Dzień był ciepły. Jak co dzień poszłam kupić zdrapkę pełna nadziei , że tym razem wymienię ją na walizkę pieniędzy. Oj te marzenia! Jak już wygram, pierwsze kroki skieruję do biura podróży albo nie kupie skuter a może quada. Potem... wybuduje moją hodowlę. Będę mieć najlepsze, najpiękniejsze i najbardziej utytułowane psy w kraju. Co ja piszę, w Europie , na świecie! Wszyscy hodowcy będą mi zazdrościć a moje psy i moje nazwisko na zawsze zapiszą na kartach kynologii. Tydzień w tydzień, z wystawy na wystawę, ile ludzi poznam, ile światów, poglądów, nowych znajomości, może nowe rasy... Cudownie!
Gdy tak siedziałam i zdrapywałam ta moją zdrapkę weszła mama. Spojrzała na karteczkę w moich dłoniach i pisnęła tak przerażająco , że podskoczyłam na krześle.
O mój Boże ja wygrałam 100 000złotych! To nie możliwe! Łzy same zaczęły płynąć mi po policzkach a nogi skakały po sam sufit. Radości nie było końca. Okrzyki radości niosły się po całym domu. Tańczyłyśmy z mamą i śmiałyśmy się. Tato nie wiedział o co chodzi i patrzył na nas jak na wariatki a jak powiedziałyśmy co się stało usiadł i nie mógł z siebie wydobyć słowa.
Tak to oto dzięki małej zdrapce spełnię swoje marzenia.