POLACY

POLACY - OTWÓRZCIE SZEROKO OCZY, BO JAK DALEJ BĘDZIECIE OGLĄDAĆ SERIALE, TO OBUDZICIE SIĘ W OBCYM PAŃSTWIE I BĘDZIECIE SIĘ MUSIELI UCZYĆ OBCEGO JĘZYKA.

PAN JEZUS OBIECAŁ, ŻE JAK BĘDZIE NASZYM OFICJALNIE UZNANYM KRÓLEM, TAK SAMO JAK MATKA BOŻA JEST KRÓLOWĄ, TO INNE PAŃSTWA BĘDĄ UCZYĆ SIĘ JĘZYKA POLSKIEGO, BO OD POLSKI ROZCIĄGNIE SIĘ POKÓJ NA CAŁY ŚWIAT.

WYBIERAJCIE - BOŻE BŁOGOSŁAWIEŃSTWO                              - KRÓLA JEZUSA CHRYSTUSA I POKÓJ

ODRZUĆCIE PRZEKLEŃSTWO I WROGÓW - SĄSIADÓW     ORAZ POLITYKÓW ZDRAJCÓW NARODU POLSKIEGO ! 

Pan Jezus do kapłanów wtorek, 26, czerwiec 2012

Pan Jezus do pewnego kapłana:

      " Oj, ................i do wszystkich mówię:

             MODLITWY DO DUCHA ŚWIĘTEGO - NIEUSTANNE.

Z każdą kuszącą myślą zawsze pomyśl: czy ty tak  chciałbyś wisieć na krzyżu wcześniej pobity, opluty, wyzywany z połamanymi kośćmi? Nie tylko ty, ale każdy niech postawi się w Moim miejscu, bo grzech to cierpienie, cierpienie, cierpienie na krzyżu. Nawet dlatego, aby Mi ulżyć i odjąć bólu, każda walka z grzechem jest Moją radością. Gdy z kimś rozmawiasz, to także postaw się w miejscu drugiego człowieka. Jak ty być przyjął słowa, które kierujesz do kogoś? Myśli także i pamiętaj, że Ja na ciebie patrzę i czekam jak zareagujesz? Podczas odprawiania Mszy Świętej ufaj bezgranicznie w to co robisz, bo od twoich myśli zależy świętość Mszy Świętej. Człowiek kochający - także chce być kochany.

"Twój Zbawiciel ".

Czy przeciw Polsce toczy się wojna? czerwiec 11th, 2012

Bracia, trzeźwi bądźcie i czuwajcie, bo przeciwnik wasz, diabeł, krąży jak lew ryczący, szukając kogo by pożreć. (1 P 5. 8-9)

„Przyszła wojna będzie wojną niewidzialną. Dopiero, gdy dany kraj zauważy, że jego plony uległy zniszczeniu, jego przemysł jest sparaliżowany, a jego siły zbrojne są niezdolne do działania, zrozumie nagle, że brał udział w wojnie i że tę wojnę przegrywa.”

Fryderyk Joliot-Curie

Członek Komitetu Pugwash, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie chemii, honorowy członek moskiewskiej Akademii Nauk, Wysoki Komisarz ds. Energii Atomowej w latach 1946-50, laureat Stalinowskiej Nagrody Pokoju oraz działacz „Ruchu przeciw Rasizmowi i Antysemityzmowi i na rzecz Pokoju” (za „La Revue des Etoiles, 1947, cytat za „Ukryta strona dziejów” Epiphanius)

Przeanalizujmy w dużym uproszczeniu, czy działania przeciw Polsce wyczerpują definicję WOJNY.
Celem agresji jednej grupy ludzi przeciw drugiej jest:

1. Przejęcie owoców pracy napadniętego (rabunek mienia ruchomego, własności intelektualnej, dóbr kultury)
2. Zmuszenie napadniętej ludności do pracy niewolniczej (porywanie „w jasyr”, wywóz do obozów pracy lub praca przymusowa na rzecz agresora w dotychczasowym miejscu).
3. Zagarnięcie ziemi należącej do grupy napadniętej, jeśli jest ona cenna rolniczo, kryje w sobie bogactwa naturalne lub jeśli agresor potrzebuje nowej przestrzeni życiowej (Lebensraum) Ten warunek nie zawsze musi być spełniony.
Aby zapewnić długotrwałość czerpania powyższych korzyści konieczne jest:
4. Zlikwidowanie własnych form organizacji napadniętej społeczności (likwidacja państwa) i zastąpienie ich systemem władzy agresora z założenia totalitarnym, w tym również wprowadzenie nowej waluty w obszarze okupowanym.
5. Unicestwienie podstaw bytu i zamożności podbitej ludności(przejęcie firm, banków, likwidacja przemysłu, ograniczanie produkcji rolnej)
6. Budowa silnego aparatu przymusu. Rozwinięcie propagandy. Zamiana symboli kraju podbitego na symbole agresora. (rozbudowa policji, tajnych służb, sieci agentów, czasem wprowadzenie własnych wojsk, jeśli spodziewany jest silny opór społeczności zaatakowanej
7. Eksterminacja elit i biologiczne niszczenie ludności podbitej, demoralizacja i dezintegrowanie społeczeństwa, walka z religią(min. zastraszanie publicznymi egzekucjami, uniemożliwianie dostępu do edukacji i ochrony zdrowia, wprowadzanie aborcji, przesiedlenia i wypędzenia)

Okazuje się , że nie zawsze konieczne jest użycie siły zbrojnej, a przynajmniej w początkowym okresie napadu. Już ponad 2500 lat temu chiński filozof Sun-Tzu stwierdził, że najbardziej szkodliwym i jednocześnie nieskutecznym instrumentem polityki państwa jest wojna militarna.

Szczytem sukcesu polityki jest zwycięstwo nad wrogiem bez prowadzenia walki zbrojnej.
W czasach współczesnych doprowadzono prowadzenie wojny niewidzialnej do perfekcji. Do tego stopnia, że napadnięci nie tylko nie orientują się, że są celem ataku, ale wręcz z własnej woli realizują cele wroga.
Przekonywująco opisał ten mechanizm Jurij Bezmienow w znanym zapewne filmie „Jak napaść na państwo” link: http://www.youtube.com/watch?v=lWIpFvGrNak

Spójrzmy na zmiany , jakie dokonały się w Polsce, a które w ostatnim czasie znacznie przyspieszają, w kontekście w/wym. punktów:
Ad. 1
Najlepiej użyć sformułowania Viktora Orbana, że rozkradziono lub sprzedano wszystko, co jest cięższe od powietrza.

Ad. 2
Straciliśmy prawie 2 mln ludności, przymuszonej do emigracji względami ekonomicznymi. Wyjechały przede wszystkim osoby młode i wysoko wykwalifikowane. Pozostali w ogromnej większości pracują za głodowe wynagrodzenia zatrudnieni na etatach w firmach, z których zysk wypływa z Polski. Ucisk fiskalny i faworyzowanie obcych firm powoduje zanik rodzimej klasy średniej.

Ad. 3
Nie mamy już granic zachodnich.
Prawa do czerpania korzyści ze złóż np. gazu łupkowego przejął obcy kapitał.

Ad. 4
Przestają działać instytucje państwowe wszystkich szczebli. Władza ustawodawcza, wykonawcza, sądownicza i media przejęte przez jedną opcję polityczną („jedynie słuszną”). Prowadzone są czystki kadrowe. Likwiduje się fizycznie agencje państwowe, sądy, szkoły, itd. Likwidowany jest rodzimy przemysł i infrastruktura (telekomunikacja, koleje, lotnictwo), a jej resztki wyprzedawane za bezcen obcemu kapitałowi. Demontowana jest armia, a jej najwyżsi dowódcy giną w kolejnych „katastrofach”.
Dąży się do wprowadzenia obcej waluty (Euro).

Ad. 5
Nie istnieją już prawie żadne, a giną ostatnie firmy i banki z polskim kapitałem.
Nie mamy przemysłu. Zamknęliśmy kopalnie i stocznie, nawet cukrownie rozebraliśmy własnymi rękami do gołej ziemi na życzenie obcych mocodawców.
Ziemia leży odłogiem. Zakazano produkcji mleka, cukru większej niż dozwolona przez obcych decydentów. Wszystkie zwierzęta gospodarskie policzone i zakolczykowane.

Ad. 6
Zwiększa się zatrudnienie, podwyższa płace, uzupełnia wyposażenie w resortach siłowych (policja). Gwałtownie ogranicza się swobody obywatelskie pod pozorem zapewniania bezpieczeństwa. Niezwykle rozwija się inwigilacja społeczeństwa. Utrzymuje się ludność w poczuciu uzależnienia poprzez wpędzenie w pułapkę kredytową i olbrzymie bezrobocie.
Zawłaszczono wszystkie poza nielicznymi media, robiąc z nich narzędzie propagandy.
Usuwa się polskie barwy i godło z przestrzeni publicznej, buduje i odnawia pomniki najeźdźców (Ossów, „Czterech śpiących”, brama Stoczni Gdańskiej)

Ad. 7
Zamach na elity państwa w Smoleńsku. Plaga skrytobójczych morderstw często odstraszająco brutalnych, np. z rozkawałkowaniem ciał lub tzw. samobójstw kilkudziesięciu osób dla władzy niewygodnych.
Otwarta walka z Kościołem i wyszydzanie wartości chrześcijańskich. Popieranie obecności wszelkiego rodzaju zboczeń i niemoralnych zachowań w przestrzeni publicznej.
Upadek szkolnictwa i oświaty oraz służby zdrowia pod płaszczykiem „reform”. Propagowanie aborcji, eutanazji, likwidowanie wsparcia materialnego dla rodzin.
Dopuszczanie do obrotu skażoną żywnością i dążenie do wprowadzenia żywności GMO.
Ułatwienia dla migracji do Polskie ludności obcej kulturowo (np. promowanie budowy meczetów, brak ochrony przed wyprzedażą ziemi obcemu kapitałowi).

Źródło: http://niepoprawni.pl/blog/3787/czy-przeciw-polsce-toczy-sie-wojna-analiza-wlasna

Panie Jezu - nigdy nie zrozumiem tych Twoich i naszych zdrajców. Przecież jesteś naszym - ludzi Bogiem i Przyjacielem i uczynisz wszystko, aby ten człowiek mógł żyć w POKOJU, w spokoju, w zdrowiu i w szczęściu. A ten człowiek woli wojny, walki, zdrady, oszukaństwo, złodziejstwo i morderstwo.

   NIGDY NIE ZROZUMIEM, ŻE MY ŚWIECCY MUSIMY WALCZYĆ O PRAWA BOŻE Z TWOIMI KAPŁANAMI.  TAK DUŻO MAMY WROGÓW A DO TEGO JESZCZE SĄ NIMI TWOI PURPURACI . Dziwię się duchownym którzy należą do masonerii a wstydzą się do tego oficjalnie przyznać. Jeśli należy się do Rycerzy Kolumba, to jest to właśnie masoneria - jej odłam i pod przykrywką celów charytatywnych rozbijają KOŚCIÓŁ KATOLICKI. Cóż to za organizacja, że jej członkowie wstydzą się do niej przyznać?

 Pan Jezus:

     " OTO MÓJ KOŚCIÓŁ KATOLICKI !!!

 Ty patrzysz a Ja płaczę i cierpię, bo jeszcze do tego znam myśli tych kapłanów. Moja Matka płacze i Ja płaczę, bo wiem, że tak dalej być nie może. Nasz Ojciec Bóg Wszechmogący, to dobry Ojciec, ale już nie może patrzeć na zdrajców, którzy powinni Mnie kochać, szanować i powinni być prawdziwymi przyjaciółmi. To boli, bo przecież Ja zszedłem na ziemię dla człowieka, aby z nim być i z nim mieszkać, doradzać, ochraniać - jak Przyjaciel.

Rząd czy (nie)rząd? cz.1.  25 czerwca, 2012

          Od wieków w kartach historii polskiej państwowości notowano na polskiej scenie politycznej dwa znaczące nurty: antypolski i propolski. Zdrady narodowe były na porządku dziennym, czego efektami były wszelkiego rodzaju zapaści finansowe i gospodarcze, a przede wszystkim cztery rozbiory Polski i 45 lat okupacji sowieckiej. Obecnie mamy do czynienia z V rozbiorem, który realizowany jest w „białych rękawiczkach”. I myli się ten, kto przypisuje mi, że głoszę spiskową teorię dziejów.

          Nurt antypolski zawsze istniał w naszej Ojczyźnie, był mniej lub bardziej aktywny, ale zawsze szkodliwy. Dorosłe pokolenia rodaków patriotów w dwudziestym wieku obserwowały, jak ów nurt nabierał rozpędu od roku 1985, kiedy to w zaciszach gabinetów KC PZPR opracowywano misterny plan niszczenia Polski, jej gospodarki, finansów, moralności i etyki obywateli i przygotowywano grunt do uwłaszczenia prominentnych aktywistów partyjnych na majątku Narodu polskiego.

I nieprawdą jest, jakoby komuniści tak łatwo oddali władzę społecznemu ruchowi solidarnościowemu. Bo oto za przyczyną decyzji konkretnych ludzi, na dość zagadkowym dla opinii publicznej spotkaniu „czerwonych” z „różowymi” w Magdalence, a potem przy Okrągłym Stole, aktywiści Unii Wolności oraz SdRP (spadkobiercy PZPR-u) otrzymali przyzwolenie na realizację tych niecnych planów oraz rządzenie „zza węgła” przez takie „szare eminencje” jak chociażby Bronisław Geremek, Tadeusz Mazowiecki, Janusz Lewandowski, Leszek Balcerowicz i wielu innych. Efektem ich działania było przekształcenie naszej gospodarki w gigantyczną masę upadłościową. W świetle ustanowionego prawa przez antypolskie siły parlamentarne, â przystąpiono do grabieży majątku narodowego, wypracowanego przez pokolenia Polaków.

          Każdy patriota nie ma wątpliwości, ze nurt antypolski obecnie prezentują dwie partie rządzące i wtórujący im SLD. Nie trzeba dużego wysiłku intelektualnego, by znaleźć potwierdzenie na powyższe stwierdzenie. Wystarczy wziąć pod uwagę ustawy już te uchwalone, jak i te w trakcie legislacji oraz poczynania rządu w sektorze bezpieczeństwa państwa, finansów, gospodarki, nauki, wymiaru sprawiedliwości czy dotyczące spraw socjalnych. Przeczą one  kłamliwym  słowom  premiera, jakoby władza troszczyła się o Polskę i Polaków i darzyła miłością każdego obywatela. Wychodzi na to, że władza â  owszem â troszczy się o obywateli i miłuje, ale obywateli innych nacji. Wystarczy także wziąć pod uwagę fakt, że żadna z obietnic wyborczych PO nie została zrealizowana, mimo iż program wyborczy tej partii był tylko kiczem programu. W perfidny sposób wykorzystano ogłupiony przez media elektorat i partia ta obrała kierunek wykraczający poza kierunek liberalny i prezentuje typowy libertynizm. Wszechobecna bezkarność spowodowała, że „użyteczni durnie” nie rozumiejący Polski, wespół z aferzystami „Rychem, Mirem i Zbychem” z Platformy Obywatelskiej dopuszczają się wyprzedaży majątku narodowego i strategicznych dla państwa polskiego przedsiębiorstw obcym, tym samym kontynuując ten proceder zapoczątkowany przez AWS i UW na początku lat 90-tych minionego stulecia. Korumpują i są korumpowani, nadużywają przysługujących im przywilejów zagwarantowanych immunitetem, jak i też wchodzą w dość zagadkowe układy z lobbystami, chcącymi „przeforsować” swoje interesy â nie bacząc na interesy społeczne i narodowe. Rzeczypospolitą traktują jako swój prywatny folwark i uzurpują sobie prawo do dysponowania dobrami, które wytworzył cały Naród, który jest ich prawowitym właścicielem.

          Jak się wydaje, ich mottem przyświecającym rządzeniu są następujące słowa: nie pokazuj, jak niszczysz Polskę, w zamian publicznie, bezpodstawnie oskarżaj i deprecjonuj członków Prawa i Sprawiedliwości, Solidarnej Polski, dezawuuj i wyśmiewaj obywatelskie postawy patriotyczne i katolickie oraz tych obywateli RP, którzy nie prezentują „poprawności politycznej”, narzuconej przez PO. Zatem przypatrując się tym (nie)rządom PO, można odnieść wrażenie, iż rządzący czują się tak, jakby byli wszechmogącymi bogami, którym dano na wieczność nieograniczoną władzę i dla których głos parlamentarzysty z opozycji, a w szczególności szarego obywatela, nic nie znaczy. Na tym nie polega demokracja, choć w swej istocie nie jest doskonała. Ale póki co, nie wymyślono lepszego systemu, więc trzeba przestrzegać jej zasad i reguł, których â jak widać â nie przestrzega zarówno rząd, jak i większość parlamentarna wywodząca się z PO, PSL, Ruch Palikota oraz wtórujący jej postkomuniści z SLD.

          Zamiast dbać o 38-milionowy Naród, o jego suwerenność, przestrzegać prawo i zasady współżycia międzyludzkiego, rządzący i ich poplecznicy bezkarnie rozgrabiają polską gospodarkę, dezinformując i ogłupiając społeczeństwo przy wykorzystaniu mediów, zarówno komercyjnych, jak i też â niestety â mediów publicznych. Psycho-socjotechniczne zabiegi, jakimi się posługują te media, przynoszą między innymi efekty w postaci dania wiary kłamliwemu przekazowi o aktualnej sytuacji społeczno-politycznej i gospodarczej Polski, jak i zwracają uwagę odbiorców na mniej istotne i marginalne sprawy â przy pełnym „tuszowaniu” bardzo ważnych faktów dla nas Polaków.

          Mówiło się kiedyś, że media są czwartą władzą. Dzisiaj śmiało można powiedzieć, że w tym rankingu zajmują drugą pozycję. Jest w tym dużo prawdy. Ale za mediami stoją konkretni żywi ludzie, przeważnie ukrywający się przed publicznością i przed Narodem. A te osoby, które widzimy na ekranach telewizorów, które z taką zajadłością i perfidią okłamują społeczeństwo, â są tylko „narzędziami” w rękach ludzi rządzących „zza węgła”. A kto ich w „demokracji” wybiera? Całe nieszczęście polega na tym, że Polska w wydaniu  mediów komercyjnych i publicznych to jakby jakiś kraj na Marsie. Nie ma swojego Narodu, nie ma swojej kultury, swojej ziemi, swojej historii, nie ma swojej inteligencji, nie ma Kościoła polskiego. Polska to taki kraj z innej galaktyki â nie mający świata robotniczego, nie mający ludu wiejskiego, nie mającego ludzi normalnych, a jedynie jakieś postacie zboczone lub sztuczne. Oszukuje się społeczeństwo, że Polska nie miała sąsiadów nam nieprzychylnych, nie miała przyjaciół ani wrogów, nie było rozbiorów ani okupacji niemieckiej, ani sowieckiej. Nikt z Polaków nie zginął w czasie wojny, a mordowano tylko Żydów. To jest w sumie jakaś straszna paranoja! Dlaczego nie ma odpowiednich decyzji co do nieszczęsnych mediów?

          Potwierdza się chyba na przykładzie Polski zdanie św. Augustyna, że „państwa bez sprawiedliwości są bandami rozbójników” („De civitate Dei”). W Polsce tyle jest nieprawidłowości, błędów i złych rzeczy, â i nikt ich nie nagłaśnia, by je odpowiedni ludzie naprawiali. Dlaczego? Proszę zauważyć, że w telewizji publicznej sukcesywnie okraja się czas antenowy audycji „Sprawa dla reportera” Elżbiety Jaworowicz. Nie bez znaczenia pozostaje także trwałe „zdjęcie z anteny” programu „Misja specjalna” Anity Gargas, w którym odsłonięto kulisy katastrofy smoleńskiej w jakże innym świetle, niż rząd usiłował nam to przedstawić. Przeciętny widz, który obejrzał ten materiał nabrał przeświadczenia, iż „platformerski” rząd jest „umoczony” w tę zbrodnię pod Smoleńskiem, bo fakty przemawiają same za siebie, a z nimi się nie dyskutuje. Zdjęto także z anteny program „Warto rozmawiać” â Jana Pospieszalskiego.   

          Jakże odmiennie postąpiono w stosunku do cyklicznej audycji „Tomasz Lis na żywo”. Nie dość, że go nie zdjęto z anteny, to zauważyliśmy, iż gośćmi red. T. Lisa są coraz częściej osoby ze świata polityki i mediów, które mają splamione życiorysy, którzy swymi czynami dowiedli, iż nie zależy im na Polsce. A jeśli już pojawi się w tym programie ktoś o poglądach patriotycznych i katolickich, to przy silnym wsparciu redaktora Tomasza Lisa jest zakrzyczany w sposób agresywny i bezczelny w stylu posła Stefana Niesiołowskiego.    

          Powinno się tym mediom zabronić dezinformowania, manipulowania przekazem, bezpodstawnego opluwania ludzi, nachalnego szerzenia ateizmu oraz propagowania na siłę mitologii, pogaństwa i kultu pieniądza. Jest nader oczywiste, że media dużo więcej zarabiają na fałszu i sensacji niż na prawdzie i obiektywizmie. Stąd też redaktorzy tych mediów nieustannie są w pogoni za sensacją, aby z niej uczynić „news day”. I wówczas     nie ważne jest dla nich, że etyka i rzetelność dziennikarska zostają pogwałcone, a sprzyja im prawo dziennikarskie, dalekie od doskonałości. Za takie postępowanie powinny zapłacić wysokie kary, co proponuje prof. Jerzy Robert Nowak, albo takie medium powinno zostać zlikwidowane, choćby jego właścicielem był potentat z zagranicy. I tutaj trzeba zakwestionować pewien bezmyślnie przyjmowany amerykański mit o „demokratycznym” charakterze prawa mediów do totalnej krytyki ludzi władzy, nawet w życiu osobistym i intymnym. Otóż nie jest to przejaw żadnej demokracji, wprost przeciwnie: jest to rozszerzanie władzy oligarchów, potentatów, i właścicieli mediów ponad piastunów władzy publicznej, państwowej i kościelnej dla trzymania jej w swoim ręku, żeby ludzie nawet demokratycznie wybrani przez większość obywateli â nie mieli przewagi nad owymi oligarchami. C.d.n…

Papieskie zastrzeżenia do posoborowej liturgii – wywiad z ks. Nicolą Buxem W ostatnich tygodniach za sprawą Benedykta XVI ponownie odżyła dyskusja nad przebiegiem posoborowej reformy liturgicznej. W homilii na Boże Ciało Papież potępił posoborową rezygnację z kultu eucharystycznego w postaci adoracji, a także napiętnował zeświecczanie Mszy św. w imię wiary bez kultu i obrzędów. Natomiast w ubiegłą niedzielę w przesłaniu na Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny Benedykt XVI, stwierdził, że posoborowa rewizja form liturgicznych często ograniczała się do zmian wyłącznie zewnętrznych. O komentarz do papieskich słów poprosiliśmy ks. Nicolę Buxa, konsultora dwóch watykańskich kongregacji: Nauki Wiary oraz Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów.
Ks. N. Bux: W liturgii stracono wymiar wertykalny, podobnie zresztą, jak w etyce czy życiu społecznym. A zatem liturgia przestała być rozumiana jako prawo Boga do bycia czczonym tak, jak On sam to ustalił. I stała się naszą uzurpacją do swobodnego tworzenia kultu i sprawowania go według naszych zwyczajów. Jak mówił prorok Izajasz: zamieniliście mój kult na własny, sklecony z waszych zwyczajów. Liturgia stała się – jak pisał Papież, kiedy był jeszcze teologiem-kardynałem – swoistą formą rozrywki, spędzania wolnego czasu. Tu, jak sądzę, leży problem. Myślę, że dziś trzeba przywrócić zasadę, że liturgia nie jest dobrem, którym możemy swobodnie dysponować, gdzie możemy robić to, co się nam podoba, dodawać, co chcemy, i usuwać, co nam nie pasuje. Nie, liturgia jest publicznym aktem Kościoła, jak o tym pisze sam Sobór Watykański II w Konstytucji o liturgii, i dlatego jest regulowana przez Stolicę Apostolską, co przypomina Sobór w słynnym paragrafie 22 konstytucji: „Nikomu innemu, choćby nawet był kapłanem, nie wolno na własną rękę niczego dodawać, ujmować ani zmieniać w liturgii”. Jednakże stało się inaczej, stało się właśnie to, czego Sobór nie chciał.
A zatem odnowę liturgiczną, której chcieli Ojcowie soborowi, trzeba jeszcze przeprowadzić?
Ks. N. Bux: Oczywiście. Należy kontynuować odnowę. Bo przecież liturgia, podobnie jak Kościół, jest, jak to się mówi po łacinie, semper reformanda – zawsze potrzebuje reformy. Ale uwaga: reformy, nie rewolucji. Tymczasem wielu pojęło reformę jako rewolucję. Czyli wszystko wywracamy do góry nogami, w centrum liturgii stawiamy człowieka zamiast Boga, człowieka ze swymi uzurpacjami, pragnieniami, a także z jego – trzeba to powiedzieć – nieodpartą wolą dominacji, zapominając przy tym, że główną postacią w liturgii jest kto inny: nasz Pan, Bóg. Czcij Pana Boga twego, nie będziesz miał innego Boga poza mną – to jest pierwsze przykazanie. Papież powiedział to kiedyś bardzo mocno, że kryzys Kościoła w przeważającej mierze jest konsekwencją upadku liturgii. Jeśli bowiem sami tworzymy sobie Boga na własny obraz, wszystkie przykazania muszą legnąć w gruzach.
Czy mógłby nam ksiądz profesor podać jakiś konkretny przykład, w czym sprzeniewierzono się woli ojców soborowych?
Ks. N. Bux:
Podam jeden przykład: adorację. Liturgia ze swej natury jest aktem kultu, a nie formą spędzania wolnego czasu przez jakąś grupę ludzi. Dziś we Włoszech kapłani mawiają na zakończenie Mszy: życzę miłego dnia, dobranoc... Tymczasem liturgia jako akt Kościoła powszechnego, a nie jakieś grupy, nie może się stać miłym rodzinnym spotkaniem. I tu leży problem. Natomiast adoracja oznacza, że ludzie przychodzą do kościoła, by uznać swego Pana i oddać Mu cześć. Jest to rzecz podstawowej wagi. Jeśli tego brakuje, może się zdarzyć wszystko. Na przykład fakt, że tabernakulum, na co żali się wielu świeckich, chowa się do kąta, że nie można go w ogóle znaleźć, a w miejscu centralnym stawia się tron dla kapłana. Na to Sobór nigdy nie pozwolił. Doszło do tego na zasadzie stopniowych ustępstw: najpierw usunęliśmy z centralnego miejsca Pana Boga w Najświętszym Sakramencie, a Jego miejsce zajęliśmy my, duchowni. I to w okresie, gdy my, kapłani, nie mamy się czym chwalić. Będzie lepiej, jeśli pozostaniemy z boku, jak słudzy. Szafarz sakramentu jest przecież tym, kto służy, a nie panuje.
Jest ksiądz współautorem, obok kard. Waltera Brandmüllera i abp. Agostino Marchetto, głośnej książki „Klucze Benedykta XVI w interpretacji Soboru Watykańskiego II”. Czy niedawne przesłanie Papieża na Kongres Eucharystyczny daje nam również klucz do zrozumienia Soboru?
Ks. N. Bux: Bez wątpienia. Bo klucze interpretacji, które wskazuje nam Papież, są bardzo jasne. Po pierwsze: postrzeganie Soboru w kontekście historycznym, w jedności z całą dwutysiącletnią Tradycją Kościoła, czyli słynne przemówienie Papieża o hermeneutyce z 2005 r. Drugi klucz dał nam Benedykt XVI w ubiegłym roku, ogłaszając Rok Wiary. Tym kluczem jest wiara. Vaticanum II nie da się zrozumieć bez wiary. Bo było to zgromadzenie Kościoła. Było oczywiście naznaczone ludzkimi słabościami i ograniczeniami. Ale nie można go zrozumieć bez wiary. Podobnie, jak liturgii nie da się zrozumieć bez adoracji. Adoracja nie jest bowiem jakimś dodatkiem do liturgii. Dlatego mam nadzieję, że już niebawem Benedykt XVI napisze encyklikę o liturgii, aby również kardynałowie, biskupi i kapłani byli w tym zgodni z Papieżem. Bo muszą oni tworzyć z Papieżem jedną drużynę, muszą dostosować się do tego, w jaki sposób on chce, by była sprawowana liturgia. Ja na przykład słyszałem, jak jeden z kardynałów odradzał kapłanom, by nie wprowadzali w życie motu proprio Benedykta XVI Summorum Pontificum. Czegoś takiego być nie może. Kardynałowie i biskupi muszą zrozumieć, że ich posługa jest ważna tylko wtedy, gdy jest spełniania w jedności z Biskupem Rzymu. Nie mówiąc już o zgorszeniu, jakie powodują wśród wiernych. Rozm. F. Colagrande, rv; kb/rv

Papieskie zastrzeżenia do posoborowej liturgii - wywiad wtorek, 26, czerwiec 2012

W ostatnich tygodniach za sprawą Benedykta XVI ponownie odżyła dyskusja nad przebiegiem posoborowej reformy liturgicznej. W homilii na Boże Ciało Papież potępił posoborową rezygnację z kultu eucharystycznego w postaci adoracji, a także napiętnował zeświecczanie Mszy św. w imię wiary bez kultu i obrzędów. Natomiast w ubiegłą niedzielę w przesłaniu na Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny Benedykt XVI, stwierdził, że posoborowa rewizja form liturgicznych często ograniczała się do zmian wyłącznie zewnętrznych. O komentarz do papieskich słów poprosiliśmy ks. Nicolę Buxa, konsultora dwóch watykańskich kongregacji: Nauki Wiary oraz Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów - informuje Radio Watykańskie. 

Ks. N. Bux: - W liturgii stracono wymiar wertykalny, podobnie zresztą, jak w etyce czy życiu społecznym. A zatem liturgia przestała być rozumiana jako prawo Boga do bycia czczonym tak, jak On sam to ustalił. I stała się naszą uzurpacją do swobodnego tworzenia kultu i sprawowania go według naszych zwyczajów. Jak mówił prorok Izajasz: zamieniliście mój kult na własny, sklecony z waszych zwyczajów. Liturgia stała się – jak pisał Papież, kiedy był jeszcze teologiem-kardynałem – swoistą formą rozrywki, spędzania wolnego czasu. Tu, jak sądzę, leży problem. Myślę, że dziś trzeba przywrócić zasadę, że liturgia nie jest dobrem, którym możemy swobodnie dysponować, gdzie możemy robić to, co się nam podoba, dodawać, co chcemy, i usuwać, co nam nie pasuje. Nie, liturgia jest publicznym aktem Kościoła, jak o tym pisze sam Sobór Watykański II w Konstytucji o liturgii, i dlatego jest regulowana przez Stolicę Apostolską, co przypomina Sobór w słynnym paragrafie 22 konstytucji: „Nikomu innemu, choćby nawet był kapłanem, nie wolno na własną rękę niczego dodawać, ujmować ani zmieniać w liturgii”. Jednakże stało się inaczej, stało się właśnie to, czego Sobór nie chciał.

A zatem odnowę liturgiczną, której chcieli Ojcowie soborowi, trzeba jeszcze przeprowadzić?

- Oczywiście. Należy kontynuować odnowę. Bo przecież liturgia, podobnie jak Kościół, jest, jak to się mówi po łacinie, semper reformanda – zawsze potrzebuje reformy. Ale uwaga: reformy, nie rewolucji. Tymczasem wielu pojęło reformę jako rewolucję. Czyli wszystko wywracamy do góry nogami, w centrum liturgii stawiamy człowieka zamiast Boga, człowieka ze swymi uzurpacjami, pragnieniami, a także z jego – trzeba to powiedzieć – nieodpartą wolą dominacji, zapominając przy tym, że główną postacią w liturgii jest kto inny: nasz Pan, Bóg. Czcij Pana Boga twego, nie będziesz miał innego Boga poza mną – to jest pierwsze przykazanie. Papież powiedział to kiedyś bardzo mocno, że kryzys Kościoła w przeważającej mierze jest konsekwencją upadku liturgii. Jeśli bowiem sami tworzymy sobie Boga na własny obraz, wszystkie przykazania muszą legnąć w gruzach.

Czy mógłby nam ksiądz profesor podać jakiś konkretny przykład, w czym sprzeniewierzono się woli ojców soborowych?

- Podam jeden przykład: adorację. Liturgia ze swej natury jest aktem kultu, a nie formą spędzania wolnego czasu przez jakąś grupę ludzi. Dziś we Włoszech kapłani mawiają na zakończenie Mszy: życzę miłego dnia, dobranoc... Tymczasem liturgia jako akt Kościoła powszechnego, a nie jakieś grupy, nie może się stać miłym rodzinnym spotkaniem. I tu leży problem. Natomiast adoracja oznacza, że ludzie przychodzą do kościoła, by uznać swego Pana i oddać Mu cześć. Jest to rzecz podstawowej wagi. Jeśli tego brakuje, może się zdarzyć wszystko. Na przykład fakt, że tabernakulum, na co żali się wielu świeckich, chowa się do kąta, że nie można go w ogóle znaleźć, a w miejscu centralnym stawia się tron dla kapłana. Na to Sobór nigdy nie pozwolił. Doszło do tego na zasadzie stopniowych ustępstw: najpierw usunęliśmy z centralnego miejsca Pana Boga w Najświętszym Sakramencie, a Jego miejsce zajęliśmy my, duchowni. I to w okresie, gdy my, kapłani, nie mamy się czym chwalić. Będzie lepiej, jeśli pozostaniemy z boku, jak słudzy. Szafarz sakramentu jest przecież tym, kto służy, a nie panuje.

Jest ksiądz współautorem, obok kard. Waltera Brandmüllera i abp. Agostino Marchetto, głośnej książki „Klucze Benedykta XVI w interpretacji Soboru Watykańskiego II”. Czy niedawne przesłanie Papieża na Kongres Eucharystyczny daje nam również klucz do zrozumienia Soboru?

- Bez wątpienia. Bo klucze interpretacji, które wskazuje nam Papież, są bardzo jasne. Po pierwsze: postrzeganie Soboru w kontekście historycznym, w jedności z całą dwu-tysiącletnią Tradycją Kościoła, czyli słynne przemówienie Papieża o hermeneutyce z 2005 r. Drugi klucz dał nam Benedykt XVI w ubiegłym roku, ogłaszając Rok Wiary. Tym kluczem jest wiara. Vaticanum II nie da się zrozumieć bez wiary. Bo było to zgromadzenie Kościoła. Było oczywiście naznaczone ludzkimi słabościami i ograniczeniami. Ale nie można go zrozumieć bez wiary. Podobnie, jak liturgii nie da się zrozumieć bez adoracji. Adoracja nie jest bowiem jakimś dodatkiem do liturgii. Dlatego mam nadzieję, że już niebawem Benedykt XVI napisze encyklikę o liturgii, aby również kardynałowie, biskupi i kapłani byli w tym zgodni z Papieżem. Bo muszą oni tworzyć z Papieżem jedną drużynę, muszą dostosować się do tego, w jaki sposób on chce, by była sprawowana liturgia. Ja na przykład słyszałem, jak jeden z kardynałów odradzał kapłanom, by nie wprowadzali w życie motu proprio Benedykta XVI Summorum Pontificum. Czegoś takiego być nie może. Kardynałowie i biskupi muszą zrozumieć, że ich posługa jest ważna tylko wtedy, gdy jest spełniania w jedności z Biskupem Rzymu. Nie mówiąc już o zgorszeniu, jakie powodują wśród wiernych. Rozmawaiał F. Colagrande JW/RadioWatykańskie/Opoka.pl

Jan Paweł II do Mieczysławy wtorek, 26, czerwiec 2012

Nasz ukochany Janie Pawle II - proszę powiedz, czy mają rację ludzie, gdy mówią o mnie nieprzyjemne słowa?

 Papież Jan Paweł II:         "  O, Mieczysławo - otrzymałaś wielką ŁASKĘ  widzenia nas i rozmawiania z Nami.

Teraz, to i Ja wiem, że robiłem błędy. Żaden człowiek nie jest pozbawiony uczynków omylności, nawet papież cierpi z tego powodu. Właśnie najbardziej papież, bo patrzy na niego cały świat a przychodzą ludzie z propozycjami przeróżnymi i z pytaniami trudnymi. Papież jest pod "obstrzałem" a wypowiedzi nasze są zmieniane i przekręcane nie tylko z winy tłumaczeń, ale także z winy umyślnej człowieka. Ja nie będę wypowiadał się na tematy objęte tajemnicą, ani dogłębnie na tematy "dogmatów". Ja wiem, że niesłusznie człowiek przywłaszczył sobie tytuły należne samemu BOGU WSZECHMOGĄCEMU. Ja ich nigdy nie chciałem uznawać i nie uznałem. Cokolwiek człowiek stworzył na ziemi bez porozumienia z Niebem, to nic nie jest dobre. Mogłem uczynić więcej dobra na ziemi w Kościele Katolickim, ale o wszystko pytałem Matkę Bożą  i Ona wybierała DOBRO dla was, nie dla mnie a dla was. Mój poprzednik chciał bardzo dużo osiągnąć dobrego, ale niestety - za szybko zdradził się ze swoim zamiarem, dobrym zamiarem przed światem. A teraz niestety, tylko Bóg może „wkroczyć" ze swoją RADĄ.  Ziemia jest tak bardzo zbrukana krwią niewinnie przelaną - DZIECIOBÓJSTWO na całej kuli ziemskiej jest straszne. TO JEST JEDEN GRÓB NIEWINIĄTEK i całe Niebo jest wstrząśnięte ich płaczem:

 "MAMO - NIE ZABIJAJ MNIE. 

 MAMO - POZWÓL UJRZEĆ MI TEN ŚWIAT, KTÓRY TY WIDZISZ".

 Matki - niestety nie myślą w momencie popełniania grzechu i przestępstwa o konsekwencjach a one są dla takich matek STRASZNE. Gdyby nie ten grzech dzieciobójstwa, to nasz Ojciec Wszechmogący na inne grzechy inaczej by reagował, ale w tym przypadku, gdy kobieta mówi NIE Bogu, to jest  niepojęte - nie zgadzać się z wolą Bożą! A przecież można inaczej. Można oddać dzieciątko na wychowanie komuś. Tutaj człowiek okazuje się sam bogiem  - stworzycielem i sędzią nie pytając o nic. A przecież można prosić Boga o wszystko i o to także, aby nie powstało życie.

GRZECH RODZI GRZECH - A TEN GRZECH JEST NAJGORSZY NA ŚWIECIE.

Wasz Papież Jan Paweł II ".

OJCZE NASZ w Ewangelii wg św. Mateusza 6,7-15.

 Jezus powiedział do swoich uczniów: "Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani.
Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie. Wy zatem tak się módlcie:
Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci imię Twoje!
Niech przyjdzie królestwo Twoje; niech Twoja wola spełnia się na ziemi, tak jak i w niebie. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj; i przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili; i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zbaw ode złego.  Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień".

Tę część możemy tłumaczyć: "Ojcze dodawaj nam siły aby pokusa nas nie zwyciężyła i nie dopuszczaj na nas pokusy ponad nasze siły.

   "  Jeżeli tak powiedział Mój Syn, to tak jest. Pamiętajcie - człowiek może sobie ustalać jak chce i może wszystko tłumaczyć według swego upodobania. Żaden człowiek nie jest godny postawić się w miejscu Boga i żaden człowiek nie ma prawa zmieniać słów Bożych. Tak samo jak w MODLITWIE PAŃSKIEJ - skoro nauczył ludzi Mój Syn tej pięknej  MODLITWY, to tak módlcie się a nie obrażajcie  Boga Ojca, który " nie wodzi was na pokuszenie " a raczej od tego pokuszenia odwodzi. Posyłajcie swego Ducha Świętego, aby uświęcał was samych i myśli wasze. Będziecie rozliczani z każdego słowa wypowiedzianego przeciwko PRAWDZIE.

Mogę wam wytłumaczyć: - jeśli w pozycji stojącej przyjmujecie Najświętszy Sakrament, to Bóg  Jezus przed każdym z was skłania głowę z Krzyża.

 Powiadam wam:

OPAMIĘTAJCIE SIĘ WY WSZYSCY, KTÓRZY PROFANUJECIE NAJŚWIĘTSZE CIAŁO MEGO SYNA, ŻE NIE OTRZYMUJECIE ŻADNYCH ŁASK BOŻYCH I NIE MIEJCIE PRETENSJI DO STWORZYCIELA, GDY WAM SIĘ NIC NIE DARZY, BO POZBAWIENI JESTEŚCIE OCHRONY BOŻEJ. Macie oczy, to szukajcie PRAWDY i czytajcie PISMO ŚWIĘTE. Macie uszy, to słuchajcie PRAWD BOŻYCH a nie ulegajcie

pokuszeniu złych duchów.  WASZA MATKA ".

Obywatelska Komisja Edukacji Narodowej - pożyteczna inicjatywa wtorek, 26, czerwiec 2012

- KORESPONDENCJA - Witam serdecznie, Króluj nam Chryste

Poniżej artykuł Jacka Dytkowskiego, który znalazłem na stronie Radia Maryja:

  OBYWATELSKA KOMISJA EDUKACJI NARODOWEJ

 To wstyd dla Rządu, aby ludność walczyła o swoje prawa.
 A przecież ta ludność wybrała akurat ten Rząd, z którym teraz musi walczyć.

Żeby dobrze zrozumieć czemu chciano pominąć naukę historii najnowszej warto posłuchać  relacji ze spotkania z Leszkiem Żebrowskim, który opowiada o brudnych początkach władzy komunistycznej w Polsce: POSŁUCHAJ
Po wysłuchaniu tego wykładu nasuwają się dwa wnioski:

1. Cała Polska Rzeczpospolita Ludowa została zbudowana na kłamstwie i oszustwie, którego bazą było Kłamstwo Katyńskie. Rządzący krajem komuniści zorganizowani w Polskiej Partii Robotniczej, a potem w Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, w czasie wojny byli agentami sowieckimi lub zwerbowanymi przez nich pospolitymi bandytami, mordercami, złodziejami i gwałcicielami. 

2. Cała III Rzeczpospolita jest zbudowana na kłamstwie i oszustwie, a ich korzenie sięgają od Kłamstwa Katyńskiego, przez oszustwo popełnione w Magdalence, porozumienie czerwonych z różowymi przy okrągłym stole, po nocne spotkanie liderów UW, PSL i Lecha Wałęsy w wyniku, którego odwołano rząd Olszewskiego, a owoce tych wydarzeń dojrzewają właśnie dzisiaj. W naszym obecnym życiu "trzymani jesteśmy za nogi przez zmarłych" komunistów i tych, którzy z nimi współpracowali. Rządzą nami potomkowie agentów i bandytów. Prawda historyczna może nas wyzwolić, niech będzie najbardziej gorzka, ale niech uwolni nas z okowów powszechnego kłamstwa i oszustwa. Droga to wyzwolenia wiedzie przez prawdziwe nauczanie, dlatego tak ważna jest inicjatywa stworzenia Obywatelskiej Komisji Edukacji Narodowej. Nie można stracić kolejnych pokoleń Polaków. Króluj nam Chryste. Andrzej

Św. Brygida, a Miłosierdzie Boże. wtorek, 26, czerwiec 2012

Jezus mówi do św Brygidy: .....Skoro więc wydałem już swój sąd, powiem teraz o swoim miłosierdziu. Miłosierdzie Moje bowiem jest tego rodzaju, że żaden z Moich nieprzyjaciół nie jest tak wielkim grzesznikiem, bym mu odmówił miłosierdzia gdyby tylko o nie prosił pokornym i szczerym sercem. Dlatego nieprzyjaciele Moi powinni spełnić trzy warunki, jeżeli chcą odzyskać Moją łaskę i przyjaźń. Pierwszy warunek polega na tym, by pokutowali i żałowali z całego serca że obrazili Mnie, swojego Stwórcę i Odkupiciela. Drugim warunkiem jest spowiedź szczera, częsta i pokorna, którą powinni odbyć przed swoim spowiednikiem. Niech więc oczyszczą się ze wszystkich swoich grzechów, odbywając pokutę i zadość czyniąc, stosownie do polecenia i osądu spowiednika. Wtedy dopiero przyjdę do nich, a szatan zostanie oddalony. Trzeci warunek sprowadza się do tego, aby po dokonaniu tego wszystkiego z pobożnością i doskonałą miłością przyjmowali w Komunii świętej i spożywali Moje Ciało, mając mocne postanowienie niepowracania więcej do dawnych grzechów, ale wytrwania w dobru aż do końca.

Kto by się więc w ten sposób nawrócił, natychmiast wyjdę mu naprzeciw, jak miłosierny ojciec wychodzi naprzeciw błądzącemu synowi i hojniej dopuszczę go do swych łask, niż on śmiałby o to prosić lub o tym myśleć. Wówczas Ja będę przebywał w nim a on we Mnie, i ze Mną będzie żył i radował się na wieki.
Kto natomiast będzie trwał w grzechach i w swojej złości, tego bez wątpienia dosięgnie Moja sprawiedliwość. Jak rybak, który widząc igrające ze sobą i oddane swawoli ryby zarzuca wędkę i wyciąga je po kolei, a potem stopniowo zabija aż wszystkie je spożyje, tak również postąpię i Ja z Moimi nieprzyjaciółmi trwającymi w grzechach. Pojedynczo bowiem będę ich wyrywał z życia na tym świecie, które spędzają na doczesnych i cielesnych przyjemnościach. O godzinie o której nie będą się spodziewać i całą duszą oddawać się będą przyjemnościom, nagle zabiorę ich z tego świata i skażę na wieczną śmierć. Nie zobaczą oni nigdy Mojego oblicza, ponieważ bardziej miłowali swoją nieskrępowaną i zepsutą wolę, niż Moje nakazy i Moją wolę. Tomasz

Nieruchomości banków nie kosztują ich nic! 

Przez tworzenie pieniędzy z NICZEGO banki stają się właścicielami WSZYSTKIEGO

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, dlaczego najpiękniejsze budynki w wielkich miastach są zawsze siedzibami banków? Odpowiedź brzmi: ponieważ nic ich nie kosztują. Banki po prostu honorują swoje własne czeki! Oto wyjaśnienie, jakiego udziela Colin Barclay-Smith w swojej książce. Stwierdziliśmy, że przeważająca część pieniędzy wchodzi do obiegu jako dług wobec banków. Powiedzieliśmy: "przeważająca część". Jedynymi pieniędzmi nie pochodzącymi z długów wobec banków są pieniądze, które banki wydają na siebie. Wszystkie pieniądze, które bank wydaje na swoje potrzeby, czy będą to pensje pracowników, czy koszty zakupu placów, budynków, papiery giełdowe, druki, reklama, materiały biurowe itd., wszystkie tego typu wydatki wprowadzają do obiegu pieniądz nie obciążony kosztami zadłużenia. Zajmijmy się najpierw stwierdzeniem, że banki opłacają nabytki, ubezpieczenia, reklamę dzięki zwykłemu uznawaniu własnych czeków. Rozpatrzmy przypadek nabycia przez bank jakiejś nieruchomości. Najpierw bank wystawia na siebie czek. Ten czek zostaje wpłacony na czyjeś konto - powiedzmy w jakimś innym banku. W ten sposób depozyty bankowe ulegają zwiększeniu. Dla wyrównania tego zakupu, w bilansie banku zostaje zwiększona wartość bankowych aktywów na koncie nieruchomości. Technika księgowania polega na obciążeniu sumą zakupu konta nieruchomości i dodanie do tego samego konta wartości nabytku. W podobny sposób bank może nabywać akcje czy państwowe papiery wartościowe. Płaci za nie wystawionym na siebie czekiem i od razu suma czeku i nabytku zostają zaksięgowane pod "winien" oraz "ma" konta papierów wartościowych. Można by oczywiście twierdzić, że bank płaci za swoje nabytki z zysków czy z rezerw. Jednakże takie wyobrażenie jest równie złudne jak fikcja, że bank pożycza swoje depozyty. Żaden wydatek banku nie narusza ani zysków, ani rezerw, ponieważ bank faktycznie niczego się nie wyzbył.

Zupełnie inna jest sytuacja, gdy nieruchomość kupuje jakaś osoba. Koszt nieruchomości zostaje zaksięgowany na jej rachunku bankowym po stronie "winien". Osoba ta, pomimo że nabyła prawa własności, ma obniżone o tę sumę konto w swym banku. Natomiast w przypadku nabycia nieruchomości czy papierów wartościowych, czy czegokolwiek, przez bank, koszt tej transakcji sprowadza się tylko do zaksięgowania go we własnych rejestrach. Jak zauważył Hawtrey, były podsekretarz stanu w brytyjskim Ministerstwie Skarbu, w swej książce Art of Central Banking (Sztuka centralnej bankowości):

"Inni pożyczkobiorcy nie posiadają owej mistycznej władzy tworzenia środków płatniczych z niczego".

Można by tu wysunąć zarzut, że jeśli bank "A" kupił nieruchomość, a jego czek został zdeponowany w banku "B", tamten może odmówić współpracy. Istnieje oczywiście taka możliwość. Sytuację tę reguluje jednak wymiana bilansów z innymi bankami. Jeśli banki harmonijnie współpracują ze sobą (jak to faktycznie ma miejsce), mogą zaspokajać swe potrzeby i nabywać aktywa, bez poniesienia żadnych faktycznych kosztów.

Może to pomóc Czytelnikowi zrozumieć, jakim sposobem banki mogły wejść w posiadanie najdroższych placów w miastach i pobudować tak okazałe budynki. Większość głównych banków metropolii to piękne budynki, od parteru po dach wykładane marmurem, w których skromny ciułacz czuje, że wypada mu zdjąć kapelusz, w milczącym podziwie i lęku, w atmosferze uświęconego bogactwa i władzy. Obecnie znamy już jej sekret.

Colin Barclay-Smith Przełożył Szczęsny Górski

Źródło: Dwumiesięcznik MICHAEL Journal Edycja Polska Nr 66, marzec-kwiecień 2012 : 1101 Principale St., Rougemont QC, J0L 1M0, Kanada. www.michael.org.pl
Nieposłuszeństwo posoborowego kleru byle proboszcz papieżem

 W Wersalu 600 wiernych w dalszym ciągu pozbawionych jest Motu Proprio

 W naszym zeszło miesięcznym liście podjęliśmy temat „spisywania” wnioskujących o zastosowanie Motu Proprio, staraliśmy się też wyjaśnić, z jakiego powodu sprzeciwiamy się tej nielegalnej, sprzyjającej dyskryminacji i wątpliwej co do intencji w praktyce.W toku powyższej dyskusji, przedstawiamy Państwu obecnie sztandarowy przykład francuskiej parafii, gdzie lista wnioskujących została spontanicznie przekazana i nijak nie przełożyło się to na oczekiwany rezultat – możliwość skorzystania przez wiernych z Motu Proprio Summorum Pontificum. Mowa tutaj o parafii Notre-Dame w Wersalu, niedaleko Paryża, gdzie 125 rodzin – a w sumie 600 wiernych – podpisało formalny wniosek już w pierwszych tygodniach po wejściu w życie Motu Proprio. Mimo liczebności grupy, nic nie zostało od tego czasu uczynione dla zaspokojenia zgłoszonej potrzeby i w odpowiedzi na wniosek.

I – Kilka dat dotyczących wniosku wersalskiego

Już we wrześniu 2007 roku kilku parafian z Notre-Dame zaczęło zbierać podpisy wiernych, którzy pragną korzystać z zastosowania Motu Proprio Summorum Pontificum. Uzyskawszy bardzo szybko potwierdzenie od około stu rodzin, powiadomili o tym pragnieniu proboszcza, który ich odesłał – a to wbrew przesłaniu tekstu Benedykta XVI – do diecezji. Z kolei diecezja poprosiła, by na powrót zwrócili się do proboszcza. Krótko mówiąc, jak napisał pewien lokalny tygodnik w październiku 2008 roku: „Dla nich [wnioskujących o liturgię tradycyjną] mszy się jeszcze nie odprawia”. Jeden z wnioskujących wyjaśnia gazecie: „my chcemy móc pozostać w parafii”. To znamienne w zestawieniu z odpowiedzią, którą otrzymali, a brzmiała ona: „Istnieją już miejsca przeznaczone na odprawianie tej mszy”.

Bardziej kulturalna i rozbudowana forma odpowiedzi niż potoczne „spadaj”. Niestety mało oryginalna w diecezji wersalskiej. Tam biskup skłonny jest raczej zachowywać, patrz rozwijać, apartheid liturgiczny niż sprzyjać wzajemnemu ubogacaniu na niwie parafialnej, jak tego pragnie papież… i rodziny z Notre-Dame. Ich dążenie jest uzasadnione, ponieważ zgodne i z duchem, i z literą Motu Proprio. Doskonale podsumowuje je autor wypowiedzi ze wspomnianego artykułu z tygodnika: „Nie chcemy stać się rezerwatem liturgicznym, chcemy pozostać parafianami”. Parafianami takimi, jak inni, parafianami zachowującymi pełnię praw, ni mniej ni więcej.

Pragnienie zostało wyrażone na nowo kilka tygodni później w liście otwartym wnioskujących skierowanym do kardynała Vingt-Trois, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Francji. List jednak nie spotkał się z żadną reakcją z jego strony. I nagle, w sytuacji kompletnego impasu i braku dialogu, 25 marca 2009 roku wnioskujący z Notre-Dame w Wersalu stowarzyszają się z przedstawicielami innych stałych wspólnot z diecezji Yvelines, w celu zwrócenia się do kardynała Castrillon Hoyos, ówczesnego przewodniczącego Komisji Ecclesia Dei.

„Wierni z diecezji Wersal są dziś zdezorientowani, a czasami wręcz przerażeni, systematycznie powracającymi odmowami, odrzucaniem wniosku jako nieuzasadnionego. A takie odpowiedzi otrzymują od półtora roku od swoich proboszczów oraz bp Eryka Aumonier. Stanęli przed murem, który bynajmniej nie otwiera powitalnie bram, ale raczy pogardą i wykluczeniem”.

Gdy czytamy o „trzech najważniejszych wnioskach w diecezji”, dowiadujemy się od autorów w pierwszej kolejności właśnie o Notre-Dame, gdzie „ponad 125 rodzin, czyli ponad 600 tamtejszych parafian wnioskowało o zastosowanie tekstu naszego Ojca Świętego. Od półtora roku wykazują się zaangażowaniem w życie parafialne, uczestniczą w organizowaniu odpustu, nocy wiary… Wielokrotnie próbowano nawiązać kontakt z księdzem Guy Cordonnier i bp Erykiem Aumonier. Zawsze kończyło się odmową. Wobec prośby o spotkanie z radą duszpasterską ksiądz Cordonnier odmawia wszelkiego dialogu między wnioskującymi i zespołem odpowiedzialnym obecnie za duszpasterstwo. W parafii nie ma żadnej informacji dotyczącej tego tak zdecydowanego wniosku”.

W listownej odpowiedzi na obiekcję, iż „istnieje już obecnie spora oferta miejsc w diecezji”, wnioskujący przypominają: „popyt jest ogromny i w miejscach, które istniały przed Motu Proprio msze w formie nadzwyczajnej są przepełnione”, zaś „jedyne miejsce, które przyznał bp Eryk Aumonier od czasu swej nominacji w Wersalu, czyli kaplica Niepokalanego Poczęcia powierzona opiece Bractwa Świętego Piotra” również posiada komplet. Tak czy inaczej, podsumowują autorzy: „Niezwykle liczni są wierni pragnący kultywować wiarę we własnej parafii i nie chcą, by ich spychano do liturgicznych gett. Tak przynajmniej rozumieją Motu Proprio Summorum Pontificum”.

Zmiana zespołu Komisji Ecclesia Dei latem 2009 roku powoduje niestety, że złożone podanie nie przynosi skutku.

II – Rozważania Paix Liturgique

1) Przypadek Notre-Dame w Wersalu jest tym bardziej interesujący, że sygnatariusze zadali sobie trud i przedstawili proboszczowi dwie listy: listę wnioskujących o zastosowanie Motu Proprio dla sygnatariuszy i osób przez nich reprezentowanych oraz tak zwaną „listę gościnności”, będącą potwierdzeniem, że sygnatariusze pragną zaaprobować formę nadzwyczajną w parafii, mimo że niekoniecznie chcą w niej uczestniczyć. Podejście oryginalne, a zarazem świadczące o głębokim pragnieniu przyczynienia się wnioskujących do budowania zgody w parafii. Co nie znaczy, że druga lista przyniosła jakiś skutek, podobnie jak i pierwsza.

2) W trakcie konferencji zorganizowanej 28 września 2008 roku ksiądz Leborgne, wikariusz generalny, wysunął dziwny argument dla usprawiedliwienia postawy diecezji: „W Wersalu stajemy przed nie lada problemem i jakkolwiek by nań nie spojrzeć – paradoksalnym. Kościoły Wersalu, i każdy może się osobiście o tym przekonać, są w niedziele pełne. W parafii Notre-Dame, by nie wspomnieć tylko o tej, na mszach w rycie zwyczajnym w każdą niedzielę gromadzi się 3600 wiernych. Pozytywna odpowiedź na wniosek, który złożono, a przynajmniej satysfakcja dla jakiejś jednej jego wersji, wymagałaby mniej więcej zmiany godzin wszystkich mszy porannych, co dotyczy 2500 wiernych”.

Krótko mówiąc, prawo większości każe, by wniosek został odrzucony, ponieważ „w jakiejś jednej wersji wniosku” wierni poprosili, by do spisu mszy niedzielnych została dodana jeszcze jedna, celebrowana w formie nadzwyczajnej. Może byśmy nawet przyjęli ten argument natury logistycznej – choć wolelibyśmy usłyszeć odpowiedź z natury miłosierną – zastanawia nas wszak milczenie księdza Leborgne, czyli diecezji, na temat pozostałych wersji wniosku składanych przez wnioskujących w innych okresach? Na przykład na temat rozwiązania najprostszego do zastosowania w sytuacji, gdy mamy do czynienia z 600 spośród 3600 wiernych: chodziłoby o przekształcenie jednej ze mszy zwyczajnych w nadzwyczajną, co nie burzyłoby porządku mszy. Nie bulwersowałoby również wiernych formy zwyczajnej, ponieważ spora ich część podpisała „listę gościnności”!

3) Przykład Wersalu dostarcza doskonałego uzasadnienia dla naszego sprzeciwu wobec spisywania wnioskujących. Po cóż w istocie, spontanicznie czy na prośbę władz kościelnych, dostarczać listę imienną wnioskujących – a jest to, przypomnijmy wymogiem nielegalnym w świetle MP i tekstów towarzyszących – skoro gest taki w żadnym wypadku nie wpływa na odmowę lub uzyskanie zastosowania Motu Proprio?

W sumie jedno z dwojga: albo wymóg ten jest tylko kolejnym sposobem na uniknięcie zastosowania Motu Proprio, albo też prośbą wystosowaną w dobrej wierze w celu stwierdzenia namacalnie, że istnieje stała grupa. W tym drugim przypadku zastosowanie się wiernych do wymogu powinno automatycznie pociągnąć za sobą otrzymanie zgody, a przynajmniej otworzyć drogę do stosowania uczciwej i rzetelnej praktyki. Tymczasem przykład Wersalu dobitnie dowodzi, że do tego jeszcze daleko. Dostarcza też nowego uzasadnienia, by nie godzić się na tworzenie list wnioskujących: niczemu to nie służy!!!





Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Polacy się zadłużają! Rekordzista na ponad 87 mln zł
Polacy coraz częściej rozmawiają z bliskimi przez internet
Polacy nic się stało
Polacy mają w domach pół miliona sztuk broni
Nic się nie stało Polacy nic się nie stało, POLSKA - HOLOKAUST POLAKÓW TRWA !!!
Polacy i prawo do pracy za ile
sławni Polacy1, Edukacja polonistyczna
polacy i Polska w WESELU, Szkoła, Język polski, Wypracowania
wielcy polacy
Polacy zmieniają swoje nawyki żywieniowe
Polska i Polacy
Polacy wobec innych narodów
Polacy jako naród nie zdali egzaminu
Polacy i Polska w Weselu
polacy w oczach francuzów VNCGRTSXWRL4SMPFJJWJQG2YRQEH6BMIZ2HKDRQ
11 polacy na zasiłku
Polska Polacy Słownik motywów
0399 wszyscy polacy ?yer full N3B67HYSWPUM33CA7FGES763T7PUNROZIL7HRWY
Smieci-ref, Gdyby ze wszystkich śmieci, jakie Polacy wyprodukują w tym roku, usypać górę, mielibyśmy

więcej podobnych podstron