3001 ostatnia podróż bilba 52NEDMWCRPGE4KMJAVFW6S27DCTPNHIKRP57B6Q


Ostatnia cz pamitnika Bilba Bagginsa

Ja Bilbo Baggins spisuj w tej ksidze przygody swoje, które mnie w drodze do dworu zacnego Elronda w Rivendell przywiody. Jest to ju by moe przygód moich ksiga ostatnia, wiek bowiem ciy na mnie, i czuj, e dni przygód moich ju si dopeniy. Te za, które w tej ksidze spisuj, nie mog by przyrównane, do przygód siostrzeca mojego, Froda, które w innej ksidze i w innym czasie spisane zostay.

Jeliby jednak, drogi czytelniku skuszony nazwiskiem Bagins, które mój siostrzeniec z taka dum w wiecie rozsawi, zechcia zapozna si z t opowieci, wiedz, e wielk przyjemno mi sprawisz. Czytaj, moe chocia ty zrozumiesz moj opowie.

Po opuszczeniu zacnego Shire'u i pozostawieniu na barkach mego siostrzeca caego rozgardiaszu (Och, gdybym wtedy wiedzia jaki to rozgardiasz mu pozostawiam, pewnie nigdy bym w t podró nie wyruszy), nie bardzo wiedziaem co bd dalej robi. atwo jest bowiem opowiada wszystkim, nawet kochanemu Gandalfowi, jak to bardzo pragnie si przygód, o wiele trudniej jest jednak te przygody przeywa. Na szczcie kompania bya wesoa, a moi, tak rzadko widywani przyjaciele mieli mi tyle do opowiedzenia. Poza tym droga bya prosta, wic liczyem, e tak jak dawniej przygoda sama mnie odnajdzie.

Nie od razu skierowaem si te w stron Rivendell. Jakie przedziwne przeczucie mówio mi, e przyjdzie mi ju na zawsze poegna si z t ukochan krain, w której przeyem cae moje dziecistwo, i gdzie za wyjtkiem mojej pierwszej wyprawy spdziem cae swoje dorose ycie. Wdrowalimy wic z moimi towarzyszami po okolicznych wzgórzach i lasach, sypiajc pod goym niebem lub w ukrytych elfich dworach. Byy to pikne dni, soce wiecio jasno, nie na tyle jednak, eby dawao si odczu jakiekolwiek zmczenie.

Kiedy teraz o tym pomyl, zastanawia mnie, e nie dostrzegem wtedy tych wszystkich oznak nadchodzcych kopotów. Nigdzie po drodze nie widzielimy obcych, ani te adnych dziwnych stworów. Kiedy teraz przyrównuj tamte dni do moich poprzednich przygód, widz wyranie, e byo wtedy wrcz nudno. Myl, e gdy nie mój podeszy wiek i nawyki osiadego i wygodnego ycia, to zaraz zaproponowabym inn wypraw.

W kadym bd razie mijay dni i tygodnie, a ja wci nie oddaliem si zanadto od Hobbitonu. Kiedy ju zaczem przemyliwa gdzie by si uda przyby posaniec z wiadomoci, e moi towarzysze wyczekiwani s w niedalekim Rivendell. Chodzio zdaj si o jakie sprawy majtkowe, co Krasnali zawsze przyprawia o szybsze bicie serca, postanowiem wic nie stawa si dla nich przeszkod i zaproponowaem, e razem udamy si do Rivedell. Wierzyem, e przyjaciele, po zaatwieniu swoich spraw z pewnoci zgodz si kontynuowa podró. Poza tym wiedziony byem chci obejrzenia dworu Póelfa, który to dom nie raz pojawia si w rozmowach z Elfami.

Po zapoznaniu si z relacj posa i poegnaniu z pewn niedawn napotkan elfi rodzin (Musz przyzna, e liczna bya to rodzinka. Kiedy opowiadaem póniej o nich moim innym elfim przyjacioom, ci umiechaj si tylko tajemniczo, i nie chc wyjani mi tej niezwykej jak na elfy liczebnoci.), wyruszylimy rano w drog. Trzeba przyzna, e od tego dnia podró nabraa tempa. Spotykalimy co prawda jeszcze rónych znajomych, take elfów, nigdy jednak nie zatrzymywalimy si na duej, eby nacieszy si ze spotkania.

Pozwol sobie tutaj na kilka sów na inny ni moja podró temat. Nie mog bowiem zrozumie jak to si dzieje, e Hobbici, mieszkajc w takiej bliskoci elfów i innych tajemniczych stworze, tak rzadko je widuj. Sam bowiem wielokro wdrowaem po tej naszej malutkiej krainie, i wielokro napotykaem si na cakowit ignorancj ze strony mieszkaców Shire'u, Bucklandu i wszystkich innych miasteczek i prowincji. Jedynie mae dzieci przyjmoway ze spokojem, czy te raczej z radoci i zaciekawieniem, wiadomoci o Elfach czy Krasnalach. Nie wiem czym to jest powodowane. Przecie rasy nasze nigdy nie prowadziy ze sob adnych wojen (jeszcze do niedawna uwaano, e Hobbici w ogóle nie znaj si na wojnie). Wydaje mi si, e to strach przed nieznanym i zmianami kae Hobbitom ignorowa to co si dzieje w wiecie, i kto mieszka za pobliskim wzgórzem. Moe to wanie dlatego, tak bardzo cay Hobbiton ucierpia w wyniku ostatniej intrygi Sarumana. Po prostu Hobbici nie zwrócili si do nikogo o pomoc. Co gorsza nie znali nikogo kto mógby im tej pomocy udzieli. Wystarczy przecie przypomnie sobie jak traktowali Aragorna, który jako Stranik patrolowa nasze okolice.

Wracajc jednak do podróy, to poruszalimy si szybko, chcc jak najszybciej dotrze do domu Elronda Póelfa. Po kilku dniach moi towarzysze wiedzeni popiechem postanowili porzuci trakt, i ruszy na przeaj. Nie bardzo wiedziaem po co to zrobili, skoro trakt wiód prosto do Rivendell, nie protestowaem jednak, wkroczylimy bowiem ju dawno na tereny, które niezbyt dobrze znaem.

Jak ju pisaem, do tej pory nie spotkay nas adne warte opisania przygody. Jednak najduszy okres spokoju musi si jednak kiedy zakoczy. Tak byo i tym razem. Kiedy tylko zeszlimy z traktu i zagbilimy si w pokryte lasem wzgórza zaczy si kopoty. Najpierw jeden z nioscych nasze juki muów okula i musielimy nie cz adunków na plecach, eby nie przecia pozostaych zwierzt. Osioki nabylimy, czy te raczej nabyem je za znaczn cze zabranych z domu oszczdnoci, od pewnych dosy skpych hobbitów, dlatego uwaalimy, e lepiej jest pocierpie odrobink z ciarem na plecach ni straci tak cenny nabytek. Potem jeden z krasnali przezibi si, i musielimy zmitry wiele godzin na szukaniu jakiego ziela. Ziele to musiao by zerwane przy wietle ksiyca. Chocia noc bya bardzo pogodna i ksiyc wdrowa po niebie w penej krasie, mino duo czasu zanim je znalelimy. Nastpnego dnia jednak, niepomni na zmczenie i zbierajce si na horyzoncie chmury postanowilimy rusza dalej. Teraz wiem, e by to bd, ale wiadomo, mdry hobbit po szkodzie.

Wanie tego dnia, ju par godzin po wejciu w las, musielimy si rozdzieli. Kiedy w poszukiwaniu jakiej cieki przedzieralimy si bowiem przez krzaki nad naszymi gowami otworzyo si podniebne jezioro. Deszcz by tak gsty, e ledwo widziaem sznurek którym dla bezpieczestwa si powizalimy.

Ziemia pod naszymi nogami z kad chwil stawaa si bardziej grzska, wpadem nawet na pomys, e zamiast wzrokiem lepiej kierowa si suchem, lepiej bowiem syszaem swych towarzyszy ni ich widziaem. Dziwne jakie pomysy przychodz podstarzaemu hobbitowi w takich chwilach do gowy. W pewnej chwili poczuem, e sznurek, którym si powizalimy napina si niebezpiecznie. Zdyem chwyci go, kiedy usyszaem gony pluskot, to znaczy e gdyby nie gony plusk, to pewnie usyszabym gony huk, a trzymany sznurek zrobi si cakiem luny. Zaczem krzykiem przyzywa moich towarzyszy, proszc ich, eby przynajmniej wskazali mi gosem gdzie s. Burza jednak stawaa si coraz goniejsza, a ja potykajc si i lizgajc musiaem oddali si od miejsca wypadku, bowiem nikt mi nie odpowiedzia.

Woaem jednak nieustannie, a gos cakiem mi zachryp, i nie mogem wymówi gono ani jednej litery. Kiedy ju straciem nadziej, e pomog towarzyszom przystanem pod rozoyst sosn, której gazie chroniy przed deszczem równie dobrze jak kady inny dach, i zaczem rozmyliwa o swojej sytuacji. Po duszym okresie zastanowienia, przerywanym powanymi mylami o godzie, ostatni posiek spoyem bowiem na tyle dano, e kadego szacownego hobbita napawa to musiao oburzeniem, doszedem do wniosku, e przeczekam ulew w mej przytulnej kryjówce.

Czas duy mi si wtedy niezmiernie. W dodatku mój odek doszed do wniosku, e przypomnia sobie, dlaczego kiedy z takim popiechem wracaem do Bag End, i musz przyzna, e adnemu z nas si te wspomnienia nie podobay. W kocu jednak, po czasie tak dugim, e zaczem si martwi o moje kolejne urodziny, deszcz zacz sabn, a ja postanowiem uda si na poszukiwanie przyjació.

Kiedy tylko wygramoliem si spod drzewa, zorientowaem si, e bdzie to zadanie trudniejsze ni przypuszczaem. Wszdzie peno byo wody, a kady, nawet najmniejszy rowek zmieni si w rwcy potok. Na domiar zego nigdzie nie mogem dojrze adnych znajomych znaków rozpoznawczych. Mówic krótko, zgubiem si.

Zaczem krzycze, jednak dwik, który wydobywa si z moich ust w niczym nie przypomina znajomego mi gosu, wicej, prawie w ogóle nie przypomina gosu hobbita. Przestaem wic krzycze, bojc si, ze moi przyjaciele syszc tan dwik pomyl, e to odgosy jakiej bestii. Postanowiem wdrapa si na jakie drzewo, i stamtd rozejrze si za krasnoludami.

Kiedy ju byem w poowie pnia zorientowaem si, e nic mi to nie da. Gazie drzew byy zbyt gste, a w dodatku wszdzie roso niezliczone mnóstwo zasaniajcych wszystko krzaków. Kiedy zaczem schodzi z drzewa, jakim przedziwnym zbiegiem okolicznoci ujrzaem, e woda pyncego w pobliu strumyka niebezpiecznie si podnosi. Pewnie zosta bym na drzewie, tak nawet chciaem przez moment zrobi, baem si jednak, e ju i tak podmyta ziemia, jeeli zostanie dodatkowo zalana przez strumie, nie utrzyma drzewa, a co dopiero drzewa i mnie. Zeskoczyem wic nie baczc na wysoko i ignorujc ból w nogach i ramionach.

Bdc ju na ziemi wyszukaem najblisze wzniesienie. Jak si okazao, by to do pokany pagórek, poronity caym gszczem lenych malin. Dla wygodniaego hobbita to prawdziwy skarb, nie baczc wic na nic skorzystaem z tego daru natury. W czasie kiedy si posilaem, soce na dobre wyjrzao zza chmur, wietliste promienie zalay cay pagórek, przynoszc ze sob wystarczajco duo ciepa, eby wysuszy moj odzie i rozgrza zzibnite ciao. Peny odek i przytulne ciepo pokonay wszelki moje sprzeciwy, i znajdujc sobie wygodne oe z paproci uciem sobie drzemk.

Kiedy si obudziem byo mi zimno, a dookoa unosia si mga. Rozejrzaem si dookoa, doszedem do wniosku e jest ranek, i e gsta mga i tak uniemoliw mi poszukiwania moich towarzyszy, po czym wygrzebawszy z pozostaym mi bagay wszystkie ubrania i jaki koc, który równie dobrze mógby by obrusem, przygotowaem sobie nieco wygodniejsze, ale za to duo cieplejsze posanie i pozwoliem sobie na jeszcze odrobin snu.

Ponownie obudziem si kiedy soce byo ju wysoko na niebie, a ptaki prowadziy nad moj gow oywione dyskusje. Rozoyem wszystkie posiadane rzeczy na trawie, majc nadziej, e jeeli nawet nie zd przed wyruszeniem w drog przeschn, to przynajmniej moe co da si uratowa. Posiliem si jeszcze raz malinami i ruszyem w stron, z której jak mi si wydawao przyszedem. Mój poobiedni spacer nie trwa jednak zbyt dugo. Ju kilka kroków od krzewów malin ujrzaem wszech obecn wod. Dostrzegem co prawda, e ju od jakiego czasu musi ona powoli opada, wiedziaem jednak, e jest to jak dla mnie o wiele za wolno.

Nie wiedzc co w takiej sytuacji zrobi, zaczem obchodzi pagórek dookoa, tu przy wodzie, jak gdybym wypatrywa jakiego brodu albo ukrytego mostu. Kiedy jednak prawie ju prawie powróciem do punktu z którego zaczem wysp (czy to nie dziwne, e zawsze majc do wyboru dusz i krótsz drog, na chybi trafi wybieramy t dusz), dostrzegem zapltany w krzakach duy kawaek deski. By to kawa na tyle duy, e siedzc i trzymajc obie nogi mocno przycinite do siebie mogem si na niej zmieci, a nawet utrzyma na wodzie.

Wyszukaem w krzakach ga wystarczajco szerok, e moga suy jako wioso, pozbieraem swoje rzeczy, i usiadem na brzegu zastanawiajc si co robi dalej. atwo jest planowa bohaterskie akcje, kiedy siedzi si w domu przed kominkiem, w rzeczywistoci trudno zebra si na odwag. Dla ciebie czytelniku, jeli nie jeste hobbbitem moe ci si to wydawa jak gupot, ale dla nas nizioków, jak o nas mawiacie, pywanie po wodzie to prawdziwa brawura. Co prawda s miejsca, gdzie hobbici uprawiaj ten niebezpieczny i nierozwany sport. S to jednak osobniki uznane za niespena rozumu, i to nie tylko przeze mnie, ale take przez wszystkich rozsdnych hobbitów.

Kiedy zebraem si wreszcie na odwag, poudnie ju dawno mino. Wiedziaem, e malin nie starczy na dugo, i by to chyba najwaniejszy powód. Postanowiem, e popyn przed siebie. Po kilkudziesiciu godzinach przygód, doszedem do wniosku, e nic gorszego nie moe mnie ju spotka. Miaem te nadziej, e podobnie jak w czasie maojej pierwszej wyprawy, los ponownie si do mnie umiechnie.

Po kilku nieudanych próbach, wszystkie zachody z wysuszeniem rzeczy poszy na marne, udao mi si opanowa t trudn sztuk na tyle dobrze, e mogem spróbowa przepyn to niezwyke jezioro. Ruszyem wic przed siebie, nie zastanawiajc si zbytnio nad kierunkiem.

Tak jak si domylaem, los tym razem mi sprzyja. Zanim jeszcze odczuem prawdziwe zmczenie ujrzaem wyaniajce si z wody wzniesienie. Byo ono due wiksze od tego, na którym przyszo mi spdzi noc. Doszedem do wniosku, e powinienem sprawdzi, czy nie jest to przypadkiem koniec wody.

Kiedy tylko wdrapaem si na szczyt, okazao si e miaem racj. Bez alu porzuciem wic swoj dziwn ud i ruszyem rano przed siebie. Przez chwil próbowaem rozpozna jakie elementy krajobrazu, przekonaem si jednak szybko, e nie ma to najmniejszego sensu. Wdrowaem wic cigle przed siebie, majc nadziej, e spotkam jakiego przyjanie nastawionego mieszkaca lasu, który zgodzi si wskaza mi drog do Traktu. Po drodze posilaem si przypadkowo spotkanymi malinami i jagodami.

W ten sposób min kolejny dzie. Widzc, e zbli si noc, postanowiem znale sobie jakie przytulne miejsce do spania. Zbyt si jednak obawiaem dzikich zwierzt i innych, mniej przyjanie nastawionych mieszkaców lasu. Wyszukaem wic sobie rozoysty db. W jego rozgazienie mógby wygodnie pooy si nawet duy czowiek, a co dopiero maleki hobbit. Nazbieraem wic lici paproci i umociem sobie wygodne gniazdko. Trzeba przyzna, e chocia zgubiem si, moje pooenie nie byo takie ze. Gdybym zawsze w czasie swoich przygód móg spdza no w takim przyjemnych i bezpiecznym miejscu... Kto wie, moe nie powrócibym do Bag End, pewnie losy caego rudziemia potoczyyby si inaczej...

W kadym razie uoyem si wygodnie. By moe jednak przeycia ostatnich godzin, moe te to, e tak duo spaem ostatniej nocy, spowodowao, e sen nie chcia do mnie przyj. Leaem wic wpatrujc si w niebo i rozmylajc o moich wczeniejszych przygodach. Z rozrzewnieniem wspominaem te lata spdzone w Shire.

Kiedy na niebie pojawiy si gwiazdy po raz pierwszy w czasie tej podroy poczuem, e czego bardzo mi brakuje. Uczucie braku stawao si z kad chwil coraz silniejsze. Zdziwiem si, byem bowiem przekonany, e przed pooeniem si spa najadem si wystarczajco. Chciaem nawet ju zabra si za przygotowane na niadanie owoce, kiedy nagle zdaem sobie spraw czego mi tak naprawd brakuje. Zrozumiaem te, e Gandalf mia racj. Znaem wystarczajco wielu hobbitów i duych ludzi, którzy po latach naduywania trunków lub fajkowego ziela nie mogli si ju bez tego obej. Wiedziaem wic skd si bierze trapicy mnie gód.

Nim jednak zdaem sobie spraw z tego co robi, znalazem si na ziemi idc w kierunku, z którego przyszedem. Pici miaem kurczowo zacinite, z moich ust wydobywa si niezrozumiay bulgot, z którego co chwila wyawiaem znajome sowa: mój skarb. Jak bardzo przypominaem w tej chwili tego paskudnego Goluma.

Nie mogem jednak nic zrozumie. Moje wasne ciao nie chciao mnie sucha. Musiaem bezsilnie patrze, jak po omacku przedzieram si przez krzaki.

Kiedy ju zwtpiem, i poddaem si rozpaczy, moje ciao potkno si o jaki korze i upado, uderzajc gow o pie drzewa. W tej chwili odzyskaem kontrol nad ciaem. Pomacaem rk gow, wyczuwajc ju rosncego guza. Obejrzaem cae moje ciao, sprawdzajc, czy nie nabawiem si jakich innych obrae. Na szczcie nadawaem si jeszcze na tyle do uytku, e postanowiem wróci do swojego gniazdka. Po duszych poszukiwaniach odnalazem mój db. Wdrapaem si na, i padem bez czucia na posanie.

Obudziem si znowu koo poudnia. Niewiele pamitaem z ostatniej nocy, a bolcy guz na gowie wziem za wynik sennych koszmarów i twardego pnia drzewa.

Cay nastpny dzie min mi w drodze. Cieszyem si z tego, e w czasie moich wczeniejszych przygód, a take podczas spacerów z Frodem nauczyem si wystarczajco duo na temat lenych owoców. Mogem teraz wykorzysta t wiedz. Niestety z kadym krokiem las stawa si coraz gstszy. Nigdzie nie mogem dostrzec ladów jakiegokolwiek inteligentnego ycia. Wieczorem postanowiem, e nastpnego dnia rozpoczn marsz z powrotem. Nie chciaem bowiem za bardzo zapuszcza si w ten nieznany i dziki las.

Take tej nocy wyszukaem sobie wygodne lee w gaziach dbu. Jednak tym razem zasnem szybko i bez problemów.

Obudziem si w rodku nocy odczuwajc ten sam koszmarny gód. Staem na ziemi, tak samo pozbawiony wadzy nad wasnym ciaem. Od razu przypomniaem sobie zdarzenia z ostatniej nocy. Znowu musiaem przeywa mki obserwowania tego upiornego marszu mojego wasnego ciaa. Widziaem kade mijane w dzie drzewo i krzaczek. I nic nie mogem zrobi. Pozostawao mie nadziej, e moje ciao znowu popeni jaki bd.

Mino sporo czasu zanim zauwayem swoj szans. W pewnym momencie noga zawadzia o korze, a ciao niebezpiecznie si zachwiao. Zapao za jak gazk, i tylko to uratowao je przed upadkiem. Kiedy jednak balansowao niezdarnie, ziemia pod nogami obsuna si i ciao zelizno si, puszczajc gazk i bezradnie koziokujc w dó jakiej rozpadliny. Pamitam, e spadaem dosy dugo, a w kocu wszystko przesonia czer.

Obudziem si cay poraniony i obolay. Z rozpacz zauwayem, e le na brzegu jakiego potoku. Z dreszczem przestrachu zdaem sobie spraw, jak niewiele brakowao, ebym si w nim utopi Nigdzie nie mogem dostrzec mojego plecaka. Widocznie ciao wybierajc si w podró nie uznao za stosowne zabra go ze sob.

Nie do e potuczony, to jeszcze cay umorusany traw i ziemi, nie przedstawiaem na pewno najszczliwszego widoku. Majc przy tym nie najlepszy humor, nie widziaem sensu wyruszania w dalsz drog. Przez moment zastanawiaem si nawet, czy jeszcze kiedykolwiek zobacz jakie przyjazne i inteligentne stworzenie.

Byem tak brudny, e sam nie mogem tego znie. Wyszukaem wic w miar spokojne miejsce i urzdziem sobie kpiel i pranie. Zawsze lepiej mie ubranie czyste ni brudne, a przecie nikt mnie tam nie móg zobaczy, kiedy nagi jak jakie modziutkie hobbiciontko biegaem dla rozgrzewki po lodowatej wodzie.

Caa ta kpiel i zwizana z ni zabawna sytuacja znacznie poprawia mi humor. Kiedy tylko soce wysuszyo mi ubranie postanowiem rusza w drog. Nie bardzo wiedziaem w którym kierunku mam i, jednak znowu postanowiem zaufa losowi.

Kiedy zagbiem si w las, zauwayem, e drzewa, krzewy i kwiaty znacznie si róni od tych które widziaem w czasie mojej wczeniejszej marszruty. eby rzec prawd, nigdy wczeniej nie widziaem takich rolin. Wszystkie bye pikne. Przyznaj, e nawet ogrody elfów mnie tak nie zachwyciy.

Wdrowaem jak we nie podziwiajc wspaniae roliny. Nie zwracaem uwagi ani na samotno, ani na ból czy zmczenie. Z tego radosnego stanu wyrwaa mnie przepikna muzyka, czy te raczej pie. Trudno mi dzisiaj, po tylu latach to dokadnie okreli. Wiem tylko jedno, byo to melodia tak pikna, tak idealna, e przez dusz chwil staem oczarowany. Dopiero kiedy melodia ucicha udao mi si wyrwa z tego stanu.

Nie zastanawiajc si dugo ruszyem w kierunku z którego wydawao mi si, e dobiegaa ta przepikna melodia. Ju po kilku chwilach znalazem si na skraju niewielkiej polany. Jasne promienie soca wspaniale owietlay rodek polany, gdzie na duym pniu siedziaa tajemnicza posta. W chwili kiedy wszedem na polan pochyla si wanie nad nim, najwidoczniej co dostrajajc.

Wydawaa si wyglda jak duzi ludzie, poza tym, od kogo kto zna tak pikna muzyk, nie mona oczekiwa czego innego jak tylko przychylnoci. Podszedem wic miao do pniaka. Widzc, e posta mnie nie dostrzega, odchrzknem gono.

Posta uniosa powoli wzrok i popatrzya na mnie surowo. Nie potrafi opisa jej twarzy, pamitam tylko oczy, gboki i mdre. Kiedy tak na mnie patrzya, trwao to dobre kilka chwil, czuem si przewiercany na wylot. Zrozumiaem, e znowu wetknem nos w sprawy do których nawet nie powinienem si zblia.

Staem tak, naprzeciw tajemniczej postaci, czujc si jakby mnie przyapano na podgldaniu hobbitkom pod sukienki. Byem przygotowany na nagan, za przeszkadzanie tak szacownej postaci, zamiast tego posta odwrócia si z powrotem do swojego instrumentu.