Lilli mieszkała w środku góry, która była pokryta trawą. Wejście do groty było zakratowane. Dziewczynka żyła sama w zamknięciu, jedząc rośliny, które rosły w jaskini. Całymi dniami wymyślała bajki i zapisywała je na ścianach groty. To był jedyny sposób, żeby nie myśleć o smutku i samotności. Gdy kończyły jej się pomysły, stawała przy wyjściu góry, trzymając się mocno krat płakała, a wielkie niebieskie krople spadały z hukiem na ziemię.
Pewnego dnia jej płacz usłyszał smok. Lilli zawsze uczyła się, że smoki są groźne i oddychają ogniem. Gdy smok podszedł bliżej i podstawił małą, porcelanową szkatułkę w miejsce, gdzie kapały łzy, dziewczynka odskoczyła z przerażeniem i schowała się w głąb jaskini. Smok zamknął szkatułkę i odszedł. Lilli siedziała w ciemnościach i głowę miała pełną myśli. Pierwszy raz od długiego czasu spotkała kogoś w tych okolicach. Tej nocy nie mogła spać, nie wymyśliła też żadnej bajki.
Rano czekała na smoka. Chciała, żeby wrócił. Oczy dziewczynki były suche. - Dlaczego nie płaczesz?- zapytał. - Nie wiem. Kiwnął głową, jakby mówił "aha". Chciał odejść, ale Lilli zawołała: - Hej, smoku, mogę płakać, jak chcesz. Zatrzymał się i wrócił. - A po Ci moje łzy?- zapytała . - Kolekcjonuję. Po prostu. - odpowiedział. "Kłamie" pomyślała. "Nie można po prostu zbierać łez." Chciała go jednak zatrzymać na dłużej, więc spróbowała zmusić się do płaczu. Pomyślała o swojej samotności i do szkatułki z porcelany wpadły dwie duże krople. Tylko dwie. - Nie mogę już płakać, ale jak chcesz , opowiem Ci bajkę. - Hmmm....dobrze. Usiadł pod kratą jaskini. Lilli opowiadała, a on jej nie przerywał. Gdy skończyła, smok zapytał, czy mógłby przychodzić częściej i słuchać bajek. - Owszem. - ucieszyła się.
I smok zaczął przychodzić codziennie. Siadał na kamieniu i słuchał. Któregoś dnia pomyślał, że chętnie zaprosiłby Lilli na herbatę, ale wyjście grotu było zakratowane. - Nigdy nie próbowałaś pozbyć się kraty? - zapytał. - Nie myślałam o tym. - odpowiedziała. - Jeśli chcesz, mogę spróbować przepalić ją oddechem, jestem przecież smokiem. - .......chcę. I smok rozpuścił metalową kratę ognistym oddechem. Lilli mogła wyjść, ale wciąż siedziała w jaskini. Tak długo w niej przebywała, że teraz nie umiała jej opuścić. - Chodź. powiedział smok. - Lilli poszła. Zostawiła wszystkie bajki, które napisała na ścianach groty. Miała je w głowie. Nie wiedzieli, co dalej robić. Stali na zewnątrz góry i nic nie mówili. Smok wyciągnął szkatułkę. Otworzył ją, w środku pływały łzy. - Co z nimi robisz?- zapytała Lilli. - Wypijam przed snem. Pomagają zasnąć. - To tak jak bajki! - ucieszyła się - Możesz wylać te łzy. Jeśli chcesz, będę ci coś opowiadała co wieczór. Smok zgodził się, Lilli zamieszkała w pobliżu jego domu i przychodziła opowiadać mu bajki. Po jakimś czasie w okolicy zrobiło się o niej głośno, wszyscy chcieli posłuchać jej opowieści. Wymyślała więc wciąż nowe, tak, żeby dla każdego starczyło. Te najładniejsze zostawiała jednak dla smoka, ponieważ to on sprawił, że przestała płakać.
|