Rzeszowscy wychowankowie rozrzuceni po Polsce
Dlaczego od kilku lat kibice PGE Marmy Rzeszównie mogą oglądać w szeregach klubu solidnych wychowanków? W sezonie 2012 może dojść nawet do takiej sytuacji, że w składzie meczowymŻurawii nie znajdzie się żaden z trzech znajdujących się obecnie w klubie wychowanków, a siła zespołu ma opierać się przede wszystkim na zawodnikach z zza granicy.
Długo można zastanawiać się nad sytuacją rzeszowskiego speedway'a. Od kilku sezonów żaden zawodnik wychodzący ze szkółki klubowej nie spełnia pokładanych w nim nadziei i szybko jest oddawany do niższych lig. Obecnie w składzie PGE Marmy znajduje się jedynie weteran nadwisłockiego żużla, Maciej Kuciapa oraz dwóch juniorów - Łukasz Kret i Kamil Prokop, którzy także nie są silnymi ogniwami swojego klubu. Do tej trójki może dołączyć jeszcze Grzegorz Bassara, adept szkółki, który przystąpi do egzaminu licencyjnego.
Mimo, że klub z Rzeszowa uchodzi za wypłacalny i stabilny finansowo, nie posiada on szkółki, która każdego roku przynosiłaby nowych utalentowanych juniorów. Ponadto w klubie wyraźnie wierzą w hasło inwestujmy w zagraniczne gwiazdy i w składzie Żurawiico sezon brakuje miejsca dla wychowanków. Niektórzy kibice chętniej przychodzą na mecze, by oglądać zawodników z nazwiskami, jednak nie brakuje też takich, dla których tradycja jest rzeczą świętą. Niestety za kilka miesięcy na próżno mogą oni szukać wychowanków klubu w składzie meczowym PGE Marmy Rzeszów.
Świetnym przykładem na pozbycie się przez klub z Rzeszowa swojego wychowanka jestKarol Baran. W 2007 roku opuścił on szeregi Żurawii i dziś jest zawodnikiem KMŻ-u Lublin - klubu, który od kilku lat jest przystankiem dla Rzeszowian odchodzących z rodzimego teamu. - Miałem mieszane uczucia, gdy w 2007 roku opuszczałem Rzeszów. Jednak trafiłem do Gdańska, gdzie traktowano mnie bardzo dobrze, nawet lepiej niż w rodzimym klubie. Z perspektywy czasu żałuję, że nie opuściłem Rzeszowa dwa lata wcześniej, gdy miałem ofertę z Zielonej Góry. W Lublinie czuję się jak w domu. Mamy dobry, wyrównany skład i myślę, że sporo namieszamy w tym sezonie w pierwszej lidze - ocenia swoje odejście z rzeszowskiego zespołu popularnyCarlos.
Karol Baran twierdzi też, że z rzeszowskich wychowanków rozrzuconych po całej Polsce dałoby się sformować ciekawą drużynę i prawdopodobnie ma rację. Jednak zawodnicy ci musieliby prawidłowo się rozwijać już od progu swoich karier, by teraz móc stanowić trzon ekstraligowego klubu. Takich warunków na dzień dzisiejszy nie chce lub nie może zapewnić PGE Marma Rzeszów. Dobrym przykładem jest Dawid Lampart, który przed sezonem 2012 odszedł z Rzeszowa do Tauronu Azoty Tarnów, lokalnego rywalaŻurawii. Odszedł po to, by mieć więcej okazji do startów, czego nie zagwarantowali mu działacze z Podkarpacia. - Uważam, że z rzeszowskich wychowanków udałoby się zrobić całkiem niezłą drużynę. Szkoda, że jest tak, a nie inaczej. Gdyby ktoś z nas dysponował na przykład takim budżetem jak Lee Richardson, z pewnością stać byłoby go na punktowanie w Ekstralidze - mówi niepocieszony sytuacją wychowanków z Rzeszowa Karol Baran.
W sezonie 2010 Karol Baran cieszył swoją jazdą kibiców z Lublina