Czy znak Panny ma nowego władcę? - Ceres
Jest największym obiektem pasa planetoid występującego między orbitami Marsa i Jowisza i przez pół wieku po odkryciu miała status planety (co pozostało aż do teraz niezmienne np. w niektórych, głównie francuskich szkołach astrologicznych).
Odkrył ją 01.01.1801 r. Giuseppe Piazzi (ur 07.07.1746 r.), lecz ze względu na chorobę stracił możliwość jej obserwacji. Dopiero po opracowaniu przez genialnego matematyka Carla Friedricha Gaussa (ur. 30.04.1777 r.) metody obliczania (równanie ósmego stopnia) parametrów jej orbity, pod koniec 1801 r. ponownie została odnaleziona.
Obecnie wiadomo, że Ceres, poruszająca się w centrum pasa asteroidów, zawiera ok. 1/3 masy krążących tam obiektów (jej średnica – 975 km – jest ok. 2,5 razy mniejsza od Plutona) i potrzebuje 4,6 roku (1682 dni) na swój obieg dookoła Słońca.
Po odkryciu pasa planetoid (występujących zgodnie z regułą Titiusa-Bodego), niektórzy astrologowie - ucieszeni, że nowe ciało niebieskie wzbogaci horoskopowe interpretacje - zaproponowali, by Ceres ( razem z pozostałymi) zarządzała znakiem Panny, a każda z planetoid reprezentowałaby odmienny obszar doświadczeń, co odpowiadałoby tendencjom do atomizacji każdego problemu i potrzebie specjalizacji wiążącej się z cechami znaku Panny.
Jednak coraz to większa liczba odkrywanych w tej części nieba obiektów spowodowała problem nadmiaru danych (liczba występujących tam niebiańskich okruchów powiększa się z uwagi na ich wzajemne zderzenia). Przed epoką komputerów trudne były do obliczenia ich pozycje oraz użycie otrzymanych wyników w astrologicznej praktyce. Gęstwina przyrastających nowych danych spowodowała niesłychane kłopoty interpretacyjne (zjawisko będące zmorą zwłaszcza początkujących astrologów). W pasie planetoid trzeba by przebierać jak kopciuszek w popiele, by przesiać posiadane informacje i precyzyjnie wyłowić te wartościowe.
Na obecnym poziomie astrologicznej wiedzy należałoby uznać Ceres władczynią pasa planetoid (od największych z nich aż po najmniejsze kosmiczne drobiny) oraz władczynią tak znakomicie sobie radzącej nawet w gąszczu drobiazgów i szczegółów – zodiakalnej Panny.
Mitologiczna Ceres (Demeter) była boginią urodzaju i wegetacji, wszelkich ziemskich płodów i owoców pracy ludzkiej. Przedstawiano ją jako złotowłosą patronkę żniw, w wieńcu z kłosów, w powłóczystej, opadającej do stóp szacie, z pochodnią i snopem zbóż w dłoniach. Wszędzie tam, gdzie przyjmowano ją gościnnie, uczyła ludzi uprawiać zboża, zioła i inne użyteczne rośliny. Jednak tam, gdzie nie okazywano jej dość szacunku surowo karała zuchwalców.
Będąc opiekunką rolników i gospodarzy, ciągle była zajęta pomocą wszystkim żyjącym dzięki własnej pracy, nauczając ich sumiennego i metodycznego postępowania. Gdy rodziły się jagnięta, była niezbędna na pastwiskach i łąkach. Podczas żniw bez wytchnienia służyła wsparciem na polach i dookoła stodół, dopilnowując sprawiedliwego podziału obowiązków i rozdziału uzyskanych zbiorów. Chroniąc zbiory, dbała o skuteczne zabezpieczenie efektów ludzkiej pracy.
Jako żniwna bogini była dokładna i skrupulatna, posiadała zmysł analizy i porządkowania, a jej gospodarną obecność odczuwały panie domu, gdy wsadzały do pieca pierwszy chleb z nowego plonu. Sama będąc matką (lecz panną, nie mężatką!), potrafiła nauczyć sprawnego wykonywania prac domowych, zdrowego gotowania, porządnego sprzątania.
Pełniła również ważne funkcje państwowe, gdyż to przed Demeter składali przysięgę urzędnicy państwowi, przyrzekając, że przestrzegać będą ściśle przepisów, praw pisanych i zwyczajowych oraz sumiennie wypełniać swoje obowiązki.
Gospodarna Demeter, choć zapracowana bardzo, dbała o swoją córkę Persefonę (Prozerpinę), spłodzoną przez Zeusa, po przybraniu postaci byka. Dziewczyna spędzała czas na beztroskiej zabawie z nimfami oraz niekończących się pląsach wśród ukwieconych łąk, cienistych, wypełnionych śpiewem ptaków lasów i na złocistych plażach.
Demeter, znając jej umiłowanie kolorowych, wonnych kwiatów, pozwalała jej do woli je zrywać, wyplatać wianki, przyozdabiać nimi szaty. Ostrzegała jedynie, by nie zrywać narcyzów, kwiatów budzących niepokojące zmysły pragnienia i będących własnością Plutona (Hadesa) i jemu też poświęconych.
Jednak w czasie kolejnej beztroskiej wyprawy na łono przyrody, Persefona dostrzegła wśród masy kolorowych polnych kwiatów przecudnej urody narcyz, jakiego dotąd nie widziało ni niebo, ni ziemia. Persefona, chłonąca rozbudzonymi nagle zmysłami otaczającą ją bujną, kolorową roślinność, upajała się jego zapachem, oddychała głęboko, oczy jej zaszły mgłą, zapomniała lub zlekceważyła przestrogi matki, nie pomyślała, że sięga po nie swoją własność, rozejrzała się, czy nikt nie widzi, szarpnęła za łodygę i zerwała kielich.
W jej niedojrzałym jeszcze systemie wartości zmysłowa pokusa przerodziła się w zachłanność i nieposzanowanie cudzej własności – co w efekcie przyniosło zgubne dla niej konsekwencje – opozycja Byk kontra Skorpion.
Wtem rozstąpiła się ziemia, pojawił się czarny powóz z woźnicą w stroju o nocnej barwie i przeszywającym, magnetycznym spojrzeniu Plutona (Hadesa). Porwał omdlałą z wrażenia Persefonę mimo jej mało zdecydowanych protestów i zniknęli w mrocznych czeluściach.
Zrozpaczona Demeter, nie posiadająca merkuriańskiego daru komunikacji i zdolności do zdobywania informacji, długo szukała zaginionej córki, lecz nikt, ni bóg, ni człowiek, ni zwierzę czy ptak, nie podał jej wieści o zaginionej. Bez zmysłu obserwacji Hermesa nie pomogły niestrudzone, prowadzone metodycznie (i to nawet nocą w blasku pochodni) nieustające poszukiwania. Nie piła i nie jadła 9 dni i nocy, a i później, zamiast boskiej ambrozji, piła jedynie kykeon – wodę przyprawioną mąką jęczmienną i miętą. - Stąd każda zodiakalna Panna albo już jest, albo będzie na diecie, przerywanej od czasu do czasu postami!
Gdy zorientowała się po przywiędłych już kwiatach i płatkach narcyza wypadłych z dłoni Persefony, że porwanie to sprawka Hadesa (będącego bratem Demeter!), z rozpaczy przestała pełnić obowiązki bogini plonów i urodzajów. Nie wrócę na Olimp i nie zezwolę ziemi wydać plonów, dopóki nie ujrzę Persefony – rzekła. Pozbawiona jej opieki ziemia przestała rodzić zboża i wydawać owoce. Klęska nieurodzaju okryła ziemię żałobą, zasiewy i uprawy zmarniały, a w słonecznej spiekocie – niczym na Saharze – wyschły rzeki i krynice. Tam, gdzie bogatą w faunę i florę urodzajną ziemię opływał dostatek czystych wód, tam tylko było słychać szelest przesypujących się drobinek piasku. Pozostawieni bez pomocy Demeter ludzie, nie posiadający zbiorów ani tak obfitych zapasów odłożonych na nieplanowaną czarną godzinę, zaczęli cierpieć głód.
Tułając się po wyjałowionym, zbiedniałym kraju, Demeter przybrała postać staruszki. Taką ją przy opłotkach miasta Eleusis dostrzegły córki króla Keleosa, proponując zmęczonej kobiecie gościnę. „Mogę być pożyteczna w domu. Znam się na robotach kobiecych, mogłabym ścielić łóżka i nauczyć kobiety prac domowych. Znam dużo ładnych bajek i potrafię piastować małe dzieci” – powiedziała. Przyjęto ją, gdyż wyglądała na jedną z tych doświadczonych i zaradnych staruszek – gospodyń, co to w królewskich pałacach piastują dzieci i prowadzą dom.
Zajęła się wychowaniem Demofoonta, najmłodszego z królewiczów, dziecka wątłego i chorowitego. Powiedziała, że będzie niańką tak długo, aż wyuczony i przygotowany przez nią do życia stanie się całkiem samodzielny. Olimpijska opiekunka, dbając o jego zdrowie, nie karmiła go ziemskim pokarmem, lecz namaszczała ambrozją i oczyszczała go ze słabości śmiertelników w płomieniach ogniska. Mimo długiego postu dziecko nie sprawiało wrażenia zagłodzonego i rosło tak szybko, jak tylko bogowie potrafią. Dostrzegła te zabiegi matka dziecka i nie znając prawdziwej tożsamości, ani mocy bogini, z krzykiem wyrwała jej dziecko. Boska piastunka rozżalona, pozostawiła płaczącego malca - Panna ma inny stosunek do dzieci niż Rak - lecz nim odeszła, ofiarowała mieszkańcom Eleuzis ziarna zbóż i skrzydlaty pojazd, by rozsiewać życiodajne ziarno, gdy skończą się dni posuchy.
W tym czasie Persefona, otoczona nieprzebranymi bogactwami Hadesu, nie nagabywana przez cierpliwego Plutona, najchętniej spędzała czas w podziemnych, przepysznych pałacowych ogrodach. Przywiązana do uroków ziemskiej przyrody musiała przyznać, że i ta w hadesowych czeluściach jest fascynująca.
Bogowie, zaniepokojeni przedłużającą się posuchą (klęską ekologiczną), wywarli tak silną presje na ponuro milczącego władcę podziemi, że ten, acz niechętnie, przystał na ich warunki. I tak Persefona miała jedynie trzecią część roku spędzać z Hadesem, a przez pozostały czas być wraz z Demeter na ziemi. W ten sposób przyroda i życie na ziemi miało odzyskać swe troskliwe opiekunki.
Persefona, ucieszona perspektywą powrotu do matki i znanego jej ziemskiego świata, na swe ulubione kwieciste łąki, spotkała pogrążonego w głębokiej zadumie Plutona. Powoli się zbliżając, zatrzymali się, i Hades wyciągnął dłoń z leżącym na niej owocem granatu. To dla ciebie Persefono – powiedział, przenikliwie patrząc. Skosztuj, jest już całkiem dojrzały. Persefona, wdzięczna za zgodę na opuszczenie podziemi, patrząc to na otrzymany dar, to w skupione oblicze Plutona, bawiąc się, rozłamała owoc granatu i wyjęte z niego nasiona włożyła do ust. Jak to miło z twojej strony, że o mnie pamiętasz. Dziękuję ci stryju – rzekła do już znikającego w oddali Hadesa.
Kiedy już przełknęła ziarenka, zdała sobie sprawę, że to był jej pierwszy pokarm w mrocznym i tajemniczym podziemnym świecie i że przecież narcyz, który ją uwiódł swą magnetyczną wonią, był także kuszącym darem Hadesa. Lecz nie pomyślała jeszcze, że ulegając dwukrotnie zniewalającym jej zmysły magnetycznym prezentom Plutona, wpadła w nieustającą od niego zależność. Dopiero na powierzchni ziemi, po czasie, dotarło to do jej świadomości, gdyż (nie znając forteli Hermesa), ku rozpaczy Demeter, przyznała się do zjedzenia fatalnych nasion, będących symbolem małżeństwa, co przypieczętowało jej związek z Plutonem i związało ją na zawsze z jego wypełnionym skarbami podziemnym królestwem. Odtąd, ku smutkowi Demeter, na okres zimowego zamierania przyrody musiała wracać do swego bogatego męża.
Gdy Persefona pojawiała się na powierzchni ziemi, świat maił się wszystkimi kolorami wiosny, a powietrze rzeźwił łagodny wietrzyk. Śpiewy ptaków, brzęczenia pszczół przeplatane z szumem strumieni i świeżych zielonych liści, widok kolorowych motyli siadających na nie mniej barwnych pękach kwiatów, przynosił Persefonie (oraz ludziom) ukojenie, radość i nadzieję, że uzyskany stan harmonii z naturą nigdy się nie skończy. Także Ceres – Demeter, zadowolona z odzyskania kontroli nad córką, podejmowała na nowo swe obowiązki bogini urodzaju oraz wszelkiego kwitnienia i owocowania. Po długiej przerwie pozwalała teraz ziemi obficie rodzić, a ludziom w pocie czoła zbierać plony i zapewne bardziej zapobiegliwie i staranniej je magazynować, by uniknąć w przyszłości „chudych” lat – a z racji braku żywności, wcale nie dobrowolnych, wyczerpujących głodówek.
Demeter, przed powrotem z córką na Olimp, przekazała swoją boską wiedzę starannie wyselekcjonowanym ludziom, którzy mogli ją otrzymać wyłącznie po długich postach, wstrzemięźliwości i specjalnych przygotowaniach – jedynie na drodze wtajemniczenia.
Demeter zezwoliła, by na cześć obu bogiń i z wdzięczności za ich troskę o życie na ziemi, ludzie ustanowili skomplikowane i do dziś nie do końca ujawnione specjalne obrzędy – tajemnicze misteria eleuzyńskie. (Ponoć za ich ujawnienie groziła w Atenach śmierć!). (Nie wiemy przecież do końca, do jakich tajemnic została dopuszczona w podziemiach Persefona i w jakim zakresie oraz na jakich warunkach przekazała je matce i innym).
W końcowej części lata, gdy Słońce wstępowało w znak Panny, wyruszały pochody z Aten do Eleusis. Postępowali w nich kolejno, według hierarchii: kapłani, dostojnicy, urzędnicy, zwykli obywatele, plebs i niewolnicy (w Rzymie kult Ceres był popularny głównie wśród plebejuszy). Lecz wyłącznie wyselekcjonowanym wybrańcom przekazywano partiami tajemną wiedzę otrzymaną w darze od żniwnej bogini Ceres – Demeter, aż do poziomu epoptai – wtajemniczonych najwyższego stopnia.
Także herosi przygotowywali się do wielkich czynów poszcząc, medytując i kontemplując. Herakles, zanim jeszcze podjął się swoich dwunastu prac, został wtajemniczony w wyższe misteria eleuzyńskie, zawierające również wiedzę ezoteryczną, wspomagającą jego nadludzką siłę fizyczną – dzięki czemu wyszedł cało z tak wielu niebezpiecznych przygód.
Ceres – Demeter, wyrzucająca sobie po utracie Persefony niedopilnowanie córki, musiała zrozumieć, że sfera zawodowa nie powinna być realizowana kosztem opieki nad dziećmi. Jako pracująca matka zmuszona została do rezygnacji z ciągłej opieki nad córką i po długotrwałym targowaniu się musiała przystać na kompromis z Plutonem – Hadesem. Jest to oznaką doznania wewnętrznej transformacji (faza Panny zamyka cykl doświadczeń indywidualnych), niezbędnej przed przejściem do fazy Wagi, rozpoczynającej sferę doświadczeń kolektywnych.
Ceres – Demeter przedstawiana była w wieńcu z kłosów, symbolizujących płody ziemi i ludzką pracę, oraz z pochodnią pomocną w niestrudzonych nocnych poszukiwaniach.
Prozerpina – Persefona była zwieńczona symbolizującymi potęgę zmysłów, upojnie wonnymi narcyzami, z pękiem maków w dłoni, symbolizujących kwiecistą wiosnę.
Obie boginie były uosobieniem żyznej, urodzajnej, uprawnej ziemi, w której składa się ziarno, później zbiera plony, buduje na niej osady, ale i zaznaje wypoczynku, gdzie mądrze wykorzystane bogactwo natury i ludzka praca pozwalają wieść dostatnie życie. Ich wspólne wysiłki pozwalały ludziom na sprawną i ciągłą produkcję żywności.
Mit o Ceres (Demeter), Prozerpinie (Persefonie) z udziałem Plutona (Hadesa), zawiera symboliczny opis całego ziemskiego życia, okresów jego rozkwitu i uwiądu. Posłużył on starożytnym do wyjaśniania cyklicznie się przejawiających praw natury, jej sezonowych rytmów, tłumaczenia przemienności pór roku, narodzin, życia, śmierci i ponownego odrodzenia. Stanowiące ucieleśnienie całej przyrody boginie nauczają, że i człowiek jest jej częścią. Oby ich dalszy wpływ był nadal przychylny ludzkości oraz florze i faunie istniejącej przecież jedynie na cienkiej, powierzchniowej warstwie Ziemi.
Okresy obiegu wokół Słońca Ceres, Plutona i UB 313 (Prozerpiny) bardzo się od siebie różnią. Ceres 4,6 roku, Pluton 248,5 lat, UB 313 (Prozerpina) 557 lat (ciekawe, że najwolniej się poruszają UB 313 i Pluton – władcy, najbardziej upartych znaków zodiaku, Byka i Skorpiona). Ziemskie rytmy również cechuje niebywała różnorodność. Od ułamkowo sekundowych drgań, przez przebiegające w ciągu doby, czy też setki i tysiące lat. Np. cyrkulacja termohalinowa (wody opływającej nasz glob) obejmuje okres 1000 lat!
Gdy splatamy wątki astrologiczno - mitologiczne okazuje się, że nawet najmniejsze obiekty Układu Słonecznego (Ceres – 975 km, Pluton – 2300 km, Prozerpina - ok. 2400 km) tłumaczą związki człowieka z przyrodą i kosmosem.
Jarosław Gronert
01.09.2006
opublikowane o godz. 21.19, Swarzędz, 02.09.2006