20 maja 1880 r.
Dzisiaj moje życie uległo zmianie. Dostałem pracę latarnika na malutkiej wyspie leżącej niedaleko Panamy. Moim obowiązkiem jest zapalanie wieczorem latarni morskiej. Jest to praca bardzo odpowiedzialna, bo nie mogę dopuścić do żadnego wypadku. Z całego serca cieszę się, że otrzymałem tą posadę. Dla człowieka zmęczonego życiem i ciągłą tułaczką jest to idealne zajęcie.
5 czerwca 1880 r.
Z każdym dniem podoba mi się tu coraz bardziej. Mam teraz dużo wolnego czasu aby rozważyć całe moje życie. Wspaniały widok oceanu koi moje skołatane nerwy. Najbardziej uciążliwe są dla mnie schody wiodące na latarnie, które muszę pokonywać codziennie kilka krotnie.
Najlepiej czuję się w swoim pokoiku, gdzie mogę odpocząć.
27 czerwca 1880 r.
Jest niedziela, dzisiaj wybrałem się do pobliskiego miasteczka. Po rannej mszy kupiłem kilka hiszpańskich gazet do poczytania. Przesłałem również część swojej pensji polskiemu stowarzyszeniu w New Yorku. Wieczorem wróciłem na swoją wyspę do codziennych obowiązków.
12 lipca 1880 r.
Jaki tu spokój, świetnie się tutaj czuje. Dzisiaj długo siedziałem i wpatrywałem się w morze.
3 sierpnia 1880 r.
Dzisiaj rano zpodkała mnie wielka niespodzianka. Oprócz paczki z żywnością i wodą znalazłem pakunek z kilkoma książkami a wśród nich był,, Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza. Bardzo się ucieszyłem tak, że rozpłakałem się ze szczęścia. W czasie czytania naprawdę zrozumiałem, jak mocno kocham mój kraj i tęsknie za nim. Ta lektura wzbudziła we mnie wspomnienia i cały czas jestem nią oszołomiony.
9 sierpnia 1880 r.
Koniec mojej sielanki. Straciłem posadę latarnika. Lektura tej książki tak mnie pochłonęła, że zapomniałem włączyć latarnię. W tym czasie na mieliźnie rozbił się statek i zostałem wyrzucony z pracy. Pisząc te słowa oczekuję na statek do New Yorku, z kąt popłynę do mojej ukochanej ojczyzny - Polski.