2012-04-10 13:37:54 Łukasz Kaczmarek inf.własna
Dospel CKM Włókniarz Częstochowa, pomimo świetnej jazdy, musiał uznać wyższość Unii Leszno. Podobnie jak w zeszłym sezonie, tak i w tym na leszczyńskim owalu brylował Grigorij Łaguta. Lider przyjezdnych wygrał cztery z sześciu wyścigów, czym pokazał swoją światową klasę.
Rosjanin w premierowych zawodach zgromadził szesnaście punktów i bonus. Sam jednak przyznaje, że nie byłoby to możliwe, gdyby nie idealnie przygotowany leszczyński tor. - Jeździło mi się bardzo dobrze - powiedział popularny Grisza. - Przede wszystkim dlatego, że była całkiem inna nawierzchnia niż w ubiegłym roku w Lesznie. Dzięki temu można było się pościgać i skutecznie wyprzedzać na całej długości i szerokości toru oraz powalczyć o korzystniejszy wynik - dodał najskuteczniejszy zawodnik Lwów.
Jedynej porażki Łaguta doznał w ostatnim, piętnastym wyścigu. Wtedy to lepszy od rosyjskiego jeźdźca okazał się Jarosław Hampel. - Zasadniczo w ogóle nie odczuwałem tego, że jeździmy na wyjeździe, że jest to obcy teren. Czułem się jak u siebie w domu (śmiech), odpowiadało mi praktycznie wszystko. Stworzyliśmy wspaniałe widowisko dla kibiców, szkoda jednak porażki naszej drużyny - stwierdził.
Już początek sezonu pokazuje, jak trudny bój o złoto czeka wszystkie zespoły. Włókniarz faworytem spotkania nie był a mimo to, aż do dziewiątej gonitwy remisował z Unią Leszno. - Dzisięć równych drużyn sprawia, iż ekstraliga będzie niezwykle ciekawa. Trudno jest tak na gorąco wytypować, kto zdobędzie tytuł Drużynowego Mistrza Polski- zakończył Grigorij Łaguta.