TECHNICZNE I EKOLOGICZNE SPOSOBY WALKI Z WARROZĄ
Powszechnie pszczoły uważa się za producentów miodu, wosku i innych produktów pszczelich. W rzeczywistości jednak pełnią one dużo bardziej istotną i złożoną funkcję w przyrodzie. Aby dokładniej przyjrzeć się roli pszczół trzeba zadać sobie pytanie: Jak wyglądał by świat gdyby wyginęły ? Rośliny dostarczają pszczołom nektar i pyłek, którymi się te owady żywią, w zamian za to pszczoły roznoszą pyłek kwiatowy, co umożliwia rozmnażanie się roślin. Właśnie dlatego nie tylko pszczelarze, ale również ekolodzy tak bardzo wnikliwie, próbują rozwiązać problem, który aktualnie stanowi największe zagrożenie dla populacji pszczół. Mam na myśli problem warrozy, choroby, która jest wywoływana przez roztocz (Varroa destructor) charakteryzującą się dużymi możliwościami rozmnażania się i rozprzestrzeniania. W ciągu sezonu zanotowano rekordową liczbę zaatakowanych pasiek na terenie nawet do 100 km. Na podstawie badań stwierdzono, że jest to gatunek, będący pasożytem pszczoły wschodniej Apis cerana żyjącej w Azji. Dzięki ułatwieniom stwarzanym przez człowieka pasożyt ten przystosował się do biologicznego cyklu pszczoły miodnej, i opanował wiele krajów Europy, Afryki i Południowej Ameryki.
Samice Varroa destruktor są barwy brązowej o wymiarach 1,1x1,7 mm, a więc widoczne są gołym okiem. Samce natomiast mają barwę szaro popielatą i są nieco mniejsze. Dorosłe osobniki pasożytują na pszczołach poprzez wysysanie z nich hemolimfy. Przysysają się najczęściej między segmentami ciała pszczół robotnic, oraz w połączeniach tułowia z odwłokiem i głowy z tułowiem razem z nimi wlatując do ula. Najczęściej atakują młode robotnice, piastunki, które przenoszą je do komórek pszczelich (najczęściej trutowych), gdzie pod zasklepem komórek, w których znajdują się larwy, składają jajeczka. Od złożenia jajeczka do rozwoju dorosłego osobnika mija zaledwie od 6 do 8 dni, skąd nasilenie inwazji wzrasta bardzo szybko i niezmiernie ważne jest wczesne jej rozpoznanie i przeciwdziałanie. Roztocz jest niebezpieczna również dlatego, ponieważ jest roznosicielem bakterii zgnilca złośliwego, kiślicy, wirusa ostrego i przewlekłego paraliżu pszczół oraz zarodników grzybów. Poza tym w rodzinach chorych łatwiej rozwijają się szkodniki ula, np. gąsienice motylicy woskowej. Jesień to okres maksymalnego zarażania pszczół- robotnic. W tym okresie matki przestają czerwić, a trutnie są masowo usuwane z ula. Objawy choroby są widoczne dla pszczelarza najczęściej w 2-3 roku od zakażenia roztoczem. Po 2-3 latach od zaatakowania warrozą ula, nieleczona rodzina pszczela ginie ,a samowyleczenie jej jest niemożliwe.
W Polsce tę bardzo groźną i inwazyjną chorobę stwierdzono w 1980 roku. Niestety bezskuteczna walka trwa do dnia dzisiejszego. Temat ten zainteresował mnie do tego stopnia, iż postanowiłam przyjrzeć się dokładniej temu zjawisku, i podobnie jak pszczelarze i ekolodzy podjąć próbę rozwiązania, lub chociaż ograniczenia rozprzestrzeniania się tego okropnego zjawiska. W swoich rozważaniach zasięgnę pomocy z ‘’Ekologii’’ Charlesa J. Krebsa, który w rozdziale 16 przedstawia podstawowe koncepcje i strategie walki z pasożytami.
Charles Krebs przedstawia cztery podstawowe strategie do walki ze szkodnikami:
Korzystanie z naturalnych czynników ograniczających
Zauważono, iż roztocza ,o których mowa nie przepadają za zapachem pewnych rodzajów roślin takich jak : wrotycz, chrzan, pomidory, macierzanka, tatarak, sosna lub koper. Aby wykorzystać tą wiedzę do walki z pasożytem proponuję dosadzać te rośliny w pobliżu uli. Choć to może wydawać się banalne, rośliny te przez cały sezon będą produkować oryginalną woń, która będzie odstraszać roztocza. Aby wykorzystać tę wiedzę do walki z pasożytem proponuję rozwiązanie lokalizacji pasiek w pobliżu występowania tych roślin lub dosadzanie ich w jak najbliższym sąsiedztwie uli. Musimy jednak pamiętać, że w ekologicznej walce z tym pasożytem niezwykle ważna jest konsekwencja i systematyczność.
Walka za pośrednictwem środków chemicznych (pestycydów).
Aktualnie najbardziej rozpowszechnionym i skutecznym działaniem przeciw warrozie w Polsce jest używanie pestycydów. Używa się ich w takich formach jak: plastry nasączone antywarrozą, tabletki do zadymiania uli, oraz w formie płynu do spryskiwania. W Polsce najczęściej używa się takich środków do zwalczania tego pasożyta jak: Apiwarol, Rapicyd, Ambrozol, kwas mrówkowy, kwas szczawiowy.
Należy podkreślić że preparaty te można stosować tylko 2 razy do roku, ponieważ w przeciwnym razie do miodu i wosku mogłyby się przedostać groźne dla zdrowia zanieczyszczenia
Walka biologiczna
Oczywiście idealnym byłoby gdybyśmy odnaleźli naturalnego wroga roztocza. Niestety jak widać, nie jest to takie proste. Krebs podpowiada: ‘’Jednym z najważniejszych czynników ograniczających wirulentność jest zmienność genetyczna gospodarza’’ Może właśnie, zamiast zajmować się tylko i wyłącznie pasożytem warto by było zwrócić uwagę na gospodarza. Do czego zmierzam? Pszczoły podobnie jak małpy, wzajemnie czyszczą swe ciała z różnego rodzaju pasożytów, niestety nie zwracają uwagi na osobnika Varroa destructor. Innowacyjnym, i zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem byłoby wyprodukowanie genetycznie przystosowanej pszczoły, która rozpoznawałaby pasożyta i w procesie wzajemnego czyszczenia usuwałaby go z ciała swojego i innych osobników populacji.
Dość kontrowersyjną lecz naturalną metoda, którą się aktualnie stosuje jest wycinanie czerwiu trutniowego. Metodę tę stosuje się w miesiącach od kwietnia do czerwca, ponieważ właśnie w tym czasie pszczoły wykonują zabudowę trutniowią. W miesiącach od kwietnia do czerwca pszczoły sukcesywnie otrzymują ramkę przeznaczoną na tą właśnie zabudowę. Przed zasklepieniem, do komórek z larwami trutowymi wchodzą samice roztoczy, by się w nich rozmnażać. Po wybudowaniu pierwszej ramki trutowej dowieszana jest kolejna. Następnie, począwszy od zasklepienia części pierwszej ramki pracy, czerw jest wycinany co dwa tygodnie. Należy starannie dopilnować terminów wycinania zasklepionego czerwiu i nie dopuścić, by czerw z tych plastrów się wygryzł, ponieważ wraz z nim z komórek wydostanie się kolejna generacja roztoczy! Wycięte plastry są przetapiane, a wosk doskonale nadaje się do produkcji węzy, ponieważ nie ma w nim żadnych zanieczyszczeń chemicznych. Pod koniec czerwca rodzina pszczela zaprzestaje intensywnego wychowu trutni i w tym okresie kończy się etap wycinania czerwiu trutowego. Ilość roztoczy znajdujących się w rodzinie jest do tego czasu na tyle zdziesiątkowana, że punkt krytyczny porażenia warrozą jest na tyle przesunięty w czasie, że nie stanowi problemu również w pasiekach wykorzystujących pożytki późne (spadziowe), w których zabiegi te mogą być przeprowadzane dopiero po sierpniowym miodobraniu.
Stosowanie metod agrotechnicznych.
Aktualnie do walki ze szkodnikiem używało się :sposobów naturalnych (wycinania trutni, lub wkładania do uli roślin odstraszających roztocza) lub chemii ( używania pestycydów), lecz jak widać te dwie metody nie rozwiązują problemu całkowicie. Krebs mówi, aby działać bardziej kompleksowo. Sugeruję więc, połączenie trzech strategii do walki z pasożytem jednocześnie- naturalne (dosadzanie roślin drażniących pasożyty wokół ula), biologiczne (wycinanie jak największej, możliwej ilości zasklepionego czerwiu trutniowego), chemiczne ( używanie w rozsądnych ilościach pestycydów), a także techniczne (proponuję bowiem rozwiazanie budowy ula zwalczającego i ograniczającego rozprzestrzenianie się roztoczy Varroa destructor).
Dla porównania zwróćmy uwagę, na budowę ula pospolitego, dobrze znanego wszystkim pszczelarzom.
Oto przykłady uli zaprojektowanych do walki z warrozą:
Na komorze wejściowej znajduje się wykładzina nasączona preparatem przeciw pasożytniczym. Zamknięcie bezpośredniego przejścia do wnętrza ula, zmusza pszczołę do pokonania znacznie dłuższej drogi, przez nasączoną wyściółkę, co powoduje bliższy i częstszy kontakt pszczoły z pestycydem. Gdy roztocze poczuje się zagrożone, automatycznie odczepi się od swojego żywiciela. Plusem takiego rozwiązania jest fakt, iż teoretycznie we wnętrzu ula nie będzie zarażonych pszczół, a pestycyd nie będzie miał bezpośredniego kontaktu z miodem.
Ten typ ula ma podobne właściwości co opisywany powyżej. Jest on jednak dużo bardziej zmechanizowany. Choć koszty mogą być zdecydowanie wyższe, jego skuteczność również wzrasta. Pojemnik przyczepiony do ula zawiera preparat likwidujący warrozę. Przy kranikach połączonych z butlą znajdują się czujniki wilgotności. Jeżeli wilgotność spada, z kraników wytryska odpowiednia ilość pestycydu. Dzięki temu wyściółka jest przez cały czas w dostatecznym stopniu nawilżona, co zdecydowanie ułatwia pracę pszczelarzowi. Na dnie opisywanych przeze mnie uli znajdują się siatki, na które opadają sparaliżowane i martwe ciała roztoczy. Umiejscowienie ich, również usprawnia działania pszczelarzowi.
Ostatni ul, który pragnę zaprezentować jest połączeniem prostoty i pomysłowości. Tym razem wpadłam na pomysł podzielenia ula na dwa sektory oddzielone dwoma kratami. W pierwszym sektorze znajdują tylko ramki trutniowe, natomiast w drugim pozostałe, z robotnicami i piastunkami. Czerw trutniowy musi być doglądany przez piastunki, aby ten rozwijał się w sposób prawidłowy. Nie zapominajmy jednak o tym, że w komórkach trutniowych, Varroa Detector składa swoje jajeczka. Gdy piastunka zajmuje się niedojrzałymi jeszcze osobnikami mogą na nią przejść świeżo wyklute roztocza. Powracając do reszty ula, pszczoła mająca kontakt z czerwiem trutniowym roznosi warrozę, co doprowadza do szybkiego rozprzestrzeniania się jej w całym roju. Właśnie dlatego proponuję oddzielić te sektory dwoma kratami. Jedna to krata odgrodowa, która pozwala na przechodzenie do czerwiu trutniowego jedynie robotnicom. Trutnie są zbyt duże aby przecisnąć się przez oczka kraty. To rozwiązanie jednak nie wystarczy. Aby zapobiec rozprzestrzenianiu się warrozy po ulu sugeruję, wstawienie dodatkowej kraty nasączonej środkiem przeciw pasożytniczym. Dzięki niemu robotnice i piastunki zarażone podczas doglądu czerwi trutniowych po przejściu przez kratę drugą, zostają oczyszczone z przyssanych do ich ciał roztoczy. Krata ta będzie oczywiście wkładana tylko 2 razy do roku podczas rozrodu trutni.
Tak jak wspomniałam, zaprojektowane przeze mnie ule najlepiej wykorzystywać poprzez połączenie wszystkich metod, przedstawionych w mojej wcześniejszej wypowiedzi.
My, istoty władające ziemią jesteśmy odpowiedzialni za to co jakie skutki i konsekwencje mają nasze czyny. Nie możemy udawać że takie problemy jak ten, który przedstawiłam nie istnieją. Gdyby nie te malutkie owady, które przodują na liście owadów roznoszących pyłek kwiatowy, niektóre populacje roślin obcopylnych bardzo szybko wyginęłyby, co mogłoby być równoznaczne z ekologiczną zagładą. Nie zapominajmy o tym, i nie popełniajmy tych samych błędów w przyszłości.