Poezja, proza i dramaturgia Tadeusza Różewicza.
I.
Tomiki Różewicza (jest ich więcej, ale nie widzę sensu, żeby wypisywać wszystkie, te ze spisu lektur pogrubiłam):
1944 - Echa leśne
1946 - W łyżce wody
1947 - Niepokój
1948 - Czerwona rękawiczka
1950 - Pięć poematów
1951 - Czas który idzie
1952 - Wiersze i obrazy
1954 - Równina
1956 - Poemat otwarty
1958 - Formy
1960 - Rozmowa z księciem
1963 - Nic w płaszczu Prospera
1968 - Twarz trzecia
1969 - Regio
1995 - Uśmiechy
1998 - Zawsze fragment. Recycling
2002 - Szara strefa
2008 - Kup kota w worku
II.
→ O poezji Tadeusza Różewicza pisał m.in. Marian Kisiel w artykule pt. „Pamięć, biografia, poezja”. W artykule tym przywołuje fragmenty wierszy Różewicza i wyróżnia trzy główne tematy w poezji Różewicza:
1) PAMIĘĆ - która ocala, ale i wprowadza niepokój
2) BIOGRAFIĘ - która jest centrum życia i myśli
3) POEZJĘ - która jest sztuką w ogóle, ale może być też tylko słowami (lub milczeniem)
Te trzy główne tematy wiążą się z zagadnienami takimi jak:
kultura
historia
jednostka
społeczeństwo
Gdy przyporządkujemy te cztery zagadnienia każdemu z trzech tematów głównych wyjdzie nam 12 problemów.
→ Kisiel przywołuje programowy poemat Różewicza pt. Poetyka:
czysty jest śpiew
poety
który służy
dobrej sprawie
on mija cmentarzyska
słów i obrazów
rozgania szkoły rekwizyty
dotyka serc i rzeczy
pisze wiersze proste
→ Sam Różewicz o swojej twórczości pisze tak: „z materii zabrudzonej krystalizuję wiersz”, czyli wiersz staje się sztuką wydobywając się z pewnego chaosu. W wierszu pt. Moja poezja pisze:
Moja poezja
Niczego nie tłumaczy
Niczego nie wyjaśnia
(...)
ma wiele zadań
którym nigdy nie podoła
Różewicz jest pewny poezji jako sztuki, ale niepewny poezji jako słów.
→ W „Echach leśnych”, ale zwłaszcza w „Niepokoju” i „Czerwonej rękawiczce” poeta uznaje historię, lata II wojny światowej za „punkt zero” dla ludzkości. I widać to w najsłynniejszym wierszu, w Ocalonym. W wierszu tym jako pierwszy poeta Różewicz pokazał załamanie się tradycyjnego świata wartości. Zastosowana jest w nim reguła dwumianu nieodwracalnego przy pojęciach „pustych”(polega na tym, że pojęcia jasne, dobre występują przed pojęciami ciemnymi, złymi) - a więc np. najpierw wymienia miłość, a potem nienawiść. Natomiast reguła ta zostaje złamana przy pojęciach „jednoznacznych” - najpierw wróg, a potem przyjaciel.
OCALONY
Mam dwadzieścia cztery lata
ocalałem
prowadzony na rzeź.
To są nazwy puste i jednoznaczne:
człowiek i zwierzę -> reguła dwumianu nieodwracalnego
miłość i nienawiść
wróg i przyjaciel -> złamanie reguły dwumianu
ciemność i światło.
Człowieka tak się zabija jak zwierzę
widziałem:
furgony porąbanych ludzi
którzy nie zostaną zbawieni.
Pojęcia są tylko wyrazami:
cnota i występek
prawda i kłamstwo
piękno i brzydota
męstwo i tchórzostwo.
Jednako waży cnota i występek
widziałem:
człowieka który był jeden
występny i cnotliwy.
Szukam nauczyciela i mistrza
niech przywróci mi wzrok słuch i mowę
niech jeszcze raz nawie rzeczy i pojęcie
niech oddzieli światło od ciemności.
→ W wierszu Przystosowanie przeprowadzone jest studium człowieka - płaza:
PRZYSTOSOWANIE
Byłem na dnie -> obumarła wiara, nadzieja, miłość
kurczyły się zanikały
piękne ramiona miłości
żywe ramiona wiary
ramiona pełne nadziei
opadły
patrzcie patrzcie
oto człowiek płaski -> porównuje się do płaza, reguła animalizacji
pełzający
nowotwór
z okiem wielkim jak strach
wędrowałem przez węgiel i kredę -> wędrówka człowieka przez historię,
kamień metal i kość nawiązanie do epok geologicznych,
zimnokrwisty na pamięć historii -> pamięć kultury
z jamą ustną i odbytem
mijałem zgniłe kadłuby
pięknych niegdyś istot
które leżały na dnie
umarłe nieprzystosowane
ja wypłynąłem
patrzcie patrzcie
dzieci mogą mnie teraz
pokazywać palcami
i w cyrku mogą mnie
pokazywać
→ W Jatkach - o ideałach młodości mówi się tak jak o mięsie, po wojnie zostały one zabite, poćwiartowane, wystawione na pokaz. Pamięć jednostki stała się ofiarą kapitałową.
→ W artykule tym znajduje się też wzmianka o tomiku „Nic w płaszczu Prospera” (1963) - Różewicz coraz rzadziej podejmuje temat biografii i młodości, częściej pyta o biografię kultury. Pamięć kultury jest świadomością genezy istnienia. W Opowiadaniu dydaktycznym pisze m.in. o tym, że jakaś epoka się kończy, inna zaczyna, a twórca zawsze chce tworzyć dzieło wielkie. Różewicza zajmują ludzie, a nie dzieła. W wierszu Frans Hals przywołuje postać malarza - portrecisty, który żył w nędzy, ale „uzyskuje godność w jednym spojrzeniu w portrecie”, czyli życie nabiera sensu przez sztukę, sztukę, która utrwala ludzkie twarze.
→ Jan Błoński pisał o Różewiczu, że ściągnął on lirykę na ziemię, a proces poetycki nabrał charakteru moralnego. Służyć prawdzie = używać języka prawdy.
→ Janusz Sławiński pisze o „poetyckiej moralistyce” / poezji moralistycznej (nie moralizującej!!) Różewicza. Pokazuje jak trudne są w realizowaniu wartości moralne. Chodzi o sposób wyrażania treści moralnych w określonym języku liryki.
→ Marian Kisiel napisał też artykuł „Poeta punktu zero”. Pisał o tym, że Różewicz zastanawiał się jak stworzyć poezję po Oświęcimiu. Poeta przyznawał, że „sadzi kwiatki na śmietnikach”. W wierszu Drzewo Kisiel zauważa antypoetyckość, bo Różewicz pisze, że dawni poeci byli szczęśliwi, świat był jak drzewo, oni jak dzieci, na drzewo spadła żelazna ulewa, drzewo spłonęło, a nasze drzewo w nocy zaskrzypiało i zwisło na nim pogardzone ciało. W tomiku recycling poeta pisze, że wojna nie nauczyła ludzi dostatecznie, bo i w czasach współczesnych zdarzają się straszne rzeczy, np. klonowanie owiec. Poezja Różewicza nie jest nihilistyczna, jest wbrew nihilizmowi, to troska o człowieka.
W znanym wierszu pt. „Warkoczyk” jest opis tragedii oświęcimskiej, gdzie:
Kiedy już wszystkie kobiety
z transportu ogolono
czterech robotników miotłami
zrobionymi z lipy zamiatało
i gromadziło włosy
(...)
W wielkich skrzyniach
kłębią się suche włosy
uduszonych
i szary warkoczyk
mysi ogonek ze wstążeczką
za który pociągają w szkole
niegrzeczni chłopcy
→ Różewicz uważa, że język w wierszu ma być taki jak język prozy, tzw. „pokora języka” - wiersz ma opisywać rzeczywistość i służyć prawdzie.
→ Podmiot liryczny jest u Różewicza między sielanką a apokalipsą. Nie jest w stanie ująć swych doświadczeń w całości, tęskni za jednoznacznym porządkiem moralnym. Nie jest w stanie określić swej tożsamości. Styl Różewicza to retoryka bezradności. Sposoby rozbicia podmiotu lirycznego przez wyliczenia, paralelizmy. Nie ma nadrzędności ani podrzędności. Różewicz cenił Przybosia, ale Przyboś twierdził, że świat można zmieniać, Różewicz uważa, że nie. U Przybosia jedność „ja”, u Różewicza - rozbicie.
III.
Wiersze z tomiku NIEPOKÓJ (wiersze z lat 1945-46).
• „Róża”
Róża to kwiat -> dwumian: kwiat a umarła
albo imię umarłej dziewczyny. -> alternatywy albo kwiat albo imię
Różę w ciepłej dłoni można złożyć
albo w czarnej ziemi.
Czerwona róża krzyczy
złotowłosa odeszła w milczeniu.
Krew odeszła z bladego płatka
kształt opuścił suknie dziewczyny.
Ogrodnik troskliwie krzew pielęgnuje
ocalony ojciec szaleje.
Pięć lat mija od Twej śmierci
kwiat miłości, który jest bez cierni.
Dzisiaj róża rozkwitła w ogrodzie -> między sielanką a apokalipsą
pamięć żywych umarła i wiara.
• „Lament” - na początku apostrofa: zwracam się do was kapłani nauczyciele sędziowie artyści (...), prosi o to, aby go wysłuchano, w wierszu tym poeta wyznaje: nie jestem młody niech was nie zwodzi biała szyja - przeżył wojnę, jest doświadczony przez los. Pisze: jestem mordercą jestem narzędziem. Porównuje się do zwierzęcia, bo: buchał z nozdrza opar krwi, w końcowej części wiersza wyznanie: nie wierzę w przemianę wody w wino, nie wierzę w grzechów odpuszczenie, nie wierzę w ciała zmartwychwstanie.
• „Matka powieszonych” - kobieta, która ociera się o szorstką skórę tłumu (w ostatnim wersie o łuskę - tłum jest nieczuły na jej ból). Matka określona jest jako czarna i pomylona, śpiewa i wyje, idzie na dno, w rozpaczy po utracie dziecka.
• O „Ocalonym” już nie piszę, bo był wcześniej.
• „Termopile polskie” - tytułem wiersz nawiązuje do bitwy pod Termopilami, między Spartanami a Persami. Spartanie mimo pewnej śmierci zostali wtedy bohatersko na polu walki. Termopile Różewicza (trzy bitwy w 1939 roku) nie powielają starożytnych. Są brutalną relacją z miejsca zagłady. Przeciwstawiają się heroizacji wojny. Krople krwi nie będą policzone (czyli brak zbawienia). Pisze o głowach ciosanych łopatą, o tragediach jednostek - Żyda, partyzanta, kurierki. Na koniec pojawia się cyjanek, który zabija, sypie na usta biały słodki śnieg...
Wiersze z tomiku CZERWONA RĘKAWICZKA
W „Widzę szalonych” przywołuje wspomnienia wojny, które wciąż go prześladują, umarłych, którzy poszli na dno, i teraz jeszcze przechylają moją łódź niepewną. Nazywa siebie okrutnie żywym, który rok za rokiem odtrąca sztywne dłonie tamtych.
W „Wyobraźni kamiennej” - wspomina sklep Rozenberga, który widział przed wojną, Rozenberg nie zobaczy już wysp Oceanu Wielkiego, w kloace dopadli go Ukraińcy skonał uduszony. Podmiot liryczny pisze, że leży spokojnie obok kobiety ze złotym warkoczem, szary człowiek z wyobraźnią małą kamienną.
W wierszu „Odwiedziny” podmiot liryczny spotyka kobietę, której obcięli włosy (była w Oświęcimiu), ona mówi do niego: patrz co ze mną zrobili, on wychodzi od niej ze ściśniętym gardłem.
W wierszu „Kasztan” pojawia się wspomnienie dzieciństwa i domu rodzinnego, że smutno go opuszczać, gdy nic nie wróży rychłego powrotu, wspomnienie drzewa, które zostało zasadzone przez ojca, i matki, która jest tak mała, że można ją nosić na rękach. Wspomina konfitury, żołnierzyki ołowiane, a Bóg wszechmocny wisi na ścianie bezradny i źle namalowany/dzieciństwo jest jak zatarte oblicze/na złotej monecie/która dźwięczy/czysto.
W wierszu „Obcy” pisze, że jego oczy są pełne łez, że nie może się dźwignąć z ziemi do nieba.
W wierszu „Powrót” pojawia się wspomnienie matki: nagle otworzy się okno/ i matka mnie zawoła / już czas wracać (...) / nic mi nie jest dajcie/ mi spokój / tu w niebie matki robią / zielone szaliki na drutach / brzęczą muchy / ojciec drzemie pod piecem / po sześciu dniach pracy / Nie - przecież nie mogę im / powiedzieć że człowiek człowiekowi / skacze do gardła.
W wierszu „Kobieta w czerni stąpa po różach” pojawia się obraz kobiety, która myśli o synach, którzy poszli na wojnę. Idzie sama drogą i niesie chleb, którego nie trzeba już dzielić.
W wierszu „Księżyc świeci” - przedstawiony jest obraz księżyca, który świeci mimo, że człowiek ucieka, upada, gaśnie, księżyc świeci dalej, pozostaje twarz umarłego, kałuża wody.
W wierszu „Gniazdo opuszczone” przywołany jest obraz gniazda, do którego wróci ptak, tylko ty jesteś dalsza/porzuciłaś mnie/aby nie wrócić więcej/do miejsca/ w którym umarłaś.
W wierszu „Był” wspomina swojego brata, który młodo zmarł.
W „Ale kto zobaczy” - wspomnienie matki, która trzęsie się, z drewnianym uśmiechem, wierzyła przez 50 lat, a teraz mówi: nie wiem...jak zaszczute zwierzątko, ach chciałbym ją nosić na sercu i karmić słodyczą.
W wierszu „Jak dobrze” - pojawia się myśl, że dobrze jest - może zbierać jagody w lesie, a myślał, że nie ma lasu i jagód (...) jak dobrze / jestem z tobą / tak mi serce bije / myślałem człowiek / nie ma serca.
Wiersze z tomiku CZAS KTÓRY IDZIE
Wiersz „O maleństwie piosenka” - o dziecku, że jest jak pączek, który spadł na martwą ziemię. W wierszu „Wodzę oczami” - pisze, że nad jego domem płyną chmury czarne, które warcząc przewalają się nad ziemią, a on wrasta w życie i mocniej kocha ziemię, deptaną ludzkimi stopami. W „Obietnicy” wyznaje, że on - człowiek pobity w tej wojnie stworzy obraz nowy i pełen ciepła. W „Szybciej niż w marzeniu” pisze o dziewczynce, która narysowała dom i powiedziała, że w takim domu będzie mieszkać, gdy skończy się pięciolatka (bo obecnie mieszka w domu z gliny). Różewicz w następnych wierszach opisuje na przykład pejzaż, wodospad, czy ołtarz Wita Stwosza - czyli tematyka wojny i jej traumy raczej zanika na rzecz nowego świata. W „Czasie, który idzie” pisze tak: chcesz mieć spokój i idziesz powoli na dno/ wejdź w siebie i zobacz w pustce wszystko umiera/uciekaj stąd uciekaj/ rzeczywistość ramiona otwiera/ czas który idzie jest piękniejszy/ ludzie nie będą umierali jak larwy/ komunizm ludzi podniesie/ obmyje z czasów pogardy. W wierszu „Rozmowa z matką” pojawia się opis matki, która wypłakała oczy, opadł z sił i ciała, jest mała jak dziecko.
Wiersze z tomiku POEMAT OTWARTY
W „Zasłonach” pojawia się motyw matki i domu rodzinnego, pisze o rękach matki, które podają chleb i mleko, wywołują ogień z drewna, otwierają światło. Pisze o dzieciństwie, pierwszej gwiazdce. Zasłona młodości składa się z błyskawic i chmur, to odkrywanie świata, złamane serca, miłość na sprzedaż. Krew spływa z oblicza ziemi, opada zasłona młodości rozdarta od nieba do ziemi.
W „Ciele” pisze, że wyniósł je z głodu ognia i wojny.
W „Krzyczałem w nocy” - o tym, że umarli stali w jego oczach.
W „Drewnie” - o drewnianym Chrystusie ze średniowiecznego misterium, który idzie na czworakach, cały w czerwonych drzazgach, w cierniowej obroży, z głową zbitego psa, jak to drewno łaknie.
W „Kryształowym wnętrzu brudnego człowieka” podmiot liryczny wyznaje: żałujcie, że nie możecie wejść we mnie / staniecie w kryształowym wnętrzu mego ducha i będziecie mówić milcząc jaki on dobry, szlachetny, czysty, skromny, cichy, mądry, jasny, sam jest światłem, oczom waszym ukaże się lew i baranek, wół i osioł, to ja jestem, jeden we wielu osobach.
W „Pijanym Józku” przywołuje obraz pijaka, który leży pod płotem, pił przez cały tydzień, krzyczał, bo widział potwory (a to były dzieci), zatacza się, upada, podmiot zwraca się do ludzi: postawmy go na nogi dobrzy ludzie. W „Chaskielu” przywołuje obraz chłopca, który bawił się w chowanego, potem przyszli Niemcy, Chaskiel malał z gwiazdą na rękawie, zbliżał się do grobu, schowanka śmierci go wydały, leżał jak robak, morze czerwone schowało go. W „Zostawcie nas” - pojawia się prośba o to, aby zapomnieć o pokoleniu podmiotu lirycznego, o to, aby zostawić ich młodość. W wierszu „W środku życia” podmiot liryczny wyznaje: po końcu świata po śmierci znalazłem się w środku życia, stwarzałem siebie, to jest stół mówiłem, na stole leży chleb, nóż, człowieka trzeba kochać, staruszka jest potrzebniejsza niż siedem cudów świata, kto myśli, że jest niepotrzebna ten jest ludobójcą. W „To się złożyć nie może” podmiot liryczny wymienia różne czynności, np. wstawanie, rodzenie dzieci, ozdabianie, mruganie, klaskanie, picie wódki, spacerowanie, itd. - to jest umieranie.
Wiersze z tomiku TWARZ TRZECIA
W wierszu „Z życiorysu” pojawia się informacja o roku i miejscu urodzenia: Radomsko, 1921, i stwierdzenie mój życiorys kończył się już parę razy.
„Acheron w samo południe” - podmiot liryczny wspomina, że dawniej las był lasem, Bóg Bogiem, Diabeł Diabłem, noc nocą, śmierć śmiercią, życie życiem, zbierało się grzyby, piekło się placki kartoflane, nikt tu nie słyszał o Hitlerze, w Częstochowie potępiano komunizm, dzieci straszono Cyganami i Żydami, i na koniec: moim zadaniem jest zgoda.
W „Cudzie dnia powszedniego” uważa za cud to, że może poczytać gazetę, można zjeść kiełbasę, przyjmuję wszystkie warunki życia, punkt po punkcie.
W „Buduję” - stwierdza, że chodzi po lodzie, który pęka, po tym kruchym świecie i buduje dom - zamek na lodzie.
W „Opowiadaniu o starych kobietach” pisze, że tylko głupcy śmieją się ze starych, brzydkich kobiet, bo to są piękne kobiety - wychodzą o świcie, kupują mleko, chleb, mięso, a kiedy umierają, z oka wypływa łza i łączy się na ustach z uśmiechem młodej dziewczyny.
W „Wyjściu” pisze o tym, że żyje się w zamkniętym świecie słów i twarzy, inni nas klasyfikują, określają, przyszpilają.
I tutaj znajduje się też wspomniany wcześniej wiersz „Moja poezja” - o poezji, która nie podoła wyznaczonym przez siebie celom.
Wiersze z tomiku REGIO
To wiersze w których pojawiają się twórcy: Lew Tołstoj (Wspomnienie snu z roku 1963, Z kroniki życia Lwa Tołstoja), Kazimierz Przerwa - Tetmajer (Kazimierz Przerwa - Tetmajer),
Niektóre wiersze mają w tytułach daty, np. (Kwiecień 1955 rok, 11 lipca 1968 deszcz, Klatka 1974). I dwa przykłady:
REGIO
VESTIBULUM VAGINAE
w ciemnej ciepłej
szorstkiej
wydłużającej się
piwnicy
wymoszczonej
duszną wilgocią
gniły wiosną
ziemniaki
puszczały ze ślepych
oczek mleczne
kiełki
pachniało
zbutwiałą słomą
słodką zgnilizną
tutaj odbywały się
wtajemniczenia
misteria
dzieci
jedynych mieszkańców nieba
na ziemi
tu
natura odsłaniała tajemnicę płci
odsłaniała okolicę łona
odbytu
słodycz podpływała
ciemna gęsta
ciepła
piwnica
tutaj niewinni
jak ptaki psy
owady
szukaliśmy gorączkowo
owego wejścia
przeczuwanego
zamkniętego
przez zaciśnięte
wargi
rima pudendi
naśladując podpatrzone
ruchy zwierząt
oślepieni przeczuciem
wypełzaliśmy
z nory na słońce
dzień łowił nas
w swoją klarowną źrenicę
wracaliśmy do światła
przedsionek
pochwy
zamykał się
T E M P L UM
świątynia boga miłości
w Kara Korum
kamienne żółwie
w klepsydrze pustyni
ośmioramienny
tłusty owalny
uśmiechnięty bóg
jego pieszczoty
są ustokrotnione
mówią o tym
wniebowzięte twarze
ziemianek
dalej dalej
ten sam
ale w innej postaci
dosiada kobiety
jak konia
na sposób zwierzęcy
nasienie w nią miota
zielony miękki raj
ściele się dokoła
dalej ręce nogi
uda
na ramionach
jak białe skrzydła
wzniesione nad głową
gdzie ziemia
tam niebo w białkach
odwrócone
wywrócone
w podłużnych
nieruchomych oczach
na phallus
wbita jak na rożen
w otwartych ustach
obejmuje
zaciska wargą
boga
śmiertelna
związane w węzeł bez twarzy
ciała
dalej
łączą się
stojąc
jak nagie kolumny
Za czarną jedwabistą wodą
pod przeźroczystą powierzchnią
raju
dyszy i płonie
świat potępionych
lecą
jak liście
wąskie srebrne
ciała kobiet
spadają w ogień
wśród uśmiechniętych lwów
zmrużonych tygrysów
wśród puszystych lisów i wilków
wśród róż i rajskich ptaków
las phallusów wstaje
do nieba
księżyc i słońce toczą promienne głowy
po łagodnych panieńskich
wzniesieniach
VESTIBULUM VAGINAE - POWRÓT
dojrzewające ciała
ukrywały się przed
groźnym okiem
brodatego boga ojca
w ciemnej
ciepłej
wydłużającej się
piwnicy
narządy płciowe
łączyły się w wyobraźni
z rodnymi częściami
zwierząt ptaków owadów
z zalążniami roślin
przez wybite
na światło okienko
na naszych oczach
łączyły się w powietrzu motyle
w wilgotnych trawach ropuchy czarownice
odbywały się hałaśliwe
psie wesela
kary ogier
wspinał się
tańczył
spadał na klacz
giętki phallus
wyłaniał się z czarnego
futerału ruchliwy jak ogień
rżenie napełniało niebo
rozsadzało małe drżące ciała
sinoczerwony płomień
kołysał się nad ziemią
obraz grzmiał
wzbijał się w powietrze
nasze usta były suche
spalone
udami ściskaliśmy
obłe grzbiety galopujących zwierząt
traciliśmy oddech
USTA WARGI
Wielkie ciężkie białe
toczone wznoszące się
piersi
Seks-Bomby
w czarnym rozchylonym
futrze
wargi
duże
wargi małe słodkie życie
regio
okolica kraina
granica
strona nieba
regio femoris
regio orbitalis
regio oralis
okolica ustna
w okolicy ustnej
wyróżniamy czerwień wargową
rubor labiorum
O V O
świat jaje pełne
światła
mrowiliśmy się
jak czarne plemniki
uderzaliśmy
w nieprzeniknioną
błonkę
zamknięty rozrastał się
tęczował
jak bańka mydlana
w której wirowało
niebo
pękał pod naporem
naszych instynktów
otwierał się
przenikaliśmy
w krajobraz
w mięso ludzkie
w ciała zwierząt
barw
smaków
zapachów
wargi rozchylały się
ukazywały
do raju wskoczył
mały
jak iskra
diabeł
i surowy bóg ojciec
w binoklach
powiedział
betrachten wir
unseren Leib
als Tempel Gottes
denn wir nicht entweihcn
durfen
jaje świata
zamknęło się
opancerzyło
tęgopokrywe wrogie
kaleczące do krwi
nasienie zostało zakopane
nagość ukryta
ciało rosło
do bólu
coraz dotkliwsze
zwarły się
wargi wstydliwe
MONS PUBIS
tej nocy zbliżała się
wojna
było to w podrzędnym
lokalu rozrywkowym
w wesołej dzielnicy portowego miasta
tytuły w gazetach rosły
z godziny na godzinę
rozkazy zostały wydane
okręty dwóch supermocarstw
płynęły naprzeciwko
strip-tease a la Paris
biała twarz
wykrojone w niej
oczy usta
kobieta
oddawała się
na tej sali
wszystkim
tytuły w gazetach rosły
zbliżała się zagłada
muzyka mechaniczna
rozdzierała
w czerwonym świetle
rozbierała się
jasnowłosa
wysoka
kobieta zdejmowała
rozchylała
przeźroczystą szatę
jej uda świeciły fosforycznym
światłem
palcami dotykała
ust
powoli rozchylała
wargi
w obłoku światła
dłonie złożyła
na łonie
toczyła dłonie
od stóp do gardła
wzdłuż
oddawała się sobie
oddawała się przedmiotom
muzyce
światłu
które spadało na nią
prostopadłe czerwone
niebieskie złote
ogarniała
otaczała
zamykała
niewidzialnego ptaka
białego łabędzia
rubor laborium
strumień światła
wpadał w otwartą twarz
w usta
niósł w sobie
wszystkich zebranych
tu mężczyzn
złożyła dłonie
na wzgórku Wenery
kiedy mężczyźni
starcy i młodzieńcy
w białych kołnierzykach
krawatach
w napięciu ziewając
z kieliszkiem w dłoni
z uśmiechem
spłynęli
po długich szczupłych palcach
zakończonych
rubinowymi srebrnymi
pazurkami
kiedy spłynęli
do vestibulum vaginae
kobietę pokrył
obłok światła
pękła czerwień wargowa
w ciszę wpadła
rozdzierająca ostra
muzyka
zapłonęły światła
kobieta oddalała się
na mgnienie otwierając
płaszcz
zmęczona uśmiechnięta
z twarzą między nogami
znikała za ciężką kotarą
Wiersz „Cierń”:
nie wierzę
nie wierzę od przebudzenia
do zaśnięcia
nie wierzę od brzegu do brzegu
mojego życia
nie wierzę tak otwarcie
głęboko
jak głęboko wierzyła
moja matka
nie wierzę
jedząc chleb
pijąc wodę
kochając ciało
nie wierzę
w jego świątyniach
kapłanach znakach
nie wierzę na ulicy miasta
w polu w deszczu
powietrzu
złocie zwiastowania
czytam jego przypowieści
proste jak kłos pszenicy
i myślę o bogu
który się nie śmiał
myślę o małym
bogu krwawiącym
w białych
chustach dzieciństwa
o cierniu który rozdziera
nasze oczy usta
teraz
i w godzinie śmierci
PROZA I DRAMATURGIA TADEUSZA RÓŻEWICZA
To może na początek kilka najważniejszych słów o autorze:
Tadeusz Różewicz urodził się 9.10.1920 roku w Radomsku
W 1939 roku, w „Czerwonych tarczach” ukazał się jego artykuł przepowiadający zwycięstwo awangardy, pt. „Poezja jadalna czy niejadalna”
W czasie wojny pracował jako goniec i robotnik w fabryce mebli
W 1942 roku przeprowadził się do Częstochowy, działał w partyzantce, pseudonim „Satyr”, w czasie wojny stracił brata Janusza
W 1945 roku zdał maturę, zaczął studia w Krakowie - historię sztuki na UJ
Od 1949 roku mieszkał w Gliwicach :), bo stamtąd była jego żona - Wiesława
W 1957 roku wyjechał na stypendium do Paryża, a wcześniej w 1956 był w Mongolii
W1968 przeprowadził się do Wrocławia
PROZA (z prozy w spisie jest to, co zaznaczyłam pogrubioną czcionką)
Opowiadania:
1955 - Opadły liście z drzew
1960 - Przerwany egzamin
1966 - Wycieczka do muzeum
1970 - Śmierć w starych dekoracjach
1979 - Próba rekonstrukcji
Napisał też Przygotowanie do wieczoru autorskiego - zbiór wspomnień.
ŚMIERĆ W STARYCH DEKORACJACH
Narratora - bohatera poznajemy w samolocie. Obserwuje on swego współpasażera (Jadziak), zwraca uwagę na stewardessę, która przynosi jedzenie. Jadziak je. Narrator - bohater: „niestety przez pierwszą część mojej napowietrznej podróży widziałem prawie wyłącznie głowę Jadziaka”. W Wiedniu wspomina narrator o rozbiorach, zastanawia się „co Austryjacy wiedzą o Polsce? Niewiele”. Pił coca-colę i obserwował ludzi, np. parę japońską. Nachodzi go refleksja, że: „wszyscy teraz rządzimy i myślimy, nawet życie rodzinne zmienia się, bo mężczyźni trzepią dywany”. Czyta gazetę, o tym, że Rosjanie wystrzelili wczoraj rakietę kosmiczną z pomieszczeniem dla człowieka. Znów lecą dalej. Jadziak ciągle zmienia miejsce. Opowiadał mu (narratorowi-bohaterowi) o rodzinie syn ma maturę, a drugi kończy podstawówkę. Pyta: „a Pan, jeśli można wiedzieć?”. W tej chwili rozlega się głos, że będą lecieć nad Alpami. „Coś wiedziałem o Alpach” (wspomina słonie Hannibala). Więcej nie pamięta, myśli: „Wszystko przemija. Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”. Pod sobą widzi śnieg. Myślał o życiu w górach, mało wie, ale wie, że tutaj stanęła noga Polaka, Malczewskiego, autora „Marii”, bo zdobył Mont Blanc. Przytacza fragment Mickiewicza „Do...(Na Alpach w Splugen)”. Jadziak zaproponował mu wynajęcie razem pokoju w pensjonacie, tak wyjdzie taniej. Narrator spytał żartobliwie: „A nie straszy pan przypadkiem po nocach?” (chodziło mu o chrapanie). Jadziak odparł, że nie chrapie. Jadziak powiedział, że tyra jak dziki osioł, ale dzieciom i żonie zapewnił wszystko. W Rzymie po Jadziaka przyjechał kolega. W drodze narrator widział wystawy sklepowe. Poszedł do pensjonatu. Pojawia się w jego myśleniu refleksja nad przyrodą, stwierdza, że odgrywa ona coraz mniejszą rolę w życiu mieszkańców miasta. Zastanawia się „ile to razy człowiek chciał uciec z duszą na listek i tak już zostać na tym listeczku”. Wspomina jak to Tołstoj krytykował Szekspira za to, że nie jest artystą. Myśli: „Dzieją się na tej ziemi rzeczy o których nie śniło się filozofom, a ja? Leżę tutaj w pokoju w pensjonacie EREMO”. Ma zamiar zwiedzić bazylikę św. Piotra. Przywołuje cytat: „Ty jesteś Piotr opoka i na tej opoce zbuduję kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą”. Uważa, że Judasza zgubił spryt, a Kain miał charakter. Z Hitlerem to nie wiadomo właściwie jakiego był pochodzenia. Potem refleksja nad jedzeniem - nie je mięsa. Dotarł do Watykanu. Restauracja tamtejsza droga, podaje ceny w lirach („z tego rachunku wynika, że powinienem w przyszłości odżywiać się w dalszej odległości od państwa Watykan”). Refleksja na „Sądem Ostatecznym” Michała Anioła (wspomina, że miał on przetrącony w bójce nos). Podziw miesza się z zadumą. Uważa, że ludzie są do siebie podobni, choć „jest to olbrzymia niezliczona ilość światów, a każdy z nich mieści sobie piekło i niebo. Jednak najbardziej udoskonalony system opieki społecznej nie zastąpi miłości bliźniego”. Stwierdza, że dziś ludzie kochają tylko siebie. Wspomina, że kościół uważa sprawy cielesne za grzeszne. Uważa, że niełatwo jest zostać świętym. Stwierdza, że zło rodzi się z głupoty, a głupota z bezmyślności. Wybiera się do Koloseum. Wspomina Nerona i Musolliniego - zawojował ludzi słowem. Mowa może wyrządzić wiele dobrego, ale i złego. Na dole słychać stuki, a już północ. Śmieszą go reklamy. I dziwi się, że 20 skarbonek w jednym rzymskim kościele. Myśli tak: „Jestem pewien, że Bóg przyszedł do mnie, a potem odszedł, gdyby był we mnie, nie opuściłby mnie nigdy. Ja Go nie opuściłem - On mnie opuścił”. Pisze o audiencji u Jana XXIII na gapę. Pisze o nim Wielki Człowiek. Wspomina jak go nieśli, że był uśmiechnięty. Narrator widział katakumby, które są pod restauracją (na dole królestwo Hadesu, a na górze jak na uczcie u Petroniusza). W restauracji obserwuje dwie kobiety. Zauważa, że ludzie różnie reagują na widok rzeźb. Potem mówi: „Zalewa nas, ludzi współczesnych istna powódź informacji i trudno się w tym wszystkim połapać”. Wałęsał się wśród ruin, aż znalazł się pod łukami sklepienia wśród malowanych dekoracji teatralnych. Usiadł na krześle, pomyślał ile i na co dziś wydał (skarpetki, widokówki, krawat). Jutro wybiera się nad morze. Wśród dekoracji Sfinks.
PS. Bohater tego opowiadania został znaleziony przez dozorcę wśród starych dekoracji.
październik 1969
PRZYGOTOWANIE DO WIECZORU AUTORSKIEGO
Ukazał się w 1971 roku. Tak ogólnie jest to zbiór esejów, wspomnień, notatek, szkiców. Pisze w nim głównie o procesie twórczym, o relacjach z innymi twórcami. Każda część ma swój tytuł. Pierwsze trzy części skupiają się wokół osoby Staffa. W „Zostanie po mnie pusty pokój” pisze o roku 1957, wspomina, że napisał wtedy list do Leopolda Staffa (chciał się skonsultować w sprawie utworów), ale dostał zwrot, bo Staff zmarł. Mówi, że jest w poezji przeciwieństwem Starego Poety - „u mnie dużo ciemności i mało harmonii”. Wspomina żonę Poldka - Helenę, bardzo serdeczna kobieta. Przyznaje, że uwielbiał Staffa, za życia wydawał mu się nieśmiertelny. Ostatni książka, którą podarował Staffowi to „Uśmiechy”. Wspomina Staffa jako surowego, obiektywnego, ironicznego i czujnego w sądach nad poezją. Różewicz w te wspomnienia wplata wiersz „znałem boga poezji” - o tym, że mieszkał na Nowym Świecie 60, i nikt nie wiedział, że nazywa się Leopold Staff, umarł, poszedł jak kamień w wodę”. W „Kto jest ten dziwny nieznajomy” - dalej pisze o Staffie, przytacza jego wiersz pt. „Człowiek” (o tym, że przez tysiąclecia człowiek zrobił tyle zła, że zastanawia się czy, czy godzien pisać go przez duże „C”). Zastanawia się jaką drogę przeszedł Staff - od „Snów o potędze” do „Wikliny”, od doskonałego sobetu „Kowal” po „Przebudzenie”. Data - 1.01.1963r. W „Oku poety” (notatka z 1964 roku), pisze, że oko Staffa to oko poety. Takie oko miał jeszcze Leśmian i Przyboś. Mówi, że oko poety podobne jest do kamery filmowej. Staff był w poezji przezroczysty.
W „Z umarłych rąk Czechowicza (wstęp do „Wierszy wybranych”) Różewicz pisze o Czechowiczu, że „cały jest ze snu, muzyki, ciszy”. Jak „łąka podmiejska pełna zapachu, ziół, kwiatów”. Pisze o nim, że to poeta prowincji, ale nie prowincjonalny. Czechowicz zginął o bomby niemieckiej w 1939 roku. Janusz, brat Różewicza - został rozstrzelany w 1944 roku. Czechowicz twierdził, że trzeba pisać „według wewnętrznej muzyki”.
W „Pani Marusia Kasprowiczowa” Różewicz wspomina swój pobyt w Zakopanem, w 1947 roku, mówi, że rozmawiał z p.Marusią o poezji, Bogu, metafizyce.
Kolejna część to „Tożsamość (wspomnienia o Karolu Kuryluku)”. Zaczyna od tego, że umarli zaludniają jego życie, żyją w jego pamięci (np. Staff, Dąbrowska, Tuwim, Borowski). Kuryluk był redaktorem pisma „Odrodzenie”, wspomina go jako surowego, ale solidarnego. Przyboś był bardziej „wyluzowany”. Cenił Kuryluka.
W „Zamknięciu” wspomina podziw nad Zygmuntem Hierowskim, który mimo choroby robił doktorat, poświęcał się pracy. Zastanawia się, czy „umarli tak długo żyją, jak ich obraz w naszej pamięci?”
W „Dusza z ciała wyleciała” - pisze o Kazimierzu Wyce, Różewicz pisze o nim tak: „Odchodzisz na zielone łąki, podkrakowskie błonia, ale ja ciągle mówię do Ciebie żyjącego, nie byłem na Twoim pogrzebie, byłeś dla mnie zbyt żywy”.
W kolejnej części książki znajduje się wiersz Różewicza „Widziałem cudowne monstrum” - o tym że stworzenie poezji po Oświęcimiu jest zadaniem.
W „Do źródeł” - przywołuje 1945 rok, kiedy był w Krakowie i studiował historię sztuki na UJ. Uważa, że estetyka wyschła, ważna jest etyka. Nie metafizyka, a realizm. Przywołuje swój wiersz „Moja poezja” (niczego nie tłumaczy, nie wyjaśnia). W dalszej części pisze o tym, że w wierszach posługuje się obrazem, że utwór ma być zrozumiały, prosty, bez pięknych przystanków stylistycznych. Dalej nasuwa się myśl, że wstyd przyznać się, że jest poetą „poezja zaginęła, czyli jestem pozagrobowym?” Pisze, że poezja musiała umrezć, aby zmartwychwstać. Pisze, że śmieszy go zestawienie: „poezja - ogród”. Przeżył wiele. Pisze, że próbuje sadzić kwiatki na śmietnikach. Pyta: „czy to jest nihilizm? Nie, to trudna, brudna robota”. O dziennikarzach pisze, że są wśród nich kłamcy, ale nie wszyscy są jednakowi. Znajduje się też notatka z 1967 roku o Ludwigu Wittgensteinie - zmarł w 1951 roku, pisze o nim, że to najznakomitszy filozof, cały swój majątek rozdał ubogim, nazywa go świętym. Wittgenstein pisał: „Mój duch jest martwy. To nie jest skarga, ponieważ nie cierpię z tego powodu. Wiem przecież, że życie musi się kiedyś skończyć i że życie duchowe może ustać przed życiem biologicznym”. W podtytule „Rozmowa” Różewicz przytacza dialog o sztuce, gdzie ktoś pyta go, o czym będzie nowa sztuka, gdy odpowiada, że o śmierci, tamten stwierdza, że ludziom się nie spodoba, ale pomysł został zrealizowany i tak powstała „Śmierć w starych dekoracjach”. Różewicz pisze, że opowiada w niej starszy człowiek, który nagle przerywa opowiadanie, bo umiera. Opowiada się przeciwko mistyce w życiu i mistyce śmierci. Bohater to realista. Różewicz wyjaśnia, że „Niepokój” to tytuł, który ma na celu niepokój o sprawy tego świata, o kształt nowego życia w Polsce. W kolejnej części - „Przygotowaniu do wieczoru autorskiego” - pisze, że ów wieczór odbędzie się jutro o 19. Uważa, że źle zrobił, że się na niego zgodził, bo musi tam iść i mówić, a wie, że czyta monotonnie. Wspomina, że pewna pani napisała, że jego rozpacz jest tak czarna, że nie chce się w nią wierzyć. Mówi, że nic go nie obchodzą wartości estetyczne. Mówi, że jego pokolenie to pokolenie zarażone śmiercią. Uważa, że poezja musi się odbić od dna, aby znów wydobyć się na powierzchnię. Potem w dalszej części książki Różewicza zawarty jest „Rajski ogródek” (sztuka w 1 akcie) - osoby: Matka, ojciec, Córeczka - Grażynka, Kobieta, Moralista. W ogródku. Matka zwraca się pieszczotliwie do Grażynki, że może zjeść śliweczkę z ogródka. Dziewczynka zrywa, ale zauważa „wstrętną, starą ropuchę” (starszą kobietę). Ojciec każe kobiecie odejść, mówi, że stoi ona na prywatnej dróżce, popycha ją, kobieta umiera. Matka i ojciec zakopują ją i sieją na grobie kwiaty i zioła. Koniec. W dalszej części, Różewicz pisze, że chciałby napisać poemat o twarzach, bo każda coś wyraża i jest inna. W „Zabawkach” wspomina swoje zabawki, np. Koń - kijek, robiło się zabawki z kasztanów, patyków, sznurków, guzików. Kijek był koniem. Kopyciarka - łyżwa (deseczka). Z korków robiło się żołnierzy, strażaków. Wycinali też z gazet zwierzęta i zamykali je w klatkach z drucików, karmili trawą. Wspomina wycieczki do kina i niemożność zobaczenia filmu na skutek braku pieniędzy na bilet. Wspomina też mecze piłki nożnej. W „Rozmowie z Głodomorem” przedstawia Głodomora, który uważa, że na świecie nie ma drugiego takiego głodomora jak on. Głoduje on dla innych, mówi, że wybrał klatkę i czuje wolność. Strażnicy pilnują Głodomora, który nuci piosenkę. Ludzie przychodzą i oglądają go, uważają, że 39 dni nic nie jadł dla sławy. On nie je, bo nie może znaleźć potrawy, która by mu smakowała.
2) DRAMATURGIA
Dramaty (pogrubioną czcionką te, które nas obowiązują na egzamin - były w spisie lektur):
Kartoteka - 1960
Świadkowie albo nasza mała stabilizacja - 1964
Białe małżeństwo - 1974
Do piachu - 1979
Kartoteka rozrzucona - 1994
KARTOTEKA
Kartoteka - to debiut Różewicza jako dramatopisarza.
Streszczenie:
Bohaterem sztuki jest człowiek bez określonego dokładniej wieku, zajęcia i wyglądu. Przez drzwi przechodzą różni ludzie. Cały czas dręczą go wspomnienia. Bohater leży, wyciąga rękę i mówi: „To jest moja ręka. Moje palce”. Wchodzą rodzice bohatera. Matka mówi, że jest on 40-letnim dyrektorem administracji operetki. Ojciec mówi, żeby nie udawał, że śpi. Bohater: „Stój, bo strzelam! Halt!”. Matki tłumaczy ojcu, że mówi przez sen „ta straszna wojna”. Ojciec pyta go, czemu wyjadał cukier, Bohater odpowiada: „coś mnie podkusiło tatusiu”. Nazywa syna łapserdakiem i wyrodkiem. Pod kołdrą leży kobieta. Bohater mówi do rodziców, że spłodzili potwora, mówi, że 10 lat podawał babci strychninę w biszkoptach. Kobieta spod kołdry mówi, że niedługo czas na konferencję. Rodzice wychodzą. Chór Starców śpiewa: „aaa, kotki dwa”. Bohater zasypia. Budzi go wystrzał armatni. Bohater: „Idioci. Znów wojna?”. Kobieta mówi, że księżna Monako powiła ośmioraczki. Wchodzi Olga, chce, żeby Bohater wytłumaczył się z 15 lat życia, nazywa go Henrykiem, on mówi, że jest Wiktor. Ignoruje ją, nie chce rozmawiać. Czyta w gazecie o brudnych kuflach piwa z muchami w środku. Starcy mówią, że w tym nie ma żadnego symbolu, że co z niego za bohater. Wchodzi stary człowiek. Bohater krzyczy: „wujek!”. Wujek mówi, że był z pielgrzymką w klasztorze, pyta Bohatera: „a co u ciebie Stasiu?”, ten odpowiada, że nic, niech sobie wujek nogi wymoczy. Odmienia słowo wujek przez przypadki. Mówi, że miał do wujka napisać, ale myślał, że umarł. Bohater mówi też, że był w Paryżu, kupiła tam perfumy, szczoteczki, itp. Mówi wujkowi, że klaskanie mu ciąży, a klaskał, dodaje: „nie mogę się zamienić w człowieka”, czuje pustkę. Wujek chce go zabrać do domu, ale Bohater mówi, że jeszcze nie. Wujek odchodzi. Przychodzi dwóch mężczyzn. Mierzą pokój Bohatera. Wyjmują z dłoni Bohatera papiery, życiorysy. Czyta na głos: „Urodzony w 1920 roku, po ukończeniu szkoły ludowej...po otrzymaniu świadectwa dojrzałości starałem się o przyjęcie do magistratu ...w 1938 roku wyczyściłem buty kapą z łóżka...po ukończeniu szkoły podstawowej...nie zdążyłem ukończyć, gdy 1 września 1939 roku wybuchła wojna...ten straszliwy kataklizm...” Mężczyźni wychodzą. Na czworakach wchodzi ulizany pan, Bobik, jak pies aportuje, chcą go sprzedać Bohaterowi. Bohater daje za niego skarpetki. Wchodzi kelnerka, stawia tacę, wybiega. Bohater mówi, że ma ręce poplamione krwią. Wygania pana, bo powiedział, że okupację przeżył dzięki żonie. Wchodzą dwie panie, wychodzą. Bohater wyciąga sznur, zakłada na szyję, wchodzi do szafy, zamyka ją i mówi: „sami się wieszajcie”. Zauważa, że „baba kocha bardziej tego psa niż mnie człowieka”. Wchodzi tłusta kobieta. , wypomina mu, że 25 lat temu ją podglądał. On mówi jej, że nie ma czasu, czyta listy, w których każdy zwraca się do niego innym imieniem. Tłustą kobietę nazywa „beczką sadła”. Mówi, że kiedyś przez nią cierpiał, gdy była piękna. Wchodzi Żywa Pani. Chór Starców mówi, że Bohater się upił. On chce z nimi skończyć. Przebija nożem dwóch Starców, trzeciemu urzyna głowę. Uśmiecha się do widowni, myje ręce. Mówi do siebie: „Widzisz głupcze! No, przebij głową. Wal! Wszystko umiera pod twoją ręką, bo nie wierzysz”. Wchodzi młoda dziewczyna. Jest Niemką. On jej dziękuje za to, że się uśmiecha, dobrze jej życzy. Mówi, że on i jej ojciec polowali na siebie w lasach „ja dawny polski partyzant , życzę pani szczęścia”. Rozlega się niemiecki język z megafonu. Bohater staje pod ścianą. Chór Starców: „Nie bój się, to jest twój pokój”. Wchodzi nauczyciel z teczką. Mówi Bohaterowi, że jest spóźniony z maturą o 20 lat. Pyta go o przyłączenie Rusi Czerwonej, pyta co ostatnio czytał, o plany na przyszłość. Mówi, że ma zamiar uczyć się chińskiego. Nauczyciel pyta o Chopina. Bohater przywołuje Nauczyciela do siebie. Pokazuje mu rękę i pyta co to jest. Odpowiada, że ręka. Bohater: „Ręką można zabić, napisać wiersz, receptę”. Wchodzą rodzice Bohatera - znów zwracają się do niego innym imieniem. Bohater opowiada Sekretarce, że jak był mały chciał być strażakiem i poetą. Ona je jabłko. Chór Starców: „dzieckiem w kolebce, kto łeb urwał Hydrze”. Wchodzi Dziennikarz. Pyta Bohatera, czy jest zadowolony z życia. Bohater: „Tak...nie...do pewnego stopnia”. Bohater mówi, że Dziennikarz przyszedł za późno. Dziennikarz odchodzi.
DODATEK
Przychodzi Przyjaciel z Dzieciństwa. Mówi, że dziś spowiedź u franciszkanów. Mówi, że utopił się w 1936 roku, że o wojnie nie wie. Bohater opowiada, że bomby spadły na miasto, że w 1945 wojna się skończyła. Przyjaciel wychodzi. Wchodzi Tłusta Kobieta, skarży się, że jej mąż uciekł z jakąś kobietą. Bohater mówi, żeby mu nie przeszkadzała. Czas mija. Bohater z brodą. Bohater w Budapeszcie. Wchodzi kelner, który pyta go, czym się zajmuje. Bohater: „jestem poetą”, śmieje się i płacze. Kelner mówi, że też pisze wiersze. Chłop mówi, że służył w pierwszym oddziale partyzanckim. Bohater: „Ludzie dajcie mi spokój z przeszłością”. Dziennikarka przychodzi, żeby zrobić wywiad. Okazuje się, że Chłop został zabity przez Bohatera w lesie omyłkowo. Bohater do dziennikarki: „Jeśli chodzi o mnie motorem mej pracy jest i była miłość do prostego człowieka”. Mówi też: „Całą pustkę, cały strach współczesnej ludzkości noszę w brzuchu”. I dalej: „Właściwie to nie wiem co robić. Jak się żyje to trzeba jeszcze grać. Trzeba prowadzić kartotekę.” Przychodzi Wujek. Moczy nogi. Wchodzi Stary Górnik, mówi, że Bohatera spotkał w 1951 roku, w kopalni. Wujek przypomina mu, ż klaskał - ten odpowiada, że tak - bo się bał. Palą papierosy. Co 5 minut wchodzi wstrętna baba: „nie nudź babci. Masz brudne rączki”.
koniec
O dramacie (Lech Sokół):
Idea sięga 1957 roku, została napisana w latach 1958-1959. Wystawiona była w Teatrze Dramatycznym w Warszawie, w 1961 r.
Różewicz swój teatr nazywa realistycznym i poetyckim. Realistycznym - bo przedstawia ukrytą istotę rzeczywistości. Świat nie istnieje w formie czegoś stałego, solidnego jak to było kiedyś. Doświadczenie wojny przynosi brak jedności i pewności, a więc świat wyszedł z formy. W sztuce Różewicza nie ma indywidualizacji bohatera, jest on anonimem, jednym z wielu. To Każdy (Everyman), jego los jest jakby ekranem na którym oglądamy losy pokolenia. Odnosi się do niego wiele imion, jak ze spisu, z kartoteki, a więc wyraża się tu zbiorowość. Członkowie Chóru strofują go, przypominają obowiązki wobec teatru: „Rób coś, ruszaj się, myśl. On sobie leży, a czas leci”. Sztuka została napisana na zasadzie kompromisu z teatrem. Chór Starców kazał Bohaterowi coś mówić. Powraca pytanie: jak możliwe jest życie po tym wszystkim. Bohater dotknięty jest klęską bierności. Bierność ma cechy małej stabilizacji - bierność duchowa to forma śmierci. Rozkład tradycyjnego Bohatera, ale i akcji. To „dramaturgia otwarta”, czyli odznaczająca się luźną kompozycją i brakiem podziału na akty. Różewicz jest moralistą, nie - estetą.
Potem powstała też „Kartoteka rozrzucona”.
Jeśli chodzi o kompozycję - nie ma tu podziału na akty i sceny, czas jest synchroniczny, a nie linearny. Światem rządzi groteska. Różewicz przywołuje różne tradycje, np. romantyczną, czy tragedię grecką (Chór Starców) po to, aby je ośmieszyć.
To jeszcze parę słów z wykładu p.Opackiej - to dramat o dezintegracji osobowości. Wojna to tylko jedna z przyczyn, które doprowadziły do rozbicia tożsamości. Biurokratyzacja też rozbija. Kartotekę poprzedza wiersz „Rozebranie”, z 1956 roku, ale rzadko jest on dołączany do całości (jak czytałam to faktycznie nie było go). Wiersz mówi o rozpadzie człowieka na kawałki, o tym, że doświadczenia nie łączą się ze sobą, podmiot liryczny został podzielony na kawałki. W finale wiersza - że nie był ani biały ani czarny, tylko szary człowiek, wers: „mówią o mnie, że żyję”. Podmiot nie ma świadomości siebie i o tym też jest Kartoteka. Jeśli chodzi o bohatera - nie ma on jednego imienia, imiona są wymienne, jak w kartotekach, przestrzeń jest symultaniczna - bohater leży w pokoju - ulicy. Ci, którzy przychodzą do bohatera narzucają mu określone role: syna, dyrektora, maturzysty, partyzanta. Leży w łóżku jak chory, chory jest świat. Kartoteka to sposób naszego istnienia - w kartotece u lekarza, czy gdziekolwiek. Następuje w niej przypadkowość występowania po sobie. Każdy patrzy na nas przez jedną rolę.
ŚWIADKOWIE ALBO NASZA MAŁA STABILIZACJA
Osoby: on - recytator poezji; ona - recytatorka; kobieta i mężczyzna (są małżeństwem); obcy, może kelner, może służący; drugi, trzeci - panowie w średnim wieku.
Część I
Recytator i recytatorka deklamują poemat pod tytułem „Nasza mała stabilizacja”.
Ona: Głupota przybiera rozmiary normalne.
On: nieskończoność jest krótsza od nogi Sophii Loren
Ona: miłość i nienawiść zmniejszyły wymagania
On: biel nie jest już taka biała
Ona: domy stoją
On: samochody jeżdżą
Ona: panowie mają panie
On: panie mają futra
On: a wiesz boję się trochę że mogą to stracić
Oboje: naszą małą stabilizację
On: że mogą stracić to wstawanie z łóżka
Ona: i pracę, mieszkanie
On: i twoje i moje poglądy
On: ale tak w głębi wierzę że wszystko się jakoś ułoży
nasza mała stabilizacja może jest snem tylko
Część II
Kobieta w pokoju, w wiosennej sukni, z listami na powiekach, słychać muzykę. Kobieta: „a co robisz kotku?”. Mężczyzna: „Zdechłem piesku”. Pytają co im się śniło - i jej, i jemu - szafa. Mężczyzna wchodzi do pokoju, podziwia widok z okna. Kobieta mówi, że czasem patrzy na chmury i wtedy myśli, że tak płyną jak życie, obserwują kotka, mówią, że zabawny. Kobieta mówi, że przyjedzie mama, ale nie w odwiedziny, tylko chce zostać u nich na zawsze. Stwierdzają, że to dobrze, odpocznie sobie. Mówią, że życie jest piękne. Kobieta dodaje, że tylko ludzie są straszni - ale nie wszyscy. Mężczyzna pije mleko. Sparzył język i rozbił garnuszek. Kobieta pyta czy nic mu nie jest. On, że nic się nie stało. On: „strasznie się cieszę, że to mija, było mi strasznie przykro, że się tak oparzyłeś. Wolałabym sama sobie oparzyć. Widzieć jak cierpi kochana osoba jest większą katuszą”. Kobieta chce, żeby ubrał krawat i nie zapomniał o kurze na rosół dla mamy. Mężczyzna mówi, że w zeszłą środę miał być koniec świata, indyjska księżniczka wykonywała tańce błagalne. Kobieta mówi, że chce umrzeć, nie chce tak dalej żyć. Zdejmuje listki z powiek. Wmawia mężczyźnie, że pewnie myśli: „skoro nie chcesz żyć, to umieraj' (krzyczy na niego). On podaje jej filiżankę, pyta, czy jej lepiej, ona, że tak, przeprasza go. Mówi, że czasem jest nieszczęśliwa, ale czasem i szczęśliwa. Mężczyzna widzi dziewczynkę głaszczącą kotka. Rozmawia z kobietą o kocich zwyczajach (łapią myszy, są mięsożerne). W tle muzyka sielankowa. Kobieta pyta, czy mężczyzna ją kocha. Odpowiada „oczywiście”. Patrzy w okno, a ona ćwiczy mięśnie twarzy w lustrze. Mężczyzna mówi, że chłopiec wrzucił kotka do wody i wpycha go jeszcze nogą, gdy ten chce uciekać, męczy go, podrzuca, w końcu zakopuje w ziemi. Małżonkowie wychodzą z domu. Wchodzi Kelner, zamyka po nich okno.
Część III
Ciemno, taras kawiarni. Dwaj mężczyźni siedzą od siebie w pewnej odległości, nie widzą swych twarzy. Jeden z nich mówi, że nie lubi samotności. Drugi: „ja też”. Mówi, że ma masę spraw na głowie, kocha i nienawidzi. Np. rodzinne miasto: domy, mosty, tramwaje. Trzeci: „a ja nie kocham”. Drugi mówi, że Trzeci musi go poznać, coś ich łączy według niego. Prosi go o uwagę. Trzeci: „zawsze zajmuję się swoimi sprawami, ale to mi nie przeszkadza słuchać innych (ziewa). Mówi, że słucha. Drugi: „Jeśli nie będziesz słuchał uważnie, to wyrobisz sobie o mnie fałszywe zdanie”. Trzeci wstaje. Drugi opowiada o sobie, że ostatni raz rozmawiał tak ze swoim przyjacielem, 20 lat minęło. Przyjaciel zginął. Wspomina, że rozmawiał z nim o duszy, sensie. Upierał się, że duszy nie ma. Wraca Trzeci. Drugi mówi, żeby Trzeci mu o sobie opowiedział. Drugi widzi psa, mówi, że nie może opuścić swojego miejsca, bo wywalczył je sobie. Trzeci mówi, że wierzy. Drugi, że nie. Drugiemu coś śmierdzi, ale nie chce się ruszyć, mówi, że może przywyknie. Nie chce się pochylić. Nikomu nie spieszy się, żeby uprzątnąć.
BIAŁE MAŁŻEŃSTWO
Streszczenie:
obraz 1
sypialnia dziewcząt
W didaskaliach (piszę o nich, bo u Różewicza są dość rozbudowane) zawarte są wskazówki dotyczące scenerii: na stoliku lampa, w słabym świetle widać meble, obrazki na ścianach. Dziewczyna z rozplecionymi włosami, w białej koszuli zapiętej pod szyję siedzi na łóżku (Bianka). Druga dziewczyna (Paulina) śpi z głową schowaną pod kołdrą.
Bianka budzi Paulinę, chce się przy niej ogrzać, bo jej zimno. Opowiada jej o swoim śnie - śniło się jej, że wpadła do studni i wlewała się w nią woda. Bianka zbliża się do łóżka Pauliny, gładzi ją dłonią, Paulina pokazuje jej język. Paulina mówi, że otruła się z miłości do Beniamina, chce, żeby pożegnała ciocię i dziadka. Mówi, że słoik z trucizną znajdzie pod łóżkiem. Bianka nazywa ją egoistką („sama zeżarła” - w gruncie rzeczy chodziło o...sok z czarnych jagód ). Siada okrakiem na Paulinie. Obserwuje tłustą twarz przyjaciółki. Maluje Paulinie sokiem wąsy i brodę. Nazywa ją „wstrętną, białą kluchą” (bo znów śpi). A zaraz potem: „Obudź się mój królewiczu, bo ci odgryzę nos!”, Paulina ukrywa nos w dłoniach, mówi: „oddaj mi nos glisto!”. Paulina mówi, że Bianka ma robaki w brzuchu. Bianka mówi, że jej poczyta, a Paulina, że nie chce żadnych poezji. Czyta Paulina - o anatomii ciała (na temat rozerwania błony przez samca). Paulina czuje głód. Bianka ma dla niej leguminę, mówi, że może jeść bez łyżeczki - ręką. Bianka czyta dalej - o tym, że człowiek jest zwierzęciem ssącym, że włosy rosną na głowie, pod pachami. Paulina czyta o dromaderze (mówi, że to taki urzędnik na placówkach dyplomatycznych, że był nim kolega Słowackiego, Bianka podpowiada, że „Szpicnagel”). Bianka opuszcza łóżko Pauliny, odwracają się do siebie plecami.
obraz 2
szkło i porcelana
W saloniku w stylu biedermeier siedzą rodzice Bianki. Ojciec (Wincent) czyta gazetę, matka (Redzia) przegląda zeszyt. Ojciec mówi, że umarł Kazio Mizerski. Matka nie słucha, zaczytana w kajecie. Ojciec czyta dalej, ów Kazio miał Zakład Zdrojowy w Truskawcu. Matka do siebie: „...nie...nie...”. Ojciec dalej o Kaziu, że był znanym balneologiem. Matka mówi ojcu, że w tym kajecie są jakieś poezje. Ojciec zaczyna je czytać: „Kocham pierwszy raz...(...) czemu nie mogę cię zniszczyć jak różę, za mną pustynia, cwałuje po niej śmierć na garbatym wielblondzie” (tu nie zrobiłam błędu - ma być wielblondzie ;). Matka mówi do ojca, że boi się o córkę, bo to Bianki zeszyt. Czyta z egzaltacją dalej. Wchodzi Kucharcia (służąca). Ojciec wraca do czytania gazety, matka radzi iść po szkło i porcelanę do Fijałkowskiego.
obraz 3
konfesjonał
Na tle fioletowej kotary stoi pusty konfesjonał. Wchodzi Bianka w białej sukience, z wiankiem na głowie. Bianka mówi, że chciałaby być mężczyzną - żołnierzem lub księdzem. Pyta: Dlaczego nie mogę być kapłanem? I odpowiada sobie: Bo jestem dziewczyną, „jesteśmy naczynia nieczyste” (bo krwawi). Uważa to za podłe i głupie. „Nienawidzę ojca. Ojciec goni mamę, napada ją, słyszałam jak jęczała”. Przez scenę przebiega naga kobieta, goni ją Byk-Ojciec. Byk-Ojciec klęka na stopniach konfesjonału, mówi, że pogardza sobą, bo pożąda każdej. Wchodzi Dziadek. Widać też dojarkę za którą zrywa się Byk-Ojciec. Dziadek mówi, że pragnie, myślał, że nieczystość minie z wiekiem, ale nie, poza tym brzydzi się śmiercią. Matka mówi, że nie kochała ojca, nienawidzi go, wydano ją za niego bez miłości. Mówi, że było ich w domu 17 dziewczyn i 1 chłopiec, Beniamin - zmarł on na koklusz. Kucharcia mówi, że pan się do niej dobierał i dał jej rubla. Matka daje jej wskazówki jak usmażyć kotlet, tak, aby smakowało panu...
obraz 4
o przyjdź...
Salonik w stylu secesyjnym. Przy fortepianie siedzi Bianka i gra utwór romantyczny. Obok niej młody mężczyzna (Beniamin). Beniamin deklamuje: „O przyjdź jesienią i dłonie swoje na cierpiące połóż mi skronie...” Bianka klaszcze, ale potem ogarnia ją strach - między nogami Bena widzi członek. Zakrywa twarz i piszczy. Ojciec deklamuje: „zamiast w głupiej tkwić ascezie, żyj, używaj ile wlezie!”. Ben nie wie czemu Bianka się go tak przestraszyła. Bianka klęka u kolan Dziadka - członek się podnosi, oddala się od Dziadka.
obraz 5
w sypialni dziewcząt krew
Bianka wierci się przez sen, wyciąga rękę spod kołdry i widzi na niej krew. Paulina chrapie. Bianka wyskakuje z łóżka i piszczy. Zbliża się do łóżka Pauliny - ta pyta ją, czemu jest we krwi. Bianka odpowiada, że chyba w niej coś pękło. Wchodzi Ciotka, mówi, że Bianka musi się umyć. Bianka mówi, żeby Ciotka nie mówiła nic ojcu. Bianka pyta Paulinę, czy się nią brzydzi. Ta milczy. Bianka mówi, że miała widzenie - 3 lata temu widziała św. Mikołaja (Paulina mówi, że św.Mikołaj to bajka, że nie wierzy w bajki). Bianka mówi, że nie dostanie rozgrzeszenia za takie słowa o Mikołaju. Płacze. Opowiada jej sen z Mikołajem, jak to Mikołaj odchylał kołdrę i jej koszulę, a ona udawała, że śpi. Nie chce, żeby Paulina o tym komukolwiek mówiła.
obraz 6
wesele i żałoba
Matka i Ciotka liczą wyprawę dla Bianki. Układają bieliznę. Ciotka mówi, że niepokoi się o Biankę, bo ojciec wychował ją na chłopaka, na żołnierza, że nie jest kokieteryjna i biedny ten Beniamin. Matka mówi, że może w miłości córka się odmieni. Ciotka mówi, że to samo mówiło się o matce, gdy wydawano ją za Wincentego. Oglądają ubrania. Paulina pyta kiedy pogrzeb Dziadzi. Potem kobiety mówią, że w żałobie też można ładnie wyglądać. Dziadek przy pustym konfesjonale - myślał, że siwe włosy sprawią, że będzie myślał o wnukach, itp., ale tak nie jest.
Obraz 7
w czarnym borze - przyszłość i teraźniejszość
Dekoracja prawie operowa, dwie dziewczynki w białych sukienkach biegają wśród drzew. Bianka woła Paulinę. Przed Bianką staje jakiś mężczyzna, ona zakrywa twarz. On znika. Matka rozmawia z Ciotką. Mówi, że Ciotka mogła być z Wincentym. Ciotka wspomina, że Michał zmarł w trakcie konsumowania związku. Bianka rozmawia z Beniaminem. Mówi, że zalewa ją woda i ogień. Beniamin, że i to, i to jest potrzebne. Paulina chwali się znalezionym grzybem. Beniamin radzi jej, żeby go wyrzuciła (bo trujący, sromotnik). Mówi, że chciał pisać pracę doktorską o grzybach. Bianka rzuca sromotnikiem. Paulina mówi, że to z wściekłości. Paulina mianuje się królową grzybobrania. Potem jedzą - Beniamin nóżkę, a Dziadek kuperek.
obraz 8
słodycze
Sypialnia dziewcząt. Paulina trzyma ciastka, cały czas coś je lub pije. Pyta Biankę jak jej się Beniamin oświadczał. Bianka odpowiada, że nie mógł wykrztusić z siebie słowa, patrzyli sobie w oczy. Paulina mówi, że w zamian za bombonierkę chciał jej pończoszkę, którą potem pocałował. Mówi Biance, że mężczyzna zrobił z kobiety aniołka, motylka, a on sam jest jak ogier czy byk. Paulina obiecała sobie kiedyś pierdnąć przy mężczyznach „niech zobaczą durnie, że jestem człowiekiem, a nie Goplaną z galarety”. Denerwuje ją to, że rozporządzają nimi jak cielętami. Bianka mówi, że pragnie mariage blanc. Chce, żeby w podróż poślubną Paulina jechała z nimi. Paulina mówi, żeby pokazała język, Bianka pokazuje i pyta po co, a Paulina na to, że Bianka głupia.
obraz 9
rysopis
Bianka ogląda swoje ciało (może w śnie). Wchodzi Byk-Ojciec. Bianka mówi nie swoim głosem: „idę za mąż, do 10 roku życia matka ubierała mnie jak chłopca (syn Eraź zmarł). Matka mówi: „6 kołysek, 5 trumien, 9 ciąż, o których ty nic nie wiesz, czuję się jak zwierzę”, mówi, że jeszcze teraz przychodzi pijany i męczy ją. Ojciec goni matkę. Wchodzi Bianka w stroju toreadora, zamiast płachty ma biały welon. On tratuje welon. Ona wbija mu szpadę w bok. On: „Cóżem ci uczynił córeczko?”. Kona. Ciotka mówi Beniaminowi, że jeszcze nie kochał, on odpowiada, że to prawda, ale wszystko włożył w poezję. Ciotka: „Czas już wyjąć...ten kapitał uczuć”. Dziadek mówi, że Bianka się garbi, ale to normalne w jej wieku. Ben deklamuje: „kocham cię kobieto...: Ciotka: „Mariage blanc...”.
obraz 10
wyprawa panny młodej
Bianka mówi Paulinie, że to ich ostatnia wspólna noc. Paulina mówi, że Dziadek ją dotykał i wtedy trzepała go po łapach. Bianka mówi Paulinie, że Ben przysiągł, że jej nie dotknie. Mówi, że nie może wyjść za mąż: „przecież on mnie przebije, zabije”. Bianka rozdziera bieliznę, którą przygotowano jej jako wyprawkę. Okrywa się kołdrą.
obraz 11
próba
Beniamin pyta Paulinę, czy nikt już nie przyjdzie. Ona, że nikt, zamyka drzwi na klucz. Pyta go, czy ma ze sobą rolę, on mówi, że zna ją na pamięć. Paulina mówi, że zagra Biankę. Ben zaczyna: „Selenus widząc św. Febricię tak stateczną, zwlec ją z szat kazał”, w tym czasie Paulina odpina bluzkę, zdejmuje spódnicę. Ben milczy. Paulina: „zachowaj mnie w czystości, a z ciałem uczyń co zechcesz, byle dusza ocalała”. Ben pyta, czy ma mówić za Selenusa, ona, żeby mówił za kogo chce. Paulna zdejmuje halkę. Ben pyta ją, co robi. Paulina, żeby mówił rolę, a nie gapił się na nią. Ben: „rozciągnąć ją (chrząka i połyka ślinę) i powiesić na palach”. On „pożera ją wzrokiem”, Beniamin bije ją lekko po plecach. Mówi jej, że za daleko zaszli. Paulina siada mu na kolanach, mówi mu, że Bianka cały czas jest zimna. Ben, że jak może tak o niej mówić, przecież to jej przyjaciółka. Paulina mówi, że tamta ma robaki. Ben zniesmaczony. Paulina wspomina jak bawili się z Eraziem w doktora. Dziadek szuka Pauliny.
obraz 12
gorzko!gorzko!
Goście weselni. Mężczyźni mają nosy przypominające członki. Służba wnosi „małżeńskie łoże”. Beniamin rozbiera się, Bianka leży na łóżku jakby była w trumnie. Mówi mu, żeby się ubrał - ubiera się. Bianka mówi, że jest syreną. Beniamin, że ją kocha. Ona mówi mu, żeby się nie bał, nie opuści go. Ben zasypia. Głosy: „mariage blac”.
obraz 13
jestem
Głos Bena: „Jesteś gotowa?” Ona nie odzywa się, tylko patrzy w lustro, potem w ogień. Wrzuca do kominka kapelusz, suknię. Obcina włosy, zakrywa piersi i mówi do odbicia: „jestem”, krzyczy: „jestem gotowa!” Wchodzi Ben. Bianka: „Jestem...twoim...bratem...”
maj-październik 1973
Jak to p.Opacka powiedziała - „tu nie o pornografię chodzi”.
DO PIACHU
Nie ma tego dramatu w spisie lektur, ale p.Opacka wspominała na wykładzie, że pokazuje on partyzantów, którzy wychodzą na przeszpiegi i napadają na plebanię, zabijają księdza i gwałcą gospodynię. Dramat ten był źle odczytany. W latach 80-tych w Teatrze Telewizji wystawił go Kazimierz Kutz. Skandal gigantyczny, bo demitologizuje partyzantów. A chodziło o to, jak potworne skutki wywołuje wojna - w partyzantach obudziły się straszne instynkty.
I to już tak poza lekturami z tego spisu, na tzw. dokładkę (ale taką raczej strawną :) pomyślałam, że Wam dopiszę jeszcze jeden z dramatów Różewicza:
DZIDZIBOBO CZYLI MIŁOŚĆ ROMANTYCZNA CZEKA JUŻ POD DRZWIAMI
On - lat 18
Ona - lat 17
Jakiś pokój, jakieś obrazy. On żuje gumę.
ONA będziemy mieli bobo stary
ON co to jest bobo stara
ONA dzidzi stary
ON jakie dzidzi stara
ONA tycie
ON tycie?
ONA no tycie tyciusieńkie tłuściutkie
ON (przestaje żuć przykleja gumę do ściany)
wykrztuś wreszcie co to jest bobo
ONA bobo to dzidzi
ON dzidzibobo bobodzidzi gadaj ludzkim językiem stara
ONA proszę bardzo zostałeś ojcem
ON ja ojcem?
ONA zostałeś tatusiem
ON (wyciąga butelkę piwa, pije) tatusiem
ONA tatusiem naszego dzidziusia
ON straszysz
ONA byłeś pętakiem a teraz jesteś tatą będziesz słodką papą
ON papątatą idiotka
ONA nie cieszysz się
ON stara! Coś ty wymyśliła!
ONA włoski będzie miało mięciutkie
ON łysy łeb włoski rude rzadkie tłuste
ONA podaj mi rękę kochany patrz mi w oczy powiedz że będziesz kochał na wieki
ON ty mnie stara nie strasz to ten profesor Kogiel Mogiel co języki pomieszał cudotwórca od mitologii romantycznej
ONA (płacze) O! Ja nieszczęśliwa!
ON jak mogłaś powiedzieć „o! Ja nieszczęsliwa!” takie jedno stwierdzenie niszczy ten dramat i sztukę
ONA jaką sztukę ty kabotynie osesku autorzyno
ON znów psujesz masz mówić językiem nastolatki z lat 70-tych a ty nagle używasz języka cioci. Pani Dulska nie może zasuwać językiem Antygony
ONA niby dlaczego?
ON wszystko zawali się nie tylko w dramaturgii ale i w życiu. Jeśli kelner zacznie mówić językiem Paska albo Leśmiana to go zamkną w domu wariatów. W sztuce Dzidzibobo zmiana konwencji to grób. Zresztą, dokonało się.
ONA ja już dłużej nie mogłam słuchać tego, co mówię i dlatego pod koniec zmieniłam...
ON z chwilą „o!ja nieszczęśliwa!” wszystko uległo rozbiciu nie do zaklasyfikowania
ONA to bardzo ciekawy przyczynek stary do patologii dramatu współczesnego
Janusz Sławiński, „Próba porządkowania doświadczeń”, W: „Teksty i teksty”(fragment dotyczący twórczości Różewicza).
Różewiczowski monolog liryczny jest wypowiedzią podmiotu, który nie może ukonstytuować się jako osobowość, nie jest w stanie wskazać swoich granic i swojej tożsamości. Taka koncepcja podmiotu lirycznego daje się te interpretować jako polemiczny rozrachunek z awangardowym modelem osobowości poetyckiej. Różewicz przeciwstawia się możliwości takiego „ja”, które- jak w utworach Przybosia- jest strumieniem aktywności skierowanej na świat otaczający. Bohater liryczny Różewicza jest antyawangardowy w swoim totalnym zdeterminowaniu i posłuszeństwie wobec chaosu, wykładnikiem jego sytuacji jest styl, który określiłbym chętnie mianem retoryki bezradności.
U Różewicza-środki stylistyczne-rozbudowane szeregi wyliczeń, repetycje, natrętne paraleizmy, które występują w lirycznej narracji, są sposobami utrwalenia stanu rozbicia podmiotu, zapisem jego niemożliwości scalenia się i nakładają się na materiał językowy, tworząc strzępy nieporadnych wypowiedzi.
Wypowiedzi te znajdują się niejako na jednym planie, bez wyboru i hierarchii. Składnia Różewiczowska nie zna stosunków nadrzędności i podrzędności- jest zdolna jedynie sumować elementy. Podobnie jego wiersz, który stanowi w obrębie nowoczesnego wiersza wolnego możliwość przeciwstawną wobec wersyfikacji Przybosia. Operacje wierszotwórcze Przybosia prowadzą do krystalizacji semantycznych, hierarchizują znaczenia w sekwencji wyrazowej.
Poetycka moralistyka to szkoła poetycka ukształtowana przez Różewicza w latach 1955- 1958 od Niepokoju po Nic w płaszczu Prospera- sytuacja człowieka, który nie jest w stanie ująć swoich doświadczeń (psychologicznych, społecznych, światopoglądowych)jako skoordynowanej całości(chaosu). Podstawy poetyki poetyckiej moralistyki:
- niekrystalizacja „ja” lirycznego stanowi wyraz niemożności wytłumaczenia sobie i innym doświadczeń koszmaru okupacji i swojego przetrwania, akt protestu wobec tych doświadczeń, włączenie w spójny kompleks osobowości, uporządkowanie, stanowiłoby jej uznanie(retoryka bezradności).
- rozproszenie i bezład „ja” oraz tęsknota za jednoznacznym porządkiem moralnym, przypuszczenie, że porządek taki jest możliwy i osiągalny.
- liryka Różewicza- pomiędzy apokalipsą, a sielanką: apokalipsa-przerażenie nie dającą się objąć katastrofą, której skutki tkwią w okaleczonych ciałach i psychikach, sielanka- poczucie ładu, oczekiwanie na formę, która na nowo się utworzy. „Ja” oscyluje pomiędzy rozbiciem, a wolą formy”
Główne zadanie poety wdg. Różewicza to głosić prawdę:
- oszczędne metafory, prosty język codzienności, przekazać treści prawdziwe
- spór o życie, które musi być regulowane pewnymi wartościami moralnymi
- stare systemy wierszy nie nadają się do opisu tego co jest teraz, Różewicz stworzył więc swój system :
Wiersz Różewiczowski
- brak rymów
- różna ilość sylab w wersie(wzmacnia napięcie emocjonalne)
- przeżutnie (wprowadzają moment zatrzymania)
- różna długość strof, zwrotek, podziały są podporządkowane tematyce
słowa proste- pokora języka
-dwumian nieodwracalny( o nim w artykule Kisiela poniżej)
-alternatyw( zdania konstruowane na podstawie albo- albo)
-współrzędność- brak wynikowości zdań typu nadrzędne i podrzędne.
- oszczędne metafory( prawdziwe)
- stosuje wyliczenia i przeciwstawienia
- paraleizmy ( podkreślają rozdarcie i niepokój ja lirycznego)
- odejście od symbolu do elementów zaczerpniętych z rzeczywistości
-nie liczy się samo dzieło, lecz autor (jego los)
Marian Kisiel „Pamięć, biografia, poezja” przypisy do wierszy na początku lat 90.
Kazimierz Wyka proponował by czytać Różewicza całościowo(poeta+ dramaturg+ prozaik) autor artykułu poleca natomiast fragmentaryczne spojrzenie na twórczość Różewicza.
T. Różewicz koncentruje się w utworach na pamięci (ocala od zapomnienia, lub wprowadza w niepokój, niszczy), biografii (jednostki zdeterminowanej wojną lub pokolenia, bio.jest centrum życia i myśli, nie da się ująć w schemat, wzór, jest niejednoznaczna)oraz poezji( w szerszym znaczeniu: sztuką w ogóle, węższym- słowem, prostymi słowami i milczeniem, jednocześnie bogactwem treści, jak i dywizą, że im mniej tym lepiej).
Te trzy elementy określają światopogląd poety, tłumacza się wzajemnie, dopełniają, łączy je podejście do czterech podstawowych kategorii: kultury, historii, jednostki i społeczeństwa. Z 3 tematów rodzi się 12 problemów.
Spór o poezję jest także tematem twórczości Różewicza- problem to związanie sztuki z życiem, artystyczne poznanie z egzystencjalnym doświadczeniem.
Fundamentalnym pytaniem dla Różewicza jest pytanie Czy poeta ma świadomość czystego istnienia wartości? Różewicz tworząc wiersz, krystalizuje go z materii nieczystych.
Moja poezja- wiersz o pewności poezji jako sztuki i niepewności jako słów. Poezja przegrywa sama ze sobą. Są dwie poezje: ta wyrażana przez słowa i ta, która jest wewnętrznym przeświadczeniem(życiem). Ta druga jest najważniejsza wdg poety i o nią się spiera.
Pamięć -Spór o postawy ludzkie, o życie: - Niepokój, Echa leśne, Czerwona rękawiczka.
Różewicz uznaje historię najnowszą, lata II wojny światowej za PUNKT ZERO dla żyjącej ludzkości.
Dwumian nieodwracalny eksponuje porządek wartości- pojęcia jasne przed ciemnymi, dobre przed złymi, pozytywne przed negatywnymi( tradycja dwumianu sięga symboliki biblijnej, księgi rodzaju), u Różewicza złamanie dwumianu- przestawienie wartości, pokazanie złamania tradycyjnego świata, wartości, kultury europejskiej.np w wierszu Ocalony.
Przystosowanie- studium człowieka- płaza- największy upadek, aluzja do pierwotnych faz historii ziemi- „byłem na dnie”- biblijny upadek człowieka, pamięć historii nakłada się na pamięć kultury- zrównane są ze sobą- wyznaczają miejsce dla pamięci społeczeństwa i jednostki.
Jatki- problem- pamięć jednostki winna być skierowana na dzisiaj ( w ramach rozwoju) a nie na wczoraj. Ideały młodości jak mięso- po wojnie zostały zabite, poćwiartowane, wystawione na pokaz i sprzedaż. Pamięć jednostki- ofertą kapitałową.
Krtań wolności- gorycz i sarkazm, człowiek „ciało”, usta i oczy świata zamknięte na człowieka. Ciało nie ma pamięci ani biografii.
Biografia- jest tym, co wyznacza miarę egzystencji człowieka, bez niej nie ma pamięci ani punktu zero, nie ma człowieka- Poemat otwarty, Kryształowe wnętrze brudnego człowieka, W środku życia.
Często używane słowa- wnętrze, wnętrzności, środek.
Zostawcie nas- protest przeciwko manipulacjom biografiami. Różewicz wychodzi od biografii swojej i swego pokolenia, nałożone na historię najbliższą(jej biografię. z biegiem czasu zmienia się pamięć historii i biografia.
Opowiadanie dydaktyczne- komentarz do „pejzażu z Ikarem” Breughela- w tomie Nic z płaszczu Prospera- tematy: rzadko poruszany- biografii młodości i punktu 0( II wojna światowa), często poruszany: biografii kultury- życia jednostek i faktów artystycznych. Pamięć kultury= świadomość genezy istnienia, biografia kultury= świadomość istnienia niepewnego, niedoskonałego, niegotowego.
III część Opowiadania dydaktycznego-„Początek”- dzieło naszych czasów jest grą, zabawą możliwości, poetę interesują artyści ( z różnych „ geografii i stuleci”). Ludzie, a nie dzieła( margines zainteresowania. Dzieła istnieją realnie, twórcy zacierają się w pamięci.
Frans Hals- nędzne życie malarza- portrecisty, oraz apologia jego dzieła. Życie nabiera sensu poprzez sztukę, sztuka jest dziełem żywym- utrwala ludzkie twarze. Poeci twórcy na przekór przemijającemu życiu ustanawiają byt kultury.
Poezja- sztuka artystyczna, sposób egzystencji uobecniający się w akcie twórczym, daje poczucie nieśmiertelności jest procesem nieskończonym.
staje przy opozycjach: chaos- forma, rozpad- trwanie, niegotowość- konstrukcja, zwątpienie- pewność, apokalipsa- sielanka.
na poezji Różewicza uczyła się cała generacja wojenna, wszyscy katastrofiści, pokolenie 56 i formaliści, londyńska grupa kontynenty, pokolenie 68, krąg Brulion.
animalizacja (nie animizacja!)( pozytywna- zdrobnienia- kotek, lisek itd., negatywna- dojście do początków rozwoju człowieka- czł- płaz)
Światopogląd estetyczny T. Różewicza- liryka codzienna, poezja posługuje się tymi samymi elementami, co proza, dążenie do ekonomii środków, głęboko realistyczne, skontrastowanie rzeczy, charakter moralny, poezja i prawda ma stać się jedną osobą, ważny jest język prawdy, dzieła Różewicza, a problemy etyki- poetycka moralistyka, wyrażanie treści moralnych w określonym języku Różewicza.
Liryka punktu zero-po Oświęcimska, na nowo przywołane pojęcia moralne, poezja zagrożonych wartości kultury ludzkiej.
Z książki: Różewicz parokrotnie- Kazimierza Wyki.
Tadeusz Różewicz
Biografia: ur. 9 Października 1921r w Radomsku. Poeta, dramaturg, prozaik i scenarzysta filmowy. Studiował historie sztuki na UJ w Krakowie. W okresie okupacji był pracownikiem fizycznym, w latach 1943-44 w oddziałach partyzanckich AK. Po wyzwoleniu zamieszkał w Gliwicach, obecnie we Wrocławiu.
Zbiory opowiadań :
1955 - Opadły liście z drzew
1960 - Przerwany egzamin
1966 - Wycieczka do muzeum
1970 - Śmierć w starych dekoracjach
1971- Przygotowanie do wieczoru autorskiego
1979 - Próba rekonstrukcji
Zbiory wierszy i poematy
1944 - Echa leśne
1946 - W łyżce wody
1947 - Niepokój
1948 - Czerwona rękawiczka
1950 - Pięć poematów
Przepaść
Ocalony
List do ludożerców
1951 - Czas, który idzie
1952 - Wiersze i obrazy
1954 - Równina
1961 - Et in Arcadia ego (poemat)
1956 - Poemat otwarty
1958 - Formy
1960 - Rozmowa z księciem
1961- Głos anonima
1961- Zielona róża
1962 - Nic w płaszczu Prospera
1964 - Twarz
1968 - Spadanie, Non-stop-show (poemat)
1968 - Twarz trzecia
1969- Regio
1974 - Wiersze
1977 - Duszyczka
1987 - Poezje
1989- Na powierzchni poematu i w środku
1991 - Płaskorzeźba
1996 - Zawsze fragment
1998 - Zawsze fragment. Recycling
1999 - Matka odchodzi - książka otrzymała laur Śląskiego "Oblicze Ojczyzny " Wawrzynu Literackiego za 1999 oraz Nike w 2000
2001 - Nożyk profesora (poemat i wiersze)
2002 - Szara strefa
2004 - Wyjście
2008 - Kup kota w worku
Dramaty
1962 - Grupa Laokoona
1962 - Świadkowie albo Nasza mała stabilizacja
1964- Śmieszny staruszek
1964- Akt przerwany
1966 - Wyszedł z domu
1970 - Stara kobieta wysiaduje
1972 - Na czworakach
1975 - Białe małżeństwo
1979 - Śmierć w starych dekoracjach
1979 - Do piachu
1997 - Palacz
Inne
Zabawy przyjemne i pożyteczne Tadeusza Różewicza, Eugeniusza Geta Stankiewicza i... (2006) - film dokumentujący wrocławską wystawę pod tym tytułem (płyta DVD, dodatek do "Odry" 10/2006)
Kazimierz Wyka Różewicz parokrotnie
Różewicz to:
szczególnego rodzaju dramaturg- ciążący ku propozycjom scenicznym wręcz niemożliwym do realizacji scenicznej dosłownej, podającym właściwą intencję utworu, od razu moralizatorską wręcz dydaktyczną.
specjalnego też rodzaju prozaik -inkrustuje on bowiem często wywód prozatorski wstawką ułożoną w charakterystyczne dla Różewicza schodki zdaniowo- rytmiczne np. Przyrost naturalny, podtytuł: Biografia sztuki teatralnej- czyli historia pisanej i komponowanej, ostatecznie zaś nie skomponowanej i nie napisanej w konwencji teatralnej sztuki, jest to historia ujęta w relację prozaiczną, relację pozbawioną fikcji fabularnej, autotematyczny pamiętnik odautorski. Jeden z pierwszych szkiców Przyrostu naturalnego zaczynał się Balladą o naczyniu. (przenośnia kobiety),
,,…ileż to skał drąży wąż, po czym zamieszkuje w ich otworach…”
U Różewicza dokonuje się wciąż przechodzenie i przenikanie jednego gatunku literackiego w inny gatunek, trwa ich falowanie i coraz to różna krystalizacja, to zjawisko dokonywa się genologicznym kosztem poezji- Różewicz najpierw tworzył wyłącznie jako poeta, potem został dramaturgiem i zarazem prozaikiem, coraz rzadziej bywał poetą, swego czasu przekonany był nawet o śmierci poezji w ogóle dał temu wyraz w takich wierszach jak np. O pewnych właściwościach tak zwanej poezji( z tomu Nic w płaszczu Prospera) oraz Od jakiegoś czasu ( Twarz trzecia),
„…nie ma poezji w człowieku zimnym, i nie ma poezji w człowieku gorącym”, „ od kilku lat/proces umierania poezji/jest przyspieszony…”
Różewicza przekonany był, iż życie drukowanego tekstu jest niebywale krótkie, sięga kilku godzin- publikowane w czasopismach ok. roku 1965 utwory poetyckie są całkowicie obce poetyce Różewicza i dlatego on je unieważnia ( nie odpowiada mu bycie zawodowym literatem-żyjącym z publikacji wierszy, bo wtedy właśnie poezja wdg niego obumiera). Dla Różewicza poezja winna być aktem moralnym ujętym w słowie, przeciwieństwem wobec propozycji awangardy i słowiarskiego estetyzmu.
Różewicz mówi także jednocześnie o konieczności i odrębności poezji np wiersze Moja poezja(Ttrzecia twarz) Kto jest poetą ( Nic w płaszczu Prospera)- ukazuje tu szereg sytuacji egzystencjalnych, które mogą być poezją, podczas gdy układanie wierszy bywa tylko zawodem (zawód jako czynność zawodowa piszącego oraz zawód jako uczucie zawiedzionego czytelnika).
„ Poetą jest ten ten, który pisze wiersze i ten, który wierszy nie pisze.. Poetą jest ten który odchodzi i ten który odejść nie może”
Utwory Różewicza są wyjątkowo mocno nasycone podróżnictwem jako tworzywem, jego twórczość oparta jest na znamiennej antynomii- po jednej stronie jest to, co niezmienne, co statyczne, co zawsze takim pozostaje, po drugiej stronie to, co zmienne, co dynamiczne, co niespokojne i co na mapie i w czasie się porusza- tworzy wiersze reporterskie, fabularne. Podróżnictwo to odbywa się przez wiadomości prasowe, telewizyjne, radiowe i filmowe napływające z całego globu, nieustannie atakujące naszą świadomość( Tarcza z pajęczyny), albo jest to podróżnictwo naprawdę- szybkie przesuwanie obrazów i wspomnień w związku z odbytymi przez podmiot podróżami.
Wśród odwiedzanych przez Różewicza krajów jeden został szczególnie uprzywilejowany- Włochy- pierwszy wiersz Maska w pierwszym tomie(Niepokój) zawiera marzenie mieszkańca małego miasteczka północy o karnawale weneckim( obrazy Wenecji czy Rzymu powtarzają się zresztą w całej twórczości, wręcz natrętnie jak archetypy,zaś kontrast między małą i szarą codziennością, a rojeniami o dalekiej, szerokiej przestrzeni będzie się pojawiał często i później) Wdg. Przybyszewskiego- Różewicz przyjechał do Włoch z ideą zburzenia mitu Italii. Utwory tematycznie włoskie- poemat In Arkadia ego, wiersze min. Asyż, Z przewodnikiem, Motyle.
Różewiczowski zawód Italią- Na ziemi Etrusków, Rzymian i renesansu cywilizacja nowoczesna, agresywna i pospolita zniszczyła historię i kulturę, obecnie sama natura od człowieka niezależna niszczy tę cywilizację jednocześnie grzebiąc i sztukę. Poeta, którego pamięci Różewicz nigdy nie zdradził to Leopold Staff, ten widział jednak Italię zawsze jako arkadię i dobry mit. Koniec mitu Arkadii artystów, koniec azylu estetów jest u Rózewicza demistyfikacją związaną z ogólną oceną sytuacji człowieka w wieku XX -z krytyką współczesnej cywilizacji(!!!).
Różewiczowski konflikt ideału z rzeczywistością to konflikt określonych wartości z ich zaprzeczeniem, w tym pisarzu siedzi kawał zanurzonego w codzienność i rzeczywistość moralisty. Jest to moralista będący cierpliwym i wnikliwym obserwatorem rzeczywistości.
Temat włoski to także przywiezione z kraju najbardziej intymne i osobiste przeżycia: syn i matka- zmarła matka.( Motyw trupięgów- trumiennych pantofli jego matki).
Temat włoski nawet w dramatach: Grupa Laokoona i Spaghetti i miecz.
Różewicz nie wierzy w gotowe ideologie, jest poetą bytu nie ufa świadomości. Nad naszą współczesnością ciąży Teoria (forma, konwencja), która jego zdaniem grozi usztywnieniem wszelkiego naturalnego, niezależnego ruchu, to zaś grozi niewolą- stąd oznaką protestu u Różewicza jest eksponowanie materii w jej najobrzydliwszych, najbardziej brutalnych, konkretnych uchwytnych przejawach. Obsesyjnie stosowane motywy mięsa, rzeźni, jatek, pożerania, połykania, w najrozmaitszych kontekstach.
Jego poezje osacza z odległości dziedzictwo Mickiewiczowskie- wspólne obu poetom są nieufność do ideologii i somatyczna brutalność.
Sprawa pozornego stosunku Różewicza do tradycji: uchodził za antytradycjonalistę, burzyciela wzorów i obowiązujących norm. Ale jego wiersze nawiązują silnie do Staffa i Mickiewicza(jak już wspomniałam wcześniej).
Różnica pomiędzy dramatami Różewicza i Mrożka: R. stwarza sytuacje absurdalną, ale jej podkład wygląda na realistyczny, możliwy w rzeczywistości, M. stwarza sytuację modelową, wyabstrahowaną z faktów realnych.
Rezerwy Rózewicza, które wykorzystuje on w formach dramatycznych to poczucie humoru, kpina, ironia, gra na zabawnych przeciwieństwach, plebejska demaskacja poprzez śmiech i celowe brutalności leksykalne bądź sytuacyjne.
Różewicz napisał sporo okupacyjno- partyzanckich opowiadań (np. Owoc żywota, tom ”Proza”). Poemat o charakterze ekspresjonistycznym oraz proza służyły demitologizacji oraz deziluzji, natomiast zwięzły liryk utrwalał wartości, służył temu, co prawdziwie cenne. Wiersze ”Termopile polskie”, Zaraz skoczę szefie( Czerwona rękawiczka)- cały oddział kalekich chłopców, partyzantów, potworna i okrutna w tym powszechnym inwalidztwie krucjata dziecięca.
Charakterystyczna dla Różewicza jest oczywiście liryka patriotyczna. Ojczyzna dla poety: „…Na początku ojczyzna jest blisko na wyciągnięcie ręki dopiero później rośnie krwawi, bol…i”
Typowe dla Różewicza jest splatanie kilku form o charakterze antydramaturgicznym w dramacie, zazwyczaj następuje całkowity przerost, dominacja jednego ze środków marginalnych w obrębie całościowej struktury dramatu np. didaskaliów albo monologu postaci (np. Śmieszny staruszek). W Przyroście naturalnym- (zapiski o zamierzonej ale niestworzonej komedii, niemożności tworzenia w rzeczywistości, która go otacza)- pisze, że jego sztuki nie maja końca(zakończenia), w odróżnieniu od sztuk Witkacego czy Gombrowicza.
Przyrost naturalny to utwór, który jest w istocie rzeczy fragmentem biografii pisarza, fragmentem pamiętnika intelektualnego, dziennika myślowego, dziennika „nienapisania utworu”.
Przemiany pisarstwa Tadeusza Różewicza można najprościej w ten sposób ując, iż poprzez lirykę i dłuższy poemat podążył on najpierw ku poszczególnym formom dramatycznym- a od nich ku specyficznym gatunkom prozy, aż wreszcie po latach prawie trzydziestu praktykowania zawodu pisarskiego jego dzieła układają się w trzy opasłe tomy Poezja- Dramat- Proza- Jednocześnie płynie on stale pod prąd istniejących podziałów i gatunków literackich, odrzuca je czy też miesza.
Niepewność rozgraniczeń i ustaleń, ogólna depersonalizacja- oto na jakich osiach, wedle Różewicza obraca się rzeczywistość ludzka w XX wieku- powtarza on wielokrotnie iż wiek XIX przyniósł śmierć boga, a wiek XX śmierć człowieka.
Skrót:
Pierwszy etap: Niepokój i Czerwona rękawiczka
Różewicz autentyczny, z jego wyobraźnią i z jego indywidualnością. Z jego odzewem na lata hitlerowskiej okupacji i grozę czasów pogardy. Różewicz zmagający się z moralnym i poetyckim obowiązkiem wypowiedzi dla przeżyć i urazów, które niewypowiedziane- dławią.
Drugi etap: Pięć poematów, Czas który idzie, Srebrny kłos
Byłoby rzeczą niesprawiedliwą Różewiczowi samemu, a nie sprawcom, wystawiać dziś rachunek za poczucie zażenowania i wstydu, jakie ogarnia latem 1956 przy czytaniu tych zbiorów. One są klinicznym preparatem, szczególnie Czas, który idzie „Odwróćmy od przeszłości nasze puste oczy. Nad nami gołąb biały w świetle piórka moczy” To nie rymowanka z Płomyczka, to także Różewicz. W tym okresie wzruszenia, nagany i pochwały poetów polskich wyniosły się z kraju i poszły w optymistyczną emigrację.
Dramatyczny sprzeciw w imię własnej wyobraźni to najbardziej uczciwa i dobrze o poecie świadcząca struna jego poezji na drugim etapie- utwory Nie śmiem, Obietnica, Wyznanie, Głowa w próżni, Odpowiedź, Poetyka, Świadek. Pod powierzchnią tematyki oficjalnie uprawianej przez poetę, dojrzały w milczeniu rzeczywiste problemy jego wyobraźni i doszły do głosu, kiedy spadł łańcuch przymusu. Oczywistą prawdą jest tu powrót do siebie samego, Różewicz w samym akcie ideowego wyboru osiąga ośmielenie własnej wyobraźni, o niewygasłej trwałości ponurego urazu okupacyjnego wydają się świadczyć takie liryki jak Krzyczałem w nocy, Ciało, Drewno.
W Poemacie otwartym Różewicz nie poddaje się już biernie obowiązkowi pamięci wobec cicho uśmiechniętych umarłych, lecz na tym obowiązku buduje dalej: patrzy dalej i szerzej aniżeli tylko ku latom okupacji, partyzantki, obozów masowej śmierci.
Porównując dwa utwory pierwszy z Czerwonej rękawiczki, drugi z Poematu otwartego zauważamy, że w pierwszym wzruszenie wypowiada się ogólnikowo i nastrojowo, jest to typowa monodia, natomiast w drugim widoczne są prozaizmy-jest bogatszy i śmielszy, wiele głosów w nim przemawia- tam moment liryczny tu zdarzenie liryczne.
Różewicz mówił o sobie „Szary człowiek z wyobraźnią małą kamienną i nieubłaganą”- tak rygorystycznie obecną, że składniki owej wyobraźni tworzą budulec obrazowania
Klocki/schodki Różewicza: wiersz złożony z kolejnych wersów, które równie dokładnie do siebie przylegają, co są odgraniczone, w poezję wkrada się charakter wyliczeniowy i obrazowy, obrazy przeskakują klatka po klatce, jak w wolno toczącym się filmie, selekcjonując elementy rzeczywistości.
Od pierwszych utworów Różewicza uderzała w nich obecność jakiejś groteskowej maskarady jako formy, w której poeta podaje oglądaną rzeczywistość zewnętrzną. Krótkie i lapidarne frazy, zwięzłe i ostro urwane obserwacje, nagromadzenie w wierszach prozaizmów.
Proza i dramaturgia Tadeusza Różewicza. Literatura po roku 1939.
Dramaturgia
Pierwszy utwór dramatyczny Tadeusza Różewicza, "Kartoteka", został wydrukowany w 1960 roku. Różewicz był już wtedy ukształtowanym poetą, który zaczął tym razem w kolejnych dramatach mierzyć się i wchodzić w ostry spór zarówno ze współczesną cywilizacją i kulturą, jak i formą dramatyczną, prowadząc swój dramat ku granicom gatunku.
"Co mnie wiąże z teatrem? - pyta Różewicz i odpowiada ironicznie - "Z teatrem wiąże mnie chęć napisania sztuki prawdziwie realistycznej i równocześnie poetyckiej. Nie jest to sprawa prosta, ponieważ nie wiem, czym się różni teatr poetycki od realistycznego. Czy sztuka poetycka ma być poprzerastana żyłami realistycznymi, czy też realne mięso dramatyczne winno być przerośnięte żyłami 'poezji'." (Tadeusz Różewicz, "Teatr niekonsekwencji", Warszawa 1970)
Dramaturgia Różewicza wyrosła z jego poezji, w której konkret nabiera cech metaforycznych. Autor, żywo zainteresowany najnowszą dramaturgią, powołujący się na twórczość Antoniego Czechowa i Samuela Becketta, a także koncepcje Leona Chwistka i Witkacego, stworzył model dramaturgii, jak to określał, "otwartej", bez początku i bez końca oraz radykalną koncepcję "teatru wewnętrznego". Dramaturgii, w której rozkładowi ulega tradycyjna akcja na rzecz struktury składającej się z działań przypadkowych, improwizacyjnych, elementarnych, w którą to strukturę czytelnik albo widz może bez problemu się zaangażować, aby, jak mówił Różewicz
"(...) każdy mógł niejako wejść w środek ze swoimi sprawami. Coś podobnego było także w 'Kartotece'. Tam też każdy mógł wejść w środek, dopisać jakiś fragment czy koniec, rozszerzyć czy uzupełnić jakąś scenę" (za: Marta Fik, "Teatr Tadeusza Różewicza", "Pamiętnik Teatralny" 1974, nr 1).
Zresztą sugestie te nie dotyczą jedynie odbiorcy, czytelnika, widza czy reżysera, także sam autor wielokrotnie powracał do tych samych wątków, rozwijał je, "przepisywał" na nowo, reinterpretował. I tak na przykład zmodyfikowana wersja starego tekstu, "Kartoteka rozrzucona", powstała w 1992 roku, w wiele lat po napisaniu debiutanckiego dramatu. Natomiast postulowany przez poetę "teatr wewnętrzny" z jednej strony uzupełniał koncepcję "otwartości", bo próbował usunąć z dramatu tradycyjne "dzianie się", z drugiej zaś stawiał na eksponowanie aktów wewnętrznych bohaterów. Poza wszystkim był również wyrazem ostrej polemiki, zaciekłej walki z dotychczasowym, zarówno klasycznym jak i awangardowym, teatrem, jego konwencjami i przyzwyczajeniami. Różewicz, starając się wyrugować z dramatu zewnętrzne działanie, stawiał tym samym teatr "pod murem", jego koncepcja kierowała się więc w stronę, jak sam to określał, "teatru niemożliwego". Spór z teatrem objawiał się zarówno w kompozycji dramatów, z których wiele ma charakter scenariuszy, jak i w licznych autorskich komentarzach, didaskaliach, "wyznaniach" autora, tak jak na przykład w "Akcie przerywanym" - dramacie rozpadającym się na szereg pojedynczych scen, w którym komentarz jest tak samo ważny jak zapis poszczególnych scen czy "Przyroście naturalnym" noszącym podtytuł "Biografia sztuki teatralnej" - jednej z najważniejszych wypowiedzi autora dotyczących dramatu i teatru. Różewicz powoli i konsekwentnie budował własną wizję teatru. Często irytował zresztą krytyków i reżyserów niekonsekwencją, brakiem spójnego, gotowego programu teatralnego.
"Opanowywanie teatru, wypróbowywanie arsenału środków, zdobywanie wiedzy scenicznej, czyli cała robota wstępna, eksperymentatorska odbywała się w dalszych, kolejnych publikacjach i kolejnych premierach, na oczach wszystkich". - pisał Tadeusz Drewnowski ("Dialog" 1988, nr 7).
Różewicz, zaangażowany burzyciel zastanych form, uznawany za wielkiego moralistę, ale i atakowany za nihilizm, z pewnością jest twórcą obdarzonym wyjątkowo przenikliwym spojrzeniem na współczesność, żywo i z rozgorączkowaniem na tę współczesność reagującym. Debiut dramatopisarski trzydziestodziewięcioletniego poety - "Kartoteka" - wyrastał z osobistych i pokoleniowych doświadczeń autora i wkrótce uznany został za generacyjną summę oraz tekst, w istocie, klasyczny. Różewicz, urodzony przed wojną, którego młodość przypadła na czasy hitlerowskiej i sowieckiej okupacji, a lata dojrzałe na okres stalinizmu, sumował tutaj swoje doświadczenia. Dramat, w którym główną postacią jest nie działający lecz leżący w łóżku Bohater utrzymany jest w poetyce, można powiedzieć, umownego czy teatralnego snu. Technikę, jaką posłużył się tutaj Różewicz często nazywano również techniką collage'u. Pokawałkowana struktura dramatu jest zapisem pamięci i odbiciem duchowego wnętrza Bohatera.
"Rzetelna próba scałkowania ludzkiego świata - i jakiejś biografii, i losu pokolenia doświadczonego najbardziej tragicznie - może być dzisiaj tylko zbiorem: zbiorem czegoś , co jawi się nam w rozsypce, w pomieszaniu materii i hierarchii ważności i wartości, i w postaci homogenicznej papki." - pisał Józef Kelera. - "I to jest sfera współczesnego dramatu." (w: Tadeusz Różewicz, "Teatr", t. I, Kraków 1988)
W kolejnej sztuce, jednej z najbardziej tradycyjnych w dorobku autora - "Grupie Laokoona", Różewicz zajmuje się dzisiejszą kondycją sztuki, a ściślej, jej jałowością i oderwaniem od życia. Uderza w pustą estetykę. W tej rodzinnej komedii w parodystyczny sposób wyławia frazesy i snobizmy związane ze sztuką i jej odbiorem i konfrontuje je z rzeczywistością.
Różewicz wnikliwie i w analityczny sposób rejestruje największe zagrożenia w przemianach społecznych i kulturowych drugiej połowy XX wieku. Obraz niemożności międzyludzkiego porozumienia, zniszczenia cywilizacyjnego i pustki otaczającej człowieka, tym bardziej wstrząsający bo już spowszedniały przedstawia w poetyckim moralitecie - "Świadkach albo naszej małej stabilizacji". W "Przyroście naturalnym", właściwie eseju o niemożności napisania dramatu, autor, jak deklaruje, chciał zająć się globalnym problemem demograficznym. Prezentacja cywilizacji jako monstrualnego śmietniska pojawia się w "Starej kobiecie wysiaduje". Jednak w centrum zainteresowania poety pozostaje zawsze człowiek, jego postawy społeczne i etyczne czy filozoficzne, obnażane i często kompromitowane.
"Bo ukazując sprzeczności dwudziestowiecznej cywilizacji, w gruncie rzeczy nie cywilizację tym wszystkim obwiniał. - pisał Tadeusz Drewnowski. - "To nie cywilizacja przeżywa kryzys (technika rozwija się znakomicie, jak nigdy), lecz współczesny człowiek i współczesna kultura." ("Dialog" 1988, nr 9)
Różewicz dokonuje obrachunku ze zbiorową świadomością Polaków. W dramacie "Spaghetti i miecz" uderza w skostniałe stereotypy "kombatanckie". "Do piachu..." - drugi po "Kartotece" bardzo osobisty, autobiograficzny utwór poety, w warstwie fabularnej odwołuje się do wojennych doświadczeń Różewicza - żołnierza AK. Sztuka pisana przez 17 lat (1955-1972) została zatrzymana przez cenzurę, potem wystawił ją w Teatrze na Woli Tadeusz Łomnicki. Przedstawienie zostało zdjęte. Różewicza zaczęto mocno atakować, zarzuty padały z obu stron - władzy i opozycji, swoje oburzenie wyrażały środowiska kombatanckie dostrzegające w dramacie przede wszystkim szarganie świętości, dezawuowanie narodowego mitu walki o niepodległość. Ostatecznie "Do piachu..." doczekało się druku dopiero w 1979 roku. Sztuka nadal budzi kontrowersje, środowiska akowskie tak samo ostro zareagowały, kiedy telewizyjną wersję dramatu w 1990 roku pokazał Kazimierz Kutz. Ten poetycko-naturalistyczny dramat opowiada historię Walusia - prostaczka z leśnego oddziału, który z kolegami "poszedł na bandziorkę", nie zdążył uciec, jak sprytniejsi od niego kompani i zgodnie z nieubłaganą logiką wojny, bez miłosierdzia, został zaocznym wyrokiem skazany na śmierć. A do piachu posłali go jego koledzy z oddziału. Wątek "akowski" przyćmił wymowę tej sztuki, którą Różewicz podjął walkę nie tylko w imię demitologizacji historii. Poeta próbował uczynić z Walusia bohatera tragicznego na miarę "zdechłych", wynaturzonych czasów, w jakich przyszło bohaterowi żyć i umierać. We wstrząsający sposób obrazował demoralizację, która w tym wypadku dokonywała się w rzeczywistości wojennej.
Ważnym tematem w dramaturgicznej twórczości poety są również zachowania psychosomatyczne. Jednak ciało i biologia pojawiają się tutaj zawsze w kontekście historycznych czy społecznych uwarunkowań. W dramacie "Stara kobieta wysiaduje" spotęgowana płodność Starej Kobiety zderzona jest z po brzegi wypełniającym scenę wysypiskiem po cywilizacyjnej katastrofie. Pejzaż opisany został w didaskaliach: "Śmietnisko 'jak morze' , od brzegu do brzegu. (...) Może pobojowisko. Olbrzymi śmietnik. Poligon. Nekropol. Jednak plaża. Plaża nadmorska." ("Stara kobieta wysiaduje" w: Tadeusz Różewicz, "Teatr", t. II, Kraków 1988). W "Białym małżeństwie", w parodystyczny, niemal farsowy sposób, ukazana jest cielesność i uwikłanie w nią głównej bohaterki - Bianki. Jednak operowanie ciałem staje się tutaj wyrazem ingerencji i, więcej jeszcze, dominacji kultury z jej nakazami i zakazami, kultury, która "zagarnia" i kiełzna naturę pojętą jako "instynkt ku życiu".
W dramatach Różewicza silnie obecne są wątki autotematyczne, poeta pisze o sytuacji twórcy w drugiej połowie XX wieku. Dobitnie o zamieraniu twórczości i pożegnaniu, milknięciu poety wyraża się w dramacie "Na czworakach", gdzie pisarz Laurenty sprowadzony zostaje do tytułowej pozycji, bawiąc się kolejką elektryczną... Temat ten powraca w "Odejściu głodomora" i "Pułapce" - sztukach, których bezpośrednią inspiracją była biografia i twórczość Franza Kafki. Gorzko i okrutnie mówią one o artyście zniewolonym i wyobcowanym, człowieku, który znalazł się w sytuacji bez wyjścia, w wewnętrznej pułapce.
"Dwa ostatnie utwory - pisał o tych dramatach Józef Kelera - zmierzają już wyraźnie ku syntezie. Dramat biologii i historii, ciała i kultury, artysty i sztuki - zbiegną się w jeden zintegrowany motyw, obraz, dramat uniwersalnej i globalnej pułapki." (w: Tadeusz Różewicz, "Teatr", t. I, Kraków 1988)
Podsumowanie:
Kartoteka(1960)
Grupa Laokona (1962)
Świadkowie (1964)
Nasza mała stabilizacja (1964)
Śmieszny staruszek (1963)
Spaghetti i miecz (1963-64)
Wyszedł z domu (1964)
Akt przerywany i Stara kobieta (1968)
Na czworakach (1965-1971)
Białe małżeństwo (1973)
Do piachu (1955-1972)
Odejście głodomora (1979)
Pułapka (1982)
PROZA
Na prozę Różewicza składają się: opowiadania:
Opadły liście z drzew (1955)
nowele Przerwany egzamin (1960)
Wycieczka do muzeum (1966)
opowiadanie Śmierć w starych dekoracjach (1970).
Próba rekonstrukcji (1979)
W latach siedemdziesiątych pisarz wydał książki: Teatr niekonsekwencji (1970) oraz Przygotowanie do wieczoru autorskiego (1971). Opracował również wybór wierszy Leopolda Staffa i Józefa Czechowicza. Ponadto jest autorem scenariuszy filmowych.
Przejście między dramatem a prozą stanowią Akt przerywany i Przyrost naturalny.
Poezja i proza współistniały. W latach 1945-1947, jeszcze przed ukazaniem się tomiku Niepokój, opublikował Różewicz pierwsze opowiadania.
Daje się zauważyć skłonność do wydłużanie wypowiedzi, która podlegając dalszej ewolucji przekształca się ostatecznie w odrębnych formach poematów.
Od tomiku Formy rozpoczyna się dołączanie do kolejnych tomików poetyckich fragmenty prozy poetyckiej. Poematy prozą charakteryzują się w stosunku do wierszy pewną odrębnością tematyczną. Zmieniają się w prywatny pamiętnik artysty, w swoistą spowiedź z różnego typu lęków, a nawet obsesji, zmierzają ku przypowieści bądź ku alegorii.
Jeśli wziąć pod uwagę wybór zdarzeń, wokół których budował Różewicz fabuły swych opowiadań, to stwierdzić trzeba, iż wszystkie uzewnętrzniają niejako ogólny stan moralnych klęsk człowieka.
Destrukcja tej sfery życia ludzkiego była szczególnie silnie odczuwana przez pokolenie Różewicza. Wychowało się ono na Conradzie, wzrastało w szacunku dla czynu i związanych z nim sensów etycznych. Opowiadania Różewicza odnotowują rozpad tego światopoglądu. Wojna nie potwierdziła jego prawdziwości. Niezwykła to konstatacja z której wyrasta tragizm opowiadań.
Jawi się człowiek zdeterminowany, określany przez okoliczności zewnętrzne, na które nie ma wpływu, przez strach jako uczucie najsilniejsze.
Wszystkie udręczenia ciała (zmęczenie, głód, wszawica, świerzb, rany) odbijają się bezpośrednio na psychice ludzkiej i decydują o wyborze wszelkich wyborów.
Człowiek jest ukształtowany przez świat, przez wydarzenia nie podejmuje prób poprawy swego losu.
W opowiadaniu Przerwany egzamin dokonują się, podobnie jak w poezji Różewicza, charakterystyczne przewartościowania szczegółów przejmowanych z rzeczywistości zewnętrznej, z własnej biografii.
Egzamin dojrzałości o którym mowa w utworze składamy nei przed komicją szkolną, lecz przed wszystkimi ludźmi, składamy nie w szkole lecz w życiu. Taki zabieg właściwy jest alegorii, zaś konsekwentnie rozwijana w ciąg narracyjny - prowadzi do paraboli.
Historia jest wszechobecna; leży u podstaw opowieści o człowiek, który z opóźnieniem przystąpił do „egzaminu dojrzałości”, jednakże nie mógł go zdać, wszystko się bowiem zmieniło - i regulamin egzaminu, i pytania, i egzaminatorzy. Wszyscy pytali a nikt nie słuchał odpowiedzi: świat uległ destrukcji, stał się płynną magmą. U źródeł tego przeobrażenia leży zburzenie moralnego, społecznego i psychicznego ładu ludzkiego w czasie wojny. Z opowiadani wynika, że poeta jest wolny od odpowiedzi, a nawet od egzaminu. Niedojrzałość uznać można za jego stan naturalny. To oczywiście żart.
Sens literatury rodzi się z cierpienia i bólu świata.
Tajemnicę życia znają tylko kobiety („bo one rodzą dzieci”) im pytań się nie zadaje bo one wiedzą. Tajemnica tkwi w przedmiotach codziennego użytku i w „ludzkich ciałach”, prawda życia ukazuje się prostsza i ważniejsza niż prawda sztuki.
Opowiadanie „Morze”, które, choć związane z wojną, z walką partyzancką, nie weszło do tomu „Opadły liście z drzew”. Zostały w tym utworze zbliżone dwa osobne fragmenty: pierwszy dotyczy walk partyzanckich, drugi - powojennej podróży nad morze. „ Zobaczyć morze było marzeniem żołnierza, ale oznaczało ono pragnienie powrotu do normalności, do pokoju.
Różewicz śledzi rysy dobrze mu znane - blizny po wojnie. Opowiadania z tomu „Przerwany egzamin tworzą w sensie artystycznym skomplikowany układ przemieszczeń.
„Trucizna”, „Owoc żywota”, „Spowiedź”, przynoszą kontynuację i weryfikację wątków partyzanckich.
W opowiadaniach tych życie i stoją obok siebie, „jednako ważą”, przenikają się wzajemnie.
Opowiadania Morze, Nowa szkoła filozoficzna przedstawiają duchowe losy ocalonych. Zwrócenie się ku życiu, co w opowiadaniach partyzanckich oznaczało przede wszystkim bunt przeciwko rzeczywistości, zmierza ku rozpoznawaniu charakteru świadomości właśnie sferze życia ludzkiego. Powstaje całościowa wizja ludzkiej kultury i cywilizacji -chorej, którą drąży śmierć.
Opowiadanie „Stara kobieta wysiaduje” jest o okrucieństwie i nietolerancji, o średniowieczu w środku XX wieku wiąże się z porażeniem ludzkiej świadomości strachem, śmiercią. Może to być odczytywane jako obrazem z naszego życia. Można je odczytywać w kategoriach moralnych, mówić o kryjących się w ludziach pokładach nienawiści, egoizmu.
Opowiadanie „W najpiękniejszym mieście świata” ujmuje ten temat w innej perspektywie: rozpoznaje świat świadomości współczesnych artystów:
„Polacy w Paryżu”, artyści w podróży odkrywają wewnętrzną pustkę, niezdolność do odbierania sztuki. Uwikłani w drobne kłopoty dnia codziennego żyją „obok” sztuki współczesnej. I tylko malarka, śmiertelnie chora, jest sobą. Tworzy w Paryżu, ale samo miejsce jest w istocie obojętne. Opowiedzenie siebie staje się we współczesnym świecie jedyną szansą i możliwością artysty. Poprzez siebie winien opowiedzieć świat. Ale owo „poprzez siebie” kryje tajemnicę klęski i samotności artysty. Nie wszystko da się wyrazić. Samotność nie jest dnem ludzkiej egzystencji.
„Tarza z pajęczyny” opowiadanie szczególne w dorobku Różewicza, problem sporu jednostki ze światem . Różewicz problem sporu jednostki ze światem układa w podwójny porządek: z jednej strony człowiek stara się nadać sens swej egzystencji, „wypełnić swój obowiązek”, a z drugiej atakuje go stale zespół informacji ważnych i błahych, wielojęzycznych.
Obok informacji ile jest pszczół w jednym roju, ile robotnic, trutniów samców, pojawia się wiersz związany z pobytem poety w Szanghaju, z podróżą do Mongolii, wspomnienia z podróży do Włoch itd. Człowiek, który poznał zło świata w czasie wojny i gotów był „pokutować za grzech”, Am poczucie swej obcości o samotności.
„Tarcza z pajęczyny” jest najbardziej osobistym opowiadaniem Różewicza, pamiętnikiem artysty, który odbiera świat w kategoriach etycznych, który ze sztuki chciał uczynić „tarczę obronną”, który ma poczucie przegranej i klęski.
Jak zwykle u Różewicza po wielkim wzburzeniu przychodzi uspokojenie: charakteryzuje się ono zmianą stylu i atmosfery emocjonalnej.
Wiąże się zawsze z powrotem do rzeczywistości i do „realizmu poetyckiego”. Kolejny tom opowiadań - „Wycieczka do muzeum” wydany w 1966 roku, gromadzi pięć opowiadań: oprócz utworu tytułowego także „Moją córeczkę”, „Grzech”, „Na placówce dyplomatycznej”, i „Tę starą cholerę”. Opowiadania powstały w latach 1959-1964. Po „Przerwanym egzaminie” i „Tarczy z pajęczyny”.
Bohaterami trzech pierwszych opowiadań są ludzie starzy, których świat dawny był inny, rządził się zapomnianymi już regułami. W nowym świecie narasta tylko z latami poczucie obcości o samotności.
Noszą w sobie dawne wyobrażenie p moralnym porządku w życiu ludzkim, odbywają wędrówkę, na wzór Dantego, po piekle. Jest to historia ojca z „Mojej córeczki”, który w piekle chce odnaleźć swoje dziecko.
Opowiadanie utkane zostało z „cudzych” głosów, z wypowiedzi zwiedzających to muzeum. Śmierć zmieniła się w rytuał śmierci, weszła w krwiobieg, w świadomość zbiorową. Rytuał niczego już nie wyraża, istnieje obok ludzi, nie wstrząsa ich wnętrzem. Kończy się wycieczka: „Głodny jestem panie, może nam tu jakiś obiad postawią”. To inna postać kakofonii świata - realistyczna, dosłowna. Jest ona świadectwem o podwójnym znaczeniu: odbija charakter współczesnej cywilizacji i kultury, odbija jednak także kształt wnętrza człowieka współczesnego.
W najdłuższym opowiadaniu „Śmierci w starych dekoracjach” opowiada stary człowiek, opowiadanie zostaje przerwane w przypadkowym miejscu, bo bohater umiera. Umiera w tymczasowym składzie dekoracji teatralnych i operowych. To opowiadanie przeciwko mistyce życia i przeciwko mistyce śmierci. Jest w nim jakaś synteza wszystkich problemów światopoglądowych w całej twórczości Różewicza, także synteza jego poszukiwań formalnych, dociekań filozoficznych, koncepcji losu, ludzkiego w ogóle.
Śmierć jako aktywna część rzeczywistości, alter ego życia, staje się tematem niezwykłym. Istnieje i dosłownie - jako fakt jednostkowy, i metaforycznie, czy też alegorycznie jako cząstka rzeczywistości. W tym sensie „śmierć poezji”, oznacza Tylko moment przemiany: literatura, sztuka, zmieniają swoją skórę. Zmienia się także człowiek j jego świadomość. Ostatnie z opowiadań „Duszyczka” (1979), niezwykłe pod względem stylistycznym i kompozycyjnym, ma kształt „stenogramu”, zapisu świadomości i słów ludzkich: jest w nich miłość, śmierć, jest przede wszystkim zależność ciał. Jednakże zależność skrywana, odrzucana do której lepiej się nei przyznawać, której należy się wypierać. Biedna ludzka animula: to słowo w starożytności oznaczało „oddech”, „tchnienie”, „powietrze”, ale także „życie”, „siłę żywotną”, „pierwiastek życia”.
36