Decydująca pobudka
O ile pierwsza wspólnie spędzona noc jest bardzo ważna, o tyle pierwszy poranek to moment przełomowy i decydujący dla związku.
"Świeży" partner, fascynujący, ciepły seks - chociaż może czasami trochę nakręcony procentami wypitego wcześniej alkoholu - ogólnie super. Ale otwieramy porannie lewe oko... i co?
Dobrze, że jeszcze rolety zaciągnięte, że słońce nas nie "rozbiera". I tu, wbrew wszelkim romantycznym wyobrażeniom, zazwyczaj zamiast słodko się przeciągnąć i wtulić w partnera, "czołgamy się" do łazienki, bo mimo obietnic, te dwa kilogramy nie chcą się odczepić od naszych w gruncie rzeczy boskich ud. Czasem pojawiają się wyrzuty sumienia, ogólnie - włącza się myślenie.
Początki nie są proste - wszechobecna ambiwalencja uczuć - zainteresowanie i wątpliwości, chęć oddania się biegowi spraw i strach. Mimo, że często nie zdajemy sobie z tego sprawy, a nasze zmysły są albo stępione, albo ukołysane nocną czułością, to zmysł obserwacji działa - dostrzegamy detale zachowania partnera, "notujemy" wady i zalety.
Ważne staje się właściwie wszystko. Ważymy szanse - "uda mi się z nim" albo "nie, nie ma szans". Znaczenia nabiera to, czy lubi przypieczone tosty, czy pije kawę czy herbatę, no bo, jak np. mogę być z facetem, który nie docenia małej czarnej i pije jakieś zlewki zasypane toną cukru?
Może, mimo całej wagi "pierwszego wstania", warto pomilczeć przy pierwszym łyku "czegokolwiek", cieszyć się chwilą i jak najdłużej nie wpuszczać świata zewnętrznego...