~ Spotkanie z matką ~
Ona mi pierwsza pokazała księżyc
i pierwszy śnieg na świerkach,
i pierwszy deszcz.
Byłem wtedy mały jak muszelka,
a czarna suknia matki szumiała jak Morze Czarne.
Noc.
Dopala się nafta w lampce.
Lamentuje nad uchem komar.
Może to ty, matko, na niebie
jesteś tymi gwiazdami kilkoma ?
Albo na jeziorze żaglem białym ?
Albo falą w brzegi pochyłe ?
Może twoje dłonie posypały
mój manuskrypt gwiaździstym pyłem ?
Konstatnty Ildefons Gałczyński
[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]][[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]
Spotkanie z matką (fragment) Konstanty Ildefons Gałczyński
MATKA ZAWSZE OBECNA: Tematem wiersza jest miłość do matki. Sytuacja liryczna została określona w następujących wersach: "Noc. Dopala się nafta w lampce. / Lamentuje nad uchem komar". Możemy sobie wyobrazić poetę, który siedzi nocą przy gasnącej lampce i wspomina swoją matkę, którą bardzo kochał, ale której nie ma już wśród żywych. Przypomina najwcześniejsze lata dzieciństwa, poznawanie świata, w którym mama była jego przewodnikiem, kiedy czuł się maleńki i bezpiecznie schowany za obszerną czarną suknią: "Ona mi pierwsza pokazała księżyc... Byłem wtedy mały jak muszelka, / a czarna suknia matki szumiała jak Morze Czarne".
Zadaje retoryczne pytania, które pozwolą mu udawać, że dusza ukochanej osoby jest wciąż obecna w jego pobliżu: "Może to ty, matko, na niebie / jesteś tymi gwiazdami kilkoma? / Albo na jeziorze żaglem białym? / Albo falą w brzegi pochyłe? / Może twoje dłonie posypały / mój manuskrypt gwiaździstym pyłem?". Słowa te są wyrazem głębokiego pragnienia nawiązania kontaktu z ukochaną osobą.
W każdej strofce pojawiają się obrazy poetyckie, w których matka podmiotu lirycznego została przyrównana do poszczególnych elementów krajobrazu. Matka pokazuje synowi księżyc, pierwszy śnieg na drzewach, pierwszy deszcz, jej suknia jest jak szumiące Morze Czarne, a on - podmiot liryczny - przypomina małą muszelkę. Kolejny fragment to opis pory wieczornej, na stole stoi lampa naftowa, niedaleko bzyczy komar, podmiot liryczny spogląda na gwiazdy, przyrównując matkę do gwiazd świecących na niebie, do żagla i fali nad jeziorem, do pszczół zbierających nektar z kwiatów w sierpniowym upale.
Poeta mówi w tym wierszu o tęsknocie, jaką odczuwamy po stracie najbliższej osoby, o smutnej konieczności rozstania z tymi, których kochamy. Jest równocześnie optymistyczna, ponieważ pokazuje, że nikt nie umiera całkowicie, dopóki wspominają go kochające osoby. Poeta ukazuje, jak silne i nierozerwalne jest uczucie matki i dziecka. Nie umiera nawet wtedy, kiedy któreś z nich fizycznie odchodzi. Czułość i miłość są silniejsze niż śmierć.
Analiza
Składający się z siedmiu części wiersz Spotkanie z matką został napisany w 1950 roku i poświęcony, jak wskazuje sam tytuł, wszystkim matkom na świecie i roli, jaką odgrywają w życiu swoich pociech, o której traktują już pierwsze wersy wiersza:
Ona mi pierwsza pokazała księżyc
i pierwszy śnieg na świerkach,
i pierwszy deszcz.
Matka z wiersza Gałczyńskiego pełni najważniejszą funkcję w życiu pierwszoosobowego podmiotu lirycznego (liryka bezpośrednia). Jest nauczycielką postrzegania i nazywania świata, służy pomocą w oswajaniu u zmaganiu się z otaczającą rzeczywistością, przygotowuje go na wszystkie przygody, ostrzega przed niebezpieczeństwami i zwraca uwagę na piękno świata. W wersji poety przypomina trochę Boga – tak samo jak on kreuje, odsłania świat przed dopiero co smakującym go małym człowiekiem, którego - dzięki poświęceniu, cierpliwości i miłości - uczy odróżniać otoczenie przychylne od tego groźnego, różnicować dobro i zło, przyglądać się cudom natury i wystrzegać zła świata.
Podmiot liryczny jest świadomy roli, jaką pełni w jego życiu matka. O jego miłości, oddaniu, szacunku, jak i o jej sile i wytrzymałości świadczy na przykład porównanie rodzicielki do gwiazd rozświetlających niebo (Może to ty, matko, na niebie / jesteś tymi gwiazdami kilkoma?) czy do białego żagla łodzi pływającej po jeziorze (Albo na jeziorze żaglem białym?), którego nie jest w stanie powalić nawet największa fala.
Wiersz jest warty przeczytania nie tylko ze względu na wymowę (dosyć stereotypową). Jego wartość artystyczną podnosi niewątpliwie płaszczyzna językowa, która sprawia, że jego lektura przypomina wkraczanie do magicznej krainy, pełnej srebrnych, księżycowych jezior, z których uszy wysuwają delfiny, a jesiotry słuchaniem skracają sobie pobyt.
{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}}{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{{}}}}}}}}}}}
„Spotkanie z matka”
Tego wiersza w _aden sposób nie mo_na traktowac autobiograficznie. Matka
Konstantego Ildefonsa Gałczynskiego była bowiem osoba niedobra. Po smierci ojca, który
z nia sie rozszedł, wyszła za ma_ za kogos z Pragi czeskiej (chyba rzeznika) i tam zmarła.
Gałczynski nie był na jej pogrzebie, grób odnalazł troche przypadkowo w czasie swojej
wizyty w Pradze w r. 1949.
Z wiersza tego emanuje miłosc i tesknota do matki traktowanej jako byt symboliczny,
jako cos, co drogie jest z ka_demu z nas. A zarazem postac jej miesza sie z postacia _ony
i w ogóle z drogimi postaciami kobiecymi.
Wiersz składa sie z 7 czesci. Nie wszystkie sa poswiecone obrazowi matki. Czesc 2, 3,
i 5 tylko lekko, samym nastrojem moga przywoływac matke. Zaczyna sie stereotypowo:
Ona pierwsza pokazała mi ksie"yc,
i pierwszy snieg na swierkach,
i pierwszy deszcz.
Potem równie stereotypowo, choc prawdziwiej, przychodzi zastanowienie czym matka
mo_e byc dzisiaj, dla niego. W wierszu 4 wspomina sie Wigilie i swieczki na choinke, które
kupowała matka. Matke w rece ucałuj i we włosy, a potem zapakuj te (wspomnienia o matce)
do walizki. Beda miały magiczna moc, beda chronic przed nieszczesciami.
Po przedstawieniu nieba troche tak, jakby było przedłu_eniem naszego swiata, wsród
wielu gwiazd niebieskookich matka _yje w dwupokojowym mieszkaniu. Gotuje obiad
i płacze _e jej syn nie nadchodzi.
Teraz zaczyna sie najpiekniejsza czesc utworu. Trudno, choc cytat bedzie długi,
przepiszmy:
9
Ide do ciebie. W twoja zielen.
I twoje sniegi. I twój wiatr.
W twój niezmierzony ide swiat,
gdzie pory roku na twej dłoni
trojaka jak Slazaczki tancza
i kurz sie wzbija, skrzypi wóz,
odyniec biegnie przez mokradła
i jelen rosnie posród swiatła,
co, dzwoniac, bebniac, tarabaniac,
zaspane gwiazdy strzasa z brzóz.
Poczatek zawiera przeniesienie autora do innego, nierzeczywistego dla nas swiata.
Przeczucie smierci? Ale ten zaswiat jest radosny, swojski, niemal domowy, a ju_ na pewno
nie grozny. To własnie jest swiat matki, w który ona zaprasza i wprowadza syna.
Zastanawiam sie, czemu, choc przecie_ pór roku jest cztery, to tancza jak Slazaczki trojaka,
a wiec we trzy? Mo_e dlatego, _e pózniej wymienia sie trzy pory: jesien, zima i lato? Tak czy
owak interpretacja jest niepewna.
Nastepny wiersz nawiazuje do studium Wacława Borowego „Kamienne rekawiczki”.
lato – jak złota rekawiczka,
która porzucił w sadzie Jan,
ten Kochanowski, co mu ły"ka
wystarczy stuknac, a ju" wszystko
tancuje, niebo sie otwiera,
niebo niebieskich pełne piór,
truchleje wilk, basuje bór
głosem Szekspira i Homera.
Kochanowski stał sie ideałem pisarza dla zabłakanego „w szalonym XX wieku”
rymotwórcy. Panowała wówczas moda na wybieranie sobie z polskiej przeszłosci wzorców
do nasladowania. Oczywiscie, poniewa_ literature dzielono na postepowa i wsteczna, nale_ało
sobie wybrac kogos ideologicznie bez zarzutu, jak Mickiewicz, Kochanowski czy Prus.
Gałczynski powoływał sie na Kochanowskiego i czesto ten swój wybór przypominał.
W ostatniej czesci „Spotkania z matka” w sposób naprawde piekny, wiecej: zachwycajacy
i urzekajacy nawiazuje sie do mistrza Kochanowskiego. Na zakonczenie ju_ mo_na było
pozwolic sobie na scene z ksie_ycem, _artobliwa i pełna humoru.
10
Wiersz jest nierówny, obok fragmentów swietnych pojawiaja sie w nim nijakie. Obok
pieknych sa te_ takie, które mo_na by nazwac „wyciskacze łez”. Ale całosc wiersza jest
bardzo udana.