1043

Bydlęta reagują stadnie Wprawdzie jest to burza w szklance wody, ale w sytuacji, gdy koalicja rządowa z powodu afery podsłuchowej przeżywa próby niszczące, w następstwie których może się rozpaść, niczym „reżym komunistyczny w walce o lepszy dostęp do żłobu” (tak właśnie było napisane w ulotce, którą SB „znalazła” w gmachu Wydziału Humanistycznego UMCS w Lublinie w roku 1968), - więc w takiej sytuacji spoliczkowanie Michała Boniego przez Janusza Korwin-Mikke zawsze dostarcza chwili wytchnienia. Opinia publiczna zareagowała raczej radośnie, wskazując, że wreszcie konfident dostał po mordzie i chociaż trzeba było czekać na to aż 22 lata, to jednak sprawiedliwości w końcu stało się zadość, a po drugie - że oto wreszcie przynajmniej jeden polityk pokazał, że potrafi dotrzymać słowa. Inaczej Umiłowani Przywódcy i towarzyszące im medialne zaplecze w postaci konfidentów poprzebieranych za dziennikarzy niezależnych mediów głównego nurtu. Ci w zdecydowanej większości zareagowali nerwowo, co jest całkowicie zrozumiale; nie wiemy przecież ilu Umiłowanych Przywódców jest delegowanymi do Sejmu i Senatu konfidentami którejś z siedmiu działających oficjalnie w Polsce bezpieczniackich watah: CBŚ, CBA, Agencji Wywiadu, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Służby Wywiadu Wojskowego, Służby Kontrwywiadu Wojskowego i policji skarbowej. Jeśli potraktowali oni uczynek Korwina-Mikke jako precedens, to nic dziwnego, że doszedł u nich do głosu instynkt samozachowawczy w postaci obawy, że każdego z nich spotka taka sama przygoda w przypadku dekonspiracji. A dekonspiracja jest całkiem prawdopodobna, zwłaszcza w sytuacji, gdy bezpieczniackie watahy, czy to z inicjatywy własnej, czy też na polecenie wywiadów państw poważnych, którym się wysługują, zaczną dokonywać roszad na politycznej scenie. Na przykład - razwiedka amerykańska do spółki z Mosadem zacznie tępić w naszym nieszczęśliwym kraju agentów niemieckich i rosyjskich, którzy oczywiście będą dekonspirowali znanych sobie agentów amerykańskich i izraelskich. Wtedy prawdopodobieństwo pojawienia się śmierdzących dmuchów staje się bardzo wysokie, podobnie jak prawdopodobieństwo mordobicia. Zatem im głośniej który wrzeszczy, tym bardziej podejrzewam go o agenturalną współpracę z bezpieką. Ale są i przykłady pozytywne. Oto pani Katarzyna Maria Piekarska, „istota czująca”, twierdzi, że przed laty Korwin-Mikke ją również klepnął dłonią, tyle, że w pośladek. Korwin-Mikke nie przypomina sobie takiego incydentu, ale to nieważne, bo ważniejsze jest co innego. Oto pani Katarzyna Maria Piekarska pamięta tamto klepnięcie po 5 latach, co pokazuje, jak wielkie musiało to na niej zrobić wrażenie. I nieważne, czy Korwin klepnął, czy nie klepnął, bo - jak twierdził w roku 1902 francuski filozof Juliusz de Gaultier - „bovaryzm” (od bohaterki powieści Gustawa Flauberta „Pani Bovary”), to znaczy skłonność do przeżywania iluzji jak rzeczywistości, jest wśród ludzi powszechna. W przypadku pani Katarzyny Marii Piekarskiej symptomów bovaryzmu można było dopatrzyć się już w roku 1996, kiedy to za namową Leszka Millera, który lubi kreować swój wizerunek „prawdziwego mężczyzny”, przeszła z UW do SLD, a nawet została przy Leszku Millerze wiceministrem spraw wewnętrznych. Jednak musiała doznać potężnej deziluzji, skoro w ostatnich latach coraz częściej krytykowała tę partię, a w tej sytuacji nic dziwnego, że pod wpływem doniesień o spoliczkowaniu Michała Boniego, dawne wspomnienie odżyło w postaci tęsknoty za męską dłonią. Dzisiaj pani Katarzyna twierdzi, że żałuje, iż wtedy tego nie nagłośniła, ale to nic nie szkodzi; co się odwlecze, to nie uciecze. Okazuje się, że nie tylko pani wicepremier Bieńkowska miewa „dreszcze”. Z kolei Józef Oleksy wyraził nadzieję, że „nikt” nie akceptuje zachowania Korwin-Mikkego. Wypowiadając takie kategoryczne sądy Józef Oleksy upodabnia się do oberprokuratora Najświętszego Synodu w Rosji, Konstantego Pobiedonoscewa, który miał skłonność do przypisywania własnych poglądów i uprzedzeń „wszystkim ludziom rosyjskim”. Na przykład utrzymywał, że „wszyscy ludzie rosyjscy” są zdania, że w Wielkim Poście działalność teatrów powinna być zawieszona - chociaż na te wszystkie teatralne przedstawienia mnóstwo ludzi kupowało bilety. Tę manierę Pobiedonoscewa przejęli później bolszewicy i przypuszczam, że właśnie tą drogą zaraził się nią również Józef Oleksy. Warto w związku z tym przypomnieć, że przed 18 laty Józef Oleksy został przez ministra spraw wewnętrznych rządu, którego był premierem, publicznie oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji - a mimo upływu 18 lat nikt z tego tytułu nie został pociągnięty do odpowiedzialności. A niektóre osobistości, jak na przykład brytyjska królowa Elżbieta II, musiała coś na ten temat wiedzieć, bo podczas swojej wizyty w Warszawie w marcu 1996 roku na uroczyste przyjęcie zaprosiła wszystkich byłych premierów - z wyjątkiem Józefa Oleksego, który zaraz zaczął okazywać demonstracyjne przywiązanie do ustroju republikańskiego. Wprawdzie ustrój republikański nie jest pozbawiony zalet, ale choćby na tym przykładzie widać, że i monarchia ma swoje niepodważalne zalety. Na tle incydentu ze spoliczkowaniem Michała Boniego widać, jak bardzo zwiększył się dystans między Umiłowanymi Przywódcami, a większością społeczeństwa. Ten dystans w żadnym razie nie oznacza, by Umiłowani Przywódcy osiągnęli wyższy poziom moralny. Jest odwrotnie; zgodnie z zasadą: z kim przestajesz, takim się stajesz, Umiłowani Przywódcy nawet nie zdają sobie sprawy, jak bardzo się zdemoralizowani i spodlili. Ich reakcja na wspomniany incydent pokazuje, że zatracili umiejętność rozróżniania między dobrem, a złem, co oznacza uwstecznienie się do stanu bydlęcego. A bydlęta wiadomo - reagują stadnie. Stanisław Michalkiewicz

18/07/2014 Socjalizm bez biurokracji istnieć nie może- to jasne jak przysłowiowe Słońce. Chociaż ostatnio” naukowcy” zbadali, że Słońce stygnie. Nie podano ile za to wzięto pieniędzy, ale jak stygnie, to możemy spodziewać się końca świata. Bez Słońca nie będzie życia na Ziemi. Wszystko zależy od światła, bo bez światła nie ma życia. Można jakiś czas pożyć w ciemności, ale niezbyt długo. Człowiek to nie kret. Ale póki Słońce świeci, Pan Bóg nad nami czuwa. I póki świeci socjaliści konstruują świat na nowo, żeby był jeszcze piękniejszy biurokratycznie niż jest. A jest piękny gdyby nie ta biurokratyczna narośl, która rozwija się niczym pąk róży. Róża – jak się rozwinie- jest piękna. Biurokracja jak się rozwinie- zniszczy wszyto wokół. W najbardziej zbiurokratyzowanym mieście świata- Brukseli, jest 13 milionów kwadratowych powierzchni biurokratycznej. I dobudowują kolejne trzy wieżowce. Będzie więcej biurokracji i więcej powierzchni biurokratycznej. Więcej metrów kwadratowych powierzchni biurokratycznej. Cała Europa na to pracuje! Na razie wystarcza, ale jak Słońce wystygnie? Na razie jak donosi portal Money.pl, Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju przygotowuje centralny rejestr pracowników wspólnie z resortami edukacji narodowej i polityki społecznej. I wiecie Państwo co w związku z tym powstanie? Ano powstanie jednolity katalog kompetencji, wiarygodny dla pracodawców. Będą tam kwalifikacje nadawane w systemach oświaty i szkolnictwa wyższego oraz informacje o dodatkowych szkoleniach.. Rejestr będzie dostępny przez Internet i najprawdopodobniej zarządzany przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości(???) Ale sobie biurokraci obmyślili! Wszystkim biurokratom zrobią dobrze, na wszystkie strony, za pieniądze podatnicze. I polityka społeczna, i infrastruktura, i edukacja narodowa- no i jednolity katalog. Ciekawe ile to wszystko będzie nas kosztowało? A będzie kosztowało niemało, tak jak wszelkie biurokratyczne pomysły. Bardzo kosztowne i marnotrawne. Będzie to katalog kompetencji. A kto będzie określał kompetencje.? Jak to kto? Inni urzędnicy jak najbardziej kompetentni i przeszkoleni przez jeszcze innych urzędników szkolących. Bo całość gawiedzi powinna być przeszkolona jak najbardziej i kompetentnie do granic kompetentności. Bo im bardziej kompetentny urzędnik i jak jest go dużo, to łatwiej można dowiedzieć się o co chodzi, oczywiście pod warunkiem, że przeszkolony urzędnik też wie o co chodzi, bo inny- dobrze przeszkolony- mu o tym powie. Szkolenia, szkolenia i jeszcze raz szkolenia. Bez szkoleń nie ma kompetentnych urzędników, a bez kompetentnych urzędników nie ma państwa biurokratycznego, a tym samym nie ma socjalizmu. Im więcej kompetentnych urzędników, tym więcej w państwie socjalizmu i władzy urzędniczej. To wszystko funkcjonuje następująco: przypadkowi „obywatele”, których inni „obywatele” wybrali do Sejmu i Senatu, uchwalają przegłosowując dobre ustawy wymierzone w tych „obywateli” którzy ich wybrali. Ci co ich wybrali nie bardzo łączą fakt wyboru z działaniem przyszłych” wybrańców narodu” – i tak można dosyć długo, bo lud ciemny – wszystko kupi, jak mówił jeden ze znanych posłów demokratycznego państwa prawnego. Potem okazało się, że to nie on- to ktoś inny, ale nie wiadomo kto. W każdym razie demokratyczni wyborcy wybierają demokratycznych posłów, którzy służą jako mięso armatnie do przegłosowywania wszystkiego, co biuro legislacyjne rządu im podstawi, bo władza wykonawcza projektuje ustawy, żeby władza ustawodawcza te ustawy przegłosowała i żeby wszystko było dobrze w demokratycznym państwie prawnym. Tak dobrze, że wkrótce żadna mała firma się nie ostanie, zostaną tylko wielkie sieci handlowe nieopodatkowane, a więc działające w raju demokratycznego państwa prawnego. Tak jest najłatwiej, najłatwiej dobrze byłoby, żeby demokratyczne państwo prawne też pozwoliło działać polskim przedsiębiorcom w raju podatkowym demokratycznego państwa prawnego. W jednolitym katalogu kompetencji na razie będą urzędnicy demokratycznego państwa prawnego, bo ONI w demokratycznym państwie prawnym są najważniejsi, nie ma nikogo ważniejszego niż urzędnicy. Bez nich nie byłoby demokratycznego państwa prawnego, no i bez posłów i senatorów. Wszyscy ONI tworzą tę wspaniałość, żeby nam – nieurzędnikom- się przyjemnie żyło. I żyje się nam przyjemniej w tym urzędniczym piekle. Każdy szuka jakby się tu umiejscowić przy jak najmniejszym kotle. I żeby jak najmniej poarzylo! Dokładnie jeszcze nie rozumiem na czym dokładnie będzie polegał ten jednolity katolog kompetencji, ale na pewno ktoś na tym zarobi niezłe pieniądze, bo o co może w tym wszystkim chodzić? W tych pozorowanych działaniach biurokratycznych, które mają na celu wyłącznie interesy biurokracji demokratycznej i prawnej. Bo w demokratycznym państwie prawnym jesteśmy MY- jako” obywatele” mających prawa człowieka i obywatela, i ONI- czyli biurokracja, która też ma prawa człowieka i obywatela. I jeszcze do tego prawo do życia na cudzy koszt. To jest najważniejsze prawo w demokratycznym państwie prawnym urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości urzędniczej. Jak rozkręcą te szkolenia, to powstanie cały system szkoleń na rachunek demokratycznego państwa prawnego, wszyscy się będą szkolić, jeden drugiego, a ci wyszkoleni będą szkolić wszystkich pozostałych, którzy jeszcze nie zostali przeszkoleni. Żeby rozkład państwa demokratycznego i prawnego był jeszcze szybszy niż jest i żeby pan prezydent Bronisław Maria Komorowski był jeszcze bardziej dumny z istnienia III Rzeczpospolitej Demokratycznej. Bo do tej pory jest bardzo dumny ze swojego dzieła… Podkresla to na wszelkich uroczystościach państwowych. Nie wiem czy urzędnicy nie mają na uwadze spisanie wszystkich „ obywateli” demokratycznego państwa prawnego w jednolitym katalogu kompetencji. A jeśli tak- to bardzo dobry pomysł. Wszyscy będziemy spisani pod katem przydatności kompetencyjnej, a o naszych kompetencjach zadecydują urzędnicy kompetentni i przeszkoleni. Bo jakże by inaczej! Ktoś musi określić nasze kompetencje. I tak będzie nam płynąć życie w wielkim biurze… To znaczy pod nadzorem biuralistów i w jednolitym katalogu kompetencji. Niech się święci socjalizm biurokratyczny! ONI już chyba nigdy nie ustaną? Nawet śmierć im nie przeszkodzi.. Przyjdą następni. Socjalizm bez biurokracji, to tak jak orzeł bez skrzydeł. I jeden i drugi nigdzie nie poleci! WJR

Kłamstwa mają jednak krótkie nogi

1. W ostatnich dniach w mediach wspierających rząd, trwała intensywna kampania o prawdopodobnym zajęciu przez kandydata z Polski, któregoś z 2 pozostałych do obsadzenia najważniejszych stanowisk w instytucjach europejskich.

Tych najważniejszych stanowisk było jeszcze do niedawna cztery ale dwa zostały już obsadzone. Najpierw przewodniczącym Parlamentu Europejskiego został socjalista Martin Schulz, a w tym tygodniu Parlament Europejski wybrał na szefa Komisji Europejskiej chadeka Jeana – Claude Junckera. Zostały więc jeszcze tylko dwa: przewodniczący Rady Europejskiej (następca Van Rompuya) i Wysoki Przedstawiciel ds. Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa (następca Ashton) ale niestety jak wszystko na to wskazuje „za wysokie progi na polskie nogi”.

2. Rzeczywiście czwartkowy szczyt UE w Brukseli, był poświęcony omówieniu kandydatów na te dwa ważne stanowiska w instytucjach UE i wprawdzie ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły (mają być podjęte pod koniec przyszłego miesiąca) ale już wiadomo, że mimo że Polska jest 6 co do potencjału państwem Unii, żadnego z nich nie dostanie.

Wcześniej po wielokroć rządzący w Polsce wypuszczali przecieki o potencjalnym kandydowaniu na stanowisko przewodniczącego Rady, samego premiera Tuska, albo na stanowisko Wysokiego Przedstawiciela, Radosława Sikorskiego.

Usłużne wobec rządzących media, natychmiast te informacje podchwytywały i całymi tygodniami (szczególnie w kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego), trwały rozważania jacy to świetni kandydaci, ba jak wielkie mają poparcie w stolicach innych krajów szczególnie głównych rozgrywających w UE.

3. Premier Tusk długo się wahał, natarczywie ponoć namawiany przez samą Angelę Merkel aż jakiś czas temu oświadczył, że jednak bliższe są mu polskie sprawy i będzie walczył o 3 kadencję premierowania. Ale mimo tych oświadczeń cały czas tym potencjalnym kandydatem, nawet jeszcze wczoraj o jego kandydaturze spekulowano w większości mediów w Polsce Natomiast wręcz żelaznym kandydatem na stanowisko Wysokiego Przedstawiciela UE, był Radosław Sikorski i nawet afera taśmowa i upubliczniona jego rozmowa z ministrem Rostowskim, miała mu nie przeszkodzić w kandydowaniu na to stanowisko. Prorządowi dziennikarze ochoczo cytowali media niemieckie, które ponoć prezentowały same sukcesy Sikorskiego w polityce zagranicznej, na własne uszy słyszałem jak w programie I Polskiego Radia mówiono, że media w Wlk. Brytanii, zgadzają się z krytycznymi uwagami naszego ministra spraw zagranicznych o Cameronie.

4. Teraz ten propagandowy balon pękł . Na czwartkowym posiedzeniu Rady, okazało się, że największe szanse na dwa kolejne ważne stanowiska w UE mają socjaldemokratki, premier Danii Helle Thorning – Schmidt, (być może nawet przedstawicielka europejskich liberałów o czym mówiła wczoraj Angela Merkel), ma być już stałą przewodniczącą Rady Europejskiej, a minister spraw zagranicznych Włoch Frederica Mogherini, ma zostać Wysokim Przedstawicielem ds. Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa UE, (w tym kontekście wymieniane jest także nazwisko kandydatki z Bułgarii Krystaliny Georgievej). Ani słowa o kandydaturach premiera Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego, o nich nawet nie rozmawiano podczas spotkań kuluarowych. Pewnie już niedługo dowiemy się, że najprawdopodobniej Jan Krzysztof Bielecki dostanie ważną tekę komisarza, ba będzie wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej (wiceprzewodniczących jest aż 7) i to jest ten sukces Polski w zabieganiu o wysokie unijne stanowiska. Tyle tylko, że każdy kraj członkowski dostaje stanowisko komisarza. Nadmuchany balon propagandowy oczekiwań na objęcie ważnych stanowisk unijnych przez Polaków, pękł więc z wielkim hukiem. Po prostu kłamstwo ma jednak krótkie nogi. Kużmiuk

Pod Twoją obroną Nasi przodkowie twierdzili, że Polska pozostaje pod szczególną opieką Bożą i wszystko jej zawdzięcza. I mieli rację. Najnowszy przykład opieki Bożej mieliśmy w tym tygodniu w Gorzowie, kiedy to wataha policjantów usiłowała chaotycznie zatrzymać furiata z tłuczkiem, strzelając do niego z różnych stron z kilku metrów i nijak nie mogąc trafić. Na filmowym zapisie tej popisowej akcji obserwować można wykwitające na ścianie pobliskiego budynku malowniczymi obłoczkami rykoszety. To, że któryś z tych rykoszetów nie rozwalił głowy przypadkowemu przechodniowi, dziecku ani kobiecie, że nie zranił nawet tych, z przeproszeniem, stróżów prawa, a samego furiata ledwie drasnął w ucho, to jest właśnie cud Boże i widomy znak opieki pańskiej nad nieudacznikami, tworzącymi służby państwowe. Oczywiście do policjantów nikt nie może mieć pretensji. Nich ich nie uczy strzelania. Znajomy, który ostatnio zapałał pasją do sportu strzeleckiego mówi, że on podczas jednego treningu wystrzeliwuje więcej pocisków, niż statystyczny policjant (a w statystykę wliczone są też np. jednostki antyterrorystyczne) przez cały rok. No, ale on ma kupę wolnego czasu, a policjant musi, po pierwsze, wypełniać rozmaite papiery i sprawozdania. Po drugie, musi walczyć z faszyzmem - oburzające, jak nikt nie chwali policji, że może na wariata z tłuczkiem była za cienka, ale zatrzymanie w Lublinie nastolatka z tzw. falangą, czyli zarejestrowanym sądownie jak najbardziej legalnym znakiem polskiego ruchu narodowo-radykalnego poszło jej na wzór-konspekt, wykazując liczebność i koordynację całego prokuratorsko-policyjnego spec-aparatu! Pan minister Sienkiewicz byłby doprawdy dumny, gdyby nie był zajęty dilem w sprawie PWPW, giełdy oraz wyczarowywania pieniędzy z NBP na kiełbasę wyborczą, dilem, jak widać, mimo ujawnienia, realizowanym wciąż konsekwentnie, z całą platformerską bezczelnością. Po trzecie wreszcie, policjant musi przynosić z miasta mandaty i ratować nimi budżet ("Nie wracać mi k... bez trzydziestu mandatów na łeb!", pamiętacie to Państwo jeszcze?). Kiedy tu się szkolić do walki z tłuczkowym terrorystą? Nie jesteśmy krajem cudu gospodarczego, jak twierdzą rządowe media, chyba że uznać za takowy pendolino. Ale jesteśmy krajem licznych innych cudów. Cudem jest, że jeszcze nie wywalił w powietrze żaden z magazynów amunicyjnych polskiej armii, cudem jest, że choć co trzeci wypadek kolejowy w Europie zdarza się u nas, większe tragedie z pokaźną liczbą ofiar zdarzają się stosunkowo rzadko, a nie co miesiąc, cudem jest, że nie zechciał skorzystać z ogólnego rozprzężenia żaden prawdziwy terrorysta, nie jakiś "bzdurabomber" od sztucznych nawozów - no, słowem, że mimo gigantycznego chaosu i bylejakości na wszystkich szczeblach wciąż się to jakoś, dzięki opiece Bożej i Świętych Patronów, kręci. No, a jeśli w końcu pieprznie, zawsze pozostaje odwieczne kretyńskie "Polacy, nic się nie stało", przechodzące gładko w jeszcze bardziej kretyńskie "Polacy, nic się nie stanie". Napisałem całą książkę o tym, jak idiotyczny refren "ten głupi Hitler się nigdy nie odważy" określił całą politykę przedwojennej sitwy rządzącej, wcale podobnej do tej dzisiejszej, tak że kierując się wyłącznie potrzebami polityki wewnętrznej, dla zaszachowania opozycji, popchnęła ona bezmyślnie Polskę do katastrofy i zagłady. Gryzłem się przy tym intensywnie w pióro, by nie wskazywać bezpośrednich podobieństw, ale one się przecież naprawdę cisną w oczy.

Nic się złego zdarzyć nie może, Opatrzność nas zawsze ustrzeże, po cholerę procedury, szkolenia, ustalanie, kto za co odpowiada. Jakoś to będzie, a jak nie będzie, to się powie, że wina pilotów i taki mamy klimat. Jeżeli komuś się bardzo, ale to bardzo nudzi, może strawić bezpożytecznie dowolnie długi czas na próbie znalezienia jakiejkolwiek afery, katastrofy czy tylko wtopy, która skończyła się rzeczową analizą przyczyn, wyciągnięciem wniosków, ukaraniem winnych i podjęciem działań gwarantujących, że się to na przyszłość nie powtórzy. Jeśli w prasowych spekulacjach o propozycji dla Donalda Tuska, żeby zastąpił Van Rompuya na stanowisku "prezydenta" Unii Europejskiej jest cokolwiek, to chyba tylko uznanie świata dla tej szczególnej opieki, jaką nad naszym krajem i nad rządzącymi nim roztacza Opatrzność. Znaczące jest, że europejskie media spekulując o posadzie dla Tuska piszą wprost, że Niemcy chcą na tym stanowisku człowieka im posłusznego. To, że Tusk jest przy... przyplecznikiem naszego nowego wielkiego brata dla nikogo w Europie nie ulega wątpliwości, nikt tego nie ukrywa, i dlatego zresztą właśnie kandydaturę polskiego premiera blokują Anglicy; i chyba zablokują, ku wielkiej uldze jego licznej służby. Przyjemnie swoją drogą było posłuchać w Tok FM, w jakiej panice znaleźli się rządowi dziennikarze na sam cień obawy, że Wódz może ich olać i uciec, zostawiając na pastwę straszliwego Kaczora. No ale cóż, w ciężkich chwilach Unia potrzebuje kogoś takiego, kto natychmiast po zestrzeleniu malezyjskiego boeninga zacząłby rozsyłać smsy, że winę ponad wszelką wątpliwość ponoszą piloci i do ustalenia pozostaje tylko, kto ich do tego skłonił. Europejskie autorytety, dla których tragedia jest dodatkowym bodźcem do bombardowania Ukrainy żądaniami, by wreszcie uległa Putinowi i zakończyła tę wojnę, pewnie plują sobie w brodę podobnie jak ekipa z Tok FM, choć z odmiennych powodów. A tak mówiąc poważnie, żadnego z tego rzekomo "ważnych" stanowisk w Unii, których nie udało się porozdzielać na ostatnim szczycie, nie sprawował dotąd Niemiec, a jakoś nikt nie wątpi, że to właśnie Niemcy tym całym interesem kręcą jak chcą. Niemcy też kiedyś nosili na pasach napis "Gott mit uns", ale dawno już zrezygnowali z opierania się na pomocy Niebios i zabrali do ciężkiej pracy, której owoce dziś zbierają. Może by tak, nieśmiało zaproponuję rodakom, przemyśleć ten wzorzec?

Rafał Ziemkiewicz

Putin, krwawy pajac, przy okazji wykańcza Tuska Krzysztof Feusete „ Mainstream znalazł się w potwornym potrzasku, bo z jednej strony musi informować o przebiegu wypadków, które miały miejsce w trakcie i po katastrofie malezyjskiego boeinga, z drugiej zaś - wieści, które płyną w tej sprawie, tak strasznie kłócą się z przebiegiem wypadków po 10 kwietnia 2010 roku, że czoła wielu prezenterek i prezenterów muszą dziś płonąć ze strachu i wstydu. Po pierwsze: wychodzi na jaw, że katastrofa samolotu u pasażerskiego będzie badana znacznie skrupulatniej i obiektywniej niż katastrofa z udziałem najwyższych władz państwowych w naszej republice bananowo-taśmowej.”...(źródło )
„Jak donosi Polskie Radio, podczas spotkania prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina z dyplomatami, ambasador w Polsce Aleksandr Aleksiejew przekonywał, że Polacy będą zmuszeni do zmiany polityki wobec Rosji. „...”Aleksiejew zaznaczył, że w Polsce Białoruś i Ukraina są uznawane za miejsca szczególne w polityce zagranicznej Rosji. W jego opinii, „prędzej lub później” Polacy będą musieli zmienić punkt widzenia i wrócić do współpracy z Rosjanami ze względu na korzyści.  „...(źródło )
Romuald Szeremietiew „ To jest dziwna formuła - ci "prorosyjscy separatyści". To taka nazwa przyjęta chyba na ukrycie tego, że głównym działającym na Ukrainie jest Rosja..”...”To są siły rosyjskie, działające w interesie Federacji Rosyjskiej, aby oderwać od Ukrainy część jej terytorium. To nie ulega wątpliwości. To znaczy, ja sądzę, że po prostu Rosja działa przy ich pomocy w tej chwili, ponieważ nie może teraz użyć bezpośrednio swoich sił zbrojnych, regularnej armii. Działa więc przy pomocy formacji nieregularnych. To są po prostu "nieregularne formacje rosyjskie, które prowadzą działania ofensywne na terenie państwa ukraińskiego"....”A dlaczego NATO pozwala reżimowi Putina na takie zbrojne operacje na terytorium - przecież niepodległego - państwa? Ja sądzę, że NATO chyba straciło koncept, co należy z tym wszystkim zrobić. Uważam, że kwestia ta dotyczy nie tylko Stanów Zjednoczonych, które przez pewien okres, na początku wykazywały pewną stanowczą postawę. Teraz to się jakby rozmyło. Również postawa europejskich sojuszników Stanów Zjednoczonych w NATO i zachowanie Niemiec jest dla mnie bardzo niejasne. Zwracam uwagę na następującą historię: jeszcze nie tak dawno minister Sikorski mówił, że zostaliśmy uznani w Unii w Europie Zachodniej za swoistego eksperta ds. ukraińsko-rosyjskich i że Europa w stosunku do Rosji mówi jakby polskimi ustami. No i teraz widzimy, że z tych układów, które się pojawiają zwłaszcza między Niemcami i Francją a Rosją i Ukrainą, Polska została wyeliminowana, jej tam nie ma. Sikorski został wyrugowany, wypchnięty właściwie.
Tak, tak. To znaczy nie chodzi o kwestię Sikorskiego. To jest kwestia Polski i to mnie bardziej niepokoi. W tej sytuacji powstaje pytanie, czy my w związku z tym robimy coś również na terenie NATO? Jakie są nasze w tej chwili relacje? Tak naprawdę kluczem, jeżeli chodzi o decyzje, są oczywiście Stany Zjednoczone. Sytuacja stała się jakaś, taka rozmyta, więc to jest podwójnie niepokojące, ponieważ moim zdaniem Rosja nie rezygnuje ze swoich celów. Putin konsekwentnie krok po kroku realizuje to, co ja nazywam "miękką agresją". To znaczy, że w tle jest cały czas groźba użycia regularnej armii i sił zbrojnych, a wykonuje się działania z tymi partyzantami, jak to obecnie obserwujemy i krok po kroku posuwa się do przodu.”...(źródło )
„USA zaostrzyły dziś sankcje ekonomiczne wobec Moskwy, uderzając w koncern Rosnieft i własny bank Gazpromu oraz inne duże rosyjskie firmy. Tymczasem na szczycie w Brukseli przywódcy państw i rządów UE zwrócili się do Europejskiego Banku Inwestycyjnego, aby nie finansował nowych projektów w Rosji. Poprosili też KE o zawieszenie niektórych programów współpracy z tym państwem. „...”UE też wprowadza sankcjeO sankcjach rozmawiano także na szczycie UE w Brukseli: Przywódcy państw Unii zwrócili się do Europejskiego Banku Inwestycyjnego i Komisji Europejskiej w sprawie ograniczenia współpracy gospodarczej z Rosją. "Rada Europejska zwraca się do Europejskiego Banku Inwestycyjnego o zawieszenie podpisywania nowych operacji finansowania w Federacji Rosyjskiej" - napisano we wnioskach. Postanowiono, że także w ramach Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju państwa członkowskie mają dążyć do wstrzymania nowych projektów z Federacją Rosyjską. „...(źródło)
Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko i premier Polski Donald Tusk odbyli rozmowę telefoniczną, podczas której omówili m.in. utworzenie polsko-litewsko-ukraińskiej brygady – poinformowało w poniedziałek biuro prasowe prezydenta Ukrainy.Na początku czerwca pełniący obowiązki szefa Ministerstwa Obrony Ukrainy Michaił Kowal oświadczył, że Ukraina, Polska i Litwa porozumiały się w sprawie utworzenia wspólnej brygady bojowej.Ponadto Poroszenko zaproponował Polsce przyłączenie się do programu tworzenia miejsc pracy na opuszczonych przez powstańców terytoriach Donbasu „...(więcej )
„Na antenie rosyjskiej telewizji Rossija24 jeden z dziennikarzy uznał, że Polska ma zamiar odzyskać swoje terytorium z rąk Litwinów, Białorusinów i Ukraińców. Dodał także, że Kijów ma być stolicą jednego z województw w Polsce. „...”W wieczornym programie dziennikarz uznał, że sojusz amerykańsko-polski jest na tyle silny, by USA pozwoliło Polsce realizować swoje ambicje geopolityczne, uznając w ten sposób nasz kraj za zagrożenie. Dziennikarz doszukiwał się także spisku we wsparciu dla ukraińskiej armii. Zastanawiał się, dlaczego Wilno, Warszawa i Kijów chcą zbudować wspólną armię, by walczyć z dywersantami. „ ...(więcej )
Krzysztof Niewiadomski „ Wizjoner Polski Mocarstwowej”...”Dziś wielu może się żachnąć za samo zestawienie naszego kraju ze słowem imperium i widzieć w tego typu myśleniu narodową megalomanię – w 70. rocznicę śmierci Aleksandra Bocheńskiego „...”W pracy „Między Niemcami a Rosją" Bocheński sformułował doktrynę polskiej polityki zagranicznej, która jego zdaniem najlepiej zabezpieczałaby polską rację stanu. Jej podstawowe założenia to: Polska może utrzymać niepodległość tylko dzięki własnemu wysiłkowi; sytuację geopolityczną Polski definiuje sąsiedztwo dwóch potęg – Niemiec i Rosji; w interesie Polski leży przeciwdziałanie ewentualnemu sojuszowi obu mocarstw i dlatego powinna utrzymywać dobre stosunki z jednym z nich; sprzymierzyć należy się z Niemcami, ponieważ terenem ich ekspansji będą właśnie ziemie rosyjskie; dzięki temu ruchowi wzmocnieniu ulegnie antagonizm niemiecko-rosyjski, co z kolei wykluczy wspomnianą wcześniej ewentualność zawiązania sojuszu niemiecko-rosyjskiego wymierzonego w Polskę. Koncepcję Bocheńskiego określa się czasem mianem „orientacji proniemieckiej". To o tyle błędne określenie, że jego doktryna nie wynikała z sentymentu żywionego względem Niemiec czy – tym bardziej – z zauroczenia hitlerowskim totalitaryzmem. Warto też pamiętać, że w miesiącach poprzedzających wybuch wojny Bocheński nie trzymał się kurczowo wcześniejszych diagnoz – to byłby nieelastyczny dogmatyzm, któremu się wszak programowo przeciwstawiał.Autor „Między Niemcami a Rosją" postulował grę obliczoną na rozbicie ZSRR i powstanie m.in. niepodległej Ukrainy. W polityce wewnętrznej polemizował z tezami narodowców głoszącymi konieczność stworzenia państwa jednolitego etnograficznie. Nie zgadzał się z polityką wymuszanej asymilacji Ukraińców. Twierdził, że większy pożytek przyniesie Polsce bardziej liberalna polityka względem mniejszości i próba związania ich z polskim państwem. Widział możliwość stworzenia federacyjnego państwa Polaków i Ukraińców. W czasie wojny rozszerzał tę myśl o możliwość powołania związku państw Europy Środkowo-Wschodniej. Kazimierz M. Ujazdowski uznaje Bocheńskiego za autora „najbardziej dojrzałych koncepcji neofederalistycznych poprzedzających integrację europejską"....”Tymczasem postulaty tworzenia polskiej myśli imperialnej w wypadku tego środowiska wynikały nie z „rozbudzonej ambicji", ale ze „świadomości trudnego położenia Polski", która – jak referował tę koncepcję Rafał Matyja – „jeśli nie zostanie mocarstwem, [...] ulegnie nowym rozbiorom". W „Polskiej idei imperialnej" autorzy deklaracji pisali: „Jesteśmy skazani na »wielkość« i albo tę wielkość zdobędziemy, albo też się w niwecz obrócimy". Dziś pewnie pisaliby nie o imperialności i mocarstwowości, ale o podmiotowości Polski. „...(źródło)
Kanclerz Niemiec Angela Merkel jest zaszokowana czwartkową katastrofą malezyjskiego samolotu pasażerskiego na wschodzie Ukrainy - powiedział jej rzecznik Steffen Seibert. Szefowa rządu wezwała do przeprowadzenia szybkiego niezależnego dochodzenia. „..(źródło )
Jacek Saryusz-Wolski, europoseł PO „To szczyt hipokryzji. Jest oczywiste w każdym procesie sądowym, że przyznanie się do winy podejrzanego przecina proces dowodowy. Rosyjscy partyzanci, bo tak to trzeba nazywać, przyznali się do tego, są na to dowody, jest nagranie „....”Europa i Stany powinny wreszcie przejść do trzeciego etapu sankcji, powinny udzielić wsparcia Ukrainie, przynajmniej materialnego, mam na myśli zbrojenie i amunicję i pomóc zakończyć ten konflikt w kształcie, jaki zamierza to robić prezydent Poroszenko. „...”Laweta z Bukiem została dostarczona nie separatystom, tylko rosyjskim terrorystom, też proszę o korektę terminologii bo już nie ma co dalej się oszukiwać, po to żeby zestrzeliwać  ukraińskie  samoloty”....”To jest oczywiste, to jest udowodnione. Jeśli dalej będziemy mówić, że to jest wojna partyzancka, to będą następne ofiary „..”Przecież pułkownik GRUw rozmowie ze swoim podwładnym powiedział, że zestrzelili, tylko się pomylili, a ta broń była przez granicę przekazywana.. Są na to nagrania, satelity wywiadowcze o tym wiedzą. To są wojskowi rosyjscy „...”To nie są separatyści, to są oficerowie GRU, oficerowie armii. Tu się wydaje rozkazy, tu się na nikogo nie wpływa. (…) Bezpośredni sprawcy są znani. Słychać to na nagraniach. „...(źródło )
„Biały Dom podkreśla, że dowody na miejscu katastrofy muszą zostać nienaruszone. Wezwał Rosję, do realizacji planu pokojowego proponowanego przez Ukrainę.”...”Jest niezmiernie ważne, by w tej sprawie przeprowadzono pełne, wiarygodne, niezakłócone niczym, międzynarodowe śledztwo i by stało się to tak szybko, jak to możliwe. Wzywamy wszystkich zainteresowanych  – Rosję, prorosyjskich separatystów i Ukrainę, by opowiedziały się za natychmiastowym zawieszeniem broni, by zapewnić bezpieczny i swobodny dostęp do miejsca katastrofy dla międzynarodowych śledczych i w celu znalezienia szczątków ofiar - głosi oświadczenie amerykańskiej administracji.Biały Dom zaznacza, że rola międzynarodowych organizacji, takich jak ONZ i OBWE może okazać się tutaj szczególnie istotna. USA będą w kontakcie z międzynarodowymi partnerami, w celu ustalenia najlepszego sposobu postępowania na następne dni.USA podkreślają, że w tym czasie wszystkie potencjalne dowody i szczątki na miejscu katastrofy powinny pozostać nienaruszone. Waszyngton jest gotowy pomóc w śledztwie, wykorzystując możliwości służb FBI i Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu (NTSB).”...(źródło )
Krzysztof Feusete „ Mainstream znalazł się w potwornym potrzasku, bo z jednej strony musi informować o przebiegu wypadków, które miały miejsce w trakcie i po katastrofie malezyjskiego boeinga, z drugiej zaś - wieści, które płyną w tej sprawie, tak strasznie kłócą się z przebiegiem wypadków po 10 kwietnia 2010 roku, że czoła wielu prezenterek i prezenterów muszą dziś płonąć ze strachu i wstydu.
Po pierwsze: wychodzi na jaw, że katastrofa samolotu u pasażerskiego będzie badana znacznie skrupulatniej i obiektywniej niż katastrofa z udziałem najwyższych władz państwowych w naszej republice bananowo-taśmowej.”...(źródło )
„Katastrofa malezyjskiego samolotu umiędzynarodawia konflikt rosyjsko-ukraiński, mamy do czynienia z momentem przełomowym, który może pomóc Ukrainie - ocenił ekspert od spraw wschodnich dr Andrzej”...”wpływa nie tylko na relacje ukraińsko-rosyjskie, ale umiędzynarodawia ten konflikt. - Na pewno świat nie zostawi tego problemu, na pewno zostanie to przeniesione na forum międzynarodowe. Ta tragedia może posłużyć do zatrzymania eskalacji przemocy na wschodniej Ukrainie „...” Ta tragedia paradoksalnie może pomóc Ukrainie w zdobyciu międzynarodowego poparcia i pokazaniu pewnej aksjologii, która jest w tym konflikcie (ukraińsko-rosyjskim - przyp. red.): że są dobrzy i źli, a ci źli przekroczyli granicę zła, za którą jest już tylko bardzo twarda reakcja strony międzynarodowej „...”Jak mówił, jeżeli okaże się, że samolot zestrzelili separatyści za pomocą rosyjskiej broni, albo przy poparciu Rosji, to prezydent Władimir Putin będzie miał "straszny orzech do zgryzienia". Zaznaczył, że Amerykanie już teraz popierają Ukrainę Petra Poroszenki, a ponieważ "stan emocji przy tego rodzaju zdarzeniach w społeczeństwie amerykańskim jest bardzo wysoki", to prezydent USA Barack Obama "będzie musiał zareagować". Podkreślił też, że Malezja, czyli kraj-właściciel samolotu, nie jest "drugorzędnym państwem, tylko jednym z najważniejszych krajów Azji Południowo-Wschodniej". ...”Zaznaczył też, że tragedia malezyjskiego samolotu pokazuje, jak "nachalna jest propaganda rosyjska". - Do tej pory w retoryce rosyjskiej mieliśmy do czynienia z odbieraniem Ukrainie obwodu donieckiego i ługańskiego. W tym momencie pojawia się w narracji pojęcie "wschodnia Ukraina , "wojska ukraińskie". Równolegle ze wskazaniem winnego widzimy odejście od "prawa własności do wschodniej Ukrainy" - zauważył. Ekspert nie spodziewa się, aby były trudności ze zidentyfikowaniem sprawców tragedii. - Przestrzeń powietrzna jest pod nieustannym nadzorem. Satelity, nie tylko amerykańskie, śledzą dyslokację wojsk rosyjskich, ukraińskich, separatystów. Jak sądzę, także ten samolot był monitorowany, niejako przy okazji „...( źródło )
Mój komentarz Polska ma niezwykłe szczecie ,że Rosją rządzi przygłupi żigolak, który rzucił żonę dla trzydzieści lat młodszej konkubiny i musi jej pokazać jakim to on nie jet macho . To Putinowi zawdzięczamy ,że trzydzieści milionów Ukraińców zaczęło gorąco nienawidzić Rosji . To dzięki Putinowi Ukraińcy i Polacy się zbliżyli do siebie . To dzięki temu kałmuckiemu kretynowi Rosja stacza się w przepaść gospodarczą i polityczną . To dzięki temu złodziejowi , który ze swoimi kumplami z bezpieki okrada Rosję i Rosjan skończyło się lizanie butów w Moskwie i Berlinie przez zgraje Słońca Peru. To dzięki temu prymitywnemu umysłowo bawidamkowi Polska nie tylko odnowiła sojusz z USA , ale stała się strategicznym sojusznikiem USA w Europie, który ma szachować Rosję i Niemcy. Jedynie czego się boję to tego że nie doceniłem skali głupoty tego klauna z Kremla , który zbyt szybko wykończy Rosję i oda ja , jej gospodarkę i jej system bankowy w pacht oligarchom lichwiarskim ze Stanów Zjednoczonych , bo o to w tej ukraińskiej rozgrywce amerykańskiej chodzi . Teraz amerykańskie, europejskie, a nawet azjatyckie sankcje wobec Rosji będą drastyczniejsze i gospodarka Rosji zacznie się szybciej rozpadać . Dla Polski niezwykle ważne jest, aby Putin nie podał się za wcześnie. Aby oligarchowie rosyjscy nie wykończyli zbyt wcześnie Putina i nie podali się zbyt wcześnie Amerykanom, bo wtedy dla USA budowa silnego sojuszu z Polską nie będzie miała sensu Rosja i Putin powinna dotąd trwać, dopóki nie odbudujemy federacji z Ukrainą i nie zbudujemy sojuszu Międzymorza. Dlatego szczerze ubolewam nad jaskrawymi przejawami kretynizmu Putina, takimi jak jego awantura w Donbasie i bawienie się zapałkami, jakim było wysłanie oficerów rosyjskich uzbrojonych w rakiety z poleceniem strącania samolotów . Brak wyobraźni. Przecież nawet gdyby nie Rosjanie to Amerykanie staraliby się kogoś tam w tych rosyjskich bandach wojskowych na wschodzie Ukrainy przekupić , aby stworzyć taki incydent. Putin przegrał w tej chwili Donbas. Jedynym dużym pozytywem braku wyobraźni Putina i strącenia samolotu malezyjskiego jest wrzucenie Tuska twarzą a w błoto w związku z Zamachem Smoleńskim . Polacy na własne oczy zobaczą jak przeprowadza się prawdziwe śledztwo w z związku z zestrzeleniem samolotu malezyjskiego i aż przetrą je ze zdziwienia uświadamiając przypominając sobie co faktycznie Tusk i jego pomagierzy wyczyniali ze śledztwem smoleńskim . To kolejny gwóźdź do trumny nie tylko Tuska, ale całej Platformy.

Marek Mojsiewicz

Wojna światowa coraz bliżej Po katastrofie nad miastem Thorez świat zamarł w oczekiwaniu na wyjaśnienia.

1) Samolot spadł na tereny kontrolowane przez separatystów. Na jakiej podstawie JE Piotr Poroszenko od razu ogłosił, że został zestrzelony???

2) Dlaczego JE Włodzimierz W.Putin ogłosił, że odpowiedzialność ponosi Republika Ukraińska, bo zestrzelenie nastąpiło nad jej terytorium?? Z tego wynika, że za katastrofę prezydenckiego "Tu 154M" odpowiedzialność ponosiłaby FR.

3) Separatyści twierdzą, że nie maja z tym nic wspólnego. Gdzie jest całość nagranych i publikowanych przez ukraińską bezpiekę rozmów?

Jest oczywiste, że separatyści nie mieli ani technicznych możliwości ani żadnego interesu by ten samolot zestrzelić. Nie bardzo widać, jaki interes mieliby tu Rosjanie. Więc jeśli rzeczywiście ktoś go zestrzelił - to kto? Ukraińcy polujący na samolot, którym miał lecieć Prezydent FR? Czy ktoś, kto dąży do wywołania III wojny światowej? Szczerze pisząc to zestrzelenie jest tak przerażająco absurdalne, że zaczynam podejrzewać, że przyczyna była prozaiczna: obsługa BUKa (rosyjskiego? ukraińskiego? - wątpię, by separatyści posiadali tę broń...) popiła się i postanowiła sprawdzić, czy ta zabaweczka działa. U naszych wschodnich sąsiadów wszystko jest możliwe. Bo nie bardzo chce mi się wierzyć, że zrobili to Amerykanie, by mieć pretekst do wojny. Gdyby tak było, to by energiczniej zareagowali. Tak czy owak: konieczne jest jak najszybsze powołanie komisji amerykańsko-rosyjsko-szwajcarsko-niemiecko-brytyjskiej - by się tą sprawą zajęła. Przez "jak najszybsze" rozumiem: do jutra. Bo jak "czarne skrzynki" zaczną przechodzić z rąk do rąk...

JKM

Problemy z demokracją i pluralizmem Jak mogliśmy przekonać się podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego, a zwłaszcza, po ich zakończeniu, demokracja wcale nie polega na tym, że obywatele mogą wybierać swoich przedstawicieli. To znaczy na tym oczywiście też, bo gdyby ich nie wybierali, to w ogóle nie byłoby o czym mówić - ale przede wszystkim na tym, żeby wybierali słusznie. Tu zaczynają się problemy, bo o ile w samej procedurze wybierania mniej więcej wiadomo, o co chodzi, to już kwestia, który wybór jest słuszny, a który nie, nastręcza od razu trudne do przezwyciężenia trudności. Pewną pomocą może być odwołanie do klasyków demokracji - może nie do wszystkich naraz, bo to powiększyłoby dysonans poznawczy - ale do jednego z nich, mianowicie do Józefa Stalina. Mówił on na przykład, że od tego, kto głosuje, ważniejsze jest to, kto liczy głosy. Dlatego lepiej rozumiemy przyczyny, dla których Państwowa Komisja Wyborcza odbywała szkolenie w Moskwie; gdzież lepiej nauczą ich, jak się liczy głosy? Ale i w kwestii słusznego wyboru Józef Stalin dostarcza pewnej wskazówki - że mianowicie jeszcze ważniejsze od tego, kto liczy głosy, jest prawidłowo ukształtowana alternatywa polityczna dla wyborców. Prawidłowo ukształtowaną alternatywę poznaje się zaś po tym, że bez względu na to, kto wybory wygra - są one wygrane. I dopiero na tym tle lepiej rozumiemy jazgot, jaki po wyborach do Parlamentu Europejskiego rozległ się ze wszystkich strony politycznej sceny, kiedy ponad 7 procent głosów zdobył Kongres Nowej Prawicy. Ta płynąca ze wszystkich stron politycznej sceny krytyka pokazuje, że Kongres Nowej Prawicy nie był przewidziany na beneficjenta wyborów przez reżyserów politycznej sceny. Ale to samo, co wywołuje krytykę ze strony wszystkich uczestników życia politycznego, wśród zwykłych wyborców budzi odruch sympatii - bo znaczna część zwykłych wyborców przez ostatnie lata doświadczała upokarzającego poczucia, iż statystuje w widowisku, którego reżyser nie tylko nimi pogardza, ale w dodatku - rabuje go w tak zwanym „majestacie prawa”. Narastanie tego upokarzającego poczucia wywołało, zwłaszcza wśród ludzi młodych, których już nie obezwładnia propaganda reżimowych telewizji, odruch buntu. Na razie nie przybiera on jakichś wielkich rozmiarów, ale politycy wyczuli niebezpieczeństwo i dlatego zareagowali z takim niepokojem, pokazując jednocześnie, że uprawianie „przemysłu pogardy”, na który jeszcze kilka lat temu niektórzy z nich tak się uskarżali, im też nie jest obce.

Ale nie tylko z demokracją mamy takie problemy. Podobnie jest z pluralizmem poglądów, według którego społeczeństwo powinno przypominać łąkę, gdzie jednocześnie rozkwita sto kwiatów, co to między sobą „pięknie się różnią”. To znaczy - wszyscy zwolennicy pluralizmu, a zwłaszcza wszyscy płomienni szermierze pluralizmu tak mówią. Niestety nie ma pewności, czy mówią to szczerze, bo kiedy do głosu dochodzą poglądy, które nie podobają się środowiskom przekonanym o swej misji cywilizacyjnej, to reagują one po staremu to znaczy - po totalniacku - odsądzając głosicieli poglądów nielubianych nie tylko od słuszności - co ostatecznie mieściłoby się w granicach polemiki - co od czci i wiary, odmawiając im w zasadzie prawa do istnienia w przestrzeni publicznej. Mogliśmy przekonać się o tym, kiedy około 3 tysięcy katolickich lekarzy podpisało tzw. „Deklarację Wiary”, w której zdeklarowali postanowienie powstrzymania się od wykonywania procedur sprzecznych z etyką katolicką. Wydawałoby się, że to oczywista oczywistość, że lekarz będący np. przeciwnikiem eutanazji, nie będzie brał udziału w tego rodzaju praktykach - ale kiedy sygnatariusze „Deklaracji Wiary” swoją deklaracje ogłosili, spotkała się ona z wściekłym wybuchem nieprzejednanej wrogości. Nie tylko zresztą wrogości, ale również, a może raczej przede wszystkim - z forsowaniem poglądu, według którego lekarze uczestniczący w państwowym segmencie ochrony zdrowia nie mają prawa postępować zgodnie ze swoim sumieniem, tylko muszą akomodować się do praw stanowionych przez organy państwowe. Jest to pogląd stricte faszystowski, bo trzeba nam wiedzieć, że faszyzm nie polega na tym, iż ktoś nie lubi Żydów, czy podnosi rękę w rzymskim salucie, tylko na przekonaniu, że państwu wolno WSZYSTKO. Że stoi ono nad religią, czy ludzkim sumieniem, a także - nad prawem naturalnym. Tymczasem nie trzeba być specjalnym znawcą problematyki politycznej, żeby wiedzieć, iż religia, rodzina, czy prawa naturalne są względem państwa pierwotne, więc prawa stanowione przez organy państwowe, czyli tzw. prawo pozytywne, nie powinno być z nimi sprzeczne. Pogląd przeciwny jest właśnie faszystowski - a najlepiej ilustruje to formuła przedstawiona przez twórcę faszyzmu, Benita Mussoliniego: „wszystko w państwie, nic poza państwem, nic przeciwko państwu!”. Okazuje się tedy, że na przykład środowisko „Gazety Wyborczej”, które chyba najbardziej zaangażowało się w kampanię przeciwko „Deklaracji Wiary”, podobnie jak Sojusz Lewicy Demokratycznej, to po prostu faszyści. Być może nie zdają sobie oni z tego sprawy, bo na przykład ci pierwsi uważają, że jako Żydzi, są kulturowo, a może nawet biologicznie uodpornieni na faszyzm - ale to oczywiście nieprawda, bo Żydzi wcale nie są na faszyzm uodpornieni, a najlepszym tego dowodem jest fakt, iż w tzw. „Marszu na Rzym”, zorganizowanym przez włoskich faszystów pod wodzą Mussoliniego, brało udział co najmniej kilkuset Żydów. Jeśli chodzi o działaczy SLD, to trudno wymagać od absolwentów akademii pierwszomajowych, żeby się w takich skomplikowanych sprawach orientowali. Są oni zatem faszystami „bez swojej wiedzy i zgody” - bo ta formuła okazuje się bardziej uniwersalna, niż by się z początku mogło wydawać. Tak czy owak okazuje się, że polska scena polityczna, a już zwłaszcza przestrzeń medialna, jest zdominowana przez faszystów, którzy w dodatku nawet nie wiedzą, że są faszystami. To oczywiście szalenie komplikuje życie wszystkim tym, którzy faszystami nie są i nie chcą nimi zostać. Przede wszystkim dlatego, że faszyzm, jako ideologia totalitarna, nie znosi ani żadnego sprzeciwu, ani żadnych wyjątków. Wszyscy muszą postępować zgodnie z regułami ustanowionymi przez faszystów, którzy w tym celu próbują nie tylko przechwycić kierowanie państwem, ale - co na dłuższą metę jest znacznie gorsze - rozszerzają zakres władczych uprawnień państwa na coraz to nowe dziedziny. Jedną z nich jest ochrona zdrowia. Nie ma żadnego racjonalnego powodu, żeby państwo zajmowało się ochroną zdrowia tym bardziej, że aparat państwowy nikogo przecież nie leczy. Aparat państwowy z jednej strony wydziera obywatelom pieniądze pod pretekstem, że zorganizuje im ochronę zdrowia, część tych pieniędzy (mniej więcej połowę) zużywa na własne utrzymanie, a pozostałą resztę przeznacza na finansowanie ochrony zdrowia. Jak to wygląda - każdy widzi, więc rozsądek nakazywałby jak najszybciej zlikwidować to przymusowe, państwowe pośrednictwo w przekazywaniu pieniędzy, czyli mówiąc zwyczajnie - sprywatyzować sektor ochrony zdrowia. Przeciwko temu gwałtownie występuje faszystowska propaganda, zarówno ze względów ideologicznych - bo faszyzm nie znosi wyjątków - ale również ze względów praktycznych - bo bez pieniędzy tych, którzy faszystami nie są i być nie chcą, faszystowski eksperyment nie mógłby funkcjonować. Gdyby faszystów zgromadzić w jakimś rejonie i ogrodzić teren, to natychmiast by zbankrutowali. Dlatego próbują zawłaszczyć państwo i korzystając z możliwości, jakie oferuje władza, próbują zmusić wszystkich, by akomodowali się do stworzonych przez nich reguł i zrezygnowali z przysługujących każdemu człowiekowi naturalnych praw. Dyskutowanie z faszystami mija się z celem, bo oni doskonale wiedzą, jak jest. Jedynym skutecznym remedium jest postępujące redukowanie zakresu uprawnień władczych państwa i jednoczesne redukowanie obciążeń fiskalnych obywateli - bo przywrócenie ludziom władzy nad bogactwem, jakie swoją pracą wytwarzają, może faszystów obezwładnić. Stanisław Michalkiewicz

UWAGA: jest istotne postscriptum! Ukraińska bezpieka publikuje coraz więcej nagrań rozmów nowo-rosyjskich separatystów. Nie brałbym ich serio, bo nagrać sobie można samemu, co się chce - ale hipoteza, że ci powstańcy w swej głupocie, na trzeźwo albo po pijaku, wzięli samolot pasażerski za wojskowy transportowiec - jest najbardziej sensowną. Więc wszystko, co ją potwierdza, należy brać bardzo poważnie. Teraz trzeba jeszcze, by niezależni eksperci porównali głos na tych nagraniach z autentycznym głosem "Biesa", "Greka" i innych - i hipoteza stanie się udowodnioną teorią. A swoją drogą - ciekawe: trwa wojna domowa, a jedna strona podsłuchuje drugą z odległości parudziesięciu lub więcej kilometrów. Wątpię, by mogli to robić bez pomocy amerykańskiej. Ciekawe też, czy Rosjanie udostępnili powstańcom sprzęt do podsłuchiwania rozmów przywództwa ukraińskiego? Rakiety systemu BUK podobno zdobyli separatyści w jakiejś ukraińskiej bazie lotniczej. Powstaje pytanie: dlaczego Ukraińcy nie ostrzegli wszystkich linii lotniczych, że powstańcy weszli w posiadanie tak dalekosiężnej broni (separatyści ostrzegali, by nie latać nad kontrolowanym przez nich terytorium - ale nikt się tym nie przejmował...)? I dlaczego, choć kapitan "Boeinga" prosił o przelot na wysokości 10,7 km, kazano mu lecieć na wysokości 10,1? Podkreślam: nawet jeśli Ukraińcy zrobili to celowo - z nadzieją, że dojdzie do tego, co doszło - to ani na iotę nie zdejmuje to winy z separatystów. I JE Włodzimierz Putin powinien ten czyn potępić - i wyciągnąć konsekwencje. Nie ma co się wahać - sprawa separatystów i tak przecież od kilku tygodni jest stracona - o czym niedawno pisałem. Rosjanie TERAZ zrozumieją, że ich prezydent musiał tak postąpić. To wszystko, oczywiście, przy założeniu, że ta hipoteza się potwierdzi.

PS. PRZEPRASZAM: http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/szturm-na-jednostke-wojskowa-w-doniecku-rebelianci-zdobyli-system-rakietowy-buk,444616.html Cytuję fragment: "żołnierze ukraińscy obronili magazyny, stołówkę oraz plac.(...). Dmytraszkiwskyj powiedział, że na terenie jednostki znajduje się system rakietowy BUK, ale nie działa. - Te, które działają, są w innym obiektach strategicznych - dodał. Pytany, czy jego zdaniem napastnicy będą w stanie uruchomić system rakietowy, odparł: Nie sądzę, żeby to im było potrzebne". Czyli: już 29-VI WIEDZIANO, wszelako beztroska ukraińskich wojskowych spowodowała, że informację zlekceważono! A to p.Igor Biezler, ps. "Bies" - jeden z podsłuchanych liderów bojowników o "Nową Rosję".

19/07/2014 Na terenie mniej zabudowanym spadł samolot malezyjski na Ukrainie. Na szczęście, że na terenie mniej zabudowanym. Wszyscy pasażerowie zginęli. Wieść propagandowa niesie , że został zestrzelony przez „separatystów” Może i został, ale jaki interes mieliby „separatyści’, żeby zestrzelić samolot pasażerski? Żeby mieć cały świat przeciwko sobie? Ale propaganda również twierdzi, że zestrzelili go Rosjanie. Tak! To kazał zestrzelić Putin. Ale co mają z tego Rosjanie, że zestrzelili samolot pasażerski? Kupę kłopotów międzynarodowych. Będą musieli płacić odszkodowania ofiarom. Cały świat jest przeciwko nim. „ Separatyści” i Rosjanie będą mieli teraz kłopoty. A kto zyskał na całości? No i są winni Rosjanie , gdyby nawet nie zestrzelili, w końcu sprzedawali sprzęt. Ten kto sprzedał nóż mordercy- ten jest najbardziej winien. Gdyby nie sprzedał- nie byłoby morderstwa- to jasne! A najbardziej jest winien ten kto nóż wyprodukował. Skoro zestrzelili Rosjanie razem z „ separatystami”- to oczywistym jest, że stracili, a zyskał” cywilizowany” świat, czyli Unia Europejska, Ukraina i USA. A może rakietę wystrzelono z terytorium Ukrainy, ale z tej części której nie zajęli „ separatyści”? Trzeba by to sprawdzić, zanim się feruje wyroki. Różni gadacze propagandowi i dyżurni opowiadają, że należy powołać międzynarodową Komisję, żeby zbadała przyczyny katastrofy. No pewnie! Często są to ci sami gadacze, którzy nie chcieli powołania międzynarodowej Komisji w sprawie” katastrofy smoleńskiej”. Antylogika Kalego… Można z całą pewnością przyjąć, że winni są Rosjanie. Bo zawsze winni są Rosjanie w wojnie z USA, Unią Europejską- przeciwko Federacji Rosyjskiej. Toczy się wojna cywilizacyjna. Antycywilizacja Zachodu przeciwko odbudowywanej cywilizacji Wschodu opartej o chrześcijaństwo prawosławne. I taka jest prawda! Putin ma ambicje mocarstwowe, co mu często zarzucają przeciwnicy Kremla., a przecież Chiny i USA też mają ambicje mocarstwowe. A Niemcy nie mają? Izrael też ma- na razie równa z ziemią Gazę. I rozpycha się na Bliskim Wschodzie. Popierany przez USA., Od Eufratu po Nil. Gaza jest terenem bardzo zabudowanym. Ambicje ma również Francja i Zjednoczone Królestwo, nad którym nigdy nie miało zachodzić Słońce. Kto wie, czy w najbliżej przyszłości na czoło nie wysuną się Indie i Brazylia. Rosnące potęgi gospodarcze. Daleki Wschód już dzisiaj to jest wielkie centrum handlu i produkcji. Umierająca Europa wobec bagażu socjalizmu jaki dźwiga- nie ma żadnych szans w tym wyścigu. Socjalistyczna Europa jest umierająca pod każdym względem. Europa potrzebuje nowych impulsów gospodarczych, potrzebuje wolnego rynku, likwidacji olbrzymiej sfery budżetowej, obniżenia podatków i deregulacji. Likwidacji tego socjalizmu rozdawniczego, z którego jedynie rodzi się korupcja. Rozdawnictwo służy jedynie biurokracji. Ten zadłużony kolos nie może się już poruszać. Tkwi w miejscu. Inni natomiast idą do przodu. A ja bym nie wykluczył w teorii spiskowej- udziału w zestrzeleniu samolotu malezyjskiego Ukrainy.. Tym bardziej, że jestem zwolennikiem teorii spiskowej. Przerzucanie winy na” separatystów’ i Rosję służy odwróceniu uwagi. Tak jak sprawa Majdanu, gdzie strzelali Rosjanie i oni robili rozróbę, chociaż już mieli dogadane z Janukowiczem porozumienie. Mieli porozumienie, ale strzelali do policjantów ukraińskich. Niby po co? Interes miała Unia Europejska i USA- bo to one przegrały Ukrainę. I jak przegrały- wszystko się zaczęło. A propos Brazylii, kiedyś kolonii portugalskiej… Regionalny parlament stanu Sao Paulo przyjął projekt ustawy zobowiązującej właścicieli kolei podziemnych do umieszczania w składach pociągów, specjalnych wagonów przeznaczonych wyłącznie dla kobiet. Nie Mulatów i Metysów osobno- ale kobiet. Taka segregacja płciowa. Jakoś feministki nie protestują. Widocznie lubią być molestowane przez mężczyzn, bo projekt ustawy powstał w odpowiedzi na liczne przypadki wykorzystywania tłoku do obłapywania kobiet przez mężczyzn. Być może, że kobiety też obłapywały mężczyzn, ale o tym ani mru mru.. Wagony mają być koloru różowego. Taka różowa landrynka.

Problem powstanie gdy nasili się problem molestowania seksualnego kobiet przez kobiety. Wtedy trzeba będzie wprowadzić odrębne wagony w kolorze- powiedzmy czerwonym, żeby odróżnić kobiety lesbijki od kobiet normalnych. A jeśli chodzi o wagony dla mężczyzn będzie należało wprowadzić odrębne wagony dla homoseksualistów. Dziwię się, że do tej pory nie wprowadzono takich wagonów. I nie wiadomo ilu homoseksualistów zostało zaspokojonych, a ilu odeszło z kwitkiem, bo wystraszyło się tłoku. Jedni tłok lubią- inni się krepują.. W odrębnych wagonach hamulce mogły puścić. Mogły też puścić hamulce w wagonach pod wypływem tego co dzieje się wewnątrz wagonu. A jak pojawią się odrębne wagony dla nekrofilów i zoofilów. Dla nekrofilów czarne, dla zoofilów- szare, albo odwrotnie. Wtedy dopiero zacznie się ambaras. Niekoniecznie ambaras jest wtedy gdy dwoje chce naraz. Może wielu chcieć naraz- wtedy dopiero może być ambaras. I wtedy dopiero będzie problem do rozwiązania. Ambaras zawsze jest trudny do rozwiązania, ,szczególnie gdy jest na podłożu erotycznym. I niekoniecznie w terenie mniej zabudowanym. Ambaras może być w terenie kompletnie zabudowanym, albo kompletnie rozprzestrzenionym. Ambaras to ambaras. Ambaras będzie również w Syrii, bo pan prezydent Hussain Obama wystąpił do Kongresu o 500 milionów dolarów na szkolenia i sprzęt dla umiarkowanych rebeliantów w Syrii oraz o 1 miliard dolarów na wzmocnienie obecności wojskowej USA w Europie Środkowej i Wschodniej. Ten żandarm świata wszędzie wpycha swe brudne palce. Wszędzie demokracja i prawa człowieka. I wielki chaos demokratyczny. A swoją drogą jestem ciekawy kto kazał zestrzelić ten samolot pasażerski z jadącymi na konferencję w sprawie AIDS pasażerami? Zginęli niewinni ludzie w starciu z politykierami. Ktoś poświęca ludzi dla swoich brudnych interesów… I nie sądzę, żeby to zrobiła Federacja Rosyjska , czy” separatyści”. Nie mieli w tym żadnego interesu! Bo niby jaki? Chociaż teren był mniej zabudowany, niż inne tereny zabudowane- na przykład w Gazie. Toczy się jakaś straszna gra USA przeciw Rosji, przy pomocy Unii Europejskiej, chociaż Niemcy mają wielkie powiązania gospodarcze z Rosją i mają wielkie interesy z nią. Polska jest w sferze wpływów USA i Unii Europejskiej. Niekoniecznie jest to interes Polski. I nie jest! …chociaż żyjemy w terenie zabudowanym przez innych, musimy w nim realizować interes Polski. W każdych warunkach należy realizować interes Polski! Jesteśmy Polakami i mamy interesy polskie Ale rządzą nami nasi. najwięksi wrogowie. I to jest problem Polski! WJR

Nieodparcie nasuwają się porównania

1. W mediach wspierających rząd dziennikarze i zapraszani eksperci (zresztą ci sami, którzy bronili stanowiska rządu Tuska w sprawie przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem) jak ognia unikają jakichkolwiek porównań pomiędzy katastrofą malezyjskiego Boeinga 777 (a tak naprawdę rosyjskim zamachem terrorystycznym na ten samolot) i polskiego Tupolewa w 2010 roku. Ale te porównania nasuwają się tak natarczywie, że w mediach niezależnych, głównie na portalach internetowych, wręcz masowo pojawiają się wpisy, które zwracają uwagę na wiele podobieństw tych dwóch dramatycznych wydarzeń.

2. To co zwraca szczególną uwagę to niezwykłe podobieństwo zdjęć pokazywanych teraz po katastrofie Boeinga i 4 lata temu po katastrofie Tupolewa. Podobne rozszarpane i powyginane, spalone i stopione części samolotu, porozrzucane na dużym obszarze szczątki ludzkie i rzeczy pasażerów, a przecież ten pierwszy został trafiony rakietą ziemia- powietrze na wysokości 10-tysięcy metrów, ten drugi ponoć uległ katastrofie podczas podejścia do lądowania, a więc spadł z niewielkiej wysokości. Takie porównanie zrobił dziennikarz Stanisław Żaryn w tekście „Brzoza mocna niczym Buk…” umieszczonym wczoraj na portalu „wpolityce.pl” i rzeczywiście robi ono nie tylko duże wrażenie ale powinno także dawać do myślenia szczególnie zwolennikom teorii „pancernej brzozy”.

3. Druga kwestia, która skłania do porównań to ogromna skala dezinformacji w sprawie tej ostatniej katastrofy jaka przetacza się głównie przez media elektroniczne w Polsce. Mimo zdecydowanego głosu prezydenta Obamy, który prawie wprost, mówi o tym ,że wywiad USA jest w posiadaniu dowodów, że był to zamach na malezyjski samolot dokonany z terytorium okupowanego przez tzw. separatystów w mediach w Polsce upowszechniane są stanowiska ogłaszane przez stronę rosyjską, że winni tej katastrofy są jednak Ukraińcy. Telewizje 24- godzinne w Polsce bardzo często zachowują się jak słynny już program Russia Todey, tyle tylko że z tej rosyjskiej telewizji nadawanej w języku angielskim z zagranicy co i rusz odchodzą kolejni dziennikarze z uzasadnieniem, że nie będą dalej uczestniczyć w tych totalnych kłamstwach. W telewizjach w Polsce nikt z dziennikarzy nie odchodzi, a dezinformacja i kłamstwa w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem są upowszechniane już od ponad 4 lat.

4. Rzuca się w także w oczy dążenie całego cywilizowanego świata do umiędzynarodowienia badania przyczyn katastrofy malezyjskiego samolotu, ba nawet Donald Tusk czy Radosław Sikorski i różnej maści eksperci wręcz chórem nawołują aby tak właśnie się w tym przypadku stało. W sprawie katastrofy smoleńskiej mieli jednak zupełnie inne zdanie, w zasadzie całość postępowania przekazano bez zbędnych oporów Rosjanom, uznając ich za jednych, którzy wiarygodnie wyjaśnią przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem. Okazuje się, że teraz nie ma żadnych przeszkód, żeby na terytorium Ukrainy pojawili się międzynarodowi eksperci i to zaraz po katastrofie, w 2010 roku polskie władze nawet nie zwróciły się z takimi sugestiami do Rosjan. Świat i Europa także się napraszały przewidując, że to nie podoba się Rosji, a z tym krajem trzeba przecież robić interesy ekonomiczne i różne polityczne deale w różnych zapalnych miejscach. Na rękę Unii, Amerykanom i NATO była spolegliwość polskiego rządu, który nie chciał aby to międzynarodowa komisja zbadała przyczyny katastrofy w której zginęła elita polskiego narodu. Świat oczywiście będzie się przede wszystkim domagał szybkiego i ostatecznego wyjaśnienia przyczyn katastrofy Boeinga ale my Polacy powinniśmy z uporem dopominać się aby można było wrócić do badania przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem z udziałem międzynarodowej komisji. Kuźmiuk

W przededniu nowych rozdań ?

* Sępy poczuły ścierwo * Koalicja PO-SLD: efekt strategicznego partnerstwa?

* Zawiadamiamy prokuraturę! * Ten niezbędny Hamas... *Fircyk doigrał się!

Spisek kelnerów potężnie osłabił Platformą Obywatelską i lewica, jak sępy padlinę, „zwęszyła krew”. Zaraz też biłgorajski filozof ze swym Ruchu-Ruchu („raz po... raz po brzuchu”) przerżnąwszy z kretesem wybory do PE poszedł do czerwonej Canossy czyli do SLD, uznając się za całkowicie pokonanego w rywalizacji o „jednoczenie lewicy”. Teraz będzie ją jednoczył Miller. Puszczono uroczyście w niepamięć niedawne kwalifikacje, którymi dwie lewice wzajemnie definiowały się jeszcze niedawno, kiedy to Miller był dla Hegla z Biłgoraja „człowiekiem o skrwawionych rekach”, a biłgorajski filozof dla Millera – szefem „naćpanej hołoty”. Ludzie o skrwawionych rękach i naćpana hołota nie będą przecież żywić do siebie uraz, jak to między „ludźmi honoru” bywa, gdy jest wielki szmal do wzięcia, tłuste synekury w spółkach skarbu państwa, w tubylczej pazernej biurokracji i w „strukturach UE”. Hm... Co innego jednak „resetować” wzajemne stosunki i „puszczać w niepamięć co było a nie jest” na prasowych konferencjach – a co innego dobrze pamiętać, skąd komu wyrastają nogi, w którą stronę tymi nogami przebiera i do czego jest zdolny. Zapewne nie całą naćpaną hołotę dopuści więc teraz jednoczyciel Miller pod skrzydła SLD – co to, to nie. Bęgowski na przykład już profilaktycznie zszedł z linii strzału i poszedł do Zielonych, ciekawe, co Palikot zrobi z posłem-pederastą, na którego krzywić mogą się co bardziej pryncypialni towarzysze z osłony, z b.WSI i SB („Jakiś generał bardzo się żalił: Pederaści, panie, na sali”... ). Generalnie osłabienie PO przez spisek kelnerów podniecać musi szalenie lewactwo wszelkiej maści, widzące się już w przyszłej koalicji z wykastrowaną PO, i to kto wie, czy nie w roli niezbędnej i dominującej. PSL, co to ma „100-procentową zdolność koalicyjna” i jak ta dziewka „może z każdym” osiąga ostatnio notowania popularności maksimum 5-procentowe. „Partia chłopska” nie ma perspektyw gdy tak śmiało kroczą ku świetlanej przyszłości baby-feministki („Kroczem do eurosocjalizmu”). Bez względu zatem na to, kogo uda się Millerowi „zjednoczyć” (czy kryjące się dotąd za plecami biłgorajskiego filozofa lobby żydowskie też dopuszczone zostanie do zjednoczonej lewicy? I w czyich osobach?...) – lewica zwiera szeregi i pośladki. Przypomina to trochę rok 1957, kiedy to Gomułka musiał godzić ze sobą „chamów” i „Żydów”, natolińczyków z puławianami, w chwiejnym kompromisie. Gdyby podobny proces uruchomiony został po drugiej stronie (PiS, KNP, narodowcy) i doprowadzony do stanu względnej przedwyborczej jedności – być może jednoczenie lewicy zdałoby się psu na budę. Toteż konfidenci ulokowani w merdiach głównego ścieku dostali już – co „widać, słychać i czuć” – stosowne rozkazy by przeciwdziałać możliwej „Kontrze”. Koalicja PO-SLD (zjednoczona lewica?) też byłaby swoistym kompromisem na szczeblu rządu jako „nosiciela zewnętrznych znamion władzy”: PO pełniłoby nadal role „stronnictwa pruskiego”, a SLD – „stronnictwa ruskiego”. W ten oto prosty sposób strategiczne partnerstwo Berlina i Moskwy znalazłoby wreszcie pełne odzwierciedlenie w polskiej administracji tubylczej, a interesy strategicznych partnerów byłyby załatwiane cicho-sza, w łonie takiego koalicyjnego rządu, bez gorszących opinię publiczna podjazdów, seryjnych samobójstw, podsłuchów i katastrof: „między swemi”. Wydaje się, że w takiej sytuacji żydowskie lobby polityczne umościłoby się w jeszcze większej mierze, wygodniej i przyjemniej niż dotąd w pałacu prezydenckim, u Komorowskiego i Pierwszej Mamełe spodstolnej III RP. W takiej nowej koalicji PO-SLD Palikotowi wyznaczą zapewne rolę głównego zaganiacza elektoratu antykościelnego, głównego pyskacza, na podobieństwo Niesiołowskiego z PO trzepiącego jak zdarte płyta swą nudną mantrę: „PiS szkodzi Polsce”... Na razie nowy wielki zgryz podsłuchowy ma premier Tusk, bo podległy mu wojewoda podlaski Maciej Żywno zdjął ze stanowiska panią Zofię Cybulko, zastępcę wojewódzkiego konserwatora zabytków za to, że w prywatnej rozmowie powiedziała do koleżanki a propos „Golgota Picnic”: „To awangarda finansowana z Fundacji Batorego. Czyli żydostwo”. Rozmowę podsłuchała tym razem „Gazeta Wyborcza”... Dał im przykład Adam Michnik jak podsłuchiwać mają! Nie wiadomo, czy wojewoda podlaski Maciej Żywno jest antysemitą i słowo „żydostwo” uważa za obelgę, czy też nadużył swej władzy wobec Zofii Cybulko z innych powodów. Ja w każdym razie składam niniejszym publiczne zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej w Białymstoku o popełnieniu przestępstwa przez wojewodę Macieja Żywno i oczekuję wszczęcia stosownego postępowania. Tymczasem w dalekiej strefie Gazy znaleziono ciała trzech młodych Żydów, o których zamordowanie władze Izraela oskarżyły Hamas. Zaraz potem – jakby w odwecie - zamordowano młodego Palestyńczyka... A mnie przypomina się wywiad nieżyjącego już Jasera Arafata ( o którego zamordowanie oskarżano tajne służby Izraela) udzielony przed laty „Polityce”, w którym powiedział w obecności szefów izraelskich tajnych służb, iż „Hamas kontrolowany jest w całości przez tajne służby Izraela”, i żaden z Izraelczyków nie zaprzeczył. Ten Hamas przypomina nam organizacje rewolucyjne w carskiej Rosji, zakładane przez carską ochranę, dokonujące nawet krwawych zamachów na najwyższych dygnitarzy państwa, żeby mieć pretekst do jeszcze większej inwigilacji obywateli. Taki Hamas potrzebny jest niebywale Izraelowi jako pretekst do podtrzymywania swej faszystowskiej polityki wobec Palestyńczyków. Mordowanie dzieci też nie zaskakuje: już w 1957 roku zamordowano przecież syna Bolesława Piaseckiego, 16-letniego Bogdana i wszystko wskazuje, że dokonali tego bezpieczniacy podwiązani pod żydowską frakcję w PZPR – pod „Puławy”. A tu we Francji organa ścigania jakby przestały się bać pomówień o antysemityzm (czyżby rosnąca popularność Frontu Narodowego dodawała urzędnikom cywilnej odwagi?) i zaaresztowały „ukorzenionego” b. prezydenta Mikołaja Sarkozy pod dwoma zarzutami: korupcji i nadużywania wpływów (ten drugi zarzut polecamy Prokuraturze Okręgowej w Białymstoku!). Sarkozy jako prezydent – wykorzystując swe wpływy - wywinął się już od jednego poważnego zarzutu korupcji, związanej z przyjmowaniem łapówek; sędzia śledczy „nie potrafił” wówczas ustalić najprostszego faktu: czy na liście beneficjentów korupcyjnych przelewów na indywidualne konta pewnego banku we Włoszech znajdowało się nazwisko Sarkozy, czy też nie... Tym razem wpadł jak śliwka w g... Zwłaszcza pobieranie tajnej kasy na swój fundusz wyborczy od Muamara Kadafiego, prezydenta Libii, zamordowanego potem w sposób haniebny przy całkowitym milczeniu tzw. obrońców praw człowieka (w tym Sarkozy’ego...) – budzić musi zwyczajne obżydzenie, pardon: obrzydzenie. To chyba koniec kariery politycznej tego fircykowatego czyżyka? Kto wie, czy w ogóle nie nadchodzi „czas większej powagi” w polityce, gdy zastępca sekretarza Rady Bezpieczeństwa Rosji powiada publicznie, że „skończył się czas hegemonii amerykańskiej i potrzebne jest nowe rozdanie kart w skali globalnej”.

Marian Miszalski

W co tu wierzyć? „W co tu wierzyć, w co tu wierzyć, gdy możliwości wszystkie wyczerpiemy ciurkiem?” - można by dziś cienko zaśpiewać, trawestując słynną piosenkę Wojciecha Młynarskiego z czasów Pierwszej Komuny. A rzecz jest na czasie, bo z badań pana prof. Baniaka wynika, że Polacy tracą wiarę. Z jakiegoś zagadkowego powodu, na wieść o tym postępactwo nie posiada się z radości. Zagadkowego - bo nie ma się z czego cieszyć i to w dodatku podwójnie. Po pierwsze - jeśli ludzie stracą wiarę w Boga - to nie będzie już żadnego powodu, żeby ich powstrzymać przed, dajmy na to, zapędzaniem Żydów do gazu, mordowaniem ludzi upośledzonych, czy tzw. rozkułaczaniem chłopów lub wytaczaniem „bitew o handel” drobnomieszczanom. Bo - powiedzmy to sobie szczerze i otwarcie - nie ma żadnego racjonalnego powodu, by powstrzymywać się przed tymi wszystkimi przedsięwzięciami, przeciwnie - dla każdego z nich można znaleźć mnóstwo racjonalnych uzasadnień. Nie szukając daleko - właśnie przewodzący dziwnie osobliwej trzódce Janusz Palikot nie tylko usiłuje racjonalizować mordowanie upośledzonych dzieci, ale nawet zapowiedział szeroko zakrojoną kampanię. Na szczęście - jak powiada ludowe przysłowie - „nie dał Pan Bóg świni rogów, bo by ludzi bodła”, więc zapowiadana z przytupem kampania jakoś nie nabrała rozmachu - ale niezależnie od tego widać, jaka cienka czerwona linia dzieli cywilizację od barbarii. Z racjonalnego punktu widzenia oczywiście lepiej jest bliźniego swego obrabować, a następnie zjeść, niż, dajmy na to, dla niego się poświęcać. Z tego powodu w społeczeństwie konsekwentnie racjonalnym nie można byłoby nikomu zaufać. Tymczasem cywilizacje zbudowane są między innymi właśnie na poświęceniu i zaufaniu, bez których żadna społeczność nie mogłaby przetrwać. Po drugie - natura nie znosi próżni i - jak zauważył Chesterton - człowiek, który utraci wiarę w Boga, zaczyna wierzyć w cokolwiek. Nie przypadkowo ogłoszenie wyników badań prof. Baniaka zbiega się w czasie z utrzymującym się wysokim poparciem dla Platformy Obywatelskiej, czego żadną racjonalną przyczyną wytłumaczyć się przecież nie da. W utwierdzaniu wiary w cokolwiek mają ogromny udział niezależne media głównego nurtu, w których poprzebierani za dziennikarzy konfidenci opowiadają swoim odbiorcom duby smalone. Dla przykładu, stacja telewizyjna TVN, którą podejrzewam, że została utworzona przez komunistyczną razwiedkę gwoli duraczenia mniej wartościowego narodu tubylczego, w głównym wydaniu audycji pretensjonalnie i bezpodstawnie nazywanej „Faktami”, w dniu 15 lipca br. prowadzonej przez panią Justynę Pochanke, ani słowem nie wspomniała ani o tłumieniu przez Izrael powstania w getcie w Stefie Gazy, ani też o sytuacji na Ukrainie. W zamian za to uraczyła widzów kilkuminutowym felietonem o kręgach w zbożu spowodowanych przez UFO. TVN od samego początku jest w awangardzie nieubłaganego postępu, więc przypuszczam, że na tym etapie, kiedy jest rozkaz odchodzenia od chrześcijaństwa, wiara w UFO najwyraźniej musi być zalecana przez oficerów prowadzących. Zresztą wyrobienie sobie poglądu na sytuacje na Ukrainie też wymaga silnej wiary. Z jednej strony, to znaczy - z prawdomównej strony ukraińskiej - sytuacja jest dobra, a będzie jeszcze dobrzejsza. Trwa ofensywa przeciwko „terrorystom”, którzy pod ciosami zagniewanego ludu padają jak muchy. Inna rzecz, że w tym zamieszaniu szwankuje koordynacja i na przykład jedno prawdomówne źródło podało, że „terroryści” wycofali się ze Słowiańska w kolumnie ciężarówek, autobusów i nawet jakichś „broniewików”, a źródło drugie pokazało zdjęcia stosów zabitych, których naliczono aż 1500. Oczywiście trudno zgadnąć, czy na tych stosach leżeli ci, co to wcześniej wycofali się ze Słowiańska w kolumnie, czy też ci, których śmierć spotkała już po zajęciu miasta, z rąk przedstawicieli „zagniewanego ludu”, a konkretnie - wynajętych przez finansowego grandziarza Igora Kołomyjskiego „ochotników” z „Gwardii Narodowej”. Jak wiadomo, grandziarz Kołomyjski przewodniczący Zjednoczonej Żydowskiej Wspólnoty Ukrainy, za żywego „Moskala” płaci 10 tys. dolarów. Za zastrzelonego pewnie mniej, ale na Ukrainie nawet 100 dolarów to jest rzecz nie do pogardzenia, więc jak „Moskale” się ewakuowali, no to nie ma rady - trzeba było brać spośród cywilów. Ponieważ u nas jest rozkaz, by wierzyć prezydentowi Poroszence, więc wszyscy nonkonformiści posłusznie mu wierzą. W innych krajach jest chyba jednak inaczej i pewnie dlatego nasz Pinokio, czyli pan minister Radosław Sikorski, po powrocie z Kijowa powiada, że na Ukrainie sytuacja się „pogarsza”. Jakże może się „pogarszać” kiedy przecież jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej? „W co tu wierzyć, w co tu wierzyć...?” Stanisław Michalkiewicz

20/07/2014„Pan Korwin- Mikke niszczy godność i reputację Parlamentu Europejskiego”- twierdzi pan Martin Schulz- przewodniczący tego zbiegowiska jednakowości- przewodniczący tego wielkiego gremium, które jako czapa biurokratyczna zniewala narody Europy. Janusz Korwin- Mikke nie poszedł do tego Parlamentu, żeby brać diety, tylko- jak to powiedział przed wyborami- zrobić z niego burdel. I dodajmy serdel. I rozwalić Unię od środka. Polska nie powinna znajdować się w tej sieci socjalizmu i biurokracji. Przeszkadza to , żeby się swobodnie rozwijała i bogaciła. „Godność i reputację”(???) A jaką to „godność” może mieć coś tak absurdalnego jak Parlament Europejski, który zajmuje się pomiędzy innymi ważnymi sprawami uchwalaniem większością głosów- czy cynamon powinien być dopuszczony na rynek europejski, czy też nie. Albo czy kura znosząca jaja powinna stać pazurami do przodu czy może nie? A także zajmuje się wielkością eurospłuczek? I ważnymi dyskusjami czy rabarbar jest owocem czy może warzywem? Bo ślimak na pewno jest rybą. To dla socjalistów oczywiste. Parlament Europejski ma jak najgorszą reputację, a godność? Czy ciało kolektywne może mieć godność? Człowiek może mieć godność, za wyjątkiem socjalistów. Zresztą, czy brakujące ogniwo pomiędzy małpą a człowiekiem może mieć godność? Sądzę, że nie. Godność jest kategorią przypisaną człowiekowi- tak jak reputacja. A socjalista- według definicji pana JKM- nie jest człowiekiem. Człowiek cywilizowany powinien mieć zasady, których powinien przestrzegać. Nie ma zasad- nie ma człowieka cywilizowanego. Jest dziki człowiek wyalienowany z zasad. Bo czy zasadą może być sankcjonowanie kradzieży? W naszej cywilizacji tak nigdy nie było- teraz dzięki budowie socjalizmu- ustroju opartym o kradzież- kradzież jest zasadą. Ale nie jest to zasada naszej cywilizacji.’Nie kradnij!- to jest zasada naszej cywilizacji. Towarzysz Martin Schulz, przewodniczący tego wariackiego gremium, straszy pana Janusza karami, które mu wymierzy za „ rasistowską” wypowiedź, którą niedawno w Parlamencie Europejskim z ust pana Janusza usłyszał. Chodzi o wypowiedź na temat płacy minimalnej, którą pan Janusz przytoczył za słowami prezydenta Johna F. Kennedy’ego, a która w związku z uchwalaniem ustawy o płacy minimalnej w USA brzmiała następująco”Trzeba chronić przemysł Północy przed tanią konkurencją z Południa”. I pan Janusz powiedział, że 4 miliony ludzi straciło pracę- to było 4 miliony Murzynów(Niggers). A teraz mamy 20 milionów bezrobotnych Europejczyków, którzy są Murzynami Europy. I dodał, że” musimy zniszczyć pomysł płacy minimalnej i władzę związków zawodowych”. I to wszystko na sali plenarnej w Świątyni Demokratycznego Rozumu, gdzie prawdę ustala się w drodze głosowania większościowego A jak często twierdzi pan Janusz Korwin- Mikke, głupich jest więcej niż mądrych- to efektem musi być głupota- no bo co? Z głupoty nigdy nie powstanie mądrość. Tak jak ilość nie przejdzie w jakość. W wyniku większościowej głupoty musi wykluć się jeszcze większa głupota, która od samej góry zalewa Europę dwóch prędkości, a może wielu więcej prędkości. Do tego dochodzą parlamenty demokratyczne i prawne w poszczególnych landach, które jeszcze dokręcają kolejne sterty głupoty. No i wspinamy się systematycznie na coraz wyższe Himalaje głupoty. Żeby wspinanie się na Himalaje głupoty było jeszcze szybsze potrzebna jest eliminacja ze świadomości człowieka określonych pojęć wypowiadanych kiedyś i tradycyjnie na rzecz określonych spraw. Na przykład słowo” Murzyn” i przypisywanie mu negatywnych konotacji. Trwa europejska tresura w tej kwestii, żeby zmienić”obywatelom” Unii Europejskiej świadomość i żeby wychować nowego człowieka z nową świadomością. Wprowadzono więc niepisaną cenzurę, której zadaniem jest wyeliminowanie ze świadomości ludzi określonych pojęć i słów. Wtedy powstanie nowy człowiek z nowym zasobem słów, które będą oznaczały co innego. I o to chodzi! Jakoś „murzyńskość” pana Radosława Sikorskiego nie przeszkadza mediom i jakoś nie podejmują walki z ministrem spraw zagranicznych, który tak naprawdę nie reprezentuje polskiej racji stanu. Błąka się na granicy opłacalności wyprzedaży polskiej racji stanu , stając po stronie racji Unii Europejskiej i Ludowej Republiki Stanów Zjednoczonych. Nie ma to nic wspólnego z polską racją stanu. Wszystkiemu winna jest Rosja- i to Putin osobiście wystrzelił rakietę w samolot pasażerski. Niczemu nie winna jest Unia Europejska i jej zakusy na poszczególne kraje. Oczywiście niczemu nie jest też winien Obama i Ludowa Republika Stanów Zjednoczonych jako „ żandarm świata”. Pan Michał Boni nie złoży pozwu do sądu przeciwko panu Januszowi Korwin- Mikke, chociaż policzek mu wymierzony powinien zniszczyć jego godność i reputację, tak jak pan Janusz niszczy „ godność i reputację” Parlamentu Europejskiego.. A ja bym chciał, żeby pan Michał Boni wniósł pozew przeciw JKM? Może przy okazji procesu dowiedzielibyśmy się coś więcej o panu Michałowi Bonim.? Nie tylko, że był agentem i donosił na kolegów. Ale, że był prawym agentem. Działał dla dobra państwa , dla jego bezpieczeństwa. Prawy agent- to coś innego niż lewy agent. Też jakoś nie często przypomina się wypowiedź pana posła Marka Suskiego z Prawa i Sprawiedliwości a dotyczącej posła Godsona:” Wasz Murzynek głosuje razem z wami”(???) To nie był rasizm, chociaż w przypadku JKM to jest rasizm- jak najbardziej. Bo Prawo i Sprawiedliwość jest częścią całego układu pomagdalenkowego, a Nowa Prawica- nie! Cały ten układ pomagdalenkowy nadal trwa i tak ma trwać do końca świata i nawet o jeden dzień dłużej- jak dożyje pan Jurek Owsiak. A on nawet może przeżyć dwa dni dłużej po końcu świata i jego Orkiestra Świątecznej Niemocy nadal będzie grać. Tak jak na Tytaniku! „Właśnie przeczytałem wystąpienie europosła Korwina -Mikke. Uważam jego język za obraźliwy, rasistowski i sprzeczny z wartościami i zasadami zapisanymi w podstawowych dokumentach na których opiera się praca Parlamentu Europejskiego”- twierdzi komuno- socjalista Schulz. Przyznam się Państwu, że nie wiedziałem, że w dokumentach na których opiera się praca Parlamentu Europejskiego nie jest zapisane słowo”Murzyn”, na którym nie opiera się praca Parlamentu Europejskiego. Opiera się natomiast na słowach” demokracja” i „ prawa człowieka”. Zresztą zgaduję , bo nigdy nie czytałem na czym opiera się ten tworzony w Europie bałagan. Na czym by się nie opierał- to tylko bałagan. Jak demokracja i prawa człowieka- to musi być bałagan. Zamiast praw natury- prawa człowieka. Bo człowiek- według wszelakich socjalistów- jest mądrzejszy od natury. I uchwala te swoje prawa przeciw naturze, co skończy się przysłowiowym potopem i trzęsieniem Ziemi. Bo ile natura może wytrzymać tych głupstw? Ona też ma swoją pojemność głupoty. I wszystko przeciw naturze uchwala demokratycznie,. Chociaż demokracja w naturze nie występuje w jakiejkolwiek postaci. Wszędzie jest hierarchia i łańcuch pokarmowy- nigdzie nie ma demokracji. Tak jak w Parlamencie Europejskim- tak naprawdę istnieje atrapa demokracji. Im okazalsze budynki demokracji- tym oczywiście mniej demokracji. Więcej dekoracji. Prawdziwie ważne decyzje zapadają poza demokracją. To Parlament Europejski niszczy godność i reputację natury, a nie pan Janusz Korwin- Mikke. Konserwatywny tradycjonalista nie może ze swej natury niszczyć natury… stosuje się jedynie do praw naturalnych i nazywa rzeczy po imieniu. Jedna z posłanek chce mu nawet odebrać mandat! Czy to nie jakieś żarty? WJR

Kaczyński błyskawicznie doprowadził do zjednoczenia prawicy

1. Wczoraj w Hali Expo w Warszawie odbyło się zorganizowane przez Prawo i Sprawiedliwość Zgromadzenie Obywatelskie, podczas którego prezes Jarosław Kaczyński podpisał porozumienie pomiędzy Prawem i Sprawiedliwością, Solidarną Polską Zbigniewa Ziobry i Polską Razem Jarosława Gowina.Tekst tego dokumentu zaczyna się od dwóch ważnych stwierdzeń. Pierwsze: „w obliczu kryzysu politycznego jakiego staliśmy się świadkami w ostatnich tygodniach i świadkami odpowiedzialności za losy Ojczyzny, Prawo i Sprawiedliwość, Polska Razem i Solidarna Polska, zawierają porozumienie w celu stworzenia silnej alternatywy dla skompromitowanego i szkodzącego Polsce rządu Platformy i PSL-u”. Drugie: „wydarzenia, które nastąpiły w ciągu ostatnich tygodni w sposób bardzo dobitny pokazały Polakom, że kryzys polityczny osiągnął skalę poważniejszą niż kiedykolwiek w czasie rządów koalicji PO-PSL. Ujawnione nagrania z rozmów jakie prowadzili ze sobą członkowie rządu Donalda Tuska i inni najważniejsi urzędnicy państwowi, stanowią dowód na istnienie patologii, które dotyczą praktycznie wszystkich obszarów życia publicznego”. To właśnie upublicznione nagrania rozmów ministrów, a także zablokowanie przez prokuraturę i ABW upublicznienia pozostałych, stały się główną przyczyną inicjatywy zjednoczeniowej zapoczątkowanej przez prezesa Kaczyńskiego.

2. Przypomnijmy tylko, że tydzień temu w auli kryształowej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie także z inicjatywy prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego, odbyła się pierwsza konwencja zjednoczeniowa polskiej prawicy. Wtedy media nieprzychylne Prawu i Sprawiedliwości, uwypukliły brak na konwencji Jarosława Gowina i Zbigniewa Ziobro i kilkunastu posłów ich nowego klubu parlamentarnego Sprawiedliwa Polska ale mimo tej nieobecności, wzięło w niej udział wiele znaczących środowisk z prawej strony sceny politycznej. Było środowisko Prawicy Rzeczpospolitej Marka Jurka, które już blisko 2 lata temu podpisało porozumienie z Prawem i Sprawiedliwością, dzięki któremu przywódca tego ugrupowania startował z naszej listy do Parlamentu Europejskiego i znaczącą bo blisko 70 tysięczną liczbą głosów zdobył mandat europarlamentarzysty. Podobnie będzie w nadchodzących wyborach samorządowych, kandydaci tego ugrupowania będą startowali z naszym wsparciem na wójtów, burmistrzów, prezydentów, na naszych listach na z góry określonych miejscach (np. do sejmików na miejscach 4-tych) do rad powiatów i sejmików województw. Byli przedstawiciele PSL Piast, klubów Gazety Polskiej, byli przedstawiciele amerykańskiej Polonii z Chicago, byli liczni profesorowie z Akademickich Klubów im. Lecha Kaczyńskiego między innymi z Poznania i Warszawy czy przedstawiciele Stowarzyszenia Morskiego- Gospodarczego im. Eugeniusza Kwiatkowskiego.

3 .Porozumienie polityczne zostało zawarte, teraz zapewne rozpoczną się niełatwe rozmowy programowe (zresztą w porozumieniu jest taka zapowiedź) ale negocjatorzy wiedzą, że muszą w tych sprawach dojść do konsensusu. Ustalony został także start reprezentantów Solidarnej Polski i Polski Razem z list Prawa i Sprawiedliwości w zbliżających się wyborach samorządowych, które mają się odbyć w połowie listopada tego roku, w wyborach parlamentarnych, których konstytucyjny termin przypada na jesieni 2015 roku (ale mogą się one odbyć także wcześniej) a także uzgodnienie wspólnego kandydata w wyborach prezydenckich w 2015 roku. Pewnie przy negocjacjach w tych sprawach w środowiskach lokalnych dojdzie do wielu sporów o ostateczny kształt list w wyborach do sejmików czy list w wyborach do Sejmu ale skoro zostało zawarte porozumienie polityczne, to wszystkie one muszą zejść na dalszy plan. Potwierdził to zresztą prezes Jarosław Kaczyński, który tydzień wcześniej w sali SGWW powiedział, że w świetle zagrożenia podstawowych interesów polskiego państwa, co ujawniły taśmy prawdy, trzeba zapomnieć wszystkie krzywdy i urazy jakie w ostatnich latach pojawiły się pomiędzy różnymi środowiskami prawej strony sceny politycznej. Prezes Kaczyński pokazał, że w sytuacji zagrożenia podstawowych interesów polskiego państwa, jest w stanie błyskawicznie zjednoczyć polską prawicę. Kuźmiuk

Klejnoty dla biednej ojczyzny Aj! „Już był w ogródku, już witał się z gąską...” Mówię oczywiście o podchodach naszych Umiłowanych Przywódców pod europejskie synekury, które akurat trzeba będzie obsadzić, żeby w ten sposób zadośćuczynić nieubłaganym regułom demokracji. Bo nieubłagane reguły demokracji wymagają, by przewodniczącym Parlamentu Europejskiego został komuchowaty Niemiec Martin Schultz, sprawiający wrażenie kretyna. Po wystąpieniu europosła Janusza Korwin-Mikke, który skrytykował płacę minimalną, jako jedną z przyczyn bezrobocia wśród młodzieży przypominając, jak to po wprowadzeniu przez prezydenta Kennedy-ego płacy minimalnej pracę straciły 4 mln murzyńskich nastolatków - więc teraz młodzi ludzie zostaną „Murzynami Europy”, obmyśla dla niego jakieś straszliwe kary. Ale jeszcze ważniejsze od stanowiska zajmowanego przez sprawiającego wrażenie kretyna, komuchowatego Niemca Martina Schultza jest stanowisko przewodniczącego Komisji Europejskiej, czyli eurokołchozowego rządu. W warszawskim demi-mondzie „mówiło się”, że szanse na objęcie tego stanowiska ma premier Donald Tusk - ale czegóż to ludzie nie gadają! W rezultacie przewodniczącym Komisji Europejskiej został Jan Klaudiusz Juncker z Luksemburga. Jest zwolennikiem - jakże by inaczej! - „silnej, solidarnej Europy” - co pana Jacka Saryusza Wolskiego, który na brukselskim wikcie wyraźnie zmężniał i okrzepł, wprowadza w stan zbliżony do orgazmu. Premier Tusk w tej konkurencji w ogóle nie wystartował. Najwyraźniej musiała mu taki ewentualny zamiar wyperswadować prowadząca go Nasza Złota Pani z Berlina. Toteż kiedy 16 lipca odbywał się kolejny „szczyt”, na którym miano obsadzić stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej i stanowisko Ministra Spraw Zagranicznych Eurokołchozu, w warszawskim demi-mondzie aż zawrzało od spekulacji, czy przypadkiem to właśnie premier Tusk nie zostanie aby następcą belgijskiego zdechlaczka Hermana van Rompuy, zaś Radosław Sikorski - następcą podobnej do konia angielskiej komunistki Katarzyny Ashton.

Podniecenie było całkowicie zrozumiałe - bo afera podsłuchowa, w następstwie której rząd premiera Tuska wprawdzie stanął na nieubłaganym gruncie obrony państwa przed demontażem, ale przecież siedzi niczym w mrowisku - skłania do rozejrzenia się za jakąś szybką ścieżką ewakuacji. Telewizje pokazywały premiera Tuska u boku Naszej Złotej Pani („przy Tobie, Najjaśniejsza Pani stoimy i stać chcemy”) - że to niby Nasza Złota Pani jednym palcem zrobi z premiera Tuska człowieka na miarę europejską - ale wkrótce Nasza Złota rozwiała iluzje sugerując, że nic pewnego jeszcze nie wiadomo. I rzeczywiście - wprawdzie radzono dość długo, ale uradzono tylko tyle, że kolejne obrady odbędą się 30 sierpnia. Ciekawe, że ten sam termin został wyznaczony dla koalicji PO-PSL przez okupujące nasz nieszczęśliwy kraj bezpieczniackie watahy dla ewentualnej rekonstrukcji rządu. Najwyraźniej również europejscy mądrale doszli do wniosku, że co nagle, to po diable, więc lepiej poczekać na rozwój wypadków, „czy żak Janek na tancerza, czy na rządcę dobry kraju” to znaczy - czy premier Tusk i minister Sikorski 30 sierpnia nie będą mieli większych zmartwień, niż ubieganie się o europejskie splendory. Poza tym wchodzą tam w grę jeszcze inne względy, mianowicie parytety. Odnoszą się one zarówno do poszczególnych krajów, jak i regionów, a także płciowości i innych cech charakterystycznych. Zgodnie z zasadami sprawiedliwości społecznej, to znaczy - żeby oliwa sprawiedliwa wypłynęła na wierzch, synekury muszą być porozdzielane z uwzględnieniem wszystkich preferowanych właściwości, na przykład - ileś synekur musi przypaść żydowskim lesbijkom chorym na AIDS - bo w przeciwnym razie będziemy mieli w Europie deficyt demokracji. „Taka, panie, kombinacja” - jak powiedziałby poeta Antoni Lange. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło - oczywiście jeśli skłonność do poświęcania się dla Polski będzie wśród naszych Umiłowanych Przywódców większa, niż dotychczas. Do 30 sierpnia jest jeszcze sporo czasu - a w każdym razie wystarczająco dużo, by taki, dajmy na to, pan minister Sikorski, poddał się takiej samej operacji chirurgicznej, jakiej, według swoich przechwałek, miał w swoim czasie poddać się stary komuch Krzysztof Bęgowski, posługujący się obecnie dokumentami wystawionymi na nazwisko „Anna Grodzka”. Wprawdzie utrata klejnotów to nie jest fraszka - ale czegóż się nie robi dla Polski! W dodatku, z razie pomyślnego wyniku operacji pan minister Sikorski, który wtedy, pewnie przybrałby sobie jakieś inne, nawet zaporowo brzmiące nazwisko, zdążyłby jeszcze nawiązać jakiś lesbijski romans, a nawet - zarazić się AIDS, dzięki czemu szanse jego kandydatury na stanowisko po podobnej do konia angielskiej komunistce Katarzynie Ashton, a co za tym idzie - prestiż naszego nieszczęśliwego kraju zarówno w Europie, jak i świecie - gwałtownie by wzrosły.

Niestety nic nie wskazuje na to, by Umiłowani Przywódcy wykazywali gotowość nawet nie do tak daleko idących, ale do znacznie mniejszych poświęceń dla naszej biednej ojczyzny. Chciałbym przypomnieć, że kiedy na Ukrainie światło nie było jeszcze tak dokładnie oddzielone od ciemności i Julia Tymoszenko nie tylko nie wykluczała wysunięcia swojej kandydatury na urząd prezydenta, ale nawet odgrażała się, że jeśli wybrany zostanie kto inny, to ona urządzi mu taki Majdan, że wszystko pójdzie mu w pięty - właśnie wtedy proponowałem, by pan prezes Jarosław Kaczyński poświęcił się dla Polski i poślubił Julię Tymoszenko, stając się w ten sposób założycielem dynastii, dzięki której Polska znowu rozciągałaby się od morza do morza. Wprawdzie Julia Tymoszenko po kilkuletnim pobycie w ukraińskiej turmie nie jest już tak piękna, jak kiedyś, ale nie o przyjemności, nie o rozpustę tu by szło, tylko o założenie dynastii. A to - jak zwraca uwagę Tadeusz Boy-Żeleński - można osiągnąć środkami oszczędnymi: „spłodzimy dzieciątko w skupieniu cnotliwem - rozpusty potrafim się strzec!” Niestety, zamiast kuc żelazo póki gorące, prezes Kaczyński ograniczył się do wydawania na kijowskim Majdanie kabotyńskich okrzyków w rodzaju „sława Ukrainie - herojam sława!” - a tymczasem „na Newie już cumował krążownik Aurora. A potem krążownik Aurora wystrzelił - i od tego czasu śpiewamy inne piosenki”. Tak kiedyś w „Hybrydach” Maciej Zembaty przerywał recitativami w rodzaju: „Na twarz Anastazji Pietrowny padały płatki śniegu wielkości złotych pięciorublówek” - piosenkę poświęconą Anastazji Pietrownej: „Anastazja Pietrowna, Anastazja, kto ty jesteś - Europa, czy Azja?” Więc kiedy pan prezes Kaczyński wydawał na Majdanie wspomniane kabotyńskie okrzyki, starsi i mądrzejsi uradzili, by prezydentem Ukrainy obwołać pana Poroszenkę, któremu ten zaszczyt słusznie się należał, jako, że kupił był on sobie ten cały przewrót, który pana prezesa Kaczyńskiego przyprawił o taki zawrót głowy. W ten sposób szansa na założenie dynastii, dzięki której Polska znowu rozciągałaby się od morza do morza, minęła bezpowrotnie. Zatem jeśli okaże się, że pan minister Radosław Sikorski bardziej umiłował swoje klejnoty, niż naszą biedną ojczyznę, to stanowisko zwolnione przez podobną do konia angielską komunistkę Katarzynę Ashton może przejść mu koło nosa - a wtedy mogą otworzyć się inne, znacznie gorsze perspektywy, wobec których nawet adwokackie umiejętności pana mecenasa Giertycha mogą okazać się niedostateczne. Nie ma przypadków, są tylko znaki - mawiał ś.p. ks. Bronisław Bozowski. I oto otrzymaliśmy niezwykle wymowny znak. Oto podczas czyszczenia szamba w miejscowości Karczówka w województwie lubuskim, zginęło aż siedem osób. Zaczęło się od tego, że jedna wpadła w szambo, a pozostałe rzuciły się ją ratować, ale kiedy wskoczyły do szamba, natychmiast zatruły się siarkowodorem, który zarówno ze względu na temperaturę otoczenia, jak i inne okoliczności, występował w tym szambie w wyjątkowo wysokim stężeniu. Krótko mówiąc - szambo w Karczówce znakomicie pasuje do politycznego demi-mondu ukształtowanego przy „okrągłym stole”. Stężenie trującego gazu już dawno przekroczyło poziom śmiertelny, toteż wszelkie próby oczyszczenia szamba metodami konwencjonalnymi nie tylko skazane są na niepowodzenie, ale dodatkowo zagraża każdemu normalnemu człowiekowi, który taką próbę by podjął. Normalnemu - bo bezpieczniacy właśnie w takich miejscach mają najodpowiedniejsze warunki rozwoju, rodzaj niszy ekologicznej w środowisku naturalnym. Stanisław Michalkiewicz

21/07/2014 „PiS to świry, PO to cynicy” - twierdzi pan Andrzej Olechowski, twórca okrągłostołowy III Rzeczpospolitej po stronie rządowej. Wtedy gdy kładziono podwaliny pod anarchiczną III Rzeczpospolitą Aferalną, która po dwudziestu kilku latach jest na skraju bankructwa i w wielkim bałaganie prawnym i finansowym. Z której miliony Polaków emigrują w poszukiwaniu pracy, którą wstrząsają afery wszelkiego rodzaju, w wyniku których nikt nie idzie do więżenia- wprost przeciwnie- pozostaje w karuzeli władzy. Poprzednia komuna…(???) Czy tyle afer było w poprzedniej komunie, tak ciemnej jak sumienie faszysty? Jak to pisał Sergiusz Piasecki w swoich” Zapiskach oficera Armii Czerwonej”? Bo pan Donald Tusk swojego czasu -jak jeszcze był liberałem, a nie socjaldemokratą i nie utworzył jeszcze Platformy Obywatelskiej razem z panem Andrzejem Olechowskim i Maciejem Płażyńskim twierdził, że” Jeden rok socjalizmu to gorzej niż dwa lata wojny”(!!!) I to jest słuszna racja pana premiera Donalda Tuska, który był prawdopodobnie liberałem ale wtedy gdy sprzedawał różne rzeczy na Pchlim Targu w Trójmieście, ale na pewno liberałem już nie był podnosząc podatki i rozbudowując biurokrację do poziomu niebotycznego i nieznanego w historii Polski. Przeprosił kulturalnie za to- to prawda- ale nadal buduje państwo biurokratyczne oparte o bałagan i demokrację. Skoro” jeden rok socjalizmu to gorzej niż dwa lata wojny”, to rządząc przez prawie osiem lat, pan premier przeprowadził spustoszenia wojenne na poziomie szesnastu lat przewalających się działań wojennych na terytorium Polski. Aż strach pomyśleć co będzie dalej. Jak socjalizm będzie trwał- a będzie, bo nic nie wskazuje na to, że komuno – socjaliści rządzący Unią Europejską przestaną budować socjalizm- najlepszy ustrój na świecie, pod warunkiem, że go ktoś utrzymuje. Socjalizm nie generuje dobrobytu. Socjalizm jest systemem redystrybucji, przejadającym dobra wytworzone przez sektor prywatny. Socjalizm biurokratyczny to tyrania biurokracji nad „obywatelami”, którym narzuca się co mają robić, jak mają żyć, jak wychowywać swoje dzieci, i jak mają myśleć. Europa powoli staje się więzieniem narodów, miejscem gdzie unicestwia się jednostkę poprzez jej ubezwłasnowolnienie. „Tyrania rodzi się z połączenia marzycielstwa i władzy”- twierdził Michael Oakeshott- angielski filozof i historyk zmarły w roku 1990, autor takich książek jak „Wieża Babel i inne eseje”, czy „ O postępowaniu człowieka”- konserwatysta – liberalny. Pan doktor Andrzej Olechowski też swojego czasu twierdził, że jest konserwatywnym- liberałem(???) I konserwatywny -liberał pchał nas do piekła socjalizmu europejskiego. Co innego na wizji – co innego na fonii- jak to w III Rzeczpospolitej. Dzisiaj w tej partii- jutro w innej. Żeby tylko przy korycie. I na szczycie socjalizmu biurokratycznego. Tak! Marzycielstwo jest bardzo niebezpieczne- szczególnie w polityce, jak już się zdobędzie władzę. Bo jak się ma swoje marzenia na swój własny rachunek, to pół biedy- ale jak się ma marzenia, żeby uszczęśliwić wszystkich- to jest bardzo niebezpieczne. Marzenia przerzucane na innych, powodują, że człowiek który ma własne marzenia na swój własny rachunek, ulega pod przymusem marzeniom innych, którzy mają zupełnie inne marzenia, ale chcą je narzucić innym- na przykład Lenin z Trockim przy pomocy Stalina. Marzycielstwo połączone z władzą. Obecnie władza w Polsce też realizuje swoje marzenia eksperymentując na „obywatelach” ten okrutny ustrój, który najpierw powinien być przetestowany na szczurach. Jak szczury by to wytrzymały- wtedy można byłoby taki ustrój zainstalować człowiekowi. Ale tylko pod takim warunkiem. Inaczej całość nie ma sensu, ale władza uważa inaczej. Nie eksperymentuje socjalizmu biurokratycznego na szczurach- tylko od razu na człowieku. Widocznie lepiej są traktowane szczury niż ludzie. Tak jak ze służbą zdrowia. Zwierzęta leczą się normalnie u prywatnych weterynarzy, a człowiek poddawany jest systematycznie leczeniu eksperymentalnemu w państwowej służbie zdrowia. No cóż… Nawet zwierzęta mają lepiej od człowieka w socjalizmie.”Tyrania rodzi się z połączenia marzycielstwa i władzy”. Pan Andrzej Olechowski, współtwórca tego bałaganu socjalnego w obrządku europejskim, był kiedyś kierownikiem artystycznym zespołu” Trzy Korony”, studiował na socjalistycznej uczelni o nazwie- Szkoła Główna Planowania i Statystki, której nazwę zamieniono na Szkołę Główną Handlową, nie wiem czy zmieniono wykładane tam treści socjalistyczne. Należałoby zapytać pana Andrzeja, który udoktoryzował się z tytułu:” Niestabilność esksportu i jego rozmiary- badanie dla krajów europejskich w latach 1960- 1974”. Tak! W ówczesnych krajach kapitalistycznych jeszcze wtedy- interesujący był eksport i jego niestabilność, bo w krajach socjalistycznych niestabilności gospodarczej nie było. Była planowa gospodarka socjalistyczna, która zawaliła się pod ciężarem planowości. Nie ma jak planowanie gospodarcze na szczeblu centralnym. Tak jak centralizm demokratyczny. I do tego była socjalistyczna uczelnia pod nazwą Szkoła Główna Planowania i Statystyki. Planowali też statystykę, jako rodzaj kłamstwa, obok kłamstwa zwyczajnego i krzywoprzysięstwa. Od 1973 roku pracował w Genewie w Konferencji Narodów Zjednoczonych ds Handlu i Rozwoju. W latach 1978-82 kierował Zespołem Analiz i Prognoz w Instytucie Koniunktur i Cen Handlu Zagranicznego. !985- 87 zostaje pracownikiem Banku Światowego- pracując jednocześnie w wywiadzie Departamentu I MSW. Był kontaktem operacyjnym pana Gromosława Czempińskiego. Ministrem finansów był w rządzie pana Jana Olszewskiego, ministrem spraw zagranicznych w rządzie Pawlaka, popierał Unię Wolności. Budował BBWR, Ruch Stu, pracował w Banku Handlowym, był członkiem wielu rad nadzorczych- był czas , że obskakiwał ich dziewiętnaście(???) Jednocześnie! Nie jedna po drugiej… Był we władzach Międzynarodowego Centrum Rozwoju Demokracji, w Instytucie Studiów Wschodnich, w Klubie Wschodnim, Fundacji Stefana Batorego, w Instytucie Spraw Publicznych, w Komisji Trójstronnej Międzynarodowej, a także w Klubie Bilderberg , założonym jeszcze przez Józefa Retingera, na którego Armia Krajowa wydała kilka wyroków śmierci, podejrzewając go o jakieś tajemnicze konszachty. Klub Bilderberga uważany jest za nieformalny rząd światowy- przynajmniej przez konserwatystów amerykańskich. Moim skromnym zdaniem jest to bardzo niebezpieczny człowiek dla Polski. Służąc obcym instytucjom, nie służy Polsce. To jest jedna z postaci, które wyprowadziły Polskę na manowce. I on twierdzi, że PiS to świry, a PO – cynicy? A kto tworzył PO- jak nie pan Andrzej Olechowski, razem z Donaldem Tuskiem i panem Płażyńskim? Kto stworzył cyników? I do tego Gromosław Czempiński… „Tyrania rodzi się z połączenia marzycielstwa i władzy”. Nie wiem czy pan Andrzej o czymś marzy? Ale władzę ma przeogromną. Władzę nieformalną. No i mamy dyktaturę biurokracji, dawniej dyktaturę ciemniaków… Z te‚ rządy ciemniaków” oberwał od nieznanych sprawców pan Stefan Kisielewski - współzałożyciel Unii Polityki Realnej. A historia toczy się nadal… WJR

Zjednoczenie prawicy wystraszyło koalicję PO-PSL

1. Zjednoczenie prawicy, do którego w ciągu kilku ostatnich tygodni doprowadził prezes Prawa i Sprawiedliwości, do tego stopnia wystraszyło koalicję Platformy i PSL-u, że chcą pospiesznie uchwalać ustawy, które poprawiłyby los zwykłych ludzi. Wcześniej przedstawiciele rządzącej koalicji szydzili, że ten proces jednoczenia będzie trwał miesiącami i będzie nieskuteczny, ponieważ ambicje liderów mniejszych partii prawicowych, nie pozwolą na dojście do porozumienia. Tego rodzaju komentarze nasiliły się po tym jak ponad tydzień temu w auli SGGW w Warszawie, nie pojawili się ani Zbigniew Ziobro prezes Solidarnej Polski ani Jarosław Gowin przewodniczący Polski Razem, sugerowano wręcz że Prawo i Sprawiedliwość, łączy się samo ze sobą. Ale po wczorajszym Zgromadzeniu Obywatelskim w Hali Expo w Warszawie, miny krytykom zrzedły, bo obydwaj szefowie partii prawicowych, nie tylko pojawili się razem na scenie z prezesem Jarosławem Kaczyńskim ale także podpisali porozumienie, które nie pozostawia żadnych złudzeń, do zjednoczenia prawicy doszło i to pod szyldem Prawa i Sprawiedliwości.

2. W niedzielnych programach publicystycznych w telewizjach 24-godzinnych, czołowi politycy Platformy i PSL-u już z porozumienia nie drwili, tym razem tylko „martwili się” czy będzie ono trwałe? Także wczoraj prezes PSL-u Janusz Piechociński ogłosił, że już dzisiaj wieczorem, kierownictwo tej partii spotyka się z kierownictwem Platformy w celu przeprowadzenia rozmów o charakterze programowym. To rzeczywiście zadziwiające, że po 7 latach rządzenia, przy posiadaniu wyraźnej większości w Sejmie i w Senacie, od ponad 4 lat prezydencie z tego samego obozu, Platforma i PSL w ostatnim roku rządzenia, chcą prowadzić rozmowy programowe. Ale to właśnie zjednoczenie prawicy i coraz większe prawdopodobieństwo jej bezwzględnego zwycięstwa w nadchodzących wyborach parlamentarnych, powodują te rozpaczliwe posunięcia rządzących.

3. Piechociński zapowiedział, że jego propozycje będą dotyczyły uchwalenia ustawy o ograniczeniach w obrocie polską ziemią, zmian w Konstytucji RP pozwalających na kwotową waloryzację emerytur i rent, i wprowadzającą zakaz prywatyzacji lasów państwowych, a także zmiany ustawowe w zakresie zniesienia ograniczeń budżetowych dla samorządów przy finansowaniu inwestycji w ramach projektów unijnych. Jak szybko można się zorientować wszystkie te projekty, są oczekiwane przez Polaków od lat, ba w wielu tych sprawach odpowiednie projekty ustaw zostały złożone przez posłów Prawa i Sprawiedliwości i od wielu miesięcy tkwią w zamrażarce sejmowej marszałek Ewy Kopacz. Projekt ustawy o ograniczeniu obrotu ziemią rolną jest problemem gorącym od kilkunastu miesięcy bo tyle trwają już protesty rolników w województwie zachodniopomorskim, którzy zwracają uwagę na masowe transakcje zakupu ziemi od Agencji Nieruchomości Rolnych przez podstawionych inwestorów czyli tzw. słupy. Niestety mimo deklaracji kolejnych ministrów rolnictwa z rządzącej koalicji o wprowadzeniu takich ograniczeń takie transakcje trwają w najlepsze ponieważ z roku na rok ANR dostaje od ministra coraz wyższy plan dochodów z tytułu sprzedaży ziemi (w tym roku jest to astronomiczna kwota 4 mld zł, w roku 2013 była to kwota 2 mld zł) Podobnie jest z ustawą o zakazie prywatyzacji Lasów Państwowych. Najpierw PO i PSL zdecydowały się na skok na kasę w lasach państwowych i wprowadziły ustawę o zabraniu z tego przedsiębiorstwa w ciągu 2 lat astronomicznej kwoty 1,6 mld zł, a docelowo wprowadzenia podatku od zysku ,którego stawka będzie wynosiła ponad 80%, teraz będą lasów bronić chyba przed samym sobą.

Kwotowa waloryzacja rent i emerytur czy zniesienie ograniczeń budżetowych dla samorządów, które realizują inwestycje unijne to projekty z kategorii „miłych i przyjemnych„ dla wyborców, a głosów wyborców rządzącym potrzeba jak powietrza w nadchodzących wyborach. Kużmiuk

Hurra! Udało mi się doprowadzić do tego, że „klasa polityczna” zrzuciła maski Pokazała, że ten podział na partie to fikcja – że chodzi o to, by nie dopuścić do władzy Prawicy, by ten but wiecznie gniótł twarz człowieka – jak to ujmował Brown w „1984”. Nie chodzi o to, że Zjednoczona Lewica nie chciała JKM na „Woronicza 17”. Nie chciała – to jej pech. Ale proszę prz czytać to: „W 2014 roku uznano w Moskwie, że da się do polskiej polityki wprowadzić nowy element destabilizujący. I pojawił się sukces Kongresu Nowej Prawicy. JKM może sobie nawet nie zdawać sprawy, jaką rolę mu przypisano” Czy tę spiskową teorię głoszą „W Sieci”? Czy może p.Jacek Kurski? Nie – to p.Andrzej Saramonowicz z... „Gazety Wyborczej”!!! Internauci z takich teoryj śmieją się do rozpuku. Prawda jest taka, że gdy rozmaici ruso-hejterzy wypisują niesamowite brednie typu „Niezależnie od tego, kto dokładnie i w jakich okolicznościach zestrzelił malezyjskiego boeinga, odpowiada za to Rosja” (tak nawiasem: równie „celne” jest stwierdzenie JE Włodzimierza W.Putina, że „Niezależnie od tego, kto dokładnie i w jakich okolicznościach zestrzelił malezyjskiego boeinga, odpowiada za to Ukraina” - bo to nad jej terytorium....) - to ja to prostuję albo po prostu wyśmiewam. A gdy Rosjanie nie mają racji – to tego nie ukrywam. Tak jest: uważam, że p.Putin jest dobrym prezydentem Rosji, a śp.Katarzyna Wielka była dobrą carycą – co nie oznacza przecież, że popieram ich politykę w'obec Polski! P.Lennox Lewis był dobrym bokserem – choć pobił p.Andrzeja Gołotę... A w ogóle to dobry pies podwórzowy powinien być zły! Wyśmiewam się z hipotezy, że Rosjanie zestrzelili „Tu 154M” i z hipotezy, że zestrzelili „Boeinga 777” – z tej prostej przyczyny, że nie mieliby w tym żadnego interesu; i podobnie jaki „PIKIO” uważam, że: „Najbardziej realna wydaje się teza, że to przypadkowe „pierdnięcie”. Wiadomo, że wśród separatystów są psy wojny, często wśród takich wojaków – najemników są ludzie nieokrzesani, wybierający rozwiązania siłowe zamiast umysłowych i po prostu popili, zobaczyli na niebie samolot, wkur…eni unieśli się, że przecież zabronili latać nad swoją przestrzenią powietrzną, więc któryś chwycił za rakietnicę i… i tyle”. Ale to tylko najbardziej prawdopodobna hipoteza – poczekajmy jeszcze na dodatkowe informacje. Sprawdzać trzeba wszystkie hipotezy – nawet tak abstrakcyjne, jak to, że zrobił to agent Mossadu by odwrócić uwagę od barbarzyństwa w Palestynie (gdzie, nawiasem pisząc, zginęło już więcej cywilów, niż w tym samolocie: 300 Arabów i 5 Żydów...). Jest też prawdą, że czasami pisze o mnie dobrze prasa rosyjska – zachwycona, że jest w Polsce jeden polityk nie oszalały z nienawiści do „Ruskich” (i nie przekupiony, jak niektórzy z niektórych nie-miejskich partyj). Tak nawiasem: gdybym był agentem, to by jej na to nie pozwalano - by mnie nie zdemaskować! A co do tezy, że JE Włodzimierz W.Putin jest potworem, bo oderwał od Ukrainy Krym i po cichu popiera Rosjan w Doniecku i okolicach – to jak nazwać np.p.Wilhelma „Billa” Clintona, prezydenta USA, który popierał terrorystów z UÇK (Ushtria Çlirimtare e Kosovës), którzy wypędzili z domów 300.000 Serbów i innych nie-Albańczyków, zamordowali okrutnie kilka tysięcy, spalili 150 cerkwi – i który bombardując Belgrad i inne cele (zginęło ok.3000 cywilów i ok. 1000 żołnierzy jugosłowiańskich – i dwóch Amerykanów) – doprowadził do jednostronnego oderwania od Serbii Kosowa? Zrobiono to bez referendum – ale wiadomo, że procent Albańczyków w Kosowie był niemal identyczny jak Rosjan na Krymie. To dlaczego Polska uznała oderwanie się Kosowa – a nie uznała oderwania się Krymu??? I dlaczego p.Putin, który jednak nie bombardował Kijowa ani Lwowa by wymusić oddanie Krymu - jest uważany za gorszego od p.Clintona?!? JKM

Kukiz o ćwokach z PiS bojkotujących Korwina Mikke Donosiciel , najlepszy przyjaciel Gestapo „Jedni spodziewali się korzyści materialnych, innych zmuszono do tego szantażem „...” Hitlerowski aparat opresji w okupowanej Polsce nie mógłby działać sprawnie, gdyby nie donosiciele. Myślicie, że była ich zaledwie garstka? Bynajmniej. Tylko w samej „stolicy” Generalnego Gubernatorstwa Niemcy mieli na swoich usługach setki konfidentów! „...( źródło )
Agent Tomek twierdzi, że Sztylc wynajął detektywów, którzy śledzili  i podsłuchiwali  jego partnerkę. Tymi nagraniami szantażuje mnie i Kasię. Chce nam zabrać dzieci i jej majątek. Nigdy na to nie pozwolimy!”...”Sytuacja jak z kiepskiej komedii. Agent Tomek nie chce oddać nie swoich dzieci i broni  nie swojego majątku. Może to byłoby śmieszne , gdyby nie to, że jest dość smutne. Amant Tomek zdecydowanie lepiej wypadał w roli Agenta Tomka. „...(źródło )
Paweł Kukiz „Banda Pięciorga. Dziwię się PiS-owcom. „Ponad podziałami” …. „Odsunąć Tuska od władzy- to priorytet!”. Dodajcie jeszcze, że priorytetem są urzędy dla waszych, stanowiska, apanaże…. I wch.jogranie. Jak wówczas gdy przez dwa lata mieliście władzę. Wybrano was w dużej mierze po to byście komunistów i Układ spacyfikowali. NIC nie zrobiliście w tym kierunku. Dwa lata dla Polski - w dupie. Teraz szykujecie się na cztery. Wasze żony już pewnie wybierają futra….. Czy ktoś wie, kto z PiS- u odmówił udziału  w programie z Korwinem? Dwóch ich było podobno. Jeśli tych dwóch PisSowskich ćwoków spoliczkowanie Boniego oburzyło to już widzę, jak będą „rozliczać” Tuska….. Te gnoje ZAWSZE trzymały się razem. Nie ma PO bez PiS ani PiS bez PO. Komuna bandytów. Wspólnota niepisana „.. ( źródło)
Paweł Majewski „Politycy zaproszeni do programu TVP Info "Woronicza 17" zapowiedzieli, że nie wejdą do studia, jeśli będzie w nim Janusz Korwin-Mikke. Z tego powodu stacja wycofała zaproszenie dla lidera Nowej Prawicy „...”Polityk dowiedział się już po nałożeniu makijażu, że politycy innych ugrupowań nie wejdą do studia razem z nim.- Alternatywą było: albo Tomasz Sekielski zrobi wywiad z Korwin-Mikkem, albo wystąpi reszta polityków bez niego - mówi "Rz" rzecznik TVP Jacek Rakowiecki.Stacja wycofała zaproszenie dla Korwin-Mikkego. Miał wściekły wyjść z telewizji.”...”"Dziś w TVN24 w programie, w którym mają być reprezentowane wszystkie partie jest dwóch reprezentantów PiSu, a nie ma nikogo z KNP. Dziś w TVP Info w programie Woronicza 17, występujący politycy dogadali się, że nie wpuszczają JKMa. Koalicja ponad podziałami zwana potocznie "Bandą Pięciorga" ma się doskonale. Przypomnę, że to dzieje się gdy w tajnym sondażu PiSu mamy już 13%. Cytując klasyka: 'Idziemy po was!'" - napisał na Facebooku.Obrony Korwin-Mikkego podjął się były europoseł PiS, PJN i Polski Razem Marek Migalski.”....(źródło )
Sławomir Cenckiewicz, Piotr Gontarczyk „O ile informacja o złożeniu wotum nieufności wobec rządu została jedynie wzmiankowana, o tyle tematem dnia była uchwała sejmu z 28 maja 1992 r. oraz metody prawne i sztuczki prawnicze, którymi można byłoby zatrzymać jej realizację. Uchwałę skrytykował też Michał Boni, poseł KLD, odwołując się do historiozoficznych rozważań na temat polskiej inteligencji i atakując inicjatorów lustracji: „To, co obserwujemy obecnie, jest końcem pewnej formacji umysłowej. Jest końcem tego modelu polskiej inteligencji, jaki powstał po powstaniu styczniowym. Jest końcem pewnego etosu. Przez te trudne sto dwadzieścia lat, ze zmiennymi doświadczeniami, w etosie tym i polskiej opinii publicznej dominował prymat prawdy nad manipulacyjną efektywnością. (...) Obrona wartości jest wyśmiewana, sejmowy błazen, jakim jest Janusz Korwin-Mikke, przywdziać może niepasujący do niego kostium Katona, oby się nie okazało, że kata. (...) Nie ma w tej okrutnej, hazardowej grze parlamentarnej ani wygranych, ani przegranych. Zaczęła przegrywać polska racja stanu”. Jednak czytając podobne opinie, trzeba pamiętać, że kilka dni później nazwisko Boniego znalazło się na liście przygotowanej dla sejmu przez ministra Antoniego Macierewicza. Do podpisania zobowiązania do współpracy z SB przyznał się dopiero w 2007 r. „...(źródło )
Rzecznik TVP mówi, że "nie jest jasne, którzy z gości nie chcieli siedzieć obok Korwin-Mikkego". W programie wystąpili ostatecznie: Barbara Nowacka (Twój Ruch), Mariusz Błaszczak (PiS), Andrzej Halicki (PO), Adam Struzik (PSL) oraz Krzysztof Gawkowski (SLD).”...(źródło )
Roseman „ W zdecydowanej większości zgadzam się z uwagami AlexsandraHamiltona odnośnie wyproszenia Janusza Korwina Mikke ze studia tuż przed programem, na który został on zaproszony.* Protokół rozbieżności z twierdzeniami autora jest krótki i sprowadza się do dwóch kwestii, odnoszących się do obu sfer, w których kolega ów skandaliczny epizod rozważa.W sferze politycznej etyki podzielam oburzenie odbieraniem Korwinowi, przedstawicielowi efowi legalnie działającej siły politycznej prawa do wyrażania opinii.”...”Jeszcze większym problemem niż Błaszczak i reszta naszych „fundamentów demokracji” jest postawa (mówiąc w skrócie) publicznego nadawcy. Odmawiając Korwinowi wstępu na antenę w mojej ocenie naruszył ów nadawca istotę swej publicznej misji. O ile wiem ani Błaszczak ani żaden z reszty panów nie pełni żadnej, nie mówię już kierowniczej roli w firmie z Woronicza. I jeśli oni stwierdzili, że nie wystąpią, to im należało podziękować. I pozwolić Korwinowi, który nie tylko nie miał zamiaru odmawiać udziału ale zapewne rwał się do niego, gadać te jego banialuki o dobrym carze Putinie.”...(źródło )
Michał Boni, były działacz opozycyjny i były minister pracy w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego, przyznał się na konferencji prasowej do współpracy ze Służbami Bezpieczeństwa PRL."Jest mi wstyd i żałuję. Przez wiele lat żyłem z presją tego upokorzenia i lęku przed utratą twarzy. W końcu jednak uznałem, że od strachu, upokorzenia i poczucia błędu, ważniejsza jest pokora" - mówił Boni."Po 1987 r. prowadziłem kilkuminutowe rozmowy z funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa. Przepraszam, i proszę o wybaczenie" - powiedział na zwołanej w Sejmie konferencji prasowej kandydat na ministra pracy w rządzie Donalda Tuska. Boni wyjaśniał, że podpisał deklarację, bo był przez funkcjonariuszy SB szantażowany. "Pod koniec sierpnia 1985 r. do mieszkania mojej przyszłej żony weszła służba bezpieczeństwa. Było to związane z jej działalnością kolporterska. Grozili, że trzyletnia dziewczynka zostanie przekazana do milicyjnej izby dziecka, a ja będę narażony na plotki o zdradzie małżeńskiej. Po rozwiezieniu nas w różne miejsca, przy szantażu, podjąłem decyzję, bojąc się, podpisania deklaracji o współpracy ze służbą bezpieczeństwa" - wyznał Boni. "Po tym wyznaniu będę mógł sobie spojrzeć w twarz. Przepraszam i proszę o wybaczenie" – dodał. „....(źródło )
Tomasz Szymborki „Kapował esbecji jako TW Znak. W nagrodę został posłem, ministrem, europosłem, a dzisiaj na jako premię lub na pocieszenie prezydent Bronisław Komorowski odznaczył Michała Boniego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski „...”Złapany ukochanki Boni rozpruł się jak stare prześcieradło. Pod koniec sierpnia 1985 r. do mieszkania mojej przyszłej żony weszła służba bezpieczeństwa. Było to związane z jej działalnością kolporterska. Grozili, że trzyletnia dziewczynka zostanie przekazana do milicyjnej izby dziecka, a ja będę narażony na plotki o zdradzie małżeńskiej. Po rozwiezieniu nas w różne miejsca, przy szantażu, podjąłem decyzję, bojąc się, podpisania deklaracji o współpracy ze służbą bezpieczeństwa”..(źródło )
„Z kolei Janusz Korwin-Mikke tłumaczył na antenie TVN 24, że uderzył Michała Boniego za to, że ten wcześniej go obraził.– Gdy zrobiłem ustawę lustracyjną, on pojawił się na mównicy sejmowej, nazwał mnie idiotą i oszołomem, że mogę go podejrzewać. Parę lat później przyznał się, że był agentem. Nie przeprosił mnie, więc gdy go spotkam, dam mu w mordę. Stanie się to pewnie w Parlamencie Europejskim – zapowiadał Korwin-Mikke w wywiadzie dla tygodnika „Do Rzeczy”. Szef Kongresu Nowej Prawicy dodawał w TVN 24, że uderzył Boniego „w miejscu dyskretnym” i dziwił się, iż europarlamentarzysta Platformy „pochwalił się” całym zajściem. Korwin-Mikke nazwał również Boniego „gnidą”. ...(źródło)
Mój komentarz Korwin to człowiek, który był lansowany prze cały aparat reżimowych i lewackich mediów . Była to jedna z najlepszych lewicowych inwestycji . Korwinem Mikke zablokowano radykalny i przez to bardzo groźny w sytuacji jakiegokolwiek wybuchu społecznego Ruch Narodowy .W całej Europie partie anty unijne , anty establishmentowe uzyskały nawet po blisko trzydzieści procent głosów wyborach do Parlamentu Europejskiego ,a Korwin Mikke zaledwie .. 7 procent

http://naszeblogi.pl/47147-nedza-korwina-mikke-na-tle-reszty-europy

http://naszeblogi.pl/46489-niemcy-wsparly-korwina-mikke-ze-strachu-przed-winnickim
O wręcz serwilistyczym podejściu do Putina , wręcz na klęczkach pisałem w tekście

http://naszeblogi.pl/46205-korwin-mikke-nadstawia-putinowi-wlasna-d
Donosiciele starej esbecji powoli wymierają . Najwyższy czas poddać ich, a nie Korwina Mikke ostracyzmowi i usunąć w końcu z polskiej polityki i życia publicznego Wielu Polaków to ich donosom zawdzięcza polityczne morderstwa, które dotknęły ich bliskich, więzienie, pozbawianie pracy , wyrzucanie z uczelni , szykanowanie. Na rękach takich ludzi jak Boni jest cała rzeka krwi i morze łez. Korwin Mikke spoliczkował donosiciela, robił to do czego moralne prawo mają pokrzywdzeni przez niego ludzie Warto przypomnieć obalenie rządu Olszewskiego przez obóz donosicieli w Sejmie . To donosiciel Wałęsa , Moczulski i całe reszta tej zgrai obaliła ten rząd . To ludzi z PiS, wyborcy Kaczyńskiego , którzy byli ofiarami donosicieli mają moralne prawo do spoliczkowania ludzi takich jak Boni . Ale za nich musi robić to Korwin Mikke Postawa Błaszczaka, który faktycznie stanął po stronie donosicieli jest żenująca i po prostu głupia , bo przynajmniej część Polaków odniosła wrażenie ,ze PiS a w takim razie i Kaczyński stanęli po stroni donosicieli a nie ich ofiar A Korwin Mikke był ofiarą donosiciela Boniego Marek Mojsiewicz

22 lipca 2014 Kompromitacja Piechocińskiego

1. Janusz Piechociński wygrał wybory na prezesa partii na Kongresie PSL-u z Waldemarem Pawlakiem pod hasłem umocnienia pozycji tej partii w koalicji z Platformą, a także poważnych prospołecznych zmian w programie realizowanym przez rząd Donalda Tuska. Wygrał zaledwie 17 głosami (547 głosów Piechociński, 530 Pawlak) ale bardzo szybko okazało się, że rząd nie zamierza realizować żadnych prospołecznych pomysłów PSL-u, a pozycja ministrów w rządzie, rekomendowanych przez tę partię, uległa wręcz pogorszeniu. Przysłowiowy „wiatrak” zrobił tydzień później z Piechocińskiego sam premier Tusk, który po spotkaniu z nowym wicepremierem, na konferencji prasowej, zakomunikował zdumionym dziennikarzom, „że o sprawach programowych rozmawiali zaledwie 5 minut, a blisko godzinę o piłce nożnej”. Od tamtej pory widać było, że pozycja wicepremiera Piechocińskiego w rządzie Tuska jest wyraźnie słabsza niż wcześniejsza Pawlaka, do tego stopnia, że nie był on na przykład wcześniej poinformowany o powołaniu ministra finansów Jana Vincenta Rostowskiego na wicepremiera.

2. W piątek 11 lipca podczas głosowań w Sejmie, zachwiało pozycją wicepremiera Piechocińskiego w rządzie ale przede wszystkim w partii, wystąpienie byłego wicepremiera, a obecnie posła Waldemara Pawlaka. Przypomnijmy tylko, że właśnie wtedy Pawlak, zażądał odroczenia głosowania nad wotum nieufności wobec ministra Sienkiewicza do następnego posiedzenia Sejmu w dniu 22 lipca, mówiąc w zasadzie wprost, że posłowie nie powinni głosować w atmosferze szantażu. W ten sposób określił Pawlak działania CBA i Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie wobec przewodniczącego klubu parlamentarnego PSL Jana Burego, któremu wprawdzie nie postawiono zarzutów ale przeszukano jego biura poselskie, pokój który zajmuje w hotelu sejmowym, a także jego mieszkanie i mieszkanie rodziców. Stało się to przeddzień w czwartek, dokładnie wtedy kiedy szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz, spotkał się z klubem parlamentarnym PSL-u, który przekonywał do głosowania przeciw wnioskowi o jego odwołanie, sugerując, że bardzo szybko wyjaśni, kto był inspiratorem podsłuchów wobec polityków Platformy. Po tym spotkaniu klub PSL-u podjął decyzję, że mimo wszystko będzie bronił ministra koalicyjnego rządu ale po wystąpieniu Pawlaka, klub PSL-u zaczął się łamać i jak mówiono w kuluarach 7 posłów było gotowych głosować za wnioskiem Pawlaka. Jednak po licznych przerwach i rozmowach ludowców z premierem (w sumie trwały one około 3 godzin), okazało się, że tylko jeden Pawlak wstrzymał się od głosu nad tym wnioskiem, pozostali zagłosowali w dyscyplinie i Sienkiewicz został obroniony zaledwie 5 głosami tzw. posłów niezależnych.

3. Pawlak przegrał ale do członków PSL-u w tym także tych prominentnych, poszedł sygnał, że to właśnie były prezes jest człowiekiem z charakterem, który jest w stanie przeciwstawić się Tuskowi. Wicepremier i prezes Janusz Piechociński natomiast jest gotów wspierać Tuska, nawet wtedy kiedy podległe premierowi ABW przeszukuje pokoje posłów PSL-u i jest gotowe ich aresztować. Wprawdzie Pawlak jak sam powiedział ostatnio w jednym z telewizyjnych wywiadów nie chciał na razie powtórnie zawalczyć o przywództwo w PSL-u (na posiedzeniu Rady Naczelnej zwołanej na 26 lipca), ujmując to dosyć obcesowo „kto by chciał teraz kierować takim interesem na własne nazwisko” ale jednak Piechocińskiego i jego najbliższe otoczenie, mocno wystraszył. Otóż wczoraj w porannym programie Polskiego Radia, prezes Piechociński niespodziewanie ogłosił, że wycofuje się z głosowania o wotum zaufania dla niego i jego najbliższych współpracowników na posiedzeniu Rady Naczelnej 26 lipca. Uzasadnił to stwierdzeniem, „że polska demokracja jeszcze do takich głosowań nie dorosła”. Kompromitacja na całego. Kuźmiuk

„Weź paragon” - taka akcja trwa w całej III Rzeczpospolitej Demokratycznej organizowana przez Ministerstwo Finansów. Chodzi o to, żeby sprzedawcy dawali obowiązkowo paragony klientom, którzy zakupili u nich towar lub skorzystali z usługi. Sprzedający ma obowiązek dać kupującemu paragon, w ramach akcji paragon, którą Ministerstwo Finansów nazwało aktion-”Weź paragon”. Szczególnym zainteresowaniem fiskusa cieszą się akcje organizowane w miejscowościach turystycznych co zrozumiałe z punktu widzenia urzędników Ministerstwa Finansów. „Obywatele” którym się jeszcze jako tako powodzi, w powodzi głupoty i nonsensu w jakiej żyjemy- pojechali sobie trochę wypocząć nad morze czy w góry, a tu urzędnicy pojechali w ślad za nimi, żeby sprawdzić czy biorą paragony i czy te paragony sprzedawcy dają. Na razie karany jest jedynie sprzedawca, który paragonu nie daje. Tu ważna uwaga: nie jest karany turysta, który paragonu nie wziął! A dlaczego? Przecież on też jest potencjalnie podejrzanym w stosunku postępowania wobec demokratycznego państwa prawnego? On też powinien być przymuszony dla ratowania demokratycznego państwa prawnego ogarniętego niebezpiecznym zanurzeniem fiskalnym, żeby też pomagał ratować III Rzeczpospolitą. Wszyscy powinniśmy ustawowo ratować demokratyczne państwo prawne od zatopienia. Bo może się zatopić cała ta biurokracja prawna i demokratyczna. A przecież byśmy tego nie chcieli, prawda? Zawsze mogą wrócić w normalnym państwie- do pożytecznej pracy. I będzie zabawa wakacyjna. Urzędnicy w ślad za pieniędzmi turystów udają się do kurortów, gdzie obecnie przebywają” obywatele” odpoczywający po rocznych trudach pracy na państwo demokratyczne i prawne i pragnący zaczerpnąć świeżego powietrza opodatkowanego podatkiem klimatycznym powiązanych z oddychaniem. Nie wiem czy takie opodatkowane powietrze służy człowiekowi, tym bardziej, że powietrze jest dobrem naturalnym, a nie wytworzonym przez człowieka. Opodatkować dzieło Boże- to jest dopiero zuchwałość! To musi się w końcu źle skończyć- zamach na własność Bożą. Zdaniem urzędników resortu Finansów.” tylko w ten sposób zagwarantuje się odprowadzenie należnych państwu podatków i zmniejszy szarą strefę”(???) Prawda, że piękne? Urzędnicy finansowi i prawni w demokratycznym państwie prawnym powinni mieć już dawno prawo ścigania „ obywateli” państwa prawnego i demokratycznego za granicą . Dlaczego tylko w polskich kurortach? A mało naszych” obywateli” jeździ za granicę i tam zostawia swoje pieniądze, które powinny służyć polskiej biurokracji i polskiemu państwu prawnemu? A służą obcym? To nie jest właściwe. Pieniądze z podatków polskich” obywateli” powinny trafiać do Polski! To byłby dopiero prawdziwy patriotyzm. A tak? Polacy rozjeżdżają się po świecie, zostawiają wszędzie pieniądze, a państwo polskie pod ciężarem długów umiera cichutko,”obywatele” jakby nie widzą co dzieje się z ich państwem, są zajęci, żeby nie stać w miejscu, bo, żeby nie stać w miejscu trzeba iść szybko naprzód, a jak tu iść szybko naprzód jak wszędzie sejmowe urwisy rzucają” obywatelom” kłody pod nogi. Owoce demokratycznego nonsensu rzucane pod nogi. Czy można wyobrazić sobie coś bardziej absurdalnego? Polska istnieje tylko teoretycznie, jak twierdził na Taśmach Prawdy minister Sienkiewicz- i to jest prawda! Tak jak z tymi skrzynkami od Boeninga, który spadł na terytorium Ukrainy, ale na obszarze zajętym przez” separatystów” Będzie bardzo ciekawie, bo „Separatyści” przekazali pomarańczowe skrzynki Malezji(???) No i teraz zajmą się nimi specjaliści międzynarodowi i może okazać się, że tego nie zrobiła Rosja , jak od pierwszych chwil utrzymywała propaganda, że zrobiła Rosja poprzez „ Separatystów”. „Separatyści”- skrzynki , ciała i samolot oddali. I jeszcze zobowiązali się do zawieszenia broni na obszarze 40 km Gdyby to ONI zrobili- próbowaliby mataczyć. Zresztą jaki interes mieliby „Separatyści:” i Rosja, żeby samolot pasażerski zestrzeliwać? Wygląda na to, że Poroszenko będzie miał problem. A kto dzisiaj nie ma problemów? Ale żeby zabić trzysta osób, tylko po to, żeby oczernić Rosję? W tym czasie Izraelczycy mordują Palestyńczyków w Gazie. Dlaczego świat nie reaguje? ONZ nie ma pieniędzy, żeby pomagać Palestyńczykom.? Jakoś dziwne to wszystko? Nie sądzicie Państwo?

I do tego akcja” Weź paragon”, jakby to miało zmienić losy świata. Bo ma zmniejszyć szarą strefę, która tak naprawdę powstaje w wyniku ucisku fiskalnego. W akcji paragon ucisk fiskalny wzrasta, a więc szara strefa będzie się powiększać, a nie zmniejszać. Każde działanie fiskalne powiększa szarą strefę, a nie ją zmniejsza. Urzędnicy w kurortach chcą powiększyć tak naprawdę szarą strefę, ale brak kultury powoduje, że mówią co innego. Przecież nie powiedzą, że idą na fiskalne łowy,żeby powiększyć szarą strefę? Najniekulturalniej nie wypada! W epoce iluzji soc! Biurokracja i socjal to fundamenty demokracji. No i przejścia dla pieszych- okazuje się- też mogą kosztować. I to nie mało, bo nawet 3 miliony złotych(???) Czy wyobrażacie sobie Państwo, żeby przejście dla pieszych kosztowało 3 miliony złotych? W Łodzi, na Widzewie- kosztowało! Zresztą jak są „pieniądze z Unii” to i może kosztować i 100 milionów. Bo przecież nie chodzi o przejście dla pieszych, bo wystarczyłaby kładka, ale chodzi o wydanie tych 100 milionów. Przecież pan Lech Wałęsa też każdemu obiecywał po 100 milionów. I niejeden się nabrał! Milo mieć 100 milionów w gotówce, jeszcze przed dodrukiem. Po dodruku też- zależy ile dodrukują. A jak dodrukują, to wartość pieniądza spadnie. O ile by nie spadła- to jednak dostać warto. I wielu uwierzyło. Na pana Lecha Wałęsę głosowało wielu naiwnych. To jest dopiero zajęcie dla dorosłych ludzi. Chodzić podczas urlopów w kurortach i sprawdzać kto dał klientowi paragon- a kto nie. Nie może być tak, że właściciel baru czy sklepu płaci stały, niewysoki podatek, żeby sobie w spokoju prowadzić interes we własnym kraju, tylko jest nękany przez urzędników skarbowych i karany, bo nie dopilnował, żeby klient wziął paragon. A klient często paragonu nie chce, co może się kończyć bójką pomiędzy właścicielem, a klientem.” No weź w końcu ten paragon- do jasnej cholery”- chciałby zakrzyknąć sprzedawca. Żeby tylko go nie złapał urzędnik stanu cywilnego- pardon- urzędniczego. W końcu każdy boi się płacić, szkoda tych jego pieniędzy, bo i tak wszystko idzie w błoto- jak to w demokratycznym państwie wielkiego marnotrawstwa. Świadomość marnotrawstwa i nachalnego nachodzenia urzędnika tego państwa po pieniądze do człowieka ciężko pracującego na siebie i swoją rodzinę, jest nie tylko niemoralne, ale z gruntu nieuczciwe. Bo czy uczciwym jest wyciąganie ręki po cudze – nawet w imieniu państwa demokratycznego, którym tak chlubi się władza? Idea nie zawsze jest prawdziwa, mimo że jest skuteczna. Wyciąganie pieniędzy jest prawdziwe i często skuteczne, ale czy prawdziwość i skuteczność rzeczy niemoralnej jest właściwe? Demokratyczna biurokracja legitymizuje- przy pomocy demokracji- ekspansję władzy. Dobra socjalistyczna władza zawsze sięga do kieszeni swoich poddanych. Nawet gdy panuje tam pustka… I grzebie w niej w ciągłej nadziei poszukiwania próżnego. Zabierać te paragony i wynocha! Dajcie ludziom pracować! WJR

Co Zasrancen zaplanowali Pan minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział, że nasz nieszczęśliwy kraj ma opracowany plan na wypadek napaści ze strony Rosji. To nie ulega wątpliwości („nie ulega wątpliwości, jak mawiała stara niania; lepiej...” no, mniejsza z tym). Jasne, że kreowani przez okupujące nasz nieszczęśliwy kraj bezpieczniackie watahy na Umiłowanych Przywódców nasi Zasrancen muszą snuć rozmaite plany, zarówno na okoliczność dobrego fartu (np. jeść, pić - najlepiej w knajpie „Pod Pluskwami” - tańcować, bida musi sfolgować!), jak i na wypadek, gdyby coś poszło nie tak - na przykład, gdyby któreś z sąsiadujących z Polską państw poważnych, dajmy na to - Rosja - albo nawet obydwa, postanowiły położyć kres naszej państwowości. Pan minister Sikorski nie ujawnia żadnych szczegółów, co jest całkowicie zrozumiałe, jako że takie plany stanowią największą tajemnice państwową, ale czyż nie możemy tego i owego domyślić się na własną rękę? W sytuacji, gdy wszystko jest owiane mgłą tajemnicy państwowej - dodajmy, że mgłą w najlepszym, pierwszorzędnym gatunku, jesteśmy wręcz skazani na domysły. No a skoro już jesteśmy skazani, to nie żałujmy sobie - domyślajmy się śmiało! A więc ja na przykład się domyślam, że gdyby tak Rosja, zwłaszcza w porozumieniu z Niemcami i czekającym w kolejce na swoje łupy bezcennym Izraelem, postanowiła położyć kres istnieniu III Rzeczypospolitej, by na resztówce, jaka pozostałaby po skorygowaniu granicy niemiecko-polskiej zgodnie z art. 116 konstytucji Republiki Federalnej Niemiec zainstalować Judeopolonię, to nasza niezwyciężona armia, co to cała, razem ze sporą częścią posiadanych muzealnych eksponatów może zmieścić się na Stadionie Narodowym w Warszawie, natychmiast zeszłaby do konspiracji, to znaczy - poprzebierałaby się w ubrania cywilne i już w charakterze głupich cywilów zaoferowałaby komendanturom wojsk okupacyjnych pomoc w wykonywaniu burgrabiowskich czynności wobec mniej wartościowego narodu tubylczego - w zamian za umożliwienie dalszego na nim pasożytowania. W końcu od roku 1944 nasza niezwyciężona armia nic innego nie robiła, więc byłoby nawet dziwne, gdyby na opisany wyżej wypadek zaczęła snuć jakieś inne plany. Taka możliwość w ogóle nie wchodzi w rachubę już choćby nawet z tego powodu, że według moich wiadomości - a wydaje mi się, że coś tam muszę wiedzieć - w naszej niezwyciężonej armii osobistości wykazujących przynajmniej odwagę cywilną można policzyć na liczydle. Więc nasza niezwyciężona po początkowym przebraniu się w ubrania cywilne, znowu włożyłaby mundury tyle, że z całkiem innymi dystynkcjami, zaprojektowanymi przez państwa poważne - więc nie sądzę, by w tym zakresie plany wykraczały poza tę fazę. Podobnie zachowałaby się policja, no i przede wszystkim - funkcjonariusze wszystkich siedmiu oficjalnie działających w naszym nieszczęśliwym kraju bezpieczniackich watah: CBŚ, CBA, AW, ABW, SKW, SWW i policja skarbowa - nie mówiąc już o bezpieczniakach przewerbowanych już wcześniej na służbę państw poważnych. Nie potrzebuję dodawać, że bezpieczniacy ci pociągnęliby za sobą całą agenturę w mediach i innych środowiskach opiniotwórczych, dzięki czemu moglibyśmy znowu czerpać z nieprzebranej krynicy mądrości pana red. Michnika, który znowu stręczyłby tubylcom zalety i przymioty zimnego rosyjskiego czekisty Włodzimierza Putina, no i ma się rozumieć - Naszej Złotej Pani z Berlina. Dzisiaj pan red. Michnik odmawia zimnemu ruskiemu czekiście Putinowi nawet rangi pułkownika, ale taki właśnie mamy etap, a kiedy etap się zmieni, będą obowiązywały inne mądrości. Ale oczywiście na tym świat się nie kończy, bo planowanie obejmuje przecież - a przynajmniej powinno - również Umiłowanych Przywódców. Jeśli chodzi o nich, no to cóż; ci, którzy są konfidentami którejś z okupujących nasz nieszczęśliwy kraj bezpieczniackich watah, kontynuowaliby służbę, jak gdyby nigdy nic - bo przecież nawet w Generalnym Gubernatorstwie administracja tubylcza istniała - więc cóż dopiero w Judeopolonii, która, przynajmniej początkowo, zachowywałaby pozory kontynuacji. Ciekawe, czy pan minister Sikorski odnalazłby się w tej, czy przeciwnie - jednak w drugiej grupie, która podjęłaby trud ewakuacji na Zaleszczyki po to, by na obcej ziemi zaoferować swoje usługi jakimś innym państwom poważnym - bo państwa poważne muszą mieć przygotowane alternatywy na wszystkie możliwe warianty. W tym kontekście lepiej rozumiemy amikoszonerię między ministrem Sikorskim a panem mecenasem Giertychem, bo pan mecenas, jako osoba daleka od polityki, mógłby z powodzeniem administrować słynną „Strefą Zdekomunizowaną”, z ostrożności procesowej nawet jako negotiorum gestor. I podczas gdy taki jeden z drugim Umiłowany Przywódca na obcej ziemi by tęsknił i wzdychał do Kraju, w Kraju każdy negotiorum gestor mógłby uprawiać sodomię kohabitacji z przedstawicielami państw poważnych in odore sancitatis. Czegóż chcieć więcej? Skoro tedy plany na wypadek uderzenia Rosji na nasz nieszczęśliwy kraj mamy przynajmniej w ogólnych zarysach obcykane, warto na koniec postawić pytanie, czy pan minister Sikorski, uczestnicząc w szczycie NATO w Lizbonie w listopadzie 2010 roku, podpisał się pod decyzją o ustanowieniu strategicznego partnerstwa NATO-Rosja i czy maczał palce w kreowaniu „dyplomacji ikonowej” w stosunkach polsko-rosyjskich, której uwieńczeniem było podpisanie w sierpniu 2012 roku na Zamku Królewskim w Warszawie deklaracji o pojednaniu narodów polskiego i rosyjskiego przez JŚ Patriarchy Moskwy i Wszechrusi Cyryla ze strony rosyjskiej i JE abpa Józefa Michalika ze strony polskiej. Czy w tym czasie znajdował się w pełni władz umysłowych, czy też w stanie pomroczności jasnej - a jeśli tak - to co wtedy palił i kto go tym czymś poczęstował.Stanisław Michalkiewicz

Wykonanie budżetu za 2013 rok i ani słowa o przyczynach dramatu w podatkach

1. Właśnie dzisiaj w Sejmie jest omawiane sprawozdanie z wykonania budżetu za 2013 rok po wcześniejszym wręcz kilkutygodniowym jego omawianiu na komisji finansów publicznych. Nie jestem już wprawdzie posłem do polskiego Sejmu ale śledzę problematykę finansów publicznych w tym w szczególności zagadnienia związane z realizacją dochodów i wydatków budżetowych ponieważ jeżeli chodzi o te pierwsze dochodzi tutaj od kilku lat do patologii o ogromnych rozmiarach. Patologie te widać szczególnie w podatku VAT i nawet dokument przygotowany przez rząd Donalda Tuska w tej sprawie nie jest w stanie tych zjawisk ukryć.

2. W sprawozdaniu zwraca się uwagę, że dochody z podatku VAT zostały wprawdzie o około 0,4 mld zł wyższe od tych zaplanowanych ale chodzi o ten zmniejszony poziom w nowelizacji budżetu na jesieni 2013 roku. Jeżeli bowiem porównamy to wykonanie z planem przed nowelizacją to dochody z VAT były niższe aż o ponad 13 mld zł czyli o 10,3%. i były niższe o blisko 7 mld zł (o 5,5%) od wykonania wpływów z VAT w 2012 roku. W sytuacji kiedy w roku 2013 mieliśmy do czynienia z ze wzrostem PKB wynoszącym 1,6% , a średnioroczna inflacja przekroczyła 2%, a więc nominalny wzrost PKB sięgał blisko 4%, taki wynik to wręcz katastrofa. Podobnie było z wpływami z akcyzy. Wprawdzie ich wykonanie wynosiło 101,4% ale wpływów po nowelizacji budżetu, przy czym były one aż o blisko 4 mld zł niższe (o 6%) niż w pierwotnej wersji budżetu i realnie o 0,6% niższe niż dochody z akcyzy zrealizowane w budżecie w 2012 roku. Niestety mimo tych alarmistycznych danych w sprawozdaniu rządu ani słowa o prawdziwych przyczynach tego stanu rzeczy, raczej zwracanie uwagi na sprawy o marginalnym znaczeniu.

3. Przypomnę więc, że zaledwie przed 2 tygodniami Instytut Studiów Podatkowych (ISP) profesora Witolda Modzelewskiego opublikował raport dotyczący funkcjonowania podatku VAT i akcyzy w Polsce w ciągu ostatnich dziesięciu lat.

ISP przypomina, że w związku z wejściem Polski do UE w 2004 roku, wprowadzono nowe regulacje dotyczące podatku VAT i akcyzy w założeniu zgodne z koncepcją wspólnotową tych podatków (jako, że w ramach UE podatki pośrednie, a więc VAT i akcyza są zharmonizowane). Do roku 2008 włącznie wpływy budżetowe z tych dwóch podatków w Polsce z roku na rok wyraźnie rosły, natomiast w latach 2009-2014, nastąpiło załamanie ich efektywności fiskalnej. ISP podkreśla, że nastąpiło to mimo wzrostu stawek podatkowych, a także mimo spowolnionego ale jednak nominalnie wynoszącego kilka punktów procentowych rocznie, wzrostu PKB.

4.To właśnie w latach 2009-2014 rokrocznie rosną kwoty wyłudzanych zwrotów tych podatków, rosną również kwoty zaległości podatkowych, a także na nieznaną wcześniej skalę, pojawiła się zorganizowana przestępczość podatkowa.

Jeżeli chodzi o zwroty w podatku VAT (wpisane w mechanizm tego podatku, ponieważ na każdym etapie produkcji lub obrotu towarem lub usługą podatek, płaci się tylko od wartości dodanej – od podatku należnego odejmuje się podatek naliczony w poprzedniej fazie), to w latach 1993-2003 utrzymywały się one na poziomie 40% wpływów, w ostatnich latach sięgają już 50% wpływów, a 2014 roku w związku z wprowadzeniem tzw. odwróconego VAT na niektóre towary wyniosą blisko 85 mld zł czyli blisko 63% wpływów. Według Instytutu w 2013 roku z wypłaconych zwrotów w wysokości około 80 mld zł ponad 20% z nich (czyli ponad 16 mld zł ), to były zwroty wyłudzone w ramach tzw. działalności optymalizacyjnej tolerowanej przez organy władzy publicznej. Ponadto ISP zwraca uwagę, że w ciągu 10 ostatnich lat zaległości z tytułu podatku VAT wzrosły o ponad 100% z 9 mld zł do ponad 18 mld zł z tytułu akcyzy o ponad 150% do kwoty wynoszącej 6,5 mld zł. No i wreszcie według szacunków ISP z tytułu niezapłaconego VAT budżet państwa w latach 2009-2014, stracił astronomiczną kwotę co najmniej 67 mld zł, a w przypadku akcyzy co najmniej 30 mld zł.

5. ISP pisze także o przyczynach tego stanu rzeczy, przede wszystkim działalności przestępczej w zakresie tych dwóch podatków, zbudowanej w Polsce na 3 filarach: fałszowaniu faktur i innych dokumentów podatkowych, tworzeniu fikcyjnych podmiotów gospodarczych, które są dostawcami lub nabywcami dóbr lub usług, wreszcie fikcyjnych transakcji zwolnionych od podatku VAT lub opodatkowanych stawką 0%. W oparciu o takie operacje podatek VAT w Polsce stał się polem działania zorganizowanej przestępczości na nieznaną wcześniej skalę. W ten właśnie sposób organizacje przestępcze doprowadzają pozornego zmniejszenia lub wręcz całkowitego wyeliminowania zobowiązań z tytułu podatku VAT i wyłudzania nienależnego zwrotu VAT. Na koniec Instytut zwraca uwagę, że nowelizacje prawa dotyczącego podatku VAT i akcyzy w ostatnich latach były przygotowywane przy udziale grup lobbystycznych i biznesu podatkowego, co sprzyjało powstawaniu tzw. przepisów optymalizacyjnych i na pewno nie chroniło interesów budżetu państwa. W raporcie podkreślona jest także bierność ministra finansów w zakresie inspirowania zmian w prawie dotyczącym VAT i akcyzy, nawet w sytuacji kiedy wpływy z tych podatków, były nominalnie niższe niż w roku poprzednim.

Tego wszystkiego niestety w rządowym sprawozdaniu z wykonania budżetu nie ma więc skoro rządzący nie wiedzą jakie są prawdziwe przyczyny spadku dochodów budżetowych z VAT i akcyzy, to trudno aby przygotowali racjonalne propozycje przeciwdziałania temu zjawisku. Kuźmiuk

Putin z Merkel postawili na Schetynę ? Braun w swoim wykładzie pod tytułem„Układ Wrocławski  twierdzi że Schetyna to nie zwykły donosiciel ,ani nawet kontakt operacyjny, ale oficer WSI . „...(więcej )
Jeśli Donald Tusk zostałby szefem Rady Europejskiej, Grzegorz Schetyna zawalczyłby o funkcję szefa PO. - Podjąłbym to wyzwanie - przyznał w TVN24. „...”Zdaniem Grzegorza Schetyny szanse Tuska na objęcie fotela szefa Rady Europejskiej są realne. Szanse są zawsze pół na pół, to nie jest sprawa beznadziejna. Jest coś na kształt polskiej koniunktury w tej kwestii „..”Schetyna podkreślił, że jeśli ziści się „scenariusz brukselski”, konieczna będzie zmiana wewnątrz Polski  i Platformy  Obywatelskiej. Polityk powiedział, że jeśli Tusk zostałby szefem RE, powinno się jego zdaniem powołać premiera technicznego.Jestem za premierem technicznym, który przeprowadzi nas przez ten ostatni rok (do wyborów - red.) . Będzie w skuteczny sposób realizował i politykę europejską i kwestie bezpieczeństwa”..”Kto mógłby być premierem technicznym? Schetyna nie chciał podać żadnego nazwiska. Przyznał jednak, że należałoby przeprowadzić konsultacje z opozycją, czy byłaby w stanie zgodzić się  na nieorganizowanie  przedterminowych wyborów. „...(źródło )
„Z reżyserem Grzegorzem Braunem na temat jego autorskiej koncepcji zwanej „układem wrocławskim” rozmawia Grzegorz Bieniarz. Grzegorz Bieniarz: Na początek standardowe pytanie : Co rozumiemy pod pojęciem „układ wrocławski” ? Grzegorz Braun: To bardzo wyrazista, jasna konstelacja osób, osobistości – postaci drugiego i trzeciego planu z życia politycznego, gospodarczego i kulturalnego miasta Wrocławia i Dolnego Śląska. Konstelacja osób zależności i wpływów, których korzenie sięgają głęboko w historię sowieckiej Polski zwanej PRL-em. Te osoby, zależności i wpływy często są dalej decydujące dla aktualnej sceny politycznej, także ogólnopolskiej. „Układem wrocławskim” nazywam pewien symbiotyczny stan elit post peerelowskich i post solidarnościowych, które, cytując Jana Kochanowskiego „ręka umywa rękę, noga nogę wspiera”, są „grupą trzymającą władzę” w tym regionie Polski i sięgającą skutecznie po władzę w całym państwie. Ten układ ma różne twarze. Instrumentem tego układu są decyzje polityczne i personalne zdeterminowane w toku procesu, który na nasz użytek nazwano „transformacją ustrojową”. Te decyzje są moim zdaniem determinantą różnych niezwykłych karier osób ze świata polityki, gospodarki i kultury wywodzących się z tego regionu lub tez tutaj rozpoczynających swoje kariery. Są determinantą nad reprezentacji tych grup na scenie ogólnopolskiej. Proszę zwrócić uwagę, na to, jak silna jest reprezentacja Dolnego Śląska na scenie ogólnopolskiej, jak wielu „geniuszy Karkonoszy” zrobiło kariery warszawskie, ba- nawet europejskie. Otóż to są różne twarze, które się tasują, zmieniają. Spróbujmy wyliczyć: Grzegorz Schetyna – Marszałek Sejmu, druga osoba w państwie, pod nieobecność Prezydenta pełniący obowiązki Głowy Państwa – co miało miejsce przez kilka tygodni ubiegłego roku, wcześniej minister „bezpieki”, wicepremier – de facto „kanclerz” rządu PO – jeden z filarów tej formacji, i jeden z „rozprowadzających”. Nie darmo to Grzegorz Schetyna jest często postrzegany z „kretyńskim zachwytem” przez różnych publicystów i komentatorów społecznych jako „mocny człowiek” polskiej sceny politycznej. No, więc istotnie „mocny”, tylko pytanie: komu, czemu tę swoją moc nadzwyczajną Grzegorz Schetyna zawdzięcza? Kolejna postać – urzędujący obecnie Prezydent Miasta Wrocławia Rafał Dutkiewicz.”...”Moja podstawowa hipoteza jest taka – nie można analizować historii najnowszej, a więc także aktualnej sceny politycznej wrocławskiej i dolnośląskiej, w oderwaniu od tak ważnego faktu jak fakt stacjonowania, lokalizacji na tym terenie sztabów tzw. Północnej Grupy Wojsk Armii Czerwonej. Właśnie nie na Mazowszu czy na Pomorzu Armia Czerwona zlokalizowała swoje, nie tylko wielkie jednostki, ale także sztaby i centra dowodzenia ale na Dolnym Śląsku. To była oczywiście Legnica, ze słynną „małą Moskwą” – największym miastem czysto sowieckim na zachód od Bugu, to była Świdnica – miasto, z którego dowodzona była operacja „Dunaj”, czyli inwazja wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację w ’68 roku. Wreszcie to pod Wrocławiem, opodal Oławy zlokalizowany był tajny bunkier, jedno z alternatywnych centrów dowodzenia III wojną światową. A więc z prostej pragmatyki służby wojskowej wynikała konieczność zabezpieczenia każdej jednostki wojskowej, zabezpieczenia w sensie „zabezpieczenia operacyjnego”- to jest terminologia fachowa, nie tylko każdej jednostki „zwykłej” ale przede wszystkim sztabów - centrów dowodzenia. „Zabezpieczenie operacyjne” to może być oczywiście cała technika, najbardziej nowoczesna i wysublimowana, ale to są przede wszystkim osobowe źródła informacji, których posiadanie i wyłączne dysponowanie nimi należało do „psich obowiązków” oficerów GRU. A więc, trzeba dobrze zrozumieć, że oprócz wszystkich tzw. „osobowych źródeł informacji” czyli całej agentury jaką dysponowały służby peerelowskie, polskojęzyczne – SB oraz WSW – II Zarząd Sztabu Generalnego Ludowego Wojska Polskiego – oprócz tej całej agentury, która oczywiście była do pełnej dyspozycji służb sowieckich – KGB i GRU, sowieci musieli tutaj dysponować agenturą „na wyłączność” – niezapośredniczoną u towarzyszy peerelowskich. I tutaj dochodzimy do zasadniczej kwestii – co stało się z tą całą agenturą, kiedy Armia Czerwona wycofała się z tych terenów na początku lat 90-tych? Stawiam tezę, że agentura ta nie wyparowała, nie wyemigrowała, nie rozwiała się w powietrzu ale nie została też osierocona. Prowadzenie agentury to jest ciężka praca, jej prowadzenie wymaga żmudnych, często skomplikowanych, systematycznych działań – ciężkiej pracy oficerów prowadzących. I tej pracy się nie marnuje – nie wyrzuca się takich aktywów personalnych do ścieku. A zatem – stawiam taką hipotezę badawczą, że na Dolnym Śląsku, ze szczególnym uwzględnieniem Wrocławia i okolic, mamy więcej postsowieckiej agentury na kilometr kwadratowy niż w jakimkolwiek innym regionie Polski. Żeby tego jeszcze było mało, to znany jest ogólnie fakt, że sowieci w swoje działania operacyjne na terenie Polski postanowili włączyć enerdowską Stasi – jaki był tego cel? To jest drugi ważny moment – obecność i aktywność służb niemieckich czyli Stasi, ale także zachodnioniemieckich służb specjalnych BND. Proszę zwrócić uwagę na taki fenomen – komu Amerykanie - nasi obecni sojusznicy, niesolidni i niesystematyczni sojusznicy – w okresie „zimnej wojny” poruczali sprawy polskie? I kim się wyręczali w działaniach operacyjnych na kierunku polskim? Tu trzeba wspomnieć nazwisko Gehlena – fachowca ze służ specjalnych III Rzeszy (twórcę, pod kuratelą amerykańską zachodnioniemieckiego wywiadu BND – dop.GB) Kiedy chcieli być obecni, aktywni, mieć możliwość pozyskiwania informacji i prowadzenia działań operacyjnych na terenie PRL-u to potrzebowali do tego fachowców i sięgali po służby niemieckie, które posiadały tzw. „know how” i aktywa personalne na terenie Polski. I teraz smutny, tragiczny paradoks jest taki, że na teren Polski Niemcy zostali zaproszeni i od „wschodu” i od „zachodu”. Jeszcze za czasów tzw. „pierwszej Solidarności” tzw. „karnawału” gen. Czesław Kiszczak wydał formalną zgodę na działania operacyjne wschodnioniemieckiej służby –Stasi – na terenie PRL. Proszę dobrze rozumieć bezprecedensowość takiej zgody, takiego rozkazu – to było zaproszenie lisa do kurnika. W tych negocjacjach ze Stasi brał udział Stanisław Ciosek – czyli kolejna postać z Dolnego Śląska ? O właśnie. Obok Szmajdzińskiego, mamy z Jeleniej Góry szefa Komitetu Wojewódzkiego Partii, a więc ściśle wyselekcjowanego przez sowiety funkcjonariusza. Stanisław Ciosek właśnie w latach 80-tych rozmawia ze Stasi i fakt ten jest licencjonowany za zgodą i na rozkaz Moskwy oraz zgodą Czesława Kiszczaka. Czesław Kiszczak jako lojalny sowiecki funkcjonariusz – sowiecki oficer polskojęzyczny – miał za zadanie umożliwić Niemcom zbudowanie swoich autonomicznych siatek i pozyskiwanie aktywów personalnych, i są pewne drobne przyczynki, pewne poszlaki wskazujące na to, że Stasi tej okazji nie zaprzepaściła i że podjęła działania operacyjne na terenie PRL. I w sposób naturalny takim rejonem szczególnych zainteresowań Stasi musiały być tzw. „ziemie odzyskane”, na czele z Wrocławiem. Do Wrocławia na przełomie lat 70-tych i 80-tych wyprawiali się różni funkcjonariusze delegowani z Drezna i spotykali się z tutaj z rożnymi, jeszcze wtedy, „pionkami” – późniejszymi „figurami” na dolnośląskiej, wrocławskiej szachownicy. Do tych „pionków” – późniejszych „figur” należy późniejszy pierwszy Komendant Policji we Wrocławiu czasów „transformacji ustrojowej” – Pan Piotr Anioła, który figuruje na liście osób kontaktowych, z którym bez obawy może nawiązać kontakt człowiek delegowany przez drezdeńską Stasi na „wycieczkę” do PRL-u. Piotr Anioła 10 lat później zostaje pierwszym Komendantem Policji we Wrocławiu. Pytaniem jest: ile jeszcze takich osób służba niemiecka uważała za „bezpieczne kontakty” dla swoich funkcjonariuszy i agentów na tym terenie? A zatem „układ wrocławski” postrzegam jako układ polityczno - biznesowo – towarzyski wygenerowany przez sowieckie służby z „pakietem kontrolnym” Moskwy, ale z bardzo poważnym udziałem Berlina.”...”Jaką role w tym całym „układzie” mógłby odgrywać Grzegorz Schetyna. W wywiadzie dla TV „Trwam” zasugerował Pan, że Grzegorz Schetyna swoją karierę zawdzięcza kontaktom z wywiadem. Co w takim razie zadecydowało o wyjątkowości Schetyny? Czy czasem stawianie takiej tezy nie jest zbyt daleko posuniętym wnioskiem? Grzegorz Schetyna to jest bardzo nieprzeciętnie utalentowany człowiek, więc czyjekolwiek oko spoczęło na nim 30 lat temu i wyłowiło z tłumu młodzieży opozycyjnej, to był to trafny wybór w służbach. Ja nie twierdzę, że 30 lat temu została napisana późniejsza biografia polityczna Grzegorza Schetyny. W służbach przecież jest tak, że obsiewa się bardzo różne grządki, a potem patrzy się co wyrosło i co będzie pasowało na następnym etapie. Ja twierdzę, i nie tylko ja, że pierwsze osoby w państwie, do których należy Grzegorz Schetyna, powinny mieć biografie: pełne, przejrzyste, obszerne, wyczerpująco spisane i nie podatne na stawianie jakichkolwiek dużych znaków zapytania. Grzegorz Schetyna - twierdzę - od lat 80-tych jest człowiekiem, którego biografia podlegała ścisłej kontroli operacyjnej ze strony służb. W jakim charakterze? Mam nadzieję, że w swoim czasie dowiemy się na ten temat więcej. Ja widzę – tylko i aż, bardzo poważne luki w tym życiorysie. Mamy dokumenty, zachowane chociażby tylko we wrocławskim oddziale IPN, które świadczą o tym, że Grzegorz Schetyna był osobą znaną służbą peerelowskim od początku lat 80-tych – już na początku stanu wojennego został objęty wstępną kontrolą operacyjną. I ta kontrola operacyjna doprowadziła później do zaniechania jakichkolwiek działań operacyjnych wobec jego osoby. A może przeceniamy rolę i skuteczność organizacyjną SB. Bo np. to, że raport niejakiego TW „Miś” z Opola z ‘82 r. nie został ujęty w rozpracowaniu operacyjnym, które podjęło SB z Wrocławia wobec Schetyny w roku ‘88 wcale nie wynika z jakiejś głębszej gry wywiadowczej tylko po prostu z bałaganu w strukturach SB ? Oczywiście wolna wola. Kto chce może uwierzyć w bałagan w SB – ja w taką wersję nie wierzę. Jeśli nawet założymy, na moment, że SB mając taką „perłę” w rękach, w roku ’82, z powodu niedopatrzenia tę „perłę” przeoczyła i zagubiła w biurokratycznym bałaganie, no to mamy dokumenty z roku ’86. Mamy dokumenty rozpracowywania przez SB „Solidarności Walczącej”, w których Grzegorz Schetyna przechodzi pod pseudonimem „Radek” – jest to jego pseudonim w strukturach „Solidarności Walczącej”. Otóż SB już w pierwszej połowie ’86 roku „Radka” w pełni rozpracowuje – nie stanowi on zagadki, SB wie kim jest, gdzie mieszka, kim jest jego żona, znajomi, że funkcjonuje w świecie akademickim we Wrocławiu i w Poznaniu. I co? I nic! Grzegorz Schetyna w następnym sezonie, po raz drugi, wyjeżdża w odwiedziny do brata do Kanady (w 1987 r.) i wraca by pełnić tutaj rolę przewodniczącego NZS. No i pełni tę rolę a SB się nim nie interesuje, aż do jesieni ’88 roku, kiedy to pod jesień SB –wydz. III z Wrocławia, wysyła formalne zapytanie do swoich „kolegów” z Opola – „czy przechodził w waszym rozpracowaniu operacyjnym?”. Grzegorz Schetyna wyjeżdża do swego brata w Kanadzie dwukrotnie w latach 80-tych – w roku ’85 i ’87, i nie ma problemów z wyjazdem. W roku ’85 jako wcześniej rozpracowany przez SB kolporter prasy konspiracyjnej, a w roku ’87 jako rozpracowany działacz „Solidarności Walczącej”. Pół roku wcześniej, po tym ja Schetyna pojawia się w dokumentach – SB przyjmuje na rozkaz najwyższego dowództwa, kontrasygnowany przez gen. Ciastonia, który na przełomie ’85 i ’86 roku czyni z rozpracowania i rozbicia struktur „Solidarności Walczącej” priorytet działań. Czyli rozbicie struktur „Solidarności Walczącej” jest priorytetem dla całej SB - na terenie całego kraju. W tym rozkazie mowa także o tym, że w działaniach przeciwko „SW” wszystkie wydziały III, z całego kraju, podporządkowują się wiodącej roli wydz. III SB z Wrocławia. Czyli, że błagam niech Pan nie myśli, że tu jest jakiś bałagan. Jeśli jest to priorytetowe zadanie i SB widzi właśnie wśród innych zdekonspirowanych członków struktur „Solidarności” „Radka” – Grzegorza Schetynę, to naprawdę trzeba wykluczyć, że mają to w raporcie ale przez pomyłkę nie wyciągają z tego żadnych wniosków, i nie rodzi to żadnych konsekwencji. Ale wróćmy do tego roku ’88, kiedy to jesienią SB z Wrocławia pyta SB z Opola – „czy przechodził w waszym zainteresowaniu operacyjnym?” I uzyskuje odpowiedź negatywną – „nie, nie przechodził” Otóż my wiemy, że co najmniej 6 lat wcześniej, owszem przechodził. No to dlaczego teraz SB z Opola uznaje za stosowne udzielić fałszywej informacji swoim „kolegom” z Wrocławia? No więc, to nie jest nic niemożliwego w tajnej służbie – takie rzeczy się dzieją, to należy nawet do rutyny służbowej. Ale pod jakimi warunkami, w jakich okolicznościach? No w takich okolicznościach, w których mamy do czynienia z głębszym, wewnętrznym zakonspirowaniem czyjejś roli. Opole okłamuje Wrocław - co jest dopuszczalne w bardzo ściśle określonych przypadkach. Po prostu działa taka zasada, że nie wszyscy funkcjonariusze mają wiedzieć wszystko. A zatem wnioskujemy z tego, że Grzegorz Schetyna jest zastrzeżony w tej służbie do jakiś innych celów, a być może jest zastrzeżony przez jakąś inną służbę – być może służbę wojskową, być może Zarząd II Sztabu Generalnego Ludowego Wojska Polskiego. Czy jakikolwiek inny działacz nielegalnych organizacji podziemnych, i jakikolwiek inny przewodniczący NZS-u jakiejkolwiek uczelni w kraju, zrobił karierę porównywalną z karierą Grzegorza Schetyny? Przypomnijmy – ten utalentowany człowiek, na początku lat 90-tych, zostaje szefem jednej z pierwszych prywatnych rozgłośni radiowych w Polsce – radia ESKA, i jako prezes ESKI zostaje właścicielem WKS Śląsk Wrocław (sekcji koszykarskiej). Niewątpliwie mamy do czynienia z postacią wielkiego formatu. Jeśli zgodzimy się, że to ktoś nieprzeciętny, to dlaczego jego biografia do tej pory pozostaje nienapisana? W każdym normalnym kraju ludzie tego formatu, tej rangi, z tak ciekawym życiorysem, mają już nie, że biografie ale półki uginające się od nich. Z ogólnego obrazu naszej sceny politycznej wynika – jeżeli by przyjąć, że „układ wrocławski”- i to co się z niego rozwinęło, jest prawdziwy, że obecnie Polska jest podzielona na strefy wpływów kontrolowane bądź przez rosyjskie bądź niemieckie służby specjalne ? Jeżeli ktoś był od kogoś zależny 30 lub 20 lat temu, to czy przestał być zależny i kiedy? Twierdzę, że na czele państwa stoją ludzie, którzy nie są autonomiczni, nie są suwerenni w swoich decyzjach politycznych. To jest uwarunkowane pewnymi faktami z ich nienapisanych biografii. Ci ludzie przed laty weszli w pewne relacje, zależności – albo zależności służbowej, albo zależności ekonomicznej. Albo też przez lata namnożyło się tzw. „kontr materiałów” – materiałów konspiracyjnych, które być może zostały wytworzone podczas imprez w tzw. „willi baraniny”. I ci ludzie są niesuwerenni i nieautonomiczni w swoich decyzjach. Nie są wolnymi ludźmi – są ludźmi uzależnionymi od „układu”, w który weszli przed laty – robili tutaj przez lata wspólne interesy i funkcjonowali na tym terenie w stanie zgodnej symbiozy przez całe dekady. Niedawno w Opolu gościł lider Ruchu Autonomii Śląska – Jerzy Gorzelik (było to w lutym 2011 r.). Na wykładzie, który przeprowadził na Uniwersytecie Opolskim „wymsknęło” mu się stwierdzenie, że w swoich dążeniach, RAŚ jako sojusznika, ma poparcie Rafała Dutkiewicza. Czy takie organizacje jak RAŚ nie są czasem dowodem na to, że proces rozmontowywania Polski od środka rozpoczął się już na dobre? I, że w swoich dążeniach te organizacje są inspirowane, bądź wspierane przez obce służby specjalne? Bilans funkcjonowania niezakłóconego „układu wrocławskiego” po 20 latach jest jednoznaczny”...(źródło )
Premier Donald Tusk zjawił się wczoraj z niespodziewaną wizytą w Berlinie. Rozmowa z kanclerz Niemiec błyskawicznie stała się tematem wielu spekulacji. „...”Premier Tusk spotka się w środę w Berlinie z kanclerz Angelą Merkel. Tematem rozmów będzie najbliższe posiedzenie Rady Europejskiej poświęcone obsadzie stanowisk w UE. Premier Tusk i kanclerz Merkel omówią także sprawy bieżące, w tym aktualną sytuację na Ukrainie – czytamy w komunikacie KPRM.”.Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że o wizycie Tuska w Berlinie nie zostali poinformowani przedstawiciele mediów „...(więcej)
Krasnodębski o Tusku „Niestety, na początku roku 2010 popełnił zasadniczy błąd.Pod wpływem Angeli Merkel i z innych nieznanych nam powodówodstąpił od pierwotnego planu i zrezygnował z kandydowania na prezydenta RP. Gdyby został prezydentem, wycofałby się na z góry upatrzone pozycje i dzisiejsze kłopoty rządu spadałyby już na barki nowego premiera (którego można by wymieniać jak zderzak). ...(więcej )
Jarosław Kaczyński „ Wydaje się, że ten, kto dał pierwsze nagrania „Wprost”, zawarł już porozumienie z obozem Tuska. Jakieś dwa tygodnie temu. W przeciwnym wypadku poszłyby ostrzejsze taśmy „...” Za kulisami musiało się coś stać i w tej chwili obserwujemy jakąś próbę zmiany w układzie”...”Trudno sobie wyobrazić lepszy rząd dla Rosjan niż rząd Tuska. Teraz największym zagrożeniem dla Polski  nie są uwikłani w sprawę ukraińską Rosjanie, którzy się tam naprawdę zagalopowali i są w tej chwili w trudnej sytuacji. Największym zagrożeniem jest ten rząd, ta ekipa „dresiarsko-knajacka”, która niszczy państwo na wszystkich poziomach „...(więcej )
Ziemkiewicz „Tusk będzie pierwszym premierem w historii Polski, który po zakończeniu kadencji znajdzie się w więzieniu. – Naprawdę Pan tak myśli? – Będzie co najmniej postawiony przed Trybunałem Stanu, bo jest za co. Jego następca, nawet jeśli to nie będzie Jarosław Kaczyński, po prostu będzie musiał to zrobić, żeby uspokoić ludzi, którzy nagle stracą totalnie poczucie bezpieczeństwa, stracą oszczędności, pracę i nagle się znajdą w sytuacji, o której kiedy dziś słyszą, to zatykają uszy”....(więcej)
Schetyna „Jeśli będziemy działać tak jak w tej chwili, to znajdziemy się na drodze do porażki. Kaczyński może wygrać konstytucyjną większością, co da mu ogromną władzę „.....”Musimy też doprowadzić do zakończenia finansowania partii politycznych z budżetu państwa. To też był nasz sztandarowy pomysł. Nie możemy sobie pozwolić się z niego wycofać.'.......”Elektorat Platformy zostanie w domu.”...”Tak wieszczy prof. Janusz Czapiński w swej najnowszej „Diagnozie społecznej". Przewiduje, że w efekcie PiS może rządzić samodzielnie. „...”Znam te badania, trudno nie zgodzić się z ich wynikami. Brak akceptacji dla rządu i Platformy może otworzyć drogę do władzy dla PiS. Jeśli frekwencja będzie niska - poniżej 35-40 proc. - to, co przewiduje Czapiński, może się zmaterializować. Jeśli Platforma nie wygra tych wyborów, to wygra je PiS. Kaczyński może wygrać konstytucyjną większością, co da mu ogromną władzę”....”Wierzy pan jeszcze, że wygracie? Oczywiście, że tak. Jeśli nastąpi zmiana w PO, jeśli będzie mobilizacja i nowe otwarcie jesienią, to możemy wygrać kolejne wybory. Mamy jeszcze dwa lata.”...”Jakie będzie pana miejsce w PO, jeśli nie zdecyduje się pan kandydować na przewodniczącego partii? Bo my takiego miejsca nie widzimy. Nie?Nie. Reprezentuje pan dobrze zorganizowaną grupę w partii, pańscy ludzie tego od pana oczekują. Chcą pokazania swej zwartości i siły. „...” Nie chcę ogłaszać decyzji niemal rok przed wyborami, bo wtedy wszystko, co zrobię lub powiem, będzie uznawane za element kampanii wyborczej. „...”Mówi pan sporo o jedności i spoistości Platformy. Czy jedności partii coś grozi? Dzisiaj nie, ale trzeba pielęgnować ten stan. Choć gdyby kampania trwała przez rok, różnie mogłoby się stać.A konflikt między liberałami takimi jak pan a konserwatystami takimi jak Gowin? Może dziś jest nam trudniej współpracować, ale przecież konserwatyści i liberałowie są w Platformie od samego początku. Elektorat konserwatywny w dużej części jest wierny Platformie przy urnach wyborczych.
To po co wracacie do związków partnerskich? To nie do przyjęcia dla konserwatystów. Ja wolę z konserwatystami szukać tego, co łączy. Wolę z Jarosławem Gowinem współdziałać przy deregulacji czy reformie sądów, niż spierać się o związki partnerskie.Premier zapowiedział jeden projekt w sprawie związków partnerskich. I to będzie projekt liberałów. Wygląda to na prowokowanie konserwatystów. Generowanie konfliktu z konserwatystami byłoby szkodzeniem Platformie. Wierzę, że jesteśmy na dobrej drodze do tego, by powstał jeden projekt możliwy do zaakceptowania przez wszystkich. Tylko oba środowiska muszą naprawdę chcieć porozumienia.Ale to pan był często oskarżany o forsowanie pomysłów, których konserwatyści nie mogli zaakceptować. Byłem i jestem zwolennikiem ważnej obecności Jarosława Gowina i konserwatystów w Platformie. To jest bogactwo Platformy, że możemy współdziałać, różniąc się światopoglądowo.”...wywiad Andrzeja Stankiewicza, Michała Szułdrzyńskiego z Grzegorzem Schetyną „...( więcej )
Jarosław Gowin „ Nie po to Tusk parę lat konsekwentnie zwalcza Grzegorza Schetynę, żeby w końcu go uratować. To on jest prawdziwym reformatorem w PO”... (więcej )
Niezalezna.pl tak to relacjonuje „W czwartek w restauracji na Saskiej Kępie w Warszawie Grzegorz Schetyna i Mirosław Drzewiecki spotkali się z kluczowymi przedstawicielami telewizji Polsat.  Politykom Platformy i dyrektorom telewizji Polsat tak bardzo zależało na dyskrecji, że usiedli w najciemniejszym kącie sali, zaciągnęli żaluzje i wykręcili żarówkę nad stolikiem. „...”Józef Birka, członek rady nadzorczej Polsatu i jednocześnie zaufany mecenas Zygmunta Solorza-Żaka. Marian Kmita,szef Polsatu Sport, kandydat na ministra sportu po dymisji Drzewieckiego. „....” W piątek tuż przed wejściem Grzegorza Schetyny na salę w hotelu Gromada, gdzie odbywała się krajowa rada Platformy Obywatelskiej, próbowaliśmy dowiedzieć się od wiceprzewodniczącego PO, o czym rozmawiał z dyrektorami Polsatu. Schetyna, słysząc pytanie „Codziennej", dosłownie zaniemówił.Mimo wielokrotnych prób uzyskania od niego odpowiedzi, w milczeniu i szybko wszedł do windy. Po 5 min w równie szybkim tempie opuścił hotel, czym wzbudził zdziwienie członków Platformy. Później politycy PO powiedzieli dziennikarzom, że Grzegorz Schetyna się zatruł i pojechał na „kroplówkę regenerującą" do szpitala. „...(więcej )
Andrzej Olechowski„Tusk jak Krokodyl „Rajdy antychrześcijańskie Janusza Palikota zdumiewają mnie i obrażają. Mam wrażenie, że znaczną część Polaków również - mówi Jackowi Nizinkiewiczowi Andrzej Olechowski. „...”Ja powiedziałem dwie rzeczy: po pierwsze, podobnie jak Jan Rokita, że sprawa finansowania KLD z pieniędzy CDU nie wydaje mi się niemożliwa. Po drugie, że Piskorski nie jest, jak zasugerował to premier, notorycznym kłamcą. Dziwi mnie mocny atak członków PO na Piskorskiego i zdenerwowanie byłych liderów KLD, kiedy są pytani o źródło finansowania partii. „...”Wszystkie sytuacje opisane w książce „Między nami liberałami", w których brałem udział lub które mnie dotyczą, są opisane prawdziwie. To jest książka rzetelna. Piskorski nie kłamie. „....”Grzegorz Schetyna jest patriotą PO. Jak rozumiem, nie podoba mu się, że Platforma stała się typową partią władzy. Nie ma wewnętrznych kanałów awansu i na liderów rekrutuje zewnętrznych „fachowców od polityki", niezależnie od ich poglądów; pana Kamińskiego z PiS, panią Hübner i pana Rosatiego z lewicy, a w przyszłości pewnie sięgnie po pana Giertycha z LPR i premiera Marcinkiewicza z ZChN. Można powiedzieć, że PO żyje dzięki transferom, nie ma własnej kadry. To źle świadczy o jej kondycji. Jeśli Grzegorz Schetyna chce w niej pozostać i partię naprawiać, musi być aktywny, musi tworzyć swoją grupę, mocniej podkreślać swoje stanowisko ideowe i wobec problemów partyjnych. „...”Bo inaczej? Zniknie. Z premierem Tuskiem jest jak z krokodylem: albo nie trzeba mu się pokazywać, albo trzeba się szybko poruszać. Jeśli pan Schetyna nie będzie walczył o swoją pozycję, zostanie politycznie unicestwiony”....”Ostatnie badania TNS Polska pokazują dużą przewagę PiS nad PO. Platforma swoją kampanią zmierza do pierwszej dużej porażki od lat? Tak się dzisiaj wydaje. Jeśli te prognozy się potwierdzą, będzie to szok dla PO, który osłabi pozycję Donalda Tuska i spowoduje silne wewnętrzne napięcia. Ponieważ tej partii nie spina już żadna idea, ani misja a tylko władza i osoba przewodniczącego grozi to rozpadem Platformy.”...”Zdumiewa mnie poparcie Polaków dla Korwin-Mikkego. To przecież ekscentryk głoszący albo absurdy, albo faszystowskie poglądy. Mam wrażenie, że jego partia bardziej zagraża pozycji PiS niż partii Palikota. Lider Nowej Prawicy narobi nam wiochy w Brukseli. Wyborcom Korwin--Mikkego będzie wstyd, że na niego głosowali. „....”Wyobraża pan sobie koalicję partii Kaczyńskiego i Korwin-Mikkego? Oczywiście. Skoro Jarosław Kaczyński mógł zrobić koalicję z LPR i Samoobroną, to dlaczego miałby nie wejść w sojusz z KNP? Z kimś przecież PiS będzie musiało zawiązać koalicję rządową po następnych wyborach parlamentarnych”.. (więcej )
Mój komentarz Na co był natychmiast potrzebny Merkel Tusk tuż przed spotkaniem Merkel Putin . Czyżby po to ,aby Merkel wiedziała na czym stoi i do czego może skłonić Tuska, aby potem spokojnie mogła ustalić z Putinem roszady na polskiej scenie politycznej . Między innymi sprawami oczywiście . Na to wygląda Kluczową sprawą dla Rosji i Niemiec w tej chwili jest wyrwanie rządu Tuska spod wpływu Stanów Zjednoczonych . Nagła wolta Tuska i Sikorskiego i przejście ich na stronę USA po agresji Putina na Ukrainę musiała być szokiem dla Rosji i Niemiec . Ich cały plan zaprowadzenia nowego porządku w Europie wziął w łeb. Ale taśmy Wprost dużo zmieniły. Michalkiewicz twierdzi że Niemcy już mają cały komplet tych taśm .Braun twierdzi że Schetyna powiązany z Rosją . Schetyna rzeczywiście w kwestii napaści Rosji na Ukrainę zajmuje dwuznaczne stanowisko. Jeśli Tusk podporządkuje się Merkel , a do tego nie pomoże Sikorskiemu w objęciu funkcji premiera po swoim ustąpieniu , to przy dominacji niemieckich propagandowych mediów w Polsce Schetyna może przejąć władzę nad Platformą i przy współpracy z Gowinem i Rokitą powstrzymać marsz Kaczyńskiego po władzę . Co z Sikorskim , czy Schetyna go usunie . Jak Amerykanie będą ratować wpływu Sikorskiego . Czy Amerykanie wtedy poprą Kaczyńskiego ? W każdym razie najgorszy scenariusz to taki w którym Tusk otrzymawszy od Merkel gwarancję bezpieczeństwa osobistego i super koryto rezygnuje . Nie ważne , czy na rzecz Sikorskiego, czy Schetyny . Bo wtedy Platform znowu ogłupi Polaków , zmieni swój program i twarze . Jakiś pseudo techniczny rząd i przyspieszone wybory, apotem koalicja z lewicą i PSL na listach Schetyny . I znowu kilka lat upadku Polski i chaosu , który temu służy Niepotrzebnie Kaczyński legitymizuje jakimiś porozumieniami Gowina , bo to tak jakby hodował żmije an swojej j piersi . Gdyby Schetyna wygrał jest pewien że Gowin natychmiast do niego poleci. Za Schetyną stoi też Olechowski Tak , czy inaczej czekają nas ciężkie i ciekawe czasy .I karuzela kolejnych rozgrywek .I miejmy nadzieję ,że ktoś zablokuje Tuskowi drogę ucieczki i pozostawi go do czarnego dal niego końca na czele rządu i Platformy Marek Mojsiewicz

Michalkiewicz: Albo Korwin-Mikke coś wie, albo się myli O tym, dlaczego Korwin-Mikke uważa, że człowiek, który podejrzewa Rosjan lub o zestrzelenie malezyjskiego samolotu nie ma po kolei w głowie, rozmawiamy, ze Stanisławem Michalkiewiczem, publicystą i wieloletnim partyjnym kolegą szefa Kongresu Nowej Prawicy. Stefczyk.info: - Czy podziela Pan opinię Janusza Korwin-Mikkego na temat sprawców tragedii zestrzelenia malezyjskiego samolotu? Stanisław Michalkiewicz: - Nie wiem, kogo miał na myśli mówiąc „Rosjan”, bo jeśli wojsko Federacji Rosyjskiej to wydaje mi się, że akurat to jest racja, bo Federacja Rosyjska nie miała żadnego interesu, żeby zestrzeliwać cywilny samolot, zwłaszcza w takim momencie.

Korwin-Mikke miał na myśli, wręcz wymienił również tzw. separatystów prorosyjskich… - Separatystów można już o to prędzej podejrzewać, z tym, że oni też właściwie, jeśliby zestrzelili ten samolot, to prawdopodobnie dlatego, że się pomylili. To jest możliwe.

Ale Korwin-Mikke wyklucza taką ewentualność. Uważa, że zrobili to Ukraińcy, polujący na samolot Putina. Dlaczego głosi to tak zdecydowanie, a nie hipotetycznie? - O to proszę zapytać pana Janusza Korwin-Mikke. Ja nie jestem tłumaczem jego myśli. Nie wiem dlaczego pan mnie o to pyta?

Bo Pan go bardzo dobrze zna… - Dobrze go znam, ale jak chce Pan się dowiedzieć, co miał na myśli Korwin-Mikke, to jego trzeba o to pytać, a nie mnie. Ja sam bym go zapytał, gdybym miał okazję, ale na razie takiej okazji nie miałem…

…i chciałbym zrozumieć, czy za takimi sformułowaniami kryje się tylko chęć, żeby kolejny raz zbulwersować opinię publiczną, nawet za cenę śmieszności? - Myślę, że w tym co mówi, nie ma nic specjalnie śmiesznego. Nie wiem, czy pan szczerze to mówi, czy nie, ale pańskie pytanie dowodzi tylko, jak nisko upadliśmy jako społeczeństwo. Powiedzenie oczywistej prawdy uchodzi za coś nieprzyzwoitego. To jest ilustracja postępującej uniformizacji naszego kraju i przypuszczam, że to nie jest przypadkowe, że znaczna część publicystów, to są konfidenci, którzy ćwierkają tak, jak im każą oficerowie prowadzący. To widać w sposobie pisania, w sposobie ujmowania tematu, że musi być jedna centrala, która ten kamerton nastraja. Każdy, kto się z tego schematu wyłamuje jest uważany za dziwoląga. Kiedyś tak nie było, kiedyś każdy mówił, co myśli, w związku z czym istniał pluralizm opinii w społeczeństwie, no ale teraz tak nie jest. Teraz króluje terror politycznej poprawności.

Ale takie same zarzuty padają także pod adresem Janusza Korwin-Mikkego, że albo sam jest rosyjskim agentem wpływu, albo działa pod wpływem rosyjskiej agentury, kiedy wygłasza takie szokujące opinie… - Kiedyś, jeszcze za głębokiej komuny taki felietonista tygodnika Kultura, Hamilton, chyba jeszcze żyje - nazywa się Jan Zbigniew Słojewski, napisał, że w Polsce są dwa światopoglądy, bo są dwie kasy. Teraz już chyba jest jedna kasa, bo jest jeden światopogląd i każdego kto się wyłamuje z tego schematu podejrzewa się o ruską agenturę.

Ja zresztą też jestem podejrzewany, że jestem ruskim agentem, np. przez publicystów Frondy, judeo-chrześcijan. Ale to mnie nie konfunduje, bo z kolei środowisko Myśli Polskiej uważa mnie za czołowego rusofoba w Polsce, więc to mnie utwierdza w przekonaniu, że nie jest ze mną tak źle. Zresztą, szkoda, że nie jestem ruskim agentem, bo pewnie by mi się lepiej powodziło, tak, jak dobrze się powodziło ruskim agentom w przeszłości.

Ale Janusz Korwin-Mikke znany jest z niewzruszalnej logiki. Czy tak kategoryczne obciążanie Ukraińców, w obliczu kolejnych dowodów  nagranych rozmów rosyjskich terrorystów, którzy potwierdzają zestrzelenie cywilnego samolotu i przyznają się do tego, zdjęć, filmów tych wyrzutni rakietowych, zacierania śladów, zarówno w necie, kompromitujących deklaracji, jak i wywożenia do Rosji feralnych rakiet, nie kłóci się w dosyć istotny sposób z tą logiką? - Domyślam się, że pan w te wszystkie dowody wierzy. Przy dzisiejszych możliwościach spreparowanie nagrania każdej rozmowy, nawet naszej w tej chwili nie powinno nastręczać trudności. Nie zastanowiło pana, że służba bezpieki Ukrainy przekazuje w czasie rzeczywistym zdjęcia filmowe z terenów,  na które nie ma dostępu? Nie zastanowiło to pana?

Odpowiem podobnie - przy dzisiejszych możliwościach, każdy może wszystko sfilmować choćby komórką i wysłać gdzie chce, a pamiętajmy, że to jednak Ukraina, gdzie co najmniej parę osób może wciąż czuć się lojalna wobec rządu w Kijowie… - I natychmiast zauważyć wyrzutnię BUK, na której brakuje jednego pocisku, sfilmowała to i przekazała do służby bezpieki Ukrainy w Kijowie? Skoro jest pan taki „wierzący”, to przypomnę panu, że CIA i wywiad brytyjski stwierdziły ponad wszelka wątpliwość, że Saddam Husajn wyprodukował broń masowej zagłady. I jak wiadomo, wszystko okazało się nieprawdą. Więc na pańskim miejscu byłbym bardziej sceptyczny wobec tych wszystkich rewelacji, zwłaszcza, że służba bezpieki Ukrainy natychmiast przedstawiła mnóstwo dowodów, tak, na poczekaniu. Powiem tak - ja nie wiem, kto ten samolot zestrzelił i dopóki ktoś tego nie ustali, w sposób nie budzący wątpliwości to nadal nie będę wiedział. Natomiast jest taka zasada od czasów starożytnych, Rzymianie ją wymyślili, że is fecit, cui podest - ten zrobił, kto skorzystał. To przyzna pan, że jak na razie, to Ukraina na tym najbardziej skorzystała.

Chyba, że tak, jak Pan powiedział parę minut temu, że to był błąd i pomyłka… - Tak, to mógł być błąd, ale nie wykluczam też innej możliwości - to jednak władze Ukrainy skierowały ten samolot w korytarz, nad miejsce, gdzie się toczą walki, to władze Ukrainy nakazały mu lecieć na niższej wysokości, prawda?

Ależ ja zgadzam się, że jest wiele znaków zapytania. Dlatego chodzi mi o to, dlaczego tak logiczny Korwin-Mikke nie wyklucza żadnej hipotezy, ale kategorycznie stwierdza, że sprawcami są Ukraińcy, a ten kto uważa, że to Rosjanie jest niespełna rozumu... - Mamy więc dwie możliwości - albo kolega Mikke coś wie, czego my nie wiemy - pan i ja, albo się po prostu nie ma racji. Ja nie uważam go za nieomylnego w każdej sprawie, podobnie nawet jak papież nie jest nieomylny w każdej sprawie  tylko w sprawach wiary i moralności, natomiast np. w sprawach gospodarczych może się mylić i wielokrotnie tak bywało. Rozmawiał zrk

Nadarza się okazja Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Sprawa prof. Bogdana Chazana, a zwłaszcza forsowane przez postępactwo postulaty wprowadzenia zakazu zatrudniania w państwowej służbie zdrowia lekarzy, którzy podpisali klauzulę sumienia pokazuje, że polskojęzyczna wspólnota rozbójnicza, z którą tysiącletni naród polski, na skutek siuchty przeprowadzonej w 1989 roku przez generała Kiszczaka ze swymi konfidentami oraz pożytecznymi idiotami w rodzaju opętanego przez Żydów biłgorajskiego chłopa Henryka Wujca, musi dzielić terytorium państwowe, ostatnio strasznie się rozzuchwaliła, na podobieństwo owych „kurew” („nachalne są te kurwy i zuchwałe”), o których czytamy w „Przygodach dobrego wojaka Szwejka”. Jest to oczywiście rzecz karygodna, tym bardziej, że w awangardzie tej polskojęzycznej wspólnoty rozbójniczej znowu coraz bardziej widoczni są Żydzi w rodzaju pana prof. Hartmana, którzy nawet nie starają się specjalnie ukrywać zamiaru doprowadzenia narodu polskiego do stanu bezbronności w obliczu roszczeń majątkowych, wysuwanych przez przedstawicieli Izraela i wiadomej diaspory. Właśnie Izrael bardzo się zaangażował w tłumienie powstania w getcie zlokalizowanym w Strefie Gazy i pod osłoną swoich sojuszników pewnie doprowadzi tam do ostatecznego rozwiązania - ale jeszcze kilka takich sukcesów i kto wie, czy trzeba będzie przenieść go w jakieś spokojniejsze miejsce, na przykład - do naszego nieszczęśliwego kraju, który oczywiście trzeba zawczasu do tego przygotować, wykorzystując w tym celu - podobnie jak w latach 40-tych i 50-tych kolejne pokolenie rozwnuczonej polskojęzycznej wspólnoty rozbójniczej. Ta wspólnota, w zamian za obietnicę możliwości dalszego pasożytowania na narodzie polskim, podejmie się każdego łajdactwa, podobnie jak w latach 40-tych i 50-tych, czy w roku 1981, kiedy to przeciwko narodowi polskiemu wystąpiła zbrojnie, no a teraz znowu kreuje się na awangardę. Historia powtarza się aż do znudzenia również na skutek kryzysu przywództwa, jaki od lat przeżywa naród polski. Po staremu - jak pisał w „Placówce” Bolesław Prus - „Niemcy ich trapią, Żydzi im radzą” - ano właśnie: teraz im radzą pozbyć się resztek rodzimej szlachty, której namiastkę stanowi tubylcza inteligencja i duchowieństwo, żeby w ten sposób zrobić miejsce szlachcie jerozolimskiej. Więc kolejne pokolenie polskojęzycznej wspólnoty rozbójniczej wysuwa postulat zakazu zatrudniania katolickich lekarzy w państwowej służbie zdrowia. Nie miejmy złudzeń, że po lekarzach nie przyjdzie kolej na innych pracowników sektora publicznego, np. nauczycieli, czy prawników. W tym ostatnim przypadku tak przecież już było; pamiętam jak w roku 1970 prezes Sądu Wojewódzkiego w Gdańsku, którego zapytałem o możliwość odbycia pozaetatowej aplikacji sądowej zadał mi jedno jedyne pytanie - czy należę do PZPR - a kiedy usłyszał, że nie, spojrzał na mnie tak wymownie, że w mgnieniu oka pojąłem, iż nic z tego nie będzie. Wprawdzie takie postulaty są oczywiście sprzeczne z zasadą równości obywateli wobec prawa i innymi konstytucyjnymi gwarancjami, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Skoro polskojęzyczna wspólnota rozbójnicza już nawet nie ukrywa zamiaru całkowitego zawłaszczenia sektora publicznego, to musimy w tym momencie postawić pytanie - czy tradycyjny, tysiącletni naród polski ma jeszcze jakiś interes w finansowaniu tego sektora? Takiego interesu żaden naród nie miałby również w normalnych okolicznościach, bo sektor publiczny, zwłaszcza usługowy sektor publiczny jest utrzymywany jako publiczny wyłącznie, a w każdym razie - przede wszystkim w charakterze żerowiska dla konfidentów okupującej nasz nieszczęśliwy kraj bezpieki oraz zaplecza politycznego Umiłowanych Przywódców, których większość zresztą podejrzewam co najmniej o niebezpieczne związki z tajniakami. Jak przenikliwie zauważył Maurycy Rothbard, każdy człowiek, chcący osiągnąć zysk, w gospodarce rynkowej musi wyświadczyć innemu człowiekowi jakąś przysługę; sprzedać mu coś, czego tamten potrzebuje, wyleczyć go z choroby, przewieźć go z miejsca na miejsce, ugotować mu obiad, uszyć ubranie itp. - i tylko funkcjonariusze publiczni niczego nie muszą, bo oni swoje dochody wymuszają siłą, posługując się w tym celu żandarmami. Więc gdyby tak biurokraci, którzy obleźli państwową służbę zdrowia, pierdząc w stołki po rozmaitych Narodowych Funduszach, stworzonych wyłącznie w celu zapewnienia im źródeł utrzymania, nagle by z tych swoich nisz ekologicznych zostali wypędzeni przez brak pieniędzy, to byłoby to właśnie to, czego nam trzeba. Bo podstawowa reforma nie tylko naszego nieszczęśliwego kraju, ale wszystkich innych podobnych do naszego państw, powinna polegać na rozpędzeniu biurokracji pasożytującej na produktywnych obywatelach, odblokowaniu narodowego potencjału gospodarczego, dławionego u nas przez układ „okrągłego stołu”, no i na przywróceniu ludziom władzy nad bogactwem, które wytwarzają swoją pracą, a z jakiej zostali w ciągu ostatnich 100 lat podstępnie wyzuci przez rozrastającą się na podobieństwo raka armię rzekomych dobroczyńców. W tej sytuacji bezwstydnie głoszone otwartym tekstem postulaty zawłaszczenia sektora publicznego przez kolejne pokolenie polskojęzycznej wspólnoty rozbójniczej może się stać znakomitą okazją do likwidacji tego sektora w ogóle, poprzez stopniowe odcinanie dopływu pieniędzy. Oczywiście w sytuacji, gdy w kraju nie ma jeszcze sytuacji rewolucyjnej, otwarty bunt podatników zostałby natychmiast bezlitośnie stłumiony przez fagasów w służbie naszych okupantów, na podobieństwo powstania w getcie w Strefie Gazy, więc na razie nie ma innego wyjścia, jak zejście - również w dziedzinie ochrony zdrowia - do podziemia. „Szara strefa” - to jest to! Według szacunków GUS, już teraz co najmniej jedna trzecia gospodarki funkcjonuje w konspiracji, dostarczając naszemu narodowi ekonomicznych podstaw egzystencji, więc właśnie nadarza się nie tylko okazja, ale nawet uzasadniony moralnie powód, by to gospodarcze podziemie rozszerzyć. W ten sposób przyczynimy się również do uszczuplenia naszym okupantom korzyści z okupacji kraju - a ponieważ są oni zdemoralizowani do szpiku kości, to tylko perspektywa utraty korzyści z okupacji może zrobić na nich wrażenie. Nie chodzi o zatem zmianę jednej szajki na drugą przy pozostawieniu żerowiska, tylko o zlikwidowanie koryta. Każda okazja dobra, byle wreszcie wyjść z socjalizmu! Stanisław Michalkiewicz

Tak kombinować, żeby było dobrze Te malezyjskie linie mają pecha; jeden samolot znika im z radarów po godzinie od startu z Kuala Lumpur i kierując się nad Ocean Indyjski leci donikąd - a żaden z satelitów, co to potrafią zarejestrować z dokładnością do pół sekundy, kiedy Osama bin Laden wychodził za potrzebą, nic nie widzi, ani nie słyszy. Ale nad Ukrainą było chyba inaczej - bo tam prezydent Poroszenko toczy świętą wojnę z ruskimi separatystami, więc od szpiegowskich satelitów musi się tam roić. Toteż nic dziwnego, że Służba Bezpieki Ukrainy była znacznie lepiej przygotowana do tej katastrofy, niż rosyjska FSB, a nawet GRU. Zanim jeszcze samolot na dobre spadł na ziemię, prezydent Poroszenko już wiedział, że został on zestrzelony przez „terrorystów”, a SBU od razu zaprezentowała światu gotowe dowody w postaci telefonicznej rozmowy separatystów, podając nawet nazwiska rozmówców. Od razu widać, że Ukraińcy zostali otoczeni opieką pierwszorzędnych fachowców. Ci fachowcy wprawdzie wszystko wiedzą, ale i oni przecież są postawieni pod władzą, więc muszą kombinować tak, żeby było dobrze. Zatem najpierw zimny rosyjski czekista Putin porozmawiał przez telefon z płomiennym szermierzem wolności i pokoju, prezydentem Barackiem Husejnem Obamą. Co sobie powiedzieli - tego ma się rozumieć, nikt nie wie, ale wkrótce pierwszorzędni fachowcy potwierdzili, że samolot został wprawdzie strącony przez rakietę, jednak wystrzeloną z miejsca nie dającego się ustalić. Przypomina to do złudzenia doniesienia pierwszorzędnych fachowców o Saddamie Husajnie, który wprawdzie wyprodukował broń masowej zagłady, ale tak ją schował, że nikt nie mógł jej znaleźć i dopiero pan red. Wildstein nie ruszając się z Warszawy, jednym rzutem oka spenetrował prawdę, że Saddam Husajn ukrył broń masowej zagłady „w miejscach niemożliwych do wykrycia”. Od razu wszystko stało się jasne i Saddama Husajna można było powiesić w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Toteż powściągliwość pierwszorzędnych fachowców co do miejsca, z którego wystrzelono rakietę jest całkowicie zrozumiała; dopóki to miejsce nie zostanie ujawnione, to tego, kto rakietę wystrzelił, można będzie bardzo łatwo dyscyplinować i naprostowywać - żeby ćwierkał z właściwego klucza. I wydaje się, że trzeba będzie szybko skorzystać z tej możliwości, bo ukraiński premier Arszenik Jaceniuk, nie czekając na żadne śledztwo, już wezwał cały świat do świętej wojny przeciwko Rosji. Najwyraźniej doznał zawrotu głowy od sukcesu i zapomniał, że do świętej wojny przeciwko Rosji to może wzywać świat nie on, tylko miłujący pokój prezydent USA Barack Husejn Obama. Okazuje się, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło tym bardziej, że jeszcze tego samego dnia, kiedy Malezja straciła swój drugi samolot, bezcenny Izrael rozpoczął lądową fazę pacyfikacji powstania w getcie w Strefie Gazy, bez obawy, że zaabsorbowana zestrzeleniem samolotu światowa opinia publiczna poczyni mu jakieś wyrzuty. Stanisław Michalkiewicz
24/07/2014 Co jest konieczne jest możliwe
Wygląda na to, że niektórzy”obywatele” demokratycznego państwa prawnego mają już go dość. Tyrania państwa narasta, no, nie z szybkością światła – powiedzmy sobie szczerze, ale pomału acz systematycznie, w kierunku budowy państwa policyjnego i fiskalnego. Nie ma takiej niegodziwości ani takiej zbrodni, której mnie popełniłby skądinąd socjalistyczny rząd kiedy zabranie mu pieniędzy. A pieniędzy mu ciągle brakuje, bo na wielkie narodowe marnotrawstwo pieniędzy zawsze brakuje. I będzie brakowało dopóki nie zmieni się ustrój. A na razie trwamy w budowie socjalizmu biurokratycznego przez ekipy okrągłostołowe. Jest budowany socjalizm z europejską twarzą, nazywany przez propagandę- społeczną gospodarką rynkową. Nerwy puściły komuś, komu urząd skarbowy zrobił krzywdę, albo tak przynajmniej uważa ten, który postraszył bombą radomski urząd skarbowy, że ją tam podłożył. Okazało się, że nie podłożył- ale to potem. Potem trwała ewakuacja osób tam przesiadujących i zajmujących się tysiącami spraw nikomu niepotrzebnych, tylko stwarzających alibi dla osób tam przesiadujących. W urzędach skarbowych odwalają kawał niepotrzebnej nikomu roboty generując koszty na rachunek tych, którzy przychodzą tam zeznawać, co mają,. ile zarabiają, gdzie to wszystko chowają. Musieli mu zajść za skórę, że postraszył ich bombą. Bo na przykład w takim Teksasie kilka lat temu, tamtejszy podatnik- też demokratycznego państwa prawa- zatankował wypożyczony samolot, zatankował do pełna i z pełnego biegu uderzył w tamtejszy urząd skarbowy. Sam zginął, ale bohaterską śmiercią- śmiercią pokrzywdzonego podatnika, bo tak człowiek uważał- człowiek honoru, a chodziło o kilkadziesiąt tysięcy dolarów, które urząd żądał od niego. Może pieniądze te przydałyby się do prowadzenia kolejnych wojen, w imię dominacji- pardon-demokracji i praw człowieka? Które imperium jest dzisiaj imperium zła? Federacja Rosyjska, czy Ludowa Republika Stanów Zjednoczonych? Prawa człowieka jak najbardziej, zamiast obowiązków. Prawa do wszystkiego, kosztem tych, którzy te prawa muszą realizować. Bo jak się komuś coś należy „ za darmo” w ramach praw człowieka, to ktoś musi posiadać obowiązek, żeby te prawa realizować. Takie obowiązki realizuje socjalistyczne państwo prawa. Właśnie krakowski sąd przyznał 25 000 złotych zadośćuczynienia wraz z odsetkami rodzinie zmarłej na raka kobiety, której Narodowy Fundusz Zdrowia odmówił leczenia. Niezawisły sąd dopatrzył się nierównego traktowania pacjentów w dostępie do świadczeń medycznych. Skrytykował postępowanie NFZ, który aż przez trzy tygodnie rozpatrywał wniosek o chemioterapię niestandardową Przesłuchiwani świadkowie nie potrafili wyjaśnić, dlaczego trwało to aż tak długo.(???) Sąd” skrytykował” postępowanie NFZ(???) Ach, to sąd już nie jest od wymierzania sprawiedliwości na podstawie zapisów prawa, tylko sobie krytykuje według własnego uznania. Sąd prowadzi publicystykę prawną, zamiast doszukiwać się złamania prawa. Oczywiście w demokratycznym państwie prawnym nasz los oparty jest o” bezpłatne lecznictwo” i o równość w dostępie do” świadczeń” medycznych. Skory wszyscy mają się w równości w dostępie do lekarza, to pojawia się pytanie o nieśmiertelność. I to jest dopiero problem. Ludzie umierają różnie, w zależności od tego jak Pan Bóg postanowi- w końcu to on daje życie i on je zabiera. No i jak tu skonstruować system, żeby wszyscy równo żyli, a potem równo umierali? Lewactwo demokratyczne chce przechytrzyć Pana Boga we wszystkim, Tak jak na przykład na Kubie, gdzie tamtejsza gospodarka oparta jest o dotowaną ropę z Wenezueli- finansowanie takiego skansenu musi skończyć się katastrofą jednego skansenu, który ropę ma- i innego, który mu tę ropę dostarcza. Tym bardziej, że problemy socjalizmu dają o sobie znać w Wenezueli i tylko patrzeć jak to wszystko runie. Jak runie socjalizm w Wenezueli- runie socjalizm na Kubie. Tym bardziej, że socjalizm wszędzie gdzie istnieje- generuje problemy. No właśnie! Co zrobić, żeby wyrównać życie” obywateli” w demokratycznym państwie prawnym, bo jest to wielka niesprawiedliwość, że jeden” obywatel” żyje 50 lat, inny 70. a jeszcze inny tylko 20, albo 1 rok. Pan Bóg naprawdę jest niesprawiedliwy, ale człowiek w tej materii doprowadzi do sprawiedliwości dzięki istnieniu państwowej służby zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia. Na razie chodzi o równość w dostępie. Jak już będzie równość w dostępie- to wtedy przystąpi się do wyrównywania życia. Pomocne będzie szatańskie narzędzie eutanazji. Można też ustanowić w przyszłości ustawowy limit życia. Posłowie zadecydują większością. W państwowej służbie zdrowia opartej o reglamentację usług medycznych, nie może być czystej sytuacji, w której każdy może się leczyć, bo nie dla każdego starczy świadczonych usług. Wiele środków pochłania wewnętrzna biurokracja, która drąży finansowo służbę zdrowia- a także biurokracja zewnętrzna. Biurokracja zewnętrzna to Ministerstwo Zdrowia, a właściwie Ministerstwo Śmierci,a biurokracja wewnętrzna to to wszystko co dzieje się wewnątrz tego państwowego systemu. Te wszystkie wydziały zdrowia i biurokracja w szpitalach. Leczenie jest na dalszym planie. Zresztą człowiek w socjalizmie służy jedynie do zaspokajania potrzeb biurokracji socjalistycznej. Żeby tylko był zdrowy, jak pracuje na państwo i biurokrację państwową tworzącą system wielkiego marnotrawstwa. A” staruszków trzeba usypiać”- jak twierdził jeden z członków tego wrednego systemu. Ponieważ”obywatel” ma prawa bo państwo mu takie prawa nadało, poza prawami naturalnymi- na przykład prawem do wolności- i funduje mu za jego pieniądze na przykład „ darmowe” lecznictwo oparte o utopię równego dostępu do świadczeń medycznych, to „obywatel”, czując się oszukany przez państwo podał państwo do sądu i teraz państwo- czyli my wszyscy- zapłacimy pokrzywdzonemu 25 000 zł z odsetkami, żeby zadośćuczynić za niedotrzymanie przez socjalistyczne państwo słowa, że ma równy dostęp i darmochę. Jak wszyscy „obywatele” państwowi pokrzywdzenie przez państwo zaczną domagać się odszkodowań, bo zostało naruszone ich prawo do czegoś tam co państwo im obiecywało- to ruina państwa będzie wcześniej niż wszyscy dyżurni filozofowie propagandowi przewidują. Tak jak będą konsekwencje decyzji o porozumieniu w sprawie wymiany kulturalnej Rosji i Polski, nie odbędą się kulturalne dni Polski w Rosji, ani dni Rosji w Polsce. Bo Putin zestrzelił samolot pasażerski w swoim interesie, razem z „ Separatystami”. A co będzie jak okaże się, że to nie on zestrzelił, tylko ukraińscy zdrajcy pchający swój kraj do Unii Europejskiej? Skrzynki znajdują się już w Zjednoczonym Królestwie i mam nadzieję, że przy ich otwarciu będzie obecny również przedstawiciel Rosji. Żeby cały świat poznał prawdę! Kto ten samolot zestrzelił mając życie 300 osób za nic! Mając je dla potrzeb politycznych… I mam nadzieję, że, że mój ulubiony Teatr Studia Buffo, będzie nadal podróżował po Rosji i wystawiał przedstawienia , nie będąc wystawionym na ostracyzm, że trzyma z Putinem, tylko będzie spokojnie sobie jeździł zdobywając coraz większą sławę, a pani Natasza będzie zdobywała nagrody. I nich jej gwiazda świeci przynajmniej w Rosji -jak w Polsce nie może. Bo jest bojkotowana i ośmieszana. Polityka polityką- a;le sztuka sztuką… Co jest konieczne jest możliwe. A co jej możliwe jest realne. Realne może stać się możliwe jak będzie konieczne. A wolność to uświadomiona konieczność… WJR

Czy milion ubezpieczonych utrzyma OFE?

1. Szybkimi krokami zbliża się koniec lipca czyli ostatni dzień, do którego ubezpieczeni w Otwartych Funduszach Emerytalnych (OFE), mają zdecydować czy chcą pozostawić w nich część składki emerytalno – rentowej, czy też przenieść ją do ZUS. Do tej pory taką decyzję podjęło 750 tysięcy osób i wszystko wskazuje na to, że do końca miesiąca takich osób będzie około 1 miliona, a więc zaledwie 6% ogółu ubezpieczonych w OFE (w Funduszach jest ubezpieczonych około16,7 mln osób). Konsekwencją takiej sytuacji, będzie znaczne zmniejszenie wpłat składek do Funduszy, które szacuje się miesięcznie na około 100 mln zł (1,2 mld zł rocznie), a więc wpływy te będą o 90% mniejsze od tych dotychczasowych.

2. Przypomnijmy tylko, że nowelizacja ustawy o funduszach emerytalnych przegłosowana przez koalicję Platformy i PSL-u w grudniu poprzedniego roku i podpisana przez prezydenta Komorowskiego, wprowadziła możliwość wyboru przez ubezpieczonych w OFE, czy chcą w tych Funduszach pozostać, czy też przenieść 2,92% od swojego wynagrodzenia brutto do ZUS. W rzeczywistości tylko ci, którzy będą chcieli tę część swojej składki pozostawić w OFE, będą musieli wypełnić stosowne oświadczenie w okresie 4 miesięcy (od 1 kwietnia do 31 lipca), ci którzy tego nie zrobią zostaną automatycznie przeniesieni do ZUS. Decyzję tę, będzie można zmieniać pierwszy raz w tym samym okresie 4 miesięcy w 2016 roku, a później już regularnie co 4 lata. Tak naprawdę chodzi wprawdzie „tylko” o około 15% naszej składki emerytalnej (cała składka emerytalna stanowi 19,52% wynagrodzenia brutto) ale decyzja może być brzemienna w skutki ponieważ OFE po przeprowadzonych przez koalicję Platformy i PSL-u zmianach, stały się funduszami wysokiego ryzyka.

3. OFE po umorzeniu 150 mld zł obligacji skarbowych i zakazie inwestowania w nie w najbliższych latach, stały się funduszami wysokiego ryzyka, bowiem większość ich aktywów to teraz akcje (w 2014 roku nie mniej niż 75% aktywów musi być ulokowane w akcjach, przy czym ten poziom będzie zmniejszany w kolejnych latach). Nie ma chyba na świecie funduszu emerytalnego, który świadomie miałby taką strukturę aktywów (przyjmuje się, że akcje w takim funduszu powinny stanowić od 20 do 40% aktywów), co oznacza, że rząd Tuska „zafundował”, tym którzy w OFE pozostaną przynajmniej przez najbliższe lata, naprawdę „grę na giełdzie o ich przyszłą emeryturę”. Ponadto taki sposób nowelizacji ustawy o funduszach emerytalnych, dokonany przez rząd Tuska, niestety najprawdopodobniej przyniesie w przyszłości również roszczenia odszkodowawcze zarówno samych niezadowolonych ubezpieczonych (już obecnie wpływają ich pozwy zbiorowe) ale być może także właścicieli OFE czyli PTE.

4. Dodatkowo od 1 października zacznie działać mechanizm tzw. suwaka bezpieczeństwa czyli OFE będą musiały przekazywać stopniowo do ZUS składki tych ubezpieczonych, którym pozostało do emerytury 10 lub mniej lat. Jeszcze w tym roku w związku z mechanizmem suwaka bezpieczeństwa, OFE będą musiały przekazać do ZUS około 4 mld zł (w postaci depozytów w bankach OFE mają obecnie około 9 mld zł więc z tego powodu nie będą musiały wyprzedawać aktywów), a już w roku następnym regularnie co miesiąc po 240 mln zł. A więc bieżące wpływy składki wynoszące około 100 mln zł miesięcznie, nie będą wystarczały nawet w połowie na zwrot składki w ramach suwaka bezpieczeństwa. Funduszom pozostanie więc w zasadzie zarządzanie dotychczasowymi aktywami głównie akcjami, których wartość obecnie wynosi około 152 mld zł, z których corocznie trzeba będzie przekazać około 2 mld zł w związku z mechanizmem suwaka. Nie ma więc szans, aby około 1 miliona ubezpieczonych w OFE, było w stanie utrzymać kilkanaście Funduszy, co najprawdopodobniej oznacza ich intensywne łączenie, a w ciągu kilku najbliższych lat likwidację.

KUźmiuk

Z życia tubylczej fauny Nieżyjący już dzisiaj wybitny austriacki uczony Konrad Lorenz zauważył, że zwierzęta wyposażone przez naturę w groźne narzędzia mordu w postaci kłów, czy pazurów, bardzo rzadko zabijają się nawzajem w walce o terytorium, czy samice. Przeważnie walka kończy się rejteradą osobnika słabszego, a jeśli okoliczności nie pozwalają mu na bezpieczną ucieczkę, ratuje się on przyjęciem postawy pokory. Lorenz opisywał przejmującą scenę z udziałem dwóch wilków. Kiedy słabszy wilk nie mógł bezpiecznie uciec, w geście pokory nadstawił zwycięzcy szyję w taki sposób, że tamten jednym kłapnięciem paszczy mógł przeciąć mu tętnicę szyjną. Mógł - ale tego nie robił, tylko stał nad pokonanym w groźnej postawie. Uczony wyjaśnił, że natura wbudowała groźnym zwierzętom hamulce, w następstwie których nie mogą one zaatakować przeciwnika, który przyjął postawę pokory. I tak było w przypadku tych wilków; kiedy pokonany zdradzał zamiar ucieczki, zwycięzca natychmiast wykonywał gest ataku, na co tamten znowu przyjmował postawę pokory. Wreszcie dominujący samiec, w postawie imponującej, na sztywnych łapach oddalił się od pokonanego, który natychmiast skorzystał z okazji i uciekł. Konrad Lorenz twierdził, że wiele zachowań ludzkich, przypisywanych wpływom kulturowym, w istocie ma podłoże biologiczne, tylko ludzie z pychy nie chcą tego przyznać. Coś musi być na rzeczy, o czym możemy przekonać się choćby na przykładzie konfliktu na Ukrainie. Zainspirowany, a w każdym razie zaaprobowany przez Stany Zjednoczone polityczny przewrót w tym kraju, został wykorzystany przez Rosję do przejęcia Krymu i wsparcia wojny domowej we wschodnich okręgach w nadziei, że doprowadzi tam ona do katastrofy humanitarnej w następstwie której podjęte zostaną rozmowy dyplomatyczne, które doprowadzą do ustanowienia tam jakiejś autonomii. W rezultacie tereny te formalnie pozostawałyby w ramach Ukrainy, jednak Kijów nie miałby tam nic do gadania i w ten sposób Rosja uzyskałaby korytarz do Krymu i kontrolę nad tymi uprzemysłowionymi okręgami. Taka reakcja Rosji nie była trudna do przewidzenia, ale widocznie protektorzy „głównego sponsora Majdanu”, ukraińskiego nababa Piotra Poroszenki, nie wzięli tego pod uwagę, bo ich początkowa reakcja na postępowanie Rosji miała wszelkie znamiona doraźnej improwizacji. Ważnym jej elementem było obrzucanie Rosji wyzwiskami, w czym celowały zwłaszcza kraje słabe, wśród których Polska może uchodzić za mocarstwo. Oczywiście tylko teoretycznie, bo nawet w konfrontacji z potężnym państwem litewskim, nasz nieszczęśliwy kraj chowa dudy w miech. Więc ci „ormowcy Europy” przytupują, pokrzykują, wymachują słowem - groźnie kiwają przeciwko Rosji palcem w bucie. Podobnie zachowują się Umiłowani Przywódcy w rodzaju pana Pawła Kowala, który sprawia wrażenie, że gdyby tylko mógł, to natychmiast ruszyłby na Moskwę. Naturalnie na taką samowolkę nie pozwoliłby mu oficer prowadzący - ale właśnie dlatego pan Kowal tak się wyrywa. Konrad Lorenz wspomina też, jak dwa psy biegły wzdłuż płotu z drucianej siatki. Wydawałoby się, że gdyby nie ten płot, to rozszarpałyby się nawzajem w mgnieniu oka. Ale kiedy tak biegły, nagle płot się skończył i psów nie rozdzielało już nic. W tym momencie ich wściekłość w jednej chwili wyparowała. Stanęły jak wryte, po czym, w pozach pełnych godności, na sztywnych łapach rozeszły się w różne strony. Przypomniała mi się ta scena po przeczytaniu wynurzeń pana red. Tomasza Sekielskiego, który dał wyraz swojemu zniecierpliwieniu „Europą” - pewnie dlatego, że jeszcze nie zrzuciła na Rosję bomby atomowej. Pan red. Sekielski z pewnością jest człowiekiem miłującym pokój - do tego stopnia, że jako gospodarz telewizyjnego programu, nie odważył się ofuknąć Umiłowanych Przywódców, którzy postanowili nie dopuścić do telewizyjnego studia Janusza Korwin-Mikke. Słowem - gołąbek pokoju- ale podobno tacy właśnie są najgorsi. Konrad Lorenz powiada, że właśnie walki między sierpówkami - ptakami bardzo podobnymi do gołębi - najczęściej kończą się śmiercią, chociaż sierpówka właściwie jest bezbronna - niczym nasz nieszczęśliwy kraj. Stanisław Michalkiewicz

Zapadł wyrok ETPC ws. skarg dot. domniemanych więzień CIA w Polsce

Try­bu­nał w Stras­bur­gu czę­ścio­wo uzw­ględ­nił skar­gi na Pol­skę ws. do­mnie­ma­nych wię­zień CIA w na­szym kraju. Uzna­no, że Pol­ska na­ru­szy­ła zakaz tor­tur i nie­ludz­kie­go trak­to­wa­nia, a śledz­two w tej spra­wie było nie­efek­tyw­ne i prze­wle­kłe. Zgod­nie z wy­ro­kiem mamy za­pła­cić 100 tys. euro al-Na­shi­rie­mu i 130 tys. euro Abu Zu­baj­dzie. Kan­ce­la­ria Pre­zy­den­ta Bro­ni­sła­wa Ko­mo­row­skie­go po­in­for­mo­wa­ła, że wyrok ETPC jest wsty­dli­wy dla Pol­ski, to ob­cią­że­nie fi­nan­so­we, jak i wi­ze­run­ko­we. Skar­gi wnie­śli Pa­le­styń­czyk Abu Zu­baj­da i Sau­dyj­czyk Abd al-Ra­him al-Na­shi­ri. Ich ad­wo­ka­ci do­ma­ga­ją się uzna­nia, że Pol­ska na­ru­szy­ła Eu­ro­pej­ską Kon­wen­cję Praw Czło­wie­ka. Skar­żą­cy twier­dzą, że w la­tach 2002-2003 zo­sta­li – za przy­zwo­le­niem pol­skich władz - osa­dze­ni przez CIA w taj­nym wię­zie­niu w Pol­sce, gdzie CIA miała ich tor­tu­ro­wać w po­miesz­cze­niach ośrod­ka pol­skie­go wy­wia­du w Sta­rych Kiej­ku­tach na Ma­zu­rach. Za­rzu­ci­li Pol­sce na­ru­sze­nie kilku ar­ty­ku­łów kon­wen­cji, ta­kich jak: zakaz tor­tur i nie­ludz­kie­go trak­to­wa­nia; prawo do wol­no­ści i bez­pie­czeń­stwa oso­bi­ste­go; po­sza­no­wa­nia pry­wat­no­ści; prawo do uczci­we­go pro­ce­su i "sku­tecz­ne­go środ­ka od­wo­ław­cze­go" oraz prawo do życia (w związ­ku z tym, że sąd USA może im wy­mie­rzyć karę śmier­ci). Za­skar­ży­li też prze­wle­kłość i nie­efek­tyw­ność trwa­ją­ce­go od 2008 r. pol­skie­go śledz­twa w całej spra­wie. Obaj skar­żą­cy prze­by­wa­ją w wię­zie­niu w bazie USA Gu­an­ta­na­mo na Kubie, cze­ka­jąc na pro­ces. Mec. Mi­ko­łaj Pie­trzak, pol­ski ad­wo­kat al-Na­shi­rie­go, po­wie­dział, że ten jed­no­myśl­ny wyrok nie po­zo­sta­wia cie­nia wąt­pli­wo­ści co do po­waż­ne­go na­ru­sze­nia przez Pol­skę praw i wol­no­ści skar­żą­cych. Dodał, że Try­bu­nał "stwier­dził nie tylko na­ru­sze­nie zo­bo­wią­zań pro­ce­du­ral­nych Pol­ski, ale także jej udział przez po­moc­nic­two na rzecz CIA w pro­ce­de­rze po­rwań i tor­tur". We­dług Pie­trza­ka pań­stwo pol­skie zo­sta­ło na­pięt­no­wa­ne tym wy­ro­kiem. - Mie­li­śmy kilka lat temu oka­zję unik­nąć tego losu, pro­wa­dząc wła­sne efek­tyw­ne śledz­two, ale śledz­two za­miast pomóc w wy­ja­śnie­niu spra­wy, stało się spo­so­bem na jej przy­kry­cie; tak przy­jął Try­bu­nał - oświad­czył. Me­ce­nas zwró­cił uwagę, iż ETPC uznał, że Pol­ska "ma obo­wią­zek ko­rzy­sta­nia z dy­plo­ma­tycz­nych środ­ków, by za­bie­gać o gwa­ran­cje ze stro­ny USA, że w sto­sun­ku do al-Na­shi­rie­go nie zo­sta­nie za­sto­so­wa­na i wy­ko­na­na kara śmier­ci". - Przyj­mu­ję, że ten wyrok bę­dzie sta­no­wić im­puls dla pol­skiej pro­ku­ra­tu­ry, by w spo­sób sku­tecz­ny do­pro­wa­dzić do efek­tyw­ne­go za­koń­cze­nia śledz­twa, ujaw­nie­nia praw­dy i za­pew­nie­nia trans­pa­rent­no­ści w śledz­twie już teraz - po­wie­dział Pie­trzak. We­dług ad­wo­ka­ta przy­zna­ne za­dość­uczy­nie­nie obu skar­żą­cym jest "nad­zwy­czaj­nie wy­so­kie".

Pie­trzak dodał, że ETPC nie uznał tylko jed­ne­go za­rzu­tu skar­żą­cych - co do na­ru­sze­nia przez Pol­skę ich prawa do wol­no­ści słowa przez unie­moż­li­wie­nie im ko­mu­ni­ka­cji pod­czas uwię­zie­nia. Przyjmuję, że ten wyrok będzie stanowić impuls dla polskiej prokuratury, by w sposób skuteczny doprowadzić do efektywnego zakończenia śledztwa, ujawnienia prawdy i zapewnienia transparentności w śledztwie już teraz Mec. Mikołaj Pietrzak, adwokat al-Nashiriego Służ­by praw­ne Mi­ni­ster­stwa Spraw Za­gra­nicz­nych ana­li­zu­ją wyrok Eu­ro­pej­skie­go Try­bu­na­łu Praw Czło­wie­ka w Stras­bur­gu ws. wię­zień CIA - tak MSZ od­po­wie­dzia­ło na proś­bę PAP o ko­men­tarz do wy­ro­ku. Jak za­zna­cza mi­ni­ster­stwo, ma­te­riał liczy ponad 400 stron. Rów­nież rzecz­nik MSZ Mar­cin Woj­cie­chow­ski na­pi­sał na Twit­te­rze, że re­sort "ana­li­zu­je wyrok Eu­ro­pej­skie­go Try­bu­na­łu Praw Czło­wie­ka w Stra­bur­gu". - Wy­po­wie­my się po szcze­gó­ło­wym za­po­zna­niu się z uza­sad­nie­niem - dodał. Z kolei Kan­ce­la­ria Pre­zy­den­ta Bro­ni­sła­wa Ko­mo­row­skie­go po­in­for­mo­wa­ła, że wyrok ETPC jest wsty­dli­wy dla Pol­ski, to ob­cią­że­nie fi­nan­so­we, jak i wi­ze­run­ko­we. - Sza­nu­ję wy­ro­ki nie­za­wi­słych sądów, ale ich nie ko­men­tu­ję - po­wie­dział na­to­miast pre­zy­dent Alek­san­der Kwa­śniew­ski. - To mocne tezy, cze­ka­my na uza­sad­nie­nie. Nie wy­obra­żam sobie, by Pol­ska pła­ci­ła mor­der­com pra­wie mi­lion zło­tych - tak Da­riusz Joń­ski (SLD). - Szcze­rze mó­wiąc, nie wy­obra­żam sobie, by Pol­ska pła­ci­ła mor­der­com pra­wie mi­lion zło­tych. To są bar­dzo mocne tezy, na razie cze­ka­my na uza­sad­nie­nie - po­wie­dział Joń­ski dzien­ni­ka­rzom w Sej­mie. - Pol­ska za­wsze była i - mam na­dzie­ję - za­wsze bę­dzie w ko­ali­cji an­ty­ter­ro­ry­stycz­nej. My dziś nie wie­rzy­my w te tezy, póki nie zo­ba­czy­my kon­kret­nych do­wo­dów. Tym bar­dziej, że pol­ski wy­miar spra­wie­dli­wo­ści cały czas pro­wa­dzi po­stę­po­wa­nie, więc cze­ka­my na uza­sad­nie­nie do tego wy­ro­ku - za­zna­czył rzecz­nik pra­so­wy So­ju­szu. Wy­ra­ził też na­dzie­ję, że pol­ski rząd od­wo­ła się od wy­ro­ku. - Mam na­dzie­ję rów­nież, że pol­ski rząd, bo to do­ty­czy Pol­ski, od­wo­ła się, bo ma taką moż­li­wość - po­wie­dział Joń­ski. Ame­ry­ka­nie uzna­ją al-Na­shi­rie­go za spraw­cę ataku ter­ro­ry­stycz­ne­go na okręt ame­ry­kań­skiej ma­ry­nar­ki wo­jen­nej USS Cole w 2000 r. w Je­me­nie. Zo­stał on schwy­ta­ny w Du­ba­ju dwa lata po za­ma­chu, prze­wie­zio­ny do aresz­tu w Afga­ni­sta­nie i w Taj­lan­dii; potem miał być prze­trzy­my­wa­ny i tor­tu­ro­wa­ny (m.​in. przez pod­ta­pia­nie) w Pol­sce. Abu Zu­baj­da zo­stał za­trzy­ma­ny w Pa­ki­sta­nie w 2002 r. jako "osoba nr 3" w Al-Ka­idzie i "przy­bocz­ny Osamy ben La­de­na". Był prze­trzy­my­wa­ny w Taj­lan­dii, w grud­niu 2002 r. miał tra­fić do Pol­ski, gdzie miał być prze­trzy­my­wa­ny i tor­tu­ro­wa­ny (także przez pod­ta­pia­nie). Miej­scem ich po­by­tu miały być wy­dzie­lo­ne dla CIA po­miesz­cze­nia ośrod­ka pol­skie­go wy­wia­du w Sta­rych Kiej­ku­tach na Ma­zu­rach. Try­bu­nał wy­słu­chał stron w tej spra­wie w grud­niu 2013 r. Mec. Pie­trzak mówił wtedy, że Pol­ska zła­ma­ła kon­wen­cję za­rów­no w po­stę­po­wa­niu wobec jego klien­ta, jak i co do obo­wiąz­ku współ­pra­cy z Try­bu­na­łem. Oświad­czył, że nie ma peł­ne­go do­stę­pu do akt pol­skie­go śledz­twa. Pol­skie śledz­two jest "cał­ko­wi­cie nie­efek­tyw­ne" - twier­dził mec. Jan­kow­ski, ad­wo­kat Abu Zu­baj­dy. Pytał, czemu prze­dłu­ża­no je już dzie­sięć razy, a dwóch pro­ku­ra­to­rów od­su­nię­to od po­stę­po­wa­nia, które prze­nie­sio­no do Kra­ko­wa. Pol­ska nie na­ru­szy­ła kon­wen­cji - mówił wtedy w Stras­bur­gu wi­ce­szef MSZ Artur No­wak-Far. Do­da­wał, że nie ma prze­sła­nek do "za­stę­po­wa­nia or­ga­nów pań­stwa przez Try­bu­nał", bo toczy się śledz­two ma­ją­ce wy­ja­śnić, czy miały miej­sce dzia­ła­nia opi­sa­ne w skar­gach, a jeśli tak, to kto za nie od­po­wia­da. Rząd ani nie po­twier­dza, ani nie za­prze­cza oko­licz­no­ściom opi­sa­nym w skar­gach, bo po­win­ny być one oce­nio­ne przez kra­jo­wy wy­miar spra­wie­dli­wo­ści - pod­kre­ślił. Dodał, że Pol­ska chcia­ła przed­sta­wić ETPC szcze­gó­ły nie­jaw­ne­go śledz­twa zgod­nie z wy­mo­ga­mi pol­skie­go prawa - ale Try­bu­nał z tego nie sko­rzy­stał. ETPC od­rzu­cił pro­po­zy­cję Pol­ski za­po­zna­nia się z taj­nym do­ku­men­tem opi­su­ją­cym usta­le­nia śledz­twa. Z do­ku­men­ta­mi nie­jaw­ny­mi Try­bu­nał chciał­by za­po­zna­wać się we­dług wła­snych reguł - we­dług pol­skie­go prawa sę­dzio­wie mu­sie­li­by oddać je stro­nie pol­skiej po prze­czy­ta­niu. Zda­niem No­wa­ka-Fa­ra ta od­mo­wa "bar­dzo zdzi­wi­ła". Po roz­pra­wie - dodał - można spo­dzie­wać się każ­de­go wy­ro­ku. Pol­skie śledz­two nie daje pod­staw do uzna­nia go za nie­rze­tel­ne, a pol­ski sąd nie uznał, by było ono prze­wle­kłe - prze­ko­ny­wał sę­dziów Ja­nusz Śliwa, wi­ce­szef Pro­ku­ra­tu­ry Ape­la­cyj­nej w Kra­ko­wie. Przed ETPC wy­stą­pił także Ben Em­mer­son, spe­cjal­ny spra­woz­daw­ca ONZ ds. praw czło­wie­ka i walki z ter­ro­ry­zmem. Mówił, że nie ma wąt­pli­wo­ści, iż tajne wię­zie­nia CIA ist­nia­ły w kilku pań­stwach Eu­ro­py, w tym w Pol­sce. Pod­kre­ślił, że za­padł tylko jeden wyrok w tego typu spra­wie - wło­ski sąd w 2010 r. ska­zał za­ocz­nie grupę ofi­ce­rów CIA za po­rwa­nie w 2003 r. w Me­dio­la­nie ra­dy­kal­ne­go imama Abu Omara. Śledz­twa w in­nych pań­stwach umo­rzo­no. Do­mnie­ma­nie, że w Pol­sce - i w kilku in­nych kra­jach eu­ro­pej­skich - mogły być tajne wię­zie­nia CIA, wy­su­nę­ła w 2005 r. or­ga­ni­za­cja Human Ri­ghts Watch. We­dług niej takie wię­zie­nie w Pol­sce miało się znaj­do­wać na te­re­nie szko­ły wy­wia­du w Kiej­ku­tach lub w po­bli­żu woj­sko­we­go lot­ni­ska w Szy­ma­nach na Ma­zu­rach. Pol­scy po­li­ty­cy róż­nych opcji po­li­tycz­nych wie­lo­krot­nie za­prze­cza­li, by takie wię­zie­nia w Pol­sce ist­nia­ły. W 2006 r. po pu­bli­ka­cjach "Wa­shing­ton Post" za­rzu­ty te ba­da­ła pol­ska rzą­do­wa ko­mi­sja, uzna­jąc je za bez­pod­staw­ne. Potem ana­li­zo­wa­ła to spe­cjal­na ko­mi­sja Par­la­men­tu Eu­ro­pej­skie­go, która ba­da­ła przy­pad­ki wy­da­wa­nia ludzi Al-Ka­idy w ręce ame­ry­kań­skie na te­re­nie całej Eu­ro­py. W 2007 r. Pol­ska zna­la­zła się w ra­por­cie ko­mi­sji jako kraj, w któ­rym "przy­pusz­czal­nie w la­tach 2002-05" dzia­ła­ło "co naj­mniej jedno tajne wię­zie­nie" w Szy­ma­nach. Miano w nim prze­trzy­my­wać 10 człon­ków Al-Ka­idy. Stro­na pol­ska znów od­rzu­ci­ła te twier­dze­nia, po­wta­rza­jąc, że w Szy­ma­nach od­by­wa­ły się tylko mię­dzy­lą­do­wa­nia sa­mo­lo­tów USA. W 2010 r. ujaw­nio­no, że ofi­cjal­ny re­jestr lotów do Szy­man po­twier­dza, iż w 2003 r. co naj­mniej sześć razy lą­do­wa­ły tam sa­mo­lo­ty po­wią­za­ne z CIA. Ra­port ONZ sfor­mu­ło­wał zaś przy­pusz­cze­nie, że w la­tach 2003-2005 w Kiej­ku­tach prze­trzy­my­wa­no ośmiu po­dej­rza­nych o ter­ro­ryzm więź­niów, a pol­skie wła­dze po­wo­ła­ły ze­spół agen­tów pod­po­rząd­ko­wa­nych Ame­ry­ka­nom i tylko przed nimi od­po­wie­dzial­nych. HFPC ujaw­ni­ła też in­for­ma­cje Stra­ży Gra­nicz­nej, z któ­rej wy­ni­ka­ło, że od grud­nia 2002 do wrze­śnia 2003 r. sied­mio­ma sa­mo­lo­ta­mi gul­fstre­am (uży­wa­ny­mi m.​in. przez CIA) przy­wie­zio­no do Szy­man 20 osób z Afga­ni­sta­nu, Du­ba­ju i Ma­ro­ka. Pro­wa­dzo­ne od sierp­nia 2008 r. śledz­two - naj­pierw w War­sza­wie, a od 2012 r. w Kra­ko­wie - bada, czy była zgoda pol­skich władz na stwo­rze­nie w Pol­sce taj­nych wię­zień CIA w la­tach 2002-2003 i czy ktoś z pol­skich władz nie prze­kro­czył upraw­nień, go­dząc się na tor­tu­ry, jakim w punk­cie za­trzy­mań CIA w Pol­sce mieli być pod­da­wa­ni po­dej­rze­wa­ni o ter­ro­ryzm. Obec­nie śledz­two jest prze­dłu­żo­ne do 11 paź­dzier­ni­ka. Sta­tus po­krzyw­dzo­nych w śledz­twie mają trzy osoby, które twier­dzą, że były prze­trzy­my­wa­ne w Pol­sce: al-Na­shi­ri, Abu Zu­ba­ida i Je­meń­czyk Walid bin At­tash. Pro­ku­ra­tu­ra od­mó­wi­ła tego oby­wa­te­lo­wi Ara­bii Sau­dyj­skiej Mu­sta­fie Ahmed al-Haw­sa­wie­mu. Pro­ku­ra­tu­ra wy­sto­so­wa­ła w całej spra­wie czte­ry wnio­ski o pomoc praw­ną do USA. W 2009 r. De­par­ta­ment Spra­wie­dli­wo­ści USA od­po­wie­dział na pierw­szy wnio­sek, że nie zo­sta­nie on zre­ali­zo­wa­ny, a wła­dze ame­ry­kań­skie "uwa­ża­ją spra­wę za za­mknię­tą". We­dług in­for­ma­cji me­diów war­szaw­scy śled­czy przy­go­to­wa­li ma­te­riał po­zwa­la­ją­cy prze­słać do Sejmu do­wo­dy, dzię­ki któ­rym można wsz­cząć pro­ce­du­rę po­sta­wie­nia Lesz­ka Mil­le­ra - pre­mie­ra w la­tach 2001-2004 - przed Try­bu­na­łem Stanu.

W stycz­niu br. "Wa­shing­ton Post" na­pi­sał, że Pol­ska miała do­stać w 2003 r. od USA 15 mln do­la­rów za udo­stęp­nie­nie Ame­ry­ka­nom ośrod­ka w Kiej­ku­tach. We­dług "WP" ame­ry­kań­ska se­nac­ka ko­mi­sja ds. wy­wia­du ma opu­bli­ko­wać frag­men­ty swego ra­por­tu o taj­nych wię­zie­niach CIA. Zaraz po tej pu­bli­ka­cji kra­kow­ska pro­ku­ra­tu­ra ujaw­ni­ła, że w śledz­twie za­rzu­ty przed­sta­wio­no jed­nej oso­bie bę­dą­cej w chwi­li czynu funk­cjo­na­riu­szem pu­blicz­nym. Nie po­da­no, ani kto to jest, ani kiedy za­rzu­ty po­sta­wio­no. W marcu 2012 r. "Ga­ze­ta Wy­bor­cza" na­pi­sa­ła, że za­rzut ws. wię­zień CIA po­sta­wi­ła w stycz­niu 2012 r. b. sze­fo­wi Agen­cji Wy­wia­du Zbi­gnie­wo­wi Sie­miąt­kow­skie­mu Pro­ku­ra­tu­ra Ape­la­cyj­na w War­sza­wie. We­dług "GW", cho­dzi­ło o prze­kro­cze­nia upraw­nień oraz na­ru­sze­nie prawa mię­dzy­na­ro­do­we­go przez "bez­praw­ne po­zba­wie­nie wol­no­ści" i "sto­so­wa­nie kar cie­le­snych" wobec jeń­ców wo­jen­nych. Sie­miąt­kow­ski nie ko­men­to­wał spra­wy.

(KT)

25/07/2014 Urząd Wysokiego Komisarza Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców postuluje przyjęcie w Europie dalszych 100 000 uchodźców syryjskich w ciągu najbliższych dwóch lat. Z 2.8 miliona osób, które uciekły z Syrii przed wojną domową, do Europy trafiło 123 000- głównie do Niemiec i Szwecji. Rząd niemiecki wzywa pozostałe landy do większego zaangażowania się w przyjmowanie uchodźców z Syrii. Jakoś Francja siedzi nieprzyjemnie cicho, a przecież to ona parła do wywołania wojny w Syrii. Ja osobiście postuluję, żeby te 2.8 miliona uchodźców , którzy pojawili się w wyniku wojny w Syrii dzięki Francji trafiło w całości do Francji. Jest już tam ponad 5 milionów muzułmanów to i 2.8 miliona Syryjczyków jeszcze się zmieści. Jakoś to wszystko się poukłada, żeby tylko starczyło zasiłków, odebranych” obywatelom” francuskim pod przymusem i danych syryjczykom – ofiarom wojny wywołanej między innymi przez Francję. Może przystać trochę do Polski? Polska- dzięki rządom różnego rodzaju socjalistów- jest mlekiem i miodem płynąca- więc spokojnie moglibyśmy przyjąć z milion Syryjczyków. Musimy sobie wzajemnie pomagać w ramach braterstwa. Nie wiem czy to przyjmowanie uchodźców nie ma celu rozczłonkowanie Syryjczyków, żeby szybciej rozwiązać problem Syryjski? Trzeba by przyjąć 21 milionów Syryjczyków. Tymczasem chwieje się demokracja w Afganistanie instalowana tam od jakiegoś czasu przez Amerykanów. Wersja demokracji amerykańskiej jest najlepsza. Najpierw spacyfikować militarnie, a potem popędzić do urn analfabetów, bo demokracja na ogół opiera się na analfabetach, także tych co umieją czytać, ale nic nie rozumieją z tego co się wokół nich dzieje- i chodzi o oto, żeby wgrał” nasz su…..n”. Pan John Kerry- amerykański sekretarz stanu ostrzegł,że „jakakolwiek próba siłowego przejęcia władzy w Afganistanie po ogłoszeniu wyników drugiej tury wyborów prezydenckich spotka się z natychmiastową reakcją Waszyngtonu i cofnięciem poparcia USA”(???) Musi jednak wygrać nasz „ su……n”. Jak wygra nasz su…..n- demokracja zostanie zachowana. I o to chodzi! Bo demokracja jak najbardziej kwitnie na Ukrainie. Właśnie ogłoszono, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy zapowiada kolejną transzę pożyczki z pakietu kolejkowego- pardon pakietu pomocowego dla Kijowa, tym razem w wysokości 1,4 miliarda dolarów. Fundusz szacuje, że gospodarka Ukrainy skurczy się w tym roku o 6,5% w następstwie konfliktu na wschodzie kraju. Będzie to druga z kilku transz pakietu pomocowego dla Kijowa w wysokości 17 miliardów dolarów Pierwsza transza to było 3 miliarda dolarów. I zawsze tak samo…

Jak zwycięża demokracja dzięki Unii Europejskiej i USA- natychmiast rusza do boju Międzynarodowy Fundusz Walutowy i”:pomaga”? Jak „pomaga”? Ano zadłuża określony naród w którym już panuje demokracja, a potem doi w nieskończoność, aż do samych kości. Obskubuje, wyciąga, odsetkuje, rozlicza i analizuje. Jak tu wyciągnąć jak najwięcej, żeby zostały tylko stara skóra i kości. Do tego służy demokracja- jako narzędzie tworzenia chaosu, żeby w tym chaosie się nikt nie połapał. A najmniej lud demokratyczny, otumaniony i szabrowany odsetkami. Na razie na Ukrainie nie rządzi Platforma Obywatelska Unii Europejskiej, bo gdyby rządziła wprowadziłaby pakiet kolejkowy, złożony aż z trzech ustaw, żeby zrobić porządek z kolejkami w państwowej służbie zdrowia. Nie wiem o co tam dokładnie chodzi, ale znając życie chodzi o zamieszanie, żeby stworzyć wrażenie, że będzie lepiej, a nie, że lepiej już było. Bo lepiej już było na pewno. I jakoś Sejm pospołu z Senatem nie tworzy pakietów klimatycznych, pardon pakietów kolejkowych odnośnie sklepów , w których odbywa się handel. Są sklepy- nie ma kolejek, nie potrzebne są pakiety kolejkowe,. Potrzebny jest rynek! Państwowa służba zdrowia nie podlega prawom rynkowym. Jest zasilana pieniędzmi pochodzącymi z obrabowanego rynku. A sama stanowi skansen komunistyczny. Oczywiście rząd pana Donalda Tuska mógł- żeby pozbyć się kolejek w systemie reglamentacji usług medycznych, w którym to systemie kolejki będą zawsze, mógł- gdyby miał bombowce zbombardować emerytów stojących w kolejkach rano przed przychodniami pełnymi lekarzy pierwszego kontaktu. Problem kolejek byłby częściowo rozwiązany aż do kolejnej transzy emerytów, którzy chcą się leczyć w systemie państwowego lecznictwa. Ograbieni z pieniędzy i pieniędzy które płacili na ZUS przez czterdzieści lat, dzisiaj żebrzą, żeby system się nimi zajął. W końcu im się należy skoro przez całe dorosłe życie płacili obowiązkowe składki.’Szoruj babciu do kolejki”. A te 17 miliardów dolarów z Międzynarodowego Funduszu Kolejkowego, pardon- Walutowego rozkradną oczywiście ukraińscy oligarchowie i pokupują sobie kolejne jachty, żeby sobie spokojnie odpocząć po udanej transakcji. I kto będzie spłacał te 17 miliardów dolarów wraz z odsetkami. Jak to kto? Ofiary ukraińskiej demokracji, czy naród ukraiński, kołowany we wszystkie strony przez swoje” elity”. „Elity” służące demokracji Unii Europejskiej i Ludowej Republiki Stanów Zjednoczonych. No i napełniającej sobie kieszenie pożyczkami międzynarodowymi. A w wyborach parlamentarnych w Słowenii wygrała Partia Miro Cerara, ugrupowania istniejącego od sześciu tygodni zdobywając 34,6% głosów, co oznacza, że otrzyma 36 z 90 mandatów tamtejszego parlamentu”Obywatele” Słowenii oczekują, że państwo naprawi polityk o czystych rękach i spoza układów. Będzie musiała być utworzona koalicja. Ale pan Miro Cerara rozgląda się za sojusznikiem na lewicy- oprócz Partii Demokratycznej. No i znowu będzie to samo, aż do wypalenia. Ale Słoweńcy muszą nienawidzić swoich rządzących, że w takiej ilości oddali swoje glosy na partię istniejącą 6 tygodni. A tymczasem obradujący w mieście York Synod Generalny państwowego Kościoła Anglii zgodził się na wyświęcenie kobiet na biskupów, rozstrzygając w ten sposób kwestię, wokół której od dłuższego czasu toczyły się we wspólnocie anglikańskiej intensywne spory. Dopuszczenie kobiet do stanu biskupiego poparło 81% wszystkich członków Synodu i 75% jego członków świeckich. Decyzję Synodu musi jeszcze zatwierdzić brytyjski parlament(???) Od przyszłego roku będzie pierwszy biskup- kobieta. Hurrrrra! A teraz tylko parytety. Kobiety z pastorałem- tego jeszcze nie grano. Ale będzie fajnie i kobieco. Jak jeszcze pani biskup się wymaluje szminką znanej marki, którą będzie reklamowała w brytyjskich mediach i ubierze się w odpowiednia kieckę– to już będzie to o co chodziło feministkom. Rozwalą Kościół Anglikański Państwowy szybciej niż się spodziewaliśmy. Ale jeszcze decyzję Synodu musi zatwierdzić parlament brytyjski(???) Czy to nie kabaret? A u nas uchwały episkopatu powinien zatwierdzać Sejm i Senat, po kolejnych czytaniach i dyskusjach różnych takich- co to się nazywają posłami. I to wszystko przegłosować najpierw w Komisjach. A wiadomo co to jest wielbłąd według Komisji Sejmowej?… to właśnie koń zaprojektowany przez taką komisję. I koniecznie trzeba powołać Urząd Wysokiego Episkopatu. WJR

Deal Sienkiewicz – Belka realizowany z zadziwiającą konsekwencją

1. Na stronach Kancelarii premiera Tuska w wykazie prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów na najbliższe miesiące, pojawiła się zapowiedź projektu ustawy o zmianie ustawy o Narodowym Banku Polskim (NBP). Wprawdzie nie ma jeszcze tekstu tego projektu ale jest jego charakterystyka, która koncentruje się na propozycjach zmian dotyczących Rady Polityki Pieniężnej (zwiększenia ilości jej członków, zmiany sposobu ich wyboru, uregulowanie spraw związanych z ich aktywnością zawodową i publiczną), sprawozdawczości finansowej NBP, natomiast najistotniejsza zmiana proponowana przez rząd Tuska, jest opisana zaledwie w jednym punkcie. Ta kwestia jest przedstawiona następująco: „stworzenie możliwości kupna i sprzedaży dłużnych skarbowych papierów wartościowych przez NBP także poza operacjami otwartego rynku”. Ten zapis to ostatnia część dealu, który został omówiony przez prezesa NBP Marka Belkę i szefa resortu spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza w słynnej podsłuchanej rozmowie, którą opublikował jakiś czas temu tygodnik „Wprost”.

2. Przypomnijmy tylko, że z tej podsłuchanej rozmowy, wynika wyraźnie, że rządząca Platforma uznała, że może potraktować niezależny NBP, jako instytucję dysponującą zasobami finansowymi, po które można sięgnąć w trudnych momentach rządzenia. Pozwolił na to niestety prezes NBP Marek Belka, który mimo swojego PZPR-owskiego rodowodu, uchodził w momencie jego nominacji na to stanowisko (po śmierci Sławomira Skrzypka w katastrofie pod Smoleńskiem), za apolitycznego fachowca. Upublicznione wypowiedzi Belki absolutnie dyskwalifikują go nie tylko jak prezesa banku centralnego ale także jako człowieka, który o konstytucyjnym organie jakim jest RPP i zasiadających w nim ludziach wyraża się jak lump spod budki z piwem (w podobny sposób skomentował skutki rozmowy Belki z Sienkiewiczem ważny członek RPP kiedyś wicepremier Jerzy Hausner). Domagał się on dymisji konstytucyjnego ministra finansów i wicepremiera Jana Vincenta Rostowskiego i zmian w ustawach regulujących działalność NBP, a w zamian deklarował finansowanie deficytu budżetowego zyskiem NBP w zależności od zapotrzebowania rządzących, a nawet długu publicznego poprzez skup obligacji skarbowych na rynku wtórnym.

3. Teraz już wiemy, że oczekiwania prezesa Belki, zostały przez rząd i samego premiera Tuska spełnione. W II połowie 2013 roku wicepremier Rostowski popadł w jakąś dziwną niełaskę u premiera, był coraz częściej krytykowany (choć dotychczas przedstawiano go jako najlepszego ministra finansów w UE) i w czasie listopadowej rekonstrukcji rządu został odwołany. Na jego miejsce został powołany minister Szczurek (dokładnie taki jakiego życzył sobie prezes Belka – techniczny i niepolityczny) i ten jak widać i słychać, ma pełne wsparcie u prezesa NBP. Prawie spełniony jest i trzeci postulat prezesa Belki. Ostatnio Rada Ministrów przyjęła założenia do projektu ustawy o zmianie ustawy o NBP, które pozwalają na skup obligacji Skarbu Państwa przez NBP na rynku wtórnym (skupu takich papierów na rynku pierwotnym zabrania prawo unijne i tylko dlatego takie rozwiązanie nie znalazło się w propozycjach rządowych i zapewne niedługo takie zmiany w tej ustawie uchwali także większość koalicyjna w Sejmie). Teraz ten projekt znalazł się w wykazie prac legislacyjnych Kancelarii Premiera, co oznacza, że zostanie przyjęty jeszcze w tym roku przez Radę Ministrów i trafi do Sejmu, gdzie zapewne większość koalicyjna Platformy i PSL-u, uchwali go bez zbędnej zwłoki.

4. Prezes NBP dostanie więc do ręki instrument o ogromnym ciężarze gatunkowym, jeżeli przyjdą ciężkie czasy i rząd nie będzie w stanie sprzedać obligacji skarbowych o określonej rentowności na rynku pierwotnym, to wtedy nabędzie je np. Bank Gospodarstwa Krajowego ale już za 10 minut będzie mógł odkupić je od niego NBP. W ten sposób formalnie bank centralny nie będzie finansował długu publicznego na rynku pierwotnym tylko na rynku wtórnym i właśnie o zapewnienie takiej możliwości bankowi centralnemu chodzi w tej rządowej nowelizacji ustawy o NBP. W ten oto sposób ostatnia część dealu Sienkiewicz – Belka, zostanie zrealizowana, mimo tego, że rządzący cały czas się od tego odżegnują. Kuźmiuk

To nie jest kontynent dla młodych ludzi Piosenkę Johna Lennona „Woman is the Nigger of the World” może sobie każdy kto chce odsłuchać w internecie. Obojętne, czy przetłumaczymy inkryminowane słowo jako „Murzyn” czy jako „czarnuch”, nigdy nie słyszałem, aby postępowa - światowa i europejska - opinia publiczna miała z Lennonem i jego dziełem jakiś kłopot. Lennon był przecież swojak, pacyfista i lewak, więc nie wątpiono, że choć użył zakazanego słowa, to w słusznej sprawie. W ten sposób oczywiście chcę jeszcze wrócić do oburzenia, jakie spadło na Korwina za stwierdzenie, że za sprawą socjalnego ustawodawstwa Unii Europejskiej młodzi są dziś czarnuchami Europy. Jest to stwierdzenie jak najbardziej merytorycznie uzasadnione i całe halo powstałe wokół niego dowodzi, że Parlament Europejski jest ciałem mocno skretyniałym, w którym kompletnie nie ma znaczenia, co się mówi, i które do jakiejkolwiek, a i to czysto emocjonalnej reakcji można pobudzić tylko łamiąc językowe tabu. Korwin ma swoich zapalonych obrońców, którzy staną za nim murem w każdej sprawie i będą bronić do upadłego każdego palnięcia. A jeśli już okaże się ono zupełnie nie do obrony, to jakoś wmówią sobie samym i wielu innym, że ich idol wcale nie powiedział tego, co powiedział, że jego słowa zostały zmyślone względnie zmanipulowane przez lewackie media. Ja do tego grona nie należę: rękoczyny wobec Boniego w zemście za obelgę sprzed ponad dwudziestu lat, na przykład, uważam za głupią i brzydką szopkę, na dodatek tworzącą niebezpieczny precedens, bo, jak już pisałem, jeśli teraz każdy, kogo w swej długiej karierze sam Korwin nazwał publicznie idiotą, złodziejem etc., poczuje się w prawie dać mu w pysk (a właściwie do tego właśnie zachęcił), to lider KNP będzie naprawdę bardzo biedny. Inna sprawa, że odkąd w TVN-24 jako arbiter elegancji potępiający Korwina wystąpił Władysław "Plaskacz" Frasyniuk, którego fizyczna napaść na posła LPR była chyba jedynym jego zauważalnym wkładem w politykę III RP, to jakoś trudno mi dołączać do takiego chóru oburzonych. Brakowało jeszcze obok niego Dody. Byłaby jak najbardziej na miejscu, skoro nawet "pudelek" dołączył do ogólnonarodowego jojczenia, jak strasznie ten brzydki Korwin użyciem słowa "Murzyn" skompromitował nas przed Europą i światem. A tymczasem w tej akurat konkretnej sprawie Korwin ma rację i można za nieszczęsnym Lennonem zaśpiewać "think about it, do something about it". A w każdym razie zastanowić się nad sensem jego wypowiedzi, a nie jak głupek reagować wrzaskiem na obelżywe w angielszczyźnie słowo; nawiasem mówiąc, użyte w oczywisty sposób na zasadzie cytatu, bo przecież nie mówi Korwin, że on uważa Czarnych za podrzędny gatunek, ale cytuje to, jak myśleli o nich ci, którzy pozbawiali ich środków do życia. Fakty są oczywiste: w Unii Europejskiej bezrobocie wśród młodych jest średnio dwa razy większe, w krajach Południa, wepchniętych przez wspólną walutę w chroniczny kryzys gospodarczy, sięga ono nawet 50 procent. I to pomimo że kraje te są w większości pogrążone w kryzysie demograficznym i młode pokolenie jest w nich mniej liczne od pokoleń poprzednich. Przyczyną tego jest oczywiście ogólna ślamazarność europejskiej gospodarki, dławionej ogromnymi podatkami, kosztem utrzymania przerośniętej biurokracji i tracącej miliardy w efekcie skutecznego lobbingu, prowadzonego na poziomie instytucji unijnych przez międzynarodowe korporacje. W ich imieniu Unia wymusza na setkach milionów konsumentów wybory, jakich nigdy by nie dokonywali na wolnym rynku - pod pretekstem ekologii czy jakichś zupełnych bzdur w rodzaju "ratowania klimatu" zmusza ich, by kupowali droższe i gorsze zamiast lepszego i tańszego. To wszystko nie może nie mieć skutków. Gospodarka europejska po prostu grzęźnie, zwalnia i coraz bardziej zostaje w tyle za resztą świata. Jeśli wziąć ją jako całość, wydaje się "kanibalizowana", wyjadana od środka przez Niemcy - tak, jak w chorych gospodarczo krajach Trzeciego Świata i postkomunistycznych stolica wyjada prowincję - które bardzo sprytnie przekonały swego czasu wszystkich partnerów, że przemysł jest skończony, a waluta to rzecz względna, same chroniąc i wzmacniając swój potencjał przemysłowy oraz utrzymując bardzo ścisły nadzór nad bankowością, nawet po wprowadzeniu euro. Najgorszym jednak nieszczęściem dla młodego pokolenia Europejczyków jest to właśnie, co pokolenie starsze uznało za dowód wyższości Starego Kontynentu nad wszystkimi innymi - system "ochrony" pracownika. Tak bowiem na tym świecie jest, że chronić kogoś przed złym losem można tylko spychając ten zły los na innych. W wypadku Europy od lat chroni się pracownika, który już ma pracę, przed tym, którym mieć ją by dopiero chciał. Pewność zatrudnienia jednego oznacza brak zatrudnienia dla drugiego - stary może być spokojny, że młody, bardziej ambitny i energiczny mu nie zagrozi, a ten bardziej ambitny i energiczny nie ma ze swoją ambicja i energią co zrobić. A do tego doszło beztroskie zapożyczanie się pokolenia obecnych czterdziesto-pięćdziesięciolatków na koszt pokolenia następnego. My przejadliśmy, a wy będziecie spłacać, i co nam zrobicie? Te same mechanizmy wprowadziliśmy u nas, tylko że z Polski można uciec do krajów, w których jest lepiej (mało kto zauważa, że lecą one w tę samą przepaść tylko po prostu z dużo większej wysokości). A z Europy na ucieczkę do USA czy Azji liczyć mogą tylko ci najlepsi, najbardziej uzdolnieni i pracowici. Więcej: tutaj stale przybywają nowi imigranci, a ich frustracja miesza się z poczuciem etnicznej i religijnej odrębności, owocując furią wobec cywilizacji egoistycznych starców, którzy przeżarli zasoby następnych pokoleń, przebalowali życie i nic z siebie nikomu nie dali. Nie chciało im się nawet mieć i wychować dzieci. To będzie musiało wybuchnąć. Już się tli. Polityczna poprawność nie patrzy "o co rzecz chodzi", ale "kto mówi" - jak mówi Korwin, no to jest politycznie niepoprawne. Więc powiedzmy to samo słowami pieszczocha lewicy, salonów i kontrkultury. Młodzież jest Murzynem Europy. Pomyślmy o tym. Zróbmy z tym coś, póki czas. Rafał Ziemkiewicz

Cimoszewicz Polacy , przygłupy głosujące na błazna Korwina Noam Chomsky „UTRZYMAJ SPOŁECZEŃSTWO W IGNORANCJI I PRZECIĘTNOŚCI Spraw, aby społeczeństwo było niezdolne do zrozumienia technik oraz metod kontroli i zniewolenia. „Edukacja oferowana niższym klasom musi być na tyle uboga i przeciętna na ile to możliwe, aby przepaść ignorancji pomiędzy niższymi a wyższymi klasami była dla niższych klas niezrozumiała ”...(więcej)
Włodzimierz Cimoszewicz „Jest też rosnący w siłę KNP i Janusz Korwin-Mikke. Częściowo można to tłumaczyć protestem przeciw innym, czyli establishmentowi. Ale prawda jest gorsza. To dowód krańcowej niedojrzałości i nieodpowiedzialności wielu obywateli. Bezmyślnie są gotowi powierzyć los państwa niekompetentnemu błaznowi. Tylko dlatego, że sami niczego nie wiedzą i nie rozumieją. To kolejny sygnał autodestrukcji polskiej demokracji.„...” Koalicja PO–SLD–TR przeciwstawi się prawicy? Co powinno się stać z Korwin-Mikkem po ataku na Michała Boniego w MSZ? Gdybyśmy mieli prokuraturę na poziomie, to już byłby wniosek w europarlamencie o uchylenie immunitetu tego chuligana. Sprawa jest ewidentna, są świadkowie, decyzja PE zapadłaby szybko. Facet powinien stanąć przed sądem. Gdybyśmy mieli także sądy na poziomie, to po kilku godzinach rozprawy oskarżony usłyszałby wyrok bezwzględnego pozbawienia wolności. Naruszenie czyjejś godności i nietykalności cielesnej, zwłaszcza przez funkcjonariusza publicznego, powinno być traktowane bardzo poważnie. Ale obawiam się, że nic się nie stanie albo wszystko ugrzęźnie w bezwładzie wymiaru sprawiedliwości.„...”Jeśli wystarczy jej mandatów poselskich, to oczywiście mogłaby powstać. Będzie to jednak bardzo trudne. Partia Palikota znika w oczach. Ewentualne zyski SLD kosztem PO to brak wartości dodanej. PO to partia zdemoralizowanych taborów, a nie husarii.”...”Czy polskie władze, tak aktywne wcześniej w rozwiązanie kryzysu na Ukrainie, teraz abdykowały? „...”To widać od dość dawna. Są pewnie dwie przyczyny. Po pierwsze, Tusk i Sikorski zorientowali się, jak duży jest opór wielu krajów UE wobec propozycji przyjęcia bardziej radykalnej polityki wobec Rosji. Po drugie, pewnie myśląc po cichu o posadach w Unii, nie chcieli występować w roli radykałów. To, że Niemcy i Francja postanowiły grać samodzielnie z Rosją, nie zaskakuje. Tak przywódcy tych państw rozumieją swoje interesy. Zarówno pani Merkel, jak i pan Hollande właśnie oblali egzamin ze zdolności do sprawowania europejskiego przywództwa. Teraz, po zbrodni na pasażerach malezyjskiego samolotu, ta para jest na krawędzi pełnej kompromitacji „...”Jak świat powinien się zachować wobec Rosji? W przypadku potwierdzenia odpowiedzialności Rosji powinna być ona potraktowana jak państwo zbójeckie. UE zaryzykuje własny koniec, jeśli nie wyciągnie wniosków. Uniezależnianie się od Rosji, surowe sankcje gospodarcze, reakcja NATO, reakcja na dywersję ideologiczną i propagandę Kremla. Uderzenie w interesy tysięcy polityków i oligarchów oraz ich rodzin. Jasne żądanie zwrotu Krymu. Dyskwalifikacja przywódców Rosji jako partnerów”...”Świat przegrywa z Putinem? Putin nie jest graczem światowym. To mały satrapa, który zniewolił i ogłupił swój naród, a jednocześnie umiejętnie wykorzystywał wady i słabości chciwych elit w innych krajach. Wystarczy twardo mu się postawić, a jego buta natychmiast zniknie.”..' rozmawiał Jacek Nizinkiewicz „...(źródło )
„Marszałek Sejmu, ostatnia nadzieja czerwonych, czy - jak go nazywają na Białostocczyźnie ? carewicz Włodzimierz, jest odnotowany w aktach SB jako kontakt operacyjny (tajny współpracownik wywiadu SB) o pseudonimie ?Carex?. Historia ?Carexa?Jak sprawozdawali w 1980 roku funkcjonariusze wywiadu SB, Cimoszewicz ?z ochotą? wyraził zgodę na pracę dla Służby Bezpieczeństwa. Nie podpisał instrukcji wyjazdowej, powołując się na fakt, iż między członkami PZPR takie formalności nie są konieczne, jest bowiem człowiekiem zaufania władz.I rzeczywiście, cała jego uprzednia kariera oraz szybka droga ku szczytom władzy w studenckich ogniwach organizacji Związku Młodzieży Socjalistycznej mogła przekonywać o jego wierności wobec reżimu komunistycznego. Świadczyła o tym także przeszłość jego rodziny, zwłaszcza biografia ojca, Mariana Cimoszewicza, funkcjonariusza osławionej Informacji Wojskowej a następnie WSW - i to pod rozkazami samego Czesława Kiszczaka. Tę znajomość Włodzimierz Cimoszewicz chciał zresztą wykorzystać, starając się o pracę w komunistycznym MSW. Powołując się na znajomość ojca z Kiszczakiem miał zgłosić się do generała Władysława Pożogi, wówczas pierwszego zastępcy Kiszczaka.Ostatecznie nic z tego nie wyszło. Być może cywilne MSW nie chciało ludzi rodzinnie związanych ze służbami wojskowymi a być może chodziło o to, że Cimoszewicz podczas pracy dla SB w USA został zdekonspirowany, gdy na stronę amerykańską przeszedł szyfrant rezydentury - Mazurkiewicz. Być może zaś o odmowie zadecydował fakt, że agentów nie przyjmuje do pracy (nie ?ukadrawia?) poza absolutnymi wyjątkami. „...”Okazuje się jednak, że związki Cimoszewicza z SB nie kończą się wcale na pracy dla wywiadu za granicą. Po powrocie do kraju ?Carex? pracuje nadal, ale tym razem sprawozdania dotyczą jego kolegów ze studiów.Zachowało się sprawozdanie z jednej tylko rozmowy, podczas której Cimoszewicz informuje o postępach w organizowaniu niezależnego związku studentów ?Bratniak?, który - w odróżnieniu od wegetującej reżimowej struktury ZSP - szybko osiągnął imponującą liczbę ok. 300 członków.Donos na ?Bratniaka? i co na to sąd lustracyjnyRzecz cała nie miałaby szczególnego znaczenie, gdyby nie fakt, iż sąd lustracyjny uznał, że Cimoszewicz złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, gdyż miał nie być świadomy, iż zgadza się na współpracę z SB, a sądził, że rozmawia z przedstawicielami służb dyplomatycznych. O ile można by sobie to wyobrazić, gdyby kontakty ograniczyły się do USA, trudno uwierzyć, że o kolegach z ?Bratniaka? Cimoszewicz opowiadał dyplomatom! Jest jeszcze w historii związków Cimoszewicza z tajnymi służbami jedna tajemnicza historia (poza tym, że w USA nachodziło go FBI, a on w złożonym SB raporcie na ten temat nie umiał podać szczegółowego opisu i personaliów amerykańskich agentów). Otóż w pewnym momencie Cimoszewiczem zaczynają się interesować służby wojskowe, czyli Oddziału II Sztabu Generalnego. „...(źródło )
Aleksander Piński „zakaz uczenia dzieci w domu jako alternatywy dla publicznej edukacji wprowadził w 1937 r. Adolf Hitler „...”Adolf Hitler zaszczepiał niemieckie poczucie wyższości już uczniom szkół podstawowych. W NSDAP najliczniejszą grupą zawodową byli nauczyciele nauczania początkowego „.....”jak silnym narzędziem indoktrynacji jest publiczne szkolnictwo. Było nim od samego początku. Nie jest przypadkiem, że kraj, który pierwszy wprowadził obowiązkową publiczną edukację (zrobiły to w 1794 r. Prusy, część dzisiejszych Niemiec), to kraj, który wywołał dwie wojny światowe i którego władze, przy braku sprzeciwu ze strony narodu, dopuściły się zbrodni na niespotykaną wcześniej skalę. „.....”Bez państwowej oświaty nie byłoby dwóch wojen światowych i Holokaustu „....”Piętnastu policjantów weszło do domu państwa Busekros w Norymberdze i siłą zabrało 15-letnią Melissę spod opieki rodziców. Wykonywali wyrok sądu będący reakcją na to, że Melissy nie uczono w publicznej szkole, ale w domu. Nie zdarzyło się to w trakcie dyktatury nazistów w latach 30. XX w., ale zaledwie pięć lat temu. Wolfgang Drautz, konsul generalny Niemiec w USA, oświadczył wówczas, że niemiecki rząd ma „uzasadniony interes w przeciwdziałaniu powstawaniu grup społecznych opartych na poglądach innych od głównie obowiązujących". „....” Nie bez powodu w 1806 r., po klęsce Prus w bitwie pod Jeną, przebudowę państwa rozpoczęto od zacieśnienia kontroli nad tym, kto i czego uczy w szkołach publicznych. Wprowadzono państwowe certyfikowanie nauczycieli oraz sankcje odebrania dzieci rodzicom, jeżeli nie dopilnują, by chodziły one do szkoły (sankcja istniejąca do dzisiaj także w Polsce). Niemiecki filozof Johann Gottlieb Fichte (1762–1814), propagator pruskiego systemu edukacji publicznej, twierdził w „Odezwach do narodu niemieckiego" z 1807 r., że „nie wystarczy mówić do uczniów, trzeba kształtować ich charakter w taki sposób, by sami z własnej woli chcieli tego samego co my" „.....”Rolę publicznego, obowiązkowego szkolnictwa w niemieckich agresjach militarnych zauważył także Erich Maria Remarque, autor słynnej (zakazanej i palonej na stosach przez nazistów) powieści z 1929 r. „Na zachodzie bez zmian". Twierdził, że powodem I wojny światowej była indoktrynacja dzieci w publicznych niemieckich szkołach. Także Dietrich Bonhoeffer, urodzony w 1906 r. luterański duchowny, znany z otwartego oporu wobec Hitlera (za co stracono go 9 kwietnia 1945 r.), uważał II wojnę światową za nieuniknioną konsekwencję niemieckiego szkolnictwa publicznego. „.....”W książce „Approaches to Auschwitz: The Holocaust and Its Legacy" (Podejścia do Auschwitz: Holokaust i jego spuścizna) historycy Richard L. Rubenstein i John King Roth piszą, że nauczyciele, zwłaszcza ze szkół podstawowych, byli największą grupą zawodową w NSDAP. Pochodziło z niej także 30 proc. kierownictwa partii (nauczycielami byli na przykład szef SS Heinrich Himmler i skazany na śmierć przez Trybunał w Norymberdze Julius Streicher, twórca antysemickiego tabloidu „Der Strumer"). Ich praca wśród młodzieży była wyjątkowo skuteczna. Do Narodowo-Socjalistycznej Organizacji Studentów, która m.in. wywołała antysemickie zamieszki w 1931 r. w Austrii i Niemczech, należało ok. 60 proc. wszystkich żaków, co świadczy o blisko dwukrotnie wyższym odsetku poparcia dla nazistów w tej grupie niż w całym społeczeństwie. „.....”skoro widzi się, jak silnym narzędziem indoktrynacji jest publiczna edukacja, powinno się jej konstytucyjnie zakazać „.....”publiczna edukacja prowadzona pod przymusem i przez państwowych nauczycieli równie skutecznie propagowała ideały III Rzeszy i Trzeciej Fali, co dzisiaj III RP „.....”Bez wieloletniego prania mózgu w szkołach politycy nigdy nie mieliby takiej władzy nad społeczeństwem. Nie bez powodu państwo przejęło pełną kontrolę nad szkołami w Prusach w 1794 r., gdy chłopi zbuntowali się przeciw panom feudalnym i trzeba było wybić im z głów nieposłuszeństwo. I dlatego, parafrazując Władysława Gomułkę, raz zdobytych szkół politycy nie oddadzą nigdy. „.....Matematyka nienawiściCzego uczyły państwowe szkoły w Niemczech w latach 30 XX. w. Przykładowe zadania z matematyki:Utrzymywanie chorej psychicznie osoby kosztuje ok. czterech marek dziennie. Obecnie jest 300 tys. chorych psychicznie pod opieką państwa. Ile kosztuje ich utrzymanie? Ile pożyczek dla nowożeńców o wartości 1000 marek każda można by udzielić za te pieniądze? (więcej )
Ważne Włodzimierz Cimoszewicz „Jest też rosnący w siłę KNP i Janusz Korwin-Mikke. Częściowo można to tłumaczyć protestem przeciw innym, czyli establishmentowi. Ale prawda jest gorsza. To dowód krańcowej niedojrzałości i nieodpowiedzialności wielu obywateli. Bezmyślnie są gotowi powierzyć los państwa niekompetentnemu błaznowi. Tylko dlatego, że sami niczego nie wiedzą i nie rozumieją. To kolejny sygnał autodestrukcji polskiej demokracji.”...”Świat przegrywa z Putinem? Putin nie jest graczem światowym. To mały satrapa, który zniewolił i ogłupił swój naród, a jednocześnie umiejętnie wykorzystywał wady i słabości chciwych elit w innych krajach. Wystarczy twardo mu się postawić, a jego buta natychmiast zniknie.„! Jest jeszcze w historii związków Cimoszewicza z tajnymi służbami jedna tajemnicza historia (poza tym, że w USA nachodziło go FBI, a on w złożonym SB raporcie na ten temat nie umiał podać szczegółowego opisu i personaliów amerykańskich agentów).”
Mój komentarz Zadziwiająca wolta antyrosyjska Cimoszewicza. Czy ma z tym jakiś związek próba przewerbowania go przez FBI ? Nagłą ,z dnia na dzień wolta w stronę Ameryki ę całej do tej pory pro kałmuckiej i pro pruskiej elity musi mieć związek z siatką agenturalną , która w ciągu zapewne kilkudziesięciu ostatnich lat zbudowali w Polsce Amerykanie . Co istotniejsze Amerykanei byli bardziej skuteczni niż Rosjanie i Niemcy,. Dodam , na szczęście , bo aż strach pomyśleć, co by było , gdyby Tusk, Sikorski i cała reszta Układu dalej lizała buty Putinowi i Merkel . Akurat nam to w tej chwili wyszło n dobre Ale oczywiście liczę na to że rząd Kaczyńskiego, amerykańską agenturalną siatkę zneutralizuje , bo sojusznik sojusznikiem , ale watahę agentury trzeba mu powybijać . Wrócę jednak do paniki jaka Polacy wzbudzili w Cimoszewiczu , jednym z czerwonych gorliwych wyznawców politycznej poprawności i Konsensusu Waszyngtońskiego Według niego Polacy są niedojrzali , bezmyślni , nieodpowiedzialni ,po prostu krótko mówiąc przygłupy . I to prze nich demokracja jest zagrożona , czyli precyzyjnie mówiąc służący lichwiarstwu i oligarchiom socjalistyczny ustrój Konsensusu Waszyngtońskiego . O tym że jest to ustrój z całym swoim systemem słabej , rozdrobnionej władzy politycznej , strukturą systemu finansowego , z całym systemem podatkowym , edukacyjnym , z przymusowymi ubezpieczeniami społecznymi jest korzystny nie tylko dla zachodnich rodów lichwiarzy o oligarchów , zwanych tam domami ( house) , ale również dla polskich oligarchów najlepiej świadczy fakt ,że żaden z nich , ani Solorza, ani Kulczyk i nikt inny żadnego jego elementu nie skrytykował . Proszę na ten fakt zwrócić uwagę Korwin Mikke lansowany dniem i nocą w czasie kampanii wyborczej prze reżimowe i propagandowe media został potraktowany jako jak szczepionka, dla Polaków , którzy widząc tego narcyza i megalomana z jego bajzlem intelektualnym i teoretycznym w głowie mieli się uodpornić na partie anty systemowe . I to niestety się udało . Na tle wyników innych europejskich partii antystystemowych Korwin Mikke ze swoimi 7 procentami poniósł spektakularną klęskę Radykalny Ruch Narodowy został powstrzymany , a wynik sondażowy Kongresu Nowej Prawicy na poziomie5 procent zrobi z Polski chyba jedyny kraj Europejski w którym partia antysystemowa być może nie wejdzie do parlamentu . A szkoda . Jedynym plusem tej sytuacji jest ogromy wzrost poparcia dla PIS , który prawdopodobnie pozwoli Kaczyńskiemu rządzić samodzielnie Polacy , szczególnie pomimo tego że lewactwo kontroluje szkoły,uczelnie, prasę , media , dzięki internetowi zaczynają wyrywać zęby systemowi , który chciał nich zrobić pozbawionych wiedzy, idei, bezmózgie popychadła , roboli Dzięki internetowi powstają całe nieznane do tej pory w społeczeństwie grupy , struktury , sieci . informacyjne , analityczne , intelektualne , różne rodzaju sieciowe zorganizowania Dzięki temu lewactwo z prymitywem ideowym Palikotem poszło do piachu . Jeżeli na Korwina Mikke głosuje tylu Polaków, to o ile więcej zagłosowałoby n a Nową Prawice , gdyby Korwin Mikke został jedynie honorowym prezesem KNP, a na czele Kongresu Nowej Prawicy stanął Wipler ? W każdym razie wbrew temu co mówi Cimoszewicz Polacy są coraz lepie zorientowani w polityce, ekonomi , a nawet problemach aksjologicznych o czym świadczy wyrzucenie przez nich Palikota do szamba politycznego , powolny upadek SLD . PSL i Platformy , i właśnie głosowanie na Korwina Mikke, bo przecież Korwin Mikke na tle takiego Palikota , Cimoszewicza , Tuska, Miler i innych tego typu politycznych degeneratów to nie żaden błazen , ale prawdziwy mąż stanu Marek Mojsiewicz

Nacjonalizacja dusz nieśmiertelnych „Za ugór ojczysty rozdarty / Za fali wiślanej płacz krwawy / Za Tatry skalane i Bałtyk / Za wrzesień śmiertelny Warszawy / Za grób, co w słabnącym jak ulga / Pokusą w męczeńskich dniach świeci / Zbaw Panie kobiety i dzieci / Z płonących pożarów Hamburga.” - napisała w roku 1943 Maria Leonia Jabłonkówna. Wprawdzie tylko „kobiety i dzieci”, ale nie wymagajmy zbyt wiele; Maria Leonia Jabłonkówna przyjęła chrzest dopiero w roku 1944, a poza tym nawet wśród patentowanych (judeo) chrześcijan, jak, dajmy na to, dzisiejsi publicyści „Frondy”, takie postawy były raczej wyjątkowe, bo wobec ofiar „płonących pożarów Hamburga” powszechnie przyjętą była raczej Schadenfreude. Wydaje się, że ten zdyscyplinowany, karny i powszechny konformizm, jakiemu dzisiaj zostały poddane niegdyś wolne narody Europy, podobnie jak i rosnąca omnipotencja państwa, nawet takiego, co to istnieje „tylko formalnie” - to najbardziej trwałe skutki Wielkiej Wojny, która wybuchła 100 lat temu, 28 lipca 1914 roku, kładąc kres kulminacji łacińskiej cywilizacji, a może nawet kulminacji ludzkości. Ta wojna, nazwana potem I wojną światową, była w istocie europejską wojną domową, której celem była hegemonia w skali Europy. Ponieważ dotychczas Europa panowała nad światem, hegemonia nad Europą była równoznaczna z hegemonią w skali światowej. Taka perspektywa musiała się narodom europejskim szalenie spodobać, musiała im szalenie zaimponować - do tego stopnia, że zapomniały one o przestrodze Franciszka ks. de La Rochefoucauld, iż „trudniej jest nie dać rządzić sobą, niż rządzić innymi”. W rezultacie już w pierwszym roku wojny narody wojujące stały się nie tylko niewolnikami swoich rządów, które - nie mogąc obrabować narodów nieprzyjacielskich - pod pretekstem konieczności zdobycia funduszy na kontynuowanie wojny obrabowały narody własne, ale nawet wyrzekły się wolnej woli, poddając się zmasowanej propagandzie, która właśnie wtedy się narodziła. Pod pretekstem patriotyzmu państwo dokonało nie tylko pełzającej nacjonalizacji zasobów swoich obywateli, ale również - a może przede wszystkim - nacjonalizacji ich nieśmiertelnych dusz. Kto dla nacjonalizacji duszy nieśmiertelnej nie wykazywał dostatecznego entuzjazmu, oskarżany był o „defetyzm” i w najlepszym razie umierał w jakimś szpitalu polowym jako symulant. Ciekawe, że ani europejskie narody, które 28 lipca 1914 roku, uskrzydlane wizją panowania nad światem, z entuzjazmem wyruszały na wojnę, ani europejskie państwa zakładanych celów nie osiągnęły. Adam Grzymała-Siedlecki wspomina, jak to w 1919 roku zaprzyjaźnił się w Paryżu z inteligentnym francuskim rentierem i pewnego razu zobaczyli na ulicy żołnierza- Murzyna z francuskich wojsk kolonialnych. - Walczą o swoją Afrykę - powiedział Francuz, a widząc zdziwioną minę swego towarzysza wyjaśnił: do niedawna karabin był dla Murzynów rodzajem Zeusowego pioruna w rękach Europejczyka. Teraz przekonali się, że oni też to potrafią, więc tylko patrzeć, jak zechcą zrzucić kolonialne jarzmo. Po wojnie, kiedy nawet francuskie zwycięstwo tonęło we łzach, a w dodatku wiadomo było, że zostało osiągnięte tylko dzięki interwencji amerykańskiej, podjęto wprawdzie próbę odbudowania dawnych form życia na gruzach Europy i na przykład Kazimiera Iłłakowiczówna deklarowała: „Przybitego motłoch znieważa, nikt nie osłania... Nienawidzić nie będę tych, których mi wskażą, za nic!” - ale położyły temu kres radykalne ideologie socjalistyczne: bolszewizm i faszyzm. One już nawet nie próbowały ukrywać zamiaru nacjonalizacji dusz za parawanem patriotyzmu, przeciwnie - wyeksponowały ten cel, jako warunek sine qua non udanej rewolucji. „Porwały mnie plemiona zdziczałych tubylców, zbrojnych w maczugi światła, strzały laserowe, ponaddźwiękowe dzidy, kobaltowe proce, paraboliczne bębny, flety bioplazmy, wtórujące podskokom sztucznych serc lub krwawych, wydartych z piersi trupów jeszcze nie ostygłych. O, drogi panie hrabio, jakże mi daleko do dworu ukrytego w sadach, do komnaty ksiąg pełnej, gdzie rozmowy wiedliśmy przy kawie, wonnej kawie, słodzonej z cukiernicy srebrnej.” Najgorsze jest to, że „zdziczali tubylcy” pragną „braterstwa”: „und willst du nicht mein Bruder sein, so schlag ich dir dein Schadel ein” (jak nie zechcesz być moim bratem, rozwalę ci łeb!). To właśnie zapowiada dzisiaj niemiecki minister spraw zagranicznych, Frank Walter Steinmeier, nawołując Europę do „blokady antypopulistycznej” i „demaskowania ekstremistów”, a więc wszystkich, którzy pragnęliby zrzucić jarzmo „braterskiej” tyranii, a przynajmniej uniknąć amikoszonerii. Co tu dużo gadać; widać jak na dłoni, że ta cała „denazyfikacja” spłynęła po Niemcach jak woda po gęsi. Wilk zmienia skórę lecz nie obyczaje. W naszym nieszczęśliwym kraju jest jeszcze gorzej, bo tu punkt ciężkości władzy spoczywa w bezpieczniackich watahach, które nie tylko same wysługują się państwom poważnym, ale za pośrednictwem rozbudowanej agentury próbują wciągnąć do tego wszystkich w przekonaniu, że ich nieśmiertelne dusze stanowią własność państwową. I słuszna ich racja, przynajmniej częściowo, bo jakże ma być inaczej, skoro zarówno nonkonformiści, jak i ptaszkowie Boży, zarówno wierzący w Boga, jak i nie podzielający tej wiary - pobierają z tej samej kasy? Oto kiedy prezydent Obama, za namową izraelskiego prezydenta Peresa, 17 września 2009 roku ogłosił słynny „reset” w stosunkach z Rosją, a zwłaszcza - po katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku zarówno Żydzi nadający ton środowisku „Gazety Wyborczej”, jak i całe postępactwo z JE Nieboszczykiem „Filozofem”, co to 15 kwietnia 2010 roku bredził o rodzących „chleb pojednania” „kłosach”, wyrastających na nawozie historii w postaci „krwi naszych rodaków, która wsiąkła w ziemię rosyjską”, stanęło na nieubłaganym gruncie pojednania z Rosją. A kiedy w listopadzie 2010 roku na szczycie NATO w Lizbonie proklamowano strategiczne partnerstwo NATO-Rosja, to już nie było najmniejszych wątpliwości, co przystoi nam czynić i w sierpniu 2012 roku na Zamku Królewskim w Warszawie JE abp Józef Michalik wraz z JŚ Patriarchą Moskwy i Wszechrusi Cyrylem, podpisali deklarację o pojednaniu narodów polskiego i rosyjskiego. Ale kiedy w ubiegłym roku, być może na skutek ośmieszenia prezydenta Obamy przez zimnego rosyjskiego czekistę Putina w Syrii, prezydent USA zresetował swój reset i zrewoltował Putinowi Ukrainę, wszyscy, zarówno wierzący w Boga, jak i nie podzielający tej wiary, natychmiast zaczęli ćwierkać z zupełnie innego - odwrotnego klucza, a każdego, kto nie chciałby ćwierkać w tym chórze, demaskują jako ruskiego agenta. Jeśli nawet miłującemu pokój prezydentowi Obamie wcześniej znowu się nie odmieni, to przecież tak czy owak, w roku 2017 prezydentem USA będzie ktoś inny, komu „reset” z Rosją może znowu się spodoba. Już widzę, jak nonkonformiści i ptaszkowie Boży ćwierkają z nowego-starego klucza, a pan red. Michnik pije i zakąsza na koszt zimnego ruskiego czekisty w Klubie Wałdajskim, w przerwach między posiłkami piętnując „oszołomów”, nie pojmujących mądrości etapu. Stanisław Michalkiewicz

26/07/2014 „Polska to kraj okupowany przez Kościół” - twierdzi pan Sławomir Sierakowski, taki współczesny neokomunista, w wywiadach dla zachodniej prasy. Popatrzcie Państwo jaki gieroj. Polska okupowana przez Kościół? Bo Kościół nie jest elementem naszej cywilizacji? Tylko okupuje Polskę i jej” obywateli”. Polska nie jest okupowana przez obce wywiady, przez darmozjadów i potworną biurokrację- Polska jest okupowana przez Kościół. Czy to żart? Czy element propagandy przeznaczonej dla mieszkańców „ Zachodu”? Jak to mówi rzecznik Prawa i Sprawiedliwości – pan Błaszczak” wolny świat”(???) Pan Sławomir przewodzi grupie tzw”Krytyki Politycznej” skupiającej tzw intelektualistów, czyli lewicowych marksistów, których ideologia wymierzona jest w tradycyjny świat- najlepiej bez Kościoła. Jak nie będzie Kościoła, a będzie pan Sławomir Sierakowski ze swoją” Krytyką Polityczną”- to nareszcie zapanuje szczęście na świecie, w tym zapanuje w Polsce. Bez Kościoła i jego nauk pan Sławomir Sierakowski będzie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, bo to człowiek formatu światowego, kręcący się w lewicowych kręgach różnych fundacji- na przykład amerykańskiej The German Marschall Fund czy niemieckich GFPS oraz DAAD. Jak się bierze pieniążki zza granicy- to przecież nie za darmo. Jest w tym jakiś cel. Jak jest określony cel- to muszą być środki. W 2008 roku wystąpił w filmie izraelskiej artystki pani Yael Bartany”Mary Koszmary”. To właśnie w tym filmie pan Sławomir Sierakowski ze Stwarzyszenia im. Stanisława Brzozowskiego wystąpił na pustym Stadionie Dziesięciolecia i wygłosił tam przemówienie o powrocie 3 milionów Żydów do Polski. Przemówienie napisał razem z feministką- Kingą Dunin. Prawie 3 miliony Polaków wyjechało z własnego kraju dzięki obłędnym rządom instalującym w Polsce wysokopodatkowy socjalizm europejski. Zwolniło się miejsce. Ja jestem za tym, żeby do Polski przyjeżdżali różni ludzie, byleby nie na zasiłki, czy w kręgi biurokratyczne i różnego rodzaju fundacje zasilane pieniędzmi budżetowymi. Po prostu do efektywnej pracy. Wtedy Polska będzie rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej.

Sama biurokracja i różnego rodzaju fundacje budżetowe niczego dobrego dla Polaki nie zrobią. Wyssą jedynie pieniądze, które ktoś inny wypracował. Produkt Krajowy Brutto i Netto od tego nie wzrośnie- wprost przeciwnie- zmaleje. Polska okupowana jest przez 50 000 różnego rodzaju fundacji wysysających pieniądze z budżetu państwa. Można by powiedzieć, że”Polska to kraj okupowany przez fundacje”. Ile miliardów nas ta okupacja kosztuje? I jeszcze takie fundacje szerzą ideologiczne zło. Na przykład wszelkie fundacje ekologiczne. Propagując pogaństwo przeciw człowiekowi wierzącemu nie w naturę jako boga- ale w Boga. A około miliona biurokratów, którzy zalegają wszelkie pokłady naszego życia to nie jest okupacja? A co to jest?”Wolny świat”? Tak jak traktuje socjalistyczną Europę pan poseł Błaszczak z Prawa i Sprawiedliwości. Wszelka biurokracja zniewala ludzi zwanych w demokracji” obywatelami”. Nie dość, że z nich żyje, to jeszcze reguluje jak mają żyć. Okupują nie tylko ciała, ale i dusze. Biurokracja to współczesny rak ludzkości.”Polska to kraj okupowany przez biurokrację”. Tak spokojnie można powiedzieć- i to bez żadnej przesady. Zresztą takim myśleniem posługuje się pan Stanisław Michalkiewicz. A służby specjalne? Czy one działają w interesie Polski? Myślę, że wątpię. Obserwując scenę polityczną, to wydawać by się mogło, że są różne opcje: amerykańska, rosyjska, europejska czy izraelska. A Polska? Jedni wychwalają Ludową Republikę Stanów Zjednoczonych, inni wychwalają Unię Europejską. Niektórzy- bo nie wypada , po cichu wychwalają Federację Rosyjską, a niektórzy za największego naszego przyjaciela uważają Izrael. A Polska? Można też powiedzieć, że” Polska to kraj okupowany przez służby specjalne”. Kto jeszcze okupuje Polskę? Ideologia! Wszędzie aż duszno od ideologii. Dominuje ideologia trockistowska, która polega z grubsza na tym, że z państwo zamienia się w jedno wielkie biuro, z którego różne urwisy próbują zarządzać resztą. Wielkie biuro- wielki projekt zniewolenia narodu we frazeologii „praw człowieka i demokracji”. Im więcej praw człowieka- tym większa niewola. Można śmiało napisać, że”Polska to kraj okupowany przez trockizm”.

A ile w Polsce jest korporacji, które działając w ramach swoistego raju podatkowego wypychają polską przedsiębiorczość. Jeszcze chwila, jeszcze rok – dwa- i żadna polska firma się nie utrzyma wobec nierównej konkurencji, która panuje ze strony korporacji. Jedni mają przywileje- inni wyłącznie obowiązki. Obowiązki człowieka, wobec praw korporacji. Kto to wytrzyma?”Polska to kraj okupowany przez korporacje”. A ilu dyletantów kręci się w kręgach władzy? Co się usłyszy z jego ust- to dyletanctwo. Wszędzie pełno amatorów z klucza politycznego. Ględzą jakieś głupstwa , w które sami nie wierzą. A wieczorem rozmawiając z żoną, śmieją się z nas mówiąc:” Popatrz Jolka! Jakie barany ci Polacy(!!!) Już dwadzieścia parę lat robimy ich w konia., a oni nadal na nas głosują w wyborach.” „Polska to kraj okupowany przez dyletantów”. A Pan Sierakowski widzi Kościół Powszechny, przez swoje skrajnie lewicowe okulary. To ON jest największym okupantem, chociaż jest fundamentem cywilizacji, na gruzach której jeszcze żyjemy. Jak ktoś lub coś jest fundamentem, to siłą rzeczy nie może być okupantem. Albo fundamentem- albo okupantem. Pan Sławomir Sierakowski jest właśnie okupantem ideologicznym Polski. Próbuje narzucić wszystkim swoją ideologię nienawiści do fundamentu naszej cywilizacji- jakim jest chrześcijaństwo. Jakoś szczególnie nie lubi chrześcijaństwa. Nawet do muzułmanów by się przypiął- ale najbardziej zawadza mu chrześcijaństwo.”Polska to kraj okupowany przez chrześcijaństwo”- mógłby nawet zakrzyknąć. Nie przeszkadzają mu nawet urzędnicy skarbowi, którzy są narzędziem władzy w eksploatacji narodu pod każdym względem fiskalnym. Nie przeszkadzają mu kłamliwi” dziennikarze’, którzy urabiają opinię publiczna pod określonym kątem ideologicznym i pod kątem rynków finansowych. I nie przeszkadza mu wiele innych rzeczy… Ale twierdzi z całym ideologicznym przekonaniem, że” Polska to kraj okupowany przez Kościół”. W końcu przez kogo okupowany jest tren kraj? Przez socjalistów, którzy chcą z niego zrobić swój prywatny folwark a w nim stado posłusznych baranów. I popaplać optymistycznie! WJR

Totalna kompromitacja rządu Tuska przy budowie Gazoportu

1. W ostatnich dniach pojawiły się w mediach informacje o żądaniach kolejnego aneksu do kontraktu na budowę Gazoportu w Świnoujściu przez włoską firmę Saipem lidera konsorcjum budującego Gazoport w Świnoujściu. Chodzi o nowe roszczenia finansowe wobec inwestora czyli Polskiego LNG, będącego 100% spółką Skarbu Państwa i groźby, że jeżeli nie zostaną zrealizowane, to firma Saipem, zejdzie z palcu budowy. Inwestycja jest ponoć zaawansowana w 90% i teraz termin jej zakończenia tym razem został określony na przełom 2014/2015 roku, przy czym przyjmowanie skroplonego gazu ma być możliwe technicznie dopiero w połowie 2015 roku.

2. Przypomnijmy tylko, że decyzję w sprawie budowy terminalu LNG w Świnoujściu podjął jeszcze rząd Jarosława Kaczyńskiego pod koniec 2006 roku i przygotował program jej finansowania ze środków krajowych i unijnych ale rząd Tuska niestety przez parę kolejnych lat się wahał czy projekt ten kontynuować. Ba ekipa Tuska po trwających blisko 2 lata negocjacjach, zdecydowała się na podpisanie z Katarem już w połowie 2009 roku, 20-letniej umowy na dostawy do Polski 1,5 mld m3 gazu LNG rocznie. Sama budowa Gazoportu w Świnoujściu, została fizycznie rozpoczęta dopiero w marcu 2011 (a więc z ponad 3 letnim opóźnieniem), a jej ojcem chrzestnym, który wmurował pod nią kamień węgielny, był sam premier Donald Tusk. Jak to ma w zwyczaju na zwołanej wtedy na placu budowy konferencji prasowej podkreślał, że harmonogram realizacji inwestycji został tak przygotowany aby zdążyć pod przecież już zamówione dostawy gazu z Kataru.

3. Nowy minister skarbu Włodzimierz Karpiński w połowie 2013 roku po opracowaniu przez firmę Ernst&Young audytu dotyczącego stanu prac na budowie terminalu, przedłużył realizację tej inwestycji do końca 2014 roku. Podpisany został wtedy aneks z konsorcjum budującym, a koszt realizacji inwestycji wzrósł o 0,3 mld zł z 2, 1 mld zł do 2,4 mld zł.

Właśnie w lipcu tego roku do Polski powinny już płynąć gazowce z Kataru ze skroplonym gazem, a brak Gazoportu skazuje polskie PGNiG na nerwowe negocjacje z dostawcą, bez możliwości precyzyjnego określenia, kiedy tak naprawdę odbiór zakontraktowanego gazu w Świnoujściu, będzie możliwy. Włoska firma Saipem, żąda ponoć kolejnych kilkuset milionów złotych, przesunięcia terminu jej zrealizowania na połowę roku 2015 i szantażuje polską spółkę zejściem z placu budowy co oznaczałoby oddanie inwestycji do użytku w bliżej nieokreślonym czasie (inwentaryzacja budowy i wybór nowego wykonawcy trwałby co najmniej kilkanaście miesięcy).

4. W ostatnich miesiącach Saipem nawiązał współpracę z Gazpromem i nie jest do końca jasne czy aneksowanie inwestycji Gazoportu w Polsce nie ma jakiegoś związku z kontraktami z Rosjanami. Ponadto przedłużanie realizacji Gazoportu, stawia w coraz trudniejszej sytuacji samą spółkę PGNiG, która już tej jesieni miała rozpocząć negocjacje z Gazpromem w sprawie obniżek cen gazu jaki kupujemy w tej firmie w ramach kontraktu zawartego w 2010 roku i obowiązującego do 2022 roku. Teraz za ten gaz płacimy jedne z najwyższych cen w Europie (więcej za gaz Rosja zażądała tylko od Ukrainy, z którą prowadzi wojnę) i przyjmowanie skroplonego gazu przez Gazoport w Świnoujściu miało, wzmocnić pozycję PGNiG w tych negocjacjach. Konieczność renegocjacji kontraktu na gaz skroplony z Katarem, a także pogorszenie pozycji negocjacyjnej w rozmowach z Gazpromem do kolejne dodatkowe poważne koszty wynikające z przedłużania realizacji Gazoportu. Reasumując taki sposób realizacji Gazoportu w Świnoujściu, to totalna kompromitacja rządu Tuska, która będzie nas kosztowała jako podatników i konsumentów gazu, dodatkowe miliardy złotych. Kuźmiuk

USA w panice Rosja wprowadzi chiński autorytarny kapitalizm? George Friedman „Następca na Kremlu? Komorowski ' Komorowski „Jeśli zależy nam na (…) zapobieżeniu sytuacji, w której Rosja pójdzie drogą autorytarnego kapitalizmu (jaki realizowany jest w Chinach),to należy ją przyciągać, a w tym procesie sami Rosjanie dokonają wyboru europejskiej drogi do dobrobytu i bezpieczeństwa. „...(więcej )
George Friedman „Następca na Kremlu? „...”Obecny prezydent Rosji odtworzył przecież elementy ładu sowieckiego nawet na poziomie struktury obecnego rządu, sięgając po termin politbiuro na określenie ścisłego kręgu współpracowników. Są to oczywiście ludzie, których sam wybrał na piastowane stanowiska, nie należy jednak z tego powodu w żadnym razie przypuszczać, że zachowają lojalność wobec protektora. W politbiurze sowieckiego typu często najbardziej obawiano się właśnie bliskich przyjaciół. „...”Trudno w tej chwili ocenić, jak może się rozwinąć ewentualny kryzys sukcesyjny w Moskwie. Jeśli kierować się kryteriami quasi-demokratycznymi, równie popularni jak Putin są szef resortu obrony Siergiej Szojgu i mer Moskwy Siergiej Sobanin. Do walki o władzę w sowieckim stylu mogliby stanąć szef sztabu Siergiej Iwanow i szef Rady Bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew. Z pewnością jednak istnieją inni pretendenci do władzy: kto w końcu w roku 1983 mógł przewidzieć pojawienie się Michaiła Gorbaczowa? „...”Naturalnie obecny prezydent Rosji nie jest jeszcze skończony. Rządzi już jednak, wliczając w to czas, gdy oficjalnie ster państwa dzierżył Dmitrij Miedwiediew, 14 lat: to szmat czasu. Być może uda mu się odzyskać oparcie w kraju. Przypuszczam jednak, że jego podwładnym coraz bardziej uparcie chodzą po głowach myśli o dymisji lidera. Niełatwo będzie ustąpić przed Zachodem i pogodzić się z nowym status quo na Ukrainie, obecny stan rzeczy nie może jednak utrzymywać się długo. „...”Wielką niewiadomą pozostaje natomiast pytanie, czy Putin w sytuacji, gdy okaże się poważnie zagrożony politycznie, nie stanie się bardziej niż dotąd agresywny zamiast – jak można by oczekiwać – łagodzić linię. Osoby przekonane, że jest on najbardziej brutalnym władcą Rosji, jakiego można by sobie wyobrazić, powinny rozważyć tę myśl raz jeszcze i wspomnieć na bez wątpienia groźnego Lenina, którego zastąpił nieporównanie bardziej przerażający Stalin. Nie można wykluczyć nadejścia epoki, w której świat gotów będzie wspominać rządy dzisiejszego lidera jako epokę liberalizmu. Jeśli bowiem jego walka o ocalenie oraz dążenia jego ekipy do pozbycia się przybiorą na sile, gotowość obu stron do brutalnych działań może tylko wzrosnąć. „...”Od roku 2004 do 2010 Rosja pracowała nad likwidacją skutków pomarańczowej rewolucji. Podjęto wysiłek odtworzenia sił zbrojnych, zmobilizowano służby wywiadowcze i wykorzystywano wszelkie możliwe środki nacisku gospodarczego, by ukształtować relacje z Ukrainą w korzystny dla Rosji sposób. Jeśli nawet Moskwa nie była w stanie kontrolować Ukrainy, nie zamierzała pogodzić się z perspektywą Kijowa kontrolowanego przez USA czy Europę. „...”W tej sytuacji najazd na Gruzję miał dwa cele: pierwszym było dobitne pokazanie całemu regionowi, że rosyjskie siły zbrojne, które w początku wieku znajdowały się niemal w rozsypce, w kilka lat później zdolne są do działań ofensywnych. „...”Dotychczasowa strategia Putina, która spełniała się do chwili wybuchu ukraińskiego zrywu, zakładała pozostawienie kijowskiej ekipy Janukowycza jej losowi i doprowadzenie do trwałego rozłamu między Stanami Zjednoczonymi i Europą, przede wszystkim za sprawą silnych więzi handlowych i energetycznych z tą ostatnią „...”To zaś oznacza, że zdolność Moskwy do wbicia klina między Europejczyków a Amerykanów drastycznie zmaleje. Tym samym Putin ze skutecznego i finezyjnego przywódcy zdolnego do bezlitosnego użycia siły przeistacza się w niekompetentnego i groźnego tyrana „...”Putin tymczasem powinien przypomnieć sobie los swoich poprzedników. W październiku 1964 roku Nikita Chruszczow wrócił przecież z krótkich wakacji tylko po to, by zostać zastąpiony na swoim stanowisku przez swego protegowanego, Leonida Breżniewa. Niepowodzenia w polityce zagranicznej i gospodarczej doprowadziły do sytuacji, w której postać, zdawałoby się niemożliwa do obalenia, została odsunięta od władzy. „...”Na rok 2014 bank centralny kraju zapowiedział zerową stopę wzrostu. Biorąc jednak pod uwagę obecne wydarzenia, bardziej prawdopodobne wydaje się, że w drugiej połowie roku gospodarka rosyjska osunie się w recesję. „...”Władimir Putin źle ocenił sytuację na Ukrainie, nie przewidział upadku Janukowycza i utknął w nieudanych próbach zmiany stanu rzeczy. Ma też kolegów przekonanych, że poradziliby sobie lepiej od niego „...”W powszechnym przekonaniu Władimir Putin sprawuje w Federacji Rosyjskiej rządy dyktatorskie. Zdołał pokonać lub zastraszyć swych oponentów oraz stworzyć wiele poważnych zagrożeń dla krajów ościennych. Taki punkt widzenia nie jest bezzasadny, w świetle najnowszych wydarzeń warto jednak rozważyć go ponownie. „...(źródło )
„Przywódcy Brazylii, Rosji, Indii, Chin i Afryki Południowej (czyli wszyscy członkowie grupy BRICS) podpiszą umowę o Nowym Banku Rozwoju podczas szczytu w brazylijskim Fortaleza. Ponadto zostanie podpisana umowa ramowa w sprawie ustanowienia puli rezerw walutowych wykorzystywanych w przypadku znacznego spadku rezerw walutowych któregokolwiek z państw uczestniczących w grupie. W ten sposób pula walutowa BRICS będzie czymś na podobieństwo, a w perspektywie średnioterminowej prawdopodobnie i alternatywą, Międzynarodowego Funduszu Walutowego.”.....”Teraz o puli rezerw walutowych. Głównym powodem jej utworzenia są źle prognozowane decyzje Rezerwy Federalnej Stanów Zjednoczonych i Europejskiego Banku Centralnego. Dlatego też, aby wesprzeć tę czy inną walutę kraju, który znalazł się w trudnej sytuacji wahania swojej waluty, postanowiono stworzyć pulę walut rezerwowych. Fundusze nie będą nigdzie przekazywane. Określone kwoty zostaną zapisane na rachunkach banków centralnych. A kiedy to będzie konieczne, to czy inne państwo skorzysta z tych pieniędzy.”...”|W krajach członkowskich BRICS zamieszkuje 40 procent ludności świata. Państwa te posiadają ogromne zasoby naturalne, przygotowaną bazę przemysłową i profesjonalny personel, zapewniają prawie 30 procent światowego PKB. Mówi wybitny chiński politolog, wiceprezes Towarzystwa Międzynarodowych Badań Strategicznych w Szanghaju profesor Feng Shaolei:Wydaje się, że BRICS to nie tylko nowy format dla reformy międzynarodowego systemu finansowego, ale także w szerszym znaczeniu - platforma do omówienia możliwych obszarów współpracy w nowej sytuacji gospodarczej. Jest to również baza polityczna dla budowy nowego ładu międzynarodowego.”...”Niektóre kraje BRICS, jak na przykład Rosja i Chiny, mają dobre stosunki dwustronne. Jednak, nie są one jednym organizmem gospodarczym. Dana umowa umożliwia jego powstanie.Ściśle mówiąc, decyzja o utworzeniu Banku Rozwoju BRICS posiada wymiar nie tylko ekonomiczny, ale także polityczny. Po upadku koncepcji tak zwanego „konsensusu waszyngtońskiego” na bazie wspólnych wartości (idea, której celem było zbudowanie jednobiegunowego świata z centrum w Stanach Zjednoczonych), świat potrzebuje nowych rozwiązań. BRICS proponuje własną wersję „połączenia różnic” - koncepcję policentrycznego i multicywilizacyjnego systemu międzynarodowego.” „...(więcej )
Ważne George Friedman ”Wielką niewiadomą pozostaje natomiast pytanie, czy Putin w sytuacji, gdy okaże się poważnie zagrożony politycznie, nie stanie się bardziej niż dotąd agresywny zamiast – jak można by oczekiwać – łagodzić linię. Osoby przekonane, że jest on najbardziej brutalnym władcą Rosji, jakiego można by sobie wyobrazić, powinny rozważyć tę myśl raz jeszcze i wspomnieć na bez wątpienia groźnego Lenina, którego zastąpił nieporównanie bardziej przerażający Stalin. Nie można wykluczyć nadejścia epoki, w której świat gotów będzie wspominać rządy dzisiejszego lidera jako epokę liberalizmu. Jeśli bowiem jego walka o ocalenie oraz dążenia jego ekipy do pozbycia się przybiorą na sile, gotowość obu stron do brutalnych działań może tylko wzrosnąć.
Mój komentarz To co prezentuje na,m w swoim artykule Friedman w to w dużej j mierze bełkot propagandowy . To że Putin niedługo upadnie to jet raczej pewne . Dla USA i rządzącej Stanami Zjednoczonymi klasie oligarchów sen z powiek spędza sytuacja w której po obaleniu Putina władze w Rosji przejmuje silny oligarcha i likwiduje ...oligarchów . Po czym wprowadza chiński model polityczno gospodarczy, który Komorowski nazwał chińskim autorytarnym kapitalizmem . Ale przecież o tym dość prawdopodobnym scenariuszu nigdzie nie można przeczytać . Putin to zwykły złodziej , który okrada swój kraj , a do tego ktoś kto utrwalił zachodni system polityczno gospodarczy. Tak jak w Stanach Zjednoczonych, Niemczech, czy Japonii rody oligarchów posiadają banki, korporacje , surowce naturalne , większość bogactw narodu kontrolują politycznie kraj i rząd i maja opresyjny taki sam , totalitarny system podatkowy, czyli podatek dochodowy, podatek vat , przymusowe ubezpieczenia i totalitarne , państwowe szkolnictwo. Jedna różnica to taka ,że na Zachodzie oligarchowie nie nie są premierami , czy prezydentami , po prostu nieformalnie kontrolują rząd . Jest to praktyka, która na Zachodzie stworzył jeszcze w XIX wieku ród oligarchów Rothschildów , a w Rosji oligarchowie , tacy jak Putin rządzą bezpośrednio . Zresztą tą rosyjską odmianę ustroju , który stworzyli Rothschildowie przyjęła też Ukraina . Oligarcha Poroszenko w porozumieniu z innym oligarchą Achmetowem i Stanami Zjednoczonymi został prezydentem kraju . Nowe wybory do Rady Wierchownej jeszcze bardziej utrwalą władzę oligarchów nad Ukraina, co jednak paradoksalnie wzmocni niezależność polityczną Ukrainy , głównie od Rosji , bo przecież nowi , teraz pełną gębą właściciele Ukrainy będą bronili swojej własności i ludności kraju , tych swoich półniewolniczych parobków przed oligarchami rosyjskimi Ameryce jest nie na rękę , aby obalił Putna jakiś innych oligarcha i zlikwidował obecny ustrój Rosji , który z grubsza jest kopia Konsensusu Waszyngtońskiego . Zresztą powstaje już Blok Finansowy wymierzony w zachodnie lichwiarstwo do którego weszły Brazylia, Indie ,Chiny i Rosja i RPA . Lichwiarstwo rok temu próbowało zachwiać gospodarką Indii wymusić na niej wprowadzenie ustroju Konsensusu Waszyngtońskiego,w tym podatku dochodowego . Do tej pory podatek dochodowy praktycznie w Indiach nie istniej , bo płaci go tylko 2,7 procent ludzi .Indie to już jednak kolos, niektórzy ekonomiści uważają ich gospodarkę za trzecią po największej na świecie chińskiej, i drugiej USA W bogatej w surowce Rosji nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia dla istnienia podatku dochodowego , przymusowych ubezpieczeń społecznych czy VAT,wystarczy wprowadzić podatek transakcyjny oraz opodatkować koncerny , w tym wydobywcze i energetyczne . Ale aby to zrobić trzeba złamać władzę polityczna właścicieli banków i koncernów, czyli oligarchów, należy ich po prostu ich w większości wywłaszczyć z monopoli a resztę poddać politycznej kontroli Aby powstrzymać upadek Zachodu ten sam proces wywłaszczenia oligarchów musi tam też nastąpić . Ich władza polityczna i ekonomiczna musi zostać zniszczona Jeśli Rosjanie zostaną wyzwolenie z niewoli gospodarczej i uwolnieni od bandytyzmu podatkowego, czyli jeśli następca Putna zlikwiduje dla zwykłego Rosjanina podatek dochodowy, podatek, vat , przymusowe ubezpieczenia społeczne , to gospodarka Rosji poszybuje w góre w tempie co najmniej 10 procent rocznie, przyrost naturalny skoczy , a za dziesięć lat Ukraińcy i Polacy będą jeździli jako parobkowie do pracy do Rosji , aby wysłać rodzino pieniądze na przetrwanie w socjalistycznym gułagu europejskiego Konsensusu Waszyngtońskiego Marek Mojsiewicz

Wiedza tajemna „Nie ma przypadków, są tylko znaki” - mawiał ś.p. ks. Bronisław Bozowski z kościoła Sióstr (on sam mówił: „Panien”) Wizytek przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Święte słowa, bez których niepodobna pojąć wydarzeń zachodzących w tubylczym politycznym demi-mondzie. Oto w momencie apogeum afery podsłuchowej, CBA przeszło przez posesje posła PSL Jana Burego i jego bliskich i przez podkarpacką prokuraturę na podobieństwo tornada. Nieomylny to znak, że ktoś starszy i mądrzejszy przystępuje do reorganizacji tubylczej sceny politycznej - na co dodatkowo wskazuje nominacja pani Fuszary na operetkowe stanowisko ministra równości. Prawie cały klub PSL potulnie zagłosował za rządem, co pokazuje, że „nikt nie jest bez grzechu wobec Boga i bez winy wobec cara”. Ale skoro czeka nas reorganizacja politycznej sceny, to czy dokona się ona zgodnie z fundamentalnymi zasadami ustrojowymi III RP, czy na okres przejściowy również i one zostaną zawieszone? Mam na myśli konstytucyjną zasadę III RP: my nie ruszamy waszych - wy nie ruszacie naszych - ale również dyrektywę: „czas zmienić politykę rolną lecz ludzi krzywdzić nam nie wolno”. Myślę, że kiedy już tubylcza scena polityczna zostanie zreorganizowana pod kątem zadań wyznaczonych przez państwa poważne, sprawa pana posła Burego, jak i wiele innych, zakończy się wesołym oberkiem. Jest to ważne o tyle, że na drodze ku reorganizacji właśnie dokonany został kolejny krok: skierowanie do pierwszego czytania wniosku o powołanie komisji śledczej do wyjaśnienia okoliczności rozwiązania WSI. Inicjatorem jest dziwnie osobliwa trzódka posła Palikota, który już chwyta się brzytwy, w odróżnieniu od Platformy, która jeszcze „nie wie”, czy ostatecznie pomysł poprze, czy nie. Nieomylny to znak, że PO pragnie w ten sposób wysondować liderów jednoczącej się w bólach „prawicy”, czy ustanowiona w Magdalence zasada: my nie ruszamy waszych - wy nie ruszacie naszych, będzie respektowana, czy też zacznie się „krzywdzenie ludzi”. Na podstawie doświadczeń dotychczasowych można zaryzykować, że wierność ustrojowym pryncypiom III RP zostanie dochowana. Mocnych poszlak dostarczają trzy przypadki. Pierwszy dotyczy nowelizacji uchwalonej z inicjatywy PiS ustawy o ujawnieniu dokumentów UB i SB z lat 1944-1990. Została ona z inicjatywy prezydenta Lecha Kaczyńskiego znowelizowana jeszcze przed wejściem w życie. Praktycznie przywrócone zostały procedury blokujące lustrację przy pozorach jej dopuszczenia. Pretekstem była obawa ujawnienia „danych wrażliwych” - że np. ktoś kiedyś się upijał, albo obracał panienki. Pretekst - bo np. każdy w Polsce wiedział, że Jacek Kuroń miał do wódki nie tylko skłonność, ale prawdziwą zapamiętałość, co nie przeszkodziło mu zostać autorytetem moralnym. Podobnie opowieści, że ktoś przed 30 laty obracał panienki, mogłaby posłużyć tylko do nostalgicznych westchnień. Prawdziwa przyczyna mogła być inna - pieniądze. W latach 80-tych amerykańska razwiedka za pośrednictwem m.in. związkowej centrali AFL-CIO przekazała solidarnościowemu podziemiu kanałem watykańskim, ongiś uchodzącym za dyskretny, co najmniej 200 mln dolarów, a przez Biuro Solidarności w Brukseli, kierowane przez konfidenta SB Jerzego Milewskiego, co najmniej dwa razy tyle. Kto tę forsę sobie sprywatyzował, gdzie schował i tak dalej - to również i dzisiaj mogłoby okazać się kompromitujące tym bardziej, że za całe rozliczenie musiało wystarczyć kapłańskie słowo honoru ś.p. ks. Henryka Jankowskiego. Te sprawy okrywa mgła tajemnicy - oczywiście mgła w pierwszorzędnym gatunku, który okazał się nadzwyczajnie odporny na wszystkie „wojny na górze”. Ale bo też wszystkie „wojny na górze”, chociaż sprawiają wrażenie wojen na wyniszczenie, to przecież toczą się w pewnych ramach. Kopiemy się po kostkach - ale nie wyżej! Dlatego też po drugie - chociaż „Aneks” do „Raportu o rozwiązaniu WSI”, na skutek kolejnej nowelizacji z inicjatywy prezydenta Kaczyńskiego ustawy z 9 czerwca 2006 r. - przepisy wprowadzające do ustawy o SKW i tak dalej - oraz zaskarżenia jej do TK - pozostał utajniony, a po katastrofie smoleńskiej - przechwycony przez obóz zdrady i zaprzaństwa, to przecież poza przypadkowym zdemaskowaniem „Stokrotki”, nikomu nic się nie stało. Więc jeśli - po trzecie - PO i jej protektorzy otrzymają gwarancję, że ustrojowe fundamenty III RP pozostaną niewzruszone, to żadnej komisji śledczej nie będzie. Bo ostoją mocy i trwałości III Rzeczypospolitej jest wiedza tajemna. Stanisław Michalkiewicz

Zrobią z nami porządek? Katastrofa malezyjskiego samolotu, który wraz z 298 osobami na pokładzie spadł na ziemię na Ukrainie na skutek zestrzelenia, nie tylko skupiła uwagę światowej opinii publicznej na trwającej tam wojnie, ale również w znacznym stopniu odwróciła uwagę tej opinii od decydującej fazy pacyfikowania przez bezcenny Izrael powstania w getcie, zwanym inaczej „Strefą Gazy”. Ale bo też wiadomo, że dzięki amerykańskiej protekcji, wszystkie prowadzone przez Izrael wojny są uznawane za sprawiedliwe, nawet, a może zwłaszcza, przez rozmaitych moralnych rygorystów, którzy w innych przypadkach „każdy grzech palcem wytkną, zademonstrują, święte pieczęcie złamią, powyskrobują”. Niezależnie od tego, taką piękną katastrofę, która przecież nie trafia się codziennie, wszyscy starają się jakoś zagospodarować. Jak to jeszcze za głębokiej komuny kwieciście ujął Józef Ozga-Michalski - „w dymach bijących z wojny izraelsko-arabskiej niektórzy próbują uwędzić swoje półgęski ideowe”. Cóż dopiero w dymach bijących z tak pięknej katastrofy? Tutaj już nie tylko „niektórzy”, ale wprost wszyscy przepychają się ze swoimi „półgęskami ideowymi” na wyścigi. Oczywiście na pierwszym miejscu jest nasz nieszczęśliwy kraj, w którym atmosfera potępienia dla zimnego rosyjskiego czekisty Putina sięga zenitu i jestem pewien, że gdyby nie prozaiczna okoliczność, iż nasza niezwyciężona armia zmieściłaby się na Stadionie Narodowym wraz ze swoimi muzealnymi eksponatami, to już dawno ruszylibyśmy na Moskwę, pod przewodnictwem pana Pawła Kowala, w swoim czasie podejrzewanego o niebezpieczne związki z WSI - ale być może właśnie dlatego przodującego teraz w demonstrowaniu bojowego ducha. W podobnej sytuacji znajduje się rosyjski polityk narodowości prawniczej („matka Rosjanka, ojciec prawnik”) Włodzimierz Wolfowicz Żyrynowski. Musi pić więcej wódki, niż normalny Rosjanin - i tak dalej. Inni - jak np. pan red. Tomasz Sekielski - nie ukrywają swego zniecierpliwienia „Europą” - że jeszcze nie zrobiła z zimnym ruskim czekistą porządku, słowem - każdy uwija się jak może na tym odcinku, na jakim został postawiony, dzięki czemu można odnieść wrażenie przywrócenia panującej u nas w epoce wczesnego Gierka sławnej „jedności moralno-politycznej narodu” - oczywiście pod przewodnictwem partii - dopóki wszystko się nie skawaliło. Z tej jedności wyłamują się naturalnie ruscy agenci, ale wiadomo, że nawet w stadzie złożonym z samych autorytetów moralnych może się znaleźć parszywa owca. Oczywiście nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogłoby być jeszcze lepiej i pewnie dlatego z inicjatywy Prawa i Sprawiedliwości pojawił się w Sejmie pomysł uchwały, obciążającej odpowiedzialnością za zestrzelenie malezyjskiego samolotu zimnego ruskiego czekistę Putina. Ten śmiały i co tu ukrywać - nowatorski projekt ustalania odpowiedzialności za katastrofy lotnicze przez głosowanie, pewnie nie znajdzie w Sejmie wystarczającej liczby entuzjastów, ale może okazać się znakomitą okazją do przetestowania zarówno formacji pobożnego posła Jarosława Gowina, jak i Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry na okoliczność gotowości żyrowania każdego pomysłu PiS. Jeśli nie poprą projektu w głosowaniu, prezes Kaczyński z pewnością okaże im swoje wysokie niezadowolenie. Jeśli poprą - tylko patrzeć jak pojawi się kolejny, jeszcze bardziej ryzykowny projekt do podżyrowania - aż do kompletnego ośmieszenia. Co tu dużo gadać; zawsze uważałem pana prezesa Kaczyńskiego za wirtuoza intrygi i właśnie dlatego wszelkie próby „jednoczenia prawicy” wiążą się z ryzykiem podobnym do bliskich spotkań III stopnia z jeżem. Wprawdzie można, ale baaardzo ostrożnie.

Wróćmy jednak na Ukrainę, gdzie zestrzelenie malezyjskiego samolotu zbiegło się w czasie z ogłoszeniem przez prezydenta Poroszenkę częściowej mobilizacji. Militarnie nie było chyba takiej konieczności, bo Kijów informuje o nieustającym paśmie sukcesów. Ruscy agenci sugerują, że może tu chodzić o brankę Polaków z zachodnich obwodów Ukrainy, by rzucić ich do walki przeciwko separatystom i w ten sposób na jednym ogniu upiec dwie pieczenie. Ile w tych podejrzeniach prawdy - zobaczymy - ale warto zwrócić uwagę, że zarządzenie przez prezydenta Poroszenkę częściowej mobilizacji tylko o kilka dni wyprzedziło polityczne przesilenie w Kijowie. 24 lipca, na skutek wycofania się z rządowej koalicji partii Udar Witalija Kliczki i partii Swoboda Olega Tiahnyboka, do dymisji podał się ukraiński premier Arszenik Jaceniuk, ten sam, który jeszcze niedawno wzywał świat do świętej wojny z Rosją. Ponieważ o odtworzeniu koalicji w oparciu o komunistów, czy Partię Regionów nie ma mowy, przesilenie oznacza, że na Ukrainie muszą odbyć się przedterminowe wybory. Częściowa mobilizacja może okazać się pomocna w uzyskaniu wyników oczekiwanych przez protektorów prezydenta Poroszenki nie tylko z uwagi na poddanie zmobilizowanych wojskowej dyscyplinie, ale również - a może nawet przede wszystkim - na poddanie zarówno zmobilizowanych, jak i pozostałych wzmożonej działalności perswazyjnej Gwardii Narodowej, która „ma oko bystre, a rękę niechybną”. Ponieważ według uporczywie utrzymujących się fałszywych pogłosek, Gwardia jest zdominowana przez banderowców, których najważniejszą polityczną ekspozyturą pozostaje partia Swoboda, co to właśnie wraz z Udarem opuściła rządową koalicję, pozbawiając w ten sposób politycznego oparcia premiera Jaceniuka z Batkiwszczyzny Julii Tymoszenko, która w swoim czasie odgrażała się, że jeśli nie wygra wyborów prezydenckich to urządzi taki majdan, iż wszystkim oko zbieleje - to nie można wykluczyć, że ktoś starszy i mądrzejszy coś im tam naobiecywał. Nie można tego wykluczyć tym bardziej, że prezydent Poroszenko nie ukrywał zadowolenia z takiego obrotu sprawy. Kogo starsi i mądrzejsi upatrzyli sobie na rządcę Ukrainy - zobaczymy już wkrótce. Ale i na tubylczej politycznej scenie rozpoczęły się przygotowania do reorganizacji. Widać to choćby po szeroko zakrojonej akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego, które pod pretekstem rozpracowywania korupcyjnych podejrzeń wobec szefa Klubu parlamentarnego PSL posła Jana Burego, idzie przez Podkarpacie na podobieństwo tornada, które nie tylko spustoszyło tamtejszą prokuraturę, ale swoimi dmuchnięciami sięgnęło nawet do katedry polowej Wojska Polskiego, pokazując w ten sposób, że nikt nie jest bez grzechu wobec Boga i bez winy wobec cara. Pewnie dlatego PSL, z wyjątkiem posła Pawlaka, podczas głosowania wotum nieufności, w podskokach poparł rząd, przechodząc do porządku nad demonstrowanymi uprzednio zastrzeżeniami do ministra Sienkiewicza. Czyżby starsi i mądrzejsi postanowili wyeliminować „ludowców” z przyszłej kombinacji? Wykluczyć tego nie można, bo skoro premier Tusk „nie wyklucza” ewakuacji na jakąś brukselską trafikę, którą obdarzy go Nasza Złota Pani, to również dla dygnitarzy PO będzie to sygnał do odwrotu na z góry upatrzone pozycje w biznesie, a dla Umiłowanych Przywódców drobniejszego płazu nie pozostanie nic innego, jak „zlać się” w ramach jakiejś nowej formacji z udziałem lewicy i postępactwa. O ukłonie w tym kierunku świadczy nominacja na operetkowe stanowisko ministra do spraw równości pani Małgorzaty Fuszary, znanej z zapamiętałości w feminizmie i genderactwie. Jednocześnie dziwnie osobliwa trzódka posła Palikota złożyła wniosek o powołanie sejmowej komisji śledczej, która wytarzałaby w smole i pierzu złowrogiego Antoniego Macierewicza za rozwiązanie WSI. Charakterystyczne jest, że PO jeszcze „nie wie”, czy ostatecznie poprze ten wniosek, czy nie - co rozumiem jako sformułowane przez starszych i mądrzejszych zapytanie , czy w razie czego prezes Kaczyński dochowa wierności ustrojowym fundamentom III Rzeczypospolitej w postaci niepisanej konstytucyjnej zasady: my nie ruszamy waszych - wy nie ruszacie naszych - oraz dyrektywy która w mowie wiązanej głosi, że jeśli nawet „czas zmienić politykę rolną, to ludzi krzywdzić nam nie wolno”. Jeśli tak - to wszystko może zakończyć się wesołym oberkiem i nawet panu posłowi Buremu włos z głowy nie spadnie, podobnie jak przez ostatnie 18 lat nie spadł Józefowi Oleksemu, chociaż być on oskarżany nie o żadną tam korupcję, tylko o szpiegostwo na rzecz Rosji. No bo jeśli nie - to ręka, noga, mózg na ścianie - ponieważ widać, że państwa poważne, widząc w jakie podniecenie wprowadziło naszych Umiłowanych Przywódców zresetowanie przez prezydenta Obamę swego poprzedniego resetu w stosunkach z Rosją, chyba postanowiły zrobić z nami porządek. Przemawia za tym również wyrok Trybunału w Strasburgu, który nie tylko potwierdził istnienie na terenie Polski tajnych więzień CIA, nie tylko potwierdził, że więźniowie byli tam torturowani, ale jeszcze przyznał im 250 tys euro odszkodowania. Natychmiast pojawiła się kwestia, kto ma te pieniądze wypłacić i rzecznik MSZ zadeklarował, że zapłaci „Polska”, to znaczy - polscy podatnicy. Biłgorajski filozof, który w rozpaczliwym podlizywaniu się razwiedce najwyraźniej doznał zaników pamięci, zaproponował, by zapłaciły Stany Zjednoczone. Niczym innym, jak zanikiem pamięci wytłumaczyć tego nie można, bo przecież wszyscy wiedzą, że Stany Zjednoczone za stanie na świecy w Kiejkutach Starych i za usługi kuplerskie zapłaciły tubylczej soldatesce 15 milionów dolarów i to gotówką. Kto tę forsę sobie sprywatyzował i gdzie schował - tego nie wiadomo - ale dopóki to się nie wyjaśni, proponuję, by 250 tysięcy euro z osobistych swoich majątków wypłacił Aleksander Kwaśniewski, który tempore criminis był prezydentem naszego nieszczęśliwego kraju i nominalnym zwierzchnikiem tej soldateski oraz Leszek Miller, który tempore criminis był premierem rządu. W ten sposób Nemezis dziejowa z niespotykaną u niej łagodnością, jednak wymierzyłaby im sprawiedliwość za łotrostwa, jakich dopuszczali się wobec Polski za pierwszej komuny. Stanisław Michalkiewicz


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
1043
1043
(4)Zarzadzanie instytucjami kredytowymi 4id 1043 ppt
1043
1043
1043
1043
1043
Dz U 2009 126 1043
1043
Transkrypcja rozmów telefonicznych na SKP (startowym punkcie dowodzenia) lotniska Smoleńsk (Północny
1043
#1043 TV Shows Being Renewed and Cancelled
akumulator do erf ect 1043 st 1139 db2 1139 mt mtl 1139 rdb3
akumulator do erf ect 1035 db2 1035 rdb3 1035 st 1043 db2 1

więcej podobnych podstron