Khem, khem... Prawie tydzień mi to zajęło, ale jest ^^
=========================================
~~/Fate/~~
~~/4/~~
Zmieniła okład na czole Filii - poprzedni z zimnego i wilgotnego stał się ciepły i suchy. Była nadal nieprzytomna, ale nie miała gorączki - najprawdopodobniej zemdlała w skutek szoku. Tylko skąd ona się tam wzięła? W samym środku tego... Nie, nie chciała myśleć o tym, co zobaczyła rano. Wiedziała, że jeszcze przez wiele nocy będzie widziała to w snach - ale na szczęście tylko w nich...
Kiedy zobaczyła Filię upadającą na ziemię - a raczej na krew - szybko powiedziała Zelowi żeby ją zabrał i uciekła od tego widoku. To było jak... Najgorszy koszmar. Już kilka razy zdarzyło się jej urządzić niezłą masakrę, ale to, co zobaczyła było o wiele, wiele gorsze. Nie sądziła, że może być coś tak okropnego i przerażającego zarazem - bo ktoś musiał to zrobić... Lub coś. Ale kto? Lub co? Najbardziej sensownie było myśleć, że to Mazoku. W końcu żywią się bólem, strachem... Ale żeby aż tak?? I pytanie numer dwa: po co? Po co wybijać całą wioskę? Dla zabawy? Przyjemności? Nie, nie, nie...
Wstała z brzegu łóżka i wyszła z pokoju - Filii nic się nie stanie, a powinna chyba porozmawiać z Zelem i Amelią. Zastała ich siedzących w ciszy przy stole, oboje wpatrywali się z wielkim zainteresowaniem w okno. Usiadła obok Zela i chrząknięciem powiadomiła ich o swojej obecności. Od razu spojrzeli na nią, z ledwo zauważanym strachem czającym się gdzieś w oczach i na twarzach. Nigdy nie powiedziałaby tego na głos, ale sama też się bała. I to bardzo. Ale ktoś musi być silny - i to właśnie na nią zwykle wypadało. Cóż - na kogoś musiało. Tylko zupełnie nie wiedziała, jak zacząć. I co powiedzieć... W końcu jednak przestała się zastanawiać.
- Co o tym sądzicie? - Powiedziała, ale nie udało jej się ukryć niepewności w głosie.
- Mazoku - stwierdził krótko Zel - Nigdy nie widziałem takiego okrucieństwa. Tylko oni są do tego zdolni.
:::::~:::::~:::::~:::::~:::::~:::::~:::::
Więc mało o nas wiesz, pomyślał, przysłuchując się rozmowie. Z tego co zdążył się dowiedzieć - a było tego mało... Nawet wyjątkowo mało - nie zrobił tego żaden z generałów czy kapłanów Lordów, ani też ich słabsi słudzy. Nie był w stanie dowiedzieć się niczego od ludzi - po prostu nic nikt nie wiedział. Ludzie nieźle by tu pasowali... Ale niewielu jest na tyle silnych, by urządzić taką jatkę. A bardzo niewielu z tych niewielu miało na tyle chore umysły. A żaden z tych bardzo niewielu nie był na tyle głupi. Więc nie pozostawał nikt, kto by pasował do układanki. Mazoku nie, ludzie nie... Więc... Kto? Sama Złota Pani? Głupie. I śmieszne.
I co miała do tego Juuoh-sama? Bo tego, że wiedziała o co tu chodzi był pewien. Tak samo jak tego, że nic mu o tym nie powie. Było tak zawsze - dostawał misję, a potem radź sobie sam. Nigdy mu to jednak nie przeszkadzało - zwykle doskonale dawał sobie radę. Tym razem było inaczej - była Filia.
Tego, że jej przepowiednia jest ściśle związana z tym wszystkim też był absolutnie pewien - i bał się o nią. Bo wiedział jeszcze coś - to będzie niebezpieczne. Cholernie niebezpieczne. A z rzeczy, których nie chciał na pierwszym miejscu było wpędzanie Filii w niebezpieczeństwa. Westchnął, niedosłyszalnie dla ludzi zgromadzonych w pokoju i zniknął, także niezauważony.
:::::~:::::~:::::~:::::~:::::~:::::~:::::
Ocknęła się nagle w ciemnym pokoju. Nie wiedziała gdzie jest - ostatnie, co pamiętała to morze krwi i zapach śmierci. Kiedy jej oczy znowu zaczęły widzieć okazało się, że jest w jakimś pokoju. Panował w nim półmrok - nie widziała dokładnie co to za miejsce, jak wygląda i czy ktoś jest tu razem z nią. Odsunęła kołdrę na bok i usiadła - dostała nieprzyjemnych zawrotów głowy, ale nie było to nic nadzwyczajnego. Minęły po chwili i mogła wstać - tak przynajmniej myślała. I nie miała racji - gdy tylko spróbowała się podnieść ciało odmówiło posłuszeństwa i opadła z powrotem na łóżko, wywołując głośne skrzypnięcie materaca. Na chwilę zaprzestała prób opuszczenia pokoju i zaczęła się zastanawiać - gdzie jest? Teraz była już pewna, że nigdy nie widziała tego miejsca. A miała niezłą pamięć. Drugie - kto ją tu przyniósł? Nie widziała nikogo, kto mógłby to zrobić - zwłaszcza, że nie widziała nikogo żywego. Trzecie - czy jej przyjaciele też nie żyją? Według słów Xella byli właśnie w tej wiosce. A było bardziej niż pewne, że zginęli wszyscy mieszkańcy... Więc czy oni też? Może właśnie to oni ją tu przynieśli.. Heh, chciałaby żeby tak było. Wszystko stałoby się odrobinę łatwiejsze. Chociaż i tak nie w takim stopniu, w jakim by chciała.
Wykorzystała chwilę na sprawdzenie swojego stanu - w szoku mózg produkuje tyle endorfiny, że nie poczułaby nawet najcięższej rany. Ale na szczęście nic - tylko dwa czy trzy drobne zadrapania, niewarte uwagi. Szybkim - za szybkim - ruchem zrzuciła z siebie płaszcz - był cały w krwi, nie było na nim widać innego koloru niż szkarłat. Ta zbytnia gwałtowność kosztowała ją wiele - kolejne zawroty głowy, doprawione bólem pulsującym w czaszce tak, jakby miała wybuchnąć. Szybko - ale tym razem nie za szybko - przyłożyła do skroni dłoń i wyszeptała słabe zaklęcie. Słabe - ale wystarczyło, by uśmierzyć ból. Kilka głębokich wdechów i wydechów i minął całkowicie, pozostawiając tylko uczucie lekkiego otępienia. Pokonując zawroty głowy wstała - by natychmiast opaść z powrotem, ale tym razem nie z własnej winy - została popchnięta na łóżko. Chciała krzyknąć - ale to też się nie udało. Jej usta zostały zamknięte innymi - które znała bardzo dobrze. Uspokoiła się i odwzajemniła pocałunek, zarzucając mu ręce na szyję.
''Wróciłeś?" Spytała telepatycznie. Nie odpowiedział. Ale wcale jej to nie przeszkadzało - przytuliła się mocniej do niego i była już gotowa zapomnieć o świecie, kiedy poczuła coś, czego poczuć nie powinna.
Ostry ból w klatce piersiowej i zimne ostrze między żebrami.
A po chwili w innym miejscu.
I jeszcze innym.
_______________________________________________________________________
Sal
_______________________________________________________________________
00:23 04-04-21