37. Władza czy wolność
Wszystkie te rozsądne rady pozostaną czcze i bezpłodne tak długo, póki „europejska dobra wola" pozostanie mieszaniną deklaracji zachwalających zjednoczenie i oświadczeń będących wyznaniem wiary w nacjonalizm.
Trzeba wybrać między zjednoczeniem Europy i traktowanymi jak świętość Państwami Narodowymi, między jedną z najkonkretniejszych potrzeb ludzi i uporczywie pielęgnowanym kultem pewnego mitu.
Po raz pierwszy w historii człowiek jest dziś w stanie swobodnie wybierać swoją przyszłość. Aż do naszego pokolenia nie było możliwości takich długofalowo zgranych decyzji ekonomicznych, a może i dobrze przemyślanych - politycznych: trzeba było walczyć o przetrwanie. Dziś, kiedy to, co konieczne, jest zapewnione, walka dotyczy tylko kontroli nad sferami wpływów, raczej ideologicznych niż handlowych (na przykład Wietnam), a celem pracy jest zysk, czyli w sumie to, co jest już nadmiarem.
Skoro jednak mamy wolny wybór własnej przyszłości, musimy tego wyboru dokonać, ponosząc całe ryzyko! Musimy zadać sobie pytanie, czego oczekujemy od naszego życia w społeczeństwie, czego przede wszystkim i konkretnie chcemy; po czym - zgodnie z odpowiedzią - musimy tworzyć plany. Czy chcemy na przykład za wszelką cenę podnieśćnasz poziom życiowy, ilościowo, czy raczej chcemy zachować pewien styl życia, jakościowo? Czy chcemy za wszelką cenę dążyć do nieograniczonego wzrostu produktu narodowego brutto - czy raczej dążyć do stworzenia przyzwoitych warunków mieszkaniowych i żywej międzyludzkiej wspólnoty? I jaką cenę gotowi jesteśmy za to zapłacić? Cenę pewnych ograniczeń wolności, czy cenę jeszcze pomnożonego komfortu?
Takie dylematy stają dziś przed wszystkimi społeczeństwami na wyższym stopniu rozwoju w zakresie przemysłu i techniki. A zmuszają one do ponownego stawiania pytań trudnych, nawet niepokojących, o sam sens życia...
Ujmując rzecz precyzyjniej, musimy w Europie zdecydować, czy celem naszego zjednoczenia będzie władza zbiorowości czy wolność osoby. Trzeba o tym zdecydować z pełną świadomością, i to szybko, ponieważ wybór celu pociąga za sobą w sposób oczywisty dobór odpowiednich środków. Ale przeciwnie: jeśli pomylimy się co do środków, może to doprowadzić nas tam, dokąd wcale nie zamierzaliśmy dojść...
Staje zatem teraz przed nami następujący dylemat:
Załóżmy, że jako cel europejskiej społeczności jutra przyjmiemy władzę, to jest potężną władzę przemysłową i militarną, coś w rodzaju Trzeciej Wielkiej Potęgi; trzeba wtedy stworzyć jakieś Super-Państwo Narodowe, na skalę kontynentu, zuniformizowane, scentralizowane i agresywne, takie jak Francja Napoleona, a z naszych państw uczynić departamenty. Trzeba scalić to wszystko przy pomocy nieugiętego prawodawstwa, nie uwzględniając różnic etnicznych i regionalnych, a produkcję przemysłową poddać jedynemu nakazowi - nieustannemu podnoszeniu produktu narodowego brutto - tej dwudziestowiecznej wieży Babel!
Tego typu polityka europejska, będąca zwykłą transpozycją formuły Państwa Narodowego na skalę kontynentu, byłaby niewątpliwie zdolna stworzyć Europę bardzo mało europejską. Nie mówiąc o tym, że takie Super--Państwo Narodowe dałoby się narzucić wszystkim naszym ludom tylko na drodze jakiejś powszechnej wojny - z prawidłowym odtworzeniem formowania się Państwa Narodowego w jego początkach. Byłaby to zatem katastroficzna utopia, której spełnienia jednak nie da się bez reszty wykluczyć.
Załóżmy teraz - przeciwnie - że tej wspólnocie europejskiej postawimy jako cel wolność, to jest największe możliwości rozwoju osoby ludzkiej, udziału obywateli i autonomii gmin (produkcja przemysłowa byłaby tylko jednym ze środków umacniania tej wolności); należałoby wtedy uznać, że Państwo Narodowe jest nie tylko modelem zdezaktualizowanym, ale że jest dziś gruntownie sprzeczne i z celami Europy i z wolnością. Trzeba wówczas niezwłocznie obrać najwłaściwsze metody usuwania oporów ze strony państwowego nacjonalizmu i przystąpić na serio do tworzenia nowych modeli dla wspólnoty budowanej na użytek człowieka. Trzeba, w skali federacji obejmującej cały kontynent, upowszechnić wszystko, co jest potrzebne do zagwarantowania wszelkiego typu autonomii: regionalnych, gminnych i indywidualnych, ale tylko w niezbędnym wymiarze. Trzeba przyjąć różnorodność swobód obywatelskich, kulturalnych, ideologicznych i religijnych wobec monopolistycznych zakusów Państwa Narodowego. Trzeba rozdzielić władzę państwową na różne poziomy podejmowania decyzji - gminny, regionalny, federalny - zgodnie z naturą zadań, ich zakresem i wielkością społeczności najodpowiedniejszej do jej wykonania. Słowem: trzeba zastosować metodę federalistyczną.