RozdziaĹ‚0Þzercja Severusa Snape'a


Rozdział 30
Dezercja Severusa Snape'a


Gdy jego palec dotknął znaku blizna Harrego eksplodowała, gwieździsty pokój zniknął z zasięgu wzroku, a on stał na skale poniżej klifu, morze obmywało wszystko dookoła niego, a w jego sercu gościł triumf- Mieli chłopaka.
Głośny huk przywrócił Harrego z powrotem do miejsca w którym stał. Zdezorientowany, uniósł swoja różdżkę, ale czarownica przed nim już upadała. Uderzyła o ziemię tak mocno że szkło w biblioteczce zadźwięczało.
- Nigdy nie ogłuszałam nikogo poza naszymi lekcjami GD- powiedziała Luna z lekkim zainteresowaniem
- To było głośniejsze niż przypuszczałam, że może być.- And sure enough, the celling had biegun to tremble Scurrying, niesione przez echo kroki stawały się coraz głośniejsze w miarę zbliżania się do drzwi wejściowych dormitorium. Rzucony przez Lunę urok obudził śpiący powyżej Rawenclaw.
- Luna, gdzie jesteś? Musze dostać się pod pelerynę-niewidkę!
Nogi Luny pojawiły się znikąd, pospieszył w jej kierunku a ona zarzuciła pelerynę na nich zanim drzwi zdążyły się otworzyć. Do pokoju wspólnego wlał się cały Rawenclaw, wszyscy byli w swoich piżamach. Dało się słyszeć okrzyki zdziwienia i zaskoczenia gdy zobaczyli, że Alecto leży nieprzytomna na podłodze. Powoli okrążyli ją jak wściekłą bestie, która w każdej chwili mogła się obudzić i zaatakować. Jeden mały odważny pierwszoroczniak błyskawicznie wyszedł na przód i dźgnął ją w plecy dużym palcem u nogi.
- Myślę, że ona może nie żyć!- krzyknął z uciechą
- Popatrz-wyszeptała wesoło Luna, gdy cały Rawenclaw stłoczył się wokół Alecto. - Oni są zachwyceni!
- Tak… Å›wietnie…- gdy blizna zabolaÅ‚a Harry ponownie zanurzyÅ‚ siÄ™ w umyÅ›le Voldemorta…
PoruszaÅ‚ siÄ™ wzdÅ‚uż tunelu prowadzÄ…cego do pierwszej jaskini… ChciaÅ‚ sprawdzić skrytkÄ™ przed powrotem…ale to nie zajmie mu dużo czasu… OdgÅ‚os pukania do drzwi pokoju wspólnego zmroziÅ‚ wszystkich Krukonów.
Po drugiej stronie kołatki w kształcie orła Harry usłyszał rozchodzący się miękki, śpiewny głos
- „Gdzie podziaÅ‚y siÄ™ znikajÄ…ce obiekty?”
- Nie wiem, a powinienem? Zamknij je!.-odburknął grubiański głos w którym Harry rozpoznał brata Carrow- Amycusa
-Alecto? Alecto? Jesteś tam? Masz go? Otwórz drzwi!
Krukoni szeptali miedzy sobą, przerażeni. Później bez żadnego ostrzeżenia nadeszła seria głośnych huków, jak gdyby ktoś strzelał do drzwi z pistoletu.
-ALECTO! Jeśli on przyjdzie a my nie będziemy mieli Pottera- chcesz by stało się z tobą to samo co z Malfoyami? ODPOWIEDZ MI!- wrzeszczał Amycus waląc ze wszystkich sił w drzwi, ale te nadal się nie otworzyły. Krukoni oddalali się, a niektórzy najbardziej przerażeni zaczęli umykać w górę po klatce schodowej wiodącej do ich łóżek. Gdy Harry zastanawiał się czy wybuch nie powinien otworzyć drzwi i czy Stan Amicus może zrobić coś jeszcze przed przybyciem Śmierciożerców, drugi bardziej znajomy głos odezwał się za drzwiami
- Mogę zapytać co pan robi, profesorze Carrow?
- Próbuje przedostać się przez te cholerne drzwi!- krzyknął Amycus- Pójdź i przyprowadź Fitwicka by natychmiast otworzył te drzwi!
- Czyż twoja siostra nie znajduje się w środku?- zapytała profesor McGonagall- Czy profesor Fitwick nie wpuścił jej wcześniej tego wieczoru, na twoje pilne rządanie? Być może ona może otworzyć dla ciebie drzwi? Wtedy nie będziesz musiał budzić połowy zamku.
- Ona nie odpowiada, ty stara miotło! Ty je otworzysz! Szybko! Zrób to natychmiast!
- Naturalnie, jeśli sobie tego życzysz- odpowiedziała profesor McGonagall ozięble.
Na kołatce była elegancka gałka, a śpiewny głos zapytał ponownie
- „Gdzie podziaÅ‚y siÄ™ znikajÄ…ce obiekty?”
- Do niebytu, co oznacza wszystko- odpowiedziała profesor McGonagall
-Hasło przyjęte- odpowiedział zamek w kształcie orła, a wahadłowe drzwi otworzyły się. Kilkoro Kruponów pozostających tyle szybko pobiegło schodami gdy Amycus wtargnął przez próg wywijając swoją różdżką. Garbił Sie jak swoja siostra, miał blada psowatą twarz i małe oczy, które spoczęły na Alecto nieruchomo rozwalonej na podłodze. Amycus wydał z siebie wrzask furii i strachu.
- Co zrobiły te małe szczeniaki?- krzyknął- Będę torturował cruciatusem wielu z nich dopóki nie powiedzą kto to zrobił- a co powie Czarny Pan?- wrzasnął stojąc nad siostra i waląc się w czoło pięścią- Nie mamy go, a on zwiał i zabił ją!
- Ona jest jedynie ogłuszona- powiedziała niecierpliwie profesor McGonagall ciągle badając Alecto - Będzie z nią wszystko w porządku.
- Nie she bludgering well won't- ryknął Amycus- Nie po tym Jak Czarny Pan ją złapie! Ona poszła i go powiadomiła, czuję jak mój znak płonie, on myśli że mamy Pottera!
- Macie Pottera?- powiedziaÅ‚a ostro profesor McGonagall- Co masz na myÅ›li mówiÄ…c „mamy Pottera”?
- On nam powiedział, że Potter może spróbować dostać się do wieży Rawenclawu, mieliśmy go powiadomić jeśli złapiemy Pottera!
- Czemu Harry Potter miałby próbowac dostać się do wieży Ravenclawu! Potter jest w moim Domu!(jest gryfonem)- Pod niedowierzaniem i złością, Harry usłyszał nutę dumy w jej głosie, a sentyment do Minerwy McGonagall wybuchło wewnątrz niego.
- On powiedział że Potter może tu przyjść- powiedział Carrow- Nie wiem czemu, powinienem?
Profesor McGonagall zatrzymała się a jej paciorkowate oczy omiotły pokój. Dwa razy zatrzymały się w miejscu gdzie stali Harry i Luna.
- Nie możemy tego zwalić na dzieci- powiedziaÅ‚ Amycus,a jego przypominajÄ…ca Å›winiÄ™ twarz nagle staÅ‚a siÄ™ chytra- Tak, to jest wÅ‚aÅ›nie to co zrobimy. Powiemy ze Alecto wpadÅ‚a w zasadzkÄ™ dzieci, tych dzieci na górze- popatrzyÅ‚ do góry na lÅ›niÄ…cy sufit blisko dormitorium- I powiemy że oni zmusili jÄ… siÅ‚Ä… by nacisnęła swój Znak, i to dlatego on otrzymaÅ‚ faÅ‚szywy alarm… Może ich ukarać. ParÄ™ dzieci wiÄ™cej czy mniej, co za różnica?
- To tylko różnica między prawda a kłamstwem, odwaga a tchórzostwem- powiedziała profesor McGonagall stając Sie blada- Różnica, w skrócie, której ty i twoja siostra zdajecie się nie być zdolni docenić. Ale pozwól mi uczynić jedną rzecz bardzo jasną. Twoje niedorzeczności o uczniach Hogwartu nie przejdą. Nie powinnam na to zezwolić
-Słucham?- Amycus posuwał się naprzód dopóki nie stanął niebezpiecznie blisko McGonagall, jego twarz była w zasięgu jej. Profesor nie oddaliła się ale patrzała na niego z góry na dół jakby był czymś obrzydliwym przyklejonym do sedesu.
- To nie jest sprawa tego na co ty pozwolisz Minerwo. Twój czas Sie skończył. Co jest teraz pod kontrola jest nasze, a ty mnie poprzesz, albo przyjdzie ci za to zapłacić.-I wymierzył jej cios w twarz. Harry szarpnął pelerynę-niewidkę z siebie, podniósł swoją różdżkę i powiedział
-Nie powinieneś był tego robić- Gdy Amycus obracał się Harry krzyknął- Crucio!- Śmierciożerca został podrzucony, z bólu skręcał się w powietrzu jakby tonął. Bity i wyjący w bólu z odgłosem miażdżenia i brzdęku szkła rozbił się o przód biblioteczki, połamany i nieprzytomny wylądował na podłodze.
- Widzę co Bellatrix miała na myśli- powiedział Harry, przepływająca przez jego mózg krew wrzała- Musisz naprawdę chcieć skrzywdzić tę osobę.
- Potter!- szepnęła profesor McGonagall trzymajÄ…c siÄ™ za serce- Potter jesteÅ› tu! Co..? Jak…?- staraÅ‚a siÄ™ zebrać w sobie
- Potter to było głupie.
- On uderzył cię- powiedział Harry
- Potter, ja… to byÅ‚o bardzo... odważne z twojej strony… ale nie rozumiesz…?
- Tak, rozumie- upewnił ją Harry. W pewien sposób jej panika opanowała go.
-Profesor McGonagall, Voldemort jest w drodze.
- O mamy pozwolenie by wymawiać jego imię teraz?- zapytała Luna z zainteresowaniem, ściągają z siebie pelerynę-niewidkę. Pojawienie się drugiego banity obezwładniło profesor McGonagall, która zachwiała się w tył i upadla na pobliskie krzesło jednocześnie chwytając za kołnierz swojej starej podomki w szkocką kratę.
- MyÅ›lÄ™, że to jak go nazywamy nie robi żadnej różnicy- powiedziaÅ‚ Harry do Luny- On i tak już wie gdzie ja jestem- w odlegÅ‚ej części mózgu Harrego, poÅ‚Ä…czonej ze zÅ‚oÅ›ciÄ… i palÄ…ca bliznÄ…, mógÅ‚ zobaczyć Voldemorta szybko pÅ‚ynÄ…cego przez ciemne jezioro w widmowej zielonej łódce… WÅ‚aÅ›nie przybyÅ‚ na wysepkÄ™ gdzie staÅ‚a kamienna misa…
- Musisz uciekać- powiedziała profesor McGonagall- Teraz Potter, tak szybko jak tylko możesz!
- Nie mogę powiedział Harry- Jest coś co musze zrobić. Czy wie pani gdzie znajduje Sie diadem Ravenclaw?
- D-ddiadem Rawenclaw? OczywiÅ›cie, że nie- nie zostaÅ‚ zagubiony wieki temu?- usiadÅ‚a trochÄ™ proÅ›ciej- Potter, to byÅ‚o szaleÅ„stwo, absolutne szaleÅ„stwo z twojej strony by pojawić Sie w tym zamku…
- MusiaÅ‚em- powiedziaÅ‚ Harry- profesor, tu jest cos schowane, cos co spodziewam siÄ™ znaleźć i to może być diadem- Gdybym tylko mógÅ‚ porozmawiać z profesorem Fitwickiem…- daÅ‚o siÄ™ sÅ‚yszeć odgÅ‚os ruchu, odgÅ‚os chrzÄ™szczÄ…cego szkÅ‚a. Amycu dochodziÅ‚ do siebie. Zanim Harry lub Luna mogli zareagować profesor McGonagall podniosÅ‚a Sie na nogi celujÄ…c różdżka w zamroczonego ÅšmierciożercÄ™- Imperio- Amycus podniósÅ‚ siÄ™, podszedÅ‚ do swojej siostry, podniósÅ‚ jej różdżke, później posÅ‚usznie poszuraÅ‚ do profesor McGonagall i podaÅ‚ jej różdżkÄ™ siostry wraz z wÅ‚asnÄ…. Później poÅ‚ożyÅ‚ siÄ™ na podÅ‚odze niedaleko Alecto. Profesor McGonagall machnęła różdżkÄ… ponownie i dÅ‚uga poÅ‚yskujÄ…co srebrna lina pojawiÅ‚a siÄ™ z rzadkiego powietrza - zakradÅ‚a siÄ™ dookoÅ‚a Carrowsów wiążąc ich razem ciasno.
-Potter- powiedziała Profesor McGonagall, obracając się by patrzeć mu w twarz z doskonałą nieczułością w stosunku do kłopotów Carrowów
- JeÅ›li Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać naprawdÄ™ wie że jesteÅ› tutaj- gdy to powiedziaÅ‚a gniew bÄ™dÄ…cy jak fizyczny ból buchnÄ…Å‚ w Harrym, pozostawiajÄ…c jego BliznÄ™ w ogniu. Przez parÄ™ sekund patrzyÅ‚ w dół na miednicÄ™ której mikstura staÅ‚a siÄ™ czysta i zobaczyÅ‚ że żaden zÅ‚oty medalion nie jest zÅ‚ożony na dnie misy…
- Potter, nic ci nie jest?- powiedział głos i Harry powrócił. Trzymał ramie Luny by sam mógł ustać- Czas ucieka, Voldemort się zbliża, profesor, działam na rozkaz Dumbledora. Musze znaleźć co chciał żebym znalazł. Ale musimy wyprowadzić uczniów na zewnątrz podczas gdy ja będę przeszukiwał zamek- To mnie chce Voldemort, ale nie będzie się przejmował zabiciem kilku więcej lub mniej, nie teraz- nie teraz kiedy wie że atakuję Horcruxy- Harry dokończył zdanie w swojej głowie.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Rozdział 30 Dezercja Severusa Snape’a
Expecto Patronum, Trick or treat, czyli Halloween Severusa Snape'a
Trick or treat czyli Halloween Severusa Snape
Rok jak zaden inny 56-62, # Harry Potter FanFic, Harry Potter - Severus Snape, Aspen in the Sunlight
Rok jak żaden inny 69-70, # Harry Potter FanFic, Harry Potter - Severus Snape, Aspen in the Sunlight
Czego siÄ™ boi Severus Snape
Severus Snape tatÄ…!
Slytheriniada 1 Trick or treat czyli Halloween Severusa Snape
Seria przypadków Severusa Snape`a [Z]
Podstawy zarządzania wykład rozdział 05
2 Realizacja pracy licencjackiej rozdziałmetodologiczny (1)id 19659 ppt
Ekonomia rozdzial III
rozdzielczosc
kurs html rozdział II
Podstawy zarządzania wykład rozdział 14
7 Rozdzial5 Jak to dziala
Klimatyzacja Rozdzial5
Polityka gospodarcza Polski w pierwszych dekadach XXI wieku W Michna Rozdział XVII
Ir 1 (R 1) 127 142 Rozdział 09

więcej podobnych podstron