artyku Smoli skiej o kol dowaniu

Rozmowa z Teresą Smolińską o wyjątkowości kolędowania na Opolszczyźnie

Rozmawiała Dorota Wodecka-Lasota

2002-12-23, ostatnia aktualizacja 2002-12-23 17:58

O ile w innych częściach Polski pojawiają się w kolędach akcenty polityczne, społeczne, a nawet nacjonalistyczne, tak na Opolszczyźnie nie padają obraźliwe uwagi pod adresem np. Żydów czy rządzących. Podejrzewam, że to wynik specyfiki naszego regionu -mówi profesor Smolińska

Fot. Sławomir Mielnik / AG

Dorota Wodecka-Lasota: Kiedy ludzie zaczęli kolędować?

* Prof. Teresa Smolińska: Obrzędowości ludowej Bożego Narodzenia nie da się sprowadzić do jednego początku. Genezy zróżnicowanych form świętowania w tym okresie świadczących o sakralnej wizji świata można bowiem również doszukiwać się nie tylko w oficjalnej nauce Kościoła, dogmatach religijnych, ale i w apokryfach, w ludowej wizji kosmosu, pogańskiej tradycji ludowej.

Kolędowanie było obwarowane dawniej magiczno-kulturową symboliką wróżebną odwołującą się do magii białej oddziałującej pozytywnie na życie domowników, wegetację roślin, rozwój hodowli i całego gospodarstwa. Zabiegi magiczne, w których pojawiają się formuły życzeniowe, mają w wierzeniach ludowych moc zaklęć. Stąd np. składanie życzeń w trybie dokonanym, obdarowywania w zamian życzących, biesiady i uczty - tak charakterystyczne dla obrzędowości pogańskiej.

Czy te pogańskie źródła nie przeszkadzały Kościołowi?

- Oczywiście, że przeszkadzały. Już w średniowieczu na Dolnym Śląsku kler zdecydowanie potępił zwyczaj zakładania masek, przebierania się i tańczenia w okresie karnawału. W prastarych zachowaniach magicznych widział jedynie żart i zabawę, taniec zaś uważał za wymysł diabelski. W 1695 roku w Krakowie wydano zarządzenie, aby komedie teatralne w czasie świąt Bożego Narodzenia odbywały się za zgodą rektora uniwersytetu.

Na Górnym Śląsku na przełomie XVIII i XIX wieku duchowieństwo również zdecydowanie potępiło hałaśliwe "betlejki" o akcentach świeckich i komicznych, zabraniając ich wystawienia. Odtąd zaczęto kolędować z szopką i przedstawiać jasełka po domach.

Czy ten zakaz odnosił się również do Opolszczyzny?

- Tak, ale co ciekawe, udokumentowano, że na Opolszczyźnie zwyczaj kolędowania sięgał tradycji przedchrześcijańskich. W czasie prac archeologicznych na Ostrówku odkryto m.in. pochodzące z XI wieku drewniane maski i figurki koziołków, które jak oceniają archeolodzy są unikatowymi w skali Słowiańszczyzny poświadczeniami zwyczajów kolędniczych na Śląsku Opolskim.

Ale wracając do pytania. Zakazy nasiliły się szczególnie w okresie międzywojennym, przy czym ich autorami nie były władze kościelne, lecz państwowe. Niemcy zapowiadali sankcje tym, którzy kultywowali polskie tradycje kolędowania.

To ich nie osłabiło, bo decydujący wpływ na ich stopniowe zanikanie miało sianie propagandy, że kolędują tylko żebracy. Każdy człowiek obdarzony jest poczuciem godności, stąd argument o żebractwie stłumił kolędnicze zwyczaje.

Podejrzewam, że odżyły po wojnie.

- Tak, głównie za sprawą ludności napływowej. Kolęda zaczęła pełnić wówczas funkcję integracyjną - dzięki niej ludzie mogli wzajemnie się odwiedzić i poznać. Oczywiście, nie licząc funkcji magicznej, pełniła też rolę matrymonialną. Domy młodych dziewczyn odwiedzali młodzieńcy, rozpoznając warunki, w jakich mieszka panna, jej status społeczny itp. Dodajmy, że dawniej kolędowały tylko dzieci, chłopcy i kawalerowie, mężczyzn żonatych obowiązywał zakaz kolędowania. Pojawienie się młodego mężczyzny w Nowym Roku wróżyło przecież szczęście rodzinne.

Ostatnimi czasy wszystko i w tej materii się zmieniło.

- No tak, bo wśród kolędniczych zespołów można spotkać i dziewczyny. Zresztą nie tylko, bo inscenizacje bożonarodzeniowe przygotowują też osoby starsze, co przecież kłóci się symboliką kolędy! Jak może osoba starsza być nośnikiem życiowej witalności.

Moi koledzy etnografowie z innych części Polski łapią się za głowę i pytają: jak to jest u was możliwe? A mnie to nie przeszkadza, wspaniale, że ludziom starszym chce się coś robić z wolnym czasem, zaangażować się w noworoczne misteria.

Czy tylko wiek i płeć uczestników teatralnych kolęd odróżnia nasz region od innych?

- Rzeczywiście, u nas to już nie jest tradycyjna kolęda, tylko teatr, który notabene wrócił do Kościoła. Ale o tym za chwilę. Tak, wyróżnia nas charakter tych przedstawień. O ile w innych częściach Polski pojawiają się w kolędach akcenty polityczne, społeczne, a nawet nacjonalistyczne, tak na Opolszczyźnie nie padają obraźliwe uwagi pod adresem np. Żydów czy rządzących. Podejrzewam, że to wynik specyfiki naszego regionu. Żyjemy na pograniczu kultur, wzajemnie się szanujemy i nie chcemy się ranić. To świadczyć również może o zdecydowanie większej tolerancji wynikającej właśnie z zamieszkiwania terenów będących pod wpływem wielu kultur.

Kolędowanie na Opolszczyźnie jest więc bardziej pobożne?

- Tak, bo scenariusze kolęd pisane są wedle pieśni bożonarodzeniowych z książeczek do modlenia.

To wynik bogobojności Ślązaków?

- Z pewnością. Poza tym przedkładanie religijnych wątków nad inne wynika również z nieznajomości dawnych świeckich kolęd i rozmaitych formuł życzeniowych, żywotnych do dziś w innych regionach Polski.

Ta religijność kolęd sprawiła, że ponownie wróciły one do kościołów. Poza tym nie bez wpływu na ich obecność w świątyniach jest pojawienie się rozmaitych przeglądów kolędniczych w Lewinie, Grodkowie czy Ozimku. Ludzie przygotowują się do nich, a że szkoda, by tyle pracy poszło na jednorazowy występ sceniczny, pokazują się także w szkołach i kościołach.

Na czym jeszcze polega specyfika kolędowania na Śląsku Opolskim?

- Ostatnio pojawiło się coś, co ma niewiele wspólnego z tradycyjną wędrówką kolędników, ale odwołuje się do tradycyjnych form kolędowania bożonarodzeniowego. Mówię o corocznej akcji kolędników misyjnych. Trzej Królowie wędrują od domu do domu, głosząc m.in. dobrą nowinę, składając życzenia i prosząc o datki na konkretny cel, czyli na misje. I tak np. Kasper mówi: nasi misjonarze w Afryce potrzebują pomocy, wiem, że jesteście hojni, w dawaniu ochoczy.

Ten rodzaj kolędowania zyskał duże uznanie w kręgach duszpastersko-kościelnych, księża uprzedzają parafian o przybyciu misyjnych kolędników. A zatem w tym wypadku rozpoczyna się kolejny etap wędrówki kolędy: z kościoła do domu parafian ze specjalną misją religijno-społeczną. Ale czy to jest kolęda?

* Prof. Teresa Smolińska jest literaturoznawcą-folklorystą, wykładowcą na Uniwersytecie Opolskim.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Solid Edge Generator kół zębatych
Wykład Ch F wielkości kol
kol enzymy
dodatkowy artykul 2
ARTYKUL
kol laurki 5 blank
laboratorium artykul 2010 01 28 Nieznany
Fizjologia snu Artykul
kol zal dod pop algebra ETI 2012 13
kol pods 0 pop 1
energoefekt artykul transmisja danych GPRS NiS[1]
Komunikacja interpersonalna Artykul 4 id 243558
artykul profilaktyka cz2 id 695 Nieznany (2)
kol elemelek 5
02 01 11 01 01 14 am2 za kol I
kryteria oceny podręczników artykuł
Artykul (2015 International Jou Nieznany

więcej podobnych podstron