M. Lermontow „Bohater naszych czasów”
Przedmowa
Narrator informuje o czym będzie książka. ,,Bohater” jest różnie odbierany przez tamtejsze społeczeństwo. Niektórzy uważają, że jest to opis jego i jego przyjaciół , ale autor temu zaprzecza. Uważa, że trzeba ukazać wady rosyjskiego społeczeństwa, bo dotąd były pokazywane same jest pozytywy.
I . BELA
Narrator jedzie z Tyflisu . Cały jego bagaż stanowi kuferek naładowany do połowy notatkami o Gruzji. Pod wieczór wjechał do Doliny Kojszaurskiej . Woźnica popędzał konie, aby zdążyć przed nocą. Zewsząd było widać czerwonawe skały obwieszone zielonym bluszczem, żółte urwiska, rzekę Aragwę. Zatrzymali się na postój. Było tam ok. 30 Gruzinów i górali. Niedaleko zatrzymała się karawana wielbłądów. Musiał wynająć woły i Osetyńców, aby dotrzeć na górę. Jeden z nich wziął jego walizkę na ramię, a inni pomagali wołom . Za jego karawaną szła inna. Tamten wóz był po brzegi wypełniony, a ciągnęły go tylko cztery woły. Za wozem szedł oficer wyglądający na ok. 50 lat. Było widać, że już długo przebywa na Kaukazie. Narrator zaczepił go rozmową. Okazało się , że jedzie on do Stawropola. Ten był zdziwiony, czemu jego wóz ciągną tylko cztery woły, a jego sześć i dodatkowo Osetyńcy. Otrzymał odpowiedź, że po prostu chcieli go oszukać, bo znają komendy, na które wół się nie ruszy. Oficer podejrzewał, że potem jeszcze będą chcieli na wódkę. On służy już tam od czasów panowania cara Aleksego . Kiedy przyjechał był podporucznikiem, a teraz należy do 3 batalionu liniowego. Gdy dotarli na górę zastali śnieg. Narrator zamienił woły na konie, a Osetyńcy obstąpili go i żądali napiwku, jednak, gdy oficer coś krzyknął szybko się rozbiegli. Uważa on, że nie umieją oni dobrze po rosyjsku, potrafią tylko powiedzieć ,,Oficer , daj na wódkę” . Niedaleko kurzyła się góra Hud. Zaczął padać drobny śnieg. Byli zmuszeni tam przenocować. Otrzymali nocleg w kurnej sakli. Narrator zaprosił oficera na herbatę. W sakli w miejscu sieni znajdowała się obora . W środku zauważył pełno ludzi, niewielkie ognisko . Dosiedli się więc do ognia. Narrator współczuje gospodarzom. Oficer jednak uważa, że przez własną głupotę mieszkają w takich warunkach. Sądzi, że Kabardyńcy lub Czeczeńcy , choć są rozbójnikami są lepiej przystosowani do życia. Przebywał on 10 lat w Czeczni , przy Kamiennym Brodzie w twierdzy. Narrator liczył , że oficer opowie mu o swoich przygodach. Herbata już się zagrzała , więc zaproponował, że doleje rumu, ale ten nie chciał się zgodzić, gdyż pewnego razu, gdy był podporucznikiem napili się z kolegami, a potem był alarm. Gdy car Aleksy się o tym dowiedział bardzo się zdenerwował i prawie oddał ich pod sąd. Oficer pewnego razu był w gościnie u dawnego księcia, gdzie Czerkiesi napili się i zaczęli wojować szablami. O mało co nie zginął.
Pięć lat temu do fortecy za Terekiem przybył młody, 25-letni oficer. Był chudy, szczupły, blady. Otrzymał mieszkanie, osiadł w fortecy. Nazywał się Grigorij Aleksandrowicz Pieczorin. Zachowywał się dziwnie. Niedaleko fortecy mieszał 15-letni chłopak, syn kniazia, który wpadał do nich z wizytą. Był on bardzo zręczny, nadpobudliwy, ale strasznie był łasy na pieniądze. Kiedyś Pieczorin obierał mu dać czerwieńca, jeśli ukradnie dla niego najlepszego kozła ze stada ojca . W nocy go przyprowadził. Czasami drażnili go , ale on wtedy bardzo się denerwował.
Pewnego razu sam ojciec przyjechał prosić ich na wesele córki. Pomimo tego, że był Tatarem to pojechali. Wesele odbywa się u nich w sposób następujący. Mułła czyta coś z Koranu , potem nowożeńcy i wszyscy ich krewni dostają prezenty, jedzą . Następnie jakiś obdartus udaje Dżygita . Gdy jest już ciemno odbywa się bal. Dziewczęta i chłopcy stoją naprzeciwko siebie, klaszczą w dłonie, śpiewają. Jedna para wychodzi na środek i śpiewa wiersze, a reszta wtóruje za nimi. On z Pieczorinem siedzieli na honorowym miejscu. Podeszła do nich 16-letnia młodsza córka gospodarza. Odśpiewała na cześć Pieczorina coś w rodzaju komplementu. Mężczyzna zachwycił się Belą. Była ładna, wysoka, miała czarne oczy . Kazbicz, dawny znajomy Maksymicza także się w nią wpatrywał. Często go o coś podejrzewano, ale niczego mu nie udowodniono. Maksym zauważył, że ma on kolczugę. Pomyślał, że nie wziął jej przypadkiem. Wyszedł na dwór doglądnąć konia, bo bał się, że mu go ukradną. Nagle usłyszał głos Azamata, syna gospodarza i Kazbicza . Chłopak marzy, że gdyby był bogaty to odkupiłby od niego konia. Kazbicz zachwala swojego rumaka. Opowiada swoją opowieść, gdy raz za Terekiem pędziło za nim czterech Kozaków. Słyszał już za sobą ich krzyki. Pierwszy raz uderzył konia batem, aby szybciej biegł. Lepiej byłoby samemu ukryć się w lesie, lecz żal mu było zostawić zwierzę. Nagle koń gwałtownie stało i mężczyzna wpadł do wondołu. Kozacy myśleli , że zginął. Chcieli schwytać konia, ale mężczyzna wrócił do Kazbicza i od tej pory się ze zwierzęciem nie rozstawali. Azamat chce, aby ten oddał mu konia, gdyż tylko na nim mógłby pojechać w góry, a ojciec mu nie pozwala. W zamian za to może ukraść najlepsze karabin lub szablę ze składu ojca.
Azamatowi bardzo zależy na jego koniu, aż się popłakał. Jest zdolny porwać własną siostrę . Ten nie chciał mu oddać konia, więc mężczyzna wpadł z powrotem do sali i wykrzyczał, że ten chciał go zamordować. Wszyscy rzucili się z szablami na Kazbicza, jednak temu udało się uciec. Maksim i Pieczorin wrócili do fortecy, aby uniknąć bójki. Maksym nie może darować sobie, że po powrocie opowiedział Pieczorinowi wszystko to, co usłyszał. Cztery dni później Azamat przyjechał do Grigorija Aleksandrowicza . Ten przez najbliższe dni drażnił go koniec Kazbicza. W końcu obiecał, że zdobędzie go dla niego pod jednym warunkiem. Musi mu oddać swoją siostrę Belę według zwyczajów rodów Pieczorina , wtedy ona stanie się już jego żoną. Konie miał ukraść Azamat , gdy ten przyprowadzi barany. Maksym zaprosił go wówczas na herbatę, lecz on nagle się zmienił na twarzy i podbiegł do okna. Usłyszał , że kradną mu konia. Strzelił w ślad za nim , lecz chybił. Gdy dowiedział się od wartownika, że to Azamat poszedł do jego domu, lecz okazało się, że ojciec wyjechał na 6 dni. Po powrocie nie zastał on ani syna, ani córki.
Niedługo potem Maksym Maksymicz udał się z wizytą do Pieczorina, aby ten oddał mu szpadę. Chciał też, aby zwrócił dziewczynę jej ojcu. On nie chciał się na to zgodzić, gdyż uważał, że ten albo ją sprzeda albo zabije. Bela nie chciała się z nikim widzieć, nie mówiła. Pieczorin wynajął dla niej tatarską szynkarkę, aby oswoiła ją z myślą, że jest teraz jego żoną. Pieczorin dawał jej podarki, lecz ona z początku je odpychała. Z czasem jednak zaczęła przyzwyczajać się do myśli, że jest z nim związana. Zaczęła rozumieć jego język, on zaczął naukę tatarskiego.
Przekonywał ją, że Allach nie zabrania odwzajemniać uczucia. Chciał, żeby ona go pocałowała, lecz Bela nie chciała. Powiedziała, że jest jego niewolnicą i może ją do tego zmusić. Założyli się, że za tydzień będzie jego. Następnego dnia mężczyzna zamówił pełno szmatek, podarków, aby ją oczarować. Myślał, że dzięki temu zgodzi się być z nim, lecz ona stała się tylko przychylniejsza. Pewnego dnia Pieczorin udał się na rozmowę do Beli i zwrócił jej wolność. On miał wyjechać , gdzie pewnie zginie. Prosił, aby mu wybaczyła. Gdy zbliżał się ku drzwiom ona milczała, ale rzuciła mu się na szyję. Później wyznała mu, że wielokrotnie jej się śnił i nigdy nikogo nie kochała tak, jak jego. Ojciec podejrzewał, że jest u nich w fortecy. Został zabity przez Kazbicza, gdy wracał z poszukiwań córki. Ten zapewne podejrzewał, że za jego zgodą syn ukradł mu konia. Ludzie rzucili się w ślad za nim, jednak nikt go nie złapał.
Bohaterowie wypili herbatę i wyszli z sakli. Zapowiadał się ładny ranek. Ruszyli na górę Hud. Pięć klaczy z trudem ciągło ich wozy. Góra była bardzo wysoka. Po długim czasie dotarli. Maksym już zdążył przywyknąć do podobnych widoków. Pod nimi była Dolina Kojszaurska, przecięta rzeką . Po prawej i lewej stronie były góry, pokryte śniegiem, krzakami. W oddali były też góry, ale wszystko było inne. Następnie schodzili w Czertową Dolinę. Nie było jeszcze lawiny i pojechali okrężną drogą, aby oszczędzić konie. Po drodze spotkali pięciu Osetyńców , którzy zaoferowali pomoc, z której skorzystali, ciągnąc wóz. Konie przewracały się . Przez dwie godziny zdążyli okrążyć Górę Krzyżową. Zaczął padać grad, śnieg.
O krzyżu istnieje legenda, że postawił go cesarz Piotr I, przejeżdżając przez Kaukaz. Są pewne sprzeczności. Piotr był tylko w Dagestanie, a na krzyżu jest napisane, że został postawiony na rozkaz generała Jermołowa w 1824 r.
Mieli dotrzeć do stacji pocztowej Kobi , konie bardzo się zmęczyły, oni zmarzli. Konie nie chciały iść dalej. Mają zatrzymać się w sakli, Osetyńcy ich tam przeprowadzą, jeśli dadzą im na wódkę.
Pomieszczenie składało się z dwóch sakli. Gospodarze dostawali pieniądze, aby zatrzymywać podróżnych w nieciekawą pogodę. Maksym już 12 lat nie ma wieści o matce i ojcu. Opowiada dalej o Beli. Bardzo ładnie tańczyła. Grigorij kupował jej śliczne ubrania. Po śmierci ojca płakała dwa dni, a potem zapomniała. Po czterech miesiącach wszystko było już dobrze. Grigorij coraz częściej chodził na polowania sam, nic nikomu nie mówiąc. Bela pewnego razu obawiała się, że on już jej nie kocha. Chciała, aby wypuścił ją do domu, bo już nie była niewolnicą tylko córką kniazia. Potem Maksym z Belą udali się na spacer. Nagle zauważyli Kazbicza na koniu jej ojca. Maksym miał zapłacić rubla wartownikowi, jeśli zrzuci go z konia, jednak mu się to nie udało. Piętnaście minut później wrócił Pieczorin. Kobieta zarzuciła mu ręce na szyję, nie robiąc żadnych wymówek.
Pieczorin opowiada o sobie. Czuje się nieszczęśliwy, gdy jest sprawcą czyjegoś nieszczęścia. Od młodości, gdy opuścił dom rodzinny korzystał ze wszystkich rozkoszy, uciech, ale to już mu się znudziło. Potem interesował się życiem towarzyskim, zaczął naukę, ale szybko się zniechęcił. Następnie przeniesiono go na Kaukaz – najszczęśliwszy okres jego życia. Przywykł do śmierci Czeczeńców i nudził się jeszcze bardziej. Myślał, że Bela to najlepsze, co mu się przydarzyło. Kocha ją, ale nudzi się. Uważa, że pozostało mu tylko podróżować do Ameryki, Arabii, Indii.
Anglicy wprowadzili modę nudzenia się. Maksym uważa, że są oni nałogowymi pijakami. Narratorowi przypomniała się pewna moskiewska dama, która twierdziła, że Byron to był tylko pijak.
Maksym dalej ciągnie swoją opowieść. Kazbicz się nie pokazywał, lecz on czuł, że knuje coś złego. Pewnego dnia Pieczorin namówił go, aby pojechali razem polować na dzika. Zabrali ze sobą pięciu żołnierzu. O 10 chciał już wracać, ale Grigorij nie chciał bez zdobyczy. Wreszcie w południe znaleźli dzika, lecz on uciekł. Po krótkim odpoczynku ruszyli do domu. Nagle usłyszeli strzał, gdy byli w pobliżu domu. Maksym rozpoznał na koniu Kazbicza. Miał coś przed sobą, ale nie mogli dostrzec co. Nagle Pieczorin strzelił w nogę jego konia i ten się przewalił. Trzymał na rękach Belę, owiniętą w czadrę. Wzniósł nad dziewczynę kindżał , ale ten strzelił do niego. Udało mu się uciec, a Bela była cała we krwi. Kazbicz uderzył ją w plecy, przewiązali ranę czadrą i wsadzili na konia. Lekarz orzekł, że nie przeżyje dłużej, niż dzień, ale przeżyła dwa. Kazbicz porwał Belę, gdy nie zważając na zakaz Pieczorina wyszła nad rzeczkę. Usiadła na kamieniu, mocząc nogi i wtedy ją ukradł. Zdążyła narobić krzyku. Wartownicy zaczęli strzelać, ale chybili. Wówczas nadjechali Maksym i Pieczorin. Bela przed śmiercią bardzo długo się męczyła. Około 10 wieczorem odzyskała przytomność . Zawołała Pieczorina i powiedziała, że ona umrze. Obiecali, że lekarz ją wyleczy, lecz ona nie wierzyła. Odwróciła głowę do ściany, bo nie chciała umierać. W nocy zaczęła bredzić. Mówiła o rodzinie, potem o Pieczorinie, nie płakała. Nad ranem leżała nieruchoma, ledwo oddychała. Następnie zaczęła mówić, martwić się, że nie jest chrześcijanką i na tamtym świecie nigdy nie spotka się ukochanym i inna kobieta będzie tam jego towarzyszką. Maksym chciał ją ochrzcić, lecz ona powiedziała, że umrze w tej wierze, w której żyła przez całe życie. W drugą noc jęczała , zapewniała jednak Grigorija, że czuje się lepiej, namawiała, aby poszedł spać. Nad ranem zaczęła się miotać, zerwała bandaż i krew znowu pociekła. Gdy się trochę uspokoiła zaczęła prosić go, aby ją pocałował. Przez pół następnego dnia była cicha, milcząca. Po południu zaczęło ją dręczyć pragnienie. Otworzyli okno, ale tam było jeszcze cieplej. Postawili lód koło łóżka, ale to nic nie pomogło. Kiedy wypiła wody poczuła się lepiej, a trzy minuty później umarła. Chodzili po wale fortecznym . Nagle Pieczorin zaczął rysować na piasku. Następnego ranka pochowali ją nad rzeczką, tam, gdzie ostatni raz siedziała. Mężczyzna po tym wszystkim wychudł, był chory. Nigdy już nie rozmawiali o Beli. Trzy miesiące później otrzymał przydział do pułku i wyjechał do Gruzji. Nie wiadomo, co stało się z Kazbiczem. Wyruszyli w dalszą podróż. W Kobi rozstali się. Narrator pojechał ekstrapocztą, a Maksymicz miał duży bagaż i nie nadążał.
II. MAKSYM MAKSYMICZ
Po rozstaniu szybko przebył wąwozy Teriacki i Darialski. Jadł śniadanie na stacji Kazbek, po południu pił kawę na stacji Łars, a kolację jadł w Władykaukazie. Zatrzymał się w hotelu, gdzie gospodarzami było trzech inwalidów, którzy nie potrafili nic zrobić. Musiał tam spędzić trzy dni, gdyż nie przybyła jeszcze ,,okazja” z Jekaterynogradu. ,,Okazja to oddział złożony z półkompanii piechoty i działa, osłaniający tabory ciągnące przez Kabardę z Władykaukazu do Jekaterynogradu ”. Następnego dnia rankiem znów spotkał się z Maksymiczem.
Zamieszkali razem w pokoju. Oficer był dobrym kucharzem, upiekł bażanta. Wypili wino kachetyjskie, milczeli , siedzieli długo, nie mieli tematów do rozmów. Nagle na podwórze wjechało kilka wozów z Ormianami, a za nimi pusty powóz. Za nim szedł człowiek z wąsem w węgierskiej kurtce, ubrany elegancko, jak na lokaja. Narrator zapytał go, czy ,,okazja” już przyszła. Ormianin odpowiedział za niego, że tak i następnego dnia rano wyrusza z powrotem. Maksymicz myślał, że tym pięknym powozem jedzie jakiś urzędnik na śledztwo do Tyflisu. Od lokaja dowiedzieli się, że jest to wóz Pieczorina, który został na kolacji i nocuje u pułkownika N… . Maksym da mu 80 kopiejek, jeśli poinformuje swojego pana, że ten na niego czeka. Ten wybiegł przed dom i czekał, gdyż myślał, że ten niedługo przyjdzie. Po godzinie przyszedł inwalida, który przyniósł herbatę, Maksym jednak nie chciał jej pić. Po 10 minutach jednak przyszedł do środka i wypił filiżankę i ponownie wyszedł za bramę. Gdy było już bardzo późno narrator położył się spać. Nagle w nocy obudził go Maksym Maksymicz, który wrócił do pokoju. Długo kaszlał, bo gryzły go pluskwy. Z samego ranka udał się do komendanta . Jeśli Pieczorin się zjawi, narrator miał po niego posłać. Po 10 minutach na końcu placu ukazał się Pieczorin z pułkownikiem N… . Natychmiast posłał więc po Maksymicza.
Pieczorin był średniego wzrostu, widać było, że jest przyzwyczajony do koczowniczego trybu życia i zmiany klimatu. Miał zakurzony, aksamitny surdut zapięty tylko na dwa dolne guziki , zabrudzone rękawiczki, miał bardzo chude palce. Chodził niedbale, w jego uśmiechu było coś dziecięcego. Miał blond włosy , blade czoło, na którym można było zauważyć zmarszczki, wąsy i brwi miał czarne , troszkę zadarty nos, białe zęby i piwne oczy, które nie śmiały się, kiedy on się śmiał. Była to oznaka złego charakteru lub głębokiego smutku. Konie były już zaprzężone, lokaj już dwa razy informował Pieczorina, że wszystko jego gotowe, jednak Maksymicza wciąż nie było. Po chwili jednak nadbiegł. Chciał rzucić mu się na szyję, jednak ten podał mu rękę. Okazało się, że Pieczorin jedzie do Persji. W wojsku się nudził. Maksymicz chciał z nim jednak porozmawiać, lecz ten chciał już jechać. Mężczyzna odjechał. Maksym był bardzo wzruszony i zawiedziony zachowaniem bohatera. Uważa, że teraz kiedy osiągnął majątek nie przystoi mu się z nim zadawać. Posiada jakieś jego notatki, których ten nie chciał z powrotem. Narrator zaproponował, aby oddał je jemu. Dowiedzieli się, że za godzinę rusza ,,okazja” . Okazuje się, że Maksymicz nie jedzie, ponieważ musi spotkać się z komendantem, aby oddać pewne rzeczy skarbowe. Nie zastał go i nie doczekał jego powrotu. Pożegnali się chłodno i narrator pojechał sam.
Dziennik Pieczorina.
- Przedmowa
Narrator dowiedział się, że Pieczorin wracając z Persji umarł i postanowił wydać jego notatki pod swoim nazwiskiem . Z chęci przyniesienia pożytku wydał tylko pozmieniał nazwiska, lecz zainteresowani na pewno domyślali się, że o nich mowa. Zamieścił w książce tylko to, co dotyczyło Kaukazu. Pozostał mu jeszcze zeszyt, w którym opowiada on całe swoje życie.
I . TAMAŃ
Tamań to mała nadmorska mieścina Rosji. Narrator omal nie zmarł z głodu, chciano go tam utopić. Przyjechał wózkiem pocztowym późno w nocy. Wyjaśnił wartownikowi , że jest oficerem, jedzie służbowo do armii czynnej i zażądał urzędowej kwatery. Wszystkie chałupy były zajęte. Było zimno, trzy noce nie spał. Okazało się, że jest jedno mieszkanie, ale nie nadające się do życia. Było ono nad samym morzem. Narrator zauważył, że są statki w przystani i chciał następnego dnia wyruszyć do Gelendżyku. Obowiązki przy nim pełnił Kozak z wojsk liniowych. Okazało się, że nie ma gospodarza, a gospodyni pobiegła na wieś, był tylko 14-letni chłopiec . Gdy kopnął w drzwi same się otworzyły. Chłopiec nie był synem gospodarzy, tylko sierotą – kaleką. Gospodyni miała córkę, ale wyjechała za morze z Tatarem , przewoźnikiem z Kierczu. Całe umeblowanie chaty stanowiły dwie ławy i stół oraz ogromna skrzynia przy piecu. Zaczął rozpakowywać swoje rzeczy. Nagle zauważył cień , ktoś przebiegał koło okna. Gdy wyszedł z chaty naprzeciwko niego był ślepy chłopiec. Udał się nad przystać, a narrator poszedł za nim. Nadeszła mgła. Chłopiec miał ze sobą jakiś tobołek . Nagle podeszła do niego jakaś kobieta i poinformowała go, że Janko nie przyjdzie. Chłopiec martwił się, że on może utonąć, gdyż jest mgła. Narratora uderzyła jedna rzecz. Rozmawiał z nim gwarą staroruską, a teraz mówił czysto po rosyjsku. Nagle zauważyli zbliżającą się na brzeg łódkę. Wysiadł z niej człowiek średniego wzrostu w tatarskiej, baraniej czapce. Miał ze sobą wielki ładunek. Każdy wziął po tumoku. Ruszyli wzdłuż brzegu i wtedy stracił ich z oczu. Narrator wrócił do domu.
Kozak zdziwił się, gdy rano zauważył, że narrator jest cały ubrany. Ten jednak nie podał mu powodu takiego zachowania. Poszedł do twierdzy Fanagorii , aby dowiedzieć się, kiedy dojeżdża do Gelendżyku, jednak nie uzyskał konkretnych informacji, bo nie było jeszcze statku pocztowego. Być może nadpłynie za 3, 4 dni. Gdy nie było narratora do chałupy przyszła gospodyni z dziewczyną. Starucha na wszystkie jego pytania odpowiadała , że jest głucha. Narrator chciał się dowiedzieć, gdzie chłopiec chodzi po nocy. On jednak nie chciał się przyznać. Wtedy starucha usłyszała i powiedziała, żeby się go nie czepiał. Mężczyzna wyszedł z Sali i udał się, aby usiąść na murku. Nagle usłyszał piękną pieśń śpiewaną przez kobietę. Narrator zastanawiał się, czy w nocy jej nie słyszał. Dziewczyna pobiegła do staruchu, gdzie tamta złościła się na nią, a potem wybiegła i poszła ku przystani. Wyglądała ona najwyżej na 18 lat. Miała długie blond włosy, kształtny nos. Wieczorem narrator zaczepił ją, aby zapytać, co robiła na dachu. Nie chce zdradzić swojego imienia. Gdy zapadł zmierzch kazał Kozakowi zagrzać wody w imbryku, zapalił świece i siadł przy stole, pykając fajkę. Gdy kończył drugą szklankę herbaty weszła dziewczyna . Wydawało się, jakby czekała na pytanie . Nagle oplotła mu szyję ramionami i pocałowała. Kazała mu , gdy wszyscy zasną w nocy wyjść na brzeg. Dwie godziny później obudził Kozaka .
Przykazał mu, że gdy wystrzeli z pistoletu ten na biec na brzeg. Zastał tam na brzegu dziewczynę, która kazała mu iść za sobą. Chciała , aby weszli do łódki . Wyznała mu swoją miłość gdy płynęli. Nagle jego pistolet wpadł do wody. Oddalali się od brzegu, a on nie umiał pływać. Chciała go zabić, gdyż widział spotkanie z kaleką, lecz to jemu udało się ją wyrzucić z łódki i więcej już jej nie widział. Na dnie łódki znalazł połowę starego wiosła i jakoś udało mu się dotrzeć do przystani. Nagle zauważył dziewczynę i łódkę, która się zbliżała. Oznajmiła ona Janko, że wszystko przepadło. Pojawił się ślepy, niosąc na plecach worek, który włożyli do łódki. Janko kazał mu pilnować tamtego miejsca, ponieważ są tam bogate towary. Miał też przekazać komuś, kogo narrator imienia nie usłyszał, że nie jest już jego sługą. Więcej już go nie zobaczył. Dziewczyna pojedzie z nim, nie może tu zostać. Kaleka ma przekazać gospodyni, że czas umierać i ich więcej nie zobaczy. Nie chcieli zabrać niewidomego ze sobą , popłynęli. A zostawiony chłopiec płakał. Narrator wrócił do domu, Kozak wbrew jego rozkazowi spał, trzymając oburącz karabin. Wszystkie jego rzeczy zniknęły. Domyślił się, że były one w worku, któee dźwigał niewidomy. Rankiem nadarzyła się okazja i opuścił Tamań. Nie wie, co stało się ze staruchą i ślepcem.
Część druga (dokończenie dziennika Pieczorina)
II. Księżniczka Mery
11 maja
Narrator przyjechał do Piatigorska i wynajął mieszkanie u podnóża Maszuka. Miał cudowny widok z pokoju. Z samego rana postanawia udać się do źródła Elżbiety. Po drodze, idąc bulwarem spotkał rodziny stepowych ziemian, które były smutne. Patrzyli na niego z oburzeniem, gdy zauważyli, że jest oficerem liniowej piechoty.
Kobiety w uzdrowisku były milsze, gdyż przywykły do takich ludzi, jak on. Spotkał także grupę mężczyzn cywilnych i wojskowych ,którzy , jak się później dowiedział mało spacerują, piją alkohol, niechętnie towarzyszą damom, grają w karty i skarżą się na nudę, są to dandysi. Wzdychają do arystokratycznych salonów, na które nie są wpuszczani. Narrator nareszcie dotarł do źródła. Niedaleko stał domek z czerwonym dachem nad łazienką, a dalej była galeria, gdzie można było spacerować podczas deszczu. Niedaleko siedzieli kulawi żołnierze, kilka pań chodziło po placyku, czekając na działanie wód. Na urwistej skale , gdzie wybudowano pawilon , zwany Harfą Eolską znajdowali się miłośnicy widoków, którzy obserwowali Elbrus. Gdy narrator dotarł na górę i zaczął oglądać malownicze widoki usłyszał za sobą znajomy głos. Rozpoznał w nim Grusznickiego. Poznał go w pułku , był zraniony kulą w wodę i przybył tutaj tydzień przed nim. Grusznicki jest kandydatem na oficera , dopiero od roku jest w służbie czynnej, ma żołnierski Krzyżyk Świętego Jerzego. Jest dobrze zbudowanym brunetem , ma chyba 21 lat . Jego pasją była deklamacja . Zaczyna bardzo dużo mówić, kiedy tylko rozmowa wychodziła poza tematy zwykłych pojęć. Narrator nie mógł z nim dyskutować. Grusznicki jest dosyć dowcipny . Jego celem jest stać się bohaterem romansu. Słynie jako wzór męstwa, które jest nie bardzo rosyjskie. Narrator go nie lubi , uważa, że Grusznicki przez wyjazdem oznajmił miłej sąsiadce, że jedzie służyć w wojsku . Grusznicki opowiedział narratorowi o życiu w uzdrowisku. Ci, którzy piją rano wody są ospali , a pijący wino wieczorami są nieznośni. Kobiet jest wystarczająco dużo , tylko, że nie są one godne zainteresowania. Grają w wista , źle się ubierają i okropnie mówią po francusku. W tym momencie przeszły koło niech 2 kobiety – jedna starsza – księżna Ligowska , druga młodziutka – jej córka Mery. Podszedł do nich moskiewski dandys Rajewicz. Panie odeszły od źródła i zrównały się z narratorem i Grusznickim. Narrator uważa, że Mery jest śliczna, ma aksamitne oczy , długie rzęsy . Odszedł od niego i około pół godziny spacerował po alejach winnic, wapiennych skałach i zaroślach. Gdy zaczęło robić się ciepło postanowił udać się do domu. Zauważył scenę – księżna siedziała z dandysem w krytej galerii, niedaleko przechadzała się księżniczka. Był też Grusznicki, który upuścił swoją szklankę i ze względu na swoją chorą nogę nie mógł jej podnieść. Księżniczka Mery widząc to wszystko pomogła mu i szybko odeszła. Przechodząc obok niego z matką i dandysem miała poważną minę, nawet się na niego nie spojrzała. Narrator udaje przed towarzyszem, że nie zauważył jej piękności Mery. W milczeniu zeszli z Grusznickim z góry.
13 maja
U narratora był doktor, Rosjanin Werner. Jest on sceptykiem i materialistą, ale zarazem poetą . Był biedny, marzył o pieniądzach, lecz nic nie robił, aby je zdobyć. Miał cięty język. Jego rywale, lekarze zmyślili, że przedstawia w karykaturze swoich pacjentów i dlatego ich utracił. Werner był niski, chudy, słaby. Jedną nogę , podobnie jak Byron miał krótszą. Głowa wydawała się ogromna w porównaniu z tułowiem. Włosy strzygł przy skórze. Miał małe czarne oczy, żylaste chude ręce, w rękawiczkach koloru słomkowego. Miał zawsze czarny surdut, krawat i kamizelkę. Młodzież przezywała go Mefistofelesem. Szybko się zaprzyjaźnili. Spotkali się w S. wśród grona młodzieży . Dyskutowano o przekonaniach filozoficzno – metafizycznych . Grusznicki był przekonany tylko o tym, że pewnego pięknego poranka umrze. Narrator stwierdził, że on jest jeszcze tego, że urodził się pewnego paskudnego wieczoru.
Narrator leżał na kanapie , kiedy Werner wszedł do jego pokoju. Jest ciekawy, co księżna Ligowska powiedziała na jego temat. Doktor powiedział jej jego nazwisko, a ona skojarzyła je z petersburskim towarzystwem . Jej opinia o nim opierała się na plotkach, z których lekarz jej nie wyprowadził. Narrator chce, aby gość opowiedział mu coś o księżnej i jej córce. Matka ma 45 lat, pół życia spędziła w Moskwie, tam też przybrała na wadze. Leczy się na reumatyzm, gdy nie ma córki w pobliżu czasem powie nieprzyzwoite rzeczy. Lekarz zalecił jej, co ma robić, aby poczuła się lepiej. Ma pić dziennie po dwie szklanki dziennie wody siarczanej i dwa razy kąpać się w rozcieńczonej wodzie ze źródła. Córka czytała Byrona po angielsku, zna algebrę. Księżna lubi młodych ludzi. Księżniczka patrzy na nich z pogardą. Doktor przebywał w Moskwie. Księżna spędziła jedną zimę w Petersburgu, ale jej się tam nie spodobało. Okazuje się, że przebywa tam też kobieta, którą narrator kiedyś kochał – rozpoznał ją z opisu doktora po znamieniu na prawym policzku. Narrator zastanawia się, czy kobieta wiedziała o jego pobycie, czy po prostu spotkają się przypadkowo. Po obiedzie udał się na bulwar, gdzie zauważył księzną i księżniczkę, młodzież prawiła im komplementy. W niedługim czasie wszyscy z towarzystwa przyłączyli się do niego, bo opowiadał różne historie. Spojrzenie księżniczki miało wyrażać obojętność, ale narrator widział w tym irytację. Gdy jeden dżentelmen wrócił do niej była zaciekawiona o czym tak ciekawie opowiadał narrator.
16 maja
Księżniczka nienawidzi narratora. Jest zdziwiona, że nie chce jej poznać. Narrator odciąga jej wielbicieli. Poprzedniego dnia spotkał ją w sklepie Czełachowa. Dał wyższą cenę za perski dywan, niż księżniczka. W południe zawiesił dywan na koniu i kazał się przeprowadzić pod jej oknami. Werner był wtedy u nich. Księżniczka chce ogłosić przeciwko niemu pospolite ruszenie. Grusznicki przestał utykać, zaznajomił się z księżniczką. Narrator przekonuje Grusznickiego, że księżniczka zapewne jest w nim zakochana. Księżniczka dopytywała się o narratora. Narrator wydaje ocenę o księżniczce. Według niego chce ona, aby ją zabawiano, lecz nie ma to nic wspólnego z zamiarem wyjścia za mąż. Przez swoje zachowanie Grusznicki stał się jeszcze bardziej łatwowierny. Zaczął nosić srebrny pierścionek, na którym, na wewnętrznej stronie, było wyryte imię Mery, a obok data, w którym kobieta podniosła mu szklankę. Narrator nie powiedział mu jednak, że o tym wie. Cały czas zastanawia się, czy kobieta z blizną to jego dawna miłość. Nagle na kobiecie zauważył kobietę, w której rozpoznał Wierę. Okazuje się, że ona wiedziała o pobycie narratora w uzdrowisku, wyszła także za mąż. Wyznaje, że cały czas przez niego cierpiała. Doszło między nimi do pocałunku. Wyszła za mąż za kulejącego staruszka – Siemiona Wasiliewicza G…w, nie chce jednak, aby mężczyźni się poznali, zrobiła to ze względu na syna. Jest on dalekim krewnym księżnej Ligowskiej. Narrator obiecał jej, że zacznie zalecać się do księżniczki, aby odciągnąć uwagę od Wiery. Kobieta jest chora, lecz się do tego nie przyznaje. Kobieta mimo upływu lat, znów mu zakochała – nie mógłby jej nigdy oszukać. Po powrocie do domu dosiadł konia i pojechał w step. Prawdopodobnie Kozacy siedzący w swoich wieżyczkach strażniczych wzięli go za Czerkiesa. Jest mistrzem w jeździe konnej na modłę kaukaska. Ma cztery wierzchowce – jednego dla siebie, trzy dla przyjaciół. Gdy zbliżał się wieczór udał się do koloni niemieckiej, gdzie towarzystwo z wód często jeździ na pikniki. Zjechał w jeden bałuk , napoił konia i nagle na drodze pojawiły się damy w czarnych i błękitnych amazonkach, mężczyźni w strojach stanowiących mieszaninę czerkieskiego iż niżegorodzkim , na przedzie jechał Gruszczyński z Mery. Mężczyzna miał przewieszoną na płaszczu szablę i parę pistoletów, gdyż damy wierzyły jeszcze w napady Czerkiesów. Grusznicki wyznaje księżniczce, że resztę życia chce spędzić na Kaukazie. Nagle narrator wyjechał z krzaków, Mery przestraszyła się, że to Czerkies. Około jedenastej wieczorem narrator udał się na spacer po bulwarze. Spotkał Grusznickiego, który wracał od Ligowskiej i zachwalał śpiew Mery. Grusznicki sugeruje narratorowi, że ten ubolewa nad fakrem, że nie może bywać w domu u księżnej, ten jednak temu zaprzecza i udaje się do domu. Grusznicki idzie grać w karty.
21 maja
Grusznicki nie odstępuje Mery na krok, matka nie jest tym zaniepokojona, gdyż nie nadaje się on na kandydata na męża. Narrator po tygodniu spotkał Wierę, zarzuciła mu , że nie chce się widywać z Ligowskimi, a to jedyna szansa, aby mogli się spotykać. Następnego dnia ma się odbyć bal składkowy w Sali restauracji, gdzie zamierza tańczyć z księżniczką mazura.
22 maja
O dziewiątej wszyscy byli już na miejscu. Księżna z Mery pojawiły się, jako jedne z ostatnich. Zaczęto tańczyć poloneza, potem walca. Jedna z dam powiedziała do swojego towarzysza, że księżniczka Ligowska to nieznośna smarkula, gdyż potrąciła ją i nie przeprosiła. Narrator podszedł do księżniczki i poprosił ją do walca. Na początku była zachwycona, ale potem przybrała surową minę. Narrator próbował tłumaczyć swoje zachowanie, ale niedaleko jego uwagę przyciągnęła grupka mężczyzn. Jeden z nich podszedł pijany do księżniczki. Chciał zaprosić ją do mazura. Z opresji wyratował ją narrator, który wyznał, że księżniczka już dawno obiecała mu ten taniec. Dziewczyna opowiedziała o wszystkim matce, która podziękowała mu. Okazało się, że znała jego matkę i przyjaźniła się z jego ciotkami. Wyznał księżniczce, że od dawna mu się podoba. Wyznał , że Grusznicki jest junkrem. Później spotkał się z Wernerem, który chciał dowiedzieć się o zaistniałej sytuacji.
23 maja
Pieczorin spacerując wieczorem po bulwarze spotkał Grusznickiego. Mery opowiedziała mu o wczorajszej sytuacji, Grusznicki jest w niej do szaleństwa zakochany, ma nadzieję na odwzajemnioną miłość. O dziewiątej udali się wspólnie do księżnej. Spotkał Wierę. Księżniczka zasiadła do fortepianu i wszyscy poprosili, aby coś zaśpiewała. Na Pieczorinie ten śpiew nie zrobił większego wrażenia, lecz Grusznicki był zachwycony. Wiera wyznaje, że będą się mogli spotykać tylko u księżnej Ligowskiej. Chce uchronić jego reputację. Podejrzewa, że niedługo umrze. Księżniczka zauważyła, że narrator nie słuchał jej śpiewu. Resztę wieczoru spędził z Wierą, rozmawiali o dawnych czasach. Z przyjęcia wyszedł razem z Grusznickim.
29 maja
Dzięki opowiastkom z życia księżniczka zaczyna traktować narratora, jako kogoś niezwykłego. Zawsze, gdy Grusznicki przychodzi narrator odchodzi, aby zostawić ich we dwoje. Pewnego razu z powodu takiego zachowania księżniczka się zdenerwowała, narrator nie rozmawiał z nią. Zauważył, że Grusznicki coraz bardziej nudzi się księżniczce.
3 czerwca
Pieczorin nie rozumie po co zabiega o względy księżniczki, skoro nie chce się z nią żenić. Grusznicki został oficerem. Werber jednak nie gratuluje mu, gdyż tak wyróżniał się, a teraz stał się taki sam, jak inni. Grusznicki nie chce pokazywać się księżniczce, dopóki nie otrzyma nowego munduru, nie chce też, aby wiedziała o jego awansie. Pieczorin próbował mu wytłumaczyć, że księżniczka go zwodzi. Narrator wraz z innymi udali się do zapadliny – wygasły krater, znajduje się na zboczu Maszuka. Pieczorin od dzieciństwa wyróżniał się od innych dzieci. Zauważano u niego negatywne cechy, którymi się nie odznaczał. Księżniczce zrobiło się żal Pieczorina. Gdy doszli do zapadliny księżniczka w przeciwieństwie do innych dam nie puściła ręki narratora, nie piszczała też, gdy była na krawędzi urwiska. Pieczorin zapytał ją , czy kiedyś kochała. Ona jednak nie odpowiedziała. Narrator spotkał się z Wierą, kobieta obwinia go o to, że zakochał się w księżniczce, on jednak temu zaprzecza. Jeżeli chce, by mu uwierzyła ma wynająć pokój obok w Kisłowodzku . Wieczorem przychodzi do niego Grusznicki, cieszy się, że jego mundur będzie gotowy na jutrzejszy wieczór i będzie cały czas mógł tańczyć z księżniczką. Narrator chciał , aby poszli razem na bulwar, ale ten odmówił. Poszedł więc sam, spotkał Mery i zaprosił ją na mazura, a ona się zgodziła. Resztę wieczoru spędził u księżnej. Zauważył, że Wiera siedzi przygnębiona, wówczas postanowił opowiedzieć jej historię ich znajomości pod zmienionymi nazwiskami.
5 czerwca
Pół godziny przed balem zjawił się u Pieczorina Grusznicki w swoim nowym mundurze. Mężczyzna sugeruje, że narrator zalecał się do jego księżniczki, on jednak stanowczo temu zaprzecza. Grusznicki postanowił się jeszcze bardziej poperfumować. Narrator okłamuje go, że nie zamierza dziś tańczyć. Księżniczka już nie jest zainteresowana Grusznickim tak, jak wcześniej. Wyznaje, że lepiej wyglądał w poprzednim mundurze. Potem mężczyzna cały wieczór narzucał się księżniczce. Grusznicki ma pretensje do Pieczorina, że ten będzie tańczył z nią mazura, obiecuje zemstę. Mężczyzna cały wieczór tańczy tylko z księżniczką. Gdy narrator pomógł wsiąść księżniczce do powozu i wrócił na salony czuł, że spiskują przeciwko niemu.
6 czerwca
Wiera wyjechała do Kisłowodzka. Narrator udał się do księżnej. Mery podobno się rozchorowała. Odkrywa , że brakuje mu księżniczki, ale jednocześnie oddala od siebie myśl, że mógłby się w niej zakochać.
7 czerwca
Pieczorin przechodził koło domu księżnej, zauważył księżniczkę i postanowił wejść do środka. Dziewczyna uważa, że narrator jej nie szanuje. Wieczorem przyszedł do niego Werner. W mieście krążą plotki, że będzie się żenił z księżniczką. Werner opowiada mu swoją historię. Jedna z jego pacjentek była bardzo blada, on powiedział, że dobra cera wróci jej po weselu, na co matka dziewczyny prosiła go, aby się z nią ożenił. Chciała mu dać cały swój majątek, lecz on powiedział, że małżeństwo nie jest dla niego.
Narrator przeniósł się do Kisłowodzka,. Gdzie spotyka Wierę na spacerze. Spotykają się niby przypadkowo, lecz tak naprawdę są umówieni. Kobieta zaczyna wracać do zdrowia. Grusznicki ograniczył kontakty z narratorem i cały czas wdaje się z nim w kłótnie.
11 czerwca
Księżna z córką przyjechały, narrator był u nich na obiedzie. Wiera jest o to zazdrosna. Niedaleko Kisłowodzka znajduje się skała zwana Pierścieniem. Wyruszyli tam, aby obejrzeć zachód słońca. Narrator cały czas jechał koło księżniczki. Zapomniał uprzedzić Mery, żeby nie patrzyła na wodę, bo zakręci jej się w głowie. Nagle się poczuła i narrator jej pomógł. Księżniczka podejrzewa, że Pieczorin się w niej zakochał. Bohater po powrocie z wędrówki pojechał w góry. Podczas wędrówki Pieczorin podkradł się pod okno jednego z domów na osiedlu. W środku odbywały się rozmowy na jego temat. Kapitan dragonów uważał, że trzeba dać mu nauczkę. Grusznicki zaprzecza, że ma uraz do Pieczorina, bo ten odebrał mu ukochaną. Planują, aby mężczyzna wyzwał narratora na pojedynek. Chcą nie włożyć kul do pistoletów, uważają, że Pieczorin stchórzy. Narrator nie mógł zrozumieć, za co go tak nienawidzą. Rano spotkał przy źródle księżniczkę. Narrator wyznaje, że jej nie kocha.
14 czerwca
Pieczorin nie mógłby się ożenić z kimś, kto daje mu do zrozumienia, że ma to zrobić. Gdy był mały jakaś stara baba przepowiedziała mu, że umrze przez złą żonę.
15 czerwca
Przyjechał kuglarz Apfelbaum. Wystąpi o godzinie ósmej wieczorem w sali klubu szlacheckiego. Księżna Ligowska, nie zważając na chorobę córki również się tam wybiera. Gdy narrator przechodzi pod balkonem Wiery otrzymuje wiadomość, że ma się zjawić w domu o dziesiątej, nikogo tam nie będzie, gdyż wszyscy pójdą na przedstawienie. Gdy wyszedł wydało mu się, że ktoś go śledzi. Męża Wiery nie ma, gdyż wyjechał do Piatigorska. Okazuje się, że Mery zakochała się w Pieczorinie. Gdy wychodził od Wiery zauważył palące się światło w pokoju księżniczki. Okazało się, że miał rację. Nagle zza krzaków wyskoczyli Grusznicki i kapitan dragonów. Niedługo potem dotarł do swojego pokoju. Mężczyźni zaczęli dobijać się do niego, on jednak powiedział, że nie wyjdzie, bo ma katar i nie chce się przeziębić. Wszyscy szukali Czerkiesów, którzy rzekomo mogli być złodziejami. Rano wszyscy rozmawiali tylko o napadzie Czerkiesów. Pieczorin spotkał męża Wiery, który wrócił z Piatigorska. Był zaniepokojony o żonę.
Grusznicki opowiada to co się dowiedział. O dziesiątej został poinformowany o tym, ze ktoś zakradł się do domu Ligowskich. Udali się do domu, aby złapać nieznajomego. Grusznicki wyznaje, że był to Pieczorin. Oskarża go o kłamstwo. Narrator wyzwał go na pojedynek. Udał się do Wernera, powiedział mu o wszystkim, czego się dowiedział o Wierze i księżniczce. Doktor ma zostać jego sekundantem. Udał się do Grusznickiego, gdzie podsłuchał rozmowę kłócących się. Będą pojedynkować się w odległym wąwozie. Grusznicki pojedzie najpierw, ci 3 godziny po nim, będą stali w odległości 6 kroków. Zabity będzie uważany na ofiarę Czerkiesów. Okazuje się, że zmienili plany i tylko pistolet Grusznickiego ma być nabity. Pieczorin od 1,5 miesiąca przebywa w twierdzy N. Maksym Maksymicz udał się na polowanie. Narrator w dzień przed pojedynkiem nie mógł zasnąć. Doktor jest w nie najlepszym nastroju. Wyruszyli w drogę. Nagle Werner spytał Pieczorina, czy spytał testament. Narrator uważa, że spadkobiercy znajdą się sami w razie potrzeby. Gdy dotarli na miejsce wdrapali się na placyk, gdzie czekał już Grusznicki i jego dwóch sekundantów z kapitanem dragonów i Iwanem Ignatiewiczem. Chcieli porozumieć się, ale w końcu doszło do pojedynku. Pieczorin proponuje, aby stanęli na brzegu upłazu, ten kto będzie lekko razy spadnie z góry. Doktor wyjmie kulę, aby wyglądało na nieszczęśliwy wypadek. Przeciwnicy przystali na to. Doktor zauważa, że Pieczorin ma gorączkę. Okazało się, że Grusznicki będzie strzelał pierwszy. Narrator był pewny, że nie zdecyduje się go zabić tylko wystrzeli w powietrze. Celował w czoło mężczyzny, ale w ostatniej chwili zrezygnował. Strzelił mu w kolano. Pieczorin radził mu się modlić, lecz ten poprosił go tylko, żeby szybciej strzelił.
Mężczyzna przywołuje go siebie doktora, mówi, że sekundanci widocznie z pośpiechu zapomnieli włożyć kulę do jego pistoletu i prosi o nabicie go. Kapitan dragonów stanowczo zaprzeczył, powiedział, że to nie możliwe. Pieczorin nie może naładować pistoletu, za co chciał się z nim bić. Wreszcie Grusznicki wyznał, że mają przecież rację. Narrator chciał mu dać ostatnią szansę, lecz ten powiedział, że go nienawidzi. Jak schodził zauważył zakrwawione ciało. Wrócił do domu. Na miejscu otrzymał dwa listy – jeden od Wernera, a drugi od Wiery. Doktor pisał, że wszyscy są przekonani, że był to nieszczęśliwy wypadek. Wiera wyznawała, że już więcej się nie zobaczą. Obiecała mu, że tylko jego będzie kochała. Rano do jej pokoju wszedł mąż. Opowiedział jej o sprzeczce z Grusznickim, ona bardzo pobladła. Mąż postanowił, że wyjadą. Pieczorin udał się do Piatigorska. Chciał pożegnać się z Wierą. Niestety jego koń nie dał rady dojechać do Esentu, gdzie mógłby się przesiąść na innego. Chciał iść pieszo, lecz nie mógł. Bohater nie powstrzymywał łez. Do Kisłowocka wrócił o piątej rano. Przyszedł do niego doktor, który wracał od księżnej Ligowskiej. Okazało się, że księżniczka jest chora. Księżna wyznała, że wie, że Pieczorin brał udział w walce o jej córkę. Następnego dnia dostał rozkaz udania się do twierdzy N. , poszedł pożegnać się z księżną. Chciała z nim porozmawiać. Wyznaje, że wie, że to on zabił Grusznickiego. Chciała, aby ożenił się z jej córką. Lecz gdy chciał porozmawiać z księżniczką na osobności matka dziewczyny się na to nie zgodziła. Jednak niedługo potem weszła Mery. Wyznała, że go nienawidzi. Po drodze do N. zobaczył swojego konia. Siedziały na nim dwa kruki.
III. Fatalista
Narrator musiał kiedyś spędzić dwa tygodnie w kozackiej stanicy. Oficerowie grali tam wieczorami w karty. Pewnego razu zasiedli u majora S***. Rozprawiano o tym, ze los człowieka jest w góry napisany w niebiosach. Porucznik Wulicz był wysoki, miał śniadą cerę, czarne włosy, przenikliwe oczy, duży kształtny nos, smutny i chłodny uśmiech. Mało mówił, nikomu nie zwierzał się ze swoich tajemnic, prawie nie pił wina, nie zalecał się do młodych Kozaczek. Jego ulubionym zajęciem były gry, zazwyczaj przegrywał.
Podczas jednej wyprawy wojennej w nocy na poduszce trzymał bank, szło mu bardzo dobrze, nagle zatrąbiono na alarm. Nie zważając na zamieszanie dokończył talię. Gdy znalazł się na miejscu była już strzelanina. Szukał swojego szczęśliwego ponitera. Postanowił się z nim rozliczyć. Potem do końca akcji dzielnie walczył z Czeczeńcami. Wulicz był przekonany, że nikt nie może decydować sam o swoim losie, tylko jest to wyznaczone. Narrator zaproponował zakład – twierdził, że nie ma przeznaczenia i dał na to, aż 20 czerwieńców. Poszedł do sypialni majora i wziął pierwszy lepszy pistolet. Narrator powiedział, że być może właśnie umrze tego dnia. Powstał kolejny zakład o to, czy pistolet jest nabity. Pieczorin zaproponował, aby Wulicz wziął pistolet i się zastrzelił albo postawił go na miejsce. Wulicz przyłożył sobie lufę do głowy i poprosił, aby narrator rzucił kartę do góry. Jednak pistolet nie wystrzelił. Stało się to dopiero wówczas, gdy Wulicz strzelił do czapki.
Nikt nie mógł wymówić słowa. Wulicz przesypał swoje czerwieńce do sakiewki narratora. Ludzie rozważali, dlaczego pistolet nie wystrzelił za pierwszym razem. Narrator zaczął wierzyć w przeznaczenie, nie mógł zrozumieć tylko tego, dlatego był przekonany, że mężczyzna dziś umrze. Niedługo potem wszyscy rozeszli się do domów. Narrator we wczesnej młodości był marzycielem. Tego wieczoru zaczął mocno wierzyć w przeznaczenie. Szedł zamyślony i potknął się o coś. Leżała przed nim świnia rozrąbana szablą na połowę. Biegło dwóch Kozaków. Jeden spytał, czy nie widział pijanego Kozaka, pędzącego ze świnią. Oznajmił , że nie i pokazał zarżnięte zwierzę. Poszli szukać kolegi. W końcu narrator doszedł do swojej kwatery. Mieszkał u pewnego starego Uriadnika, który miał ładną córeczkę Nastię. Czekała na niego przy furtce. Gdy znalazł się w pokoju chciał zasnąć, lecz nie mógł. Udało mu się to dopiero, gdy świtało. O 4 nad ranem ktoś załomotał w jego okno. Przyszło trzech oficerów, którzy oznajmili, że Wulicz jest zabity.
Do śmierci doszło, gdy szedł ciemną ulicą, wpadł na pijanego Kozaka i być może nic by się nie stało, gdyby nie odezwał się do mężczyzny. Zapytał, go kogo szuka na co on odpowiedział, że jego i ciął go szablą. Znaleźli go już konającego dwaj pozostali Kozacy . Zdążył powiedzieć tylko, że narrator miał rację… Zabójca zamknął się w pustej chacie na końcu stanicy. Właśnie tam szli. Było pełno ludzi, a wśród nich wyróżniała się pewna starucha, której twarz wyrażała rozpacz. Była to matka mordercy, która siedziała na grubym balu, łokcie miała oparte o kolana, głowę podtrzymywała rękoma. Nikt nie miał odwagi, jako pierwszy schwycić mordercę. Narrator podszedł do okna i dostrzegł leżącego na ziemi Kozaka, bladego , trzymającego w prawej ręce pistolet, a obok niego leżała szabla. Do drzwi podszedł stary esuał , który uważał, że Jefimicz musi się poddać, lecz on nie chciał. Esuał chciał, aby matka z nim porozmawiała. Był pewny bowiem, że ten się nie podda, a jeśli wyłamią drzwi to zginie wielu ludzi.
Nagle narrator postanowił, że żywcem schwyci Kozaka. Poprosił esuała, aby zajął go rozmową. Przy drzwiach postawił trzech Kozaków, aby w razie co rzucili mu się na pomoc, a sam poszedł do okna . Esuał zaczął walić w drzwi z całej siły, a narrator w tym czasie wyłamał okiennice i rzucił się przez okno głową w dół. Wystrzelił pistolet, ale nikomu się nic nie stało. Kozaka związali i wyprowadzili z chaty. Po powrocie do twierdzy narrator opowiedział o wszystkim Maksymowi Maksymiczowi . Chciał usłyszeć jego opinię na temat przeznaczenia. On jednak opowiedział tylko o niesprawnych karabinach czerkieskich. Żałował Wulicza, który zginął tylko dlatego, że zaczął rozmawiać z pijanym Kozakiem.