Mikrofony z Tu-154. "Nie wszystko co ważne stało się w kabinie"
Jerzy Miller, szef MSWiA stwierdził, że w sprawie katastrofy Tu-154 "są białe plamy". Według ministra kluczowe w dochodzeniu są nagrania z mikrofonów umieszczonych w samolocie. - Nie wszystko ważne, co wydarzyło się 10 kwietnia stało się w kabinie – powiedział Miller w programie "Fakty po Faktach".
Minister mówił o specyfice nagrań rozmów w samolocie zarejestrowanych na czarnych skrzynkach Tupolewa. - Tego, kogo moglibyśmy zapytać wprost niestety już nie ma – powiedział Miller zaznaczając, że chodzi o pilota Tu-154, Arkadiusza Protasiuka.
- Mikrofony śledzące rozmowy, które mogą być bardzo ważne są tylko w kabinie – powiedział minister podkreślając, że choć bardzo dobrze rejestrują dźwięki, to "nie sięgają kabin pasażerów". - Te nagrania, które pochodzą z kabiny pilotów, to nie są te nagrania, które pomogą nam odpowiedzieć na ważne pytania – dodał szef resortu.
Według Millera, Rosjanie w nieodpowiedni sposób analizowali treść rozmów przeprowadzanych w kabinie pilotów. Miller dodał, że chodzi głównie o rozmowy spoza kabiny, które udało się nagrać w tle. Polityk miał na myśli strzępki zdań, niezrozumiałych dla Rosjan, które odsłuchiwane przez polskojęzycznego specjalistę pozwoliłyby na odczytanie intencji nagranej rozmowy.
- Mamy takie fragmenty, których Rosjanom nie udało się odtworzyć. To są wypowiedzi osób, które pozwalają się nam domyślać lub stwierdzić, co się działo w samolocie tamtego dnia - powiedział.
Miller zapewnił, że raport ws. katastrofy smoleńskiej ukaże się najprawdopodobniej na początku przyszłego roku. – Nasz raport będzie nieco spóźniony, chcemy dołożyć wszelkich starań, by był jak najbardziej rzetelny – powiedział zapewniając jednocześnie, że będzie to początek roku. Jak dodał szef MSWiA nad raportem pracuje grupa 34 osób. - To byłą dobra decyzja, by zatrudnić 17 wojskowych i 17 ludzi, którzy noszą garnitury – powiedział Miller o członkach komisji pracującej nad raportem.
- Komisja zastanawia się nad wszystkimi aspektami katastrofy smoleńskiej, ale na podstawie dokumentów – odpowiedział na pytanie, czy bierze pod uwagę możliwość zamachu na prezydenta. - Posiadane dokumenty, a w tym zakresie mamy pełne dane, nie upoważniają komisji do zajmowania się kwestią zamachu. Wydaje mi się, że polski i rosyjski raport będą w 90 procentach zbieżne – dodał szef MSWiA w TVN24.