MIŁOŚĆ PRAWDY TO WOLNOŚĆ CZŁOWIEKA
Piotrowa posługa wiary Jana Pawła II, będąca świadectwem dawanym codziennie temu, co stało się na krzyżu oraz na co wskazuje pusty grób, przerasta zarówno teologię jak i filozofię. Niemniej jednak pomiędzy filozoficznym pytaniem o człowieka, stawianym przez księdza, biskupa, kardynała Wojtyłę a nauczaniem głoszonym przez Jana Pawła II jest ciąg myślowy. Jego osoba, zanim stała się w Kościele «posadzką i skałą»1 dla wszystkich, była filo-zoficzną «kładką» utworzoną ze «wzruszeń» serca tropiącego prawdę oraz z wysiłków szukającej ją myśli2. Kiedy Jan Paweł II prosi w imieniu Kościoła: «Przymnóż nam wiary!» (Łk 17, 5), broni nie Boga (Bóg nie potrzebuje pomocy), lecz rozumu i woli człowieka, bez których pracy nie można suwerennie istnieć.
Filozoficzna myśl wyprzedza myślenie teologa usiłującego rozumem uchwycić objawione treści. Zrodzona w cierpieniu, jakie zadaje człowiekowi konieczność odejścia stąd i udania się w nieznaną Inność, pyta o prawdę i o sens jego bycia we wszechświecie. Ogarniając tym pytaniem wszechświat oraz swoje w nim istnienie, człowiek przewyższa zarówno wszechświat jak i siebie. Wchodzi w przedziwny dialog z niewidzialną Mądrością. Pytając, czeka na jej odpowiedź. Czeka na nią do końca swoich dni. Przyjaciel Mądrości, filozof, nie zbiera owoców w czasie, on w nim tylko na nie pracuje.
W nauczaniu Jana Pawła II jest obecne filozoficzne pytanie Karola Wojtyły o prawdę i o sens bycia człowieka we wszechświecie. W encyklice Fides et ratio przypomniał on, że dar zawierzania się Bogu poprzez zawierzanie się prawdzie i dobru wyzwala człowieka spod władzy tego, do czego on nie należy, a co, zapanowawszy nad nim, przyzwala mu na wszystko, z wyjątkiem bycia sobą. Poznawana prawda i miłowane dobro ocalają człowieka od swawoli odbierającej mu siły do rodzenia i do tworzenia. Jan Paweł II powiedział kiedyś, że w Ewangeliach jednym z najważniejszych zdań, jeśli nie najważniejszym, jest to: «Prawda was wyzwoli» (J 8, 32).
Filozoficzne pytanie, wznoszące się ku wyżynom Transcendencji, przekracza nie tylko historyczno-kulturowe sytuacje, ale także i samą filozofię. Wolność od okoliczności, właściwa filozoficznemu pytaniu, ocaliła myślenie Wojtyły od formalizmu półanalfabetów, którzy — nie umiejąc czytać — wypisują o człowieku niestworzone historie pod takie lub inne dyktando. Co gorsza, często wypisują je na samym człowieku. Karol Wojtyła nie pisał «nowego, wspaniałego świata» (A. Huxley). Tym bardziej nie pisze go Jan Paweł II. On tylko rozumiejąco patrzy na miłość, jaką człowiek obejmuje prawdę zadaną mu do pracy i do bycia; on tylko odważnie broni człowieka przed swawolą, sprowadzającą jego miłość do techniki, a powierzoną mu prawdę do posiadanego przedmiotu, którym można do woli manipulować.
Czyn jest słowem osoby; w nim ona się wy-darza, odsłaniając się i zarazem się ukrywając. Osoby doświadczamy nie wprost, lecz pośrednio, właśnie poprzez jej czyn oraz poprzez jej sumienie, w których ukazuje nam się skierowanie jej bycia do Transcendencji. Człowiek promienieje szczęściem, kiedy Transcendencja Początku i Końca przegląda się w jego czynie jak rozgwieżdżone niebo w jeziorze. Kiedy natomiast zniekształcona miłość oraz zniewolona przez siebie myśl mącą jego czyny, człowiek sam siebie boli. To skierowanie osoby, objawiające się w czynie oraz w sumieniu organicznie z nim związanym, kształtuje filozoficzne pytanie Karola Wojtyły o prawdę i o sens osobowego bycia człowieka. Doświadczenie moralności czynu daje początek tzw. antropologii adekwatnej, która odrzuca sprowadzanie człowieka do jakiegoś fragmentu jego jestestwa lub do nic nie znaczącej cząsteczki ludzkiego pyłu we wszechświecie. W nauczaniu zaś Jana Pawła II skierowanie bycia człowieka do Transcendencji jest osądzeniem jego ludzkiej miłości przez stwarzającą i zbawiającą go Miłość Boga w Tym, który jest «ośrodkiem» wszechświata i historii (Redemptor hominis, 1).
Pytanie o prawdę wprowadza człowieka w dialog nie tylko z Bogiem, ale także i z innymi ludźmi oraz z samym sobą. Pytając o nią, czyli «służąc prawdzie w miłości (...) budujemy wspólnotę ludzi wolnych w prawdzie»3. Z niezbywalnego prawa do prawdy i do miłości wynikają wszystkie inne prawa zarówno osoby, jak i społeczeństwa. Ten, kto odmawia ludziom prawa do prawdy i do miłości, skazuje ich na samotność. Ludzie samotni ani nie kochają, ani nie poznają. Zamknięci w «pojedynkowych dobrach» (Piotr Skarga) walczą jedynie ze sobą nawzajem, ponieważ, nie szukając prawdy, nie są w stanie «pięknie się różnić» (C. K. Norwid). Samotność jest zawsze polemiczna.
Jan Paweł II rozpoczął swoje Piotrowe nauczanie od odczytywania prawdy człowieka wyrytej w jego ciele w akcie stworzenia go mężczyzną i kobietą. Rozumienie człowieka zaczyna się od rozumienia jego ciała. Żeby zrozumieć jego ciało, trzeba patrzeć na nie w świetle oblubieńczego stosunku między mężczyzną i kobietą. W ich «pięknie różniącym się» ciele odsłania się prawda miłości oraz miłość prawdy. Ich bycie darem nawzajem dla siebie pokazuje, że być suwerennym, wolnym podmiotem to coś innego niż być swawolną jednostką. Swawolne jednostki tworzą swawolne rodziny i swawolne społeczeństwa, które z kolei tworzą swawolne prawa państwowe. Stosunek do ciała ludzkiego, do jego różnicy seksualnej, decyduje o polityce, o ekonomii, o nauce, jednym słowem o kulturze. Sądzę, że pierwsze katechezy Jana Pawła II o mężczyźnie i o kobiecie spowodują przełom w filozoficznym oraz teologicznym myśleniu o człowieku i o społeczeństwie.
Na rozumiejącym miłowaniu prawdy o człowieku, prawdy, której pierwszą i, że tak powiem, naturalną epifanią jest jego ciało, zasadza się nauka społeczna Jana Pawła II. Wołając o sprawiedliwy podział dóbr, z naciskiem przypomina, że aby taki podział mógł mieć miejsce, człowiek musi wpierw sam sobie oddać sprawiedliwość, pracując dla powierzonej mu prawdy. Nieustanne pytanie Papieża o prawdę odnosi wszystko do Początku, jakim jest zamiar Boga, oraz do Końca, w którym ten zamiar się spełnia. Dopiero ich światło wydobywa na jaw pełnię prawdy osoby ludzkiej, a więc i społeczeństwa. Tej prawdzie należy się miłość, a nie wykalkulowana tolerancja. To nie tolerancja, lecz miłość prawdy oraz skierowania człowieka do niej stanowi podstawę sprawiedliwości społecznej. Tolerancja obraża godność osoby.
Antropologia ks. Karola Wojtyły nie jest produktem polemicznej samotności. Tym bardziej nie jest nim nauczanie Jana Pawła II. Jego myślenie jest ekumeniczne w najgłębszym tego słowa znaczeniu, szuka bowiem prawdy łączącej wszystkich w jedno. Dlatego nie ma ono w sobie nic z dyplomacji, zmierzającej do kompromisów, i nie ucieka się do namiastek jedności, jakimi mogą być działania dla pozornie wspólnych ziemskich celów.
Pytanie o prawdę i o sens życia, stając się coraz bardziej mądrym pytaniem, przeradza się w prośbę otwierającą człowieka na Dar wiary, nadziei i miłości. Dar ten nie unieważnia filozofii. On uwydatnia jej bycie przyjaźnią Mądrości. In fide pogłębia się intellectus, a in intellectu, czyli w rozumiejącym doświadczeniu prawdy i dobra, jakimi są byty, wpierw niż człowiek zdoła zbliżyć się do nich, mówiąc słowami Piotra (por. Łk 17, 5), «przymnaża się» donum fidei. Pytanie, które Hiob rzucił Bogu niczym wyzwanie, sam Bóg uznał za modlitwę.
Bez cierpienia nie ma filo-zofii. Ale jeśli stanowiące ją pytanie i czekanie na odpowiedź nie graniczą z modlitwą, graniczyć będą z rozpaczą. Słowo księdza, biskupa, kardynała Karola Wojtyły budziło w ludziach nadzieję. Słowo Jana Pawła II, budząc nadzieję, umacnia ich w wierze. Obydwie, nadzieja i wiara, są dla miłości, czyli dla wolności synów Ojca, który jest w niebie.
(Przemówienie wygłoszone przed spotkaniem Jana Pawła II z przedstawicielami nauki polskiej w auli Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, 7 czerwca 1999 r.)
Przypisy:
1. Karol Wojtyła, Kościół (fragmenty), w: «Poezje i dramaty», Kraków 1979, Znak, s. 63.
2. Por. Karol Wojtyła, Narodziny wyznawców. 4 (Myśli o kładce), w: «Poezje i dramaty», jw., s. 61.
3. Przemówienie Jana Pawła II na KUL 9 czerwca 1987 r.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (3/2000) and Polish Bishops Conference