praca magisterska 1 L6DSKONUK2T3LKD73LNRH7PKHU4NH7HZTRINATQ


Choroby nowotworowe stały się w XX wieku plagą ludzkości. Po chorobach układu krążenia są obecnie drugą przyczyną zgonów (Kułakowski, 2003). Mimo tak dużego rozpowszechnienia wiedza społeczeństwa o nowotworach nadal jest dość mała, funkcjonuje w niej wiele przesądów oraz stereotypów(Sheridan, Radamacher, 1998). Obecnie tworzy się wiele programów edukacyjnych pomagających w profilaktyce oraz podnoszących wiedzę społeczeństwa o problematyce onkologicznej - celem jest zmienienie stereotypowego poglądu, że „rak to wyrok”. Postępy w onkologii zarówno w zakresie leczenia jak i opanowywania nieprzyjemnych objawów somatycznych spowodowały, iż przeniesiono akcent z troski o fizyczny stan pacjenta na jego problemy psychiczne, formy radzenia sobie z chorobą itd.(de Walden - Gałuszko, 2000). Rozwój psychologii zdrowia i medycyny psychosomatycznej spowodował z kolei większe zrozumienie powiązań między psychiką a ciałem, oraz wzajemnie zachodzących wpływów - zauważono, że poprawa stanu psychicznego pacjenta może pozytywnie wpłynąć na jego stan zdrowia, a ignorowanie lub przedmiotowe traktowanie jako „przypadku” przyczynić się może do poczucia osamotnienia i zagubienia. Wraz ze wzrostem zachorowań na nowotwory i zapotrzebowaniem na fachową pomoc psychologiczna w tej specyficznej sytuacji stworzono dyscyplinę z pogranicza psychiatrii, psychologii i medycyny zajmującą się rolą psychiki w chorobach nowotworowych - psychoonkologię. Głównymi zadaniami jej stawianymi są: pomoc psychologiczna pacjentom i ich rodzinom, przygotowanie personelu medycznego w kierunku skutecznego porozumiewania się, nawiązywania kontaktu, udzielania wsparcia. Duże napięcie emocjonalne i lęk, jaki wywołuje choroba nowotworowa jest związane z powszechną negatywną postawą wobec cierpienia, ograniczeń życiowych i śmierci. Te zagadnienia egzystencjalne wymagają głębszego przemyślenia i trudnych rozstrzygnięć, w które próbuje się włączyć psychoonkologia (de Walden - Gałuszko, 2000).

RADZENIE SOBIE Z CHOROBĄ

Choroba nowotworowa jest niewątpliwie źródłem stresu - zarówno diagnoza, objawy jak i same metody leczenia stawiają człowieka przed wyzwaniem ciągłego radzenia sobie ze stresem choroby. Nie należy tu zapominać, iż nieprzyjemne objawy są dla chorego sygnałem niepokojących zmian w organizmie, zapowiedzią niekorzystnych następstw. Następstwa te wynikają głownie z konieczności przyjęcia roli chorego, co oznacza konieczność utraty kontroli i podporządkowywania się systemowi medycyny (Heszen - Niejodek, 2003). Jest to związane z innymi obciążeniami psychicznymi, takimi jak niemożliwość dalszego pełnienia niektórych ról społecznych, ograniczenie swobody, oraz sprawności. Każdy chory musi dokonać oceny tej stresowej sytuacji - tu możliwe jest ocenianie jako krzywda/ strata („dlaczego ja”, zagrożenie dla cenionych wartości: życia, sprawność, samoocena, relacje z innymi) lub jako wyzwanie ( świadomość możliwości leczenia, swojego w nim udziału, realizacja celów życiowych mimo ograniczeń spowodowanych chorobą). Lazarus i Folkman (1984) definiują radzenie sobie jako „ciągłe zmieniające się poznawcze i behawioralne wysiłki podejmowane w celu ukształtowania zewnętrznych i wewnętrznych wymagań, które są oceniane pierwotnie jako trudne lub przekraczające możliwości jednostki, czyli wywołujące stres.” Radzenie sobie jest tu pojmowane nie jako cecha osobowości, lecz jako konstelacja procesów poznawczych i zachowań będących reakcja na sytuacje stresową (Juczyński, 2000). Z powyższym ujęciem koresponduje wyróżnienie dwóch kategorii radzenia sobie - zorientowanie na problem, gdzie chory zmierza do opanowania stresowa w celu zmniejszenia jego stresujących właściwości, oraz odnoszenie się do emocji, polegające na opanowaniu emocji związanych ze stresorem. Sposoby te są niezależne, dlatego badacze wyróżniają podejście aktywnego radzenia sobie, dążenie do rozwiązania problemu i opanowania emocji z nim związanych, oraz podejście bierne, a także ich kombinację. Aktywność zadaniową i dążenie do opanowania stresu uznano za formę bardziej dojrzałą. Stosunek do informacji o chorobie sprowokował wyróżnienie dwóch innych stylów radzenia sobie - poszukującego i unikającego informacji. Osoby „poszukujące” dzięki wiedzy zmniejszają swój lęk i niepewność, sa skłonni do konfrontacji i zwalczania czynników negatywnych, unikający z kolei dobrze tolerują niepewność, ale pojawiające informacje na temat przyszłych zdarzeń wywołują w nich lęk. Widać tu skłonność do wycofywania się i ucieczki. Mimo że wielu autorów podkreśla pozytywną rolę procesów konfrontacyjnych ze względu na umożliwianie wyrażania negatywnych uczuć i myśli redukujące skutki stresu, panuje zgodność, co do kwestii, że oba style są dla chorych korzystniejsze, niż styl bierny, charakteryzujący się rezygnacją. Badacze donoszą, (Juczyński, 2000) iż chorzy oceniają swoją jakość życia jako wyższą, jeżeli ich styl radzenia sobie zawiera w sobie pozytywne nastawienie wobec choroby, małą bezradność, dominację wewnętrzne umiejscowienie kontroli i zadowolenie z otrzymywanego wsparcia społecznego.

Ważną rolę w pomaganiu choremu w radzeniu sobie z nowotworem ma wsparcie społeczne - pełni ono niejako funkcję „bufora” zabezpieczającego przed skutkami stresu. (Juczyński,2000). Znalezienie się w środowisku szpitalnym dodatkowo wzmaga stres związany z chorobą. Pacjent zostaje oderwany od swojego naturalnego środowiska, pełnionych ról, kontaktu z najbliższymi. W zamian dostają godziny oczekiwania na zabiegi, trudność w uzyskaniu informacji od zabieganych lekarzy i przedmiotowe traktowanie.

Chory może podświadomie starać się poradzić z sytuacja chorobową stosując mechanizmy obronne, takie jak zaprzeczanie, tłumienie, wypieranie, projekcja oraz racjonalizacja - mechanizmy represywne, oraz mechanizmy sensytywne, skłaniające do skoncentrowania się na chorobie, np.: selektywne przetwarzanie informacji, zachowania magiczne, ucieczka w marzenia, postawa samowystarczalności. W fazach początkowych choroby często pojawia się zaprzeczenie, polegające na tym, że chory nie przyjmuje do wiadomości faktu zachorowania lub konsekwencji choroby mimo dostępnych informacji i intelektualnych możliwości ich wykorzystania (Heszen - Niejodek, 2002). Mechanizm ten jest nieświadomy a u jego podstaw leży lęk. Pełni funkcję obrony przed zagrożeniem, i mimo, iż w stanach nagłego kryzysu, podczas krótkich odcinków czasu może być przystosowawczy, stosowany trwale staje się szkodliwy. Objawia się w zachowaniu pacjenta tym, że nie zadaje on żadnych pytań na temat choroby, zapomina o już uzyskanych informacjach, snuje nierealne plany na przyszłość, nie okazuje stresu emocjonalnego (Juczyński, 2000).

ADAPTACJA DO CHOROBY

Adaptacja do choroby jest działaniem nastawionym na przywracanie sobie dobrego samopoczucia (de Walden - Gałuszko, 2000). Musi ona uwzględniać dwa cele - radzenia sobie z chorobą, oraz radzenie sobie ze zmianami życia, jakie wywołała choroba. Proces adaptacji dokonuje się na poziomie emocji oraz na poziomie poznawczo- behawioralnym. Chory zadaje sobie pytania o przyczyny swojej choroby, jej znaczenie dla osobistego życia, możliwość dalszego kierowania swoim życiem, realizacji celów. Tu pojawiają się pozytywne działania - zmiany dotychczasowego stylu życia, wprowadzeni nowej diety, próbowanie technik smaouzdrawiających. Shelley Taylor zaproponowała ciekawą koncepcję adaptacji poznawczej do zagrażających wydarzeń. Wg niej (Taylor, 1984, za: Heszen - Niejodek, 2003) przystopowanie to następuje w trzech fazach spełniających odmienne funkcje. Pierwszy etap koncentruje się na poszukiwaniu znaczenia wydarzenia, co dokonuje się przez atrybucję przyczyn oraz przewartościowanie dotychczasowego życia. Druga faza ma na celu uzyskanie przynajmniej częściowej, konroli na d sytuacją. Ostatnia faza obejmuje wysiłki zmierzające do odzyskania poczucia własnej wartości. Badania przeprowadzone w Polsce przez Barbarę Wawak - Sobierajską mające na celu weryfikację tej koncepcji świadczą o mniej skutecznej adaptacji poznawczej u pacjentów polskich w porównani z amerykańskimi (Wawak - Sobierajską, 1991, za: Heszen - Niejodek, 2003).

Tematykę adaptacji do choroby podjęła także Elizabeth Kubler - Ross (1979). Wyróżnia ona pięć etapów, pierwszy z nich to etap zaprzeczania i izolacji, charakterystyczny dla początków choroby i występujące w formie przynajmniej częściowej u wszystkich chorych. Jest rodzajem buforu po doznaniu wstrząsu, pozwala na opanowanie się i zmobilizowanie innych środków obronnych, negacja jest tylko czasowa formą obrony i wkrótce zaczyna pojawiać się częściowe zaakceptowanie faktu zachorowania. Tu pojawia się drugie etap - gniewu, charakteryzujący się wściekłością, zazdrością i rozżaleniem. Charakterystyczne jest pytanie, „Dlaczego ja?”. Gniew skierowany jest w różnych kierunkach, przeciwko wszystkim i wszystkiemu. Jest to okres trudny dla pacjenta, jego rodziny i lekarzy, dlatego ważne jest by umieć wczuć się w sytuację chorego i zdobyć się na wyrozumiałość wobec „nieuzasadnionych” wybuchów gniewu. Trzeci etap - targowania się trwa dość krótko, stanowi przykład jakby myślenia magicznego, życzeniowego - chory próbuje zawrze z bogiem, losem lub światem jakiś układ mający poprawić jego sytuację. Wraz z uzmysłowieniem nieskuteczności owych układów, chory przechodzi do kolejnego etapu - depresji. Autorka wyróżnia jej dwie odmiany- reaktywną i przygotowawczą, pierwsza jest reakcją na stres choroby, dotyczy spraw minionych, a druga jest efektem żalu, jaki przeżywa chory w kontekście świadomości zbliżającej się śmierci, spowodowana jest przewidywaniem straty. W depresji przygotowawczej należy dać czas choremu na przepracowanie dręczących go rozterek egzystencjalnych, co pozwoli mu łagodnie wejść w następny etap - akceptacji i pogodzenia się. Pacjent nie jest już targany emocjami, oczekuje spokojnie na śmierć, ale nie jest to postawa rezygnacji. Chory niewiele mówi, jest mało aktywny, wyłącza się ze spraw otaczającego świata.

Podczas trwania choroby pacjent niejednokrotnie musi poradzić sobie z kwestią trwałego uszkodzenia ciała lub niepełnosprawności. Pierwsza faza reakcji na to zdarzenie opisywana jest jako szok, lub trauma psychiczna (Kerr, Bartels, 1984, za: Kowalik, 2003). Krueger (1984, za: Kowalik 2003) zauważa, iż w dorosłości człowiek osiągnął etap rozwoju, na którym czyni użytek z nabytych wcześniej umiejętności ( kierowanie emocjami, wykorzystywanie środowiska do swoich potrzeb itd.) traktując je jako coś naturalnego i niezbywalnego. W sytuacji choroby zaczyna zdawać sobie sprawę, iż możliwa jest utrata kontroli nad tym, co wcześniej opanował. Zauważa, że sprawność fizyczna i psychiczna maleją, ogranicza się jego aktywność społeczna, niknie iluzja wiecznego życia, a pojawia się lęk przed nadchodzącą śmiercią. Doświadczenie poważnej choroby jest znaczącym naruszeniem przebiegu wskazanych wcześniej faz rozwojowych - proces, który normalnie przebiega na przestrzeni lat teraz przebiega w bardzo szybkim tempie. Człowiek uświadamia sobie, że jego ciało się zmieniło, nie jest już tak sprawne, że grozi mu niebezpieczeństwo, może utracić kontrolę nad wszystkim, co stanowiło istotę jego Ja. Może to doprowadzić do wstrząsu, poczucia utraty gruntu pod nogami, lecz może też skłonić chorego do szukania swojej istoty głębiej w sobie, ułatwia zerwanie z identyfikowaniem siebie z posiadanym ciałem, poznanie swej prawdziwej natury. Następuje stopniowe zaakceptowanie swojej niepełnosprawności - proces ten opisała Kerr (1977, za: Kowalik, 2003). Wyróżniła ona etapy: Szoku - „ To nie ja”, oczekiwania poprawy, lamentu, zdrowej obrony - „Bez względu na wszystko idę do przodu”, obrony neurotycznej - „ Nie mam żadnych ograniczeń”, oraz przystosowania, gdzie życie odzyskuje sens i kolor. Dysfunkcja ujmowana jest przez autorkę w kategoriach utraty ważnych dla człowieka wartości i prób ich odzyskania.

REAKCJE EMOCJONALNE W CHOROBIE NOWOTWOROWEJ.

Emocje towarzyszące chorobie są różnorodne z przewagą negatywnych - zwłaszcza trudne momenty takie jak sytuacja powiadomienia o diagnozie, konieczności drastycznych metod leczenia czy o trwałych skutkach choroby powodują burzliwe reakcje, niekiedy na granicy zaburzeń emocjonalnych (Heszen - Niejodek, 2003). Treść emocji zależy od oceny poznawczej, tego, na czym koncentruje się chory.

Lęk jest odpowiedzią na zagrożenie, możliwość utraty jakiejś cennej wartości. Zagrożenie wiąże się z sytuacja przewidywana w dość odległej przyszłości. Należy do odróżnić od strachu, będącego reakcja na zagrożeni konkretne w przyszłości bliskiej i określonej (de Walden - Gałuszko, 2000). Lęk jest rzadko werbalizowany przez chorych, dzieje się tak z wielu przyczyn - chorzy wstydzą się do niego przyznać, nie są przyzwyczajeni do samoobserwacji, więc nie potrafią sami dobrze go zrozumieć i opisać. Jego występowanie można zaobserwować łatwo w przekazach niewerbalnych. Zaburzenia lękowe są bardzo rozpowszechnione na wszystkich etapach choroby nowotworowej, towarzyszą mu uczucie napięcia, zaburzenia koncentracji uwagi, zmniejszenie wydolności intelektualnej. Jakkolwiek lęk jest normalny w sytuacji ciężkiej choroby i związanego z nią kryzysu, należy odróżnić go od patologicznej reakcji lękowej, która może wymagać interwencji.

Gniew jest reakcją na przeszkodę w realizacji celów. Podobnie jak lęk, może spełniać funkcje pozytywne - mobilizować do walki z chorobą, dostarczać energii (de Walden - Gałuszko, 2000). Gdy jednak nie jest kontrolowany może przeobrazić się i utrwalić w formie agresji zwróconej przeciwko otoczeniu lub samemu sobie. Podobnie jak lęk powinien zostać przepracowany w procesie adaptacji.

Poczucie winy jest uczuciem pozostającym w związku z gniewem, występuje bardzo często, lecz rzadko werbalizowane. Wynika ono z powszechnej tendencji do „szukania winnych”, choroba jest złem, musi mieć swoją przyczynę - chory szuka jej w sobie lub innych. Poczucie winy wzmaga także przekonanie o własnej niepotrzebności, świadomość ciężaru dla otoczenia, itd. (de Walden - Gałuszko, 2000).

Przygnębienie, definiowane jest jako przykra reakcja uczuciowa, będąca odpowiedzią na pewność utraty jakiejś wartości. Komponenty przygnębienia to żal, i długotrwały smutek. W przypadku chorych na nowotwory jest ono spowodowane najczęściej utratą ważnych związków z ludźmi, sprawności lub zagrożeniem życia (de Walden - Gałuszko). Wiąże się z poczuciem bezradności, braku wpływu na to, co się dzieje. Szacuje się, iż depresja występuje u ok. 40% chorych. Przyczyny to najczęściej poważne poczucie zagrożenia życia, niepewność przyszłości, utrata kontroli, wyłączenie z pełnienia ról społecznych, wyizolowanie ze społeczeństwa. Czynniki społeczne mogące sprzyjać wystąpieniu depresji to młody wiek, płeć żeńska, zła sytuacja finansowa oraz nieprawidłowe relacje z partnerem ( Trzebiatowska, 2000). Duże znaczenie ma także sposób poinformowania pacjenta o chorobie oraz moment, w którym pacjent zostaje skonfrontowany ze swoją chorobą. Depresja u chorych na nowotwory prowadzi do przedłużenia okresu hospitalizacji, gorszej współpracy i obniżenia jakości życia. Leczenie depresji powinno być koniecznością, ponieważ poprawia nie tylko jakość życia pacjenta, ale także wpływa na przebieg choroby - długość przeżycia u osób bez depresji jest dłuższa( Trzebiatowska, 2000).

Nadzieja zmniejsza radykalnie następstwa uczuć negatywnych, jest opisywana jako stan oczekiwania od przyszłości czegoś dobrego. Leży u podstaw optymistycznego stosunku do życia, mobilizuje do działania, ułatwia radzenie sobie z trudnościami oraz podnosi ogólna jakość życia (de Walden - Gałuszko, 2000). Nadziej jest jednak nie tylko wiarą w przeznaczenie, Boga, czy szczęście, lecz strukturą psychiczną, od której może zależeć przeżycie lub śmierć, dlatego warto znaleźć coś, dla czego warto żyć, co jest cenne lub sprawia radość w ciężkim czasie choroby( Chojnacka - Szawłowska, 2000).

W procesie choroby nowotworowej wszystkie te emocje są normalne i pożądane - zmienny nastrój powinien być zaliczany do prawidłowej adaptacji do choroby, zwłaszcza, iż nie wiąże się on z negatywnymi skutkami dla zdrowia chorego (Chojnacka - Szawłowska, 2000). Z upływem czasu fale negatywnych emocji staja sie coraz rzadsze i mniej intensywne, co ułatwia proces adaptacji do choroby.

CHOROBA NOWOTWOROWA JAKO SYTUACJA KRYZYSU

Słowo kryzys pochodzi od czasownika krinein oznaczającego rozdzielać, rozstrzygać, decydować, rzeczownik krisis oznacza wybór, rozstrzygnięcie. Słowo to oznacza zatem punkt zwrotny, przełom, przesilenie, w języku potocznym zazwyczaj w nawiązaniu do zagrożenia, sytuacji trudnej. Caplan (1964) definiuje kryzys jako przeszkodą na drodze do ważnych celów życiowych, jej nie usuwalności za pomocą zazwyczaj stosowanych sposobów radzenia sobie z trudnościami. Towarzyszy mu okres dezorganizacji, czasowe załamanie. Istota kryzysu leży w subiektywnej reakcji jednostki, w której doświadcza ona utraty kontroli nad własnym życiem, jest to „prywatny koniec świata” (Szlagura, 2006). Gilliand i James (1993, za: Szlagura, 2006) wskazują na właściwości charakterystyczne kryzysu: obecność zagrożenia jak i szansy, obecność „ziaren” wzrostu i zmiany, brak panaceum i szybkich rozwiązań, konieczność wyboru. Kryzys stanowi zagrożenie, ponieważ może owładnąć jednostką, powodować agresję lub autoagresję, szansa natomiast zawiera się w fakcie powodowanego przezeń cierpienia i jego potencjalnie rozwojowego działania. Obecność ziaren wzrostu to możliwości motywacyjne które kryzys może sprowokować. Teoria interpersonalna (Szlagura, 2006) podkreśla wagę czynników podstawowych (zaufania, otwartości, pozytywny stosunek do innych, empatia, autentyczność, itd.) na drodze ludzkiego rozwoju - są one też narzędziami pomagającymi w radzeniu sobie w sytuacji kryzysu. Stosuje się w tym kontekście metaforę ziarna, które posiada w sobie wszystko, co determinuje i wyznacza wzrost rośliny. Ma w sobie siłę by przebić się przez ziemię, radzić sobie z zimnem i zanieczyszczeniami środowiska… Wynika z tego wiara, że „człowiek doświadczający bezpieczeństwa dzięki akceptacji, empatii, autentyczności i zaufaniu innych nie jest w stanie nie uruchomić swych wewnętrznych możliwości, a za tym przezwyciężyć kryzys” (Szlagura, 2006). Należy rozróżnić tu koncepcję kryzysów rozwojowych, które każda jednostka musi pokonać by w pełni się rozwinąć od kryzysów sytuacyjnych, pojawiających się niespodziewanie, wychodzących poza zwykłe doświadczenia. Erikson określa kryzysy rozwojowe jako czas szczególnie silnego potencjał rozwojowego. Pozytywne rozwiązanie kryzysu skutkuje nowymi jakościami w rozwoju człowieka, niepomyślne przejście przez kryzys stanowi zagrożenie dla dalszego rozwoju, stagnację. Kryzysy sytuacyjne charakteryzują się nie przewidywalnością, nagłością, szokującym charakterem, oraz katastroficznością, przekraczają możliwości skutecznego radzenia sobie ze stresem przez jednostkę. Choroba nowotworowa niewątpliwie jest takim rodzajem kryzysu wiążącym się dodatkowo z koniecznością radzenia sobie z kolejnym kryzysem - egzystencjalnym. Kryzys egzystencjalny (Brammer, 1985, za: Szlagura, 2006) odnosi się do wewnętrznych konfliktów i lęków towarzyszących podstawowym ludzkim kwestiom takim jak sens życia, wolność, cel. Sytuacja kryzysu jest zatem nieodłącznie związana z ludzkim rozwojem, który musi realizować się poprzez pracę nad porzuceniem tego co było by być wolnym i otwartym na to co niesie przyszłość.

Choroba nowotworowa jako sytuacja kryzysu niewątpliwie sprzyja ( a nawet zmusza) podejmowaniu rozmyślań nad tematyką kluczowych wartości i kwestii życiowych - sensu życia, kondycji człowieka w świecie, sprawiedliwości, życia po śmierci. Teoria kryzysu Kaplana zakłada, że rozwój człowieka odbywa się skokami, a nie na drodze jednostajnego postępu i sytuacje kryzysowe stanowią tu czynniki pobudzające rozwój jednostek (Chojnicka - Szawłowska, 2000). Zmuszają one człowieka do konfrontacji z nieoczekiwanej trudnej sytuacji, w związku, z którą mobilizuje on mechanizmy obronne. Kryzys może wywoływać reakcje zbliżone do nerwic, które ustępują z chwilą zreorganizowania mechanizmów przystosowawczych. Pozytywne rozwiązanie kryzysu wiąże się z integracją osobowości na wyższym poziomi a pozostawanie w sytuacji braku rozwiązania może dojść do nerwic lub psychopatyzacji osobowości. Osoby niemogące sobie poradzić z sytuacjami kryzysu i skłonne do zachowań obronnych stanowią grupę ryzyka i wymagają interwencji kryzysowej (Nowak, 2002). Reakcje na sytuację kryzysową zapośredniczone są przez siłę wewnętrznych zasobów chorego, dostępność wsparcia społecznego oraz przyczynę i znaczenie kryzysu w życiu danej osoby. Sytuacja kryzysu u chorych na nowotwory powiązana jest z dwoma mechanizmami- jednym jest reakcja antycypująca śmierć, a druga to efekt przeżyć związanych z diagnozą i leczeniem. Zauważono (Chojnacka - Szawłowska, 2000) że psychologiczne podłoże kryzysu związane jest z wzbudzeniem osobowej konfrontacji ze śmiercią. Sytuacja ta w powiązaniu z przewlekłym cierpieniem może stanowić okazję do rozwoju osobowego -o ile pacjent odzyskuje poczucie kontroli nad własnym życiem i czerpie z niego satysfakcję. Odnalezienie sensu i celu życia może nawet stać się wartością nadrzędną w procesie leczenia nowotworu. Sytuacja choroby nowotworowej może być przeżywana jako rodzaj sytuacji granicznej opisywanej przez Jaspersa (za: Chojnicka - Szawłowska, 2000), która przez silna polaryzacja postaw i wartości człowieka stanowi wyzwanie życiowe, sprawdzian jego dojrzałości i człowieczeństwa.

ROZWÓJ DUCHOWY

Duchowość to jeden z obszarów życia człowieka, który wyraża się przez rozpoznanie, uznanie i dążenie do wartości niematerialnych- idei, pozbawionych bezpośrednich walorów użytkowych (2005, PTPO słownik). Przejawy życia duchowego nie są spowodowane przez czynniki materialne, ale mogą być przez nie warunkowane (np. sprawny mózg).Termin duchowość jest bardzo wieloznaczny - potocznie utożsamiany z religijnością, jest jednak zjawiskiem szerszym, niedającym się do niej sprowadzić. Odnosi się ono także do osób niewierzących, poszukujących dla siebie znaczenia w kulturze, tradycji, nauce itd. Duchowość kojarzona jest zatem z otwieraniem się, rozwojem, tym, co osobiste i subiektywne a religijność z dogmatami, organizacją, instytucją ( Socha, 2000). Mimo to religijność pozostaje najczęstszą drogą duchowej ekspresji i rozwoju duchowego, to właśnie poprzez religijność ludzie realizują swoje duchowe potrzeby. Życie duchowe wyraża się poprzez określone potrzeby np. kontemplacji piękna, zrozumienie prawdy, osobowego przeżywania, wolności, miłości, itd. Obecnie zauważyć można, iż wraz z postępem sekularyzacji następuje swoista „emancypacja” owych potrzeb. W natłoku możliwości są one często realizowane poprzez zatracanie się w konsumpcji, sporcie, pracy. Jednak brak wyższych wartości prowadzi do poczucia pustki egzystencjalnej a nawet zagubienia sensu życia ( Frankl, 1984). Wg Sochy (2000) obok religijności do sfery duchowości zaliczyć można takie dziedziny wewnętrznego życia jednostki jak: świadomość/ samoświadomość, mądrość, uczucia, wrażliwość, moralność, twórczość, poczucie estetyczne, światopogląd oraz wiarę. Omówię je teraz pokrótce.

Religijność traktowana jest jako wymiar psychologiczny, czyli bez wszelkich założeń, co do ontologicznego statusu przedmiotu wiry. Badaniu podlega wyłącznie jak relacje między sobą a Bogiem postrzega jednostka, czy jest przez nią uznawana za realnie istniejącą, co sądzi o wpływie Boga na siebie itd. Inne kwestie, nad którymi warto się zastanowić zajmując się tym zagadnieniem to pytanie, po co ludzie wierzą, co im daje ich religijność, czy jej wpływ jest pozytywny czy negatywny. W ten sposób religijność łączy się z koncepcjami radzenia sobie ze stresem - przyjmując formę copingu religijnego. Religia zawsze stanowiła źródło pocieszenia i otuchy w trudnych chwilach.

Świadomość i samoświadomość - to cechy uznawane za istotę człowieczeństwa. Świadomość stanowi warunek konieczny życia duchowego - bez niej człowiek nie miałby możliwości ujrzenia własnych doznań i przeżyć w relacji do świata i innych ludzi. Jest warunkiem samo rozwoju pozwalając jednostce zauważyć własna ograniczoność, która jest źródłem egzystencjalnych rozterek, na które człowiek szuka odpowiedzi od początków swojego istnienia. Samoświadomość można rozwijać zwiększając jej zakres - poszukując w sobie irracjonalności, ciemnych, nieakceptowanych obszarów ego i starając się je zaakceptować. Kozielecki stwierdza (Kozielecki, 1986, za: Socha, 2000): Dzięki samoświadomości oraz zdolnościom transcendentnym człowiek potrafi wyjść poza swoje ja i spojrzeć na siebie oczami zewnętrznego obserwatora. Samoobserwacja pozwala mu zgromadzić wiedzę o własnych intelekcie i charakterze, o własnych zaletach i wadach. A także odgrywa doniosła rolę w życiu intelektualnym i duchowym człowieka, stając się źródłem wolności i mądrości.

Mądrość zgodnie z modelem Baltesa i Smitha zawiera wiedze faktualną, proceduralną, świadomość kontekstu życiowego w dynamicznej perspektywie, względność zasad rządzących jednostką i społecznością oraz niepewność, wyrażającą względne niezdeterminowanie i nieprzewidywalność życia. Wg Baltesa (za: Socha, 2000) mądrość odnosi się do fundamentalnych spraw życia, jego niepewności, przemian, uwarunkowań oraz sensu. Badacze upatrują źródeł mądrości w specyficznych doświadczeniach życiowych a nie w zaawansowanym wieku.

Uczucia - ich bazą są emocje, to one „nadają życiu smak”. W życiu duchowym najważniejszym uczuciem jest miłość, oraz jej odmiany, a zwłaszcza agape - miłość rodzaju ludzkiego. Miłość uznawana jest za najsilniejszy motyw rozwoju duchowego rozumianego jako przekraczanie dotychczasowego egocentrycznego ja. W miarę rozwoju duchowego poszerza się perspektywa rozumienia stosunków interpersonalnych. Jednocześnie podkreśla się, że samotność, będąca niejako przeciwieństwem miłości przejawiającej się poprzez otaczanie się ludźmi, jest niezbędnym warunkiem rozwoju duchowego. Tu ciekawa jest sytuacja pacjentów nowotworowych, zwłaszcza hospitalizowanych lub w hospicjach, którzy niejako z przymusu spędzają w samotności dużo czasu. Jest to w pewien sposób samotność podwójna - brak osób bliskich, lecz także samotność wobec kryzysu, z którym trzeba się zmierzyć. Może mieć to korzystne skutki - samotność będzie wtedy ucieczką od zalewu informacjami przez media, dynamiki życia codziennego, chwilą na przemyślenia i ustosunkowaniem się do nowej sytuacji. Samotność niesie ze sobą też wiele ryzyka - w nadmiarze czasu przy bezczynności wzmaga się lęk, może pojawić się, depresja. Nie należy jednak zapominać, że do rozwoju duchowego przyczyniają się też ( a nawet może w większym stopniu) emocje o zabarwieniu negatywnym - jednak nadmiar cierpienia zwłaszcza przy niskich zasobach pozwalających na radzenie sobie z nim niesie ryzyko rozwojowe, podobnie jak nie wykorzystywana dobrze samotność.

Estetyczny wymiar życia duchowego wiąże się z emocjonalnymi reakcjami jednostki na bodźce i przeżycia estetyczne. Mimo że nie zawsze uświadamiana, estetyczna wrażliwość powoduje, że jednostka „przeżywa” to, co go otacza, co odbiera za pomocą zmysłów. Jest to uniwersalny wymiar życia duchowego. Wydaje się, iż szczególnie u osób chorych, z ograniczoną sprawnością może mieć on duże znaczenie, ponieważ to dla nich „małe przyjemności” nabierają ogromnego znaczenia - obejrzenie zachodu słońca, zjedzenie dobrego posiłku z kimś bliskim stają się swoistymi świętami, celebracją życia. Koresponduje to z zasadą życia „ tu i teraz” skupiania się na chwili obecnej, która w wielu kulturach uważana jest za jedyną dostępną bezpośrednio rzeczywistość, jest to realizowanie pełni życia. Zazwyczaj ludzie żyją tym, co było i tym, co będzie, czas choroby pozwala skupić się na teraźniejszości, gdyż przyszłość jest niepewna, a przeszłość zostaje przepracowana.

Twórczość jest często postrzegana jako element specyfiki człowieka - wszak tylko człowiek jest istotą twórczą. W odniesieniu do życia duchowego twórczość traktuje się jako cechę, zdolność do tworzenia. Świadomy rozwój człowieka umożliwia realizację a nawet poszerzenie jego twórczych możliwości. Dąbrowski (1979, za: Socha, 2000) tłumaczy, że aktywność twórcza prowadzi do przezwyciężenia pojawiających się w rozwoju kryzysów. Twórczość jest w swej istocie transgresja ludzkiego bytu, a obszarem dla twórczej ekspansji są wszelkie dziedziny życia.

Moralność bezpośrednio wiąże się z hierarchia wartości jednostki, a opiera się na normach moralnych i wartościach etycznych. Nieposiadanie wyższych wartości skutkuje wg Frankla kryzysem egzystencjalnym lub nawet nerwicą ( Frankl, 1985). Duchowy wymiar moralności realizowany jest w ustosunkowaniu do innych ludzi, charakteryzowany jest przez wartości takie jak szacunek dla wszystkich istot, dobroć, równość, sprawiedliwość.

Światopogląd można określić jako myśl filozoficzną prezentującą rozwiązania zagadek bytu i życia. Jest to praktyczna i teoretyczna wiedza o otaczającej jednostkę rzeczywistości, obejmuje wiedzę, przekonania, pojęcia symbole, modele różnych obszarów rzeczywistości, standardy, programy działań, oraz kryteria porządkowania tych wszystkich obiektów. Światopogląd spełnia funkcje orientacyjne, motywacyjne, emocjonalne, jest też ważną częścią osobowości, tworząc zorganizowany system poznawczy. Działa autonomicznie, dołączając nowe doświadczenia jednostki porządkuje je. Nie zawsze jest on spójny, ale im bardziej rozwinięty, tym staje się bardziej wszechstronny i użyteczny w rozmaitych doświadczeniach. W kontekście sfery duchowej światopogląd odgrywa kluczową rolę - istotą ludzkiej duchowości jest ludzka działalność sensotwórcza, a jej przejawem światopogląd. Jest on kategorią niezwykle cenną także, dlatego że pozwala porównać osoby religijne i niereligijne w tym samym pozytywnym porządku.

Wiara łączy się z kwestią religijności, omawianą na początku, a także światopoglądu. Należy pamiętać, iż treścią wiary może stać się nie tylko religia, lecz także nauka, przesądy - praktycznie wszystko. Wiara jest tu procesem mediacji między środowiskiem a świadomym rozumieniem i wyobraźnią. Rozwój wiary w kontekście życia duchowego polega na stopniowym angażowaniu się w przekształcanie w treści własnych przekonań coraz bardziej złożonych elementów rzeczywistości - zwłaszcza duchowych, związanych z kondycją ludzką. To właśnie świadomość, że życie nie sprowadza się do spraw materialnych, przyziemnych wzmacnia poczucie wartości i godności człowieka, pozwalając mu zmagać się nawet z najtrudniejszymi sytuacjami. Aby działał elastycznie i wszechstronnie ważne jest by system wierzeń był hierarchiczny, stabilny, pozwalający odnaleźć sens rzeczy małych jak i „najwyższych”. W sytuacji choroby nowotworowej wiara może się rozwijać, gdy jednostka zawierza Bogu, jego miłości i mądrości, bierze z niej wsparcie, może jednak nastąpić sytuacja odwrotna, utrata wiary, gdy jednostka ma poczucie, że Bóg ją opuścił, oszukał, ukarał za niezawinione grzechy (Byrd, 1979).

Duchowość w tym ujęciu jest przejawem psychicznej działalności człowieka, związanym ze swoistą ludzką sytuacją, gdzie staje on przed wyzwaniem świadomego rozwiązania swoich egzystencjalnych dylematów. Rozwój duchowy zaś badany może być z różnych perspektyw - jako cel sam w sobie, jako środek do innych celów, lub jako niezamierzony, lecz konieczny efekt adaptacji zadaniowej ( Socha, 2000). Zazwyczaj jednak różne sfery rozwoju duchowego rozwijają się na wiele sposobów, a jeden nie wyklucza drugiego, lecz go uzupełnia, dążąc do uzyskania coraz bardziej wszechstronnego, nie egocentrycznego oglądu rzeczywistości.

ROZWÓJ DUCHOWY U PACJENTÓW NOWOTWOROWYCH

Wraz ze wzrostem zrozumienia znaczenia integracji ciała, umysłu i ducha oraz ich współzależności przy tworzeniu pełnej, dojrzałej jednostki ludzkiej pojawia się potrzeba zajmowania się duchowym rozwojem osób chorych na choroby somatyczne, jego zagrożeniami i możliwościami wpływania na jakość życia. Wśród pacjentów o przed chorobowej, dojrzałej hierarchii wartości częściej obserwowane są zmiany rozwojowe i twórcze (Chojnicka - Szawłowska,2000). Osoba taka ma pewną łatwość podjęcia dojrzałej decyzji wobec faktu, jakim jest choroba i cierpienie oraz zdystansować się wobec nich. Jest to dobra strona doświadczania ciężkich chorób, umożliwia wyjście naprzeciw poszukiwaniom duchowym człowieka. W chorobie wiele osób odkrywa ważną część siebie, która jest źródłem wielkiej mocy i niewyczerpanym pokładem siły (Zapała, 2004).

Cierpienie: wg Kozieleckiego (za: Chojnacka - Szawłowska, 2000) to negatywny stan emocjonalny destrukcyjnie wpływający na osobowość człowieka i obniżające poziom jego funkcjonowania, w krańcowych przypadkach mogący prowadzić do rezygnacji i utraty sensu życia. Należy unikać utożsamiania cierpienia z bólem - pierwsze jest przeżyciem emocjonalnym a drugie wrażeniem zmysłowym. Ból może wywołać cierpienie, ponieważ zagraża cenionym przez człowieka wartościom. Kozielecki podkreśla, że cierpienie dotyczy teraźniejszości, przykuwa jednostką do tu i teraz, i przeciwstawia je lękowi, skupionemu na przyszłości. Lęk przyczynia się niejako do cierpienia, gdyż jego źródła są niedookreślone, znajdują się daleko od jednostki. Człowiek cierpi, ponieważ nie umie kontrolować lęku, nie pojmuje jego źródeł. Levine (2001) pisze „zrozumienie naszych reakcji na ból fizyczny pozwala zrozumieć nasz a postawę wobec życia w ogóle. Ból przyciąga uczucie żalu. Wydobywa na powierzchnię tłumiony od dawna niepokój i niezakończone sprawy. Niestety od cierpienia trudno jest się uwolnić. Ból jest nieodłącznym składnikiem, został nam ofiarowany razem z ciałem i umysłem.”

Konfrontacja ze śmiercią

Dla wielu chorych diagnoza jest pierwszym namacalnym sygnałem, że są śmiertelni i stawia ich przed koniecznością zaakceptowania tego faktu ( Levine, 1999). W społeczeństwie gdzie liczy się głównie sukces materialny i atrakcyjność fizyczna, jednostka łatwo zaczyna utożsamiać się z ciałem - choroba oraz zmiany w ciele, które przynosi, stawiają ja wobec kwestii głębszego poszukiwania swojej tożsamości. Większość kwestii, które odkładane były na później zostaje nagle zagrożonych, zaczyna brakować czasu na ich realizację. Planując, skupiając się na drobnych problemach jednostka ucieka od pełnego, prawdziwego życia, od poszukiwań własnego ja. Nagle widać o jak wielu rzeczach zapomniano, jak niewiele czasu zostało żeby zostawić po sobie coś znaczącego(Levine, 2001). Każdy chce odejść z poczuciem znaczenia i godności. I podczas procesu konfrontacji ze śmiercią wielu udaje się to osiągnąć (Montgomery1971). Jak pisze Anna Dodziuk (2001), „zajmujemy się śmiercią po to by pełniej żyć”, należy pamiętać że śmierć jest częścią egzystencji i rozwoju człowieka w takim samym stopniu jak narodziny, nadaje sens egzystencji ludzkiej, nazwana została nawet „Ostatnim szczeblem rozwoju” (Kubler - Ross, 1975), jako że jest punktem kulminacyjnym całej działalności człowieka. Wiadomość o zbliżającej się śmierci to ostatnia szansa na rozwój, stanie się w pełni człowiekiem. Śmierć wzbudza lęk też, dlatego, że jest momentem wymykającym się całkowicie kontroli człowieka - choroba nowotworowa wydaje się być do niej dobrym przygotowaniem, wymagając od jednostki, jeśli nie stopniowego rezygnowania z kontroli, to przynajmniej akceptacji, że w pewnych momentach jest to konieczne. Pomaga w tym zrozumienie, że nie wszystko trzeba kontrolować - Levine (1999) zwraca uwagę, na rolę akceptacji negatywnych przeżyć jako naturalnego elementu ludzkiego życia, przyczyniającego się do jego pełni i różnorodności. Zaleca on postawę otwarcia się na wszystkie doświadczane emocje, zezwolenie na ich przepływ i ich obserwację bez identyfikowania się z nimi. Przetwarzanie informacji o świecie wiąże się ze zmianą systemu wartości Krystyna de Walden - Gałuszko (2000) donosi, iż pacjenci często stwierdzają, że choroba zmieniła radykalnie ich pogląd, nadała nowy smak życiu, pozbawiła małostkowości. Wielu chorych może dzięki tej zmianie perspektywy zauważyć ze odpowiedzi na dręczące ich pytania i dylematy znaleźć mogą w swoim wnętrzu, dzięki poznaniu samego siebie, swojej duchowej strony (Byrd, 1979). Sytuacja zagrożenia życia pozwala zdać sobie sprawę, że nie mamy wiele czasu by zrealizować zawarty w nas potencjał i przyjąć odpowiedzialność za losy naszego dalszego życia. Pojawiają się pytania, na które zazwyczaj nie mamy czasu odpowiadać, zbyt przejęci codziennymi sprawami, planami i problemami. Są to pytania związane z naszą najgłębszą tożsamością, istotą życia: Kim jestem? Jaki jest sens mojego życia? Chory niejednokrotnie po raz pierwszy w życiu ma okazję skupić się na sobie, przeżyć całe spektrum ludzkich uczuć, od radości i nadziei do cierpienia, rozpaczy. To właśnie dzięki ekspresji całości swego człowieczeństwa jednostka może nawiązać kontakt ze swoim aspektem duchowym, który od zawsze w niej się znajdował (Byrd, 1979). Chory ma możliwość zauważenia, że do tej pory żył zaledwie niewielką częścią swojego życia, gdyż wyobrażenia na jego temat - tego, jakie powinno być, jaki jest, czy nie jest utrzymywały go z daleka od prawdy o jego bogactwie i pełni. Jak pisze Levine (1999) „większość ludzi otwiera się na życie nie dlatego ze są szczęśliwi, lecz dlatego, że cierpią. Ból często przesuwa granice terytorium, które uważamy za nasze „ja” poza strefę bezpieczeństwa. Rzucić wyzwanie tym granicom to wykazać wolę wejścia w nieznane i rozpoczęcia prawdziwego rozwoju”. Schematy, którymi myśleliśmy o sobie i świecie przestają być adekwatne i stajemy przed możliwością ujrzenia życia takim, jakim ono jest - bez oceniania i prób zrozumienia go za wszelką cenę, a jedynie doświadczać go żyjąc. Wielu chorych potwierdza, że nigdy nie żyli tak intensywnie jak w obliczu „nadchodzącej” śmierci - możliwe, że nowe doświadczanie rzeczywistości nadało nowy sens ich egzystencji. Jednostki te naprawdę uczestniczą w swoim życiu, a nie tylko o nim myślą lub je planują. Jednostki, które rozwijają się w sytuacjach kryzysu potrafią wyjść poza cierpienie związane z chorobą, uwolnić się od schematów, przestają chwytać się wszystkiego, co im się przydarza. Niewątpliwie przyczynia się do tego „rachunek sumienia” i rozliczenie się z przeszłością, jakiego dokonuje wielu chorych - takie domknięcie swoich spraw dodatkowo pozwala żyć w czasie teraźniejszym, bez poczucia winy. Levine (2001) poleca wykonanie takiego „przeglądu życia” poprzez refleksję nad sukcesami i porażkami przeszłości, wybaczanie oraz wdzięczność za to, co dane nam było przeżyć. Łączy się tu wg niego praca psychologiczna - nad przeszłością, i praca duchowa - czyli obecność w teraźniejszości, zaczynają one wpływać na siebie i wzmacniać się nawzajem by stworzyć poczucie spokoju i harmonii. Choroba może być także czasem pogłębienia relacji z rodzina, bliskimi przyjaciółmi, prawdziwego zrozumienia pojęcia miłości, przebaczenia. Zagadnienie duchowego rozwoju u chorych na nowotwory koresponduje z poglądem medycyny humanistycznej/ holistycznej, mówiącym, że w sytuacji choroby należy pomagać we wracaniu do jedności - zdrowia, i nie wolno tu ignorować psychiki i życia duchowego pacjenta. Choroba pozwala doświadczać życia z momentu na moment, trwać w świadomości chwili. Jako że czas pacjenta niejednokrotnie jest ograniczony, ważne by personel szpitala potrafił przyznać się do tego i pozwolić pacjentowi pokierować czasem, jaki mu pozostał, tak by mógł wykorzystać go na kontakt z najbliższymi, cieszenie się życiem, a nie na „walce” z założenia przegranej ( Kubler - Ross, 1979). Elizabeth Kubler - Ross zwraca tez uwagę na utrzymywanie chorego w świadomości, nie podawania niepotrzebnych leków, co niejednokrotnie uniemożliwia nawiązanie kontaktu, komunikowanie swoich potrzeb, czy świadome umieranie. Trudno może być zrealizować warunki sprzyjające rozwojowi duchowemu takie jak przepracowanie śmierci i cierpienia w środowisku szpitalnym gdzie zachęca się tych, którzy odchodzą by jak najdłużej trzymali się życia, ignorowali to, że umierają, by o tym nie mówili. Społeczny brak akceptacji śmierci utrudnia rozmowy o niej z najbliższymi a nawet myślenie o niej (Levine, 1999). Naprzeciw potrzebom duchowym pacjentów onkologicznych wychodzą programy pomocy psychologicznej i samouzdrawiania. Dużą popularność zdobywa metoda Simontonów opierająca się na wizualizacji i pracy z przekonaniami. Autor zaobserwował (Simonton, 19790) że metoda ta nie tylko pozwala przedłużyć czas przeżycia pacjenta, ale pomaga też odkryć mu części siebie innych dziedzinach życia. Następuje tu skupienie na systemie wierzeń chorego jako źródle możliwości leczniczych. Zmiana następuje poprzez wyznaczanie sobie celów i ich realizację oraz pracę z negatywnymi przekonaniami na swój temat. Zmiany rozwojowe obserwowane przez tych badaczy to głównie zmiana perspektywy następująca po diagnozie choroby nowotworowej. Problemy, które kiedyś zaprzątały chorego stają się mniej istotne, zasady, które wyznaczały jego życie wydają się nagle nieznaczące i powierzchowne, gdy skonfrontuje się je z kwestią śmierci. Pojawia się nowe poczucie wolności realizujące się w swobodniejszym wyrażaniu emocji, zdolność do zachowań asertywnych. Jednostka zyskuje motywacje by zmienić swoje zachowania, stać się inną, nową osobą, to z kolei może prowadzić do rozwiązania starych, zarzuconych konfliktów, spostrzega, że to od niej zależy jak zachowa się wobec problemów. Choroba służy tu jako zezwolenie i motywacja do zmiany. Gdy pacjent taki wyzdrowieje charakteryzuje się pozytywnym obrazem siebie, siła psychiczną, i poczuciem kontroli nad swoim życiem i ogólnie zmieniony pozytywny stosunek do życia - nie są już dłużej ofiarami, którym coś się przydarza - są aktywni.

Organizacje pozarządowe oferują szeroki zakres warsztatów i zajęć rozwojowych przygotowywanych z myślą o chorych na nowotwory - joga, medytacja mogą niewątpliwie pomóc skoncentrować się na chwili obecnej i tym, co życie może jeszcze zaoferować. Warsztaty na temat śmierci i umierania z pewnością pomogłyby wielu chorym zbudować dojrzałą pełną akceptacji postawę wobec śmierci, a przez to pełniej i spokojniej wykorzystać dany im czas. Niestety nie są one powszechnie dostępne, a i obecność psychologa czy kapelana gotowego rozmawiać na temat umierania nie zawsze jest gwarantowana. Również sytuacja negowania śmierci wśród społeczeństwa może utrudniać szczere relacje między chorym a bliskimi mu osobami i wspólne przepracowanie śmierci. Jakże często zdarza się ze obie strony udają ze sytuacja wcale nie jest tak poważna jak by się można spodziewać. Wbrew potocznym opiniom, że chorym nie powinno się mówić prawdy, „bo tego nie zniosą”, skutki takiego postępowania mogą przynieść więcej szkody, poprzez utratę szansy szczerego i otwartego komunikowania się, omawiania ważkich dla chorego spraw. Zwłaszcza, że otwarcie się na problematykę śmierci umożliwia rozwój duchowy poprzez zaakceptowanie życia takim, jakie ono jest, i zmianę nastawienia do niego - uczy doceniać ulotne piękno świata, wyjątkowość każdego dnia (Dodziuk, 2001). Tematyka ta nie jest jeszcze częstym przedmiotem badań, ale można się spodziewać zmian w tej kwestii gdyż wzrost zainteresowania jakością życia chorych na nowotwory prawdopodobnie poniesie za sobą wzrost zainteresowanie tematyką duchowości jako jednym z elementów zdrowia psychicznego człowieka. Przeprowadzone badania jasno wskazują na zapotrzebowanie na zajmowanie się tymi kwestiami. Hermann (2001) badał duchowe potrzeby umierających i stwierdza, że są one uważane przez osoby badane za część swojej egzystencji. Pojawiają się u nich potrzeby takie jak: potrzeba zaangażowania, zakończenia swoich spraw, przebywania w bliskości z naturą, potrzeby religijne i sprawowania kontroli - duchowość jawi się w wypowiedziach osób badanych jako kategoria wyjątkowo szeroka, mogąca lub nie zawierać w sobie religię. Levine skoncentrowała się natomiast na badaniu duchowych korelatów funkcjonalnego dobrostanu u pacjentek nowotworowych. Jednoznacznie podkreśla ona, że czas choroby jest sytuacją wymagającą zasobów duchowych i społecznych. Holstead (2001) podjęła bardzo ciekawą próbę uchwycenia mechanizmów rozwoju duchowego u kobiet z nowotworami bazując na teorii ugruntowanej. Analiza wywiadów doprowadziła ją do następujących wniosków: Diagnoza nowotworu jednoznacznie wiązała się z zagrożeniem znaczenia życia i skutkowała dezintegracją. Badane kobiety radziły sobie z tym poprzez odnajdywanie znaczenia, gdzie za najważniejsze kwestie uznały możliwość śmierci oraz podatność na zranienie, dostrzeganie ludzkich ograniczeń, koncentrujące się wokół kwestii konfrontacji śmierci i rezygnację z całkowitej kontroli nad swoim życiem, oraz naukę życia w niepewności, opierającą się na przedefiniowaniu znaczenia, i koncentracji na rozwoju dachowym. Reintegracja następowała stopniowo w czasie, wraz z adaptacją do sytuacji kryzysowej i wg badaczki nie jest zależna od wieku.

PYTANIA BADAWCZE:

Wobec przedstawionych wyżej kwestii warto się zastanowić czy kryzys, jakim jest choroba nowotworowa może przyczynić się do rozwoju duchowego człowieka? Jakiego rodzaju są to zmiany? W jakich sferach życia duchowego występują?

Badania Pilotażowe:

Operacjonalizacja duchowości, metoda.

W niniejszej pracy korzystam ze sposobu definiowania duchowości zaproponowanego przez Irenę Heszen - Niejodek wg niej „Duchowość to transcendencja, czyli aktywność wykraczająca poza aktualne doświadczenia „ja” czy też aktualny obraz „ja”.”

Badaczka wyróżnia dwa kierunki transcendencji - do wewnątrz, w obrębie osoby, oraz na zewnątrz, w kierunku wyższej istocie, innym osobom czy uniwersum. Jednocześńie przyjmuje ze duchowość ma status dyspozycji, jest atrybutem każdego człowieka a rozwój duchowości zachodzi w ciągu cyklu całego życia (Heszen - Niejodek, Gruszczyńska, 2004).

Ten sposób rozumienia duchowości koresponduje z ujęciem zaproponowanym przez D. Hay'a (1995) którego narracyjną metodę wywiadu zastosowałam w badaniach. Hay dodatkowo przyjmuje, że duchowość jest „naturalną”, przekazywaną ewolucyjnie, cechą człowieka, która okazała się być korzystna dla przetrwania gatunku ze względu na to, że umożliwia jednostce skuteczne radzenie sobie z rzeczywistością (Hay, Socha, 2000). Podobnie jak Heszen- Niejodek uznaje, że duchowość nie jest zatem związana z żadną konkretną religią ( czy też religią w ogóle), lecz odnosi się do wszystkich ludzi.

Zmienne

Zmienną niezależną jest przebyta choroba nowotworowa, zmienne zależne określiłam na podstawie wymiarów wyróżnionych w pracach Heszen-Niejodek (2004) i Hay'a (1995). Narzędzie, którym się posługuję jest bardzo ogólne, dlatego dopiero po przeanalizowaniu wywiadów będzie można dokładnie stwierdzić, które z wymienionych zmiennych okażą się istotne.

Zmienne zależne:

Rozwój: znajomość siebie, samorealizacja, twórczość, samodoskonalenie.

Wolność wewnętrzna: kierowanie się własnymi standardami w wyborze celów i środków, w ocenie efektów.

Otwartość: akceptacja zmian i nowych doświadczeń, wydarzeń życiowych (także niepomyślnych).

Postawy religijne: przeżycia religijne: przeżycia religijne, ich znaczenie w codziennym życiu, ich wpływ na wybory moralne i postępowanie, stosunek do Boga.

Wrażliwość etyczna: wysokie miejsce wartości etycznych w hierarchii wartości, dbałość o zgodne z nimi postępowanie, skłonność do refleksji etycznej.

Sprzeciw wobec zła: protestowanie przeciwko przemocy i niesprawiedliwości, krzywdzie innych.

Stosunek do innych: zrozumienie, tolerancja, szacunek, gotowość służenia sobą, umiejętność wybaczania, altruizm.

Zaangażowanie: doświadczanie poczucia wspólnoty, uczestnictwa, odpowiedzialności.

Sens: poszukiwanie sensu życia w ogóle, sensu poszczególnych zdarzeń, poszukiwanie ogólnej zasady rządzącej światem.

Harmonia: poszukiwanie harmonii ze światem, ładu wewnętrznego, spójności różnych form własnej aktywności.

Tu i teraz: umiejętność cieszenia się chwilą, zatrzymanie się w chwili obecnej.

Dopasowanie: doniosłe przeżywanie wartości estetycznych, „wczuwanie się”, zjednoczenie.

Flow: doświadczenie koncentracji uwagi z jednoczesnym poczuciem samoistnego „dziania się” czynności, brak poczucia czasu, wykraczanie poza siebie podczas wykonywania danej czynności.

Zdumienie i zachwyt: świadomość niezrozumiałości pewnych zjawisk, ich wielkości zdumienie i zachwyt światem, przyrodą.

Wyobraźnia: zaduma, refleksja i wyobrażanie sobie tego, co stanowi tajemnicę wszechświata.

Radość i rozpacz: doświadczanie głębokich emocji.

Ogólne dobro: poczucie porządku, ładu i harmonii w świecie.

Znaczenie: nadawanie znaczenia, poszukiwanie go.

Osoby badane i Procedura

Podczas badań pilotażowych przebadano 5 osób w wieku 30 - 55 lat (docelowo chcę skupić się na grupie wiekowej 25 - 35 rok życia. Dolna granica jest podyktowana chęcią upewnienia się, że mamy do czynienia z jednostkami dojrzałymi, z uformowaną tożsamością a górna faktem, iż chcę uniknąć dwuznaczności mogącej wynikać z faktu, iż około 40 roku życia badani mogą doświadczać innych kryzysowych przeżyć (choroby najbliższych, śmierć rodziców, kryzys połowy życia) nakładających się na chorobę i poniekąd utrudniając odróżnienie wpływów. Wszystkie osoby przebyły chorobę nowotworową - wybrałam osoby, które pozostają wolne od choroby minimum rok. Decyzja ta podyktowana była chęcią upewnienia się, że zmiany wywołane przebytym kryzysem są trwałe, a także próbą uniknięcia zafałszowania obrazu zmian przez leczenie (chemio- lub radioterapia mają ciężkie skutki uboczne, mogą wywoływać zmiany emocjonalne oraz/lub depresję), aktualna diagnozę itd. Z osobami badanymi spotykałam się w ich mieszkaniach w celu zapewnienia komfortu i odpowiednich warunków do rozmowy. Rozmowy były nagrywane na dyktafon, oczywiście po upewnieniu się, że nie jest to problemem dla osoby badanej. Osoby badane były proszone o narysowania swojej „Linii Życia” na dostarczonym przeze mnie wykresie. Prosiłam by zaznaczyć momenty szczytowe i kryzysowe w ich życiu. Po skończeniu rysunku osoba badana była proszona o naszkicowanie na nim innym kolorem linii swojego rozwoju duchowego. Następnie przechodzono do omawiania rysunku. Osoba badana opowiadała o kluczowych wydarzeniach swego życia, odnosiła je do zmian w sferze duchowej a następnie porównywała, które z wydarzeń miało na nią największy wpływ.

Wyniki

Analiza wyników

Dyskusja wyników

Wszyscy badani określili chorobe nowotworową jako kryzys - choć różnili się stopniem wielkości kryzysu - pojawiały się tu wypowiedzi świadczące o dużym natężeniu strachu, lęku i depresji (os. Bad.2 : w momencie kiedy zachorowałam to leżałam pod kocem, w ogóle żadnego kontaktu nie chciałam, tylko czekałam zeby juz umrzec, ijuz mieć wszystkie problemy rozwiązane) jak również o bardziej pozytywnym przeżywaniu choroby (os. Bad. 1: Z chorobą też tak naprawde raczej pozytywnie oceniam... No i to pierwsze uderzenie, to jasne ze to był szok dla mnie ...no bo chemię musiałam przezyć to wszystko musiałam przeżyć”, Os. Bad. 3: ”Miałam wrażenie że ktoś mnie przez tą chorobę przeprowadzał, jakieś anioły... Każdy etap choroby był taki że spotykałam życzliwych ludzi którzy mi pomagali”). Widać duże zróżnicowanie w samym stosunku do zachorowania i przeżywania choroby - koresponduje on z ogólnym nastawieniem do życia konkretnej osoby na danym etapie rozwoju. Wydaje się że największymi katalizatorami zmian w życiu badanych były konfrontacja ze śmiercią, własną śmiertelnością, oraz zmiana stylu życia podczas choroby. Cierpienie i doświadczenie bólu nie pojawiły się w wypowiedziach badanych. Realnie odczuwanie zagrożenia smiercią wystąpiło u wszystkich osób badanych (Osoba. Badana 1: „W czasie chemioterapii gdy wyjeżdzałam w tatry to bałam sie ze to juz po raz ostatni. A potem znów wracałam...”, „myslałam że ja już z tego szpitala nie wyjdę”). Zmiany w stylu życia koncentrowały się wokół nagłego przypływu wolnego czasu (zawieszenie aktywności zawodowej, zmniejszenie obowiązków domowych, towarzyskich), osoby badane wspominają o możliwości rozmyślania na tematy zazwyczaj odrzucane lub rozpoczęcia aktywności na które wcześńiej nie znajdywały czasu (Osoba Badana 2: „Nagle odkryłam ze mam mnóstwo czasu i mogę robić to co mi sprawia przyjemność... zaczęłam robić jakieś wydzieranki, kolaże, zaczęłam szukać wierszy, zainteresowałam sie poezją, coś takiego się we mnie obudziło.”, Osoba. Badana 3: „Wcześniej czym innym sie zajmowało, czym innym były zajęte myśli, ja gdy moje zycie bylo bardzo aktywne, pracowałam z dziecmi, młodzieża nie miałam czasu na mysłenie o sobie, myslałam o sprawach które trzeba zrealizować, nauczyłam się trochę bardziej koncentrować na sobie”). Wszystkie osoby uznały chorobę za katalizator zmian nieporównywalny z innymi doświadczeniami życiowymi, choć różniły się w zakreśie dziedzin w których zaszły największe zmiany. W materiale dostarczonym przez osoby badane można odnaleźć wypowiedzi charakterystyczne dla większości kategorii wyróżnionych jako zmienne zależne.

W wypowiedziach wszystkich badanych zauwazyć można obecność poglądów związanych ze zmianną określona jako „rozwój” - przebyta choroba była dla nich okazją do pogłębienia znajomości siebie, samodoskonalenia. Pojawiły się wypowiedzi takie jak: Osoba Badana. 1: „Nie mam ujemnych rzeczy, i to właśnie po operacji sobie uświadomiłam, bo wcześniej nigdy sie nad tym nie zastanawiałam.. . To tak by było z moją swiadomością że właśnie tu mogłaby podskoczyć, to jest taki okres mądrzejszego życia, co oczywiście nie znaczy ze nie robię błędów, bo mimo wszystko że czlowiek ma doświadczenie i wie, to i tak popełnia błędy.” - widać tu głębszą samoświadomośc, zrozumienie siebie, akceptację zarówno zmian, jak i wad. Osoba Badana. 2: „Zaczęłam też nagle chcieć coś robić,zaczęłam szukać wierszy, chodzić do teatru, na wystawy, zainteresowałam sie poezją, coś takiego się we mnie obudziło... Bardziej zaczęłam interewsować sie stroną duchową, zaczęłam czytać ksiązki, medytować. Nasiliło się znaczenie wszystkiego co wczesniej ceniłam, wszystko sie pogłębiło, wyjaskrawiło. Widzę jak bardzo sie zmieniło moje myślenie, bo przed chorobą byłam ogromną pesymistką, depresje, prochy cuda wianki... jeszcze przed choroba, tak sobie ze stresem nie umiałam radzić. Teraz tez sie jeszcze zdarza, bo to jest nawyk żeby wracac do takiego myslenia, i choroba uświadamia że kiedyś sie wszystko musi skończyć i trzeba, póki można życ pełnią. I teraz widzę jak dobrze spędzać czas, nie przejmuję się głupotami, robię to co ważne”. Postawione w obliczu samotnego spędzania całych dni badane potrafiły podejśc to niego twórczo - dokonały głębszego wejścia w siebie, czasami samodzielnie, czasem z pomocą psychologia. Niewątpliwie jednak widać iż pojawia się potrzeba, pewna gotowość do spojrzenia w siebie, samodoskonalenia : osoba badana 3 przedstawia zaistniałe zmiany w ten sposób: „Nauczyłam się higineny życia, w sensie wewnętrznym, emocjonalnym, psychicznym, jak wzmacniać ciało i psychikę - bardziej tak holistycznie postrzegam to wszystko. Nauczyłam się też medytacji, wejścia w siebie, skupienia się.” Osoba badana 4: „Z czasem zacząłem bardzo pracować nad rowojem duchowym, bardzo długo medytowałem. Zacząłem się tym zjamować całkiem na serio, otworzyłem nawet fundację rozwoju duchowgo, zajmuje się teraz pracą z energiami, i staram się pomagać ludziom. Wcześniej tego nie było, żyłem sobie tak, jak szło... generalnie choroba zapoczątkowała moją przemianę, zmieniła wszytko. Odkryłem w sobie moc której istnienia nie przeczuwałem, doświadczyłem rzeczy które kiedyś były dla mnie nie do pomyślenia. Dopiero taki kryzys i lęk mogły zmobilizować mnie do wejścia w siebie, szukania głębiej, czegoś w sobie, w świecie. I mam teraz takie pragnienie, żeby się rozwijać, pracować nad sobą.”

Wypowiedzi charakterysytczne dla grupy „wolność wewnętrzna” także pojawiały się dość systematycznie. Badani podkreślali głównie zmianę priorytetów, umiejętność nie przejmowania się drobnymi sprawami, nie tracenie czasu na nieistotne fakty - osoba badana 2 : „Teraz widzę jak dobrze spędzać czas, nie przejmuję się głupotami, robię to co ważne, staram sie nie marnować czasu na powierchowne znajomości... Wczesniej mysłałam „jak to ktoś żyje dniem dzisiejszym, to w ogóle jakiś sowizdrzał, trzeba właśnie mysłeć o przysżłości ustalać sobie wszystko. No i to się zmieniło, nie mam takich ogromnych planów, tylko mniejsze.” W tych słowach zauważyć można zwiększoną samoakceptcję, wgląd. Osoba badana 3 mówi wprost :”Nie miałam czasu na mysłenie o sobie, myslałam o sprawach które trzeba zrealizować, nauczyłam się trochę bardziej koncentrować na sobie...” Choroba nowotworowa często jest pierwszym okrsem w życiu człowieka gdy potrafi powiedzieć komuś „Nie”, spojrzeć na to co dla niego jest naprawdę ważne, przestaje być posłuszny konwenansom, wsłuchuje się w swoje potrzeby.

Kwestia otwartości na nowe doświadczenia jest jedną z kluczowych w wypowiedziach badanych. Sama akceptacja choroby, jej przebycie, poradzenie sobie z rolą chorego i zmianami jakie ze soba pociąga, wymaga od chorych dużego stopnia otwartości, i jednocześnie pozwala ją zwiększyć - otwarcie na takie doświadczenie pozwala otworzyć się na inne aspekty życia. Osoba badana 2 opisuje to w ten sposób: „Dopiero rozmowa z psychologiem, która mi powiedziała ze mam dwie możliwości, albo tkwić w tym schemacie, tak jak teraz to robię, albo po prostu coś zmienić, przestać mysleć o pzeszłości.” Osoba badana 1 otwartość na nowe doświadczenia odnalazła w sobie poprzez zaufanie w opatrzność i wiarę w przeznaczenie : „Gdy coś mi się nie układa, myślę „może tak miało być”, wydaje mi się że ktoś tam nade mną czuwa...I wierzę teraz w przeznaczenie, ze tak miało byc i koniec, tak sie losy układają, czlowiek tak sie zachowuje, bo tak mu sie droga układa.” Pojawia się tu ciekawe połaczenie otwarości na nowe doświadczenia - także negatywne, z zawierzeniem Bogu, zaufaniem że dla każdego człowieka istnieje jakiś plan, którego znaczenia może chwilowo nie pomować, ale który powinien przyjąć. Podobnie przedstawia to osoba badana 3 : „Mam takie poczucie przeznaczenia. Zawsze wiedziałam że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszlo, i z chorobą też tak w sumie jest...Co ma być to będzie, nie minie człowieka.”

Postawy religijne uległy wzmocnieniu u wszystkich badanych - u większości było to głębsze wejście w swoją wiarę, modlitwę, zbliżenie się do Boga i zaufanie mu (osoba badana 1 : „Zwłaszcza jesli chodzi o religię to są zmiany - zawsze chodziłam do kościoła, ale jakoś sie bardzo nie przykladałam, a w chorobie zobaczyłam że w cięzkich momentach, sytuacjach trudnych religia jest konieczna. Czuję bożą obecność i to mi pomaga się uspokoić... Daje ukojenie... Wiem że Bóg jest moim przyjacielem.” Osoba badana 2 opisuje to podobnie, „Religia też nabrała dla mnie dla mnie znaczenia, wiadomo, jak trwoga to do Boga. Po bardzo długiej przerwie poszłam do kościoła, to był przełomowy moment, przed pójściem do szpitala... Było to dla mnie niesamowite przeżycie. Zblizyłam sie na nowo do religii , do kościoła, bo wsześniej byłam raczej kontra w sosunku do księży...” Ale podkreśla też swoje poszukiwania, potrzebę pogłebienia relacji z absolutem „bardziej zaczęłam interewsować sie stroną duchową, czytać ksiązki, medytować... poczułam taką potrzebe ciszy, skupienia, zaczęłam próbować różnych technik, znalazłam dwie kolezanki, ktore tez zaczely sie interesowac, nawet mialysmy sie wybrac na jakies dni skupienia...”. Umiejętność medytacji podkreśla także osoba badana 3 „Nauczyłam się medytacji, wejścia w siebie, skupienia się. Może jeszcze tego dobrze nie umiem, ale wiem w którym kierunku iść. Powinni gdzieś tego uczyć naprawdę... Bo nawet taka modlitwa, przecież zazwyczaj jest byle jaka, a żeby się tak naprawdę skupić na tej relacji między bogiem i człowiekiem, nie myśleć o niczym innym, nie odklepywać... to jest jednak bardzo trudno. A spojrzenie na Boga może się nie zmieniło ale rozjaśniło, udoskonaliło. Więcej się na ten temat zaczyna mówić, więcej słyszeć, albo może człowiek tak jest nastawiony i nagle sam zaczyna dostrzegać pewne rzeczy.” Osoba badana 4 jako jedyna przeszła podczas choroby potężny zwrot z osoby nie praktykującej/nie wierzącej, w kierunku pełnej praktyki medytacyjnej, i która zarazem utrzymuje ją na stałym poziomie „Zacząłem szukać, czytać, i na sobie powoli eksperymentowałem. No wiec tu dieta nowa, cwiczenia oddechowe, medytacja ... a efekty były niezwykłe... Z czasem zacząłem bardzo pracować nad rowojem duchowym, bardzo długo medytowałem...” Większość osób donosi o zmniejszeniu aktywności relgijnej po początkowym nasileniu, ale stwierdza bardziej intensywną, bliską relację z Bogiem.

Zmienna Stousunek do innych przejawia się w dwóch w pewien sposób przeciwstawnych formach - z jednej storny następuje zbliżenie do rodziny i bliskich znajomych, pogłębienie relacji, zwiększenie zaufania. Tu pojawiały się wypowiedzi takie jak: Osoba badana 1: „ogromnie doceniam ze mam rodziców, to cudowne że jeszcze żyją.”, osoba badana 2: „Jeśłi chodzi o relację z innymi to najbardziej widziałam różnicę, w tym najcieższym okresie choroby, gdy otaczano mnie opieką, przekonałam sie że jestem ważna dla kilku osób, a przedtem nie byłam o tym tak przekonana”, osoba badana 5: „Generalnie mogę powiedziec że rak zbliżył mnie do samej siebie... I do matki... Ja nie mam swoich dzieci - choć w tej sytuacji może to i lepiej. I w pewien sposób odczówam taką pustkę z tego powodu, ale od choroby widzę że jednak mogę żyć pełnią bez względu na moją rolę „kobiety” tak nie do końca wypełnioną... Moja mama okazała się być niezwykle wspierająca, odważna i wytrwała - pozwoliło nam to odkryć na nowo naszą relację...”.Osoba badana 3 opisuje to w ten sposób: „Zaczęłam bardzo doceniać znajomych, wiem ze mogę na nich polegać, jako osoba samotna mogłabym sie zamknąć w czterech ścianach a tak jestem zmobilizowana do spotkań , wyjazdów, podróży”. W kontaktach z najbliższymi badani referują wzmorzone zrozumienie, tolerancję, umiejętność wybaczania, doceniają pomoc którą otrzymali. W stosunku do ludzi w ogóle kilka osób zauważyło że straciło cierpliwość czy też chęć tracenia czasu na nic nieznaczące, bezwartościowe znajomosci - osoba badana 1 stwierdza: „ Ja już nie umiem słuchać, tak całą sobą, jak ktoś do mnie przychodzi, i zaczyna mówić, plotkować o jakichś głupotach to nie potrafię się w to tak wczuć...”, osoba badana 2: „Podczas choroby poznałam bardzo dużo osób, ale dzieki temu odkryłam też że bardzo dobrze czuję sie sama, lubię byc sama, cenię głębsze kontakty, staram sie nie marnować czasu na powierchowne znajomości.” szacunek, gotowość służenia sobą, umiejętność wybaczania, altruizm. Osoby badane 2 i 4 podkrślają że przebyta choroba skłoniła je do pomagania innym: „Zaangażowąłam sie w działalność społeczną, chciałam pomóc innym chorym, to najpierw, strasznie sie angażowałam, pomagałam zbierać szpik kostny, choć wtedy do cyba było za dużo, takie wręcz zagłuszanie przez nadmiar działań.” Osoba badana 4 „otworzyłem nawet fundację rozwoju duchowgo, zajmuje się teraz pracą z energiami, i staram się pomagać ludziom.” Zmiany w zakresie stosunku do ludzi przejawiają sie w wielu kierunkach, ale można zoobserwować większą dojrzałość w kontaktach i umiejętność wsłuchania się w swoje potrzeby.

Sens i jego poszukiwanie pojawia się w kilku wątkach wypowiedzi badanych - osoba badana 2: „Nagle odkryłam ze mam mnóstwo czasu i mogę robić to co mi sprawia przyjemność, zaangażowąłam sie w działalność społeczną, chciałam pomóc innym chorym, to najpierw, strasznie sie angażowałam...Potem przyszedł moment takiego strasznego zmęczenia, naprawdę, wtedy bardziej zaczęłam interewsować sie stroną duchową, zaczęlam czytać ksiązki, medytować... tak że poczułam tką potrzebe ciszy, skupienia, zaczęlam próbować różnych technik...” wyraźnie widac tu poszukiwania sensu, „wypróbowywanie” różnych dróg, możliwości. Osoba badana 5 podkreśla wagę wejrzenia w siebie, zbadania, co dla nas samych jest najważniejsze: „Choroba nowotworowa zmusiła mnie do takiego porządnego zajęcia się sobą, zobaczenia, o co mi tak naprawdę w życiu chodzi, o co chcę walczyć. ... Pozwoliło mi to ułożyć sobie wszyskto w głowie, zrozumieć samą siebie...” W jednym przypadku przemiana miała charakter bardziej dramatyczny - osoba badana 4 mówi wprost: „Wcześniej tego nie było, żyłem sobie tak, jak szło... generalnie choroba zapoczątkowała moją przemianę, zmieniła wszytko. Odkryłem w sobie moc której istnienia nie przeczuwałem, doświadczyłem rzeczy które kiedyś były dla mnie nie do pomyślenia. Po prostu znalazlem sens w życiu i odkryłem swój dar, a teraz wykorzystuję go dla dobra innych. I nie mam wątpliwości że to właśnie choroba była „zapłonem” który pociągnął za sobą te zmiany.” Trundo powiedzieć, czy badani wprost szukają „sensu” swojego życia, raczej nie spostrzegaja/nazywają tego w ten sposób, ale każdy z nich podjął wysiłki by żyć wg tego co dla niego/niej jest najważniejsze, co daje im spełnienie, i wydaje się że jest to bliskie definicji sensu życia.

Poszukiwanie harmonii rzadko pojawiało się wprost w wypowiedziach badanych - tylko osoba badana 4 stwierdziła: „Mam teraz takie pragnienie, żeby się rozwijać, pracować nad sobą, bo mimo że nie boję się śmierci, nigdy nie wiadomo ile czasu nam zostało...Po prostu trzeba starać się żyć w hrmonii, równowadze, szanować świat, siebie innych.”. Pozostali badani wskazywali jednak na pewne ślady poszukiwań, które pozwoliłyby im żyć w większej harmonii z sobą i światem - osoba badana 2: „Teraz widzę jak dobrze spędzać czas, nie przejmuję się głupotami, robię to co ważne, przyjemne... I widzę że strasznie dużo dobrych żeczy nam się przytrafia... Bardzo tez zwiazek, kontakt z natura stal sie dla mnie ważny.”, osoba badana 3: „Nauczyłam się higineny życia, w sensie wewnętrznym, emocjonalnym, psychicznym, jak wzmacniać ciało i psychikę - bardzo tak holistycznie postrzegam to wszystko.” Osoba badana 5: „Zaczęłam się też interesować jogą, co niewątpliwie zbliżyło mie do mojego ciała, techniki proponowane na zajęciach pozwalają lepiej zintegrować ciało i psychikę, i naprwdę tego doświadczam.” Ogólnie można zauważyć iż badani starają się znaleźć równowagę w swoim życiu, zarówno między różnymi aktywnościami (pracą a zainteresowaniami), jak i między sobą a światem zewnętrznym.

Tu i teraz, waga przeżywania danej chwili, smakowanie życia moment po momencie pojawiły sie w wypowiedziach większości badanych, osoba badana 1: „Jak byłam chora to mąż mi bardzo pomagał, zakupy robił, gotował. A teraz to sie zbuntowałam, bo mnie to sprawia przyjemnośc - a zwłaszcza chodzenie na plac, to jest ogromna przyjemność...”, osoba badana 2: „Staram się wcielać w życie to czego sie dowiedziałam podczas pracy z psycholgiem - zyć dniem dzisiejszym, a to zawsze było dla mnie trudne, wczesniej mysłałam „jak to ktoś żyje dniem dzisiejszym, to w ogóle jakiś sowizdrzał, trzeba właśnie mysłeć o przysżłości ustalać sobie wszystko. No i to się zmieniło, nie mam takich ogromnych planów, tylko mniejsze. No i pojawiła sie taka zmiana myslenia. Bo ja zawsze byłam specjalistką od roztrząsania przesszłości, rozmyslam ile to ja błędów popełniłam, a przecież trzeba absolutnie zostawić to.” Osoba badana 5 widzi to w ten sposób: „Potrafię się zdystansować do problemów, cieszyć się chwilą... Wcześniej byłam o wiele bardziej zabiegana - teraz znajduję czas, jak to mówią - żeby zatrzymać się i powąchać róże...”

Dopasowanie i flow wystąpiły tylko w jednym przypadku - osoba badana 2 odkryła w sobie zainteresowania plastyczne i literackie, znalazła czas by włączyć je w swoją codzienną aktywność: „Choroba zdecydowanie wzbogaciła moją stronę duchową i jednocześnie taką twórczość, zaczęłam szukać wierszy, zainteresowałam sie poezją, coś takiego się we mnie obudziło. No i bardzo dużo w trakcie leczenia chodziłam do teatru, kina, muzeów. Nagle odkryłam ze mam mnóstwo czasu i mogę robić to co mi sprawia przyjemność. Tak że jeśli chodzi o taką wrażliwość, na naturę, sztukę, to tu chorooba bardzo na mnie wpłynęła, pogłębiła to we mnie i bardzo cieszę sie z tego.”

Zdumienie i zachwyt często przewijają się w wypowiedziach badanych, choć nie stanowią dużej części materiału - osoba badana 1: „nie jestem taką 100 procentową optymistką, bo martwię sie o różne rzeczy i o dzieci swoje, i tak rozmyslam o tym jakie to dziwne rzeczy się dzieją. Cale moje życie układa mi się, tak jak to sobie wymyśliłam, wymarzyłam... Nieraz się zastanawiam teraz nad zyciem jak to sie tak układa. I wierzę teraz w przeznaczenie, ze tak miało byc i koniec”. Osoby badanae 2 i 5 zwracają uwagę głównie na pogłebienie kontaktu z naturą : „Przytulanie się do drzewa, czy chodzenie boso po rosie naprawdę nabrały dla mnie takiego wręcz magicznego wymiaru. staram się poczuć zapach danego miejsca, jego energię, przyjąć ją...”

Radość i rozpacz wydają się być emocjami charakterystycznymi dla osób z chorobą nowotworową - nie jest to zaskakujęce, gdyż siła emocji wzrasta gdy „stawką” jest życie... Początkową rozpacz badanym udało się przetworzyć w nadzieję, chęć walki, zmiany. Obecnie większość doświadcza radości z własnego życia, samej możliwości, uczestniczenia w nim w pełni, docenia to co otrzymali: uwazam ze mam szczescie w zyciu, wszystko mi sie tak ukladało, bez zadnych problemow... Dzieci mam zdolne, uczą się, porządne ... Moi rodzice jeszcze zyją, to jest takie piękne i cudowne, i ogromnie doceniam ze mam rodziców. Cale moje życie układa mi się, tak jak to sobie wymyśliłam, wymarzyłam...

Spostrzeganie ogolnego dobra w swiecie rowniez czesto pojawia sie w wzpowiedziach badanych osoba badana 2: widzę że strasznie dużo dobrych żeczy nam się przytrafia, od czasu choroby. Bardzo dużo dobrego, jak coś się daje od siebie, to potem to wraca... Osoba badana 3 : miałam wrażenie że ktoś mnie przez tą chorobę przeprowadzał, jakieś anioły... Każdy etap choroby był taki że spotykałam życzliwych ludzi którzy mi pomagali, mam takie poczucie przeznaczenia. Te osoby, pani doktor i pani psycholog - po prostu ni stad ni z owąd nagle stawiały się osoby gotowe do pomocy...

Zmienne : znaczenie, wyobraznia, wrażliwość etyczna, sprzeciw wobec zła, oraz zaangażowanie nie pojawiały się w wypowiedziach badanych.

Wnioski:

Zebrany materiał wstępnie potwierdza postawione pytanie badawcze = kryzys jakim jest choroba nowotworowa moze przyczynic sie do rozwoju duchowego. Wszyscy badani uznali chorobe nowotworowa za kryzys ktorego wplyw na ich zycie jest nieporownywalny z wpływem innych wydarzen zyciowych. Kazdy z badanych w indywidualny sposob radził sobie ze wyzwaniami stawianymi przez chorobe, i zmieniał w sobie to co pozwalało mu skuteczniej, pełniej zyc. Trudniej odpowiedziec na pytanie jakiego rodzaju sa to zmianz i w jakich sferach zycia duchowgo wystepuja. Prawdopodobnie mala wielkosc proby utrudnia interpretacje wynikow, ale warto zastanowic sie nad redukcja ilosci zmiennych zaleznzch,

Literatura Cytowana

Bach, M., (1979). Spiritual Power In Holistic Healing.W: Goldwag, E., M., red. Inner Balance. .New Jersey: Prantice - Hall

Byrd, J., (1979). Spiritual Help In Health Care. W: Goldwag, E., M., red. Inner Balance. .New Jersey: Prantice - Hall

De Walden - Gałuszko, K.,(red) (2000). Psychoonkologia. Kraków: Biblioteka Psychiatrii Polskiej.

De Walden - Gałuszko, K., (2000). U kresu. Gdańsk: Wydawnictwo Medyczne MAKmed.

Dodziuk, A., (2001). Nie bać się śmierci. Warszawa: Instytut Psychologii Zdrowia.

Frankl, V., (1984). The unheard cry for meaning. Washington: Washington Square Press.

Halstead, M., T., (2001). Struggling with paradoxes: the proces sof spiritual development In women with cancer. Oncology Nursing Forum , 28(10), 1534 - 44.

Hay, D., Nye, R., (1995). Identyfying Children's SPirituality, British Journal of religious education.

Hay, D., (2000). The Spirituality of the Unchurched

http://www.Martynmission.cam.ac.uk/BIAMSHay.html

Hay, D., Socha, P., (2000). Spirituality as a natural phenomenon: a working paper.

Hermann, C., P., (2001). Spiritual needs of dying patients: a qualitative study. Oncology Nursing Forum, 28 (1), 67-72.

Heszen - Niejodek, I., (2003), Strelau, J., red, „Psychologiczne problemy chorych somatycznie”, Psychologia podręcznik akademicki tom III, GWP: Gdańsk.

Heszen - Niejodek, I., Gruszczyńska, (2004), Wymiar duchowy człowieka, jego znaczenie w psychologii zdrowia. Przegląd Psychologiczny. Tom 47, numer 1, 15-31.

Kowalik, S., (2003), Strealu, J., red, „Psychologiczne podstawy niepełnosprawności i rehabilitacji”. Psychologia podręcznik akademicki tom III, GWP: Gdańsk

Kubler - Ross, E., (1979). Rozmowy o śmierci i umieraniu. Poznań: Media Rodzina.

Kułakowki, A., Skowrońska - Garda, A., (2003). Onkologia. Warszawa : Wydawnictwo Lekarskie PZWL.

Levine, E., G., Spiritual correlates of functional well - being In women with cancer.

Levine, S., (1999). Kto umiera? Warszawa: Wydawnictwo Szafa.

Levine, S.,(2001). Gdybyś miał przed sobą rok życia. Warszawa: Wydawnictwo Szafa.

Montgomery, D., W., (1971). Healing and Wholeness. Virginia: John Knox Press.

Nowak, I., (2002). Doświadczenie kryzysu w chorobie nowotworowej: szansa rozwoju czy ryzyko zaburzeń? www.unicorn.org.pl/terapie/psychologia.html

Sheridan, Ch,, L., Radmacher, S., A., (1998). Psychologia Zdrowia. Warszawa: Instytut Psychologii Zdrowia.

Simonton, O., C., (1979). Stess, self - regulation and Cancer.W: Goldwag, E., M.,. Red. Inner Balance. New Jersey: Prantice - Hall.

Skłodowski, H., (1996) red. Medycyna Psychosomatyczna i Psychologia chorego somatycznie wobec zagrożenia i wyzwań cywilizacji współczesnego świata. Łódź: Wydawnictwo uniwersytetu Łódzkiego.

Szłagura, W., O kryzysie i interwencji. www.interwencjakryzysowa.pl/rzeczywistosc.html

Trzebiatowska, I., (2000). „Zaburzenia psychiczne w chorobie nowotworowej”, w Psychoonkologia, red de Walden - Gałuszko.

Zapała, J., (2004). Bez parawanu goryczy. Charaktery . 06/2004.

PRZEGLĄD LITERATURY DO PRACY MAGISTERSKIEJ

ROZWÓJ DUCHOWY U CHORYCH NA NOWOTWORY

Katarzyna Małodobry

Instytut Psychologii UJ

IV rok

Praca przygotowywana pod kierunkiem

Prof. Haliny Grzymały - Moszczyńskiej

Rok akad. 2005/2006



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
praca magisterska Akty kończące ogólne postępowanie administracyjne
praca-magisterska-a11406, Dokumenty(2)
praca-magisterska-a11222, Dokumenty(2)
praca-magisterska-6811, Dokumenty(8)
praca-magisterska-a11186, Dokumenty(2)
praca-magisterska-7383, Dokumenty(2)
Metody treningowe, Mikołaj praca magisterska
praca-magisterska-a11473, Dokumenty(2)
praca-magisterska-6699, Dokumenty(8)
praca-magisterska-7444, Dokumenty(2)
praca-magisterska-6435, Dokumenty(8)
praca-magisterska-wa-c-7459, Dokumenty(2)
praca-magisterska-wa-c-7525, Dokumenty(2)
praca-magisterska-7412, Dokumenty(2)
praca-magisterska-wa-c-7468, Dokumenty(2)
praca-magisterska-7092, 1a, prace magisterskie Politechnika Krakowska im. Tadeusza Kościuszki
praca-magisterska-6860, Dokumenty(1)

więcej podobnych podstron