JOHN AUSTIN
PERFORMATYWY I WYPOWIEDZI KONSTATUJĄCE
Zbyt długo filozofowie zakładali, że zadaniem „twierdzenia” może być jedynie „opisywanie” jakiegoś stanu rzeczy lub „stwierdzanie jakiegoś faktu”, co musi ono czynić prawdziwie lub fałszywie.
Gramatycy wprawdzie wskazywali regularnie, że nie wszystkie „zdania” są twierdzeniami (są używane do wypowiadania twierdzeń): tradycyjnie, poza twierdzeniami (gramatyków), istnieją również pytania i wykrzyknienia oraz zdania wyrażające rozkazy, życzenia i przyzwolenia.
Filozofowie bez wątpienia nie zamierzali przeczyć teoriom gramatyków, mimo swobodnego użycia terminu „zdanie” w sensie „twierdzenie”.
Niewątpliwie też zarówno gramatycy jak filozofowie uświadamiają sobie, że wcale nie jest łatwo- za pomocą kilku nudnych oznak gramatycznych, takich jak szyk słów, tryb i podobne- odróżnić nawet pytania, rozkazy, i tak dalej, od twierdzeń.
W ostatnich latach wiele rzeczy, które filozofowie i gramatycy uznawali za „twierdzenia” poddano badaniu z nową starannością.
Najpierw pojawił się pogląd, że twierdzenie (o fakcie) powinno być „weryfikowalne”. To zaś doprowadziło do przeświadczenia, że wiele „twierdzeń” zasługuje jedynie na miano „pseudotwierdzeń”.
Wykazano najpierw i w sposób najbardziej oczywisty, że wiele „twierdzeń” to zupełne nonsensy mimo nienagannej formy gramatycznej. A ciągłe odkrywanie nowych typów nonsensu- choć zbyt często pozwalano na to, by ich klasyfikacja byłą niesystematyczna, w wyjaśnienia tajemnicze- wyszła w sumie tylko na korzyść.
Zaczęto zauważać, że wiele szczególnie kłopotliwych słów, wtopionych w jawnie opisowe twierdzenia, nie służy wskazywaniu jakichś szczególnie dziwnych, dodatkowych cech rzeczywistości, którą się opisuje, lecz wskazywaniu (nie: opisywaniu) okoliczności, w jakich dane twierdzenie zostało wygłoszone, zastrzeżeń, którym jest poddane, lub sposobu, w jaki ma się je traktować, i podobnym celom.
Przeoczanie tych możliwości (patrz kropka wyżej), ongiś tak powszechne, nosi nazwę błędu „opisowości”, ale nie jest to chyba dobra nazwa, ponieważ sam termin „opisowy” jest swoisty.
Nie wszystkie twierdzenia prawdziwe czy fałszywe są opisami i dlatego w szczegółach lub przynajmniej ukazano tę możliwość, że wiele tradycyjnych kłopotów filozofii powstało z pewnego błędu- z błędu uznawania za zwykłe twierdzenia o faktach wypowiedzi, które są bądź (w interesujący niegramatyczny sposób) bezsensowne, bądź też pomyślane jako coś zupełnie innego niż twierdzenia o faktach.
WSTĘPNE WYODRĘBNIENIE PERFORMATYWÓW
„Tak (tzn. biorę tę kobietę za mą prawnie poślubioną żonę)”- wypowiedzane w trakcie ceremonii zaślubin.
„Nadaję temu statkowi imię <<Królowa Elżbieta>>”- wypowiedziane, gdy butelka rozbija się o dziób.
„Idę o zakład, że jutro będzie padał deszcz.”
W przykładach tych wyraźnie widać, że wypowiedzenie zdania (oczywiście w stosownych okolicznościach) nie jest opisem mówiącym, że robię coś, o czym trzeba by powiedzieć, że robię to coś, wypowiadając owo zdanie; nie jest też stwierdzeniem, że to coś robię- owa wypowiedź jest po prostu robieniem tego czegoś. Wypowiedzieć takie zdanie to zrobić owo coś. Żadna z przytoczonych wypowiedzi nie jest ani prawdziwa, ani fałszywa.
Takie zdanie możemy nazwać zdaniem performatywnym lub wypowiedzią performatywną, lub, dla skrótu „perfomatywem”.
Nazwa to pochodzi oczywiście od angielskiego „perform”, czasownika, który występuje zazwyczaj z rzeczownikiem oznaczającym czynność- wskazuje ona, że wygłoszenie wypowiedzi jest wykonaniem jakiejś czynności, jest czymś, o czym nie myśli się normalnie jako tylko o powiedzeniu czegoś.
CZY MÓWIENIE MOŻE TO SPRAWIĆ?
Wypowiedź nie jest zazwyczaj, jeśli w ogóle jest, jedyną rzeczą konieczną, by uznać czynność za wykonaną. Mówiąc ogólnie, zawsze konieczne jest, by okoliczności, w jakich wypowiada się słowa, były na jakiś sposób czy na jakieś sposoby odpowiednie, a bardzo często konieczne jest, by bądź sam mówiący, bądź inne osoby wykonali również pewne inne działania, „fizyczne” lub „umysłowe”, czy nawet czynności wypowiadania dalszych słów.
Działanie może być wykonane w inny sposób niż za pomocą wypowiedzi per formatywnej, a okoliczności, wraz z innymi działaniami, muszę być w każdym razie odpowiednie.
W konkretnym przypadku wypadku obiecywania, tak jak w przypadku wielu innych performatywów, jest rzeczą właściwą, by osoba wypowiadająca obietnicę miała pewną intencję, a mianowicie intencję dotrzymania słowa; spośród wszystkich okoliczności towarzyszących ta wygląda chyba na najbardziej stosowną, by stanowić to, co wypowiedź „Obiecuję” opisuje czy utrwala.
Czyż nie mówimy rzeczywiście, gdy taka intencja jest nieobecna, o „fałszywej” obietnicy? Ale powiedzenie to nie jest mówieniem, że wypowiedź „Obiecuję, że…” jest fałszywa w tym sensie, iż choć ktoś twierdzi, że obiecuje, to nie obiecuje, lub w tym sensie, że choć opisuje, to co opisuje błędnie- błędnie relacjonuje. Przecież ten ktoś rzeczywiście obiecuje- obietnica nie jest tu nawet pusta, choć jest złożona w złej wierze. Jego wypowiedź jest chyba myląca, prawdopodobnie zwodnicza i niewątpliwie błędna, lecz nie jest to kłamstwo ani przeinaczanie faktów. Co najwyżej możemy podać powód, by mówić, że implikuje ona czy podsuwa jakiś fałsz lub odstępstwo od faktów (tej treści, że ów ktoś zamierza coś zrobić), ale to zupełnie inna sprawa.
Ponadto nie mówimy o fałszywym zakładzie czy fałszywym chrzcie, a okoliczność, że rzeczywiście mówimy o fałszywej obietnicy nie musi nas bardziej zobowiązywać niż fakt, że mówimy o fałszywym ruchu. Słowa „fałszywy” nie używa się koniecznie tylko wtedy, gdy mowa o twierdzeniach.