1111

28 maja 2016 Oni rzeczywiście źle Polsce życzą?

1. Wczoraj na konferencji prasowej w Sejmie europoseł PO Janusz Lewandowski (do niedawna komisarz ds. budżetu Unii Europejskiej), snuł rozważania dotyczące przeglądu unijnego budżetu na lata 2014-2020, sugerując, że może być on niekorzystny dla Polski.Powiedział między innymi, „że zaplanowana na jesień rewizja budżetu UE może być niekorzystna dla Polski z uwagi na niską wiarygodność naszego kraju i różne objawy polskiego egoizmu”.Wygląda na to, że czołowy polityk PO wyraził w ten sposób kolejny raz filozofię tego ugrupowania, realizowaną z żelazną konsekwencją od momentu utraty władzy, że im gorzej dla Polski, tym lepiej dla tej partii.Wprawdzie realizacja tej strategii nie przynosi PO sukcesów w badaniach opinii publicznej, ta partia mimo tego, że ma ponad 130 posłów w Sejmie, przegrywa regularnie z Nowoczesną Ryszarda Petru, a jej notowania oscylują wokół kilkunastu procent.

2. Zaraz po utracie władzy, kiedy rozpoczął się konflikt wokół Trybunału Konstytucyjnego nowy przywódca PO Grzegorz Schetyna na zamkniętym spotkaniu z działaczami tej partii w Warszawie określił działania tej partii krótko „Bruksela i wyprowadzanie ludzi na ulice w Polsce”.Zaczęło się regularne donoszenie do Brukseli i dowożenie ludzi na protesty KOD-u w Warszawie i w innych miastach (na ostatnią manifestację 7 maja na to dowożenie i billboardy z podobizną Schetyny PO wydała około 3 mln zł).Ale te działania skończyły się klęską, ostatnia wizyta wiceprzewodniczącego KE Fransa Timmermansa i jego wypowiedź na konferencji prasowej, że rozstrzygniecie sporu wokół TK jest wyłącznie polską sprawą, a Komisja może tylko w tym tylko pomagać”, dobitnie to pokazała.Jeżeli chodzi o manifestacje KOD-u, to także ich apogeum mamy już chyba za sobą, ostatnia kompromitacja z liczbą uczestników (organizatorzy i administracja Warszawy upierali się że było ich blisko 250 tysięcy, dokładne liczenie także przez Gazetę Wyborczą potwierdziło, że od 50 do 60 tysięcy), oraz konflikty pomiędzy szefami partii opozycyjnych i przywództwem Komitetu, pokazują, że będzie to inicjatywa gasnąca.

3. Przynajmniej od początku tego miesiąca część mediów i opozycji w Polsce, podkręcała nastroje związane z publikacją w dniu 13 maja przez Moody’s, ratingu dotyczącego wiarygodności kredytowej naszego kraju.Mainstreamowe media i opozycja były wręcz przekonane, że rating będzie obniżony, przepowiadano nawet, że może to być nawet od dwa poziomy (z A3 na BBB) i oczywiście, że winny temu jest obecny rząd i wpierająca go sejmowa większość.Były minister finansów Jan Vincent Rostowski w jednym z wywiadów twierdził nawet, że obniżka ratingu będzie aż o kilka poziomów i w związku z tym obecny szef resortu finansów Paweł Szałamacha już powinien się podać do dymisji.

Szefowie PO- Grzegorz Schetyna, Nowoczesnej -Ryszard Petru i PSL-u Władysław Kosiniak- Kamysz zwołali nawet na 14 maja w Sejmie wspólną konferencję prasową, żeby wykorzystać spodziewane obniżenie ratingu do zaatakowania polityki ekonomicznej obecnego rządu.Co z tego, że za takie obniżenie zapłaciliby zwykli ludzie (dewaluacja złotego i podrożenie rat kredytów walutowych, wyższe koszty pożyczania przez państwo, prawdopodobny wzrost oprocentowania kredytów), opozycja totalna wyznaje zasadę „im gorzej dla rządu tym dla nas lepiej”.Trzeba było widzieć ich miny jak pośpiesznie szukali wtedy nowego przekazu i wymyślili na ogłoszenie zaproszenia szefów klubów Prawa i Sprawiedliwości i Kukiz15 na rozmowy o Trybunale Konstytucyjnym, choć przecież doskonale powinni pamiętać o zaproszeniu jakie skierował do wszystkich sejmowych klubów na początku poprzedniego tygodnia marszałek Sejmu Marek Kuchciński.

4. Teraz z kolei mamy wypowiedź europosła Janusza Lewandowskiego, który zdaje się cieszyć z tego, że być może na jesieni podczas przeglądu unijnego budżetu może dojść do cięcia środków dla Polski.Rzeczywiście taki przegląd się odbywa bowiem Komisja Europejska nerwowo poszukuje dodatkowych środków dla Turcji (obiecano temu krajowi aż 6 mld zł), a także pieniędzy na fundusze powiernicze dla kilku krajów afrykańskich, z których najwięcej imigrantów trafia do krajów UE.Jeżeli jednak do takiej redukcji dojdzie to będzie ona dotyczyła środków wszystkich krajów członkowskich i zostanie przeprowadzona według tych samych reguł więc „radość” europosła Platformy, że najbardziej dotknie ona Polskę jest naprawdę przedwczesna i co najmniej zastanawiająca.Czyżby czołowi politycy Platformy rzeczywiście źle Polsce życzyli? Kuźmiuk

Gewałt w obronie żerowiska No proszę, cóż za przypadek, cóż za zbieg okoliczności! Ledwo tylko pan redaktor Adam Michnik, „Żyd Roku 1990” wyjechał na stypendium do USA, zaraz były prezydent Wiluś Clinton, ten sam, co to wiercił cygarem w pochwie Moniki Lewińskiej, a potem wprawdzie palił, ale się nie zaciągał, wystawił naszemu nieszczęśliwemu krajowi bardzo krytyczną recenzję – że mianowicie Polska i Węgry wolą „przywództwo w stylu Putinowskim” niż demokrację. Nietrudno domyślić się, kto mu to podpowiedział; wszak w żydowskiej gazecie dla Polaków pod redakcją pana redaktora Michnika taka diagnoza została zatwierdzona przez redakcyjny Judenrat już dawno. W końcu któż może u nas wiedzieć o Putinie więcej, niż właśnie pan redaktor Michnik, którego na poprzednim etapie zimny ruski czekista karmił i poił w Klubie Wałdajskim? Już nie pamiętam, czy i Putin został wtedy „człowiekiem honoru”, czy też ten tytuł pan redaktor zarezerwował jednak dla generała Czesława Kiszczaka, pewnie z wdzięczności, że wykreował go na człowieka. Ale jak tam było, tak tam było. Teraz oczywiście etap jest inny, teraz, to znaczy – po zresetowaniu przez prezydenta Obamę w 2013 roku poprzedniego resetu w stosunkach amerykańsko-rosyjskich z 17 września 2009 roku cała Europa Środkowa ponownie przeszła pod amerykańską kuratelę, po której nie tylko Żydzi, ale i stare kiejkuty wiele sobie obiecują, Putin stał się najczarniejszym charakterem. Nie takim oczywiście, jak Adolf Hitler, bo Adolfa Hitlera Żydzi lansują – podobnie jak holokaust – za zjawisko bez precedensu w historii ludzkości, za rodzaj „miary wszechrzeczy” dla całego świata, któremu ten żydowski punkt widzenia jest cierpliwie, metodycznie i nieustępliwie suflowany. „A kiedy z wolna, po troszeczku, w tej dialektyce się wyćwiczą, to moja staną się zdobyczą” - mówiła Caryca Leonida do marszałka Greczki, a Żydzi najwyraźniej wzięli to sobie do serca, bo wiadomo, że świat i ludzkość traktują jako swoje żerowisko.Wróćmy jednak do Putina, z którego Żydostwo próbuje dzisiaj uczynić drzewo wiadomości dobrego i złego. Nietrudno się domyślić, dlaczego. Putin, początkowo kreowany na wezyra przez żydowskich grandziarzy w rodzaju Bieriezowskiego, Gusińskiego, czy Chodorkowskiego, którzy za Jelcyna całą Rosję roznosili dla Jerzego Sorosa na ryjach, wszystkich ich przechytrzył i nie tylko rozebrał do naga, ale nawet – jak Chodorkowskiego, któremu pycha przesłoniła poczucie rzeczywistości – nawet wsadził do łagru, więc nic dziwnego, że Żydzi, po utracie takich alimentów, go tak znienawidzili. W dodatku Putin – podobnie jak kiedyś każdy polski szlachcic – ma własnych Żydów, wobec których postępuje zgodnie ze wskazówką pewnego niemieckiego księcia jeszcze z czasów średniowiecznych: Żydzi – powiadał ów książę – są jak gąbka – jak już dobrze nasiąkną, to my ich wyciskamy. Teraz oczywiście jest jeszcze czas nasiąkania, ale nawet to, co najlepsze, kiedyś przecież się kończy, no a wtedy nieuchronnie musi nadejść etap wyciskania.To, że Żydzi mają wiele powodów, by nie lubić Putina, to jedna sprawa, ale czy przypadkiem ich zacietrzewienie nie sprawiło, że biednego byłego saksofonistę z Arkansas najzwyczajniej w świecie wprowadzili w błąd? Wprawdzie Aleksander Kwaśniewski twierdzi, że Clinton „zna Polskę”, ale przecież tylko idiota może wierzyć Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, który, nawiasem mówiąc, o Polsce też pewnie tyle wie, ile jej ukradł. Jeśli Wiluś Clinton „zna Polskę” to raczej z opowiadań rozmaitych stypendystów i pieczeniarzy w rodzaju (Zd) Radka Sikorskiego, co to podobny jest do przedwojennego malarza Leonharda, który ożenił się z córką bankiera Goldfredera. Franciszek Fiszer powiedział o nim tak: Leonardo da Vinci namalował Wieczerzę Pańską, a Leonhard zjada.Czy Węgry się „putinizują”? To już prędzej, bo Wiktor Orban postawił sobie za cel wydobycie swego państwa z pułapki zadłużenia, by odzyskać swobodę ruchów, a w przyszłości doprowadzić – kto wie – może nawet do odtworzenia „korony świętego Stefana”? Coś może być na rzeczy, bo czyż w przeciwnym razie ta wzmianka znalazłaby się w preambule nowej węgierskiej konstytucji? Orban rzeczywiście nie uląkł się hałasów rozmaitych najmitów finansowych grandziarzy i wprawdzie ujada na niego Fundusz Walutowy, ujada Unia Europejska, ujadają Żydzi – ale nie Węgrzy, którzy już dwukrotnie udzielili mu wyborczego poparcia z większością konstytucyjną. Jak dotąd nikt nie udowodnił Orbanowi fałszowania wyborów, a o ile wiem, taki zarzut nawet się nie pojawił, więc poparcie jest chyba autentyczne. A cóż może być wyznacznikiem demokracji, jeśli nie poparcie wyborców? Demokracja to kult Liczby; im większa Liczba, tym słuszniejsza Racja.W Ameryce nie zawsze to rozumieją. Kiedy po raz pierwszy przeczytałem wydaną „drugim obiegu” w latach 80-tych książkę Michaela Novaka „Duch demokratycznego kapitalizmu” uderzyło mnie zawarte tam stwierdzenie, ze kapitalizm może rozwijać się tylko w warunkach demokracji. Przecież można przytoczyć mnóstwo historycznych przykładów odwrotnych, o których autor nie mógł przecież nie wiedzieć. Dlatego, kiedy Michael Novak przyjechał do Polski i miałem sposobność, by z nim porozmawiać, natychmiast go o to spytałem. Z jego odpowiedzi wynikało wyraźnie, że utożsamia demokrację z zespołem instytucji służących wolności, np. respektowanie własności prywatnej, wolność słowa i niezależne sądownictwo. Ale te instytucje mogą równie dobrze istnieć bez politycznej demokracji i na przykład Rosja po reformach cesarza Aleksandra II wprawdzie nie była państwem demokratycznym, ale była państwem praworządnym – oczywiście dopóki wszystkiego nie zniszczyła żydokomuna, pod pozorem rewolucji wprowadzając tyranię, jakiej świat nie widział, a ściślej – jaką widział na starożytnym Wschodzie.A skoro już jesteśmy przy starożytnym Wschodzie, to warto zwrócić uwagę, że chociaż co i rusz pojawiają się rozmaite koncepcje ekonomiczne, to w gospodarce nadal liczy się to, co liczyło się w czasach Hammurabiego, to znaczy – ilu kto ma niewolników. Różnica jest taka, że wtedy niewolnictwo nie było niczym kamuflowane, podczas gdy teraz niewolnikom wmawia się, że są suwerenami i wielu nawet w to wierzy – ale cóż z tego, skoro wybrani przez nich ciemiężyciele wpychają ich coraz głębiej w niewolniczą zależność od lichwiarskiej międzynarodówki? Ciekawe, czy ten cały gewałt wokół „putinizacji” nie jest przypadkiem próbą obrony żerowiska, w jakie lichwiarska międzynarodówka przekształca współczesny świat? Stanisław Michalkiewicz

O mleku - i nie tylko To z FaceBooka. Zaczęło się od dyskusji w PE o mleku: https://www.youtube.com/watch?v=R9Ai27P5cxQ

Na zamieszczone niżej komentarze odpowiedzialem: P.Marianna Petir (CEP, Chorwacja, PPE) oczywiście nie ma racji. Jedni ludzie zarabiają więcej - inni mniej - i chodzi tylko o to, by było to w miarę sprawiedliwe. A jeśli ktoś zarabia lepiej, to znaczy, że będzie miał lepsze rzeczy - np. mleko - od tego, kto zarabia mniej. P.Petir chce zmusić biednych ludzi, by kupowali "dobre" (czytaj: drogie) mleko - zamiast tego, by oszczędzali i kupili za to np. wiertarkę, by zacząć pracować jako rzemieślnik i wydobyć się z biedy. Oczywiście mleko to tylko symbol: komuniści zaczynają od mleka - a potem to już się rozchodzi na wszystko... Proszę uważnie przeczytać dwa, akurat pierwsze, komentarze:

{Krzysiek Jankowski}: "Panie Januszu czy wie pan ile kosztuje litr "mleka" w sklepie, a ile za ten sam litr pełno wartościowego MLEKA kupowany jest od rolnika? Może zacznijmy likwidować pośredników i monopolistów a nie małych producentów. 30 lat temu moi dziadkowie byli w stanie utrzymać gospodarstwo z czterech hektarów i trzech mlecznych krów. A dzisiaj..."

{Damian Nontalker}: "Tutaj kobieta ma rację i niech ktoś mnie poprawi jeśli się mylę: gigantyczne koncerny utrzymają nawet ceny dumpingowe do takiego momentu aż zarżną małego przedsiębiorcę - tak, że cena nie wróci do normalnej, tylko pozostanie taka jaką będzie chciał wielki producent".

To nie całkiem tak (poprawiam) bo wielkie koncerny przede wszystkim konkurują miedzy sobą. Natomiast drobnych producentów wyniszczają w wyniku działań "dobrych ciotek" - jak p.Petir. Trzeba zlikwidować 887 (tak!!) przepisów o "jakości mleka" (którą może zapewnić tylko wielki koncern...) i pozwolić rolnikom sprzedawać swoje (lub cudze!) mleko komu chcą i kiedy chcą. To właśnie te przepisy wyniszczają drobnych producentów! Dlatego mleko w sklepie jest kilka razy droższe, niż cena płacona rolnikowi. I wtedy mniej zamożna, a zapobiegliwa, matka kupi dla dzieci tanie mleko - a, oczywiście, bogaty człowiek obawiający się o zdrowie dzieci będzie sobie mógł kupować mleko trzy razy droższe, o jakości gwarantowanej przez nawet pięć instytutów (prywatnych, oczywiście). Co wcale nie znaczy, że jest zdrowsze - tak nawiasem... O tym, co jest zdrowsze, decyduje życie, a nie naukowcy!

UWAGA: To zjawisko występuje wszędzie. Od dwudziestu lat w Europie nie powstała ani jedna nowa firma samochodowa!!! Dlaczego? Dlatego, że "dla dobra konsumenta" wprowadzono obowiązek "homologacji" - i tylko wielkie firmy mogą rozwalić dziesięć aut o mur by udowodnić, że są one "bezpieczne przy każdej prędkości". I biedny człowiek musi - chce, czy nie chce - "dla swojego dobra" kupowac drogie auta z pasami, czterema poduszkami i czym-tam jeszcze - zamiast auta z Indii, TATA, za $4000 nówka-sztuka. A co jakiś czas "dla jego dobra" każą niszczyć auta stare, by musiał kupić nowe... Naiwni chcą, by za małami producentami ujęli się urzędnicy. Otóż urzędników zawsze, prędzej lub później, przekupią Wielcy Producenci. Jedyną obroną dla małych producentów jest całkowicie Wolny Rynek. JKM

Publikujemy list otwarty, wysłany dn. 29 maja do senatora Aleksandra Pocieja przez publicystę Stanisława Michalkiewicza.

Do Wielce Czcigodnego Pana Senatora Aleksandra Pocieja List Otwarty Szanowny Panie Senatorze!

Przysłuchując się Pańskiej dyskusji z panem senatorem Janem Marią Jackowskim zwróciłem uwagę na zdumiewający brak Pańskiej spostrzegawczości. Dyskutując z senatorem Jackowskim, a przy okazji – z panią redaktor Danutą Cholecką, co jest osobliwością charakterystyczną dla tak zwanych niezależnych mediów głównego nurtu – zupełnie nie zauważył Pan słonia w menażerii. Chodzi mi o to, że tzw. „nadprogramowi” sędziowie, wybrani przez ustępujący Sejm, z udziałem Pańskich politycznych kolegów, są wybitnymi prawnikami – a w każdym razie byli – nieważne, czy słusznie, czy niesłusznie – przez polityków Platformy Obywatelskiej tak właśnie rekomendowani. Jako wybitni prawnicy nie mogli nie zdawać sobie sprawy, w jaki sposób, w jakim trybie i w jakim celu zostali wybrani do Trybunału Konstytucyjnego. Jeśli nie zdawaliby sobie sprawy ani ze sposobu, ani z trybu, ani z celu, w jakim zostali wybrani, to znaczy, że albo nie są wybitnymi prawnikami – bo nawet zwyczajny prawnik, nie mówiąc już o wybitnym – jak na przykład Wielce Czcigodny Pan Senator – natychmiast spenetrowałby prawdę zarówno co do sposobu, trybu, jak i celu takiego wyboru, albo – jeśli nadal mamy uważać ich za wybitnych prawników, którzy zdawali sobie z tego wszystkiego sprawę, a mimo to wyrazili zgodę na taki wybór – to nie ma innego wyjścia, jak uznać ich za szubrawców, którzy zaakceptowali ten wybór z pełną świadomością jego bezprawności. W takiej sytuacji konieczne jest postawienie pytania, czy każdy z tych „nadliczbowych” sędziów TK, spełnia ustawowy warunek piastowania funkcji sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Rzecz w tym, że – o czym Pan Mecenas nie może nie wiedzieć – ustawa o TK wprowadza warunek, że sędzia TK powinien spełniać wymagania stawiane sędziom Sądu Najwyższego. Wśród tych wymagań – precyzowanych przez ustawę o Sądzie Najwyższym – a konkretnie przez art. 22 paragraf 1 punkt 2 – sędzia Sądu Najwyższego musi być „nieskazitelnego charakteru”. Czy osobnika legitymującego się wybitną wiedzą prawniczą i spostrzegawczością przynajmniej na przeciętnym poziomie, który pozwala wybrać się do Trybunału Konstytucyjnego w sposób przeprowadzony przez Sejm poprzedniej kadencji, można uznać za człowieka „nieskazitelnego charakteru”, czy też raczej za szubrawca, gotowego na każde łajdactwo w zamian za apanaże przysługujące sędziom TK? Jest to oczywiście pytanie retoryczne, ale w takim razie, czy Prezydent Rzeczypospolitej powinien być zmuszany do zaprzysięgania takiego szubrawca, a tym samym – do uczestniczenia w akcie krzywoprzysięstwa? Wreszcie – czy prezes Trybunału Konstytucyjnego, pan prof. Andrzej Rzepliński, który niewątpliwie był świadom tego, co się dzieje – bo jeśli nie był świadom, to znaczy, że był w tym momencie niepoczytalny, a więc jako niepoczytalny, nie powinien piastować stanowiska prezesa Trybunału Konstytucyjnego – przynajmniej biernie nie uczestniczył w tym akcie bezprawia, a w takim razie – czy od tego momentu nadal może być traktowany jako osoba „nieskazitelnego charakteru”, czy też od tego momentu trzeba uznać, iż jego charakter doznał nieusuwalnej skazy, która dyskwalifikuje go nie tylko jako Prezesa, ale nawet jako sędziego Trybunału Konstytucyjnego? Jestem zdumiony, że dyskutując z panem senatorem Jackowskim w ogóle nie zwrócił Pan uwagi na te istotne okoliczności. Nie zamierzam wnikać, czy dlatego, że jest Pan z natury mało spostrzegawczy, czy też ze względu na lojalność wobec partii, dzięki której został Pan senatorem Rzeczypospolitej – bo Pańska osoba jest w tej sprawie – podobnie jak w wielu innych – pozbawiona wszelkiego znaczenia, niemniej jednak taki brak spostrzegawczości u senatora Rzeczypospolitej, którego głos może zdecydować na przykład o wojnie lub pokoju, jest szalenie niepokojący. Czy w związku z tym można uprzejmie prosić Wielce Czcigodnego Pana Senatora o łaskawe wyciągnięcie wniosków z tej sytuacji, bo wiadomo, że nie ma ludzi niezastąpionych, chociaż wielu lokatorów cmentarzy do ostatniej chwili uważało inaczej? Stanisław Michalkiewicz

29 maja 2016 Wicepremier Morawiecki konsoliduje instytucje wspierające rozwój i eksport

1. W poprzednim tygodniu Parlament uchwalił ustawę o gwarantowanych przez Skarb Państwa ubezpieczeniach kredytów eksportowych oraz zmianie niektórych innych ustaw, w której rząd proponuje między innymi przesunięcie nadzoru nad wszystkimi instytucjami, które wspierają rozwój i eksport obecnie, bądź mogą wspierać je w przyszłości, właśnie do ministra rozwoju. Chodzi o takie instytucje jak Agencja Rozwoju Przemysłu (ARP), Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP), Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIiIZ), Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE), Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK) przy czym tutaj nadzór będzie dzielony pomiędzy ministra rozwoju i ministra finansów, wreszcie nawet Urząd Zamówień Publicznych (UZP). Wcześniej minister Skarbu przekazał ministrowi rozwoju także nadzór nad PKO BP. S.A, co oznacza, że największy pod każdym względem (sum bilansowych, ilości otwartych rachunków, ilości oddziałów i punktów bankowych) bank w Polsce będzie także wprzęgnięty we wsparcie rozwoju i eksportu. Do tej pory te instytucje realizowały głównie tzw. spojrzenie produktowe na wspieranie rozwoju i polskiego eksportu, więc skupienie nadzoru nad nimi w jednym ręku ministra rozwoju, daje gwarancje wspólnego działania w tych sprawach.

2. Przypomnijmy także, że wicepremier Morawiecki dokonał niedawno przekształcenia Polskich Inwestycji Rozwojowych (PIR), spółki powołanej jeszcze w 2013 roku przez rząd Donalda Tuska w Polski Fundusz Rozwoju S.A. W styczniu 2013 roku Rada Ministrów zdecydowała o przekazaniu aż 11,39% akcji PGE S.A (Skarb Państwa posiadał blisko 62% akcji), 8,36% akcji PKO BP S.A. (Skarb Państwa posiadał 40,99% akcji), 10,10% akcji PZU S.A. (Skarb Państwa posiadał 35,18% akcji) i aż 37,90% akcji CIECH S.A (czyli całość akcji posiadanych przez Skarb Państwa, ten pakiet został już w połowie poprzedniego roku sprzedany na rzecz firmy Jana Kulczyka za kwotę około 0,6 mld zł), na swoisty wsad kapitałowy do tego programu. W momencie podjęcia tej decyzji przez rząd, akcje te według wyceny giełdowej miały wartość około 11 mld zł. Od początku nad tym przedsięwzięciem zaciążyła niestety niekompetencja przemieszana z nieodpowiedzialnością, stąd zmiany koncepcji jej funkcjonowania, prezesów i członków zarządu i w konsekwencji jak wynika z informacji ze strony internetowej PIR z jej udziałem realizowane są zaledwie 2 przedsięwzięcia warte 2 mld zł (jedno z nich z grupą Lotos na zagospodarowanie złoża B8 na Morzu Bałtyckim na kwotę 1,8 mld zł), a ponoć 6 kolejnych na ponad 5 mld zł jest wstępnie zaakceptowanych. Te ponad 3 lata działania PIR S.A. w dotychczasowym kształcie nie można zaliczyć do sukcesów, wydano sporo środków na organizację przedsięwzięcia, finansowanie zatrudnienia ale efekty wspierania inwestycji są jak widać co najmniej symboliczne, po zmianach powinno być jednak zdecydowanie lepiej.

3. Ustawa skupiająca nadzór aż nad siedmioma instytucjami, które do tej pory w Polsce razem z PIR- em wspierały sektor małych i średnich firm, innowacyjność, inwestycje w tym także te realizowane przez zagraniczny kapitał, wreszcie ekspansję polskich firm na zagranicznych rynkach, jest wydarzeniem bez precedensu w historii ponad 25 polskich przemian. Każda z nich do tej pory robiła to na własną rękę, często powielając wiele działań, a nawet konkurując ze sobą, teraz będąc w Grupie Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR), będą ze sobą współpracować osiągając efekt synergii. Jeżeli powołanie Grupy PFR to zaledwie pierwszy krok w konsolidacji instytucji wspierających rozwój i eksport, kolejnym będzie powołanie jednej instytucji w tym zakresie co oznacza, że wicepremier Morawiecki uzyska on naprawę potężne instrumenty do realizacji niedawno przedstawionego „Planu na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju”.

Wspomniane instytucje dysponują bowiem dużymi środkami finansowymi zarówno krajowymi jak i zagranicznymi, a niektóre z nich także innymi aktywami (majątkiem), które mogą być wykorzystane jako swoista dźwignia finansowa, szczególnie wtedy kiedy będzie to ostatecznie jedna instytucja. Kuźmiuk

Niemcy chcą zgody USA i Rosji na ujeżdżenie Polski „Niemcy chcą być centrum "światowych interesów"! Biała księga widzi je w roli współtwórcy globalnego porządku”..'AUtorzy nowej białej księgi mającej określić strategiczne cele niemieckiej polityki zagranicznej widzą Niemcy w roli siły odpowiedzialnej za współtworzenie globalnego porządku w świecie; uważają, że bezpieczeństwo Europy nie jest możliwe bez Rosji. „...”owa biała księga jest odzwierciedleniem radykalnej zmiany poglądów Niemców na ich sytuację w świeciepisze, omawiając dokument, niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.„...”W dokumencie z 2006 roku - brzmiącym zdaniem „FAZ” znacznie skromniej - mowa była o „ważnej roli” Niemiec w procesie kształtowania Europy. Berlin deklarował, że chce być „solidnym” partnerem w UE i NATO.Nowa wersja białej księgi stawia w centrum „światowe interesy” Niemiec.Dobrobyt kraju zależy zdaniem autorów od warunków ramowych w Europie i na świecie. Podobnie jak w poprzedniej wersji, podkreślono integrację Niemiec w wielonarodowym systemie bezpieczeństwa oraz partnerstwo ze Stanami Zjednoczonymi. Inaczej niż 10 lat temu autorzy zaznaczają, że Niemcy muszą być nie tylko solidnym, lecz także atrakcyjnym partnerem. Zdaniem autorów warunkiem jest przeznaczenie na obronność większych środków - zarówno pieniędzy, jak i personelu.Biała księga zawiera ofertę pod adresem partnerów:Niemcy są gotowe do tego, by włączyć się odpowiednio wcześnie, zdecydowanie i merytorycznie do międzynarodowej debaty (o bezpieczeństwie) jako kraj dający impulsy, przejmujący odpowiedzialność i przejmujący kierownictwo”...”Niemcy są gotowe do tego, by włączyć się odpowiednio wcześnie, zdecydowanie i merytorycznie do międzynarodowej debaty (o bezpieczeństwie) jako kraj dający impulsy, przejmujący odpowiedzialność i przejmujący kierownictwo „...”W białej księdze mowa jest o tym, że Republika Federalna Niemiec korzystała przez prawie 40 lat z solidarności i ochrony swoich partnerów w NATO. Teraz Niemcy „czują się zobowiązane do udziału w solidarnej i wiarygodnej obronie”. Autorzy dokumentu potwierdzają, że celem rządu jest wzrost wydatków na obronność do 2 proc. PKB. oraz przeznaczenie 20 proc. budżetu wojska na inwestycje w sprzęt. „...”Za zwrot w podejściu Niemiec do ich roli w świecie uważa się przemówienie prezydenta Joachima Gaucka w lutym 2014 roku podczas 50. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Prezydent powiedział wówczas, że Niemcy nie mogą być „dekownikami” i „chować głowy w piasek”, lecz powinni być bardziej aktywni na arenie międzynarodowej. Historyczne winy nie mogą jego zdaniem być pretekstem do unikania odpowiedzialności za wydarzenia w świecie. „.(źródło )

2011 The Economist  prezydent Horst Kohler powiedział po swoim powrocie z Afganistanu „ Kraj o naszych rozmiarach oraz z tak zorientowany na eksport musi czasamiwysłać swoje oddziały aby bronić swoich ekonomicznych interesów„....”Prezydent Republiki Federalnej Niemiec Horst Koehler oświadczył, że ustępuje w trybie natychmiastowym ze stanowiska. Jak powód rezygnacji podał kontrowersje wokół swej niedawnej wypowiedzi na temat interwencji wojskowej w Afganistanie. „Prezydent zaznaczył, że pomówienie, jakoby opowiadał się za sprzecznym w konstytucjąużyciem Bundeswehry do zabezpieczania niemieckich interesów gospodarczych, nie ma jakichkolwiek podstaw.” https://naszeblogi.pl/57118-syn-hitlerowca-bundeswehra-wprowadzi-imigrantow-do-polski

Żona Sikorskiego Anne Applebaum ,,, co faktycznie powiedział prezydent / Niemiec /: „kraj takiej wielkości jak nasz, tak skupiony na eksporcie a więc zależny od handlu zagranicznego musi być świadom, że użycie wojska jest konieczne w nadzwyczajnych sytuacjach, by chronić nasze interesy”.”…” Niemcy mają istotnie wiele interesów gospodarczych poza Europą, także w krajach, które w przyszłości mogą stanowić zagrożenie militarne dla Zachodu. Przychodzi na myśl od razu Iran – gdzie są jednym z największych inwestorów zagranicznych – albo Chiny i Rosja. Czy w razie starcia irańsko-izraelskiego pacyfistyczne Niemcy zachowają neutralność? A co, gdyby Chiny zaatakowały Tajwan, albo Rosja poszła na wojnę z Ukrainą?Nie sugeruję, że któryś z tych konfliktów może albo powinien się wydarzyć. Nie oczekuję też, by Niemcy koniecznie się do któregoś z nich włączyły. Nie chcę, by znów się zbroiły czy wszczynały walki z kimkolwiek. Ale wydaje się dziwne, że prezydent państwa, którego gospodarka zależy od eksportu (w tym do krajów rządzonych przez autorytarne reżimy), nie ma prawa głośno rozważać militarnych konsekwencji, jakie wynikają z decyzji podejmowanych w kategoriach ekonomicznych

http://naszeblogi.pl/32481-friedman-polska-musi-zbroic-sie-przeciwko-niemcom-i-rosji

Michalkiewicz” Krok w stronę scenariusza rozbiorowego „....”We wtorek 10 marca Rosja wycofała się z podpisanego w roku 1990 w Paryżu traktatu o konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie.  „...”Ostatnia inicjatywa przewodniczącego Komisji Europejskiej Jana Klaudiusza Junckera, który w wypowiedzi dla „Die Welt” poparł pomysł utworzenia europejskich sił zbrojnych niezależnych od NATO, może być w tej sytuacji potraktowana jako rodzaj balonu próbnego, przy pomocy którego Niemcy przetestują skłonność Amerykanów do ustępstw na ich rzecz w zamian za przyłączenie się Niemiec do antyrosyjskiej krucjaty, którą Stany Zjednoczone próbują montować w związku z konfliktem na Ukrainie. „...”ecyzja Naszej Złotej Pani, by zbojkotować moskiewskie obchody zakończenia II wojny światowej jest niewątpliwie sygnałem gotowości Niemiec do rokowań w tej sprawie. Warto tedy przypomnieć, że USA dotychczas były niezmiennie przeciwne projektowi utworzenia europejskich sił zbrojnych niezależnych od NATO, traktując to jako pseudonim wyprowadzenia utworzonej w roku 1955 Bundeswehry spod amerykańskiej kurateli, pod którą trafiła ona w następstwie układów paryskich z roku 1954. Byłoby to uchylenie przez Niemcy kolejnego skutku II wojny światowej, a prawdopodobnie wstępem do uchylenia kolejnego jej skutku w postaci odzyskania „ziem utraconych”, znajdujących się obecnie w granicach polskiego terytorium państwowego jako „ziemie zachodnie i północne”. Wydaje się, że obietnica amerykańskiej zgody na rewizję postanowień konferencji czterech mocarstw w Poczdamie w roku 1945 mogłaby stanowić argument przesądzający o przyłączeniu się Niemiec do amerykańskiej krucjaty antyrosyjskiej i porzuceniu strategicznego partnerstwa z Rosją. ( więcej )

W najnowszej, opublikowanej właśnie „białej księdze”, Niemcy uznały się za „potęgę kształtującą” świat. „...”Zbiegło się to w czasie z nadzwyczaj butnym, jeśli nie powiedzieć – aroganckim – przytykiem prezydenta RFN Joachima Gaucka pod naszym adresem, który podczas Zjazdu Katolików w Lipsku powiedział, że:Polacy jeszcze nie odkryli, że miłosierdzie jest nie tylko dla swoich.”...”Chodzi jednak o zapisy w najnowszej publikacji. Zwrócił na nią uwagę choćby prof. Zdzisław Krasnodębski, który zacytował kluczowy fragment dokumentu: Wg nowej „białej księgi” urzędu kanclerskiego, ministerstwa obrony i ministerstw spraw zagr. RFN - Niemcy są „potęgą kształtującą” świat. W księdze pojawia się słowo „Gestaltungsmacht”, co można właśnie tłumaczyć jako „potęgę; władzę; siłę; kształtującą”. „Frankfurter Allgemeine Zeitung” napisał, że chodzi o „kształtowanie świata””...”emcy niewątpliwie są potęgą. Tylko czy ktokolwiek z sąsiadów tego potężnego kraju życzyłby sobie, aby były potęgą cokolwiek „kształtującą”? Zwłaszcza, że na naszych wschodnich rubieżach przebiera nogami historyczny partner Niemiec, który do tego „kształtowania” chętnie by się przyłączył. „...”„Biała księga” wydana została równolegle z zapowiedziami ministra spraw zagranicznych Franka-Waltera Steinmeiera o konieczności stopniowego „luzowania sankcji na Rosję”. Oczywiście tradycyjnie zastrzegł, że możliwe to będzie w razie „postępu procesu pokojowego we wschodniej Ukrainie”. O zwrocie zagarniętego Krymu niemiecki dyplomata nie wspomina już od dawna. Od czasu do czasu docierają do opinii publicznej o wzięciu przez Berlin kursu na przeforsowanie projektu Nordstream 2, nawet wbrew interesom gospodarczym całej Unii Europejskiej. Nordstream 2 jest wymierzony politycznie przeciwko bezpieczeństwu Polski, krajów bałtyckich i Ukrainy. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: szkodzenie interesom bezpieczeństwa naszego regionu jest w agendzie Berlina. I oczywiście Moskwy. Bo tylko osłabione kraje będzie można sobie podporządkować. Więc także w tym kontekście należy odczytywać dążenia do bycia „siłą kształtującą” świat, jak to ujmuje „biała księga”.....(źródło)

Utrzymanie jedności Unii Europejskiej w zamian za poluzowanie sankcji przeciwko Rosji - taką wizję polityki przedstawia niemiecki rząd. - Zawsze uważałem, że sankcje nie są celem samym w sobie - stwierdził Frank-Walter Steinmeier, szef MSZ Niemiec.O planach gabinetu Angeli Merkel ws. relacji z Rosją napisał w sobotę "Der Spiegel". Zdaniem dziennikarzy niemieckich, "reset" - mimo kontynuowanej wojny na wschodniej Ukrainie - może przynieść opłakane skutki, a Władimir Putin uzna wyraźną zmianę za oznakę słabości.Angela Merkel w deklaracji, złożonej pod koniec szczytu grupy G7, opowiedziała się nie tylko za utrzymaniem, ale wręcz za zaostrzeniem sankcji. Wszystko będzie zależeć od tego, w jakim stopniu Moskwa wypełni porozumienia mińskie ws. wojny na Ukrainie. "Der Spiegel" zwraca jednak uwagę, że kluczowi politycy niemieccy mają plan zniesienia restrykcji, nałożonych na Moskwę i to jeszcze w tym roku. Do tej pory warunkiem zmiany w stosunkach Unii Europejskiej z Rosją była zasada "sto procent za sto procent" - zawieszenie broni w zamian za zniesienie sankcji.Obecnie rząd niemiecki wykazuje dużo dobrej woli, by pójść na rękę Moskwie. - Zawsze uważałem, że sankcje nie są celem samym w sobie. Jeżeli dojdzie do postępów w realizacji porozumienia z Mińska, będziemy mogli rozmawiać o złagodzeniu sankcji - zapowiedział Frank-Walter Steinmeier. Mimo deklaracji, złożonej podczas szczytu G7 i dotychczasowej polityki, również Angela Merkel skłania się do ocieplenia stosunków z Rosją. - Teraz urząd kanclerski zajmuje bardziej miękkie stanowisko - podkreśla "Der Spiegel".Niemcy zgodzą się na zniesienie niektórych sankcji, jeśli Moskwa będzie współpracowała przy lokalnych wyborach we wschodniej Ukrainie. Nie chodzi o kary finansowe, nałożone na oligarchów rosyjskich i polityków, ale zniesienie zakazu wjazdu do krajów Unii Europejskiej dla wybranych.- Najwyższym priorytetem jest utrzymanie jedności UE - to główny powód liberalizacji polityki w stosunku do Rosji, wyłożony przez pełnomocnika niemieckiego rządu do kontaktów z Rosją Gernota Erlera. Niemcy mogą znaleźć sojuszników w rządach Węgier i Włoch. Przeciwnikami zniesienia sankcji przeciwko Moskwie są Brytyjczycy, kraje bałtyckie, Polska, ale również Stany Zjednoczone, które krytykują pomysły Berlina."Der Spiegel" ostrzega jednak niemiecki rząd: poluzowanie sankcji może doprowadzić do nieformalnej akceptacji dążeń rosyjskich na Krymie i wschodniej Ukrainie. A to już prosta droga do kolejnych roszczeń terytorialnych - uważają niemieccy dziennikarze.”...(źródło)

Korwin Mikke „Przypominam, że Niemcy - to nasz jedyny poważny wróg, bo ma do nas poważne (choć doskonale ukrywane) pretensje terytorialne. Reżymowa (a także posiadana przez Niemców...) prasa skrzętnie ukrywa to, że Niemcy z Polską (podobnie jak Japonia z Rosją) nadal nie mają podpisanego traktatu pokojowego, że wprawdzie rozmaite traktaty i "deklaracje" uznają granicę na Odrze i Nysie - ale zgodnie z Konstytucją RFN Niemcy "istnieją nadal w granicach z 1938 roku" i w każdej chwili (pardon: w odpowiedniej chwili) ktoś zgłosić się może do Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe po orzeczenie, że traktaty, układy i deklaracje sprzeczne z Konstytucją RFN są nieważne. I Trybunał tak orzeknie - całkiem słusznie. Bo taki jest porządek prawny. Tylko w Polsce politycy robią sobie z Konstytucji śmichy-chichy.”…”! Jeśli to, co piszę, to strachy na Lachy - to dlaczego Niemcy nie zmieniają Konstytucji? Dlaczego kategorycznie odmawiają podpisania traktatu pokojowego? 

http://naszeblogi.pl/48720-korwin-mikke-chce-niemcom-oddac-ziemie-odzyskane 

Piotr Skwieciński „ Aleksander Gauland to znany niemiecki polityk i intelektualista.Konserwatysta, niegdyś wysoko postawiony działacz CDU, dziś w eurosceptycznej „Alternative für Deutschland”. Partia ta nie weszła do Bundestagu, ale tylko o włos . I choć jest siłą pozaparlamentarną, to zarazem nie jest między Renem a Odrą traktowana jak coś niepoważnego.”...”Jest to, dodajmy, najbardziej konsekwentnie prorosyjskie niemieckie ugrupowanie. W dotyczącej polityki zagranicznej części swojego programu potrafiło ono zapisać, że nie można zgodzić się na trwałe rozdzielenie od Moskwy Kijowa – „matki ruskich grodów” …..”Otóż zapytany przez polemizującego z jego poglądami dziennikarza, jak może usprawiedliwiać inkorporację Krymu, która przecież jest sprzeczna z podstawową europejską zasadą niezmieniania granic, bo przecież na tej samej zasadzie Austria mogłaby zażądać przeprowadzenia plebiscytu w niemieckojęzycznym, należącym do Włoch południowym Tyrolu, by potem przyłączyć ten region, Gauland odpowiedział: Jeśli Tyrolczycy chcieliby głosować nad tym, czy ma być utrzymana granica na przełęczy Brenner, nie można by temu zapobiec. Można spytać, czy rzeczywiście wszystkie granice w Europie są święte…?To trzeba odnotować. Po raz pierwszy znany niemiecki polityk, nie żaden tam neofaszysta, wypowiada opinię, że europejskie granice – że granice między państwami, należącymi do Unii! - mogą być zmieniane.” (więcej )

Koniec żartów! Schulz zagroził... użyciem siły wobec takich krajów jak Polska, jeśli nie podporządkujemy się "duchowi wspólnoty" ws. imigrantów!”...” wydarzenie zapewne przejdzie do historii Unii Europejskiej. Niemiec Martin Schulz - przewodniczący Parlamentu Europejskiego, publicznie zagroził dziś  takim krajom jak Polska, Węgry czy Czechy, które nie zgadzają się na narzucenie im liczby imigrantów muzułmańskich. Zagroził…użyciem siły.”...”W telewizji ZDF Schulz, w kontekście krajów nie zgadzających  się na dyktat w sprawie uchodźców, powiedział:Europa ultranacjonalistów - jeśli oni zwyciężą - to otrzymamy taką Europę , nie tylko w tej kwestii, lecz także w wielu innych. Potrzebujemy ducha europejskiej wspólnoty.I w razie konieczności, to musi być siłą narzucone. Nie może być tak – i ja należę do tych ludzi, którzy tak mówią – jesteśmy w XXI wieku, jesteśmy w XXI wieku globalizacji, aby globalne problemy rozwiązywać  nacjonalizmem. W pewnym momencie trzeba walczyć i trzeba powiedzieć: w razie konieczności, także walką przeciwko innym, postawimy na swoim.”... ( więcej )

Joachim Brudziński „ Ne mamy żadnych powodów, żeby Niemców się dzisiaj obawiać - mówi Joachim Brudziński pytany przez „Super Ekspres”, czy PiS boi się Niemców. To egekt wypowiedzi prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który nie życzy sobie obecności wojsk Bundeswehry na terenie Polski.Chodzi tu o obecność wojsk NATO w Polsce i wypowiedzi szefów niemieckiego i holenderskiego MSZ, którzy nie chcą w naszej części Europy stacjonować. Natomiast jeśli ktoś z NATO ma realny militarny potencjał, aby być przeciwwagą dla hipotetycznego zagrożenia ze strony Rosji, to są to Stany Zjednoczone. Przy całej mojej sympatii dla Holendrów przypomnę postawę ich żołnierzy w Srebrenicy, kiedy dopuścili do ludobójstwa na bośniackiej ludności muzułmańskiej. To samo jeśli chodzi o wojska niemieckie… (…) Po prostu Bundeswehra w porównaniu z armią amerykańską jest jak biedronka wobec słonia”...”Wydaje mi się, że wspólny polsko-niemiecko-duński korpus północno-wschodni w Szczecinie w zupełności wystarczy.Tak jak ewentualne wspólne kontakty y wojskowe i ćwiczenia. Natomiast nie bardzo podobałoby mi się to, że po ulicach polskich miast spacerowaliby żołnierze Bundeswehry. (…) Uważamy, podobnie pewnie jak większość Polaków, że po aroganckich słowach szefa niemieckiego MSZ i braku jakiejkolwiek reakcji ze strony jak zwykle spolegliwego wobec Berlina ministra Sikorskiego nasza reakcja jest adekwatna „ ..(więcej )

Umowa o wolnym handlu między UE a USA (TTIP) to wyzwanie dla praw konsumenckich, pracowniczych i europejskiej demokracji, bo to, co dziś wiemy o porozumieniu wskazuje, że skorzystają na nim tylko wielkie korporacje i ponadnarodowy biznes „...”Profesor Leokadia Oręziak z SGH jako przykład umowy zawartej przez nierównych partnerów wskazała zawarty w 1992 roku przez USA, Kanadę i Meksyk Północnoamerykański Układ Wolnego Handlu (NAFTA). Jej zdaniem porozumienie dla Meksyku okazało się katastrofą: pod wpływem amerykańskiej konkurencji doszło do zniszczenia meksykańskiego przemysłu, a kraj, który pod względem produkcji żywności był samowystarczalny, dziś importuje ze Stanów Zjednoczonych 40 proc. sprzedawanych u siebie artykułów spożywczych. „...”Dla Oręziak TTIP to ograniczenie polityki przemysłowej państwa. Tymczasem przemysł - jak podkreśliła, dając przykład Niemiec - to jedyna podstawa rozwoju gospodarczego.Zauważyła, że konkurencja ze strony USA, które mają niższe koszty pracy i dostęp do taniej energii, wymusi ogromne zmiany na rynku Unii Europejskiej i - choć tego nie ma w umowie - pojawi się presja na ograniczenie płac i praw pracowników.”...”Według profesor unijno-amerykańskie negocjacje przewidują ponadto powołanie ponadnarodowego zgromadzenia ekspertów, tzw. regulacyjnej rady współpracy, która będzie określała, jakie przepisy są sprzeczne z duchem wolnego handlu i inwestycji. Zdaniem Oręziak tym samym rada będzie miała władzę nad państwami i demokratycznymi instytucjami. „...”Katarzyna Szymilewicz z Fundacji Panoptykon ... umowy o partnerstwie transatlantyckim w sposób niedemokratyczny powstają nowe regulacje dotyczące m.in. bankowości, finansów, handlu elektronicznego, żywności i ochrony środowiska. „....”Paneliści jako jedno z największych zagrożeń wskazywali postulowaną w umowie klauzulę o rozwiązywaniu sporów między państwem a inwestorem (ISDS). Dla nich to nic innego, jak jednostronny mechanizm oddziaływania korporacji na państwa, gdzie firmy mogą wszczynać procesy arbitrażowe, a władze tylko się im podporządkować. „...”"Międzynarodowy arbitraż budzi wiele wątpliwości" - mówił prowadzący dyskusję Przemysław Wielgosz, redaktor polskiego wydania "Le Monde Diplomatique". "Czy mamy do czynienia z prywatyzacją wymiaru sprawiedliwości?" pyta(więcej )

Tezy Friedmana z wywiadu z Mierzejewskim ”Stany Zjednoczone będą czekać aż Europejczycy sami rozwiążą swoje problemy. A jeśli do tego nie dojdzie, Stany będą interweniować jak w 1917 czy 1944 r. Strategia amerykańska polega na interwencji, gdy leży to w jej interesie. Podczas zimnej wojny Amerykanie nauczyli się, że prewencyjnie warto utrzymywać w Europie siły zbrojne, ale musi temu towarzyszyć zaangażowanie sojuszników. „.....” A gdyby kiedykolwiek Rosja zagroziła zachodniej Europie, z pomocą mają jej przyjść Amerykanie. „.....”Europejczycy nie czują żadnego zagrożenia i ich wkład w sojusz jest niezadowalający. Dotyczy to także Polski.Interesujące natomiast jest to, iż Polacy czasami myślą, że traktujemy swoje zobowiązania sojusznicze niepoważnie. Nic bardziej mylnego. Z amerykańskiego punktu widzenia ważne jest to, by Polska mogła się obronić przez trzy miesiące sama. Inaczej pomoc po prostu nie będzie mogła nadejść. Jeśli kiedykolwiek Rosja zaatakuje Polskę, to czy znowu kraj upadnie w ciągu sześciu tygodni? W Stanach poważni analitycy zajmujący się bezpieczeństwem międzynarodowym znają odpowiedź na pytanie, czy Polska jest silnym sojusznikiem i czy da radę. „.....”Niemcy są do nas dobrze nastawione, Rosja też na razie chyba nam nie zagraża. W 1932 r. Niemcy też były pokojowo nastawione, a do 1938 r. stały się dominującą potęgą w Europie. Takie myślenie jest ekstremalnie niebezpieczne. Polacy o wiele lepiej niż inni powinni rozumieć, jak szybko zmienia się wiatr historii, a sytuacja obiecująca staje się tragiczna. Nie jestem czarnowidzem. Nie prognozuję, że Niemcy i Rosja będą zagrożeniem. Ale czy w 1932 r. ktoś to prognozował? Polska ma dziś taką wizję bezpieczeństwa, jakby się wzorowała na maleńkiej Danii. Tymczasem powinna się wzorować na Izraelu. Izrael wydaje na obronę narodową dominującą część budżetu. Oni rozumieją, kto jest odpowiedzialny za ich bezpieczeństwo narodowe. Dania czeka, aż jej ktoś pomoże. Rzeczywiście uważa pan sojusz niemiecko-rosyjski za możliwy? Póki co Niemcy nie chcą zerwać więzi z Francją. Ale gdy relacje w Europie staną się bardziej skomplikowane, możliwy byłby zwrot Niemiec w kierunku Rosji. Już teraz Gerhard Schröder jest jednym z zarządzających w Gazpromie. Relacje gospodarcze między Niemcami i Rosją mają dość naturalny charakter, a Rosja zawsze była dla Niemiec alternatywą wobec sojuszu z Anglikami i Francuzami. Kiedy więc stosunki francusko-niemieckie staną się trudne, a to jest możliwe, Niemcy zwrócą się w stronę Rosji.”....”Ależ Europa nigdy nie wyszła z epoki państw narodowych, raczej wyglądało, że wychodzi. Jeśli chcę poważnie porozmawiać o polityce, to jadę do Berlina, Paryża, Londynu czy Warszawy. Grecy, Hiszpanie, Niemcy podejmują decyzje biorąc pod uwagę swój interes narodowy, a nie jakieś abstrakcyjne koncepcje zwane Unią Europejską. Przypominam, że w Europie tak naprawdę nie ma żadnej unii, raczej dominuje współpraca ekonomiczna, która nigdy nie przerodziła się w sojusz wojskowy. Sojusz ekonomiczny oparty jest na interesach narodowych, które są dość zbieżne dla poszczególnych członków. Ale bogactwo, które wspólnota obiecuje każdemu, nigdy nie stanie się faktem i wtedy pojawi się pytanie: kto zacznie tracić na tej wspólnocie najwięcej. A wtedy trudno będzie utrzymać jedność na kontynencie. Ale przecież jesteśmy w Unii, która ma wspólną politykę zagraniczną i bezpieczeństwa. W mniemaniu niektórych mieliście się stać Stanami Zjednoczonymi Europy i równoważyć siły USA i Rosji. To się nie stanie. W historii najważniejszy sojusz wojskowy nie był sojuszem europejskim, tylko europejsko-amerykańskim. Myślę oczywiście o NATO. Dlaczego mówi pan o NATO w czasie przeszłym? Bo NATO nie funkcjonuje. Częściowo dlatego, że wielu członków nie ma realnych zasobów wojskowych, a częściowo dlatego, że nie ma misji ani celów. W tym kontekście musimy się zastanowić, jak będzie wyglądała przyszła równowaga sił w Europie. O europejskich krajach często myślimy w kontekście Polski i Rosji. Ale jakie będą relacje między Niemcami i Francją za 10 czy 15 lat? Teraz oba kraje są związane przez Unię Europejską, ale nie jest jasne, czym UE będzie za 10-15 lat. Instytucje europejskie są nieskuteczne, a zdolności militarne Europy - nikłe. Zatem życzeniowo Europejczycy myśleli, że będą równoważyć Rosję na poziomie globalnym, ale na poziomie regionalnym okazało się, że to Rosja przeważa. Doprawdy? Kilka lat temu rosyjskie Ministerstwo Obrony opublikowało analizę, z której wynika, że z Polską i Turcją Rosja nie da rady. Rosja ma wciąż potężną armię. Na pewno silniejszą od państw bałtyckich, i pewnie zdolną pokonać Polskę. Więc regionalnie ma duże zdolności militarne, chyba że jest jakaś zewnętrzna siła, która może zagwarantować równowagę we wschodniej Europie. Ale wygląda na to, że jej nie ma. Może Polska powinna więc zbudować regionalny sojusz w Europie Centralnej? To międzywojenna idea Józefa Piłsudskiego. Sojusz ze Słowacją, Węgrami, Rumunią i Bułgarią może zapewnić Polsce bezpieczeństwo. Piłsudski rozumiał, że Polska jako lider Europy Środkowej jest w stanie taki sojusz skonstruować. Ale to się nigdy nie udało. Ponieważ w latach 30. Niemcy i ZSRR były silne. Teraz Niemcy są potęgą gospodarczą, ale nie mogą wnieść zbyt wiele do sojuszy wojskowych. Rosjanie z kolei są bardzo ostrożni. Ale jaki Polska ma wybór? Macie państwo między Niemcami a Rosją. Żaden Polak nie może przewidzieć, co się stanie z sąsiadami w przyszłości, a liderzy polityczni powinni przygotowywać kraj na najgorsze. Dziś nie wiadomo, czy Niemcy i Rosja utworzą w przyszłości sojusz militarno-polityczny, ale Polska na wszelki wypadek powinna być zdolna do samoobrony. Wydajemy na obronę narodową niecałe 1,95 proc. PKB. Nie mamy pieniędzy na armię według izraelskiego wzorca. Oczywiście, że macie. Jeśli kraj chce chronić swoje bezpieczeństwo, wymaga to wyrzeczeń. Jak w Izraelu. Izrael na obronę narodową wydaje ponad 6 proc. PKB , a ma podobny udział państwa w gospodarce co Polska. Na czym oszczędza? Izrael pamięta o swojej historii i chroni siebie najlepiej jak potrafi - kosztem państwa opiekuńczego. Zatem Polacy muszą podjąć jakieś decyzje. Pamiętajcie, że NATO dziś niewiele znaczy. Nie ma sojuszu. Są jakieś spotkania urzędników i oficerów w Brukseli Nawet jeśli Rosja i Niemcy mają względem Polski jak najlepsze zamiary, musicie pamiętać, że kierują się własnymi interesami narodowymi. A Polska leży między tymi krajami. „...”George Friedman jest amerykańskim politologiem, założycielem i prezesem STRATFOR, prywatnej agencji wywiadowczej i instytucji publikującej analizy geopolityczne. Autor książki „Następne 100 lat”. Będzie gościem Europejskiego Forum Nowych Idei, które odbędzie się w Sopocie od 26 do 28 września „ ...(więcej )

Profesor Zdzisław Krasnodębski „ W „Die Welt” Clemens Wergin w artykule „Niemcy kończą z egzystencją karła” pisze: „Gdyby uszeregować obecne ogniska kryzysu zgodnie z niemieckimi interesami, to Ukraina byłaby na pierwszym miejscu, po niej kolejno następowałyby Syria, Libia, Mali i dopiero na końcu byłaby Afryka Środkowa. Nie ma w tym nic nieprzyzwoitego, że Niemcy definiują najpierw swoje interesy dla siebie, by potem dostosować się do partnerów w Europie i NATO (…). Ale Niemcy powinny i muszą pojmować siebie także jako ważne aktywne mocarstwo” ….”Coraz częściej – tak jak w wypadku Syrii – mówi się bowiem, że nie da się rozwiązać problemu Ukrainy bez Rosji. Podczas gdy Andreas Schockenhoff z CDU, który do niedawna pełnił obowiązki pełnomocnika rządu do spraw niemiecko-rosyjskiej współpracy społeczeństw (obecnie został zastąpiony uchodzącym za prorosyjskiego Gernotem Erlerem z SPD), oraz Marieluise Beck, bremeńska posłanka Zielonych, wzywali do sankcji, nowy-stary socjaldemokratyczny minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier ogłosił, że „bez Rosji nie można się obejść”. Problem w tym, że jak na razie Rosja nie chce się włączyć w nowy porządek, w sposób wygodny dla UE i Niemiec. „.....”W tym wypadku, jak dzieje się coraz częściej, mówiąc o Unii, mamy na myśli Niemcy. Europa Środkowo-Wschodnia to niezaprzeczalnie ich strefa wpływów. Naturalnie zostawia się odpowiednią rolę funkcjonariuszom Unii. Jak pisał publicysta „Frankfurter Allgemeine Zeitung” („FAZ”), powołując się na nowego sekretarza stanu do spraw Unii w niemieckim ministerstwie spraw zagranicznych: „Należy skończyć z ulubioną przez Moskwę grą stawiania na bilateralne kontakty z wielkimi państwami europejskimi i ignorowanie UE”. Zaraz jednak zauważa: „Daje się też do zrozumienia, że nie można zostawić mediacji jedynie Catherine Ashton i Stefanowi Füle” (Markus Wehner, „Im Eiltempo aus der Sackgasse”, „FAZ”, 2 lutego 2014 r.). Niemcy coraz głośniej zapowiadają bardziej aktywną politykę zagraniczną – przejęcie większej odpowiedzialności za porządek już nie tylko w Europie, lecz także na świecie. Szerokim echem odbiło się niedawne przemówienie prezydenta Joachima Gaucka. Komentator FAZ tak podsumował jego przesłanie: „Niemcy jako udana demokracja mogą – po tym, jak minęło całe pokolenie od czasu zakończenia wojny i ćwierćwiecze od ponownego zjednoczenia – ufać samym sobie, powinny także ważyć się na więcej w świecie (Günther Nonnenmacher, „Gaucks Leitfaden”, „FAZ”, 1 lutego 2014 r. ...(więcej )

Cytat z wywiadu Christophera Howartha, analityka brytyjskiego instytutu Open Europe z artykułu „Opcja niemiecka nas  nie interesuje„ Brytyjskie tabloidy zdążyły już nazwać niemiecką interwencję w Grecji początkiem Czwartej Rzeszy. Obawiacie się Niemców?„...”A nie jest tak, że Niemcy chcą odsunąć Brytyjczyków, bo wasza wizja nie zgadza się z ich wizją? To prawda. Polski rząd robi dzNie dość, że nie pasujemy do niemieckiej wizji Europy, to jeszcze i nasze drogi z Polską będą się coraz bardziej rozchodzić. Rząd polski robi dziś wszystko, by iść ramię w ramię z Niemcami, by dołączyć do scentralizowanej strefy euro i budować niemiecki projekt federalistycznej Europy. Nas to nie interesuje”

https://naszeblogi.pl/44252-niemcy-zdychajace-karlowate-mocarstwo

The Daily Telegraph . Peter Osborne „Europa zrzeknie się , przestanie być z wyjątkiem jakiś resztówek zbiorem państw narodowych . Otrzymają jeden ekonomiczny rząd , jedna walutę , jedna politykę zagraniczną. . Integracja będzie tak zupełna, że że podatnicy w większości prosperujących krajów będą płacić na socjalny system i system emerytalny upadających państw Europy. „...” Jest do pomyślenia , że wczorajsze negocjacje mogą rzeczywiście uratować eurozonę , ale ,co jest warte zatrzymania się na chwile , przemyślenia konsekwencji europejskiej fiskalnej unii . Pierwsza oznacza ekonomiczne zniszczenie większości europejskich południowych krajów. I rzeczywiście ten proces jest już bardzo zaawansowany. Z powodu swojego członkostwa w eurozonie peryferyjne państwa , takie jak Grecja i Portugalia w rosnącym stopniu Włochy i Hiszpania poddane są procesowi wymuszonej deindustralizacji , odprzemysłowienia .Ekonomiczna suwerenność zostanie całkowicie zniszczona , zostaną sprowadzone do pozycji państw wasalnych , i będą się cieszyć taką samą rolą jaka cieszyły się europejskie kolonie w XIX i XX wieku . Będą dostarczać taniej siły roboczej , nieprzetworzone surowce i materiały , produkcje rolną oraz przygotowany rynek zbytu dla dóbr i usług dostarczanych przez bardziej produktywnych i wydajnych północnych Europejczyków. Ich polityczni liderzy stracą ich polityczną legitymacje podobnie jak beznadziejny George Papandreou z Grecji , staną się lokalnymi reprezentantami odległej władzy, którzy zostaną zmuszeni do wprowadzenia ekonomicznego programu w całych krajach w zamian za ogromne finansowe subsydia Wkrótce wszystkie te kraje stoczą się w prymitywny przestarzały model ekonomiczny . Niemcy tymczasem są zajęte w przekształcaniu się w jedna z najbardziej dynamicznych i wydajnych gospodarek świata . Pomimo ich grymasów , dla Niemiec pomoc programy pomocowe są warte każdego wydanego grosza , ponieważ to zapewnia im tanio rynki zbytu dla ich przemysłowej produkcjiWczorajszy sabat czarownicUnii Europejskiej oznacza zbliżenie się Niemiec do realizacji marzenia Bismarcka o niemieckim ekonomicznym imperium rozciągającym się od Centralnej Europy po wschodni basen Morza Śródziemnego”.....

http://naszeblogi.pl/40896-stabilizacja-socjalizmu-w-europie-zdychanie-przed-szpitalami

The Economist . Pax Germanica dla całej Europy „Reforma strefy euro wykreuje Niemiecką Europę , a nie taka ekonomiczna Pax Germanica jak niektórzy obserwatorzy to sobie wyobrażają „..... „Nawet w złotych czasach europejskiej integracji Niemcy były kłopotliwym   partnerem, zbyt dużym , aby być tylko pierwszym pomiędzy równymi, ale zbyt małym aby być hegemonem , jak powiedział Helmut Kohl , kanclerz , który zjednoczył Niemcy . Niemcy nigdy nie traciły z pola widzenia swoich interesów .’ „......”W czasie ekonomicznego kryzysu jej pierwszym odruchem było zwiększona ochrona niemieckich  interesów . Wpłynęła na wybór słabych polityków na szefa prezydencji Unii i unijnego ministra spraw zagranicznych, oba stanowiska zapisane w Traktacie Lizbońskim. „.....”Aktualne przeświadczenie ,powiedział , mówi że pojedynczy rząd , a nie ich europejska zbiorowość będzie głównym aktorem, i Niemcy przyjęły tą rolę. „.....”Unia Europejska potrzebuje dzisiaj niemieckiego przywództwa bardziej niż kiedykolwiek, ale strach jest przeważający . Europa również potrzebuj konsensusu , ale nie dojdzie do niego dopóki Niemcy go nie wesprą . Sytuacja może się jeszcze pogorszyć , jeśli niemiecka ekonomiczna pewność siebie przerodzi się w polityczną arogancję |..

https://naszeblogi.pl/44252-niemcy-zdychajace-karlowate-mocarstwo

Angela Merkel podczas expose wygłoszonego w parlamencie, inaugurującego jej trzecią kadencję na stanowisku kanclerza podkreśliła, iż remedium na wszystkie bolączki Niemiec i UE będzie „więcej Europy w Europie”. Innymi słowy szefowa niemieckiego rządu opowiedziała się za oddelegowaniem przez rządy krajowe większej władzy do instytucji unijnych. „....”W dwudziestominutowym przemówieniu wygłoszonym w Bundestagu Merkel skupiła się na sprawach Europy i jej dalszej integracji. Podkreśliła, iż priorytetem jej rządu będzie lobbowanie na rzecz wprowadzenia ściślejszego nadzoru polityki gospodarczej poszczególnych państw członkowskich Unii. Wg kanclerz „Niemcy tylko wtedy będą silne, gdy Europa się wzmocni”.....”Kanclerz zaznaczyła w przemówieniu, iż Europa musi się rozwijać, a kraje UE muszą zaakceptować fundamentalną zmianę, w tym utratę suwerenności . - Każdy, kto chce więcej Europy musi zaakceptować to, iż niektóre zadania będą przekazane innym podmiotom – mówiła.”...”Wobec rosnących w siłę partii eurosceptycznych coraz więcej polityków wyraża swoje obawy dot. wyrzeczenia się suwerenności.....Wskazują także na niebezpieczeństwo wkroczenia Europy na drogę dezintegracji, która może się okazać procesem trudnym do opanowania.” ….(więcej )

„Europa nie pogrąży się w ciemności, ale z kryzysu Unii, prawdopodobnie na bazie unii walutowej, może nie całej, wyłoni się jej nowy polityczny i gospodarczy kształt. „....”Z jednej strony mamy tych, którzy coraz głośniej twierdzą, że za fasadą kolejnych programów ratunkowych oraz walki z kryzysem powstaje jakiś rodzaj oświeconej, absolutystycznej władzy z siedzibą w Pałacu Elizejskim oraz berlińskim Kancleramcie – le Groupe de Francfort (Grupa Frankfurcka). Używając UE i MFW, obala on oporne demokratyczne rządy, narzuca drakońskie programy reform, buduje plany nowych europejskich rozwiązań, nie pytając nikogo o zdanie. Jego działania w istocie relatywizują lub całkiem podważają demokratyczną wolność suwerennych państw oraz narodów. „....”jest nią nowa kultura stabilizacji i bezpieczeństwa, o której tak często i tak chętnie w ostatnim czasie mówi Angela Merkel „....”I czy dzisiaj nie da się stwierdzić, że narodowe polityki gospodarcze oraz społeczne,dyktowane przez demokratyczne wyroki obywateli, może i są wyrazem suwerennej wolności, ale w efekcie na południu Europy przyniosły przede wszystkim korupcję, życie ponad stan, bezrobocie, zadłużenie państwa, a dalej stały się śmiertelnym zagrożeniem dla ekonomicznej i społecznej stabilności całej Europy? „.....”Na fundamencie euro, albo na jego gruzach,powinien powstać zarządzany w nowy sposób, bardziej autorytatywnie, obszar bezpieczeństwa, wzrostu oraz rozwoju. Niektórzy nazwą go europejskim państwem rozwojowym, inni przypomną sobie w tym kontekście o starym niemieckim pojęciuLeistungsraum. „....”Chodzi tak czy inaczej o nowy sposób rządzenia, który przywróci wewnętrzną stabilność oraz globalną konkurencyjność. Autorytatywność tego nowego sposobu rządzenia nie musi wcale – i nie będzie – oznaczać łamania prawa. Współcześni filozofowie polityki z różnych stron, Habermas, Gray czy Rawls, już dawno odkryli, żemożliwa jest autorytatywna władza zachowująca praworządność. Dotąd jednak widzieli ją jako fenomen możliwy tylko poza Europą. Dlaczego jednak w stanie wyższej konieczności, jakim jest kryzys, nie miałaby zawitać także do nas? „ …..

https://naszeblogi.pl/44252-niemcy-zdychajace-karlowate-mocarstwo

Korwin Mikke „Jak powiedział był podaj śp. Fryderyk Engels: „Gdyby rząd niemiecki chciał zabić milion Niemców, a rząd francuski milion Francuzów – obydwa nie przetrwałyby jednego dnia; jeśli jednak rząd francuski ogłasza, że chce zabić milion Niemców, a rząd niemiecki, że chce zabić milion Francuzów – to obydwa uzyskują silne poparcie”…”Tak to bowiem bywa, że po latach pokoju nadchodzi czas wojny. I najwyraźniej czas taki już nadszedł. Nie bez przyczyny JE Jan Vincent (vulgo „Jacek Rostowski”) już w listopadzie 2011 roku powiedział (w wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung”): „Istnieje niebezpieczeństwo historycznej klęski gospodarczej, która – tak jak Wielki Kryzys z lat trzydziestych – mogłaby w końcu doprowadzić do wojny w Europie”. Tyle że kryzys w 1929 do żadnej wojny nie doprowadził. W dodatku p. Vincent powiedział to z przejęciem, z zaaferowaną miną, po powrocie ze „szczytu” UE –najwyraźniej usłyszawszy poważne kuluarowe rozmowy. Powody do wojny oczywiście są.„....”wszystkie rządy Cywilizacji Białego Człowieka maja poparcie bardzo małe – i awantura wojenna może im być potrzebna, by takie poparcie uzyskać. A poza tym wojna to pozbycie się kłopotliwej części ludności: ci sami, którzy ochoczo szarżują na czołgi, w razie czego potrafią szarżować na policjantów – nieprawdaż? Dobrze jest się ich pozbyć… Ponadto kwestia długu. Przypominam, że Adolf Hitler wypowiedział wojnę, bo… musiał – 1 stycznia 1940 musiałby ogłosić bankructwo.”. 

http://naszeblogi.pl/43422-merkel-straszy-przeciwnikow-wojna-w-europie

Jerzy Bielewicz „ Kanclerz Niemiec, która przestrzegła swoich europejskich partnerów na ostatnim szczycie Unii, że obecna sytuacja w Europie pozwala snuć analogie z rokiem 2014, okolicznościami w przeddzień wybuchu I Wojny Światowej.. „....”„To nasz Włoch w Europejskim Banku Centralnym (EBC)” - jeszcze nie tak dawno temu mówiła o szefie EBC, Włochu, Mario Draghi kanclerz Niemiec, Angela Merkel. Po pełnej dyplomatycznego blichtru kurtuazji nie pozostał ani ślad, Draghi zaś znalazł się w ogniu ostrej krytyki ze strony niemieckich polityków i przedstawicieli Bundesbanku. Zarzucają mu, że w EBC nie kieruje się dobrem strefy euro, bo chroni interes zadłużonych krajów południa Europy, w tym... Republiki Włoskiej. „...”Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), Banku Rozliczeń Międzynarodowych (BRM) i Białego Domu. W ciągu ostatniego pół roku, te wpływowe instytucje na różne sposoby wyraziły opinie, że polityka luzowania monetarnego nie przyniosła oczekiwanych rezultatów w postaci adekwatnego ożywienia gospodarczego kosztem dodruku pieniądza i wzrostu zadłużenia państw. Przeciwnie spowodowała zwiększenie nierównowagi finansowej na świecie. W przypadku strefy euro między krajami północy, jak Niemcy i południa Europy, jak choćby Włochy. Analitycy BRM wskazują w swoim raporcie, że Bundesbank w czasie kryzysu „dorobił” się potencjalnych roszczeń (claims) wobec innych banków centralnych strefy euro na kwotę przekraczającą 850 miliardów Euro. „.....”włoski dług do PKB osiągnie astronomiczne 133% z końcem 2013 roku, podczas gdy Niemcy odnotują nadwyżkę budżetową za 2013 rok „.....”Do kolejnego przesilenie w strefie euro dojdzie, gdy pęknie bańka spekulacyjne na rynku obligacji państwowych, kiedy to ECB ograniczony dodruk pieniądza, czytaj: tanie pożyczki i bezkrytyczne finansowania nadwątlonego systemu bankowego. „....”Powtórzy się kryzys „grecki” czy „cypryjski” na bez porównania większą skalę. I właśnie takiego scenariusza boją się panicznie Niemcy. „....”Bo nawet niemiecka kołdra wydaje się ze wszech miar przykrótka. Troska o przyszłość wspólnej waluty i strefy euro nie jest zatem problemem wydumanym przez odosobnionego eurosceptyka, a stawia pod dyskusję realną agendę, z którą nie poradziły sobie ECB, Bundesbank i Unia Europejska na ostatnim szczycie. Stąd też noworoczna prognoza przesilenia w strefie euro, potencjalnego rozpadu, tj wyjście z niej Grecji, Portugalii, czy nawet Włoch w drugiej połowie bieżącego roku, już po nadchodzących wyborach do PE. Bo moja prognoza brzmi skromnie w porównaniu z wypowiedzią Kanclerz Niemiec, która przestrzegła swoich europejskich partnerów na ostatnim szczycie Unii, że obecna sytuacja w Europie pozwala snuć analogie z rokiem 2014, okolicznościami w przeddzień wybuchu I Wojny Światowej... „.. ( więcej )

Profesor Nialla Ferguson „ Wszystkie te pozytywne trendy gospodarcze napawały optymizmem . Wielu biznesmenów – od Iwana Blocha w carskiej Rosji po Andrew Carnagie 'ego w Stanach Zjednoczonych - uważały za oczywiste ,że wielki konflikt zbrojny byłby katastrofą systemu kapitalistycznego . W roku 1989 Bloch wydał opasłe , sześciotomowe dzieło zatytułowane „ Przyszłość Wojny „ , w którym dowodził ,że z powodu postępu technicznego , który zwiększył potencjał destrukcyjny nowoczesnej broni , wojna w zasadzie nie ma żadnej przyszłości . Każda próba prowadzenia wojny na wielką skale skończyłaby się „ bankructwem narodów „ W 1910 roku, tym samym , w którym Carnegie powołał do istnienia Fundację na Rzecz Pokoju Międzynarodowego , lewicujący brytyjski dziennikarz Norman Angell opublikował książkę zatytułowaną Wielkie Złudzenie ( The Great Illusion ) w której przekonywał ,że wojna pomiędzy wielkimi mocarstwami stała się niemożliwa z gospodarczego punktu widzenia z powodu „ delikatnej sieci wzajemnych zależności , łączącej świat finansów oparty w znacznej mierze na kredycie „ Wiosną 1914 roku międzynarodowa komisja ogłosiła raport na temat gwałtów popełnionych podczas wojen bałkańskich z lat 1912 – 1913 . Przewodniczący komisji , mimo ,że wraz ze swoimi kolegami zetknął się ze świeżymi jeszcze świadectwami wojen toczonych do upadłego przez całe narody stwierdził we wstępie do raportu ,że wielkie europejskie mocarstwa ( odróżnieniu od małych bałkańskich państewek ) „ odkryły tę oczywistą prawdę ,że najbogatszy kraj ma najwięcej do stracenia w przypadku wojny ,dlatego każde państwo ponad wszystko życzy sobie pokoju „. Jeden z brytyjskich członków komisji , Henry Noel Brailsford – zagorzały zwolennik Niezależnej Partii Pracy ( Independent Labour Party ) i autor płomiennej krytyki przemysłu zbrojeniowego „ The War of Steel and Gold „ ( Wojna stali i złota ) stwierdził „ W Europie , pominąwszy Bałkany i być może obrzeża imperium rosyjskiego i austriackiego epoka podbojów dobiegła końca . W dziedzinie polityki nic nie jest tak pewne jak to ,że granice naszych państw narodowych są ostatecznie wytyczone . Jestem przekonany ,że sześć wielkich mocarstw nie będzie już nigdy toczyć z sobą wojen „....źródło Niall Ferguson „ Potęga pieniądza „ strony 300 – 301 ...(więcej )

Marc Lanthemann „ Początek dała wojna „....”Niemiecka historia może Europę wiele nauczyć o prawdziwych kosztach unifikacji. Ze swej strony Berlin powinien mieć w pamięci lekcje zjednoczenia, gdy próbuje dziś wykuć Unię Europejską na swój obraz i podobieństwo. „...”to tylko ostatnie z serii europejskich marzeń o zjednoczonym Kontynencie.  Wielu wcześniej próbowało zebrać tak wiele krajów pod jedną egidą polityczną, ale nie byli w stanie pogodzić interesów tak wielu potężnych państw. Problem polegał na tym, że ich próby zaczynały się od krwawej jatki, a kończyły chaosem. „....”W obecnej formie Unia Europejska jest niestabilna i nietrwała. Wielu Europejczyków wierzy jednak, że Stary Kontynent powinien zostać zjednoczony po to, by wyjść z obecnego kryzysu. W teorii sfederalizowana Europa powinna być stabilniejsza i bogatsza niż obecny, hybrydowy twór. „....”przywódcy Niemiec ...Lepiej niż ktokolwiek inny rozumieją oni bowiem, że debata na temat tego, czy Unia Europejska powinna się dalej integrować, jest nieunikniona „...”Rozumieją to także, ponieważ zjednoczenie samych Niemiec było żmudnym procesem. Potrzeba było dziesięcioleci wojen”....” i wyjątkowych przywódców, by niemieckie państewka się zjednoczyły. „...”Nowe systemy polityczne częściej powstają na zgliszczach wojny. Unia Europejska i Niemcy wpisują się w tę tradycję. „...”Ostatecznie postawiły one na unifikację z jednego powodu: by przetrwać. Dziś Niemcy ponownie muszą rozważyć za i przeciw integracji, tyle tylko, że tym razem w imię ocalenia całej Europy.”....”W 1992 roku niewiele państw w ramach europejskiej strefy wolnego handlu zgodziło się zrezygnować z własnych walut i przyjąć jedną wspólną, delegując tym samym swoją politykę monetarną na rzecz scentralizowanej biurokracji Europejskiego Banku Centralnego. Nie zgodziły się jednak, by następnym krokiem była integracja fiskalna, a zatem polityczna „....”Gorsza niemiecka bezczynność”....”Na żądanie Prus kilka państw niemieckich sformalizowało w 1834 roku unię celną, która zredukowała lub zlikwidowała cła, stworzyła jednolity rynek pracy i zintegrowała rynki kapitałowe. Począwszy od lat 40. XIX wieku państwa członkowskie unii celnej zaczęły być łączone liniami kolejowymi, tworząc coraz bogatszy rynek wewnętrzny i potwierdzając dominację Prus wśród państw niemieckich. Unia rozszerzała się w następnych latach, ale nigdy nie zdecydowano się przekształcić ją w unię monetarną i bankową.”....”Sukcesy Bismarcka”...”Niechęć do przewodzenia Europie jest z punktu widzenia Berlina absolutnie racjonalna. W istocie ta wstrzemięźliwość pokazuje inną kluczową różnicę pomiędzy sytuacją kanclerz Angeli Merkel a jej najbardziej znamienitym poprzednikiem, Otto von Bismarckiem.Pierwotny projekt zjednoczonej, powojennej Europy był zagranicznego autorstwa. Unia handlowa w Europie służyła strategicznym interesom Stanów Zjednoczonych”...”Pytanie brzmi zatem, czy niemiecki imperatyw, by zachować unię handlową, od której w dużej mierze zależy gospodarcza pomyślność kraju, spowoduje bardziej zdecydowane działania Berlina. Analiza postępowania Niemiec pokazuje jedynie, że starannie kalkulują one prawdziwe koszty następnego kroku w procesie unifikacji.W 1862 roku, po mianowaniu na stanowisko premiera i ministra spraw zagranicznych Prus, Bismarck wystąpił w parlamencie i wygłosił historyczne przemówienie, prosząc deputowanych o zgodę na radykalne zwiększenie wydatków militarnych. Bismarck zauważył, że wielki problem zjednoczenia Niemiec może zostać rozwiązany tylko przy pomocy „krwi i żelaza". Bismarck dobrze rozumiał, że połączenie interesów ekonomicznych, dzięki któremu powstała unia celna, wyczerpało swój potencjał inastępny etap tworzenia zamożnego i bezpiecznego państwa europejskiego będzie wymagał użycia przymusu”...”Współczesne Niemcy narodziły się na polach dwóch bitew, oddalonych od siebie o 800 kilometrów i cztery lata. W 1866 roku armia pruska pokonała Austrię i jej niemieckich sojuszników w Bitwie pod Sadową w dzisiejszych Czechach. Bitwa zakończyła wojnę prusko-austriacką i położyła kres ambicjom Austrii, by przewodzić państwom niemieckim, dla których stało się jasne, że jedynym wiarygodnym sposobem na zapewnienie sobie bezpieczeństwa i pomyślności jest sojusz z Prusami. Bismarck złamał całą wewnętrzną opozycję przeciwko zjednoczeniu Niemiec pod egidą Prus. Co ciekawe, nie wcielił tych krajów na siłę, choć z łatwością mógł to zrobić. Wykreował za to zagraniczne zagrożenie ze strony historycznego wroga „.....”Dziś jest nie do pomyślenia, by Merkel wygłosiła w Parlamencie Europejskim przemówienie o „krwi i żelazie". Jednak budowanie państw z kilku części składowych wymaga redystrybucji majątku i władzy, co stoi w sprzeczności z ich suwerennością. W pewnym momencie państwa musiałyby zostać do tego zmuszone, choć przymus militarny nie jest z pewnością jedyną opcją. „.....”Nie wydaje się jednak, by na Niemcy była wywierana jakakolwiek presja, aby to one zmuszały inne państwa do większej integracji. Wielu Europejczyków ma nadzieję, że wrześniowe wybory w Niemczech przyniosą bardziej zdecydowany rząd i zakończą europejski kryzys. Ludziom tym przydałaby się porządna lekcja niemieckiej historii, by w pełni zrozumieli koszty unifikacji.”.....(źródło )

Sikorski „W naszym interesie jest, aby Niemcy oddziaływały na Europę w ramach mechanizmu konsultacji, na które państwa członkowskie - a więc także my - mają spory wpływ.Alternatywa, czyli przywództwo Niemiec „metodami tradycyjnymi”, jak to ujął pewien polityk CDU, byłaby gorsza.” … ”

http://naszeblogi.pl/40867-usa-pchaja-niemcy-do-zjednoczenia-europy-krwia-i-zelazem 

Wystąpienie Ministra Finansów w Parlamencie EuropejskimEuropa jest dziś w niebezpieczeństwie, a jeśli rozpadnie się strefa euro, to i UE tego szoku długo nie przetrwa - ostrzegł minister finansów Jacek Rostowski podczas debaty w PE na temat kryzysu euro. Chwalił prezesa EBC i sprzeciwił się Europie dwóch prędkości. - Za wszelką cenę musimy ratować Europę - apelował w Strasburgu Rostowski, który zabrał głos w imieniu polskiego przewodnictwa w Radzie UE. - Nie łudźmy się, gdyby euro miało się rozpaść, to Europa długo tego szoku nie przetrwa - dodał. Rostowski, ostrzegając przed ryzykiem wojny, przywołał swą niedawną prywatną rozmowę z "prezesem wielkiego polskiego banku", pracującym w ministerstwie za czasów transformacji w Polsce. Miał on mu powiedzieć, że po takich wstrząsach gospodarczych i politycznych, jakie teraz dotykają Europę, "rzadko się zdarza, by po 10 latach nie było także katastrofy wojennej". I - jak mówił minister - ten prezes banku dodał, że "poważnie się zastanawia nad tym, by uzyskać dla dzieci zieloną kartę w USA". Potem na konferencji prasowej Rostowski zastrzegł, że jego słowa o zagrożeniu wojną skierowane były nie do polskich polityków, ale europejskich; natomiast groźba wojny to perspektywa 10-20 lat, a nie najbliższych miesięcy i lat”.

http://naszeblogi.pl/43422-merkel-straszy-przeciwnikow-wojna-w-europie

Profesor Michał Wojciechowski „rozłam na dwie orientacje polityczne nie jest nowością. I na pewno nie zaczął się w czasach komunizmu ani tym bardziej od Smoleńska. Trwa przynajmniej od XVIII wieku. „....”Jedna grupa jest patriotyczna, religijna i zachowawcza. Druga się jej sprzeciwia, ale trudno poznać, kiedy przez reformatorski zapał, a kiedy przez uleganie obcym wzorom i wpływom. W obu można dopatrywać się zalet, ale szlachetność pierwszej psuły nieraz awantury i głupota, a optymistyczne plany drugiej – zdrada i korupcja. „....”Podział wyłonił się w XVIII wieku. Na życie polityczne schyłku dawnej Rzeczypospolitej składały się elementy przeciwstawne. Z jednej strony był to konserwatywny szacunek dla rodzimego ustroju i prawa oraz obrona wolności, czego symbolem stała się konfederacja barska ( 1768–1772). Druga orientacja łączyła różne nurty: oświeceniowe reformatorstwo (często słuszne, choć odgórne), azarazem zgodę na faktyczną okupację rosyjską kraju i korupcję. Polegała na braniu łapówek od posłów Rosji i Prus oraz pazerności na majątek publiczny. „....”dwie Polski: ta tradycyjnych patriotów i ta władzy. Władzy, która miała co prawda zamiary reformatorskie, ale była skażona kolaboracją z obcymi i korupcją. „...”Epoka rozbiorów kojarzy się zwykle z powstaniami i patriotyzmem, który przegrywał. To uproszczenie. Bo to nie patrioci, ale skorumpowani reformatorzy zgodzili się na rozbiory. Faktycznie to patrioci wywoływali powstania, ale zarówno pojęcie „powstanie”, jak i zasadę, że „powstanie równa się porażka”, upowszechnili ich przeciwnicy „...”mieliśmy udane i zwycięskie powstanie przeciw wszystkim trzem zaborcom w latach 1918–1920. Bo to było prawdziwe powstanie, oddolne, które pozwoliło odbudować państwo obejmujące prawie całość ziem etnicznie polskich. Nic dziwnego, że w II Rzeczypospolitej nurty niepodległościowe i narodowe politycznie górowały. „....”jeszcze w 1914 roku w sukces prawie nikt nie wierzył. Legiony i POW skupiły ledwie garstkę, choć miała ona charakter elity „...”Wraz z wkroczeniem do naszego kraju Sowietów głowę podnieśli kolaboranci. Chętni do partii i bezpieki się znajdowali „...”W latach 80. widzieliśmy głównie dość powściągliwych patriotów i rozzuchwalonych kolaborantówOwi kolaboranci i ich następcy uważają dziś, że zachowywali się w porządku. „....”Czasem są one dziedziczone dosłownie. U działacza prawicy nie zdziwi ojciec powstaniec warszawski ani ubek czy komunistyczny propagandysta w rodzinie kogoś z SLD lub od Palikota. „...”Dziś w Polsce wracamy niejako do punktu wyjścia z XVIII wieku. Z jednej strony mamy orientację bazującą na tradycji, która potencjalnie jest liczniejsza, ale jakby biedniejsza, mniej skuteczna i aktywna. Druga grupa ma zamiar nas reformować i jednoczyć z Europą, ale co i rusz na jaw wychodzą afery, ruina budżetu, osłabienie państwa oraz wojska, pojawia się też lekceważenie polskości i nienawiść do Kościoła. Czy skutki będą takie jak w XVIII wieku? „... ( więcej )

Sieradzki „Świat z uwagą obserwuje rozwój militarny RFN i zacieśnianie jej współpracy z Rosją „...w świadomości naszych zachodnich sąsiadów doszło do przewartościowania wielu idei, także tych militarnych. Być może więc wraz z nowymi pokoleniami pojawiła się u Niemców naturalna pokusa wykorzystywania armii jako narzędzia polityki i dyplomacji? „.....”Czy faktycznie możemy poddawać się błogostanowi po słowach wypowiadanych przez obecnego ministra spraw zagranicznych, który „nie boi się niemieckich czołgów"? Pytanie to jest zasadne, tym bardziej że – jak niedawno ujawniły przecieki portalu WikiLeaks – Radosław Sikorski prywatnie uważa Niemcy za „rosyjskiego konia trojańskiego w Europie i NATO". „.....”w lipcu 1994 r. Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe w historycznym wyroku uznał, że konstytucja zezwala jednak Niemcom na udział w walkach bez geograficznych ograniczeń, jeśli tak zdecyduje organizacja, do której należą Niemcy. Z orzeczenia nie krył satysfakcji centro-lewicowy „Die Zeit", który uznał, że „Niemcy wreszcie stają się normalnym krajem, takim jak inne". ….”Niemcy już dawno przestały być „politycznym karłem" – jak określano powojenną republikę bońską. „....”Presja na modernizację Bundeswehry, jej korpusu oficerskiego pochodziła także z wewnątrz kraju „....”W tym samym 2011 r. w „Bundesministerium der Verteidigung" – niemieckim Ministerstwie Obrony – opracowano dokument dotyczący ewentualnych zagrożeń. Uznano w nim, że agresja na terytorium RFN nie jest obecnie prawdopodobna. Może więc zostać ograniczona liczba wojska przeznaczona do obrony, ale za to ma powstać mniejsza, tyle że mobilniejsza i sprawniejsza, armia gotowa do interwencji w każdym miejscu, gdzie wymagają tego interesy Niemiec. Rzecz więc bardzo symptomatyczna – pacyfistyczne dotąd Niemcy na zmniejszenie zagrożenia postanowiły zareagować nie – jakby wielu oczekiwało – jedynie redukcją swych sił zbrojnych, lecz zdecydowały się na ich gruntowne zreformowanie pod kątem nowych potrzeb politycznych. „Metamorfoza niemieckiej armii, wykonującej (dotychczas – przyp. red.) zadania logistyczne i stabilizacyjne, w bojową armię ekspedycyjną ma się dokonywać przez najbliższe pięć–osiem lat" – oceniła „Polska Zbrojna", miesięcznik polskiego resortu obrony. „.....”Według założeń armia niemiecka zmniejszy się z 250 tys. żołnierzy mniej wartościowych, bo poborowych,do około 185 tys. świetnie wyszkolonych i wyposażonych w najnowocześniejszy sprzęt zawodowców oraz kontraktowców „.....”Bundeswehra, mimo zmniejszenia stanów liczebnych, zwiększy możliwości ekspedycyjne z dzisiejszych 7 tys. do 10 tys. I na tym właśnie polega clou niemieckiej transformacji militarnej – mimo redukcji wojska jego możliwości zwiększą się.„......”Justyna Gotkowska, ekspertka ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa RFN oraz europejskiej polityki bezpieczeństwa w Ośrodku Studiów Wschodnich, w studium pt. „Reforma Bundeswehry – po co RFN profesjonalna armia?" zawarła interesującą myśl, że niemiecka polityka militarna zaczyna się emancypować. Rośnie też asertywność Niemców wobec sojuszników. „Po raz pierwszy w dokumencie tego typu znalazł się zapis o tym, że podejmowanie decyzji o udziale lub nieuczestniczeniu RFN w zagranicznych (sojuszniczych) operacjach wojskowych powinno być w przyszłości rozpatrywane pod kątem interesów niemieckich" – pisze Gotkowska. „......”Deklaracja o „niemieckich interesach" jest jednak zupełnym novum na tle tradycyjnej spolegliwości politycznej i militarnej prezentowanej przez RFN w czasach „zimnej wojny", zwłaszcza wobec USA. „....”W parze ze zmianami politycznymi i doktrynalnymi w Niemczech rozwija się przemysł zbrojeniowy. Nie tylko jest on w stanie całkowicie zaopatrzyć własne siły zbrojne, i to z górką, ale stanowi bardzo poważny punkt w bilansie eksportowym RFN.Nasz zachodni sąsiad jest na trzecim miejscu na świecie pod względem eksportu broni. Po Stanach Zjednoczonych i Rosji. Według raportu „Międzynarodowego Sztokholmskiego Instytutu Badań nad Pokojem" za lata2005–2009 niemiecki eksport broni podwoił się i wynosił 11 proc. globalnego eksportu broni. Niemcy sprzedają głównie okręty podwodne i broń pancerną.W razie jakiejś potrzeby mobilizacyjnej wystarczy Niemcom zatrzymać tę rzekę stali w kraju...”.....”W ubiegłym roku doszło do podpisania największej w historii umowy przemysłowo-militarnej między Niemcami a Rosją.Chodzi o wybudowanie przez firmę Rheinmetall z Düsseldorfu (w czasie wojny produkowano tam zabójczy karabin maszynowy MG-42) centrum treningowego mogącego szkolić w symulatorze pojedynczych żołnierzy oraz ich mniejsze grupy, tudzież duże związki taktyczne. Kompleks powstaje w jednostce wojskowej niedaleko Niżnego Nowogrodu. To realna pomoc w przeskoku relatywnie zacofanej armii rosyjskiej w XXI w. Szczegóły kontraktu i zaangażowania inżynierów niemieckich oczywiście okryte są tajemnicą.Według prywatnej wywiadowni Stratfor, założonej w USA przez George'a Friedmana, nazywanej „cieniem CIA", współpraca niemiecko-rosyjska kładzie się cieniem na przyszłości relacji transatlantyckich. Z kilku powodów.Po pierwsze osłabia Zachód.Dla Rosji współpraca z Niemcamito bowiem wielka szansa na poznanie specyfiki szkolenia zachodnich armii, a takżemożliwość stopniowego wciągania Republiki Federalnej w orbitę wspólnych działań politycznych.Friedman napisał w marcu tego roku wprost: „Jeśli Unia Europejska osłabnie, to Rosja stanie się naturalną alternatywą dla Niemiec".Oczywiście nie trzeba dodawać, żestrategicznym celem Rosji jest rozmontowanie NATO poprzez spowodowanie wycofania się Stanów Zjednoczonych z Europy. Nasz zachodni sąsiad jest zbyt potężnym państwem, o rozległych aspiracjach politycznych, aby pozwolić sobie na komfort nieposiadania silnej armii. A Polska dla swojego dobra musi brać pod uwagę rozwój różnych scenariuszy. Nawet wbrew oficjalnym opiniom pewnych siebie ministrów.”...(więcej )

Czechy, Polska, Słowacja i Węgry organizują rewoltę przeciwko polityce imigracyjnej niemieckiej kanclerz i chcą zamykać granice - pisze "Deutsche Welle"....”Cztery państwa Grupy Wyszehradzkiej - Czechy, Polska, Słowacja i Węgry - chcą zamknąć tzw. szlak bałkański, którym do Europy przybywają migranci z Bliskiego Wschodu.- Tak długo, jak nie będzie wspólnej europejskiej strategii, jest jak najbardziej uzasadnione, że kraje leżące na szlaku bałkańskim chronią swoich granic - powiedział szef dyplomacji słowackiej Miroslav Lajcak w rozmowie z tygodnikiem "Spiegel". - Pomożemy im w tym - dodał.Zamknąć granice dla dobra otwartych granic "Spiegel" donosi, że w najbliższy poniedziałek na spotkaniu Grupy Wyszehradzkiej mowa będzie o tym, jak można pomóc Macedonii w zamknięciu granicy z Grecją. Tym samym państwa Europy Środkowej jawnie przeciwstawiają się planom kanclerz Angeli Merkel (CDU), by uporać się z kryzysem imigracyjnym przy pomocy Turcji.  (więcej )

Kanclerz Merkel tupnęła nogą i Bułgarzy postanowili nie brać udziału we wspólnym przedsięwzięciu Grupy Wyszehradzkiej”..”Premier Bułgarii Bojko Borysow powiedział niemieckiej kanclerz Angeli Merkel, że jego rząd nie zgadza się z planem uszczelnienia granicy między Grecją a Macedonią— poinformowała służba prasowa rządu bułgarskiego. W rozmowie telefonicznej z Merkel Borysow oświadczył, że stanowisko to przedstawi w poniedziałek na praskim spotkaniu premierów Grupy Wyszehradzkiej. Bułgaria potwierdzi swoją solidarność z Grecją i brak zgody na budowę granicy między Macedonią a Grecją— napisano w komunikacie rządowym. Według Borysowa UE powinna działać wspólnie i szukać wspólnego rozwiązania kryzysu migracyjnego, przejawiając gotowość do współpracy w ochronie zewnętrznych granic unijnych i w walce z nielegalną imigracją.Bułgaria nie jest członkiem V4, lecz wraz z Macedonią została zaproszona do udziału w spotkaniu w Pradze, gdzie będzie omawiana inicjatywa Grupy Wyszehradzkiej, dotycząca wsparcia krajów bałkańskich w uszczelnieniu granic z Grecją, co ma na celu wstrzymanie napływu migrantów przez ten kraj na północ. Z tym planem nie zgadzają się Niemcy, a wielu polityków bułgarskich przestrzega, że udział Borysowa w praskim spotkaniu nawet w charakterze obserwatora kryje ryzyko dla Bułgarii. Współudział w odrębnej polityce V4 będzie miał negatywne skutki dla Bułgarii. Państwa te są przeciwne części posunięć, które są dobre dla Bułgarii. Nie mogą przedstawić przekonującej alternatywy, która byłaby ogólnoeuropejskim rozwiązaniem— powiedział w niedzielę europoseł Swetosław Malinow.Udział w praskim spotkaniu może skomplikować stosunki z Niemcami przestrzegł ekspert w problematyce unijnej, komentator dziennika „Sega”Swetosław Terzijew. ...(więcej )
Ważne
http://naszeblogi.pl/53454-michalkiewicz-za-sojusz-z-usa-niemcy-dostana-polske
http://naszeblogi.pl/32481-friedman-polska-musi-zbroic-sie-przeciwko-niemcom-i-rosji
https://naszeblogi.pl/58479-duda-powiedzial-ze-niemcy-bundeswehra-nas-nie-zastrasza
http://naszeblogi.pl/45571-bundeswehra-prawie-juz-wkroczyla-do-polski
https://naszeblogi.pl/44252-niemcy-zdychajace-karlowate-mocarstwo
http://naszeblogi.pl/43422-merkel-straszy-przeciwnikow-wojna-w-europie
http://naszeblogi.pl/40867-usa-pchaja-niemcy-do-zjednoczenia-europy-krwia-i-zelazem
http://naszeblogi.pl/31425-uwazam-rze-niemcy-moga-zaatakowac-polske
https://naszeblogi.pl/57118-syn-hitlerowca-bundeswehra-wprowadzi-imigrantow-do-polski
http://naszeblogi.pl/60452-rozpoczela-sie-rozgrywka-kaczynskiego-z-niemcami-o-balkany
http://naszeblogi.pl/59828-paniczny-strach-w-berlinie-ze-kaczynski-odbuduje-i-rzeczposp

marzec 2011 Sikorski w expose „ Z Niemcami łączy nas wspólnota interesów i demokratycznych wartości. Kraj ten ugruntował swoją kluczową pozycję na KontynencieW naszym interesie jest, aby Niemcy oddziaływały na Europę w ramach mechanizmu konsultacji, na które państwa członkowskie - a więc także my - mają spory wpływ. Alternatywa, czyli przywództwo Niemiec „metodami tradycyjnymi”, jak to ujął pewien polityk CDU, byłaby gorsza.” ….( http://naszeblogi.pl/43422-merkel-straszy-przeciwnikow-wojna-w-europie )

Stratford „ Za dziesięć lat Polska silniejsza i bardziej wpływowa niż Niemcy „..'Amerykańska agencja Stratfor przedstawiła prognozę tego, co się wydarzy w Europie i na świecie w najbliższej dekadzie. Chodzi przede wszystkim o przyszłość Niemiec i Polski.”...”„Unia Europejska może przetrwać w takiej formie, ale europejska gospodarka, polityka i współpraca wojskowa będą zależeć od dwustronnych lub od ograniczonych wielostronnych sojuszy, mających wąski zakres i nie wiążących uczestników. Niektóre państwa mogą zachować szczątkowe członkostwo w bardzo zmienionej Unii Europejskiej, ale sama ona już nie będzie określać europejskiej polityki.”...”Zamiast tego Europę będzie definiowało odrodzenie państw narodowych jako podstawowej formy życia politycznego na kontynencie. „...”Niemcy w tej masie będą najbardziej wpływowe pod względem politycznym i gospodarczym. Ale są one bardzo wrażliwe. Niemcy są czwartą gospodarką na świecie, ale wynika to z eksportu. Eksporterzy zawsze charakteryzują się naturalną podatnością na możliwości i zachcianki konsumentów. Jednym słowem, Niemcy są zakładnikami gospodarczego dobrobytu otaczającego je świata.”...”W tym sensie przeciwko Niemcom działa kilka sił. Po pierwsze – rosnący w siłę europejski nacjonalizm będzie coraz częściej wybierał protekcjonizm w gospodarce i na rynku pracy. Słabe kraje prawdopodobnie sięgną po różne mechanizmy kontroli nad kapitałem, a silne zaczną ograniczać przekraczanie przez obcokrajowców – w tym obywateli UE – swoich granic. W związku z tym możemy spodziewać się długotrwałego spadku gospodarczego w Niemczech, który doprowadzi do wewnętrznego kryzysu społecznego i politycznego i osłabi w ciągu najbliższej dekady wpływy Niemiec w Europie.”...”Ośrodkiem wzrostu gospodarczego i politycznego będzie Polska. Polska cały czas będzie utrzymywać imponujące tempo wzrostu”...”Ponieważ Niemcami wstrząsną globalne gospodarcze i społeczne wrzenia, Polska zdywersyfikuje handel zagraniczny i w końcu stanie się dominującą siłą w Niziny Środkowoeuropejskiej. Co więcej, Polska może stać się liderem nowej antyrosyjskiej koalicji, do której w pierwszej połowie dekady przyłączy się Rumunia. W drugiej połowie  sojusz odegra ważną rolę w rewizji rosyjskich granic i w powrocie utraconych terytoriów formalnym i nieformalnym sposobem. W miarę słabnięcia Moskwy, ten sojusz zacznie dominować nie tylko nad Białorusią i Ukrainą, ale i nad obszarami położonymi dalej na wschód. Wzmocni to polityczne i gospodarcze znaczenie Polski i jej sojuszników.”...”Polska w dalszym ciągu będzie ciągnąć korzyści ze strategicznego partnerstwa ze Stanami Zjednoczonymi. Kiedy globalna siła wstępuje w takie strategiczne partnerstwo, zawsze dąży, na ile to możliwe, do wzmocnienia i ożywienia gospodarki partnera, by jednocześnie stabilizować społeczeństwo i umożliwić budowę silnej armii. Z Polską i Rumunią tak się właśnie stanie. Waszyngton nie ukrywa swojego zainteresowania regionem” – twierdzą analitycy Stratfor.”. ...(więcej )

Jak poinformował przedstawiciel Mercedes-Benz, w fabrykach niemieckiego producenta samochodów niektóre roboty zostaną zastąpione ludźmi.”..”Wycofanie z użycia części maszyn ma nastąpić w zakładach, w których produkowane są samochody Mercedes-Benz klasy S. Początkowo będzie to jedna fabryka zlokalizowana na terenie Niemiec w mieście Sindelfingen. W najbliższym czasie Daimler planuje zatrudnić tam większą liczbę osób, które będą pracowały równolegle z maszynami, które nadal będą wykonywały swoją pracę. „...”Ruch Mercedesa nie oznacza jednak, że era robotów się powoli kończy. Jest wręcz odwrotnie. Jak przewiduje International Federation of Robotics (IFR), już w 2018 roku na całym świecie będzie pracowało około 1,3 miliona robotów przemysłowych, co zostanie osiągnięte dzięki nieustannemu wzrostowi wykorzystywanych przez ludzi maszyn. Na przełomie 2013 i 2014 roku taki wzrost wyniósł aż 43%. (źródło )

Zajmujący się produkcją telefonów dla Apple i Samsunga Foxconn ogłosił, że zamierza zastąpić znaczną część swojej załogi w Chinach przez maszyny. Oznacza to, że w jednej z fabryk firmy spadnie ilość pracujących osób z obecnych 110 do 50 tys. Roboty zastąpią ludzi przy powtarzalnych zadaniach w procesie produkcji. Firma zapewnia jednak, że zwiększy za to zatrudnienie w działach odpowiedzialnych za badania i rozwój, a także kontrolę jakości.Zwiększanie automatyzacji pracy jest normą w Chinach. Tylko od 2014 r. 505 fabryk w mieście Dongguan wydało na te cele 4,2 mld juanów (640 mln USD).”..(źródło )
Mój komentarz Dla posthitlerowskich Niemiec kwestią być, albo nie być jest Polska. Jeśli ją sobie podporządkują to przejmą całkowitą kontrolę nad Europa Środkową i Bałkanami w ramach projektu Mitteleuropa ,a to pozwoli im przekształcić Unie Europejską w zaprojektowana jeszcze przez Hitlera IV Rzesze. Niemcy zdychają. Coraz mniej liczą się na świecie . Żebrzą u Chińczyków o dostanie końcowego hubu Jadwabnego Szlaku. Chińczycy zaczynają im bruździć w Grecji .Chińczycy wspierają budowę Międzymorza. Na przykładzie rozwoju robotyzacji gospodarki najlepiej widać jak coraz bardziej prymitywne są Niemcy. Dlatego dla Niemiec to ostania chwila , aby Polskę wykastrować i podporządkować sobie. Muszą na to mieć zgodę i USA i Rosji . Niemcy są zdychającym społeczeństwem multikulti. Ateistyczno muzułmańskim . Są coraz bardziej zacofane technologicznie. Kulturowo i aksjologicznie Niemcy to zwykłe prymitywy i barbarzyńcy bez przyszłości, no chyba że za taka przyszłość uznamy rozbicie Niemiec na klika islamskich emiratów. Polska wraz z Międzymorzem za kilka lat ma szanse stać się potężniejsza niż Niemcy , a to na wieki przekreśli dorobek Prus i Hitlera , na zawsze zmieni Niemcy. Reszty dokonają muzułmanie. Dobija ostatecznie to historycznie zdegenerowane bandyckie państwo. Trzeba jednak uważać na te zdychające Niemcy. Bo kto wie co posthitlerowcom może w tej sytuacji przyjść do głowy. W mentalność każdego bandyty wbudowana jest agresja i użycie siły. .

Marek Mojsiewicz

Egzekucja odłożona A to ci dopiero siurpryza, podobna do tej wyśpiewanej przez Wojciecha Młynarskiego w piosence, jak to „w słynnej prowincji Guadalajara istniała według najlepszych wzorów, szalenie droga i bardzo stara szkoła dla przyszłych torreadorów”. W tej szkole kładziono specjalny nacisk na „sztukę uników”: „Sukcesów sens przy walce byków polega na sztuce uników”... Aliści jeden z wzorowych uczniów się zbuntował i oświadczył: „Marzę jak wy o walce byków lecz gardzę tą szkołą uników (…) Nie będzie byk gonił mnie wkoło, od pierwszych chwil stawię mu czoło (…) Rzucił muletę, wydobył szpadę, a byk nadbiegał, byk był tuż-tuż. I spójrzcie państwo – nic się nie stało. I tłumom zamarł na ustach krzyk, bo audytorium nie przewidziało, że unik zrobi byk!” Komisja Europejska wyznaczyła w ubiegłym tygodniu polskiemu rządowi pięciodniowe ultimatum, którego termin upływał 23 maja. Jeśli do tego czasu polski rząd nie przedstawiłby Komisji Europejskiej jakiegoś sposobu udelektowania prezesa TK, pana prof. Andrzeja Rzeplińskiego, to Komisja wyda druzgocącą opinię oraz zalecenia. Jeśli polski rząd ich nie wykona, to die polnische Frage zostanie przeniesiona na wyższy stopień eskalacji, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Wydawało się, że przyszła kryska na Matyska tym bardziej, że rząd, ustami swego rzecznika oświadczył, że termin ultimatum jest „zbyt krótki”. Kiedy jednak nadszedł ów czarny poniedziałek, w wystąpieniu rzecznika Komisji Europejskiej zamiast twardych pogróżek można było usłyszeć głosy anielskie, że – po pierwsze – nie było żadnego „ultimatum”, a tylko takie braterskie przekomarzanie, a po drugie – że właśnie toczy się „konstruktywny dialog”. Ponieważ żadna z tak zwanych okoliczności zewnętrznych się przez ten czas nie zmieniła, to musiało stać się coś nadzwyczajnego. Z jakiej przyczyny Komisja Europejska przeszła taką nagłą metamorfozę? Tego, ma się rozumieć, nie wiem, ale nie wykluczam możliwości, iż w niedzielny wieczór do wiceprzewodniczącego KE Fransa Timmermansa zadzwoniła z Berlina Nasza Złota Pani: od kiedy ma pan te objawy, Timmermans? Czy pan zapomniał, że 23 czerwca wyznaczony został termin referendum w Wielkiej Brytanii – czy ma wyjść z Unii, czy nie – Timmermans? W jakim zatem celu akurat na miesiąc przed tą datą zamierza pan, na oczach całej Europy, brać Polskę pod obcasy, Timmermans? Ja pana nie rozumiem, Timmermans, ja się obawiam, że jeśli nadal będzie pan tak dokazywał, to będę musiała skierować pana do szkoły, a może nawet do przedszkola – Timmermans. Czy pan nie zdaje sobie sprawy, Timmermans, że jeśli Unia Europejska na skutek pańskich głupstw się rozleci, to i pan utraci wszystkie alimenty, będzie musiał wrócić do Holandii i wydłubywać tam kit z okien? Czy pan nie rozumie, Timmermans, że nie po to Niemcy przez całe dziesięciolecia pompowały forsę w tę zabawę w europejską integrację, żeby właśnie teraz, kiedy IV Rzesza jest już na wyciągnięcie ręki, przez pańskie postępowanie, wszystko się skawaliło? Ja mam nadzieję, Timmermans, że pan się opamięta. Ja nie życzę sobie tutaj żadnych pańskich samowolek, Timmermans. Mam nadzieję, że pan mnie zrozumiał, Timmermans. Jestem pewien, że po takiej reprymendzie nawet największy dygnitarz Unii Europejskiej odzyskuje poczucie rzeczywistości – i to może być przynajmniej jedna z przyczyn, dla których 23, a zwłaszcza 24 maja, podczas wizyty w Warszawie, Frans Timmermans ćwierkał już z całkiem innego klucza i nawet „zgodził się” ze stanowiskiem pani premier Beaty Szydło, że zawirowania wokół Trybunału Konstytucyjnego są „wewnętrzna sprawą” Polski. Drugą przyczyną mogła być wizyta, jaką 23 maja rozpoczął w Brukseli pan Mateusz Kijowski, filut „na utrzymaniu żony”, którego podejrzewam, iż został przez Wojskowe Służby Informacyjne, których, ma się rozumieć, „nie ma”, umieszczony na fasadzie Komitetu Obrony Demokracji. Na początek odbył godzinną rozmowę z przewodniczącym Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem, któremu powiedział nie tylko, jak jest, ale również – a może nawet przede wszystkim – jak będzie, to znaczy – jak ma być. Wprawdzie Donald Tusk jest wysokim dygnitarzem europejskim, ale jego kadencja kończy się w połowie przyszłego roku, a więc wtedy, gdy w Polsce może być już całkiem inny rząd, w którym wezmą udział zupełnie inni Umiłowani Przywódcy, których Wojskowe Służby Informacyjne powystrugują z obecnych i dodatkowo zmobilizowanych aktywistów Komitetu Obrony Demokracji. W tej sytuacji panu Kijowskiemu stosunkowo łatwo przyszło przypomnieć Donaldu Tusku, skąd wyrastają mu nogi i nakłonić go, by zajął się koordynacją działań pozostałych dygnitarzy Unii Europejskiej z realizacją zaprojektowanego przez WSI scenariusza wydarzeń w Polsce. Warto bowiem przypomnieć, że były prezydent Bronisław Komorowski z obfitości serca ujawnił, iż otwarcie „nowych frontów” nastąpi nie wcześniej, aż po zakończeniu lipcowego szczytu NATO w Warszawie i Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Na tym tle inicjatywa ultimatum, z którą nie z tego, ni z owego wyskoczył Frans Timmermans była nie tylko niefortunna w kontekście brytyjskiego referendum, ale przede wszystkim – nie skoordynowana z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. Nic zatem dziwnego, że pan Kijowski został też przyjęty przez Fransa Timmermansa, by go w tej materii oświecić i tym samym uchronić przed kolejnymi głupstwami. Oczywiście siekiera jest już do polskiego pnia przyłożona i nie chodzi o to, by egzekucję udaremnić, tylko – żeby wykonać ją w odpowiednim momencie. Kolejna wizyta Mateusza Kijowskiego z Brukseli powinna uświadomić również tym wszystkim Grzegorzom Schetynom, Kosiniakom-Kamyszom, czy Kidawom-Błońskim, że i dla nich okres dobrego fartu może zakończyć się gwałtownie i przed terminem. Interwencja w Polsce, której celem będzie wysadzenie w powietrze aktualnego polskiego rządu, a której ubocznymi skutkami może być również załatwienie wszystkich niemieckich remanentów, które już ponad 70 lat czekają na odpowiedni moment oraz realizacja żydowskich „roszczeń” majątkowych, będzie wymagała posłużenia się przez WSI kanaliami znacznie gorszymi, niż nawet aktualni Umiłowani Przywódcy i nowe elity polityczne zostaną sformowane właśnie z takich szubrawców. Tymczasem wszystko wskazuje na to, iż na taką ewentualność obecni Umiłowani Przywódcy nie są ani psychicznie, ani tym bardziej organizacyjnie przygotowani. 7 maja zadeklarowali bowiem akces do koalicji Równość, Wolność Demokracja, poddając się w ten sposób pod komendę WSI, z czym ociąga się jeszcze przewodniczący PO Grzegorz Schetyna. Ale „kiedy Padyszachowi wiozą zboże, kapitan nie troszczy się, jakie wygody maja myszy na statku”, więc tylko patrzeć, jak i pan Grzegorz zrozumie nieubłagane mądrości etapu. Stanisław Michalkiewicz

30 maja 2016 Po programie „500 plus”, rząd przyjmie program „mieszkanie plus”

1. Realizacja programu 500 plus idzie wyjątkowo sprawnie, wpłynęło już około 2,5 mln wniosków (według szacunków wszystkich wniosków powinno być około 2,7 mln), sprawnie wydawane są decyzje o wypłatach, wojewodowie dostarczają na bieżąco środki finansowe pod zapotrzebowanie zgłaszane przez gminy.W tej sytuacji w tym tygodniu Rada Ministrów przyjmie kolejny ważny dokument program „mieszkanie plus”, który będzie ważnym instrumentem wsparcia dla polskich rodzin, w tym w szczególności tych nie posiadających mieszkania.Program ten składa się z trzech elementów: budowanie tanich mieszkań na wynajem, powołanie kas oszczędnościowo – budowlanych oraz usprawnienie działalności dotychczasowych spółdzielni mieszkaniowych.

2. Zasadniczą częścią programu „mieszkanie plus”, będzie budowanie mieszkań na wynajem ale także mieszkań z opcją wejścia wynajmującego w jego własność po 20-30 latach użytkowania.Mieszkania budowane były przez podmioty rynkowe (niewykluczone, że także przez specjalną celową spółkę Skarbu Państwa) w oparciu o specjalną linię kredytową w Banku Gospodarstwa Krajowego ale na uzbrojonych gruntach nieodpłatnie (albo za symboliczną odpłatnością) udostępnionych przez państwo (chodzi między innymi o grunty będące w dyspozycji PKP i innych spółek państwowych, Agencji Mienia Wojskowego, czy Agencji Nieruchomości Rolnych).W związku z tym cena metra kwadratowego takiego mieszkania nie byłaby wyższa niż 3 tys. zł za metr kwadratowy, a w konsekwencji wysokość czynszu dla wynajmującego byłaby około 40-50% niższa niż obecne czynsze rynkowe.Program budowy mieszkań czynszowych skierowany będzie do rodzin o średnich dochodach, które nie mają szans na uzyskanie własnego mieszkania przy czym będzie zawierał preferencje dla rodzin wychowujących dzieci, a jego realizacja rozpocznie się już od stycznia 2017 roku.

3. Ważną częścią składową programu „mieszkanie plus” będzie powrót do długoterminowego oszczędzania na cele mieszkaniowe czyli powstanie powołanie kas oszczędnościowo-budowlanych lub wyodrębnionych rachunków budowlano- mieszkaniowych.Ten sposób oszczędzania na mieszkania szczególnie popularny w Niemczech i Austrii polega na tym, że zainteresowani wpłacają systematycznie określone sumy na wyodrębniony rachunek, a po określonym w ustawie czasie oszczędzania państwo nalicza premię w wysokości od kilku do kilkudziesięciu procent oszczędzonej kwoty.Ponadto po zakończeniu przewidzianego w ustawie czasu oszczędzania oszczędzający może ubiegać się o pożyczkę o równowartości zgromadzonych oszczędności, przy czym pożyczka ma stałe i niższe niż rynkowe oprocentowanie i te wszystkie środki przeznaczyć na cele remontowe, budowlane lub zakup mieszkania.

4. W programie znajdą się także propozycje wzmocnienia dotychczasowych spółdzielni mieszkaniowych, które często dysponują znacznym potencjałem w tym finansowym, a budują bardzo niewiele nowych mieszkań.Kontynuowane będzie dofinansowanie przez budżet państwa beneficjentów programu mieszkaniowego „Rodzina na swoim”, który został wprowadzony przez rząd Prawa i Sprawiedliwości w roku 2007 i zakończony przez rząd PO-PSL w roku 2012.

Polegał on na dofinansowaniu odsetek od kredytów na cele mieszkaniowe przez pierwsze 8 lat ich spłacania, a więc to dofinansowanie będzie trwało dla tych, którzy przystąpili do programu w 2012 roku do roku 2020.Utrzymane zostanie także do roku 2018 włącznie dofinansowanie programu mieszkaniowego „Mieszkanie dla Młodych” (MdM) wprowadzonego przez rząd PO-PSL w roku 2014, ponieważ został on rozszerzony także o wtórny rynek mieszkań, a zainteresowanie nim utrzymuje się na wysokim poziomie (pula dotacji na ten rok została już wyczerpana).Ponadto planowane jest wsparcie dla budownictwa komunalnego (dla osób o bardzo niskim poziomie dochodów) i społecznego budownictwa mieszkaniowego (mieszkania na wynajem w towarzystwach budownictwa społecznego i spółkach gminnych).Aby uwolnić część zasobów komunalnych, konieczne będzie wprowadzenie weryfikacji dochodów osób zajmujących takie mieszkania i wprowadzenie dla nich rynkowych czynszów.

5. Wszystko wskazuje na to, że program „mieszkanie plus” będzie wreszcie kompleksowym rozwiązaniem zaadresowanym do rodzin o średnim i niskim poziomie dochodów, zorientowanym nie na wspieranie „własności mieszkaniowej” ale wynajem, co zapobiegnie wpadaniu w pułapki zadłużeniowe, tak charakterystyczne obecnie dla wielu młodych rodzin (szczególnie tzw. frankowiczów).Poprzedniej koalicji przez 8 lat udało się tylko zlikwidować dobry program mieszkaniowy „Rodzina na swoim”, po 6 latach od objęcia rządów wprowadziła wprawdzie swój program MdM ale okazał się on wspierać głównie developerów, a nie młode rodziny (dopiero po miażdżącej kontroli NIK na jesieni 2015 roku rzutem na taśmę otwarto go także na rynek wtórny mieszkań).Rząd Prawa i Sprawiedliwości zaledwie po 6 miesiącach przyjmie kompleksowy program mieszkaniowy, który w znaczący sposób powinien poprawić dostępność mieszkań dla rodzin o średnich i niskich dochodach. Kuźmiuk

Niesiołowski tanio się prostytuuje za 40 tys zł? „Tajemnicza reklamówka Niesiołowskiego. Polityk PO zarejestrowany w niejednoznacznej sytuacji”...”w2015 r. w śledztwie dotyczącym korupcji w armii, służby wojskowe w ramach działań operacyjnych nagrywały rozpracowywane osoby. Na jednym z materiałów wideo wykonanych w ramach śledztwa znalazł się m.in. Stefan Niesiołowski, który rozmawia z przedsiębiorcą podejrzewanym o korupcję. Widać, że poseł Platformy Obywatelskiej otrzymuje zawiniętą reklamówkę  „..”„GPC” ustaliła, że podczas prowadzenia swoich działań Żandarmeria Wojskowa zastosowała m.in. obserwację, sprawdzanie billingów, nagrania audio-wideo. Jednak członkowie grupy przestępczej podejrzewali, że mogą być śledzeni, w związku z czym byli niezwykle ostrożni. Na zarejestrowanych nagraniach widać m.in., jak mężczyźni przekazują sobie komunikaty na kartkach i celowo nastawiają głośno radio, by zagłuszyć rozmowy. Na jednym z nagrań – jak informuje gazeta - zarejestrowano ówczesnego przewodniczącego sejmowej komisji obrony Stefana Niesiołowskiego, który rozmawia z przedsiębiorcą (obecnie zatrzymany w śledztwie dotyczącym korupcji w wojsku).Na nagraniu widać, jak poseł PO otrzymuje reklamówkę. Według ustaleń dziennika, że w okresie, kiedy dokonano nagrania, księgowa firmy zaksięgowała wypłaty – dwa razy po 20 tys. zł. GPC zaznacza jednocześnie, że nie wiadomo, czy ma to jakikolwiek związek z rozmową, której uczestnikiem był poseł PO. W ramach prowadzonego postępowania Żandarmeria Wojskowa zatrzymała 12 osób: 2 żołnierzy i 2 pracowników wojska z Rejonowego Zarządu Infrastruktury w Bydgoszczy oraz 7 przedsiębiorców i radcę prawnego. Wszyscy zatrzymani usłyszeli zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, przyjmowania i wręczania korzyści majątkowych w zamian za kontrakty dla wojska. U jednego z zatrzymanych znaleziono podczas przeszukania 350 tys. zł pochodzących z łapówek. Wobec 10 podejrzanych zastosowano dozór policyjny, zakaz kontaktowania się i poręczenia majątkowe w wysokości od 10 tys. do 800 tys. zł. Podejrzani żołnierze zostali zawieszeni w czynnościach służbowych, dla dwóch osób prokuratura chciała aresztu, ale sąd się na to nie zgodził.”...(źródło )

TaDEUSZ M. PLUZANSKI„...”Wicemarszałek Sejmu (PO) Stefan Konstanty Myszkiewicz-Niesiołowski sam przyznał, że po aresztowaniu 20 czerwca 1970 r. zeznawał „od pierwszego dnia”, twierdząc jednocześnie, że „zupełnie przyzwoicie zachowywał się w śledztwie”: – Wiedziałem, że już pewnych rzeczy bronić się nie da, że są znane Służbie Bezpieczeństwa. Moje zeznania nie różniły się od zeznań innych członków „Ruchu” i to było potwierdzanie tego, jak mi się wydawało, co już jest wiadome, ponieważ niczego nowego esbekom nie mówiłem”. Po tych słowach postępowe media dumnie ogłosiły – wszystko wyjaśnione, (nasz) marszałek niewinny. Czy na pewno? „...”W 1970 r. członkowie „Ruchu” (przypomnijmy: konspiracyjna organizacja niepodległościowa działająca od 1965 r.) zostali aresztowani po zakapowaniu przez agenta. Jeden z jej liderów Stefan Niesiołowski zaczął współpracować ze Służbą Bezpieczeństwa. Podczas przesłuchań opowiadał o spotkaniach organizacji, po kolei ujawniał, kto krył się za poszczególnymi pseudonimami. Sypał swoich towarzyszy organizacyjnych, a zarazem przyjaciół, w tym brata Marka. Wbrew temu, co dziś twierdzi, informacje były cenne – bezpieka miała jedynie szczątkową wiedzę na temat „Ruchu”. W toku śledztwa Niesiołowski zaprzeczał, że odgrywał ważną rolę w organizacji (dekonspirował nazwiska przywódców), że chciał spalić muzeum Lenina w Poroninie. Kajał się, przepraszał. „...”Na tym nie koniec. 9 września 1970 r. Niesiołowski zobowiązał się udzielić wszystkich informacji w zamian za nadzwyczajne złagodzenie kary. Zapewne czuł się rozczarowany, gdy mimo tego, w procesie członków „Ruchu” w październiku 1971 r. dostał wysoki wyrok 7 lat więzienia.Do tego niechlubnego epizodu Niesiołowski przyznał się już wcześniej – w 1989 r. w swojej książce „Wysoki brzeg”: „Musiałem się zdecydować – albo zaprzeczać wszystkiemu i odmówić zeznań, albo zeznawać wykrętnie. Nie miałem odwagi ani siły odmówić zeznań i to był mój największy błąd. Potem nie rozumiałem, dlaczego. Nic mnie właściwie nie usprawiedliwiało, poza strachem”....”Z biegiem czasu, razem z ewoluowaniem jego poglądów ze skrajnie katolicko-narodowych aż do skrajnie liberalno-postępowych, zmienił również swoje podejście do przeszłości. Coraz mniej widział swojej winy, coraz bardziej dostrzegał ją u innych. W końcu Niesiołowski tak się zagalopował, że o złamanie się w esbeckim śledztwie zaczął oskarżać innych członków „Ruchu”, a także swoją byłą narzeczoną Elżbietę Nagrodzką (obecnie Królikowska-Avis).Pewnego razu miał się wyrazić, że to właśnie przez nią spędził 7 lat za kratkami. Z dokumentów jasno wynika jednak, że Nagrodzka zachowywała się w śledztwie godnie, a tym, który sypał, był… Niesiołowski (kobieta zaczęła zeznawać dopiero wtedy, kiedy pokazano jej protokoły przesłuchania narzeczonego; ten, niepomny zdrady, próbował ją w więzieniu prosić o rękę, ale nie chciała już mieć z nim nic wspólnego; po wyjściu na wolność, nie mogąc znaleźć pracy w PRL-u, wyemigrowała do Wielkiej Brytanii). Za swoje słowa Niesiołowski musiał przeprosić. Wówczas „zapomniał” i do dziś „zapomina” dodać, że nie odsiedział nawet połowy kary – z więzienia wyszedł w 1974 r. na mocy amnestii.”...”W 2006 r. Stefan Niesiołowski napisał artykuł do tygodnika OZON, pod tytułem „Niepodległość, demokracja, antykomunizm”, w którym chwalił się swoją opozycyjną kartą. Na list zareagowała Elżbieta Nagrodzka-Królikowska, wysyłając do redakcji stosowne sprostowanie. Czytamy w nim: „Stefan Niesiołowski zbudował swoją pozycję polityka oraz image nieugiętego herosa na obłudzie i kłamstwie. Niesiołowski załamał się już pierwszego dnia przesłuchań i śledztwa i sypał nas ze strachu o swą przyszłość: swojego brata Marka, przyjaciół Andrzeja i Benedykta Czumów i mnie, swoją narzeczoną od pierwszego przesłuchania! Podczas gdy ja, kobieta i szeregowy członek organizacji przez wiele dni śledztwa twierdziłam, że „nic nie wiem o Ruchu”, „Stefan Niesiołowski nie wprowadzał mnie do żadnej organizacji”, „znałam Czumów wyłącznie towarzysko”, on – mężczyzna i jeden z przywódców, sypał nas od pierwszego przesłuchania, nie szczędząc detali. (…) Kiedy po wielu dniach przesłuchań kolejny raz zaprzeczyłam, że istnieje „Ruch”, śledczy pokazał mi protokół z 20.VI. podpisany ręką Niesiołowskiego, w którym podaje szczegóły mojej działalności. „...(źródło )

Dlaczego podwładni Gronkiewicz-Waltz ukrywają majątki?! Prof. Kamiński: „To jeden wielki skandal. Konflikt interesów jest przykrywany”...” mają do ukrycia wysocy rangą urzędnicy podlegli prezydent Warszawy Hannie Gronkiewicz-Waltz? Okazuje się, że wielu dyrektorów i naczelników stołecznego ratusza nie składa oświadczeń majątkowych.Jak relacjonuje „Rzeczpospolita”, sprawa wyszła na jaw podczas kontroli głośnych decyzji reprywatyzacyjnych w stołecznym ratuszu. To efekt medialnych doniesień na temat m.in. zwrotu wartej 160 mln zł działki przy Pałacu Kultury, pod którą podpisał się ówczesny wicedyrektor Biura Gospodarki Nieruchomościami (BGN), znajomy adwokata, który pilotował sprawę zwrotu tego gruntu. Urzędnik nie składał oświadczeń majątkowych, więc jego interesy z mecenasem dopiero po czasie ujrzały światło dzienne”...”A w stołecznym ratuszu, jak przyznaje rzecznik urzędu Agnieszka Kłąb, nie wszyscy wysocy rangą urzędnicy są formalnie upoważnieni przez Gronkiewicz-Waltz do wydawania decyzji administracyjnych. W rezultacie nie są oni zobowiązani do składania oświadczeń majątkowych.Przykład pierwszy z brzegu. Oświadczenia majątkowego nie składa m.in. Marcin Bajko, dyrektor Biura Gospodarowania Nieruchomościami. Problem w tym, że Bajko prowadzi od 2000 r. działalność gospodarczą z zakresu konsultingu. Nie wiadomo, kto jest jego klientem i ile na tej działalności zarabia”...(źródło )

Jacek Skrzypacz” ISIS sprzedaje niewolnice seksualne na… Facebooku”...”Wedle Human Rights Watch w oparciu o kurdyjskie dane z Iraku i Syrii Państwo Islamskie przetrzymuje około 1800 kobiet i nastolatek z miast Jazydów. Tradycyjna muzułmanów dopuszcza traktowanie kobiet z sekt islamu i niemuzułmanek zdobytych na polu walki jako apostatek. Za tym idzie handel niewolnicami jako zgodny z Koranem. Wedle ustaleń Human Rights Watch (HRW) i zeznań 37 uciekinierek z rąk ISIS jazydzkie kobiety są gwałcone przez różnych mężczyzna zanim zostają sprzedane. Skye Wheeler z HRW zauważyła: „ich dzieci są od nich oddzielane”.Jak podał redaktor Rukmini Callimachi w marcu 2016 ISIS wykorzystuje antykoncepcję dla ułatwienia gwałtu na kobietach. Podczas handlu niewolnicami uzupełnieniem „towaru” są pigułki wczesnoporonne. Prawo szariatu wymaga do odbycia stosunku płciowego, aby kobieta nie była w ciąży. Bojownicy ISIS zmuszają niewolnice do spożywania tabletek antykoncepcyjnych. Wymusza się także u nich spędzenie płodu, czyli aborcji. Za pomocą testu hCG na obecność ciąży muzułmanie określają, czy nałożnica może być gwałcona. Wedle ustaleń ginekologa Nagham Nawzat z ONZ 5% zgwałconych w Północnym Iraku Jazydek zaszła w ciążę.Podczas handlu kobietami kupcy otrzymują wczesnoporonne tabletki dzień po jako „środek bezpieczeństwa”. Muzułmanie wywołują u swych niewolnic sztuczne poronienia. Bojownicy dla pewności stosują nawet po trzy metody zapobiegania ciąży jednocześnie.Jazydzki dziennikarz Khider Domle podaje, o handlu kobietami przez ISIS: „Część jest sprzedawana za broń, bądź tylko za dziesięć dolarów lub dziesięć papierosów”....(źródło )

„Największa operacja antykorupcyjna w historii III RP. Drugie uderzenie Kamińskiego”...”Około 500 odchodzących polityków i urzędników trafia właśnie pod obserwację Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Służba będzie sprawdzać, czy w czasie pełnienia poprzednich funkcji wydawali decyzje korzystne dla nowych pracodawców. „...”Ze „zbrodniarzy IV RP” Mariusz Kamiński był osobą ściganą najdłużej, najbardziej zaciekle i najskuteczniej. Osiem lat po aferze gruntowej został nieprawomocnie skazany za naruszenie uprawnień podczas realizacji operacji specjalnej. Skazując go na trzy lata bezwzględnego więzienia, sąd nie tylko wymierzył wyrok wyższy, niż domagała się prokuratura, ale prawdopodobnie – tak twierdzi wielu prawników – najbardziej surowy w III RP za takie przestępstwo. Nawet prawnicy nieprzychylni PiS byli zaskoczeni orzeczeniem sędziego Wojciecha Łuczewskiego. Jeszcze większym zaskoczeniem było przygotowane przez niego pisemne uzasadnienie do wyroku, które nie dość, że ujrzało światło dzienne pod koniec kampanii wyborczej do Sejmu, to jeszcze zawierało dane personalne funkcjonariuszy CBA. Kierownictwo Biura uznało, że sędzia zaatakował służbę, ponieważ ujawniając nazwiska funkcjonariuszy, naraził ich na niebezpieczeństwo i w rzeczywistości uniemożliwił im pracę. Nie było tu mowy o pomyłce, bo wiele innych wrażliwych danych zostało w tym dokumencie ukrytych. „...”Ograniczyć wyłudzeniaNajważniejsze zadanie, jakie stoi przed Mariuszem Kamińskim, to ograniczenie skali wyłudzeń VAT. Według szacunków firmy PwC w 2015 r. w ten sposób polski budżet zostanie okradziony na 53 mld zł, czyli 3 proc. PKB. To ogromny wzrost wobec roku 2014, gdy wyłudzono 41 mld zł (2,4 proc. PKB). W 2007 r., gdy PiS oddawał władzę, skala wyłudzeń VAT wynosiła 0,6 proc. PKB.”.. ( więcej )

Marek BalawajderKrzysztof Zasada Seria kontroli Centralnego Biura Antykorupcyjnego w stołecznym ratuszu. Jak dowiedzieli się reporterzy śledczy RMF FM, agenci wszczęli w urzędzie miasta trzy kontrole. Chodzi między innymi o reprywatyzację nieruchomości, a także o oświadczenia majątkowe urzędników. Jak mówi w rozmowie z RMF FM zastępca koordynatora specsłużb Maciej Wąsik, "stołeczny ratusz cieszył się wielką swobodą i służby nie podejmowały działań kontrolnych w ważnych sprawach, w których mogło dochodzić do nieprawidłowości"....”CBA bada kwestię reprywatyzacji warszawskich nieruchomości. Chodzi o działania ratusza od 2010 roku. Oprócz tego agenci wzięli się za oświadczenia majątkowe stołecznych urzędników na stanowiskach kierowniczych. Kolejna kontrola została wszczęta w Miejskim Przedsiębiorstwie Oczyszczania. W tym przypadku chodzi o działanie systemu gospodarowania odpadami.Na razie agenci z centrali CBA skupili się na zabezpieczaniu wszelkich dokumentów. Praktycznie codziennie są w różnych jednostkach administracyjnych warszawskiego samorządu. Interesuje ich działanie w praktyce tzw. dekretu Bieruta. Chodzi o kontrolę procedur wydawania na jego podstawie decyzji reprywatyzacyjnych. Funkcjonariusze CBA zabezpieczają dokumentację w Biurze Gospodarki Nieruchomościami. Skupiają się głównie na decyzjach podejmowanych w stosunku do dużych kamienic w Śródmieściu.Warszawa od 1993 roku w związku z dekretem Bieruta wypłaciła już ponad 1 miliard złotych odszkodowań. W tej chwili w stolicy toczy się ponad 3,5 tys. postępowań o zwrot nieruchomości i prawie 4 tysiące postępowań o odszkodowania. Zobowiązania z nich wynikające są szacowane na kolejne miliardy złotych.CBA bada oświadczenia majątkoweJak ustalili dziennikarze RMF FM, Biuro kontroluje też oświadczenia majątkowe urzędników w samorządowych władzach stolicy. Chodzi o około 130 osób na kierowniczych stanowiskach. Wszystko zaczęło się tego, że miasto otrzymało z CBA pismo z prośbą o informację dotyczącą tego, jak ratusz i urzędnicy realizują obowiązek składania i weryfikacji oświadczeń majątkowych przez samorządowców. Po pierwsze, kto je składa, czym zajmują się osoby do tego zobowiązane, a także, co dalej dzieje się z dokumentami.Okazało się, że na 130 dyrektorów i zastępców połowa nie ma obowiązku wypełniania oświadczeń, ponieważ nie mają upoważnień pani prezydent do wydawania decyzji administracyjnych. CBA chce przede wszystkim zbadać przypadki, gdy w konkretnych biurach, których decyzje pociągają za sobą skutki finansowe, upoważnionym do podpisywania dokumentów jest na przykład jeden z wicedyrektorów, a jego przełożony nie, co sprawia, że nie ma formalnego obowiązku składania oświadczenie majątkowego. Według naszych informacji, takich biur w ratuszu jest wiele.Zastępca koordynatora specsłużb: Ratusz cieszył się wielką swobodąPrzez wiele lat stołeczny ratusz cieszył się wielką swobodą i służby nie podejmowały działań kontrolnych w ważnych sprawach, w których mogło dochodzić do nieprawidłowości- tak kontrole CBA w warszawskim magistracie tłumaczy Maciej Wąsik, zastępca koordynatora służb specjalnych.Jak mówi wiceminister w rozmowie z dziennikarzem RMF FM, chodzi o sprawdzenie sygnałów dotyczących niejasnych zwrotów nieruchomości przedwojennym właścicielom. Według niego, są przypadki reprywatyzacji na podstawie wyłudzonych roszczeń dawnych właścicieli.Patologie są ogromne. Wiemy dobrze, że mnóstwo jest procesów reprywatyzacyjnych niezwykle podejrzanych, polegających zapewne na wyłudzeniu pewnych roszczeń i wejście w sposób nieprawny w ich posiadanie -podkreśla Maciej Wąsik.Zwraca też uwagę, że nie wszyscy urzędnicy, którzy odpowiadają za reprywatyzację, składają oświadczenia majątkowe.Zdumiewające jest to, że osoby podejmujące kluczowe decyzje w tym procesie nie składają oświadczeń majątkowych. Nie ma oświadczenia majątkowego dyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami. Ja się pytam dlaczego? Te sprawy trzeba zbadać. To są naprawdę sprawy bardzo podatne na korupcję i uważam, że to jest właśnie to, co CBA powinno robić, czyli kontrolować tego typu procesy. (...) Ja nie rozumiem, jak to jest możliwe, że mamy biuro, na którego czele stoi dyrektor, a decyzje podejmuje jego podwładny. Przecież jest zależność służbowa. Ten podwładny podejmie taką decyzją, jaką sobie życzy dyrektor. A dyrektor nie ponosi za to odpowiedzialności- mówi Wąsik. Miasto odpowiada, że zgodnie z prawem obowiązek składania oświadczenia ma jedynie osoba z upoważnieniem pani prezydent do podejmowania decyzji. W przypadku kilku biur za podpisy pod decyzjami odpowiadają niżsi rangą urzędnicy.” ( więcej )
Ważne Filon z Aleksandrii „"Ilekroć banda złodziei uchwyci w pewnym stopniu władzę, potrafią onizagrabić całe państwa, nie obawiając się wcale represji prawa, ponieważ czują się silniejsi od prawa. Są to jednostki o skłonnościach oligarchicznych, spragnione tyranii i panowania, a dokonując potwornych kradzieży, osłaniają je dostojną nazwą majestatu legalnej władzy i rządu, które są w istocie dziełem rabunku

http://naszeblogi.pl/36918-wedlug-prof-wojciechowskiego-tusk-jest-zlodziejem

Olechowski potwierdza finansowanie partii Tuska przez CDU i mówi o "paczkach z Niemiec"...”Nie znalazłem tam niczego nieprawdziwego - powiedział o książce byłego lidera Platformy Obywatelskiej Pawła Piskorskiego, Andrzej Olechowski - jeden z założycieli tej partii. Odnosząc się do fragmentu mówiącego o finansowaniu partii Donalda Tuska z pieniędzy emieckiej CDU, stwierdził, że nie widzi w tym nic złego. - Zachód wspierał polską demokrację - powiedział Olechowski, dodając że "zagranicznych pieniędzy było wtedy dużo". ..”Dwa tygodnie temu jeden z liderów Kongresu Liberalno-Demokratycznego, a później Platformy Obywatelskiej, Paweł Piskorski ujawnił, że ugrupowanie Donalda Tuska i Jana Krzysztofa Bieleckiego było finansowane przez niemiecką partię CDU . Wymiana pieniedzy mieli się zajmować liderzy tych ugrupowań, czyli Jan Krzysztof Bielecki (ówczesny premier RP) i Helmut Kohl (wówczas kanclerz Niemiec). Zarówno Tusk, jak i Bielecki zaprzeczają tej informacji, wczoraj jednak potwierdził ją jeden z ojców założycieli partii obecnego premiera: Andrzej Olechowski. - Mam wrażenie, że to jest szczera książka. Pieniądze mogły być, bo wtedy pieniędzy zagranicznych było w Polsce dużo. Zachód wspierał polską demokrację. W końcu ludzie dostawali paczki z Niemiec. Nie tylko partie, ale i zwykli ludzie dostawali paczki – mówił Olechowski na antenie TVN24.Podkreślił też, że czytał książkę w całości (wywiad-rzeka "Między nami liberałami" z Pawłem Piskorskim - przyp. red.) -Jest tam wiele fragmentów, które mnie dotyczą, bądź opisują sytuacje, przy których byłem. Nie znalazłem tam niczego nieprawdziwego – powiedział Andrzej Olechowski. „.. (więcej )
Mój komentarz Niesiołowski to ofiara. Prawdziwa . Jastrzębie Kaczyńskiego zaczęły łowy na lewackich degeneratów i złodziei. Niesiołowski jest skończony. Bo miał kontakty z przestępcami , bo wziął reklamówkę od jednego z nich. Bo wtedy księgowa przestępców wypłaciła 40 tys złotych. Może to przypadek , ale nikt w to nie uwierzy. Bycie w Platformie jest poszlaką wskazująca na przyrodzone łajdactwo. Na lewacki kręgosłup moralny. Niemcy , ich służby specjalne muszą być przerażone łatwością z jaką ludzie Kaczyńskiego rozprawiają się z Platformą. Igrzyska zaczynają się od Niesiołowskiego . Za chwile na arenę trafi Gronkiewicz Waltz, Schetyna, a po nich reszta. Agentura pruska, aparat niemieckiej partii kolaboracyjnej byli tak pewni ,że Kaczyński nigdy nie dojdzie do władzy ,że zaczęli kraść na żywca , bezczelnie, jawnie. Nawet nie dbali o zniszczenie obciążających ich dokumentów. Niedługo poznamy cenniki różnych  politycznych prostytutek. Niektórzy okazują się tanimi tirówkami , łajdaczącymi się za parę groszy.

Marek Mojsiewicz

Big Cycki, Ruchanna i spadanie poziome Jak poucza poeta w słynnym „Alfabecie” - „Cycki”, to nazwisko na „cki”. Ale tak może było przed wojną, bo teraz nastała moda na demokrację, w związku z czym i nazwiska też się zdemokratyzowały, podobnie jak teksty tak zwanych „przebojów”. Na przykład za moich czasów w kołach wojskowych furorę robiła piosenka anonimowego autora, trochę podobna w nastroju do słynnego przeboju zespołu „Wilki”, w którym śpiewak daje wyraz swemu zaniepokojeniu, czy szampański wieczór nie będzie aby miał medycznych konsekwencji: „Byłem z nią parę chwil, było tak namiętnie, a teraz jestem tu, ludzi tłum, a myśli takie dziwne, nie wiem czy sam tego chcę, lecz nikt tu nie jest winny. Myślę, że nie stało się nic”. Nietrudno się domyślić, że chodzi o rozterkę, czy podczas tych „paru chwil” nie doszło aby do zarażenia syfilisem. Nawiasem mówiąc, za moich czasów nawet w takich tekstach panowała większa finezja: „Pijanego szypra kutra raz dręczyła myśl okrutna; facet myślał, że ma trypra, a to była zwykła kiła!” Podobnie w utworze zwracającym uwagę na nabierający dzisiaj coraz większej aktualności problem roli kobiet w Kościele: „Przeoryszy pytał papież...” no, mniejsza z tym. Wracając tedy do piosenki popularnej za moich czasów w kolach wojskowych, to wprawdzie składała się ona z wielu tak zwanych brzydkich słów, ale sens był identyczny, co w cytowanym przeboju zespołu „Wilki”, w dodatku obfitujący w tak zwane „gorzkie wyrzuty”. Najwyraźniej w ostatnich 50 latach zainteresowania autorów piosenek zredukowały się do rejonu, o którym wspomina poeta Tadeusz Różewicz. Powiada, że za dawnych czasów bywało jeszcze „solidne dno”, aż „pewna panienka z Paryża” zrozumiała, że „nie ma dna i napisała wypracowanie o spółkowaniu”, gdzie „wszystko rozgrywa się w znajomej i niezbyt wielkiej okolicy między regio genus anterior, regio pubice i regio oralis, a to, co było niegdyś przedsionkiem piekła, zostało przez modną literatkę zamienione w vestibulum vaginae”. Oczywiście ubolewa i konkluduje, że o ile dawniej też się spadało – ale pionowo, to teraz spada się poziomo, w związku z czym większość spadających nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że spada. Myśli, że wcale nie spada, tylko się przesuwa – z jednej strony Mocy na drugą – kierując się nieomylnym tropizmem do kochanych pieniędzy. Ciekawe, co by napisał teraz, po przeczytaniu nagrodzonego przez żydowską gazetę dla Polaków utworu pani Masłowskiej, która nie pisze już o żadnym „spółkowaniu”, tylko zwyczajnie – o pierdoleniu? Piszę te słowa z wahaniem – bo wielokrotnie powstrzymywałem się przed pokusą, by nawet przez papierek nie dotykać niektórych produktów przemysłu rozrywkowego w postaci rozmaitych odmian piosenkarki Ruchanny, czy nowojorskiej celebrytki o bodajże ormiańskich korzeniach, znanej z tego, że prezentuje zdumionemu światu dupę wielką, jak wierzeje stodoły – ale nie mogłem już wytrzymać na wieść, że Wojskowe Służby Informacyjne na potrzeby walki o demokrację i praworządność w naszym nieszczęśliwym kraju zmobilizowały najgłębsze rezerwy – również w postaci zespołu „Big Cyc” pana Krzysztofa Skiby, który nie tylko „nakłada opozycyjne barwy”, ale w dodatku próbuje „wdrapać się na barykady”. Jakie tam znowu „barykady”, kiedy wszystko wyjaśnia lizusowska deklaracja Krzysztofa Skiby, że „na Błękitnym Marszu KOD odżył duch starego Jarocina” - oczywiście pod dyrekcją pana generała Marka Dukaczewskiego, no bo jakże by inaczej? Co za degrengolada! Czy nie byłoby lepiej, a w każdym razie – przyzwoiciej – bo każdy powinien dochowywać wierności swemu powołaniu – gdyby pan Krzysztof Skiba, wzorem Kuby Wojewódzkiego, „odkorkowywał” kolejne „wodzianki”, czy inne, spragnione rozgłosu panienki, a potem „lansował” je przynajmniej przez dwie godziny - zamiast wdrapywać się na „barykady” wzniesione przez oficerów WSI – naturalnie za pośrednictwem swoich politycznych ekspozytur, no i oczywiście – konfidentów? „Nonkonformista” kicający pod batutą RAZWIEDUPR-a – co za żałosny widok! Co za ześlizg, co za wstyd! Stanisław Michalkiewicz

31 maja 2016 KE przyzwala Niemcom i Francji na restrykcje wobec transportowców?

1. Niestety dotychczasowe działania Komisji Europejskiej dobitnie pokazują, że ma ona za nic jedną z głównych unijnych swobód – swobodę przepływu usług i pozwala kolejnym „starym” krajom członkowskim na restrykcje wobec transportu towarów świadczonych przez przedsiębiorców z nowych krajów członkowskich. Przypomnijmy tylko, że rząd ówczesnej premier Ewy Kopacz na początku 2015 roku, wydawał się bardzo zaskoczony niemiecką decyzją w sprawie płacy minimalnej i jej obowiązywaniem także w odniesieniu do polskiego transportu ciężarowego. Bardzo zaskoczonym i zbulwersowanym ministrem okazał się szczególnie szef resortu gospodarki Janusz Piechociński, który w mediach określił jako skandaliczną decyzję Niemiec w sprawie ustanowieniu minimalnego wynagrodzenia za godzinę pracy na poziomie 8,5 euro i objęcia tym wymogiem także kierowców z Polski, którzy tranzytem przewożą towary przez terytorium tego kraju. To zaskoczenie i zbulwersowanie było w tym przypadku tym dziwniejsze, że propozycja ustanowienia płacy minimalnej w Niemczech na tym poziomie, znalazła się już w porozumieniu kolacyjnym CDU-CSU-SPD w czasie tworzenia rządu po wyborach parlamentarnych na jesieni 2013 roku (a więc ponad 2 lata przed jego wprowadzeniem). Już wtedy bowiem postanowiono, że ten poziom wynagrodzenia będzie obowiązywał generalnie od 1 stycznia 2015 roku przy czym dla niektórych dziedzin gospodarki te przepisy miały wejść w życie od 1 stycznia 2017 roku (wśród tych dziedzin nie było jednak transportu).

2. Po nerwowych interwencjach ówczesnego ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza, udało się zawiesić przepisy o płacy minimalnej przy przewozach tranzytowych przez Niemcy do czasu rozstrzygnięcia przez Komisję Europejską skarg na takie rozwiązanie. Niestety według Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce, zawieszenie niemieckich przepisów dotyczy tylko 1/3 przewozów realizowanych przez polskich przewoźników, ponieważ przewozy transgraniczne do i z Niemiec, a także przewozy kabotażowe (przewozy wykonywane przez polskich przewoźników na terenie Niemiec), są jednak objęte tymi przepisami. Mimo tego, że skargi na decyzje Niemiec dotyczące transportu wpłynęły do KE ze wszystkich krajów Europy Środkowo-Wschodniej do tej pory trwają procedury wyjaśniające, a sama Komisja sprawia wrażenie jakby chciała umyć ręce od tego problemu.

3. Wiosną poprzedniego roku francuski rząd dosyć niespodziewanie wniósł do Parlamentu projekt ustawy, w której wprowadza obowiązek stosowania płacy minimalnej dla kierowców ciężarówek świadczących usługi kabotażowe na terenie tego kraju. Wysokość tego wynagrodzenia nie powinna być niższa niż 9,61 euro za godzinę i w ten sposób Francuzi przebili Niemców, którzy ustanowili płacę minimalną na poziomie 8,5 euro za godzinę pracy (między innymi dla kierowców ciężarówek) i rozwiązanie to wprowadzili w życie od 1 stycznia 2015 roku. Ustawa została uchwalona, a przepisy o minimalnym wynagrodzeniu na terenie Francji dla przewoźników towarów ze wszystkich krajów UE bez żadnych wyjątków, wchodzą w życie od 1 lipca tego roku.

4. W tej sytuacji grupa posłów (z Polski, Niemiec, Holandii, W. Brytanii, Łotwy Słowacji i Bułgarii) frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów do której należą posłowie Prawa i Sprawiedliwości (w tym także piszący te słowa), zwróciła się do KE z następującymi pytaniami: „W maju 2015, Komisja rozpoczęła przeciwko Niemcom postępowanie w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego. Jednak po roku od uruchomienia tej procedury, nie ma żadnych dalszych wyjaśnień i żadne konkretne wyniki nie zostały zaobserwowane. Ponadto władze francuskie, niedawno opublikowały wytyczne dotyczące stosowania tak zwanego „Loi Macron”, stwierdzając, że od 1 lipca 2016 roku, zagraniczni kierowcy muszą otrzymać francuską płacę minimalną oraz zagraniczni operatorzy muszą wyznaczyć swojego przedstawiciela we Francji. Jaki jest obecny stan postępowania w sprawie naruszenia? Jakie kroki i dalsze działania są planowane przez Komisję i jakie ramy czasowe tych kolejnych etapów są przewidywane? Czy Komisja otrzymała niezbędne odpowiedzi od rządu Niemieckiego, wyjaśniające i uzasadniające niemiecką ustawę o minimalnym wynagrodzeniu? Kiedy i w jaki sposób Komisja ma zamiar położyć kres obecnej niepewności prawnej i dostosować tę sytuację do prawa europejskiego, tym samym zrealizować cel, jakim jest utrzymanie swobody gospodarcze w UE. W tym takiej, która umożliwia europejskim przedsiębiorstwom i pracownikom swobodę działania w ramach jednolitego rynku UE?”. Zobaczymy jak KE zareaguje na to wystąpienie firmowane przez europosłów z państw ze „starych i nowych” państw członkowskich, bo niestety do tej pory wyraźnie widać, że Komisja boi się zakwestionować działania Niemiec i Francji zmierzające przecież wprost do ograniczenia dostępu transportowców do rynku usług transportowych w tych krajach. Kuźmiuk

Ziobro Polańskim wziął za pysk sędziów Sądu Najwyższego „Podjąłem decyzję, że kieruję do Sądu Najwyższego kasację ws. decyzji dotyczącej Romana Polańskiego, w której to sprawie sąd krakowski zdecydował o niewydawaniu pana Polańskiego Stanom Zjednoczonym w sytuacji, kiedy jest oskarżony i ścigany o okrutne przestępstwo wobec dziecka, gwałt na dziecku - powiedział we wtorek rano w radiowej Jedynce Zbigniew Ziobro.Jak mówił minister sprawiedliwości, z tego powodu, że Polański jest osobą znaną "nie można usprawiedliwiać i tworzyć uzasadnień, że ma być traktowany inaczej. - Gdyby to był przysłowiowy Kowalski, nauczyciel, lekarz, hydraulik, malarz, to jestem pewien, że z każdego kraju już dawno zostałby deportowany do Stanów Zjednoczonych - powiedział prokurator generalny. Natomiast - dodał - Polański jest broniony przez "śmietankę towarzyską i pewną część mediów liberalnych"....” Nie widzę powodu, by stosować tutaj podwójne taryfy. Wszyscy wobec prawa muszą być równi, zwłaszcza jak dopuszczają się przestępstw wobec dzieci - zaznaczył. Zbigniew Ziobro ocenił, że istotą podnoszoną przez obrońców Polańskiego jest to, że jest wybitnym artystą. - Czy to znaczy, że wybitny artysta może dopuszczać się gwałtów, innych ciężkich okrutnych przestępstw, a zwykły Kowalski ma być surowo karany? Uważam, że prawo jest równe wobec wszystkich - podkreślił. Dodał, że ma różne zastrzeżenia do amerykańskiego systemu sprawiedliwości. - Ale to, że mimo pozycji Polańskiego w Hollywood i różnych środowiskach medialnych Ameryki, tamtejszy wymiar sprawiedliwości działa i chce traktować wszystkich równo wobec prawa, to jest dobry przykład godny naśladowania w Polsce – powiedział.”..(źródło )

Że wyroki TK są ostateczne i są powszechnie obowiązujące, jego sędziowie podkreślali wcześniej. Dzisiejsza uchwała Sądu Najwyższego tylko to potwierdza - mówi konstytucjonalista, prof. Marek Chmaj. Newsweek: Jakie znaczenie ma dzisiejsza uchwała Zgromadzenia Ogólnego Sądu Najwyższego? Prof. Marek Chmaj: Ogromne. Decyzja, by SN kierował się wyrokami Trybunału Konstytucyjnego podkreśla zasadę "check and balance" trójpodziału władzy. I pokazuje, że władza sądownicza jest w stanie znaleźć sposoby, by nie dać się uzależnić władzy ustawodawczej. Uchwała dotyczy niby tylko Sądu Najwyższego, ale przecież sprawuje on nadzór nad sądami cywilnymi i wojskowymi. Dlatego można przypuszczać, że one też będą ją stosować przy rozpatrywaniu własnych spraw. Wreszcie, sędziowie SN podkreślili ostateczność wyroków Trybunału. Fakt ich publikacji nie ma żadnego znaczenia. Jak teraz może zareagować większość sejmowa? - Wiele zrobić nie może. Zasady działania Sądu Najwyższego określa bowiem Konstytucja a uchwała sędziów jest dokumentem wewnętrznym SN. Tyle prawo. Ale na pytanie co mogłoby się stać, to można wyobrazić sobie próbę utworzenia zwykłą ustawą... jeszcze wyższej izby sądowniczej, której skład zależałby całkowicie od większościowej woli posłów. Tyle że takie działanie byłoby już zupełnie niezgodne z Konstytucją. Co uchwała SN zmienia w funkcjonowaniu Trybunału Konstytucyjnego? - Niewiele. Że wyroki TK są ostateczne i są powszechnie obowiązujące, jego sędziowie podkreślali wcześniej. Dzisiejsza uchwała SN tylko to potwierdza. I przy okazji ośmiesza wszystkich ekspertów ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobry, którzy przekonywali, że wyrok Trybunału jest „nieważny” bo sędziowie powinni byli pracować na podstawie tzw. ustawy naprawczej Trybunału, której konstytucyjność sami badali. Teraz okazuje się, że wyszli oni na ignorantów.”..(źródło )

o. Dariusza Drążka „Doradca prezydenta Komorowskiego obraził społeczność żydowską?.”....”Tomasz Nałęcz najpierw dementował doniesienia o negocjacjach Kancelarii Prezydenta z Amerykanami w sprawie Romana Polańskiego. Dementował bardzo nieśmiało, a na sugestię o podanie dziennikarzy do sądu stwierdził, że „tylko głupcy się procesują z prasą”. Ciekawe, czy miał na myśli Donalda Tuska. „...”Zdumienie dotyczy słów prezydenckiego doradcy, który współczuje reżyserowi-pedofilowi i wskazuje na „gruboskórność” i „bezmyślność” Amerykanów, którzy wnioskują o zatrzymanie reżysera w dniu otwarcia Muzeum Historii Żydów Polskich. Tomasz Nałęcz przypominał, że Polański ma żydowskie pochodzenie i jest „dzieckiem holocaustu”. I tu wywód profesora-historyka, że „Polański mógł zakładać, że kiedy jak kiedy, ale na uroczystościach otwarcia Muzeum Historii Żydów Polskich będzie bezpieczny” i przypomniał, że muzeum nazywa się Polin, czyli „tu odpoczniesz”, jak Polska, w której Żydzi prześladowani w całej Europie znajdowali schronienie. I tu oniemiałem. Myślałem, że muzeum ma obrazować historię Żydów w Polsce, a nie być miejscem odpoczynku dla pedofilów. Jakie pokrętne przeniesienie profesora. Cóż, mam wrażenie, że historyk Nałęcz taką interpretacją obraził społeczność żydowską, mnie co najmniej mocno zniesmaczył.  „.....”Gdyby Amerykanie żądali zatrzymania Polańskiego ze względu na żydowskie pochodzenie, byłbym pierwszym protestującym. Gdyby Amerykanie żądali aresztowania Polańskiego dlatego, że jest „dzieckiem holocaustu” – protestowałbym. Bo to antysemityzm. Jednak – na ile znam sprawę – Amerykanie chcą aresztować pedofila, a to, że pedofil ma żydowskie pochodzenie i jest „dzieckiem holocaustu” chyba dla sprawy nie ma (nie powinno mieć?) znaczenia. „...”Prezydent kilka dni temu miał być widziany w jednej loży z Romanem Polańskim w Teatrze Wielkim. Profesora Nałęcza wtedy w teatrze nie było, ale na wszelki wypadek tłumaczył, że „to się łatwo mogło zdarzyć” oraz że prezydent „mógł nawet kurtuazyjnie rękę uścisnąć Polańskiemu”, bo przecież „tak wielu osobom kurtuazyjnie ściska ręce”. Doradca, chcąc bronić szefa, chyba go jednak pogrążył. Wynika z tego, że Bronisław Komorowski nie wie, kto to jest Roman Polański i nie pozna go w tłumie ludzi, nawet, gdy ten tłum ograniczyć tylko do loży honorowej. Warto wiedzieć, że gdy prezydent wyciąga do nas rękę, to tylko „kurtuazyjnie”... (więcej)

Na oficjalnej stronie prezydenta opublikowano sprostowanie, w którym zaprzeczono, iż w kancelarii Bronisława Komorowskiego negocjowano ws. Romana Polańskiego. „To sprawy pozostające w gestii prokuratury i rządu” – napisano. „...”W najnowszym numerze tygodnika „Wprost” opublikowano artykuł pt. „Ścigany”. Izabela Smolińska i Cezary Łazarewicz przypominają w nim, że po wniosku USA, Polański dobrowolnie stawił się na przesłuchaniu w krakowskiej prokuraturze, odmówił składania jakichkolwiek wyjaśnień, po czym prokuraturę opuścił. Według autorów, „przyjaciele reżysera od miesięcy negocjowali też z Pałacem Prezydenckim jego nietykalność”.Prezydencka kancelaria zaprzeczyła tym informacjom. „W artykule pt. „Ścigany” zamieszczonym w numerze 45 tygodnika „Wprost” z datą 3-9 listopada 2014 roku podano nieprawdę, dotyczącą rzekomych negocjacji w sprawie Pana Romana Polańskiego” – napisano w sprostowaniu.Dodano też, iż nie jest prawdą, że „w Kancelarii Prezydenta RP toczyły się jakiekolwiek negocjacje w sprawie stanowiska państwa polskiego wobec Pana Romana Polańskiego”.Podkreślono też, że prezydent „nie ma w tej kwestii żadnej roli do odegrania”. Kancelaria odcięła się od sprawy całkowicie, wskazując, że wszystko pozostaje „w gestii prokuratury i rządu, w tym resortów sprawiedliwości i spraw zagranicznych”. (więcej )

„Roman Polański po raz drugi w tym roku pojawił się w Polsce. Reżyser gościł na otwarciu wystawy w Muzeum Historii Żydów Polskich. Fotografował się tam m.in. z Moniką Olejnik. Tymczasem rząd USA, gdzie od 36 lat jest ścigany za gwałt na nieletniej, wnioskuje do polskich władz o zatrzymanie reżysera! Reżyser został przesłuchany w krakowskiej prokuraturze, gdzie odmówił składania wyjaśnieńDo Prokuratury Generalnej w Warszawie wpłynął wniosek rządu USA o zatrzymanie Romana Polańskiego, dowiedziała się "Gazeta Wyborcza". Reżyser, który przyjechał do stolicy na otwarcie Muzeum Historii Żydów Polskich, jest od 36 lat ścigany za gwałt na nieletniej.”.. ….(więcej )
Grzegorz Górny „ Środowiska pedofilskie dążą również do obniżenia wieku prawnej dopuszczalności stosunków seksualnych „.....”Na Węgrzech zmniejszono niedawno do 14 lat wiek dzieci, które mogą brać udział w filmach pornograficznych. W Danii z kolei obniżonogranicę wieku, od której seks nie jest już zakazany, do lat 12.”...”W tym samym kraju na skutek ostrego protestu ruchu obrońców zwierząt zakazano pornografii o charakterze zoofilskim. „...(więcej )

„Czy za dwadzieścia lat pedofilia nie stanie się norma jak homo małżeństwa„....” Oburzenie homolobby wywołał amerykański, konserwatywny showman radiowy Rush Limbaugh, który porównał ruch na rzecz uznania społecznego dla pedofilii do ruchu na rzecz poparcia małżeństw homoseksualnych. A do tego stwierdził, żelewica może – krok po kroku – taki projekt przepchnąć „...(więcej )

Grzegorz Górny „Jednocześnie w świecie akademickim i kulturze masowej rozpowszechnia się klimat przyzwolenia na traktowanie dziecka jako obiektu seksualnego. „....”holenderski działacz gejowski i seksuolog dr Frits Bernard. To on ukuł pojęcie tzw. pedofilii pozytywnej, twierdząc, że współżycie z dorosłymi wyzwala w dzieciach osobowość i wspiera ich rozwój emocjonalny. Zapytany przed śmiercią, jaki czynnik może spowodować społeczną akceptację pedofilii, odpowiedział jednym słowem: "czas" …..(więcej)

Bogdan Dobosz „lewicowy dziennik „Libération” promował jeszcze w 1977 roku „narodziny Frontu Wyzwolenia Pedofilów” (FLIP), publikując materiały zachęcające do refleksji nad depenalizacją pedofilii. W tym samym roku ten sam dziennik opublikował pedofilski coming out pisarza Gwidona Hocquenghema, kolejnego bojownika 68’, wcześniej współzałożyciela Homoseksualnego Frontu Akcji Rewolucyjnej. Pisarz w wywiadzie proponował odbieranie pociech matkom, które „wyobrażają sobie, że mają wyłączne prawo do swoich dzieci „...(więcej)

Wybory 2007 rok „76,2 proc. osadzonych w aresztach i zakładach karnych w całym krajuzagłosowało na PO, a 7,6 proc. na LiD; PiS z wynikiem 2,8 proc. znalazło się pod progiem wyborczym - podała rzeczniczka Centralnego Zarządu Służby Więziennej Luiza Sałapa. „..(więcej) 
 Wybory prezydenckie „W aresztach i zakładach karnych Bronisław Komorowski zdobył 91,9 proc. poparcia. Jego rywal z drugiej tury wyborów prezydenckich, Jarosław Kaczyński, uzyskał 8,1 proc. głosów - podał w poniedziałek Centralny Zarząd Służby Więziennej. „ „...(więcej )
 Wybory 2011 „Wybory w więzieniach wygrała PO z wynikiem 35,6 proc. Drugi rezultat osiągnął Ruch Palikota - 32,2 proc. głosujących. Trzeci wynik miał PiS - 7,5 proc. - to zbiorcze wyniki niedzielnego głosowania w zakładach karnych i aresztach śledczych „......(więcej )

Eliza Olczyk rozmawia z Jadwigą Staniszkis „ W Polsce rozpoczęto proces demontażu społecznego. Rozciąga się definicję rodziny, podważa zasadę, że godność ludzka jest niezbywalna. A to może doprowadzić do zniszczenia społeczeństwa „...”W debacie publicznej pojawiła się kwestia związków kazirodczych – jednego z najgłębiej zakorzenionych społecznych tabu. Jak pani sądzi, komu potrzebna jest dyskusja na ten temat? Nikomu. To jest testowanie społeczeństwa, ile zmian jest w stanie zaakceptować. Ludzie obojętnie przechodzą obok takich delikatnych kwestii jak rozciąganie definicji rodziny, ze wszystkimi konsekwencjami tego procesu, czy podważanie zasady, że godność ludzka jest niezbywalna, choć w dzisiejszym świecie jest to jedyne zabezpieczenie ładu społecznego.”...”Ludzie jednak tego nie rozumieją. Reagują na kłótnie polityków, ale na zamach na najważniejsze instytucje już nie. Poważnym zagrożeniem dla tych wartości jest Ewa Kopacz, która – być może nieświadomie – jest gotowa naruszać najgłębszą warstwę społeczną „...”Gdzie pani widzi tę gotowość?Chociażby w forsowaniu konwencji o zwalczaniu przemocy. Ten dokument ma kluczowe znaczenie, bo jest wehikułem demontażu rodziny. Skoro konwencja dotyczy przemocy wobec kobiet i w rodzinie, a wprowadza się do niej definicję płci jako kategorii społecznej i kulturowej, to w ten sposób zmienia się charakter rodziny.Nie trzeba już być w rodzinie kobietą i mężczyzną, a przypomnę, że taka definicja jest w naszej konstytucji. Wystarczy czuć się kobietą lub mężczyzną albo odgrywać takie role społeczne i już możemy mówić o rodzinie. Taka sama sytuacja dotyczy związków partnerskich. Gdyby zostało dokładnie sprecyzowane, że w takich związkach chodzi o prawo do dziedziczenia czy podejmowania decyzji dotyczących zdrowia, to taka ustawa mogłaby być przyjęta. Ale środowiska homoseksualne nie chcą na tym poprzestać. Wolą krzyczeć, że są dyskryminowane, żeby uzyskać więcej. To jest strategia demontażu, w którą pani premier Kopacz się wpisuje.”....”Być może akceptuje aborcję eugeniczną, bo głosowała przeciwko zakazowi przerywania ciąży ze względu na występowanie wad u dziecka. A nie ma w ustawie wyznaczonych granic niepełnosprawności.Na dodatek ma wokół siebie takie osoby jak Małgorzata Fuszara, które pod pozorem niewinnej walki z przemocą w rzeczywistości przemycają coś, co ma poważne konsekwencje społeczne. To są sprawy fundamentalne. Dramat polega na tym, że takie manipulacje są możliwe, bo społeczeństwo reaguje na symbole, a nie na niuanse prawne. To pokazuje, jak łatwo można dokonać faktycznej rewolucji, jeżeli umie się operować terminami. A społeczeństwo zajęte przetrwaniem jest nieuważne.”...”Znaleźliśmy się w ogromnie niebezpiecznym momencie. Mamy do czynienia z cichą rewolucją na wielu poziomach, która jest możliwa do przeprowadzenia przy obojętności społeczeństwa. „...”Rozumiem, że jeden z tych poziomów to rewolucja społeczna? Tak. To jest rozluźnienie standardów i stworzenie pola do różnych interpretacji. Na razie wszystko jest możliwe. Możemy pójść albo w jedną, albo w drugą stronę. Ale gdy kierunek zostanie wytyczony, to nie będzie już odwrotu.”...”Ten proces demontażu społecznego rozpoczął jeszcze Donald Tusk. Jeżeli pójdziemy w tym kierunku, to wejdziemy na ruchome piaski, i to w sytuacji, gdy tożsamość narodowa stała się decydującym czynnikiem geopolitycznym. Podważenie fundamentu może doprowadzić do zniszczenia polskiego społeczeństwa. „...”Swobodny przepływ handlu usług i technologii, ale przy okazji przywileje dla wielkiego kapitału. Zawsze to jest sprzedaż wiązana. „...”Nawet wojna jest płynna, bo mówi się o wojnie hybrydowej. A więc teoretycznie jest to inna wojna niż ta, której okrutny obraz mamy głęboko zakodowany w głowie. „...”Tak samo jest z podziałem na klasy społeczne. W niektórych krajach rozpoczął się proces degradacji klasy średniej, bo po pierwsze, ten typ mieszczańskości, który ona reprezentuje, nie jest już potrzebny, a po drugie, w sytuacji, gdy rewolucja technologiczna poszła bardzo daleko, nie ma zapotrzebowania na tak wiele rąk do pracy. Dokonuje się więc przegrupowanie, za które zapłacą takie kraje jak Włochy, Grecja czy Polska. Im pokaże się miejsce w szeregu, przekonując, że nie są zdolne do uczestniczenia w rewolucji technologicznej, a więc mogą być wyłącznie rezerwuarem taniej siły roboczej. „...”Ale Polska, jeżeli chce przetrwać w tych zmieniających się warunkach, musi zachować podstawowe instytucje – rodzinę, godność osoby ludzkiej. Za 15 lat możemy się obudzić w świecie, w którym jednych ludzi trzeba klonować, bo mamy kryzys demograficzny i potrzeba rąk do najprostszych prac fizycznych, a do naturalnych relacji będą wybierani ludzie z elit. Geny będzie się brało od pięknych, zdolnych, przebojowych, energicznych. „..”Jedyną obroną przed takim rozwojem sytuacji jest Kościół katolicki, który broni niezbywalnej godności jednostki ludzkiej. Niestety, poziom Kościoła też nie jest za wysoki. Kościół stał się znużonym bastionem. Jego hierarchowie nie potrafią ludziom wytłumaczyć, co jest sprawą fundamentalną. Ograniczają się do postawy „nie, bo nie". To jest poniżej wyzwań i procesów, w których uczestniczymy. „..”Dlatego powtarzam, że Polska, która nie ma szans na bycie w awangardzie, musi zachować fundament społeczny. Tymczasem jego destrukcja odbywa się od niechcenia, przez nieuwagę, jako uboczny produkt bezmyślnego oportunizmu. I to jest moment zwrotny w naszej historii. „...”Bo to my w dużym stopniu wepchnęliśmy Ukrainę w konfrontację z Rosją. Momentem, w którym to się stało, była wizyta trzech szefów MSZ na Majdanie.Radosław Sikorski wepchnął Ukrainę na ścieżkę konfrontacji, a Zachód mu na to pozwolił, sądząc, że wie on lepiej, jak wyglądają relacje na Wschodzie. Niestety, to była czysta improwizacja, za którą Ukraina zapłaci wysoką cenę utraty części terytorium. Bo jedyną szansą dla tego kraju była depolityzacja procesu przesuwania się na Zachód. Tworzenie strefy wolnego handlu z UE, a równocześnie uczestniczenie w unii celnej z Rosją. Polska bardzo wiele zrobiła, żeby nie dać czasu Ukrainie na ewolucję. I gdy teraz mówimy, że najważniejsze jest nasze własne bezpieczeństwo, że nie będziemy wychodzić przed szereg, to jest to po prostu nieprzyzwoite. Ukraina nam tego nie zapomni. Tak jak nie zapomniała, że Józef Piłsudski zdecydował się na obronę kraju przed Rosją bolszewicką dopiero na linii Wisły. I tak jak z kolei Gruzja pamięta Lechowi Kaczyńskiemu pozytywne zaangażowanie w jej sprawy” …..(więcej)  
Profesor Andrzej Zoll „ Konwencja ds. przemocy to zamach na naszą cywilizację.”....”Istnieje podejrzenie, że Konwencja przeciw przemocy wobec kobiet i przemocy domowej jest w istocie zamachem na naszą cywilizację „..”Na przykład: stwierdza się, że płeć społeczno-kulturowa oznacza „społecznie skonstruowane role zachowania, działania i atrybuty, które dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla kobiet lub mężczyzn”. Nie bardzo rozmiem po co w ogóle ta definicja została umieszczona i co ona ma oznaczać i to budzi wątpliwości. W innym artykule wymienia się płeć biologiczną obok płci społeczno-kulturowej, co sugeruje, że są to pojęcia rozłączne. Zaczyna mnie to niepokoić, więc pytam, co ma być treścią definicji płci społeczno-kulturowej? Moje poważne wątpliwości budzi też przepis z art. 12, który stwierdza, że „strony podejmą działania niezbędne do promowania zmian, wzorców społecznych i kulturowych, dotyczących zachowań kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk, opartych na idei niższości kobiet, na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn”. Uważam, że to jest przepis najbardziej kontrowersyjny, bo wprowadza on zobowiązanie stron do wykorzenienia tradycji. Rozumiem, że może chodzić tu o tradycję, w oparciu o którą występuje idea niższości kobiet albo stereotypowy model roli kobiet i mężczyzn. Ale jeśli zestawi się to z definicją płci społeczno-kulturowej, to zauważymy, że mówi ona o tym, że chodzi tu o role, które społeczeństwo przypisuje kobietom i mężczyznom, a więc i tradycję tego społeczeństwa, które buduje pewne stereotypy ról kobiety o mężczyzny. Osobiście nie nazywałbym tego stereotypami, bo chodzi o pewne funkcje. Równouprawnienie kobiet i mężczyzn to kanon dzisiejszego porządku prawnego, ale nie oznacza to tożsamości funkcji społecznych, bo już tak jesteśmy skonstruowani, że pełnimy różne funkcje społeczne. Boję się, że pójdziemy w tym kierunku interpretacji, iż należy wyplenić to wszystko, co wiąże się ze wszystkimi funkcjami społecznymi, spełnianymi przez kobietę i mężczyznę. Konwencja jest więc projektem bardzo gruntownej przebudowy naszego społeczeństwa…Całej naszej cywilizacji. Rodzi się podejrzenie, że jest to zamach na naszą cywilizację. Widzę to niebezpieczeństwo.”....”A tu strony przyjmują na siebie obowiązek, sformułowany w punkcie 5 art. 12: „Strony gwarantują, że kultura, zwyczaje, religia, tradycja, tzw. honor nie będą uznawane za usprawiedliwienie dla wszelkich aktów przemocy, objętych zakresem niniejszej Konwencji”. Trzeba mocno podkreślić, że w naszej kulturze ustawianie religii chrześcijańskiej na równi z innymi czynnikami, np. tzw. „honorem” jako wspomagające przemoc, jest nadużyciem. „....”W efekcie będzie zakwestionowane chrześcijaństwo…I o to chodzi. Dorobek chrześcijański nie wiąże się z przemocą, Kościół prowadzi najwięcej placówek, pomagających ofiarom przemocy i kobietom w trudnej sytuacji życiowej. Zaś jednym z najcenniejszych owoców chrześcijaństwa jest uznanie niezbywalnej godności człowieka jako istoty, którą stworzył i odkupił Bóg.”.( więcej )

Ważne Korwin Mikke „Poraziła mnie informacja o tym, jakimi dowodami dysponował skład SN, który ostatecznym wyrokiem orzekł, że p. Marian Jurczyk nie był agentem SB: oryginał podpisanego oświadczenia o współpracy, pokwitowania za otrzymane pieniądze… Przywykłem już, że „polskie” sądy w sprawach politycznych (i nie tylko) kierują się dziwacznymi interpretacjami Prawa – ale takich sk…ysynów, jak ci, co głosowali nad tym orzeczeniem, jeszcze nie widziałem.Najwyższa pora coś z tym zrobić! I zrobię.”.

http://naszeblogi.pl/36933-orban-rozprawia-sie-z-agentura-niemiecka-w-sadach

http://naszeblogi.pl/50445-komorowski-prezydent-wszystkich-pedofilow
http://naszeblogi.pl/53243-co-laczy-pedofila-bernarda-komorowskiego-i-michnika

Włoski sąd apelacyjny uchylił wyrok pięciu lat więzienia dla sześćdziesięcioletniego mężczyzny, którego nakryto w łóżku z jedenastolatką. Sąd uznał, że mieli romans. „..”Mężczyzna za przemoc seksualną wobec nieletniej został skazany na pięć lat więzienia. We Włoszech karze podlegają stosunki seksualne z dziećmi do 14 roku życia, zakaz podwyższa się do 16 roku życia nieletniego, jeśli przemocy dopuściła się osobą będąca na pozycji władzy wobec dziecka albo sprawuje nad nim opiekę.Sąd uchylił wyrok pięcioletniego więzienia na podstawie oryginalnych okoliczności łagodzących. Uznał bowiem, że para miała... romans.Sprawa została odesłana do sądu w Catanzaro w celu ponownego rozpatrzenia. „..(źródło )
Mój komentarz Majstersztyk Ziobry. Lewacko pedofilskie i filosemickie środowiska już rozpoczęły jazgot w obronie pedofila Polańskiego. Sędziowie Sadu Najwyższego znaleźli się w pułapce zastawionej przez Ziobro .Albo staną po stronie lewacko pedofilskiej i Kaczyński zdelegitymizuje Sędziów Sądu najwyższego jako organu wspierającego pedofilię. Albo SN stanie po stronie Ziobry i zdradzi front lewacko pedofilski , co mu ten nigdy nie wybaczy. Jeśli Sąd Najwyższy skaże Polańskiego na deportacje to dodatko da to argument Ziobrze ,że sądy niższej instancji pracują źle, że sędziowie są zdemoralizowani i coś z tym trzeba zrobić. Z pewnością Kurski zacznie teraz w telewizji puszczać filmy o zbrodniach pedofilów, o gwałtach na dzieciach ,o zbrodniach seksualnych imigrantów muzułmańskich i Państwa islamskiego na dzieciach. No i oczywiście dokument o fecie jaka Polańskiemu urządził Komorowski,Olejnik i reszta tego lewackiego filo pedofilskiego towarzystwa. Marek Mojsiewicz

Demokrata totalniacki Z obfitości serca usta mówią – powiada Pismo Święte – co sugeruje, że skoro treści wypowiadane przez usta pochodzą „z obfitości serca”, to znaczy, że głowa już nie musi mieć w tym wielkiego, a może nawet – żadnego udziału. Takie podejrzenie potwierdza się w związku z niedawnymi wynurzeniami byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych Wilusia Clintona, który w ramach polityki prorodzinnej wspierał żonę Hilarię, ubiegającą się o nominację na kandydata Partii Demokratycznej w tegorocznych wyborach prezydenckich w USA. Najwyraźniej odpracowuje w ten sposób dług wdzięczności w związku z głośnym romansem ze stażystką Moniką Lewińską, w następstwie którego omal nie wszczęto wobec niego procedury impeachmentu. Wiluś Clinton nie tylko skrytykował Donalda Trumpa za pomysł budowy muru wzdłuż granicy z Meksykiem, ale również Polskę i Węgry za rażącą niewdzięczność wobec Stanów Zjednoczonych. Jego zdaniem obydwa te państwa uważają, że z demokracją jest „za dużo kłopotu”, pragnęłyby „przywództwa w stylu Putina”, a tymczasem „nie byłyby wolne” bez udziału USA. Wprawdzie intencją Wilusia Clintona było wsparcie nagonki, jaką w USA na Węgry i Polskę prowadzi lobby żydowskie, ale nawet i ślepej kurze może trafić się ziarno – w tym przypadku – ziarenko prawdy. Z demokracją rzeczywiście bywa dużo kłopotów, zwłaszcza gdy nie jest hamowana jakimś porządkiem niedemokratycznym. Wyobraźmy sobie tylko, że do Sejmu dostali się posłowie urodzeni w latach parzystych. Kiedy się zorientowali co i jak, jednomyślnie uchwalili ustawę stanowiącą, że majątek obywateli urodzonych w latach nieparzystych podlega konfiskacie i przekazaniu obywatelom urodzonym w latach parzystych. Z punktu widzenia demokracji wszystko jest w jak najlepszym porządku: ustawa była przyjęta jednogłośnie i oparta na okolicznościach obiektywnie istniejących i łatwo sprawdzalnych. Jeśli można wobec niej podnieść zastrzeżenia, to tylko z powodu sprzeczności z prawem naturalnym, a konkretnie – z dwoma prawami naturalnymi, to znaczy – prawami nie ustanowionymi przez żadną władzę: prawem do wolności i prawem do własności. Ale porządek praw naturalnych jest z natury rzeczy niedemokratyczny i ten przykład pokazuje, że demokracja powinna być oparta na porządku niedemokratycznym, bo w przeciwnym razie staje się przeraźliwą tyranią większości. Skoro Węgry i Polska to rozumieją, to dobrze o nich świadczy, podobnie jak o Ojcach Założycielach Stanów Zjednoczonych, którzy wprawdzie ustanowili demokrację, ale – jak to wyraźnie na początku konstytucji zaznaczyli – uczynili to „dla ugruntowania sprawiedliwości” i „zabezpieczenia (…) błogosławieństw wolności”. Demokracja zatem nie jest celem, tylko środkiem. Warto to przypomnieć zwłaszcza dzisiaj, kiedy bardzo wielu polityków, forsujących i w Stanach Zjednoczonych i poza ich granicami demokrację totalną, o tym zapomina. Podobnie, jak Wiluś Clinton zapomniał, że zanim Węgry i Polska przy udziale USA stały się wolne, to tylko dlatego, że przedtem – niestety również przy udziale USA w Teheranie i Jałcie – zostały oddane Stalinowi w niewolę. Gdyby tak nie było, to nie musiałyby się wyzwalać. Wprawdzie Wiluś Clinton urodził się w 1946 roku i ani Teheranu ani Jałty pamiętać nie może, ale mógł o tym przeczytać w książkach – oczywiście gdyby więcej czytał, zamiast tyle palić, nawet bez zaciągania. Stanisław Michalkiewicz

Prezydentka Republiki Chin - czy Tajwanu? JM napisało we WPROST artykulik „Chiny kontra kobieta” - o JE Ing-Wen Tsai, prezydentce Republiki Chin – mylnie nazwanej w tekście: „prezydentką Tajwanu”. Co ciekawe – w tekście czytamy: „...Tsai, która niedawno objęła rządy po kilku latach dominacji zwolenników połączenia Tajwanu z Chinami, jest zdecydowaną zwolenniczką pełnej niepodległości jej kraju” . Natomiast pod ilustracją jest: „...zwolenniczką pełnej niepodległości swego państwa”. To nonsens. Jej państwo to Republika Chin, której ogromną większość terytorium zajmują buntownicy z tzw. Chińskiej Republiki Ludowej, a trochę jeszcze Rosjanie, Indusi i inni; jedynym wolnym skrawkiem RCh jest właśnie Tajwan. RCh, choć zajmuje tylko kawałek Chin, wysoko dzierży sztandar – i jest ambitna. Np. ChRL podpisała z Rosją i Indiami traktaty graniczne uznające władanie FR i RI nad pewnymi obszarami – ale RCh tego nie uznaje!! I gdyby jakimś cudem RCh opanowała cale Chiny, to by dążyła do odwojowania tych obszarów.

Oczywiście pani Tsai (w transkrypcji „mandaryńskiej”: Yīng-Wén Cài) ani to w głowie. Ona jest prezydentką RCh tylko formalnie. Naprawdę chce być prezydentką Tajwanu... Skromnie, ale realniej Natomiast w Pekinie uważa się, odwrotnie, że to Tajwan jest odłączoną prowincją ChRL. Formalnie i historycznie racji nie mają – ale spojrzenie na mapę i policzenie żołnierzy obydwu republik uczy realizmu... Wracamy na Tajwan. Na Tajwanie około połowy mieszkańców (ci, którzy uciekli z kontynentu przed komunistami) uważa się za Chińczyków – ale połowa uważa się za Tajwańczyków, okupowanych przez przybyszów spod znaku Guo-Min-Dangu. I p.Tsai wcale nie chce „ogłosić niepodległości Republiki Chin”, która przecież jest niepodległa – tylko zlikwidować (nieco fikcyjną) Republikę Chin i ogłosić powstanie nowego państwa, Demokratycznej Republiki Tajwanu. Spór między RCh, a ChRL - to wewnętrzny spór między Chińczykami. I odkąd na kontynencie w praktyce zlikwidowano komunizm, a kapitalizm (mimo korupcji) kwitnie tam nieraz piękniej, niż na Tajwanie, Chińczycy z obydwu stron Cieśniny kombinują, jak zakończyć ten, już tylko historyczny i prestiżowy, spór elit rządzących obydwoma chińskimi państwami, czyli Guo-Min-Dangu i Komunistycznej Partii Chin – i je połączyć (ciekawostka: Guo-Min-Dang sto lat temu też należał do Międzynarodówki Komunistycznej!!). Gdyby jednak p.Tsai ogłosiła niepodległość Tajwanu – połowa b. obywateli RCh nie przyjęłaby obywatelstwa DRTajwanu i zwróciła się o pomoc do ChRL! Co więcej: w armii RCh dominują Chińczycy, a nie Tajwańczycy!! Mam niejasne podejrzenie, że p.Tsai, kształcona zresztą dwa lata w USA, jest po prostu amerykańską agentką (jak niektórzy prezydenci Ukrainy – na przykład...), która na polecenie z Waszyngtonu w momencie uznanym przez p.Hilarię Clintonową lub innego amerykańskiego „jastrzębia” za właściwy, ogłosi tę niepodległość, nastąpi wojna domowa, interwencja Pekinu – a Biały Dom oznajmi, że ma podpisany układ gwarantujący obronę RCh przed ChRL, a DRT uznaje za legalnego kontynuatora RCh... I w ten sposób USA znajdą się, co jest celem kilku grup w Ameryce, w stanie wojny z ChRL. I będą mogły zniszczyć ją bombami atomowymi zanim ChRL zdąży zagrozić dominacji Stanów Zjednoczonych w świecie. Ja to podejrzewałem od dawna. Podejrzenia wzmogły się, gdy dowiedziałem się, że p.Tsai jbyła kształcona w Ameryce. Zresztą nie musi być agentką: może być „pożyteczną idiotką” (to nie obelga – to termin polityczny oznaczający kogoś, kto nieświadomie wbrew interesowi swojego państwa działa w sposób przynoszący korzyść innemu; tak Stalin określał np. ideowych komunistów w USA!), którą (wpływowi na Tajwanie!) amerykańscy agenci wywindowali na szczyt władzy. Zobaczymy...

PS. Moja stała ilustracja sytuacji prawnej w Chinach. Powiedzmy, że we wrześniu 1939 aparat II RP z częścią jej obywateli ucieka nie do Londynu, lecz do Nowego Targu – i tam się okopuje. I trwa. Z pomocą USA trwa, mimo ostrzału artylerii PRL - uważając resztę Polski za kraj okupowany przez komunistów. Z czasem jednak PRL staje się coraz mniej komunistyczna, przychodzi reforma Wilczka – i właściwie można by połączyć II RP z PRL – gdyby nie to, że połowa mieszkańców Podhala oznajmia, że nie są żadnymi-tam Polakami, lecz Góralami, i chcą ogłosić Niepodległą Republikę Podhalańską, czcić pamięć śp.Wacława Krzeptowskiego – a nie łączyć się z jakimkolwiek państwem polskim! Czy Jarosław Kaczyński, mający poparcie tej połowy mieszkańców Podhala, których rodzice z Rydzem-Śmigłym schronili się tam w 1939 – nie posłałby tam wojska, by przyłączyć zbuntowany Goralenvolk do Macierzy? Posłałby. Jak amen w pacierzu.. A gdyby nie lubiący IV RP Amerykanie powiedzieli, że układ z II RP przenosi się na Republikę Podhalańską? Hę? Na rycinie: Terytorium Republiki Chin (RoC). Na razie administruje tylko Tajwanem, bo resztę jej terytorium okupują a to chińscy „komuniści”, a to Mongołowie, a to Rosjanie, a kawałek to nawet Bhutan. Jak łatwo się domyśleć sąsiedzi modlą się, by w Pekinie nadal rządzili „komuniści”, a nie nacjonaliści z Tai-pei. To tak jakby w 1969 roku rezydująca w Londynie II RP obiecywała (po przejęciu w Polsce wladzy przez gen.Andersa na białym koniu...) przyłączenie Hałyczyny, Polesia, Wileńszczyzny, Królewca, Spiszu, Zaolzia, Łużyc i reszty Pomorza Przedniego z prasłowiańską wyspą Rugią... JKM

1 czerwca 2016 Mocny wywiad ministra skarbu

1. W ostatnim wydaniu tygodnika „wSieci” ukazał się wywiad z ministrem skarbu Dawidem Jackiewiczem pod znamiennym tytułem „To byli handlarze nie gospodarze” nawiązujący do audytu przeprowadzonego w tym resorcie.Wprawdzie jego wyniki minister Jackiewicz prezentował kilka tygodni temu w Sejmie ale dopiero w tym wywiadzie wybrzmiało kilka ważnych ustaleń dotyczących „sukcesów” jego poprzedników z ekipy PO i PSL.W tym wywiadzie minister przedstawił również swoje zamierzenia dotyczące zarządzania majątkiem państwowym, a także ambitne plany związane z przyszłością swojego resortu.

2. Najpoważniejszy zarzut w stosunku do ministrów skarbu z rządu PO-PSL, to masowa i chaotyczna wyprzedaż majątku narodowego, nazywana dla niepoznaki prywatyzacją.Sprzedawano szybko i tanio, często pod naciskiem ministra finansów, któremu cały czas zmniejszały się wpływy podatkowe, a ponieważ stale rosły wydatki budżetowe, więc trzeba było upłynniać majątek.W wyniku takiej wyprzedaży doprowadzono do sytuacji, że w niektórych strategicznych spółkach, udział skarbu państwa był na tak niskim poziomie, iż groziło to wrogimi przejęciami przez podmioty zagraniczne.Takie niebezpieczeństwo dotyczyło takich potentatów jak Orlen, KGHM, Azoty, czy koncerny energetyczne i dopiero pod presją ekspertów, a zwłaszcza opinii publicznej pośpiesznie uchwalano ustawę o kontroli niektórych inwestycji, która pozwala na blokowanie tego typu przejęć.O podejściu poprzedniej ekipy do majątku narodowego wielkiej wartości, najdobitniej świadczy dokumentacja sprzedaży spółki CIECH S.A. na rzecz podmiotu utworzonego przez Jana Kulczyka, która zawiera zaledwie kilka kartek, z których niestety nie można się dowiedzieć dlaczego tak nisko wyceniono akcje tej spółki, a także dlaczego minister skarbu zdecydował się zostawić w niej dużą cześć środków przeznaczonych na wypłatę dywidendy.

3. Drugi z tych poważnych zarzutów to zarządzanie spółkami skarbu państwa tak jakby były to „udzielne księstwa” ich prezesów, członków zarządów, a nawet członków rad nadzorczych.Idące w setki milionów złotych wydatki na kancelarie prawne (najbardziej jaskrawy przykład tej „rozrzutności” to wynoszący 200 mln zł dwuletni kontrakt na obsługę prawną jednej z ważnych spółek skarbu państwa, co oznaczało blisko 2 tys. zł za godzinę pracy kancelarii prawnej), firmy PR-owskie (na przykład kontrakt na 209 mln zł na dwuletnią obsługę marketingową i PR-owską jednej z grup kapitałowych co oznacza wydatki rządu 300 tys. zł dziennie), wreszcie tzw. sponsoring wydarzeń z zakresu kultury i sportu ale tylko w odniesieniu do osób i instytucji związanych z Platformą, to powszechne przykłady działań zarządzających spółkami skarbu państwa w tamtym czasie.

4. Ale w wywiadzie jest zawarta nie tylko krytyka poprzedników ale także plany ministra skarbu w tym jasne przesłanie o likwidacji resortu już w połowie 2017 roku i utworzenie w jego miejsce holdingu spółek skarbu państwa lub też wyspecjalizowanej agencji rządowej zarządzającej majątkiem skarbu państwa.Tak struktura pozwoli nie tylko sprawniej i taniej zarządzać strategicznym majtkiem skarbu państwa, nie tylko przyniesie efekt synergii (np. spółki skarbu państwa ubezpieczają się w PZU, a menedżerowie i pracownicy spółek latają liniami lotniczymi LOT S.A) ale także pozwoli wprząc go w realizację „Planu odpowiedzialnego rozwoju” wicepremiera Mateusza Morawieckiego.Zaangażowanie spółek skarbu państwa w realizację tego planu w konsekwencji pozwoli na zmniejszenie poziomu finansowania inwestycji rozwojowych o charakterze strategicznym ze środków budżetowych, co będzie miało pozytywny wpływ na wielkość deficytu budżetowego i długu publicznego. Kuźmiuk

2 czerwca 2016 Timmermans spolegliwy w Warszawie i wojowniczy w Brukseli

1. Wczoraj wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans razem z kolegium komisarzy zdecydował, że przekaże rządowi krytyczną opinię o stanie praworządności w Polsce i oznacza to, że uruchomiony został w ten sposób II etap procedury badania praworządności w naszym kraju. Ten dokument miał być już opublikowany ponad tydzień temu ale po ostrej reakcji premier Beaty Szydło i polskiego Sejmu, KE trochę spuściła z tonu, a Timmermans 24 maja niespodziewanie przyjechał do naszego kraju.Po spotkaniu z premier Szydło na konferencji prasowej Timmermans wypowiedział znamienną opinię, że rozstrzygniecie sporu wokół TK „jest wyłącznie polską sprawą, a Komisja może tylko w tym tylko pomagać”.Wydawało się wtedy, że Timmermans uznał iż zaostrzanie relacji z Polską nie sprzyja zarówno rozwiązaniu sporu wokół TK ale także osłabia samą UE, przed która stoją poważne wyzwania związane z ewentualnym Brexitem, kolejną falą imigrantów z Turcji i Afryki Północnej, czy problemami krajów Południa strefy euro.

2. Przypomnijmy tylko, że na wcześniejsze przecieki medialne ze strony KE w sprawie TK, rząd premier Beaty Szydło i jego zaplecze parlamentarne zareagowali wprowadzeniem do porządku obrad Sejmu punktu „Informacja Prezesa Rady Ministrów w związku z komunikatem Komisji Europejskiej dotyczącym sytuacji w Polsce”.To było swoiste ostrzeżenie wobec KE zwłaszcza, że premier Szydło wygłosiła w Sejmie niezwykle mocne wystąpienie pokazujące miedzy innymi brak legitymacji prawnej Komisji do badania praworządności w Polsce, jej niekonsekwentne działania w tej sprawie, a w szczególności paktowanie z opozycją i przedstawicielami Trybunału Konstytucyjnego poza wiedzą polskiego rządu.Po wystąpieniu premier odbyła się debata, w której przedstawiciele tzw. opozycji totalnej (PO i Nowoczesnej) przedstawili po raz kolejny zaporowe warunki porozumienia w sprawie TK, ale Sejm miażdżącą większością głosów(260 głosów za), przyjął uchwałę o obronie suwerenności RP, która wzywała rząd do przeciwstawienia się wszelkim działaniom przeciwko suwerenności Polski.

3. Minęło zaledwie kilka dni od pobytu Timmermansa w Polsce i okazało się, że w Brukseli z jakiś do końca nierozpoznanych powodów, wiceprzewodniczący KE jest zdecydowanie bardziej radykalny.Na wczorajszej konferencji prasowej w siedzibie KE mówił już o konieczności opublikowania dotychczasowych orzeczeń TK (rząd nie uważa ich za orzeczenia tylko za opinie), o konieczności zaprzysiężenia trzech sędziów TK (rząd uważa, ze zostali oni wybrani niezgodnie z prawem i w związku z tym Sejm nowej kadencji unieważnił uchwały o ich wyborze), wreszcie nowelizacji ustawy o TK pozwalającej Trybunałowi na normalne funkcjonowanie (rząd uważa, że TK powinien działać zgodnie z ustawą o organizacji jego pracy uchwaloną przez Sejm zgodnie z upoważnieniem wynikającym z art.197 Konstytucji RP).Wprawdzie Timmermas stwierdził także, że Komisja jest ciągle w konstruktywnym dialogu z polskim rządem ale warunki, które sformułował, pokrywają się dokładnie żądaniami jakie postawiły w tej sprawie główne partie opozycyjne PO i Nowoczesna.

4. W tej sytuacji trudno sobie wyobrazić, żeby ten swoisty „kompromis” proponowany przez komisarza Timmermansa, mógł być przyjęty przez polski rząd i jego zaplecze parlamentarne.Odpowiedź jakiej udzieli Rada Ministrów na ten komunikat w ciągu najbliższych 14 dni powinna być bardzo stanowcza, pokazująca, że sprawa TK jest tylko i wyłącznie polskim problemem i zostanie rozstrzygnięta na warunkach określonych przez obecną większość parlamentarną.Natomiast sam komisarz Timmermans powinien chyba wyjaśnić opinii publicznej, co jest powodem tego, że wtedy kiedy przyjeżdża do Polski jest bardzo koncyliacyjny, natomiast po powrocie do Brukseli w ciągu kilku następnych dni, staje się wojowniczy i wręcz żąda od polskiego rządu spełnienia wszystkich warunków, które dziwnym trafem są zgodne z żądaniami opozycji w naszym kraju.Kuźmiuk

Mocodawcy wyrzucili Olejnik niczym starą zużytą szmatę „Ale popłynęli... Teoria salonu - Olejnik straciła robotę w Zetce przez „polityczne czystki”...”Wczoraj gruchnęła wiadomość - po wielu latach współpracy Monika Olejnik odchodzi z Radia Zet. Oczywiście, informacja wywołała wiele spekulacji, ale niektórzy to mają fantazję. Sugerują wpływ PiS na szefostwo Zetki i usilnie kreują redaktor Monikę na męczennicę "politycznych czystek". Szklanka zimnej wody już pewnie nie wystarcza. „...”Salonowa aferka wybuchła, gdy portal press.pl podał - Moniki Olejnik odchodzi z Radio Zet, a jej miejsce zajmie Konrad Piasecki, dotychczas prowadzący audycję na antenie RMF FM. „...”Dziennikarka Karolina Korwin-Piotrowska uważa, że Eurozet, rozstając się z Moniką Olejnik, „ulega politycznym naciskom”. - To jest też bardzo zła wiadomość dla wszystkich mediów, bo pokazuje, że nawet media komercyjne, o których mówiło się, że mogą być niezależne i naciski polityczne ich nie dotkną, jednak je dotykają - powiedziała.Z kolei Jacek Żakowski twierdzi, że rozstanie z Olejnik mogło nastąpić ze względu na negatywny stosunek do niej środowisk związanych z Prawem i Sprawiedliwości.Oczywiście możliwe są jakieś polityczne naciski, ale nie wydaje mi się, żeby Konrad Piasecki był PiS-owskim dziennikarzem - powiedział serwis wirtualnemedia.pl Żakowski.”...(źródło)

Monika Olejnik: w życiu ważny jest honorPo dniu milczenia Monika Olejnik zdecydowała się skomentować swoje odejście z Radia Zet. – Śpię spokojnie i czuję się dobrze. W życiu ważny jest honor. Do widzenia do jutra. Dziękuję" – napisała w lakonicznym oświadczeniu na Facebooku.(źródło ) 

Piotr Skwieciński „Giganci nie rozpadają się ze straszliwym hukiem. Raczej rozpływają się w powietrzu”...”Niezależnie od tego, czy zredukowanie przez kierownictwo radia Zet roli Moniki Olejnik w tej stacji ma, czy nie ma konotacji politycznych, warto zauważyć jedno: oto dokonuje się coś, co jeszcze kilka (a co dopiero kilkanaście…) lat temu byłoby wydarzeniem, uznanym za epokowe. Za wstrząsające. „..”Coś się bardzo zmieniło. I nie chodzi tu wyłącznie o samą Olejnik. Jej los ilustruje sprawę szerszą. Bywają otóż takie momenty historyczne, w których dotychczasowe systemy, wydające się potężne i wiecznotrwałe, nagle się rozpadają. I często nikt do końca nie wie, dlaczego.  „...”Tak czy inaczej, cechą takich momentów jest upadek - a często lepszym określeniem bywa rozpad – gigantów. Jeszcze wczoraj byli, jeszcze stali, jeszcze ich cień przesłaniał horyzont. Jeszcze wydawali się - a gdzie tam „wydawali się”, naprawdę w bardzo dużej mierze określali – rzeczywistość. Wywierali wrażenie tak potężne, że wielu nawet im nieżyczliwych nie potrafiło wyobrazić sobie, że kiedyś nagle może ich po prostu nie być. „...”Bo giganty trwały dłużej, niż ich czas. Warto pamiętać o tej prawidłowości. I przeprowadzić ze samym sobą pewne ćwiczenie, do którego obecne przygody Moniki Olejnik mogą być zaledwie wątłym preludium. Mianowicie zadać sobie samemu pytanie, czy potrafimy – nie twierdzę, że taki dzień na pewno nadejdzie, ale… - czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, że kiedyś może zniknąć taka na przykład „Gazeta Wyborcza”…? „...(źródło )

Paweł Kukiz ocenzurowany przez Google? Kandydat na prezydenta „znika” z wyszukiwarki…...(więcej ) 

„ Facebok chce ceznurować rasistowskie antyimigranckie teksty „..”W związku z rosnącą liczbą obraźliwych, antyimigranckich wpisów na Facebooku, niemiecki minister sprawiedliwości poprosił o zwiększenie kontroli po stronie przedstawicieli mediów społecznościowych.”...”Z jednej strony możemy w mediach społecznościowych znaleźć całe mnóstwo wpisów popierających przyjmowanie uchodźców, a z drugiej - równie często widujemy posty zdecydowanie się temu sprzeciwiające. Niedługo tych ostatnich może jednak zabraknąć na Facebooku. „..”Wszystko za sprawą ostatniego komunikatu wydanego przez przedstawicieli serwisu Marka Zuckerberga, którzy zobowiązali się do współpracy z rządem Niemiec. Cel? Usuwanie wpisów, które w obraźliwy i rasistowski sposób odnoszą się do innych. To reakcja na prośbę niemieckiego ministra sprawiedliwości o aktywniejszą rolę mediów społecznościowych w walce z internetową agresją względem przybywających się do Europy imigrantów. „...”Na tym historia się jednak nie kończy - Facebook zapowiedział także pomoc finansową dla organizacji, które skupiają się na śledzeniu i eliminowanie w sieci tak zwanej "mowy nienawiści". Co dokładnie jest za taką uważane - póki co nie wiadomo, w całym procederze ma jednak brać udział pokaźna część niemieckiej administracji. W tym miejscu warto zaznaczyć, że zapowiadana regulacja odnosi się póki co tylko i wyłącznie do "niemieckiej" części Facebooka - rozciągnięcie jej na pozostałe kraje wymagałoby nawiązania współpracy z kolejnymi rządami. „ ...(więcej )

Apple, Google, Intel i Adobe zapłacą swoim pracownikom łącznie 415 mln USD odszkodowania„...”W 2011 roku do sądu w Kalifornii trafił pozew zbiorowy, w którym ponad 64 000 pracowników firm Apple, Google, Intel i Adobe domagało się odszkodowania za zmowę pensyjną zawartą przez swoich pracodawców. Według oskarżycieli, największe przedsiębiorstwa z Doliny Krzemowej ustalały między sobą wysokość płac i porozumiały się w w sprawie niepodkradania sobie najlepszych osób. Wszystko to działało na niekorzyść pracowników.Według informacji, które wyszły na jaw podczas procesu, cały proceder rozpoczął się w 2006 roku i został zainicjowany przez Steve'a Jobsa. Zmarły szef Apple postanowił dojść do porozumienia z firmą Google, ponieważ był rozgoryczony tym, że wielu zdolnych pracowników przeszło pod skrzydła konkurenta, który zaoferował im lepsze warunki. W związku z tym postanowiono zawiązać zmowę ograniczającą przepływ osób i standaryzującą wysokość wynagrodzeń. W późniejszym czasie do Apple i Google dołączył również Intel i Adobe, a nieuczciwe praktyki miały trwać aż do 2009 roku. ...(więcej )

Krzysztof Rybiński „ Google ułatwia życie przeciętnemu Polakowi do tego stopnia, że pewno wielu nie wyobraża sobie, jak by funkcjonowali, gdyby go nie było. „....”Na przykład coraz większy strumień pieniędzy przeznaczany na reklamy odpływa z polskich tradycyjnych mediów – czyli z gazet, radia i telewizji – i jest kierowany do internetu, w tym do Google. Oznacza to, że polskie tradycyjne media zaczynają mieć poważne kłopoty finansowe i jeżeli ten trend się utrzyma, reklamodawcy – pozwalając zarabiać coraz więcej amerykańskim Google i Facebookowi – przy okazji doprowadzą do narodowej katastrofy „.....”Ponadto, miliony użytkowników przekazują Google informacje o sobie, w postaci maili wysłanych na Gmail, dzieląc pliki na Google Drive czy po prostu korzystając z wyszukiwarki. Ten wielki zbiór danych być może jest chroniony, ale być może jest przeglądany przez zaawansowane programy, które mogą wyławiać informacje ciekawe, o dużej wartości rynkowej czy wywiadowczej. Tego oficjalnie nie wiemy, ale jest mało prawdopodobne, by tak wielkie zbiory danych, mające potencjalnie wielką wartość, pozostały niezagospodarowane komercyjnie lub przez służby specjalne „....”Tak się dzieje na przykład wtedy, gdy jedna z firm staję się bardzo duża i zdobywa taką przewagę nad innymi, że może zaburzać działanie wolnego rynku. Google z pewnością osiągnął już takie rozmiary. Oznacza to, że – by zapewnić dobre funkcjonowanie rynku i powstrzymać katastrofę mediów w Polsce – konieczne jest podjęcie odpowiednich działań przez rząd i parlament „. ( więcej )

Michał Wachnicki” To nie rząd USA nas szpieguje. Szpiegują nas Google, Facebook i YouTube, a rząd amerykański jedynie z tego korzysta. Nagłośnienie tej prawdy przeraziło internetowe koncerny. „...„Bomba została odpalona w piątek 7 czerwca przez dzienniki „The Guardian” i „The Washington Post”. Gazety opublikowały artykuły dowodzące, że rząd USA ma dostęp do prywatnych e-maili, wiadomości, zdjęć, wideo i innych danych, które zamieszczamy na serwisach: Google, Facebook, YouTube, Skype, etc. O programie PRISM – czyli o współpracy amerykańskich służb specjalnych z internetowymi gigantami poinformował gazety były pracownik CIA, Edward Snowden. Według jego doniesień, amerykański wywiad o internautach może dowiedzieć się wszystkiego: od gustu muzycznego, przez upodobania seksualne, do pomysłów skonstruowania bomby z nawozów sztucznych. Możliwość inwigilacji dotyczy także obywateli USA, co za oceanem wywołało burzliwą debatę nad prywatnością w internecie. „...”Do koncernów internetowych docierają nie tylko informacje cenne dla reklamodawców. Wszechwidzące oko Google widzi też, że w internecie szukamy filmów pokazujących obcinanie głów niewiernym. Odnotuje fakt podzielenia się na blogu chęcią zabójstwa prezydenta. Wreszcie zauważy, że za pośrednictwem wyszukiwarki uczymy się jak zbudować ładunek wybuchowy. Wszystkie te informacje zostają bowiem zapisane na serwerach. „...(więcej )

W sierpniu 2012 roku władze Indii żądały od mediów społecznościowych natychmiastowego pozbycia się treści, przez którą powstała panika wśród mieszkańców stanu Assam w północno-wschodnich Indiach. W wyniku publikacji na Facebooku i Twitterze, doszło do serii konfliktów pomiędzy miejscowymi Hindusami a muzułmanami, przez które straciło życie wielu ludzi, a tysiące innych musiało zamieszkać w utworzonych dla nich tymczasowych obozach. Wezwanie do zamieszek można było znaleźć w mediach społecznościowych. Rząd Indii zwrócił się do portali społecznościowych z takimi wpisami z prośbą o usunięcie siejących zamieszanie postów. Facebook zgodził się, wydając oświadczenie, że część treści niezgodna regulaminem zostanie usunięta. Twitter na prośbę rządu Indii pozostał niewzruszony. „....”Obecnie jedna osoba na cztery używająca Facebooka na świecie pochodzi z Azji. Przykładowo, Indonezja jest drugim, za USA, na świecie krajem pod względem użytkowników Facebooka, choć jego zasięg ogranicza się głównie młodych osób.  W Chinach chętniej używany jest Qzone, na Tajwanie Wretch, w Vietnamie Zing, podczas gdy w Azji Wschodniej, w Korei i Japonii, dominują Cyworld i Mixi. Ich popularność wynika głównie z powodów językowych oraz uwarunkowań historycznych. „. ( więcej )

 Naszą ewolucję hamuje rozwój prawa - ostrzega w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" prof. Jerzy Dzik, dyrektor Instytutu Paleobiologii PAN.- W ewolucji niezbędna jest selekcja. Proszę mi wskazać choć jeden aspekt ludzkiej anatomii czy fizjologii, który by dziś podlegał intensywnemu doborowi naturalnemu - mówi prof. Dzik. - W pierwotnych społeczeństwach kobiety wydawały na świat kilkanaścioro dzieci. Z tego 60-70 proc. ginęło, zanim dotarło do okresu dojrzałości płciowej. A teraz? Śmiertelność niemowląt prawie nie istnieje. Możemy mówić co najwyżej o selekcji embrionów w trakcie rozwoju płodowego, bo spora część z nich nie dożywa do porodu. Ale jak pan wie, ustawodawca idzie w tym kierunku, by ochroną objąć nawet zygotę. To już całkowicie wyeliminuje wszelkie aspekty doboru naturalnego. No i koniec, nie ma ewolucji – ostrzega.”...(źródło)

Jakub Jałowiczor „Krasnoludki nie płacą . Lewice sponsoruje biznes Coca Cola sponsorowała Paradę Równości, Microsoft finansował kampanie na rzecz „ ślubów” homoseksualnych, a Konfederacja Pracodawców Lewiatan szukała sponsorów Kongresu Kobiet. Rewolucja obyczajowa kosztuje miliony. Lewica dostaje je od kapitalistów. „...”Walkę o przywileje dla homoseksualistów popierają najważniejsze firmy informatyczne. W czerwcu tego roku w paradzie homoseksualistów w San Francisco wzięła udział 700-osobowa grupa pracowników Facebooka. Przewodził jej twórca serwisu Mark Zuckerberg. „....”W Microsofcie działa oficjalnie grupa pracowników będących homoseksualistami GLEAM. Podobna grupę, zwaną Gayglers, ma Google. Prezes Apple'a, Tim Cook znalazł się na pierwszym miejscu listy najbardziej wpływowych gejów Stanów Zjednoczonych opublikowanej przez adresowany do homoseksualistów magazyn „Out”. Tim Cook nie opowiada publicznie o swoich upodobaniach seksualnych, ale nie oponował wobec publikacji pisma „Out”, a jego firma jest znana z poparcia dla ruchu na rzecz przemian obyczajowych. Najlepszym tego przykładem było wyłożenie 100 tys. dolarów na rzecz kampanii na rzecz utrzymania „ślubów” homoseksualnych w Kalifornii. „....”„Małżeństwa” gejowskie ustanowiono w tym stanie w 2008 r. Po kilku miesiącach obrońcy rodziny zaproponowali poprawkę do konstytucji stanowej, mówiącą, że tylko związek kobiety i mężczyzny może być w Kalifornii uznawany za małżeństwo. Zorganizowano w tej sprawie referendum. Oprócz Apple w walce przeciw poprawce wzięło udział kilka dużych firm oraz celebrytów. Według serwisu Lifesitenews.com, Levi's wpłacił na ten cel 25 tys. dolarów, a 100 tys, dał emerytowany szef Levisa Robert Haas. Twórcy Google Sergey Brin i Larry Page przeznaczyli na kampanię 140 tys. dolarów. Po 250 tys. dołożyli: Pacific Gas & Electric, Kalifornijskie Stowarzyszenie Nauczycieli oraz Kalifornijska Rada Pracowników Usług. Telekomunikacyjna firma AT&T dorzuciła 25 tys, a po 100 tys. dali Steven Spielberg i Brad Pitt. „....”Microsoft wsparł także inne referendum. W 2009 r. w Waszyngtonie głosowano w sprawie nadania różnym związkom, w tym homoseksualnym, praw małżeństw. Jak podaje bizjournals.com, firma Billa Gatesa przeznaczyła na kampanię 100 tys. dolarów. Akcję wsparł także Boeing,Nike oraz mniej znane w Polsce Puget Sound Energy(elektryka i gaz), RealNetworks (oprogramowanie komputerowe) i Vulcan Inc (fundusz inwestycyjny należący do Paula Allena, jednego z założycieli Microsoftu). Na kampanię zebrano w sumie 780 tys. dolarów.Firmą z branży informatycznej wspierającą środowiska homoseksualne jest też IBM, który w 2010 r. został głównym sponsorem Parady Równości w Warszawie.”....”Paradę Pride London w 2012 r. wsparła sieć Tesco, a także Smirnoff.Kilka lat wcześniej podobny marsz w Bolonii finansował Mercedes Benz. W Brazylii, gdzie w tym roku ustanowiono „śluby” homoseksualne, tradycyjnym sponsorem marszów gejowskich jest naftowy gigant Pétrobras. Przedsiębiorstwo w 2011 r. zajęło 8. miejsce na liście najdroższych firm świata „....”Oprócz paliwowego molocha pieniądze na manifestacje wykłada rokrocznie państwowy bank Caixa Econômica. „....”Lista firm wspierających gejów w Polsce nie kończy się na wspomnianym już IBM. W 2006 r. Paradę Równości w Warszawie sponsorowała Coca Cola. „....”W 2010 r. do kieszeni sięgnęły Hotel Westin, biuro podróży Mazurkas Travel oraz First Class Fitness. W lewicowe projekty społeczne zaangażowana jest także Konfederacja Lewiatan. „.....(więcej )
Ważne
http://naszeblogi.pl/52750-jakies-zagraniczne-popychadlo-chce-zniszczyc-kukiza
https://naszeblogi.pl/57247-facebook-nowa-policja-polityczna-nowych-lewackich-niemiec
http://naszeblogi.pl/45999-google-i-facebook-rybinski-podziela-moje-wczesniejsze-obawy
Mój komentarz Olejnik w głowie się przewróciło. Myślała że jest kimś ,ale jej mocodawcy, lichwiarze i oligarchowie kontrolujący media pokazali jej ,Kuźniarowi ,że są nikim. Dosłownie. Popychadła, pożyteczni lewaccy idioci wysługujący się obcym. Prostytuujący się intelektualnie.Właściciele mediów tylko pstryknęli palcami i ikona lewactwa wylądowała na śmietniku. To powinno być przestroga dla innych zakłamanych , zaprzedanych propagandystów. Są dla właściciel mediów tylko nic nie wartymi popychadłami, które po wyeksploatowaniu wyrzuca się na śmietnik , niczym stare,wysłużone, podarte szmaty. Rody lichwiarskie posiadające koncerny medialne maja swoje długofalowe interesy, tak jak skurwienie Polaków i katolików. Lichwiarstwo zmienia tylko taktykę , a nie swoje cele. Pozbywa się wysłużonych medialnych ladacznic i łajdaków. Za bardzo kłują w oczy. Naród polski zorientował się kto jest jego wrogiem .A lichwiarstwo zawsze uderza w plecy, z ukrycia ,zamaskowane.Teraz zaczną od nowa degenerować Polaków przy użyciu nowych twarzy, nowych ladacznic medialnych. Ale zmieniają też technikę. Coraz większe znaczenie ma manipulacja i sterowanie zainteresowaniami, świadomością Polaków poprzez Facebooka, Google, Tweetera i tym podobnych narzędzi . Mało kto zdaje sobie sprawę jak bardzo można zgnoić psychikę Polaków przy użycie najnowszych technik psychologicznych i nowych mediów stosowanych na gigantyczną skale Marek Mojsiewicz

Konfidenci chcą mieć święto W związku z odroczeniem przez Komisję Europejską egzekucji wobec Polski do czasu referendum w sprawie dalszego pozostawania lub wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, a także szczytu NATO w Warszawie i Światowych Dni Młodzieży w Krakowie, w naszym nieszczęśliwym kraju zapanował nastrój wyczekiwania. Nie tylko na wydarzenia, po których postępowanie egzekucyjne wobec Polski zostanie energicznie wznowione, ale i na otwarcie „nowych frontów” walki z rządem, o czym w przypływie niepojętej szczerości wspominał niedawno były prezydent Bronisław Komorowski. Warto przypomnieć, że Bronisław Komorowski był faworytem pana generała Marka Dukaczewskiego z Wojskowych Służb Informacyjnych, których wprawdzie „nie ma”, ale ta oficjalna nieobecność jest tylko wyższą formą obecności. Otóż przed drugą turą wyborów prezydenckich w roku 2010 pan generał Dukaczewski publicznie zadeklarował, iż w razie zwycięstwa Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich z radości otworzy sobie butelkę szampana. Jestem pewien, że tę deklarację pana generała wszyscy konfidenci Wojskowych Służb Informacyjnych potraktowali jako wskazówkę, kogo i oni powinni uważać za swego faworyta, więc nie jest wykluczone, że właśnie to przesądziło o ówczesnym zwycięstwie Bronisława Komorowskiego. Skoro tedy dzisiaj zapowiada on otwarcie „nowych frontów”, to z pewnością musiał przynajmniej podsłuchać jakąś rozmowę starszych i mądrzejszych, dzięki czemu i my możemy dowiedzieć się, nie tylko co, ale i kiedy się zacznie. Więc chociaż w naszym nieszczęśliwym kraju zapanował nastrój wyczekiwania, to nie znaczy, że bezczynności. Właśnie Komitet Obrony Demokracji, który - jak podejrzewam – został utworzony przez Wojskowe Służby Informacyjne w celu doprowadzenia do zmiany rządu w Polsce w następstwie zewnętrznej interwencji – otóż Komitet Obrony Demokracji nie tylko trenuje przygotowania do wywołania rozruchów w skali kraju, ale też próbuje dorobić sobie nową, świecką tradycję. W tym celu zaproponował, by dzień 4 czerwca ogłosić świętem narodowym. Podobno podpisało się pod tym 1400 osób, a nie jest to przecież ostatnie słowo, tylko skromne początki. W tej sytuacji warto przypomnieć, do jakich tradycji to święto będzie nawiązywało. Jak wiadomo, 4 czerwca 1992 roku w atmosferze zamachu stanu obalony został rząd premiera Jana Olszewskiego za próbę ujawnienia komunistycznej agentury w strukturach państwa. Ta próba się nie powiodła, została storpedowana przez obydwie strony umowy „okrągłego stołu” w następstwie czego nasza młoda demokracja jest podszyta agenturą, która reprodukuje się w kolejnych pokoleniach ubeckich dynastii aż do dnia dzisiejszego. Nic zatem dziwnego, że – po pierwsze – 4 czerwca, na pamiątkę tamtego zwycięstwa konfidentów, no i oczywiście – ich ubeckich protektorów – próbuje się obwołać świętem państwowym, no i po drugie – że ta inicjatywa wychodzi akurat z Komitetu Obrony Demokracji – co tylko potwierdza najgorsze podejrzenia. 4 czerwca jako Dzień Konfidenta – no naturalnie, jakże by inaczej? Oczywiście pomysłodawcy uczynienia Dnia Konfidenta świętem państwowym jeszcze trochę się krępują i chcieliby stworzyć pozory, iż 4 czerwca ma być Dniem Wolności na pamiątkę „wolnych wyborów”, jakie rzekomo odbyły się w Polsce 4 czerwca 1989 roku. Sęk w tym, że 4 czerwca 1989 roku żadnych „wolnych wyborów” w Polsce nie było. Jak pamiętamy, „strona społeczna”, nawiasem mówiąc, zdominowana przez „lewicę laicką”, a więc – dawnych stalinowców, dostała zaledwie 35 procent, podczas gdy „strona rządowa” przyznała sobie 65 procent. Zatem mówienie w tej sytuacji o „wolnych wyborach” zakrawa na kpinę. W dodatku głosujący obywatele, którzy myśleli, że to wszystko naprawdę, wycięli listę krajową, na której partia umieściła swoich faworytów. Wtedy generał Kiszczak zagroził, że te całe wybory rozgoni. Na takie dictum znany z „postawy służebnej” Tadeusz Mazowiecki oświadczył, że „umów należy dotrzymywać” - ale nie miał na myśli umowy z wyborcami, tylko z generałem Kiszczakiem. W rezultacie Rada Państwa w trakcie wyborów zmieniła ordynację i w ten sposób pozory zostały uratowane. Tym pozorom nadano rangę „upadku komunizmu”, a najzabawniejszym tego świadectwem był wybór przywódcy owych „upadłych” komunistów, generała Jaruzelskiego, na prezydenta „wolnej Polski”. W tej sytuacji 4 czerwca nie może być żadnym „świętem wolności”, a co najwyżej – Dniem Konfidenta.

Stanisław Michalkiewicz

3 czerwca 2016 Kolejne zobowiązanie wyborcze Prawa i Sprawiedliwości zrealizowane

1. W tym tygodniu Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o minimalnej stawce godzinowej w umowach zlecenia, a także w tzw. samozatrudnieniu i jest to realizacja kolejnego zobowiązania wyborczego przez rząd Prawa i Sprawiedliwości.Przypomnijmy tylko, że na posiedzeniu Rady Dialogu Społecznego w Warszawie w dniu 7 kwietnia przedstawiciele organizacji pracodawców i organizacji pracowników (największe związki zawodowe) przy aprobacie przedstawicieli rządu zawarli porozumienie dotyczące ustalenia minimalnej stawki godzinowej w umowach zlecenia, a także w umowach samozatrudnienia. Porozumienie to zasługuje na miano historycznego bo po raz pierwszy pracodawcy zgodzili się z reprezentantami pracowników na wyraźnie podniesienie płacy minimalnej, a rząd zdecydowanie ten kompromis poparł, zdając sobie sprawę, że od następnego roku także zlecenia na prace przez instytucje publiczne będą wymagały przeznaczenia na nie znacznie wyższych niż do tej pory środków pieniężnych.

2. Stawka ta będzie wynosiła 12 zł brutto za godzinę zarówno w umowach zlecenia jak w przypadku jednoosobowej działalności gospodarczej (samozatrudnienia) przy czym stosowna ustawa ma wejść w życie od 1 stycznia 2017 roku.

Przedstawiciele pracowników zgodzili się na takie rozwiązanie, ponieważ pracodawcy twierdzili, że w przypadku umów zawartych na cały rok 2016 konieczność podniesienia wynagrodzeń dla ich pracowników do tego poziomu spowoduje ich nieopłacalność, a tym samym może doprowadzić do bankructw wielu firm (ten postulat podnosiły organizacje zrzeszające firmy ochroniarskie).Presja ze strony Rady Ministrów na to rozwiązanie świadczy o determinacji rządu Prawa i Sprawiedliwości, żeby poprzez regularne podnoszenie poziomu płacy minimalnej zarówno tej w ramach zatrudnienia etatowego jak i umów zleceń wręcz „wymuszać” na pracodawcach regulacje płacowe „w górę”.

3. Minimalne wynagrodzenie w wysokości 12 zł brutto za godzinę przy ustawowych 168 godzinach pracy miesięcznie daje wynagrodzenie w wysokości niewiele ponad 2 tysiące zł miesięcznie i w związku z tym jest o ponad 150 zł wyższe od minimalnego wynagrodzenia na podstawie umowy o pracę (ustalonego na ten rok w wysokości 1850 zł).

Taka relacja pomiędzy tymi minimalnymi wynagrodzeniami zdaniem minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej, będzie zachęcała pracodawców zarówno publicznych jak i prywatnych do zatrudniania na podstawie umów o pracę, a nie umów zlecenia czy samozatrudnienia, bo te pierwsze będą jednak tańsze.Minister zapowiedziała jednak, że jeżeli Rada Dialogu Społecznego jesienią tego roku postanowi zwiększyć poziom płacy minimalnej na rok 2017 (płaca minimalna jest podnoszona w ostatnich latach o przeciętnie 100-150 zł), to także stawka 12 zł na godzinę w umowach zlecenia i w przypadku samozatrudnienia zostanie odpowiednio zwaloryzowana.

4. Wszystkie strony porozumienia w związku z wprowadzeniem minimalnej stawki godzinowej, zgodziły się także na nadanie nowych uprawnień i rozszerzenie możliwości kontrolnych Państwowej Inspekcji Pracy (PIP).Inspekcja uzyskała między innymi uprawnienia kontrolowania czy pracownik przed przystąpieniem do pracy ma zawartą odpowiednią umowę albo też ma na potwierdzone na piśmie przez pracodawcę warunki swojego zatrudnienia w tym także te płacowe, a także możliwości karania pracodawców za brak wywiązania się z takiego obowiązku.Do tej pory brak tego uregulowania pozwalał pracodawcom na zatrudnianie na czarno, bo nawet podczas kontroli zatrudnienia tłumaczyli, że pracownicy bez umów dopiero tego dnia rozpoczęli pracę, a stosowne umowy otrzymają w dniu następnym.

5. To historyczne płacowe porozumienie pomiędzy pracodawcami i organizacjami pracowników, zostało zainspirowane przez minister Rafalską i nie ma co ukrywać, że jest realizacją ważnej części programu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości.Presja na wyraźniejszy niż do tej pory wzrost poziomu wynagrodzeń w polskiej gospodarce jest jednym z ważnych zadań rządu, bo tylko dzięki niej można wymusić wzrost innowacyjności w polskiej gospodarce i w konsekwencji wyższy poziom wzrostu gospodarczego.Minister Rafalska stwierdziła nawet, że jeżeli pracodawca nie jest w stanie płacić swoim pracownikom 12 zł brutto na godzinę (np. jak to często było do tej pory 5 zł), to niech lepiej upadnie, a nie dalej oszukuje pracowników i polskie państwo. Kuźmiuk

Co tu świętować? Czwarty czerwca, rocznica tak zwanych "kontraktowych" wyborów i udaremnienia próby lustracji, podjętej przez rząd Jana Olszewskiego, to data wyjątkowo nie nadająca się do świętowania. A już szczególnie do świętowania wolności czy demokracji. Przypomnijmy sobie oba wydarzenia. Najpierw - czerwiec 1989. Odbyły się tak zwane wybory, których wynik został z góry określony przez ustalenia Okrągłego Stołu. Zgodnie z tymi ustaleniami, Komitet Obywatelski Przy Przewodniczącym NSZZ "Solidarność" Lechu Wałęsie - bo tak się nazywała tymczasowa siła polityczna, sklecona wokół Wałęsy jako "strona społeczna" historycznego dilu - miał prawo wystawić swoich kandydatów do 35 procent mandatów w Sejmie. Kandydatów do pozostałych 65 procent miejsc wyznaczyła władza, przy czym część z nich kandydowała z konkretnych okręgów, a część umieszczona była na tak zwanej liście krajowej, bo władzy nie przyszło do głowy, by - poza tym co bezpośrednio wynikało z dilu - jakoś zasadniczo przerabiać używaną od lat przy picowanych peerelowskich wyborach "bez skreśleń" - nie widziała do tego powodu, spodziewając się wielkiego sukcesu. Teoretycznie o miejsca dla partii rywalizowali partyjni, a o miejsca "społeczne" - bezpartyjni, ale władza, w swoim przekonaniu bardzo sprytnie, zgłosiła i tam "swoich" bezpartyjnych, przeważnie prezenterów telewizyjnych, znanych lekarzy i tego rodzaju ówczesnych celebrytów. Do Senatu, który teoretycznie mógł nawet w całości zostać zdobyty przez "stronę społeczną" przyjęto niekorzystną dla opozycji ordynację, zamanipulowano też wyznaczając okręgi. Ale to wszystko nie miało znaczenia, bo nawet gdyby Komitet Obywatelski wygrał w 100 procentach, wszędzie gdzie mógł, to wedle umowy i tak komuniści mieli zagwarantowane ponad połowę głosów w Sejmie i ponad dwie trzecie w Zgromadzeniu Narodowym, czyli obu połączonych izbach, a Senat, choćby nawet przypadł cały ludziom Wałęsy, i tak nie miał żadnych realnych kompetencji. Więc mówić, że były to "pierwsze wolne wybory", jak czynią to dziś kodomici i ich medialni patroni, to zwykła kpina z historii. Owszem, zdarzyło się wtedy coś przez nikogo nie przewidzianego. Do legendy przeszedł towarzysz Czarzasty (nie ten z SLD, jego stryj), który w przeddzień "kontraktowych" wyborów na posiedzeniu KC narzekał, opierając się na badaniach opinii publicznej CBOS pułkownika Kwiatkowskiego (nie tego z SLD, jego ojca) że Komitet Obywatelski wypadnie tak słabo, iż cała operacja z Okrągłym Stołem i symbolicznym podzieleniem się władzą z opozycją weźmie w łeb, bo po prostu nie będzie się z kim dzielić. Tymczasem w głosowaniu Polacy przyznali Komitetowi Obywatelskiemu wszystkie możliwe miejsca w Sejmie i 99 ze stu w Senacie. Ale, co najważniejsze - wycięli w pień listę krajową, która, wedle ordynacji, wymagała co najmniej 50 proc. poparcia. To oznaczało, że 33 mandaty pozostają nieobsadzone, a więc cały zaprojektowany w Magdalence i klepnięty przy okrągłym meblu układ sił bierze w łeb. Komuniści nie mają dwóch trzecich, niezbędnych do wyboru prezydenta! Społeczeństwo odrzuciło umowę Okrągłego Stołu, uznało ją za zbyt kunktatorską, niewystarczającą - po prostu wypowiedziało posłuszeństwo komunistom. PZPR ze swymi satelitami przerżnęła sromotnie nawet w tzw. okręgach zamkniętych, tam, gdzie głosowało wojsko, milicja, dyplomaci i inni beneficjenci systemu. I co się wtedy stało - kto pamięta? Otóż Wałęsa i jego ekipa najpierw najsurowiej opierdzielili społeczeństwo za to, że głosowało niewłaściwie i surowo stłumili wszelkie próby wyrażenia radości z powodu przegłosowanego końca komuny - a potem wspólnie z komunistami na kolanie, wbrew wszelkim możliwym prawom, logice i przyzwoitości, zmienili wraz z komunistami między turami ordynację wyborczą, tak, aby te 33 mandaty jednak zostały przez PZPR obsadzone, i to kandydatami zgłoszonymi dopiero wtedy, nie uczestniczącymi w pierwszym głosowaniu. W tej drugiej turze wzięło udział tylko 25 procent wyborców (w pierwszej - 63, nawiasem mówiąc, rekord frekwencji nigdy już potem w ćwierćwieczu nie pobity), co samo w sobie było dobitną oceną tego, jak Wałęsa ze swoją ekipą potraktowali Wolę Narodu - ale nie miało to żadnego praktycznego znaczenia. Wbrew wyrażonej dobitnie woli Polaków, PZPR pozostał w swych interesach i wpływach niezagrożony, prezydentem został Jaruzelski, a zamiast oczekiwanej poprawy losu i powrotu do życia publicznego uczciwości, przyzwoitości i prawdy, Polacy dostali zaciskanie pasa, uwłaszczenie nomenklatury i cyniczny "pragmatyzm" w duchu "pierwszy milion trzeba ukraść" - to, co Gustaw Herling Grudziński nazwał potem "wielkim zamazaniem". Logika porozumienia "Okrągłego Stołu", którą Kiszczak bez trudu narzucił "stronie społecznej" była taka, że oto dwie oświecone elity porozumiewają się, aby wspólnie przeprowadzić trudną, przemyślną intrygę mająca doprowadzić do "demokratyzacji" socjalizmu - ale w tym dziele światłych elit zagrożeniem są masy. Z jednej strony, partyjny "beton", który może wezwać "bratnią pomoc" Sowietów, z drugiej - antykomunistyczna ekstrema, która może nadmiernymi żądaniami ten "beton" sprowokować. Warunkiem sukcesu było więc, by każda ze współumawiających się elit zdusiła swoich ekstremistów. Ta uwodząca umysły ówczesnych doradców Wałęsy symetria była kompletnie fałszywa - w istocie po stronie PZPR żadnego liczącego się betonu nie było, czego dowodem, jak błyskawicznie, w kilka miesięcy partia nominalnie 1,5-milionowa rozbiegła się bez śladu - po stronie natomiast "społecznej" ekstremą, której nastroje podjęli się spacyfikować Wałęsa z Geremkiem i resztą ekipy okazało się prawie całe społeczeństwo. Ale "oświecona elita" obkomu uwierzyła i dochowuje tej wiary do dziś. Właśnie obezwładnienie tego społeczeństwa, postrzeganego jako ciemna, groźna, katolicka siła, która uwolniona spod kurateli rzuci się stawiać szubienice i robić pogromy, spychając Polskę w otchłań wojny domowej i faszyzmu (czytajcie proszę publicystykę Michnika i jego ludzi z tego okresu), a nie reformy czy broń Boże likwidacja pozostałości totalitaryzmu, były przez ćwierć wieku główną troską i staraniem środowisk, które dziś namawiają nas do radosnego świętowania 4 czerwca. Prawdziwym momentem triumfu tych środowisk, przypadkiem też przypadającym na ten sam dzień, była "noc teczek" - i to ona powinna być, jeśli już, przedmiotem dumy marszu prowadzonego przez Wałęsę, Kwaśniewskiego i Komorowskiego (jaka szkoda, że nie doczekał tej chwili pierwszy prezydent III RP, Jaruzelski!). Tylko nie wypada, bo co się wtedy stało? Przypomnę, bo i ta historia jest do spodu zakłamana. Rząd Olszewskiego można było odwołać dużo wcześniej, i właściwie było to już ustalone w chwili, gdy nagle Sejm (pod nieobecność większości udeków i postkomunistów) przyjął uchwałę lustracyjną. Wbrew legendzie, ta uchwała nie przyśpieszyła upadku pierwszego demokratycznego rządu RP, tylko przedłużyła jego trwanie. Kluczem jest spotkanie - zostało to zarejestrowane na filmie - Wałęsy z Macierewiczem, gdy ten pierwszy mówi: niech pan uważa, panie ministrze, i niech pan tych agentów ujawni mądrze i odpowiedzialnie - a drugi odpowiada: zapewniam, panie prezydencie, że będzie zrobione starannie. Byłem kiedyś świadkiem, jak gliniarzowi spisującemu stłuczkę, w której nieoczekiwanie sprawcą okazał się ktoś ważny, przełożony udzielał przez radiotelefon instrukcji: "słuchaj, napisz ten protokół tak, żeby było - no wiesz, dobrze. Rozumiesz? Żeby było dobrze". Na co tamten oczywiście doskonale wiedział, jak ma być to "dobrze". Otóż słowa Wałęsy w tej scenie powiedziane są dokładnie tym samym, cwaniackim językiem. To Wałęsa właśnie przedłużył trwanie rządu Olszewskiego, czekając, kogo wpisze Macierewicz na listę. Ktoś spyta - przecież doskonale to wiedział, od miesięcy znał poufną "listę Milczanowskiego", praktycznie identyczną z tym, co ogłosił Macierewicz. Oj, naiwny, naiwny... Wałęsa wiedział, kto był agentem, ale zakładał, że Macierewicz nie jest idiotą i przecież nie ujawni uczciwie wszystkich, bo to by oznaczało natychmiastową polityczna śmierć, połączenie wszystkich przeciwko sobie. Więc czekał, jak Macierewicz zagra - rozwali UD, ZChN czy KPN, bo w każdym wariancie zamierzał ugrać dla siebie wzmocnienie władzy. Gdy 4 czerwca rano zorientował się, że Macierewicz jednak jest, wedle Wałęsowego sposobu myślenia, idiotą i uderzył we wszystkich naraz, nawet w niego, na chwilę wpadł w panikę, ale potem opanował sytuację, zmontował szybko koalicję "nocnej zmiany" i o wiele lat przedłużył trwanie elity opartej na peerelowskich układach, lewej kasie i agenturalnych podległościach. Ba, wzmocnił ją znacznie, bo wspólny wróg - rodząca się wtedy centroprawica, i wspólne zagrożenie lustracją położyło kres bratobójczej "wojnie na górze" tak skutecznie, że kiedy dziś przypomina się, jakie wuje wieszało środowisko "Wyborczej" na Wałęsie przed tą datą, młodzi nie są w stanie uwierzyć. Tamten 4 czerwca, a nie kontraktowe wybory, były dla tej elity prawdziwym zwycięstwem do świętowania - ale głupio jej to otwarcie mówić. Stąd pic, że chodzi o "demokrację" czy "wolność". Stąd, no i z powodu, że właściwie żadnej innej daty usychająca po odsunięciu od żłobów elita III RP nie jest w stanie świętować. Rocznica Sierpnia, która się narzuca, świętowana być nie może, już nawet nie dlatego, że od razu nasuwa się pytanie, dlaczego do dziś nie powstała monografia tak wielkiego wydarzenia historycznego (wiadomo - bo nie dałoby się w niej ukryć, że nie było żadnego płotu, tylko dostarczono Wałęsę do stoczni, by strajk zgasił, co mu się prawie udało) - ale przede wszystkim dlatego, że w ten sposób symbolicznie podkreślono, by w upadku komunizmu i odzyskaniu przez Polskę wolności rolę mas. A masy, jak się już napisało, w narracji pomagdalenkowych elit były w tym procesie tylko problemem i zagrożeniem. Nie jacyś tam robole swoim strajkowaniem, tylko Wałęsa i Geremek swoim dilowaniem załatwili ciemnej masie demokrację i wolność, czego ta nie doceniła. Taki będzie sens jutrzejszego świętowania na złość PiS-owi, w którym, mam nadzieję, że weźmie udział, dowodząc swego propagandowego ogłupienia, jak najmniej ludzi. Ziemkiewicz

Dni ostatnie przed Dniem Konfidenta Spotkania i wizyty, jakie w dniach ostatnich (czyżby nastały już zapowiadane „dni ostatnie”?) złożył wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans, premier Beata Szydło i postawiony na fasadzie Komitetu Obrony Demokracji filut „na utrzymaniu żony” czyli Mateusz Kijowski, wskazują na kilka spraw. Po pierwsze – bezskutecznie upłynął termin pięciodniowego ultimatum, jakie Timmermans wyznaczył polskiemu rządowi – a Komisja nie tylko nie opublikowała żadnej „opinii”, tylko kontynuowała „konsultacje”, a jej rzecznik w żywe oczy oświadczył, że żadnego „ultimatum” ze strony Komisji nie było. Najwyraźniej Nasza Złota Pani musiała zadzwonić do tego całego Timmermansa z zapytaniem, od kiedy ma te objawy - co musiało go trochę zacukać, a może nawet wpędzić w dysonans poznawczy. Z jednej bowiem strony jest on wielkim dygnitarzem, podobnie jak Donald Tusk, co to może otwierać i zamykać posiedzenia Rady Europejskiej i za te czynności dostaje alimenty siedmiokrotnie przekraczające uposażenie premiera rządu Rzeczypospolitej – ale z drugiej musi pamiętać, że to dygnitarstwo i te alimenty zależą przede wszystkim od tego, czy Kołchoz się nie rozleci, no i – od Naszej Złotej Pani, która każdego z tych mandarynów może w jednej chwili zgasić niczym gromnicę. A Nasza Złota Pani chyba zwróciła uwagę holenderskiego śledzia, że 23 czerwca w Wielkiej Brytanii ma się odbyć referendum w sprawie Brexitu, więc jeśli teraz Komisja Europejska weźmie Polskę pod obcasy, to prawdopodobieństwo Brexitu rośnie w postępie geometrycznym. Tymczasem Niemcy nie po to wpompowały tyle forsy w budowę IV Rzeszy środkami pokojowymi, żeby teraz wszystko im się rozleciało i to w dodatku z powodu jakiegoś frędzla w osobie pana Andrzeja Rzeplińskiego. „Dzieci moje, wstrzymajcie wy się z tym rozbojem i daję me kanclerskie słowo, że ten, kto zlekceważy rozkaz, zapłaci własną, pustą głową”. Zatem kiedy holenderski śledź usłyszał w słuchawce takie poważne ostrzeżenie, to zaraz zmiękła mu rura i zaczął składać się jak scyzoryk. Nie oznacza to oczywiście rezygnacji Naszej Złotej Pani z urządzenia naszemu nieszczęśliwemu krajowi pokazuchy praworządności i demokracji, ale – jak śpiewała Violetta Villas - „przyjdzie na to czas, przyjdzie czas, przyjdzie czas na uściski w srebrny zmierzch”, kiedy to Nasza Złota Pani tak nas przyciśnie do swego łona (brrr!), że nie będziemy mogli nawet złapać oddechu. Jeśli bowiem Brexit stałby się ciałem, to jest prawie pewne, że Nasza Złota Pani zacznie przywracać w reszcie Kołchozu pruską dyscyplinę, a Polska znakomicie nadaje się nie tylko na urządzenie pokazuchy, ale i na załatwienie w tym zamieszaniu wszystkich zaległości, oczekujących cierpliwie już od ponad 70 lat. Jednak „na tym świecie pełnym złości nigdy nie dość jest przezorności”, toteż i Nasza Złota Pani musiała powściągnąć brukselskich mandarynów przed pokusą przedwczesnego pokazania swojej władzy naszemu bantustanowi. Dzięki temu Wojskowe Służby Informacyjne zyskały więcej czasu, by spokojnie zająć się przebudową tubylczej sceny politycznej. Zdaje się, że te wszystkie Grzegorze Schetyny, Kidawy-Błońskie i Kosiniaki-Kamysze dopiero teraz zaczynają uświadamiać sobie przerażającą perspektywę, że siekiera została już do pnia przyłożona i tylko patrzeć, jak pod egidą filuta „na utrzymaniu żony” Wojskowe Służby Informacyjne zaczną kompletować nową klasę polityczną, nowych Umiłowanych Przywódców, przede wszystkim spośród agentów, następnie spośród konfidentów – bo z kim będzie łatwiej ręcznie sterować nie tylko całym państwem, ale nawet wszystkimi segmentami życia publicznego, czerpiąc pełnymi garściami korzyści z okupacji nieszczęśliwego kraju, a jednocześnie zachowując wszelkie pozory spontanu i odlotu – bo któż może zrobić lepsze wrażenie spontaniczności, niż zdyscyplinowani i odpowiednio zadaniowani konfidenci? Toteż Mateusz Kijowski porzuca już wszelkie pozory i w Brukseli informuje Donalda Tuska nie tylko o tym, jak jest, ale przede wszystkim – jak będzie i jakie zadania Wojskowe Służby Informacyjne wyznaczyły mu na terenie unijnym. Jego kadencja upływa w połowie przyszłego roku, więc już zawczasu musi się akomodować do roli, jaką WSI mu przeznaczą; albo pilnować interesu w Brukseli, albo w naszym nieszczęśliwym kraju, gdzie musiałby chyba pójść pod komendę pana Mateusza Kijowskiego. Przedsmak tego, co go czeka, mógł odczuć na widok fartuszkowego strategosa, byłego ministra obrony Janusza Onyszkiewicza, jak pod batutą pana Kijowskiego skwapliwie kicał w obronie demokracji i praworządności – a to przecież dopiero początek treningu – no, ale nigdzie nie jest napisane, że ma być lekko. Życie – powiadają – to jest bitwa, a już specjalnie z sytuacji, gdy „słodkich pierniczków dla wszystkich nie starczy i tak”. Soldateska wprawdzie płaci, ale i wymaga, toteż trudno spodziewać się jakiejś staroświeckiej rewerencji w sytuacji, gdy „Padyszachowi wiozą zboże”. Skoro WSI – oczywiście posługując się kanaliami ze stworzonych na tę okazję politycznych ekspozytur - będą musiały udelektować zarówno Naszą Złotą Panią co do zaległych remanentów, jak i lobby żydowskie co do realizacji „roszczeń majątkowych”, to nie będzie tu miejsca na żadne samowolki. Świadoma dyscyplina będzie egzekwowana na każdym szczeblu, a prostowaniem zapominalskich zajmie się zarówno resortowa „Stokrotka”, albo znany z żarliwego obiektywizmu pan Lis lub Kraśko – chyba, że zajdzie konieczność odwiedzin seryjnego samobójcy. Tedy nie bez przyczyny najbliższa ogólnopolska demonstracja KOD w obronie demokracji i praworządności została wyznaczona na 4 czerwca, kiedy to, jak wiadomo, przypada Dzień Konfidenta. Wprawdzie propaganda usiłuje wmówić opinii publicznej, że to rocznica „pierwszych wolnych wyborów”, ale jakich tam znowu „wolnych wyborów”, kiedy przecież wszyscy pamiętają, że generał Kiszczak z zaufanymi osobnikami w rodzaju „Bolka” czy pana red. Michnika, nie tylko dopuścił zaledwie 35 procent, ale w dodatku – gdy się okazało, że obywatele, którzy myśleli, że z tym i wyborami to wszystko naprawdę i wycięli „listę krajową”, na której RAZWIEDUPR ulokował swoich faworytów – zagroził, że te całe wybory rozgoni. Wtedy znany z „postawy służebnej” Tadeusz Mazowiecki wydusił z siebie, że „umów należy dotrzymywać” - ale nie tych, z wyborcami, tylko tych z RAZWIEDUPR-em. Zatem 4 czerwca nie może kojarzyć się z żadnymi „wolnymi wyborami”, tylko z Dniem Konfidenta, przypadającym w rocznicę storpedowania przez obydwie strony umowy „okrągłego stołu”, to znaczy – przez RAZWIEDUPR i „stronę społeczną”, próby ujawnienia komunistycznej agentury w strukturach państwa – tego podstawowego narzędzia okupacji kraju przez soldateskę. Nic zatem dziwnego, że wyznaczyła ona termin kolejnej próby ogólnopolskich demonstracji właśnie na Dzień Konfidenta, przy pomocy tej subtelnej aluzji przypominając, gdzie leży punkt ciężkości władzy. Stanisław Michalkiewicz

4 czerwca 2016 Program „mieszkanie plus” przełomem na rynku mieszkaniowym

1. Tak jak wcześniej zapowiadano, wczoraj na konferencji prasowej, premier Beata Szydło razem z ministrem infrastruktury i budownictwa Andrzejem Adamczykiem przedstawili założenia programu budownictwa mieszkaniowego „mieszkanie plus”. Program „mieszkanie plus”, będzie kolejnym po programie „500 plus” ważnym instrumentem wsparcia dla polskich rodzin, nie mających mieszkania ale także nie mających zdolności kredytowej. Program składa się z trzech filarów: budowanie tanich mieszkań na wynajem, w tym także na wynajem z możliwością wejścia w ich własność po 30 latach użytkowania, tworzenie rachunków oszczędnościowo – budowlanych (oszczędzanie na przyszłe mieszkanie) oraz wsparcie budownictwa społecznego w tym usprawnienie działalności dotychczasowych spółdzielni mieszkaniowych.

2. Zasadniczą częścią programu „mieszkanie plus”, będzie budowanie mieszkań na wynajem ale także mieszkań z opcją wejścia wynajmującego w jego własność po około 30 latach użytkowania. Mieszkania w tym systemie budowane będą przez podmioty rynkowe (niewykluczone, że także przez specjalną celową spółkę Skarbu Państwa) w oparciu o specjalną linię kredytową w Banku Gospodarstwa Krajowego ale na uzbrojonych gruntach nieodpłatnie (albo za symboliczną odpłatnością) udostępnionych przez państwo (chodzi między innymi o grunty będące w dyspozycji PKP i innych spółek państwowych, Agencji Mienia Wojskowego, czy Agencji Nieruchomości Rolnych), przekazywane do Narodowego Funduszu Mieszkaniowego. W związku z tym cena metra kwadratowego takiego mieszkania nie powinna być wyższa niż 3 tys. zł, a w konsekwencji wysokość czynszu dla wynajmującego byłaby około 40-50% niższa niż obecne czynsze rynkowe (nawet z opcją wejścia we własność po ok. 30 latach). Program budowy mieszkań czynszowych skierowany będzie do rodzin o średnich dochodach, które nie mają szans na uzyskanie własnego mieszkania przy czym będzie zawierał preferencje dla rodzin wychowujących dzieci, a jego realizacja rozpocznie się już od początku 2017 roku.

3. Ważną częścią składową programu „mieszkanie plus” będzie powrót do długoterminowego oszczędzania na cele mieszkaniowe na wyodrębnionych rachunkach budowlano- mieszkaniowych. Ten sposób oszczędzania na mieszkania szczególnie popularny w Niemczech i Austrii polega na tym, że zainteresowani wpłacają systematycznie określone sumy na wyodrębniony rachunek, a po określonym w ustawie czasie oszczędzania państwo nalicza premię w wysokości od kilku do kilkudziesięciu procent oszczędzonej kwoty. Ponadto po zakończeniu przewidzianego w ustawie czasu oszczędzania oszczędzający może ubiegać się o pożyczkę o równowartości zgromadzonych oszczędności, przy czym pożyczka ma stałe i niższe niż rynkowe oprocentowanie i te wszystkie środki przeznaczyć na cele remontowe, budowlane lub zakup mieszkania.

4. W programie znajdą się także propozycje wsparcia dla budownictwa społecznego w tym wzmocnienia dotychczasowych spółdzielni mieszkaniowych, które często dysponują znacznym potencjałem w tym finansowym, a budują bardzo niewiele nowych mieszkań. Kontynuowane będzie dofinansowanie przez budżet państwa beneficjentów programu mieszkaniowego „Rodzina na swoim”, który został wprowadzony przez rząd Prawa i Sprawiedliwości w roku 2007 i zakończony przez rząd PO-PSL w roku 2012. Polegał on na dofinansowaniu odsetek od kredytów na cele mieszkaniowe przez pierwsze 8 lat ich spłacania, a więc to dofinansowanie będzie trwało dla tych, którzy przystąpili do programu w 2012 roku do roku 2020. Utrzymane zostanie także do roku 2018 włącznie dofinansowanie programu mieszkaniowego „Mieszkanie dla Młodych” (MdM) wprowadzonego przez rząd PO-PSL w roku 2014, ponieważ został on rozszerzony także o wtórny rynek mieszkań, a zainteresowanie nim utrzymuje się na wysokim poziomie (pula dotacji na ten rok została już wyczerpana). Ponadto planowane jest wsparcie dla budownictwa komunalnego (dla osób o bardzo niskim poziomie dochodów) i społecznego budownictwa mieszkaniowego (mieszkania na wynajem w towarzystwach budownictwa społecznego i spółkach gminnych). Aby uwolnić część zasobów komunalnych, konieczne będzie wprowadzenie weryfikacji dochodów osób zajmujących takie mieszkania i wprowadzenie dla nich rynkowych czynszów.

5. Wszystko wskazuje na to, że program „mieszkanie plus” będzie wreszcie kompleksowym rozwiązaniem zaadresowanym do rodzin o średnim i niskim poziomie dochodów, zorientowanym nie na wspieranie „własności mieszkaniowej” ale wynajem, co zapobiegnie wpadaniu w pułapki zadłużeniowe, tak charakterystyczne obecnie dla wielu młodych rodzin (szczególnie tzw. frankowiczów). Poprzedniej koalicji przez 8 lat udało się tylko zlikwidować dobry program mieszkaniowy „Rodzina na swoim”, po 6 latach od objęcia rządów wprowadziła wprawdzie swój program MdM ale okazał się on wspierać głównie developerów, a nie młode rodziny (dopiero po miażdżącej kontroli NIK na jesieni 2015 roku rzutem na taśmę otwarto go także na rynek wtórny mieszkań). Rząd Prawa i Sprawiedliwości zaledwie po 6 miesiącach przyjmie kompleksowy program mieszkaniowy, będący przełomem na rynku mieszkaniowym, który w znaczący sposób powinien poprawić dostępność mieszkań dla młodych rodzin o średnich i niskich dochodach.

Kuźmiuk

Kaczyński zaatakował żydowskiego polakożercę Sorosa Jarosław Kaczyński na kongresie PiS: Suwerenność jest wartością samą w sobie, jest sprawą godności narodu. Nie poddamy się koncepcjom Sorosa!”...”Polska jest dzisiaj przedmiotem nacisku w sprawie, która odnosi się do kształtu naszego życia, do sytuacji przeciętnego Polaka. Do kształtu naszego społeczeństwa. Nam oferuje się, byśmy się radykalnie zmienili, byśmy stworzyli społeczeństwo multikulturowe, stworzyli nową tożsamość „...”Trzeba wiedzieć, że w społeczeństwie warszawskim i dookoła warszawskim jest wielu naszych zwolenników, ale jest też wielu, których nie przekonamy. Oni żyją w jakimś świecie wymyślonym przez media, nie ma sposobu, by do nich dotrzeć. Ale jest wiele osób niezdecydowanych, ambiwalentnych, sceptycznych, zdystansowanych, ale takich, do których mówić można i można ich przekonać do naszych racji. Ogromną rolę odgrywa w tym większość parlamentarna, rząd. Ale bardzo potrzebna jest nasza praca. Na wszystkich poziomach. Ta rozmowa z ludźmi, ta gotowość do rozmowy, wiara w to, że można ich przekonać, że mamy mocne argumenty „...”Źródła naszej partii to Porozumienie Centrum – powstałe oficjalnie w 1990 roku. A więc długa historia. Mamy argumenty, musimy je znać, znać historie naszego środowiska,. Ono w wielu sporach w Polsce miało rację. Były momenty, w których nawet nasi najzacieklejsi przeciwnicy, jak przy aferze Rywina, musieli te racje przyznać. To co atakowali, to co odsądzali od czci i wiary, to była nasza racja. To był niesprawiedliwy atak i niewłaściwa z ich strony ocena sytuacji „...”W żadnym wypadku nie możemy się oderwać od tego wielkiego sporu, który dzieli Polskę.  Warto na ten temat jeszcze parę słów powiedzieć. Jest ogromnie ważne, by ten spór był właściwie rozumiany, by było wiadomości co tutaj idzie, jaki jest sens tego sporu „...”o jest coś co można najkrócej w odniesieniu do konstytucji określić tak: Demokratyczne państwa prawa czy państwo prawa. Bo w dokumentach, w szczególności tych unijnych, nie mówi się o demokratycznym państwie prawa, nie mówi się o naszej konstytucji, tylko o państwie prawa. A to nie znaczy to samo. To zupełnie coś różnego. Państwo prawa, nie musi być państwem demokratycznym. W demokracji suwerenem jest lud, jego przedstawicielem jest parlament, a w polskich warunkach również prezydent. Te dwa organy państwa odpowiadają za tworzenie prawa. Do tych organów należy regulacja naszego życia. Ale jeśli mówić o demokracji, to trzeba koniecznie wspomnieć o dwóch innych przepisach naszej konstytucji. O zasadzie równowagi władz i o zasadzie legalizmu. Wszystkie organy państwa podejmują decyzje na podstawie prawa, na podstawie ustaw. To obowiązuje wszystkich. I to jest mechanizm demokratyczny. Jeżeli mamy mieć demokratyczne państwo prawa to żaden organ, w tym i Trybunał Konstytucyjny, nie może lekceważyć ustaw. A przecież ten spór toczy się dzisiaj o to, że Trybunał Konstytucyjny a właściwie jego prezes uznał, że ustawa legitymizowana przez konstytucje w gruncie rzeczy nie obowiązuje, można ją uchylić bez żadnej procedury. W tym momencie została złamana konstytucyjna zasada demokratycznego państwa prawa. Bo Trybunał Konstytucyjny uznał się za suwerena. Za kogoś kto jest ponad innymi władzami, za instytucję, która może działać na zasadach arbitralnych. To oni łamią konstytucję, to oni łamią tę zasadę, która jest art 2 naszej konstytucji – demokratyczne państwo prawa „...”czyński mówił też o historii „rebelii” w III RP. To jest kwestia równości praw obywateli. Nasza konstytucja taką równość przewiduje. Ale spójrzmy na chwilę na naszą historię. Przypomnę, że wtedy na czas przejściowy przyjęto, że obywatele polscy mają zróżnicowane prawa. Część z nich, członkowie PZPR-u ich bierne prawo wyborcze jest silniejsze, 560 posłów i senatorów, a pozostała część ma to prawo słabsze, bo może wybrać tylko 253 posłów i senatorów. Ale do zmiany w Polsce doszło. W 1991 roku uchwalono, fatalną, ale demokratyczną ordynację. Jaki był tego efekt? Rząd Jana Olszewskiego, który kwestionował ten kierunek rozwoju, ten kształt społeczeństwa zaordynowany w 89. roku i 90. To był wynik tego, że obywatele uzyskali równe prawa. I co się stało? Wybuchła rebelia. Nie zwykła działalność opozycji, która jest potrzebna, opozycja powinna krytykować, to jest mechanizm demokratyczny. Ale to była rebelia przeciw temu rządowi oparta o zarzuty, które nie miały nic wspólnego z rzeczywistością Pierwszy zarzut, który wtedy stawiano, to był zarzut o niszczenie gospodarki. A to był akurat moment gdy gospodarka ponownie zaczęła się rozwijać. I to były fakty, ale oni nie miały żadnego znaczenia. Bo w rebeliach, a będą i kolejne, fakty nie mają znaczenia. Ta równość praw przyznana w ordynacji z 90 roku jest de facto fikcją. Mamy rok 2005 i wygrywają ci, którzy chcą zmian. I jaka jest reakcja? Znów rebelia. Okazuje się, że ta słaba władza, to dyktatura. Media robią co chcą. Jest wymyślona rzeczywistość, która nie ma nic wspólnego z faktami. I mamy czas obecny. Mamy władzę tych, którzy chcą zmiany i chcą, by Polska wyglądała inaczej. I znów mamy rebelię. Mamy to, co powiedział pan Donald Tusk. On położył kartyna stół – są ci w moherowych beretach i ich poparcie nie ma żadnego znaczenia. Oni nie mają praw. Prawo ma tylko ta druga część społeczeństwa. I o to też dzisiaj chodzi. Gdybyśmy ten spór przegrali, ustąpili, to byśmy przyznali, że reprezentujemy tę wielką część społeczeństwa, która w Polsce chce zmian, a tak naprawdę w tym realnym ustroju nie ma prawa. Na to nie ma zgody”...”Jest prawo do dokonania zmiany w Polsce. Poprawka czerwcowa, która umożliwiła wybór sędziów TK ma miejsca, które zwalniały się dopiero po wyborach. To jest w całkowitej sprzeczności z logika konstytucji i ustawy. Chodziło o to, by mimo zmiany władzy, zmian w Polsce, naprawy RP dokonać się nie dało. Tą przeszkodą, tym murem miał być TK. Powtarzam, to jest fakt, który funkcjonuje realnie w polskim życiu publicznym. Ma być tak jak było. Jak szczerze powiedziała pani Holland i za tę szczerość jej podziękujmy. Ma być jak było, nic ma się nie zmieniać. Jeśli chodzi o stosunku społeczne wszystko ma pozostać na swoim miejscu. Nie ma na to zgody. Polacy mają prawo do zmiany, mają prawo do naprawy Rzeczpospolitej, mają prawo do budowy jej lepszego, korzystniejszego dla Polaków kształtu. I my z tego prawa nie ustąpimy „...”Ale kiedy mówimy o tym prawie, to musimy przejść do innego ważnego problemu. To problem suwerenności. W ostatnich miesiącach mamy do czynienia z ingerencją w nasze sprawy wewnętrzne. I to poważną ingerencją. Tym, którzy przeżyli kawałek życia w PRL-u coś to przypomina. Otóż, suwerenność jest wartością samą w sobie, jest sprawą godności narodu. 40 milionowy naród nie może być niesuwerenny. To by nas pozbawiało elementarnej godności. Nasza historia to historia długiej niewoli, pozbawienia suwerenności. Dlatego dla nas suwerenność musi mieć te zasadniczą wartość, będąca wartością godnościową. Ma też wartość pragmatyczną. Odnosi się do tego co mówiłem, czyli do prawa do zmiany. Ten kształt Polski, to co buduje społeczną sferę niesprawiedliwości, te 2200 zł brutto jako najczęściej występująca w Polsce pensja, to fatalna sytuacja dla Polaków. Ale jest to sytuacja korzystna dla wielu naszych sąsiadów. Tych bogatszych, zamożniejszych. To rezerwuar taniej siłyroboczej. My takim rezerwuarem być nie chcemy i nie możemy „...”Polska jest dzisiaj przedmiotem nacisku w sprawie, która odnosi się do kształtu naszego życia, do sytuacji przeciętnego Polaka. Do kształtu naszego społeczeństwa. Nam oferuje się, byśmy się radykalnie zmienili, byśmy stworzyli społeczeństwo multikulturowe, stworzyli nową tożsamość. Każdy kto wie jaka jest sytuacja w wielu krajach Europy Zachodniej, to wie, że oznacza to radykalne pogorszenie jakości życia. I to jest nam proponowane. Mamy do czynienia z naciskiem. Tu chodzi o suwerenność. Jak ją utrzymamy, to się obronimy. Musimy się obronić. Koncepcje pana Sorosa, koncepcje społeczeństw, które nie mają tożsamości, to koncepcje wygodne dla tych, którzy mają miliardy, bo takim społeczeństwem niesłychanie łatwo manipulować. Jeśli nie ma mocnych tożsamości, to ze społeczeństwem można zrobić wszystko. Musimy obronić suwerenność również dlatego, żeby nie popaść w ten mechanizm. Nie wpaść w ten wir, w ten nurt „...”Prawo do szybszego niż nasi bogatsi sąsiedzi rozwoju. Siedzi tu z nami wicepremier Morawiecki. Ostatecznym celem jego planu jest to, by wzrosło tempro naszego rozwoju, tempo inwestycji i jego jakość, byśmy zaczęli się zbliżać do tych na zachód od naszych granic. Ale taką politykę mogą prowadzić tylko państwo suwerenne. Tego chce nam się odmówić. Już dziś ten ingerencje są bardzo mocne. Drogi z peryferium co centrum przebyło kilka państw, ale one wszystkie były suwerenne. Okazało się, że można tak jak w przypadku Korei płd ze społeczeństwa arcybiednego dojść do dzisiejszego poziomu. A już dobre 30 lat temu to było państwo wysoko rozwinięte „...”Są tacy, którzy sądzą, że PiS i rząd i prezydent PiS to są ci, którzy są gotowi sprzedać polską suwerenność. Chciałem powiedzieć bardzo wyraźnie – nie jesteśmy gotowi. Jesteśmy ostatnią siłą polityczną w Polsce, która jest na to gotowa. Polska może zawierać różne układy iść na różne kompromisy, ale musi pozostać suwerenna, musi pozostać państwem Polaków, krajem, który ma szanse rozwojowe, a nie jest zapleczem z tanią siła roboczą dla tych bogatszych od nas. Na to się nie zgadzamy. Po to doszliśmy do władzy, by te mechanizmy, które nas niszczyły przez ostatnie lata, by były zlikwidowane, by Polska odzyskiwała siłę w sobie i siłę wobec innych. Będziemy iść tą drogą „...(źródło )

Ta zmiana może zmienić świat. Polska pionierem w Europie?”...”Jeżeli w Polsce udałoby się przeprowadzić reformę podatków, za nami poszliby Węgrzy, Czesi, Słowacy, Rumuni, Bułgarzy, Grecy, Włosi i Hiszpanie. Oni też są eksploatowani przez zagranicznych gigantów - mówi Ryszard Florek, prezes firmy Fakro. „...(źródło )

Barbara Kaczmarczyk „...”Już nie pohejtujesz. Facebook, YouTube, Twitter i Microsoft będą blokować mowę nienawiści”...”Przedstawiciele największych gigantów IT i social mediów podpisali umowę z Unią Europejską, według której internetowy hejt będzie blokowany. Oznacza to, że Microsoft, YouTube, Twitter i Facebook będą monitorowały na przykład treści o charakterze rasistowskim. W Unii Europejskiej obowiązuje nowy „kodeks postępowania z mową nienawiści w internecie”. Na jego podstawie cztery wielkie korporacje będą mogły, a nawet musiały, monitorować treści. Jeśli zajdzie taka potrzeba - usuną te zabronione - w czasie krótszym niż 24 godziny. To sposób na zmniejszenie ilości treści antysemickich oraz skierowanych przeciw migrantom, które pojawiają się w mediach społecznościowych. „...”Microsoft, YT, Twitter i Facebook będą blokować dostęp do danych treści na podstawie adresu IP. To nie wszystko. Dzięki porozumieniu firm technologicznych z UE wzrośnie rola organizacji, które przeciwdziałają rasizmowi i hejtowi w internecie.Kilka miesięcy temu pisaliśmy o tym, jak rasizm szerzony w sieci jest bezmyślnie powtarzany przez młodzież. Od dłuższego czasu dyskusja o uchodźcach jest obecna także w szkołach – uczniowie rozmawiają o tym, o czym ich rodzice. Widzą też co dzieje się w internecie. I przenoszą to do szkół. Dzisiaj "ty imigrancie" stało się takim samym wyzwiskiem jak "ty głupku" – relacjonują nauczyciele. „...(źródło )

Orban: Bruksela nigdy nie wygra tej bitwy z Polakami „....”Węgrzy i Polacy mają prawo oczekiwać więcej szacunku od byłych i obecnych przywódców Stanów Zjednoczonych – oświadczył w piątek premier Węgier Viktor Orban w Radiu Kossuth, odnosząc się do słów Billa Clintona. Orban powtórzył też, że Bruksela traktuje Polaków niesprawiedliwie i obraźliwie. Bill Clinton tydzień temu w wystąpieniu w New Jersey ocenił, że Polska i Węgry, które "nie byłyby wolne" bez udziału USA, uznały, że "z demokracją jest za dużo kłopotu". - Chcą przywództwa w stylu Putina - oznajmił były prezydent USA."...”Orban powiedział w Radiu Kossuth, że podoba mu się, co na ten temat powiedział przywódca Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński – oznajmił on, że jeżeli ktoś twierdzi, że dzisiaj w Polsce nie ma demokracji, to znaczy, że jest w stanie, który by trzeba zbadać metodami medycznymi. Orban atakuje Brukselę Węgierski premier powtórzył, że Bruksela traktuje Polaków niesprawiedliwie i obraźliwie. - W Brukseli mogą się uważać za nie wiadomo jak dużych chłopców, ale Bruksela nigdy nie wygra tej bitwy z Polakami – oświadczył. „...”„O Sorosu Orban ocenił też, że negatywne uwagi na temat Węgier, Polski i generalnie Europy Środkowej, jakie się mnożą od czasu kryzysu związanego z napływem imigrantów, nie są przypadkowe. - Za przywódcami Partii Demokratycznej powinniśmy dostrzegać George’a Sorosa – oznajmił Orban, zarzucając Sorosowi, że według niego co roku należy wpuścić do Europy przynajmniej milion muzułmanów. Ocenił, że Węgry stwarzają przeszkodę dla tego rodzaju amerykańskich planów, i zapewnił, że „nie zostaną one tutaj zrealizowane, dopóki na Węgrzech jest rząd narodowy”. - Usta Clintona, ale głos George’a Sorosa – oświadczył węgierski premier. O tym, że za słowami Clintona stoi Soros, mówili wcześniej minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto i szef kancelarii Orbana, Janos Lazar. Soros jest krytycznie nastawiony do obecnego rządu węgierskiego. Zarzucał Orbanowi oraz obecnemu rządowi Polski m.in., że wykorzystują etniczny i wyznaniowy nacjonalizm, by utrwalić swoją władzę." ...(więcej )

Francuska minister edukacji Najat Vallaud-Belkacem ogłosiła plan wprowadzenia do szkół języka arabskiego jako jednego z obowiązkowych języków obcych. Pomysł spotkał się z krytyką polityków prawicy. „Młodzi ludzie nie potrzebują tej herezji” – mówi przedstawiciel Frontu Narodowego.”...(źródło )

Soros: Europa na skraju załamania „...”Orbán i Kaczyński budują bardzo podobne reżimy. Próbują wykorzystać mieszankę nacjonalizmu etnicznego i religijnego, aby umocnić się u władzy. „...” Naród niemiecki jest w stanie przeciwdziałać temu, by spełniła się ponura przepowiednia kanclerz Merkel, że kryzys imigracyjny może zniszczyć Unię. Niemcy pod jej przewodnictwem osiągnęły pozycję hegemonistyczną, jednak tanim kosztem. Zwykle hegemoni muszą pilnować nie tylko swoich własnych interesów, ale też interesów tych, którzy są pod ich ochroną. Przyszedł czas, by Niemcy zdecydowali, czy chcą wziąć na siebie odpowiedzialność wynikającą z tego, że są dominującą w Europie potęgą.”...” Moja własna historia - a przeżyłem Holokaust jako Żyd pod okupacją nazistowską - uczyniła mnie wielkim zwolennikiem wartości otwartego społeczeństwa. I sądzę, że Merkel podziela te wartości ze względu na swoją własną historię, bo dorastała w czasach komunizmu w NRD i pozostawała pod wpływem ojca pastora”...”Węgierski premier Viktor Orbán promuje zasady tożsamości węgierskiej i chrześcijańskiej. Łączenie tożsamości narodowej z religią to mieszanka wybuchowa. Do tego Orbán nie jest sam. W Polsce Jarosław Kaczyński podchodzi do rzeczy podobnie. Nie dorównuje inteligencją Orbánowi, ale jest za to przebiegłym politykiem - wykorzystał sprawę uchodźców jako centralny punkt swojej kampanii wyborczej. Polska jest jednym z najbardziej jednorodnych etnicznie i religijnie państw Europy. Muzułmański imigrant to w katolickiej Polsce ucieleśnienie Obcego - Kaczyński odmalował go jako diabła.”...”Jak pan z szerszej perspektywy ocenia sytuację polityczną w Polsce i na Węgrzech? - Chociaż Kaczyński i Orbán bardzo się różnią, to reżimy, jakie zamierzają stworzyć, są podobne. Próbują oni, powtórzę, wykorzystać mieszankę nacjonalizmu etnicznego i religijnego, aby umocnić się u władzy. W pewnym sensie usiłują wrócić do pseudodemokracji, która panowała między I a II wojną światową na Węgrzech za admirała Horthyego i w Polsce za marszałka Piłsudskiego. Chodzi o to, by po zdobyciu władzy przechwycić niektóre demokratyczne instytucje, które są i powinny pozostać autonomiczne, niezależnie od tego, czy to będzie bank centralny, czy Trybunał Konstytucyjny. Orbán już to zrobił, Kaczyński dopiero zaczyna. Trudno będzie ich odsunąć.”...”Oprócz wszystkich swoich dotychczasowych problemów Niemcy będą miały też problem polski. W grupie krajów europejskich Polska jest jednym z tych, które odnoszą największe sukcesy, zarówno gospodarcze, jak i polityczne, czego nie da się powiedzieć o Węgrzech. Polska jest potrzebna Niemcom do ochrony przed Rosją. Putinowska Rosja i Polska Kaczyńskiego wrogo się do siebie odnoszą, ale jeszcze bardziej wrogo nastawione są do zasad, na których fundamencie powstała Unia Europejska.”...”twarte społeczeństwo, w które i ja, i Angela Merkel wierzymy ze względu na nasze biografie i do którego chcą dołączyć reformatorzy z nowej Ukrainy ze względu na swoje biografie, tak naprawdę nie istnieje. „...”Na Węgrzech to on wygrał bezapelacyjnie. Ale co bardziej niepokojące, wygrywa też w Europie - walcząc o europejskie przywództwo, rzucił wyzwanie Angeli Merkel. We wrześniu 2015 r. rozpoczął kampanię podczas konferencji partyjnej CSU (siostrzanej partii kierowanej przez Merkel CDU), i to w zmowie z Horstem Seehoferem, przewodniczącym tej partii. To bardzo realne wyzwanie, atak na wartości i zasady, na których oparta jest Unia. Orbán atakuje od wewnątrz, Putin od zewnątrz. Obaj usiłują usunąć podporządkowanie suwerenności narodowej ponadnarodowemu porządkowi europejskiemu.”...”Moje fundacje nie angażują się jedynie w jej obronę; próbują prowadzić konkretne pozytywne działania. W 2013 r. założyliśmy w Grecji fundację pod nazwą Solidarity Now, bo byliśmy pewni, że zubożała Grecja będzie miała trudności z opieką nad wielką liczbą uchodźców, którzy tam utknęli.”...”kąd pieniądze na realizację pana planu? - Unia nie mogłaby sfinansować takich wydatków z bieżącego budżetu. Mogłaby jednak zebrać środki poprzez emisję obligacji długoterminowych, czyniąc użytek ze swego niewykorzystanego w znacznym stopniu ratingu na poziomie AAA. Ciężar obsługi obligacji mógłby zostać równomiernie rozłożony na państwa członkowskie przyjmujące uchodźców i na te, które tego odmawiają lub nakładają specjalne obostrzenia. Zbyteczne dodawać, że w tej kwestii różnimy się z kanclerz Merkel.”...”est ich zbyt wiele, bym mógł je wyliczyć. Jesteśmy zaangażowani w rozwiązywanie większości palących światowych kwestii politycznych i społecznych. Wymienię Institute for New Economic Thinking (INET) i Central European University (CEU), bo mamy do czynienia z rewolucją w naukach społecznych, w którą jestem głęboko zaangażowany osobiście i poprzez swoje fundacje. Nauki przyrodnicze pomogły ludzkości w uzyskaniu kontroli nad siłami natury, ale nasza zdolność do zarządzania samymi sobą nie całkiem nadąża za tego rodzaju osiągnięciami. Jesteśmy w stanie zniszczyć naszą cywilizację - i jesteśmy na dobrej ku temu drodze.”...”Czy prezydent Xi sobie z tym poradzi? - W podejściu Xi kryje się fundamentalna słabość. Przejął on bezpośrednią kontrolę nad gospodarką i bezpieczeństwem. Dla świata i Chin byłoby dużo lepiej, gdyby odniósł sukces, stosując rozwiązania rynkowe. Ale nie można stosować takich rozwiązań bez pewnych zmian politycznych. Nie można zwalczać korupcji bez niezależnych mediów. A to właśnie jest to, na co Xi nie chce pozwolić. W tej kwestii bliższy jest putinowskiej Rosji niż naszym ideałom otwartego społeczeństwa.”...” Nie mogę się powstrzymać od tego pytania: zna pan Donalda Trumpa? 
- Wiele lat temu Trump chciał, żebym został głównym najemcą w jednym z jego pierwszych gmachów. Powiedział: "Chcę, żeby pan wszedł do budynku. Sam pan powie, ile chce pan płacić". Odpowiedziałem: "Obawiam się, że nie mogę sobie na to pozwolić". I odmówiłem mu”...”Wywiad ukazał się w "The New York Review of Books" w wydaniu datowanym na 11 lutego 2016 r. . ..George Soros - ur. w 1930 r. w Budapeszcie, amerykański finansista, filantrop, fundator Instytutu Społeczeństwa Otwartego i licznych fundacji, w tym Fundacji im. Stefana Batorego, uczeń Karla Poppera. W 2000 r. "Gazeta Wyborcza" wyróżniła Sorosa tytułem Człowiek Roku. **Gregor Peter Schmitz - ur. w 1975 r., dziennikarz niemiecki, wieloletni korespondent tygodnika "Der Spiegel" w USA. W 2014 r. wydał wywiad rzekę z Sorosem "Wetten auf Europa. Warum Deutschland den Euro retten muss, um sich selbst zu retten" ("Postawić na Europę. Dlaczego Niemcy muszą uratować euro, by uratować same siebie"). (więcej )

Soros: UE powinna przyjmować milion uchodźców rocznie”...”Miliarder przedstawił własny plan opanowania kryzysu, który stanowi odpowiedź na program Viktora Orbana. „...”Każdy z krajów egoistycznie skupił się na własnych interesach, często działając przeciwko interesom innych krajów. To wzmogło panikę wśród uchodźców, opinii publicznej i władz odpowiedzialnych za ład i porządek. Uchodźcy stali się głównymi ofiarami   pisze we wstępie Soros. „...”Według miliardera, „UE powinna przyjmować w najbliższej przyszłości przynajmniej milion uchodźców rocznie”, a ich rozmieszczenie powinno być zgodne z warunkami wynegocjowanymi na ostatnim szczycie. Dodatkowo „UE powinna zapewnić 15 000 euro na każdego uchodźcę przez dwa lata, aby opłacić koszty mieszkania, opieki medycznej i edukacji”. ….”Środki na ten cel można pozyskać emitując długoterminowe obligacje i korzystając z w dużej mierze niewykorzystanej dużej zdolności kredytowej na poziomie AAA. Miałoby to dodatkową korzyść w postaci uzasadnionego stymulowania fiskalnego europejskiej gospodarki – podpowiada Soros. Jego zdaniem koszt pomocy uchodźcom przybywającym do UE wyniósłby 20 mld euro rocznie. „...”Jak twierdzi inwestor, UE powinna zapewnić także pomoc finansową Libanowi, Jordanii i Turcji, które przyjęły 4 miliony uchodźców. W sumie skalę potrzebnych wydatków na ten cel Soros szacuje na 8-10 mld euro. „..”rzy ostatnie punkty planu miliardera to przewiezienie uchodźców przebywających w Grecji i Włoszech do krajów ich docelowego rozlokowania,  „umiędzynarodowienie” problemu poprzez przyjęcie globalnych standardów bazujących na rozwiązaniach przyjętych w UE oraz zmobilizowanie sektora pozarządowego (organizacji, kościołów i firm) do zaangażowania się w rozwiązanie problemu „..”Viktor Orban też przedstawił sześciopunktowy plan. Jednak jego plan, który podporządkowuje prawa człowieka uchodźców i migrantów kwestii ochrony granic, stanowi zagrożenie dla Unii Europejskiej ze względu na odrzucenie wartości, na których została ona zbudowana i praw, którymi powinna się rządzić – stwierdza Soros. „ ...(więcej )

„Lider Kukiz'15 po sobotnich demonstracjach Komitetu Obrony Demokracji stwierdził, że były finansowane przez "żydowskiego bankiera" ….”Paweł Kukiz powiedział w niedzielę w Radio ZET, że „Soros, amerykański bankier żydowskiego pochodzenia, ścigany w wielu krajach listami gończymi za malwersacje i oszustwa finansowe, intensyfikuje swoje antydemokratyczne działania w Polsce. Mocno wspiera program Obywatele dla Demokracji, który ma budżet 150 milionów złotych i jest finansowany z mechanizmu finansowego europejskiego obszaru gospodarczego. Pieniędzmi dysponuje Fundacja Batorego. O dofinansowanie mogą ubiegać się wszystkie liberalno-lewicowe organizacje pozarządowe, walczące z nacjonalizmem, patriotyzmem, ksenofobią i propagujące sprowadzanie do Polski nielegalnych imigrantów”. Mowa o miliarderze George'u Sorosie, jednym z najbardziej znanych spekulantów walutowych. „...”Po sobotnich manifestacjach Komitetu Obrony Demokracji Paweł Kukiz poświęcił im kilka wpisów na swoim Facebooku. Wśród nich znalazła się piosenka "Jak ja was k...y nienawidzę", którą zadedykował on "obrońcom demokracji". Na wypowiedzi posła zareagował Mateusz Kijowski, założyciel KOD. "W związku z oszczerczymi atakami niejakiego Pawła Kukiza na Komitet Obrony Demokracji, jutro prawnicy KOD podejmą przygotowania działań prawnych, które zabezpieczą dobre imię nas wszystkich" - napisał w oświadczeniu. "Nie możemy pozwolić, żeby politycy obrażali obywateli przez publikowanie kłamstw ani żeby komunikowali się z nami przy użyciu wyzwisk. Oczywiście, każdy swoimi (więcej)

Ambasador Izraela w Polsce Anna Azari napisała list do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, w którym wyraziła zaniepokojenie m.in. niedawną wypowiedzią przewodniczącego klubu Kukiz'15 Pawła Kukiza. "Piszę do pana zaniepokojona ostatnimi wydarzeniami, w trakcie których doszło do antyżydowskich ekscesów" - oświadczyła Azari w liście do marszałka Sejmu. „..”Jak zwróciła uwagę, "w ubiegłym tygodniu byliśmy świadkami Marszu Wolności i Solidarności, gdzie pojawiły się antysemickie transparenty, w Sochaczewie doszło do profanacji żydowskiego cmentarza, a w ostatnią niedzielę poseł Paweł Kukiz bez żadnego uzasadnienia obwinił Żydów o finansowanie antyrządowych protestów". „...”Wszystkie te wydarzenia rozniosły się szerokim echem po świecie, tworząc niezbyt przychylną Polsce atmosferę i marnując lata pracy całych pokoleń na rzecz zbudowania nowych, dobrych relacji między naszymi narodami" - oceniła Azari „...”"Nie wolno nam dopuścić, by powróciły dawne traumatyczne wspomnienia i aby znów na świecie pojawił się krzywdzący Polskę obraz, jako nieprzyjaznemu Żydom kraju" - zaznaczyła Azari. "Przez pamięć dla naszej wspólnej historii i wspólnych losów naszych narodów, przez świadomość dobrych i strategicznych relacji między naszym państwami nie wolno nam do tego dopuścić" - napisała. W związku z tym zwróciła się do marszałka Kuchcińskiego "z prośbą o uczynienie wszystkiego, by podobne ekscesy, wywołane przez posłów na Sejm nie powtórzyły się więcej"....”Kukiz odpowiedział, że zarzuty wobec niego o antysemityzm są całkowicie bezpodstawne. - Oskarżenie mnie o antysemityzm nadaje się do oskarżenia tych, którzy mnie o ten antysemityzm oskarżają. Od lat jako naczelny portalu  nieobecni.com.pldokumentuję m.in. cmentarze żydowskie na Kresach, od dłuższego czasu utrzymuję kontakt z Żydami z Izraela, walczyłem o nadanie jednej z ulic na terenie byłego getta warszawskiego imienia Stefanii Wilczyńskiej, osoby, która była prawą ręką Janusza Korczaka - wyliczał.  ..(więcej )

Jan Hartman: Byłoby wspaniale, gdyby Soros wspierał działanie KOD „...”"Żydowski bankier wspiera KOD" kontra "narodowość nie ma znaczenia". „...”Jan Hartman: - Przede wszystkim to nie byłoby nic złego, gdyby Fundacja Batorego finansowała działalność prodemokratyczną w Polsce. Gdyby tak było, informacja o tym znalazłaby się na stronie fundacji. Skoro jest dementi, znaczy, że finansowania takiego nie było. Ale nie byłoby w tym nic złego. „...”Całkiem poważnie - to bardzo przykre, że z ust polityków padają słowa o "żydowskim bankierze sponsorującym marsze KOD". Nawet gdyby to finansowanie miało miejsce, to narodowość osoby finansującej nie ma znaczenia. Czy demokrację wspiera Chińczyk, Fin, Francuz, nie może przyćmić to szczytnego celu, jaki im przyświeca.  ...(więcej )

Orban: Soros współwinny kryzysu migracyjnego „...” Premier Węgier Wiktor Orban uważa, że współwinnym kryzysu imigracyjnego w Europie jest miliarder George Soros. „..”- Ta inwazja (imigrantów) jest z jednej strony kierowana przez biznes przemytniczy, a z drugiej strony wspierana przez aktywistów i organizacje praw człowieka. To osłabia państwa narodowe - cytuje wypowiedź Orbana niemiecki magazyn ekonomiczny "Handelsblatt". „...”Zachodni sposób myślenia i cała ta sieć aktywistów najmocniej reprezentowana jest przez Georga Sorosa - powiedział premier Węgier w wywiadzie udzielonym radiu Kossuth. - Jego nazwisko to najmocniejszy przykład wszystkich tych, którzy wspierają wszystko co osłabia państwa narodowe, tych którzy wspierają zmiany w tradycyjnym europejskim stylu życia - powiedział Viktor Orban i dodał, że aktywiści pomagający uchodźcom "wspierają międzynarodową sieć przemytników ludzi"....”Pochodzący z Węgier miliarder George Soros wspiera na całym świecie - za pośrednictwem swojej fundacji, inicjatywy i grupy, które angażują się na rzecz demokracji i praw człowieka. Należąca do Sorosa Open Society Foundation (OSF) wspiera aktywistów, którzy pomagają uchodźcom na terenie Węgier ...(więcej )

George Soros reprezentujący interesy rodziny Rothschild’ów stara się wpłynąć na administracje rządową USA aby odebrać amerykanom wolność. Jednym z jego celów jest usunięcie drugiej poprawki Konstytucji Stanów Zjednoczonych Ameryki gwarantującej amerykańskim obywatelom prawo do posiadania i noszenia broni. Działalność Sorosa nie ogranicza się tylko do Ameryki, on wpływa na wyniki wyborów we wszystkich krajach, sponsoruje rewolucje w wschodniej Europe i na Bliskim Wschodzie – złowieszczy ślad George Soros jest wszędzie.George Soros w Ameryce
Żydowski miliarder węgierskiego pochodzenia i spekulant walutowy, który uważa się za mesjasza został wybrany przez respondentów sondażu opublikowanego przez gazetę Human Events w 2011 roku: „jednym z najbardziej destrukcyjnych lewicowych demagogów w Ameryce”„George Soros jest najbardziej niebezpiecznym człowiekiem na świecie, ponieważ, podobnie jak szaleni megalomani z filmów z lat pięćdziesiątych, oszukuje wszystkich w przekonaniu, że to on jest altruistyczną postacią, gdy w rzeczywistości za pomocą swojego „społeczeństwa otwartego” podważa podstawy amerykańskiego społeczeństwa” – wyjaśnia gazeta Human Events Gdyby nie ogromne pieniądze Sorosa, spora liczba organizacji lewicowych byłaby znacznie mniej wpływowa. On przeznacza ponad 7 miliardów dolarów, na media takie jak ACORN, La Raza, the Huffington Post, the Southern Poverty Law Center, Planned Parenthood, the Center for American Progress, MoveOn.org i dziesiątki innych organizacji aby pchały socjalistyczny i ostatecznie globalny program na amerykańskich ludzi. Soros jest członkiem klubu Rzymskiego, Bilderberg, najważniejszą postacią corocznego forum ekonomicznym w Davos, jest też masonem i kabalistą. w 2012 roku na corocznym szczycie w szwajcarskim Davos odbyła się konferencja pod hasłem „Wielka Transformacja” podczas której George Soros oznajmił zebranym: „...”George Soros w Polsce W 2012r. Soros został odznaczony przez Prezydenta Bronisława Komorowskiego Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Bronisław Komorowski uhonorował też niższymi odznaczeniami szefa związanego z Sorosem Instytuty Społeczeństwa Otwartego, oraz przedstawicieli innych organizacji m.in. RockeffelerBrothers Fund, Fundacji Forda, Open Society Foundations. W latach 2000-2012 fundacja Georga Sorosa przekazała prawie 100 mln dolarów organizacją z Europy środkowo-wschodniej. Fundacja Sorosa jest też największa fundacją „charytatywną” na Ukrainie i głównym sponsorem rewolucji na Majdanie. „....'8 maja 2000r. George Soros: „Nie tylko Fundacja Batorego, ale i Gazeta Wyborcza spisały się nie najgorzej w ostatnich 10 latach. Fundacja Batorego jest jedną z fundacji, z której jestem najbardziej dumny (…) rzeczywiście popiera koncepcje społeczeństwa otwartego. W tej sieci fundacji staramy się stworzyć mikrokosmos otwartych społeczeństw (…) Ale myślę też o całym polskim społeczeństwie. Jest ono przykładem chyba największego sukcesu w przechodzeniu ku społeczeństwu otwartemu.” Fundacja Batorego jest hojnym sponsorem środowisk LGBT, wspiera projekt mającego powstać w Warszawie Hostelu dla lesbijek, pederastów i transwestytów, projektowi patronują organizacje LGBT – Lambda i Trans-Fuzja, które jak podaje gazeta Lublin mogą liczyć na grant od Sorosa w wysokości 2 mln zł. Fundacja Sorosa sfinansowała również występy bluźnierczego spektaklu „Golgota Picnic” ….”George Soros Globalista
Demontaż suwerenności jest na szczycie listy celów Sorosa. „O ile istnieją interesy zbiorowe, które wykraczają poza granice państwowe, suwerenności państw muszą być podporządkowane prawu międzynarodowemu i instytucją międzynarodowym” – G. Soros, 1998r. Soros twierdzi, że Organizacja Narodów Zjednoczonych, Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy są organizacjami które powinny dyktować politykę gospodarczą, społeczną i politykę samą w sobie. „W celu ustabilizowania i uregulowania prawdziwie globalnej gospodarki, potrzebujemy globalnego systemu podejmowania decyzji politycznych. Krótko mówiąc, potrzebujemy globalnego społeczeństwa aby wspierać naszą gospodarkę światową „- „kryzys globalnego kapitalizmu” – G. Soros, 1999r. Poszczególne stany i kraje nie powinny być upoważnione do regulowania swoich spraw gospodarczych - według Sorosa proces ten będzie realizowany przez globalną elitę finansową. „Biorąc pod uwagę, że decydującą rolę w dzisiejszym świecie odgrywa kapitał finansowy, który decyduje o losach poszczególnych państw, nie jest niestosowne mówić o globalnym systemie kapitalistycznym” – G. Soros Open Society „Reforma globalnego kapitalizmu ponownie rozpatrzona” „...”George Soros twórca kontrolowanych rewolucji Od 1980 roku Soros wykorzystał swoje ogromne bogactwo i wpływy, aby „budować żywą i tolerancyjną demokrację, której rządy są odpowiedzialne wobec obywateli,” innymi słowy, rządy odpowiedzialne przed elitą finansową. Śledząc upadanie Związku Radzieckiego, Soros odegrał zasadniczą rolę w przenoszeniu dawnych narodów satelitarnych do rąk globalistów. „Od 1979 roku rozprowadzano 3.000.000 dolarów rocznie do dysydentów, w tym ruchu solidarnościowego w Polsce, Kart 77 w Czechosłowacji i Andriej Sacharow w ZSRR… W 1984 roku założył swój pierwszy Open Society Institute na Węgrzech i pompuje miliony dolarów w ruchy opozycyjne i niezależne media. Rzekomo na celu budowania „społeczeństwa obywatelskiego”, inicjatywy te zostały zaprojektowane tak, aby osłabić istniejące struktury polityczne i utorować drogę do ewentualnego wyzysku Europy Wschodniej przez globalny kapitał. Soros twierdzi, z charakterystycznym dla siebie bezwstydem, że był odpowiedzialny za „amerykanizację” Europy Wschodniej.”- Neil Clark „....”George Soros twórca kontrolowanych rewolucji Od 1980 roku Soros wykorzystał swoje ogromne bogactwo i wpływy, aby „budować żywą i tolerancyjną demokrację, której rządy są odpowiedzialne wobec obywateli,” innymi słowy, rządy odpowiedzialne przed elitą finansową. Śledząc upadanie Związku Radzieckiego, Soros odegrał zasadniczą rolę w przenoszeniu dawnych narodów satelitarnych do rąk globalistów. „Od 1979 roku rozprowadzano 3.000.000 dolarów rocznie do dysydentów, w tym ruchu solidarnościowego w Polsce, Kart 77 w Czechosłowacji i Andriej Sacharow w ZSRR… W 1984 roku założył swój pierwszy Open Society Institute na Węgrzech i pompuje miliony dolarów w ruchy opozycyjne i niezależne media. Rzekomo na celu budowania „społeczeństwa obywatelskiego”, inicjatywy te zostały zaprojektowane tak, aby osłabić istniejące struktury polityczne i utorować drogę do ewentualnego wyzysku Europy Wschodniej przez globalny kapitał. Soros twierdzi, z charakterystycznym dla siebie bezwstydem, że był odpowiedzialny za „amerykanizację” Europy Wschodniej.”- Neil Clark „...”„Podczas wyborów w 2004 roku podarował 23.581.000 dolarów do 527 liberalnych grup utworzonych aby pokonać prezydenta George’a W. Busha. Soros przeznaczył 3 miliony dolarów na lewicową Center for American Progress i $ 5 milion radykalnie lewicowej MoveOn.org. Bez Sorosa i Grupy Cienia (Hillary Clinton i Harold Ickes), Barack Obama byłby, w najlepszym wypadku, senatorem z Illinois przebywającym obecnie na spotkaniach towarzyskich jak Bill Ayers, Bernardine Dohrn i siedziałby w ławce kościelnej czarnego teologa Reverend Jeremiah Wright. Tymczasem Barack Obama jest prezydentem Stanów Zjednoczonych. ” - Human Events. Przyjacielskie relacje osobiste między Obamą a Sorosem sięgają 2004 r., gdy Obama kandydował do Senatu i został zauważony przez Sorosa, później był prowadzony przez Senat i ostatecznie zainstalowany w Białym Domu. „Obama ma charyzmę i wizję aby radykalnie przekierunkowywać Amerykę na świecie ” – G. Soros 2007r. po tym jak wysłał Senatorowi z Illinois maksymalny dozwolony przez ustawę finansową indywidualny datek na kampanię prezydencką. „....(więcej ) 

„Krzysztof Jaw „. W latach 1989-1991 wprowadzano w Polsce tzw. Plan L. Balcerowicza (w momencie wprowadzania swojego planu jedynie doktora nauk ekonomicznych!). Plan L. Balcerowicza był wierną kopią tzw.Konsensusu Waszyngtońskiego, który początkowo miał mieć zastosowanie w krajach Ameryki Łacińskiej. Od 1986 (1987) roku (po deklaracji Gorbaczowa iż zgodzi się w przyszłości na Zjednoczenie Niemiec... a więc de facto na upadek komunizmu) plan ów (którego głównymi współtwórcami byli G. Soros i J. Sachs oraz po trosze J. Wiliamson) postanowiono zastosować go w krajach postkomunistycznych. Wybrano jako cel eksperymentu Polskę (sic!) posiadającą największy majątek do oddania ze wszystkim krajów "postkomunistycznych", będącą największym i najbardziej znienawidzonym oraz "krnąbrnym" krajem postsocjalistycznym oraz mającą służyć jako przetarcie drogi włączenia tychże krajów do planu globalizacji światowej.   Doradcami L. Balcerowicza we wdrażaniu owego planu byli m.in.: J. Sachs i... "nasz" Jan Jacek Antony Vincent-Rostowski. W tym czasie też Vincent Rostowski był też wykładowcą w UCL School of Slavonic and East European Studies, University of London, „...(więcej )

9 września przy okazji otwarcia nowej loży B’nai B’rith w Warszawie ambasador Victor Ashe spotkał się z działaczami tej organizacji – prezesem Moishem Smithem i wiceprezesem Danem Mariaschinem. Omówiono m.in. sprawę ustawodawstwa dotyczącego zwrotu mienia oraz kwestie związane z Radiem Maryja i Telewizją Trwam. Otwarcie warszawskiej loży B’nai B’rith oznacza odrodzenie się tej organizacji żydowskiej w Polsce po niemal 70 latach nieobecności.”Oto żydowska tajemnicza organizacja w ambasadzie obcego mocarstwa omawia „kwestie” wolnego medium działającego w rzekomo wolnym demokratycznym i suwerennym państwie.”...”Hartman „„Słyszymy, że ojciec Tadeusz Rydzyk buduje „kaplicę pamięci” o tych, którzy ratowali – jak wyraził się szef Radia Maryja – „naszych braci Żydów”. Prowokujesz, księże, bezczelnie? Walisz zapamiętale w stół? Więc odzywają się nożyce: wara ci, cyniczny hipokryto, od naszych Sprawiedliwych, którzy ratowali życie naszych rodziców! Zabieraj od nich swoje brudne łapy i zajmij się liczeniem kasy. Przewrotność i obłuda antysemity musi znaleźć granice – a są to granice życia i śmierci. Przeto nie waż się pluć w twarz Sprawiedliwym, ich dzieciom i wnukom!  (…)Bo ty śmiesz nazywać Żydów braćmi? Ty?” .. (więcej )

Żydowskie Stowarzyszenie B'nai B'rith w Rzeczypospolitej Polskiej (B'nai B'rith – Loża Polin) – międzynarodowa organizacja założona w Polsce 22–23 października 1922 w Krakowie jako XII okręg polski, będąca filią międzynarodowych stowarzyszeń B'nai B'rith - najstarszej, nieprzerwanie działającej organizacji żydowskiej na świecie[1].Stowarzyszenie powstało na bazie wcześniejszych organizacji działających w Galicji. Pierwszym prezydentem sekcji polskiej został dr Adolf Ader z Krakowa, natomiast wiceprezydentem urodzony w Przemyślu Moses Schorr, wcześniej pełniący funkcję prezydenta XII okręgu Leopolis. Do chwili rozwiązania organizacji w roku 1938 przez władze polskie, skupiała kilkuset członków będących przedstawicielami elity intelektualnej ówczesnej Polski.B'nai Brith została restaurowana ponownie w Polsce 9 września 2007[2]. Obecnie nosi nazwę B’nai B’rith – Loża Polin. Głównymi ojcami odrodzenia tej organizacji w Polsce są Michel Zaki z Antibes oraz Witold Zyss z ParyżaSiedziba stowarzyszenia znajduje się w Warszawie, w budynku Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich, przy ulicy Twardej 6.”..."Przewodniczący: Jarosław Józef Szczepańsk „...”WiceprzewodniczącyJan Hartman „... „Członkiem może zostać osoba fizyczna, która ma i deklaruje tożsamość żydowską, świecką bądź religijną, opartą na pochodzeniu żydowskim (z ojca lub matki) lub na konwersji na judaizm. „. (więcej )
Ważne Jarosław Kaczyński na kongresie PiS: Suwerenność jest wartością samą w sobie, jest sprawą godności narodu. Nie poddamy się koncepcjom Sorosa!”...”Polska jest dzisiaj przedmiotem nacisku w sprawie, która odnosi się do kształtu naszego życia, do sytuacji przeciętnego Polaka. Do kształtu naszego społeczeństwa. Nam oferuje się, byśmy się radykalnie zmienili, byśmy stworzyli społeczeństwo multikulturowe, stworzyli nową tożsamośćJohn Haylan „ Rzeczywistym zagrożeniem   dal naszej republiki  jest ów niewidzialny rząd , który przypomina gigantyczną ośmiornicę , gęsto oplatającą swoimi mackami i niezliczoną ilością lepkich przyssawek nasze miasto , nasze strony, nasz kraj . Głową tej ośmiornicy jest Standard  Oil Rockefellera oraz posiadający ogromne wpływy międzynarodowi magnaci finansowi. Ludzi ci w istocie sterują amerykańskim rządem tak , by ten zadowalał ich prywatne pragnienia .Władza nad rzędem dokonuje się poprzez kontrolę nad podażą pieniądza – w ten sposób  eksploatacja obywateli tego  kraju i jego zasobów staje się jeszcze prostsza . To właśnie dlatego owi  wielcy arystokraci, od pierwszego dnia powstania tego państwa ,  z całych sił  ( flirtując i bawiąc  z naszymi przywódcami  )  zmierzają do koncentracji posiadanej władzy i majątków (wykorzystując emisję pieniądza  przez Rezerwę Federalną w celu odprowadzenia majątku ze społeczeństwa ) .   Owi międzynarodowi bankierzy , wraz ze standard Oil Rockefellera zdobyli kontrole nad większością dzienników i magazynów w tym  kraju . Wykorzystując prasę  , specjalnie opiniotwórcze rubryki w gazetach , by nakładać kaganiec na urzędników rządowych , a tych którzy nie chcą podporządkować , poprzez sterowaną krytykę ze strony mediów i opinii publicznej , zmuszając do stanowisk w administracji rządowej . Ludzie ci w rzeczywistości kontrolują obie partie ( Partie Republikańską i Partie Demokratyczną ) , formułują ich założenia polityczne , sterują liderami , sprawują funkcje kierownicze w dziesiątkach prywatnych firm i wykorzystują c wszystkie dostępne metody umieszczają na najwyższych stanowiskach służących im skorumpowanym interesom kandydatów . John Haylan . 1927 rok „...(więcej 

Ambasador Izraela w Polsce Anna Azari napisała list do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, w którym wyraziła zaniepokojenie m.in. niedawną wypowiedzią przewodniczącego klubu Kukiz'15 Pawła Kukiza. "Piszę do pana zaniepokojona ostatnimi wydarzeniami, w trakcie których doszło do antyżydowskich ekscesów" - oświadczyła Azari w liście do marszałka Sejmu. „..”Jak zwróciła uwagę, "w ubiegłym tygodniu byliśmy świadkami Marszu Wolności i Solidarności, gdzie pojawiły się antysemickie transparenty, w Sochaczewie doszło do profanacji żydowskiego cmentarza, a w ostatnią niedzielę poseł Paweł Kukiz bez żadnego uzasadnienia obwinił Żydów o finansowanie antyrządowych protestów". „...”Wszystkie te wydarzenia rozniosły się szerokim echem po świecie, tworząc niezbyt przychylną Polsce atmosferę i marnując lata pracy całych pokoleń na rzecz zbudowania nowych, dobrych relacji między naszymi narodami" - oceniła Azari „...”"Nie wolno nam dopuścić, by powróciły dawne traumatyczne wspomnienia i aby znów na świecie pojawił się krzywdzący Polskę obraz, jako nieprzyjaznemu Żydom kraju" - zaznaczyła Azari. "Przez pamięć dla naszej wspólnej historii i wspólnych losów naszych narodów, przez świadomość dobrych i strategicznych relacji między naszym państwami nie wolno nam do tego dopuścić" - napisała.W związku z tym zwróciła się do marszałka Kuchcińskiego "z prośbą o uczynienie wszystkiego, by podobne ekscesy, wywołane przez posłów na Sejm nie powtórzyły się więcej"....”Kukiz odpowiedział, że zarzuty wobec niego o antysemityzm są całkowicie bezpodstawne. - Oskarżenie mnie o antysemityzm nadaje się do oskarżenia tych, którzy mnie o ten antysemityzm oskarżają. Od lat jako naczelny portalu  nieobecni.com.pldokumentuję m.in. cmentarze żydowskie na Kresach, od dłuższego czasu utrzymuję kontakt z Żydami z Izraela, walczyłem o nadanie jednej z ulic na terenie byłego getta warszawskiego imienia Stefanii Wilczyńskiej, osoby, która była prawą ręką Janusza Korczaka - wyliczał.  ..(więcej )

http://naszeblogi.pl/62093-orban-twierdzi-ze-obama-i-clinton-popychadla-sorosa

http://naszeblogi.pl/60112-najgrozniejszy-narod-europy-zaczyna-sie-zbroic

http://naszeblogi.pl/60073-w-wywiadzie-soros-az-zieje-nienawiscia-do-kaczynskiego

http://naszeblogi.pl/59471-izrael-murem-za-sorosem-i-zaczal-szantazowac-kaczynskiego

http://naszeblogi.pl/59412-kukiz-o-sorosie-zydowski-bankier-finansuje-manifestacje-kod

http://naszeblogi.pl/59546-gadowskipetru-i-kijowski-maja-swoich-oficerow-prowadzacych

http://naszeblogi.pl/61745-soros-powierzyl-balcerowiczowi-nadzor-i-rozkradanie-ukrainy

http://naszeblogi.pl/54640-zydowski-mason-grozi-ze-wynarodowi-dzieci-polskich-chamow

Ideolog Palikota profesor Hartman „Musimy się przygotować na takie społeczeństwo, w którym wolność prokreacji będzie ograniczona(...)Będzie uważane za coś niemoralnego i niewłaściwego zdawać się na przypadek. W prokreacji ustali się taki etyczny standard, że powinna ona przebiegać pod kontrolą genetyczną. nie ma żadnej oczywistości na rzecz przewagi moralnej którejkolwiek strony alternatywy: z jednej strony prokreacja całkowicie dowolna i zdana na przypadek i prokreacja ograniczona i kierowana.(...) Taka eugenika prewencyjna stanie się za jakiś czas standardem. (...)To przestanie być uważane za niewłaściwe i niestosowne i będzie przybywać ludzi udoskonalonych genetycznie.Nadal jeszcze ludzi.. może w przyszłości już także istot które będą bardziej zmanipulowane genetycznie i nie będą podpadały pod gatunek człowieka. „....(więcej)

Prof. Krystyna Pawłowicz „Za nawoływanie do legalizacji kazirodztwa prof. Jan Hartmann powinien być pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Także władze uczelni na której pracuje, powinny wyciągnąć wobec niego konsekwencje, bo jako pracownik naukowy nie ma prawa zachęcać do wprowadzenia czegoś, co jest w Polsce prawnie zakazane, a etycznie obrzydliwe, świadczące już o pewnym zezwierzęceniu. Nawoływanie pana Hartmana jest głosem zdegenerowanego pracownika naukowego (choć mam wątpliwość, czy to jest jeszcze człowiek nauki, szczególnie środowiska krakowskiego). Ale skoro pan Hartmann zgłasza takie propozycje, to niech najpierw wypraktykuje te kazirodcze koncepcje we własnej rodzinie i podzieli się wrażeniami! „...”Pan Hartman przemawia głosem ludzi, którzy żyją z zabijania, gloryfikują śmierć. To jest nawoływanie zwyrodniałych i pogubionych ludzi do zalegalizowania różnych rodzajów zbrodni na człowieku. Bo kazirodztwo jest działaniem w kierunku degeneracji gatunku ludzkiego i unicestwienia rodziny jako struktury społecznej. Nie ma nic gorszego i bardziej obrzydliwego niż tego rodzaju postulaty, świadczące o skrajnym wyuzdaniu i degeneracji moralnej. Ciekawe, jak na tego rodzaju kompromitujące postulaty, i czy w ogóle, zareagują inni przedstawiciele nauk humanistycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego, który ma ten wstyd przechowywać w swej kadrze tego rodzaju „naukowca” ...(więcej )
Mój komentarz Przemówienie Kaczyńskiego ,które polecam jest niezwykle ważne. Wyznacza kierunki polskiej polityki na lata. Atak na Soros jest wyzwaniem rzuconym zorganizowanym żydowskim strukturom lichwiarskim. Ciekawe, czy Izrael odważy się nazwać Kaczyńskiego antysemitą. Być może Kaczyński atakując z imienia Sorosa ostrzegł Izrael, że jeśli ten nie nałoży kagańca zorganizowanym przestępczym żydowskim strukturom lichwiarskim to Polska dokona resetu i przestanie wspierać Państwo Izrael i zacznie szukać sojuszu z Turcją ,Iranem i Egiptem . A Żydzi z zorganizowanych struktur lichwiarskich, których symbolem jest Soros maja bardzo złą opinie Europie Środkowej . Czego najlepszym przykładem jest atak Orbana na Sorosa Orban i Kaczyński uznali żydowskiego lichwiarza i jego mocodawców za oficjalnych wrogów Polski i Węgier, zagrażających suwerenności , w obłąkany sposób zwalczających chrześcijaństwo i katolicyzm , gardzących i plującym na narody polskim i węgierskim i bezczelnie próbujących przejąc kontrole nad polskim dziećmi i publicznie głoszącymi hasła ich wynarodowienia. zdegenerowania i nauczenia plucia na kościół 

O tym jak paranoicznie ludzie pokroju Sorosa nienawidzą Polaków najlepiej świadczą słowa zboczeńca propagującego kazirodztwo wśród Polaków  Hartmana , prominentnego członka żydowskiej szowinistycznej loży masońskiej . Degenerata, dla którego jej go pies jest więcej wart niż polskie katolickie dziecko Jan Hartman „ Ty chamie, polski chamie! „..”Jak ja to znam. Jak ja to znam. Miliony was, chamy, miliony. I co my mamy z wami zrobić? Ale przyjdzie na was czas. A jak nie na was, to na wasze dzieci. Weźmiemy szturmem wasze szkoły, zwabimy was podstępem do teatrów, wyślemy wasze dzieci w świat. I pewnego dnia zniknie ta zabobonna, prostacka i kruchciana Polska, dławiąca się pychą, jakąż to ona jest „prawdziwą” i „wierną” jest. I narodzi się Polska ludzi przyzwoitych, kulturalnych, wiedzących coś o świecie i zdolnych do myślenia społecznego i obywatelskiego. Brzydzących się okrucieństwem i przemocą. I ja o taką Polskę będę walczył, jak potrafię. Tak pomszczę swojego psa „ ...(więcej )

Marek Mojsiewicz


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
1111
mame, WIP zarządzanie i inżynieria produkcji, sesja 1, Materiały Metalowe, 1111
1111
79 1111 1124 The Performance of Spray Formed Tool Steels in Comparison to Conventional
gprs t2 io pl 1111
Pytania i odp!1111, 1
1111
INSTALACJE BUDOWLANE PYTANIA KONTROLNE 1111, POLITECHNIKA - BUDOWNICTWO, INSTALACJE BUDOWLANE I SIEC
1111, mojesz szkolne
mamet2, WIP zarządzanie i inżynieria produkcji, sesja 1, Materiały Metalowe, 1111
1111, LICEUM
1111 Orzecznictwo do ustawy o ppm (2007)
mamecik Gotowe, WIP zarządzanie i inżynieria produkcji, sesja 1, Materiały Metalowe, 1111
Badanie drgań wahadła spręzynowego 1111, Weterynaria Lublin, Biofizyka , fizyka - od Bejcy, Mechani
1111, studia, semestr 6 hapek sprawka
G 1111
7 1111
esej 1111, Fizjologia, Podstawy pielęgniarstwa

więcej podobnych podstron