Ernst MACH
Charakter ekonomiczny bada艅 przyrodniczych
Odczyt wyg艂oszony na posiedzeniu uroczystym Cesarskiej Akademii Nauk w Wiedniu,
25 maja 1882 r.
z: Odczyty popularno-naukowe E. Macha
z niemieckiego prze艂o偶y艂 Stanis艂aw Kramsztyk
Wydawnictwo "Przegl膮du Filozoficznego", 艁贸d藕 1899, s. 5-39.
[Uwsp贸艂cze艣ni艂em nieco pisowni臋, staraj膮c si臋 nie naruszy膰 charakterystycznego, archaicznego stylu. W.S.]
Gdy my艣l nasza ograniczonymi 艣rodkami swymi usi艂uje odzwierciedli膰 bujne 偶ycie 艣wiata, kt贸rego sama drobn膮 tylko jest cz膮stk膮, a kt贸rego wyczerpa膰 kiedykolwiek nie ma nawet nadziei, to powinna ze wszech wzgl臋d贸w si艂ami swymi oszcz臋dnie rozporz膮dza膰. St膮d to filozofia wszystkich czas贸w stara艂a si臋 zasadnicze rysy rzeczywisto艣ci obj膮膰 niewielk膮 liczb膮 twierdze艅, organicznie zestawionych. "呕ycie nie rozumie 艣mierci, a 艣mier膰 nie rozumie 偶ycia", tak m贸wi stary filozof. Pomimo to wszak偶e, by ilo艣膰 rzeczy niepoj臋tych zmniejszy膰, mozolono si臋 bezustannie nad tym, by 艣mier膰 zrozumie膰 przez 偶ycie, a 偶ycie przez 艣mier膰.
Demonami po ludzku czuj膮cymi wype艂nion膮 przyrod臋, znajdujemy w poj臋ciu narod贸w dawnych. Animistyczny pogl膮d na przyrod臋, jak go s艂usznie i dobitnie nazywa Tylor, ["Pocz膮tki cywilizacji", przek艂. polski.] w istocie rzeczy dzieli murzyn, fetyszom cze艣膰 oddaj膮cy w Afryce dzisiejszej, z najdalej w cywilizacji posuni臋tymi narodami staro偶ytno艣ci.
Ani 偶ydowski, ani chrze艣cija艅ski monoteizm nie zdo艂a艂 go nigdy zupe艂nie przezwyci臋偶y膰. Przybiera nawet gro藕ne patologiczne rozmiary w zabobonach i prze艣ladowaniu czarownic w wieku XVI i XVII, w czasach rozkwitu ju偶 wiedzy przyrodniczej. Podczas gdy Stevin, Kepler i Galileusz rozwa偶nie k艂ad膮 kamie艅 na kamieniu pod gmach dzisiejszej nauki o przyrodzie, wyruszano do walki z groz膮 i okrucie艅stwem, z tortur膮 i stosem, przeciw diab艂om, zewsz膮d wyzieraj膮cym. I dzi艣 nawet jeszcze, nie m贸wi膮c ju偶 o wszelkich pozosta艂o艣ciach owych czas贸w, nie m贸wi膮c o wszelkich 艣ladach fetyszyzmu w naszych poj臋ciach fizykalnych, wci膮偶 jeszcze 偶yj膮 te wyobra偶enia chocia偶 jakby utajone i wystraszone, w czczych zap臋dach spirytyzm贸w nowoczesnych.
Obok animistycznego tego zapatrywania wybija si臋 te偶 niekiedy w r贸偶nej formie od Demokryta a偶 do czas贸w obecnych, z jednakim roszczeniem do, wy艂膮cznego pojmowania 艣wiata, pogl膮d, kt贸ry nazwa膰 mo偶emy fizyczno-mechanicznym. 呕e pogl膮d ten trzyma dzi艣 g艂os pierwszy, 偶e on okre艣la idea艂y i charakter naszego czasu, pow膮tpiewa膰 niepodobna. By艂 to wielki, otrze藕wiaj膮cy ruch umys艂owy, kt贸ry ludzko艣膰 wieku XVIII do pe艂nej rozwagi doprowadzi艂. Nakre艣li艂 on obraz przy艣wiecaj膮cy cz艂owiekowi do pokonania dawnego barbarzy艅stwa i do osi膮gni臋cia godnych go warunk贸w bytu; stworzy艂 krytyk臋 czystego rozumu, kt贸ry z艂udne rojenia dawnej metafizyki do krainy cieni zepchn膮艂, a fizyczno-mechanicznemu pogl膮dowi na przyrod臋 wt艂oczy艂 w r臋k臋 cugle, dot膮d w niej pozostaj膮ce.
Jakby toast natchniony na cze艣膰 pracy naukowej wieku XVIII brzmi膮 nam cz臋sto przytaczane s艂owa wielkiego Lapla膰e'a: "Umys艂, kt贸ryby mia艂 na chwil臋 dane wszelkie si艂y przyrody i po艂o偶enia wzajemne wszystkich mas, kt贸ry by nadto by艂 dosy膰 pot臋偶nym, by dane te pod analiz臋 podci膮gn膮膰, m贸g艂by jednym i tym samym wzorem obj膮膰 ruchy mas najwi臋kszych i atom贸w najdrobniejszych, nic nie pozostawa艂oby dla niego niepewnym, przysz艂o艣膰 i przesz艂o艣膰 le偶a艂aby otwarta przed jego oczyma" [Essai philosophique sur les probabiliti茅s (6 wyd. Pary偶 1840, str. 6). W sformu艂owaniu tym brak niezb臋dnego uwzgl臋dnienia pr臋dko艣ci pocz膮tkowych.] W wyra偶eniu tym mia艂 Laplace na my艣li i atomy m贸zgu. Dobitniej jeszcze uczynili to niekt贸rzy z jego nast臋pc贸w, a w og贸lno艣ci idea艂 Laplace'a nie jest zapewne obcy przewa偶nej liczbie dzisiejszych badaczy przyrody.
Ochotnie przyznajemy autorowi "mechaniki niebieskiej" wznios艂e uczucie, jakie w nim wzbudza olbrzymie wzrastaj膮ca o艣wiata, kt贸rej i my duchow膮 nasz膮 wolno艣膰 zawdzi臋czamy. Dzi艣 jednak, przy spokojniejszym umy艣le i wobec nowej pracy, przystoi badaniu fizycznemu przez rozpoznanie swej natury ochroni膰 si臋 od z艂udzenia, aby natomiast tym pewniej do rzetelnych swych cel贸w d膮偶y膰 mog艂o. Je偶eli za艣 w dalszych wywodach przekrocz臋 niekiedy cia艣niejsze szranki mego przedmiotu i na spowinowacone pole s膮siednie przest膮pi臋, przytoczy膰 mog臋 na swe usprawiedliwienie, 偶e tre艣膰 wsp贸lna jest wszystkim dziedzinom, a sta艂e, nieusuwalne kopce graniczne nie istniej膮 tam przecie偶.
Wiara w tajemne pot臋gi czarodziejskie w przyrodzie zwolna zanik艂a, natomiast wszak偶e rozpostar艂a si臋 wiara w pot臋g臋 czarodziejstw nauki. Wszak偶e偶 ona ca艂ej ludzko艣ci, a nie faworyzowanym tylko, jak to czyni艂a wieszczka kapry艣na, rzuca na 艂ono skarby, o jakich 偶adna ba艣艅 marzy膰 nie mog艂a.
Dziwi膰 si臋 wi臋c niepodobna, 偶e dalej stoj膮cy jej wielbiciele przypisuj膮 jej moc ods艂oni臋cia bezdennych, zmys艂om naszym niedost臋pnych g艂臋bi natury. Ona wszak偶e, co przyby艂a, by 艣wiat rozja艣ni膰, odsun膮膰 od siebie mo偶e spokojnie wszelk膮 ciemno艣膰 mistyczn膮, wszelki poz贸r l艣ni膮cy, kt贸rych nie potrzebuje do usprawiedliwienia swych cel贸w i do ozdoby otwarcie roz艂o偶onych swych zdobyczy.
Skromne pocz膮tki wiedzy ods艂aniaj膮 nam najlepiej istot臋 jej prost膮 i zawsze jednak膮. Na p贸艂 艣wiadomie i mimowolnie zdobywa cz艂owiek pierwsz膮 znajomo艣膰 natury, odtwarzaj膮c i przetwarzaj膮c instynktownie w my艣li jej objawy, uzupe艂niaj膮c do艣wiadczenie bardziej oci臋偶a艂e my艣l膮 bystrzej ruchliw膮, przede wszystkim jedynie dla swej korzy艣ci materialnej. Wi膮偶e on, podobnie jak zwierz臋, ze szmerem w krzaku nieprzyjaciela, kt贸rego si臋 l臋ka, ze skorup膮 j膮dro owocu, kt贸rego poszukuje, nie inaczej, jak przy linii widmowej wyobra偶amy sobie w my艣li wydaj膮c膮 j膮 substancj臋, przy pocieraniu szk艂a iskr臋 elektryczn膮. 艢wiadomo艣膰 przyczynowo艣ci w tej formie si臋ga zapewne g艂臋boko poni偶ej stopnia, jaki zajmuje pies ulubiony Schopenhauera, a kt贸remu on 艣wiadomo艣膰 tak膮 przypisuje. Si臋ga ona zapewne przez ca艂y 艣wiat zwierz臋cy i potwierdza s艂owa wielkiego my艣liciela o woli, kt贸ra rozum dla cel贸w swoich stworzy艂a. Pierwsze te funkcje psychiczne tkwi膮 w gospodarstwie organizmu niemniej 艣ci艣le, jak ruch i trawienie. Odczuwamy w nich pot臋g臋 偶ywio艂ow膮 od dawna ju偶 wykonywanej czynno艣ci logicznej i fizjologicznej, kt贸r膮 od przodk贸w naszych w dziedzictwie przej臋li艣my.
Pierwsze te akty poznania tworz膮 i dzi艣 jeszcze najsilniejsz膮 podstaw臋 wszelkiego my艣lenia naukowego. Wiadomo艣ci nasze instynktowne, jak je tu kr贸tko nazwiemy, dlatego w艂a艣nie 偶e 艣wiadomie i w艂asnowolnie zgo艂a nie przyczynili艣my si臋 do nich, wyst臋puj膮 wobec nas z pot臋g膮 i pewno艣ci膮 logiczn膮, jakich nigdy osi膮gn膮膰 nie mog膮 wiadomo艣ci, zyskane 艣wiadomie i dowolnie ze 藕r贸d艂a znanego, a kt贸rych omylno艣膰 艂atwo sprawdzi膰 mo偶na.
Wszystkie tak zwane pewniki s膮 to podobne wiadomo艣ci instynktowne. Nie tylko to, co ze 艣wiadomo艣ci膮 zdoby艂, ale te偶 pot臋偶ny instynkt intelektualny, w po艂膮czeniu ze znaczn膮 si艂膮 pojmowania, czyni wielkiego badacza. Najwa偶niejsze post臋py wtedy zawsze mia艂y miejsce, gdy to, co dawno ju偶 znane by艂o instynktownie, udawa艂o si臋 przeprowadzi膰 w form臋 jasnego poj臋cia, kt贸re mog艂o by膰 ju偶 dalej udzielanym i tym sposobem stawa艂o si臋 trwa艂膮 w艂asno艣ci膮 ludzko艣ci. Przez twierdzenie Newtona o r贸wno艣ci dzia艂ania i oddzia艂ywania, kt贸re chocia偶by jako r贸wno艣膰 ci艣nienia i przeciwci艣nienia ka偶dy czu艂, ale kt贸rego przed nim nikt w poj臋cie nie uj膮艂, wznios艂a si臋 mechanika naraz na wy偶szy stopie艅 rozwoju. 艁atwo da艂by si臋 te偶 pogl膮d ten poprze膰 zdobyczami naukowymi Stevina, S. Carnota, Faradaya, J. R. Mayera i innych.
Co艣my tu m贸wili, tyczy si臋 gruntu, z kt贸rego nauka wyrasta. W艂a艣ciwe jej pocz膮tki wyst臋puj膮 dopiero w spo艂ecze艅stwie, a zw艂aszcza w rzemios艂ach, pod wp艂ywem potrzeby przekazywania do艣wiadcze艅. Wtedy dopiero, jak to niejeden ju偶 autor dostrzeg艂, okazuje si臋 konieczno艣膰 jasnego doprowadzenia do 艣wiadomo艣ci wa偶nych i istotnych rys贸w do艣wiadczenia, a to w celu jego wypowiedzenia i dalszego udzielania. Co nauk膮 nazywamy, ma na celu jedynie oszcz臋dzanie do艣wiadczenia jednego cz艂owieka przez do艣wiadczenie drugiego.
Najcudowniejsza ekonomia udzielania wzajemnego polega na mowie. Podobne do uk艂adu czcionek, kt贸ry, oszcz臋dzaj膮c powtarzanie pisma, do r贸偶nych cel贸w s艂u偶y; podobne do niewielu d藕wi臋k贸w, z kt贸rych najrozmaitsze tworz膮 si臋 wyrazy, s膮 te偶 i wyrazy same. Jakby mozaik臋, uk艂ada mowa zakrzep艂e obrazy 艣wiata p艂yn膮cego, utrwalaj膮c rzeczy najwa偶niejsze, a pomijaj膮c oboj臋tne, z po艣wi臋ceniem wprawdzie 艣cis艂o艣ci i wierno艣ci, natomiast wszak偶e z oszcz臋dno艣ci膮 艣rodk贸w i pracy. Dzia艂a tak zreszt膮 i samo my艣lenie, we wzajemnej 艂膮czno艣ci z mow膮 pozostaj膮ce. Jak artysta powo艂uje przygotowane ju偶 z g贸ry tony fortepianu, tak i m贸wca pobudza w s艂uchaczach my艣li, na liczne przypadki z g贸ry ju偶 przygotowane, kt贸re z wielk膮 szybko艣ci膮 a drobn膮 zmud膮 wezwania s艂uchaj膮.
Zasady, kt贸re znakomity ekonomista E. Herrmann uwa偶a jako s艂u偶膮ce do ekonomii techniki, znajduj膮 te偶 pe艂ne zastosowanie w dziedzinie poj臋膰 powszednich i naukowych. W terminologii naukowej wzmog艂a si臋 oczywi艣cie ekonomia mowy. Co si臋 za艣 tyczy ekonomii komunikacji pi艣miennej, w膮tpi膰 chyba nie mo偶na, 偶e nauka w艂a艣nie urzeczywistni膰 ma pi臋kne marzenie dawne filozof贸w o mi臋dzynarodowym pi艣mie powszechnym. Niezbyt odleg艂ym czas ten ju偶 si臋 wydaje. Znaki liczebne, znaki analizy matematycznej, symbole chemiczne, nuty muzyczne, obok kt贸rych nietrudno by艂oby te偶 umie艣ci膰 odpowiednie pismo barw, fonetyczne pismo Bruckego - stanowi膮 donios艂e pocz膮tki. B臋d膮 one konsekwentnie rozszerzone, a po艂膮czone z tym, czego uczy istniej膮ce ju偶 pismo chi艅skie, wyra偶aj膮ce bezpo艣rednio poj臋cia, uczyni膮 zbytecznym oddzielne wynajdywanie i ustanawianie pisma uniwersalnego.
Udzielanie naukowe zawiera zawsze opis, to jest odtworzenie do艣wiadczenia w my艣li, kt贸re ma do艣wiadczenie zast膮pi膰, a zatem je oszcz臋dzi膰. Aby zn贸w oszcz臋dzi膰 prac臋 nauczania i samego uczenia si臋, powstaje opis 艂膮czny. Je偶eli, dajmy na to, we藕miemy pod uwag臋 wielko艣膰 przyspieszenia, przez si艂臋 ci臋偶ko艣ci powodowanego, i Galileuszowe prawa spadku, to mamy w nich prost膮 i tre艣ciw膮 wskaz贸wk臋, jak odtworzy膰 w my艣li wszystkie zachodz膮ce ruchy, od spadku zale偶ne. Formu艂a taka zast臋puje wybornie ogromn膮 tabel臋, kt贸ra za pomoc膮 owej formu艂y w ka偶dej chwili jak naj艂atwiej sporz膮dzon膮 by膰 mo偶e, zgo艂a pami臋ci nie obci膮偶aj膮c.
Rozmaitych przypadk贸w za艂amania 艣wiat艂a nie mog艂aby 偶adna pami臋膰 obj膮膰. Je偶eli wszak偶e znamy wsp贸艂czynniki za艂amania dla r贸偶nych 艣rodk贸w, oraz pami臋tamy prawo wstaw, to ka偶dy dowolny przypadek za艂amania mo偶emy bez trudno艣ci w my艣li odtworzy膰 i uzupe艂ni膰. Korzy艣膰 polega na ul偶eniu pami臋ci, co wspiera si臋 jeszcze pi艣miennym przechowywaniem ilo艣ci sta艂ych. Wi臋cej, ponad rozleg艂e i zag臋szczone sprawozdanie o faktach, podobne prawo przyrody nie zawiera. Owszem, zawiera ono zawsze mniej, ani偶eli fakt sam, nie odtwarza ono bowiem ca艂ego faktu, ale jedynie tylko wa偶n膮 dla nas jego stron臋, gdy偶 umy艣lnie lub z konieczno艣ci pomijamy dok艂adno艣膰. Prawo natury daje si臋 por贸wna膰 do intelektualnych uk艂ad贸w czcionek wy偶szego rz臋du, cz臋艣ci膮 ruchomych, cz臋艣ci膮 stereotypowych, a te ostatnie przy nowych wydaniach do艣wiadczenia cz臋sto okaza膰 si臋 mog膮 szkodliwe.
Je偶eli rozgl膮damy pewn膮 dziedzin臋 fakt贸w, wydaje si臋 nam ona r贸偶norodn膮, niejednostajn膮, zawi艂膮 i pe艂n膮 sprzeczno艣ci. Z pocz膮tku mo偶na zaledwie uchwyci膰 ka偶dy fakt oddzielny bez zwi膮zku z innymi. Dziedzina, jak m贸wimy, jest niejasn膮. Stopniowo, wykrywamy proste i stateczne elementy mozaiki, z kt贸rych ca艂a dziedzina w my艣li z艂o偶y膰 si臋 daje. Skoro艣my ju偶 do tego doszli, 偶e w rozmaito艣ci zawsze te same elementy znowu rozpoznajemy, to w dziedzinie tej nie czujemy si臋 ju偶 obcy, rozgl膮damy si臋 bez wysilenia, staje si臋 ona dla nas wyt艂umaczon膮.
Rzecz t臋 wyja艣nijmy przyk艂adem. Zaledwie poj臋li艣my prostolinijne rozchodzenie si臋 艣wiat艂a, nawyk艂y do tego bieg my艣li roztr膮ca si臋 o za艂amanie i uginanie. Zaledwie oswoili艣my si臋 z jednym wsp贸艂czynnikiem za艂amania, widzimy, 偶e dla ka偶dej barwy potrzebny jest wsp贸艂czynnik oddzielny. Je偶eli艣my do tego nawykli, 偶e 艣wiat艂o do 艣wiat艂a dodane wzmaga jasno艣膰, dostrzegamy nagle przypadek przyciemnienia. Wreszcie jednak w tej uciskaj膮cej nas rozmaito艣ci objaw贸w 艣wiat艂a poznajemy fakt przestrzennej i czasowej periodyczno艣ci 艣wiat艂a, oraz zale偶n膮 od substancji pr臋dko艣膰 jego rozchodzenia si臋.
Cel taki, obejmowania wzrokiem z jak najmniejszym wysi艂kiem danej dziedziny i odtwarzania wszystkich fakt贸w jednym procesem my艣li, mo偶e by膰 ze wszelk膮 s艂uszno艣ci膮 nazwany ekonomicznym.
Najbardziej rozwini臋t膮 jest ekonomia my艣li w tej nauce, kt贸ra dosi臋g艂a najwy偶szego rozwoju formalnego, kt贸r膮 i wiedza przyrodnicza tak cz臋sto do pomocy powo艂uje, w matematyce. Jakkolwiek brzmie膰 to mo偶e osobliwie, moc matematyki polega na unikaniu my艣li niepotrzebnych, na najwi臋kszej oszcz臋dno艣ci operacji my艣lowych. Same ju偶 znaki porz膮dkowe, kt贸re nazywamy liczbami, tworz膮 uk艂ad cudownej prostoty i oszcz臋dno艣ci. Je偶eli przy mno偶eniu liczby kilkocyfrowej przez u偶ycie tabliczki mno偶enia, stosujemy rezultaty dzia艂a艅 ju偶 dokonanych, zamiast je za ka偶dym razem powtarza膰; je偶eli przy u偶yciu tablic logarytmicznych nowe, do wykonania dane dzia艂ania zast臋pujemy dawno ju偶 dokonanymi i zyskujemy na tym oszcz臋dno艣膰; je偶eli stosujemy determinanty, zamiast rozpoczyna膰 za ka偶dym razem na nowo rozwi膮zywanie danego uk艂adu r贸wna艅; je偶eli nowe wyra偶enie ca艂kowe na dawno znane rozk艂adamy, to widzimy w tym s艂aby tylko odblask dzia艂alno艣ci umys艂owej takiego Lagrange'a lub Cauchy'ego, kt贸ry z bystro艣ci膮 wodza do operacji nowych ca艂e zast臋py dawniej wykonanych powo艂uje. Nie napotkamy zaprzeczenia, je偶eli powiemy, 偶e zar贸wno najbardziej elementarna, jak i najwy偶sza matematyka jest ekonomicznie uporz膮dkowanym, do u偶ycia zawsze gotowym do艣wiadczeniem liczebnym.
W algebrze wykonujemy, o ile to mo偶na, raz na zawsze operacje liczebne, tak, 偶e w ka偶dym poszczeg贸lnym przypadku reszta tylko pracy pozostaje. Stosowanie znak贸w algebraicznych i analitycznych, kt贸re s膮 jedynie symbolami operacji do wykonania danych, powstaje pod wp艂ywem uwagi, 偶e mo偶na g艂owie ul偶y膰, oszcz臋dza膰 j膮 dla wa偶niejszych i trudniejszych dzia艂a艅, a cz臋艣膰 mechanicznie powtarzaj膮cej si臋 pracy r臋ce pozostawi膰. Nast臋pstwem jedynie tej metody, zaznaczaj膮cym dobrze ekonomiczny jej charakter, jest budowa maszyn rachunkowych. Wynalazca jednej z takich maszyn, matematyk Babbage, by艂 zapewne pierwszym, co stosunek ten pozna艂 i, chocia偶 pobie偶nie tylko, przytoczy艂 w dziele swym o znaczeniu maszyn i fabryk.
Kto matematyk膮 si臋 zajmuje, mo偶e dozna膰 niekiedy niemi艂ego uczucia, jakby nauka jego, o艂贸wek jego nawet, przewy偶sza艂 go sw膮 m膮dro艣ci膮, a wra偶eniu takiemu nawet wielki Euler, jak sam przyznaje, nie zawsze m贸g艂 si臋 obroni膰. Wyt艂umaczy膰 mo偶na sobie w pewnej mierze to uczucie, je偶eli zwa偶ymy, jak biegle dzia艂amy tu wielu obcymi my艣lami, kt贸re cz臋sto z przed stuleci ca艂ych pochodz膮. Jest to rzeczywi艣cie po cz臋艣ci obca inteligencja, kt贸ra w nauce naprzeciw nas staje. Skoro za艣 poznajemy, jak tu si臋 rzeczy maj膮, niknie mistycyzm i tajemniczo艣膰 wra偶enia, zw艂aszcza, 偶e skoro chcemy, i艣膰 mo偶emy torem ka偶dej obcej my艣li.
Fizyka jest to do艣wiadczenie ekonomicznie uporz膮dkowane. Nie tylko przegl膮d tego, co ju偶 posiadamy, staje si臋 przez porz膮dek ten umo偶liwionym, ale te偶 braki i po偶膮dane uzupe艂nienia wyst臋puj膮 wyra藕nie, jak w ka偶dym dobrym gospodarstwie. Fizyka dzieli z matematyk膮 opis tre艣ciwy, kr贸tkie i zwi臋z艂e, a nadto wszelkie nieporozumienia usuwaj膮ce okre艣lenie poj臋膰, z kt贸rych ka偶de zn贸w wiele innych obejmuje, chocia偶 g艂owa nasza nie wydaje si臋 tym obci膮偶ona. W ka偶dej za艣 chwili mo偶e by膰 bogata tre艣膰 wydobyta i rozwini臋ta a偶 do zupe艂nej jasno艣ci zmys艂owej. Jak膮偶 to np. obfito艣膰 uporz膮dkowanych i do u偶ycia gotowych my艣li zawiera poj臋cie potencja艂u. Nic wi臋c dziwnego, 偶e poj臋ciami, kt贸re tak wiele gotowej ju偶 pracy w sobie zawieraj膮, ostatecznie w prosty spos贸b operowa膰 mo偶na. Z ekonomii wi臋c w艂asnego utrzymania jednostki wyrastaj膮 pierwsze wiadomo艣ci. Udzielanie ich skupia w jedno do艣wiadczenia wielu ludzi, kt贸re wszak偶e kiedykolwiek rzeczywi艣cie raz dokonane by膰 musia艂y. Zar贸wno udzielanie, jak i potrzeba jednostki ow艂adni臋cia sum膮 swych do艣wiadcze艅 najmniejszym nak艂adem my艣li, zmusza do porz膮dku ekonomicznego. Tym wszak偶e wyczerpuje si臋 ca艂a pot臋ga zagadkowa nauki. W szczeg贸艂ach nie mo偶e nam ona nic z艂o偶y膰, czego by ka偶dy nie m贸g艂 wykry膰 w przeci膮gu dostatecznie d艂ugiego czasu, nawet bez wszelkiej metody. Ka偶de zadanie matematyczne mog艂oby by膰 rozwi膮zane przez liczenie bezpo艣rednie. S膮 przecie偶 dzia艂ania liczebne, kt贸re obecnie przeprowadzaj膮 si臋 w ci膮gu kilku minut, ale do kt贸rych wykonania bez metody ca艂y 偶ywot cz艂owieka nie starczy艂by ani w cz臋艣ci. Podobnie jak cz艂owiek sam na w艂asn膮 prac臋 skazany nigdy by nie zebra艂 znacznego maj膮tku, gdy偶 gromadzenie pracy wielu ludzi w jednej r臋ce jest warunkiem pot臋gi i bogactwa, tak te偶 w czasie ograniczonym i przy ograniczonej sile w jednej g艂owie jaka taka nauka osi膮gni臋t膮 by膰 mo偶e jedynie przez troskliw膮 oszcz臋dno艣膰 w my艣lach, przez skupianie ekonomicznie uporz膮dkowanego do艣wiadczenia tysi臋cy. Tak wi臋c wszystko, co czarodziejstwem wydawa膰 si臋 mo偶e, jak to dosy膰 cz臋sto te偶 i w 偶yciu obywatelskim zachodzi, jest jedynie tylko wybornym gospodarstwem. Gospodarstwo wszak偶e nauki tym nad ka偶dym innym g贸ruje, 偶e przez gromadzenie jej bogactwa nikt najmniejszej nie doznaje straty. Na tym polega jej b艂ogos艂awie艅stwo, oswabadzaj膮ca, wyzwalaj膮ca jej si艂a.
x聽聽 x聽聽 x
Uznanie ekonomicznej natury nauki w og贸lno艣ci mo偶e nam by膰 pomocnym do u艂atwienia oceny pewnych poj臋膰 fizycznych.
Co przyczyn膮 i skutkiem nazywamy, s膮 to wybitne cechy do艣wiadczenia, kt贸re wa偶ne s膮 dla jego odtwarzania w my艣li naszej. Znaczenie ich blednie i przechodzi na inne nowe cechy, skoro do艣wiadczenie dane staje si臋 powszechnie znanym, potocznym. Skoro po艂膮czenie cech takich budzi w nas wra偶enie konieczno艣ci, to st膮d tylko pochodzi, 偶e cz臋sto nam si臋 powiod艂o wtr膮canie ogniw po艣rednich, od dawna znanych, kt贸re st膮d wy偶sz膮 dla nas maj膮 powag臋. Gotowe do艣wiadczenia do uk艂adu mozaiki my艣li, z jakim idziemy naprzeciw ka偶dego nowego przypadku, nazwa艂 Kant wrodzonym poj臋ciem rozumowym.
Najbardziej imponuj膮ce twierdzenia fizyki, gdy je roz艂o偶ymy na elementy, nie r贸偶ni膮 si臋 niczym od twierdze艅 opisowych historii naturalnej. Pytanie "dlaczego", kt贸re jest wsz臋dzie celowym, gdzie idzie o rozja艣nienie sprzeczno艣ci, mo偶e, podobnie jak wszelkie nawyknienie celowe, przekroczy膰 poza cel w艂a艣ciwy i zadawane by膰 mo偶e, gdzie nic ju偶 nie ma do rozumienia.
Gdyby艣my przypisa膰 chcieli przyrodzie w艂asno艣膰 sprowadzania jednakich nast臋pstw w jednakich okoliczno艣ciach, nie umieliby艣my wynale藕膰 tych okoliczno艣ci jednakich. Natura istnieje. Jedynie nasze schematyzuj膮ce odtwarzanie sprowadza przypadki jednakie. W odtwarzaniu tym przeto tylko wyst臋puje wzajemna cech pewnych zale偶no艣膰.
Wszelkie usi艂owania nasze odzwierciedlenia 艣wiata w my艣li by艂yby bezowocne, gdyby si臋 nie powiod艂o wykrycie rzeczy trwa艂ych w pstrej zmienno艣ci. St膮d to usilne utrzymywanie poj臋cia materii, kt贸rego 藕r贸d艂o nie r贸偶ni si臋 od pomys艂贸w nowoczesnych o zachowaniu energii. Historia fizyki nastr臋cza liczne przyk艂ady tego pop臋du we wszystkich prawie dziedzinach, a mile jego objawy daj膮 si臋 艣ledzi膰 a偶 w izbie dziecinnej. "Gdzie podziewa si臋 艣wiat艂o, gdy jest zgaszonym i nie ma go ju偶 w izbie?" Tak zapytuje dziecko. Nag艂e skurczenie si臋 balonu, wodorem wype艂nionego, jest dla dziecka niepoj臋te, poszukuje wsz臋dzie wielkiego cia艂a, kt贸re dopiero co tu by艂o. Sk膮d przybywa ciep艂o? Gdzie si臋 ciep艂o podziewa? Pytania tak dziecinne w ustach m臋偶贸w dojrza艂ych okre艣laj膮 charakter naszego wieku.
Je偶eli oddzielamy w my艣li cia艂o od zmiennego otoczenia, w kt贸rym si臋 porusza, to oddzielamy w艂a艣ciwie tylko jedn膮 grup臋 wra偶e艅 stosunkowo wi臋kszej trwa艂o艣ci, do kt贸rej my艣i nasz膮 przyczepiamy, z ca艂ej powodzi wra偶e艅. Niezmienno艣ci bezwzgl臋dnej grupa ta nie posiada. Ju偶 to jedno, ju偶 inne jej ogniwo niknie i przybywa, ukazuje si臋 zmienionym i w pe艂nej r贸wno艣ci nigdy w艂a艣ciwie nie wraca. Suma wszak偶e ogniw trwa艂ych w zestawieniu ze zmiennymi, je偶eli zw艂aszcza na ci膮g艂o艣膰 przej艣cia baczymy, jest zawsze tak wielka, 偶e wydaje si臋 nam z g贸ry dostateczn膮 do uznania cia艂a jako jednego i tego偶 samego. Poniewa偶 z grupy wy艂膮czy膰 mo偶emy ka偶de oddzielne ogniwo, a cia艂o nie przestaje by膰 dla nas tym samym, 艂atwo mo偶emy uwierzy膰, 偶e i po usuni臋ciu wszystkich co艣 jeszcze zostaje poza tymi ogniwami. Wyp艂ywa膰 st膮d mo偶e, 偶e w my艣li przyjmujemy substancj臋, od wszelkich jej cech r贸偶n膮, "rzecz sam膮 w sobie", kt贸rej w艂asno艣ci symbolami maj膮 by膰 wra偶enia poczucia. Odwrotnie wszak偶e raczej powiedzie膰 nale偶y, 偶e cia艂a czyli rzeczy s膮 to skr贸cone symbole my艣lowe pewnych grup wra偶e艅, symbole, kt贸re poza nasz膮 my艣l膮 nie istniej膮. Tak kupiec ka偶dy etykiet臋 skrzyni uwa偶a膰 b臋dzie za symbol zawartego tam towaru, ale nie nawzajem. Zawarto艣ci, ale nie etykiecie przypisze warto艣膰 realn膮. Ta偶 sama oszcz臋dno艣膰, kt贸ra nas sk艂oni艂a do rozwi膮zania pewnej grupy i obrania oddzielnych symboli dla jej cz臋艣ci sk艂adowych, zawartych te偶 i w innych grupach, mo偶e nas tak偶e poprowadzi膰 do oznaczenia i ca艂o艣ci symbolem.
Na starych pomnikach egipskich widzimy obrazy, kt贸re odpowiadaj膮 nie pojedynczemu spostrze偶eniu, ale z艂o偶one s膮 ze spostrze偶e艅 r贸偶nych. G艂owy i nogi figur ukazuj膮 si臋 w profilu, nakrycie g艂owy i pier艣 widziane s膮 z przodu itd. Jest to, powiedzie膰 mo偶na, wizerunek po艣redni, w kt贸rym artysta utrwali艂, co dla niego by艂o wa偶nym, zaniecha艂 za艣, co mu by艂o oboj臋tnym. Proces taki, na 艣cianach 艣wi膮ty艅 skamienia艂y, dostrzega膰 mo偶emy 偶ywym w rysunkach naszych dzieci, a objaw analogiczny obserwowa膰 przy tworzeniu si臋 poj臋膰 w g艂owach naszych. Jedynie tylko w tym u艂atwieniu przegl膮du mo偶emy o jednym ciele m贸wi膰. Je偶eli m贸wimy jeszcze p sze艣cianie, kt贸rego st臋pili艣my wierzcho艂ki, chocia偶 ju偶 nie jest sze艣cianem, polega to na naturalnej oszcz臋dno艣ci, kt贸ra woli raczej doda膰 poprawk臋 do gotowego i powszedniego wyobra偶enia, ani偶eli nowe zupe艂nie tworzy膰. Wszelki s膮d na takim przebiegu polega.
Malarstwo Egipcjan i dzieci osta膰 si臋 nie mo偶e przed okiem krytycznym. Tak samo dzieje si臋 i z grubym wyobra偶eniem cia艂a. Fizyk, kt贸ry widzi, jak cia艂o si臋 zgina, rozszerza, topi i ulatnia, rozk艂ada je na drobne cz臋艣ci trwa艂e, chemik rozszczepia je na pierwiastki. Jednak偶e i taki pierwiastek, jak s贸d, nie jest niezmiennym. Z mi臋kkiej, srebrzyste po艂yskuj膮cej masy powstaje przy ogrzewaniu ciecz, kt贸ra w silniejszym 偶arze, przy usuni臋ciu dost臋pu powietrza, zamienia si臋 w par臋 fioletow膮 przed lamp膮 sodow膮, a przy wy偶szym jeszcze rozgrzaniu sama si臋 偶贸艂tym 艣wiat艂em 偶arzy. Je偶eli pomimo tych zmian wci膮偶 jeszcze nazw臋 sodu zachowujemy, dzieje si臋 to dla ci膮g艂o艣ci przej艣膰, oraz dla koniecznej oszcz臋dno艣ci. Para mo偶e si臋 zag臋艣ci膰, a bia艂y metal znowu wyst臋puje. A nawet, gdy metal ten na powierzchni臋 wody z艂o偶ony, w wodan tlenku sodu przeszed艂, mog膮 przy odpowiednim traktowaniu zaginione zupe艂nie w艂asno艣ci zn贸w na jaw wyst膮pi膰, jak cia艂o, kt贸re przy ruchu przez czas pewien kry艂o si臋 poza kolumn膮, znowu sta膰 si臋 mo偶e widocznym. Jest to bez w膮tpienia rzecz bardzo w艂a艣ciwa, na pogotowiu zawsze zatrzymywa膰 nazw臋 i my艣l dla pewnej grupy w艂asno艣ci, gdziekolwiek te wyst臋powa膰 mog膮. Nazwa ta wszak偶e i my艣l ta nie jest niczym wi臋cej, ani偶eli ekonomicznie upraszczaj膮cym symbolem wszystkich owych zjawisk. By艂oby to czcze s艂owo dla tego, u kogo nie wywo艂uje ca艂ego szeregu nale偶ycie uporz膮dkowanych wra偶e艅 umys艂owych. To偶 samo za艣 tyczy si臋 cz膮steczek i atom贸w, na kt贸re si臋 dalej rozk艂ada pierwiastek chemiczny.
Zwykli艣my wprawdzie zachowanie ci臋偶aru, albo, m贸wi膮c 艣ci艣lej, zachowanie masy uwa偶a膰 jako dow贸d bezpo艣redni trwa艂o艣ci materii. Jednakowo偶, gdy do gruntu schodzimy, dow贸d ten rozwiewa si臋 w takie mn贸stwo dzia艂a艅 instrumentalnych i intelektualnych, 偶e poniek膮d potwierdza on tylko r贸wnanie, kt贸remu czyni膰 maj膮 zado艣膰 wyobra偶enia nasze, odtwarzaj膮c fakty. Ciemnego k艂aczka, kt贸ry mimowolnie w my艣li tu dodajemy, na zewn膮trz naszej my艣li na pr贸偶no poszukujemy.[ Pod has艂em nowoczesnym "przezwyci臋偶enia materializmu naukowego" wypowiedziano niedawno podobne my艣li z innego punktu zapatrywania.]
Surowe to poj臋cie materii wdziera si臋 niepostrze偶enie do nauki, ale okazuje si臋 zawsze niedostatecznym i usuwa膰 si臋 musi do coraz mniejszych cz臋艣ci 艣wiata. Stopie艅 zreszt膮 ni偶szy nie staje si臋 bynajmniej zbytecznym przez stopie艅 wy偶szy, kt贸ry si臋 na nim buduje, podobnie偶 jak najprostszy spos贸b przenoszenia si臋 z miejsca na miejsce, ch贸d nasz, nie sta艂 si臋 zbytecznym wobec dzisiejszych, pot臋偶nych 艣rodk贸w przewozu. Dla fizyka cia艂o, jako suma wra偶e艅 dotyku i 艣wiat艂a, zeszczepionych wra偶eniami przestrzeni, musi by膰 r贸wnie偶 potocznym, jak dla zwierz臋cia, kt贸re na zdobycz sw膮 czyha. Stronnik wszak偶e teorii poznania powinien, jak geolog lub astronom, z proces贸w, kt贸re przed oczyma jego zachodz膮, wnosi膰 o tych, kt贸re je poprzedzi艂y.
Wszystkie twierdzenia i poj臋cia fizyczne s膮 to przekazy skr贸cone, zawieraj膮ce w sobie cz臋sto dalsze jeszcze przekazy na do艣wiadczenia ekonomicznie uporz膮dkowane, do u偶ycia gotowe. Przekazom takim, kt贸rych tre艣膰 rzadko tylko dok艂adnie wydoby膰 si臋 daje, kr贸tko艣膰 nadawa膰 mo偶e niekiedy poz贸r istot samodzielnych. Nie chcemy si臋 tu oczywi艣cie zajmowa膰 mitami poetyckimi, jakie, dajmy na to, istniej膮 o czasie, wszystko rodz膮cym i wszystko zn贸w niszcz膮cym. Przypomnijmy sobie tylko, 偶e Newton m贸wi jeszcze o czasie bezwzgl臋dnym, od wszelkich zjawisk niezale偶nym, jako te偶 i o przestrzeni bezwzgl臋dnej; poza te pogl膮dy nie wyszed艂 nawet Kant, a i dzi艣 jeszcze traktuje si臋 o nich powa偶nie. Dla przyrodnika ka偶de oznaczenie czasu jest skr贸conym wyra偶eniem zale偶no艣ci jednego zjawiska od innego, i zgo艂a niczym wi臋cej. Je偶eli m贸wimy, 偶e przyspieszenie cia艂a swobodnie spadaj膮cego wynosi 9,81 metra w ci膮gu sekundy, znaczy to, 偶e pr臋dko艣膰 cia艂a ku 艣rodkowi ziemi zwi臋ksza si臋 o 9,81 metra, skoro ziemia dokona 1/86400 swego obrotu, co znowu dalej poznanym by膰 mo偶e jedynie ze stosunku jej do innych cia艂 niebieskich. Pr臋dko艣膰 ze swej strony wyra偶a te偶 tylko stosunek po艂o偶enia cia艂a do po艂o偶enia ziemi. [Stad staje si臋 rzecz膮 jasn膮, 偶e wszystkie tak zwane prawa elementarne zawieraj膮 przecie偶 zawsze stosunek do ca艂o艣ci.] Wszystkie zjawiska mo偶emy, zamiast do ziemi, odnosi膰 do zegara albo nawet do naszego wewn臋trznego poczucia czasu. Poniewa偶 za艣 istnieje 艂膮czno艣膰 wszystkich zjawisk, a ka偶de by膰 mo偶e miar膮 pozosta艂ych, powstaje 艂atwo z艂udzenie, jakoby czas niezale偶nie od wszystkich zjawisk mia艂 jeszcze znaczenie jakiekolwiek. [Mo偶na by tu zarzuci膰, 偶e gdyby obr贸t ziemi ulega艂 jakiejkolwiek chwiejno艣ci, zdo艂aliby艣my to zauwa偶y膰, i nie straciliby艣my jednostki czasu, ale w miejsce powy偶szej obrali trwanie drgni臋cia fal 艣wiat艂a sodowego; znaczy艂oby to wszak偶e tylko, 偶e ze wzgl臋d贸w praktycznych ubieramy zjawisko, kt贸re s艂u偶y za najprostsz膮 i wsp贸ln膮 miar臋 dla wszystkich pozosta艂ych.]
Badanie nasze poszukuje r贸wna艅, zachodz膮cych mi臋dzy pierwiastkami zjawisk. R贸wnanie elipsy wyra偶a og贸lniejszy zwi膮zek, jaki wyobrazi膰 sobie mo偶na mi臋dzy wsp贸艂rz臋dnymi, ale z tego wszak偶e rzetelne tylko warto艣ci posiadaj膮 znaczenie geometryczne. Podobnie偶 i r贸wnania mi臋dzy pierwiastkami zjawisk wyra偶aj膮 zwi膮zek og贸lniejszy, daj膮cy si臋 matematycznie pomy艣le膰; jednak偶e tylko okre艣lony kierunek zmian niekt贸rych warto艣ci jest fizycznie dopuszczalnym. Jak w elipsie pewne jedynie warto艣ci, r贸wnaniu odpowiadaj膮ce, tak te偶 i w 艣wiecie pewne tylko zmiany warto艣ci zachodz膮. Cia艂a doznaj膮 zawsze przyspieszenia wzgl臋dem ziemi; r贸偶nice temperatur, same sobie pozostawione, staj膮 si臋 zawsze mniejsze itd. Nawet i co do danej nam przestrzeni nauczy艂y, jak wiadomo, dochodzenia matematyczne i fizjologiczne, 偶e jest to tylko jeden przypadek rzeczywisty, wpo艣r贸d mn贸stwa, jakie pomy艣le膰 mo偶na, a o kt贸rego w艂a艣ciwo艣ciach do艣wiadczenie jedynie nauczy膰 nas mo偶e. U rozja艣niaj膮cej sile tej my艣li pow膮tpiewa膰 nie mo偶na, jakkolwiek potworne by膰 mog膮 zastosowania, do jakich j膮 naci膮gano.
Spr贸bujmy偶 teraz zebra膰 wyniki naszego przegl膮du. W schematyzowaniu ekonomicznym nauki spoczywa jej si艂a, ale te偶 i jej braki. Fakty przedstawiaj膮 si臋 zawsze z po艣wi臋ceniem zupe艂no艣ci, nie 艣ci艣lej, ani偶eli to naszym chwilowym potrzebom odpowiada. Nieprzystawanie przeto mi臋dzy my艣leniem a do艣wiadczeniem zawsze istnie膰 b臋dzie, dop贸ki oboje kroczy膰 b臋d膮 obok siebie; ostatecznie tylko ulega ono zmniejszaniu.
W rzeczywisto艣ci idzie zawsze jedynie o uzupe艂nienie cz臋艣ciowo ods艂oni臋tego do艣wiadczenia, o wyprowadzenie jednej cz臋艣ci do艣wiadczenia z innej. Wyobra偶enia nasze musz膮 si臋 przy tym bezpo艣rednio na wra偶eniach opiera膰. Nazywamy to mierzeniem. Podobnie jak powstanie, tak te偶 i stosowanie nauki zwi膮zane jest z wielk膮 stateczno艣ci膮 naszego otoczenia. Czego nas ona uczy, jest to zale偶no艣膰 wzajemna. Proroctwa bezwzgl臋dne nie maj膮 przeto 偶adnego znaczenia naukowego. Gdyby w przestrzeni niebieskiej wielkie zasz艂y zmiany, zatraci艂by si臋 zarazem nasz system wsp贸艂rz臋dnych przestrzeni i czasu.
Gdy geometra uj膮膰 chce posta膰 linii krzywej, rozk艂ada j膮 przede wszystkim na drobne elementy prostolinijne. Wie on wszak偶e dobrze, 偶e s膮 one tylko 艣rodkiem przechodnim, obranym w tym celu, by uj膮膰 cz臋艣ciami, co si臋 nie daje naraz uchwyci膰 w ca艂o艣ci. Skoro za艣 prawo krzywej jest wynalezione, nie my艣limy ju偶 o jej elementach. Tak te偶 nie przystoi i wiedzy przyrodniczej, zmiennym 艣rodkom ekonomicznym, kt贸re sama stworzy艂a, cz膮steczkom i atomom, przyznawa膰 bytu realnego poza zjawiskami, a zapominaj膮c o roztropno艣ci, zdobytej w ostatnich czasach przez 艣mielsz膮 jej siostr臋 filozofi臋, stawia膰 mitologi臋 mechaniczn膮 w miejsce animistycznej lub metafizycznej, a st膮d rzekome zadania wytwarza膰. Atom pozosta膰 mo偶e zawsze 艣rodkiem przedstawiania zjawisk, jak funkcje matematyki. Z wolna wszak偶e, w miar臋 jak coraz lepiej materia艂em swym ow艂ada, opuszcza wiedza przyrodnicza mozaikow膮 gr臋 kamyk贸w i stara si臋 uchwyci膰 granice i formy 艂o偶yska, kt贸rym przep艂ywa 偶ywy pr膮d zjawisk. Najoszcz臋dniejsze, najprostsze wyra偶enie poj臋ciowe fakt贸w za sw贸j cel uznaje.
x聽聽 x聽聽 x
Zadajmy sobie wreszcie jeszcze pytanie, czy ta偶 sama metoda badania, kt贸r膮 dot膮d rozwa偶yli艣my jedynie jako ograniczon膮 do 艣wiata fizycznego, rozci膮ga si臋 te偶 i do dziedziny psychicznej. Dla przyrodnika pytanie to wydaje si臋 niepotrzebnym. Nauki fizyczne i psychologiczne w jednaki spos贸b wytryskaj膮 z wiadomo艣ci, jakie instynktownie zyskujemy. Z czyn贸w i twarzy ludzi wyczytujemy ich my艣li, nie wiedz膮c, w jaki to dzieje si臋 spos贸b. Podobnie, jak z g贸ry okre艣lamy zachowanie si臋 ig艂y magnesowej wzgl臋dem pr膮du elektrycznego, wyobra偶aj膮c w nim sobie p艂ywaka Ampere'owego, tak te偶 z g贸ry wysnuwamy w my艣li czyny ludzi, przyjmuj膮c, 偶e posiadaj膮 oni podobne do naszych, zwi膮zane z ich cia艂em wra偶enia, uczucia i pragnienia. Co tu instynktownie wykonujemy, musia艂oby si臋 nam wydawa膰 najwytworniejsz膮 metod膮 naukow膮, kt贸ra donios艂o艣ci膮 sw膮 i pomys艂owo艣ci膮 genialn膮 daleko pozostawia poza sob膮 regu艂臋 Ampere'a, gdyby ka偶de dziecko nie odkrywa艂o jej bezwiednie. I艣膰 mo偶e zatem o to tylko, aby uj膮膰 naukowo, to znaczy przez poj臋cia, co i bez tego osi膮gn膮膰 mo偶emy. W ka偶dym wszak偶e razie jest w tym wiele do czynienia. Ca艂y 艂a艅cuch fakt贸w ods艂oni膰 trzeba mi臋dzy fizyk膮 gest贸w i ruch贸w z jednej strony, a wra偶eniem i my艣l膮 z drugiej.
"Ale w jaki spos贸b da艂oby si臋 wyja艣ni膰 wra偶enie ruchem atom贸w?" Pytanie takie cz臋sto s艂yszymy. Zapewne, nie uda si臋 to nigdy, podobnie jak z prawa za艂amania 艣wiat艂a nie wysnuje si臋 nigdy, 偶e 艣wiat艂o 艣wieci i grzeje. Braku wszak偶e rozs膮dnej odpowiedzi na podobne pytania nie potrzebujemy bynajmniej 偶a艂owa膰. Nie masz zgo艂a takiego pytania. Dziecko, kt贸re ze szczyt贸w muru miejskiego spogl膮da na g艂臋boki r贸w okalaj膮cy, ze zdumieniem spostrzega ludzi, nie znaj膮c bowiem drogi wiod膮cej do bramy, nie pojmuje, jak z wysokiego muru mogli tam zst膮pi膰. Tak te偶 dzieje si臋 z poj臋ciami fizycznymi. Przez abstrakcje nasze nie mo偶emy wprawdzie do psychologii dosta膰 si臋 g贸r膮, ale wczo艂ga膰 si臋 do niej mo偶emy do艂em.
Przyjrzyjmy si臋 bez uprzedzenia, jak tu si臋 rzeczy maj膮. 艢wiat sk艂ada si臋 z barw, ton贸w, ze stopni ciep艂a, z ci艣nie艅, przestrzeni, czas贸w itd., kt贸rych teraz nie nazwiemy wra偶eniami ani zjawiskami, w obu bowiem tych nazwach mie艣ci si臋 ju偶 jednostronna dowolna teoria. Nazwiemy je po prostu elementami. Uj臋cie biegu tych element贸w, czy to po艣rednio, czy bezpo艣rednio, jest w艂a艣ciwym celem wiedzy przyrodniczej. Dop贸ki, nie zwa偶aj膮c na w艂asne cia艂o, zajmujemy si臋 wzajemn膮 zale偶no艣ci膮 owych grup element贸w, kt贸re, nie wykluczaj膮c ludzi i zwierz膮t, tworz膮 obce cia艂a, pozostajemy fizykami. Rozpatrujemy np. zmian臋 czerwonej barwy danego cia艂a, nast臋puj膮c膮 wskutek zmiany o艣wietlenia. Skoro wszak偶e rozpatrujemy wp艂yw na t臋 czerwie艅 owych element贸w, kt贸re w艂asne nasze cia艂o stanowi膮, jeste艣my w dziedzinie psychologii fizjologicznej. Zamykamy oczy, a czerwie艅 z ca艂ym 艣wiatem widzialnym uchodzi. W ten spos贸b w polu wra偶e艅 ka偶dego zmys艂u znajduje si臋 cz臋艣膰 pewna, kt贸ra na wszystkie cz臋艣ci pozosta艂e wywiera wp艂yw odmienny i pot臋偶niejszy, ani偶eli owe cz臋艣ci nawzajem jedne na drugie. Tym wszak偶e wypowiedzieli艣my ju偶 wszystko. Ze wzgl臋du na to nazywamy wra偶eniami wszystkie elementy, o ile uwa偶amy je w zale偶no艣ci od owej cz臋艣ci szczeg贸lnej, czyli od naszego cia艂a. 呕e 艣wiat jest wra偶eniem naszym, jest w tym znaczeniu rzecz膮 niew膮tpliw膮. Z takiego wszak偶e pojmowania wytworzy膰 dla 偶ycia naszego system, kt贸rego pozostaliby艣my niewolnikami, by艂oby rzecz膮 r贸wnie偶 niepotrzebn膮, jak dla matematyka, kt贸ry szereg warto艣ci zmiennych pewnej funkcji, poprzednio przyj臋ty jako sta艂y, czyni teraz zmiennym, albo gdy przemienia ilo艣ci zmienne, mi臋dzy sob膮 niezale偶ne, jakkolwiek ods艂ania to mu niekiedy pogl膮dy niespodziane.
Je偶eli na rzecz t臋 zapatrujemy si臋 w spos贸b tak naiwny, to nie wydaje si臋 rzecz膮 w膮tpliw膮, 偶e metoda fizjologii psychologicznej mo偶e by膰 fizyczn膮 jedynie, 偶e nawet nauka ta cz臋艣ci膮 tylko staje si臋 fizyki. Przedmiot jej nie r贸偶ni si臋 od przedmiotu fizyki. Stosunek wra偶e艅 do fizyki naszego cia艂a pozna ona niew膮tpliwie. Dowiedzieli艣my si臋 ju偶 od jednego z cz艂onk贸w tej Akademii, 偶e sze艣ciorakiej wielokrotno艣ci wra偶e艅 barwnych odpowiada te偶, wed艂ug wszelkiego prawdopodobie艅stwa, sze艣cioraka wielokrotno艣膰 procesu chemicznego substancji wzrokowej, trojakiej wielokrotno艣ci wra偶e艅 przestrzeni potr贸jna wielokrotno艣膰 procesu fizjologicznego. Siedzimy i wykrywamy drogi odruch贸w i woli; dochodzimy, kt贸ra okolica m贸zgu mowie, kt贸ra miejscozmienno艣ci s艂u偶y. Co wreszcie jeszcze od naszego cia艂a zale偶y, my艣li mianowicie, zasadniczo nowych trudno艣ci ju偶 nie sprowadzi. Skoro do艣wiadczenie fakty te jasno przedstawi, a nauka uporz膮dkuje je ekonomicznie, by 艂atwo rozejrze膰 si臋 da艂y, wtedy te偶, w膮tpi膰 nie nale偶y, 偶e je rozumie膰 b臋dziemy. Innego bowiem rozumienia, jak ow艂adni臋cie taktami przez my艣l, nigdy nie by艂o. Nauka nie wytwarza faktu jednego z drugiego, ale porz膮dkuje fakty znane.
Rozwa偶my jeszcze nieco bli偶ej badanie psychologiczno- fizjologiczne. Mamy jasne zupe艂nie wyobra偶enie o tym, jak cia艂o porusza si臋 w obr臋bie swego otoczenia. Optyczne pole naszego widzenia jest dla nas bardzo dost臋pne. Zwykle wszak偶e poda膰 nie umiemy, jak doszli艣my do pewnej my艣li, z kt贸rego zak膮tka umys艂owego pola widzenia wysun臋艂a si臋, ani te偶, przez jakie miejsce przes艂an膮 zosta艂a podnieta do pewnego ruchu. Tego duchowego pola widzenia nie poznamy te偶 przez obserwacj臋 nas samych. Obserwacja nas samych w po艂膮czeniu z badaniem fizjologicznym, kt贸re jest dalszym ci膮giem zwi膮zk贸w fizycznych, roztoczy膰 mo偶e przed nami jasno to pole widzenia, a wtedy te偶 w艂a艣ciwie dopiero ujawni naszego cz艂owieka wewn臋trznego.
Wiedza przyrody, czyli fizyka w najrozleglejszym znaczeniu, daje nam znajomo艣膰 najmocniejszych zwi膮zk贸w mi臋dzy grupami element贸w. Na oddzielne cz臋艣ci sk艂adowe tych grup nie powinni艣my z pocz膮tku za wiele zwa偶a膰, je偶eli zachowa膰 chcemy ca艂o艣膰, kt贸ra by si臋 uj膮膰 da艂a. Fizyka, poniewa偶 to jest dla niej 艂atwiejsze, zamiast r贸wna艅 mi臋dzy zmiennymi pierwotnymi, daje r贸wnania mi臋dzy ich funkcjami. Fizjologia psychologiczna uczy oddziela膰 od cia艂a, co jest widzialnym, s艂yszalnym, dotykalnym, a wspierana przy tym dzielnie przez fizyk臋, wynagradza jej to zn贸w sowicie, jak to okazuje si臋 ju偶 z samych dzia艂贸w, na kt贸re si臋 fizyka rozpada. Co jest widzialne, rozk艂ada fizjologia na wra偶enia 艣wiat艂a i wra偶enia przestrzeni, pierwsze zn贸w na barwy, a drugie r贸wnie偶 na ich cz臋艣ci sk艂adowe; szmery rozk艂ada na d藕wi臋ki, te zn贸w na tony, itd. Analiza ta mo偶e by膰 niew膮tpliwie znacznie dalej prowadzona, ani偶eli to dot膮d zrobiono. Wreszcie b臋dzie te偶 mo偶na r贸wnie偶 wykaza膰, co jest wsp贸ln膮 podstaw膮 bardzo oderwanych, a jednak okre艣lonych czynno艣ci logicznych, jak to z tak膮 pewno艣ci膮 wyczuwa bystry prawnik lub matematyk, gdzie nie艣wiadomy puste tylko s艂yszy wyrazy. Fizjologia, jednym s艂owem, ujawni nam w艂a艣ciwe elementy realne 艣wiata. Psychologia fizjologiczna pozostaje przeto w takim stosunku do fizyki w znaczeniu najrozleglejszym, jak chemia do fizyki w znaczeniu 艣ci艣lejszym. Poparcie wzajemne, jakie sobie wiedza przyrodnicza i psychologia 艣wiadczy膰 b臋d膮, pot臋偶niejszym b臋dzie daleko, ani偶eli poparcie, jakie obecnie daj膮 sobie wzajem fizyka i chemia, a rozja艣nienia, jakie z 艂膮czno艣ci tej wyp艂ywaj膮, pozostawi膮 poza sob膮 daleko wnioski dzisiejszej fizyki mechanicznej.
Jakimi poj臋ciami obejmiemy 艣wiat, gdy przed nami roz艂o偶y si臋 zamkni臋ty pier艣cie艅 fakt贸w fizycznych i psychologicznych, kt贸rego obecnie widzimy tylko dwa rozdzielone od艂amy, tego, oczywi艣cie, przy pocz膮tku pracy powiedzie膰 nie mo偶emy. Znajd膮 si臋 ludzie, kt贸rzy zamiast kr臋t膮 艣cie偶k膮 logicznego przypadku historycznego kroczy膰, uznaj膮 prawo i mie膰 b臋d膮 odwag臋 obra膰 drog臋 prost膮 do wy偶yn, z kt贸rych wszystek pr膮d fakt贸w da si臋 rozejrze膰. Czy wtedy poj臋cie, kt贸re dzi艣 materi膮 nazywamy, poza u偶ytkiem podr臋cznym, mie膰 b臋dzie jeszcze jakie znaczenie naukowe, tego nie wiemy. Zapewne wszak偶e potomkowie nasi dziwi膰 si臋 b臋d膮, jak mog艂y nagle w naszym fizycznym 艣wiecie atom贸w zagubi膰 si臋 barwy i d藕wi臋ki, kt贸re przecie偶 s膮 nam najbli偶sze, jak mogli艣my naraz by膰 zdumieni, 偶e to, co na zewn膮trz puka i ko艂acze, wewn膮trz w g艂owie 艣wieci i 艣piewa, jak my pyta膰 mogli艣my, w jaki spos贸b materia czu膰 mo偶e, czyli zatem, jak czuje taki symbol my艣lowy pewnej grupy wra偶e艅.
Liniami ostrymi nie zdo艂amy nakre艣li膰 wiedzy przysz艂o艣ci. Przeczuwa膰 jedynie mo偶emy, 偶e ci臋偶ka przegroda mi臋dzy cz艂owiekiem a 艣wiatem stopniowo zanika膰 b臋dzie, 偶e ludzie z mniejszym samolubstwem i z cieplejszym uczuciem zachowywa膰 si臋 b臋d膮 nie tylko wzgl臋dem siebie, ale r贸wnie偶 wzgl臋dem ca艂ej przyrody organicznej, a tak偶e wzgl臋dem tak zwanej przyrody martwej. Przeczucie podobne owia艂o mo偶e przed dwoma tysi膮cami lat wielkim filozofem chi艅skim Liciusem, gdy na stare ko艣ci ludzkie wskazuj膮c, stylem lapidarnym, dyktowanym przez w艂a艣ciwe pismo chi艅skie, do uczni贸w swoich te s艂owa wypowiedzia艂: "One tylko i ja mamy 艣wiadomo艣膰, 偶e ani 偶yjemy, ani martwi jeste艣my".
1