Spirytyzm
Katechizm Kościoła Katolickiego nr 2117
Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim - nawet w celu zapewnienia mu zdrowia - są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności. Praktyki te należy potępić tym bardziej wtedy, gdy towarzyszy im intencja zaszkodzenia drugiemu człowiekowi lub uciekanie się do interwencji demonów. Jest również naganne noszenie amuletów. Spirytyzm często pociąga za sobą praktyki wróżbiarskie lub magiczne. Dlatego Kościół upomina wiernych, by wystrzegali się ich. Uciekanie się do tak zwanych tradycyjnych praktyk medycznych nie usprawiedliwia ani wzywania złych mocy, ani wykorzystywania łatwowierności drugiego człowieka.
Homeopatia to prawdopodobnie największe oszustwo w dziejach medycyny."Nic, które leczy", czyli najczęściej zwyczajny cukier bez nawet odrobiny rzeczywistego leku, jest sprzedawane za grube pieniądze. A ludzie kupują, biorą i niektórzy nawet chwalą, bo bezpieczne i nieszkodliwe. A
najczęściej nie wiedzą, że skuteczność opiera się na "placebo", czyli tym samym mechanizmie, który sprawia, że dziecko przestaje boleć noga, gdy mamusia pocałuje.
Trzeba przyznać, że w ostatnich latach jednak sporo w tej kwestii się zmieniło, choć popularność homeopatii wciąż jest ogromna. Już nawet prasa nie jest jednak wobec homeopatii tak entuzjastyczna, jak kilka lat temu, a prestiżowe czasopisma medyczne publikują badania dowodzące, że cała homeopatia to jedna wielka bzdura.
W 2008 roku nawet Naczelna Rada Lekarska wydała oświadczenie, w którym
jasno stwierdza, że stosowanie homeopatii jest sprzeczne z kodeksem etyki lekarskiej, ale wciąż nie brakuje lekarzy, którzy homeopatię stosują. Zresztą, do której apteki by nie zajrzeć, leki homeopatyczne są promowane, jak tylko się da. Dodatkowo warto wiedzieć, że polskie prawo zwalnia leki homeopatyczne z obowiązku dowiedzenia ich skuteczności. Dzięki temu preparaty homeopatyczne nie muszą przechodzić badań, które prawdopodobnie
uniemożliwiłyby ich sprzedaż. Ustawa ich dotycząca sprawia wrażenie, jakby powstała na zlecenie lobby homeopatycznego, co nieszczególnie dziwi, biorąc po uwagę afery przy uchwalaniu innych ustaw w ciągu ostatnich lat.
Przypominam o tym wszystkim dlatego, że właśnie ukazała się zdecydowanie najlepsza dotąd polska książka o homeopatii:
Co warto wiedzieć o homeopatii
http://www.tolle.pl/pozycja/co-warto-wiedziec-o-homeopatii
Jej autor, ks. Andrzej Sereda jest psychologiem i duszpasterzem akademickim Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
Oto co napisał o tej książce prof. Andrzej Gregosiewicz, doskonale znany Czytelnikom naszego serwisu ze swoich opracowań o pseudomedycynie:
-----Książka ks. Andrzeja Seredy w sposób bardzo rzetelny - nie tylko z punktu widzenia teologicznego - opisuje niebezpieczeństwa związane z homeopatią, dlatego jest tak istotną pozycją piśmienniczą. Wszyscy, którzy sięgną po tę ważną i obszerną porcję wiedzy, bez trudu zrozumieją, że Autor toczy bój nie tylko o ich zdrowie, ale przede wszystkim o wartości duchowe. Wskazuje też jedyną właściwą drogę postępowania, to znaczy całkowitą rezygnację z podejmowania prób leczenia swoich dolegliwości przy pomocy terapii, których źródła tkwią w okultyzmie.
prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz
Uniwersytet Medyczny w Lublinie
-----
Warto zanotować, że praca jest niezwykle solidna nie tylko ze wględu na naukowe ukazanie problematyki homeopatii, ale również nie omija okultystycznych źródeł homeopatii. Ks. Andrzej wykonał kawał dobrej roboty i ogromnie cieszę się, że ta książka została wydana.
Niezwykle mocnym dopełnieniem tej książki jest znajdujące się na jej końcu świadectwo lekarza, który był wiceprezesem Małopolskiego Stowarzyszenia Lekarzy Homeopatów, a następnie wycofał się ze stosowania leków i metod homeopatycznych.
Zdecydowanie książkę polecam nie tylko jako poszerzenie swojej wiedzy, by nie dać się na to medyczne oszustwo naciągać, ale również jako zbiór solidnych argumentów w dyskusji ze znajomymi, których można przed stosowaniem homeopatii przestrzec.
Homeopatia - uwikłanie w magię
Ks. dr. Aleksander Posacki SJ
Za szerzenie pseudonauki odpowiedzialne są zwykle środki masowego przekazu kierujące się sensacją i motywacją komercyjną, a nie miłością prawdy czy uczciwością intelektualną. Szerzenie pseudonauki może być jednak związane ze zwykłą nieświadomością, a nawet z przekonaniem, że chodzi o zupełnie nowe, rewelacyjne odkrycia naukowe.
W tym kontekście ogłoszenie przez Naczelną Radę Lekarską 4 kwietnia 2008 r. tez o nienaukowości homeopatii i wynikających stąd zagrożeniach należy uznać za ważne, a może nawet przełomowe w Polsce wydarzenie, zwłaszcza że chodzi tu o interwencję na wysokim szczeblu, bardzo kompetentnych ludzi, bo przecież profesorów nauk medycznych. Do tej pory ingerowały pojedyncze jednostki, w tym takie osoby, jak prof. zw. dr hab. Andrzej Gregosiewicz, ale to nie było to samo, nawet jeśli z ust tego właśnie profesora medycyny padały poważne, merytoryczne argumenty, oparte na niezbitej logice i podawane z ogromną, pełną pasji demaskatorskiej, determinacją.
Taka interwencja polskich naukowców jest tym bardziej cenna, że wielu wybitych znawców przedmiotu pozostawało i pozostaje biernymi obserwatorami zatrważającej i ogromnie niebezpiecznej ekspansji pseudonauki, i to często w dziedzinie własnej kompetencji. Jedyne zaś, na co potrafią się zdobyć, to wyniosły, ironiczny i niezobowiązujący uśmiech, który nie zakłóca im “świętego” spokoju we własnej wieży z kości słoniowej, zaś krzywdy i krzyki ofiar pseudonauki nie przeszkadzają im spokojnie spać. Za jaką jednak cenę?
Nauka przeciwko homeopatii - od początku aż do dziś
Już na początku XIX w. homeopatia znalazła szeroki rezonans oraz szybko wzrastającą liczbę zwolenników. Proces ten rozwijał się przez cały XIX w. i także dzisiaj homeopatia należy do popularnych alternatywnych metod uzdrawiania, propagowanych również przez ruch New Age. Homeopatia ma faktycznie zadziwiającą historię oddziaływania i rozszerzania się, w związku z czym nie bez racji można mówić o “światowej historii homeopatii” (Dinges, 1996), nawet jeśli jej przyjęcie wśród lekarzy i pacjentów różni się w zależności od kraju. Ponieważ homeopatia klasyczna oddziałuje wyłącznie na podmiot - zarówno w wypróbowywaniu leków, jak i w ich rzekomo uzdrawiającym działaniu, nie potrafi dostarczyć żadnych obiektywnych danych w znaczeniu tradycyjnym, wykracza konsekwentnie poza ramy ugruntowanych nauk przyrodniczych. Od samego początku pojawiało się niemało głosów, które działanie homeopatii wyjaśniały przede wszystkim efektem sugestii, czyli efektem placebo. Na ten aspekt zwrócili uwagę lekarze profesorowie we wspomnianym apelu, choć - jak się wydaje - nie wyczerpuje on “tajemnicy” homeopatii, o czym jeszcze powiemy.
Reakcja polskich profesorów nie jest jednak niczym nowym. Już przed laty prof. Wolfgang Hopff, kierownik katedry w Instytucie Farmakologicznym przy uniwersytecie w Zurychu, rozprawiał się ze sprzecznościami, w których tkwi homeopatia w odniesieniu do ważnych zasad fizyki klasycznej, ale również do wszystkich przekonań i osiągnięć farmakologii (Hopff, 1991). Wspólnie z berlińskim kierownikiem Katedry Medycyny Sądowej o. Prokopem wydał on w 1990 r. oświadczenie na temat homeopatii składające się z dziesięciu punktów i kończące się konkluzją, że stosowanie homeopatii, jej rozpowszechnianie i nauczanie jest niedopuszczalnym nadużyciem (por. Prokop, 1995, 103).
To oświadczenie zostało podpisane przez wielu naukowców. W 1993 r. Uniwersytet w Marburgu opublikował ostatecznie tzw. Oświadczenie Marburgskie, w którym stwierdza się, że specjalizacja w dziedzinie Medycyny Człowieka na uniwersytecie w Marburgu odrzuca homeopatię jako całkowicie błędną pseudonaukę. “Jeśli nasz uniwersytet uległby presji i zaproponował przedmiot dydaktyczny `Homeopatia' w znaczeniu neutralnym, zdradziłby swoją misję i zniszczyłby swoje intelektualne zasady” (tamże, 103-107).
Problem nienaukowości homeopatii nie dotyczy jednak tylko jej samej. Nie chodzi bowiem jedynie o problem specyficznego działania “lekarstw” homeopatycznych, lecz o podstawy nauk przyrodniczych, które dla homeopaty muszą przedstawiać się inaczej niż dla tradycyjnego fizyka. “Spór pomiędzy tzw. medycyną alternatywną a medycyną szkolną nie jest tylko sporem pomiędzy dwoma naukowymi poglądami medycznymi, lecz stawia on pytanie o ważność całej nauki”, twierdzi Martin Lambeck, kierownik Katedry Fizyki Uniwersytetu Technicznego w Berlinie. Przede wszystkim krytykowany jest fakt, że w homeopatii lekceważy się wszystkie trzy zasady termodynamiki oraz inne prawa fizyki i chemii, o czym wspominają polscy naukowcy.
“Homeopatia uważa, że podstawowe prawa natury, które do tej pory uznawano za prawdziwe, nie obowiązują” (Wolf, Windeler, 2000). Takie wnioski mają oczywiście konsekwencje nie tylko dla samej medycyny, ale także dla innych nauk dotyczących człowieka, jak np. psychologia. Ostatecznie posiadają następstwa dla całej kultury i sprzyjają masowemu szerzeniu się pseudonauki. Wszystko to osłabia zasady logiki, metodologii, otwierając drogę zgubnemu irracjonalizmowi, który staje się przez to coraz bardziej tolerowany we wszystkich obszarach kultury. Z powyższych racji sprzyjają też ekspansji ezoteryzmu i - bardziej praktycznego - okultyzmu, które opierają się na pseudonauce i skrzętnie wykorzystują ją w swojej propagandzie.
Krytyka pseudonauki jest słuszna, gdyż pseudonauka silnie wspiera okultyzm i wzajemnie, występując tą drogą przeciwko religii chrześcijańskiej.
Może to doprowadzić w następstwie nie tylko do dezinformacji w sferze umysłu i sumienia (o czym wspominają także polscy lekarze w kontekście “leczenia”), ale przede wszystkim do konkretnych zagrożeń czy zniewoleń duchowych, będących skutkiem przynależności do sekt czy otwarcia się na praktyki okultystyczne, co ściśle łączy się z homeopatią i jej propagandą.
Ezoteryczne i okultystyczne uwikłania homeopatii
Według polskich ekspertów, “stwierdzenie homeopatów, że działania ich leków nie da się wyjaśnić utartymi, obecnymi uniwersyteckimi wyobrażeniami powoduje, że często szukają oni tłumaczenia mechanizmu działania produktów homeopatycznych poprzez tworzenie spekulatywnych koncepcji, odwołujących się do magii”. Jest to stwierdzenie prawdziwe, ale należy je koniecznie uzupełnić.
Otóż homeopatia jest uwikłana w magię, spirytyzm, czyli ezoteryzm i okultyzm od samego początku. Co to oznacza? Powiedzieliśmy, że homeopatia nie spełnia praw natury, a więc jeśli nawet jest ona “skuteczna”, to na innej zasadzie niż zgodnie z naukowo uchwytnymi prawami natury. Jeśli nie są to siły natury, to może jakieś inne? Nie musi to być więc w każdej sytuacji efekt sugestii czy placebo, ale także skutek działania sił magiczno-spirytystycznych, które według chrześcijańskiego obrazu świata mogą istnieć i oddziaływać na człowieka. W obrębie psychologii i psychoterapii to samo dotyczy pseudonaukowej “terapii” Berta Hellingera - przenikającej nachalnie do polskiej psychologii - która otwiera się na szamanizm i spirytyzm.
Podobnie jest z homeopatią. Monachijski psychoterapeuta W. Schmidbauer plasuje homeopatię w pobliżu terapii szamańskich. Dla kuracji tych istotny jest zawsze związek z kosmosem i spirytyzmem. Uzdrowienie bez odniesienia się do kosmosu jest prawie niemożliwe. “Ten związek z kosmosem, to połączenie z obrazowym i jednocześnie metafizycznym systemem zachowało się przede wszystkim w grupach ezoterycznych (jak np. antropozofia), w astrologii i w homeopatii” (Schmidbauer, 2000, 44).
Nie jest więc przypadkiem, że wielu homeopatów to ezoterycy czy praktykujący okultyści. Wiele książek o paramedycznych praktykach alternatywnych łączy te terapie z myślą ezoteryczną (co można zauważyć w polskich księgarniach medycznych, które te ideologie bezprawnie i bezkarnie reklamują). “Tym samym medycyna ezoteryczna, mimo przeciwnych zapewnień niektórych uzdrowicieli, stała się w naszej kulturze ważnym prekursorem nowej religijności” (Bittner, Pfeiffer, 1996, 38).
Ta “religijność” wcale nie jest jednak nowa i jest to w istocie ezoteryzm i okultyzm. Według ks. Clemensa Pilara, który obronił doktorat na temat homeopatii na uniwersytecie w Wiedniu, 90 proc. homeopatów to ezoterycy. Zresztą dr A. Voegeli, słynny lekarz homeopata, potwierdził fakt, iż duży procent homeopatów posługuje się w swojej pracy wahadełkiem. Istnieją grupy, w których poszukiwania odbywają się podczas seansów spirytystycznych, za pośrednictwem mediów, które proszą przywoływane duchy o informacje. Zresztą największe współczesne medium i spirytysta, Edgar Cayce, popierał homeopatię, otrzymując wizję jej zastosowania w doświadczeniu transowym.
Ośrodki homeopatyczne np. w Niemczech czy Francji stale poszukują mediów do wytwarzania homeopatycznych środków. Także w antropozofii, opartej na doświadczeniu mediumicznym i nauczającym takiego sposobu poznania (także dzieci, przygotowywanych do inicjacji antropozoficznej w szkołach i przedszkolach waldorfskich!), występuje gloryfikacja medycyny homeopatycznej. W jednym z dużych i poważnych laboratoriów homeopatycznych we Francji dyrektor, zatrudniając pewną osobę, pytał ją najpierw, pod jakim znakiem astrologicznym się urodziła. Potem zaś chciał się dowiedzieć, czy jest ona medium spirytystycznym, gdyż sekretem praktyk owego przedsiębiorstwa był fakt, że “nowe leki poszukiwane były w trakcie seansów spirytystycznych za pośrednictwem osób obdarzonych siłami okultystycznymi (mediów), zdolnych wypytywać duchy” (H.J. Bopp).
Homeopatia jako tradycja inicjacyjna
Z punktu widzenia historii idei homeopatia oparta przede wszystkim na zasadzie podobieństwa (simila similibus curentur: leczenie podobnego podobnym - odrzucone przez polskich lekarzy jako nienaukowe!) nie jest nowa, i to nie tylko w kręgu kultury europejskiej (Paracelsus, Agrippa, G. Bruno, G. Della Porta), ale “myślenie magiczne” (magia sympatyczna) będące u jej podstaw było powszechnie obecne w tradycji ludów pierwotnych (J.G. Frazer, L. Lévy-Bruhl), a także w europejskich inicjacyjnych bractwach ezoterycznych (różokrzyżowcy, masoneria) oraz w zachodniej tradycji okultystycznej (H. Bławatska, A. Bailey, R. Steiner).
Z tego punku widzenia ideologia twórcy homeopatii S.F. Hahnemanna to odnowienie ezoterycznych wolnomularskich idei, homeopatia zaś nieprzypadkowo jest podstawową praktyką “leczniczą” w New Age. Kontrowersje powstałe obecnie wokół tej koncepcji wynikają także z faktu, że homeopatia należy do tych “terapii”, które czerpią swoją siłę i skuteczność z mocy symboli (C. Pilar). Mogłoby to wskazywać na fakt, że homeopatia to tradycja inicjacyjna (przekazywana przez ludzi i rzeczy-fetysze w formie “leku”), oparta jednocześnie na pseudoreligii i pseudonauce. Parareligijny i “symboliczny” charakter homeopatii udowadnia w swojej pracy doktorskiej ks. C. Pilar (Symbole der Heilung - Symbole des Heils?, Wien 2004). W tego typu argumentacji bierze się też pod uwagę fakt, iż twórca homeopatii S.F. Hahnemann uwikłany był w tradycję ezoteryczną i inicjacyjną masonerii, mając także do samego Chrystusa stosunek niejasny czy nawet lekceważący. S.F. Hahnemann ponadto kontaktował się z F.A. Mesmerem, twórcą “magnetyzmu zwierzęcego” (prekursorem bionenergoterapii), który także miał panteistyczny obraz świata (związany z wiarą w astrologię), jego teorie zaś również były inspirowane przez tajemne doktryny masońskie (L. Chertok, R. de Sassure).
W rozeznaniu duchowym płynącym z poziomu teologii i wiary nie można nie dostrzec tych faktów, nawet jeśli należy być powściągliwym, gdy chodzi o interpretacje. Należy wszakże zauważyć, że nie chodzi tu przede wszystkim o osobiste relacje Hahnemanna czy Mesmera z masonerią (a także o relacje osobiste tych badaczy między sobą, co też mogłoby być przedmiotem osobnych badań), ale o merytoryczny związek ich teorii z tą właśnie ezoteryczną (inicjacyjną) doktryną. Stąd nieprzypadkowo także dzisiaj w celu znalezienia odpowiedniego leku, np. rośliny do przygotowania tynktury macierzystej (wyjściowej) preparatu homeopatycznego, poszukujący posługują się bardzo często praktykami okultystycznymi oraz sięgają do ideologii ezoterycznych.
Nic więc dziwnego, że stwierdza się występowanie problemów duchowych po używaniu środków homeopatycznych. Z tej racji egzorcyści polscy wspólnie (co zostało uradzone na jednym z ogólnopolskich zjazdów) odradzają używanie homeopatii, dostrzegając jej związek z grzechem bałwochwalstwa, a ponadto ze spirytyzmem pojętym jako działaniem duchów. Jeśli homeopatia jest rzeczywiście dziełem spirytyzmu, to korzystanie z tej “wiedzy” nie pozostanie “bezkarne” (J. Verlinde).Z tego punktu widzenia homeopatia przekracza kompetencje lekarza (który dotyka w tym przypadku jedynie “wierzchołka góry lodowej”), gdyż jest uwikłana w pewien złożony światopogląd (całościową wizję świata) oraz w kryptoreligijny kult. W ideologii homeopatii występują bowiem idee gnostyckie, hermetyczne oraz orientalne, z dominującą ideą monizmu i panteizmu (światopogląd), gdzie ubóstwia się idolatrycznie (przynajmniej potencjalnie) każdy rodzaj stworzenia (kult).Stąd też można stwierdzić, że także w tym przypadku (jak w wielu innych przypadkach tzw. medycyny alternatywnej) praktyka “medyczna” wyrasta z określonego systemu światopoglądowo-kultycznego (a nie tylko filozoficznego czy teozoficznego), co powoduje, iż homeopatia rzekomo pomagając w jakimś paśmie, może być niebezpieczna w obszarach znacznie bardziej istotnych, duchowych czy wewnętrznych (zwłaszcza że homeopata ingeruje w życie wewnętrzne człowieka, swoiście je interpretując).
Ks. Aleksander Posacki SJ
Pułapka homeopatii
Termin homeopatia pochodzi z połączenia dwóch stów: homois (podobny) i pathos (ból). Leksykon PWN stwierdza, że "homeopatia to nieuznawana przez naukę metoda leczenia polegająca na stosowaniu w bardzo dużym rozcieńczeniu środków, które w normalnym stężeniu powodują objawy podobne do objawów danej choroby". Homeopatia jest więc systemem terapeutycznym polegającym na "leczeniu" chorych przy pomocy takich środków, które wywołują objawy identyczne z tymi, które chcemy wyleczyć. Podobne leczy się podobnym".
Jakie są źródła i doktrynalne podstawy homeopatii? Twórcą stosowanej dzisiaj homeopatii jest urodzony w 1755 r. dr Samuel Hahnemann. W 1810 r. napisał książkę Organem of Rational Healing. Jest to najważniejsze dzieło homeopatii, z którego dowiadujemy się o ścisłych powiązaniach tej metody leczenia z magnetyzmem zwierzęcym. Czytamy tam, że ludzkie choroby są spowodowane przez wyłącznie duchowe (dynamiczne) zaburzenia mocy ducha (witalnej zasady) ożywiającej ludzkie ciało (por. Organon,11). Lekarstwo ma działać na energię witalną i dlatego ma przypominać chorobę, być do niej podobne.
Lek homeopatyczny musi być maksymalnie rozcieńczony. Stopień rozcieńczenia oznacza się literą D (system dziesiętny) lub C (system setny). System D polega na tym, iż l kroplę "leku" mieszamy z 9 kroplami wody lub, rzadziej, alkoholu; otrzymujemy roztwór D1, następnie l kroplę D1 z 9 kroplami wody otrzymujemy roztwór D2 itd. itd. System setny C polega na tym, iż 1 kroplę "leku" mieszamy z 99 kroplami wody czy alkoholu, otrzymując w ten sposób roztwór C1 (CH1), następnie 1 kroplę C1 z 99 kroplami wody i mamy C2 itd. Rozcieńczenia niskie wahają się między D1 a D10 (C5), zaś rozcieńczenia wysokie od CHS do CH30, a nawet CH100 itd. Z naukowego punktu widzenia, biorąc na przykład sól kuchenną, za pomocą prostego rachunku można dowieść, że w roztworze od CH12 nie ma już ani jednej cząsteczki tego związku. A więc co "leczy"?...
Dr. medycyny H.J. Bopp z St. Gali w Szwajcarii pisze: "By skonstatować absurdalność leczenia homeopatycznego, skorzystamy z przewodnika Guide pratiaue d'homeopathie J. Hodlera. Zgodnie z prawem podobieństw doradza on podanie Calculi renalis (kamienie nerkowe) CH9 choremu cierpiącemu na te właśnie kamienie nerkowe. Oczekuje się więc zniknięcia kamicy nerkowej i uleczenia chorego poprzez zastosowanie leku zawierającego sproszkowany kamień nerkowy, rozpuszczony w stężeniu 1/100000000000000000000 (18 zer). Ten sposób leczenia staje się co najmniej niebezpieczny w wypadku choroby zakaźnej" (Brulion 1/1999, str. 130).
Drugim etapem przygotowania leków homeopatycznych jest potencjalizacja lub dynamizacja, która polega na powtarzanych przy każdym rozcieńczaniu wstrząśnięciach. Owe wstrząsy mają uchwycić niewidzialną energię okultystyczną czyli niematerialną naturę substancji. W Organonie czytamy: "Lekarz jest w stanie usunąć owe chorobowe zaburzenie jedynie poprzez oddziaływanie na ową niematerialną energię przy pomocy substancji obdarzonych mocami modyfikującymi, także niematerialnymi, a odbieranymi przez unerwioną wrażliwość obecną w organizmie. Tak oto dzięki ich dynamicznemu oddziaływaniu na energię witalną mogą leki przywrócić zdrowie i rzeczywiście odnowić równowagę biologiczną chorego". Jak widać ta zasada wprowadza nas w świat okultyzmu, używania tajemnych mocy, a na ten temat Kościół wypowiada się jednoznacznie: wszystkie praktyki magii i czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sil, by posługiwać się nimi i osiągnąć nadnaturalna władzę nad bliźnim - nawet w celu zapewnienia mu zdrowia - są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności (tzn. są grzechem ciężkim) (KKK 2117).
W kręgu producentów leków homeopatycznych jest powszechnie wiadome, że w celu znalezienia nowego leku stosuje się praktyki okultystyczne, wahadełka, seanse spirytystyczne, podczas których prosi się duchy o informacje.
Dr H. J. Bopp pisze, że "homeopatia spokrewniona jest z magnetyzmem, praktyką hipnotyzerów oraz terapią opierającą się na odczytywaniu informacji z kształtu małżowiny usznej (auriculo therapie), a przecież wszystkie te metody są albo okultystyczne, albo z okultyzmem powiązane (occultus - nieznany). Nasz wysiłek powinien zmierzać do demistyfikacji pozorów naukowości tych metod, które nie są przekonywające, kiedy bada się źródło, teorię, praktykę oraz bieżące świadectwa, dotyczące efektów ich zastosowania. Naiwnością byłoby oczekiwać jasnej i rzetelnej odpowiedzi, czy też odsłaniających prawdę wyjaśnień ze strony lekarzy lub farmaceutów leczących za pomocą homeopatii. I choć na pewno istnieją wśród nich ludzie uczciwi i sumienni, szukający sposobu korzystania z homeopatii w oderwaniu od jej tajemnych praktyk, to jednak wpływ okultyzmu, z natury swej ukryty, często pod przykrywką pseudonaukowej teorii, nie znika ani nie zostaje zneutralizowany przez fakt powierzchownego potraktowania, które zadowala się po prostu zanegowaniem istnienia takiego wpływu. Homeopatia jest po prostu niebezpieczna. Jest całkowicie sprzeczna z nauczaniem Słowa Bożego. Chce ona leczyć za pomocą substancji zdynamizowanych, a to oznacza - obciążonych «ładunkiem» okultystycznym. Leczenie homeopatią jest więc owocem praktycznego przyjęcia filozofii i religii hinduizmu, panteistycznej i ezoterycznej". Dr Bopp pisząc o tym, jaka powinna być postawa chrześcijanina wobec homeopatii stwierdza, że "Pismo Święte wyraźnie przestrzega przed konsekwencjami praktykowania spirytyzmu i astrologii, które homeopatią ma w wielkim poważaniu.
Nie będziecie się zwracać do wywołujących duchy ani do wróżbitów. Nie będziecie zasięgać ich rady, aby nie splugawić się przez nich. Ja jestem Pan, Bóg wasz (Kpł 19,31); Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary, nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwością jest dla Pana każdy, kto to czyni (Pwt 18,10-12). Pan Bóg uważa te grzechy za plugawiące nas, za duchową prostytucję, ohydę. Jego przestroga jest uroczysta.
Zażywanie leków homeopatycznych oraz wyrobów antropozoficznych (Weleda) jest jak najbardziej niewskazane i odradzane. Niektórzy wierzący myślą, że leki homeopatyczne o bardzo niskim stężeniu (do D6) są duchowo nieszkodliwe. Nawet jeśli wziąć pod uwagę, że współcześnie leki homeopatyczne produkowane metodą przemysłową są dynamizowane mechanicznie, już samo przyjęcie i leczenie homeopatią jest owocem praktycznego uznania filozofii i religii hinduizmu. Kontakt z niematerialną istotą rzeczy, z niewidzialną siłą świata ezoterycznego działającego w leku, kala chrześcijanina. Tajemne, okultystyczne działanie w homeopatii przenosi się na osobę chorego, poddaje go (świadomego lub nie) działaniu złego ducha. Wielokrotnie rezultatem tego jest pewien związek z szatanem. Można zostać wyleczonym z choroby ciała, ale za to następuje w człowieku zachwianie równowagi psychicznej, a w życiu duchowym regres. Znaczącym jest fakt, że często w tych rodzinach, które stosują takie metody leczenia, spotkać można depresje. Ludzie wierzący nie powinni dać się skusić faktem zadziwiających uzdrowień przy pomocy homeopatii. Nie chodzi o to, by je zanegować, nawet jeśli medycyna naukowa nie znajduje wyjaśnień. Pismo Święte uczy nas, że szatan poprzez ludzi zdolny jest czynić cuda i uzdrowienia:
Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeżeli to możliwe, także wybranych (2 Tes 2,9-10).
Co należy czynić, jeśli spostrzegamy, że wystawiliśmy siebie na owo tajemne działanie? Przede wszystkim konieczna jest skrucha i odcięcie od takiego wpływu. Należy uwierzyć całym sercem, po uznaniu swych grzechów, w całkowite wyzwolenie poprzez Ofiarę i Prze-naj droższą Krew Chrystusa, wylaną na Krzyżu. Spotkanie z wiernymi (duchownymi lub świeckimi), doświadczonymi w tej dziedzinie jest często konieczne, szczególnie jeśli zaistniały problemy psychiczne lub duchowe. Pan Jezus przyszedł zbawić i wyzwolić. Jeśli wyznajemy nasze grzechy, Bóg jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości (1 J 1,9). Jeśli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni (J 8, 36). (dr H. J. Bopp, La Bonne Nouvełłe, Olivet 1984. cyt. za Brulion 1/1999, s.132-133)
Homeopatia - kpiny z medycyny
Prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz
"Nic". "Zero". "Ujemna próżnia". Oto farmakopea "lekarzy homeopatów". Śmieszne? Nie... To interes wszechczasów. Sprzedawać nic za pieniądze. Podkreślać, że to nic jest istotą leku. Informować klientów, że dostają nic. Nikt już nigdy nie wpadnie na pomysł wykorzystania nicości. Oto próg transcendencji.
Media na pierwszej linii
Technologia produkcji leków homeopatycznych polega na wielokrotnym rozcieńczaniu różnych substancji wybranych przy pomocy klucza okultystyczno-astrologicznego. Rodzaj substancji nie ma żadnego znaczenia, gdyż w ostatecznym rozcieńczeniu zazwyczaj nie ma już po niej śladu. Jednak dzięki specjalnemu sposobowi rozcieńczania (wytrząsanie) sam płyn staje się "duchowy" na skutek "dynamicznego uwolnienia energii kosmicznej leku". Rozcieńczenia te określane są w skali dziesiętnej i setnej. Przykład: skala dziesiętna: 1 kroplę zawiesiny substancji "leczniczej" miesza się z 9 kroplami obojętnej cieczy. Po ich wymieszaniu otrzymuje się roztwór drugi dziesiętny, oznaczony symbolem D2. Z otrzymanego roztworu pobiera się 1 kroplę i miesza ją z kolejnymi 9 kroplami obojętnej cieczy. Z otrzymanej mieszaniny pobiera się, itd., itd.
W skali setnej wyjściową kroplę "leku" miesza się z 99 kroplami cieczy. Jest to drugi roztwór setny oznaczony jako C 2 lub CH 2. Z otrzymanej mieszaniny pobiera się, itd., itd. Rozcieńczenia takie powtarzane są wielokrotnie według uznania producenta.
Np. żeby uzyskać powszechnie stosowany na grypę "lek" oscillococcinum (mgr farm. Iwona Wojtysiak-Karwacka, "Alma Mater" 2002, 160-161) substancję wyjściową, którą jest ekstrakt z wątroby i serca dzikiej kaczki (sic!) rozcieńcza się w opisany wyżej sposób 200 razy (CH 200). Oznacza to ni mniej ni więcej, że szansa trafienia na jedną "aktywną terapeutycznie kaczą molekułę" wynosi 10400. Ta ostatnia liczba to jedynka i czterysta zer - 10 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 - raptem około cztery razy więcej cząstek niż zawiera widzialny wszechświat (fizycy, z którymi rozmawiałem nie wykluczają tych wielkości). Czysta poezja. Według "U.S. News & World Report" (17.02.1997) z jednej ustrzelonej kaczki można uzyskać oscillococcinum za około 20 milionów USD (Biuletyn Sceptyczny, 2002, www.amsoft.com.pl/bs/Homeopatia.html).
Prosty eksperyment wykazał, że po przeprowadzonym "homeopatycznie" dwunastokrotnym rozcieńczeniu roztworu soli kuchennej, w badanym roztworze nie ma już ani jednej cząsteczki NaCl. Na etykietach leków homeopatycznych widzimy zaś często symbole CH 30, CH 100, a nawet CH 1000. W tym miejscu poddaję się. Nie wiem, jak to skomentować, by nie być niegrzecznym i nie poddawać w wątpliwość zdrowych zmysłów lekarzy i farmaceutów traktujących poważnie homeopatię.
Oni jednak nie ukrywają tego dążenia do nieskończoności; co więcej podkreślają, że jest to istota homeopatii. Według nich aktywność leku jest tym większa, im bardziej jest on rozcieńczony i "wytrzęsiony". Wytrząsanie, czyli tzw. potencjalizacja pomaga wydobyć "niematerialną naturę substancji" posiadającą "energię witalną".
Objawienie
Tylko tak można nazwać początki homeopatii. Nie jest to bowiem medycyna znana w czasach starożytnych jak pisze pani I. Wojtysiak-Karwacka, ani "medycyna naturalna" gromadząca przez wieki różne zabobony, lecz "cud-medycyna" (przyp. aut.) nie potrzebująca przyczyny dla wywołania skutku. Wywodzi się ona w prostej linii z powszechnego w XVIII wieku okultyzmu, i jak to zwykle bywa, "objawiła się" jak deus ex machina w umyśle jednego człowieka dr. Samuela Hahnemanna (1755-1843).
Według odkrywcy stało się to podczas seansu spirytystycznego. Zrozumiał wtedy, że "choroba to tylko duchowy, dynamiczny rozstrój". W podobny sposób rozumują zwolennicy medycyny holistycznej i tutaj koło się zamyka, gdyż wiemy, że Hahnemann był wyznawcą ideologii panteistycznej Spinozy, która jest istotą holizmu. Stąd już tylko krok do uwzględnienia w teorii homeopatii "leczniczych energii kosmicznych".
Objawienie musi posiadać swój przedmiot kultu, tak by przyszli wyznawcy mieli się do czego odwoływać. Najlepiej, gdyby to było coś na kształt Biblii. I rzeczywiście. W 1810 roku powstaje Organon sztuki leczenia, który zawiera podstawy filozofii homeopatii. W 1960 r. na międzynarodowym kongresie homeopatii w Montreux kilkuset (sic!) współcześnie praktykujących lekarzy stwierdziło, że Organon dla homeopaty jest tym, czym Biblia dla chrześcijanina. Jeden z uczestników kongresu, Kunzli, tak to ujmuje: Suche i teoretyczne studia zdają się na nic i waszym chorym nie przyniosą żadnej pomocy. Trzeba, byście przeniknęli ducha tej niezwykłej książki, byście rozmyślali i medytowali nad wszystkim co zawiera. Im więcej będziecie ją studiować, tym większy będzie pożytek, który z niej wyciągniecie. Jest w tym dużo racji, bo tylko w stanie "alfa-theta" (osiągnięcie skupienia zwanego "wewnętrznym sanktuarium") można zrozumieć teksty zawarte w Organonie.
Przeczytajmy np. fragment paragrafu 16: Lekarz jest więc w stanie usunąć owe chorobowe zaburzenia jedynie przez oddziaływanie na ową niematerialną energię przy pomocy substancji obdarzonych mocami modyfikującymi, także niematerialnymi (dynamicznymi), a odbieranymi przez unerwioną wrażliwość obecną w całym organizmie. Tak oto jedynie dzięki ich dynamicznemu oddziaływaniu na energię witalną mogą leki przywrócić zdrowie i rzeczywiście odnawiają równowagę biologiczną chorego.
Za czasów komuny można było wziąć każde, odpowiednio długie przemówienie sekretarzy partyjnych, przemieszać w nich w dowolny sposób rozdziały, akapity, zdania i słowa, by w efekcie otrzymać logiczny wywód np. o wyższości socjalizmu, nienaruszalności paktów wojskowych i geopolitycznym przymusie kochania Związku Radzieckiego.
Taką samą nowomową posługują się wszystkie medycyny holistyczne, homeopatyczne, naturalne, a także bioenergoterapie, radiestezje i Bóg wie, jakie jeszcze systemy leczenia paranormalnego. Wymusza to logika języka. Nie mogą przecież te "paranauki" zaanektować języka stricte naukowego, bo natychmiast stałyby się źródłem dowcipów. Posługują się więc filozoficznymi ogólnikami, które nie dostarczają żadnej interpretowalnej informacji i żadnego dowodu skuteczności leczenia.
Doktryna i język homeopatii
Homeopatia opiera się na czterech zasadach:
1) podobieństwo: słowo homeopatia składa się z dwóch greckich słów - homoion (podobne) i pathos (ból, choroba). Podobne leczy się podobnym (similla similibus curantur). Oznacza to, iż jeśli jakiś patogen powoduje objawy choroby, to może też z niej wyleczyć. Np. nic nie stoi na przeszkodzie, by homeopatycznie rozcieńczone do 1018 (czyli całkowicie usunięte z roztworu), sproszkowane kamienie nerkowe leczyły kamicę nerkową (autentyczna kuracja jest opisana w Guide practique d'homeopathie przez J. Hodlera). Kompletny absurd jest tu uderzający i żaden normalnie myślący człowiek nie podejmie dyskusji na ten temat. Ja osobiście zawsze byłem przekonany, że patogen trzeba zwalczać środkiem skierowanym przeciwko niemu i o dziwo - sprawdza się to do dzisiaj.
2) rozcieńczanie pozwala na zastosowanie zasady najmniejszej dawki leku. Według homeopatów im większe rozcieńczenie, tym silniejsze działanie leku. Działanie terapeutyczne wykazuje także roztwór, w którym leku już nie ma. Mało tego, im więcej go nie ma, tym jest skuteczniejszy. Dla celów artystycznych zasadę tę można odwrócić, jak to zrobiła Natalia Kukulska śpiewając: "im więcej Ciebie - tym mniej"
3) potencjalizacja: fakt, że rozcieńczanie samo w sobie nic nie wnosi do aktywności leku był zrozumiały nawet dla Hahnemanna. Nie mając pewnie pojęcia o brzytwie Ockhama wprowadził więc nową jakość. Było to wytrząsanie (jeden raz przy pierwszym rozcieńczaniu, dwa razy przy drugim itd.). Proces ten nazwał potencjalizacją. Cóż to takiego jest ta potencjalizacja. Otóż potencjalizacja w najgłębszym sensie odpowiada znaczeniowo potencjalizacji i służy do uzyskania właściwej potencji leku. Potencja leku jest zaś miarą jego potencjalizacji, którą uzyskuje się drogą potencjalizacji. Szanowni Czytelnicy, poproście jakiegokolwiek homeopatę, by wytłumaczył wam, co znaczy potencjalizacja. Jeżeli się zgodzi, zachowajcie chociaż przez 5 minut powagę. Dłużej się nie da. Przygotowując się do napisania artykułu przeprowadziłem dyskusję z farmaceutą stojącym za ladą swojej apteki z lekami homeopatycznymi. Występowałem w roli klienta i za wszelką cenę chciałem się dowiedzieć czegoś o potencjalizacji. Rozmawialiśmy jak gęś z prosięciem. Z apteki zostałem wyproszony. Farmaceuta obraził się, gdy stwierdziłem, że zamiast określenia potencjalizacja - równie dobrze można by używać terminów: maksymalizacja, energetyzacja, sublimacja, centralizacja, synchronizacja, homogenizacja, mobilizacja, multiplikacja lub mistyfikacja. Język zniesie wszystko, tyle że przez to nie nabiera cech naukowości. Wprost przeciwnie: jak drogowskaz wskazuje pustkę myślową kryjącą się za takimi wyrażeniami. Zbędna już wydaje się uwaga, że z punktu widzenia współczesnej wiedzy chemicznej, fizycznej, mechanicznej i molekularnej - opisywana potencjalizacja wpływa jedynie na zmęczenie ręki wytrząsającej roztwór leku. Pisanie, że jest to magia czy szamaństwo byłoby dowartościowaniem dziecinnej zabawy w fabrykę lekarstw.
4) personalizacja: zanim wspomnę o "odkryciach" Hahnemanna, muszę powiedzieć, że żaden zdrowy na umyśle lekarz nie rozpocznie leczenia chorego bez dokładnego przestudiowania historii jego dolegliwości i określenia możliwych reakcji na zastosowane leki. Fakt, że należy wykonać odpowiednie badania i dostosować postępowanie do aktualnego stanu chorego i jego warunków środowiskowych nie wymaga przypominania. Tego uczą na studiach medycznych. A oto co uroiło się w głowach homeopatów: nie ma potrzeby poszukiwać konkretnej choroby czy dysfunkcji organu. Należy jedynie znaleźć "lekarstwo", które wywołuje objawy podobne do chorobowych. Po odpowiednim rozcieńczeniu ma ono mieć skutek terapeutyczny. Dobór leku jednak musi być zindywidualizowany (personalizacja) przez określenie typu konstytucyjnego i typu charakteru chorego. Typy konstytucyjne wg homeopatów to: 1) karboniczny (węglowo-wapienny), 2) fosforyczny (fosfo-wapienny) i 3) fluoryczny (fluoro-wapienny). Typy charakteru - 1) ignatia (typ płaczliwy), 2) pulsatilla (typ płochliwy, romantyczny i czuły), itd., itd. "Typy" te odpowiadają nazwom specyfików homeopatycznych. Pisałem już, że homeopatia to poezja. Tutaj widać, że liryczna.
Badania naukowe (mistyfikacje i oszustwa)
Zaletą leków homeopatycznych, jak pisze mgr farm. Iwona Wojtysiak-Karwacka, jest ich skuteczność potwierdzona badaniami naukowymi. Otóż należy wiedzieć, że literatura naukowa na temat homeopatii finansowana jest niemal wyłącznie przez francuskie laboratoria BOIRON i DOLISOS produkujące leki homeopatyczne. Żaden niezależny naukowiec nie potwierdził nigdy wyników tych badań. Żadne poważne czasopismo naukowe nie zamieszcza prac na temat homeopatii. Pierwsze próby kliniczne (oparte na poprawnej metodzie badawczej) zostały przeprowadzone przez Fritza Donnera w 1939 roku. Zakończyły się kompletnym fiaskiem. W latach osiemdziesiątych, mimo kpin środowiska naukowego, przeprowadzony został we Francji eksperyment, którego inicjatorem była Georgina Dufoix, ówczesna minister zdrowia. Wyniki opublikował "Lancet" w 1988 roku. Okazało się, że u chorych, którzy otrzymywali leki homeopatyczne, uzyskano wyniki gorsze niż w grupie kontrolnej (przyznać trzeba, że nie były one statystycznie istotne). 30 czerwca 1988 r. Rada Naukowa tygodnika "Nature" zgodziła się na opublikowanie wstępnego komunikatu na temat doświadczeń z lekami homeopatycznymi dr J. Benveniste. Warunkiem publikacji całego artykułu była weryfikacja danych przez niezależny zespół naukowców.
Komisja, w której składzie był James Randi, iluzjonista, bez trudu wykazała ordynarne oszustwo dokonane w trakcie prezentacji eksperymentów laboratoryjnych, co zostało opublikowane w tymże periodyku 27 października 1988 roku na stronie 763. Nie przejmując się tą kompromitacją, Dolisos Laboratoires w 1994 roku tak opisuje wyniki prac Jacques'a Benveniste (obecnie awansował już na profesora - przyp. aut.): potwierdzono zasadę biologicznej aktywności preparatów wysokorozrzedzonych. Oto skuteczność firmowych badań naukowych.
Jako ciekawostkę podaję, że roczny obrót firmy, która finansowała badania ww. naukowca wyniósł w 1994 roku 595 milionów FF.
Miejsce homeopatii we współczesnej medycynie
Homeopatia sama w sobie nie jest ani lepsza ani gorsza od różnych szamańsko-magicznych działań bioenergoterapeutycznych wywołujących efekt placebo. Smuci tylko fakt, że zajmują się nią osoby posiadające dyplomy lekarza medycyny. Są to więc ludzie, którzy posiadają akademicką wiedzę farmaceutyczną, która przecież nijak nie przystaje do homeopatycznego bełkotu. Gdyby byli ludźmi honoru, zwróciliby dyplomy lekarskie. W przeciwnym wypadku deprecjonują zawód lekarza. Nie chcę pisać, że oszukują pacjentów. Po prostu starają się poprawić swoją sytuację materialną.
Według mnie wprowadzanie na rynek leków homeopatycznych nie różni się niczym od wprowadzania do obiegu fałszywych pieniędzy. O ile jednak fałszywe pieniądze nie czynią większej szkody (są wychwytywane przez banki i policję), to stosowanie leków homeopatycznych może prowadzić do zaniechania lub opóźnienia właściwego leczenia ze wszystkimi z tego wynikającymi skutkami. Kto wie jednak, czy nie większą szkodę wyrządza się młodym, niedoświadczonym lekarzom, informowanym przez "specjalistów homeopatii" o skuteczności takiego postępowania. Stąd już bowiem tylko krok do mentalnej akceptacji innych, "komplementarnych" metod leczenia propagowanych przez prymitywne, chciwe i oszukańcze media. I tak, w części środowiska lekarskiego szerzy się ignorancja, objawiająca się posiadaniem własnej opinii na temat homeopatii. "Opinii", a nie wiedzy. Z oczywistego powodu broni się jej za wszelką cenę, czego dowodem będą pełne oburzenia reakcje na ten artykuł.
Ważne uwagi
Żyjemy w wolnym kraju. Nikt nie może zabronić działalności żadnemu stowarzyszeniu wielbicieli homeopatii. Nikt nie może zabronić prowadzenia praktyki przez lekarzy homeopatów. Nikt nie powinien krytykować pacjentów przyjmujących preparat o nazwie oscillococcinum. Ja jednak przysięgałem, że nie sprzeniewierzę się prawdzie naukowej i zdrowemu rozsądkowi. Dlatego też nigdy nie podam moim pacjentom chorym na grypę granulek sporządzonych z laktozy i sacharozy, które są w laboratorium BOIRON nasączane metodą potrójnej impregnacji "kaczym panaceum" w ilości 10400 razy mniej niż nic.
Proszę mi wybaczyć, ale nie chce mi się wierzyć w to, co pisze mgr farm. Iwona Wojtysiak-Karwacka w ostatnim numerze "Alma Mater". Cytuję dosłownie: Lubelska Akademia Medyczna również współpracuje z CEDH. Na Wydziale Farmaceutycznym organizowane są kursy I i II stopnia z zakresu leczenia metodą homeopatyczną, na które bardzo serdecznie zainteresowanych zapraszamy. Mam nadzieję, że jest to raczej osobista inicjatywa ww. pani magister realizowana poza programem akademickim Wydziału Farmaceutycznego.
Wyjaśniam, że skrót CEDH oznacza Centrum Kształcenia i Rozwoju Homeopatii utworzone z inicjatywy laboratorium BOIRON. Tak, tak - to samo laboratorium, które fałszuje wyniki swoich badań, co zostało naocznie stwierdzone przez niezależną komisję naukową.
Z niecierpliwością oczekuję na drugą część artykułu pani mgr farm. Iwony Wojtysiak-Karwackiej pt. Homeopatia, który ukaże się w najbliższym numerze "Alma Mater". Tym razem Szanownym Czytelnikom będzie łatwiej skonfrontować nasze poglądy.
prof. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz
Katedra i Klinika Ortopedii Dziecięcej
Podczas pisania artykułu korzystałem m.in. z danych zawartych w "Biuletynie Sceptycznym" redagowanym przez Adama Pietrasiewicza. Autor ten zaproponował, by na opakowaniach leków homeopatycznych umieszczać bardziej szczegółowe zalecenia np.: Nie należy nadużywać bez zasięgnięcia opinii dozorcy.