Myśl pedagogiczna Janusza Korczaka
Idee pedagogiczne i system wychowawczy Janusza Korczaka kształtowały się w dość odległych latach i warunkach odmiennych od współczesnych, ale ich sens można ująć w jego krótkich słowach Nie ma dzieci – są ludzie1. Miał do dyspozycji trzy rodzaje zawodów: pisarza–pisał o dzieciach, dla dzieci i razem z dziećmi; lekarza- leczącego ubogie dzieci i nauczyciela. Który z nich należałoby Korczakowi przypisać najbardziej? Może wszystkie trzy? Czy w tym wypadku mamy do czynienia z zawodami? Chyba raczej trzeba je określić jako powołania2. Naczelna pasją Starego Doktora była pedagogika, bo posiadał on niezwykłą umiejętność wczuwania się w mentalność dzieci, trwania z nimi w nieustannym dialogu. Był wspaniałym obserwatorem dziecka oraz nieugiętym obrońcą jego praw jako człowieka. Bardzo często podkreślał fakt, że dziecko żyjąc w świecie dorosłych jest od nich uzależnione, a tym samym wskazywał, że pozycja dziecka jest nieporównywalnie gorsza od pozycji dorosłego. W związku z tym wskazywał potrzebę uznania dziecka za w pełni wartościowego człowieka już od momentu narodzin. Uważał, że dziecko w żadnym momencie swojego życia nie może być przedmiotem manipulacji świata dorosłych. Często podkreślał, że dorośli unikają dopuszczania dzieci do spraw codziennych, tłumacząc się tym, że dzieci są zbyt małe i niedoświadczone, a według niego dziecko to aktywna i samoistna jednostka zasługująca na szacunek i przestrzeganie jej praw.
Janusz Korczak-„ojciec cudzych dzieci” był człowiekiem ceniącym podstawowe ludzkie wartości: sprawiedliwość, szacunek, godność, piękno, prawdę i miłość do bliźniego, a odrzucającym ze swojego życia wszelki egocentryzm. Jestem nie po to, aby mnie kochali i podziwiali, ale po to, abym ja działał i kochał. Nie obowiązkiem otoczenia pomagać mnie, ale ja mam obowiązek troszczenia się o świat, o człowieka3. Z tych wartości wyrastał jego stosunek do dziecka. Był człowiekiem bardzo szczęśliwym, bo miał świadomość, że większym szczęściem jest dawać, niż brać. Wszystko, co miał najlepszego szczodrą ręką rozdawał dzieciom, których nie szukał w bogatych salonach, ale w ubogich dzielnicach, piwnicach, strychach. Zawsze stawał po stronie wydziedziczonych i pokrzywdzonych, leczył chore dzieci, rozdawał lekarstwa, ocierał łzy i dzielił się chlebem. Jako praktyk posiadał gruntowną znajomość rozwoju dziecka, jego aspektów somatycznych, psychicznych i społecznych. Na podstawie prowadzonej przez lata i udokumentowanej pracy badawczej i obserwacji stworzył własną koncepcję i własny system wychowawczy, oparty na założeniu, że dziecko „już jest człowiekiem”4.
Korczak obserwując życie dzieci i w nim uczestnicząc, formułuje własny katalog należnych im praw5. Najważniejsze z nich to:
PRAWO DO SZACUNKU– Korczak domagał się szacunku dla dziecka –człowieka i indywidualnego podejścia do każdego dziecka, tak, by mogło stworzyć swój godny wizerunek, jako osoby. Szacunku, jeśli nie pokory dla białego jasnego, niepokalanego, świętego dziecięctwa 6.
PRAWO DO NIEWIEDZY– dla każdego małego dziecka otaczający go świat jest nieznany, nie wszystko jest jasne i proste jak nam się wydaje, dlatego potrzeba wielkiej wyrozumiałości i cierpliwości ze strony dorosłych wobec niekończących się pytań dzieci. Dziecko jest cudzoziemcem, nie rozumie języka, nie zna kierunku ulic, nie zna praw i zwyczajów. Potrzebny przewodnik, który grzecznie odpowie na pytanie7.
PRAWO DO NIEPOWODZEŃ I ŁEZ– każde dziecko ma prawo do gniewu i złości, a oskarżanie go za niepowodzenia, wywołuje u dziecka agresję i płacz, ale są to łzy niemocy i buntu, rozpaczliwy wysiłek protestu, wołanie o pomoc, objaw złego poczucia, a zawsze cierpienia. Trzeba cierpliwie czekać, aż dziecko wydorośleje, nabierze doświadczenia życiowego i rozumu. Wszyscy jesteśmy zdani na próby i błędy, wszyscy się mylimy. Jesteśmy podatni na niepowodzenia8.
PRAWO DO UPADKÓW- dziecko ma prawo do upadków i grzechów, a wychowawca uznając to prawo musi pamiętać, że jego obowiązkiem jest obserwowanie zachowania i wyjaśnianie przyczyn nieprawidłowości. Dziecko ma prawo skłamać, wyłudzić, wymusić, ukraść … Pozwól dzieciom błądzić i radośnie dążyć do poprawy9.
PRAWO DO WŁASNOŚCI-dzieci mają swoje ulubione przytulanki, zabawki, własne kąciki pełne drobnych skarbów, a każdy kamyczek, rysunek czy inny znaleziony przedmiot to dla dziecka wieki skarb. Nie wolno nam dorosłym niszczyć tych „bogactw”. Jak śmiesz potem żądać, by dzieci cokolwiek szanowały lub kogokolwiek kochały10. Uczmy dzieci, że mają prawo do własności, ale powinny je respektować wobec innych. Poszanowanie tego prawa jest konieczne ze strony i nauczycieli i rodziców.
PRAWO DO TAJEMNICY–dzieci, nawet te najmłodsze, mają swoje tajemnice osobiste, rodzinne czy koleżeńskie. Dorośli powinni je szanować. Nauczyciel szanujący tajemnicę dziecka, uczy swoją postawą, że są sprawy, o których nie mówi się wszystkim. Należy przekonać dzieci, że mamy szacunek dla ich tajemnicy, że zapytania: Czy możesz mi powiedzieć? Nie oznacza „musisz”11.
PRAWO DO RADOŚCI-radość to nieodłączny przyjaciel dzieci, a szczęście ma swoje źródło w naszym wnętrzu. W miłej i radosnej atmosferze pełnej miłości powinny wychowywać się dzieci. …dziecku potrzebna jest jasność szczęścia i ciepło miłości … Dajcie mu zapas uśmiechów na całe życie cierniowe. Niech dzieci się śmieją, niech będą wesołe12.
PRAWO DO WYPOWIADANIA SWOICH MYŚLI I UCZUĆ-należy dać dziecku prawo do wyrażania własnych poglądów i uczuć, przyjmując je stosownie do wieku i dojrzałości dziecka. Dzieci potrzebują tego, by ich uczucia były akceptowane i doceniane. W teorii wychowania zapominamy, że winniśmy uczyć dziecko nie tylko cenić prawdę, ale i rozpoznawać kłamstwo, nie tylko kochać, ale i nienawidzić, nie tylko szanować, ale i pogardzać, nie tylko godzić się, ale i oburzać, nie tylko ulegać, ale i buntować się (…). Bo w dziedzinie negatywnych uczuć jesteśmy samoukami, bo ucząc abecadła życia uczą nas tylko paru liter, a pozostałe ukrywają. Czy dziw, że błędnie czytamy?13.
PRAWO DO DNIA DZISIEJSZEGO–dziecko pragnie być tym, kim jest w tym momencie, bo dla niego liczy się teraźniejszość, bieżąca chwila, a nie przyszłość ani przeszłość. Dla jutra lekceważy się to, co je dziś cieszy, smuci, dziwi, gniewa, zajmuje. Dla jutra, którego nie rozumie (…) kradnie się lata życia14.
Stosunek Janusza Korczaka do dziecka uwzględniał cztery czynniki pedagogiczne: dziedziczność, środowisko, własną aktywność dziecka i wychowanie. Metoda jego pracy polegała na stworzeniu odpowiedniej sytuacji życiowej, w której wychowanek może się sprawdzić zgodnie z indywidualnymi predyspozycjami i uwarunkowaniami. Podkreślał znajomość warstw społecznych, z których wywodziło się dziecko. Postulował partnerstwo pomiędzy wychowawcą a wychowankiem. Partnerstwo to powinno opierać się na wzajemnym zaufaniu. Dziecko powinno ufać wychowawcy, ale także wychowawca powinien posiadać zaufanie do dziecka, do jego umiejętności i rozsądku. Interpersonalne relacje pomiędzy wychowawcą a wychowankiem powinny opierać się na pełnym porozumieniu obu stron, na wspólnym działaniu i na wspólnym podejmowaniu decyzji. Według Korczaka dobry wychowawca musi poznać sam siebie, zanim zacznie poznawać i wychowywać swoich wychowanków: Bądź sobą – szukaj własnej drogi. Poznaj siebie, zanim zechcesz dzieci poznawać. Zdaj sobie sprawę z tego, do czego sam jesteś zdolny zanim dzieciom zaczniesz wykreślać zakres ich praw i obowiązków. Ze wszystkich sam jesteś dzieckiem, które musisz poznać, wychować i wykształcić przede wszystkim15. Wychowawca powinien wyróżniać się szczerą pracowitością, zajmować się stałym i wielostronnym poznawaniem dziecka, być dobrym diagnostą zarówno poprzez stałą obserwację dziecka, jak również poprzez empatię, łatwość wczuwania się w świat jego uczuć i przeżyć. Jest to wymaganie stawiane wychowawcy przez Korczaka, gdyż tylko wtedy będzie on mógł zrozumieć świat dziecka, jego problemy oraz rozpoznać wiele jego potrzeb. Jednym z podstawowych zadań wychowawcy jest wspieranie rozwoju dziecka. Inną ważną cechą wychowawcy są jego umiejętności organizatorskie, zwłaszcza w wychowaniu grupowym, któremu Korczak poświęcił swoje życie. Był bowiem związany z Domem Sierot, który stał się warsztatem jego pracy pedagogicznej, mającej na celu zapewnienie dzieciom–sierotom odpowiednich warunków pracy, nauki i zabawy. Zasady wychowania przyjęte w Domu Sierot opierały się na zaufaniu, szacunku i porozumiewaniu się z dzieckiem, na dostrzeganiu w nim człowieka, równowartościowego partnera, na stwarzaniu mu warunków do podejmowania możliwie świadomego wysiłku samowychowawczego. Korczak uważał, że naturalną skłonnością dziecka jest dążność do samo wychowywania, należy ją tylko przebudzić, a pomóc w tym może praca, która jest kryterium własnej wartości, normą życzliwego współżycia w gromadzie oraz przygotowaniem do późniejszego funkcjonowania w społeczeństwie. Dlatego stworzył w Domu Sierot następujące metody pracy:
SĄD KOLEŻEŃSKI–podstawowym celem sądu było zrozumienie i przebaczenie, jeśli to tylko było możliwe, bowiem praca sądu oparta była na moralnej ocenie czynu. Sąd zmierzał nie do kary, ale do poprawy dziecka,budził wiarę w możliwość takiej poprawy i stwarzał ogromne szanse. Do sądu dzieci mogły zaskarżać siebie nawzajem oraz personel wychowawczy. Sąd ma za cel, by wychowawca nie był zmuszony jak pastuch, czy fornal, ordynarnie kijem i krzykiem zmuszać do posłuszeństwa a spokojnie i rozumnie rozważać, radzić i oceniać wspólnie z dziećmi, które lepiej często wiedzą kto ma słuszność lub też w jakim stopniu nie ma słuszności. Zadaniem Sądu awantury zastąpić pracą myśli, wybuchy zmienić na wychowawcze oddziaływanie16. Sąd działał na mocy kodeksu ułożonego przez Janusza Korczaka i poprzedzonego wstępem do sędziów: Jeżeli ktoś zrobił coś złego, najlepiej mu przebaczyć. Jeżeli zrobił coś złego, bo nie wiedział, to już nie teraz. Jeżeli zrobił coś złego nieumyślnie, będzie w przyszłości ostrożniejszy. Jeżeli zrobił coś złego, bo mu się trudno przyzwyczaić, będzie się starał. Jeżeli zrobił coś złego, bo go namówili, już się nie będzie słuchał17. Sąd zbierał się raz na tydzień, aby rozpoznać wszystkie sprawy zapisane przez podających do sądu na tablicy. Dla sądzenia każdych pięćdziesięciu spraw losowało się pięciu sędziów spośród tych, którzy w ciągu tygodnia nie mieli ani jednej sprawy. Wyroki zapisywało się do książki i odczytywało przy wszystkich. Niezadowolonym z wyroku przysługiwało prawo zwrócenia się do sądu o ponowne rozpoznanie sprawy, nie wcześniej jednak, jak przed upływem miesiąca. Wyroki zapadały zgodnie z kodeksem, przy czym sekretarz sądu, którym był wychowawca za zgodą sędziów mógł oddać niektóre sprawy, np. takie, które często się powtarzały do rozpoznania radzie sądowej, aby rozpoznane były przy wszystkich. Kodeks sądu zawierał 1000 paragrafów. Pierwsza część paragrafów obejmowała wyroki, gdy sąd nie sądzi sprawy, bo oskarżyciel oznajmiał, że cofa swoją skargę, albo sąd uznał, że nie warto zajmować się takimi sprawami. Dalsza część paragrafów zawierała różnorodne akcenty zrozumienia: sąd w czynie oskarżonego nie widzi winy lub wyraża żal. Inne paragrafy zawierają wyroki, gdy sąd winę oskarżonego tłumaczy przypadkiem lub okolicznościami. Do paragrafu setnego sąd przebacza zważywszy na różne okoliczności łagodzące winę. Od paragrafu setnego zaczynają się wyroki skazujące. Najwyższym wymiarem kary przewidzianym przez kodeks sądowy był paragraf 1000,który oznaczał wydalenie oskarżonego z zakładu i ogłaszany był w gazecie. Wartość sądu i pożytek kodeksu można ocenić na podstawie gazet sądowych, które w sposób skrupulatny rejestrowały wszelkie sprawy, wyroki, wnioski i komentarze. Po pierwszym roku próbnej działalności sądu, jego oceny dokonał sam Korczak (...) sędziowie sami są dziećmi i wiedzą, jak trudno jest nie zrobić nic złego i wiedzą,że każdy się może poprawić, jak chce i stara się, żeby się poprawić18. Wynika z tego, że w dziecięcej społeczności, tak jak w społeczeństwie, ujawniały się różne typy ludzkich zachowań. Dla jednego dziecka wyrok sądowy był czymś bardzo ważnym mającym wpływ na jego dalsze postępowanie, dla innego dziecka nic nie znaczącą zabawą. Instytucja sądu odniosła jednak sukces, bo najwięcej spraw kończyło się wyrokiem: „Sąd oznajmia, że A cofnął swoją skargę, wybaczył”.
RADA SAMORZĄDOWA–wyrosła ona z sądu. Kierowano do niej sprawy często powtarzające się, wymagające zbadania dlaczego się powtarzają i jak temu zapobiec oraz takie, gdzie oprócz oceny i paragrafu potrzebne było wydanie prawa obowiązującego dla wszystkich lub części osób. Postanowienia rady samorządowej wprowadzane były jako przepisy tymczasowe, na określony termin, ale na podstawie doświadczeń i w miarę upływu czasu nanoszone były
poprawki i uzupełnienia, które pozostawały, gdy okazały się słuszne. My
jesteśmy rzeczoznawcy naszego życia i naszych spraw. My tylko milczymy
dlatego, że nie wiemy, co wolno mówić, co nie19. Do rady samorządowej kierowano sprawy, którym groził wyrok wyższy niż paragraf 500 oraz sprawy trudniejsze, w których trzeba było dokładnie i długo wypytywać obie strony. W skład rady samorządowej wchodziło dziesięciu wychowanków i jeden wychowawca, a jej członkami zostawały osoby cenione w Domu Sierot. Posiedzenia rady odbywały się raz w tygodniu. Wydzielała ona z siebie komisje gdy zachodziła potrzeba przegłosowania materiału i wniosków w sprawie bardziej złożonego zagadnienia lub wybierała komisje (spoza swego składu) do pełnienia określonych czynności na dłuższy czas, np. Komisja sprawdzania czystości i porządku w kasetkach (na rok), Komisja do sprawdzania czystości i porządku zeszytów i książek szkolnych(½ roku), Komisja „pocztówek pamiątkowych”(na rok), Komisja rewizyjna funduszu Rady Samorządowej (na rok)20.
SEJM–liczył 20 posłów. Posłem mógł zostać tylko ten, który nie miał żadnej sprawy o nieuczciwość, a wybierany był z liczącego pięć osób okręgu wyborczego, jeżeli dostał cztery głosy. Do zadań sejmu należało: uchwalanie ważniejszych świąt i wydarzeń, zatwierdzanie lub odrzucanie praw obowiązujących w placówkach oraz udział w decyzjach o przyjmowaniu i wydalaniu z zakładu nie tylko wychowanków ale i osób dorosłych spośród personelu. Niech sejm sam radzi co robić, żeby każdy mógł się spokojnie wyspać, spokojnie pomodlić, spokojnie zjeść, uczyć się i bawić. Niech sejm sam radzi co robić by jeden nie dokuczał drugiemu, nie przeszkadzał, nie bił, nie oszukiwał. Niech sejm radzi co robi ,żeby u nas nie było łez, narzekań, żeby było wesoło21.
POCZTÓWKI PAMIĄTKOWE–przyznawał je sejm z własnej inicjatywy, bądź też na prośbę dziecka. Ubiegający się o pocztówkę musiał złożyć podanie ze spisanymi czynami i faktami, dobrymi czy złymi, które chciał pamiętać. Pocztówka miała być miłym lub niemiłym wspomnieniem, symboliczna nagrodą, wyrazem uznania, społecznej opinii. Za sumienne pełnienie tego samego dyżuru przez ponad rok przyznawano szczególnie uznawaną przez dzieci pocztówkę z widokiem Warszawy. Za złe uczynki można było otrzymać pocztówkę z przestrogą–ostrzeżeniem. Ci, którzy opuszczali Dom Sierot otrzymywali pocztówkę pożegnalną-„niezapominajek”z podpisami dzieci i wychowawców. Skromne te kartki z kwiatkiem lub widoczkiem, z podpisem Doktora i pieczęcią Domu, to pamiątki symboliczne, ale wyrażające istotne dla dzieci treści.
DYŻURY–podstawą wychowania w internacie korczakowskim była praca. Korczak budził uznanie i szacunek dla każdej pracy: czy to fizycznej, czy umysłowej, a jako kryterium wartości człowieka wysuwał jego stosunek do pracy i użyteczność tej pracy dla społeczeństwa. Dlatego walczył o to, aby w Domu Sierot nie było roboty delikatnej czy ordynarnej, mądrej czy głupiej, czystej czy brudnej. Pragnął wzbudzić w wychowankach szacunek dla szczotki do zamiatania, ścierki, kubełka, śmietniczki. Wszystkie te przedmioty zajmowały honorowe miejsce przy frontowym wejściu do sypialni. Jeżeli dbamy nie o to, by praca dzieci zastąpiła najemną pracę służby ,ale by wychowała i wykształciła je –musimy nie byle jak, ale gruntownie ją zbadać, wypróbować, podzielić między wszystkie i czuwać, i zmieniać ,wiele myśli poświęcić22.
Praca na terenie Domu Sierot ujęta była w system dyżurów, które obejmowały:
-utrzymywanie w całym domu czystości i porządku: zamiatanie, mycie podłóg, stołów, ławek,itp.
-praca w kuchni, jadalni
-opieka nad chorymi
-praca na potrzeby szwalni, introligatorni, stolarni
-pomoc słabszym w nauce, pomoc w czytelni i bibliotece
-wydawanie i pilnowanie narzędzi stolarskich
-prace szkolne: odpowiedzialność za lekcje zadane, za ciszę i za porządek przy odrabianiu lekcji23 .
Dzieci same sobie wybierały dyżury na okres jednego miesiąca. Wnioski z prośbą o objęcie określonego dyżuru rozpatrywane były na ogólnym zebraniu, na którym na podstawie umowy, ustalano końcową listę dyżurów. Pierwszeństwo miał ten, kto dobrze pełnił ten sam dyżur poprzedniego miesiąca. Za pełnienie dyżurów wystawiano ocenę w jednostkach pracy (pół godziny pracy–jedna jednostka). Gdy ktoś zebrał 500 jednostek pracy otrzymywał wysoko cenioną przez dzieci i wychowawców pocztówkę pamiątkową. Poważne zaniedbania w pełnieniu dyżurów kierowano do Sadu Koleżeńskiego z prośbą o odebranie dyżuru, zaś mało ważne zapisywano na „liście drobnych uchybień” wywieszanej na tablicy. Po jakimś czasie dzieci same potrącały sobie wg własnej oceny pewną ilość zaniedbanych jednostek pracy. Część dyżurów była płatna, chociaż Korczak uważał, że wszystkie dyżury powinny być płatne, gdyż zakład nie robi łaski opiekując się dziećmi. Zastępuje on im w materialnej opiece rodziców i nie może w zamian nic wymagać. W wynagrodzeniu pieniężnym widział też Korczak wartościowe aspekty wychowawcze, bowiem posiadanie pieniędzy dawało dziecku możliwość poznania czym jest pieniądz, przekonania się, że daje on wszystko prócz szczęścia. Naucz dziecko, że daje i nieszczęście, i chorobę, że rozum odbiera24.
ZAKŁADY–były przyjmowane raz w tygodniu. Służyły one dążeniu do poprawy uświadamianych sobie przez dziecko swoich wad, np. przeklinanie, dokuczanie innym, kłamstwo, spóźnianie się; pracy nad sobą i wyrabianiu silnej woli. Dzieci dobrowolnie podejmowały zobowiązania wobec siebie samych, a zapisywał je wychowawca, który występował w charakterze sekretarza notującego dane mu postanowienia, zwycięstwa i porażki. Dzieci mogły zakładać się też o nabycie pozytywnych przyzwyczajeń i upodobań, np. czytanie książek, mycie zębów. Zakłady dotyczyły też spraw intymnych wiadomych tylko samemu dziecku. Zgłoszone zakłady dzieci traktowały bardzo poważnie: same zgłaszały wychowawcy uzyskane rezultaty, przyznawały się szczerze do porażek, do podejmowania nowych prób. Zwycięzcy zwracali się po symboliczna nagrodę–dwa cukierki , którą wręczał im Janusz Korczak. Człowiek nie tylko pamięta, ale i zapomina, nie tylko się myli, ale poprawia swoje różne błędy, nie tylko gubi, ale i znajduje. Można się nauczyć pamiętać to, co dobre i pożyteczne25.
KOMISJA OPIEKUŃCZA-każdemu nowo przybyłemu dziecku przydzielano na okres trzech miesięcy opiekuna. Jego zadaniem było wprowadzenie dziecka w życie Domu Sierot oraz prowadzenie dzienniczka, w którym notował zalety, wady i postępy nowicjusza. Opiekunem był starszy wychowanek lub wychowanka.
PLEBISCYT ŻYCZLIWOŚCI–odbywał się po miesiącu pobytu w zakładzie nad każdym nowo przybyłym. Gdy któreś dziecko chciało się poprawić-przed rozpoczęciem okresu rehabilitacji i po jej zakończeniu. Plebiscyt odbywał w czasie porannego posiłku, ale w dzień poprzedzający oznajmiano nad kim plebiscyt będzie się odbywał. Przed śniadaniem wychowawca rozdawał trzy kartki plebiscytowe, na których były znaki. Na jednej kartce był plus, który oznaczał „tak–lubię–szanuję”, na drugiej minus oznaczający „nie–nie cierpię–nie ufam”, a na trzeciej zero–„nie wiem–jest mi obojętny”. Czas śniadania był czasem na zastanowienie się, przemyślenie, zasięgnięcie porady innych. Po śniadaniu każdy wychowanek wrzucał do puszki jedną z trzech kartek. Wyniki plebiscytu były bardzo czytelne i ujawniały stosunek ogółu do osoby, nad którą plebiscyt się odbywał. Po roku plebiscyt powtarzano, a rada samorządowa przeglądając wyciągi spraw sądowych, sumę paragrafów, sumę jednostek oraz porównując wyniki pierwszego i ostatniego plebiscytu, przyznawała kategorię lub kwalifikację obywatelską. Były one następujące :
A–„towarzysz”;
B-„mieszkaniec”;
C–„obojętny mieszkaniec”;
D–„uciążliwy przybysz”.
Do każdej kategorii przypisane były pewne przywileje lub ograniczenia, które były rewidowane na początku każdego roku szkolnego. Każda kategoria miała przewidzianą dla siebie maksymalną sumę paragrafów, której przekroczenie wiązało się z obniżeniem kategorii. Raz do roku wychowanek z kategorią „obojętny mieszkaniec” i „uciążliwy przybysz” mógł zwracać się do rady samorządowej z wnioskiem o rehabilitację. Musiał znaleźć sobie opiekuna, który czuwał nad jego poprawą przez trzy miesiące i prowadził dzienniczek o zachowaniu się swojego podopiecznego w szkole i w domu. Uwagi zapisane w dzienniczku odczytywane były raz w tygodniu w obecności wszystkich w myśl zasady o jawności wszelkich opinii. Kategorie obywatelskie uczą poznawać twarde prawo życia, że człowiek ponosi konsekwencję postępowania swojego i swych czynów. Uczą się piąć mozolnie szczebel po szczeblu-w górę. Dając radość zwycięstwa. Dają przestrogę, że spaść znowu można. I nową wiarę w możliwość nowego zwycięstwa 26.
SKRZYNKA RZECZY ZNALEZIONYCH–spełniała bardzo ważną rolę, bo uczyła że każdy nawet najdrobniejszy przedmiot ma właściciela. Dziecko znajdując coś-nie mogło sobie tego przywłaszczyć, bo byłoby to nieuczciwością. Każda znaleziona rzecz musiała być oddana do skrzynki, żeby za jej pośrednictwem mogła trafić do właściciela. Dla jednych znaleziona rzecz była nieistotnym szpargałem, a dla innych bardzo ważną pamiątką.[…] I oto jedna z niedostrzegalnych dla oka laika tajemni. Malutka szafka oszklona. Na pozór nic. Ale jakże ważna ze względu na swoją zawartość, składającą się z zagubionych przedmiotów, a znalezionych przez dzieci i umieszczonych przez nie tutaj27.
SKRZYNKA DO LISTÓW–to forma porozumiewania się dzieci, zwłaszcza tych nieśmiałych z wychowawcą. Dzieci pisały na kartkach swoje pytania, troski, zwierzenia i żale, które kierowały do wychowawcy. Skrzynka uczyła cierpliwości, bo wychowawca miał czas na przemyślenie jakiejś sprawy, rozwiązanie problemu, zaradzenie mu. Twierdzę, iż skrzynka nie utrudnia, a ułatwia ustne porozumiewanie się z dziećmi. Wybieram dzieci, z którymi dłuższa rozmowa, poufna, serdeczna czy poważna –potrzebna jest, wybieram chwilę dogodną dla siebie i dla dziecka. Skrzynka oszczędza mi czas, dzięki niej dzień staje się dłuższy28.
GAZETA ZAKŁADOWA–była kroniką pracy, wysiłków, błędów, trudności, komunikatów dotyczących spraw organizacyjnych i spraw, które należało dzieciom przekazać i wyjaśnić. Pisały do niej dzieci i wychowawcy, a następnie odczytywano ją wobec wszystkich wychowanków i personelu, bo w Domu Sierot ogromna wagę przywiązywano do wzajemnej informacji o istotnych przejawach wewnętrznego życia gromady. Gazeta była sprawdzianem dla młodych ludzi, którzy podejmując się jej redagowania, podejmowali się wypełniania dobrowolnie przyjętych zobowiązań, uczyli się planowania pracy i śmiałości w wypowiadaniu swoich poglądów. Uczyła uczciwej wymiany swoich przekonań popartych argumentami zamiast bezwartościowej kłótni; regulowała i kierowała opinią; uczyła jawności; kierowała sumieniem gromady; zespalała i jednoczyła; integrowała ludzi nie znających się zupełnie, a o tych samych dążeniach; dawała możliwość ujawnienia się tym, którzy z piórem w ręku potrafili wysłowić się w ciszy, bo zostali przekrzyczani w hałaśliwej dyspucie. Tak Korczak mówił o gazecie: Instytucja wychowawcza bez gazety wydaje mi się czymś dorywczym i przypadkowym, bez tradycji, bez wspomnień, bez linii rozwojowej na przyszłość. Gazeta jest mocnym ogniwem, spaja tydzień z tygodniem i wiąże dzieci, personel i służbę w jedna nierozdzielną całość(…). Gazeta jest żywą kroniką pracy wychowawcy, jego wysiłków, błędów, trudności, które zwalczał. Gazeta jest legitymacją jego zdolności, świadectwem działania29.
TABLICA–była istotnym ogniwem w porozumiewaniu się wychowawcy z dziećmi i dzieci z dziećmi. Wisiała w widocznym miejscu, aby dostęp do niej miał każdy zainteresowany. Wieszano na niej wszelkie zawiadomienia, ogłoszenia i zarządzenia. Dla wychowawcy była udogodnieniem, który w natłoku codziennych spraw zapominał o niektórych z nich. Zmuszała też wychowawcę do obmyślania każdego pomysłu, chroniła przed wydawaniem pochopnych decyzji ustnych, które zależne były od jego nastroju, a o których często zapominał. Dzieci musiały wyszukiwać niektóre informacje, wybierały te, które je interesowały i ciekawiły, a jeżeli którejś informacji nie rozumiały, czytały jeszcze raz. Jak przed wystawą sklepową stanie przy niej dziecko, gdy ma czas i chęć–pogapi się 30.
Pedagogika Korczaka to pedagogika „ukochania i szacunku” do małych istot będących pełnowartościowymi ludźmi. Nie metody i techniki stworzyły „pedagogikę serca”, lecz osobowość wielkiego człowieka za pomocą metod i technik stworzyła niepowtarzalny system „wychowania przez miłość”. Najważniejszym wykładnikiem tego systemu była serdeczność, życzliwość, uśmiech, ciepły dotyk ręki, przytulenie i miłe spokojne słowa otuchy. Dzięki temu każdy wychowanek opuszczający Dom Sierot miał świadomość swojej indywidualności, dzięki której dokonywał wyboru drogi życiowej: Powiedział mi chłopiec, opuszczając Dom Sierot: -Gdyby nie ten dom, nie wiedziałbym, że są na świecie ludzie uczciwi, którzy nie kradną. Nie wiedziałbym, że można mówić prawdę. Nie wiedziałbym, że są na świecie sprawiedliwe prawa31.
J. Korczak, Jak kochać dziecko[w:]Wybór pism,Warszawa 1958, t. 3, s. 210-211.↩
J. Tarnowski,Janusz Korczak dzisiaj, Warszawa 1990, s. 9.↩
J. Korczak , Pamiętnik,Poznań 1984,s. 227.↩
J. Kopczyńska – Sikorska, Idee praw dziecka w życiu i pracy Janusza Korczaka, „Wychowanie w Przedszkolu”1992, nr 6, s. 334.↩
J. Korczak, Pamiętnik, s. 337↩
S. Wołoszyn, Korczak, Warszawa 1978, s . 178.↩
J. Korczak, Pisma wybrane, Warszawa 1957,s . 69.↩
Ibidem,s. 69.↩
Ibidem,s. 21.↩
Ibidem,s. 302.↩
Ibidem,s. 303.↩
J. Korczak, Pamiętnik ,Poznań1984,s. 35.↩
Ibidem,s. 112.↩
J. Korczak, Jak kochać dziecko [w:] Pisma wybrane,t . 1,Warszawa 1993,s. 112.↩
J. Korczak, Wybór pism,t . 3, pod red.I. Newerlyego,Warszawa 1957,s. 210.↩
J. Korczak, Jak kochać dziecko [w:] Wybór pism, Warszawa 1958,t. 4,s. 342-387.↩
J. Korczak,Wybór pism, Warszawa 1958, t. 3,s. 343.↩
J. Korczak, Pisma wybrane, Warszawa 1978, t. 2,s . 78.↩
J. Korczak,op.cit. ,t. 3,s. 386.↩
A. Szlązakowa,op.cit. , s. 72.↩
J. Korczak,op. cit. ,t. 2,s. 78.↩
A. Szlązakowa,op.cit. ,s. 68.↩
A. Szlązakowa,op.cit. ,s. 69.↩
J. Korczak,op.cit. ,t . 3,s. 336.↩
J. Korczak,Ulica [w:]Wybór pism ,Warszawa 1958,t. 4,s. 38.↩
M.Falska, Zakład wychowawczy, Warszawa 1959,s. 53.↩
G. Ejzencwajg, Zakład Sierot Janusza Korczaka. Dzieło wielkiego przyjaciela dzieci. „Gazeta Żydowska”, Warszawa 1941,nr 127↩
A. Szlązakowa,op.cit. ,s. 74.↩
M. Falska, op.cit. ,s. 54.↩
J. Korczak, Wybór pism, Warszawa 1958,t. 3, s. 327.↩
J. Korczak, Pamiętnik ,Poznań 1984,s. 124.↩