Radni zdecydowali o rozdzieleniu SP i Gimnazjum nr 10
Głusi na argumenty?
- Wychodzi na to, że zrobiliśmy błąd nie protestując na ulicach i nie angażując w ten spór dzieci. Inni, którzy zamiast podawać merytoryczne argumenty krzyczeli, okazali się skuteczniejsi od nas. Dopiero teraz widać, przed czym naprawdę uginają się władze miasta Torunia - mówią rozgoryczeni rodzice dzieci z Zespołu Szkół nr 7, czyli SP i Gimnazjum nr 10.
W czwartek toruńscy radni 14 zdecydowali, że Zespół Szkół nr 7 przy ul. Bażyńskich zostanie rozwiązany. Działające w jego ramach gimnazjum w 2005 roku będzie zlikwidowane, a uczniowie z rejonu trafią do Zespołu Szkół nr 1 przy ul. Wojska Polskiego.
Ta szkoła obecnie funkcjonuje bardzo dobrze, ale jest przepełniona. Zajęcia
kończą się tam o godz. 18. Jeśli w budynku pozostanie tylko podstawówka, to warunki nauki na pewno się poprawią - argumentuje Jarosław Więckowski, zastępca dyrektora Wydziału Edukacji i Sportu Urzędu Miasta Torunia.
Jednak Zespół Szkół nr 7 to nie jest zwyczajna szkoła. W podstawówce i gimnazjum obok zdrowych uczą się również dzieci z wadami słuchu, niesłyszące i niepełnosprawne ruchowo. Szkoła ta tworzy swoisty ciąg edukacyjny z sąsiednim Przedszkole Miejskim nr 16, które prowadzi oddziały dla dzieci głuchych i VII Liceum Ogólnokształcące przy ul. Batorego, gdzie miejsce znajduje niepełnosprawna młodzież. W podstawówce i gimnazjum zatrudnieni są specjaliści znający najnowocześniejsze metody pracy z dziećmi z wadami słuchu i posługujący się językiem migowym.
-Nie ma obawy, że po likwidacji Gimnazjum nr 10 młodzież pozostanie bez fachowej opieki. Przecież wyspecjalizowani nauczyciele z Zespołu Szkół nr 7 będą mogli pracować również w Zespole Szkół nr 1. Mamy jeszcze dwa lata, żeby dopracować wszystkie szczegóły i stworzyć dzieciom optymalne warunki rozwoju. Nauczyciele z Zespołu Szkół nr 1 mogą przez ten czas zdobyć wszelkie kwalifikacje niezbędne do pracy z młodzieżą niesłyszącą - tłumaczy Jarosław Więckowski. - Poza tym integracja wcale nie oznacza, że dzieci z deficytami rozwojowymi powinny być przez cały czas w jednej szkole. Żeby integracja była faktem, muszą one zmieniać szkoły tak samo jak dzieci zdrowe.
W toruńskiej ,,dziesiątce'' panują niewesołe nastroje. W szkole nikt nie ukrywa rozczarowania i zaskoczenia decyzją radnych.
-Cała społeczność szkoły jest w szoku. To dla nas wyjątkowo bolesne, że chce się zniszczyć 10 lat ciężkiej, niejednokrotnie prekursorskiej pracy. - mówi Maria Pawlak , dyrektor Zespołu Szkół nr 7. - Stworzyliśmy doskonale funkcjonujący organizm, daliśmy dzieciom edukację na najwyższym poziomie, dobre warunki do nauki i rozwoju. Szkoda, że nasze władze nie chciały tego dostrzec.
Rodzice i nauczyciele z Zespołu Szkół nr 7 zapowiadają, że nie pogodzą się tak łatwo z decyzją radnych. Planują m.in. spotkanie z prezydentem i wizytę w kuratorium oświaty.
Co na to kuratorium?
Janusz Ślot, dyrektor Delegatury Kuratorium Oświaty w Toruniu:
- My możemy zablokować likwidację tego gimnazjum. Musimy mieć jednak bardzo solidne i rzeczowe argumenty. Na razie czekamy, aż władze miasta oficjalne zwrócą się do nas w tej sprawie.
Gazeta ,,Nowości'' z dn. 12.04. 2003 r.