysiaduje” jest o okrucieństwie i nietolerancji, o średniowieczu w środku XX wieku wiąże się z porażeniem ludzkiej świadomości strachem, śmiercią. Może to być odczytywane jako obrazem z naszego życia. Można je odczytywać w kategoriach moralnych, mówić o kryjących się w ludziach pokładach nienawiści, egoizmu.

Opowiadanie „W najpiękniejszym mieście świata” ujmuje ten temat w innej perspektywie: rozpoznaje świat świadomości współczesnych artystów:

„Polacy w Paryżu”, artyści w podróży odkrywają wewnętrzną pustkę, niezdolność do odbierania sztuki. Uwikłani w drobne kłopoty dnia codziennego żyją „obok” sztuki współczesnej. I tylko malarka, śmiertelnie chora, jest sobą. Tworzy w Paryżu, ale samo miejsce jest w istocie obojętne. Opowiedzenie siebie staje się we współczesnym świecie jedyną szansą i możliwością artysty. Poprzez siebie winien opowiedzieć świat. Ale owo „poprzez siebie” kryje tajemnicę klęski i samotności artysty. Nie wszystko da się wyrazić. Samotność nie jest dnem ludzkiej egzystencji.

„Tarza z pajęczyny” opowiadanie szczególne w dorobku Różewicza, problem sporu jednostki ze światem . Różewicz problem sporu jednostki ze światem układa w podwójny porządek: z jednej strony człowiek stara się nadać sens swej egzystencji, „wypełnić swój obowiązek”, a z drugiej atakuje go stale zespół informacji ważnych i błahych, wielojęzycznych.

Obok informacji ile jest pszczół w jednym roju, ile robotnic, trutniów samców, pojawia się wiersz związany z pobytem poety w Szanghaju, z podróżą do Mongolii, wspomnienia z podróży do Włoch itd. Człowiek, który poznał zło świata w czasie wojny i gotów był „pokutować za grzech”, Am poczucie swej obcości o samotności.

„Tarcza z pajęczyny” jest najbardziej osobistym opowiadaniem Różewicza, pamiętnikiem artysty, który odbiera świat w kategoriach etycznych, który ze sztuki chciał uczynić „tarczę obronną”, który ma poczucie przegranej i klęski.

Jak zwykle u Różewicza po wielkim wzburzeniu przychodzi uspokojenie: charakteryzuje się ono zmianą stylu i atmosfery emocjonalnej.

Wiąże się zawsze z powrotem do rzeczywistości i do „realizmu poetyckiego”. Kolejny tom opowiadań - „Wycieczka do muzeum” wydany w 1966 roku, gromadzi pięć opowiadań: oprócz utworu tytułowego także „Moją córeczkę”, „Grzech”, „Na placówce dyplomatycznej”, i „Tę starą cholerę”. Opowiadania powstały w latach 1959-1964. Po „Przerwanym egzaminie” i „Tarczy z pajęczyny”.

Bohaterami trzech pierwszych opowiadań są ludzie starzy, których świat dawny był inny, rządził się zapomnianymi już regułami. W nowym świecie narasta tylko z latami poczucie obcości o samotności.

Noszą w sobie dawne wyobrażenie p moralnym porządku w życiu ludzkim, odbywają wędrówkę, na wzór Dantego, po piekle. Jest to historia ojca z „Mojej córeczki”, który w piekle chce odnaleźć swoje dziecko.

Opowiadanie utkane zostało z „cudzych” głosów, z wypowiedzi zwiedzających to muzeum. Śmierć zmieniła się w rytuał śmierci, weszła w krwiobieg, w świadomość zbiorową. Rytuał niczego już nie wyraża, istnieje obok ludzi, nie wstrząsa ich wnętrzem. Kończy się wycieczka: „Głodny jestem panie, może nam tu jakiś obiad postawią”. To inna postać kakofonii świata - realistyczna, dosłowna. Jest ona świadectwem o podwójnym znaczeniu: odbija charakter współczesnej cywilizacji i kultury, odbija jednak także kształt wnętrza człowieka współczesnego.

W najdłuższym opowiadaniu „Śmierci w starych dekoracjach” opowiada stary człowiek, opowiadanie zostaje przerwane w przypadkowym miejscu, bo bohater umiera. Umiera w tymczasowym składzie dekoracji teatralnych i operowych. To opowiadanie przeciwko mistyce życia i przeciwko mistyce śmierci. Jest w nim jakaś synteza wszystkich problemów światopoglądowych w całej twórczości Różewicza, także synteza jego poszukiwań formalnych, dociekań filozoficznych, koncepcji losu, ludzkiego w ogóle.

Śmierć jako aktywna część rzeczywistości, alter ego życia, staje się tematem niezwykłym. Istnieje i dosłownie - jako fakt jednostkowy, i metaforycznie, czy też alegorycznie jako cząstka rzeczywistości. W tym sensie „śmierć poezji”, oznacza Tylko moment przemiany: literatura, sztuka, zmieniają swoją skórę. Zmienia się także człowiek j jego świadomość. Ostatnie z opowiadań „Duszyczka” (1979), niezwykłe pod względem stylistycznym i kompozycyjnym, ma kształt „stenogramu”, zapisu świadomości i słów ludzkich: jest w nich miłość, śmierć, jest przede wszystkim zależność ciał. Jednakże zależność skrywana, odrzucana do której lepiej się nei przyznawać, której należy się wypierać. Biedna ludzka animula: to słowo w starożytności oznaczało „oddech”, „tchnienie”, „powietrze”, ale także „życie”, „siłę żywotną”, „pierwiastek życia”.

36



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Różewicz, Poezja Tadeusza Różewicza, Poezja Tadeusza Różewicza
Ocalałem prowadzony na rzeź o konsekwencjach ocalenia w poezji Tadeusza Różewicza
Bohater Kartoteki Tadeusza Różewicza jako przedstawiciel pokolenia
Porażenie wojną oraz poetycka moralistyka w wierszach Tadeusza Różewicza
Poezje Tadeusza Różewicza
kartoteka tadeusza różewicza - nowoczesna forma dramatu
34. Poezje Tadeusza Różewicza, 34. Poezje Tadeusza Różewicza, POEZJE TADEUSZA RÓŻEWICZA
Przepaść i Koncert życzeń Tadeusza Różewicza, czyli wiersze o iskierce miłości
Kartoteka Tadeusza Różewicza - nowoczesna forma dramatu, Język polski
WYZNAWANIE WIARY TADEUSZA RÓŻEWICZA, TEKSTY
4 2 Analiza wiersza Tadeusza Różewicza Ocalony
'Kartoteka' Tadeusza Różewicza jako antydramat związek między kształtem dramatu a wizją świata i c
Poezje Tadeusza Różewicza (6)
OCALONY – POWOJENNA TWÓRCZOŚĆ TADEUSZA RÓŻEWICZA
Poezje Tadeusza Różewicza
Dramat Tadeusza Różewicza, WSPÓŁCZESNA

więcej podobnych podstron