Szły raz myszy... Dorota Gellner
Szły raz myszy na wycieczkę.
Szaroburym szły sznureczkiem.
Nagle pierwsza zapiszczała:
- Ja bym skwerek zwiedzić chciała!
Ja bym chciała zwiedzić skwerek,
bo na skwerku leży serek!
Patrzcie! W serek wbiła ząb -
nikt już jej nie ruszy stąd!
Druga mysz zmęczona sapie:
Muszę sprawdzić coś na mapie.
Ale co to? W mapie dziury?!
Ktoś mi z mapy wygryzł góry,
dwie doliny oraz rzeczkę!
Więc jak mam iść na wycieczkę?
Też zostanę na tym skwerku.
Mój ząb też się zmieści w serku.
W końcu wszystkie tu zostały,
chociaż plany inne miały.
Z apetytem zjadły serek,
resztki mapy na deserek
i pisnęły: - Fajnie było!
Blisko, ładnie, bardzo miło,
tanio było też szalenie...
No i świetne wyżywienie!!!
Czekoladki dla sąsiadki
Przyszedł dziadek do sąsiadki.
Przyniósł pyszne czekoladki.
Pudel w dziki zachwyt wpadł:
- Czekoladkę to bym zjadł!
Miauknął kot:
- Ja ci pomogę!
Strącę pudło na podłogę!
Już tarmoszą pudło w kwiatki,
w pudle pachną czekoladki.
- No, nareszcie! – szczeka pies.
- Zobacz, ile ich tu jest!
Jaka pyszna czekoladka!
Pierwszą zjem za zdrowie dziadka!
Nagle słychać krzyk sąsiadki:
- Gdzie są moje czekoladki?! –
Kto je zabrał? Kto je zjadł?
Kto na taki pomysł wpadł?
Wokół pudła pudel chodzi,
warczy: - Co ją to obchodzi?
Pytaniami nas zanudza.
Przecież ona się odchudza!
Bosa osa
Do miasteczka osa wpadła
i na środku rynku siadła.
Przywitały ją oklaski:
- Jaka ładna! W żółte paski!
- W talii cienka jest jak osa,
lecz – niestety – całkiem bosa!
- Tu są buty na straganie!
- Zaraz coś znajdziemy dla niej!
- Jakieś piękne pantofelki,
odpowiednie dla modelki!
Może białe lub niebieskie?
Ale osa takich nie chce.
Może w kratkę! Może w kropki?
Są w sam raz na osie stopki.
Ale osa głową kręci
i na żadne nie ma chęci.
Nagle słychać osie wrzaski:
- Ja chcę mieć buciki w paski!
Jak mi takich nie przyniosą
Będę dalej latać boso!
Pomidor Jan Brzechwa
Pan pomidor wlazł na tyczkę
I przedrzeźnia ogrodniczkę.
"Jak pan może,
Panie pomidorze?!"
Oburzyło to fasolę:
"A ja panu nie pozwolę!
Jak pan może,
Panie pomidorze?!"
Groch zzieleniał aż ze złości:
"Że też nie wstyd jest waszmości,
Jak pan może,
Panie pomidorze?!"
Rzepka także go zagadnie:
"Fe! Niedobrze! Fe! Nieładnie!
Jak pan może,
Panie pomidorze?!"
Rozgniewały się warzywa:
"Pan już trochę nadużywa.
Jak pan może,
Panie pomidorze?!"
Pan pomidor zawstydzony,
Cały zrobił się czerwony
I spadł wprost ze swojej tyczki
Do koszyczka ogrodniczki.
Rozrzutny wróbel
We wsi Duże Kałuże
Siedział wróbel na murze
I ćwierkał wniebogłosy:
- Jestem nagi i bosy,
Nie mam dachu nad głową,
Nie mam nic, daję słowo!
Poszedł wróbel do pliszki:
- Pożycz mi ze dwie szyszki,
Ogromnie szyszki lubię,
Ziarnka sobie wydłubię...
Odrzekła pliszka w złości:
- To moje oszczędności,
Zrobiłam sobie zapas,
Bierz wróblu nogi za pas.
Zapukał do jaskółki:
- Pożycz okruszek bułki,
Mam taki pusty brzuszek,
Przyda mi się okruszek.
- Mój wróblu, powiem coś ci
To moje oszczędności.
Okruchy suchej bułki
Składam do stodółki,
A tyś rozrzutny ptaszek,
Więc opuść już mój daszek.
Pomknął wróbel do gila
I grzecznie się przymila:
- Mam taki pusty brzuszek
Daj, gilu, parę muszek.
- Mój wróblu, nie ma mowy,
Ja jestem ptak wzorowy,
Mam trochę oszczędności,
Kto ich nie ma, ten pości.
Mknie wróbel do sikorki:
- Masz ziarenek pełne worki,
Strata będzie niewielka,
Gdy nakarmisz wróbelka.
- Składać ziarnko do ziarnka
To mądra gospodarka,
A ty co masz, to zjadasz,
Nic sobie nie odkładasz.
Idź, proś o ziarnka drozda,
Lub może ci coś kos da!
Kos gwiżdżąc rzekł najprościej:
- Mam trochę oszczędności,
Troszeczkę, niezbyt wiele
I z tobą się podzielę,
Lecz wiedz, że kto oszczędza
Temu nie grozi nędza.
Chrzan
Płacze chrzan na salaterce,
Aż się wszystkim kraje serce.
"Panie chrzanie,
Niech pan przestanie!"
Chudy seler płacze także,
Mówiąc czule: "Panie szwagrze,
Panie chrzanie,
Niech pan przestanie!"
Rozpłakała się włoszczyzna:
"Jak to można? Pan mężczyzna,
Panie chrzanie,
Niech pan przestanie!"
Pochlipuje bochen chleba:
"No, już dosyć! No, nie trzeba!
Panie chrzanie,
Niech pan przestanie!"
Ścierka łka nad salaterką:
"Niechże pan nie będzie ścierką,
Panie chrzanie,
Niech pan przestanie!"
Wszystkich żal ogarnął wielki,
Płaczą rondle i rondelki:
"Panie chrzanie,
Niech pan przestanie!"
A chrzan na to: "Wolne żarty,
Płaczę tak, bo jestem tarty,
Lecz mi nie żal tego stanu,
A łzy wasze są do chrzanu!"
Żuk
Do biedronki przyszedł żuk,
W okieneczko puk-puk-puk.
Panieneczka widzi żuka:
"Czego pan tu u mnie szuka?"
Skoczył żuk jak polny konik,
Z galanterią zdjął melonik
I powiada: "Wstań, biedronko,
Wyjdź, biedronko, przyjdź na słonko.
Wezmę ciebie aż na łączkę
I poproszę o twą rączkę"
Oburzyła się biedronka:
"Niech pan tutaj się nie błąka,
Niech pan zmiata i nie lata,
I zostawi lepiej mnie,
Bo ja jestem piegowata,
A pan - nie!"
Powiedziała, co wiedziała,
I czym prędzej odleciała,
Poleciała, a wieczorem
Ślub już brała - z muchomorem,
Bo od środka aż po brzegi
Miał wspaniałe, wielkie piegi.
Stąd nauka
Jest dla żuka:
Żuk na żonę żuka szuka.
Na straganie
Na straganie w dzień targowy
Takie słyszy się rozmowy:
"Może pan się o mnie oprze,
Pan tak więdnie, panie koprze."
"Cóż się dziwić, mój szczypiorku,
Leżę tutaj już od wtorku!"
Rzecze na to kalarepka:
"Spójrz na rzepę - ta jest krzepka!"
Groch po brzuszku rzepę klepie:
"Jak tam, rzepo? Coraz lepiej?"
"Dzięki, dzięki, panie grochu,
Jakoś żyje się po trochu.
Lecz pietruszka - z tą jest gorzej:
Blada, chuda, spać nie może."
"A to feler" - Westchnął seler.
Burak stroni od cebuli,
A cebula doń się czuli:
"Mój Buraku, mój czerwony,
Czybyś nie chciał takiej żony?"
Burak tylko nos zatyka:
"Niech no pani prędzej zmyka,
Ja chcę żonę mieć buraczą,
Bo przy pani wszyscy płaczą."
"A to feler" - Westchnął seler.
Naraz słychać głos fasoli:
"Gdzie się pani tu gramoli?!"
"Nie bądź dla mnie taka wielka" -
Odpowiada jej brukselka.
"Widzieliście, jaka krewka!" -
Zaperzyła się marchewka.
"Niech rozsądzi nas kapusta!"
"Co, kapusta?! Głowa pusta?!"
A kapusta rzecze smutnie:
"Moi drodzy, po co kłótnie,
Po co wasze swary głupie,
Wnet i tak zginiemy w zupie!"
"A to feler" - Westchnął seler.
Baran, baran, beee Ada Kopcińska-Niewiadomska
Baran, baran, beee...
czego tutaj chcesz?
Chcę sie bawić w chowanego,
lecz brakuje mi kolegów,
może ktoś z was chce
grać z baranem - beee...
Baran, baran, beee...
z kim się bawić chcesz?
Chce sie bawić z dziewczynkami,
chcę pobiegać z chłopakami,
teraz kryjesz ty,
zmykaj już za drzwi!
Baran, baran, beee...
może schowasz się?
Gdy doliczę do dziesięciu,
zniknę z oczu wszystkim dzieciom,
więc szukajcie mnie,
gdy ukryję się.
Baran, baran, beee...
gdzie schowałeś się?
Już w książeczce jestem teraz,
tu zostanę. Do widzenia!
- Czy spotkamy się?
- Oczywiście! Beee...
Zębaki Mleczniaki Rafał Lasota
Tylko z nimi problemy
Bo z nich takie cwaniaki
Że potrafią dokuczyć
Małe Zęby Mleczaki
Bardzo lubią cukierki
Ciasta i Słodyczaki
Za to warzyw nie znoszą!
Te przewrotne Mleczaki
Już Pan doktor dentysta
Przygotował Świdraki
Będzie leczył Zębaki
Co zjadały lizaki
Żeby nie mieć kłopotów
Umyj pastą Mleczaki
Aby lśniły i były
Zdrowe mocne śliczniaki.
Lubię kałuże Urszula Kowalska
Lubię po deszczu kałuże,
te malutkie i te duże,
wszystkie są niesamowite,
w jakieś czary wręcz spowite!
A kropelki z taką mocą,
chlup... i w buty, jak nie wskoczą!
Cała jestem w mokrych plamach.
A co na to moja mama?
W kółko grozi mi paluszkiem,
- Nie bądź, proszę cię, flejtuszkiem!
Co tu robić? Trudna rada.
Ja uwielbiam, kiedy pada,
Gdy kałuża na mej drodze,
nie czekając, ja w niej brodzę!
Skacząc sprawdzam czy tak samo
chlupnie, jak ta dzisiaj rano.
I choć woda w niej nieduża,
tajemnicza jest kałuża,
bo wygląda, jak jezioro,
co ma głębię całkiem sporą!
Muszę wielką mieć odwagę,
by odrzucić w mig rozwagę,
z pluskiem w to jezioro wskoczyć...
i w sekundzie się zamoczyć!
Lubię po deszczu kałuże,
te malutkie i te duże,
gdy się czasem w nich przeglądam,
na tle chmur jak ptak wyglądam.
Najważniejszy dzień Urszula Kowalska
Tydzień z siedmiu dni się składa.
Kiedy ważny dzień wypada?
Każdy chce być najwspanialszy,
więc o miejsce swoje walczy.
Poniedziałek zaczął pierwszy:
- Napisałem taki wierszyk.
„Ze mną wstajesz wypoczęty,
dzień zaczynasz uśmiechnięty”.
Zaskoczony wtorek milczy,
na wiersz ma apetyt wilczy,
lecz wierszyka nie miał w głowie,
myśli, myśli co tu powie...
Środa wtenczas mu wskoczyła,
bo skromnością nie grzeszyła,
– Ze mną każdy rozkręcony,
więc pracuje, jak szalony.
Na to czwartek: – Czy widzicie?
U mnie wszyscy pracowicie
wymyślają, by przed piątkiem,
zaplanować coś z rozsądkiem.
Piątek słuchać już nie może,
– Ze mną jedzie się nad morze!
Po tygodniu ciężkiej pracy
trzeba spędzić czas inaczej!
Tu sobota się nie zgadza,
ona raczej ZOO doradza.
Tam zobaczyć można ptaki,
gady, ryby, wielkie ssaki.
Wreszcie rzekła coś niedziela:
– To ja wszystkich rozweselam!
Waszych zasług nie umniejszam,
ale jestem najważniejsza!
Każdy dzień się chwalić może,
jeden pracą, drugi morzem.
Z jednym siły nabieramy,
którą w drugim zużywamy.
Tkał pajączek nitkę srebrną,
Było babie lato.
Jesień piękna jak królewna
Malowała kwiaty.
Ubierała drzewom liście
Przepyszną purpurą,
Było cicho i złociście,
Chmurka mknęła górą.
Świat się mienił kolorami,
W rozgwieżdżone noce
W sadach miękkie jak aksamit
Spadały owoce.
Jarzębiny czerwieniały,
Wiatr leszczyny zginał,
A pajączek zwinny, mały
Siatkę swą rozpinał.
A gdy utkał nitkę długą,
Z klonu pożółkłego
Wspiął się księżycową smugą
Do nieba samego.
Jadwiga Ruth Charlewska
Różowy konik
Bogdan Brzeziński
Wezmę kredkę różową narysuję konika.
Patrzcie !
Z grzywą rozwianą Koń różowy pomyka.
Wezmę kredkę niebieską dorysuję chłopczyka.
Chłopczyk siedzi na siodle.
Razem z koniem pomyka.
Żaba wyszła zielona,
Jakie duże ma oczy !
Koń różowy ją spostrzegł,
zgrabnie żabkę przeskoczył !
Ale oto brązowy
Siedzi kotek na płocie...
Przeskoczymy ten płotek,
nie skrzywdzimy cię, kocie !
Tam jest strumyk, tu krzaczki
Słowem przeszkód bez liku
ma nasz chłopczyk niebieski na różowym koniku !
Narysuję więc prędko czarną kredką ten domek,
żeby mógł w nim odpocząć Koń różowy i Romek.