Społeczeństwo feudalne - Marc Bloch
Sposoby odczuwania i myślenia
III. KULTURA I KLASY SPOŁECZNE
Nie do końca wiadomo w jakim stopniu tzw. litterai - ludzie wykształceni pokrywali się z najwyższą warstwą społeczeństwa. Pewne jest, że dwory biskupie, klasztory i kaplice królewskie dysponowały ludźmi wykształconymi, którzy często wywodzili się z warstwy rycerskiej.
Błędnym stwierdzeniem jest, że nawet w najmroczniejszych okresach dziejów ludzie nie przywiązywali wagi do wykształcenia. Uważano za rzecz użyteczną, aby ten kto miał rządzić ludźmi był człowiekiem uczonym, a przede wszystkim znał łacinę. Wielu średniowiecznych władców było ludźmi wykształconymi, np. Otto III znał biegle grekę i łacinę.
Szansę na zdobycie wiedzy mieli zwykle wyłącznie członkowie wielkich rodów, gdzie praktyka ta była już mocno zakorzeniona. Często założyciele wielkich dynastii nie mogli należycie przygotować się do sprawowania władzy, ponieważ od najmłodszych lat byli narażeni na różne niebezpieczeństwa związane z walką o tron, dlatego wiedzę zdobywali dopiero w późniejszych latach swojego życia. Im niższa warstwa społeczna tym zjawisko to było częstsze i bardziej dostrzegalne. Większość małych i średnich posiadaczy lenn było analfabetami. Niektórzy z nich pod koniec życia szukali schronienia w klasztorach. Synonimami były słowa: conversus oznaczające człowieka, którzy późno poczuł powołanie religijne oraz idiota, co oznaczało mnicha nie potrafiącego czytać Świętych Ksiąg.
Najwyższe stanowiska na dworze monarchów obsadzali ludzie związani z duchowieństwem, gdyż brakowało wykształconych świeckich. Od VIII do XIII w. kanclerzami na dworze króla Francji byli wyłącznie ludzie Kościoła. Dzięki wysokiej pozycji kler bardzo często inspirował decyzje władców, a na pewno zawsze je formułował. Nie zawsze działania te były zgodne z normami moralnymi i nierzadko dochodziło do przestępstw w białych rękawiczkach, za którymi stało duchowieństwo. Ta warstwa społeczna odpowiedzialna była również, za średniowieczną historiografię, która posiadała określone konwencje myślenia, które zostały złamane dopiero w erze nowożytnej.
Możni będący laikami w wielu dziedzinach nie byli zupełnymi ignorantami. Zawsze mogli rozkazać komuś przeczytanie bądź napisanie dokumentu, ale najważniejsza dla nich i tak pozostawała pamięć, bez której nie mogliby odtwarzać swoich wcześniejszych, nie udokumentowanych decyzji.
Często władcy nieznający słowa pisanego traktowali je po prostu obojętnie. Tak było np. w przypadku spisania przywileju po koronacji cesarskiej Ottona I, który nadawał Kościołowi znaczne obszary na terenie Italii i Alp. Pewne jest, że cesarz ani przez chwilę nie pomyślał, że owe zarządzenia mogą wejść w życie.
IV. MENTALNOŚĆ RELIGIJNA
Europę feudalną charakteryzowała wszechobecna wiara. Ludzie w trudnych chwilach polegali na swojej wierze w Boga, często nie rozumiejąc prawdziwej istoty swojej religii. Oprócz tego błędem byłoby sadzić, że ludzie wierzący wyznawali credo naprawdę jednakowe.
Nie tylko katolicyzm był bardzo daleki od pełnego sformułowania swojej dogmatyki. Najściślejsza ortodoksja pozostawiała jeszcze trochę pola swobodnej interpretacji. Katolicyzm bardzo powierzchownie przenikał masy swoich wyznawców. Kler parafialny był rekrutowany niestarannie, a jego kompetencje pozostawiały wiele do życzenia. Często nauki kapłańskie były prowadzone przez niezbyt światłego proboszcza, który przekazywał swoją wiedzę małemu chłopcu. Tacy duchowni nie dorastali zarówno intelektualnie, jak moralnie do swoich zadań. Prawdziwi księża, mogący skutecznie nauczać lud, byli kształceni nieregularnie.
Msza święta była odprawiana często niepoprawnie. Ważną rolę odgrywały freski („pismo tych, którzy nie umieją czytać”), malowanie na murach i kolumnach wielkich kościołów. Głosiły one nauki wzruszające, ale niesprecyzowane, przedstawiając najbardziej przemawiające do wyobraźni zasady chrześcijaństwa. Bardzo często różnego rodzaju ludowe obrzędy były łączone z religią chrześcijańską. Uczeni próbowali wytłumaczyć ludowe przesądy w sposób zgodny z nauką Kościoła.
W epoce feudalizmu wierzono, że wszelkie nieszczęścia, jak wojny, zarazy i katastrofy naturalne przychodzą za pośrednictwem demonów. Obok diabłów żyli aniołowie i święci. Władcy modlili się i odbywali pielgrzymki oczekując dla siebie i swoich poddanych zbawienia duszy oraz dóbr doczesnych.
W żadnej innej epoce obraz apokalipsy nie tkwił tak głęboko w umysłach ludności chrześcijańskiej. Wierzono, że dzień Sądu Ostatecznego niedługo nastąpi. Wypatrywano znaków zapowiadających to wydarzenie. Każdy zły władca uważany był za antychrysta, którego okrutne panowanie poprzedzać miało przyjście Królestwa Bożego.
Różne były koncepcje na datę końca świata. Według ewangelii miała ona nastąpić […]kiedy się skończy lat tysiąc[…]. Jedni uważali, że czas ten liczyć należy od śmierci Jezusa na krzyżu, inni brali pod uwagę jego narodziny. O dziwo tuż przed 1000 rokiem w Europie nie wybuchła powszechna panika. Wynikło to z tego, że zwykli ludzie żyjący w tamtych czasach rzadko liczyli lata, a najważniejsze były dla nich pory roku. Nie było powszechnej zgody co do początku roku. Zależnie od prowincji lub kancelarii rok określany jako tysiączny zaczynał się w sześciu albo siedmiu terminach.
Oczywiście tuż przed 1000 rokiem w Europie zapanowała atmosfera grozy, która jednak tuż po jego minięciu gwałtownie opadła. Jednak fale strachu przebiegały nieustannie, nadejścia końca ludzkości dopatrywano się we wszelakich zjawiskach zaczynając od zburzenia Grobu Świętego w 1009 r. na gwałtownej burzy kończąc.
Świadomość nadejścia końca ukształtowała w umysłach chrześcijan określoną postawę. Wierny chrześcijanin był jak „pielgrzym”, wędrujący przez swoje życie, którego celem jest zbawienie. Sama wędrówka była nieistotna w porównaniu do samego celu.
Wnioskiem jest fakt, że strach przed piekłem był jednym z bardzo ważnych elementów tej epoki.
Pamięć zbiorowa
I. HISTORIOGRAFIA
W społeczeństwie feudalnym zamiłowanie do historii było bardzo widoczne. Religia opierała się na historycznych świętych księgach i żywiła się opowieściami o świętych, a prawo nawiązywało do dawnych kodeksów. Również sposób myślenia ówczesnej ludności sprzyjał poznawaniu historii. Wierząc, że dzień sądu jest już bliski interesowano się czasami minionymi i nie patrzono naprzód, tak jak w epokach nadziei. Historii nie uczono w szkołach, ale przenikała tam ona z pomocą lektur, a pisma antyczne uważano za wzór dobrego stylu.
W celu poznania historii starożytnej sięgano do dzieł wielkich historyków rzymskich np. Tacyta, Swetoniusza, Kasjusza Dio czy mniej znanego Tytusa Liwiusza. Wczesne średniowiecze poznawano dzięki rękopisom dzieł Grzegorza z Tours żyjącego w VI w. W IV i V w. starano się dokonać syntezy dwóch tradycji historycznych: Biblii oraz Grecji i Rzymu. Podjęli się tego Euzebiusz z Cezarei, św. Hieronim i Paweł Orozjusz.
Autorzy średniowiecznych dzieł z X i XI w. bardzo często we wstępie swoich prac nawiązywali do historii. Niektórzy zaczynali nawet od przywołania powstania świata, inni opowiadali o wydarzeniach, których na pewno nie mogli być świadkami. Wstępy takie nierzadko mijały się z prawdą historyczną, dlatego nie mogą nas niczego nauczyć, ale stanowią cenne źródło poznania mentalności autorów. Rozdrobnienie społeczeństwa było uciążliwe dla średniowiecznych historyków, zacieśniając ich wiedzę do tego stopnia, że często, opowiadanie w miarę rozwijania się, jednocześnie wzbogacało się o szczegóły i redukowało w przestrzeni.
Różnorodność gatunków literackich świadczy, że w średniowieczu wszyscy znajdowali przyjemność w opowiadaniu lub słuchaniu. Wielkim wydarzeniom poświęcano całe cykle narracyjne (np. wyprawy krzyżowe). Bardzo modne były roczniki i biografie (nie tylko świętych).
Niestety trudności w gromadzeniu informacji były źródłami częstych nieporozumień i nonsensów, których społeczeństwo nie było świadome. Krytyczna analiza źródeł była stosowana dość rzadko, co nie oznacza oczywiście, że nie istniała w ogóle. Na pisarzami ciążył oratorski i heroiczny styl, wyniesiony z epoki klasycznej. Rozumienie praw realnych utrudniała interpretacja symboliczna, narzucona przez inny kierunek myślenia. Księgi Święte były bez wątpienia księgami historycznymi, ale nie przedstawiały pełnego obrazu minionych dziejów i ich głównym celem było ukazanie tego co ma dopiero nastąpić.
Nieodłączną częścią pisarstwa było fałszerstwo. Sięgało ono takich rozmiarów, że w końcu zdyskredytowało słowo pisane: „byle pióro może posłużyć do napisania nie wiadomo czego”. Przez okres od IX do XII w. proceder fałszerzy i mitomanów cieszył się wyjątkowym powodzeniem, a odpowiedzialność za to spada przede wszystkim na ówczesne prawo. Jeżeli chodzi o historiografię, należy dostrzegać pewien ciekawy symptom psychologiczny: dziwny paradoks sprawiał, że przez szacunek do przeszłości odtwarzano ją w takim kształcie, jaki winna była posiadać.
Pisma historyczne, chociaż liczne, były dostępne dość ograniczonemu kręgowi elity, ponieważ z wyjątkiem rejonu anglosaskiego językiem ich była łacina. Jednak wielcy władcy jak Otton I radzili sobie z tym problemem słuchając dzieł wielkich autorów.
II. EPOS
Epos francuski w tym znaczeniu, w jakim my go rozumiemy pojawił się ok. połowy XI w., a może nieco wcześniej. Na pewno w tym okresie krążyły we Francji północnej bohaterskie „pieśni” w języku pospolitym. O utworach powstałych względnie dawno mamy niestety jedynie pośrednie informacje, np. aluzje w kronikach czy fragmenty przetłumaczone na łacinę. Utwory takie znamy jedynie z kopii, które nie dają nam możliwości ustalenia kiedy powstał tekst oryginalny. Można przypuszczać, że co najmniej trzy poematy istniały, najpóźniej już ok. 1100 r. w formie bardzo zbliżonej do tej, w jakiej dzisiaj je czytamy: Pieśń o Rolandzie, Pieśń o Wilhelmie, Gormont i Isembart.
Treść Pieśni o Rolandzie wywodzi się raczej z tradycji ludowej niż z historii. W Pieśni o Wilhelmie treść jest tylko legendą. Główne postaci obu utworów są wytworami czystej fikcji, jednakże pod upiększeniami wszędzie zachował się pewien wątek historyczny. Podobnie jest w większości poematów z tamtego okresu.
Poematy z końca XI i XII w. zwykle nawiązują do przeszłości i tradycji. Ciężko odpowiedzieć na pytanie skąd autorzy tych dzieł wiedzieli o tak epizodycznych postaciach jak historyczny Roland, będący poddanym Karola Wielkiego, zaadoptowany później do słynnego eposu i przedstawiony w nieco innych okolicznościach. Problemem jest również przeinaczanie faktów przez autorów i kopiarzy średniowiecznych dzieł. Każda próba interpretacji musiałaby dokładnie wykazać, który epizod w utworze jest prawdziwy, a który nie, co z góry skazane byłoby na porażkę.
Poematy rycerskie nie były raczej przeznaczone do czytania. Miano je recytować albo raczej śpiewać. Zawodowi recytatorzy-śpiewacy, zwani żonglerami, wędrowali po całym kraju i kolportowali je z zamku do zamku albo z miasta do miasta. Inni, mający więcej szczęścia, uzyskując opiekę wielkiego pana i miejsce na jego dworze często byli jednocześnie autorami poematów i mogli liczyć na większy zarobek. Jednak rzadko kiedy truwer wymyślał całą treść utworu i rzadki wykonawca powstrzymywał się od wprowadzenia zmian w cudzym utworze.
Ważnym problemem jest to skąd żonglerzy znali fakty historyczne i imiona. Na pewno nie spędzali długich godzin na studiowaniu tekstów historycznych. Mogli natomiast zdobywać informacje pośrednio, od mnichów. W cieniu klasztorów epos w języku ludowym nie był ani nieznany, ani pogardzany. Zakonnicy potrafili dostrzec propagandową rolę odgrywaną przez żonglerów, którzy na placach publicznych często przerzucali się od najbardziej świeckich pieśni do pobożnych opowiadań z życia świętych.
Istnieje jednak wiele innych dzieł, zwłaszcza wśród najstarszych, jak np. Pieśń o Wilhelmie, Raul de Cambrai i cykl lotaryński, gdzie trudno byłoby się doszukać wyraźnego i świadomego wpływu klasztorów.
Uznając za rzecz nieprawdopodobną, że XII-wieczni truwerzy korzystali z ówczesnych dokumentów archiwalnych i kronik trzeba przypuścić, że podłoże ich twórczości stanowiła jakaś wcześniejsza tradycja. Na pewno nie wszystkie pieśni są tego samego pochodzenia. Wiedząc, jak bardzo ludzie epoki feudalnej interesowali się przeszłością i jaką przyjemność sprawiało im słuchanie opowieści o dawnych czasach, trudno się dziwić, że tradycja historyczna snuła się wraz z biegiem czasu.
Zamiłowanie do opowiadań historycznych i legendarnych obserwujemy w całej epoce feudalnej nie tylko we Francji. Wspólne wszystkim krajom Europy, realizowało się w różni sposób. Epos, tam, gdzie zdołał się rozwinąć, wywierał na ludzką wyobraźnię wpływ o wiele silniejszy niż książka.