NURT LINGWISTYCZNY W POEZJI POLSKIEJ PO 1956 ROKU
sytuacja po roku 1956
Październik ’56 i „nasza mała stabilizacja”
Na załamanie się terroru politycznego przyszło Polakom czekać do 1956 r. Wtedy w ZSRR oficjalnie potępiono stalinizm, a po śmierci Bolesława Bieruta (przywódcy PZPR) i robotniczych rozruchach w Poznaniu (28 VI) doszło także do zmiany ekipy rządzącej Polską. W październiku po ostrym konflikcie wewnątrz PZPR i trudnych negocjacjach z przywódcami ZSRR przy silnym poparciu społecznym na czele partii i państwa stanął Władysław Gomułka. Nowy I sekretarz wykorzystał zmienioną sytuację do zmniejszenia zależności od ZSRR, więźniów politycznych objęła stopniowo amnestia, zwolniono z aresztu Prymasa, odstąpiono od przymusowej kolektywizacji rolnictwa i zezwolono na ograniczony rozwój sektora prywatnego. Kraj, odbudowujący się ze zniszczeń wojennych, wkroczył w okres "małej stabilizacji".
Gomułka szybko wycofał się jednak z liberalnego kursu "polskiego października". PZPR nadal sprawowała niepodzielną władzę w państwie. Coraz częściej dochodziło do otwartych konfliktów władzy ze społeczeństwem.
o poezji lingwistycznej
Sytuacja w państwie miała oczywiście wpływ na sztukę. Na nowym biegunie sztuki w Polsce stanęli Miron Białoszewski i Tymoteusz Karpowicz. Wszyscy oni mieli rodowód „klasycznie” awangardowy. Do lingwistów zaliczyć możemy także W.Wirpsza, E. Balcerzana, Zbigniew Bieńkowskiego. Ten nurt w poezji po '56 r. proponował wiersze zbudowane na wyobraźni słownej, językowej, grze słów, zabawie słowem.
CECHY TWÓRCZOŚCI LINGWISTYCZNEJ:
Odzwierciedlała poczucie kryzysu języka, który ujmowano jako obszar zniewolenia, uwięzienia człowieka („język nami gada”), alienacji doświadczenia wobec „powiedzianego”;
Zadaniem lingwistów było ukazanie fałszu słowa, schematyzmu językowego, słownikowego uwikłania, nieautentyczności wyrazu „wielo-znaczącego”, oderwanego od desygnatu;
Komunikat słowny stał się w poezji lingwistycznej materiałem badawczym, przedmiotem krytycznej obserwacji, pretekstem do obnażania semantycznej (znaczeniowej) pustki;
Podstawowe tematy lingwizmu to:
- ujawnienie paradoksalnych uwikłań słów, sprzecznych z potocznym wyobrażeniem,
- zastępowanie myślenia słowami,
- zabawa i językowa gra,
- nieustanna podejrzliwość wobec materiału poetyckiego, nieufność do automatyzmów mowy na poziomie leksyki, semantyki, gramatyki, stylu,
- niezależność języka narzucającego użytkownikowi swe własne prawa, niewydolność znaczeniowa mowy („bla, bla, bla; to jest właściwy sposób/ Wyrażania się – z wierszy Wirpszy);
Poezja testowała język – kompromitując go, parodiując, polisemizując.
Poezja podkreślała obcość języka wobec mówiącego podmiotu i wobec świata.
Podstawowe cechy poetyckiej ekspresji poezji lingwistycznej:
- pokazywanie wieloznaczności słów, „wykolejenie” frazeologii, składni, gramatyki,
- pseudoetymologizacja, onomatopeję, sprowadzanie wypowiedzi do gestu słownego,
- opozycja między wieloznacznością słowa, a jednoznacznością wypowiedzi,
- potok słów obok zwięzłości (posuniętej do zapisu cząstek semantycznych),
- paronomazja (zestawienie wyrazów o podobnym brzmieniu), abstraktyzacja konkretu, kalambur, parodia, koncept, ironia,autotemtyzm, kolokwializm, potoczność, gra z decorum, tandeta, prywatność, styl niski obok wysokiego, bełkot, zacieranie granic między gatunkami
Poezję lingwistyczną – obok nieufności wobec języka – cechuje jednocześnie poczucie „skazania” na język – jedyny sposób komunikowania się ludzi, budowania związków między człowiekiem a człowiekiem i człowiekiem a światem.
Poeci, których twórczość określana była mianem „słowiarstwa”, a później zwłaszcza „poezji lingwistycznej”, to przede wszystkim Zbigniew Bieńkowski, Tymoteusz Karpowicz i Miron Białoszewski, u nich bowiem operacja czysto językowa, gra słowna, stawały się konstrukcyjną osnową wiersza.
Jednym z punktów odniesienia nowej poezji była sprawa języka. Początki nowego stosunku do języka dały nowatorskie kierunki lat dwudziestych, wśród nich zwłaszcza świadome „słowiarstwo” Awangardy Krakowskiej. Problematyka ta nabiera znaczenia w związku z rozwojem nowych koncepcji (język jako system dany) i wzrostem znaczenia językoznawstwa w nowoczesnej humanistyce. „Słowiarstwo” spod znaku Przybosia wchodzi w fazę poezji lingwistycznej.
Niezwykle dramatycznym przykładem służyć tu może twórczość Zbigniewa Bieńkowskiego (1913-1994), zwłaszcza bardzo wysoko stawiane „Trzy poematy” (1959), pochodzący stamtąd „Wstęp do poetyki” Janusz Sławiński nazwie „założycielskim tekstem polskiej poezji lingwistycznej”, choć sam poeta za lingwistę się nie uważa.
Tymoteusz Karpowicz, który będąc uczniem Przybosia wychodzi daleko poza jego program. Jego „Trudny las” nie pomija niczego, co wydaje się niemożliwe do wyrażenia, tworzy nowe reguły gramatyki poetyckiej, etymologii i bliskodźwięczności. Eksperymenty lingwistyczne budzą u samego Karpowicz wątpliwości, czy nie gubi w nich poezji i porozumienia z czytelnikiem:
„Cóż za trudny las unicestwiam
pragnieniem jego szumu”.
Najdalej idącym i najciekawszym, a przy tym podbijającym swą zgoła niespotykaną poezją nie tylko grono znawców, ale szerokie kręgi publiczności jest Miron Białoszewski. Student polonistyki, który nie próbował dostosować swojej twórczości do wymogów realizmu socjalistycznego. Jest to poeta neoawangardy, poeta pop-artu, tyle że główną sferą, w jakiej przejawia się ta poezja, jest codzienna mowa, mówiona współczesna polszczyzna. Jest to prekursor i realizator nowoczesnej poezji lingwistycznej – poezji niemal nieprzetłumaczalnej, w której to, co „wysokie” miesza się z tym, co „niskie”, w której rządzą zagadkowość, niezrozumiałość, dziwaczność, nieuchwytność, poezji, której wciąż daleko do interpretacyjnego wyczerpania i oswojenia. Nowa poezja miała osiągnąć ekonomię języka poprzez zasadę: najmniej słów – najwięcej znaczeń. Osiągała te cele dzięki grze homonimów i wykorzystywaniu syntaktycznych (składowych) możliwości zdania. Przyboś postulował przywracanie mocy i dynamiki językowi po to, by w ten sposób rozbudzać w odbiorcy zachwyt.
Poezja lingwistyczna skupia się na samych regułach mówienia, wykorzystuje możliwości języka, brzmienie, grę słów, dowcip językowy, rozbija formy językowe, tworzy neologizmy, używa kalamburów.
“Lingwizm” Białoszewskiego polega przede wszystkim na zwróceniu się w stronę języka mówionego. Sam poeta pisze: “Zaczęło się wszystko od mówienia, a nie od pisania”. Związane jest to z upodobaniem Białoszewskiego do spraw codziennych, z jego pragnieniem przedstawienia w sposób poetycki codziennego życia. Uważał, że wszystko jest godne uwagi, że nie ma zagadnień “niepoetyckich”, takich, które w poezji znaleźć się nie mogą. Białoszewski był bardzo zaabsorbowany fonetyką i składnią, kształtem gramatycznym języka. W jego wierszach poetycka gra z językiem często polega na prowokowaniu błędów gramatycznych. Poeta postępuje tak, jakby chciał popsuć uniwersalne narzędzie, jakim jest język, i w ten sposób zmusić je do pracy wyłącznie na rachunek poezji. W gruncie rzeczy Białoszewski tworzy drugi, własny język, tylko częściowo oparty na powszechnie panujących regułach mówienia i pisania. W jego wierszach w każdej chwili może się wydarzyć jakiś “wypadek z gramatyki” (określenie samego poety). Oto nagle spółgłoski tracą swoją dźwięczność lub bezdźwięczność, sufiksy przyłączają się lub odłączają od słów, słowa odmieniają się niezgodnie z obowiązującymi regułami gramatycznymi, stałe wyrażenia krzyżują się ze sobą, wydając na świat nowe. Każdy z takich “wypadków” czyni słowo wieloznacznym.
Mam piec
podobny do bramy triumfalnej!
Zabierają mi piec
podobny do bramy triumfalnej!!
Oddajcie mi piec
podobny do bramy triumfalnej!!!
Zabrali.
Została po nim tylko
szara
naga
jama
szara naga jama.
I to mi wystarczy:
szara naga jama
szara naga jama
sza-ra-na-ga-ja-ma
szaranagajama
(„Ach, gdyby, gdyby nawet piec zabrali...")
W 1956 ukazał się pierwszy zbiór wierszy Białoszewskiego, witany entuzjastycznymi opiniami wpływowego krytyka tamtego okresu – Artura Sandauera. Białoszewski budował swój świat poetycki ze środków bardzo skromnych. Realiami tego świata były początkowo w „Obrotach rzeczy” (1956) czy „Rachunku zachciankowym” (1959) – kościółki Rzeszowszczyzny, pejzaż Mazowsza, a zwłaszcza sprzęty i przedmioty jednego pokoju: stół i piec, burak i łyżka durszlakowa, które przemieniały się u niego w „szare eminencje zachwytu”. Zaciekawiały go osobliwością swego kształtu, swą nazwą i skojarzeniami, jakie prowokują.
Świat Białoszewskiego wymykał się nie tylko normom poetyckim, był indywidualny i prywatny. Białoszewski powiedział raz, że poezja „przekazuje luźno niespodzianki bycia”. Właśnie to okazał się główną sferą jego zainteresowań: fenomen własnej egzystencji pośród przedmiotów, potem wobec innych ludzi – w „zlepach” sytuacyjnych, które wytwarza codzienność – w końcu również w zinstytucjonalizowanych układach międzyludzkich: bloku mieszkalnego, szpitala. Zapisywał sprawę „bycia” z troską o to przede wszystkim, by oddać jego konkretność, nieoczekiwane, nie wiadomo co znaczące kombinacje. Później zapisy te poczęły przybierać postać fragmentów narracyjnych – zrazu małych, snutych wokół banalnych zdarzeń życia (Donosy rzeczywistości 1973), z czasem coraz obszerniejszych, bo Białoszewski wyszedł ze swojego pokoju, stał się „piewcą Marszałkowskiej” i Warszawy, zadziwiającym się jej ruchliwa codziennością (w Szumach, zlepach, ciągach 1976) – co zapoczątkowało jego twórczość prozatorską. Ale obok prozy ciągle rozwijała się jego poezja.
Gry z językiem prowadzili też poeci Nowej Fali. W “stanie podejrzenia” znalazła się w ich wierszach nie tylko partyjna nowomowa, ale także pełen frazesów język codziennej komunikacji.