Jean Babtiste Say i jego "prawo rynku"
Czwartek, 9 listopada 2006 17:00 | Autor: Eryk Kazanowski
J.B. Say, popularyzator i krytyk Adama Smitha, przedstawiciel liberalizmu ekonomicznego. Według niego każda praca ma produkcyjny charakter, w skład bogactwa narodowego wchodzą materialne i niematerialne środki zaspokajania potrzeb. Twierdził, że w gospodarce nie może być długotrwałych kryzysów. Rewolucja Francuska (1789) niszczy feudalizm i monarchię absolutną, a jednocześnie umacnia fundamenty gospodarki rynkowej we Francji. Przewrót przynosi szkody pewnej części arystokracji związanej z dawnym państwem i dworem, tworzą się jednak nowe fortuny - wpłynęły na to m.in. transakcje dobrami narodowymi, kupno, sprzedaż i nadawanie nowym właścicielom (za zasługi dla rewolucji) skonfiskowanych majątków. Po obaleniu dyktatury Robespierre ' a stany średnie (kupcy, rzemieślnicy i przedsiębiorcy) wzmacniają się jako klasa na polu działalności gospodarczej. Tymczasem gospodarka uwalnia się od interwencji państwa, przemysł i handel uzyskują wolność, kapitalizm rozwija skrzydła. Szansę na stabilizację polityczną widzą w rządach generała Napoleona Bonaparte. Panowanie Bonaparte we Francji jest czasem znacznego rozwoju produkcji. Prace ręczną zastępuje się maszynami, upada drobne rzemiosło, manufaktury odchodzą w zapomnienie. Rząd Napoleona popiera postęp techniczny, rozwija przemysł, ogranicza konkurencję angielską przez blokadę kontynentalną, ale przede wszystkim tworzy system spójnego prawa. Polityka rządowa doprowadza jednak do utraty kolonii, wojny Napoleona niszczą finanse, blokada kontynentalna spotyka się z odwetem innych państw, co powoduje spadek popytu na produkty francuskie. Od roku 1811 Francję dotyka głęboki kryzys, który powoduje zmianę nastawienia przedsiębiorców do generała. Rośnie wśród niej opozycja, której reprezentantem staje się niegdyś bliski współpracownik Napoleona i członek komisji finansów państwa - Jean Babtiste Say. Jean Babtiste Say (1767-1832) zajmuje się polityką, publicystyką gospodarczą i nauką. Jest członkiem Trybunału Republiki Francuskiej (1799-1807). Stanowisko to piastuje do momentu, kiedy jego liberalne poglądy przestały być przez dyktatorską władzę tolerowane i zabroniono mu opublikować drugie wydanie (pierwsze opublikowano w 1803 r.) jego najsławniejszego dzieła: Traktat o ekonomii politycznej (Traite d ' economie politique). Po rezygnacji ze stanowiska Say staje się przemysłowcem i na lata wycofuje się z działalności publicznej, co pozwala mu z punktu widzenia przedsiębiorcy obserwować błędy cesarstwa i złą politykę gospodarczą. Po upadku systemu napoleońskiego, kiedy mógł już ponownie publikować, Say zaczyna wykładać ekonomię polityczną w Ateneum (Athenee). W roku 1830 zostaje powołany na profesora katedry ekonomii politycznej w College de France. "Traktat o ekonomii politycznej" Saya, którego napisaniu autor poświęcił trzy lata życia, jest w dużej mierze odpowiedzią na pracę Adama Smitha "Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów", którą Say poznał studiując w Anglii. Dzieło Saya było nieustannie wznawiane (ukazało się aż sześć wydań) i tłumaczone na wiele języków. Powodem tak dużego rozgłosu Traktatu oraz innych jego prac była z pewnością konsekwentna obrona interesów przemysłowców i inwestorów, których liczba szybko rosła zarówno we Francji jak i w całej Europie. Say w Traktacie podziwia Smitha, popularyzuje go wykładając na uczelniach we Francji, choć jednocześnie tworzy własny system poglądów w dużym stopniu odmienny od teorii Smitha. Say staje się krytyczny wobec nich, choć uważa, że system, który sam tworzy czerpie swe źródła w naukach szkockiego ekonomisty. Dla dalszego rozwoju ekonomii ma to duże znaczenie. Smith opowiadał się za teorią wartości opartą na pracy, skierowanej przeciw warstwom nieprodukcyjnym, czysto konsumpcyjnym. Twierdził, że bogactwo kraju rośnie, gdy zwiększa się liczba przedsiębiorców i robotników, a zmniejsza liczba przedstawicieli grup nie biorących udziału w produkcji. Teoria ta, zdaniem historyków myśli ekonomicznej, miała na celu rozprawienie się z przeżytkami feudalizmu w obliczu nowej epoki, jaką miał dać rozwój handlu, przemysłu i kolonializm. Tymczasem Say, zdaniem współczesnych ekonomistów, wulgaryzuje myśl klasyczną, rozrywając jedność analizy ówczesnych stosunków ekonomicznych, tak silnie występującą u Smitha. Francuski uczony głównie atakuje klasyczną teorię wartości, upatrującą tylko w pracy twórczynię wszelkich wartości. Jean Babtiste jest jednak krytykiem konstruktywnym. W swoich dziełach rozszerza pojęcie produkcji i pracy produkcyjnej. Ekonomię dzieli na trzy działy: produkcję oraz wymianę, podział i konsumpcję (teoria czynników produkcji). Twierdzi też, że wszystkie dziedziny, w których ma zastosowanie kapitał, mają charakter produkcyjny. Posiada wartość i ma produkcyjny charakter zarówno rolnictwo, przemysł jak i... handel. Podczas gdy Smith twierdził, że bogactwem jest dochód społeczny, określając go jako strumień materialnych środków zaspokojenia potrzeb ludzi, to u Saya zajęcia (nazywane przez Smitha nieproduktywnymi) wytwarzające niematerialne środki zaspokajania potrzeb mają równie ważne znaczenie dla gospodarstwa indywidualnego oraz ogólnospołecznego. Czym - pytał Say - różni się "niematerialny" śpiew pieśniarza od "materialnego" obrazu artysty? Oba przecież zaspokajają ludzkie potrzeby w równym stopniu. Nie ma więc powodu aby je odrzucać w rozważaniach ekonomicznych, gdyż są wytworem ludzkiej pracy i jako takie powinny być odpowiednio nagrodzone. Praca nauczyciela lub urzędnika wpływa w taki sam sposób na produkcję dóbr, jak robotników je wytwarzających, ponieważ praca tych pierwszych przyczynia się do zwiększenia wydajności tych ostatnich. Za każdy z czynników produkcji Say przewidywał wynagrodzenie (zysk), w postaci renty, procentu czy płacy (początki teorii podziału). Produkować oznacza tworzyć użyteczności, zwiększać możliwości zaspokajania ludzkich potrzeb. Wszelka praca, która współdziała w powstawaniu użyteczności rzeczy jest pracą produkcyjną. Nie ma dla niego potrzebnych i niepotrzebnych posiadaczy kapitału. Sayowi chodzi o zrównanie wszelkiej działalności ludzkiej ze świadczeniem usług, przy jednoczesnym uznaniu, że wszystkie usługi tworzą produkty materialne lub niematerialne. Tym poglądem Say staje po stronie zwolenników teorii harmonii w gospodarce. Z tego powodu jego poglądy będą później atakowane przez socjalistów i komunistów, a z teorią harmonii, jak i z wieloma innymi poglądami Saya zawartymi w "Traktacie" będzie w XIX wieku polemizował m.in. K. Marks. Choć autor Traktatu zrównuje wszystkich właścicieli kapitału, preferuje jednak przemysł jako dziedzinę produkcji, w której można zrobić największy użytek z kapitału, która jest dla niego źródłem dobrobytu ludzkiego, najważniejszą dziedziną gospodarstwa społecznego. Szczególnie docenia drobny przemysł przetwórczy (manufakturowy), do którego należy wprowadzić maszyny, gdyż obniżając koszty robocizny, ułatwi się wzrost produkcji, z korzyścią dla społeczeństwa. Nie boi się Say (w przeciwieństwie do np. Sismondiego) wprowadzenia maszyn do przemysłu. Maszyny spowodują potanienie wytworów, powiększając dobrobyt i stwarzając tą drogą sobie zbyt. Wskutek tego wywołane przez wprowadzenie maszyn bezrobocie techniczne jest tylko chwilowe, bezrobotni bowiem wskutek potanienia wytworów znajdą wkrótce zatrudnienie w samym przemyśle (choć w innych gałęziach), lub w innych sektorach gospodarki, których rozwój zostanie przyspieszony przez wzrost popytu na ich produkty ze strony zmechanizowanego przemysłu (teoria kompensacyjna bezrobocia technicznego). Według Saya, nawet gdyby maszyny zupełnie zastąpiły pracę ręczną, nie spowoduje to redukcji zatrudnienia, nie można więc obawiać się cierpienia klasy ubogiej i pracującej, bo to raczej maszyny stałyby bezczynnie niż ludzie, gdyby nie było popytu na wytwarzane przez nie dobra. Saya możemy nazwać rzecznikiem rozwoju przemysłu. Postuluje ciągłe jego unowocześnianie, w swoim traktacie analizuje wszelkie utrudnienia dla produkcji i handlu. Uważa, że ekspansja gospodarcza zwalczy zbytek, konsumpcję na pokaz, która się odbywa kosztem ludzi. Francuski ekonomista wprowadza pojęcie konsumpcji indywidualnej - konsumpcji dokonywanej dla zaspokojenia potrzeb poszczególnych osób i ich rodzin i konsumpcji publicznej - czyli zaspokajającej potrzeby zbiorowości. Konsumpcja, jego zdaniem, zużywa społeczne bogactwo na dwa sposoby: całkowicie (konsumpcja reprodukcyjna, która zużywa jedną wartość aby ją zastąpić inną) lub częściowo (konsumpcja nieprodukcyjna, która niszczy wartość skonsumowaną i niczym jej nie zastępuje). Konsumpcję nieproduktywną dzieli na: 1. Konsumpcje, które zaspokajają rzeczywiste potrzeby (bielizna - ale nie koronkowa; żywność - ale zdrowa i pożywna, a nie wyszukana; ubranie - przyzwoite - ale bez ozdób i haftów), 2. Konsumpcje raczej powolne, aniżeli szybkie oraz takie, które wybierają produkty najwyższej jakości (domy i meble - długo służą i często są używane, materiały dobrej jakości - choć są drogie, służą dużo dłużej), 3. Konsumpcje wspólne (dziś powiedzielibyśmy: zakłady zbiorowego żywienia - stołówki w fabrykach, kantyny w koszarach - jadłodajnie we wspólnych zrzeszeniach - które pozwalają oszczędzić na kosztach wytworzenia wspólnego dobra konsumpcyjnego; na tym samym ogniu można upiec jedną pieczeń, ale i kilka), 4. Konsumpcje w zgodzie z zasadami moralnymi i zdrowym rozsądkiem. W tym wypadku Say krytykuje wszystkich nadmiernie bogatych (od czasów starożytnego Rzymu począwszy), którzy z nadmiaru bogactwa wpadają w przepych i marnotrawią dobra, podczas gdy inni głodują. Ci pierwsi, ostrzega Say, zazwyczaj źle kończą. Jean Babtiste Say stwierdza, że nie konsumuje się jedynie potencjału, zdolności do pracy, sił przyrody i aparatu wytwórczego. Jednocześnie ostro krytykuje zarówno bogaczy-zwolenników wysokiej konsumpcji, jak reprezentantów tezy o nakazie utrzymania niskiej konsumpcji. Jego zdaniem należy wypośrodkowywać swe skłonności konsumpcyjne kierując się zdrowym rozsądkiem. Potępia "fajerwerki" i marnotrawienie żywności przez bogatych. Z drugiej strony szydzi z mieszkańców biednych miast, którzy urządzają kosztowne festyny, podczas gdy za zaoszczędzone pieniądze mogliby wybudować studnię, zamiast ciągle narzekać na brak wody pitnej. Say zwraca uwagę na warunki produkcji. Stwierdza, że lepiej się pracuje, dba o produkcję we własnym przedsiębiorstwie niż w spółce akcyjnej. W drugiej formie ma się mniejszy wpływ na decyzje, pracuje się z gorszym efektem. Say sprzeciwia się wszelkim formom ingerencji w działalność gospodarczą. Wiara w swobodę działania, w wolny handel i nieograniczony rozwój gospodarczy czyni z Saya przedstawiciela liberalizmu ekonomicznego. Jako doświadczony przedsiębiorca wyodrębnia on specjalną grupę ludzi - przedsiębiorców, którzy najpełniej będą rozwój przemysłu realizować. Po raz pierwszy do ekonomii pojęcie przedsiębiorcy wprowadził Cantillon jednak to Say dokładnie definiuje przedsiębiorcę, docenia najbardziej jego rolę
wyznacza mu znaczące miejsce w procesie gospodarczym. Przedsiębiorca u Saya inicjuje i realizuje produkcję, to on ma największy wpływ na wytwarzanie bogactw, a nie właściciel ziemski (jak uważali fizjokraci) lub robotnik (jak twierdził Smith), odgrywający rolę raczej bierną. Jest pośrednikiem, który zakupuje usługi produkcyjne potrzebne do wytwarzania produktów. W ten sposób ustala się popyt na te usługi produkcyjne, stanowiący jedną podstawę ich oceny Z drugiej strony czynniki produkcji, czyli ludzie, kapitały ziemia, tworzą podaż tych usług, tworząc drugą podstawę ich wartości. W ten sposób prawo popytu i podaży reguluje cenę usług produkcyjnych i produktów. Przedsiębiorcy, zdaniem Saya, zawdzięcza się rozkład ceny płaconej za produkty na różne usługi produkcyjne, a różne usługi są rozdzielane między poszczególne gałęzie produkcji, oczywiście zgodnie z potrzebami konsumpcji. W ten sposób funkcjonuje związek teorii podziału, teorii wymiany i produkcji. Przedsiębiorca musi mieć pewne cechy, które czynią go gotowym do spełniania funkcji gospodarczych. Nie musi być bogaty (!) Ale też nie każdy posiadacz kapitału może być przedsiębiorcą. Każdy równie dobrze może organizować przedsiębiorstwo przy kapitale pożyczonym. Musi mieć jednak właściwości moralne, których nie spotyka się często: znajomość rzeczy i ludzi, własny sąd i stałość. Za spełnianie szczególnych funkcji, za ponoszenie ryzyka procesu produkcyjnego, przedsiębiorca wg Saya, powinien mieć wyższe wynagrodzenie. Jean Baptiste zupełnie inaczej niż Smith ujmuje kwestię oszczędzania. Smith mówi o cnocie oszczędzania, o wysiłku czynionym dla oszczędzania z dochodów. Say natomiast podkreślając produkcję, twierdzi, że w okresach pomyślności (zwiększonej produkcji, a przez to zwiększonych dochodów i zysków), zwiększają się jednocześnie i wydatki konsumpcyjne i oszczędzanie. Oszczędności wychwalane przez Smitha, są dla Saya wynikiem "wad organizacji politycznej". Są to oszczędności wymuszone na najliczniejszej klasie pracującej, która nie otrzymuje wynagrodzenia proporcjonalnie do własnego udziału w produkcji. Z drugiej strony Say rozumuje, że oszczędzanie (przez właścicieli kapitału, przedsiębiorców) pozwala powiększyć kapitał, czyli stwarza równocześnie inwestycje Najsłynniejszą z teorii Jean Baptiste Saya jest jego "prawo rynku". Teoria ta odegrała bardzo poważną rolę w historii myśli ekonomicznej, zarówno ekonomiści klasyczni, keynesiści, monetaryści, jak i socjaliści (nie mówiąc już o marksistach i komunistach) nie pozostawili jej bez komentarza. Przez jednych była chwalona i poprawiona, przez innych ostro krytykowana, ale byli i tacy, którzy na jej podstawie rozwinęli własne teorie ekonomiczne. Według tego prawa "produkcja sama wytwarza na siebie popyt". Innymi słowy, ludzie wytwarzają wyroby i oferują usługi, aby po ich sprzedaniu kupić rzeczy, których pragną. Innymi słowy: produkty wymieniają się na produkty, każdy nabywca jest zarazem sprzedawcą i na odwrót. Wymiana zostaje tu znaturalizowana, pieniądz spełnia jedynie funkcję pośrednika wymiany, nie ma samodzielnej roli. Z chwilą zakończenia wymiany okazuje się, że produktem zapłacono za produkt. Jeśli ludzie przestaną kupować określone wyroby, wówczas ich producenci przestawią się na wytwarzanie towarów, na które popyt istnieje. Jeśli wytwarzane są tylko te wyroby i oferowane usługi, na które jest popyt, to dochód otrzymany z ich sprzedaży, przedsiębiorcy i pracownicy przeznaczają z kolei na zakup potrzebnych im towarów i usług. Wynika z tego, że podaż (ilość towarów i usług zaoferowanych do sprzedaży po danej cenie) sama na siebie wytwarza popyt (ilość towarów i usług, które konsumenci chcą i są w stanie kupić po danej cenie). Oznacza to, dowodzi Say, że nie może istnieć takie zjawisko, jak nadprodukcja. Łączna podaż towarów, bowiem równa się łącznemu popytowi. Zanim wytworzymy towar, tworzymy rynek dla innych produktów. Popyt jest więc tylko odwrotną stroną produkcji podaży. Zjawiska jak nadprodukcja czy bezrobocie mogą występować tylko w krótkim okresie, jako przejściowe zakłócenia, którym wolność ekonomiczna będzie się skutecznie przeciwstawiać. "Dopóki nikt nie wtrąca się do systemu, zawsze będzie on doskonale dopasowywał się, samoregulował, gdyż każdy akt produkcji zawsze wytwarza efektywny popyt niezbędny do nabycia produktu" - pisał Jean Baptiste Say. W długim okresie zakłócenia w postaci nadprodukcji, niezrealizowania części wytworzonej wartości nie nastąpią nigdy. Nie ma więc zagrożenia kryzysem. Ewentualne zakłócenia rynku nie będą spowodowane nadprodukcją, a tylko niedostateczną produkcją innych gałęzi produkcji, mogą być skutkiem tarć (frykcyj) w procesie gospodarczym. Prawo Saya mimo wszystkich swoich wad, zawiera trafną myśl, że całkowity popyt i całkowita podaż nie są od siebie wzajemnie niezależne, ponieważ produkcja poszczególnych przedsiębiorstw czy przemysłów zależy od podaży wszystkich innych przedsiębiorstw czy przemysłów, wskutek czego przeważnie pierwsza porusza się w tym samym kierunku, co druga. Wniosek Saya był przedmiotem dyskusji wielu ekonomistów. Ricardo stanie na stanowisku, że ogólna nadprodukcja jest niemożliwa. Pogląd Saya nie był jednak powszechnie przyjęty. Sismondi - ostry krytyk systemu kapitalistycznego w swojej analizie podważy "prawo rynku" wraz z samoczynnie działającym mechanizmem równowagi gospodarczej. Malthus - chwalący kapitalizm, będzie szukał dowodu na istnienie nadprodukcji, dojdzie do wniosku, że istnieje niedobór efektywnego popytu, robotnicy bowiem mogą otrzymać mniej niż wynosi wartość wytworzonego przez nich produktu. Nie wypełnia powstałej luki również popyt kapitalistów, gdyż oni oszczędzają po to, by zgromadzić jak największy kapitał do zainwestowania, rezygnując tym samym z możności nabycia pewnej ilości dóbr konsumpcyjnych. W przyszłości większość ekonomistów przyjmie poglądy Anglika J. M. Keynesa, który stwierdził, że "w długim okresie wszyscy jesteśmy martwi". Rozumiał przez to, że problemy naglące wymagają natychmiastowych rozwiązań - nie można więc czekać aż rozwiążą się same. Wielki kryzys z lat trzydziestych, z trwającą przez długie lata nadprodukcją i masowym bezrobociem, uznano za dowód, że prawo rynku Saya nie miało racji bytu. Ekonomia polityczna zawdzięcza Sayowi przede wszystkim usystematyzowanie zasad, które Adam Smith w "Bogactwie narodów" wyłożył bez ukazania metody, powiązań między nimi, tworząc jedynie zbiór doktryn. Zawdzięcza dowód, że produkty wszelkiego rodzaju polegają na nowej użyteczności nadawanej przez rzeczy czy ludzi, że wszelkie prace pożyteczne są produkcyjnie i z tego tytułu wchodzą w zakres ekonomii politycznej. Choć Say jest krytykowany za systematyzowanie myśli cudzych z tendencją do spłycania zagadnień, choć usiłuje często uciec od aktualnych zagadnień dnia bieżącego i przedstawić swe postulaty w dziedzinie życia gospodarczego jako niewzruszone pewniki naukowe, ekonomia przypisze mu znaczące miejsce w historii. Prawie wszyscy ekonomiści będą do niego nawiązywać, zarówno francuscy jak i włoscy, amerykańscy (szczególnie Carey), niemieccy, angielscy, a także ekonomiści polscy.
Autor: Eryk Kazanowski
Tekst pochodzi z portalu edukacji ekonomicznej - www.nbportal.pl © NBP
2007-09-08 17:15
1