Mądrość starożytnych chrześcijan (1)
Mądrość dawania i brania
(Didache)
Pismo Święte Nowego Testamentu przekazuje nam część tradycji pochodzącej od Jezusa i Jego Apostołów. Równocześnie z powstawaniem pism natchnionych było redagowanych wiele innych, z których część zachowała się aż do naszych czasów. Warto spojrzeć na nie, by uświadomić sobie, z jakimi problemami borykali się najstarsi chrześcijanie, i w jaki sposób je rozwiązywali. Szczególnie ważne są te ich pytania, które nurtują prawie każde pokolenie chrześcijan; i to nie tyle z punktu widzenia doskonalenia wiedzy, ile z punktu widzenia życiowego.
Celem najbliższych rozważań na łamach Źródła będzie przypomnienie pewnych treści, które należą do najstarszej Tradycji Kościoła i promieniują mądrością pierwszych pokoleń chrześcijan. Stąd tytuł cyklu: Mądrość starożytnych chrześcijan.
Do najstarszych dokumentów należy tekst zatytułowany Didache, czyli Nauka Dwunastu Apostołów. Powstał on na przełomie wieku pierwszego i drugiego, prawdopodobnie na Bliskim Wschodzie. Jest to dokument zawierający pewne przepisy o charakterze prawnym, normujące życie w jakiejś wspólnocie chrześcijańskiej. Kościół jeszcze nie posiadał zwartej organizacji. W niewielkich środowiskach ludzi ochrzczonych żył on, podobnie jak wszystkie wspólnoty religijne, samodzielnym życiem. Ówcześni chrześcijanie posiadali jednak świadomość istnienia wielu takich wspólnot w basenie Morza Śródziemnego i wiedzieli, że wszystkie razem tworzą jeden Kościół. Między nimi istniały więzy duchowe. Wyznawali jedną wiarę w Chrystusa, przyjmowali jeden chrzest, zanosili do Boga Ojca tę samą modlitwę Ojcze nasz i podzielali zachwyt nad pięknem ewangelicznego życia.
Didache jest zapisem przepisów obowiązujących w jednej z takich wspólnot pamiętających jeszcze czasy apostolskie. Z tej racji dokument ten posiada duże znaczenie dla wszystkich wspólnot chrześcijańskich, a zasady w nim podane obowiązują w każdym pokoleniu. Refleksja nad tymi zasadami stanowi przedmiot pierwszych naszych rozważań.
Redaktor tego dokumentu, którego imienia nie znamy, rozpoczyna od przekazania zwięzłej katechezy w formie dwu dróg. Ten typ katechezy był znany w środowiskach judaistycznych. Jego najstarszym zapisem są słowa Księgi Powtórzonego Prawa, w której Bóg zwraca się do Izraela: Kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo [drogę błogosławieństwa i drogę przekleństwa] (Pwt 30,19). Jasno ukazana perspektywa dwu dróg ma pomóc w doskonaleniu sumienia. Ono bowiem musi mieć pewność co do tego, co jest dobre, a co złe, którą drogą należy kroczyć, aby nie popełnić błędów, a której należy unikać. Mechanizm tej katechezy jest znany również Jezusowi, który mówi o drodze wygodnej wiodącej do zatracenia i drodze wąskiej wiodącej do życia (por. Mt 7,13).
Dokument rozpoczyna się od słów: "Dwie są drogi, jedna droga życia, a druga śmierci - wielka jest różnica między nimi". Następnie autor, najczęściej różnymi tekstami zaczerpniętymi z Pisma Świętego, komentuje przykazanie miłości Boga i bliźniego, które jest światłem na drodze życia.
Między innymi kładzie nacisk na umiejętność mądrego dawania. "Szczęśliwy ten, kto daje (...) Biada temu, kto bierze!". Wyjaśnia jednak, że "jeśli bierze dlatego że potrzebuje, nic mu nie można zarzucić; jeśli jednak nie potrzebuje, zda sprawę z tego, dlaczego wziął i po co". Jasne ustawienie podejścia do dóbr tego świata. Pozytywnie można je wykorzystać dzieląc się z innymi. Trzeba natomiast dobrze zastanowić się nad braniem. Jeśli istnieje odpowiednia przyczyna, można przyjąć rzecz ofiarowaną... jeśli jednak nie ma potrzeby, lepiej jej nie przyjmować. Nie ma więc możliwości przyjmowania dla samego gromadzenia.
Mądrość chrześcijanina winna się przejawiać w tym, by nie gromadził i by sięgał po coś jedynie dlatego, że jest mu to potrzebne... Odpowiedzialność za gromadzenie jest oparta na sankcji. Autor przestrzega, że ten, kto weźmie to, co nie jest mu potrzebne, zda sprawę ze swej decyzji i czeka go kara. Odpowiedzialność jest ustawiona przed Bogiem, a nie przed wspólnotą. Autorowi bowiem zależy na tym, by wierzący żył ze świadomością czekającego go Sądu Bożego i sankcji, jakie w Bożym objawieniu zostały podane zarówno za czyny dobre, jak i złe. Gromadzenie bez potrzeby zostanie nie tylko ukarane, ale to, co zostało zabrane musi być zwrócone... Zostało bowiem zabrane tym, którzy w danej chwili tego autentycznie potrzebowali. Autor przestrzega przed niepotrzebnym gromadzeniem jako czynem złym, niszczącym sumienie.
Ta troska o odpowiedzialność decyduje o kolejnym ostrzeżeniu tym razem tych, którzy dają... Autor stawia zasadę: "Niech twoja jałmużna przesiąknie potem rąk twoich, aż będziesz wiedział, komu dajesz". Sumienie musi wiedzieć komu daje i w jakim celu, by nie uczestniczyło w czynach złych. Nie można więc uprawiać anonimowej dobroczynności. Ten, kto bierze musi być w potrzebie. Jeśli nie jest, nie może otrzymać. A dający jest odpowiedzialny za to, co daje, ile daje i komu daje.
W Kościele wsparcie potrzebujących od początku było poważnym zagadnieniem i trzeba było sporego doświadczenia, by z jednej strony doskonalić mądrość dających, a z drugiej uciąć zdecydowanie wszystkie możliwości żerowania ludzi przebiegłych na naiwności chrześcijan. Upłynie sporo czasu zanim Kościół zorganizuje akcje pomocy tak, by kontrolować dokładnie czystość darów i funduszy, oraz tych, którzy z nich korzystali.
Problem brudnych pieniędzy w rękach chrześcijan jest równie stary jak całe chrześcijaństwo. Kościół się bronił przed nimi i to często środkami radykalnymi. Jeszcze w czwartym wieku uważał, że nawet gdyby wierni mieli umierać z głodu, nie należy sięgać po brudne pieniądze. To była obrona sumienia, które posiada sto razy większą wartość niż życie doczesne. Takie ustawienie było połączone z zaufaniem Bogu, który zatroszczy się o potrzebujących. Nie znamy takich sytuacji, by w starożytności wierni umierali z powodu braku środków do życia.
Z drugiej strony należało przejąć kontrolę nad tym, komu należy pomagać, bo nędzarze łatwo potrafią gromadzić bez żadnej potrzeby, a ludzie marginesu są w stanie opanować sztukę wyłudzania pieniądze potrzebnych im do życia w grzechu. Trzeba też było sprawdzić sytuacje, w jakiej należało pomóc, bo błędy w niesieniu pomocy bezlitośnie kompromitowały Kościół, a ten nie mógł się na to zgodzić, miał bowiem być z założenia Jezusa szkołą mądrości.
Warto zaznaczyć, że w pierwszej kolejności pomagano wierzącym, czyli należącym do wspólnoty wiary. Dość szybko przed ołtarzem ustawiano kosz, a przybywający na Eucharystię wkładali do niego wszystko, czym mogli się podzielić. To był ich dar. Po zakończeniu liturgii rozdawano potrzebującym to, co zebrano. W tej sytuacji ofiarodawca nie musiał rozpoznawać sytuacji, w jakiej się znajdują ci, którzy otrzymują jego dar. Czynili to ludzie Kościoła, zwłaszcza diakoni.
Chrześcijanin to człowiek, który opanował sztukę dawania i brania. "Nie wyciągaj rąk do brania i nie cofaj ich, gdy sam masz dawać. (...) Nie wahaj się dawać, a gdy dasz, nie narzekaj, przekonasz się bowiem kiedyś, kto ci [za wszystko] hojnie wynagrodzi". Takie proste zasady kształtowały postawy promieniujące dobrocią i mądrością. Otoczenie to dostrzegało i odnoszono się do chrześcijan z szacunkiem.
PS Tekst Didache jest dostępny w tomie zatytułowanym: Pierwsi świadkowie. Przekład. A. Świderkówna. Wydawnictwo M. Kraków 1998.
ks. Edward Staniek
1