Władcy mrówek albo niemiecka lokomotywa
Notoryczna niezdolność do rozpoznania zasady organizującej pracowite społeczeństwo mrówek sprawia, że zniecierpliwiony i zniechęcony obserwator ucieka się do jedynego sposobu, przy pomocy którego na zachowanie mrówek może jednak wpłynąć - zaczyna im przeszkadzać.
Gospodarka jest fenomenem społecznym, nie fizycznym. Gdyby politycy i ekonomiści przyjęli to do wiadomości, musieliby porzucić marzenia o możliwości pozytywnego wpływu na zjawiska gospodarcze.
W dominującym dzisiaj nurcie teorii ekonomii - podobnie jak w popularnej wizji ekonomii praktycznej - zjawiska gospodarcze wyjaśnia się według modelu mechanicznego. Tak więc gospodarka jest zbiorem kół zębatych, wprawianych w ruch za pomocą koła zamachowego. Jeszcze częściej spotkać można kolejową odmianę modelu, w której gospodarkę przedstawia się jako szereg wagonów ciągniętych przez lokomotywę.
Lokomotywa gospodarcza... Tę rolę, w zależności od upodobań czy interesów, przypisuje się już to określonym gałęziom gospodarki - dajmy na to budownictwu albo przemysłowi stoczniowemu - już to zjawiskom tak nieokreślonym jak popyt wewnętrzny lub, innym razem, jego zagraniczny kolega, popyt zewnętrzny.
Mechanistyczny model gospodarki ma dwie poważne zalety: po pierwsze - w prosty sposób wyjaśnia skomplikowaną rzeczywistość ekonomiczną; po drugie - pozwala politykom i ekonomistom wierzyć, że gospodarką da się stosunkowo łatwo sterować. Wystarczy wskazać lokomotywę, a następnie dostarczyć jej paliwa.
Najlepszym zaś paliwem - wiadomo to skądinąd - są pieniądze. Dlatego publiczna debata na tematy gospodarcze będzie się obracać wokół wielkości monetarnych: stopy procentowe, kurs walutowy, wydatki rządu na rozwój infrastruktury - wszystko to niezawodnie wprawi w ruch każde koło zamachowe i każdy rodzaj lokomotywy. Rzecz w tym, że model mechanistyczny obok dwóch niewątpliwych zalet ma jedną zasadniczą wadę. Jest mianowicie z gruntu fałszywy.
W istocie gospodarka ma strukturę mrowiska, nie pociągu. Gospodarka jest fenomenem społecznym, nie fizycznym. Gdyby jednak politycy i ekonomiści przyjęli tę prawdę do wiadomości, musieliby porzucić marzenia o możliwości pozytywnego wpływu na zjawiska gospodarcze. Wobec ludzkiego mrowiska są bowiem tak samo bezradni jak ktoś, kto natknąwszy się przypadkiem na prawdziwe mrowisko w lesie, obserwuje ze zdziwieniem tę niezwykłą i całkowicie niezrozumiałą krzątaninę owadów; ich determinację w dążeniu do nieznanego celu.
Notoryczna niezdolność do rozpoznania zasady organizującej pracowite społeczeństwo mrówek sprawia, że zniecierpliwiony i zniechęcony obserwator ucieka się do jedynego sposobu, przy pomocy którego na zachowanie mrówek może jednak wpłynąć - zaczyna im przeszkadzać. Na owadzich ścieżkach będzie ustawiał przeszkody, a gdy jego ofiary wytyczą sobie nowe, wtedy - złapawszy kij - będzie po prostu mrowisko niszczyć.
Tak, to intelektualna bezradność wobec skomplikowanego świata jest przyczyną, dla której prawdziwy model społeczeństwa gospodarującego - model opisany przez Adama Smitha i jego następców; model, w którym zdawałoby się chaotyczne, a na pewno żywiołowe i spontaniczne zachowania poszczególnych jednostek składają się na ten fantastyczny i twórczy ład charakterystyczny dla gospodarek ludzi wolnych - jest nie do przyjęcia.
Ponieważ stan bezradności jest nie do zniesienia, pojawia się paląca potrzeba uproszczenia wizji świata, tak by stał się on nareszcie zrozumiały. W miejsce modelu klasycznego powstaje więc prostacki model mechanistyczny. Model, w którym tak łatwo odnaleźć związek między przyczyną a skutkiem. Rzecz jasna, nieuniknioną konsekwencją zredukowania stopnia skomplikowania świata musi być zafałszowanie jego natury. Ale jeszcze gorsza od fałszu jest obrzydliwa banalność modelu.