Czy nauczycielowi potrzebny jest kodeks etyczny?
Terminu etyka używa się w dwóch znaczeniach: ogółu ocen i norm moralnych przyjętych w danej zbiorowości lub nauki zajmującej się opisem, analizą i wyjaśnieniem zasad moralnych oraz ustaleniem zasad właściwego postępowania.
Etyka to stary termin, który po raz pierwszy pojawił się w filozofii starogreckiej w IV wieku p.n.e. i od początku oznaczał badania dotyczące życia i postępowania człowieka. Wybitnym etykiem był np. Sokrates; dość wcześnie też zaczęto rozróżniać takie pojęcia, jak etyka autorska, lekarska, świecka. Według słownika języka polskiego termin etyka rozumiany jest w dwóch znaczeniach: jako ogół ocen i norm moralnych przyjętych w danej epoce i zbiorowości społecznej, moralność lub jako nauka o moralności zajmująca się opisem, analizą i wyjaśnieniem rzeczywistości istniejącej moralności, ustaleniem dyrektyw moralnego postępowania.
Toczący się przez wieki spór o pojęcia dotyczące najwyższych wartości i zasad postępowania człowieka powodował wielość propozycji w pojmowaniu ideału życia jednostki w społeczeństwie. W epoce oświecenia, traktując rozum jako źródło wszelkiego poznania, twierdzono, że zło moralne jest "dzieckiem niewiedzy". Z kolei panujący w Anglii od XVII do XIX wieku utylitaryzm określił model etyki normatywnej jako powszechność "egoizmu naturalnego", z przewodnią zasadą użyteczności jako "dyrektywy pomnażania dobra". Wiek XX położył nacisk na etykę zawodową i choć pojęcie to funkcjonuje od czasów starożytnych, to ulegało ono, aż do naszych czasów, ciągłemu poszerzaniu.
Obecnie zasady etyki zawodowej dotyczą opisów kwalifikacji człowieka i określają jego postępowanie w pracy z punktu widzenia dobra i zła. Obejmują one - napisane w formie kodeksu, ślubowania lub przysięgi - normy, które wskazują przedstawicielom danego zawodu, jak powinni postępować lub czego nie przystoi im czynić. W dysertacjach naukowych zwraca się uwagę na związek między etyką a moralnością i dlatego etyka bardzo często jest nazywana filozofią moralności. Bo też zasady moralne i normy etyczne dotyczą tych samych wartości, wymagań i ideałów. Terminy te zresztą w każdym społeczeństwie mogą mieć identyczne konotacje.
Problematyka etyki zawodowej nie mogła ominąć tak licznej grupy zawodowej, związanej ściśle z życiem społeczeństwa, jaką stanowią nauczyciele. Uwieńczeniem międzynarodowej debaty na temat ich roli i zadań we współczesnym świecie była konferencja UNESCO w Paryżu w roku 1965, która uchwaliła dokument, skierowany do wszystkich państw członkowskich, nazwany "Rekomendacją", a zachęcający do rozwijania myśli naukowej związanej z etyką zawodową. Wezwano w nim narodowe organizacje nauczycielskie, by opracowały własne kodeksy etyczne lub kodeksy postępowania, które skłaniałyby nauczycieli do wzorowego wypełniania obowiązków zawodowych i przyczyniły się do zapewnienia im prestiżu w społeczeństwie.
Od zapisu powyższych zaleceń mija właśnie 40 lat, ale kodeksu etycznego nauczycieli nikt nigdy w Polsce nie sformułował. Owszem, dyskusje były kiedyś liczne i nadal od czasu do czasu ktoś podejmuje ten wątek. Nie muszę dodawać, że - jak to u nas - są zwolennicy i przeciwnicy podobnej konstytucji. Wyznawcy trzymania się ściśle określonych reguł postępowania wywodzą się przede wszystkim z organizacji i stowarzyszeń związanych z Kościołem katolickim.
Przeciwnicy kodeksu wyrażają obawy, że stać może się on wygodnym narzędziem wprowadzania do życia szkół reżimu światopoglądowego, politycznego czy ideologicznego. Argumentują, że form kontroli pracy nauczyciela jest wystarczająco dużo, a do regulacji wewnętrznych struktur wystarczą uznawane powszechnie ogólnoludzkie wartości moralne. Jeszcze jedna forma sterowania pracą nauczyciela w tak ważnej sferze, jaką jest oświata, wypaczyłaby wypracowywaną przez lata sztukę wychowania.
Należę do tych, którzy uważają, że moralności nikt nikomu nie może narzucić, a kodeks etyczny nie uczyni nauczyciela lepszym, niż jest. Każdy dylemat moralny odnosi się jednocześnie do sumienia, wiedzy i doświadczenia i nie ma też gotowych recept na etyczno-moralne postępowanie człowieka. Nie wierzę więc w moc kary wynikającej ze złamania normy, która ma mobilizować do lepszej pracy. Jestem zdania, że nauczycielowi należy się prawo do błędu, gdyż podejmując decyzje wychowawcze, ponosi ryzyko zawodowe także z moralnego punktu widzenia. Nie jest zresztą zupełnie osamotniony - ma za sobą zespoły wychowawcze, rady rodziców, które mogą go wesprzeć w rozstrzyganiu trudnych problemów moralnych.
Jak więc przekonać zwolenników kodeksu etycznego nauczyciela, iż jest on zbędny, a może nawet szkodliwy? Może zacząć od tego, że podstawowym prawem każdego człowieka jest prawo do wyboru moralnego. Od tego zresztą powinna się rozpoczynać edukacja kandydata do zawodu nauczyciela. O wadze tej tematyki niech świadczy odniesienie się do zawodu nauczyciela w "Zaleceniach" UNESCO z roku 1966 dotyczących warunków wykonywania zawodu przez personel nauczający. W dokumencie, ze względu na wagę ich pracy w rozwijaniu osobowości ludzkiej i współczesnego społeczeństwa, bardzo wyraźnie akcentowane są moralne powinności nauczyciela, a zawód nazywa się chlubnie "służbą publiczną". Zwraca się też uwagę, iż kształcenie i wychowanie wyklucza jakiekolwiek formy dyskryminacji z racji przekonania politycznego, religii, pochodzenia społecznego czy sytuacji materialnej. O innych jeszcze powinnościach nauczyciela wobec wychowanków mówią Deklaracja Praw Dziecka z roku 1959 oraz Konwencja Praw Dziecka z 1989 roku. Czy to nie wystarczy?
Etyka i moralność są naturalną koleją losu wpisane w osobowość nauczyciela. Żaden szczególny zapis, wypunktowane normy, groźne zakazy i nakazy nie są w stanie wypełnić tej karty do końca. Tym bardziej określanie powinności moralno-zawodowych nie może zależeć od takich podmiotów jak państwo czy organizacje społeczne, polityczne i zawodowe. Nauczyciel jest związany ze szkołą i społecznością szkolną, które powierzają mu opiekę i wychowanie uczniów. Tym oczekiwaniom nauczyciel musi sprostać i przed nimi odpowiada właśnie moralnie. Nikt przecież nie będzie tolerował nieuczciwego lub przewrotnego w swym postępowaniu nauczyciela.
Historia Polski dostarcza wielu wybitnych wzorców postępowania w tej dziedzinie. Na przykład Andrzej Frycz Modrzewski (1503-1572), omawiając sprawę znakomitości stanu nauczycielskiego, podkreślał piękno i użyteczność tego zawodu, z którego czerpią korzyści inne stany i którego godności należy bronić. Podobnie, zdaniem Jana Komeńskiego (1592-1670), nauczyciel powinien "prowadzić młodzież do wszystkiego, co dobre i tak umiejętnie wychowywać, żeby… nie oduczyła się tego, czego jej nauczono, żeby uczyła się z przyjemnością".
Olbrzymi wkład w opracowanie obowiązków i powinności nauczyciela miał Stanisław Konarski (1700-1770). W swojej "Mowie" określił, iż powinnością nauczyciela jest przygotowanie uczniów do życia, służby ojczyźnie oraz kształtowanie dobrych obyczajów i poszanowanie społecznej równości. Ponadto zadaniem wychowawców jest walka z pychą, zakłamaniem, wyniosłością i fałszem. Czy przypadkiem nie są to cechy ciągle aktualne w życiu współczesnego społeczeństwa?
Cztery wieki później, bo w 1915 roku, Aniela Szycówna (1869-1921) w swojej rozprawie "O powinnościach nauczyciela i jego kształceniu" nie odbiega daleko od poglądów poprzedników. Próbuje uporządkować cechy dobrego wychowawcy, który powinien być człowiekiem dobrym, mieć określoną postawę moralną, odznaczać się siłą charakteru; autorka preferuje znaczenie wpływu osobistego nauczyciela na ucznia, a jako kryterium przydatności do zawodu wskazuje jego rolę społeczną.
W miarę rozwoju nauk filozoficznych na przełomie wieków XIX i XX w rozprawach coraz częściej zaczął się pojawiać nowy typ nauczyciela. Do tego nurtu badaczy należała Maria Grzegorzewska (1888-1967). W "Listach do młodego nauczyciela" pisała o miłości duszy młodego człowieka. W jej ocenie stanowiło to sedno psychologicznej natury nauczyciela: "Im nauczyciel jest lepszym człowiekiem, dobrze przygotowanym do pracy, ma głęboko zakorzenione poczucie odpowiedzialności, tym głębszy ślad zostawia w duszach dzieci".
I choć następujące po sobie lata wzbogacały dyskurs na temat etyki zawodu nauczycielskiego, wielu pedeutologów zajmowało i zajmuje się etyką zawodową nauczyciela, to nie doprowadziło to do sporządzenia jednolitego wykazu norm zwanych kodeksem. Mimo że prawie wszyscy mówią jednym językiem, nikt jednak się nie pokusił o ułożenie kodeksu zasad moralnych ujętych w kategorie etyczne. Bo też nawet najbardziej uniwersalny spis nie byłby w stanie objąć wszystkich możliwych do skodyfikowania sytuacji moralnych.
Proces kształcenia i wychowania przebiega bowiem w całym bogactwie przejawów życia, także na płaszczyźnie moralnej. I tylko w warunkach swobodnie podejmowanych decyzji nauczyciel może realizować przyjęte na siebie od społeczeństwa zobowiązania. Braków w stosowaniu powszechnie przyjętych zasad moralnych, nieumiejętności ponoszenia odpowiedzialności za powierzone dzieci nie wypełni żaden kodeks lub narzucona norma, jeśli nauczyciel sam nie jest w stanie dojść do tego. Człowiek, który musi być kontrolowany, któremu trzeba ciągle przypominać o jego obowiązkach, nie może być nauczycielem. Próby usztywnienia norm spowodują zaszufladkowanie każdej osobowości.
Z biegiem czasu etyka każdego zawodu ulega ciągłym zmianom. Owa plastyczność w odniesieniu do stanu nauczycielskiego szczególnie się uwidoczniła w latach po ostatniej transformacji ustrojowej. Przypomnijmy choćby reakcję nauczycieli na wystąpienie wiosną 1992 roku ówczesnego ministra edukacji narodowej, który w telewizji pogroził im laską. Było to niby żartobliwe, ale jakże wymowne upomnienie pracowników oświaty, którzy zamiast - zdaniem ministra - się poświęcać dla dobra ogółu, domagali się respektowania przez władze ich praw i organizowali ogólnopolski strajk. Jedna z działaczek, Ludmiła Zuk-Łapińska, wyrażając opinie nauczycieli, nazwała wystąpienie przedstawiciela administracji szantażem moralnym.
A przecież nauczyciele protestowali nie tylko przeciwko naruszaniu ich praw, ale również w obronie swoich uczniów. Zawód nauczyciela nie może wykluczyć prawa do ochrony własnych interesów. Czy oni nie mają własnych potrzeb? Nie muszą jeść, pić, opłacać czynszu, nie mają powinności wobec własnych rodzin? W zasadzie społeczeństwo i rząd nie negują, że nauczycielom dzieje się krzywda, lecz przy każdym zdecydowanym odruchu sprzeciwu ze strony pracowników oświaty nie cichną głosy troski o dobro dzieci. Czy to nie szantaż moralny? Zdają sobie przy tym sprawę, że nauczyciele to nie górnicy czy stoczniowcy - nie wyjdą w takiej liczbie na ulicę, nie zdemolują ministerstwa. Czy ta gra elit rządzących jest czysta?
Czy w tej sytuacji potrzebny jest jakikolwiek kodeks etyczny? On już istnieje w każdym z nas, gdyż szczególnym przedmiotem naszej pracy jest dziecko. Zobowiązują nas jego bezbronność wobec nauczyciela, ścisłe i wieloletnie związki oraz układy interpersonalne. To właśnie stawia nas w obliczu bezwzględnego przestrzegania niepisanych zasad etyki zawodowej. Jakich zasad? Choćby tych wywodzących się od Sokratesa.
W praktyce szkolnej każdy pedagog staje codziennie w obliczu wyboru. Nie chodzi tylko o relacje między nauczycielem a uczniem, każda sytuacja pedagogiczna wymaga wrażliwości moralnej. Nauczyciel, aby okazać się człowiekiem godnym szacunku, musi się kierować najwyższymi wartościami i taką powinnością moralną, która pozwoli mu uniknąć znalezienia się w haniebnej sytuacji. To wtedy ujawnia się prawdziwa wielkość moralna nauczyciela! Ale i w zwykłych przejawach rzeczywistości szkolnej niezbędna jest refleksja etyczna. Bo nasza etyka zawodowa jest tym wewnętrznym zaworem bezpieczeństwa, który zastępuje wszelkie spisane normy i kodeksy.
Zdzisław Piwoński
Pomorska Akademia Pedagogiczna w Słupsku