Choinka z pierników
1/2 kg pszennej mąki
200 g miodu
100 g cukru pudru
100 g cukru muscovado
150 g masła
1 jajo
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 torebka przyprawy do piernika Kotanyi l. samodzielnie zrobiona mieszanka
1 czubata łyżka imbiru
lukier: 40 g cukru pudru + sok z ćwiartki cytryny
W jednym garnuszku rozpuszczam masło, a w drugim miód, cukry i korzenie. Rozpuszczone masło wlewam do garnuszka z cukrami, gdy te już się rozpuszczą i ogień pod nimi już wyłączę. Całość mieszam i wystawiam na dwór, by masa szybko przestygła.
Makę wsypuję do miski przez sito, dosypuję proszek, mieszam. Wbijam jajko i wlewam ostudzoną zawartość garnka. Dokładnie miaszam. Wałkuję na blacie oprószonym mąką i wycinam potrzebne elementy. Z pozostałego ciasta wycinam zwykłe pierniki. Piekę w 160 stopniach, na blasze, na pergaminie. Każdą partię piekę przez ok. 10-12 minut. Studzę na równej powierzchni. Wystudzone gwiazdki na przemian z obrączkami nakładam na podstawkę, aż utworzą kształt choinki.
Z cukru pudru i soku cytryny przygotowuję lukier. Na dno naczynia wsypuję cukier puder, w tym przypadku ok. 40 g. Wyciskam sok z ćwiartki cytryny i miksuję. Gdy lukier jest za płynny, to dosypuję cukru, a gdy za gęsty, to dodaję soku z cytryny. Zamiast cytryny można dodać łyżeczkę rumu, ale jest to wersja dla dorosłych. W wersji dla odważnych zaś prócz soku z cytryny dodaje się białko jajka. Gotowym lukrem ozdabiam choinkę i to już wszystko. Zaś ostudzone pierniki przekładam do szczelnego naczynia. Są dobre ciepłe i ostudzone. Po dwóch tygodniach robią się miękkie i też smakują wyśmienicie, a niektórym nawet bardziej ;-)